Okienko transferowe: czasami lepiej nie kupić

Forsy mają, dzięki ostatniemu kontraktowi telewizyjnemu, jak lodu, zresztą nawet gdy mieli jej mniej, wcale nie przeszkadzało im to w transferowym szaleństwie. A przecież kluby Premier League zachowują się podczas kolejnego już zimowego okienka zdecydowanie rozsądniej niż dawnymi czasy. Lepiej nie nabierajcie się więc na cały ten medialno-społecznościowy cyrk, który rozpęta się jutro od wczesnych godzin rannych – z grubych, ponad dwudziestomilionowych transferów, w najlepszym razie klub zmieni jakiś niemieszczący się w składzie WBA Berahino, może też w Anglii pojawią się kolejne sprowadzone za kilkanaście milionów funtów postaci, przy których nawet nienajgorzej zorientowani w światowym rynku piłkarskim dziennikarze zmuszeni są korzystać z usług Google’a (Oumar Niasse w Evertonie?), poza tym oczywiście dojdzie do licznych wypożyczeń. Gdzieś komuś wypadł na parę miesięcy z powodu kontuzji kluczowy obrońca, gdzieś podstawowy napastnik gra tak dużo, że rozsądniej byłoby zabezpieczyć się na wypadek kontuzji, gdzieś z kolei niemieszczący się w składzie ambicjoner psuje atmosferę w szatni…
Niby każdy z klubów walczących o mistrzostwo i Ligę Mistrzów miałby dobre powody do wzmocnień. Manchester City w obronie, gdzie nieustanne kłopoty ze zdrowiem ma Kompany. Arsenal też mógłby w końcu znaleźć Koscielnemu partnera zwrotniejszego i szybszego (patrz czerwona kartka w meczu z Chelsea) niż Mertesacker. Tottenham zajęty jest szukaniem pełnowartościowego zmiennika Kane’a. Gdy patrzy się na grę Manchesteru United można by dojść do wniosku, że transfer na każdą, poza bramkarzem, pozycję byłby tu wzmocnieniem, ale szczególnie prosi się o bocznych obrońców. Liverpool rozgląda się za napastnikiem (Alex Teixiera tej zimy okaże się chyba jednak zbyt drogi), a w dłuższej perspektywie – za bramkarzem i zawodnikami lepiej nadającymi się do gegenpressingu. Leicester – bo trudno w tej wyliczance nie brać pod uwagę lidera tabeli – chce poszerzyć ławkę rezerwowych; paradoksem byłaby zamiana jednej ławki na drugą w przypadku Loica Remy’ego.

Jasne: nie próżnują kluby mające nóż na gardle. Broniące się przed spadkiem Newcastle i Norwich wydały już po 20 milionów, a Sunderland niewiele mniej, znacząco podwyższając kwotę zainwestowaną do tej pory przez wszystkie kluby Premier League. Przypomnijmy jednak: dotąd wydano niewiele więcej niż 100 milionów [AKTUALIZACJA Z PONIEDZIAŁKU W POŁUDNIE: WYDATKI NEWCASTLE 29 MILIONÓW, WYDATKI ŁĄCZNE – 130 MILIONÓW], i choć zapewne jutro kwota ta wzrośnie, nie przebije raczej 225 milionów wydanych w styczniu 2011 roku. Choć teoretycznie powinna, bo wspomniane telewizyjne pieniądze spowodowały, że angielskie kluby są w stanie płacić. I płaciły latem. Nigdy dość przypominać niewyobrażalnych w nieodległej przeszłości decyzji: Payet skusił się na grę w West Hamie, Ayew w Swansea, Shakiri w Stoke, a Cabaye w Crystal Palace, z drugiej strony oszczędny zwykle Tottenham wydał na Heung-Min Sona dobrze ponad 20 milionów funtów, mimo iż Koreańczyk nie stał się ani największą gwiazdą, ani nawet zawodnikiem podstawowego składu.

Czym tłumaczyć powściągliwość większości właścicieli i prezesów? Oczywiście jest tak, że największe gwiazdy niechętnie przeprowadzają się w styczniu (fani Chelsea, zapomnijcie o Griezmannie, Miazga i Pato muszą wam wystarczyć…), ale można szukać także innych odpowiedzi. A najciekawszej udziela ostatnio Mauricio Pochettino, tłumaczący, że nie ma nic przeciwko wzmocnieniom, ale kluczowa jest dla niego panująca w szatni równowaga, której nie chciałby naruszyć pojawieniem się w drużynie osobowości mogącej mieć destrukcyjny wpływ na pozostałe. O tym, jak ważne są dla Argentyńczyka dobra atmosfera i przejrzyste stosunki panujące wewnątrz drużyny, świadczy ubiegłotygodniowy obóz treningowy w Barcelonie, zorganizowany u progu kolejnego czekającego Tottenham maratonu (10 meczów w 35 dni; Liverpool skądinąd będzie miał równie napięty kalendarz). Chodziło, po pierwsze, o odmianę codziennej rutyny treningów (piłkarze pracowali równie ciężko, może nawet ciężej niż w ośrodku klubowym, ale pod katalońskim słońcem, w nowym otoczeniu łatwiej przyswajali schematy przekazywane im przez trenerów), ale po drugie – o ułatwienie piłkarzom zacieśnienia łączących ich więzi podczas wspólnych wypraw na miasto. Oto, dlaczego z zespołem pojechał także kontuzjowany i chodzący o kulach Vertonghen.

Ale żeby nie było zbyt miło: o tym, że Pochettino dba o szatnię, świadczy również los zawodników, których uznał za niepotrzebnych drużynie. Najpierw Adebayor i Lennon (ten drugi mimo niewątpliwych zasług dla klubu), potem Townsend, kiedy stracili miejsce w kadrze pierwszego zespołu zostali zmuszeni do trenowania z drużyną młodzieżową, a w końcu musieli szukać sobie innego pracodawcy. Wygląda na to, że pod sympatycznym uśmiechem argentyńskiego trenera kryje się kawał twardziela. Dla pamiętających go z boiska nie byłaby to zresztą wielka niespodzianka.

Postawmy więc w wigilię ostatniego dnia okienka optymistyczną w gruncie rzeczy hipotezę: czasami żeby osiągnąć sukces lepiej powstrzymać się od zakupów. Nie spodoba się to graczom w Football Managera, a gdyby usłyszał to Harry Redknapp, natychmiast nacisnąłby guzik podnoszący szybę w drzwiach samochodu. Tak, wiem, gdyby nie zamiłowanie prezesa Levy’ego do hazardowych zachowań w ostatnich godzinach okienka, w Tottenhamie nie pojawiłby się np. Rafael van der Vaart. Tym razem podobno Mauricio Pochettino nie chce w klubie Fernando Torresa. Ja tam wierzę, że wie, co robi.

PS Kariera Johna Terry’ego – w związku z dzisiejszą decyzją Chelsea o nieprzedłużeniu z nim kontraktu i deklaracją, że po tym sezonie będzie kontynuował karierę gdzieś z dala od Premier League – zasługuje oczywiście na osobny tekst.

20 komentarzy do “Okienko transferowe: czasami lepiej nie kupić

  1. Jaskier

    Wybacz, Michale, mam pytanie. Zapowiada się nudne okienko, więc pozwolę sobie zboczyć z tematu :).

    Co sprawia, że redaktor poważnej gazety od lat upiera się, by przysłówki w stopniu wyższym i najwyższym – wbrew zasadom ortograficznym wpajanym już w szkole podstawowej – z partykułą „nie” pisać łącznie (tym razem „nienajgorzej”…)?

    Parę razy o tym pisałem, nigdy nie skomentowałeś, od lat stosujesz błędną pisownię. Nie idź (a może „nieidź”) tą drogą! 🙂

    Odpowiedz
  2. ezi

    Sen miałem przedwczoraj, konkretniej koszmar, mam nadzieję, że to nie wizja była. Tottenham – Arsenal 3-1 i rok 2016 bez obchodów dnia Św. Totteringhama. Wmawiam sobie, że to tylko mroczne majaki po przedawkowaniu „Utopii”, ale taki świat, ten wymarzony fanów Spurs, nie z serialu, jest o zgrozo coraz bliżej. Więc by uspokoić nerwy zaglądam tu z nadzieją znalezienia rozpisanego na szczegóły dowodu, że to jest ten moment, gdy na White Hart Lane wszystko jest możliwe, i jak zawsze po przedstawieniu takich dowodów, znaleźć ich obalenie w następnej kolejce, a tu nic. Redaktor milczy, jakby nic się nie działo, jakby jakieś 3-0 na wyjeździe to Spurs co kolejkę odfajkowywali, jakiś zastępczy, mało interesujący temat znajduje. I ten brak dowodów jest ewidentnym dowodem, że Redaktor jest częścią spisku. Ja wiem, że obalenie odwiecznego porządku wam się marzy, chcecie nazwania zła dobrem, a czarnego białym. Przyznaję, dla starego układu właściwie nie ma nadziei. Tylko jeden człowiek może zatrzymać to szaleństwo – Francis mu na imię. I właśnie wrócił.

    Odpowiedz
    1. KrólJulian

      Francis? Tzn. Cocolino? Do roli zbawcy jakoś tak średnio mi pasuje, ale w sumie to czemu nie, niech będzie i niech w końcu wygrają tę ligę, a jednocześnie okażą się pogromcami mitów, bo taka okazja jak w tym sezonie może już się prędko nie powtórzyć…

      Odpowiedz
        1. grapixroyale

          Czyli Coco strzela samobójczego hattricka, bo najlepsza para obrońców w lidze na ten moment to Toby i Jan.

          Odpowiedz
          1. hazz2

            No cos w tym jest tyle, że Janek dosyć poważną kontuzje ma jak na złość

      1. Ruta

        @Julian Sam jesteś Cocolino 😛 Toż to jest Le Coq ( z konotacją angielską ) 😛 Zmężniał ten Arsenal 🙂
        A poważnie to Cazorla wróć … bo z Ramseyem w pomocy to sie nie da:(

        Odpowiedz
        1. ezi

          Obecność Coquelina na boisku mnie uspokaja. Co prawda nic chyba nie uspokaja, gdy widzi się interweniujących Mertesackera i Gabriela, ale Francuz zapobiega samej konieczności ich stykania się z piłką. A jego przechwyty są kluczowe także dla wyprowadzania akcji kończonych strzałem. Dlatego mniej brakuje mi Cazorli (choć zawsze lepiej by był). Bez Coquelina nie ma wygrywającego Arsenalu.

          Odpowiedz
        2. KrólJulian

          @Ruta, no właśnie jakoś kogut mi do tej roli zbawiciela Arsenalu zupełnie nie pasował, nawet galijski, do tego taki, który odwagę przekuwa w czyn – no wypisz, wymaluj sąsiad zza miedzy 🙂 Poza tym à la coque to na miękko, a u niego jajka to raczej œuf dur 🙂

          Odpowiedz
  3. KrólJulian

    Ta kolejka też nie najłatwiejsza do typowania, ale co tam…:
    Arsenal – Święci No ile można…, nie widzę inaczej niż 1
    Lisy – L’pool hmm… X, chyba zadowoli obie ekipy
    Norwich- Tott – ciężka sprawa, nie wykluczam niespodzianki i 1, bo Kanary się wzmocniły, ale co tam – 2
    Sunderland – MC, Sunderland generalnie brak powagi, ale jak szaleć to szaleć – 1
    WHU-AV jak ta Villa marzy jeszcze o czymkolwiek to musi przynajmniej zremisować – X
    CP – B’mouth – no ile można przegrywać? – 1
    MU-Stoke pachnie remisem, ale co tam – niespodzianka – 1
    WBA – Swansea postawię X-gospodarze wygra zwrot
    Everton – N’castle generalnie Everton to absolutny brak powagi, ale już tak dawno nie wygrał, że czas na 1
    Watford – Chelsea – pachnie remisem, ale zaryzykuję 2

    Odpowiedz
    1. hazz2

      Pochettino to tak troche nie wiem na co liczy, bo na chwilę obecną został na środek obrony z 3 kopaczami wliczając w to Diera. Ma chłopak luz wynikający pewnie z jakichś tam ustaleń z prezesem dotyczących wyników w tym sezonie. Te 10 spotkań w 35 dni mogą zmasakrować te kadre

      Odpowiedz
      1. KrólJulian

        właśnie, właśnie, sporo spotkań, rywale w tej LE już poważniejsi, dotąd tych kontuzji przesadnie dużo nie było, jakiegoś większego dołka formy też, w takim gazie powinni w tej 4ce znaleźć się w cuglach, zwłaszcza w tak szalonym sezonie, ale ja już nie wyrokuję, bo w zasadzie jest dokładnie odwrotnie niż teoretycznie powinno 🙂 Levi bankowo zadowolony – perspektywa LM bardzo realna, poza tym cena Harrego dla potencjalnych zainteresowanych rośnie – aktualnie dla Eda to pewnie setka plus 30 % w klauzulach i 20% z odsprzedaży 🙂

        Odpowiedz
    2. me262schwalbe

      Dawno się nie udzielałem w typowaniu, a dziś, jak mogłem nieco więcej czasu poświęcić na prognozowanie wydarzeń najbliższej kolejki, to coś nacisnąłem i wszystko diabli wzięli. Pytanie do gospodarza bloga: czy jest jakaś techniczna możliwość odzyskania napisanego tekstu, który znika po nieopatrznym naciśnięciu jakiegoś klawisza bądź kilku klawiszy równocześnie?
      Drugi raz pisać tego samego mi już się po prostu nie chce, więc krótko:
      Hit Citizens – Lisy spróbuję 1 kurs 1.59-1.62;
      AV – Kanary X kurs 3.12-3.25;
      Reds – Black Cats 1 kurs 1.44-1.47;
      Sroki – Drozdy 1 kurs 2.10-2.21;
      Stoke – Toffies X kurs 3.22-3.4;
      Łabędzie – Orły 1 kurs 2.16-2.25;
      Koguty – Szerszenie X2 kurs 2.40;
      Święci – Młoty X2 kurs 1.98;
      Wiśnie – Kanonierzy 2 kurs 1.96-2.05;
      Blues – Red Devils X kurs 3.15-3.3;

      Odpowiedz
      1. KrólJulian

        pytanie aktualne, również tego doświadczyłem, a co do typów, wczoraj wygrałem stówkę na eurolidze (kurs 5,5 na Labor palce lizać), więc pora ją stracić 🙂 :
        MC – L’ster X zwrot 2, długo nie mogłem uwierzyć w tę piękną bajkę o lisie, ale chyba nie ma wyjścia – na wyjeździe przegrali tylko jeden mecz, City u siebie dwa, a więc remis nie będzie czymś nierealnym, podeprę się 2jką kurs 3,13, więc zacnie
        AV-Norwich ciężka sprawa, ale również postawię na remis 2,07
        Reds-Sunderland zaryzykuję remis 2 zwrot, liverpool jest nieobliczalny… 3,70
        Sroki – WBA zaryzykuję 2 ze zwrotem w przypadku remisu, WBA dawno już na wyjeździe nie wygrało, a generalnie to bilans spotkań wyjazdowych mają całkiem niezły 2,25
        Stoke – Toffies X spróbuję 1, ale raczej względu na miałkość tych Toffików 2,60
        Łabędzie – Orły tu z kolei postawię 1 gość wygra zwrot, bo coś mi się widzi, że będzie walka o pełną pulę 1,51
        Koguty – Szerszenie wg mnie bezdyskusyjna pewna 1 kurs 1,45
        Święci – Młoty X2 a tu niespodzianka 2 remis zwrot, Młoty już od dawna bez wyjazdowego zwycięstwa, a przecież na wyjazdach grać potrafią całkiem nieźle 3,20
        Wiśnie – Kanonierzy 2 kurs tak tu również 2 choć eksperci stawiają na x1, no ale ile ten Arsenal może psuć te kupony, litości… 1,95
        Blues – MU ja tym razem x ze zwrotem w przypadku 1ki, bo przecież ta Chelsea beznadziejna, ale z drugiej strony jednak ekipa, której została tylko nazwa, może oddać punkty w zaskakująco łatwy sposób… 1,67

        Odpowiedz
    1. popek

      Tak, a w duecie z giggsem dokończyliby dzieła zniszczenia 🙂 widac talent do trenerki to on ma na poziomie tomka hajto 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *