La Capella de Catalunya

Tym razem słuch zawiódł Jordiego Savalla. Nie, właściwie nie słuch, bardziej instynkt kibicowski (choć może na to samo wychodzi). Zgadzać się na koncert w dniu, w którym inna legenda Katalonii mierzyć się będzie z Arsenalem i zmuszać tym samym nieszczęśników przypominających niżej podpisanego do podejmowania dramatycznych wyborów? Zanim Savall przyjął zaproszenie na festiwal Misteria Paschalia mógł przecież rzucić okiem na kalendarz rozgrywek i zaproponować przesunięcie krakowskiego koncertu, powiedzmy, na czwartek…

Misteria Paschalia to barokowa Liga Mistrzów; przyznam, że mając dzisiejszą wiedzę nie żałuję wczorajszej decyzji o postawieniu na pojedynek Miłości Ziemskiej z Niebiańską w oratorium Caldary zamiast na starcie Rooneya z Gomezem. Dziś jednak postanowiłem nie iść na Savalla: wybieram futbol, zresztą w przekonaniu, że nie oddalę się nadmiernie od sztuk pięknych. Arsene Wenger, pytany przed sezonem o Barcelonę, porównywał oglądanie gry Katalończyków do kontemplowania malarstwa. Kibice Arsenalu nieraz znajdowali się w podobnych rejestrach patrząc na swój zespół. Pisałem o tym już kilka razy: żadna inna drużyna na świecie nie gra dziś w piłkę tak pięknie jak te dwie.

Pięknie, co w przypadku Barcelony nie znaczy nieekonomicznie. Liga ligą, oglądałem ten zespół podczas przedsezonowego meczu towarzyskiego z Tottenhamem i do dziś mam wrażenie, że podobnej lekcji pressingu w życiu nie widziałem. Wszyscy słusznie zachwycają się podaniami Xaviego czy Iniesty (tego drugiego ma dzisiaj zabraknąć), ale równie intrygująca jest postawa drugiej linii Barcelony, kiedy piłkę próbują rozegrać przeciwnicy. Wszystko jedno – duzi Busquets, Keita i Yaya Toure czy mały Xavi, pomocnicy Barcy biegają dookoła rywali, próbując wślizgów i przepchnięć tak długo, aż piłkę odzyskają i zaczną znów wymieniać te swoje dziesiątki podań. Są zresztą i takie mecze (żeby daleko nie szukać: weekendowy z Mallorcą), kiedy Katalończycy odchodzą od swoich pryncypiów: nie grają pięknie, tylko pragmatycznie. I mają efekty.
Arsene Wenger mówi jednak, że on ze swoich zasad nie zrezygnuje: Kanonierzy mają nie kombinować z taktyką, jak np. Chelsea przed rokiem, tylko grać swoją piłkę, otwartą, ofensywną i również opartą na dużej liczbie podań. Punkt dla niego: żeby oddać pole przeciwnikowi i cierpliwie czekać na swoją szansę, trzeba mieć tak doświadczoną drużynę jak wówczas Guus Hiddink; Wenger przyznaje, że w podobnej sytuacji jego chłopcom zabrakłoby koncentracji i poczucia pewności siebie (nabierają go właśnie wtedy, kiedy sami utrzymują się przy piłce). Z drugiej strony strategia „na otwarcie” oznacza ryzyko kontry – piłki do Messiego, którego w takiej sytuacji sam Clichy z pewnością nie powstrzyma; jeśli dyskutujemy tu czasem o Alexie Songu, to nie ulega wątpliwości, że przed defensywnym pomocnikiem Arsenalu egzamin największy z dotychczas zdawanych w życiu…

Czy będzie pięknie? Pięknie miało być już przed czterema laty, w finale Ligi Mistrzów, ale czerwona kartka dla Lehmanna dramatycznie odmieniła scenariusz. Z punktu widzenia Arsenalu wiele zależy do tego, jak wiele pracy będzie miał mocno niepewny Almunia, czy wykuruje się Fabregas i kto oprócz Vermaelena wystąpi na środku obrony (wczoraj Gallas wziął udział w treningu). Z punktu widzenia Barcelony niezastępowalnych piłkarzy nie ma, o czym również można się było przekonać podczas meczu z Tottenhamem: system działał, niezależnie od tego, który z klocków Guardiola akurat wyjmował.

System, jak widać, interesuje mnie bardziej niż rola jednostek, nawet tak wielkich jak Leo Messi. Podejrzewam, że wiąże się to z moją słabością do dyrygentów. Mam nadzieję, że oklaskiwanie Guardioli będzie też sposobem oddania hołdu Savallowi.

60 komentarzy do “La Capella de Catalunya

  1. ~Adamk87

    Widzę że tutaj na Pana blogu panuje cisza. To chyba cisza przed burzą jaka dzisiaj wydarzy się na Emirates Stadium, mam nadzieję że to chłopcy Wengera rozpętają tą burzę, a Barcelona będzie liczyć tylko straty:)

    Odpowiedz
  2. ~JerryHerb

    Tak, to pewnie jest wyzwanie. Z jednej strony współczuję wyboru, z drugiej strony zazdroszczę. Cały czas mam wrażenie, że Kraków bardziej zyskał na rejteradzie Pendereckich. Swoją drogą – czy planuje Pan oglądać mecz, słuchając Savalla w Dwójce?Pozdrawiam!

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Z pewnością mamy jeden z najlepszych festiwali muzyki dawnej w Europie. Myśl z radiem jest zuchwała, zwłaszcza że transmisja zaczyna się na 45 minut przed meczem, ale czy zdołam się skupić? Wątpię, tym bardziej że wiemy już, iż Fabregas zaczyna w pierwszym składzie (Henry na ławce w Barcelonie, ale do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić).

      Odpowiedz
  3. ~gunnerfan

    Widzę, że Autor spodziewa się triumfu Katalończyków. Może w dwumeczu tak, ale dziś stawiałbym ostrożnie na Arsenal. Nie tylko dlatego, że to moja drużyna 🙂 Myślę, że Barca odczuje brak Iniesty i Henry’ego, a tak samo jak my nie mamy dobrego bramkarza, nie mają też oni. Atut własnego boiska, chyba zdrowy Fabregas, doświadczony Sol, który niejedno w szatni podpowie, Bendtner, któremu dobrze idzie w CL, Arszawin, który chce coś udowodnić Barcelonie – swego czasu mogła go kupić… Zapowiada się kapitalny mecz, może mecz sezonu, więc na pewno lepiej to niż koncert. Nawet mojego U2.

    Odpowiedz
    1. ~Jak

      W pierwszym składzie Arsenalu na ten mecz jest też już Gallas-tak więc 11 max poza Van Persim.W Barcelonie natomiast brakuje Iniesty oraz Abidala (Henry jak najbardziej zdrowy i może wejdzie w trakcie gry),mecz na ławce rezerwowych rozpoczyna także Yaya Toure co może w sumie budzić zdziwienie.W jego miejsce bardziej ofensywny Keita oraz Busquets

      Odpowiedz
  4. ~alasz

    Dzis jestem najwikszym fanem arsenalu na swiecie. Go Gunners!! Tylko zeby sedzia znowu niewidomego nie udawał…

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      alasz, jak na moje to Busacca ma paszport z Katalonii. Za co dał żółtą Cescowi? Dowodzący całym tym bałaganem już se pograł w rewanżu. A faul na Xavim? Kpina, już się hiszpańskie lejdis kładą na murawie. No katastrofa, co za patałachów się wyznacza za gwizdków do tak ważnych spotkań…

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Bo widzisz, sędzia jest pod wpływem płaczu Katalończyków, wejście Cesca w piłkę, czyste jak łza. Tylko chłopak się tarzał bezwstydnie po boisku, 3 fikołki, 7 obrotów płacz, łzy, obowiązkowo trzymanie za nogę (dobrze ze chociaz za dobra trzymał bo nie takie cyrki widziałem), a po złotej kartce, magia, nagle wyzdrowiał, cud. Szkoda gadać, jak tacy świetni gracze, bo niewątpliwie takimi sa nie maja za grosz godności. Z reszta to samo Alves, walczy z Clichym, pcha go, traci piłkę i już przytulanko z murawa, Messi żółta za symulacje bo Clichy cofał nogę wiec nie ma możliwości faulu. Tylko Arsenal nie ma pomysłu jak chce grac, czym chce wygrać. Ja osobiście zaproponował bym rozwiązanie, głębokiej defensywy, a w monecie odbioru, długa piłka na wolne pole do szybkiego gracza. Innej opcji nie widzę. Mimo wszytko wystawiłbym Campbella, gdyz song grał swietnie w pomocy, natomiast Denilson to nie ta liga, od anglika mogli by sie Hiszpanie odbijać. W ogóle ma wrażenie ze Wenger chciał zagrać ładny mecz, a nie wygrać za wszelka cenę.

        Odpowiedz
  5. ~etk87

    aaa hahaaaa 😀 wszedl angol i pokazal latynoskom jak sie gra do konca!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D:Dto ja kocham w brytyjskim futbolu!!! nie wazne jak zle by nie bylo, gramy do konca!!!wybaczcie, ale caly czas jestem pod wplywem emocji ;xbrawo kanonierzy!!!

    Odpowiedz
    1. ~Jacek

      W Barcelonie to akurat latynosów za wielu nie uświadczysz.Zaś co do pokazywania jak się gra do końca to prawdziwi Angole(czyli ich reprezentacja narodowa) są żartem świata i mogą tylko zazdrościć większości czołowych reprezentacji(Niemcy,Brazylia,Włochy,teraz Hiszpania,wczesniej Argentyna,Francja itp itd to dla nich rasa panów wręcz którzy zgarniają z regularnością maszyn to co dla Anglików jest nieosiągalnym marzeniem i powodem gigantycznych kompleksów-a nawet taka srednia i nie będąca nigdy potęgą Portugalia ich owala od lat i jest ich prześladowcą(najlepsze było Euro 2000 i wygrana Portugalii 3:2 mimo iż to Anglicy prowadzili 2:0 po kilkunastu minutach-dziękuję)

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Przynajmniej maja godność i nie plączą, nie tarzają się po boisku i nie udają ze nie faulowali. Dziękuje.

        Odpowiedz
        1. ~Jacek

          Hehe godność?(całe MŚ w 66 to jeden szwindel co gazety szeroko opisywały(i nie chodzi bynajmniej o jakąś śmieszną 1 bramkę w finale).Taki Lampard to się kładzie zanim rywal do niego dobiegnie,że o mega nurku i hipokrycie Gerrardzie nie wspomnę.Lizarazu z Gallasem po meczu Anglia Francja na Euro 2004(swoją drogą kolejny pokaz gry do końca…oczywiście francuzów heh) powiedzieli że nie spodziewali się iż Anglicy będą sie przewracali po każdym byle kontakcie,dotyku ponieważ według siebie samych oni są inni i nie udają,oszukują(hipokryzja to zreszta głowna cecha anglików jak tak obserwuję)-i oczywiście wielkie oburzenie od razu iż to nie prawda a francuziki kłamią(szczególnie tego szczawia Jamesa który lubi pouczać inne,niegodne narody:).Dziękuję-bez odbioru!

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Za to ręka Henry’ego to popis uczciwości gry. Kazdy ma grzeszki, ale w porównani z zelami w Hiszpanii czy reprezentacja afryki, zwana Francja maja ich zdecydowanie mniej. Czy tez Włochów symulujących nie widziałeś? Sa tez chlubne wyjątki jak choćby wielki Eric Cantona. Który wstydził sie za Henry’ego spytany dziennikarza. http://redlog.pl/2009/12/02/nu-nu-nu-nurku/Polecam ten artykuł, moze spojrzysz na to zagadnienie pod innym katem. Wielka Brytania to naród który wymyślił nieprawdopodobna ilość rzeczy, więcej niz reszta europy wzięta do kupy. To naród dumny, bo w przeciwieństwie do znakomitej większości osiągnął wiele na rożnych frontach. Nie będę tu przytaczał dokładnie wkładu bo nie sposób opisać choćby połowy.

      2. ~etk87

        daj spokoj, mialem na mysli tych katalonskich latynosow europy (zreszta jak wszyscy poludniowcy nie tylko z ameryki lacinskiej ale i europy)… wiatr powieje i wszyscy leza.nie zebym mial cos do nich, bo np. wlochow kocham jako narod – ich spontanicznosc, pozytywizm itd., ale jak ogladam mecze wloskich druzyn, to wyjatkowo niezdrowe emocje sie we mnie budza.niestety futbol to odrebna dziedzina zycia rzadzaca sie wlasnymi prawami, majacymi zawyczaj niewiele wspolnego z realna rzeczywistoscia.no ale barca myslala, ze dwumecz juz wygrany, a tu prosze, okazuje sie, ze to nie liga hiszpanska (:D),w ktorej czekaja az wielka barcelona raczy strzelic łaskawie jeszcze jednego gola 😀

        Odpowiedz
  6. ~Junak

    Ależ EMOCJE!!!!!,ależ DRAMATURGIA!!!!!!.To było to:chwała obu tym wspaniałym,pięknym zespołom!Najpierw Barca gniecie,a Almunia cuda wyczynia,potem parę groźnych kontr Arsenalu.Potem dwie proste bramki Ibry(mało kombinacji,a dużo więcej pożytku) i od tego momentu Barca przestała grać a zaczeła odpoczywać co jest wielkim grzechem gdy gra się z Arsenalem na jego stadionie.W konsekwencji oglądamy wręcz stojących na własnej połowie katalończyków którzy chcą wybijać piłki rywalowi i tymsamym zostają skarceni tracąc dwa gole.Już za tydzień druga połowa w której zdarzyć się może absolutnie wszystko(Barca zagra bez Pique oraz Puyola + kogoś tam jeszcze z ważnych.Arsenal bez Fabregasa i pewnie Gallasa).Jednak rezultat pierwszego meczu bardziej korzystny i bardzo typowy dla Barcelony jeżeli chodzi o remisy w spotkaniach wyjazdowych LM fazy pucharowej(choć najczęściej było to legendarne już 1:1)

    Odpowiedz
  7. Michał Okoński

    Wpadam na chwilę (może jutro uda się więcej), żeby zacytować esemes od redaktora Mucharskiego: „Umarlibyśmy na wzniosłość, gdyby wszyscy byli Wengerami i Guardiolami”. Ostatni raz nie mogłem ochłonąć po jakimś meczu w 1999 r. (Bayern-MU w finale Champions League), a przecież ten dzisiejszy był dużo lepszy. Niewiarygodna pierwsza połowa Barcelony, pressing i posiadanie piłki z kosmosu i to przeciwko tak dobremu rywalowi: sześć stóp NAD ziemią. Dramaturgia znaczona kontuzjami i genialnymi interwencjami Najsłabszego Ogniwa. Potem dwa proste gole, przy całym wcześniejszym skomplikowaniu. I wejście Walcotta. I nadzieja, bo rewanżu nie zagrają obaj stoperzy Barcy (ale i Fabregas…). Chciałoby się to rozebrać na części i jeszcze raz pozbierać do kupy, ale do tego wypada obejrzeć to jeszcze raz, na zimno. Niech żałują ci, którzy wybrali Savalla 🙂

    Odpowiedz
    1. ~Andrzej Kotarski

      Mecz piękny, ale na miano wybitnego klasyka moim zdaniem nie zasługuje. Dlaczego? Ponieważ graczem była jedna drużyna. A gdy się rozkojarzyła i rozmarzyła o pojedynkach z Interem to wykorzystał to Walcott. Heroizm Fabregasa (kontuzja przy strzale karnego?) to jeszcze za małoRanga meczu również jeszcze nie ta. Wysokie to góry, ale do szczytu jeszcze parę kroków. Tym bardziej, że rewanż na Camp Nou stawia Barcelonę w roli 80% faworyta.

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Też mam wrażenie, że wczorajszy mecz to jeszcze nie klasyka klasyki. Arsenal w pierwszej połowie wyjątkowo słaby, a Barca wyjątkowo dobra (nawet jak na siebie). To, co odstawiał Almunia do teraz jest dla mnie niezrozumiałe 🙂 W moim odczuciu był najlepszy na boisku. Zlatan strzelił dwa, ale powinien więcej, za to Manuel wyciągał całkiem liczne setki. Teraz sytuacja MU i Arsenalu jest niewesoła – obie ekipy są blisko odpadnięcia z LM (moim zdaniem MU wcale nie jest wielkim faworytem do awansu) a mecze z ostatnich dni mogą kosztować je tytuł. Kontuzja Rooneya we wtorek oraz Cesca i Arshavina w środę mogą sprawić, że Chelsea nie będzie miała wielkiej konkurencji. Choć wciąż liczę, że w weekend Diabły nie przegrają z The Blues.

        Odpowiedz
        1. ~Andrzej Kotarski

          Więc Chelsea odpadając robi sobie miejsce na tytuł w Premier League? Bez Rooney’a mecz na Old Trafford jeszcze bardziej się wyrówna. Prasa hiszpańska zachwyca się meczem. Mówi, że oglądaliśmy najlepszy spektakl w historii. Na moje, opinia mocno przesadzona. Do tanga trzeba dwojga, a nie dość kulawego Arsenalu z rozszalałą Barcą.

          Odpowiedz
          1. ~Jak

            Tutaj chodzi o widowisko,emocje,dramaturgię w meczu pomiędzy dwoma czołowymi ekipami europy które grają podobnym stylem(obecna Barcelona jest dawnym Ajaxem),a nie sam tylko mega poziom,brak błędów,matematyczną perfekcję itp.

          2. Michał Okoński

            Tym, co zrobiło na mnie tak gigantyczne wrażenie, była właśnie dysproporcja między jedną z najlepszych drużyn w Europie a… najlepszą drużyną w Europie. Przecież oglądaliśmy Arsenal, który, owszem, boleśnie przekonywał się o swoim miejscu w szeregu podczas meczów z Chelsea czy MU, ale zarazem potrafił odrabiać straty na innych polach – często tam, gdzie tamci nie dawali rady. W meczach z Chelsea czy MU decydowały indywidualne błędy albo przewaga fizyczna, tu jednak Arsenal został rozebrany na części pierwsze przy pomocy swojej własnej broni: gry szybkiej, technicznej, pomysłowej, opartej na posiadaniu piłki i na wielu podaniach plus – jak pisałem – na pressingu. Pal licho wynik, dla Arsenalu szczęśliwy i pozwalający żywić przynajmniej wątłe nadzieje przed rewanżem: nie będziemy się przecież spierać o statystykę posiadania piłki, strzałów na bramkę, akcji ofensywnych itd. Żal było patrzeć na miotającego się przy linii bocznej Wengera, bo – podejrzewam – on sam nie bardzo rozumiał, co się dzieje i z kim przyszło mu grać.Osobny wątek to szanse na tytuł Arsenalu: bez Gallasa, Fabregasa, a przez najbliższe tygodnie – także bez Arszawina i van Persiego…

          3. ~Bartek S.

            Mecze Arsenalu z potentatami to sprawa bardzo ciekawa. Z Chelsea ponieśli porażkę, bo przyjęli warunki walki The Blues – siłowo ustępowali, więc dostali baty. Trochę inaczej było jednak z MU – tu górę wzięła mądrość SAF-a – dawno nie widziałem, żeby ktoś tak wykorzystał czyjś styl dla jego pobicia – ustawienie zasieków na trzydziestym metrze, wpuszczenie na boisko upierdliwych pomocników (Park, Fletch) i szybki kontratak. To, co robiła Barcelona w środę, pokazuje, że Arsenal jest jednak gorszą wersję Barcy. Grają bardzo podobnie, lubią ten sam styl, ale indywidualnie stępują na większości pozycji. Po prostu – Ibra to jednak ciut lepszy piłkarz niż Bendtner, Alves gra lepiej niż Sagna, a Messi i Eboue to inne galaktyki. A to są kluczowe pozycje dla takiego grania, jakie preferują obie ekipy. Po prostu nie ma dziś Barcy bez Daniego A. A do ich finezyjnej gry konieczna jest świadomość, że z przodu czai się napastnik gotów wykorzystać każde nietypowe podanie. W weekend może się za to rozstrzygnąć walka o tytuł. Gdyby (w co trochę wątpię – ja, człek małej wiary) MU udało się wyrwać 3 punkty, byliby w niezwykle komfortowej pozycji. Wówczas wyścig dwóch koni byłby bliski rozstrzygnięcia.

          4. Michał Okoński

            Bardzo trafne uwagi. Ja po jutrzejszym meczu również (?) spodziewam się remisu, jak będzie – zobaczymy. A garść statystyk ze środy, które moje porażenie Barceloną jeszcze wzmacniają, dotyczą podań: 533 do 265, i posiadania piłki: tylko 38 proc. Arsenalu, na własnym boisku… (25 proc. w pierwszym kwadransie). Po drugim obejrzeniu zastanawiam się tylko, co by było, gdyby Walcott wszedł już za Arszawina.

          5. ~alasz

            Byłem pod wielkim wrażeniem gry Barcelony, ale tak grac 90 minut nie można, zbyt wiele sił to kosztuje, można ich ograć moim zadaniem murując bramkę a po odbiorze grac długa piłkę na szybkiego napastnika, gdyz grając tak wysokim pressingiem zostawiają kawał wolnej przestrzeni. Na taka taktykę liczyłem w finale, gdy zobaczyłem początkowy szturm MU wiedziałem ze skończyć sie moze to bardzo źle, bramka eto’o z kontry i wiadomo co sie potem stało. Pod jakimkolwiek jednak wrazeniem był nie był, gra na „padnij gdy cie dotkna” nie wzbudzi mojego szacunku nigdy. Busqets po czystym jak łza wślizgu Fabregasa prawdopodobnie będzie nominowany do Oscara. Jutro wielki dzień. Hargreaves na łąwce!! Cuda ale to cuda dzieja sie przed meczem. Boje sie Berby na szpicy, jak on tam pójdzie to kto bedzie rozgrywał? Fergie, oszczędź mi widoku nieporadnego Carricka, Giggs, Scholes, Gibson, ktokolwiek byle nie Michaś.

  8. ~taxi_rock

    Cesc o kulkach opuścił stadion. Powiedział, że podejrzewają złamanie kości strzałkowej. Jutro prześwietlenie. Gallas też ma nie grać do końca sezonu – Wenger ponoć powiedział dla TV francuskiej.

    Odpowiedz
  9. ~grzesiek

    swietny mecz wczoraj.to co zagrała Barcelona szczegolnie pierwsza polowa to jest mistrzostwo swiata ta mrówcza robota w presingu dwa zespoly grajace podbnia pilke a Arsenal bez niej przy nodze wygladał jak nie poradne dzieciatko .szkoda ze tylko remis bo powinno byc przynajmniej 1-4 ale taka jest pilka rewanz tez zapowiada sie nie zwykle ciekawie

    Odpowiedz
  10. ~Łukasz Anczyk

    Po wtorku i środzie nasuwają się pytania, jaka będzie cena strat poniesionych przez Wengera i Fergusona w pucharach. Jak widać Ancelotti słusznie zwiększył swoje szanse na tytuł po odpadnięciu Chelsea z Ligi Mistrzów. Szerzej na ten temat rozpisałem się u siebie, ale proponuję dyskusję. Nieobecność Fabregasa i Rooneya w końcówce sezonu to cios od losu z tych poniżej pasa.link do wpisu: http://podpoprzeczke.blox.pl/2010/04/Impossible-is-nothing.htmlPozdrawiam

    Odpowiedz
  11. ~alasz

    Pan Michał napisał ze ma wrażenie, ze zbliżające sie tygodnie, to byc albo nie być Berbatova w MU, a ja mam wrażenie ze blizej wylotu jest Michael Carrick, po pierwszym świetnym sezonie, było tylko gorzej, w tym ciężko mi sobie przypomnieć dobry występ anglika. Myślę ze w plotkach o jego rzekomym wylocie, moze byc sporo prawdy, naprawdę wkład Carricka w grę MU jest corac mniejszy, mam tez wrazenie ze gra, tylko dlatego ze Hargreaves kontuzjowany, Anderson również, a Paul Scholes nie jest już najmłodszy. W meczu z Bayernem tak rozwścieczył swoja gra Fergusona ze nie zawahał sie wstawić odrazu w jego miejsce Berbatova. berba natomiast ma okazje pokazac ze umie strzelac, pytanie tylko czy on zeczywiscie jeszcze pamieta jak sie gra na szpicy…

    Odpowiedz
    1. ~Q

      pytanie nie brzmi czy umie grać na szpicy (o ostatnio z Boltonem cośtam pokazał), tylko czy jak będzie grał na szpicy przeciwko Chelsea to ktoś ze środka zdoła mu dograć chociaż jedną sensowną piłę…bo niestety Carrick i mnie już zaczyna irytować, mimo iż zawsze byłem jego fanem, to jest typ gracza którego najtrudniej docenić, którego wkład pozornie często jest niewielki, który mało strzela, mało asystuje, mało drybluje, nie wypluwa płuc ani nie wgniata przeciwników w ziemię. Ale to Carrick decyduje kiedy i jak zaatakuje MU uruchamiając odpowiednie sektory boiska, to MC ustawia w defensywie drugą linię i mądrze asekuruje, to on jest batutą Fergusona na murawie.tyle że w marcu gra niemiłosierną kiłę, niemniej wcześniej miał kilka bardzo udanych spotkań i mimo iż nie pamiętam dokładnie których, to pamiętam doskonale jak go broniłem na jakimś forum.

      Odpowiedz
    2. ~michalj

      To samo pisałem na tym blogu po meczu z Liverpoolem. Carrick to obecnie najsłabsze ogniwo ManU (szczególnie przy energicznym Fletcherze) i w składzie jest tylko dlatego, żę Ferguson nie ma innej opcji. Po sezonie raczej Carricka już nie zobaczymy w koszulce United. Może powrót na WHL?

      Odpowiedz
  12. ~erictheking87

    Sir Alex Ferguson has stated Manchester United striker Wayne Rooney will be out of action for between two and three weeks.czyli jednak nie jest tak zle. moze przy okazji kolano rooneya troche odpocznie, bo tez mial z nim problemy.

    Odpowiedz
  13. ~alasz

    Drugi raz w tym sezonie MU przegrywa z Chelsea po bramce której nie powinno sie uznać. Spalony ewidentny ślepy by zauważył. Jestem dumny z postawy zespołu w drugiej połowie meczu. Wielka nie sprawiedliwością byłoby gdyby Chelsea zdobyła tytuł, oba zwycięstwa przy pomocy sędziego.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Alasz, ta bramka Machedy to wiesz, też taka średniawa. Czy tam było dotknięcie przedramieniem, czy nie, można się zastanawiać. Mecz niezły, ale MU fatalny. Berbatov mnie dzisiaj parokrotnie rozłożył – oprócz świetnej wrzuty do Fletchera, kolejny mecz do niczego. MoTM – Malouda. Gość jest po prostu niesamowity .

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Berba walczył jak na swoje możliwości, starał się, ale jak mówiłem, pójdzie berba do ataku to nie bedzie miał kto mu podawać. Tak się stało. Bramka Machedy (chłop albo ma tonę farta albo naprawdę ma instynkt), do ładnych nie należała, ale jest w pełni zgoda z przepisami, od brzucha, żadna powtórka kontaktu z ręką nie udowodniła. Natomiast spalony jest ewidentny, absolutny. Przemawia przez mnie zal, po pierwszej połowie ewidentnej dominacji Chelsea, gdzie była zdecydowanie lepsza, byłem w drugiej połowie dumny, widziałem mój ukochany Manchester, grający z pasja, grający wszystkim co ma, walczący o każde źdźbło trawy. Jakkolwiek Chelsea miała więcej z gry, to w futbolu liczy sie tez pasja a tą diabły pokazały w najpiękniejszej możliwej formie, fakt jest taki ze zamiast dwóch remisów mamy dwie porażki, bynajmniej nie sa one zasługa graczy Chelsea.

        Odpowiedz
        1. ~Q

          wg mnie Ferguson przegrał przez błędne decyzje, Chelsea odpoczywała dwa razy dłużej niż MU, a sAF wystawia do składu 3 subemerytowane żywe legendy (mam dla nich wielki szacunek, ale w wieku 35 lat nikt nie może grać na pełnych obrotach co 3 dni, szczególnie przy liniach gdzie trzeba biegać i biegać, Gary słabiutko, Scholes nierówno, zaś Giggs wracający po kontuzji był najgorszym zawodnikiem na boisku…). Jest Rafael, jest Nani, jest Carrick/Gibson. I to jest moje zdanie już od 1 minuty meczu. Jak znów wyjdą w środę to będzie bardzo ciężko awansować do półfinału.co do Berby to zgadzam się, sądzę że taki Drogba więcej by w takim ustawieniu i z takimi dograniami (a raczej ich brakiem) nie wyczarował, chociaż Bułgar miał jedną sytuację gdzie chyba (bo strzał nie byłby najłatwiejszy) za długo zwlekał i stracił piłę po czystym aczkolwiek bardzo ryzykownym wybiciu zdaje się Lampsa. Szansy nie wykorzystał, ale też nie zaprzepaścił, szkoda bo życzyłem mu żeby pokazał wszystkim na co go stać…

          Odpowiedz
          1. ~Tomas_h

            Teraz mam chwilkę, to napiszę coś więcej. Na moje MU po prostu nie mógł tego meczu wygrać. Ustawienie było zbyt defensywne, jakby miało sugerować granie na remis, choć nikt tego głośno nie mógł powiedzieć. Zaskoczyło mnie Chelsea bardzo w Iej połowie zarówno rządzeniem w śodku pola, jak i też totalną neutralizacją ataku MU: efektem były nieudane próby naciągnięcia Mikea Deana na karnego zarówno przez Parka, jak i przez Berbatova. Szczególnie tej drugiej sytuacji szkoda, gdzie można było oddać strzał, a nie czekać na reakcję Lamparda. W efekcie – po 45 minutach było zero strzałów MU, a aż 5 Chelsea. No niestety, trza kopać, aby wpadło – to podstawowe prawidło tej gry. Dodałbym do tego jeszcze, że na szczęście sędzie nie gwizdnął faulu na Anelce – tak jakby kolega Q miał trochę racji, pisząc o emerytach na boisku, choć mi, za wyjątkiem tej sytuacji, akurat Neville podobał się bardzo. Druga połowa, choć zaczęła się od rajdu Ferreiry i na szczęście pudła koło długiego słupka, przyniosła żywiołowe ataki MU. Tyle, że co z tego – po szturmie w 58-60 minucie stwierdziłem, że jak już teraz jej nie wcisnęli Cechowi, no to będzie ciężko. I było, wejście Drogby w miejsce Anelki jeszcze tylko zamieszało bardziej w szykach drużyny która powinna atakować, a u siebie przegrywała z najgroźniejszym przeciwnikiem. Na pocieszenie pozostało wejście Machedy, myślę że przed tym chłopakiem jest olbrzymi potencjał, lecz to wszytko na co było stać MU. W obecnej sytuacji, tak jak pisze Q, i on i Gibson powinni grać więcej w pierwszym składzie. Szkoda – fatalny tydzień Manu, kontuzja Wayne’a i dwie ważne przegrane, w na horyzoncie walka o być albo nie być w środę. Chelsea se bimbało cały tydzień, wyszli zrelaksowani i wypoczęci, jak powiedział Jamie Redknapp – very convinced. Tak jak pisałem – remis byłem gotów brać w ciemno jeszcze z tydzień temu ….

          2. ~erictheking87

            wiesz co Tomas, akurat z tym naciaganiem na karnego przesadziles moim zdaniem. faul na parku byl ewidentny, i jak dla mnie karny byl 100 procentowy, a kartka co najmniej zolta. faul na berbatovie byl bardziej dyskusyjny – to na pewno, chociaz moim zdaniem, tez mogl dean spokojnie go gwizdnac. lampard od tylu zaatakowal berbe, i co prawda wybil mu pilke, ale skosil go przy okazji rowno z murawa, wiec mamy tu niebezpieczne zagranie, w dodatku od tylu… taka klasyczna kosa, no ale sytuacja na pewno nie tak klarowna jak ta na parku.neville anelke przewalil wpadajac na niego z niezlym impetem, wiec pod 'gre cialem’ ciezko byloby to podciagnac – to jak dla mnie rowniez byl karny.co do gibsona – jak zobaczylem na tablicy, ze wejdzie on na boisko, mialem przed oczami tylko wielki jak mount everest pytajnik ’?’. szczerze mowiac, uwazam, ze ten gosc absolutnie nie nadaje sie do pierwszego skladu w tym momencie – lawa to jest max co moze wyciagnac.facet irytuje mnie po prostu jak nikt inny w united. nawet nani gdy jego crossy laduja w absolutnie losowych miejscach w polowie mnie tak nie drazni.a macheda? hmm… ciezko go oceniac, bo w meczach, w ktorych go widzialem niczym specjalnym nie przekonywal (poza genialna bramka z villa i szczesliwymi z bodajze sunderlandem w zeszlym sezonie i dzisiejszej). z drugiej strony wydaje mi sie, ze to zawodnik z potencjalem, a w dodatku prawdopodobnie ma charakterek, wiec w przeciwienstwie do gibsona faktycznie powinien wiecej grac, bo nie mial jeszcze wystarczajacej ilosci okazji do gry w pierwszej 11, aby mozna go bylo sprawiedliwie ocenic.

          3. ~alasz

            Gibson ma kopyto, nic pond to, ale chuknac umie. Trzeby było cos zmienic, a SAF nie miał juz kogo, jak dla mnie Carrick to jest taka żenada w ostatnich tygodniach, ze predzej sam Alex wejdzie na boisko niz wpusci Michasia. Brakuje trochę jakości, mamy wielu walczaków, ale jakości brakuje, kreatywny pomocnik jest potrzeby w zbliżającym sie oknie. Stąło sie to co powiedziałem, poszedł Berba do ataku, to juz nikt piłki rozprowadzić nie potrafił. Scholes i Giggs razem w pierwszym składzie, ja rozumiem te decyzje, z braku laku trzeba było cos kombinować, bo przecież Carrick to co wyprawiał z poolem czy bayernem to juz w 10 lepiej grac. Trzeba będzie troszkę odświeżyć zespół przed sezonem, podziękować paru zawodnikom, sprowadzić innych. Modric to było by to. Jeśli nie modric to ktoś w tym typie, na pewno z arsenałem niebanalnych zagrań, najlepiej młody i głodny sukcesu. W tym sezonie broni jeszcze nie składamy, tydzień temu Chelsea znajdowała sie na straconej pozycji, tu wszystko zmienia sie z tygodnia na tydzień. Ja po drugiej połowie byłem dumny z gry zespołu, dali z siebie wszystko, widziałem ze im zależny, nie moge miec pretensji. Boli mnie tylko ze w obu meczach z chelsea to arbiter dał punkty rywalowi. Nie ma sprawiedliwości na świecie, wiec trzeba wziąć co swoje siła.

          4. ~etk87

            zgodze sie z Toba Alasz. united troche brakuje pilkarskiej jakosci, czy moze raczej kogos kto ma wystarczajace skille by regularnie przesadzac o wyniku zacietych spotkan.nie wiem czy pamietasz jak rozmawialismy o j.cole’u i zatrudnieniu go za friko. masz racje, jesli gralby taka lipe jak wczesniej to moglby byc to blad (chociaz mimo wszystko i tak wzialbym go nawet w takiej formie), gdy jednak jest w niej – wiadomo – to jeden z czolowych ofensywnych pomocnikow na swiecie, poza tym to wlasnie gracz, ktory nawet nie majac swojego dnia, moze przesadzic o wyniku spotkania jednym kopnieciem.poza tym mam pewna koncepcje – cole moglby posrednio rozwiazac nasze problemy z napadem – gdyby fergie ustawial go jako srodkowego AM, bez specjalnych zadan defensywnych.w przypadku braku rooneya, berba mialby z kim grac dwojkowe akcje (bo jak ostatnie mecze pokazuja ten facet do gry solo z przodu nie bardzo sie nadaje), a w przypadku gry owenem na szpicy, sytuacja rowniez pozytywna by byla, bo wtedy jest ktos za jego plecami obslugujacy go podaniami (bez potrzeby grania ryzykownymi dlugimi thorough ball’ami z glebi pola).poza tym to gracz mogacy operowac na skrzydlach, szczegolnie lewym, gdzie nani gra z bardzo zmiennym szczesciem, wiec jak dla mnie sciagniecie j.colea na zasadzie free transferu byloby po prostu swietnym posunieciem.ciagnac jeszcze watek gibsona, to kopyto owszem ma, ale to m.in. irytuje mnie w tym kolesiu, ze odkad siknął pare bram z dystansu, teraz na pałe laduje z kazdej mozliwej pozycji. kilka razy rooney chcial mu za to leb urwac, i wcale mu sie nie dziwie. poza tym ilosc strzalow off target w jego przypadku wbrew pozorom jest rowniez calkiem spora. mozna powiedziec, jeszcze in plus o nim, ze waleczny jest, no ale to brytyjczyk wiec niejako, dostajesz to w 'wyposazeniu seryjnym’.

          5. ~Tomas_h

            Hm, alasz, jak na moje, to Gibson bardziej potrafi huknąć nic chuknąć, ale może i ja się nie znam … Co do reszty – centralnie się zgadzam. Brak ogrania, brak nowych pomysłów i nowych ludzi – to się mści. Rotacja durniu – tak brzmiał wpis na blogu Majkela 16 maja zeszłego roku, i te święte słowa jakby niepotrzebnie – po prostu odeszły w niepamięć.

          6. ~alasz

            Oj tam, na polskim albo grałem w brydża albo w ogóle nie chodziłem i z perspektywy czasu muszę przyznać, dobrze robiłem 😀 W środę wielki mecz, 3 wpierdziel z rzędu mało prawdopodobny, jednakże szanse na awans oceniam jako 50%. Półfinał bez angielskich zespołów? Co do Jeo cole’a to zostałem przekonany, problem w tym ze wujek Roman być możne również.

          7. ~Tomas_h

            alasz, ja z kolei jako absolwent mat/fiz mam tradycyjny ciąg na polszczyznę 😉 To pewnie stąd ta uwaga – cały czas jesteśmy kumplami mam nadzieję …

          8. ~alasz

            Wskazane błędy zawsze staram sie poprawić, nie inaczej będzie i tym razem. Za awans do następnej rundy LM będziemy więcej niz kwita 😀

          9. ~Tomas_h

            Eric, uwierz mi, ciężko mnie uznać za sympatyka Chelsea, ale – po faulu na Parku absolutnie NIKT z MU nie zaczął machać kończynami o krzywdzie. Po faulu na Berbie – tak samo. W konkluzji – nawet sami zawodnicy nie byli przekonani ani „oburzeni” jaka dzieje im się krzywda. To najlepiej obrazuje to, co się rzeczywiście stało i też właśnie ten punkt wytknęli sprawozdawcy w skysports jako komentarz do wydarzeń w tej połowie. Także to co się stało, lub co się nie stało – na zawsze zapadnie w pamięci kibiców jednej i drugiej drużyny. A odnośnie Nevilla – hm, Phil nawet nie dotknął piłki. To że sędzie nie zareagował – to bardziej bym składał na atut własnego boiska. Na Stamford nie byłoby w ogóle dyskusji. A młode wilczki – hm, temat rzeka. To tak jak wiesz, z Fabianem w Arsenalu, nie gra w ważnych meczach bo mu brak doświadczenia, którego nie może zdobyć nie grając w ważnych meczach :-))). I koło się zamyka. Śmiem twierdzić, że SAF popełnił błąd nie rotując chłopakami w mniej kluczowych spotkaniach, a teraz – no sorry – nie ma kim za bardzo grać, bo po prostu trzęsą im się nogi, biegając przeciwko Drogbie, Lampardowi czy też Mikelowi. I bez żadnego poddawania w wątpliwość twierdzę – sprzedaż CRona, zarobienie ogromnych pieniędzy i powstrzymanie się z zakupami, z jednoczesnym zassaniem darmowego Owena – się zemści. Obym krakał, stawiam wszystkim jeśli tylko tak będzie kolejkę, ale na moje – to był najbardziej kosztowny błąd, który śmiało można tylko porównać z odejściem Teveza. A jego konsekwencje …..To ja se może pogwiżdżę ….

          10. ~etk87

            no nie wiem Tomas, komentuje to co pamietam z meczu, byc moze jak sobie odswieze jakimis highlightami to mi sie odmieni wizja i przyznam Ci racje, chociaz z tego co mi pamiec mowi, gracze chelsea tez nie bardzo protestowali po tym jak neville wpadl na anelke, a uzasadnilbym to wszystko po prostu tempem meczu…ale jak pisalem wczesniej, mozliwe, ze czas i emocje troche znieksztalcily moja percepcje tych sytuacji.z drugiej strony na co ja narzekam… przeciez wlasnie to jest fajne w lidze angielskiej, ze tam nie placza jak ktos ich w polu karnym przewroci tylko zbieraja sie i zasuwaja za pilka.co do rotacji musze Ci przyznac, ze to bardzo trafna uwaga – co prawda macheda byl dosyc dlugo kontuzjowany, ale faktycznie… rzadko w meczu o stawke pojawialy sie twarze spoza pierwszego skladu.gibson cos tam grywal, ale jak juz mowilem, grywal tak, ze zazwyczaj mnie krew zalewala.a welbeck? coz… to, ze wyladowal w preston mowi samo za siebie (pomijam, ze sezon ma juz z glowy w tej chwili).ostatnimi czasy nader czesto myslalem, ze wszystko moglby wygladac inaczej, gdyby jednak alex nieposkapil grosza na benzeme przed sezonem.w dodatku potwierdzaja sie moje obawy, ktorych nabawilem sie zaraz po kontuzji owena w meczu z villa, ze w przypadku gdy rooney jest out, united jest bezzebne, bo nie ma klasycznego napastnika na poziomie.gdyby jeszcze mieli jakiegos typowego ofensywnego pomocnika, ktory moglby latac te dziure to pol biedy by bylo… no ale sorry, mowiac wprost – ten zespol nie ma kim grac z przodu w tej chwili.

        2. ~Stefan

          Dokładnie tak – nie tyle boli wynik co same jego wypaczenie… Podobnie jak w pierwszym meczu. Gdyby Chelsea była drużyną wyraźnie lepszą nie miałbym nic przeciwko temu żeby wygrała, ale nie oszukujmy się nie była drużyną wyraźnie lepszą. To był klasyczny mecz na remis.Szkoda, że tak późno wszedł Macheda i Nani, bo bez nich nie miał kto ukłuć Chelsea. I mimo, że jestem zwolennikiem Berbatova to trzeba powiedzieć, że stanowczo nie nadaje się on do grania osamotnionego napastnika, po prostu nie istnieje w tej roli.Ależ pasjonująca będzie końcówka tego sezonu – na ostatniej prostej to Chelsea jest faworytem, ale starczy jedno potknięcie…

          Odpowiedz
          1. ~etk87

            akurat mam wrazenie, ze mimo wszystko chlesea byla lepsza druzyna. bardzo dobrze taktycznie mecz zagrany przez nich zostal, w dodatku musze powiedziec, ze bardzo podobalo mi sie jak przydusili gre po stracie bramki – wykonali mase bezproduktywnych podan, ale nie pozwolili na wymiane ciosow, wiedzac, ze manchester jest w gazie. oczywiscie decyzje sedziego mogly wypatrzyc wynik. 3 karne niepodyktowane, sporo zlych decyzji, brama z podwojnego spalonego (bo nie tylko drogba na nim byl ale rowniez ktos w tle z chelsea, byl na nawet wiekszym o metr offsidedzie od didiera).mimo wszystko z ogolu gry mam wrazenie, ze chelsea mimo wszystko byla troche lepsza druzyna.

          2. ~Tomas_h

            Eric, nie wiem czy wersję wypowiedzi ustaliłeś z Ruudem Gullitem, ale on powiedział tak samo …..

  14. ~ekspert

    Chelsea wygrała mecz zasłuzenie swietnie zagrali taktycznie zablokowali głowna bron United czyli skrzydła jeszce raz sie potwierdzilo ze Berbatov sam w ataku nie powinnien grac on jest stworzony do dwojki

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To ja się wtrącam do dyskusji z haniebnym opóźnieniem, w kolejnej notce. Mam nadzieję, że choć częściowo usprawiedliwia mnie wirus, który przyćmiewał mi umysł podczas oglądania…

      Odpowiedz
  15. ~Tomas_h

    Matematyki ciąg dalszy …. To odnośnie wpisu Majkela sprzed tygodnia. Patrzę na terminarz rozgrywek – no i nie jest zbyt dobrze. Zarówno MU jak i Chelsea mają do końca 5 meczów. MU gra z Blackburn, MC, Tottenhamem, Sunderlandem i Stoke. Chelsea z Boltonem, Tottenhamem, Stoke, Liverpoolem i Wigan, Na dzień dzisiejszy, wg wyglądu tabeli – obydwa zespoły grają dwa mecze z zespołami z pierwszej szóstki, w których wszystko może się wydarzyć. Tyle że Chelsea ma po drodze niewygodny Liverpool, a MU – rewanż na City of Man Stadium. Nie wiem, oj nie wiem …..A był czas, że z matmy byłem naprawdę niezły :-)))Ależ będzie cyrk do końca. A Bendtner dzisiaj, w 94 minucie ….. No comments

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Oj będzie cyrk – będzie. Powtarzam to od miesięcy – nie zdziwię się jeśli o mistrzostwie zdecyduje różnica bramek…

      Odpowiedz
  16. ~etk87

    Panowie, zapewne ogladaliscie spursow? bo widze, ze bent napsul krwi dawnemu pracodawcy (przypuszczam, ze nie bylo mu specjalnie przykro z tego powodu) i generalnie 3-1 sugeruje, ze dosyc gladko poszlo sunderlandowi (co zaskakuje szczegolnie gdy pomysli sie o meczu z poolem z ostatniej kolejki).widzialem arsenal z wolvsami (poza heh… ostatnimi 10 minutami), i wyglada na to, ze theo zaczyna wracac do formy – pare razy zgubil sie co prawda w grze 1 na 1, ale wialo groza gdy kanonierzy grali prawa strona.a wolvsi stawiali twardy opor trzeba przyznac, i nalezy im sie za to szacunek, zagrali o wiele lepszy mecz niz sie tego po nich spodziewalem.czerwona dla henrego jednak zasluzona moim skromnym zdaniem.zerkalem tez nieco na burnley z city. gdy odpalilem mecz bylo juz 3-0, a druga polowa to istny mecz na wodzie, w ktorym mimo wszystko i tak city przewazalo. mysle, ze warto jeszcze wspomniec o swietnej postawie kibicow gospodarzy gdy na liczniku bylo juz 6-0. na poczatku myslalem nawet, ze to 'ole’ to ironia, ale oni kurcze naprawde wspierali swoj zespol nawet w tak niewdziecznej sytuacji.dlatego tez maja u mnie najprawdziwszy respect za to zachowanie.

    Odpowiedz
    1. ~Grzesiek

      Uważaj-bo Cię skrytykują zaraz iż podziwiasz kibiców których nie obchodzi wynik tylko „darcie mordy”;)Pamiętam jak kibice Romy spiewali ciagle na Old Trafford podczas gdy ich klub zbierał manto(a,hymn rzymian przy 0:5 był jedynym co słyszano na stadionie w tym momencie) i do teraz pojawiają się głosy iż to nie kibice tylko kibole którzy nie przejmują się wynikami heh.To tak of-topowo i przy okazji,pozdr.Burnley zaś rzeczywiście ma fantastycznych fanów(i wogóle biorąc pod uwagę iż to miasto ma jakieś 80-90 tys mieszkańców są oni wręcz numerem jeden:)

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Największą krzywdę świetnym fanom Burnley zrobił oczywiście Bolton, wykradający Owena Coyle’a. Jestem, cholera, pewien, że gdyby został na Turf Moor, zostałaby tam i Premier League – co najmniej na przyszły sezon.

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *