Kakuta i wymuszanie pierwszeństwa

Sprawę nałożenia na Chelsea kary za nielegalne pozyskanie młodego piłkarza Lens Gaela Kakuty przyjąłem z tak zwanymi mieszanymi uczuciami. „Zbyt surowo”, myślałem początkowo, „a w dodatku wszyscy tak robią”. Miesiąc temu czytałem okołotransferową wypowiedź Harry’ego Redknappa, który z właściwą sobie szczerością mówił, że przepisy dotyczące handlowania zawodnikami są naruszane częściej niż prawo o ruchu drogowym. Teoretycznie nie możesz porozumiewać się z żadnym piłkarzem bez uzyskania zgody jego dotychczasowego pracodawcy, w praktyce przed rozpoczęciem rozmów o transferze wiesz już, czy zawodnik jest zainteresowany przenosinami.  Teoretycznie nie powinieneś mówić mediom o piłkarzach innych klubów, praktycznie pozwalasz sobie na komplementy, po których zamiast myśleć o treningach, zaczynają myśleć o szukaniu domu w okolicy twojego klubu. Całkiem niedawno Leeds sprzedało do Aston Villi genialnego młodzieńca Fabiana Delpha o kilka milionów taniej niż oferowała MC tylko dlatego, że Villa prowadziła uczciwe negocjacje…

A przecież Redknapp opowiadał o rynku piłki dorosłej i zawodnikach cieszących się na co dzień zainteresowaniem mediów – nierzadko wartych fortunę i fortunę zarabiających. Cóż dopiero mówić o wyszukiwaniu młodych talentów, w którym to świecie panuje prawdziwa wolna amerykanka, a kto pierwszy, ten lepszy? Idźcie na jakikolwiek turniej juniorski w którymkolwiek kraju świata – założę się, że na widowni najliczniejszą oprócz rodziców grupą będą poszukiwacze talentów (jakoś nie mogę się przekonać do słowa „skauci”). Powszechnie stosowana kalkulacja jest taka: lepiej kupić 16-latka za niewielkie pieniądze niż wydawać dużo większe sumy na 20-latka albo szkolić dużą grupę juniorów bez gwarancji, że z któregoś coś będzie.

No dobrze, ale czy z tego, że wszyscy wymuszają pierwszeństwo, oznacza, że wymuszanie pierwszeństwa jest dobre? Dlaczego jakiś mały klub traci szansę na choć minimalne przybliżenie się do wielkości jedynie przez to, że jak tylko wychowa sobie obiecującego juniora, straci go na rzecz jakiegoś cholernego potentata, i to praktycznie bez odszkodowania? FIFA i UEFA od jakiegoś czasu wprowadzają zmiany w przepisach transferowych, wymuszające na kupującym młodego piłkarza wypłatę tzw. rekompensaty za szkolenie. Wśród kolejnych propozycji jest zakaz międzynarodowych transferów zawodników młodszych niż 18 lat (Kakuta przechodząc do Chelsea miał 15 lat, podobnie jak przychodzący do Arsenalu Fabregas czy idący do Tottenhamu Bostock; ten ostatni to przypadek mniej znany, pisałem o nim, kiedy trybunał przyznał Crystal Palace zaledwie 700 tys. funtów odszkodowania, podczas gdy Palace żądało, niewątpliwie z większym realizmem, 4,5 miliona). Chodzi zarówno o dobro młodych ludzi, odrywanych nagle od domu i rodziny, jak o interes ich macierzystych klubów. Anelka, żeby dać jeszcze jeden przykład, kosztował Arsenal 500 tys. funtów, a odchodził do Realu za 23 miliony – gdyby Wenger musiał zaczekać rok-dwa, Paris Saint Germain z pewnością otrzymałoby milion albo dwa więcej. A program minimum to ujednolicenie przepisów: Federico Macheda przeszedł do MU jako 16-latek, w myśl prawa angielskiego legalnie – we Włoszech nie można byłoby podpisać z nim kontraktu zanim nie ukończyłby 18 lat.

Innymi słowy coś z tym trzeba zrobić. A że padło na Chelsea? Po pierwsze, nie padło na niewinnych. Wątpliwości pojawiły się już przy sprowadzaniu do tego klubu Toma Taiwo i Marcela Woodsa z Leeds, pamiętam też nagrane ukrytą kamerą przez BBC wypowiedzi dyrektora ds. młodzieży Franka Arnesena na temat jakiegoś 15-latka z Middlesbrough, nie mówiąc już o nakłanianiu podczas tajnych spotkań Ashleya Cole’a do odejścia z Arsenalu. Po drugie, podobna kara spotkała kilka miesięcy temu FC Sion, ściągający z Al Ahly egipskiego bramkarza, a wcześniej kłopoty miała Roma. Czy Chelsea powinniśmy potraktować łagodniej tylko dlatego, że jest największym klubem z nich wszystkich, że walczy o mistrzostwo Anglii i zwycięstwo w Lidze Mistrzów?

Pewnie władze międzynarodowej piłki karę złagodzą. Ale teraz myślę inaczej niż na początku: dobrze, że w ogóle ją nałożyły.

21 komentarzy do “Kakuta i wymuszanie pierwszeństwa

  1. ~dfgsd

    Przywoływany przy tej historii przykład Fabregasa jest moim zdaniem nietrafiony – Hiszpan nie miał podpisanej żadnej umowy, ani właściwej, ani przedwstępnej, z Barceloną, był zatem „wolnym agentem” i mógł wybrać sobie klub według własnego uznania. Inaczej sprawa ma się z Kakutą, który rzekomo podpisał aneks zakładający, iż w wieku 16 lat ten podpisze profesjonalną umowę z Lens.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Absolutnie nie sugeruję, że z transferem Fabregasa było coś nie tak. Dawałem przykłady młodych ludzi, wynajdowanych na tyle wcześnie, by podpisanie z nimi kontraktu nie wiązało się z koniecznością płacenia dużej sumy pieniędzy ich macierzystemu klubowi. Inny przykład zapobiegliwości Arsenalu to Jackie Wilshere, znaleziony jako piętnastolatek w Luton.

      Odpowiedz
      1. ~dfgsd

        Jack Wilshere to też nie najlepsza kandydatura – ten trafił do Arsenalu z Luton jeszcze wcześniej, bo już w 2001 roku, gdy miał zaledwie 9 lat. O nim zatem można śmiało mówić, iż jest wychowankiem Kanonierów 🙂

        Odpowiedz
  2. ~Bartek S.

    Panie Michale, nie tylko nie trafiło na niewinnych, ale też trafiło najlepiej, jak mogło. 🙂 Nie piszę tego przez brak sympatii dla The Blues, a wprost przeciwnie. Piłkarscy włodarze mają dziś czyste sumienie- ukarali potentata, pokazali, że pieniądze nie rządzą i generalnie poprawili swoje samopoczucie. A Chelsea – w Anglii jest to chyba jedyny klub, który jakoś bez tych wzmocnień przetrwa. Mają tak dobrą i szeroką kadrę, że brak transferów ich nie zabije. Gdyby to samo spotkało ManU lub Liverpool, które zasadniczo się osłabiły, i w następnych oknach będą się pewnie wzmacniać, sytuacja byłaby inna. A Chelsea da sobie radę i wcale się nie zdziwię, jak właśnie teraz zaczną się jej kolejne triumfy.

    Odpowiedz
    1. ~Pawlak

      Nie mogę nadziwić się kibicom Chelsea, którzy twierdzą, iż ich zespół ma „tak szeroką i wyrównaną kadrę”, że i ligę wygrają w tym roku spokojnie, i z zakazem transferów sobie bez problemu poradzą. Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu, ale czy The Blues nie mają przypadkiem dokładnie tej samej kadry (no, wzmocnionej jedynie Zhirkovem – ni to obrońcą, ni pomocnikiem), która w zeszłym roku ani na moment nie zagroziła Manchesterowi United i Liverpoolowi? Poza tym trzeba pamiętać, że Chelsea to nie Arsenal, tutaj czas i każdy kolejny sezon nie będzie działał na ich korzyść – liczba zawodników z pierwszego składu będąca po 30. z roku na rok jest co raz większa…

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        No niby tak. Nie jestem fanem Chelsea, ale wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy mają najbardziej obiecującą kadrę. Obok Tottenhamu, który jak co roku dostanie zadyszki. 🙂 W tamtym roku nie szło Chelsea w lidze, ale wówczas dla ManU połowę goli strzelał Ronaldo z Tevezem, których dziś już nie ma na OT, a w Liverpoolu grał Xabi Alonso. Jego brak wyraźnie widać w meczach tego sezonu – Liverpool mimo świetnych atakujących jest jak jeździec bez głowy, co najlepiej pokazał niedawny mecz z AVillą. W Arsenal nie wierzę niejako ustawowo, więc zostaje mi Chelsea. Na dzień dzisiejszy wydają się być w najlepszej formie i z najrówniejszą ławką. Valencia w MU moim zdaniem gra na razie bardzo słabo i w środku generalnie brakuje jakiegoś wigoru (stąd ciągłe rotacje SAF-a), także w ataku jest dziwnie- Rooney i długo nic – Berba sprawdza się jako napastnik rozgrywający, a Owen póki co się nie wykazuje niczym szczególnym. W Liverpoolu też mniej ciekawie niż rok temu – Torres trochę gwiazdorzy, kładzie się przy ostrzejszej grze i wciąż wypłakuje sędziom, a Gerard sam nie jest w stanie pociągnąć drużyny (nawet jeśli Kuyt biega za trzech). Wychodzi więc na to, że w ofensywie Chelsea wygląda najlepiej – Anelka i Drogba to najrówniejszy duet napastników, Cole, Essien, Mikel, Lamard, Ballack i Deco dają spore możliwości manewru w drugiej linii. Jeśli dodać do tego dwóch dobrych lewych obrońców (Żhirkov i Cole), Bosingwę, Terry’ego i Carvalho mamy nie najgorszą obronę (choć uważam, że to najsłabsza formacja w The Blues). Co nie zmienia faktu, że wierzę raczej w Czerwone Diabły, które na razie grają piach, a mimo to zdobywają punkty. Kiedyś zaczną przecież grać porządną piłkę. 🙂

        Odpowiedz
  3. ~mak

    Określić, co jest „wymuszeniem pierwszeństwa”, bywa o dużo łatwiej niż określić, co jest „namawianiem zawodnika”. Jedno dzieje się „w rzeczywistości”, drugie „w języku”. Jak powiada Blanchot: „język nie mówi, ale jest”, więc namawianie, podobnie jak doping, będzie schodzić coraz głębiej między płytki krwi, coraz bardziej podprogowo w głąb. Co nie zmienia faktu, że i z tym, i z tamtym walczyć trzeba. Też myślę, że warto karać za łamanie przepisów dotyczących handlu zawodnikami, a przy okazji podoba mi się, że kara dla Chelsea jest właśnie w ten sposób surowa: nie finansowa, po europejsku elegancka, ot, zdawkowy klaps dany hultajowi, tylko wymierzona jakby w złości, wzięta jakby z mrocznego kodeksu Hammurabiego, ukradłeś jabłko – na dwa okna transferowe utniemy ci rękę. Oczywiście, pewnie Chelsea skorzysta z cywilizowanych procedur i się odwoła, europejskie władze futbolowe złagodzą azjatycko drakońską karę, ale skoro przynajmniej jeden dom zajął się od pioruna w tej futbolowej Sodomie i Gomorze, skoro jakiś brodaty facet wpadł z biczyskiem do świątyni dryblingów i wolejów, gdzie przekupnie zastawiają straganami nawet ławki dla dzieci, to znaczy – wbrew temu, co mógłby sugerować inny brodacz, grzmiąc: „FIFA is tot” – że nie nie wszystko jest tu jeszcze martwe, zimne i cyniczne. Różne Abramowicze i inne szejki nie zmienią wskutek tego życiowego motta „wszystko na sprzedaż”, ale jedna jaskółka czyni przynajmniej chwilę wiosny.

    Odpowiedz
  4. ~D@wid

    Ja także uważam iż kara jest jak najbardziej zasłużona, ale sympatycy jak i włodarze Chelsea mogą w jakiś sposób czuć się pokrzywdzeni, bo taki proceder uprawia wiele innych klubów. Nie tak dawno było głośno choćby o działaniach ManU.

    Odpowiedz
  5. ~piotrekk

    Warty odnotowania jest fakt , że FIFA bada prawidłowość transferu Paula Pogby z Le Havre do Manchesteru United i przymierza się do podobnej kary jaką nałożyła na Chelsea.Jednak moim zdaniem do tak surowych kar nie dojdzie, padło na te kluby dlatego aby narobić szumu i wywołać dyskusje a następnie zmienić przepisy.Osobiście nie widzę w tym nic złego ( od strony sportowej ) aby 16-latkowie zmieniali kluby na lepsze, poza tym nigdy nie mamy pewności czy nastolatek odnajdzie się w dorosłej piłce, czy po drodze do kariery nie przeszkodzi mu zdrowie lub inne przeciwności.Przypadki takie nie są szeroko opisywane . Kto dziś” postawi duże pięniądze” na to ,że Kakuta lub Pogba będą gwiazdami Premiership.Problem jak zwykle tkwi w pieniądzach, gdy jakiś potentat futbolowy zgłosi zainteresowanie jakimś zawodnikiem prezesi „biją piane” i chcą zarobić jak najwięcej. Możemy dojść do sytuacji w której będziemy płacić miliony za zawodników z których nie będzie pożytku w drużynie.Napisał Pan o Bostocku który kosztował 700 tyś. Myśle , że ta cena była adekwatna do wieku i umiejętności piłkarza w czasie transferu , jak sie rozwinie dalej zależy od Tottenhamu i samego piłkarza.To piłkarze tacy jak Bostock i ich rodziny mają prawo decydować o swojej przyszłości a nie np. prezes Crystal Palace. Niektórych pewnie oburza cena za Cristiano Ronaldo , pozostaje pytanie jaką cene będziemy płacić w przyszłości za takich piłkarzy jeśli za 15-latków będzieny płacić grube milony?

    Odpowiedz
  6. ~Michał Zachodny

    Wśród wielkich nie ma niewinnych. To proste stwierdzenie w oczywisty sposób odnosi się do całego zamieszania, nałożenia kary, odpowiedzialności i tym podobnych. Kwestie moralne odkładam na bok (póki co), ponieważ zastanawianie się co dla chłopaka jest lepsze, gdzie się bardziej rozwinie i stopień jego decyzyjności w wieku 15 lat są gdybaniem oraz domysłami, na które odpowiedzieć mogą tylko sami zainteresowani. I to właśnie oni powinni nas zainteresować. Frank Arnesen, czarna owca w familii Chelsea, wyleci wkrótce z Chelsea. Jeśli mogę się w jakikolwiek sposób odnieść do kary FIFA to za to im podziękuję. Duńczyk, który niedawno awansował w pracy i został Dyrektorem Sportowym, przynosi hańbę klubowi, choć to każdy kibic Chelsea już wie. Teraz wreszcie może dotrze to do Abramowicza, który bardzo zabiegał o opinię klubu, która nie jest negatywna, ale raczej przyjazna i zachęcająca do inwestowania, kupowania pamiątek etc… Arnesen, jak już Pan Michał wspomniał, w niejednym nielegalnym transferze uczestniczył, wręcz pewnie te procedery udoskonalał wraz z nabytym doświadczeniem. Najgorsze jest to, że mimo jego wytężonej 'pracy’ klub z tego w ogóle nie korzysta. Jest dyrektorem sporotwym, był szefem skautów, a mieszał się w sprawy pierwszego zespołu zanim w ogóle to go powinno interesować. Przypomnijmy, że wielu kibiców ma mu za złe bo ponoć przez konflikt właśnie z nim (i kilkoma innymi osobami) odszedł Jose Mourinho. Z tego co czytałem na kilku forach to powodem sporu było to, że kasa idzie na zatrudnianie młodych zdolnych, z których pierwsza drużyna nie może jeszcze korzystać, a sam TSO musiał kupować średniaków, a raczej zatrudniać tych co mieli wolną rękę w poszukiwaniu klubów.Kara jest surowa, ale bardziej martwi mnie to, że może to byc tylko przykład dla FIFA 'patrzcie co my możemy’ i będą oni liczyć, że już tylko taka groźba wystarczy w walce z takimi procederami. To trochę jak z Eduardo – niby nie był on pierwszym ukaranym za 'diving’, ale jego sprawa została nagłośniona i kibice Arsenalu mają pretensje że z ich zawodnika robi się kozła ofiarnego. I to tak będzie do momentu w którym UEFA nałoży karę na następnego zawodnika. Wątpię by zakaz transferów był skuteczną bronią w walce z podkupywaniem młodzieżowców. Z pewnością nie w takiej postaci jak teraz to się stało z Chelsea… Z pewnością CSA skróci karę, a do momentu wyjaśnienia całej sprawy nie będzie ona obowiązywać.

    Odpowiedz
  7. ~nth

    Weźmy zatem ten „przypadek mniej znany” idącego do Tottenhamu Bostocka. Spurs stali się w prasie negatywnym bohaterem tej sprawy, kupując młodego i utalentowanego zawodnika za niewielkie dla niektórych pieniądze. Następny bogaty klub, który kieruje się tylko swoim interesem. Ale czym ma się niby kierować? Co to, nagle odkrywamy, że Premiership nie składa się z klubów kultury fizycznej, a zawodnicy nie są klubowiczami, którzy trenują atletykę by hartować ciało? Jakież rozczarowanie. To przedsiębiorstwa, których celem jest właśnie zarabianie pieniędzy. Taki też i jest współczesny sport – pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Przecież już dawno się z tym pogodziliśmy. Co więcej – uznajemy pieniądze za rzecz niezbędną i pożądaną, która pozwala utrzymać wysoki poziom zawodów. Jak myślicie – za które to „przewinienie” Damien Levy prędzej wyleci z funkcji prezesa spółki THFC: za coroczne marne miejsce gdzieś w środku tabeli czy też za brak wystarczającego zysku czy wręcz stratę w kolejnym roku rozliczeniowym? I nagle teraz dla uspokojenia sumienia staramy się wykazać zrozumienie dla decyzji FIFA. Przepraszam, ale jeśli świadomie zdecydowaliśmy się handlować w świątyni to czego teraz się spodziewamy? Czy aby lepiej się poczuć, będziemy teraz popierać rozwiązania, gdzie nabywcy będą uczciwie i honorowo przepłacać za niepewne nabytki? Wieczory transferowe organizowane przez Gospodarza też cieszą się zwykle wielką popularnością. Chcemy handlować i jesteśmy niezadowoleni gdy interesy nie idą. Oczywiście jasnym jest, że skoro te przepisy o zakazie pozyskiwania zawodników wspomnianymi metodami istnieją, to FIFA musi je stosować i karać tych, którzy je łamią. Ale na co nam tak naprawdę te przepisy, skoro kluby właśnie tak chcą kupować. Po co tak naprawdę te przepisy. Uspakajanie sumienia w sprawie co by nie mówić handlu ludźmi? Jakiś inny ukryty interes? Czy nie można pozostawić tego w całości tym, którzy znają się na interesach aby po prostu sami się dogadywali – wszystkim tym Levym i Jordanom? Popatrzmy zresztą właśnie na Simona Jordana, właściciela rzekomo poszkodowanego Crystal Palace. Czy to jest inny biznesman od tych, na których działanie sam narzeka. Czy to takich ludzi i kluby mają chronić przepisy. I przed czym? Przed interesami, w których sami czują się jak ryba w wodzie? Sprawdźmy parę jego wypowiedzi w internecie i popatrzmy na jego język. To jest dokładnie taki sam biznesowy język jak jego oponenta Daniela Levy. Z tą tylko różnicą, że akurat tym razem to Jordan jest tym, który nie zrobił takiego interesu jaki sobie wymarzył. A czy jego poszukiwacze talentów nie węszą po londyńskich podstawówkach za zawodnikami, na których zamierza zarobić. Na co tak naprawdę przepisy, których nikt nie chce i nie będzie przestrzegał. Czy FIFA, a my z nimi, naprawdę wierzą, że Chelsea i Tottenham jutro nabędą tysiąc zdolnych juniorów z Europy, a w przyszłym roku wykupią cały świat.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To, że wolny rynek nie jest całkiem wolny, tylko ma jakieś regulacje, to przecież oczywistość. W przypadku Bostocka było tak, że nie spisał się trybunał, wyznaczający cenę, jaką Tottenham miał zapłacić, skoro kilkanaście miesięcy wcześniej za tego piłkarza oferowano kwoty dwa razy wyższe.Nie chodzi więc o uspokajanie sumienia, tylko o dość powszechne przekonanie, że obecny system wymaga zmiany. W jaki sposób, to jest oczywiście kwestia dyskusji – pomyślmy chwilę np. nad zakazem transferów poniżej 18. roku życia, albo nad dobrodziejstwami, jakie przyniesie kilkunastu dzieciakom z północnego Londynu i okolic fakt, że zamiast ściągąć do akademii Tottenhamu młodych ludzi z Włoch, Skandynawii czy Afryki, będzie trzeba ich wyszukać i wyszkolić u siebie.

      Odpowiedz
      1. ~piotrekk

        Nie rozumiem jak miałby funkcjonować przywoływany przez Pana zakaz transferów do 18 roku życia .Czy to nie jest cofanie się w przeszłość?( w PRL był zakaz wyjazdu zawodników przed 30 rokiem życia). Jaki to ma cel? Taki, że sprawimy przyjemność kilku dzieciakom którzy będą udoskonalani na siłe. Przecież to jest przedsionek zawodowego futbolu . Dlaczego najlepsi nastolatkowie nie będą mogli trenować w najlepszych warunkach pod okiem najlepszych trenerów. Według mnie bardzo dobrym rozwiązaniem jest rekompensata za wyszkolenie , bo niby dlaczego np. Crystal Palace ma dostać 4,5 miliona ? Dlatego, że Bostock urodził się z wielkim talentem został zapisany do szkólki Crystal Palace i trenował w ich ośrodkach terningowych. Dlaczego w rozwoju ma mu przeszkodzić jakiś przepis lub chciwość prezesa. W dodatku bardzo dobrym przepisem jest zakaz podpisywania zawodowych kontraktów wprowadzony we Włoszech , do ilu lat to kwestia dyskusji.Jeśli chodzi o wyrównanie szans klubów to powinno to się odbywać poprzez obniżenie kosztów , wprowadzenie maksymalnych zarobków piłkarzy ,maksymalnych cen transferów tak aby o transferze nie decydowały tylko pieniądze . Bo niby dlaczego grają dziś w Manchesterze City Adebayor, Tevez, Toure ,Lescott ,Robinho a nie młodzi ze szkółki Manchesteru City?

        Odpowiedz
        1. ~nth

          Z bólem, bo z bólem, ale nawet mogę uznać i pogodzić się z pierwszym stwierdzeniem z powyższej odpowiedzi Michała Okońskiego. Jakkolwiek to nie zabrzmi, przyjmijmy, że wolny rynek nie jest całkiem wolny, tylko ma te swoje regulacje. Co więcej, zgódźmy się i weźmy także na serio i to stwierdzenie, że to oczywistość. Tylko dlaczego zaraz dalej podważamy wyrok tego regulującego trybunału i to na dodatek powołując się na jak najbardziej właśnie rynkowe „kwoty dwa razy wyższe”. Przecież przed chwilą daliśmy już komuś prawo do regulacji tego rynku. Ja zresztą słyszałem tylko o tych 900 tys. za Johna Bostocka z Chelsea. Zresztą te 700 z Tottenhamu to przecież też nie wszystko. Być może będzie o 200 więcej gdy przyjdą występy w reprezentacji i być może 15% od kwoty przyszłej sprzedaży. Pomijam marzenia Jordana o 4 i pół milionach, choć na właśnie zlikwidowanym wolnym rynku miał do nich prawo.Wydaje się, że w tej całej sprawie najłatwiej jest powoływać się na wyimaginowane dobro „dzieciaków z północnego Londynu”, którym zajmują miejsca te sprowadzane z Włoch, Skandynawii czy Afryki. Zaciekawiony sprawdzam więc na oficjalnej stronie Tottenham Hotspur Football Club. Jak zwykle nieobiektywnie i wybiórczo – powiedzmy pierwsze jak leci sześć nazwisk z listy „pierwszaków” z tottenhamowej Akademii. I dalej, już przy wykorzystaniu dostępnych w internecie map, także odległość miejsca ich urodzenia czy wychowania od (dla uproszczenia) stadionu WHL. Proszę: – Jordan Archer – Walthamstow – 4 km- Jonathan Miles – Colchester – 74 km- Olumide Durojaiye – Hammersmith -17 km- Zaine Francis-Angol – Walthamstow – 4km- Ryan Fredericks – Potters Bar – 13km- Paul McBride – Harlow – 23kmPewnie, że gdy ktoś bardziej obiektywny i dokładny zacznie przeglądać resztę listy (do czego zachęcam) to odległości zaczną się wydłużać, a na liście być może pojawi się nawet jeden Belg i jeden Włoch.Poza tym trzeba pamiętać, że Tottenham, jako jeden z pewnie 20 najbogatszych i pewnie 50 najlepszych klubów na świecie, nie może opierać się niestety tylko na miejscowych chłopakach, jeśli marzy o sukcesach. Skoro jest wielką giełdową firmą z aspiracjami marketingowymi sięgającymi Południowej Afryki i Chin to jak ma się skurczyć tylko do północnego Londynu. Być może chciałoby się kibicować klubowi lokalnemu. Ale o tym, że nie jest to klub lokalny, właściciel zdecydował już dawno. W tym kontekście obecność tak wielu miejscowych i tak świadczy o wyczuciu zarządu. Choć nie wiem czy akurat przyczynia się do w najwyższym stopniu do sukcesów pierwszego zespołu.Niestety przychodzi mi w tej sprawie odgrywać rolę miejscowego naiwniaka. Oczywiście wyczuwam w notce i Twoich komentarzach to wielkie marzenie o uszlachetnianiu ludzi i zawodów. Sam zainteresowałem się ligą angielską właśnie z tego powodu, że była tak angielska i nie mam nic przeciwko temu aby taka znowu była. Jednak generalnie uważam, że tych spraw nie rozwiąże się żadnymi przepisami. Jak zwykle ich zagęszczanie powoduje tylko zamęt i prowokuje nowe sposoby ich omijania. Jeśli ludzie chcą zarabiać, to nie dadzą sobie w tym przeszkodzić. Ci młodzi zawodnicy mają ostatecznie najpierw rodziców czy opiekunów, potem z wiekiem sami stają się dorośli, aby zdecydować o swym własnym losie. Jeśli jednak wciąż wierzycie w tę regulację to obiecajcie chociaż, że po roku coś tym osiągniecie. Jest jeszcze jedna uderzająca rzecz w tym kontekście. A mianowicie wszechobecne przekonanie, że kara dla Chelsea zostanie złagodzona. Czemu zatem za pierwszym razem była tak dotkliwa. Czy w dowód wdzięczności, przy okazji jakiejś następnej podobnej sprawy, Chelsea będzie musiała po prostu dać więcej. Oficjalnie bądź nie. Być może zresztą obieca, że kupi dopiero „za rok” za trochę więcej. Wtedy cała ta szczytna ideologia „miejscowych chłopaków” znaczyć nie będzie już nic. O sprawie szybko się zapomni, a kolejny donos na Chelsea skończy w koszu na śmieci albo w popielniczce. W ten oto sposób znowu wszystko drożeje.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            O Bostocku: opieram się na deklaracjach Jordana, oprócz Chelsea wymieniano też (tak, tak) Barcelonę, i kwoty w istocie dwa razy wyższe. To chyba właśnie jest rynek, że ktoś chciał za niego zapłacić tyle a tyle – i szkoda, że trybunał nie wziął tego pod uwagę.Skład akademii Tottenhamu zmienia się z roku na rok. Teraz mamy młodego włoskiego bramkarza Mirko Ranieriego, mamy innego bramkarza – ze Skandynawii właśnie Oscara Janssona, czeskiego napastnika Tomasa Pekharta (dziś wypożyczony do Czech, przychodził jako 16-latek), pomocnika M’Poku z Konga… Przykładów podobnych byłoby więcej, najbardziej może charakterystyczny to Jonathan Blondel, genialny ponoć belgijski rozgrywający, niedługo po skończeniu 16 lat kupiony przez Tottenham. Tęsknił okropnie, przy każdej okazji wsiadał w pociąg do Brukseli (z Londynu to na szczęście tyle co z Krakowa do Warszawy), kariery na wyspach nie zrobił – dwa mecze w pierwszym składzie – i odrodził się dopiero po powrocie do kraju.Ja naprawdę nie jestem za mnożeniem przepisów. Ale widzę, jak wyrok na Chelsea uruchomił lawinę: Le Havre skarży się na MU, Rennes na MC i pewnie to nie koniec. Czy widzę szansę na ucywilizowanie procedur, to inna kwestia – ale cieszę się, że się o tym mówi (podobnie jak się cieszę, że mówi się o nurkowaniu), bo kto wie: a nuż to choć trochę utrudni kolejny tego typu transfer? Myślę też, że ochrona nieletnich, często niedojrzałych, psychicznie nieodpornych na stres, związany z wyrwaniem z miasta i kraju, jest argumentem za ograniczeniem transferów przed osiemnastką. Wiem, że brzmi to jak z innej planety, ale cóż… niech i takie argumenty w tej rozmowie padną.A dawno temu pisałem o prowokacji dziennikarskiej BBC, pokazującej, jak w Afryce wygląda wyciąganie pieniędzy od ludzi, dla których jedyną szansą na wyrwanie się z biedy wydaje się piłkarska kariera jednego z członków rodziny. Ogłaszający się w internecie oszuści podszywają się pod przedstawicieli klubów Premiership, szukających nowych talentów do swoich szkółek piłkarskich – i żądają pieniędzy w zamian za obietnice testów czy staży. Wysłannik BBC podczas rozmowy z rzekomym przedstawicielem Manchesteru United podał się za ojca młodego napastnika z Ghany. Mowa była o dwuletnim pobycie nastolatka na Wyspach, padały miłe słowa, okrągłe obietnice, w końcu na stole pojawiły się dokumenty z logo MU. Fałszerstwo szyte wyjątkowo grubymi nićmi, bo w papierach znajduje się informacja, że należy je przesłać do… Matta Busby’ego. Często jednak wystarcza.

          2. ~nth

            Skoro nowa notka się „opóźnia” to jeszcze przez chwilę o innym aspekcie całej tej sprawy z Johnem Bostockiem. Te zawyrokowane przez trybunał siedemset tysięcy jest rekompensatą za wyszkolenie zawodnika. Nie jest to, jak się Jordanowi być może wydaje, wynagrodzenie za sam talent młodego piłkarza, który, tak się składa, akurat po prostu mieszkał w pobliżu i zdaje się nawet kibicuje Crystal Palace. Sytuacja, o ironio losu, byłaby oczywiście inna gdyby tenże Bostock miał już przed szesnastką podpisany zawodowy kontrakt z Palace. No, ale tego z podanych wcześniej przyczyn najwyraźniej nie chcesz. A wtedy by się Daniel Levy tak łatwo nie wywinął. A tak to co miał zrobić, skoro Bostock sam chciał podpisać swoją pierwszą profesjonalną umowę właśnie ze Spurs. Zapłacił te siedem stówek i kto wie czy wszystko to jeszcze nie z poczuciem, że i tak przepłaca. Gdyby trybunał brał pod uwagę domniemane oferty z innych klubów to być może odczułbyś to jako sprawiedliwsze, ale sam trybunał mógłby okazać się niepoważnym. Jego zadaniem było bowiem tylko wyliczyć rekompensatę. Ewentualne profity (200 tysięcy) przyjdą w przyszłości jak będzie grał w reprezentacji lub oczywiście gdy będzie odsprzedany (15%). Jeśli Jordan tak jest pewny jego talentu to chyba nie zajmie to zbyt długo nim zaczną go wyceniać na powiedzmy 10 milionów. A że jest Anglikiem to może i na więcej. Tymczasem jednak z jakiegoś powodu Bostock zdecydował, że zamiast dla Barcelony czy Chelsea na razie będzie grał dla Tottenhamu. Nie wiązała go żadna umowa. Miał do tego prawo. Wielkość pozostałych klubów i ich ofert schodzi tym samym na plan dalszy. Ale powróci (bez obawy) gdy Levy zechce jeszcze w przyszłości zahandlować. Tym razem Bostocka wiąże już prawdziwy kontrakt.PS. Nie wiem czy zostało to zauważone w moim poprzednim komentarzu, ale widać, że duch Commollego wciąż krąży na WHL. Za co najmocniej przepraszam.

  8. ~tubylec

    http://tubywam.blog.onet.pl *** Witam przepraszam ,jeżeli uznasz to za spam. Ale mam małą propozycję, jeżeli chcesz dodać swój blog do katalogu blogów jaki tworzę to zostaw u mnie link do siebie.Na pewno z chęcią czasem skorzystam.Prosiłbym też z wzajemnością o dodanie mnie.

    Odpowiedz
  9. ~Robbie Błaszczak

    Nie będę się bardzo rozpisywał, bowiem szerszy artykuł opublikowałem już na iGolu. Sprawę nie traktuję w kategoriach kary, ale analizy źródła, perspektywiczne patrzenia na dalsze wydarzenia. Polecam rzucić okiem na „Szansa na katharsis dla Chelsea?” http://www.igol.pl/article,13607.html .Dwa punkty:1) Kakuta moim zdaniem może stać się nowym „Bosmanem” europejskiego futbolu, którego sprawa zrewolucjonizuje świat transferów. „Wielcy” nie będą mogli już za śmieszne pieniądze sprowadzać utalentowanych młodych. Co za tym idzie, przychody „małych” się zwiększą, a gra, choćby w teorii i dopóki „wielcy” nie znajdą nowego sposobu, się wyrówna.2) Kara na Chelsea okaże się groteskowa, jeżeli Chelsea będzie jedynym ukaranym klubem. Pisał o tym ostatnio na blogu BBC Phil NcNulty. Co najmniej naiwna będzie postawa FIFA jeżeli nikt inny nie dostanie zakazu. Nie chodzi wszak o wielkie transfery, ale te małe, często nawet niezauważalne przez zwykłych kibiców. Szczerze przyznam, sądzę że niewielu kibiców Chelsea słyszało o Kakucie przechodzącym z Lens. Spodziewałbym się więc, że angielska czołówka może być zmuszona do postawy „bardzo pasywnej” podczas nadchodzących okienek.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Zdumiewająca, i w gruncie rzeczy budująca, jest dość powszechna akceptacja kary dla Chelsea – także w angielskich mediach, i także wśród jej kibiców. Jak rozumiem, tęsknimy za światem, w którym pieniądze nie są wszystkim, i godzimy się na to, żeby w przypadku naruszenia przepisów, odpowiadały także drużyny, którym kibicujemy (zawsze byłem optymistą). W tym konkretnym przypadku pewnie nie skończy się drastycznie: Chelsea się odwoła, a odwołanie będzie rozpatrywane na tyle długo, że minie zimowe okienko, potem kara zostanie zmniejszona. Ale do reformy przepisów dojdzie i podobne praktyki będą trudniejsze.A skoro już piszę: stuka nam właśnie pół miliona wejść na bloga. W półtora roku to chyba nieźle, ja w każdym razie jestem wdzięczny i dumny 🙂

      Odpowiedz

Skomentuj ~dfgsd Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *