W tej sprawie mój nos jest wyjątkowo czerwony i niewielka to pociecha, że równie czerwone nosy ma bardzo wielu piszących o angielskiej piłce ekspertów. Tak, w sierpniu 2015 roku twierdziliśmy jak jeden mąż, że Leicester jest murowanym kandydatem do spadku. Owszem, spodziewaliśmy się, że 63-letni Claudio Ranieri – dopiero co zwolniony z posady selekcjonera reprezentacji Grecji; człowiek, który przegrał nawet z Wyspami Owczymi – będzie jednym z pierwszych zwolnionych w tym sezonie menedżerów Premier League. Przed rokiem klub tylko cudem uratował się przed spadkiem, pod wodzą Nigela Pearsona zdobywając aż 22 punkty w ostatnich dziewięciu kolejkach. Później Pearson stracił pracę w związku z rasistowsko-obyczajowym skandalem podczas posezonowego tournée po Azji, drużynę opuścił też charyzmatyczny pomocnik Esteban Cambiasso. Nic nie zapowiadało, żeby Ranieri potrafił z tą drużyną walczyć o utrzymanie w Premier League.
Jak się okazuje, całkiem słusznie: Ranieri nie walczy o utrzymanie, a po wczorajszym zwycięstwie nad Manchesterem City na Etihad po raz pierwszy przyznał, że myśli o mistrzostwie Anglii. I trudno, żeby nie myślał, skoro z tygodnia na tydzień gromadzi punkty w starciach z najgroźniejszymi rywalami – zaczynając od najświeższych wyników: z Manchesterem City i Liverpoolem, a wcześniej przecież także z Tottenhamem, Chelsea (z MU „Lisy” zremisowały i tylko z Arsenalem uległy, ale w Walentynki zamierzają pewnie wziąć rewanż za jesienną porażkę).
Pamiętam tę drużynę z początku sezonu: weszła w rozgrywki spotykając się ze słabszymi rywalami, co umożliwiło jej nabranie tempa. Gapiostwo Tottenhamu w trzeciej kolejce – dał sobie wyrwać niemal pewną już wygraną na King Power Stadium, pozwalając Mahrezowi strzelić gola natychmiast po ciężko wywalczonym wyjściu na prowadzenie (debiutancka bramka Dele Alliego padła właśnie w meczu z Leicester; wymieniam oba nazwiska jednym tchem, bo niewykluczone, że mamy do czynienia z piłkarzem roku i młodym piłkarzem roku) – mogło przynieść przełom w myśleniu o szansach na ten sezon, bo potem wszystko toczyło się już ustalonym rytmem. Niemal za każdym razem oddając inicjatywę rywalowi i wygrywając niezbyt wyraźnie, najczęściej jedną bramką (nawet z Aston Villą Sherwooda było 3:2, choć po godzinie gry Leicester przegrywało 2:0) i w zasadzie bez fajerwerków – nie licząc rzecz jasna fenomenalnych rajdów, dryblingów i asyst wspomnianego Mahreza – drużyna utrzymywała się blisko szczytu tabeli, a Jamie Vardy strzelał kolejne bramki, łącznie z tą zdobytą z woleja w meczu z Liverpoolem (jak dobrze, że napisałem „w zasadzie bez fajerwerków”; mój nos stałby się jeszcze bardziej czerwony, gdyby tego właśnie gola uznano za najpiękniejszego w roku).
Długo o Leicester nie pisałem, łapiąc się na tym, że wciąż łatwiej mi znaleźć argumenty przeciwko zdobyciu przez ten klub mistrzostwa Anglii niż za. Bo rywale lepiej wiedzą, jak to robić, i mają dużo szersze kadry: gdyby taki Vardy, o Mahrezie nie wspominając, złapał kontuzję, wszystko by się posypało. Z drugiej strony jednak: czy podobnych zdań nie można napisać o każdym z zespołów walczących o mistrzostwo? O Tottenhamie bez Kane’a i Alliego? Arsenalu bez Giroud i Ozila? Manchesterze City bez Aguero i Silvy? Poza tym to wcale nie jest tak, że Leicester jest drużyną dwóch gwiazd, bo są mecze, w których trudno nie zachwycać się np. Okazakim, a kolejnym z odkryć sezonu jest Kante – Michał Zachodny podawał dopiero co na Twitterze, że w meczu z MC defensywny pomocnik miał 8 odbiorów, 5 przechwytów, 4 wybicia, a do tego jeszcze 4 dryblingi i asystę (na załączonym obrazku tylko jego akcje defensywne). Wes Morgan z kolei, w całym sezonie faulował zaledwie czternastokrotnie i dostał tylko jedną żółtą kartkę… Poza tym przecież im mniej zawodników wykorzystujesz, tym łatwiej ci idzie – Chelsea pod Mourinho zdobyła mistrzostwo grając niewielkim i ustabilizowanym składem.
Największa dziś przewaga Leicester opiera się na liczbie spotkań, które pozostały tej drużynie do rozegrania: Tottenham oprócz Premier League walczy jeszcze w Lidze Europejskiej i Pucharze Anglii, Arsenal i MC są w Lidze Mistrzów i grają w Pucharze Anglii, a Manchester City czeka dodatkowo finał Pucharu Ligi z Liverpoolem. Innymi słowy: gdyby Tottenham miał do końca walczyć na wszystkich frontach, musiałby rozegrać 26 meczów, a Leicester do maja zagra tylko trzynaście razy. Przewaga kolejna: kompletny brak presji. Oni mogą zdobyć tytuł, Arsenal i MC – przy potknięciach MU i Chelsea – czują pewnie, że muszą. Dalej: atmosfera. Ranieri mówi, że nigdy jeszcze nie spotkał w swojej karierze zespołu tak zjednoczonego na i poza boiskiem (no, coś podobnego wygłosił niedawno również trener wicelidera…). Po meczu z MC menedżer Leicester stwierdził też, że liga angielska jest w tym sezonie „szalona” – słowo to zresztą często powtarza, zastrzegając, że musiałby być „szalony”, aby myśleć o mistrzostwie. Może jednak powinien mówić raczej, na wzór dawnego Wimbledonu, o „szalonym gangu”?
I jeszcze jedna, może kluczowa kwestia: w większości spotkań to nie na nich spoczywa odpowiedzialność za grę. Atutem Leicester nie są bowiem futbol (jak by powiedział Andre Villas-Boas) „proaktywny”, Ranieri nie dba o posiadanie piłki (w tym przypadku statystyki jego zespołu należą do najsłabszych w lidze), pressing czy gegenpressing (w „Guardianie” natrafiłem kiedyś na analizę pokazującą, że tylko 22 proc. podań obrońców rywali ma miejsce z pierwszej piłki, podczas gdy obrońcy przeciwników Liverpoolu i Tottenhamu podają z pierwszej piłki w 34 i 30 proc. przypadków; ma to świadczyć o intensywności wysokiego pressingu w wykonaniu tamtych zespołów). Dobrze zorganizowana w defensywie, ustawiana zwykle w 4-4-2 drużyna, z dwoma świetnie rozumiejącymi swoje zadania czteroosobowymi liniami, oddaje rywalom inicjatywę, czekając na kontry. A drugą, oprócz kontr, bronią sensacyjnego lidera tabeli są stałe fragmenty gry. Gdybym był fanem Manchesteru City, miałbym w tych dniach niejeden koszmarny sen z Robertem Huthem w roli głównej.
Od jedenastu lat drużyna, która była liderem na początku lutego, wygrywała ligę w maju. Wystarczy?
Moim zdaniem Leicester skończy ligę na 2 miejscu po dramatycznej końcówce- doprawdy nie można by sobie wyobrazić większego chichotu losu. Claudio Ranieri zupełnie jak Adaś Miauczyński- wszędzie drugi, nawet jak gdzieś pierwszy, to czuje się jak drugi. Okrutny bóg futbolu uczyni największy sukces w karierze Włocha jego największą porażką, którą nosić w sobie będzie do końca życia. To co widzimy teraz to tylko rozpaczliwa walka z nieuchronnym przeznaczeniem, próby zaklinania rzeczywistości, kiedy w istocie wszystko zostało już ustalone.
Głupio ci teraz?
Jest jeden powód dla, którego naprawdę chcę by Lisy wygrały Ligę – obietnica Garego Linekera, że jesli tak się stanie, to poprowadzi pierwszy MOTD przyszłego sezonu w samej bieliznie.
Chcę to zobaczyc!
Roześmiałem się w głos – Gary jest do tego zdolny 🙂
Wiec zaczne moze tak, co jest przyczyna i skutkiem sukcesu? ano dlugi Leicester, ktore zostaly splacone w duzej czesci dzieki awansowi do premier league. splata tych dlugow wiazala sie z oganiczeniem wydatkow na pensje i transfery zawodnikow, tak wiec w ten sposob jeszcze 3 sezony temu znalazl sie w Leicester Wasilewski i Mahrez, ktory to w wielikulturowym Leicester zaadoptowal sie znacznie szybciej niz w „slonecznym” Glasgow. Czesto zgrane nazwiska z Premier byly laczane z transferami do Lisow, ale tu jakas zmowa milczenia, albo niechec do znanych nazwisk powstrzymywala transfery pokroju Defoe, wiadomo ze szatnia Leicester zarabia jakies 32 mil £ rocznie, wiec wszyscy maja po rowno, co dopinguje, a nie przeszkadza w tym oto sezonie.
Vardy jak nasz Grosicki kasyno lubi, a raczej lubil, bo juz sie o tym nie slyszy. Vardy zawsze mnie zastanawial, jak mozna tak spodlowac, ale na wszystko jest modlitwa, albo ciezka praca. Tutaj ta ciezka prace Vardy wykonal pod okiem Kevin Philips, pamietacie? W Leicester byl to trener napastnikow, od tego sezonu asystent trenera w Derby, klubie Rasiaka. Tak, wydaje mi sie ze pod jego okiem Vardy sie rozszczelal, nawet trafia czasami w stylu Kevina otwarta stopa.
Wlasciciele. Wygladaja na poczciwych ludzi, zero jakiegos blink-blink, ale co robia tajscy buddysci?
Zamawiaja tajskich mnichow, aby Ci podlogoslawili szatnie, tak wiec w szatni sa na scianie buddyjskie znaki. Jedna pani sprzataczka je zmyla, wiec wydaje mi sie ze to sie pokrywa z wpadka z Arsenalem.
Co do mistrzostwa jestem ostrozny. Celem jest Champions League.
Co do zakladow bukmacherskich, raczej postawilbym ze po sezonie sprobuja sciagnac Milika.
dla mnie Leicester jest zespołem, który w tym sezonie pokazuje słabość ligi angieliskiej(pieniadze to nie wszystko) wyobrażacie sobie iż mistrzem Anglii zostaje zespol, który gra z kontry przez cały sezon? City jest nijaki bez Aguero, United bez komentarza, Arsenal ? jak to Arsenal zawsze grozny, ale bez wyniku na koniec, Tottenham to melodia przyszłości… w tym sezonie nie ma mocnego zespołu, który by pokazywał wysoką jakość grając w miare równo przez cały sezon
jest Spurs
Jak tam nastroje u fanów MU po niedzielnym meczu? Początek odrodzenia czy też wypadło na to, że akurat tego dnia trochę gracze żwawiej sobie pobiegają, a w sobotę tradycyjnie zaliczą 00 lub wtopę z Sunderlandem żeby nie było za różowo? Chelsea do czasu, gdy nie musiała grała w tradycyjnie spacerowym tempie grała swój ulubiony piach. Gdyby nie bramka pewnie zakończyłoby się to wszystko remisem ze wskazaniem na MU, a tak przypadkowo wyszedł z tego całkiem emocjonujący mecz 🙂 W sobotę kolejny remis raczej w zasięgu Chelsea i to bez niepotrzebnej bieganiny, bo Sroki raczej nastawią się na kontrę i pewnie punkt całkowicie ich zadowoli, choć wtopa też wcale mnie nie zdziwi…
No właśnie to był jeden z tych meczów, w których postanowili pobiegać i faktycznie zaraz przyjdzie zimny prysznic-niech już ten vG odejdzie to może coś sie zacznie dziać, no chyba że jakieś wynalazki zastąpią go na ławce w rodzaju GN, który już się przekonał, że w realu to jednak prowadzenie drużyny nie jest takie proste. A tego pieprzenia vG o tym, że byli lepsi to już słuchać się nie da, ręce opadają.
Oby. Choć w niedzielę wysłałem smsa do znajomych: Życzę Ranieremu majstra ale tak to widzę na koniec: 1. Spurs 2. Arsen 3. MC 4. Foxes .
tak – taka czwórka, ale kolejności nie przewidzę, chocby zycie moje od tego zależało, no moze tylko tyle, że city nie będzie na 1
Moje propozycje na najbliższą kolejkę:
Koty vs. Diabły typ wydaje się prosty 2 może zagram nawet bank 2, kurs całkiem przyzwoity 1.74-1.80. Zdaję sobie sprawę, że United nie przekonuje, a Koty grają z nożem na gardle, ale innego wyniku nie przewiduję.
B’mouth-Stoke moją pierwszą myślą było 1, ale jak zwróciłem uwagę na ostatnie 3x 0-3 Stoke, to myślę, że czas żeby ta dość solidna drużyna pokusiła się o przynajmniej X 3.23-3.40.
CP-Watford ostatnie wyniki obu ekip nie powalają, w ogóle nie mam przeczucia do końcowego wyniku, w takim wypadku zazwyczaj obstawiam taki, który ma najlepszy kurs tutaj 2 3.20-3.58.
Toffiki-Drozdy w zasadzie powinno być 1, ale kurs 1.56-1.60 i dość duża chimeryczność Toffików zniechęca mnie (choć ostatnie dwa mecze temu przeczą), żeby obstawiać ten mecz.
Kanary-Młoty, Ci pierwsi zrobili dużo w oknie transferowym, żeby zostać ale niestety na razie nie ma żadnego przełożenia na wyniki. U Młotów zaś na razie trudno mówić, żeby mieli spuchnąć, nad czym zastanawialiśmy się jesienią ubiegłego roku. Trudno jednak nie zwrócić uwagi, że nadzwyczaj dobrze im idzie w meczach, gdzie nie są faworytami, a w meczach z drużynami o porównywalnej sile nie idzie im już tak dobrze. Remis jest akurat dość mało prawdopodobnym i chyba nikogo nie cieszącym rozwiązaniem, ale zaryzykuję kurs 3.26-3.40.
Łabędzie-Święci, efekt nowego menedżera u Łabędzi został już chyba skonsumowany, Święci są jakby na fali 2 kurs u wszystkich booków wyjątkowo zgodny 2.38-2.40.
Blues-Sroki korci mnie żeby zagrać 2 kurs 6.66-8.03, ostatnio coś czytałem, że CFC jeszcze walczy o LM w przyszłym sezonie, tylko nie doczytałem w jaki sposób chce się załapać do tych rozgrywek. Kilka sezonów temu udało im się dokonać tej sztuki, więc niejako udało im się przetrzeć ten szlak, niech próbują. Może gdzieś tam w tyle głowy będą mieli najbliższy krok na tej drodze, które trzeba będzie postawić za kilka dni. Ciekawą opcją jest również X2 kurs 2.45.
W niedzielę kolejna weryfikacja mistrzowskich aspiracji Lisów i a priori znowu wychodzi, że nie dadzą rady, ale skuteczność z jaką zaprzeczają kolejnym pogłoskom o ich przedwczesnej śmierci przestają już dziwić. Wenger na pewno zdaje sobie sprawę, że jeżeli nie rozstrzygnie tego meczu na swoją korzyść, to potem może po prostu zabraknąć dystansu i nie zdziwię się, jeżeli ten mecz potraktuje bardziej prestiżowo niż konfrontację z Barceloną. Typ 1 kurs 1.70-1.76. Zastanawiam się nawet na 1 + HC 0-1
Villa-L’pool, już sam nie wiem, co myśleć o tym Liverpoolu, wygląda na to, że najważniejszym meczem w tym sezonie będzie dla nich finał Pucharu Ligi, a ligę Klopp potraktuje jako poligon doświadczalny przed przyszłoroczną batalią. Villi przydzieliłem już ostatnie miejsce, ale na sprawienie kilku niespodzianek na pewno ich stać. Grać 1 przy kursach 4.33-4.60? jakoś nie chce mi to przejść przez gardło, zwłaszcza że wydaje mi się, że Sroki chyba mają większe szanse niż Villa w swoich meczach, tylko tam podjęte ryzyko jest odpowiednio wycenione.
No i pozostała konfrontacja Citizens z Kogutami. Nie lubię obstawiać Kogutów (jak obstawię ich przegraną i rzeczywiście tak jest, to też się cieszę). W niedzielę będę się albo podwójnie cieszył albo podwójnie rozpaczał kurs 3.46-3.70, kurs na remis jest podobny 3.49-3.60 tylko jakoś mało widzę takie rozwiązanie. Wszystko albo nic.
A poniżej moje:
Sunderland-MU w zasadzie wychodzi na pewną dwójkę, nie sposób się nie zgodzić, ale MU już tyle razy zawalił mi kupony, że spróbuję na zasadzie przekory zagrać 1 ze zwrotem w przypadku wygranej gości. Zdziwiłbym się gdyby MU tak po prostu to wygrało, to ie w ich stylu 🙂 Kurs 2,17, więc całkiem zacny, poza tym uzasadnienie jest jedno-to MU, jeszcze długi marsz przed nimi
B’mouth Stoke – dobrze prawisz, tutaj dokładnie z tych samych powodów obstawiam X, jakieś pojedyncze kupony z 2ką wyślę, ale czysto kosmetycznie
CP-Watford również nie mam przeczucia, co do tego spotkania, więc X
Everton – WBA a ja z kolei zagram tu X2 z kursem 2,48 i mam przeczucie, że WBA wygra, więc kilka kuponów popełnię – kurs 6,5 – razem z wygraną sunderlandu i np. remisem stoke już na 3 spotkaniach daje niezły kurs 🙂
Norwich – WHU tu stawiam pewną 1kę – to czas Kanarów, jak to mówią ich wierni fani – muszą jeśli marzą, a WHU już tam w lidze wiele nie zwojuje i lepiej gra mu się z topowymi ekipami niż tymi z ogona tabeli – kurs jedynie 2,35, więc może bukmacherzy też mają to przeczucie…
Swansea – S’ton czuję, że stracę, ale zagram przeciwko bukom – postawię na X ze zwrotem w przypadku wygranej Łabędzi, kurs 2,07, więc nieźle, ale spośród wszystkich w tej kolejce to spotkanie wydaje mi się najtrudniejsze do typowania…
Chelsea – N’castle – nie zagram tego meczu, za duże ryzyko, a kurs 1,4 mnie nie urządza. Z kolei granie na N’castle hmm, też za duże ryzyko, lepiej ominąć to szerokim łukiem, gdybym musiał postawiłbym X
Arsenal Lisy wszystko przemawia za tym żeby postawić na Arsenal, więc X ze zwrotem w przypadku wygranej gości po kursie aż 2,98 ! Przecież to Arsenal, niemożliwe żeby tak sobie wyszli na plac i zwyczajnie zmietli te Lisy-ta bajka musi trwać jeszcze przynajmniej dwa weekendy, później obie ekipy czekają teoretycznie łatwiejsi, albo i trudniejsi, zależy jak na spojrzeć…
AV-Liverpool też pomysłów za wiele na ten mecz to nie mam – o jedynkę będzie raczej trudno, no chyba że Liverpool pomoże…, z kolei 2jka też jakoś mi tu nie pasuje, bo to pogrąży Villę i sprawi, że strata punktowa do Sunderlandu może stać się nie do odrobienia… X???
MC – Tott – hmm City z dwiema porażkami u siebie pod rząd? City jest niepoważne, ale to byłby już jakiś żart – spróbuję X, no może gość wygra zwrot – po kursie 2,45
no i kilka kuponów w piach 🙁
brakuje mi jeszcze, żeby LvG po meczu stwierdził, że liczą się w walce o majstra …
No gratuluję nosa 🙂
w sumie to w dużej mierze dzięki przypowieści o krowach uświadomiłem sobie jakim dnem jest aktualnie MU, co do Martineza i jego Evertonu nigdy złudzeń nie miałem, a na wygraną WBA już od pewnego czasu polowałem, Stoke też po tych ostatnich wtopach musiał się odbić, trochę zawiódł Norwich, a jak oglądałem dziś tę Swansea to stwierdziłem, że nieprędko na nich postawię… Generalnie u mnie święto 🙂 Do tego wygrało Vitesse, Lechia i Valencia – jest ok 🙂 Będę jednak wcześniej wpisywał te typy, wtedy można jeszcze pewne rzeczy doprecyzować.
Panie Michale,
proponuję zrobić PrintScreen tabeli 🙂 Tottenham na drugim miejscu, NAD Arsenalem. Prędko się to nie powtórzy. A poważnie, pozwolę sobie na kilka uwag, krytycznych to może za dużo powiedziane, bardziej ja wiem, w formie komentarza. Otóż moim zdaniem za mało u Pana na blogu ostatnimi czasy rzetelnej analizy meczów w połączeniu z próbą syntetycznego opisu ligi. Czyli tego, co mi się u Pana na blogu zawsze podobało. Mam wrażenie, że ostatnie wpisy za bardzo koncentrowały się na innych wydarzeniach, nie na samych meczach (Mourinho, LvG, transfery, etc…). Jeżeli dobrze policzyłem to na ostatnie 10 wpisów tylko 2 były wg „klasycznego” schematu czyli opis meczu (ów) + kilka słów ogólniejszych. Nie wiem czy to zaplanowana tendencja czy akurat tak wyszło, pozwalam sobie zwrócić Pana uwagę na ten fakt. Poza tym, choć mam pełną świadomość, że nie jest to uprawomocniony „zarzut” względem autora blogu o Spurs, za mało o Arsenalu 🙂 Czy naprawdę żadne ze spotkań z MC (2:1), Southampton (0:4), Bournemouth (2:0), Newcastle (1:0), Liverpoolem (3:3!), Chelsea (0:1) nie zasługiwało nawet na wzmiankę? Chociażby ze względu na wagę przeciwnika (MC, Chelsea) lub wynik (L’pool). Pozostaje mi mieć nadzieję, że po weekendowym starciu z Lisami Kanonierzy załapią się na komentarz 🙂 Życzę powodzenia i drugiego miejsca w tabeli na koniec. Zaraz za plecami The Gunners.
Ha ha ha o Arsenalu to nie wiadomo co teraz napisać 😛 No chyba, co w drużynie aspirującej do mistrzostwa robi taki Flamini przez 2 miesiące w podstawowym składzie???? On by się do Aston Villi nie załapał! Smutne to i przerażające zarazem 🙁
Wracając do Lisów, to nie mogę uwierzyć jak prostymi środkami zdobywają bramki. .Leicester jest tylko obłędnie szybkie w kontrataku i wystarcza to na całą ligę. Bardzo złe daje to świadectwo obronom i generalnie świadomości taktycznej całego zespołu ! Ale tak to jest jak obrońca ma być przede wszystkim wielki i silny, a najlepiej jak jeszcze wszyscy pomocnicy 🙂
Przecież tu chodzi o to by wbić piłkę do bramki przeciwnika, a prostota środków źle świadczy jedynie o przegranych, którzy nie potrafili się tej prostocie przeciwstawić. Proste jest piękne, zaryzykowałbym, a przynajmniej fajne w wykonaniu Lisów.
Do drużyn Bardzo Świadomych Taktycznie podchodzę już z odrobiną ostrożności po potworkach jakie widziałem w wykonaniu czasem barcy, czasem bayernu, a i czasem arsenalu.
Bóg futbolu jest okrutny i może dlatego tym razem nie wygrają „filozofowie”.
Ja własnie pisałem o rywalach Lisów 🙂 Trzeba byc ograniczonym taktycznie , żeby pozwalc na tak łatwe bramki Leicester 😛 . Niestyt dla mnie ten brak rozumu w defensywie kolejnego zespołu wyjdzie w nastepnej kolejce 🙁
ok:) , ja pisałem nie w kontrze ale jakby w tym samym kierunku,
i jeszcze teraz przyszło mi do głowy, że trudno realizować taktykę, gdy nogo słabe lub słabsze od przeciwnika, a jak widać wielu miało problem za nadążaniem za Lisami 🙂 ,
i jescze tak sobie pomyślałem, ze być może Ranieri dlatego nie bawi się w bardziej złożoną taktykę gdyż prosta zabawa przynosi wyśmienite efekty i pewnie dopiero gdy, nie daj Boże, Vardy&Mahrez „wysiądą”, spróbuje uruchomić inne ustawienia i ruchy na boisku,
Nie pamiętam czy to Wenger, czy ktoś inny niedawno zauważył, że LC będzie teraz miało za sobą całą nację… i trochę w tym prawdy jest, bo nawet ja zacząłem im kibicować żeby wygrali Premier League.
Co prawda w LM zapewne by odpadli w grupie, ale wizja wklejenia 1-0 takiemu PSG lub innej czołowej drużynie europejskiej jest nader kusząca.
Wciąż jednak bardzo daleka droga do mistrzostwa. Tam wiele rzeczy może pójść nie tak jak powinno… Nie jest to MU, które niczym walec toczony potężną siłą woli Fergusona nieuchronnie zbliżało się do mistrzostwa, czy Chelsea Mourinho, która beznamiętnie gromadziła kolejne 3 p. mecz po meczu…
Pozycja w tabeli Leicester to chyba jednak wynik słabości ligi, nie wydaje mi się, by w Hiszpanii czy Niemczech mogła się zdarzyć taka sytuacja, że na tym etapie sezonu zespół tej klasy ma realne szanse na mistrzostwo. Zresztą wciąż aktualne mistrzowskie aspiracje Arsenalu wynikają z tego samego. W czasach Fergusona czy Mourinho w formie już dawno byłoby po zawodach, hehe. W zeszłym sezonie Chelsea po 25 kolejkach uciułała 59 punktów, dwa lata wcześniej United nawet 65. Teraz Kanonierzy i Koguty mają 48 punktów , City 47 – gdyby ktoś trzymał równą formę jak bywało dawniej, byłoby po ptokach.
Faktycznie, Leicester łatwo kibicować. Owszem, grają fizycznie i z kontry, ale jest to dość widowiskowe. Na szczęście to poziom i taktyka Grecji z Euro2004. Grekom – pomimo zwyczajowego wspierania słabeuszy w starciu z potęgami – dość trudno było kibicować.
Dużo zależy od najbliższej kolejki. Lisy miały już stracić punkty z Liverpoolem i Leicester, skończyło się wiadomo jak. Gdyby Vardy i spółka wygrali na Emirates, a City zremisowało z Tottenhamem, zrobiłoby się 7 punktów przewagi. Sporo.
Pozostaje mieć nadzieję, że okrutny Bóg futbolu czuwa i piękny sen fanów Leicester skończy się czwartym miejscem i odpadnięciem z LM w eliminacjach :p
*Oczywiście miało być: To NIE poziom i taktyka Greków z 2004. Leicester gra przyjemniej dla oka.
Z tymi krowami to reguły nie ma w pojedynczych meczach; ma się to mniej więcej tak jak typowanie do kibicowania. Fakt, marne są szanse żeby trzecia krowa utrzymała się do świąt, ale na rosół na pewno jest jeszcze za wcześnie. U mnie z kuponami nie byłoby tak źle gdyby nie właśnie United :9
to prawda, niestety to tylko wypadkowa, a czy im się akurat w danym meczu zachce to ciężko przewidzieć… Ja to mam tradycyjnie największy problem z tym świętymi, łabędziami, villami, bo z natury niewiele spotkań z ich udziałem oglądam, ale może coś wspólnymi siłami wypracujemy 🙂 Skończyłem też z tasiemcami – 4-5 spotkań maksymalnie, oczywista oczywistość, ale często człowieka ponosi żeby coś dorzucić i to coś zazwyczaj psuje kupon 🙁
Nikt się nie kwpi, żeby wygrać mistrza to widzę, że sędziowie postanowili sami o tym zadecydować. Jeden mecz już dzisiaj zepsuli właśnie psują drugi.
Gratulacje. Niezwykle cenne zwycięstwo.
Jedziecie po majstra ?
Majkel, przyznaj się 😉
Ciekawa analiza, w większości muszę się zgodzić z autorem. Osobiście jestem zdania, że Lisy są w stanie wygrać tytuł i mimo, iż kibicuję LFC to chciałbym żeby tak się stało. Dlaczego? Między innymi na to pytanie odpowiadam w moim artykule do lektury którego serdecznie zapraszam http://www.kibistrefa.pl/autostrada-do-mistrzostwa/