Pożegnanie z diamentem

Oczekuj nieoczekiwanego. Podejrzewam, że używałem tego zdania co najmniej kilkakrotnie w ciągu ostatnich miesięcy, a jeśli nie używałem, to pewnie powinienem był. Zaledwie kilka dni temu prasa rozpisywała się na temat presji, pod którą znalazł się Carlo Ancelotti po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i niespodziewanym remisie w Blackburn. Co będzie pisała teraz, kiedy skazywana na posezonowe rozpędzenie drużyna, w dodatku bez Drogby, za to z wyjątkowo w ostatnich tygodniach nieprzekonującym Anelką w ataku, rozgromiła jeden z najlepszych zespołów tej ligi?

Nie potrafię się przejąć rozmiarami zwycięstwa Chelsea, tak samo jak nie potrafiłem się przejąć pogromem, jaki Tottenham urządził jesienią piłkarzom Wigan. Takie wyniki nie muszą oznaczać tego, że jedna z drużyn jest mistrzowskiej formie, druga zaś nadaje się do degradacji – po prostu tego konkretnego dnia, w tym konkretnym momencie na kilkanaście minut przestały obowiązywać normalnie rządzące tym światem prawidła. Przez pół godziny mecz jest w miarę wyrównany, po blisko godzinie, gdy pada trzeci gol dla Chelsea, AV kapituluje. Gospodarzom udaje się wszystko, goście plączą się im pod nogami, marząc, by koszmar skończył się jak najszybciej. „Zająć czwarte miejsce? – pytał retorycznie Martin O’Neill, kiedy było już po wszystkim. – Po takim występie można zająć czterdzieste czwarte”.

Smutek menedżera Aston Villi rozumiem – to już któryś sezon z rzędu, w którym jego piłkarzom zaczyna brakować dynamiki w drugiej połowie rozgrywek. Od czasu kiedy w końcu stycznia pokonywali Fulham na Craven Cottage, zawodnicy O’Neilla grają w kratkę, a w marcu ich kłopoty stały się wręcz przysłowiowe – gdyby nie wygrana z Wigan, kolejny raz zakończyliby swój feralny miesiąc bez wygranej. Może i w tym przypadku fortuna się odwróci i czuł się będę jak dziennikarze dopiero co skazujący Ancelottiego na odstrzał, ale napiszę to: może Martin O’Neill powinien przeanalizować sposób, w jaki przygotowuje drużynę do sezonu.

Chelsea w dwóch meczach zdobyła 12 bramek – przyjemnie teraz odpoczywać tydzień, czekając na mecz z MU, męczący się po drodze w Lidze Mistrzów. A przecież kłopoty, które tak ponoć trapiły ten zespół, bynajmniej nie zniknęły. Piłkarze Ancelottiego nie zrobili się młodsi, Ashley Cole czy Essien cudownie nie ozdrowieli, Joe Cole czy Deco nie przestali myśleć o przyszłości, leżącej zapewne poza Stamford Bridge, dylemat Anelka i Drogba w duecie czy w tercecie nie został rozstrzygnięty. Jeśli mecz z Aston Villą coś potwierdził, to zapewne fakt, że ci piłkarze stworzeni są do gry w systemie 4-3-3 (w „diamencie” męczył się nie tylko Lampard) i że Florian Malouda słusznie dostawał kredyt zaufania od kolejnych menedżerów. Bodaj nigdy w karierze Francuz nie zdobył tylu bramek co teraz, we wciąż przecież niezakończonym sezonie, a przecież w jego grze bardziej niż o bramki chodzi o – coraz bardziej udane – ostatnie podania. Warto pamiętać o Maloudzie, rozpisując się o kolejnych rekordach Franka Lamparda (100 gol w Premier League, 151 bramka w barwach Chelsea – został właśnie trzecim najlepszym strzelcem w historii klubu, w szóstym kolejnym sezonie strzelając więcej niż 20 goli).

W sobotę, poza meczem z Chelsea, ciśnienie podniosło mi się jeszcze kilka razy: kiedy przeczytałem w jednej z gazet porównanie Garetha Bale’a do Roberto Carlosa (zwycięstwo Tottenhamu rutynowe, gra młodego Walijczyka zaiste fenomenalna, a skoro wspomniałem o ustawieniu Chelsea: uświadomiłem sobie, że poza Kogutami żadna z drużyn angielskiej czołówki nie gra w systemie 4-4-2), kiedy zobaczyłem, że West Ham przegrał u siebie ze Stoke (całkiem niewykluczone, że Zola pożegna się z posadą jeszcze przed zakończeniem sezonu; po tej porażce i zwycięstwie Hull nad Fulham, widmo spadku zaczyna zaglądać na Upton Park), a przede wszystkim kiedy ujrzałem twarz Arsene’a Wengera po meczu z Birmingham. Jesteśmy już w tym momencie sezonu, że na odrobienie takich strat może nie starczyć czasu, a to już drugi raz w ciągu ostatnich trzech lat Kanonierzy tracą tu komplet punktów w ostatniej minucie. Właśnie świadomością wymykającej się szansy tłumaczę sobie fakt, że podczas rozmowy z dziennikarzami menedżer Arsenalu eksplodował (zdarzyło mu się nawet wulgarne przekleństwo), kolejny raz narzekając na brutalną grę rywali. Fakt: faul Gardnera na Fabregasie nie wyglądał ładnie, choć piłkarze Wengera tym razem odpłacali pięknym za nadobne (skądinąd nie była to dobra kolejka dla sędziów: Martin Atkinson nie zauważył straszliwego faulu Vidicia na Elmanderze, a Mike Dean dał się nabrać na nurkowanie Martina Olssona w polu karnym Burnley). Doprawdy, nie sędziowanie i nie polowanie na kości podopiecznych powinno być podstawowym zmartwieniem Francuza, ale forma bramkarzy – a zapewne także kompetencje szkoleniowca, który z nimi pracuje.

Wypada zakończyć mistrzami Anglii, szykującymi się do meczu z Bayernem. Dla nich dziś same dobre wiadomości: kontuzja Robbena, forma Berbatowa, Naniego i van der Sara, oferty nowych kontraktów dla grupy podstawowych piłkarzy i deklaracje o zamrożeniu cen biletów na Old Trafford, a wreszcie – ligowe zwycięstwo odniesione bez Wayne’a Rooneya i Rio Ferdinanda, i również niezłym stosunkiem bramek. Zważywszy na spłaszczenie tabeli najważniejsze przykazanie dla wszystkich drużyn z czołówki brzmi: strzelać, strzelać jak najwięcej.

PS Fernando Torres jest wielkim piłkarzem. Dlaczego takich bramek nie oglądaliśmy w tym sezonie częściej?

79 komentarzy do “Pożegnanie z diamentem

  1. ~benzopiren

    Odnośnie Torresa, ostatnio na Goal.com była debata, który napastnik jest lepszy: Hiszpan czy Rooney. Jak sie ma pana opinia co do tej sprawy? Ja osobiście wyżej stawiam El Niño, Anglika uważam za piłkarza bardziej kompletnego, potrafiącego zagrać z pożytkiem w ataku, ale i na skrzydle, wracającego sie do obrony i wyprowadzającego ataki ze środka pomocy. Fernando imponuje pomysłowością, skutecznością, umiejętnościami technicznymi.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Moim zdaniem sa to gracze zbyt rózni. Kto jest lepszym snajperem, klasyczna „9”? Torres, gdyż ma lepsze wykończenie, lepiej gra plecami do bramki, lepiej pilnuje lini. Kto jest lepszym piłkarzem? Rooney. Gdyż nie ma lepszego od niego na świecie. Piłkarz kompletny potrafiący wszystko, grający wszędzie. Z całym szacunkiem dla Messiego, ale jak gość gra w lidze hiszpańskiej, gdzie pressing jest pojęciem nie znanym, a obrona nie lubi przeszkadzać, to jego bramki nie mogą być traktowane na równi z tymi z najlepszej ligi świata.

      Odpowiedz
      1. ~Adamk87

        Odnośnie Messiego to zgadzam się z tobą, w Hiszpanii na samą myśl o grze przeciwko wielkiej Barcie uginają się kolana niektórym piłkarzom. I chociaż można przyznać Messiemu że jest lepiej wyszkolony technicznie od Rooneya, to jednak brakuje mu tej wszechstronności i zaciętości na boisku jaką posiada Rooney. Gdyby Messiemu przyszło grać w takiej lidze jak angielska to sądzę że w starciu z dobrym pressingiem i brutalną grą, odechciało by mu się grać po kilku meczach.

        Odpowiedz
      2. ~benzopiren

        Jeśli chodzi o lige hiszpańską i Messiego, to sformułowałeś taką teze, która była w mojej głowie już od dawna, ale jakoś wstydziłem sie odważnie przyznać 😉 Prawda jest taka, że większość zespołów z Primera Division jest przyzwyczajona do przegrywania z Barcą i Realem, więc i oporu większego im nie stawiają. Wracając do tematu to pewnie nigdy nie zdefiniujemy jednomyślnie terminu „napastnik”. Temu też takie debaty bywają często burzliwe 😉

        Odpowiedz
      3. ~Bartek S.

        Torres i Messi mogą nawet być lepszymi napastnikami od Rooneya (choć w moim odczuciu nie są), ale nie są od niego lepszymi piłkarzami. Żaden z nich nie jest nawet w połowie tak wszechstronny. Torres nie ma takiego podania jak Rooney, Messi nie ma żadnej wartości defensywnej (poza związywaniem obrońców), a obaj razem nie mają tyle dynamitu, co Wayne. Kiedy na niego patrzę, dochodzę do wniosku, że gdyby tylko zaczął grać jako środkowy pomocnik, za rok byłby jednym z 2-3 najlepszych rozgrywających na świecie, a gdyby musiał grać na boku obrony, radziłby sobie całkiem dobrze. Czy można to samo powiedzieć (zakładając, że o Rooneyu można to powiedzieć – ja go uwielbiam, więc mogę przesadzać) o pozostałych piłkarzach z tego zestawienia?

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Co do Wayne i jego podań zgoda w 100%, niekiedy te jego przezuty 40-50 metrowe idealne, w tempo biegu kolegi, precyzyjne, jak przy pierwszej bramce z MC w półfinale Carling Cup do Giggsa. Scholes by sie tego nie wstydził.

          Odpowiedz
      4. ~piotrekk

        Wielokrotnie czytałem w twoich komentarzach wyrażaną niechęć do zespołu Barcelony , podkreślaną wyższość premieship nad primera division , oraz niepochlebne oceny gry obronnej a ostatnio nawet udawadniałeś piłkarską wyższość Evansa nad Pique tylko na podstawie tego ,że ten drugi nie łapał się w Manchesterze. Premiership jest jedną z najsilniejszych lig świata , grają tam najlepsi piłkarze , najsilniejsze zespoły świata a piłka jest niemalże religią . To jest fakt. Tylko w jakiej według ciebie lidze uczył się piłkarskiego rzemiosła wychwalany przez ciebie Torres, gdzie gra David Villa, David Silva oraz Sergio Aguero o których biją się czołowe kluby premersip i jak do diabła Barcelona zdobyła puchar europy nie wiedząc co to jest pressing , jak to się dzieje ,że po stracie piłki Barcelona ją szybko odzyskuje a jej posiadanie w meczu jest zawsze grubo ponad 50%.Być może oglądamy te same mecze i widzimy coś innego, dla ciebie pressing to biegające torpedy takie jak Shawcross a obrońca to gladiator który prędzej sprowadzi do parteru niż da się przerobić . Chętnie chciałbym zobaczyć zespoły z poza dziesiątki premiership grające pressing przeciwko Barcelonie lub innemu czołowemu klubowi hiszpańskiemu i obrońców grających przeciw Messiemu, chyba ,że byłby traktowany jak Fabregas albo wcześniej Ronaldo. Rozumiem , że lubisz ligę angielską i podoba ci się gra w tych rozgrywkach, ale nie traktuj ich jako wyznacznik do oceny innych piłkarzy lub zespołów . Polecam twojej szanownej uwadze dwumecz Arsenal-Barcelona i spróbuj spojrzeć na piłkę bardziej obiektywnie.

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Game of opinion. Ja mam swoje zdanie. Co więcej ja mowie o lidze, liga składa sie z 20 zespołów. Dajesz mi przykład Barcelony, ok, to świetna drużyna, której dodatkowo pomógł sędzia, nie on nie pomógł, on wygrał ten mecz za nich. Błędy sie zdążają, ale nie tyle i nie takie naraz. O sile ligi nie świadczy zespół z Katalonii, świadczy za to ze mimo jednej!! porażki nie są liderem. Dlaczego?, bo sa gigantyczne dysproporcje. W Anglii, zespoły graja na maksimum swoich możliwości przeciwko BIG 4, w Hiszpanii, natomiast, co nawet powiedział jeden z trenerów przed spotkaniem („chciałbym mieć ten mecz już za sobą”), przyjmują ze powalczyć sie nie da. Wpływ na to ma tez umowa o transmisje, w której dwa zespoły zgarniają więcej niż cała reszta. Protestuje, jeśli chodzi o nazywanie Premier League, „jedna z najlepszych lig świata”, bo jeśli ma się wyniki jakie notuje ta liga, zainteresowanie jakiej jej towarzyszy na świecie, (swoja droga tam nadmuchiwany w Polsce mecze Realu z Barca, obejrzało na świece mniej ludzi niz Arsenal-MU) to jest to liga najlepsza. Numer 1. Hiszpanka włoska czy niemiecka, to jedne z najlepszych lig świata, ale najlepsza jest jedna i jest nią Angielska. Weźmy taka Valencię, klub który daze spora sympatia, ale oni nie mogą nawet nawiązać walki, w Hiszpanii jest jak w Szkocji, są dwie ekipy i reszta za przeproszeniem plebsu. Natomiast co do wyznacznika jakim jest dla mnie liga Angielska to już tłumacze, swoje zdanie, Ta gra wywodzi sie z Anglii, ukształtowali ja w to co dzis znamy, jeśli ten sport komuś nie odpowiada, nie pasują zasady, proponuje zmianę na ping ponga. Tam nie ma kontaktu fizycznego, wiec wszyscy będą cali. Jeśli jednak Hiszpanie chcą grac, to niech zrozumieją ze walka bark w bark to cześć gry, nieodzowna, jeśli ktoś ma przewagę fizyczna to ja porostu ma. Wslizg jest zagraniem esencjonalnym, jeśli jak raz wspomniałeś chciałbyś go zakazać, to ja proponuje znieś spalone, bramki zastąpić tymi z Rugby, ponadto linie autu ograniczają graczy…> obrońców grających przeciw Messiemu, chyba ,że byłby> traktowany jak Fabregas albo wcześniej RonaldoSam Ronaldo narzeka, ze sędziowie gwiżdżą takie duperele, ze aż przeszkadzają w grze. Co więcej ostatnio napotkałem na ciekawy wywiad w którym Ronaldo stwierdził, jakoby w lidze angielskiej mimo niekiedy ostrych wejść nie ma takich, mających na celu zrobic komuś krzywdę, co ma już miejsce w Hiszpanii, przykład ostatniego nadepnięcia Ronaldo gdy już leżał.Ponad wszystko, ponad cała otoczkę, jednej sprawy zrozumieć nie mogę. Brak godności względem samego siebie. Nigdy, przenigdy bym sie nie tarzał na boisku z byle powodu, zbyt poniżające. Ale pan Iniesta juz chyba poniżyć sie nie możne. Podobnie jak połowa Barcelonistów. Messi akurat, co nietypowe stara sie tam utrzymać na nogach, ale Puyol i wspomniany Iniesta to jest komedia. Kapitan najpierw walczy jak lew, po czym gdy tylko przegra, tarza się coś tam udając. Grałeś kiedyś w piłkę? W piłkę na jakimkolwiek szczeblu turniejowym? Zgaduje ze nie, gdyż tam rywal zaatakuje ci czym tylko ma by cie powstrzymać. I chwała mu za to, bo jaki sens ma ta gra jeśli tego nie robisz…

          Odpowiedz
          1. ~Adamk87

            Trochę te linki źle się wklejają bo po prze klejeniu ich w przeglądarkę powstają spacje w linku które trzeba usunąć aby wczytało poprawnie link.

          2. ~piotrekk

            Dysproporcje rzeczywiście są większe, ale nie jak twierdzisz gigantyczne a porównanie do Szkocji jest co najmniej nietrafione. W lidze mistrzów z zespołów angielskich też od kilku lat występują te same zespoły i o mistrzostwo Anglii też biją się ci sami. Czołówka premiership jest bardziej wyrównana , ale reszta zespołów też nie należy do gigantów futbolu .Wypowiedz jednego trenera nie można traktować jako postawę wszystkich zespołów wobec liderów primera division i tam też zdarzają się tak jak w innych ligach sensacyjne porażki czy remisy. Nie rozumiem dlaczego zespół z Katalonii nie świadczy o sile ligi , czy to ,że Hiszpania jest Mistrzem Europy a większość piłkarzy gra w tej lidze też o tym nie świadczy.Nie próbuje tu rozstrzygać która z tych lig jest silniejsza bo są to zdecydowanie różne oblicza piłki ,chciałem tylko zwrócić twoją uwagę na to , że chociaż piłka zaczęła się na wyspach nie znaczy ,że na niej ma się kończyć. Sam też lubię oglądać premiership i męską walkę bark w bark i nie dziwię się ,że to najpopularniejsza liga świata bo ludzie zawsze kochali oglądać agresje pot i łzy. Ze wślizgami mnie źle zrozumiałeś jestem jak najbardziej za, tylko żeby nie był narzędziem frustratów i wariatów.Jak widać ty lubisz coś innego w piłce a dla mnie piękno piłki to co innego i nie chodzi tu o to byśmy się zgadzali , apeluje tylko o odrobinę wyrozumiałości i przypominam ,że w piłkę gra się na całym świecie a zbliżający się ćwierćfinał Arsenal – Barcelona będzie dla mnie prawdziwym świętem , tak samo jak zbliżający się mundial

          3. ~Roger_KInt

            > Dysproporcje rzeczywiście są większe, ale nie jak> twierdzisz gigantyczne a porównanie do Szkocji jest co> najmniej nietrafione. W lidze mistrzów z zespołów> angielskich też od kilku lat występują te same zespoły i o> mistrzostwo Anglii też biją się ci sami. Ale w tej czołówce jest zespołów 4 a nie 2. W PL o tytuł walczy 20% ligi. W PD 10%.> Czołówka> premiership jest bardziej wyrównana , ale reszta zespołów> też nie należy do gigantów futbolu.No nie należy. Do tytanów futbolu należy może z 10 klubów na świecie. > Wypowiedz jednego> trenera nie można traktować jako postawę wszystkich> zespołów wobec liderów primera division i tam też zdarzają> się tak jak w innych ligach sensacyjne porażki czy remisy.Jak często? Barca i Real rozegrały po 29 meczów. Do zdobycia było po 87 punktów. Oba zespoły straciły po 14 punktów w tym sezonie. 14. Zaiste bardzo interesująca liga. > Nie rozumiem dlaczego zespół z Katalonii nie świadczy o> sile ligi, Bo Barcelona to zaledwie 5% ligi. Bardzo dobre 5% ale tylko 5%.

          4. ~alasz

            Jak napisałeś, najwyraźniej kochamy w piłce inne aspekty, mi zawsze imponowała pasja, oddanie drużynie i piękna filozofia „Never say die”. Co do tego co napisałeś, idealnie odpowiedział Roger, który jak zawsze skrupulatnie i trafnie pokazał sedno zagadnienia. Nic dodać nic ując, lepiej tego przedstawić nie potrafię. Ja chciałem, przekazać co mi leży na wątrobie, co mnie irytuje i kłuje po oczach gdy oglądam La Liga. Co do meczu Arsenal-Barcelona, obejrzę na pewno, zapewne w pubie razem z kibicami Arsenalu, i moim kumplem, zagorzałym ich fanem. Byle tylko mi w rękaw nie płakał po meczu…Co do Mundialu to niestety nie podzielam optymizmu, Afrykański doping bardziej mnie drażni niz pomaga sie wczuć. Jedyna nadzieja w europejskich spotkaniach. Zresztą, jeśli Anglia zdobędzie mistrzostwo (nie zanosi się patrząc na kontuzje), to pewnie i tak uznam je za najlepsze w moim życiu. Co by nie było, płakać jak po finale 98 nie będę (oj młody byłem). Dzięki za ta wymianę zdań, jak zawsze było miło.

        2. ~Roger_Kint

          Przepraszam, ze tak sie wetne miedzy wodke a zakaske, ale jakos nie moglem sie powstrzymac> Wielokrotnie czytałem w twoich komentarzach wyrażaną> niechęć do zespołu Barcelony , podkreślaną wyższość> premieship nad primera division, O! Ja na ten przyklad bardzo lubie Barcelone i tez uwazam, ze PL jest najlepsza liga na swiecie> Premiership jest jedną> z najsilniejszych lig świata , grają tam najlepsi piłkarze> , najsilniejsze zespoły świata a piłka jest niemalże> religią . To jest fakt.Nie wiem jak Ty mierzysz jakosc ligi ale dla mnie taka miara sa:1. sukcesy w Lidze Mistrzow – ale nie tylko jednej druzyny :-). O wile wieksza miara jakosci ligi jest wskazanie jak sobie radza zespoly ktore zajely miesca 2-4. 2. Ilosc punktow zabranych dwom najlepszym zespolom ligi przez zespoly spoza top4.I wiesz co? Jakos jestem spokojny, ze Liga Hiszpanska nie wygra tej konkurencji. > Tylko w jakiej według ciebie lidze> uczył się piłkarskiego rzemiosła wychwalany przez ciebie> Torres, gdzie gra David Villa, David Silva oraz Sergio> Aguero o których biją się czołowe kluby premersip.To niekoniecznie jest dobry argument. Pamietasz jeszcze cudowny zespol Holendrow z van Bastenem i and co.? Oni wszyscy uczyli sie rzemiosla w lidze holenderskiej. Zapewniam Cie, ze wtedy liga holenderska nie byla jedna z najsilniejszych lig swiata.> i jak do> diabła Barcelona zdobyła puchar europy nie wiedząc co to> jest pressing , jak to się dzieje ,że po stracie piłki> Barcelona ją szybko odzyskuje a jej posiadanie w meczu> jest zawsze grubo ponad 50%Barcelona wie co to pressing. Jej przeciwnicy za to maja pojecie slabe.> Być może oglądamy te same> mecze i widzimy coś innego, dla ciebie pressing to> biegające torpedy takie jak Shawcross a obrońca to> gladiator który prędzej sprowadzi do parteru niż da się> przerobić.O co chodzi z tym Showcrossem? Pomyliles tackling z pressingiem czy co? Pressing to glownie robota dla pomocnikow i napastnikow. Srodkowy obronca nie ma obowiazku biegac za pilka na srodku boiska. Lepszymi przykladami sa Mascherano, Essien. Mikel albo Fletcher. A takze np. Park, Kuyt, Ballack. Niewspominajac o Gerrardzie, Lampardzie i Rooney’u. W zasadzie znakomita wiekszosc wszyskich ofensywnych zawodnikow EPL nawykla do walki o pilke, skracania przeciwnikowi czasu do namyslu i pomagania obroncom. Nie zawsze to stosuja, ale potrafia kiedy trzeba. W dobrych zespolach mozesz znalesc najwyzej dwoch zawodnikow zwolnionych z obowiazkow defensywnych. Czesciej jednego. A przewaznie zadnego. > Chętnie chciałbym zobaczyć zespoły z poza> dziesiątki premiership grające pressing przeciwko> Barcelonie lub innemu czołowemu klubowi hiszpańskiemu i> obrońców grających przeciw Messiemu,Nie chcialbys.> chyba ,że byłby> traktowany jak Fabregas albo wcześniej Ronaldo.Dokladnie tak by byl traktowany. Dlaczego mialby byc wyjatkiem? Druzyny takie jak Stoke nie sa nawet w 10% tak dobre technicznie jak Barcelona (albo nawet i Arsenal czy Liverpool). To co moga przeciwstawic to wola walki, determinacja i ciezka praca zespolowa.> Rozumiem ,> że lubisz ligę angielską i podoba ci się gra w tych> rozgrywkach, ale nie traktuj ich jako wyznacznik do oceny> innych piłkarzy lub zespołów. Polecam twojej szanownej> uwadze dwumecz Arsenal-Barcelona i spróbuj spojrzeć na> piłkę bardziej obiektywnie.Dlaczego niby mecz miedzy czwartym zespolem PL w ostatnim sezonie a pierwszym zespolem PD ma byc takim wyznacznikiem?Nikt nie odmawia wielkosci Barcelonie. Sa za to tacy, ktorzy odmawiaja tej wielkosci lidze hiszpanskiej. Rozrozniasz te dwa podejscia czy dla ciebie krytyka ligi to to samo co krytyka Barcelony?

          Odpowiedz
          1. ~piotrekk

            Jak wspomniałem wyżej nie mam na celu udowadniać komukolwiek wyższości jednej ligi nad drugą , bo sam uważam ,że premiership jest silniejszą ligą i sam lubię ją oglądać, czego dowodem jest obecność na tym forum. Zaczęło się od krytyki zespołu Barcelony skończyło na rozmowach o całej lidze. Sądze dalej ,że piłka hiszpańska jest bardzo atrakcyjna ( przynajmniej dla mnie) tak samo grana przez zespół narodowy w którym występują w większości zawodnicy z rodzimych rozgrywek jak i sama primera division.Jeśli chodzi o sukcesy na arenie europejskiej . Od 2000 roku ligę mistrzów hiszpańskie zespoły zdobywały 4-krotnie a angielskie 2-krotnie Faktem jest ,że w ostatnich czterech latach zawsze w finale występował zespół angielski. Puchar uefa Hiszpanie od 2000 roku zdobywali 3-krotnie a angielskie jeden raz. Nie znalazłem w tych statystykach nazwy zespoły z poza top4 oprócz finału pucharu uefa z 2006 roku kiedy Middlesbrough przegrało sromotnie z Sevillą. Wątpię żeby zespoły ze słabej ligi grały regularnie w pucharach i jeszcze je zdobywały.Co do kwestii pressingu, dla mnie nie jest to gra pojedynczego zawodnika nieważne o jakim nazwisku , jest to gra całego zespołu albo kilku zawodników poprzez agresywne krycie i grę z dala od własnego pola karnego w celu przejęcia piłki.Jak sam wiesz Barcelona gra szybko piłką wymienia tysiące podań w meczu a zawodnicy poruszają się szybko i biegają bardzo dużo. Teraz wyobraź sobie grę słabego zespołu pressingiem przeciw Barcelonie , dla mnie jest to równoznaczne z tym ,że taki zespół musiałby więcej biegać i dłużej trzymać piłke od Katalończyków, bo przecież jak sam napisałeś oni też doskonale wiedzą jak stosować ten sposób gry.Tutaj masz odpowiedz do komentarza poniżej . Ja sobie nie wyobrażam zespołu z dołu premiership grający pressing przeciw Barcelonie.Tackling znam z futbolu amerykańskiego i wolałbym żeby tam był stosowany , bo jaki był skutek tacklingu Shawcrossa wszyscy widzieli.Mecz Arsenal – Barcelona nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem tylko kierunkiem w jaką strone powinna ta dyscyplina się rozwijać .Protestuje przeciw odmowie przez ciebie wielkości lidze hiszpańskiej , bo jak uzasadniałem wyżej zespoły hiszpańskie też odnoszą sukcesy na arenie europejskiej tak samo jak reprezentacja . Na argument ,że liczy się tylko Barcelona i Real równie dobrze mogę odpowiedzieć , że w Anglii istnieje tylko top4 . Jeszcze raz podkreślę ,że premiership jest najsilniejszą ligą i rozgrywki są emocjonujące i atrakcyjne . Jednak w mojej świadomości piłka nożna jest pojęciem globalnym i nie ograniczam się tylko do jednego punku widzenia . Dlatego sprzeciwiam się dyskredytowaniu przez was hiszpańskiej piłki jak i zespołów.

          2. ~alasz

            Zaczęło> się od krytyki zespołu Barcelony skończyło na rozmowach o> całej lidze. Ja krytykuje sposób, czyli grę z symulacja, nie możliwe aby zawodowiec, trenujący dzień w dzień, również na siłowni, mający wyrobiona muskulaturę, padał na murawę po byle jakim kontakcie. Dla mnie za próbę wymuszenia faulu powinna być żółta kartka. To jest sport kontaktowy, przeciwnik ma prawo zastawić piłkę, wykorzystać przewagę fizyczna w walce bark w bark. Jeśli taki Iniesta odbija sie od Terrego to ma problem, który musi jakoś rozwiązać, nie wolno karać obrońcy za to ze jest silniejszy. Ponad to w latach 90 było więcej wślizgów w grze niż teraz, nad czym ubolewam, a gracze tacy jak choćby Keane, Viera, czy masa innych graczy była zbyt dumna aby tarzać sie po boisku. Kwesta osobowości, ja nie mam szacunku do graczy Barcelony za to jak plączą na murawie, jak byle starcie wykorzystują na swoja korzyść robiąc fikołki. Wspomniał przykłady Puyola czy Iniesty, wystarczy włączyć YouTube. Od 2000 roku> ligę mistrzów hiszpańskie zespoły zdobywały 4-krotnie a> angielskie 2-krotnie Faktem jest ,że w ostatnich czterech> latach zawsze w finale występował zespół angielski. Puchar> uefa Hiszpanie od 2000 roku zdobywali 3-krotnie a> angielskie jeden raz. Nie znalazłem w tych statystykach> nazwy zespoły z poza top4 oprócz finału pucharu uefa z> 2006 roku kiedy Middlesbrough przegrało sromotnie z> Sevillą. Z tym pucharem UEFA to bym nie dawął przykłądu, gdyz w Anglii podejscie do niego jest raczej powszechnie znane, patrz kibice Fulham majacy prestensje ze gracze sa przez to zmeczeni w lidze. ALbo Aston Villa w rezerwowym składzie. Takze to nie jest zbyt dobre porównanie. Ja> sobie nie wyobrażam zespołu z dołu premiership grający> pressing przeciw Barcelonie.Tackling znam z futbolu> amerykańskiego i wolałbym żeby tam był stosowany , bo jaki> był skutek tacklingu Shawcrossa wszyscy widzieli.Ty cały czas z ta Barcelona, a ja mowie o rywalach o pozostałych 18 zespołach. Mówisz ze tu jest top 2 a w angli TOP 4, tak ale na moje oko 4 to dwa razy tyle co dwa. Dalej jak Roger pisał 3 ma 27 punktów straty, wiec to naprawdę jest kolosalna różnica.Co do pressingu, to widać ze w piłkę jako taka nie grałeś, latać za piłka można, można tez zawęzić pole, zaparkować autobus albo sprawić ze przeciwnikowi odechce sie grac. Sa metody. Co do wślizgów, to jak nie ma wślizgów dla mnie nie ma gry. Albo towarzysko sobie pogrywają. Wślizg jest esencja gry, przykład showcross jest jakis potłuczony, po raz kolejny napisze, CHŁOPAK ZAATAKOWAŁ PIŁKĘ,ramsey źle stał, i efekt jest jaki widać. To był normalny wślizg. Złamanie nogi jest sprawa tak banalna ze czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. W niedziele wróciłem do domu po meczu, dzwoni kolega i mówi ze złamał noge. Grał cłąy mecz, groźniejszego niz zwykle wejścia nie zanotowałem, ale spuchła mu kostka, po prześwietleniu orzeczono ze złamane. Trudno. Jednym z głównych przyczyn mojej nieprzychylnej opinii do la Liga, jest właśnie brak wślizgów. Zagrania esencjonalnego, podstawowego, tak samo ważnego jak podanie. Nie pojmuje jak można tak puścić gracza jak Saragossa Messiego, minął 3 zawodników -4 musi zrobić wślizg i ukrócić ta szarże. Na argument ,że> liczy się tylko Barcelona i Real równie dobrze mogę> odpowiedzieć , że w Anglii istnieje tylko top4 . Po raz n-ty 4=2*2

          3. ~piotrekk

            Rozumiem ,że może cię to irytować , sam nie lubię przesadnego aktorstwa . Możliwe ,że w ten sposób piłkarze próbują wymusić na sędzim dodatkową ochronę a przeciwnikowi narzucić swój styl gry. Co do Messiego to takiemu piłkarzowi dynamicznemu i trzymającemu krótko piłkę przy nodze , bardzo trudno jest zrobić skuteczny wślizg i nie każdy obrońca to potrafi.

  2. ~xxx

    Florent Malouda, nie Florian.A faul Vidicia byl tak straszliwy, jak niecelowy. Serb byl skupiony na pilce i nawet nie widzial, ze nadbiega Elmander.

    Odpowiedz
    1. ~Roger_Kint

      > Florent Malouda, nie Florian.Aha. I Jekatierina Wtaraja też. I Aleksandr Puszkin. A co!Rozumiem, że jesteś przeciwnikiem tłumaczenia imion ale zaprawdę powiadam Ci – nie robi błędu ten kto je tłumaczy. Nie robi też błędu ten kto je podaje w formie oryginalnej. Błąd robi tylko ten komu się wydaje, że tylko jego sposób jest poprawny.> A faul Vidicia byl tak straszliwy, jak niecelowy.Tobie sie wydaje, ze jak zawodnik patrzy w inna strone to jego faul na pewno wyszedl przypadkiem, tak?

      Odpowiedz
      1. ~xxx

        A mowisz moze Michał Ballack, Mikolaj Anelka albo Jerzy Zirkow?Jak spolszczac, to spolszczac wszystko, a nie tak wybiorczo.Co do faulu: oczywiscie trafil go lokciem, to jest niepodwazalne, ale ja w tym celowosci nie widzialem.Wyskoczyl, zeby wybic pilke. Pech taki, ze na lokiec (za wysoko podniesiony zapewne, ale jednak wyzej sie skacze w ten sposob niz z rekami przy ciele) nabil sie Elmander.Faul- oczywiscie, ale czy straszliwy, jak to Michal napisal? Moze efekt taki byl, ale nie zamiar- w to watpie.

        Odpowiedz
        1. ~Roger_Kint

          > A mowisz moze Michał Ballack, Mikolaj Anelka albo Jerzy> Zirkow?Ja tak- generalnie – nie mówię. Ale nie czepiam się tych, którzy tak robią. Czepiam się tylko tych co się czepiają :-)> Jak spolszczac, to spolszczac wszystko, a nie tak> wybiorczo.Tu też mam inny pogląd. Jak dla mnie najważniejszą cechą języka jest jego funkcjonalnosc. Tlumaczenie imion moze pelnic kilka funkcji. Spolszczone imie moze np sluzyc do podreslenia wspolnoty cywilizacyjnej. Natomiast podanie imienia w wersji oryginalnej pozwala na latwiejsze ustalenie kraju pochodzenia. Jak widac dzieki temu prostemu zabiegowi mozna uzyskac dodatkowe informacje – choc ilosc slow sie nie zmienia. Jest to mozliwe tylko dzieki swiadomemu uzyciu wybranej formy a nie sztywnemu trzymaniu sie jednej zasady (nieobowiazujacej zreszta).> Co do faulu: oczywiscie trafil go lokciem, to jest> niepodwazalne,Nie twierdzilem, ze to podwazasz :-)> ale ja w tym celowosci nie widzialem.A ja owszem, tak wlasnie uwazam.> Wyskoczyl, zeby wybic pilke. Pech taki, ze na lokiec (za> wysoko podniesiony zapewne, ale jednak wyzej sie skacze w> ten sposob niz z rekami przy cieleTo nieprawda. Lokiec lecial w bok. Jesli chcesz skakac wyzej to dodajesz sobie impetu machajac rekami bardziej wertykalnie. Lokcie latajace horyzontalnie nie pomagaja skakac wyzej. Za to zniechecaja przeciwnika do walki o pilke.

          Odpowiedz
  3. ~Q

    to co gra Malouda ostatnio naprawdę robi wrażenie.co do bramki Torresa to owszem bardzo fajna, ale z sobotnią bramką Fullera nie ma porównania. Pamiętam też jak Jamajczyk w zeszłym sezonie jakoś na otwarcie zapodał wspaniałą bramę przeciwko AV (z piruetem przy przyjęciu) i ogólnie to świetny zawodnik, już w zeszłym roku byłem przekonany że gdyby nie sieczka w głowie (częste afery, burdy, brak profesjonalizmu itp) to grałby w BIG4 i błyszczał w LM, nieprawdopodobny talent połączony z warunkami fizycznymi…co zaś się tyczy 442 to MU tak gra ze słabszymi zespołami, kiedy w ataku razem wychodzą Berba i ROO.z mocniejszymi przechodzą na defensywniejsze 451 kosztem Bułgara, którego przez to mi cholernie szkoda bo po prostu jak ktoś nie gra nawet 100 minut przeciwko BIG4 w lidze to trudno żeby mógł odpierać zarzuty o braku błysku w tych wielkich meczach…ale z jego stylem gry jeszcze wiele lat przed nim i nieraz jeszcze będzie okazja do pochwał po ustrzeleniu Czerwonych czy Niebieskich…

    Odpowiedz
  4. ~Stefan

    Oglądałem tylko jeden mecz w tej kolejce. Bolton – ManU. Mistrzowie Anglii długo męczyli się na Reebok Stadium… a wynik nie był adekwatny do tego co widzieliśmy na boisku. Tym niemniej bardzo cieszy forma VdS’a – kolejny raz pokazał dlaczego jest zaliczany do światowej czołówki bramkarzy. Jego interwencja po strzale Muamby była fenomenalna. Niesamowicie zagrał Nani, świetny mecz zaliczył Berbatov, który oprócz kilku kiksów (i genialnych zagrań zresztą też) pokazał, że wtedy kiedy trzeba potrafi być na swoim miejscu. Na swoim bardzo wysokim poziomie zagrali również Vidic i Fletcher. I co bardzo mnie cieszy Gibson zaraz po wejściu, przy bodajże drugim kontakcie z piłką władował petardę. Co zresztą ma w zwyczaju. Gdyby tak jeszcze nauczył się nieco lepiej grać w polu… jak na razie to piłkarz mocno przeciętny za to z niesamowitym uderzeniem i bez kompleksówTeraz ManU czeka ciężka przeprawa w Monachium, a potem mecz na OT z rozpędzoną Chelsea.

    Odpowiedz
  5. ~Roger_Kint

    > Fernando Torres jest wielkim piłkarzem. Dlaczego takich bramek nie oglądaliśmy w tym> sezonie częściej?Bo Torres byl kontuzjowany. I tak jest jednym z najczesciej strzlajacych bramki zawodnikow ligi a nie wykonuje karnych jak np Rooney. I nasza pozycja w lidze nie jest wina Torresa. Ja bym zadal inne pytania:Dlaczego takiego Gerrarda nie ogladalismy wczesniej?Dlaczego takiego Kuyta nie ogladalismy czesciej?Dlaczego takiego Babela nie ogladalismy czesciej?Calkiem zasadne bylyby tez pytania o obrone, ale w tym meczu chlopaki nie mieli zbyt wielu okazji by sie popisac.Ogladalem te nasza gre z Sunderlandem i mialem lzy w oczach. I sam nie wiem na ile z radosci a na ile z zalu.

    Odpowiedz
      1. ~Roger_Kint

        > Nie ogladales wczesniej, bo nie kazdy mecz gra sie z> zenujacym Sunderlandem.Jasne. Za to graliśmy z potężnym Stoke, Reading, Wolves, Portsmouth, Blackburn etc…Bardzo słabe wyjaśnienie.

        Odpowiedz
  6. ~Cwirek

    Powiem szczerze, że po odpadnięciu Chelsea z LM pomyślałem sobie, że jest to przełom, że Lampard i spółka już się nie otrząsną a tym samym zaprzepaszczą szansę na zdobycie tytułu. Po tych dwóch ostatnich masakrach chyba zmienię zdanie… W Portsmouth wygrana 5:0 była jeszcze do zrozumienia ale to co się stało w sobotę zdziwiło chyba wszystkich… Chociaż z drugiej strony i tak pewnie dużo rozstrzygnie się w przyszły weekend na Old Trafford. Potyczka szykuje się pasjonująca, smaczkiem może być starcie Rooneya i Drogby, którzy tłuką się o króla strzelców. Diabły będą zapewne faworytami, jednak Chelsea po tych dwóch niesamowitych zwycięstwach (+ jak wspomniał Michał wolne od LM w środku tygodnia) będzie miała podbudowanie psychiczne. I oczywiście w dalszym ciągu klasę. Niemniej jednak po zakończeniu tego sezonu i tak nie obejdzie się bez zmiany warty, bez odmłodzenia składu, bez wstrzyknięcia świeżej krwi. To jest raczej pewne, zresztą Romek już zapowiedział, że nie poskąpi grosza na transfery.pozdrawiam!——————————www.wrobels.pl

    Odpowiedz
  7. ~Łukasz Anczyk

    Wenger ma obsesje. Cała liga spiskuje przeciw Arsenalowi, wszyscy chcą łamać kości tylko jego piłkarzom. Francuz staje się powoli kopią marudy Beniteza. Co do United, z tą formą Berbatova bym nie przesadzał. Nie chcę pisać, że dołożył dwa razy nogę, ale ciągle mam wrażenie, że to jedyny napastnik w Anglii, który nie walczy. I te jego wieczne pretensje do całego świata. W meczu z Boltonem ciągle miał coś do powiedzenia. Modlę się, by Rooney był gotowy do gry z Bayernem i Chelsea.http://podpoprzeczke.blox.pl/2010/03/Czas-na-wnioski-Panie-ONeill.html

    Odpowiedz
    1. ~pk

      Berbatov juz ma tyle bramek w lidze co Rooney w tamtym roku (12). A gra 'troche’ mniej. Tyle osob narzeka na Bulgara, Pan Michal mowil ze Valencia go zawiodl/nie spelnil oczekiwan, a MU jest na czele mimo ze klub opuscili Ronaldo i Tevez i zastapili ich tacy przecietniacy. Dlaczego ludzie narzekaja na Valencie? Przeciez gra 3 razy lepiej niz w Wigan, nie chodzi juz o 9 asyst i kilka bramek ale o jego powroty do obrony, praca na calej dlugosci boiska jaka wykonuje jest niesamowita. Chyba ze zaraz ludzie zaczna mnie przekonywac, ze MU to druzyna jednego gracza i Rooney wszystko wygrywa. Ja natomiast jestem pewien, ze jakby odszedl Roo to odzylby Berba i tak dalej. Juz nie takie gwiazdy opuszczaly MU i zawsze on sobie radzil. Ja w MU nie widze slabych punktow, tak samo jak nie widze slabych punktow w Chelsea. Moim zdaniem w glowach graczy tych druzyn rozegra sie walka o mistrzostwo.A odnosnie tematu Torres vs Rooney, to moim zdaniem napastnikiem lepszym jest Torres, ale nie jest on takim liderem jak Roo, nie walczy na calym boisku czy idzie czy nie idzie, nie potrafi tak asystowac (w zeszlych sezonach Rooney gdy nie byl na szpicy mial najwiecej asyst w klubie). Rooney jest bardziej wszechstronny, ale jesli ktos szuka typowego strikera to wybralbym Torresa.

      Odpowiedz
      1. ~m85

        Mówiłem o tym zjawisku już dawno. United są po prostu niedoceniani. Być może dlatego, że wielu skazywało ich na pożarcie, a tutaj taka niespodzianka i próbują zaklinać rzeczywistość. A ja nie zawaham się powiedzieć, że United wyglądają po powrocie kontuzjowanych zawodników jeszcze lepiej niż rok temu. Wydają się drużyną bardziej kompletną i jak grajacą ładniejszy dla oka futbol. A Valencia jeszcze niedawno przodował w klasyfikacji na zawodnik, który wypracowął kolegom najwięcej sytuacji strzeleckich. A Berbatov nie jest w tym sezonie z pewnością gorszy niż Anelka, a i tak wielu mówi, że to CFC ma lepszy napad właśnie z uwagi na osobę Francuza.

        Odpowiedz
      2. ~alasz

        Co do Valenci i jego wkłady w gre najlepiej świadczy wypowiedz Wayne Rooneya o tym, ze nie było lepszych dośrodkowań od kiedy jest w MU. C ja k co, ale wrzucic piłke Antonio to umie jak mało kto.

        Odpowiedz
    2. ~koko

      Bo i nie musi walczyć-to nie zapasy 😀 Co do pretensjami,zgadzam się,że często wygląda to irytujące,nawet dla jego zwolennika jak Ja. A co do strzelenia-na pewno potrafiłby strzelać dwa razy więcej bramek przy innym ustawieniu,ale tutaj to Ja nie chcę się rozpisywać.

      Odpowiedz
      1. ~Syberius

        Ludzie krytykują Berbe i Valencie chyba za to że nie są jak Tevez czy Ronaldo. Czego ja na przykład wcale nie rozumiem – obaj są ważnymi częściami maszynki Fergusona i swoje zadania wykonują w pełni, skoro dostają kolejne szanse od menedżera. Nie każdy musi latać po całym boisku (i płakać jak siedzi na ławie…) jak Tevez czy motać obrońców jak Portugalczyk. A co do sporu Premier League a Primera Divison to słowo „pressing” znają i stosują tam może 4-5 ekip z samej czołówki, a reszta na mecze z Realem czy Barcą przyjeżdża po daniu na tacę za jak najmniejszy wymiar kary…

        Odpowiedz
        1. ~piotrekk

          Chwała tym zespołom z poza czołówki premiership które potrafiłyby zagrać pressing przeciwko Barcelonie lub Realowi

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            > Chwała tym zespołom z poza czołówki premiership które> potrafiłyby zagrać pressing przeciwko Barcelonie lub> RealowiWidzialem pressing przeciwko MU stosowany przez Sunderland na Old Trafford. A także stosowany przeciw Arsenalowi. Co sprawia, że wątpisz w to, że w ten sposób zagranoby przeciw Barcy albo Realowi?Oczywiscie to nie daje dużych szans na urwanie im punktów – ale jakieś daje. Na pewno większe niż pozwolenie tym zespołom na swobodną grę w środku pola.

          2. ~Junak

            W ciągu ostatnich 10 lat Premiership wygrywały 3 zespoły,natomiast Primera Division 4.Podobnie z róznorodnością krajowych pucharów(w samym P.Uefa natomiast dalej zachodziły średniaki hiszpańskie)Tak więc ja tutaj zbytniej różnicy nie widzę.Tak samo jak faktu iż np.Getafe ostatnimi czasy wielokrotnie ogrywało czy to w lidze czy w pucharze krajowym Barcelone oraz Real,tak samo czyniła Mallorca.Sezon w sezon „legendarną dwójkę” pokonywało także wiele innych zespołów nie zaliczających się do czołowki ligowej.Po prostu w tym roku jest wyjątkowo(choć takie Alcorcon było miłą odskocznią spinając się na bardzo mocny przecież skład Realu,ale jedna jaskółka…wiadomo),jest inaczej,zdecydowanie zbyt duża różnica co dla ligi samej w sobie nie jest dobre-i to widzi każdy.

          3. ~Syberius

            >Po prostu w tym roku jest wyjątkowoOwszem, ale wydaje mi się że w tym właśnie roku la Liga miała „pokazać” że jest najlepszą liga na świecie – głównie za sprawą galaktycznych transferów Realu, ale Barca też sporo wydała. A jak na razie Barca gra tak jak przed rokiem, Real tak jak przed 6 laty odpadł z LM już w 1/8, i śmiem twierdzić że gdyby CFC trafiło na powiedzmy Stuttgart, CSKA lub Sevile to w ćwierćfinale grałyby 3 angielskie drużyny.A skoro o mistrza biją się tylko dwie ekipy (Valencia traci do 2. Barcy – 21 pkt, a 4. Mallorca – 27) to czy to jest „mocna liga” ? Dla przypomnienia CFC traci do lidera 1 pkt, 3. Arsenal – 4pkt a 4. Tottenham – 14.

          4. ~Junak

            Liga hiszpańska ze względów prawnych itp(podobnie jak np. Niemiecka)nie może konkurować z Premiership jeżeli chodzi o przejmowanie tamtejszych zespołów przez wszelakich miliarderów z całego świata bo właśnie przepisy strasznie to ograniczają,zabraniają.Fakt:Real wydał bardzo dużo t(na kredyty notabene-i zawsze kupując zawodników myśli o tym aby im się pod względem marketingowym zwrócili(bo raty trzeba spłacać),ale liga jako ogół już nie może sobie pozwalać na takie szaleństwa(Barcelona wydawała jak każdy normalny absolutnie czołowy klub świata z tego co zarobiła dzięki sukcesom poprzedniego sezonu) i nie ma tam póki co możliwości(niektórzy coś kombinują podobno aby to zmienić) kupienia sobie(stworzenia) takiej Chelsea czy Man City.Do tego bałagan oraz niesprawiedliwość podziału środków panuje w organizacji(w sensie kasy z praw do transmisji telewizyjnych itp itd)Nie słyszałem bynajmniej aby jacyś włodarze ligowi z Hiszpanii mówili iż po transferach Realu liga hiszpańska ma się stać ot tak na powrót najlepsza.Słyszałem za to wielkie słowa niezadowolenia z powodu niedobrego kierunku rozwoju ligi jako takiej i coraz większej dysproporcji w przewadze FCB,RM nad resztą z ust mni.Monchiego,prezesów Villarreal,Atletico,a także…Laporty(tak właśnie mówił mimo iz jak podkreśla on musi dbać o interesy klubu przedewszystkim)Żaden średniak włoski,hiszpański czy niemiecki nie może konkurować póki co z takim np. Sunderlandem który przecież wydawał ogromne jak na swoje miejsce w hierarchii pieniądze w przeciągu ostatnich sezonów

          5. ~Syberius

            I bardzo dobrze, że Real i Barca są „odporne” na miliarderów z Bliskiego Wschodu – dopóki mają strukturę socios (czy jak to się tam nazywa) to nie zostaną przejęte przez pojedynczego właściciela. A mówiąc „la Liga miała się stać znowu najsilniejsza” miałem przed oczami te wszystkie bilboardy z twarzami Ronaldo, Messiego i Villi które się pojawiły nawet u nas 🙂 Nie mówiąc już o euforyczno-histerycznych reakcjach hiszpańskiej prasy… ale może po prostu dałem się zmanipulować ?

          6. ~erictheking87

            akurat sadze, ze takich zespolow znalazloby sie calkiem sporo. bo akurat pressing to jedna z glownych broni jakie maja slabsze druzyny w meczach przeciwko czolowce.tak abstrahujac nieco od tematu, ostatnio ogladalem mecz barcy z vfb i pomimo, ze nudy straszne, to podobala mi sie taktyka barcy w defensywie. bardzo wysoko ustawiony pressing i proba odbioru futbolowki niemcom juz na srodku ich polowy. widac, ze guardiola ma pewne pojecie o organizacji gry bez pilki.

          7. ~m85

            Trochę późno to dostrzegłeś. Jak dla mnie świetna organizacji gry w defensywie CAŁEGO ZESPOŁU przyczyniła się tak samo do zeszłorocznych sukcesów FCB, jak ich świetna gra w ataku.

  8. ~Tomas_h

    A pamiętacie że dzisiaj Liga Mistrzów? Idę z Niemcami na mecz – fajnie będzie :-)))) Licza bidulki na rewanż za final z 1999 ……………..Czy naiwność ma swoje granice ?????????????

    Odpowiedz
    1. ~wiesiek90

      Nie należy lekceważyć Bayernu… Mają mocne skrzydła, solidny atak, jedynie defensywę niepewną. Nie chciałbym po dzisiejszym meczu czytać komentarzy w stylu: „ale za to na OT ich pojedziemy!”…

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Mają jedno skrzydło i atak. Robbena dziś ma nie być. Bayernu bym nie lekceważył za cholerę. Chelsea też miała połknąć Inter i wypluć 11 par butów. Skończyło się inaczej. Liczę jednak, że dzisiaj Antonio pokaże, że w tym sezonie jest jednym z lepszych skrzydłowych. Nie efektownym, ale diabelnie -nomen omen- efektywnym. No i ciekaw jestem, czy Fletcher da żyć Riberry’emu. Tak czy inaczej – od rana jakoś nie mogę się skupić na niczym poza czekaniem na mecz 🙂 A myślałem kiedyś, że mi to przejdzie jak skończę 14 lat 🙂

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Bart, witaj w klubie – mi nie chce też przejść, nic a nic. Co gorsza – się pogłębia. Baba mi protestuje cos ostatnio ……. A tu koneic sezonu, no przecież czy ona nie rozumi?????

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Ja również 😀 Nazywam to zjawisko ciśnieniem, towarzyszy na długo przed spotkanie, bywa ze i nawet tydzień jak wielki mecz sie zbliża, ale narasta stopniowo, swoja kulminacje ma tak gdzie godzinkę przed meczem. Wtedy jestem już niedostępny dla nikogo i niczego, myślę tylko o meczu. Nic innego już nie widzę. Co do dzisiejszego, czuje ze będzie świetna atmosfera, zacięty mecz. Mam tylko nadzieje ze MU nie wybiegnie w tym białym syfie, nie lubie jak w tym graja, a i oni sami srednio sobie w takich strojach radza. Czarne. De facto kazde byle nie białe. Dobrze ze choć różowych nie mamy, jak Barcelona. Wstyd w tym wyjść na boisko.

          2. ~Bartek S.

            Też nie lubię białych strojów. W ogóle w tym sezonie mam problem, bo tylko czerwone mi się podobają 🙂 Do czarnych wciąż jakiś taki jestem nieprzekonany. Pomyśl, co czują kibice Palermo, którzy patrzą na swoich różowiutkich zawsze i wszędzie. Ale fakt, ze Barca też nie ma szczęścia do ładnych strojów wyjazdowych. Najpierw mieli seledyn a’la kamizelka odblaskowa, teraz róż. Laporta, Guardiola, nie idźcie tą drogą.

          3. ~etk87

            nie no biale byly ok. ale te z sezonu 97/98 i 98/99. cale biale (grali przez wiekszosc 97/98 w calych bialych, a w 98/99 stosowali zazwyczaj biale koszulki z czarnymi spodenkami, ale np. z bialymi grali w wyjazdowym meczu z barcelona w 99 roku).to byly chyba moje ulubione stroje wyjazdowe. te obecne sa takie sobie…kiedys jeszcze byly takie fajne srebrno-szare, z czerwonym napisem sharp ale nie wiem czy to nie byl czasem 3 kit.

          4. ~alasz

            Tamte białe a te to dzien do nocy. Btł tez w latach 2006-2008, takie z bezowym, grali w półfinale na camp nou czy tez z roma. Te sa tragiczne, pond to włąsnie w nich zawsze gramy słabo, przewaznie przegrywamy. Liverpool w zesłzym sezonie, finał-jedyny raz uzyte w LM bo drugim były niebieskie ale z przyczyn barcelonskiej koszulki odpadły zarówno te jak i czerwone. Potem Milan, słaba gra, teraz Bayern, lepiej je spalic, nigdy w tym nie grac. 6 tygodni bez Rooneya, czyli niamal cały kwiecie, czyli niemal cała liga. Nie jest dobrze.

          5. ~Bartek S.

            One nigdy nie rozumią 🙂 Czy to koniec, czy początek sezonu, zawsze „no znowu te mecze?!?!”. „Taki już nasz kibicowski los i nie ma się mu co sprzeciwiać” – że sparafrazuję bohatera „Historii kina w Popielawach”.

    2. ~Grzesiek

      Nie wiem ile można powtarzać iż Bayern już w 2001 roku się zrewanżował United wygrywając z nimi dwukrotnie w ćwierćfinale LM właśnie(2:1 i 1:0 dla bawarczyków było) :).Także tym razem to może być rewanż,ale…ze strony United.Już dzisiaj United może po raz drugi w historii wygrać z Bayernem

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Za TAKI mecz nie da sie zrewanżować, jedna byle jaka wygrana. Pozwolę sobie porównać, to tak jakby ktos odbij ci wyjątkowa dziewczynę. Naprawde jedyna w swoim rodzaju. Nawet jak mu odbijesz 10 kolejnych, wciąż nie jesteście kwita

        Odpowiedz
        1. ~Grzesiek

          Oczywiście,że się da-to było tylko jedno spotkanie(oczywiście dramaturgia,ostatnie minuty w finale itp itd,ale…to już było-a piłka toczy się dalej).Zresztą-skoro dwa zwycięstwa w 2001 nie były rewanżem to niby czemu akurat teraz w tej samej fazie 9 lat później ten rewanż ma mieć miejsce?-bo teraz wszyscy usilnie taką teorię lansują-co jest dziwne conajmniej.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Dzis jest jedna z odsłon rewanżu, choć faktycznie, naciągnięte. Ale znając życie, przez marketingowców zeby meczowi towarzyszył jak największy rozgłos, sam powiedz, finał o takim przebiegu sprzedaje sie sam, nie trzeba pomagać. Wiec użyli pewnego zabiegu, 100% pewnego.

          2. ~Grzesiek

            Tak,ale ja obstaje przy swoim iż to jest rewanż United na Bayernie za 2001 i na 95% United awansują do półfinału bo każdy wie jaka jest sytuacja oraz siła obecna obu tych zespołów.

  9. ~Bartek S.

    Nikt nie pisze o wczorajszym MC. Why? 🙂 Bardzo fajny mecz i – co zaskakujące – wyrównany. Do czerwonej kartki był to mecz na 1-0 lub 0-0. Wigan całkiem odważne. Imponujący mecz grał momentami Bramble, a Thomas i Diame prezentowali się chyba lepiej niż Vieira. Mecz wyłożył Caldwell, co jest dla mnie małą satysfakcją. Bo kiedy pisaliśmy o transferach, pytałem, czy trener, który ma oko do piłkarzy (Valencia i Palacios tego dowodzili), nagle oślepł. Były obrońca Celticu załatwił im kolejny mecz. Ja wiedziałem, że tak będzie 🙂

    Odpowiedz
    1. ~Q

      Caldwella za grę w Bhoys też nie ceniłem (człowiek samobój albo czerwona kartka), ale to chyba wynikało ogólnie z odstawania Szkotów taktycznie od zespołów LM gdzie ich głównie widywałem i byli rozklepywani czasem jak nieporadne dzieci.Wigan akurat od zakupu Garyego traci 2 (DWA!) razy mniej goli na mecz (i wliczam również ostatnie 3 bramy zapodane przez MC na jego konto) niż przed jego przyjściem, więc poprawa jest bardziej niż widoczna.co zaś do reszty to mi od jakiegoś czasu cholernie podoba się gra Diame, remember me, czeka go kariera Palaciosa jak nie lepsza, Arsenalowi kogoś takiego (twardy fizyczny niezmordowany odbieracz piły) brak jak powietrza.

      Odpowiedz
  10. Michał Okoński

    Ależ dyskusja… A ja, zamiast sadowić się przed telewizorem i czekać na transmisję z Monachium, pędzę właśnie do filharmonii, na „Maddalena ai piedi di Cristo” Caldary. No ale kto słuchał, ten wie: Misteria Paschalia to taka barokowa Liga Mistrzów. Nawet kibola mają na plakacie 🙂

    Odpowiedz
  11. ~alasz

    Niech was wynik nie zwiedzie, dramat po pierwszej połowie, strzelili bramkę szybko, zamiast pójść za ciosem, zabić rywala, pozwolili wrócić do gry. Nie podoba mi sie, ze pozwalają Bayernowi prowadzić grę. Potem Bayern rzucił sie odrabiac straty, i był lepszym zespołem. Tylko czy maja siły na 90 minut takiej gry?

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      No mi też nie podoba się ten mecz w wykonaniu MU. Gdyby nie GENIUSZ VDS byłoby bardzo, bardzo kiepsko.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Dramat. Czułem ze to będzie ciężki mecz, nie pomyliłem się nic a nic. Tylko ten Rooney, czy to jest koniec sezonu dla Wayne’a?

        Odpowiedz
      2. ~wiesiek90

        No i skończyło się porażką… Bałem się tego minimalistycznego podejścia do meczu, ale stało się… MU zamiast dobić, pozwoliło Bayernowi grać no i skończyło się jak skończyło. Ciężko mi to stwierdzić, ale zasłużone zwycięstwo Bayernu.

        Odpowiedz
        1. ~Adamk87

          Mam na nadzieje że jutro Arsenal ogra Barce, bo jak nie to będę to dla mnie strasznie zły tydzień w LM. I jeszcze ta kontuzja Rooneya. Trzeba teraz cierpliwe poczekać na co wydarzy się za tydzień na OT, sądzę że MU nawet bez Rooneya poradzi sobie i wywalczy awans do 1/2, bo aż strach sobie pomyśleć że mogłoby być inaczej.

          Odpowiedz
    2. ~Tomas_h

      No i po prostu katastrofa, bo na moje – to katastrofa. Siedząc z tymi Niemcami mądrowałem w przerwie, jak wielki wpływ na przebieg gry mają dwie rzeczy – szybko strzelona bramka oraz perspektywa meczu z Chelsea za parę dni, w momencie gdy ekipa Ancelottiego gra se w kulki… Presja Bayernu w ogóle nie robiła na mnie wielkiego wrażenia – przyznam, że bardziej irytowała mnie niemoc tzw „obrony” Vidic-Rio, niż rajdy Altintopa i Olica. No ale skończyło się fatalnie, bo przede wszystkim Rooney pomógł BM wyrównać, Olic dobił temat w momencie, gdy obrona miała już piłkę, a na dodatek Wayne schodził utykając. Dodatkowo – nie rozumiem kompletnie decyzji SAF w trakcie meczu – wprowadzenie Berbatova, który nie wiem co miał robić, zdjęcie Carricka, wpuszczenie Valencii, Giggsa. Co tu było do uspokajania, skoro MU nie był w stanie przetrzymać piłki przez 30 sekund? Nie łapię, przyznaję szczerze. Oby za tydzień wyszło na dobre, oby mecz z Chelsea poszedł inaczej. A jutro czeka mnie trudny poranek w pracy :-(((

      Odpowiedz
  12. ~etk87

    kurcze co 5 minut odswiezam skysports czekajac na ogloszenie z wynikami badan rooneya…biedny wayne =”(szczerze mowiac dawno sie tak nie stresowalem… przypuszczam, ze fergie i capello tez nie.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Eric, no to już wiadomo (wiadomość z 15:54):Kontuzja prawej kostki, której nabawił się Anglik w końcówce wtorkowego meczu z Bayernem (1:2) w Lidze mistrzów może spowoduje, że nie zagra nawet przez miesiąc – informuje brytyjska telewizja Sky Sports. Według telewizji włókna mięśniowe są naruszone, ale nie zerwane, dlatego Rooney powinien bez przeszkód zagrać na południowoafrykańskim Mundialu. Anglia pierwszy mecz zagra 12 czerwca przeciwko USA.Z powodu kontuzji Rooney opuści jednak najważniejsze mecze w końcówce sezonu w tym ewentualne mecze półfinałowe w Lidze Mistrzów, jeśli Manchesterowi uda się awansować, a także sobotnie hitowe spotkanie w Premier League Manchester – Chelsea.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Ściślej: dwa do czterech tygodni. Czyli rewanż z Bayernem, Chelsea, a co z ewentualnymi półfinałami CL jeszcze nie wiadomo. Zła wiadomość dla Manchesteru, dobra dla Anglii: jej najważniejszy dziś piłkarz odpocznie trochę przed mundialem.PS Wyżej jest już następna nota, kanonierska. Zapraszam.

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Niby jakaś tam sprawiedliwość – Bayern u siebie bez Robbena, MU u siebie bez Rooneya 🙁 Tyle że po drodze czeka Chelsea, i szczerze powiem – nie mam pojęcia jak to będzie wyglądało. Kogo SAF wystawi na szpicy to mniej więcej wiadomo, przy tak ograniczonym wyborze, ale jeszcze wypadałoby coś tam trafić z najgroźniejszym przeciwnikiem. Poza tym, wracając do WR to trochę pękam – nie wiem jak on się przygotuje po kontuzji do mistrzostw. Jakby nie było to wybicie z rytmu gry, a więc kto wie – czy nie i z formy. W konkluzji to chyba tylko jedno jest pewne – chyba w gorszym momencie to nie mogło się zdarzyć ……

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Tak sobie myślę, że najbliższe tygodnie zdecydują o być albo nie być Berbatowa w MU. Z Boltonem pokazał się z dobrej strony. Chelsea strzelał, jeszcze jako piłkarz Tottenhamu, tak samo Bayernowi (w Lveverkusen), papiery ma 🙂

          2. ~Tomas_h

            Majkel, ze względu na brak innych rozwiązań – pomilczę. SAF po prostu nie ma wyboru, żadnego. Ale poczekam do soboty, nie będę zapeszał (chociaż jak sobie przypomnę wczoraj te bułgarskie dostojne ruchy na boisku, w momentach w których trzeba było trawę gryźć i walczyć o odbiór piłki ……)Adin, dwa, tri ……

          3. ~etk87

            dokladnie Tomas dokladnie… mi tez kolana miekna na sama mysl o tym co sie bedzie dzialo w ciagu najblizszych tygodni… eh… gdyby tylko owen byl zdrowy no.berba to gleboko grajacy napastnik, ale na pewno to nie klasyczny striker. chociaz z drugiej strony, bedzie mial swietna okazje udowodnic mi, ze sie myle. jednak w wiekszosci meczow united w tym sezonie gdy na boisku nie bylo roo albo owena, w polu karnym byla zazwyczaj jedna wielka, zionaca czarna dziura.coz licze na to, ze chlopaki z pomocy wezma na siebie ciezar zdobywania bramek.najblizszy miesiac to bedzie po prostu jazda bez trzymanki.aczkolwiek Pan Michal troche mnie pocieszyl ta garscia pozytywnych statystyk 'ku pokrzepieniu serc’.

          4. ~Tomas_h

            Eric, zostały 2 dni i parę godzin do 13:45. Napięcie rośnie…..Przyznam, że tydzień – może dwa tygodnie – temu chciałem by ich po prostu zgnietli pressingiem i wynikiem, a teraz się zastanawiam czy nie byłbym szczęśliwy z remisu. A dalsze kalendarium spotkań tez niczego sobie….Och Wayne, toś emocji przysporzył – dzienks, man!

      2. ~etk87

        tak, tez juz oblookalem info na skysportsie. teraz zobaczymy ile ta druzyna tak naprawde jest warta.moznaby powiedziec, ze to swoista chwila prawdy dla fergusona i jego zespolu.zal mi tylko jak cholera rooneya… 'Wayne Rooney is facing between two and four weeks’, two weeks to az tak duzo nie jest, za to miesiac to juz naprawde spora przerwa…pocieszajace jest, ze w polfinale united nie gra z zadna potega, natomiast bol jest podwojny bo przy 2:1 dla bayernu, braku rooneya i zdrowym robbenie, na old trafford dwumecz moze naprawde bardzo roznie sie zakonczyc…kurcze, a wczoraj tak myslalem jak berba wchodzil na boisko 'czemu nie za rooneya? co bedzie jak cos mu sie stanie?’. no i masz babo placek

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Eric jak ja bym tak głośno pomyślał, to bym od baby mojej usłyszał – „to twoja wina” :-))))Wychodzi na to, że to przez Ciebie ….. 😉

          Odpowiedz

Skomentuj Michał Okoński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *