Czas na matematykę

Lubię takie poranki. Drużyna, której kibicuję, wciąż na czwartym miejscu, a wczoraj zapewniła sobie awans do półfinału Pucharu Anglii. Gazety komplementują piłkarzy i menedżera, kontuzjowani wracają do zdrowia, rywale gubią punkty, słońce za oknem, smakuje kawa. No dobra, wystarczy. W weekend podobno idzie załamanie pogody.

Komplementować naprawdę jest za co, bo Harry Redknapp, niezadowolony z przebiegu wydarzeń w pierwszej połowie ćwierćfinałowego meczu z Fulham, w przerwie podjął dwie odważne decyzje personalne, a po ośmiu minutach drugiej połowy – kolejną, najbardziej ryzykowną, ale też najbardziej udaną. Zejścia Assou-Ekotto i wprowadzenia Huddlestone’a można się było spodziewać (Bale cofnął się wówczas na lewą obronę, a Modrić zastąpił go na lewej pomocy, robiąc miejsce w środku Huddlestone’owi), zaskoczeniem było natomiast zdjęcie znakomitego ostatnio Krajnczara i danie szansy Bentleyowi, który wszak… zdobył gola w pierwszym kontakcie z piłką. Tottenham zyskał potrzebny rozpęd, a kiedy w 53 minucie kontuzji doznał Czorluka, Redknapp postanowił niczego nie hamować: w miejsce prawego obrońcy wprowadził Pawluczenkę, wracającego dopiero do zdrowia, podobnie zresztą jak dwaj poprzedni rezerwowi. Palacios przeszedł na prawą obronę, Gudjohnsen cofnął się do drugiej linii i… hulało: najpierw po kapitalnym podaniu Bentleya Pawluczenko z woleja zdobył swoją dziewiątą bramkę w ośmiu meczach, a potem nastąpiła akcja w stylu Arsenalo-Barcelony. Piłkarze Tottenhamu wymienili ze trzydzieści podań, w tym niejedno z pierwszej piłki, aż w końcu wszystko zaczęło się toczyć równocześnie: Gudjohnsen zagrał do Modricia i popędził w pole karne Fulham, koledzy z ataku rozbiegli się, żeby zrobić mu miejsce, Islandczyk podciął piłkę nad wychodzącym Schwarzerem i zdążył wepchnąć ją do siatki, uprzedzając rozpaczliwą interwencję obrońcy.

Na trybunach siedział Fabio Capello – podejrzewam, że przyglądał się Bobby’emu Zamorze, który mimo kłopotów z żołądkiem zagrał dobre spotkanie, ale nie zdziwiłbym się, gdyby do jego notesu trafiło też kilka zdań o Bentleyu. Szczęście Redknappa polega m.in. na tym, że kiedy kluczowi zawodnicy łapią kontuzje, sfrustrowani siedzeniem na ławce zmiennicy przestają robić miny i dają z siebie wszystko. Tak było z Pawluczenką, tak jest z Bentleyem, na długie miesiące wypchniętym z wyjściowej jedenastki przez Lennona. Jego wczorajszy występ robił wrażenie kompletnego: gol z rzutu wolnego (i kilka innych udanych stałych fragmentów), asysta (i kilka innych dobrych dośrodkowań), a poza tym rajdy prawą stroną, drybling, kiedy trzeba przetrzymanie piłki, kiedy trzeba powrót do obrony i wsparcie udanym wślizgiem nieogranego na pozycji obrońcy Palaciosa. Kolejny raz dobrze zagrał Bale, parę udanych interwencji miał Gomes, a Gudjohnsen – jeszcze jeden, który wykorzystał szansę pojawiającą się w związku z kontuzjami kolegów – robił wrażenie, jakby od czasów jego gry w Chelsea minęły tygodnie, nie lata. Zawsze lubiłem piłkarzy, będących formalnie napastnikami, faktycznie jednak grających między liniami, rozdzielających piłki, robiących miejsce pomocnikom, sprawiających każdym ruchem gigantyczne kłopoty kryjącym ich obrońcom (inne przykłady to Sheringham i, oczywiście, Cantona).

Wieści z innych stadionów – porażka Manchesteru City u siebie z Evertonem i remis Aston Villi z Sunderlandem – mimo wszystko zaskakują. Zwłaszcza wynik MC, którego do wczoraj miałem za faworyta wyścigu o czwarte miejsce, przez blisko rok niepokonanego na własnym stadionie. Patrząc na skrót odnosiłem wrażenie, że piłkarzy Manciniego (a i samego Manciniego, za gwałtowne starcie z Moyesem odesłanego na trybuny) zjadła presja: przez długie minuty radzili sobie przecież bardzo dobrze, zwłaszcza Tevez i nierówny ostatnio Barry. Czy tak już teraz będzie? Szejkowie oczekują Ligi Mistrzów już w tym sezonie – i to właśnie może tłumaczyć narastającą nerwowość piłkarzy i trenera. O’Neill i Redknapp z pewnością nie czują takiej presji jak Benitez i Mancini.

Jeszcze przed wczorajszymi meczami wypełniłem sobie na stronie BBC tabelkę umożliwiającą typowanie rezultatów do końca sezonu – i wyszło mi, że to piłkarze MC zajmą czwarte miejsce. Spodziewałem się jednak, że pokonają Everton. Strach powiedzieć głośno, ale po tej porażce wychodzi mi, że i Tottenham, i City zakończą sezon z tą samą liczbą punktów, a lepszy stosunek bramek ma w tej chwili zespół z White Hart Lane. Wiele rozstrzygnie się w bezpośrednim meczu na City of Manchester Stadium; wiele, a nie wszystko, bo przecież AV i – zwłaszcza – Liverpool będą do końca deptać po piętach.

Podobnie zresztą jak w walce o mistrzostwo Anglii: z mojej tabelki wynika, że na koniec sezonu między pierwszą trójką będzie punkt różnicy i zadecydują bramki. W tym sensie wczorajsze ostre strzelanie Chelsea może się okazać bezcenne – piłkarze Ancelottiego tracą wprawdzie punkt do MU, ale stosunek bramek mają identyczny. Coraz więcej w tych rozważaniach matematyki, ale tak już teraz będzie. Mecze, punkty, bramki, mecze, punkty, bramki…

32 komentarze do “Czas na matematykę

  1. ~dziaam

    Arcytrudny kalendarz Tottenhamu, kapryśne, a ostatnio po prostu słabe City, potykająca się co chwilę Villa… nie napawa optymizmem końcówka sezonu. Miało być parę niespodzianek, a jest układ zeszłoroczny jest wciąż bardzo prawdopodobny. Z całym szacunkiem dla fanów Liverpoolu, nie życzę im tym razem awansu do LM.

    Odpowiedz
  2. ~Michał Zachodny

    Tylko kto w końcu zajął to pierwsze miejsce w lidze?;)Eidur Gudjohnsen to jeden z moich ulubionych zawodników na przestrzeni ostatniej dekady z Chelsea, a oddanie go do Barcelony do tej pory uważam za błędne – zwłaszcza, że tak silny napastnik/ofensywny pomocnik przydałby się na przestrzeni całego sezonu… choćby wobec braku prawoskrzydłowego w Chelsea…A co do Tottenhamu to czekam na Wembley;)

    Odpowiedz
  3. ~grzesiek

    moim zdaniem walka o czwarte miejsce rozegra sie miedzy Tottenhamem a Liverpoolem z moich obliczen wynika ze zadecyduja tu maxymalnie 3pkt przewagi czwartej nad piata a co do mistrza to jak bym nie liczył to zawsze wychodzi United

    Odpowiedz
    1. ~stary trafford

      No niby nie ma, ale spróbuj tego nie robić. Skorzystałem z predictora BBC i wyszedł mi MU przed Arsenalem z równymi punktami i Chelsea punkt mniej. Potem… Tottenham i MC (jeśli na CoMS będzie remis), Liverpool i AV. Lecą ci, co teraz zamykają tabelę.

      Odpowiedz
  4. ~Pakrek

    Trudno powiedzieć, że zwycięstwa Evertonu były sensacjami – szczególnie, gdy ten zespół jest w swojej normalnej dyspozycji. Pewnie faworytem był MC, lecz jeśli w Evertonie zdrowi są Artetam Cahill, Saha czy Jagielka, to każdy zespół powinien obawiać się The Toffies. No i żeby nie upilnować Cahilla przy dośrodkowaniach w pole karne ?;) We wczorajszym meczu City było bezradne. Owszem, częściej w posiadaniu piłki byli piłkarze Manciniego, ale celnych strzałów, groźnych dośrodkowań jak na lekarstwo. W kwestii czwartego miejsca, to jeśli nie zdarzy się jakieś zatrucie pokarmowe 😉 – to stawiam ZDECYDOWANIE na Tottenham. Spośród 4 walczących drużyn w tym momencie grają zdecydowanie najlepiej – nie zawaham się użyć zdania, że jako jedyni potrafią zagrać porywająco a kilku ważnych piłkarzy jest chyba w optymalnej formie. Poza tym – Suprs nie są na tak zwanym „musiku” – ot będzie 4 miejsce to świetnie – a jeśli nie, to zostanie i tak Liga Europejska i bardzo dobry sezon.Liverpool żyje chyba bardziej problemami właścicieli, rozterkami F. Torresa i S. Gerarda odnoście zmiany (lub nie) barw klubowych. Niepewna wydaje się też przyszłość Beniteza. Czy w takiej atmosferze uda się wzbić The Reds ponad dotychczas prezentowaną w tym sezonie przeciętność ? Faktem jest jednak, że terminarz gracze Liverpoolu mają TEORETYCZNIE łatwiejszy niż Londyńczycy.

    Odpowiedz
    1. ~dziaam

      Mi wczoraj bramką dla City śmierdziało przez ładny kawał drugiej połowy, w każdym razie bezradnością City bym tego nie nazwał.A Tottenham (daj mu boziu 4. miejsce) będzie grał po kolei z Arsenalem, Chelsea i MU, więc dzisiejszy piękny bilans może im się jeszcze zepsuć.

      Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      W zasadzie ze wszystkim się zgadzam. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Arteta i Cahill grali ze sobą cały sezon (no, może Rodwell rozwijał by się wtedy trochę wolniej…) i gdyby zdrowy był Jagielka…

      Odpowiedz
  5. ~gaizka

    Co ciekawe okazało się że coś jest z tym marcem u The Villans, nie licząc tego roku, ostatni mecz w marcu Villa wygrała chyba 3 lata temu, teraz co prawda coś zwyciężyli, ale wyraźnie im nie idzie.Liverpool wydaje mi się jest wiedziony paraliżującym strachem, każdy wie że muszą grać lepiej, ale nikt nie wie jak to zrobić, do tego narasta frustracja zawodników (Riera i jego wywiad o Benitezie).City daje takie same szanse co Spurs na zajęcie 4 miejsca, ich plusem jest to że nie mają takich problemów jak pozostali z pokonywaniem gigantów, jednak widać że w meczach z drużynami broniącymi się, już tak dobrze nie idzie. Tottenham mimo że przetrzebiony kontuzjami, pokazuje nam klasę coraz to nowych zawodników, a to Bale wyciągnięty niczym królik z kapelusza, a to Kranjcar – który chyba okaże się najlepszym transferem sezonu (jakość – cena), a to Pawliuczenko, teraz Ice-man (Gudjohnsen), aż strach pomyśleć co będzie jak wróci Lennon i Defoe

    Odpowiedz
  6. ~Angamoss

    Przez najbliższe osiem kolejek czeka nas totalne wariactwo. Po każdej z nich będziemy na nowo weryfikować szanse poszczególnych drużyn, na tytuł, na 4. miejsce, na Ligę Europy. Każdy, kto z całą pewnością przewiduje, jaka będzie kolejność, kto mistrz i tak dalej, z definicji będzie uznany za szaleńca. No po prostu się nie da i koniec. Dziś teoretycznym faworytem są Koguty, ale coś czuję, że po weekendzie(i poniedziałku, kiedy City gra z Wigan) będzie nim ktoś inny. Różnice są tak minimalne, że nadchodzę mecze zapowiadają się niezwykle pasjonująco, ale i nerwowo. Ileż może zależeć od jednego strzału, jednej złej decyzji sędziego? Strach pomyśleć. Brawa dla Evertonu za wczorajsza zespołową grę. Pressing w drugiej połowie do 65. minuty – bardzo skuteczny, następnie wystarczyło, aby dopisało szczęście i Santa Cruz, potem dobić rywala i po zawodach. Nie zdziwię się, jak dzięki dobrej dyspozycji The Toffes wywalcza sobie awans do LE. Tymczasem na moim blogu możecie przeczytać na temat wczorajszego spotkania trochę więcej ;-)http://angamoss.blox.pl/html

    Odpowiedz
  7. ~Q

    wczoraj oglądałem sobie MC-EVE bo lubię Moyesa i szczerze mówiąc to Everton miał sporo szczęścia.ktoś pisze że City miało strzałów jak na lekarstwo, no to co powiedziałby o podopiecznych Szkota, długimi minutami zamkniętymi na własnej połówce i ratującymi się wybiciami do Givena ?…poza fantastyczną kontrą w ostatniej minucie (Rodwell jaki balans !!! to może być ktoś w tej lidze, wiadomo nie od dziś, oby dalej się tak rozwijał…) to gra była iście Allardyowska…akurat Barry którego bardzo lubię zagrał słabo, głupie faule i beznadziejne stałe fragmenty, poza pracą w defensywie (za to go lubię) to kompletnie nic z przodu (aż w końcu chyba został przeniesiony na lewą obronę).nie wiem czemu David został odesłany na trybuny, Mancini nie wytrzymał nerwowo, dziwne, szczególnie jak ktoś przetrwał tyle pod Morattim…a w LM obstawiam Tottenham, o ile nie będzie żadnych playoffów ; )

    Odpowiedz
    1. ~Pakrek

      No dobrze, ale…Próbuję sobie przypomnieć w 2 połowie jakiś groźny strzał na bramkę Howarda, po którym Amerykanin byłby w opałach i… nie potrafię. Może poza okazją Satna Cruza, niecelnym strzałem coś mi umknęło, ale nie pamiętam zbyt wielu interwencji Howarda. Ilość dośrodkowań w pole karne imponująca, ale co z tego jak w 90 % padało łupem obrońców ? A bezradność o której napisałem to właśnie częsty obrazek z 2 połowy meczu – Mc zamyka Everton na własnej połowie i… ? I nic z tego nie wynikało. Ale oczywiście każdy ten mecz oceniać inaczej.Co do szans Tottenhamu – ja uważam, że na ten moment to jest drużyna, która może już nie tylko toczyć wyrównane mecze ze ścisłą czołówką, ale te mecze jak najbardziej jest w stanie wygrywać. I to zarówno z Arsenalem, jak i z Mu. Dlatego wierze, że w przyszłym sezonie dojdzie do sytuacji, że w LM zagrają 3 drużyny z jednego miasta !:)

      Odpowiedz
  8. ~konkluzja

    1 MU 88pkt2 Arsenal 883 Chelsea 854 Liverpool 685 Tottenham 666 M.City 657 Aston Villa 648 Everton 63Spadek: Hull, Burlney, PortsmouthZapowiada sie fascynujaca koncowka, ale cos mi podpowiada ze skonczy sie jak zawsze.. czyli idaca na mistrza chelsea opada z sil pod koniec sezonu, mistrzem MU, Liverpool dalej w wielkiej czworce.. Ehh gdyby od poczatku sezonu Arsenal mial srodkowego napastnika z prawdziwego zdarzenia..

    Odpowiedz
  9. ~Roger_Kint

    1. Liverpool 72 2. Arsenal 72 (gorsza różnica bramek)3. Chelsea 714. Tottenham 715. MU 71 (gorsza różnica bramek)Podoba mi się ten przewidywacz na BBC. Przez chwilę naprawdę poczułem sie świetnie.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Jeśli twoja wizja następnych kolejek się sprawdzi, wysyłam Ci kratę browarów choćby na koniec świata 😀

      Odpowiedz
      1. ~Roger_Kint

        > Jeśli twoja wizja następnych kolejek się sprawdzi, wysyłam> Ci kratę browarów choćby na koniec świata :DTo nie żadna wizja, tylko rzetelna, ekspercka analiza oparta o wieloletnie obserwacje EPL. Prawdopodobieństwo spełnienia się tej prognozy szacuję skromnie na 98.34%. Odkładaj już na ten browar…

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Co tam program BBC, jest takie miejsce gdzie cały sezon da się jeszcze odratować, ba gdzie The Reds jeszcze mogą wygrać LM-FIFA 10 i świat staje się piękny.

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            > FIFA 10 i świat staje się piękny.Ty dobrze myślisz… Osobiście wolę Championship Managera, ale kierunek właściwy.

          2. ~alasz

            Manager to a i owszem namiętnie, ale tylko w wakacje, bo z tym diabelstwem jest odwieczny problem zwany „jeszcze jeden mecz…”. Wciąga nieprawdopodobnie, chodź premier league omijam szerokim łukiem, albo rodzime podwórko albo 3 liga angielska. Pamiętam jak z kumplami omijaliśmy temat przed sesją, jeden nie wytrzymał kupił, to 3 dni znaku życia nie dawał…

          3. ~Roger_KInt

            Cholera jasna! Wszystko przez sędziego! Oszust jeden. Teraz już MU nie zdobędzie 71 punktów na koniec sezonu. Jeszcze jest nadzieja, że Was wyprzedzimy różnicą bramek! Ale przy takim sędziowaniu trzeba będzie poczekać na nowy sezon…> Manager to a i owszem namiętnie, ale tylko w wakacje, bo z> tym diabelstwem jest odwieczny problem zwany „jeszcze> jeden mecz…”. Wciąga nieprawdopodobnie,Oj, wiem coś o tym, wiem. Raz rozegrałem 20 i parę sezonów ciagiem – 10-12 godzin dziennie :-). Potem sie ocknąłem i złożyłem solenną obietnicę, że nie bedę grał na kompie wiecej niż 1 godzinę dziennie. Na razie się trzymam…

          4. ~erictheking87

            kto z nas go nie lubi? =Dale alasz ma racje. to diabelskie kusicielstwo… CM/FM moze zawazyc w ciezkich przypadkach o zaliczonej lub nie sesji ;Dnie wiem czy Panowie graliscie w jednego z najstarszych CMow 93/94. tam wygrac puchar europy pokonujac druzyny z kontynentu bez korzystania z load/save/load to bylo prawdziwe wyzwanie… nie to co teraz, czy w CMach z poczatku millenium.

          5. ~alasz

            Moim pierwszym był CM3 czyli ostatni w którym nie było słynnych kropek biegających po boisku. Przyznam tez ze korzystałem ze wspomnianej opcji. Cóż to się działo po paru triumfach Wisły w LM. Polska liga rosła w sile a w jednym z półfinałów grałem z…legia XD

  10. ~michalj

    Mój typ po kalkulatorze: MU, Arsenal, Chelsea, MC, AV. Niestety, wydaje mi się, że Tottenham nie zbierze zbyt dużo punktów w walce z pierwszą trójką. Żeby zachować czwarte miejsce nie może przegrać więcej niż 2 meczy. A to raczej będzie nie do zrobienia. Ale Panie Michale, najważniejsze pytanie, co Pan obstawił w meczu MU-Chelsea?Do spadku, obstawiam to co inni: P’mouth, Burnley, Hull.

    Odpowiedz
  11. ~me262schwalbe

    Wszystkie te prognozy są obiektywne i zapewne każdy ma małe pobożne życzenie, żeby trochę pomóc swoim. Ciekawie będzie przeczytać je jeszcze raz 10 maja. Na razie czeka nas 7 pełnych emocji kolejek. Skończy się zapewne tak mówił klasyk: futbol to prosta gra … na końcu wygrywają Niemcy 🙂

    Odpowiedz
  12. ~skoolshopsowner

    Typy na dziś już na moim blogu, oceńcie, skomentujcie. Zapraszam!skoolshopsowner.blox.pl/html

    Odpowiedz
  13. ~pablo KSC&NUFC

    grataulacje. Spursi faktycznie czasem grają olśniewająco. pomyśleć,że 11 lat temu (bodaj za rządów G.Grahama ) wynudziłem się na WHL (vs Derby County 0-0) jak nigdy przedtem i potem.jak lubiłem kiedys bardzo MC tak trzymam kciuki za 4 miejsce. mam dobrego kumpla na WHL (oczywiście,że Źyd z pn.-zach.Londynu:),którego zresztą fotka w objęciu z G.Linekerem była Supernovej (ex Tempo),gdzie popełniłem w 1998 artykuł na temat angielskiej klasy kibicowskiej. comon you Spurs!

    Odpowiedz
  14. ~Tomas_h

    Od MU dzisiaj to mnie wszystkie plomby bolą. Całe szczęście że Edwin ma dzisiaj dzień, bo by był dramat. A meczu Chelsea nie widziałem – co tam się działo ??????

    Odpowiedz
  15. ~etk87

    no i znowu okazuje sie, ze gdy na boisku nie ma rooneya, united graja jakby nie mieli napastnika.wielka szkoda, ze owen jest out do konca sezonu.tak patrze na ich gre, i mysle sobie, ze ten numer moze przejdzie z boltonem, ale bayernem nie ma szans (chyba, ze zobaczymy ten bayern z meczu z fiorentina, albo z koncowki z eintrachtem bodajze gdy van bouyten nie gral).po prostu brak klasycznego strikera wali po oczach.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Bolton…jak ja bym chciał żeby spadli, znam cała ich taktykę na wylot. Juz przedstawiam-dłuuuuga piłka w pole karne, może coś z tego wyjdzie. Koniec. Omówiłem wszystkie możliwe sposoby rozegrania akcji. United po prostu dali sie wciągnąć, w bezsensowna walke o górna piłkę, zamiast starać sie grac po ziemi, w drugiej połowie sie to poprawiło i efekt widoczny gołym okiem. Nie dramatyzował bym tak z brakiem Rooneya, wygrali ewidentnie oszczędzając siły, przecież bywały mecze w których Wayne grał a mimo to się męczyli. Spójrzmy trzeźwym okiem, brak takiego gracza jak Wayne jest odczuwalny, ale dzis wcale jego brak nie przeszkadzał. Natomiast po 20 minutach wiedziałam już czemu nie gra, nie ma sensu ryzykować jego zdrowiem w meczu z takimi drwalami jak Bolton. „Piłka? nam nie potrzebna do gry” Taki slogan powinien wisieć na reebok stadium. Mecz był tak nudny ze już nawet badanie charakterystyki aerodynamicznej profilu płata zaczęło wydatować się ciekawe…

      Odpowiedz
      1. ~wiesiek90

        Dokładnie… Straszna nudna taktyka… Rzut wolny jeszcze na połowie Boltonu – długo wrzutka na np. Elmandera… Nani zaliczył bardzo dobry mecz, 2 asysty, udane dryblingi… No i nie zapomnijmy interwencji VDS pod koniec pierwszej połowy, gdzie kapitalnie obronił strzał Muamby.

        Odpowiedz
  16. ~etk87

    sunderland ma dzisiaj niewiele do gadania. natomiast od jakiegos czasu widac, ze forma gordona wyraznie rosnie. parada po tej glowce z roznego byla nawet lepsza niz wczorajszy popis van der sara.ale tak na dobra sprawe tylko o gordonie mozna cos dobrego powiedziec. reszta graczy jest anonimowa po prostu.johnson sobie ladnie poczyna na prawym skrzydle (no bo w sumie ciezko powiedziec by gral dzisiaj jako obronca…) i powiedzialbym, ze capello moze sie na mysl o jego dyspozycji usmiechnac, gdyby nie fakt, ze pilkarze the black cats nie stanowia dzisiaj specjalnego wyzwania.czekam na druga polowe, bo pierwsza byla jedna z ciekawszych jakie pool wykonal ostatnio.

    Odpowiedz

Skomentuj ~Angamoss Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *