Smutny Puchar

Zginął jeden człowiek, dziewięciu zostało rannych (później z tych dziewięciu zmarło jeszcze dwóch), a do incydentu doszło w rejonie trwającego od 30 lat konfliktu – z perspektywy dziennikarza na co dzień zajmującego się tą częścią kontynentu atak separatystów na jakiś autobus byłby pewnie materiałem na dwuzdaniową depeszę, zignorowaną następnie przez europejskie media. Tym, co robi różnicę, jest fakt, że autobus wiózł piłkarzy, w dodatku w większości grających w klubach europejskich, a wśród nich gwiazdę światowego formatu – napastnika Manchesteru City Emanuela Adebayora.

Piszę o tej sprawie na piłkarskim blogu, więc w pierwszej kolejności interesuje mnie pytanie o sensowność rozgrywania Pucharu Narodów Afryki w świetle wczorajszego zamachu i dzisiejszej decyzji piłkarzy Togo o wycofaniu się z turnieju, ale mam poczucie, że wypadało zacząć od pokazania kontekstu: naszego zobojętnienia wobec napływających z Afryki złych wiadomości. Z drugiej strony odrzucam myślenie typu „mogli się przyzwyczaić” albo „wcześniej też widzieli niejedno”, próbujące wycofanie się reprezentacji Togo podważyć. Ludzie, którzy przez kilkanaście minut chronili się pod siedzeniami autobusu w oczekiwaniu na ratunek, i którzy w tym czasie widzieli, jak ginie ich kierowca i jak rany odnoszą koledzy, nie mogą zapomnieć o tym w ciągu kilkudziesięciu godzin, jak gdyby nic wznowić treningi, brać udział w odprawach taktycznych, wyciszać się i koncentrować – słowem, robić to wszystko, co się robi przed wielkim turniejem piłkarskim.

Puchar Narodów Afryki bez Togo będzie niesprawiedliwy, zgoda. To wszystko nie jest jednak czarno-białe. Przez angielską prasę przetoczyła się fala tekstów na temat konieczności odwołania turnieju, poszczególne kluby rozważają ściągnięcie piłkarzy z powrotem na Wyspy. Mam wrażenie, że przez niektóre z tych wypowiedzi przebija partykularny interes: zorganizowany w trakcie rozgrywek ligowych Puchar Narodów potężnie osłabił wiele angielskich zespołów. Można dyskutować, czy powierzenie organizacji wielkiej imprezy piłkarskiej Angoli, która dopiero co uporała się z wojną domową, było błędem. Z punktu widzenia tejże Angoli jednak, i pozostałych krajów regionu, odwołanie turnieju byłoby pogłębieniem niesprawiedliwości (o zwycięstwie terrorystów nie mówiąc): pomijając kwestię spodziewanych korzyści ekonomicznych, utrwaliłoby wizerunek kontynentu jako chronicznie niezdolnego do zmian. Żeby zacytować Emanuela Adebayora: „Nie staniemy się Francją, Anglią czy Ameryką jutro, ale afrykańskie narody mają się coraz lepiej. Angola może być przykładem: wczoraj toczyła wielką wojnę, dziś wychodzi ku lepszej przyszłości”.

Zamach w enklawie Kabinda kładzie cień na te słowa, ale przecież nie podważa ich całkowicie. Angola, a wraz z nią Afryka, potrzebuje sukcesu Pucharu Narodów równie mocno, jak ofiary zamachu potrzebują godnego pożegnania. Nawet jeśli z perspektywy wielu z nas będzie to bardzo smutny Puchar.

PS Powyższy tekst wiele zawdzięcza wcześniejszej twitterowej wymianie zdań z Rafałem Stecem. Zaczęliśmy ją od mojego stwierdzenia, że trzeba kibicować Togo, jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o wycofaniu tej drużyny z turnieju. Teraz, w niedzielę rano, gdy BBC podaje, że piłkarze Togo chcą jednak wystąpić, wracamy poniekąd do punktu wyjścia. Choć nadal trudno sobie wyobrazić, jak będą w stanie przygotować się do gry.

6 komentarzy do “Smutny Puchar

  1. ~Andrzej Kotarski

    Igrzyska Olimpijskie w 1972 nie stanęły, pomimo śmierci bezpośrednio w nich uczestniczących. Po śmierci piłkarza na boisku też trzeba dograć mecz do końca. Tak już jest, ataki na ducha sportu nie mogą go ostatecznie złamać.PNA – dobrze zapowiadający się w tym roku (afrykańskie drużyny mają coraz więcej europejskiej ogłady, a w połączeniu z piekielnymi zdolnościami fizycznymi może stworzyć mieszankę wybuchową) nie będzie tą samą imprezą. Inni uczestnicy, chcąc nie chcąc, będą mieli w głowach zagrożenie czyhające na każdego z nich.Decyzję Togo rozumiem w 101%. Nie da się wyrzucić w niepamięć scen śmieci sztabu szkoleniowego i obsługi reprezentacji. Niestety, Afryka ma jeszcze sporą lekcję do obrobienia. Mam nadzieję, że tegoroczny mundial w RPA będzie pierwszym krokiem w normalizacji – w końcu wszystkie oczy będą spoglądać na Afrykę.

    Odpowiedz
    1. ~mewstg.blox.pl

      Czy PNA powinien być odwołany, tego nie wiem. Powiem szczerze, że nie specjalnie nawet śledzę tę imprezę i najbardziej kojarzy mi się z tym, że jest w środku sezonu i iluś tam piłkarzy opuszcza swoje drużyny. Niby nie ma co się dawać terrorystom, ale brak solidarności innych drużyn narodowych też za dobrze nie świadczy. Dokładnie tak jak we wspomnianych wyżej Igrzyskach w Monachium, których rozgrywanie dalej było hańbą. Wychodzi na to, że opady śniegu mogą wywrócić rozgrywki piłkarskie do góry nogami, ludzka śmierć nie.

      Odpowiedz
  2. ~Andrzej Kotarski

    Tyle, że sport poza emocjami czysto związanymi z rozgrywkami niesie ze sobą pewną misję. Gdyby poddawać imprezy ze względu na zamachy terrorystyczne, czy ataki to byłoby to dodawanie kolejnych sukcesów agresorom.Togo jednak zdecydowało się grać. Rozwiązania są dwa – będą wściekle walczyć lub wrócą szybko do domy po grze na pół gwizdka.

    Odpowiedz
  3. Michał Okoński

    Mnie się obraz całej sprawy skomplikował jeszcze bardziej i pewnie ostatni akapit wczorajszego wpisu sformułowałbym mniej kategorycznie. Bo choć nadal uważam, że Afryka potrzebuje sukcesu tego turnieju, to przecież nie sądzę, żeby mówiąc o tym można było ot tak przejść do porządku dziennego nad dramatem biorących w tym udział jednostek. Emocjami piłkarzy Togo grano w ciągu ostatnich dwóch dni co nie miara: robili to organizatorzy turnieju, robił to ich rząd, robiły to także media. Wypowiedzi zawodników deklarujących wolę grania, żeby „dać świadectwo” budziły wielki szacunek. Z drugiej strony rozpatrywanie ich występu w kategoriach sportowych było w tej sytuacji prawie niemożliwe. Jak widzicie, dzielę się własnymi wątpliwościami: napisałem wczoraj, że nic tu nie jest czarno-białe i to po zamieszaniu wokół rezygnacji-odwołaniu rezygnacji-ponownej rezygnacji podtrzymałbym z całą pewnością.

    Odpowiedz

Skomentuj Michał Okoński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *