1. Mowa ciała ich zdradza. Nie lubię sędziów uciekających przed piłkarzami od czasu, gdy przeczytałem o Howardzie Webbie, że robi tak, gdy nie jest pewien własnej decyzji (bo gdy ma poczucie, że rozstrzygnął słusznie, to wręcz odwrotnie: szuka okazji do konfrontacji). Japoński arbiter po podyktowaniu jedenastki uciekał przed Chorwatami, aż się kurzyło.
Nie zarzucam mu oczywiście udziału w jakimkolwiek spisku, nie twierdzę, że miał w pamięci czerwoną kartkę, którą pokazał w RPA Felipe Melo, nie mówię także, że podobne rzeczy będą się teraz zdarzały przez cały turniej. Jeśli już wyciągać z postawy Japończyka jakiekolwiek wnioski na temat tego, jak może wyglądać sędziowanie podczas mundialu, to na podstawie pierwszego spornego incydentu: kiedy ukarał Neymara tylko żółtą kartką za uderzenie łokciem w Modricia. Ta decyzja była zwyczajnie słuszna: faul zasługiwał na kartkę, ale pokazanie czerwonej byłoby jednak przesadą…
Niko Kovac mówił po meczu, że zanim jeszcze turniej się rozpoczął, FIFA informowała trenerów, że sędziowie mają być uwrażliwieni na zbyt łatwe upadki piłkarzy w polu karnym – jeśli brać te słowa za dobrą monetę, to przy karnym, dającym gospodarzom prowadzenie, mieliśmy do czynienia nie z błędem systemowym (gwizdać wszystko, żeby przypadkiem nic nie umknęło), a z indywidualną pomyłką. Wiem, że Chorwatów to nie pocieszy, ale mimo ich krzywdy nie wydaje mi się, byśmy mieli oglądać mundial nadużywających gwizdka aptekarzy.
2. Neymar przyniósł oczyszczenie. Jasne: Rafał ma rację, przypominając, że „każda fraza o kraju owładniętym futbolową obsesją nosi w sobie przesadę”, bo nie istnieją kraje, które „oddychają futbolem”, a kibice zawsze stanowią mniejszość. Jednak wyrównujący gol piłkarza Barcelony, a wcześniej niewiarygodne zaiste wykonanie brazylijskiego hymnu przez tłum zgromadzony na stadionie, pozwalają myśleć o przestawieniu zwrotnicy, jeśli idzie o stosunek mieszkańców kraju do mistrzostw świata. Nie mówię, że to dobrze, nie mówię, że mnie to cieszy – po prostu stwierdzam fakt, że Brazylia ma od dziś inne tematy niż nienawiść do FIFA i ulegających jej polityków. Zresztą jeśli idzie o tę drugą kwestię, to w Sao Paolo zwyciężyła nie tylko reprezentacja: z obawy przed gwizdami pani prezydent zrezygnowała z przemówienia w trakcie ceremonii otwarcia.
3. Wszyscy mówią o Neymarze, ale najlepszy był Oscar. Jego dryblingi pozostawały poza zasięgiem Chorwatów, jego dośrodkowania z prawej strony siały gigantyczne zamieszanie, jego strzał z pierwszej połowy sprawił dużo kłopotów Pletikosie, a bramka na 3:1 była zwyczajnym majstersztykiem. Obok Luisa Gustavo to właśnie piłkarz Chelsea stanowił najjaśniejszy punkt drużyny.
Nie oznacza to oczywiście, że nie powinniśmy oddawać sprawiedliwości także graczowi Barcelony. Że Neymarowi bardzo zależy, widać było choćby po tym, jak zniecierpliwiony kiepskim początkiem meczu wracał po piłkę aż na własną połowę. Dobrze, że strzelił już pierwszego wieczora: jeśli to mają być mistrzostwa gwiazd, te ostatnie nie mogą biegać po brazylijskich boiskach zablokowane przedłużającą się nieskutecznością.
4. Chorwacja nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że jej druga linia potrafi grać w piłkę – i grała, przede wszystkim Modrić i Rakitić (Kovacicia jednak spaliła trema). Wiedzieliśmy, że do gry obronnej można mieć zastrzeżenia oraz że bramkarz najlepsze lata kariery ma już za sobą – i potwierdziło się również. Przy karnym Pletikosa długo wygrywał wojnę nerwów, ale w końcu uderzenie Neymara przebiło mu ręce. Przy bramce Oscara wyraźnie spóźnił się ze skokiem (nawiasem mówiąc Julio Cesar też nie przekonywał, ale Chorwaci nie zmusili go do aż tak wielkiego wysiłku). Dramatyzować jednak nie ma co: ten mecz był do przegrania, zaś Meksyk i Kamerun wydają się rywalami w zasięgu Chorwacji (zwłaszcza po powrocie do drużyny pauzującego za kartkę z baraży Mandżukicia). Niko Kovac nie ma wielkiego doświadczenia trenerskiego – z Brazylią przegrał dopiero pierwszy mecz w karierze – ma jednak wszelkie powody, by być konsekwentny.
Ja w takich przypadkach zawsze staję po stronie człowieka – że ludzka pomyłka, że ułamek sekundy na decyzję, że my mamy pięćset powtórek z trzystu ujęć, a on ma jeden jedyny obraz, który w dodatku musi sobie sam zapewnić przez dobre ustawienie się, i tak dalej, i tak dalej. Naprawdę łatwo jest rzucać hasła o spisku i drukowaniu, a ciężko zrozumieć zwykły błąd niedoskonałej istoty, jaką jest człowiek. Przyznaję jednak z ręką na sercu – gdy tylko zobaczyłam, że sędzia wskazuje na wapno, od razu przyszło mi do głowy hasło „to w taki sposób Brazylia ma wygrać ten mundial?”. Po uspokojeniu się, w dalszym ciągu wierzę mimo wszystko w ludzki błąd (presja, kibice, mecz o dużym ciężarze gatunkowym, nadgorliwość), aczkolwiek to jest zbyt duża pomyłka jak na mecz tego kalibru i na takim poziomie. Sędzia amator z ligi podwórkowej nie nabrałby się na coś takiego, więc tym bardziej dobry, uznany profesjonalista nie może sobie na coś takiego pozwalać w meczu MŚ. Jednak nie wygląda to na winę systemu, może poza faktem, iż gdyby sędzia miał system powtórek do dyspozycji (wystarczyłby w ograniczonym zakresie, np. jedynie do sprawdzania przez sędziego kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym), to pewnie by tego karnego nie podyktował. Chociaż akurat w tym przypadku nie była potrzebna kosmiczna technologia do dokonania racjonalnej oceny. Jakby na to nie patrzeć, w każdym systemie istnieje element nieprzewidywalny i niedoskonały, czyli człowiek, a jego jak na razie się nie da wyeliminować z procesu. Pozostaje wiara, że błąd jest błędem, a nie celowym działaniem. I zapas tabletek uspokajających.
Dla mnie jednym z istotniejszym wydarzen spotkania byla zmiana, Kovacic nie porywal ale zrozumialbym ta roszade gdyby jej idea bylo odwrocenie trojkata. Nic takiego nie mialo miejsva, Rakitic dalej sie meczyl na pozycji tego najbardziej cofnietego. Kilka dni przed mundialem widzialem sparing Brazylijczykow z Serbami i juz on zwiastowal meczarnie Brazylijczykow. Chorwacja Kovaca nie przekonuje mnie mowiac szczerze, nie widze by ten trener dokladal cos autorskiego do talentu i umiejetnosci tej grupy ludzi.
To prawda , bo ja wprawdzie wcześniej Chorwacje mało ogladałem ale pozycja , na której operował Rakitić była dla mnie zaskakująca.
Trochę luźnych myśli, jeśli pozwolicie.
Ciekawe, że np. snookerzyści potrafią podejść do sędziego i powiedzieć, że musnęli bilę nitką od mankietu. A Fred nie podszedł do sędziego i nie powiedział, że się tylko tak powygłupiał. A zamiast tego wzniósł oczy ku niebu i podziękował Bogu za błogosławieństwo przy fałszywym świadectwie przeciw bliźniemu swemu, czyli Dejanowi Lovrenowi.
Celowo popadam w ton naiwny, bo to pomaga zobaczyć różne rzeczy świeżym okiem. Co zobaczyć? Ano falę oburzenia przeciw sędziemu, bo ten nie ma prawa się pomylić, a nie przeciw Fredowi, bo ten ma prawo kłamać i łamać reguły gry. Podniecenie na twarzy Kaki, kiedy szykował aparat, by zrobić zdjęcie karnego, zamiast niesmaku na twarzy gracza wysokiej klasy na widok paskudnego złamania zasad fair play.
Fred pewnie wytrwale ćwiczył takie upadki (tak wytrwale, jak się ćwiczy wykonywanie wolnych albo pułapki offsajdowe?), a trenerowi Brazylijczyków wypada lojalnie stanąć po stronie piłkarza, ale kiedy słyszę gromkie pohukiwania na łąjdaków z FIFA (i słusznie: jest to banda bezczelnych nicponi), to myślę sobie o piłce nożnej jako o zabawie dość dalekiej od wysokich (moralnie) sfer snookera. Ile taki snob snookerzysta zarabia za wygranie ważnego turnieju? Ano pewnie tyle, co Fred za przeciętny tydzień gry w lidze.
Żal mi japońskiego sędziego. Dostaje mu się tyle połajanek, bo kibice futbolu pałają oburzeniem moralnym godnym kibiców snookera. A nie są godni tego oburzenia.
W punkt.
Jeśli chodzi o punkt drugi to wart rozejrzeć się trochę dalej. Nie od dziś wiadomo, że polskie media to dno, tu pierwsze z brzegu co się działo w trakcie meczu – http://www.dailymail.co.uk/news/article-2656752/ITV-studio-pelted-rocks-football-fans-Brazil-iPlayer-suffers-unprecedented-technical-problems-World-Cup-opener.html#comments. W Polsce tego nie pokarzą u nas jest tylko karnawał. Jeśli Brazylia przegrałaby mecz otwarcia skończyłoby się pewnie rewolucją heh. Jestem pewien, że Brazylia zostanie doholowana co najmniej do półfinału a prawdopodobnie dalej, właśnie z obawy przed zamieszkami. Co do meczu to odechciało mi się oglądać mistrzostwa już na samym początku: sytuacja z łokciem Neymara, śmieszny karny, nieuznany gol Chorwacji, przerywane kontry Chorwatów faulami taktycznymi bez reakcji sędziego, trzeci gol Brazylii po faulu w środku pola. Trochę dużo żeby wykluczyć ingerencję siły wyższej.
Na marginesie jakieś śmieszne spreje w średnio ważnej sytuacji nie zabijają ducha i tradycji footballu natomiast powtórka spornej sytuacji przez np. sędziego stolikowego już tak. To jest kabaret a nie piłka nożna jaką chciałbym oglądać.
W tym meczu ewidentna pomyłka sędziowska zmieniła wynik.
Akurat dla gospodarzy.
Czy znacie jakieś inne mecze na MŚ lub ME w czasie których sędziowskie pomyłki były na korzyść gospodarzy?
To ironia mam nadzieję.
Nie, pamiętam mundial w Korei, mecze z Hiszpanią i Włochami, w 2006 roku Niemcy-Argentyna.
Ciekaw też jestem ile było pomyłek przeciwko gospodarzom…
Fakt, że ani komentatorzy ani realizator nie wspomnieli o tym, że mógł być faul w środku pola przy trzeciej bramce, podobnie jak nie było żadnej powtórki dojścia do strzału Davida Luiza z głowy i prawdopodobnym przewracaniu obrońcy. Faul jednak Olića na Cesarze moim zdaniem był – bramkarz jest nietykalny, a na pewno niewskakiwalny w polu 5m.
A propos Olića – bardzo się dziwię, że Kovać go nie zdjął po pierwszej połowie. Po pierwsze – jego lekkomyślne zachowania na własnej połowie, przynajmniej dwa. Po drugie – miałem wrażenie, że nie chciało mu się / nie miał siły żeby biegać, zwłaszcza po stratach (najszybciej biegał do sędziego). Po trzecie, brak zrozumienia między nim a Jelavićem (chyba resztą drużyny również).
Chorwaci nie mają nikogo lepszego na lewym skrzydle..?
Tego przepisu o nietykalności bramkarza w polu 5 metrów i niewskakiwalności nie obowiązują od ładnych paru lat. Tu mały wyciąg z artykółu 12 :
19. Na potu bramkowym można atakować bramkarza jedynie, kiedy trzyma piłkę w rękach i ma kontakt z ziemią. Poza polem bramkowym wolno go atakować jak każdego innego zawodnika.
20. Bramkarz znajdujący się pomiędzy słupkami bramkowymi i trzymający piłkę w rękach może być w sposób prawidłowy (barkiem w bark) wepchnięty z piłką do bramki, byle nie było to dokonane gwałtownie lub niebezpiecznie.
21. Atakowanie bramkarza na jego polu bramkowym, kiedy piąstkuje, chwyta lub wykopuje piłkę podlega karze rzutu wolnego pośredniego. Przypadkowe zetknięcie się ciał atakującego piłkę zawodnika i bramkarza nie stanowi naruszenia przepisów gry.
Atakowanie w tym znaczeniu to nic innego jak walka bark w bark, a w omawianej sytuacji Cesar vs. Olic mamy do czynienia z piłkarzem atakującym piłkę i przypadkowe zetknięcie się ciał, więc o faulu mowy być nie może.
Artykułu, literówka się wkradła. 🙂
Ale tutaj już Pan Yuichi musiał pilnować wyniku…
Mnie się akurat Olić piłkarsko podobał. Był najbardziej „brazylijskim” piłkarzem obok Oscara na boisku. Raz zagrał podeszwą, tutaj podanie piętką, aż przyjemnie było popatrzeć…
A mi akurat japońskiego sędziego żal nie jest. Pierwszą moją myślą w tym momencie było: „No chyba nie odgwiżdże teraz przewinienia…” Niestety odgwizdał (mina moja zapewne bezcenna), czym popełnił poważny błąd, stał dobrze ustawiony, widział obu piłkarzy, to nie był faul. Jaka była przesłanka do popełnienia przewinienia? Że Lovren dotknął Freda? No proszę takich sytuacji jest mnóstwo i jakoś nikt fauli za to nie gwiżdże. Tutaj aż szkoda, że taka sytuacja nie miała miejsca „w drugą stronę”, ciekawe czy wtedy też sędzia wskazałby „wapno”, możemy jedynie gdybać. Co do kwestii moralnych i przyznania się do tego, że czegoś nie było (w tym przypadku faulu), to porównywanie snookerzystów do futbolistów, nie ma sensu. To jest dobry temat na dłuższą rozprawę, tylko przykładów, tych dobrych niewiele. Z drugiej strony, jakby Fred się przyznał, w tym momencie Brazylia wygrałaby Mundial…
Wracając jeszcze do sędziego, jeżeli ktoś nie za bardzo sobie radził w naszej Ekstraklasie, to dlaczego miałby poradzić sobie na Mistrzostwach Świata? Ciekawe jaka będzie reakcja FIFA?
Ja poziomem sędziowania jestem zdegustowany. Żenada i tyle. Chorwatów skrzywdzono nie tylko podyktowaniem karnego… To nie faul? http://gfycat.com/FrankUnacceptableAdeliepenguin
Chodzi o sytuację tuż przed trzecim golem. Kartka Neymara też z gatunku „pomarańczowych”. Ewidentnie widać na powtórkach, że patrzy na Modricia i za moment wali go łokciem w szyję.
Oby ten mundial był pełen ciekawych wydarzeń sportowych, bowiem w innym wypadku zapamiętamy marne sędziowanie i wczorajszy mecz. Już wałkowaliśmy to zagadnienie tutaj nawiązując do PL, teraz znowu można ponarzekać na sędziów. Chorwaci zostali skrzywdzeni nie tylko karnym, ale również kilkoma pomniejszymi sytuacjami na boisku.
Brazylia zagrała słabe spotkanie, pierwszy gol po chaotycznym wejściu gospodarzy na połowę przeciwnika, który nie potrafił jej przejąć, drugi wiadomo, zaś trzeci oczywiście wykonany strzał fenomenalnie, ale samo rozgrywanie akcji i pomysłu na strzeleni bramki było jak na lekarstwo (a przerywanie akcji przeciwnika dalekie było od brazylijskiej finezji). Dlatego szkoda Chorwatów, ponieważ zasługiwali swoją rozważną grą na choćby jeden punkt.
To co zrobił sędzia nie wymaga komentarza. Jeżeli tak to ma wyglądać do końca, to faktycznie brazylia wygra te mistrzostwa w cugach!
Taaak, przesadą byłoby wyrzucenie Neymara – najpierw zlustrował sobie Modricia, a potem zasunął mu z łokcia. „W ferworze walki”
Można bronić tego Kolumbijczyka z dzisiaj, bo to były stykowe sytuacje. Ale karny to był Wielbłąd, zmusił Chorwatów do kompletnie innej gry, biorąc pod uwagę coraz ciężej oddychających Brazylijczyków, Chorwaci mogliby w końcówce rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.
Nie jest jak Pan sugeruje, że Japończyk się parę razy pomylił. 4-5 razy gdy któryś z Chorwatów brał na plecy Kanarka, po chwili dziwnie lądował na plecach, jakby stać prosto nie umiał. A to liczby niegwizdniętych fauli bynajmniej nie wyczerpuje, choćby Ramires w końcówce,już tu przywołany. Komuś się serio wydaje, że Kanarki przez 90 minut ledwie 5 razy faulowali? Ehe.
Dobrze dysponowany klasowy bramkarz nie miał prawa
puścić ŻADNEGO z 3 goli Brazylijczyków.
Mnie się wydaje, że piłka nożna to najbardziej skorumpowany sport na świecie. W końcu obracają takimi pieniędzmi, że to nic dziwnego.