Patrick Vieira: czy to ma sens?

Nie jestem jedynym kibicem angielskiej piłki, którego zajmuje ta kwestia. Nie jestem też jedynym, który rozważa ją, znajdując zarówno zalety, jak i wady powrotu Patricka Vieiry na angielskie boiska.

  

Najmniej wątpliwości budzi decyzja samego piłkarza. 33-letni pomocnik podpisze najprawdopodobniej ostatni kontrakt w karierze i to być może najbardziej lukratywny z dotychczasowych („The Sun” powiada, że chodzi o 130 tysięcy funtów tygodniowo, źródła mniej bulwarowe zgadzają się, że Francuz będzie zarabiał powyżej 100 tysięcy). Poza tym w Manchesterze ma wreszcie grać (a przynajmniej ma grać więcej niż w Mediolanie) – rzecz nie bez znaczenia w kontekście zbliżających się mistrzostw świata. Właśnie ze względu na mundial Vieira będzie też wyjątkowo zmotywowany, chociaż prawdę powiedziawszy on zawsze dawał z siebie tyle, ile mógł. Patrząc na statystyki czerwonych kartek, otrzymywanych w Anglii i we Włoszech – może nawet zbyt wiele…

Z perspektywy Manchesteru City sprawa nie jest już tak oczywista. Po pierwsze, Francuz wraca do Premiership po czteroipółletniej przerwie – z jednej strony on sam jest starszy, z drugiej – liga zrobiła się jeszcze bardziej wymagająca. Z niezwykle ciekawej wypowiedzi Lee Dixona wynika, że jego dawny kolega tylko wygląda na twardziela – w rzeczywistości po każdym meczu Vieira musi odpoczywać dłużej niż reszta drużyny i dłużej poddawać się zabiegom fizjoterapeutów; to Dixon mówi, że w porównaniu z czasami, kiedy obaj rządzili Arsenalem, piłkarze na Wyspach biegają szybciej i więcej. „Czy Vieira może grać na najwyższym poziomie? Z pewnością nie co tydzień” – puentuje ekspert Match of the Day.

Nic dziwnego: czasu nie da się zawrócić (to jedna z tez tekstu z dzisiejszego „Independenta”), a nawet gdyby się dało, to przecież Francuz potrzebuje co najmniej kilku tygodni, żeby wejść w rytm meczowy i odzyskać formę utraconą podczas przydługiego siedzenia na ławie albo leczenia chronicznych kontuzji ścięgien i kolan. Skoro nie jest wystarczająco dobry, by grać w Interze, czy będzie dobry dla Manchesteru City? No i co z grupą znakomitych piłkarzy już tworzących drugą linię tego zespołu? Zarówno Nigel de Jong, jak Vincent Kompany, a przede wszystkim Gareth Barry i Stephen Ireland potrafią grać na pozycji defensywnego pomocnika. Wszyscy oni wciąż rozwijają się jako piłkarze – zwłaszcza świetnie zapowiadający się Ireland, dla którego utrata miejsca w pierwszym składzie będzie dużym krokiem wstecz. A poza wszystkim: choć można mieć zastrzeżenia do gry Manchesteru City w tym sezonie, to akurat nie do wymienionych tu piłkarzy. Czy nie lepiej byłoby kupić w pierwszej kolejności jakiegoś środkowego obrońcę?

Nie wiemy, dlaczego Mancini zdecydował się sięgnąć po swojego dawnego piłkarza. Czy należy do tych trenerów, którzy przywiązują się do ludzi bardziej niż do koncepcji taktycznych? A może po kilkunastu dniach wśród piłkarzy MC zorientował się, że brakuje wśród nich lidera, człowieka nawykłego do presji, wiedzącego zarazem, jak idzie się po zwycięstwo? Cokolwiek mówić o piłkarzach drugiej linii tej drużyny, nie mają w dorobku tytułów mistrza świata i Europy, a przede wszystkim: mistrzostwa Anglii. Kiedy Martin Jol sprowadzał do Tottenhamu Edgara Davidsa chodziło mniej więcej o coś takiego: o autorytet na boisku i poza nim, zmuszający co bardziej rozkapryszone gwiazdki do milczenia i podrywający ich do pracy. Z perspektywy trybun Davids w Tottenhamie nie błyszczał, z perspektywy gabinetu menedżera zrobił swoje.

Phil McNulty, za którym cytuję Lee Dixona, uważa, że Manciniemu opłaca się podjąć ryzyko. Skądinąd koszty są niewielkie – może nawet większe może ponieść Vieira, zasłużenie cieszący się w Anglii statusem legendy i w razie niepowodzenia narażający ten status na szwank. Budżet MC tego tranferu (na razie zresztą chodzi o półroczne wypożyczenie, z opcją przedłużenia kontraktu na kolejny rok) nie zauważy, dziennikarze po kilku tygodniach się przyzwyczają. Ja natomiast zapisuję Manciniemu na plus, że zamiast prężyć muskuły sięgając po przysłowiowego Kakę, sprowadza człowieka od ciężkiej pracy.

15 komentarzy do “Patrick Vieira: czy to ma sens?

  1. ~Angamoss

    Odpowiadając na pytanie: to ma sens.Patrick ma trochę czasu na dojście do formy. Kompany będzie grał w obronie(i moim zdaniem tam powinien zostać) przynajmniej do końca stycznia. De Jong jest w świetnej formie, Barry też nie gra źle, trochę gorzej z Irelandem, on akurat ma słabszy moment i mam nadzieję, że Mancini go z tego wyciągnie. Vieira z pewnością będzie kimś więcej, niż zawodnikiem na boisku, po to się sprowadza 33 latka, który „swoje znaczy”. Czy w City faktycznie aż tak bardzo brakowało dowódcy? Z żalem piszę, że tak. Toure jako kapitan nie zdał egzaminu. Bellamy i Tevez walczą jak lwy, ale bliżej im do inspirowania, niż do ustawiania innych. Podobnie de Jong czy Barry. „Czegoś” im do pełnienia tej funkcji brakuje. I szczerze się zgadzam, że kupno Pata to wielki plus dla Roberto. mam nadzieję, że to będzie ostatni -albo przed ostatni transfer w tym okienku. Mamy silną kadrę, kupić jeszcze środkowego obrońcę, może kogoś na lewą stronę i zgrywać chłopaków, co by Liga Mistrzów w przyszłym sezonie była 🙂

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Witam kibica Manchesteru City! Na bloga zaglądam, a tu liczę na uczestnictwo w dyskusjach, bo przecież teraz rozmowa o MC to rozmowa nie tylko o najbogatszym klubie w Anglii, ale o końcu Wielkiej Czwórki, szansach pozostałych klubów na złamanie monopolu – słowem o tym, czym się tu od jakiegoś czasu zajmujemy.Do tego, co wcześniej napisałem, dodałbym oczywiście dwie jeszcze cechy Viery: że potrafi organizować grę obronną i że wie, co to znaczy kapitanem drużyny. Ciekawe natomiast (odchodząc trochę od tematu), dlaczego Arsene Wenger w jego przypadku mówił wyraźnie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a dziś nie wykluczył możliwości podpisania kontraktu z… Solem Campbellem, który od czasu zakończenia zdumiewającej przygody z Notts County trenuje z Kanonierami (jak mówi Wenger: trenuje bardzo ciężko). Może jak zwykle chodzi o pragmatykę: w drugiej linii menedżer Arsenalu ma o wiele możliwości manewru niż w obronie, zwłaszcza w obliczu kontuzji będącego teoretycznie w odwodzie Senderosa.Skądinąd, jak na razie bardzo spokojne okienko transferowe; nawet notoryczni siewcy plotek jakby przymarznięci, o klubowych działaczach nie mówiąc. A przecież mamy już 8 stycznia i niejeden klub znajduje się w tarapatach.

      Odpowiedz
    2. ~melo

      Ja od dziś jeszcze bardziej nie mogę doczekać się wizyty The Citizens na Emirates Stadium. Z jednej strony kochany przez kibiców „He comes from Senegal, he plays for Arsenal” Vieira (który co ciekawe już z Juve zdążył odpaść z LM w serii z „nowym” Arsenalem) a z drugiej znienawidzony Adebayor. Będzie się działo!A co do samego Vieiry. Zawsze dziwnie ogląda się „legendę” ulubionego klubu w koszulce innego zespołu z tej samej ligi ale w tej chwili rozumiem dobrze, że Patrick bardzo liczy na grę w ME i to jest jego szansa. City? Też niewiele ryzykują. Jak będzie grał słabo to obsada środka pola jest wystarczająco mocna by posadzić go na trybunach i liczyć na motywującą postawę profesjonalisty w szatni i na treningach. Szczerze mówiąc piłkarsko zupełnie nie wyobrażam sobie starć Vieiry z elitą DM czyli Songiem czy Essienem ale na drużyny piłkarsko słabsze w środku pola może być ok. Chociaż z drugiej strony tamci nadrabiają „ostrością” w grze i może okazać się, że rzeczywiście większość czasu Vieira spędzi nie na boisku a w gabinetach lekarskich. Jakiś czas temu pojawiały się plotki (co potwierdza sam Wenger), że kapitan Vieira wróci do Arsenalu ale po pierwszej ekscytacji doszedłem do wniosku, że to chyba już nie ma sensu i nie ma co blokować młodzieży.Ale w kontekście problemów w ataku i planowanego wzmocnienia The Gunners po namyśle chciałbym wypożyczyć do końca sezony TH14 z Barcelony. On już tam chyba nie należy i skoro za rok ma odejść grać w soccer to może niech na koniec pomoże wygrać potrójną koronę Kanonierom (kibic = niepoprawny optymista). A latem za darmo Chamakh (pamięta ktoś jak w barwach Bordeaux strzelał bramkę bodajże GKS Katowice?) i atak będzie wyglądał tak ja powinien.Jedno jest pewne. Premiership dzięki temu transferowi będzie jeszcze ciekawsza (a przecież ten sezon to już na chwilę obecną chyba najciekawsza rywalizacja od kilku lat).To mój pierwszy komentarz na stronie (blog czytam od pewnego czasu i bardzo go cenię), może trochę za dużo o Arsenalu ale jednak Vieira na zawsze będzie się już większości kojarzył właśnie z tym klubem. Pozdrawiam.

      Odpowiedz
      1. ~taxi_rock

        Chamakh Groclin z PUEFA wyrzucił swego czasu. Ja jestem ciekaw tylko, czy oni się tam wszyscy dogadają w szatni. Bellamy, Ade, Vieira … wybuchowa mieszanka.

        Odpowiedz
  2. ~mikeT

    Niestety to zwykła emerytura. Nie widziałem Vieiry we Włoszech, ale z tego co czytałem to już jest złom. Taki transfer byłby hitem w Rosji czy na Ukrainie, a nie w Anglii.

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Emerytura jest, chociaż na pewno nie ZUSowska 🙂 Ale mylisz się, bo transfer jest w Anglii sensacją. W końcu powraca legenda… Nie było takich wiele w historii Premiership. Dlatego Vieria rzeczywiście ryzykuje. Jak mu nie pójdzie, legenda się przecież nadpsuje.

      Odpowiedz
  3. ~mewstg.blox.pl

    I dobrze, szybciej do wzięcia będzie Ireland czy Kompany. Wspomniany Davids w miarę szybko pobił się w szatni z Keanem więc wcale się nie zdziwię jak tako Belamy też nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać.

    Odpowiedz
    1. ~Jak

      EEE tam z Tevezem się jakoś nie bije ;)-a ogólnie to raczej się Bellamy dostosuje(inaczej wyleci z hukiem i straci dobry kontrakt) bo on sam nigdy nie był kims kto rządzi i ustawia innych.Chociaż w sumie moze mu się nie podobać ze nowo przybyły „inny” chce go ustawiać ;)-no,ale za niski jest aby podskoczyć Patrikowi(chociaż z drugiej strony w sam raz na ciosy miedzy nogi:)

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Tak czy inaczej – stężenie testosteronu i ego w szatni MC będzie rekordowe. Sami kozacy (Tevez, Vieira, Bellamy) i nieco nadęci gwiazdorzy (Adebayor, Robinho). Nie mam tylko pojęcia, czy Patrick na boisku będzie miał czego szukać. Nie sądzę, by był lepszy niż Ireland, deJong, czy Barry.

        Odpowiedz
  4. ~Q

    Ireland to typowy ofensywny pomocnik, w defensywie odznacza się jedynie przyzwoitą determinacją, ale umiejętności do tego żeby go nazwać defensywnym pomocnikiem na pewno nie ma.a Song jako elicie DM to chyba taki jakiś żarcik kolejnego kibica Tott…koleś zrobił postępy i to spore, ale ja nie wiem czy jest w pierwszej dziesiątce defensywnych pomocników na Wyspach, poza tym nie gra jak typowy DM (Essien, Cattermole, Fletcher), czyli nie biega, brak mu agresji, siły, to raczej taki typ Carricka, trzyma się z tyłu, asekuruje, zadowala się odbiorem taktycznym…

    Odpowiedz
  5. ~Andrzej Kotarski

    Vieira też ma coś do stracenia – status legendy w angielskiej piłce. Jako zawodnik Arsenalu zawsze był wśród tuzów całej ligi. Nie ma wątpliwości, że teraz nie będzie tak samo, trochę czasu już upłynęło, a w piłce nożnej lata dla większości są nieubłagane (wyjątek na skalę światową dla mnie to Del Piero). Dla samego Pata to dobry wybór – ambitna, niewypalona drużyna, dużo gwiazdek do porozstawiania. Ponadto zna Manciniego, ten go ściągnął i na niego stawiał w Interze. Porozumienie, przynajmniej na początku z trenerem jest zapewnione.

    Odpowiedz

Skomentuj ~zwz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *