Tradycyjna porażka

Owszem, ostatni raz wygrali mecz ligowy na Stamford Bridge w 1990 roku, kiedy aż sześciu piłkarzy obecnej wyjściowej jedenastki jeszcze nie było na świecie. Owszem, przegrali jak zwykle w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Tym razem jednak nie mam ochoty z nich szydzić ani nie wstydzę się za nich. Była w tym meczu walka, była myśl trenerska, przez pierwsze dwadzieścia minut realizowana z zaskakującym powodzeniem.

Nie zamierzam się oczywiście przesadnie rozwodzić nad tymi dwudziestoma minutami – a zwłaszcza nad minutą trzecią, w której grający wówczas wysokim pressingiem goście odebrali Chelsea piłkę, Mason odegrał na skrzydło, skąd poszło dośrodkowanie na głowę Kane’a, którego strzał ominął wprawdzie Courtois, ale zatrzymał się na spojeniu słupka z poprzeczką. Faktem jest, że gola nie było, podobnie jak kilka minut później po kolejnym odbiorze na połowie rywala i minimalnie niecelnym uderzeniu Harry’ego Kane’a. Tottenham grał szybciej niż w poprzednich spotkaniach, swobodnie wymieniał piłkę, a nade wszystko: odbierał ją i wyprowadzał groźne kontry. To było to, o czym mówił Pochettino od początku sezonu – było, ale się skończyło.

Poza Chirichesem na prawej obronie (pilnować Hazarda – misja niemożliwa, ale przecież wracający po ponadrocznej przerwie Walker rozegrał dopiero godzinę w meczu młodzieżówki, a Naughton i Dier nie poradziliby sobie lepiej; Rumun przynajmniej dośrodkowywał w pole karne Courtois), trudno mieć wątpliwości co do doboru i ustawienia drużyny. Wychowankowie: Kane, Mason, Bentaleb walczyli do upadłego. Nawet przy niekorzystnym wyniku goście pokazywali się z dobrej strony, cierpliwie wydziergując swoje kolejne akcje, a Jose Mourinho mówił po meczu, że wynik był dla rywala zbyt surowy. Problem w tym, że wszystkie gole dla Chelsea padły po indywidualnych błędach piłkarzy Tottenhamu. Przy pierwszym Hazarda nie upilnowali Lennon z Chirichesem, Drogba fantastycznie zastawił się przed Fazio i odegrał piłkę koledze, a Lloris przepuścił uderzenie Belga. Przy drugim Lloris wykopał piłkę wprost pod nogi Hazarda, który oddał ją Oscarowi, ten zaś Drogbie. Przy trzecim przegrana rywalizacja Vertonghena z Remym w polu karnym była wręcz komiczna.

Użalanie się nad sekwencją wydarzeń między 19 a 22 minutą (przy dwubramkowym prowadzeniu Chelsea sprawę należało uznać za definitywnie zamkniętą) mija się oczywiście z celem. Lepiej po prostu oddać sprawiedliwość ekipie Mourinho. Po pierwsze, zachwycając się jej pracowitością, organizacją gry obronnej i skutecznością pressingu (napatrzeć się nie mogłem na to, jak między obrońcami i pomocnikami Tottenhamu uwija się Willian, a przecież statystyki defensywne nabijali wszyscy gracze drugiej linii, z Fabregasem włącznie; tego, że Matić będzie miał sześć przechwytów i sześć wybić, mogliśmy się spodziewać, ale pozostali nie byli gorsi). Po drugie, zachwycając się jej skutecznością: kiedy już miała dobre sytuacje, to je po prostu wykorzystała. Po trzecie, doceniając jej możliwości manewru: zawieszonego za pięć żółtych kartek Diego Costę zastąpił dziś Drogba, strzelił bramkę i zszedł, więc w jego miejsce pojawił się Remy, który również zdobył gola; w przerwie Cahilla zastąpił Zouma i również zaprezentował się dobrze.

Od tygodni szkoleniowcy drużyn przeciwnych szukają sposobów na rozmontowanie tej nienagannie funkcjonującej maszyny – i od tygodni obchodzić się smakiem. Od tygodni wszyscy powtarzają, że sprawa mistrzostwa Anglii jest przesądzona – pytanie tylko, czy w marszu po tytuł Chelsea przegra jakiś mecz i czy przebije barierę stu punktów.

26 komentarzy do “Tradycyjna porażka

  1. ~Pat

    Man City ma zaledwie 6 pkt straty do Chelsea, a nie doszliśmy nawet do połowy rozgrywek, więc wcale nie uważam żeby wszystko było przesądzone. Rzeczywiście grają najbardziej stabilnie z czołówki, mają chęci, doświadczenie, jakość i zdrowie, ale sezon jest długi i trudny. Mogą zdarzyć się kontuzje, będą mecze w fazie pucharowej LM, a w drugiej części sezonu drużyny z dołu tabeli będą walczyć o życie i wyrywanie punktów każdemu. Fajnie że grają tak dobrze, bo inne drużyny będą chciały dociągnąć do tego poziomu, ale przyznawanie im mistrzostwa już teraz jest chyba przedwczesne.

    Odpowiedz
  2. ~KrólJulian

    Ta organizacja gry obronnej w pierwszych 20 minutach to wychodziła Chelsea tak sobie… To była zdecydowanie najbardziej chaotyczna, roztrzepana drużyna ze wszystkich jej tegorocznych oblicz.
    Willian miał też najwięcej strat, niektóre niemal „niewymuszone”…
    Prawda jest taka, że nikt na SB w tym roku nie zagrał jeszcze tak ofensywnie i tak chelsea nie przycisnął, gdyby Koguty pierwsze strzeliły bramkę mogłoby być różnie…

    Odpowiedz
  3. ~ramzes

    no tak żeby Koguty strzeliły w kilku innych miejscach w tym roku to ich pozycja nie byłaby taka jaka jest. po to takie gadki, po co te gdybanie?jakby United nie strzeliło rzutem na taśmę na OT CFC miałaby 2 pkt więcej. Chelsea może przegrać mistrzostwo jedynie poprzez utratę punktów z takimi Suderlandami, co z resztą uczyniła w tamtym sezonie. Na SB jest drużyna, City to tylko Aguero nic więcej.

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Chelsea jeszcze trochę brakuje do „drużyny”porównywalnej z tymi z najlepszych lat ery Romka, a MC to już bankowo nie tylko Aguero, kilku gości ma jeszcze dość znaczący wkład w tę ekipę… A nawet przyjmując tę karkołomną tezę za pewnik to w zeszłym roku wystarczył ten Aguero do wygrania ligi i Suarez do zajęcia miejsca na pudle, więc przestrzegałbym przed niedocenianiem siły wpływu jednostki na wyniki drużyny…

      Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            chyba tak 🙂 chociaż ja się chętnie dowiem co w tym roku jest polecane na yaya i ma na nie zbawienny wpływ, a co nie, bo w tych sprawach to nie zawadzi być na bieżąco…

  4. ~KBKBKB

    Przez pierwsze 19 minut przecierałem oczy ze zdumienia i się tylko zastanawiałem co też Okoński przeżywa i o czym będzie dziś pisał.
    W 21 minucie stwierdziłem, że futbol jest okrutny i oglądałem już tylko jednym okiem.
    Współczuję Panie Michale, naprawdę.

    Odpowiedz
  5. ~pajacyk21

    A ja włączyłem mecz w okolicy 15. minuty i przez następne 10-15 minut oglądałem jednym okiem (drugie musiało obserwować półrocznego szkraba czołgającego się po dywanie) jak Spurs nie mogą wyjść z własnej połowy i tracą dwie ‘tottenhamowe’ bramki…
    Pomyślałem sobie: „Ech, Tottenhamie – znowu dałem się nabrać” i przestałem oglądać nawet tym jednym okiem.
    Tym bardziej dziwi mnie to, o czym p. Michał napisał… Ale niczym niewierny Tomasz: nie uwierzę póki nie zobaczę.

    Odpowiedz
  6. ~hazz2

    Trochę nie rozumiem Pana Michała, bo w zeszłym sezonie na SB Tott grał praktycznie całą pierwszą połowę bardzo dobrze a nie tylko 15 – 20 minut. No i tez dopiero indywidualny błąd Vertsa spowodował lawinę czyli tak naprawdę niewiele się zmieniło i nie ma różnicy między Pochettino a Sherwoodem . Chelsea przycisnęła , strzeliła i dograła do końca. Dla mnie wystawianie pary Bentaleb – Mason w takim meczu mija się z celem, bo co wystarcza na średni Everton to…wiadomo. Do tego przeciętny środkowy obrońca, który musi grać na prawej , bo ten nominalny ( naughton ) jest przerażliwie słaby i Davies, który jest lepszy od Rosea ale generalnie rośnie na kolejneg przecietniaka. Kontuzja walkera to żadne usprawiedliwienie, bo Poch już od początku pracy wiedział, że nie bedzie go miał do końca roku. Wychodzi wiec na to, ze zaczął sezon z jednym klasowym ale niestety rozkapryszonym obrońcą czyli Jankiem i o ile Fazio nie przekreślam o tyle cała reszta to nie jest ten poziom. Zresztą o czym tu więcej pisać skoro najlepszym kopaczem jest Kane a do tego najrówniej ostatnio grającym. Znawcą wielkim nie jestem ale wczoraj w 2 połowie Lennon grał na lewej czyli w założeniu miał łamać do środka a był tam już Eriksen no i Lamela, który z definicji pcha się środkiem heh skutek ? Brak skrzydeł, z których Tott nawet jeszcze w 1 sezonie Boasa słynął. Generalnie raczej nic z tego nie będzie a teraz w kolejce na WHL to Koeman następny :))) ?

    Odpowiedz
    1. ~wojtek

      zgadzam sie z Toba w jednym punkcie Twojej wypowiedzi.,ze nie jestes wielkim znawca,bo skoro nie widzisz róznicy pomiędzy meczem sprzed roku ,a spotkaniem wczorajszym to rzeczywiscie nie dostrzegasz wielu aspektow.jesli uwazasz ze bentaleb zagral slabo to naprawde proponuje jeszcze raz obejrzec mecz. a „lekceważący” ton wobec Kane’a jest po prostu nie na miejscu . niby co ma wynikać z tego ,że jest ostatnio najlepszym zawodnikiem tottenhamu? to ze cala druzyna jest slaba,czy moze jednak to ze pokazal sie nam swietny talent ,ktory moze sie stac przyszloscia linii ataku tottenhamu i reprezentacji Anglii?

      Odpowiedz
      1. ~hazz2

        A gdzie napisałem, że Bentaleb grał słabo ? Proponuje ze 2 razy się zastanowić zanim się coś napisze. Kane gra nieżle i wczoraj był najlepszy ale w lidze ile bud walnął no i jednak wczoraj mimo wszystko trafienia nie zaliczył kolejny raz . Fakt, że najlepiej walczył w ataku i w odbiorze świadczy właśnie o tym o czym wspomniałem czyli o slabosci ekipy, w której teoretycznie grają lepsi piłkarze. Przyszłość repry Anglii obchodzi mnie tak sobie a w zasadzie nie obchodzi mnie zupełnie ale wiem, że na wyspach wystarczy ze dwa razy prosto piłe kopnąć i już się jest mesjaszem i nie trzeba daleko szukać a wystarczy przytoczyć sytuacje z Townsendem. Mecz w zeszłym sezonie ? Tu już palnąłeś, bo wtedy w 1 połowie Chelsea miała problemy ze stworzeniem sytuacji a teraz ? Ile ekipa Pochettino stworzyła sytuacji w drugiej polowie ? Klepanie piły wszerz boiska i co dalej ? Odniosłem się tylko i wyłącznie do wpisu Pana Michała, że budy wpadły po karygodnych indywidualnych błędach, bo gdzie jest wobec tego różnica między tym a tamtym sezonem ? Może mi odpowiesz z czego takie wielbłądy wynikają ( a praktycznie w wiekszości spotkań Tott mamy z nimi do czynienia ) i dlaczego między 20 a 45 minutą Tott nie potrafił momentami wyjść z połowy ?

        Odpowiedz
  7. ~Krzysiek

    Jak na tą chwilę wygląda na to, że Chelsea to najbardziej poukładany zespół do zdobycia mistrza czy przegra jakiś mecz? Ciężko powiedzieć. Przed chwilą oglądnąłem skróty pozostałych wczorajszych meczy http://www.mateball.com/p/1171/skroty-meczow-14-kolejki-ligi-angielskieji i już wczoraj wspomniałem o tym, że gdyby nie Aguero dla City czy Sanchez dla Arsenalu to różnica punktowa byłaby jeszcze większa. Chelsea też ma bohatera w postaci Diego Costy ale nawet jeśli on nie strzela robią to inni. To nawet nie polowa sezonu i roszady i różnice formy zawsze ujawniają się po świętach więc jeszcze wszystko się może zdarzyć.

    Odpowiedz
  8. ~m

    Oj słabo ta Chelsea wygląda bez piłki (kto by pomyślał). Z jednej strony obniżka formy Fabregasa lub po prostu przemęczenie z drugiej zaś Hazard złapał wiatr w żagle. Ciężki to miesiąc będzie dla niebieskich. A Totki zrobiły to co w każdym meczu z takim rywalem, gubili się na własnej połowie przy wyprowadzaniu piłki co Chelsea skrupulatnie wykorzystała.

    Odpowiedz
  9. ~de

    Jose ma fantastyczny skład i mistrzostwa już nie straci, fakt pewnie zgubią kilka punktów koło stycznia lub lutego kiedy będą rywalizować w fazie pucharowej ligi mistrzów, fantastyczny kręgosłup ma Chelsea # Courtois, Ivanovic,Terry,Fabregas,Ramires,Hazard,Costa

    Odpowiedz
  10. ~Stefan

    Zdecydowanie Chelsea już do końca sezonu nie przegra żadnego meczu, w ogóle można by im już wręczyć to mistrzostwo i byłby spokój…

    Odpowiedz
    1. ~Witek

      Fajnie jest być piłkarskim ekspertem. Można pleść androny o tym, że Chelsea pewnie nie straci punktów, że Invincibles 2 i takie tam. Zapewne… Dziwię się, że Michal też dał się nabrać. Prawie jak Rudzki, który przed sezonem był pewien, że Southampton będzie się bronił przed spadkiem i cała nadzieja w Borucu. Ech, eksperty.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Nie no przecież Stefan napisał to żartobliwie, ironicznie…
        Dziś Chelsea pokazała jaka jest niepokonana, a drewniany Cahill to był po prostu komiczny… Wiadomo-reprezentant

        Odpowiedz
  11. ~Stefan

    Przynajmniej KrólJulian zauważył, po prostu zawsze bawi mnie niemalże do łez jak czytam jeszcze przed półmetkiem sezonu podsumowania. Nie mówię, że Chelsea gra źle – ba, gra świetnie. Tylko co z tego, skoro za nami ledwie niecała połowa sezonu? Szczególnie w BPL gdzie praktycznie co dwa lata zdarza się odrabiać przewagę ponad 10 punktową do lidera już po nowym roku trąbienie o mistrzostwie dla Chelsea gdy po 14 kolejkach ma 6 punktów przewagi brzmi jak żart.

    Za kilka kolejek przy kilku błędach i lepszej formie Obywateli może się okazać, że ma 6 punktów straty do City i co wtedy? Już śpieszę z wyjaśnieniem – Ci sami eksperci będą tłumaczyli, że City już nikt nie dogoni i właściwie temat mistrzostwa jest zamknięty.

    Football bloody hell

    Odpowiedz
  12. ~Witek

    Ależ ja doskonale wyczuwam ironię Stefana. Szalenie mnie dziwi i irytuje ta naiwność piłkarskich ekspertów i kompletny brak odpowiedzialności za słowa. Pusty śmiech mnie ogarnial, kiedy niektórzy chcieli po 10 kolejkach wreczac puchar…

    Odpowiedz
    1. ~de

      coż za debata, po wpadce Chelsea ja dalej twierdze, że mistrzostwo Anglii zostaje w rekach The Special One i bede tu pisał do konca sezonu od czasu do czasu i bede wam przypominał 🙂

      Odpowiedz
        1. ~przecinek

          Punkty punktami, ale utrata Kuna może jednak okazać się rozstrzygającą. Facet łapie te kontuzje, jakby grał w Arsenalu…

          Odpowiedz

Skomentuj ~ramzes Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *