Łeb w łeb

Wiem, powinno być o kolejce, ale dziś piłkarska Anglia ma jeszcze jeden temat, dotyczący klubu, który ma grać dopiero jutro: Fernando Torres przerwał milczenie na temat sytuacji Liverpoolu. To nie jest kwestia awansu do Ligi Mistrzów (skądinąd mocno niepewnego) – powiedział hiszpański napastnik dziennikowi „AS”. To jest kwestia wzmocnień, czterech lub pięciu klasowych piłkarzy, którzy muszą pojawić się na Anfield Road (pamiętacie dowcip z okładki „When Saturday Comes”?), jeśli Liverpool ma przerwać systematyczne osuwanie się w angielskiej i europejskiej hierarchii. Wypowiedź pojawia się po dwóch kolejnych porażkach (z Lille pewnie uda się odrobić straty i awansować dalej w Europa League, ale punktów zostawionych w Wigan może na koniec sezonu zabraknąć) i ma bardzo niepokojący kontekst, bo przecież hiszpański napastnik świetnie wie, że na razie zadłużeni właściciele Liverpoolu pieniędzy na czterech lub pięciu klasowych piłkarzy nie mają. Na horyzoncie majaczy wprawdzie trzeci udziałowiec, również z Ameryki, ale podpisanie z nim jakiejkolwiek umowy jest nieprawdopodobne przed rozstrzygnięciem kwestii awansu do Ligi Mistrzów. W tym sensie Torres nie ma racji: jeśli cokolwiek w Liverpoolu ma się zmienić na lepsze, powrót do Champions League będzie niezbędny.

Inny klub grający dopiero jutro (zresztą z Liverpoolem) i mający nadzieje na znalezienie inwestora to Portsmouth, którego piątym właścicielem w tym niewiarygodnym sezonie ma być gigant rynku nieruchomości Rob Lloyd. Cena, którą miałby zapłacić za drużynę wciąż występującą w Premiership, jest mocno umiarkowana – wynosi mniej więcej tyle, ile MU wydał na Dymitara Berbatowa, a MC na Robinho, choć oczywiście pieniędzy w sam klub trzeba będzie włożyć o wiele więcej. Na razie zbankrutowanym Portsmouth zarządza syndyk, który robi to, co zwykle robią ludzie na jego stanowisku: tnie koszta, czyli zwalnia ludzi. Pisałem w duchu romantycznym o przygodzie drużyny z południa z Pucharem Anglii, to teraz muszę pokazać stronę całkowicie nieromantyczną: żeby klub mógł przetrwać, w minionym tygodniu trzeba było wyrzucić z pracy 85 osób, w tym 20 zatrudnionych na pełny etat. Zwolnienia nie dotknęły piłkarzy, chronionych przez związek zawodowy – dotknęły raczej Miłoszowego „człowieka prostego”, pracującego na zmywaku w klubowej kantynie albo chodzącego po Fratton Park z odkurzaczem. Dalekie to wszystko od jednoznaczności: jakkolwiek kibicujemy różnym drużynom, wiążąc nasze sympatie ze zmieniającymi się na przestrzeni lat piłkarzami i trenerami, to przecież tacy właśnie ludzie, których nazwisk nigdy nie poznajemy mimo iż niejednokrotnie przepracowali w „naszych” klubach całe życie, są w nich najprawdziwsi.

Przejdźmy jednak do wydarzeń weekendu, i trzech zasadniczych rywalizacji. Ta pierwsza, o mistrzostwo, i tym razem zakończyła się w sposób planowany: w wyścigu trzech koni (biję się w piersi za tamten wpis…) wszyscy idą łeb w łeb. Co nie znaczy, oczywiście, że idą nie natrafiając na problemy: zanim Chelsea pogrążyła West Ham za sprawą znakomitego Maloudy, musiała się podnieść po dającej gościom wyrównanie pięknej bramce Scotta Parkera, a jej kibice zagryzali zęby z niepokoju o postawę trzeciego bramkarza, Rossa Turnbulla, który wszedł między słupki po urazach Czecha i Hilario. Arsenal pokonał zasieki Hull, grającego w dziesiątkę przez całą drugą połowę, dopiero w 93. minucie (przy okazji materiał do refleksji: czy czerwona kartka jest dziś rzeczywiście dotkliwą karą, bo niejeden raz mieliśmy okazję się przekonać, że drużyna grająca teoretycznie w osłabieniu nie tylko nie przegrywa, ale wręcz sięga po komplet punktów). Manchester United złamał opór Fulham na skutek braku koncentracji gości w pierwszych sekundach drugiej połowy, dzięki Wayne’owi Rooneyowi, który oprócz tych podstawowych (mistrzostwo Anglii, tytuł króla strzelców), ma jeszcze jeden cel: wyrównać osiągnięcie Cristiano Ronaldo i strzelić 42 gole w sezonie. Anglikowi brakuje jeszcze 10 bramek, więc zważywszy na to, ile meczów zostało do końca sezonu, nie jest to niemożliwe. Po spotkaniach Ligi Mistrzów wychwalamy ustawienie MU z jednym napastnikiem, ale tym razem współpraca Rooneya z Berbatowem wyglądała obłędnie.

Na walkę o mistrzostwo Anglii patrzę z perspektywy kibica Tottenhamu, który w kwietniu ma się zmierzyć kolejno z wszystkimi trzema kandydatami do tytułu. Z perspektywy kibica Tottenhamu patrzę również na walkę o czwarte miejsce. Chętnie przyznaję: wyniki meczów Aston Villi (tylko remis ze Stoke) i Manchesteru City (tylko remis z Sunderlandem) okazały się sprzyjające, ale zbytnio się nie podpaliłem – zwłaszcza, że za tydzień Koguty również mają wyjechać na Brittannia Stadium i, tak jak wczoraj kibice AV, będą zadowoleni z remisu. Sam obawiałem się meczu z Blackburn, po pierwsze dlatego, że Tottenham miał się zmierzyć z zespołem trenowanym przez Sama Allardyce’a (wiadomo: długa piłka i łokcie…), po drugie, ze względu na plagę kontuzji w drugiej linii. Z różnych powodów nie mogą grać Bentley, Jenas, Huddlestone i Lennon, a że Wilson Palacios ma już 9 żółtych kartek i w razie otrzymania kolejnej zostanie zawieszony na dwa spotkania, Harry Redknapp ściągnął z wypożyczeń kilku młodzieńców. Na razie nie musi z nich korzystać, bo Palacios gra tyleż znakomicie, co odpowiedzialnie, wspierany przez dwóch Chorwatów, Krajnczara i Modricia (ten też wie, co to wślizg…), a nade wszystko: Garetha Bale’a. Po zwycięstwie z Blackburn Walijczyka wybrano piłkarzem meczu: życie Michela Salgado zamienił w piekło, zaliczył asystę, no trzymajcie mnie, żebym nie napisał, że ten obśmiewany do niedawna za przynoszenie drużynie pecha (jakoś się tak składało, że kiedy grał Bale, Tottenham nie wygrywał) chłopak stał się w ciągu ostatnich miesięcy najlepszym lewym obrońcą Premiership.

Ale cóż w takim razie mówić o Pawliuczence, który w sześciu meczach zdobył osiem bramek? Siedzący vis-a-vis mój redakcyjny kolega podejrzewa mnie wprawdzie o ukrytą niechęć do Słowian występujących w Premiership, ale zauważę jednak, że jeszcze dwie mógł wczoraj strzelić… Przyszłość Rosjanina pozostaje niepewna: nie odszedł zimą, ale może odejść latem, zwłaszcza, że z obozu Tottenhamu wyszły deklaracje na temat powrotu Robbiego Keane’a z Celticu (wczoraj hat-trick…), ale na tym, że wreszcie gra, korzystają wszystkie strony. Z taką skutecznością Pawliuczenki prezes Levy nie tylko na nim nie straci (półtora roku temu kosztował blisko 14 milionów), ale może myśleć o odsprzedawaniu z zyskiem.

Tottenham w formie, choć faworytem do czwartego miejsca nie jest: Harry Redknapp policzył po zwycięstwie z Blackburn, że w dziewięciu ostatnich meczach potrzebuje czternastu punktów – moim zdaniem cel nierealny. Jedyną pociechą jest korzystny bilans bramkowy – przy tym tłoku niewykluczone, że to on będzie rozstrzygał.

A na samym dole tabeli, po przegranym meczu o sześć punktów, coraz trudniejsza robi się sytuacja Burnley. Match of the Day nie widziałem, ale widziałem, jak obrońca gospodarzy podarował Wolves pierwszą bramkę – wyobrażam więc sobie Alana Hansena, mówiącego, że z taką defensywą w ekstraklasie nie ma czego szukać. Myślę też o tym, jak zmieniła się atmosfera na Turf Moor, skoro trzy rozgrywane u siebie spotkania z nienajsilniejszymi przecież na wyjazdach rywalami (Portsmouth, Stoke, Wolverhampton) przyniosły Burnley tylko punkt. Trudno nie łączyć dramatycznej odmiany losu z odejściem Owena Coyle’a do Boltonu: wydawało się, że charyzmatyczny szkocki menedżer utrzyma Burnley w ekstraklasie (niewykluczone zresztą, że kosztem… Boltonu), a zapowiada się, że będzie całkiem odwrotnie.

88 komentarzy do “Łeb w łeb

  1. ~Q

    Bale nie jest najlepszym obrońcą (bo tam gra BAE) tylko skrzydłowym. i to jakim !wczoraj genialny mecz, że ma chłopak płuca i dobrą wrzutę było wiadomo od dawna, ale że tak klei każdę piłkę i że już mu nie uciekają po autach gdy drybluje to nowość, ewidentnie korzysta na technicznym podejściu w Tottenhamie, oby tak dalej.cieszy mnie że nie popada Pan w Pavliuczenkomanię (3 bonusu w fantasy, nie wiem za co…).owszem sieknął 2 gole, ale do 85 minuty oprócz gola podarowanego przez rezerwowego GK to na boisku nie było go widać, a jeśli już to wtedy kiedy kiksował podczas prób wolejowych (zresztą po takiej padła też druga bramka właśnie w 85′), potem przestał przeszkadzać (niezły lob i ciut kreacji) ale jak ktoś (poprzedni wpis…) porównuje to do roboty jaką odwala taki Torres z drugą linią nawet nie w połowie tak kreatywną jak Kogucia to krew zalewa. Wrzućcie Hiszpana do klubu z dwoma Chorwatami i Balem za plecami a będzie walczył o koronę króla strzelców i majstra Prem…Rosjanin nie zagrał meczu życia i widziałem go w lepszej formie mimo mniejszego bagażu bramkowego, drugi raz mu się tak nie poszczęści…podobnie dzisiaj zresztą Berba namarnował, ale przynajmniej stwarzał te sytuacje i brał udział (taki pozytywny) w reszcie koronkowej klepanki (a nawet morderczego pressingu, czym ostatnio zaskakuje!).

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Ja piałem o torresie z tego sezonu. Wiem ze jest po kontuzji ale nie zmiena to faktu ze gra słabo, nie wychodzi na pozycje, nie tworzy sytuacji. Pavlyuchenko natomiast, wychodził, pokazywał sie na pozycjach. On był pod gra, nie wykorzystał ale brał udział w grze. To samo Berbatov, powinien był strzelic dwie główki, ok, ale stwarzał okazje, pokawyzał sie do gry, tworzył okazje innym. Mi sie gra romana podoba, obecnie, w ciagu ostatnich tygodni jest w swietnej formie i gra lepiej od torresa. Panie Michale, wiecej wiary w swój zespół, głeboko wierze ze to własnie tottenham bedzie grał w kolejnej edycji LM, dzieki punktom jakie zdobedzie z chelsea i arsenalem rzecz jasna 😀

      Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      A jednak Bale jest obrońcą. Wczoraj, a poprzednio w meczu pucharowym z Fulham, wychodził z konieczności w pomocy – i rzeczywiście radził sobie świetnie. Ale jego podstawowa pozycja to lewy obrońca, tylko że biegający od jednego pola karnego do drugiego, co pozwala Modriciowi – jeśli nominalnie wychodzi jako lewy pomocnik – schodzenie do środka i szukanie sobie miejsca z dala od bocznego obrońcy rywala. Gdybyż on tylko był Anglikiem… To greps z dzisiejszego Daily Mail, który przywołuje odwieczne westchnienia kolejnych trenerów reprezentacji Anglii, że nigdy nie mogli skorzystać z Giggsa. Teraz, kiedy kontuzjowany jest Ashley Cole, wzdychają do całkiem innego Walijczyka…

      Odpowiedz
      1. ~Q

        obejrzałem skróty dotyczące aktywności Pava (która jakoś mi umknęła…) i potwierdziły się moje słowa.do czasu strzelenia drugiego gola miał na koncie pierwszego dosyć szczęśliwego, jeden niecelny ale w miarę dobry strzał oraz dwa zawstydzające kiksy.o wiele lepiej prezentował się Defoe, który przecież jest typowym finisherem…co zaś do Bale’a to w drugiej lidze grał więcej jako skrzydłowy, w Prem przeskoczył na obronę gdyż był po prostu za słaby technicznie i za mało kreatywny jak na drugą linię, ale jak widać wciąż się rozwija i nie zdziwię się jeśli do końca sezonu będzie szarpał jako winger, no chyba że BAE się (znów, tfu tfu, nikomu nie życzę…) połamie…

        Odpowiedz
    3. ~bjk1985

      Bale w obecnym sezonie zrobił duży postęp ale wciąż ma sporo do poprawienia. To co robił w sobotę z Salgado było dla mnie uśmierceniem legendy piłkarza z Madrytu (może lekko przesadzam z tą legendą, ale przecież grał w ,,galaktycznym” zespole w latach świetności). Inna sprawa, że Salgado te najlepsze lata ma już ewidentnie za sobą i zbyt wysoko poprzeczki Bale’owi nie ustawił. Przesuniecie Walijczyka z obrony do pomocy było decyzją wymuszoną, ale kto wie, czy przypadkiem nie okaże się to zbawienne dla dalszej kariery tego gracza. W obronie zdarza mu się bowiem ciągle popełniać błędy. W moich oczach to taki typ bocznego obrońcy w stylu Roberto Carlosa albo Philippa Lahma. Uwielbia grę ofensywną i potrafi grać z przodu, ale z niewiadomych powodów ustawiany jest na obronie gdzie niekoniecznie musi być z niego pożytek. Mając za plecami spokojnego i opanowanego (zazwyczaj) Assou-Ekotto może bardziej poświęcać się grze do przodu nie będąc obarczonym obowiązkowym sprintem do obrony w przypadku gdy zespół straci piłkę. Jak już zauważono nie jest już takim jeźdźcem bez głowy, coraz więcej świetnych wrzutek, piłka nie ucieka tak często jak kiedyś, do tego niezła technika, strzały z wolnych też pierwsza klasa. Tylko czekać aż rozpali głowy rodaków i nazwą go nowym Giggsem. W sobotę Spurs atakowali głównie jego stroną. Gdy do zdrowia wróci wreszcie Lennon, a Bale utrzyma taką dyspozycję to Tottenham będzie zmorą każdego bocznego obrońcy. Może w tym wpisie trochę za dużo emocji, zagrał w pomocy dopiero bodaj 2 mecze, ale trzeba przyznać, że były to baaardzo dużo obiecujące dwa mecze i poprzeczka wisi dużo wyżej niż taki – z całym należnym szacunkiem – Salgado dałby radę dziś sięgnąć.

      Odpowiedz
  2. ~Bartek S.

    Ten Pański Tottenham to naprawdę jest przedziwna drużyna – ekipa pozytywnych objawień. Taki Bale faktycznie wyrasta na jednego z lepszych lewych defensorów (na dziś za Evrą i Cole’m, ale jutro…). Do tego Pavluchenko, który jakby zmartwychwstał po tym, gdy już grzebano go żywcem. Modrić – pchła, która została twardzielem. Gomes, który nagle zaczął bronić, jak natchniony, a jeszcze niedawno popełniał jeden błąd za drugim. Wiecznie połamany King, który dopiero przy linii autu odrzuca kule, po czym rozgrywa bardzo dobre spotkania. No i Palacios, co to się zmienił z tyrającego wykidajły w tyrającego i myślącego wykidajłę. Spora liczba tzw. ciekawych przypadków. PS. Nie jestem przekonany, czy Lille nie wywiezie z Anfield jednobramkowej, ale bramkowej porażki. Coś mi mówi, że jednak The Reds odpadną z LE.

    Odpowiedz
  3. ~Devil

    Na ostatnim wirażu MU rośnie w siłę, co mnie bardzo cieszy. Większość zawodników jest obecnie w swojej najlepszej formie, więc SAF znów pokazał klasę w przygotowaniu drużyny do sezonu. Szczególnie widać to w drugich połowach meczów, gdy zespoły opadają z sił, Manchester rusza do ataku i nie widać po nim żadnego zmęczenia. Jedyną bolączką może być atak, gdzie po kontuzji Owena nie ma ani jednego klasowego zmiennika, bo Dioufa za takiego uznać jeszcze nie można. Fulham dziś zobaczyło, że Czerwone Diabły w pełnym składzie są bardzo ciężkie do pokonania, a nawet nawiązanie walki nie jest łatwe. Jeśli kontuzje nie dopadną United, to szanse na mistrzostwo oceniam bardzo wysoko, mając na uwadze jeszcze powrót Giggsa i być może (w końcu) Hargreavesa. Nie pozostaje nic innego jak czekać na wielki mecz z Liverpoolem, który ostatnio z Manchesterem radził sobie bardzo dobrze…

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Słusznie – siła Manu w drugiej połowie zazwyczaj bywa porażająca. Rozkręcają się, ale to w mojej opinii też pewnie zasługa przerw, bo pewnie SAF daje im ognia w uszy podczas tego kwadransa. Zdarzają się czasami takie mecze, że można tam co poniektórych zdrowo ochrzaniać…Natomiast za tydzień Liverpool. To będzie wojna, bo miłości tam nigdy nie było, a to wybitnie nielubiany i trudny przeciwnik. Nie będę nawet wspominał wyniku sprzed roku, po co mi koszmary…. W sumie – już późno :-))))

      Odpowiedz
      1. ~stary trafford

        Szkoda, że tak nierówno grają Berbatow i Nani. Ale wczoraj Bułgar był klasa. Co jak co, ale podawać to on potrafi. Strzela w kratkę, ale przy tylu okazjach, jakie dają mu pomocnicy i Rooney, statystyki ma przyzwoite. Na słabszych rywali 4-4-2 jest bardzo dobre. A mecz ze słabszym rywalem za tydzien…

        Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Wydaje mi się, że nierówność Naniego i Berby to nierówności zupełnie różne. Bułgarowi zdarzają się słabsze mecze, natomiast Naniemu zdarzają się mecze lepsze. Berbatov wprawdzie miewa problemy ze strzelaniem, ale bardzo często wnosi dużo do gry MU. Jeden z poprzedników słusznie zauważył, że ostatnimi czasy do jego arsenału doszedł jeszcze pressing. Dzisiejszy Berbatov jest zawodnikiem innym niż ten sprzed kilku miesięcy. I nie chodzi o to, że Berbatov odnalazł formę – on po prostu się mentalnie zmienia, „diabolizuje” się jak na gracza MU przystało.

          Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Wrzuciłem informację o tym na twittera, ale tu wypada ją rozbudować. Jeśli pierwsze informacje się potwierdzą, Beckham może nie tylko nie zagrać na mundialu, ale wręcz zakończyć karierę. Byłoby bardzo, bardzo szkoda, bo choć czas robi swoje, to przecież rozmawiamy o wielkim sportowcu. Czasem tę jego wielkość przyćmiewał marketing: wszyscy mówili „Victoria”, reklamy, czekoladowy pomnik itd., zapominając, że facet naprawdę potrafi grać w piłkę.Inna sprawa, że wcale nie jestem przekonany, czy jego wyjazd na mundial był Anglikom koniecznie potrzebny. Oczywiście wciąż kontuzjowany jest Lennon, a w kratkę gra Walcott, ale nawet gdyby obaj nie pojechali, nie sądzę, by Capello mógł postawić na Beckhama. Są przecież jeszcze Wright-Philips, Milner, może Agbonglahor…

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Ja się nie z Panem nie zgodzę, oczywiście Beckham nie był by podstawowym piłkarzem, ale nie raz pokazywał w milanie ze potrafi napędzić zespół wchodząc z ławki. Oczywiście zdrowy Lennon jest lepsza opcja, tu nie ma wątpliwości. Tyle ze po Lennonie to Beckhama bym posłał w bój, zdecydowanie wole gracza który na pewno stworzy zagrożenie jednym czy drugim krosem niz Walcotta który możne zapomnieć o piłce, bądź słabo spisującego się-patrz nawet sunderland SWP. Adama Johnsona bym prędzej poddał pod kandydaturę. Decyzja należy do Capello, ale uważam ze zabrał by Davida ze sobą, jest to zawodnik posiadający jakość. Tacy zawsze w cenie. Swoja droga cos we mnie w środę pękło, jako dziecko biegałem po boisku właśnie jako Beckham, był moim piłkarskim idolem, bart mi dokuczał ze przejdzie do realu i poszedł… Bolało mnie to niemiłosiernie, odciąłem się od niego. W środę jednak oklaskiwałem jego wejście na plac gry, stare wspomnienia wróciły, znów sie z nim zjednałem, przez te 20 minut znów cieszył mnie swoja gra. Nawet mecz z chievo specjalnie dla niego oglądałem. Liczę na cud, liczę ze David pojedzie do RPA bo zasłużył na ten bilet jak mało kto, a przecież formy nie miał złej, grał dwie klasy lepiej niż Gerard ostatnio.

        Odpowiedz
      2. ~etk87

        no tak Panie Michale, ale w druzynie anglikow brakuje takich prawdziwych, doswiadczonych zwyciezcow. zaden z graczy tej reprezentacji nie ma takiego doswiadczenia jak beckham i tylu tytulow co on wlacznie z rooneyem, terrym i lampardem, dlatego uwazam, ze anglicy stracili bardzo waznego, pod wzgledem mentalnym gracza.jednak, nie sadze by ta strata mimo wszystko byla kluczowa. po prostu uwazam, ze becks przydalby sie im bardziej niz np. taki wright-philips.Panowie, a teraz przyszedl mi taki szalony pomysl do glowy… moze by tak adama johnsona wziac na mundial? lewonozny lewoskrzydlowy – recepta na przeklenstwo giggsa?oczywiscie jest to powolanie z cyklu tych calkowicie nierealnych… no ale skille chlopak ma, a na dodatek nikt go nie zna (w skali swiata oczywiscie) podobnie jak niejakiego waynea rooneya przed euro2004.

        Odpowiedz
    2. ~Jarek Smolik

      I tak by go Capello nie zabrał według mnie-ma do wyboru zbyt duzo dobrych w formie na poziomie piłkarzy by zabierać Beckhama.

      Odpowiedz
  4. ~Redman

    „Nienasycenie” -to chyba słowo-klucz by opisać Sir Alexa Fergusona i Man. United. A przykład idzie z góry więc kibicom Czerwonych Diabłów (w tym moja skromna osoba) apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wygląda na to, że na ostateczne rezultaty sezonu trzeba będzie poczekać do ostatnich jego dni. Chelsea i Arsenal nie zwalniają tempa. I chociaż z trójki faworytów to ekipa Wengera ma najmniej punktów, terminarz świadczy na ich korzyść. W tym kontekście bardzo bym sobie życzył żeby Pański Tottenham wreszcie odprawił Kanonierów z kwitkiem, Panie Michale. Wyobrażam sobie, że najbardziej rozgoryczoną osobą po dzisiejszym dniu może być Didier Drogba. Widać, że bardzo chciałby dogonić Wayne’a ale mimo iż strzela jak automat, Anglik ciągle z łatwością przeskakuje zawieszane przez napastnika Chelsea poprzeczki. Najbardziej załamaną osobą jest zaś David Beckham. Jeszcze niedawno cieszyłem się wraz z innymi kibicami MU z jego powrotu na Old Trafford. To był niesamowity moment, który większość z nas zapamięta pewnie na dość długo. Pomyślałem wtedy że to może być ostatni mecz tego wybitnego pomocnika w Teatrze Marzeń. Nie sądziłem, że może być jednym z ostatnich w jego karierze. Wielka szkoda bo David jest nieodrodnym dzieckiem filozofii Fergusona. Piłkarzem wiecznie głodnym sukcesów .Ostatnie sezony w angielskiej Premier League były niezwykle fascynujące ale finisz obecnego może przebić wszystko co do tej pory widzieliśmy. Walka o miejsca 1-6 toczy się między znakomitymi drużynami i szkoleniowcami. Anglicy mogą tylko żałować, że wyczerpani tak intensywnym sezonem piłkarze mogą mieć problemy z wyzwaniem jakim są Mistrzostwa Świata w RPA. Oby tym razem to Rio Ferdinand jechał na nie w roli nie tylko kapitana reprezentacji ale też Mistrza Anglii

    Odpowiedz
  5. ~piotrekk

    Pavlyuchenko udowodnił ,że bramki strzelać potrafi , jeżeli latem dostanie dobrą ofertę z premiership wątpię żeby został w Tottenhamie ( po póltora roku na ławce i słownych utarczkach z Harrym Redknappem) a może to jest sprytny plan menadzerów aby w tej rundzie wypromwać i sprzedać z zyskiem . Jak wiadomo w tym działacze z Londynu są dobrzy.Zespół który zdecyduje się na Romana na pewno nie będzie tego żałował . Rosjanin jest po aklimatyzacji na wyspach, poznał realia ligi i co najważniejsze jest zmotywowany aby udowodnić swoją wartość.Kolejka po niego będzie długa.W letnim okienku może nam przybyć Słowian w premiership, bowiem jak przeczytałem na anglia.goal Sam Allardyce był osobiście w Bełchatowie oglądać Roberta Lewandowskiego .Jest jeszcze w Nottingham Majewski , gdyby awansowali i wykupili go byłoby już dwóch więcej .

    Odpowiedz
    1. ~Q

      mogę się zakładać że stracą na Romanie grube miliony, kilka bramek z leszczami nie zmienia tego że gracz to przeciętny (w sensie solidny, klasa jakiegoś Daviesa czy Zamory), ponadto kłótliwy i nieprofesjonalny, pójdzie po sezonie za 10mln do bundesligi i tam może trochę pobłyszczy…

      Odpowiedz
      1. ~mewstg.blox.pl

        To ja jestem gotów podjąć zakład, tylko musisz mi wyjaśnić co rozumiesz przez „grube miliony”. Czy te cztery różnicy jakie w chwili obecnej zaproponowałeś to już ta grubość? Idealnie byłoby gdyby Roman nigdzie nie szedł tylko trzymał formę w Spurs, ale możliwe, że sprawy zaszły dość daleko i jednak odejdzie latem.

        Odpowiedz
  6. ~Golden_Guy

    A teraz coś z zupełnie innej beczki:Hull City pożegnało się z „Człowiekiem w krawacie”http://www.skysports.com/story/0,19528,11714_6028290,00.htmlPrzynajmniej do soboty (mecz z Portsmouth) zespół poprowadzą Brian Horton i Steve Parkin.Swoją drogą, jak wygląda sytuacja z punktami karnymi dla Pompey? Potwierdzenie decyzji FA miało być już w zeszłym tygodniu.

    Odpowiedz
    1. ~wiesiek90

      Pozwoliłem sobie obejrzeć skróty spotkań, a oto wnioski:Sunderland – Manchester City – z tego meczu zapamiętam bicie w mur, albo mówiąc dosłownie w Gordona.Fantastyczny mecz, łapał wszystko co bylo, popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.City – bardzo dobrze w ofensywie, dobrze zagrał Tevez oraz Barry, dopiero gol Johnsona pozwolil wywieźć remis…Sunderland – dobre spotkanie Campbella, Benta ale i tak motorem nielicznych akcji ofensywnych Czarnych Kotów w tym meczu był Steve Malbranque – dobre zawody w jego wykonaniu.Chelsea – West Ham – popis gry Maloudy, Drogba zdobywca bramek w stylu Inzaghiego w tym meczu, West Ham słabo, z niezbyt dobrej strony Cappello pokazał się Upson.Gol Parkera bardzo ładny, ale gdyby Turnbull stał metr, dwa przed bramką, myślę, że byłby w stanie złapać tą piłkę.Jednakże Chelsea w wysokiej formie, Lampard aktywny, jedyne o co mogą się martwić fani The Blues w kwestii walki o Mistrzostwo to obsada bramki.Hull – Arsenal – Czerwona kartka Boatenga zasłużona, ofiarna postawa, dobre zawody w wykonaniu Bullarda oraz zwłaszcza Altidore, całkiem sporo wygranych indywidualnych pojedynków,dobrze sie zastawiał i uwalniał z opieki rywala. Z drugiej strony fatalna postawa Myhilla, niepewny na przedpolu, a przy bramce Bendtnera fatalnie odbił piłkę przed siebie, raczejw poprzedzającym dobitkę Duńczyka strzale Denilsona nie dopatrzyłem się jakieś ogromnej rotacji lecącej piłki.Arshavin z Bendtnerem dobry mecz, ładna indywidualna akcja, ale po raz kolejny po meczu z Porto rosjanin fatalnie przestrzelił z kilkunastu metrów.PS. Phill Brown już nie jest trenerem Hull, ciekawa teraz będzie sytuacja Tygrysów do końca sezonu…Tottenham – Blackburn – Pawliuczenko zagrał w tym meczu tak jak Berbatov w meczu z Fulham. Angażował się w akcje ofensywne, pokazywał sie partnerom a występ okrasił zdobyciem dwóchbramek. Oprócz Niego na plan wybił sie wspomniany Bale – taki Walijczyk przydałby się kadrze Albionu na MŚ. Odważne rajdy lewą stroną, znakomite podania do partnerów, przyjemnie byłogo oglądać w tym meczu. O Blackburn niewiele do wspomnienia – jedna, dwie sytuacje, wybił się Samba zdobywając bramkę i wybijając piłkę zmierzająca do bramki po uderzeniu Pawliuczenki.Nie rozumiem tylko dlaczego bramka Kalinica nie zostala zaliczona – dopatrzyłem się zagrania ręką, ale myślę, że nie miałoby to istotnego wpływu na płynność akcji.Cieszy ciepłe przywitanie kibiców na White Hart Line Paula Robinsona.Bolton – Wigan – niewiele o tym meczu… Typowy mecz walki, choć zaskakuje mnie wysokie zwycięstwo gospodarzy. Obrońcy Wigan zagrali bardzo słabo, jedną szansę miał Rodallega alebardzo dobrą interwencją popisał się Jaaskalainen. Jak na ten pojedynek to ciekawa indywidualna akcja Muamby zakończona strzałem w długi róg bramki.Birmingham – Everton – zaskakujący remis, po 22 minutach Everton prowadzący 2:0 zdawał się kontrolować wydarzenia na boisku, ale później dał sobie wyrwać cenne 3 pkt. Dobry mecz Pienaara,Anichebe oraz Cahilla. W Birmingham dobrze szarpał McFaden. Nie zapomnę także bardzo dobrej gry Joe Harta, parę kapitalnych parad. Interesująca będzie walka o miejsce w bramce międzyJamesem, Greenem oraz właśnie Hartem…Stoke – Aston Villa – po obydwu stronach po jednej stoprocentowej sytuacji. Stoke – doskonała indywidualna akcja Fullera zakończona słabym słabym uderzeniem. Ze strony AV – bodajże po wrzutceDowninga tuż przed bramkarzem znalazł się Dunne, ale wolał dogrywać do Heskeya, zresztą niecelnie. Ze strony gości dobrze zagrali Milner, Downing. Stoke miało swoje okazje gdy przy piłce byłwspomniany Fuller oraz przy „wrzutkach” Delapa. Brittania Stadium po raz kolejny ciężka do zdobycia…Burnley – Wolves – Gospodarze przegrali na własne życzenie. Fatalny błąd wykorzystał Jarvis oraz przy drugiej bramce pomógł rykoszet. Sytuacja z pierwszej połowy kiedy Jensen Ames faulował poza polem karnym jest jednoznaczna – czerwona kartka. Dziwne, że tylko żółta. Dobry mecz Blake, swoje szanse mieli Thomson oraz Nugent. Wilki mają powody do radośći.PS. Moje odczucia są po obejrzeniu skrótów meczów – jeżeli coś wyglądało zupełnie inaczej niż napisałem to przepraszam.Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
    2. ~alasz

      O co całe halo, to kwestia gustu jak dla mnie, wole wersje angielska i jej będę uzywał. Berbatov zawsze pisze v, tak ma na koszulce i tak tez zostaje.Co do premier league, to naleciałosc po premiership. O co cały lament?

      Odpowiedz
      1. ~Barometr

        Berbatov i Pavlyuchenko to wersje poprawne – z tym, że po angielsku. Pawliuczenko to błąd – niezgodny z prawidłami tłumaczenia z j.rosyjskiego na j.polski. Premiership nie istnieje od TRZECH lat! To może dalej nazywajmy naszą Ekstraklasę – I ligą w myśl tej logiki? Taka jest różnica, że dziennikarz w błąd wprowadzać nie powinien, szczególnie publikując na ogólnodostępnym portalu, szczególnie gdy jego ulubionym klubem jest Tottenham (a więc nazwiska zawodników tej drużyny powinien kojarzyć) i szczególnie gdy zajmuje się piłką angielską w całości. Bo tego rodzaju błędy go po prostu dyskredytują. W niewielkim co prawda stopniu, ale jednak. Czego z kolei ja nie chcę oglądać, bo Tottenham to także mój ulubiony klub. Wolałbym, żeby fan tej drużyny pisał poprawnie nazwiska zawodników Tottenhamu i ligę w której grają Koguty

        Odpowiedz
        1. ~Piotrek

          Na pierwszych zajeciach z retoryki uczyli nas, ze publiczne wytykanie komus bledow jezykowych tylko po to, zeby je wytknac (bo przeciez kazdy zrozumial o co chodzi w tekscie, wiekszosc nawet bledu nie zauwazyla, nie byly to bledy merytoryczne, zmieniajace sens wypowiedzi itepe) jest, delikatnie mowiac, niegrzeczne. Mi sie ta lekcja przydala najbardziej ze wszystkich, naprawde ulatwia zycie =) To jest prywatny blog, nie ksiazka czy gazeta, nie placisz za to co czytasz (schemat place – wymagam nie dziala), ba, ja jestem wdzieczny, ze moge czytac tak ciekawe przemyslenia. Wiec jesli po przeczytaniu tej notki Twoj wklad do dyskusji to wytkniecie 2 nieistotnych bledow, to cos jest nie tak =) Wierze, ze stac Cie na wiecej. Pozdrawiam i czekam na komentarze na temat tresci, nie formy =)

          Odpowiedz
        2. ~Q

          Barometr kojarzę Cię ze spursmanii i tam szczerze mówiąc niedobrze się robiło czytając wieczne kłótnie o pisownię. Podobnie na mufc jak ktoś napisze ManU to od razu odzywa się 10 znawców (z których każdy tak do niedawna pisał) rugających od góry do dołu za używanie zwrotu o pejoratywnym zabarwieniu.dorośnij stary, nie ma sensu wytykać pomyłek w stylu premiership czy premierleague bo to jeden grzyb, a co do pisowni to jeśli tak stoi na koszulce, którą oglądamy co tydzień, która wisi u nas w pokoju nad łóżkiem i o której czytamy na fachowych angielskich forach (bo przecież nie u Pola, wielbiciela Tajtusa Brambula…) to śmiało można tak nazywać piłkarzy.Ja na Berbę zawsze mówię Berbatov tak samo jak mówię offside a nie ofsajd.żyjemy ligą angielską (obojętnie jaka jej nazwa) to i naleciałości nie powinny nikomu przeszkadzać, sam czasem się łapię na tym że gadając o meczu czy zawodniku szukam polskiego odpowiednika…pozdrawiam i zachowaj wojenki purystyczne na spursmanię…

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            A ja tam się nie obrażam. Premiership traktuję jako wyrażenie potoczne, podobnie zresztą jak wielu innych dziennikarzy, ale mam świadomość oficjalnej nazwy i używam jej wymiennie. W kwestii Pawluczenki obiecuję poprawę.

          2. ~Barometr

            Proszę mnie źle nie zrozumieć – czepiam się pewnie dlatego, że Roman obok Bale’a to moi ulubieni zawodnicy Tottenhamu właściwie od samego początku (bramka Garetha w spotkaniu z Arsenalem, a Roman to pewnie z ogólnej sympatii do rosyjskiej piłki) i stąd takie moje skrupulatne przywiązanie do poprawnej pisowni nazwiska. Nie mogę wyrazić swojego szczęścia, gdy pokazali wielu sceptycznie do nich nastawionym fanom Tottenhamu, że w piłkę grać potrafią i to jak 🙂

          3. ~erictheking87

            dokladnie, dokladnie…zreszta, to niezla bzdura z tym Man U, wywolana przez paronastolatkow na redcafe czy forum man united (zreszta na redcafe od razu podwazona przez kibicow z manchesteru z parodziesiecioletnim stazem, czy wypowiedzi robsona i brucea, ktory sami uzywaja publicznie Man U).ale jak to ktos ladnie napisal, niektorzy probuja byc redder than the red za wszelka cene.

          4. ~Barometr

            Q – wojenki minęły od czasu, gdy piszemy tam poprawnie (trwały bardzo krótko, więc chyba lekko przesadzasz z tym, że spursmania jest tego rodzaju miejscem). Co do treści to nie da się ukryć, że red. Okoński ma talent do pisania i do tego porusza ciekawe, bliskie mi tematy, więc tu czepiać się specjalnie nie będę. Choć uważam, że jeśli Levy odsprzeda Rosjanina (z zyskiem czy nie) to może się spodziewać ostrej reakcji kibiców. Sam jako fan talentu Pawluczenki byłbym mocno rozczarowany. W szczególności, że liczymy się w walce o top4 tylko dlatego, że Redknapp w końcu zdecydował się postawić na tego zawodnika. Nie potrafię sobie wyobrazić, że powrót Keane’a, grającego piach przez większość sezonu i nagle strzelającego amatorom z St. Johnston, miałby zagrozić Rosjaninowi. Kwestia jest tego – czy osobista wojenka jaką prowadził z nim Harry tak wpłynęła na Romana, że co by się nie działo zechce wrócić do kraju lub z drugiej strony – Harry (co by Rosjanin nie zrobił) – jest nadal do niego na tyle uprzedzony, że zaryzykuje sprzedaż, licząc na Irlandczyka, czy Croucha. W każdym razie – i fani Spurs i zawodnicy pokazali, jak wielką sympatią darzą Pawluczenkę. Strata takiego ulubieńca byłaby dla nas (fanów Tottenhamu) dużym ciosem

          5. ~mewstg.blox.pl

            Polecam to http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629708 Pytanie czy L jest równie trudne jak R? Jeśli nie można zostać przy Pawliuczence. A o ile pamiętam wojny o nazwiska na Spursmanii, to dotyczyło to bardziej zapisu Pavlychenko (czy coś w podobie).

          6. ~Barometr

            W dyskusji na spursmanii chodziło tylko o to, że w nazwisku Rosjanina jest litera (ju) po l, czyli wg http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629697 Literę ю oddajemy przez:1) ju — na początku wyrazu oraz po samogłoskach i po ь, ъ, np. южный — jużnyj, даю — daju, адъютант — adjutant, бью — bju; 2) u — po л, np. люблю — lublu;czyli mur – beton Pawluczenko

          7. ~mewstg.blox.pl

            Barometr, jest Павлюченко, L jest spółgłoską, a po spółgłoskach dodajemy iu — po innych spółgłoskach, np. Тютчев — Tiutczew, сюда — siuda.

  7. ~g

    mnie zdumiewa fakt ze druzynny przyjezdzajace na OldTrafford tak łatwo sie poddaja Fulham wczoraj nawet nie sprobowalo zremisowac

    Odpowiedz
  8. ~mak

    Że sprzedaż Ronaldo do Realu naoliwi strzelecko Rooneya, było u wrót sezonu równie prawdopodobne, jak dziś to, że dalsze koleje losu Realu i MU (prawie symetryczna sytuacja lidze krajowej: tam wyścig dwóch koni, tutaj 2+1, i jaskrawo niesymetryczna sytuacja w tej większej Lidze) naoliwią intelektualnie Rooneya, by nie chciał być donikąd sprzedanym, choćby za nie wiem jakie krocie. Nie w tym rzecz, że Beckham (chociaż te łzy ostatnio… ) czy Ronaldo zrobili zły interes (obaj potrzebują i pouganiać się za piłką, i pobrylować tu czy tam), tylko w tym, że glinie, z jakiej bogowie (z niewielką pomocą sir Alexa) ulepili Rooneya chyba lepiej robi właśnie wilgotny, przemysłowy klimat Manchesteru niż jakiekolwiek, przysłowiowe, życie jak w Madrycie. 25 goli w Premiership (w połowie marca!), ktoś tyle nastrzelał w tym stuleciu, czy trzeba szukać w poprzednim?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Ronaldo miał 31 goli w sezonie 07/08, Adebayor i Torres strzelili wówczas po 24 bramki. Inni najlepsi strzelcy to Anelka (08/09) – 19, Drogba (06/07) – 20, Henry (05/06) – 27, (04/05) – 25, (03/04) – 30, van Niestelrooy (02/03) – 25, Henry miał wówczas 24. Francuz triumfował także rok wcześniej, z 24 bramkami, a tysiąclecie z tytułem króla strzelców rozpoczął Hasselbaink – 23. Jak widać prawdziwymi punktami odniesienia pozostają Ronaldo i niewiarygodnie systematyczny Henry.

      Odpowiedz
      1. ~mak

        Czyli przebicie 31 goli Ronaldo, skoro mamy dopiero 15 marca, jest możliwe. Pamiętam, kiedy Rooney był jeszcze infantem mocno terrible, moje przeświadczenie, że nie chóralne moralizowanie, lecz silny charakter Fergusona go poukłada. Bo nie chodziło o to, żeby ciemna gwiazda w piersi przestała się obracać, tylko żeby się obracała, kiedy Wayne kopie piłkę. Albo, jak się ostatnio okazało, główkuje. Macki statystyki aż tam nie sięgają, ale ciekawe, ile razy główkował na treningach, żeby w końcu zaczęło wychodzić na meczach. Myślę, że liczby te są astronomiczne.

        Odpowiedz
    2. ~Stefan

      W poprzednim byłoby znacznie łatwiej znaleźć, bo choćby Andy Cole strzelał 34 bramki (93/94), czy Alan Shearer 34 bramek (94/95) – tyle, że wtedy sezon liczył sobie 42 mecze… Od czasu kiedy sezon liczy sobie 38 gier nikt nie osiągnął lepszego wyniku niż 31 bramek, tyle w sezonie strzelał Shearer (95/96) i Cristiano Ronaldo (07/08) o jedną mniej, czyli 30 bramek notowali Kevin Philips w sezonie 99/00 i Thierry Henry w sezonie 03/04.Natomiast Rooney – no cóż, jeśli utrzyma skuteczność z ostatnich kilku meczy, to może pobić ligowy rekord

      Odpowiedz
  9. ~pk

    Wiecie moze czy Stevie „Lokiec” Gerrard dostanie jakies zawieszenie? Czy sa rowni i rowniejsi jak wszedzie? Kilka pieknych akcji Liverpoolu, ale obroncy Portsmouth biegali jak dzieci we mgle. Za tydzien wiele sie wyjasni w kwestii zwyzki formy zarowno MU jak i Liverpoolu. Jesli Manchester przelamie beznadziejna passe spotkan z Live, to moim zdaniem beda faworytem do mistrzostwa. Ale obawiam sie, ze nie wytrzymaja tej presji psychicznie, ze jak to sie ladnie mowi, przegraja mecz w szatni. Wiedza, ze sa obecnie lepsi sportowo, ale przed ostatnim meczem z Live tez byli, a wyszli na boisko i nic im nie wychodzilo. Zobaczymy.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Pojutrze spotkanie z Lille, które raczej nie podda się jak wczorajsze Portsmouth, a po dwóch dniach przerwy – Manchester. Biorąc pod uwagę, że Benitez nie ma kim rotować, The Reds będą mieli problem z wygraniem dwóch meczów w tym tygodniu. A wczorajsze spotkanie mnie wkurzyło niemożebnie – jeden błąd bramkarza i Liverpool, który grał nieporadnie, nie musiał się martwić o wynik. Reszta poszła gładko, a gracze Granta biegali bezładnie i każdy na swoje konto. Gerarda za wczoraj bym się jednak nie czepiał. To raczej gracze Portsmouth powinni wylecieć za faule na nim. Nie byli wprawdzie brutalni, ale początkujący judocy mogliby się sporo nauczyć od nich na temat rzutów, suplesów i zapaśniczych wózków.

      Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Cofam, cofam. 🙂 Można i trzeba się czepiać. Widać przykimałem przez moment w czasie meczu, bo tego zagrania nie widziałem. Przyznaję się do błędu i następnym razem oglądam Liverpool z kawką, bo inaczej łatwo przysnąć. 🙂

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Z doświadczenia dodam ze kawa Ci nie pomoże. Mecze liverpoolu oglądam chodząc dookoła pokoju zęby nie usnąć, innych metod równie skutecznych nie znam. W niedziele liczę na powrót do normy z przed dwóch lat, gdy wyniki były takie jak byc powinny 😀

          2. ~Bartek S.

            Z oglądaniem Liverpoolu faktycznie jest problem. Choć ten ostatni mecz – dzięki nieporadności Portsmouth – i tak nie był w wykonaniu The Reds najgorszy. W czwartek okaże się, czy wrócili na lepsze tory. Lille może ich zweryfikować, jeśli nie przestraszy się marki Liverpoolu. A choć w niedzielę gratka, to teraz zżera mnie tylko jedna ciekawość – czy Chelsea okaże się Chelsea i wygra, czy też Inter pod wodzą pana Ego okaże się sprytniejszy. Jedno jest pewne – Lucio nie zagra drugiego tak wielkiego meczu jak ostatnio, więc może Drogba będzie mógł pohasać. Będzie wesoło.

        2. ~Q

          nie no panowie, to dostał Michael Brown, temu psychopacie się należy taki łokieć w każdym meczu za to co sam potrafi zrobić. Idę o zakład że któryś z poszkodowanych Redsów poszedł do kapitana i spytał czy może oddać Brownowi, a Gerrard jak przystało na kapitana wziął się za załatwienie sprawy tak jak w Anglii zawsze się załatwiało za czasów Vieiry czy ROYa, tyle że kamery były mniej dokładne…

          Odpowiedz
    2. ~alasz

      Gerrard nie zostanie zawieszony. Z jednej strony to skandal ze FA jednych traktuje gorzej od innych, zwłaszcza ze to jest czerwona kartka za zwykłe chamstwo, a uzasadnienie jest wręcz śmieszne, jakoby sędzia widział to i poradził sobie z sytuacja na miejscu, skoro widizał to jakim cudem czerwieni nie pokazał? Z drugiej strony natomiast gerrard gra tak słabo ze to żadne osłabienie, a nie chciałbym słyszeć po meczu z MU ze przegrali bo gerrard nie grał. Byle do niedzieli, smak zemsty chyba jest mym ulubionym.

      Odpowiedz
      1. ~Piotrek

        To prawda, ze w kontekscie meczu z MU tez wole aby Gerrard gral, ale trzeba na to wydarzenie spojrzec z perspektywy innych klubow walczacych o LM. Gdyby Gerrarda zawieszono na 3 spotkania, byloby to jednak jakies oslabienie i potencjalna strata punktow. Rio Ferdinand dostal ban 3+1 (sluszny) a Gerrard nic za cos takiego? Przykre.

        Odpowiedz
  10. ~Tomas_h

    No ja już cały chodzę przed wojną Chelsea z Interem. Szczerze mówiąc to nie mogę się doczekać. Przyznam, że po rpostu NIE CIERPIĘ Mourinho, ale to co ten facet potrafi wycisnąć z graczy budzi mój respekt. Chelsea wystarczy 1/0, ale wątpię żeby to tak łatwo się potoczyło. Ależ będzie wieczór ……………….

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Niedawno jeden z dyskutantów pisał, że Rooney to zwykły fizol. Patrząc dziś na niektóre zagrania Drogby, stwierdzam, że zawodnik WKS to fizol wspaniały. Niesamowity jest ten zawodnik. Dziś nie gra jakiegoś super-genialnego meczu, ale jak dostaje piłkę, jest fantastyczny.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Hehe, może i tak, ale mnie dzisiaj rozkładają Lucio i Samuel, a dzielnie walczy na skrzydle z Maloudą Maicon. Mecz walki i bezustannych starć wielkich indywidualności, pięknie się to ogląda. Jak na razie widać, że Jose myśli o awansie wywalczonym w wyniku zwycięstwa u sobie. Brak goli, bardzo mało rzutów rożnych – to wszystko ewidentnie wskazuje na cel, jaki sobie osiągnął. Michał – tak na moje to Malouda to chyba zaczyna zasługiwać na osobny akapit. Mam wrażenie, że koleś to chyba jeszcze tylko nie grał na pozycji bramkarza. Poza tym – gdzie go jeszcze nie było ???

        Odpowiedz
          1. ~Bartek S.

            Owszem, Johny był już wszędzie. Ale to, co robi w tym sezonie Malouda, zasługuje na pokaźny akapicior. Albo to tylko chwilowa eksplozja formy, albo Francuz się zwyczajnie bardzo rozwinął. Mi wydaje się, że to ta druga opcja.

          2. ~Tomas_h

            No to Malouda może se powalczyć już tylko w EPL ;-PNo ja jestem jednak zaskoczony. Wiadomo – Jose wielką jadaczkę ma i basta. Ale jednak wygrać z Chelsea w LM na ich terenie – no to się nie zdarzyło już od bardzo dawna. W sumie to jestem ciekaw analizy – czego zabrakło? Drogba marudził za bardzo, niewidoczny Anelka, neutralizacja Lamparda i brak wsparcia w 2iej linii? Który element zawiódł najbardziej? Niemniej jednak – life is cruel. A pomyśleć że mogli mieć puchar rok temu, gdyby nie ten cholerny Ovredo …..

  11. michalj

    Na gorąco – mecz wspaniały! Ale Niebiescy, Ancelotti przegrał wam mecz! Przecież Chelsea kontrolowała grę, stwarzała sytuacje, po co niszczył równowagę i wprowadził 4 napastników? Cole praktycznie niewidoczny, a jedyny skutek jaki przyniosły zmiany to kompletnie oddały inicjatywę Interowi. Wystarczyło wprowadzić małe korekty i cierpliwie czekać do końca.Może jednak w następnym roku się uda. Trzymam kciuki, aby Inter wpadł na MU, bo będzie przynajmniej tak samo ciekawie.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Bardzo, bardzo liczę, że Inter wpadnie na MU. Myślę, że byłby to zupełnie inny dwumecz. Po dzisiejszym spotkaniu kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że nie lubię meczów trenerów. Mimo całej walki były to szachy. Ani przez moment nie było ognia, żywiołu. Dlatego liczę na spotkanie Mourinho i Fergusona – speca od taktyki i specem od psychiki. Po dzisiejszym meczu przyznać jednak trzeba – z przykrością – że Inter zagrał lepiej. Ostatecznie to Włosi mieli więcej okazji na strzelenie bramki.

      Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Albo też po raz kolejny jestem nieprecyzyjny. 🙂 Walki i zażartości było co niemiara, ale nie widziałem takiego momentu, w którym gracze Chelsea (chodzi o kilka minut) powiedzieliby – pieprzyć taktykę, lecimy. Nie było takiego bezgłowego zrywu. A trochę na takie liczyłem. 🙂 Oczywiście nie umniejsza to wielkości meczu. Po prostu był to futbol dwóch drużyn bardzo precyzyjnie nastrojonych taktycznie, w którym zawodnicy robili to, co mieli robić i chyba ani razu nie złamali trenerskich wskazówek. Mecz pokazał – boli, boli- że Mourinho jest trenerem wielkim. Można go nie lubić, ale nie da się nie zauważyć jego klasy i umiejętności. Wczoraj wyłączył Ballacka i Lamparda, a napastników zneutralizował w sposób rzadko oglądany.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Wpadam tylko na chwilę, pełen skruchy, bo… meczu nie oglądałem – nadrobię dopiero dziś wieczorem. W redakcji Tygodnika odpowiadam za Tajemniczy Projekt Specjalny, związany z jubileuszem pisma, który – jak dobrze pójdzie – może narobić trochę szumu w przyszłym tygodniu. No ale w związku z tym reżim mam zaiste straszliwy, w zasadzie bez futbolu 🙁

          2. ~mewstg.blox.pl

            Czy to znaczy, że w jubileuszowym numerze nie będzie nic o futbolu? Szkody byłoby, macie niezłe tradycje. Mam też nadzieję, że namieszanie nie równa się Ostatni numer.

          3. Michał Okoński

            Z całą pewnością nie ostatni. Specjalny. Myślę, że docenisz…

          4. ~alasz

            Osobiście Mourinho daze wielka sympatia. Człowiek znający swoja wartość, przynajmniej nie serwuje największego na świecie kłamstwa zwanego skromnością.

    2. ~alasz

      Mecz wspaniały, o niebo lepszy niz MU-milan czy arsenal-porto. Mourinho zdeklasował ancelottiego, po prostu go zniszczył. Jose jest trenerem wielkim, świetnie rozczytał grę chelsea, która moim zdaniem powinna była starać sie rozciągać grę, gdy maluda poszedł na obronę to było dla mnie po meczu, niezrozumiała decyzja trenera. Bramka eto’o, jest wina ancelottiego, czy on nie widział ze to juz 4 IDENTYCZNA próba? Górna piłka za plecy obrońców z ośrodkowej strefy boiska. Jose wygrał, ale wielkim kosztem, stracił lucio i samuela. Wiele zalezy od losowania, jesli trafia na kogos słabszego, moga przejsc dalej. W następnej rundzie życzę sobie barcelone, nawet nie chodzi o rewanż, o pokazanie wyższości, tu chodzi o dobro moich uszu, dłużej bzdurnych tuzimków doznających erekcji nie zniosę, nawet w tym meczu musieli zacząć o tej barcelonie….Ostatni mecz na n sport obejrzałem bo tych idiotów już nie z dierze.

      Odpowiedz
      1. ~Junak

        Kompleksy to straszna rzecz-ja Ci jednak proponuję być konsekwentnym i pisać wszystkie nazwy rywali itp z dużych liter np.Milan,Barcelona bo MU-milan a potem barcelona przy Chelsea dziwnie jednak wygląda,pozdr.

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Kompleksy względem czego? Czy to taka wielka róznica czy wielka czy mała litera? Jak skrót to duza zeby był widoczny, jak na poczatku zdanie to tez, reszta co za róznica przeciez tresc ta sama, jesli chcesz wytknac taka błahostke to, to już prędzej Ciebie mozna posadzić o kompleks niedowartościowania.

          Odpowiedz
          1. ~junak

            Wybacz,ale z twoich tekstów bije jakaś nienawiść,frustracja połączona ze „znaczonym”lekcewazeniem odnośnie Barcelony,zachwytów nad nią osób trzecich itp więc łatwo jest się złapać też na te literki gdy obok United stoi barcelona czy tenże milan 😉

          2. ~alasz

            Mój wstręt do Barcelony jest prawdziwy, nie ukrywam go. Ale to nie ma związku z wielka i mała litera, porostu jakoś na to nie zwracam uwagi. Kompleksu tej drużyny mieć nie mogę bo nie maja większej ilości trofeów czy czegokolwiek innego niż MU. Mój problem leży w tym jak często sędziowie im pomagają, czytaj, bardzo często jak często symulują ( Iniesta ), jada na swojej opini, zobacz jak często kładą sie gdy czuja ze tracą piłke, a sędzia jak głupi gwiżdże, pamiętam mecz z Realem w tym sezonie gdy Higuain położył rękę na Puyolu, który runoł jak rażony piorunem, sędzia oczywiście faul, tyle ze ręka higuaina została w powietrzu…Irytuje mnie nieustanne wmawianie mi ze jacy to oni nie sa wspaniali, gdy przecież widzę okoliczności. Wciąż w tv mówią o bramce Iniesty z meczu z Chelsea ale już o jawnym oszustwie sędziego, który dał im awans praktycznie w 70% nie wspominają. Tutaj wyjaśnię, to jest drużyna naprawdę wielkich umiejętności, prawdopodobnie i najlepsza dziś na świecie, ale nie godna w moim odczuci jakiegokolwiek uznania właśnie przez sposób zachowania, najgorszy z możliwych, udając fair play a kantując najwięcej ze wszystkich. Sa piłkarze których tam szanuje, Xavi jest wyjątkowym talentem, symulacje jaka zrobił w jednym z meczów la liga tego sezonu, mimo ze najpodlejsza z możliwych, uznaje za wyjątek. Jak jednak wytłumaczyć ze piłkarz tak slaby jak Ibrahimovic jest na 5 miejscu pseudo rankingu najlepszych graczy europy (za transfer oczywiście), bądź dlaczego UEFA nie zawiesiła go za chamstwo w meczu ze Stuttgartem (w którym tez gospodarzom należał sie ewidentny karny, oczywiście nie odgwizdany) skoro innych karze po powtórkach wideo? Monza mnożyć i mnożyć tych przykładów, ale i tak fani Barcelony wiedza swoje.Nie zalezy mi na przekonywaniu kogokolwiek, ale moje zdanie w tej sytuacji jest jasne. Przecież w Hiszpanii nawet nieraz dyskutowano ze żadna drużyna nie możne liczyć tak bardzo na pomoc sędziów jak właśnie Barcelona. Ponad to nie lubię hiszpańskiej piłki, piłki bez walki, tych ich nieustannych symulacji, padania przy każdym kontakcie (Iniesta), płaczu po faulu. Kiedyś mnie to irytowało, teraz szczerze smuci, ze mężczyźni-chodź to słowo dla nich na wyrost, którym sztanga obca nie jest, potrafią padać na murawę po dotknięciu doprawdy minimalnym. Rozumiem ze ktoś możne mieć poglądy zupełnie odmienne, ale te są moje, szczere.Starałem się pisać dużymi literami, jak i będę w przyszłości, skoro małe są źle odbierane.

          3. ~Junak

            To,że jesteś uprzedzony do nich to ja widzę;)-zresztą znaczna część osób ma kogoś takiego czy to klub czy osobę np.mój kolega gardzi reprezentacją Anglii i Realem Madryt nazywając te dwie druzyny ich zachowania,otoczkę itp…zresztą mniejsza z tym ;)(niezbyt ładne słowa).Ja tak nigdy jakoś nie miałem(i sądze,że na szczęście) dlatego wyczuwam płynące z tekstu „frustracje” ukrywane gdzieś tam co mnie i bawi i irytuje choć przecież sam nikim lepszym nie jestem.Nie ma co tematu ciagnąć w każdym razie

          4. ~gazda

            w meczu z stutgartem nalezal im sie karny???zapomniales wspomniec ze Barcelonie tezco za glupek

          5. ~Bartek S.

            Panowie, nie zaniżajmy poziomu tutejszych dyskusji. Czyli bez „głupkowania”, pliss 🙂 Barca jest świetną drużyną, choć można jej nie lubić. Albo nawet lubić, ale widzieć jej przereklamowanie. Sam zawsze kibicowałem Katalończykom (w dziecięcych meczach zawsze byłem Stoiczkowem albo Cantoną), ale trochę drażni mnie ogólnoludzkie rozpływanie nad Barceloną i Messim. Najgorsze jest jednak to, że przeciw Barcelonie łatwo znaleźć argumenty, za to Messi jest „niepodważalny”. Choć w kategorii „piłkarz kompletny” ustępuje Ronaldo i Rooneyowi.

  12. ~Tomas_h

    A ja się tak zastanawiam, jak tam chłopakom wczoraj lampka wina smakowała? Z tego co wiem to Ancelotti zapraszał Wielką Jadaczkę na kropelkę czegoś pysznego – spotkali się czy Carlo się poddał? jakby nie było, nie tak to sobie wyobrażał, to na pewno. A Abramowicz – dycha jeszcze ???

    Odpowiedz
    1. ~Jarek Smolik

      Za swoje miliony nurków też Gerrard praktycznie żadnej kartki nigdy nie zobaczył-wiadomo legenda,serce LFC i Anglii 😉

      Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      w BBC powtarzająhttp://news.bbc.co.uk/sport2/hi/football/teams/l/liverpool/8574001.stm ciekawe, jak im dzisiaj z żabojadami pójdzie ???

      Odpowiedz
  13. ~alasz

    Już dziś Owen Hargreaves zagra w meczu rezerw z Burnley, został wystawiony w wyjściowej 11. W wywiadzie który z nim czytałem, powiedział ze marzy o mundialu, jeśli dojdzie do dyspozycji myślę ze Capello go zabierze, lepszy Heargreaves niz Barry z cała pewnością, Gdyby jakims cudem uzyskał stara dyspozycje to Anglia wzbogaci się o piłkarza doprawdy doskonałego.

    Odpowiedz
  14. ~Bartek S.

    Ależ świetny mecz gra dzisiaj Fulham. Oczywiście spotkanie zmieniło się nie do poznania po czerwieni (na wyrost) dla Canavarro, ale sama postawa podopiecznych Hodgsona jest naprawdę budująca. Po przegraniu pierwszego meczu 3-1 i stracie gola u siebie już w 2 minucie potrafili się podnieść, strzelić aż cztery gole i zupełnie zdominować mecz. Byle dotrzymali tych kilka minut. 🙂

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      tak, dokladnie, mecz kapitalny w wykonaniu fulham. i pomimo, ze to jeden z angielskich zespolow, za ktorymi najmniej przepadam, to ostro sciskalem za nimi kciuki.i ostatecznie wyszlo naprawde fantastycznie.tak na dobra sprawe, juve nie mialo zadnych sytuacji poza bramka i wolejem z powietrza trezegueta, i jakims tam srednio groznym strzalem z dystansu wybitym przez schwarzera.po prostu kapitalna gra w destrukcji zespolu z londynu.warto dodac, ze mieli jeszcze kilka innych swietnych okazji, i przy odrobinie szczescia moglo sie skonczyc paroma bramkami wiecej.@Barek – jak myslisz bramka dempseya byla celowa, czy moze probowal rzucic pilke bodajze zamorze (nie patrzyl w strone bramki tylko na pilce sie koncentrowal)? wyszlo genialnie, ciekawy jestem czy to faktycznie zamierzone uderzenie bylo czy nie

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Dempsey za cholerę nie zrobiłby tego celowo. 🙂 To chyba jednak była wrzutka. A że genialnie zeszła, okazała się kapitalnym strzałem. Nie rozumiem, co się stało z Juventusem w ostatnim czasie. Dzisiaj średnio rozgarnięta drużyna po strzale Trezeuget wywiozłaby awans z Craven Cottage. Tymczasem Juve stało i czekało na kolejne gole. Ciekawe, czy także drugi murowany faworyt poleci. Liverpool dominuje całkowicie, ale jeden gol może ich pogrążyć.

        Odpowiedz
        1. ~Jak

          Juventus już od dość dawna taki jest tzn.przecietno-słaby,a w tym roku nastąpiła kumulacja żenady(ostatni mecz ligowy z ostatnią w tabeli Sieną zremisowali u siebie 3:3 wygrywając 3:0 po 10 minutach i nie łapiąc żadnych wykluczeń)-tam nie działa organizacja wogóle-nędznego trenersko Ferrare zastapił tymczasowo zdziadziały Zaccheroni który poprzednio pracował kilka dobrych lat temu przez krótki czas w lokalnym rywalu Torino,a potem nie robił poza szukaniem zajęcia.Do tego po czerwonej kartce dla Cannavaro Juventus nie miał do dyspozycji ani jednego stopera(wszyscy którzy tam grali w tym meczu to boczni obrońcy lub pomocnicy),na bramce odpowiednik Zaccheroniego czyli Chimenti(łącznie kilka spotkań przez ostatnie lata-tak zresztą jak przez całą karierę hehe).Oprócz tego dużo kontuzji i braki kadrowe.Jednak i tak nie powinni dać się rozstrzelać,ale to jest przecież piekno piłki 🙂 .Z drugiej strony Fulham potrafiło tak samo znacznie mocniejszy MU rozjechać itp itd-w końcu to nie jacyś amatorzy(zreszta nawet gdyby nimi byli to przecież mogliby wygrywać z lepszymi:)Będzie poprzez to ciekawiej i już się nie mogę doczekać losowania dzisiejszego obu pucharów europejskich 😀

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Nie zdzierżyłem i piszę notkę na bloga. Dajcie mi półtorej godzinki…

  15. ~Jak

    Arsenal-Barcelona!!!:będzie pieknie mam nadzieję!!!(oby tylko kontuzji,strat w obu zespołach było jak najmniej).Bayern-MUInter-CSKALyon-Bordeaux.Półfinały:Arsenal/Barca-Inter/CSKA oraz Bayern/MU-Lyon/Bordeaux

    Odpowiedz
    1. ~Patrycy

      Arsenal-Barcelona… O tak!:) Marzyłem o rywalizacji tych drużyn. Według mnie będzie to pokaz całego piękna futbolu. Będzie to pojedynek piłkarzy, a nie psychologiczno-taktyczna wojna trenerów:)Nie mogę się doczekać:)

      Odpowiedz

Skomentuj ~Jarek Smolik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *