Młoty

To nie jest temat, w którym czuję się przesadnie mocny: związki chuliganów z piłką nożną. Przyjmuję do wiadomości, że takowe istnieją, czytam opracowania na ich temat, znam teorie, które próbują opisać rzecz naukowo (po wczorajszych wydarzeniach na Upton Park doszły zresztą kolejne), ale na własny użytek nie potrafię sobie tego ułożyć. Tym ludziom przecież w ogóle nie chodzi o piłkę nożną, powtarzam przy każdej podobnej okazji, wspominając np. końcówkę lat 80. w Krakowie, kiedy na antykomunistycznych manifestacjach zaczęli pojawiać się także pseudokibice: jest ona takim samym dobrym pretekstem do rozróby jak każdy inny. Przecież gdyby ich zapytać, skąd wziął się historyczny ponoć antagonizm między ich drużyną a zespołem najbardziej znienawidzonym (bo przecież są także te nieco mniej znienawidzone), nie potrafiliby udzielić zbornej odpowiedzi. Zresztą większość – jestem świadom, że są wyjątki – nie byłaby w stanie udzielić zbornej odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie.
Przyznając się do bezradności w kwestii podstawowej, zastanawiam się raczej nad możliwymi konsekwencjami rozróby na Upton Park. Czy zaszkodzi wizerunkowi piłki z Wysp w oczach bogaczy, ustawiających się w kolejce do kupowania kolejnych klubów (a propos: Portsmouth jednak przejęte przez Sulejmana al-Fahima)? Czy utrudni Anglikom starania o organizację mundialu w 2018 r.? A może będzie sygnałem ostrzegawczym dla uśpionych biznesowymi sukcesami ludzi z FA? Od dawna mówi się, że prawdziwym problemem angielskiego futbolu nie jest brak lewoskrzydłowego albo wyjazd Beckhama za ocean, najazd gwiazd z zagranicy, odbierających miejsce w drużynach ekstraklasy młodym Anglikom, albo przeciwnie – odwrót gwiazd wystraszonych podwyżką podatków, który spowoduje, że młodzi Anglicy nie będą się mieli od kogo uczyć. Prawdziwym problemem angielskiego futbolu jest oderwanie od korzeni: traktowanie fanów wyłącznie jak maszynek do zarabiania pieniędzy.
Po meczu West Ham-Millwall rysuje się kilka możliwych scenariuszy, i choć każdy z nich zakłada surowe kary dla uczestników zajść (z dożywotnimi zakazami stadionowymi włącznie i być może także usunięciem gospodarzy z dalszych rozgrywek Carling Cup), kolejne kroki mogą znacząco się różnić. Mogą wziąć górę uspokajające głosy, że mimo wszystko problem chuligaństwa wśród kibiców w Anglii pozostaje marginalny (co skądinąd jest prawdą), więc nie warto robić zbyt wiele zamieszania wokół jednego incydentu. Może zwyciężyć opcja przeciwna (w której słychać także głosy polityków): trzeba działać z wyjątkową ostrością właśnie dlatego, że problem (jeszcze) pozostaje niewielki. Jest także scenariusz idealistyczny, w którym wczorajszy mecz prowadzi do rachunku sumienia decydentów i rozpoczęcia działań na rzecz zubożałego i sfrustrowanego środowiska kibicowskiego, podejmowanych już nie tylko przez facetów rodem z filmów Kena Loacha, ale także menedżerów i piłkarzy największych drużyn Premiership.
A najbardziej szkoda mi Jacka Collisona. Piłkarzowi West Hamu w sobotę umarł ojciec. We wtorek chłopak zdecydował się przerwać żałobę i pomóc drużynie – tylko po to, żeby być zelżonym przez pseudokibiców podczas próby ich uspokajania.

63 komentarze do “Młoty

  1. ~Michał Zachodny

    W dzisiejszych wieczornych wiadomościach na ITV mówili, że całe zajście przed meczem przy stacji metra Upton Park było ustawione zaraz po losowaniu tej rundy Carling Cup. Te informacje dziennikarze dostali od grupy InterCity Firm, chyba dość znanej ludziom, którzy orientują się nawet po krótce z sytuacji z tzw. 'Dark ages’ w futbolu brytyjskim. Najsmutniejsze jest jednak to, że te grupy, nie wiem czy kontynuujące haniebną działalność poprzedników, wciąż istnieją i gromadzą ludzi… To co spotkało Collisona, ale i cały West Ham, porządnych kibiców i ludzi tam pracujących przez ten ostatni tydzień… Zdecydowanie jeden z najczarniejszych tygodni w historii tego klubu. Jeśli można, to skupiając się już tylko na futbolu, ja również jestem wściekły. To co zrobił Eduardo, całkowicie oszukując sędziego i wymuszając karnego by następnie bezczelnie uśmiechnąć się do kamery… Akurat miałem okazję oglądać mecz na ITV, komentatorzy do tego momentu tak pochlebnie wyrażali się o Chorwacie, cieszyli się, że tak efektownie wrócił po straszliwej kontuzji. A potem nie byli w stanie wytłumaczyć tego co zrobił ten zawodnik. Jak on mógł? Próbowali, szukali ale to było po prostu żałosne, ponieważ powinni powiedzieć wprost – zachował się jak oszust. Kenny Daglish już w studiu wyrażał się podobnie, ale ostrzejsze słowa kolegi eksperta (nie znam nazwiska niestety) jakby wymusiły zmianę stanowiska także i byłego zawodnika. Ciekaw jestem co powie Arsene Wenger. Czy postanowi dalej zgrywać hipokrytę, jak to miał w zwyczaju do tej pory (i do czego się przyznał!)? Czy może wreszcie postąpi tak jak powinien i choćby przyzna, że karnego nie było? Marzenia ściętej głowy…

    Odpowiedz
    1. ~taxi_rock

      Wenger powiedział, że z miejsca gdzie siedział wyglądało na karnego, ale z powtórek widać, że karnego być nie powinno. Dodał, że Arsenal miał przewagę i trudno się z nim nie zgodzić. Boruc kolanem zahaczył prawą stopę Eduardo i ten to wykorzystał.Oczywiście nie powinien był, ale który inny napastnik by tego nie wykorzystał ?Rozumiem jakby to było w ostatniej minucie dogrywki i miało decydować o awansie, ale przecież w tym meczu Celtic nie miał nic do powiedzenia. Sytuacja jakich wiele. Choć nie powiem, również mnie rozczarowało zachowanie Eduardo, nie lubię jak ktoś w taki sposób zdobywa bramki, zwłaszcza jeśli robi to ktoś z drużyny, której kibicuje. W tym meczu można było (co się później udało) zdobyć bramki w sposób zgodny z duchem fair play.

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Chodzi mi tylko o to, że Wenger wypowiadajac się po meczu miał czas i pewnie zobaczył powtórki tego co się stało. Wybrał jednak mydlenie oczu i obronę zawodnika gdy… nie ma czego bronić. Tam nie było nawet kontaktu, co pokazały idealnie powtórki zza bramki. Nie twierdzę, że sędzia powinien to widzieć, ale wobec wielu, wielu wypowiedzi francuskiego szkoleniowca na temat nurkowania choć raz mógłby faktycznie zachować się jak człowiek, który nie udaje pewnych rzeczy przed mediami. W moich oczach na pewno by zyskał. A tak stracił Wenger i Eduardo, któremu kibicowałem by wrócił do futbolu. W lidze australijskiej po analizie video za wymuszanie karnych zawodników się zawiesza na jedno dwa spotkania. Powinno być tak samo na całym świecie gdzie technika na to pozwala. I mówiąc to zdaję sobię sprawę, że Drogba także opuściłby kilka meczów z tego powodu;)

        Odpowiedz
        1. ~taxi_rock

          Nie zgodzę się z tym, że nie było kontaktu. Powtórki zza bramki to mogły sugerować, ale w tych powtórkach nie widać nogi Boruca i stopy Eduardo. Widać tam upadek Chorwata i to, że Artur nie dotknął go ręką. Z powtórek z tyłu – od strony boiska – widać, jak nogą zahacza prawą stopę Eduardo. Nie twierdzę, że ten kontakt spowodował upadek, bo tak nie było. Eduardo poczuł jednak kontakt i wykorzystał ten fakt, przewracając się – nurkując, jak kto woli. Tak ja to widzę. Też byłbym za dyskwalifikowaniem piłkarzy na podstawie zapisu wideo.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            W kwestii Wengera kłania się cytowany tu już wielokrotnie wywiad, w którym menedżer Arsenalu opowiada, że czasem specjalnie mówi, że czegoś nie widział, choć widział, bo chce w ten sposób bronić piłkarza, z którym musi pracować. Rozumiem, że powiedzieć „Eduardo zachował się źle, to nie ma nic wspólnego z fair play” itd, nie mieści się w jego metodach pracy z zawodnikami.Nie mówię, że mi się to podoba. Mówię tylko, że po tamtej rozmowie nie spodziewałem się niczego innego.Dla dobra dyskusji o „zakazie nurkowania” to dobrze, że rzecz dotyczy Eduardo, któremu współczuł cały świat po straszliwym złamaniu nogi, a nie jakiegoś boiskowego „czarnego charakteru”. Łatwiej dyskutować o zasadach niż o poszczególnych ludziach. Wiem też, że czasem niełatwo o jednoznaczny sąd, ale generalnie uważam, że przewinienia przeciwko uczciwości gry powinny być karane surowiej niż faule.

          2. ~darek638

            Z Eduardo, to bardzo ciekawa sytuacja wcale nie klasyczny „nurek”. Podaję linkhttp://www.youtube.com/watch?v=03k7RH1e58A obraz jest bardzo ostry, proszęzwrócić uwagę jak kamera pokazuje sytuację z tyłu. Uważam, że widać jak Borucdotyka (nie kosi) udem nogi Eduardo i teraz najważniejsze normalnie jak ktośplanuje nurka(tak np, było w meczu Tottenham-Liverpool) to uderza piłkę mocnotak że gdyby nie było kontaktu, do do piłki by nie doszedł ale robi dlatego, bo piłkamoże zamazać obraz, czy bramkarz dotknął najpierw piłkę…etc. A tutaj Eduardo mija Borucaleciuteńko popycha piłkę gdyby nie upadł strzeliłby gola(!?) i dopiero padając wypychapiłkę za końcową linię. Oczywiście jestem za tępieniem zjawiska nurkowania iwszelkiego innego oszustwa ale pozostając przy tego typu zdarzeniach jakpiękne i chwalebne są rzadkie przypadki, gdy napastnik po wyraźnym podcięciuwalczy, żeby się nie przewrócić, dostaje brawka i gramy dalej. Sparwiedliwe tochyba nie jest, jeśli nie padnie gol powinien być karny ale sędziom brakuje odwagiw polu potrafią odłożyć karę, to częsty obraz w polu karnym prawie nigdy i tapostawa sędziów uczy nurkowania.Pzdr.

          3. ~Michał Zachodny

            Diving w najbardziej klasycznym ujęciu, Darek. Boruc zachował się bardzo mądrze, wyszedł do niego ale nie w niego i zablokował mu tym samym oddanie strzału. Jednocześnie było to zbyt blisko lini końcowej, Polak blokował krótki słupek i Eduardo nie widząc innej możliwości z premedytacją wyłożył się i szukał karnego. Nie widzę tutaj niczego innego, naprawdę. Ktoś tam widzi kontakt, ale nawet jeśli to nie róbmy z piłki nożnej koszykówki i to na pewno nie było na karnego czy takie wyłożenie się. Karać, nic tylko karać.

          4. ~taxi_rock

            tak, widzę kontakt – Ty nie widzisz ?Nie mówię, że ten kontakt spowodował upadek i powinien być karny. Mówię, że Eduardo poczuł kontakt i to wykorzystał kładąc się, choć nie powinien, jeśli chce grać fair. Tylko tyle. Ale imho kontakt był. Sprawą ma się zająć UEFA, dobrze, niech się zajmie i niech wyciąga wnioski, tylko niech to robi sprawiedliwie. Bo jak przed 2 laty w rywalizacji Arsenalu z Liverpoolem – w 1 meczu Hleb był faulowany w polu karnym, to sędzia tego nie widział, a UEFA mówiła, że decyzje sędziego są święte. W rewanżu, gdy Arsenal w końcówce miał już praktycznie awans – Babel wbiegł w pole karne i rzekomo faulowany przez Toure upadł. Ja tam kontaktu nie widziałem, sędzia widział. I znów – sędziego decyzje są święte. Wtedy Arsenal w dużej mierze odpadł z 1/4 finału po błędach arbitrów. Nie było reakcji. Teraz Arsenal dostaje karnego w rywalizacji, która od początku była dla nich wygrana. Nie twierdzę, że wszystko jest OK. Ale jak już zajmują się sprawą Eduardo, to tym bardziej powinni zająć się wtedy.A co z innymi nurkami ? Ronaldo nurkował co kolejkę i nie przypominam sobie by jakaś kara go za to spotkała …

          5. ~Michał Zachodny

            Temat nurkowania jest na tapecie od conajmniej dwóch lat, praktycznie co kolejkę mamy w EPL (nie mówię już nawet o innych rozgrywkach) jakiegoś oszusta. Nie dotyczy to klubów, ich kibiców tylko po prostu piłkarzy – a każda drużyna ma takiego: Arsenal Eduardo, Chelsea Drogbę, Liverpool Gerrarda (a tak!), a MU Naniego. I w zasadzie można by dalej wymieniać. W tym wszystkim chodzi jednak tylko o znużenie faktem, że po raz kolejny obserwujemy jak na rywalizację wpływają znacząco oszustwa – i najwyśza pora by podnieść larum i uzyskać jasne stanowisko co do karania takich zawodników.Niestety Wenger idzie dalej w zaparte i mówi o 'pogromie czarownic’, 'szczuciu Eduardo’ i tym podobnych. Chyba zapomniał jak jemu się zdarzało tak robić, zresztą jak każdemu managerowi. Niestety tłumaczenie Chorwata tym, że położył się na karnego bo bał się urazu takiego jak przy Taylorze jest żałosne. Jak się boi grać to niech nie gra. Sam wracałem już parę razy do gry po złamaniach nóg i zerwaniach wiązadeł i wiem, że na początku się uważa, nie wchodzi w starcia jednak też nie upada się wyrzucając ręce i wrzeszcząc na cały głos przy muśnięciu. Wenger twierdzi, że nagle, za naciskiem Szkotów, zmienia się obowiązujące zasady wobec jednego przypadku, na dodatek według niego, niejednoznacznego. Już nie chcę po raz kolejny mówić o premedytacji Eduardo, ale przecież skoro później mówi Francuz o tym, że wlaczy z oszustami całe życie to myślę, że powinien w końcu zaakceptować fakt i pocieszyć się, że może na jego piłkarzu się zaczęło, ale od tej pory każdy będzie karany. Nie będzie żadnego precedensu – po protu nowy standard mający na ce3lu wyeliminowanie oszustów. Broni Eduardo twierdząc, że to reakcja emocjonalna, pozbawiona racjonalnych pobudek. To co w takim razie z jego wnioskami o karaniu nurków? Tez przecież były na fali emocji po tym jak skrzywdzono Arsenal… Jak szanuję Wengera za to jak prowadzi Arsenal, styl gry jego zespołu i wprowadzanie młodzieży w dorosły futbol to jest dla mnie pierwszym hipokrytą na Wyspach. I na dodatek, z przykrością stwierdzam, stawiam go na równi z tymi co nurkują. Oni też zakłamują rzeczywistość na naszych oczach.PS. Co do kontaktu to nie spieram się – dla mnie nadal to wymuszenie z premedytacją. Na BBC piszą, że nie było kontatku, wy go widzicie, ok:)

          6. ~taxi_rock

            Stawianie Eduardo na równi z Gerrardem, czy Drogbą też nie jest do końca słuszne – ok zanurkował, ale jeden raz. Nie pochwalam tego oczywiście, jednak taki Drogba nurkuje regularnie, jeśli już wymianiać piłkarzy Arsenalu, którzy nurkują, to Rosicky, czy wcześniej Henry robili to częściej niż Eduardo, który raz „przyaktorzył” w dodatku po kontakcie. Piszę „przyaktorzył”, bo jednak widzę małą różnicę w takim skorzystaniu na kontakcie, a czystym nurku vide Gilardino (nomen omen również w meczu z Celtikiem i „starciu” z Borucem) kiedy padł dobrych kilka metrów od Boruca 😀

          7. ~graaf

            Nie zgadzam się, z tym, że Hennry robił to częściej (w sensie, że był większym symulantem). On akurat biorąc pod uwagę całość kariery, był raczej właśnie jednym z najuczciwiej grających. Owszem, zdarzyła mu się sytuacja taka, jak z meczu z Hiszpanią, któras jest mu pamiętana (parę innych oczywiście też), ale to było właśnie dlatego tak rażące, że do jego wizerunku nie pasowało. Niestety prawda jest taka, że nie ma dziś piłkarzy, którzy nie symulują nigdy. A ta niemal histeria w niektórych mediach elektronicznych w Polsce (m. in. wpis Michała Pola na swym blogu) bierze się WYŁĄCZNIE stąd, że skrzywdzono naszego wielkiego narodowego bohatera, któy nic, tylko ratował cały mecz swoich kolegów nieudaczników, którego każda interwencja była genialna, cudowna, a w najgorszym wypadku wspaniała itd. Ja naprawdę nie przypominam siobie innej sytuacji, by po symulanctwie niemającym żadnego wpływu na rozstrzygnięcie meczu (dwumeczu), rozpętała się tak wielka afera. I nawet jeśli się zgadzamy z tym, że to było symulanctwo, i że to było złe, to np. do słynnego nurka Rooneya (którego nie wiedzieć dlaczego, wszyscy traktują jako angielskiego twardziela, a nie bezczelnego symulanta – jak teraz zaczęto określać Eduardo) pół metra przed wystawioną nogą Campbela, temu padowi baaaaaaaardzo daleko. A jeśli było tam (tzn. od Boruca) jakieś muśnięcie, to tym bardziej.

          8. ~darek638

            Widzieliście dzisiejszego karnego Rooneya, to klasyczny „nurek”. Zgodnie z definicjąktórą podałem wyżej. Nikt nie będzie miał pretensji do napastnika ale czy on w ogólemyślał(!!!) o strzeleniu gola w tej akcji. Podkulił nogi, żeby tylko mięko upaść. Klasyka.Arsenal przegrał po juniorsku, szerzej napiszę jak Pan Michał podsumuje kolejkę.Pzdr.

          9. ~Michał Zachodny

            Darek, myślę, że się mylisz. Różnica między tym co zrobił Eduardo, a Rooney jest spora – przede wszystkim ze względu na zachowanie bramkarza. Boruc, licząc na dobry wzrok sędziego, idealnie wyszedł do Eduardo, wypchnął go z boiska nawet nie dotykając jednak Chorwat się położył jak długi i sędzia dał się nabrać. Z kolei we wczorajszym meczu błąd popełnił Almunia, który źle ocenił sytuację, wyszedł do pilki z której Rooney nic by nie zrobił, na dodatek spóźnił się i zamiast w futbolówkę trafił Rooneya. Anglik nawet nie musiał specjalnie udawać bo to chyba najbardziej klasyczna z jedenastek jakie widzimy – napastnik zdążą przed golkiperem, odgrywa gdzieś do lini bocznej, na chorągiewkę, a bramkarz go ścina – czysty karny.

          10. ~darek638

            Michał Zachodny, jeśli chodzi o definicję piszesz dokładnie to co ja we wcześniejszejwypowiedzi. Przypadek Rooneya jest klasyczny, tylko dla mnie to klasyczne nurkowanie,to właśnie! Napastnik w ogóle nie jest zainteresowany piłką, on dąży do kontaktu zbramkarzem, nie myśli o uniknięciu tego kontaktu i co? Dostaje nagrodę, karny.Co to ma wspólnego z Fair Play i ze sportem? To jest klasyczne nurkowanie, któredomniemam akceptujesz(?), niezwykle niebezpieczne zjawisko, które wchodzi dowidowiska piłkarskiego jako stały jego element. Na koniec a dlaczego w pierwszejpołowie po wejściu „dynamicznego” Fleatchera w „statycznego” Arszawina i to z tyłu(!)sędzia nie odgwizdał przewinienia i karnego?! Mam swoją teorię.Pzdr.

          11. ~Michał Zachodny

            Gdyby Darku to nurkowanie akceptował to bym nie robił kilkukomentarzowej tyrrady na temat Eduardo i divingu ogólnie. Piszesz, że Rooney nie był zainteresowany piłką… przecież pierwszy do niej dobiegł, uderzył ją przed bramkarzem, na wyjście do boku pola karnego, przed bramkarza, który mu to uniemożliwił – SFAULOWAŁ – rzut karny. Przyznam Ci rację – w pierwszej połowie faul Fletchera w polu karnym, ewidentna jedenastka, nawet jak nie za faul to przecież było też zagranie ręką zawodnika United! Dziwna decyzja sędziego.

          12. ~Michał Zachodny

            Nie wiem do kogo adresowałeś to pytanie, ale według mnie różniły się wszystkim, a przede wszystkim tym, że MU karny się należał, a Arsenalowi nie:)

          13. ~popo

            Wtrącę swoje 3 grosze. Moim zdaniem kolega Darek ma na myśli kwestię ogólniejszą i ja w pełni się z nim zgadzam. Otóż moim zdaniem sytuacja z Eduardo, to następstwo dokładnie takich zachowań (piłkarzy i sędziów), jak wczorajszy incydent z Rooneyem w roli głównej. Chodzi o to, że zawodnicy zbyt często wykorzystują nawet najmniejszy kontakt z rywalem, by położyć się na murawie. Dotyczy to zarówno rzutów karnych, jak i niegroźnych wolnych. Zgadzam się z tym, że Arsenalowi karny się nie należał. Uznaję też zasadność wczorajszej decyzji sędziego, ale cała różnica między tymi sytuacjami, leży wg mnie wyłącznie w zachowaniu bramkarzy. Jeden z nich wychamował, drugi kontaktu już nie uniknął. Zachowanie napastników moim zdaniem było identyczne. Obaj zaczęli się kłaść jeszcze przed starciem, lecz tylko jeden osiągnął cel. W ten sposób Rooney jest bohaterem, a Eduardo wrogiem publicznym nr 1. Pozdrawiam

          14. malaszkiewicz@op.pl

            Rooney sie nie kładł, on wyciagnoł noge by wybic piłke, to znaczaco, jak dla mnie róznica.a padł jak sciety, bo został sciety rękoma, darek uwarza ze nie powinien był odkopywac piłki, ja sie pytam po co almunia wogóle atakowął piłke w takiej sytuacji?

          15. ~popo

            A ja się zapytam. Czy Twoim zdaniem gdyby Almunia jakimś cudem zatrzymał się centymetry przed nogą Rooneya, to ten biegłby dalej? Ja oglądając powtórkę jestem pewny, że Anglik i tak leżał by na ziemi. Ja z resztą powtarzam: nie mam pretensji do samego Rooneya. Tak zmieniła się niestety ostatnio piłka. I dlatego nie podoba mi się zamieszanie wokół Eduardo. Jego zachowanie było nieładne, ale jak najbardziej pospolite. Z tą różnicą, że Boruc świetnie zatrzymał swoją interwencję. Mam nadzieję, że UEFA uczuli jakoś sędziów, bo odgwizdywane nurki po byle dotknięciach obserwujemy w każdym meczu. Pozdrawiam

          16. ~Michał Zachodny

            Popo – gdyby tak Almunia zrobił, a Rooney również zachował się jak Eduardo to byłby rzut wolny i żółta kartka. Tak się Hiszpan powinien zachować i wtedy rozmawialibyśmy nie o błędnej (wg mnie) Waszej interpretacji tego zdarzenia, ale o nurku Rooneyu!Darek, widziałem sytuacje które wspominasz i nadal nie rozumiem jak możesz traktować zachowanie Rooneya jak nurka. Przede wszystkim zapomnijmy o tym, że Glen Johnson i Wayne Rooney w ogóle symulowali – to były dwa błędy golkiperów Spurs i Gunners. Powinni się zachować jak Boruc i wtedy pewnie nie byłoby sprawy. Po drugie – Darek, ja komplenie nie rozumiem jak możesz mówić by zawodnicy unikali kontaktu i na dodatek przywołujesz zachowanie Hunta. To co on zrobił było w ogóle nie związane z sytuacją na rzut karny, po prostu skrajna głupota piłkarza zaowocowała zagrożeniem dla życia Cecha. Piłkarze, zwłaszcza w polu karnym, będą walczyć o każdą piłkę bo wiedzą, że to może być kluczowe dla wyniku spotkania. Nawet gdy wybiją ją na aut czy wyjdą z piłką z pola karnego, a bramkarz czy obrońca ich podetnie to jest faul – i jest również rzut karny. Po trzecie – jest jedna interpretacja (wg mnie nadinterpretacja) tych dwóch zdarzeń (z Liverpoolu i Arsenalu), po której można mieć wątpliwości. To po prostu nienaturalne upadki jednego i drugiego, ale jednak spowodowane kontaktem z bramkarzem (i jego winą). Tutaj jednak sądzę, że naprawdę mogli próbować unikać mocniejszego zderzenia, przerzucenia ich, upadku na plecy etc. – ale jak już mówiłem jest to nadinterpretacja i według mnie bronienie w ten sam sposób Eduardo jest bezsensowne. Jak bowiem Chorwat mógł unikać kontaktu skoro w ogóle (lub minimalnie, ciut ciut) był? Do tego sam zawodnik miał tuzin starć, znacznie groźniejszych, z rywalem gdzie wcale nogi nie cofał, walczył na całego i często wychodził zwycięsko.

          17. ~darek638

            Michał Zachodny, gdzie pokaż mi gdzie(zacytuj!) porównuję upadek Eduardo i Rooneya.Jeszcze raz powtarzam jak omawiałem przypadek Eduardo jako nietypowy, było tokilka dni przed meczem MU-Arsenal. Zgadzamy się?! I dalej, jeśli powtarzające sięprzypadki kiedy napastnicy w poszukiwaniu kontaktu z bramkarzem zaczynają sięprzewracać już przed zderzeniem(tak było z Rooneyem) czyli normalna „gra”(aktorska) taktyka jak kto woli dla mnie to zwykła słabość, sędziów, przepisów ale też co najgorszeabsolutnie nie fair gra zawodników. W ogóle kończąc ten temat dla mnie wydarzeniana boisku nie mają charakteru, czarno białego. Mam wątpliwości. Kto mówi, że ich nie ma lub że problemu nie ma, krzywdzi ten sport. Sędziowie mają ochotę do standaryzacji aby zdjąć z siebie odpowiedzialność ale ja nie muszę, bo nie jestem sędzią, widzę zło i o nimmówię.Pozdrawiam.

          18. ~Michał Zachodny

            Bardziej mi chodziło nie o to, że sytuacje Eduardo z Rooneyem są podobne, ale o to, że właśnie z Anglika robi się podobnego nurka jak z Chorwata, gdy, dla mnie, nie nurkował. Jeśli chodzi o porównania już konkretnych sytuacji to masz rację, bardziej pasuje ta z meczu Spurs – Liverpool, ale dla mnie w obu wypadkach były rzuty karne (choć jako kibicowi Chelsea te karne nie pasowały, to też weź pod uwagę;).To oczywiste, że jest to temat rzeka, a odczucia każdego z nas są różne w tym temacie, nie ma co się spinać, ale miejsca na dyskusję jest sporo. Każdy z nas widzi różne sytuacje w najróżniejszych odcieniach bo, tak jak powiedziałeś, nie jesteśmy sędziami, nie musimy podejmować konkretnej decyzji na 'tak’ lub 'nie’. Choć rzeczywiście może wypada ten temat skończyć bo uważam, że w EPL już tylko w ten weekend wydarzeń ciekawszych była masa, a nurkowanie zasługuje tylko i wyłącznie na czerwoną kartkę, futbolowym slangiem kończąc. Zresztą już niedługo koniec okienka transferowego, pewnie znów czeka nas 'ustawka’ na blogu pana Michała:)

          19. Michał Okoński

            Ależ dyskusja, i proszę, z jaką puentą: „Pojednanie”, jak skandowali kibice Cracovii i Wisły chodząc w zwartych szeregach po Krakowie w dniach po śmierci Jana Pawła II. W tym sensie nie chciałbym otwierać jej na nowo. Dla mnie jednak o nurkowaniu mówimy wtedy, kiedy napastnik wywraca się bez kontaktu z bramkarzem czy obrońcą (Ronaldo w tym celował). Kiedy do kontaktu dochodzi, zaczyna się „game of opinion” – każdy z nas oceni to inaczej i można się spierać w nieskończoność. Jedna z możliwości to celowe uderzenie napastnika o nogę czy rękę broniącego, inna – to bodaj przypadek Rooneya – czekanie, aż zostanie się sfaulowanym. Tu już sprawa nie jest prosta: liczenie na faul to przecież ważny element tej gry, prowadzący do jej stałych fragmentów. Drybler osłania piłkę, przetrzymuje ją, licząc na to, że zostanie odepchnięty czy kopnięty – i że będzie wolny lub karny, po którym pojawi się szansa na gola. To już nie jest nurkowanie, to jest piłka nożna.Oczywiście najlepiej zachować się tak jak Arszawin w meczu z Portsmouth, gdzie tłumaczył, że David James wcale go nie faulował…

          20. ~darek638

            Nigdzie nie napisałem, że sytuacja z karnym Eduardo i Rooneya jest porównywalna,bo jak definiowałem klasycznego „nurka” w polu karnym przypadku Rooneya jeszczenie było! Dla zilustrowania mojej teorii posłużyłem się przykładem z meczu otwarciaTottenham-Liverpool i karnego dla Liverpoolu a że to była dokładna kalka zagraniaRooneya to wcale nie przypadek, to właśnie klasyka. Napastnicy bezceremonialniewykorzystują modę wśród sędziów na taki osąd. I w przypadku Rooneya i Liverpoolu(nie pamiętam, kto to był?) obaj napastnicy przed kontaktem z bramkarzem wykopująpiłkę w aut nie mając żadnych szans na dojście, żadnych szans powtarzamMichale Zachodny sprawdź(!). A to, że jest to moda tendencja, wykarzę opisując toto zjawisko historycznie. Czy ktoś pamięta Lubańskiego? Największy talent wdziejach Polskiej Piłki. Otóż Pan Włodek ok. 30 lat temu dostał nagrodę Fair Playzato, że w podobnej do omawianych sytuacji mając możliwość zdobycia golaprzeskoczył nad bramkarzem, nie narażając go na kontuzję(Hunt!!!!). Dostał Światowąnagrodę! Później przez wiele lat honorem było tak się zachowywać i wszyscy skakalidotknięcie bramkarza karane było żółtą. I odwrotnie tyle lat „gest Garrinchy” obowiązywałna stadionach całego Świata. Co jest teraz? Ano nasza kochana Premiership zaleciła,żeby w sytuacji gdy zawodnik przewróci się i leży nie przerywać gry obligatoryjnietylko w sposób ocenny. Pamiętacie tegoroczny mecz o Tarczę? W końcówcemeczu zmęczony Evra przewraca się pod polem karnym przeciwnika, sędzia towidzi ale nie uważa, że Evra potrzebuje pomocy, puszcza grę. Zawodnicy MU całyczas domagali się przerwania gry. Gra się jednak toczy i w bezpośredniej(!) kontrzepada gol. Co Wy na to? Coś sie jednak przez te lata stało. Dla mnie karne typuRooney czy ten Liverpoolu z Tottnhamem to plaga. Myślę, że nie mniej jak 30przypadków w sezonie. Napastnicy dostosowali swoje zachowanie do mody,już raz źle się to skończyło(Cech), Eduardo gdyby miał wiecej doświadczenia też byinaczej się zachował. Nie może być tak, że napastnik jedyne o czym myśli w takiejsytuacj, to pozbyć się piłki i złapać kontakt. Czy jakikolwiek zawodnik próbuje przeskoczyćbramkarza?! Np.skokiem „tygrysim” gwarantuję, że Rooney gdyby to zrobił nie byłobykontaktu. Nie ciągnąć nóżek po murawie, tylko w górę. Dlaczego wraz ze zbliżaniemsię do bramkarza, nogi robią się takie ciężkie?! Zobaczycie to się zmieni dla mniebardzo istotne jest to, co zamierza i robi napastnik. Jeśli przepisy pójdą w tym kierunku,co teraz, będzie coraz więcej kontuzji wśród bramkarzy…a może i napastników?Na koniec jeszcze słówko o meczu MU-Arsenal i o nieuznanej bramce. Wengerzachował się irracjonalnie ale ja kibic TV nagrałem i oglądam sobie powtórki i cowidzę, Galas jest na spalonym ale główkuje Evra(!) i podaje do przeciwnika.Można oczywiście powiedzieć, że Galas absorbował, tylko to miałkie jakieś…Sędzia może dużo ten mecz jest doskonałym przykładem. Mógłbyć remis a nawetzwycięstwo Arsenalu. Pzdr.

          21. malaszkiewicz@op.pl

            Idac twoim tropem, sugerujesz odpuszczanie piłki, czyli idzie akcja i napastnik musi myslec czy jest w stanie tak dojsc do piłki zeby bramkarz nie był narazony na kontakt. To jest nierealne zeby w takim zaangazowaniu w gre myslał o takich rzeczach, dla mnie irracjonalne wnioski. W spomnianej sytuacji był johnson, ale rozumiem twój punkt myslenia a propo odkopywaniu piłki. Spójrz na to jednak ze strony atakujacej, z piłka mozesz robic co chcesz, odbierajc mozesz tylko w piłke, moze wiec nie nalezy sie rzucac pod nogi tylko skrócic kat i zasłonic bramke? Obie sytuacje sa, jak mówisz identyczne, tu pełna zgoda, w obu widze głupote bramkarz który kosi zawodnika gdy ten NIE MÓGŁ strzelic bramki. Dla mnie to nie jestr spryt atakujacego a głupota broniacego, gdyby almunia został to rooney wyszedłby z pola karnego z piłka, o cyzm wspominał pan Zachodny. Na jednym z serwisów informacyjnych MU tytuł brzmiał, „samodestrukcja arsenalu”, obie bramki padły po błedach, interwencjach nieproporcjonalnych do zagrozen. Bramka diabiego to był drugi strzł MU w swiatło bramki. Dla mnie hanba połaczona z głupota lub odwrotnie, jest zachowanie eduardo i zwłaszcza eboue, bo ten chciał aby evra dostał druga żółta i wyleciał z boiska.Niech UEFA karze zawodników, eduardo bedzie 1, potem niech beda wszyscy.

  2. ~Junak

    Takiej demolki,walki na noże i inny sprzęt to nie było nawet w Polsce w ostatnim czasie(mni.dwóch czy trzech kibiców dość mocno rannych(lecz stan stabilny) z ranami kłutymi klatki piersiowej oraz szyi(któryś dostał nawet lotką do rzutków :O) + cała masa lżej poszkodowanych(tzn rozbite głowy itp).Pozatym ok 500 kiboli Millwall po rozbiciu ochrony dostało się na stadion razem z…bramą, bez biletów rzecz jasna i zostali tam do końca spotkania :O.Na samym stadionie było podobno 1000 policjantów + stewardzi ,a i tak nic nie potrafili zaradzić gdy co jakiś czas dzikie hordy wbiegały na murawę…smutne to.Z tego co pisali na BBC jakiś tam rzecznik wywiadu mówił,że na forach internetowych umawiano się na walki i apelowano o zabranie broni oraz zostawienie dzieci.

    Odpowiedz
  3. ~Jnak

    Przydała by się możliwość edytowania…Ciekawa wypowiedź kibica Wst Ham w debacie na sysports: Adam House (West Ham United) says…”The FA are completely correct to condemn all involved with the violence that marred the game last night! No body can disagree with that! What I am surprised at is the amount of media coverage when this sort of thing is still happening week in and week out up and down the country! It shouldn’t take a stabbing and two pitch invasions to make people aware of the problem that has been swept under the carpet for so long. The FA and football clubs up and down the country need to start showing a real commitment to stamping out this kind of behaviour for good, instead of just commenting on it when it makes the headlines!”Bo to prawda niestety-tutaj jest tak głośno ponieważ doszło do takich scen także na meczu,na samym stadionie i to wielokrotnie(ostatnio to rok temu na derbach Sunderland-Newcastle kibice wbiegali na murawę i się bili miedzy sobą),ale pozatym to tłuką sie dzień w dzień na ulicach po szyldami klubowymi i wtedy nikt nic o tym nie mówi.

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Wygląda, że to była klasyczna ustawka, jakich wiele wszędzie, gdzie są kibice – w Polsce, Holandii albo Anglii. Tylko, że wiedziały o niej media. Ich oburzenie jest w takim razie dwuznaczne, one też napędzają kiboli, np. filmami o nich, które puszczają, zeby podnieść oglądalność, a potem są one hitami youtuba.

      Odpowiedz
      1. ~kumaty

        Albo coś przeoczyłem, albo jesteś w błędzie. Jaka „klasyczna ustawka”??? Zdaje się, że kibice/kibole wbiegli na murawe a poza stadionem lali się z policją a sie między sobą. A tak na marginesie: „klasyczna ustawka” jak to nazywasz nigdy nie odbywa się na stacji kolejowej czy w centrum miasta… Semantyczne nadużycie – rzekłby klasyk.

        Odpowiedz
  4. ~czytelnik ze Śląska

    Problem chuliganów w Anglii jest poważny, więc nie zgadzam się z tym co Pan sugeruje. Co to znaczy marginalny? To, że media od lat udają, że nie ma sprawy, to ma być marginalne? Angielscy kibice na meczach wyjazdowych reprezentacji zachowują się jak dzikie zwierzęta. Pamięta Pan mistrzostwa świata we Francji? Tak wiem, to było dawno w 1998 roku, ale winnych rasistowskich zajść w Marsylii nie było, a Anglia była wzorem dla Polski. Dalej ME 2004 w Portugalii. Angielscy chuligani demolują Algarve. Policja ich aresztuje. Na miejscu są też siły porządkowe z Wysp, które niby pilnują kiboli. Proponują aby przewieźć ich do Anglii, gdzie mieliby odbyć nałożone na nich kary. Co się dzieje w Anglii. Są wypuszczeni na wolność. Mała szkodliwość czynu. Mała dla kogo? Dla Brytyjczyków, którzy cały świat mają w nosie. Kibole zauważyli, że mają przyzwolenie władz na zagraniczne rozróby, więc to wykorzystali. Manchester United już kilka lat temu powinie zostać wykluczony z europejskich pucharów za zamieszki na stadionach we Francji i we Włoszech. Podobnie Tottenham za burdy w Hiszpanii. Ale nie, winna była brutalna policja w krajach, które nie wiedzą, że kibolom z Anglii wolno wszystko.Sygnałem ostrzegawczym był finał Pucharu UEFA rozgrywany na terenie Anglii (Manchester) z udziałem kiboli z Glasgow. Po ulicznych zamieszkach Wielka Brytania nadal była wzorem walki ze stadionowym chuligaństwem. Argument hipokrytów? Na meczu było przecież spokojnie.Niespokojnie było w październiku ubiegłego roku podczas meczu Premier League Sunderland vs. Newcastle. Kibole wbiegli na boisko. Aresztowano 29 osób. Anglia dalej wzorem dla świata.Mógłbym tak jeszcze kilka przykładów podać i poszukać linków ze szczegółami, ale zamiast tego zadam Panu szczere pytanie. Czy kiedykolwiek na swoim blogu o brytyjskim futbolu zajął się Pan problemem chuliganów, czy ciągle udawał, że nie ma sprawy?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Dzięki za komentarz i za pytania. W ogóle mam poczucie, że pod tym wpisem toczy się bardzo ciekawa wymiana myśli.Co do kwestii ostatniej: o chuligaństwie pisałem tak często, jak często poruszały mnie jakieś wieści na jego temat. Przyznaję, że nie natrafiałem na nie co tydzień i m.in. dlatego uważam problem za marginalny (ale w ogóle pisałem, bo na punkcie nagannych zachowań kibiców, podobnie jak na punkcie nagannych zachowań piłkarzy, jestem może nawet przeczulony). Dawać przykłady, czy uwierzysz na słowo?Teraz co do tezy zasadniczej: zobacz choćby tekst spod tego linku:http://www.bbc.co.uk/blogs/olliewilliams/2009/08/how_violent_your_teams_fans_ar.shtmlzawierający dane o aresztowaniach, i spróbuj je zestawić z liczbami wszystkich kibiców, przychodzących co tydzień na angielskie stadiony. Dla mnie to jednak kropla w morzu.Tu z kolei dr Geoff Pearson, z University of Liverpool, autor książki o piłkarskich chuliganach, tłumaczy, dlaczego powrotu do czasów chuligaństwa nie musimy się obawiać:http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/8222857.stmLiczba osób, które W OGÓLE nie zetknęły z przejawami chuligaństwa na stadionach wynosi 80 proc., 72 proc. W OGÓLE się go nie obawia. Poza stadionami jest oczywiście gorzej, ale zakaz stadionowy uważam za jedną z najlepszych rzeczy jakie wymyślono w futbolu ostatnich dekad obok zakazu łapania piłki w ręce przez bramkarza po podaniu od kolegi z zespołu.

      Odpowiedz
      1. ~czytelnik ze Śląska

        Podane przez Pana statystyki szokują. I to bardzo. Pisząc o tym, że media od lat bagatelizują problem chuligaństwa, miałem na myśli burdy z udziałem dziesiątek, góra setek ludzi, co mogłoby się przełożyć na kilku aresztowanych. A Pan, skądinąd bardzo uczciwie, podaje wstrząsające dane o tysiącach aresztowanych. To ilu przed policją uciekło, ilu walczyło. Dziesiątki tysięcy?Podobno w Anglii stworzono idealny system do walki ze stadionowym chuligaństwem? Z podanych statystyk wynika, że system jest zaledwie średni, a plaga bandytyzmu nie została zahamowana nawet w połowie. W sezonie 1986/87 (szczyt angielskiego chuligaństwa) aresztowano 5 502 kibiców.W sezonie 2007/2008 aresztowano 3 842 kibiców z czego ponad 1500 na stadionach!W latach 80 angielskie stadiony były ogromne, z miejscami stojącymi, a współczesne obiekty mają charakter rodzinny. Jak widać problem nie w stadionach, ale w ludziach, wiec nie mówmy już o sukcesie angielskiego modelu walki z chuligaństwem. Zachwyca się Pan zakazem stadionowym, co niestety świadczy o krótkowzroczności. Taki kibol Manchesteru nie wejdzie na Old Trafford, ale pojedzie rozwalać miasta i stadiony we Francji. Wielki mi sukces. Wszyscy mieszkamy w jednej Europie, więc szanujmy się nawzajem. Angielskie władze muszą skończyć z polityką popierania chuligaństwa na wyjazdach. Nie można swoich własnych problemów przerzucać na innych.

        Odpowiedz
        1. ~Michał Okoński

          Nie mam w tej chwili dostępu do sieci, odpisuję z komórki, że odpowiem niezwłocznie, jak ten dostęp odzyskam. Przepraszam.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Jestem i odpowiadam 🙂 Przytoczyłem statystyki, twierdząc, że dowodzą one marginalności zjawiska, bo spróbuj zestawić niecałe 4 tys. aresztowanych, z czego ponad 1500 na stadionach w jednym sezonie, ze statystykami widowni tegoż sezonu. Otóż: angielska Premier League, sezon miniony: 380 meczów, średnia widownia 35,599 widzów, w sumie 13,527,703 widzów. Championship: 552 mecze, średnia widownia ponad 20 tys., w sumie 11,147,640. League One: 552 mecze, średnia widownia ponad 8 tys., w sumie 4,594,848 widzów. League Two: średnia ponad 4,7 tys., w sumie 2,631,936; nawet Nationwide Conference ma blisko milion kupionych biletów rocznie. Nawet jeśli założymy, że chodzą zawsze ci sami ludzie, to będzie ich rzesza. Pierwszą kolejkę Premiership oglądało 350 tys. kibiców, a gdyby Arsenal, MC i Liverpool grały u siebie, byłoby znacznie więcej. Doliczmy niższe ligi i zestawmy to z liczbą aresztowań.Nie chcę być apologetą angielskiej piłki, niejedno mi się w niej nie podoba i chyba daję temu wyraz, ale w tej kwestii rzeczywiście myślę, że problemu nie powinno się wyolbrzymiać (co nie znaczy, że nie należy nic robić…).

          2. ~nth

            Skoro już pojawiły się te statystyki i jeśli nie jest to oczywiście ściśle prywatna dyskusja to wetnę się z następującą uwagą. Popatrzcie na liczbę aresztowań ze względu na incydenty związane z użyciem przemocy. To tylko ok.10% ogółu przypadków (373 spośród 3 842 wszystkich spraw). Większość, bo ponad 2/3 wszystkich zatrzymań to sprawy związane z zakłóceniem porządku i alkoholem, ale pozbawione elementu przemocy. Pewnie znajdzie się tam w przyszłości także przypadek tego kibica, który w zeszłą niedzielę sikał pod stacją metra Upton i od tyłu zaszło go z pięciu policjantów. Ciekawe tylko komu zapiszą to wykroczenie: West Hamowi czy Spurs? Poza tym na wielu co bardziej emocjonujących meczach widać jak wyprowadzanych jest nawet po kilku kibiców zarówno miejscowych jak i gości, którzy zdaniem ochrony za bardzo fikają i mogą coś nawywijać. Także nie inaczej było tydzień temu na ligowym meczu na Upton Park. Naprawdę trudno zarzucić organizatorom i policji na meczach West Ham czy ogólnie całej Premiership brak czujności.Czy ja bagatelizuję problem? Szczerze mówiąc to tak. Co jeszcze bowiem chcemy żeby policja robiła z nami na meczach i jak jeszcze bardziej ograniczała naszą wolność byśmy czuli się jeszcze bardziej bezpiecznie? Czy w ogóle chcemy czuć się jeszcze bardziej bezpiecznie? Organizatorzy i tak kontrolują i monitorują tak wiele już obszarów. Co jeszcze proponowalibyśmy im (nam) zrobić?Natomiast w sprawie zajść wyjazdowych w Sevilli zawsze miałem poczucie uczciwego i honorowego rozwiązania sprawy przez Tottenham. Skoro okazało się, że napięcia były sprowokowane przez miejscową policję to klub otwarcie stanął po stronie własnych kibiców. Choć nie jestem naiwny i wiem, że zarząd mógł być także pod naciskiem choćby sponsorskich biur turystycznych (sprzedających całe pakiety wyjazdowe) aby nie karać kibiców-klientów i nie zniechęcać ich do przyszłych zakupów i wyjazdów.

          3. ~Grzesiek

            Wszystko ok,tylko powinniscie miec takie samo podejście i marginalizację zjawiska w stosunku do Polski gdzie na stadionach Ekstraklasy także stosunkowo rzadko zdarzają się zjawiska przemocy,jakieś bitwy itp(to już zupełnie co innego aniżeli kiedyś),a z ta winą policji hiszpańskiej to hahaha-no bez jaj(biedni kibole zaatakowani ot tak przez policjantów :D)(niestety ludzie którzy się czymś „zajarali”,kochaja coś i w to wsiąkli nigdy nie bedą obiektywni(mni. anglofilscy miłośnicy Premiership którzy nawet nieświadomie i bezkrytycznie przyjmują egoistyczny nacjonalistyczny sposób podejścia do świata) „punkt widzenia zależy od miejsc na którym sie siedzi”

          4. ~nth

            Najpierw w sprawie jednakowego podejścia. O ile pamięć nie zawodzi, użyłem po raz pierwszy kiedyś tego przykładu z Sevillą właśnie w obronie polskiego klubu, któremu zarzucano „cackanie się” z własnymi kibicami. Według mojej wiedzy (a pochodzi ona w tej sprawie – a jakże – w większości tylko z internetu i oświadczeń klubu) problemem w Sevilli było przede wszystkim już to, że policja weszła do sektora Tottenhamu. Stąd użyłem słów, że sprowokowano napięcie. A większość problemów już na samym stadionie, rozwiązują w Anglii sami stewardzi i nie woła się od razu policji. Za swoją postawę na tym wyjeździe zresztą, ci stewardzi otrzymali nagrodę, podziękowania klubu i policji oraz owację na stojąco od kibiców na zakończenie sezonu. Być może i da się tak współpracować z ochroną na polskich stadionach, choć akurat za wiele dobrego o tym nie słyszałem. Raczej odwrotnie.I sprawa druga. Brak obiektywizmu i egoistyczny nacjonalistyczny, jak powiedziano, sposób podejścia do świata być może i są cechą mojego ułomnego charakteru. Jednak dla wyrównania owych słabości mamy obiektywne statystyki. A te przytoczone mówią, że w sezonie 2007/2008 na ponad 30 milionów widzów doszło do 373 aresztowań z powodu zakłócenia porządku z zastosowaniem przemocy czyli zadym. Jak tu nie mówić o marginalnym problemie skoro wychodzą promile i to nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko liczbę osób z jednej kolejki, tak jakby była to stała grupa chodząca na każdy mecz . No i oczywiście nie ma też powodu aby nie marginalizować tego problemu w naszej Polsce jeśli są ku temu podobne podstawy.Sprawa trzecia to założenie, że te statystyki są rzeczywiście uczciwie opracowane. Ale nawet jeśli nie, to doświadczenie zwykłego człowieka ze spotkań ligowych w tej kwestii musi być pozytywne skoro mecze mają tam taką frekwencję. Nie oczekujemy też chyba, że któregoś dnia otrzymamy wynik zero aresztowań.

          5. Michał Okoński

            W kwestii Sewilli nth ma rację: hiszpańska policja polowała na angielskich fanów i prowokowała zajścia jeszcze przed meczem. Nie wybielam Anglików za wszelką cenę, po prostu w tym konkretnym przypadku okazali się niewinni.

  5. ~stary

    Tylko problem to nie spokój na stadionie tylko poza nim o wojnachi nienawiści klubowej to chyba o Krakowie. Tyle, że problem z kibolami Wisły i Cracovii to nie problem stadionowy bo tam jest spokój tylko poza gdzie można dostać nożem na ulicy. Nie wiem jak to jest w Anglii dokładnie ale jak widać tam też królują ustawiki i walki poza stadionem.

    Odpowiedz
  6. ~kidza

    Z mojego punktu widzenia najważniejszym zdaniem niniejszego wpisu Michała Okońskiego jest zdefiniowanie największego problemu angielskiego futbolu jakim jest traktowanie kibiców jako maszynek do robienia pieniędzy, a właściwie do przynoszenia swoich ciężko zarobionych pieniędzy na stadion i wydawanie ich na bilety, gadżety, napoje etc. O ile chuligaństwo to faktycznie margines, który oczywiście trzeba piętnować i zwalczać, o tyle życie przeciętnego kibica piłki nożnej w Anglii nie koncentruje się wokół świątyni jakim jest stadion, lecz telewizor w domu lub w pubie. Ceny biletów w ciągu ostatnich lat poszybowały biletów i coraz mniej osób stać jest na zakup wejściówki (przynajmniej tak utrzymują moi znajomi, którzy przedłożyli angielskiego tosta z dżemem nad polski razowy). Nurtuje mnie pytanie, kiedy koniunktura na Wyspach się przegrzeje i kurek z pieniędzmi szerokim strumieniem płynący do klubów zostanie przykręcony. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że poziom angielskiej Premiership bardzo się podniósł, a w związku z tym zwiększa się popyt na tak wyśmienity produkt (trudno mi powiedzieć cokolwiek o popycie krajowym, ale popyt globalny jest ogromny, a wzmacniają go coroczne pielgrzymki najlepszych klubów do Azji i Ameryki). Ponadto sukces komercyjny budowany jest również przez snobizm „możnych tego świata”, w dobrym tonie jest posiadanie angielskiego klubu, świadczy to o prestiżu (cytując pewną angielską kapelę: new car, caviar, four-star daydream, think I’ll buy me a football team). Niestety w tym wszystkim chyba gdzieś angielski futbol zaczął się gubić, jak trafnie zauważa Michał, odszedł od korzeni. Wszak od zarania futbolu, jest to sport klasy robotniczej, wyższe klasy wybierały polo, golfa, czy inne „bardziej ucywilizowane” dyscypliny. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek futbol będzie sportem niemalże snobistycznym. Co prawda, cytowany przez Michała Nick Hornby podkreślał, że na Stamford „od zawsze” przychodzili wylansowani pracownicy londyńskiego City, ale nie zmienia to faktu, że jednak futbol to sport mas, piękny dzięki swojej prostocie. Ale z mojego punktu widzenia najpiękniejszą cechą futbolu jest jego uniwersalizm, wytworzenie swoistego języka, do którego nie trzeba znajomości żadnego języka obcego. Przekonałem się o tym podczas kończących się wakacji, gdy w małej miejscowości Blagaj, nieopodal Mostaru miałem okazję pokopać „flaka” z miejscowymi oraz Sycylijczykiem, z którym podróżowałem. Przeżywanie meczu piłkarskiego na stadionie urasta obecnie do rangi luksusu, na który mogą sobie pozwolić osoby dobrze sytuowane. Futbol, co było do przewidzenia, podlega prawom rynkowym, a ceny biletów na najlepsze widowiska w Anglii są tego naboleśniejszym przykładem

    Odpowiedz
    1. ~nth

      Z góry przepraszam za sarkazm. Chodzi mi tylko o ideę. Jest bowiem tak wiele aspektów tych wydarzeń wokół Upton Park, że naprawdę nie wiadomo od czego zacząć. Na szczęście w jednym z poprzednich komentarzy pojawia się zdanie, które daje prawdziwą inspirację:”Przeżywanie meczu piłkarskiego na stadionie urasta obecnie do rangi luksusu, na który mogą sobie pozwolić osoby dobrze sytuowane. Futbol, co było do przewidzenia, podlega prawom rynkowym, a ceny biletów na najlepsze widowiska w Anglii są tego najboleśniejszym przykładem.”Trochę oszołomiony zaraz przewertowałem oferty klubów z Londynu i okolic w zakresie biletów na mecze ligowe, gdyż z natury nie ufam mitom antyrynkowym. Moje podejście i analiza nie są naukowe. Są jak najbardziej amatorskie i wybiórcze. Robię to z premedytacją i w obliczu braku jakiegokolwiek warsztatu. Ale w końcu podejmując decyzję o zakupie biletów na mecze czy pociąg też nie radzę się naukowców. Wybaczcie prostotę lub zawiłość (co kogo bardziej boli). Oto co otrzymałem. W przypadku lig 2,3 i 4 podaję ceny biletów najdroższych, a w przypadku ligi 1 cenę tych trochę tańszych od najdroższych, ale za to na mecze z najlepszymi drużynami Premiership.Anglia – Londyn i okolice:- 1 liga – Tottenham – £ 53.90- 2 liga – QPR – £35 – 3 liga – Charlton – £30- 4 liga – Dagenham&Redbridge – £20Jeśli byłbym biednym kibicem Dagenham&Redbridge, zarabiającym brytyjskie minimum czyli coś tam ponad £5 na godzinę – czy przepracowałbym chętnie 4 godziny aby obejrzeć, być może wątpliwej jakości (przepraszam cię Sol), ale jednak mecz swej ukochanej czwartoligowej drużyny? A gdybym był Charltonowcem czy przerobiłbym tych godzin aż sześć? A co z QPR – to już przecież godzin siedem? No a co z Tottenhamem? No to już wy sami kibice Spurs musicie zadecydować, czy chcecie pracować 10 godzin po to by co dwa tygodnie obejrzeć ukochany zespół na Lane. A tu trzeba jeszcze opłacić mieszkanie, coś zjeść, dzieci do szkoły posłać i piwa się napić. Ale kto o zdrowych zmysłach lata na stadion co każde dwa tygodnie?Nie może być tak źle, jeśli mówią o tym w tv. Ale jeśli nawet, to i tak pocieszające jest to, że w najgorszym razie, (zgodnie z cytowaną opinią) jeśli nawet ceny biletów na najlepsze widowiska są tak wysokie to znaczy, że na te gorsze są odpowiednio niższe, a na te wątpliwej jakości zupełnie tanie. Zły rynek działa dobrze. Zawsze można pójść na Legię:- 1 liga – Legia – PLN 70Ile trzeba na to robić? Oczywiście jak zwykle mówimy o biednych.

      Odpowiedz
      1. ~lager

        Zgadzam sie z nth, bilety na Ekstraklase na Jagiellonie, ktora w tym sezonie u siebie gra mile dla oka kosztuja 35 zl na VIP. Majatek to to nie jest. Oczywiscie wyjazd na Old Trafford dla przecietnego czlowieka z Polski jest drogi, ale jesli zyjesz w Manchesterze mozna bez problemu zaoszczedzic na karnet (inna sprawa czy go dostaniesz, chociaz podobno w tym sezonie nie sprzedaly sie wszystkie – info niesprawdzone).

        Odpowiedz
  7. ~booch

    Kurczę tylko 2 osoby widzą faul a reszta świata widocznie się myli. Ja dorabiam kolejna ideologie. Jak przyjrzymy się bardzo dokładnie to zobaczymy, że mucha nadleciała i usiadła na prawe kolano Eduardo to musiało spowodować faul. Tak samo idiotyczne jak to, że Boruc dotknął Eduardo. Proszę obejrzyjcie jeszcze raz ten klip i pokarz mi gdzie w nim Boruc dotyka Eduardo.http://www.youtube.com/watch?v=9GasdlNLhzoJestem teraz ciekawy jaką teorię dorobiona będzie? A może jednak to ta nieszczęsna mucha ….

    Odpowiedz
  8. ~pozdrawiam

    http://www.youtube.com/watch?v=xCO3n6qsjLs ok. 20 sekundy bedzie miala miejsce ciekawa sytuacja… Co to za sedzia? Po zoltej kartce gra sie po gwizdku. A i nie stawiajcie Rooneya w jednym szeregu z Gerardem jesli chodzi o nurkowanie. Rooney raz „zbladzil”, kilka lat temu w meczu z Arsenalem. Od tego momentu nie wymusil zadnego karnego (wiem bo ogladam wszystkie mecze/skroty meczow Manchesteru). Wiec pod wzgledem nurkowania bardziej przypomina Eduardo, ktory mam nadzieje na tym jednym wybryku poprzestanie.

    Odpowiedz
    1. ~Ferdek

      No i tu sie mylisz ponieważ Rooney pieknie zanurkował w polu karnym w meczu LM z Villarreal na wyjeździe w tamtym sezonie(to było głupie bo rywal stał trochę od niego i nie wystawił nawet nogi zbytnio)-wszyscy to widzieli i Feguson tłumaczył,że nie wie dlaczego Wyne tak postapił,ale przepraszają itp.

      Odpowiedz
      1. ~pozdrawiam

        Ferdek – masz racje, zapomnialem o tym… Jakkolwiek Rooney malo nurkowal, pewnie dlatego, ze Ronaldo „odwalal” za niego czarna robote. Zobaczymy jak bedzie w tym sezonie.

        Odpowiedz
  9. ~piotrek

    darek638 – W jednym komentarzu piszesz, ze symulowanie Eduardo to nie jest klasyczne nurkowanie a w kolejnym, ze Rooney nurkowal. Nie rozumiesz pojecia. Nurkowal jeden z graczy Arsenalu (obok Evry) pod koniec meczu za co dostal zolta kartke. Nie bylo zadnego kontaktu a sie przewrocil. Chyba najbardziej fanatyczny kibic Arsenalu nie powie mi, ze nie bylo kontaktu miedzy Rooneyem a Almunia. To glupota bramkarza a nie spryt zawodnika, Rooney nawet gdyby chcial to by go nie przeskoczyl, po prostu pierwszy zdazyl jeszcze dotknac pilke temu byl karny. Czy myslal o strzeleniu gola czy nie nie jest istotne. Byl faul ewidentny, w polu nikt nie zastanawia sie co chcial zrobic pilkarz z pilka, jak jest faul to jest rzut wolny. Almunia powinien byl skrocic kat, ale nie rzucac mu sie pod nogi w tym miejscu pola karnego. Taki sam blad popelnil Boruc kilka sezonow temu w LM przeciwko MU (pozniej obronil karnego wykonywanego przez Saha). Co do calego meczu tak na goraco, Arsenal mial duzo pecha. Obrona MU strasznie sie gubila, slaby mecz zagral Brown, ktory czesto chcial inteligentnie wyprowadzic pilke spod pola karnego, ale czesciej ja tracil niz zawiazywal kontre. Giggsa ratuje tylko ta wrzutka po ktorej byl samoboj, bo po 1szej polowie nadawal sie do zmiany. Brak bylo Berbatova, ktory by przetrzymal pilke, jednak jak wszedl zmarnowal „setke”. Kolejny dobry mecz Fostera, kolejny slaby mecz Carricka. Rooney walczyl ale wsparcie mial nijakie, po glupiej stracie w ostatniej minucie gdyby nie minimalny spalony Arsenal by wyrownal. Nani cos krecil ale zbyt przypominal Ronaldo ze swoich pierwszych sezonow w MU, jezdziec bez glowy. Mial kilka dobrych podan, ale jak mogl rozstrzygnac mecz w ostatniej minucie to zawalil sytuacje. Fletcher zagral niezle (poza tym karnym na Arszawinie – tylko sedzia wie czemu go nie podyktowal). Valencia nie mial latwego zycia, ale Park nie pokazal niczego wiecej, na pewno bym go nie skreslal po meczu z takim dobrym rywalem, czesto Ronaldo nie potrafil sie wykazac w takich spotkaniach.O Arsenalu nie bede sie wypowiadal, mam zbyt mala wiedze na temat ich zawodnikow, jednak w ofensywie sa genialni, gdyby gral Fabregas Manchester by nie wygral. I tutaj jest pies pogrzebany. Za malo wyrownana kadra. Co sezon jest to samo (ktos to juz, chyba nawet tutaj, napisal). Przed sezonem niedoceniani, na poczatku sezonu wszstkich zaskakuja swietna gra, przychodza kontuzje i zmeczenie i na swieta nie licza sie w walce o mistrzostwo. Aczkolwiek ten sezon bedzie duzo lepszy dla Arsenalu niz poprzedni, widac ich zgranie. I Arszawin robi roznice. Czekam na kolejna notke, pozdrawiam i z niecierpliwoscia wyczekuje meczu z Tottenhamem =)

    Odpowiedz
    1. ~lukeroux

      KONTUZJOWANI: Fabregas, Rosicky, Nasri, Walcott, Djourou, Fabianski, Vela. Nie wiem w jakiej druzynie jest wiecej kontuzji.

      Odpowiedz
  10. ~piotrek

    KONTUZJOWANI: Van Der Saar, Rio Ferdinand, Rafael, Hargreaves, Obertan. Jakosciowo brak podobnych zawodnikow co w Arsenalu. Rafael jest duzo lepszy od Oshea na prawej obronie (wlasnie w meczu z Arsenalem strzelil pieknego gola), Rio lepszy od Browna, VDS od Fostera itd. Tylko ze Ferguson co mecz moze wymienic 5 zawodnikow i dalej ma silna 11, a Arsenal niekoniecznie. Fabregasa juz nikt wczoraj nie zastapil. Co sie stanie jak zabraknie Gallasa? Nie chcialem pokazac, ze Manchester ma duzo kontuzji i wygral, tylko cos przeciwnego. Ze to Arsenal ma duzo kontuzji i ciezko o rownie dobrych zmiennikow. I nie mowie tego na podstawie wczorajszego meczu, bo wczoraj byli lepsi od Manchesteru. Bardziej chodzi mi o przyszlosc, okres swiat itd. Wtedy Arsenal przewaznie odpadal z wyscigu. Aczkolwiek mam nadzieje, ze tym razem tak sie nie stanie, bo bardzo lubie ten klub.

    Odpowiedz
    1. ~lukeroux

      Moim zdaniem zmiennicy Arsenalu pokazali, że są jednak lepsi mimo niekorzysnego wyniku(nie zapominajmy, że mecz odbył sie na Old Trafford).Chciałem bardziej podkreślić, że kontuzje dotknęły Arsenal na praktycznie jednej pozycji środkowego pomocnika.Co sie stanie jak zabraknie Gallasa?” A co się stało jak kontuzja dotknęła Ferdinanda? Ferguson musiał wystawić prawego obrońcę Browna.(Wiem, że jeszcze jest Evans ale od niego wyzej cenie Djourou.) Wenger przy kontuzji Gallasa ma Djourou,Senderosa, Silvestre’a i Songa, ktory rownież może grac jako ŚO. Jednak ja wymieniłem więcej nieobecnych w Arsenalu(7) przy 5 w ManUtd, chociaż Obertan to wielka niewiadoma.

      Odpowiedz
  11. malaszkiewicz@op.pl

    Co za spotkanie!! Druga połowa to było istne trzesienie ziemi a potem emocje juz tylko rosły. Nie ma watpliwosci, jakoby arsenal w pierwszej połowie grał lepiej piłka, w drugiej zreszta tez, ale czy my nie zapominamy z jakiej pozycji podchodizłi oba kluby do meczu? Arsenal w formie, w gazie, z łątwoscia wygrywajacy, MU który mimo 5-0 grał sąłbo, zazucano nawet ze bez ronaldo nie istnieja. Tymczasem diabły jakos wygrały. Rozumiem rozrzalenie kibiców arsenalu, grac dobrze, byc lepszym płkarsko i przegrac, to wrustrujace. Prosze tylko spojzec na arsenal, wiedza ze beda sie im przygladali szczególnie po cyrku eduardo (dyskusja o rzekomym kontakcie jest idiotyczna, co chwila ktos kogos dotyka a mimo to nie rzuca sie jak razoy piorunem), co robi arsenal? Najpierw van perisie w polu karnym całuje podłoze z niewiadomych mi przyczyn, nastepnie eboue, liczacy na nominacje dla aktora roku. Kibice arsenalu gdzie jednak widza symulacje? U Rooneya, smieszne i załosne zarazem. Rooney nie mógł strzelic, to bład almuni co powiedział sam wenger, pytanie kto pierwszy i de facto jedyny dotyka piłki? Rooney. Koniec tematu. Arshavin ma moje uznanie, nie rozpamietuje, nie domaga sie od siedziego czegos czego nie dostanie, poprostu gra i strzela. Tak powinni reagowac piłkarze, czapki z głów. Sam wslizg fletchera był ostry, niezbyt czysty, kwalfikowął sie na rzut karny. Tyle tylko ze on tam, trafił i w andrzeja i w piłke, z duzym impetem, jak mówie mozna podyktowac, ale w przeciwienstwie do Rooneya nie daje 100% tylko jakies 80%. Nie zrozumcie mnie źle, czasy w grze sie zmieniły, ale pamietam niektóre wslizgi keane’a za które fauli nie było, to jest anglia. Fletcher, fantastyczny, carrick bez formy, nie istniał na tle kolegi.

    Odpowiedz
    1. ~lukeroux

      Eksperci w motd mówili, że 100% karny po wślizgu Fletchera, faul na Rooneyu raczej byl chociaż ten zaczął już sie przewracać zanim był jakiś kontakt. Ciekawe czemu nic nie mówi, się o haniebnym zachowaniu kibiców ManUtd. Sędziowanie też nienajlepsze Fletcher i Carrick za tyle ostrych wejsc powinni dostać przynajmniej po 1 żółtej kartce.

      Odpowiedz
      1. malaszkiewicz@op.pl

        W MOTD nikt nie miał watpliwosci co do karnego Rooneya, Fletcher grał absolutnie genialnie w tym spotkaniu, co do tych fauli to bym uwazał, bo Fletcher z reguły gra czysto, chodz w andrezeja nie było to czyte wejscie. Gracze arsenalu, albo maja sedziów za idiotów, albo sami nimi sa, skoro eboue robi takie rzeczy, van persie wywala sie przy byle kontakcie, to jak niby sedzia ma uwierzyc ze tym razem sa faktycznie faulowani? Prosze o wyjasnienie haniebnego zachowania kibiców MU, bo skandowanie „Cheat, cheat, cheat” uwazam za stosowne. Jak pisałem arsenal przegrał na własne zyczenie, gracze pekli psychicznie i oba gole to zasługa głupoty arsenalu a nie gry MU który grał słabo. Z całym szacunkiem, ale to jest liga angielska, walka jest jej czescia i oby to nigdy nie uległo zmianie. Jedyna niesłuszna decyzja arbitra jest niepodyktowanie 11 na faul na andrzeju. Kibicom arsenalu przypomne ze tak jak zostaliscie skrzywdzeniu w LM z liverpoolem przy symulacji babela, tak Fletchera skrzywdzono dajac czerwona kartke w półfinale, gdzie ekwiblirystycznie ale jednak trafił w piłke. Rachunki wyrównane.

        Odpowiedz
          1. ~affair

            Niestety, takie przyśpiewki są akceptowane, mówię to z pozycji kibica MU i sama byłam tym zażenowana. Jednak to przynajmniej było żartobliwe, a co można powiedzieć o piosenkach o Monachium (City ostatnio – “Carlos Tevez is a Blue, he hates Munichs”’) czy Heysel?Odnośnie zachowania Wengera – moim zdaniem jego 'happening’ na trybunie był całkiem zabawną sytuacją. A kopnięcie butelki rozumiem, przecież to człowiek, chyba każdy zdenerwowałby się w takiej sytuacji, pomińmy już kwestię słuszności decyzji sędziego. Dobrze, że nie będzie ukarany, bo to już by była farsa… Jednak jego wypowiedzi pomeczowe pozostawiają trochę do życzenia.

        1. ~lukeroux

          Ja rozumiem, że to jest liga angielska ale jak Mike Dean daje Songowi żółty kartonik za faule w środku pola to dlaczego nie dostaje takowego Fletcher defensywnemu pomocnikowi dużo trudniej sie gra kiedy musi uważać aby nie dostać drugiej kartki.

          Odpowiedz
        2. ~lukeroux

          Porównanie sytuacji z Babelem i Fletcherem w polfinale LM jest wg mnie nieodpowiednie, karny dla Arsenalu kosztował ManUtd strate piłkarza natomiast symulacja Babela kosztowała Arsenal awans do 1/2 LM. Sorry, że odpisuje w 3 postach.

          Odpowiedz

Skomentuj ~dworak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *