Drugi raz w tej samej rzece

Zastanawiam się, który to już raz w życiu mam pisać o Solu Campbellu. Pamiętam, jak w przedblogowych jeszcze czasach zwierzałem się czytelnikom „Gazety w Krakowie” z brutalnego wejścia w dorosłość (o ile kibic w ogóle może wejść w dorosłość…), związanego z jego przejściem z Tottenhamu do Arsenalu. Potem – tu będę przywoływał wpis stosunkowo niedawny – była praca żałoby: tłumaczyłem sobie, że miał wszelkie powody do podjęcia decyzji o nieprzedłużeniu kontraktu, skoro stracił wiarę w to, że – będąc jednym z najlepszych środkowych obrońców kontynentu – spełni sportowe ambicje w klubie pogrążonym w permanentnym kryzysie. Do końca był profesjonalistą, wzorem dla młodych (spytajcie Ledleya Kinga) i znakomitym kapitanem, nie bardzo więc umiałem pogodzić się z tym, że z dnia na dzień nazwano go Judaszem. Ścigająca Campbella nienawiść kibiców Tottenhamu bywała w ciągu minionych ośmiu lat przedmiotem policyjnych dochodzeń, przyczyną kar, jakie spotkały kilkunastu widzów spotkania z Portsmouth w poprzednim sezonie – a dla mnie powodem do napisania kolejnych kilku tekstów.

Kiedy przechodził do Notts County, myślałem jednak, że oznacza to koniec mojej sprawy z Campbellem: wybór dziwaczny, podyktowany najwyraźniej względami komercyjnymi, odejmował poprzednim decyzjom tego piłkarza przypisywanego im przeze mnie dramatyzmu. A kiedy ów dziwaczny wybór doczekał się równie dziwacznych konsekwencji (po kilkudziesięciu dniach obowiązywania pięcioletniego kontraktu z czwartoligowym klubem były reprezentant Anglii rozwiązał go za porozumieniem stron) wydawało się, że nie będę miał powodów, by wracać do pisania o tej postaci.

Nie tak łatwo jednak. W ciągu ostatnich miesięcy dochodziły nas słuchy, że Sol Campbell skorzystał z uprzejmości Arsene’a Wengera i zaczął trenować z jego piłkarzami. W ciągu ostatnich tygodni mówiło się, że jego fantastyczna praca w London Colney (ośrodek Arsenalu) zwróciła uwagę dawnych pracodawców i że rozważają oni możliwość zaoferowania 35-letniemu obrońcy nowego kontraktu. Wczoraj nadeszła wiadomość o jego występie w drużynie rezerw Kanonierów i prawdopodobnej sześciomiesięcznej umowie, którą podpisze w najbliższych dniach.

Tym razem przyjmuję to bez emocji. „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” – mówił Arsene Wenger, tłumacząc powody, dla których nie był zainteresowany sprowadzeniem z Mediolanu Patricka Vieiry (zresztą również podpisanie kontraktu z Campbellem wykluczył całkiem niedawno…). I choć są tacy, którzy wróżą jego nowemu nabytkowi powrót do reprezentacji Anglii a kto wie, może nawet wyjazd na mundial, mnie się wydaje, że możemy ani razu nie obejrzeć go na boiskach Premiership – no chyba że w przerwie, podczas rozgrzewki…

Oczywiście przy założeniu, że nic nie stanie się podstawowej parze stoperów Gallas-Vermaelen. O ile w drugiej linii Arsene Wenger ma duże pole manewru, stąd ani mu było w głowie ściąganie do Londynu Vieiry, jego możliwości w defensywie są szczuplejsze: są nieco tylko młodszy od Campbella Silvestre oraz Song, który świetnie sprawdza się w pomocy (pomijam kontuzjowanego Djorou i „zamrożonego” Senderosa). Z punktu widzenia menedżera Kanonierów sprawa jest prosta: bardzo niewielkim kosztem (zwłaszcza jeżeli, jak pisze większość mediów, kontrakt będzie skonstruowany na zasadzie pay-as-you-play) zyskuje doświadczonego i utytułowanego piłkarza, którego sama obecność w szatni wywiera pozytywny wpływ na młodzież. I wcale nie musi ryzykować korzystaniem z jego usług podczas meczów o wielką stawkę. Presja, której Sol Campbell nie wytrzymał, schodząc z boiska podczas meczu Arsenalu z West Hamem w lutym 2006 r., wygląda dziś zupełnie inaczej (opis tamtych wydarzeń znajdziecie w opublikowanym kilka miesięcy później na łamach „Independenta” tekście „Inside the mind of Sol Campell”, do dziś pozostającym najlepszym studium powikłanej osobowości legendy Arsenalu).

Wiem oczywiście, że w ciągu najbliższych tygodni trzeba będzie grać spotkanie za spotkaniem, ale nie wydaje mi się, żeby w ciągu tych tygodni Campbell był już gotów do gry. Zgoda, trenował regularnie, zrzucił niepotrzebne kilogramy, ale czucie gry, nabierane dopiero podczas meczów, to jednak zupełnie coś innego – z pewnością będzie potrzebował jeszcze kilku „przetarć” w rezerwach. Czy będzie coś więcej niż te „przetarcia”, nie zależy już od niego.

18 komentarzy do “Drugi raz w tej samej rzece

  1. ~Bartek S.

    Kibic chyba jednak nie dorośleje. 🙂 Dorośleją za to piłkarze, którzy trafiają teraz do Anglii. Czyżby ta ekstremalnie trudna liga miała się zaraz okazać równie wiekowa, co kadra Milanu? 🙂 Tu Vieira, tu Sol, tam mówią o van Nistelroyu, a bramkarze kilku klubów Premiership mają za sobą więcej wiosen niż włosów na głowie. Ciekawe, ilu z tych starszych panów pogra i odegra ważne role, wreszcie – czy ich obecność zasadniczo zmieni obraz angielskiej ligi.

    Odpowiedz
    1. ~mewstg.blox.pl

      A może to tylko marketingowe zagrywki? Może wpływ PNA na EPL jest jednak spory? Właściwie skorzystał tylko Man City, któremu niechcący pomogła cudza tragedia. Jakby za karę dał się namówić na wywiad występując w koszulce…Arsenalu. To prawie tak jakby Campbell założył trykot Spurs. Wiem Michał, że byś chciał, ale dla wielu byłoby to nie do zaakceptowania. Na szczęście mimo kontuzji Kinga i Woodgatea nie mamy takich kłopotów na środku. Może się nawet na jeszcze jedną wizytę na WHL załapie?

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        I w przypadku Campbella, i w przypadku Vieiry nie o wiek idzie w pierwszym rzędzie, w końcu w Premiership grają jeszcze starsi Giggs i Scholes, całkiem niedawno pojawiał się Sheringham, a i w Arsenalu do późnej trzydziestki dogrywali Adams, Keown, Winterburn czy Dixon (zauważcie, wszyscy byli obrońcami, na ich pozycjach czasem doświadczenie, umiejętność ustawienia się, przewidywania, bywa ważniejsze od szybkości). Bardziej o okres rozbratu z piłką na najwyższym poziomie i historię chorób, tzn. urazów i kontuzju, które trapiły ich przez lata. Oto dlaczego myślę, że Campbell pozostanie rezerwowym, a Vieira nie będzie grał co tydzień.

        Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Jasne, że obaj panowie będą mieli problemy nie z racji metryki, ale „łamliwości”. Sol prawdopodobnie pojawi się na boisku raz lub dwa, ale wydaje mi się, że niewiele więcej pogra sobie Vieira. Nie dlatego, że słaby, a dlatego, że konkurencja w jego formacji jest jednak ogromna.

          Odpowiedz
  2. ~Zee

    Ciekawa sytuacja. Ale chyba faktycznie główne zadania Campbella będą miały związek z pomocnymi radami w szatni czy na treningu. Choć myślę, że w razie konieczności, będzie lepszym zmiennikiem niż Silvestre, który rozegrał chyba tylko jedno niezłe spotkanie w tym sezonie.Zastanawia mnie z kolei sytuacja z „zamrożeniem” Senderosa. To potężny chłop, świetnie gra w powietrzu, bywał kapitanem reprezentacji. Ściągnięty, jako jeden z największych defensywnych talentów Europy, po dobrych początkach (pamiętam świetne mecze w LM przeciwko Bayernowi), potem jakby przystopował. Ale uważam, że nadal jest co najmniej dobrym obrońcą, a do tego jest stosunkowo młody (24 lata?). Mam nadzieję, że Wenger go nie odda nikomu i zacznie dawać mu więcej okazji do gry. A wskazówki Campbella mogą być dla niego nadal bardzo przydatne.

    Odpowiedz
    1. ~lukeroux

      Senderos stracił zaufanie Wengera po ćwierćfinale LM na Anfield, kompromitujące występy przeciwko Chelsea też mu nie pomogły, ja darze big Phila sympatią ale płakać po nim nie mam zamiaru uważam, że Djourou jest od niego bardziej utalentowany. Mam nadzieje, że w lecie mimo wszystko kupi jakiegoś środkowego obrońcę co będzie się wiązało z odejściem Sylvestra. Chociaż znając Wengera pewnie włączy on do kadry Nordtveita(nieźle radzi sobie w Nurnberg) albo Bartleya( licze, że w przyszłości będzie klasowym obrońcą, ma wszystko żeby to osiągnąć: dobre warunki fizyczne, talent, dobrą technikę, spisał się więcej niż przyzwoicie w meczy wyjazdowym z Olympiacosem).

      Odpowiedz
    2. ~piotrekk

      Myśle ,że ” zamrożenie” Senderosa wynika z kończącego się kontraktu.Wenger od powrotu z wypożyczenia z Milanu na niego nie stawiał . W tym okienku transferowym napewno odejdzie , wymienia się Everton , Atletico Madryt . Wielka szkoda i strata dla Arsenalu bo bardzo dobry zawodnik.

      Odpowiedz
  3. ~zwz

    Zwraca uwagę spokojność tego okienka transferowego. Jest prawie w połowie, a poza dwoma eks-Gunnerami bez pieniędzy jedyne, co mamy, to badania lekarskie Maxi ROdrigeza dziś w Liverpoolu. No ale może to przyspieszy pod koniec. Powinni zacząć kupować zagrożeni spadkiem, a i Mancini wydałby trochę pieniędzy szejków. Pozdr.

    Odpowiedz
  4. ~michalj

    No i proszę, Rasiak według Pana życzenia gra dalej :)Nie wiem co bardziej upokarzające dla kibiców, odpadnięcie MU, czy Liverpoolu?

    Odpowiedz
  5. ~Andrzej Kotarski

    Sol Campbell to jeden z lepszych środkowych obrońców ubiegłej dekady. Facet, który strzelił bramkę w finale LM. Prawdziwa legenda i symbol Arsenalu, tym bardziej, iż na zawsze stał się symbolem wrogości z Tottenhamem.Ani Gallasa, ani Vermalena nie wygryzie ze składu pierwszego, przynajmniej od razu. Jednak ostatni mecz z Evertonem pokazuje, że Arsenalowi dramatycznie brak rezerwowego obrońcy. Na transakcji nic nie tracą, kibice się cieszą, bo Sol to jeden z symboli sukcesów Arsenalu. A pucharów na Emirates brakuje bardziej niż na jakimkolwiek innym terenie w Anglii. Od 2005 nic nie wygrali. Nawet Liverpool, który jest wiecznie nienasycony zgarnął w tym czasie Puchar Mistrzów i FA Cup.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Tak a’propos nienasyconego Liverpoolu. Gdybym miał się dziś zakładać o poważne sumy, zastanowiłbym się, czy nie zaryzykować zakładu, że The Reds nie znajdą się w wielkiej szóstce dającej awans do pucharów. 6 tygodni bez Torresa, ze trzy bez Gerarda i kontuzja Benayouna przy średniej formie Kuyta i wciąż rozczarowującym Aquilanim – będzie im cholernie ciężko. A chyba nie bardzo mają z czym ruszać na wielkie zakupy.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Tak a propos zakładów: wczoraj założyłem się z Rafałem Stecem, że Rafa Benitez nie będzie prowadził Liverpoolu w przyszłym sezonie. Dlaczego tak sądzę, chciałbym napisać tu jutro.

        Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Też jakoś sobie nie wyobrażam, że Benitez utrzyma się na stanowisku. Za dużo złego spadło na jego głowę. I wobec kontuzji najlepszych w tym roku graczy z pola (Reina byłby gdzieś pomiędzy nimi) transfer Maxi Rodrigueza może się okazać mocno niewystarczający.

          Odpowiedz
        2. ~Andrzej Kotarski

          Can’t wait:) Moim zdaniem jeśli mają go zwalniać to powinni to zrobić już teraz, aby spróbować ratować sezon. Efekt Tottenhamu jest kuszący.Liverpool będzie miał trudno, na szczęście Gerrard ma najmniej groźną kontuzję i powinien wkrótce wrócić. Torres to temat dłuższy, ale już zdążyłem przywyknąć

          Odpowiedz
          1. ~michalj

            Eeee… w tym sezonie już nie zwolnią. Po pierwsze, nie ma pieniędzy na odprawę (chociaż po sezonie też o nie będzie trudno). Po drugie, macie propozycję, kogo wziąć na jego miejsce, bo ja nikogo nie widzę.

          2. ~darek638

            Nie zwolnią? Zwolnią. W zasadzie sam powinien podać się do dymisji. Okazał się trenerem na dobre czasy w ogóle nie ma planu B. Kibice w których jeszcze do niedawna miał oparcie w 99% są przeciwko niemu, sytuacja go przerosła jest bankrutem. Kto po nim? Trener na złe czasy, czyli nie Włoch nie Hiszpan tylko osoba silnie związana z angielskim futbolem.

          3. ~Junak

            Czyli ze Souness? 😉 ;).Pozatym w jaki sposób Benitez jest bankrutem-jeżeli już to klub(w dużej mierze dzieki właścicielom).Z tym trenerem na dobre czasy to też nie rozumiem-przecież LFC od początku lat 90 żył tylko historia dekad poprzednich i tak naprawdę to dopiero Houllier dał im trochę smaku na powrót dobrych czasów,a potem Benitez uczynił to samo w większej nieco formie wtedy własnie gdy nikt na to nie liczył i czasy dobre bynajmniej nie były,ale ostatecznie każdy z nich się gubił po latach(w przypadku Beniteza problemem uważam jest to iż chce mieć wszystko na głowie jako rasowy menedżer,a jednocześnie się do tego nie nadaje bo jest typem maszyny która musi wszystko i wszedzie kontrolować(niczym chłopcy z KGB;) i się jej zwoje przegrzewają).Z tym podawaniem się do dymisji to tez smieszne bo niby kto tak teraz na najwyższym poziomie postepuje?(czy to ze Moyes nie podał sie do dymisji gdy zaja 16 czy jakieś inne słabe miejsce po fantastycznym sezonie gdzie osiagną el LM było niehonorowe?,pozatym Benitez do dymisji chciał się podać wtedy gdy walczył z włascicielami o pełnię władzy(i gdyby jej nie otrzymał to by odszedł i nie przedłużył kontraktu-czyli te same powody którymi się kierował Keegan w NU) -tym bardziej gdy jest przekonany ze i tak w końcu zwycięzy bo jest najlepszy mimo iz to kontrolowanie wszystkiego go zabija.Był dobry- osiagnął co nieco ,dał trochę radości kibicom,ale teraz zarząd powinien zdecydować co dalej(bo to jego rola) jaka jest dalsza strategia i kogo szukają w miejsce Rafaela Beniteza którego czas już dobiegł końca tak jak wielu przed nim i po nim.

          4. ~darek638

            Dlaczego Benitez jest bankrutem? Bo budował przez kilka lat wielki Liverpool. Mocno inwestował co jest absolutnie zrozumiałe. W ubiegłym roku w zasadzie powinien zdobyć Mistrzostwo Ligi na pewno Liverpool grał absolutnie najładniejszy futbol. Odchodzi jeden ważny element Alonso, klub nie robi poważnych zakupów, więc zamiast ograniczyć wielostronne ambicje, grać bardziej ekonomicznie Benitez udaje, że nic się nie stało i chce wygrać wszystko jak w minionym sezonie. Skład się sypie mimo to trener nie ogrywa rezerw ciągle gra nazwiskami w praktyce jest to ciągle ta sama grupa różnicuje tylko, kto jest aktualnie zdrów. Jest połowa sezonu nie ma wyników, nie ma zawodników nie ma wizji gdzie jesteśmy, o co gramy. Jak tu grać jak wszyscy są przemęczeni. Nawet żelazny Dirk Kuyt gra wyraźnie słabiej(kondycja). Co robi jak ma kłopoty kadrowe wspomniany przez mojego adwersarza Moyce? Wystawia juniorów! Po to się szkoli chłopaków, żeby jak przyjdzie godzina prawdy dać im szansę. Rafie brakuje wiary i odwagi w działaniu. To jemu głównie przydałby się urlop, żeby to wszystko przemyśleć. Niestety nie ma na to czasu i biedak jest ugotowany dlatego nazwałem go bankrutem. Po takim sezonie jak ubiegły, nie można przegrać sezonu w połowie sezonu.Pzdr.

Skomentuj ~Bartek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *