No więc tym razem nie zgadzam się z Michałem: Frank Lampard nie burzy swojego pomnika. Nie jest oczywiście zdrajcą Chelsea i po tych wszystkich latach nic nie jest dawnemu klubowi winien. Raz czy drugi dawałem już wyraz przekonaniu, że jeśli ktoś w ogóle jest coś tutaj komuś winien, to klub zawodnikowi – i dziwiłem się, że Lampard nie został zatrzymany za wszelką cenę, jako mentor dla młodszych, wsparcie z ławki, może także kandydat na przyszłego trenera czy – szerzej – ambasadora klubu. Niezależnie od czysto piłkarskich umiejętności, o których przypominać w zasadzie nie wypada, zawsze pozostawał symbolem profesjonalizmu, którego tak piękne świadectwo dał w przypadku i jego, i jego ojca, Harry Redknapp w swojej autobiografii. Nie chciała go Chelsea, Frank miał ochotę na otwarcie nowego rozdziału (któż z nas nie chciałby trochę popracować w Nowym Jorku, w dodatku z gwiazdorską pensją?), więc odszedł. Jak słusznie zauważył Jose Mourinho: był wolnym zawodnikiem, mającym prawo podpisać kontrakt, z kim chce i jak chce. A że MLS rozpoczyna rozgrywki w marcu, on zaś jest (patrz wyżej) profesjonalistą w każdym calu, zamiast przebimbać pół roku postanowił grać dalej tam, gdzie ma to sportowy sens, gdzie go chcą i gdzie może jeszcze wyśrubować swoje niebywałe (patrz obrazek) statystyki. Zauważmy: wcześniej mówiło się o wypożyczeniu do Melbourne, jak w przypadku Davida Villi, ale stamtąd już naprawdę trudno byłoby myśleć o powrocie do prawdziwego grania.
Owszem, ja też uważam, że fajniej byłoby, gdyby zagrał „u wujka” w QPR, no ale być może wujka nie stać na jego pensję, a i formalne powiązania między New York City FC a Manchesterem City nie są tu bez znaczenia. Zakładam, że mając wybór, Lampard dokonuje wyboru ambitnego, umożliwiającego (jak niegdyś Beckhamowi) pokazanie się jeszcze raz na europejskich boiskach w Lidze Mistrzów, a może nawet rozegranie jakiegoś meczu w reprezentacji Anglii. Wnosząc przy okazji do swojej nowej drużyny – umówmy się: mającej w kim wybierać, jeśli chodzi o obsadę drugiej linii – doświadczenie mistrza i wielokrotnego zwycięzcy, także zwycięzcy wspomnianej Ligi Mistrzów. Człowieka, który jak nikt inny potrafi strzelać bramki z drugiej linii (nawet w poprzednim sezonie, podczas którego grał jednak w kratkę, strzelił ich sześć), ale który w nowym klubie będzie ograniczał się głównie do odbierania piłek od obrońców i przekazywania ich dalej.
Fakt, że Frank Lampard na najbliższe pół roku wylądował w MC leży w najlepszym interesie wszystkich stron: samego zawodnika, nowojorskiego klubu, w którym rozpocznie grę w pełni przygotowany, i mistrzów Anglii, borykających się z ograniczeniami Finansowego Fair Play. Jedynego, czego w jego historii szkoda, to faktu, że rozstanie z Chelsea odbyło się w sposób mało uroczysty: że nie rozegrano np. specjalnego meczu pożegnalnego. Od dawna wiemy jednak, że piłka nożna nie jest sportem dla romantyków. Trudno, żebyś czuł się zobowiązany wobec klubu, kiedy klub nie czuł się zobowiązany wobec ciebie.
Michał, weź przestań.
Różnica między Chelsea a City polega na tym, że londyńczycy zamierzają przynajmniej udawać, że traktują poważnie Financial Fair Play, a City sobie z niego publicznie robi jaja.
Rola Lamparda w City nie będzie większa niż byłaby w Chelsea. Jedyną róznicą jest – jak wszystko na to wskazuje – że wyższa będzie pensja.
Ja jestem zniesmaczony. City mniej, do ich zagrywek zdążyłem się już przyzwyczaić. Naprawdę zniesmaczony jestem tym, że Tobie się to podoba – wszystko przez to absurdalne myślenie o „lojalności”. Otóż lojalność obowiązuje w obie strony. Legenda klubu ma pełne prawo w nim zostać do końca kariery, ale nie ma podstaw oczekiwać do końca kariery gwiazdorskiej pensji. Jeśli takiej żąda, lojalna wobec klubu nie jest.
@Airborell – w 100% się z Tobą zgadzam. Frank nie został w Chelsea ponieważ chciał za dużo pieniędzy, klub nic nie jest mu winien – jakiś czas temu uczynił go najlepiej zarabiającym pomocnikiem w PL, w dodatku kontrakt był na 5 lat. Rok temu klub oraz zawodnik osiągnęli porozumienie, jednak rola Franka, nie oszukujmy się, była znacznie mniejsza niż za czasów jego świetności. W tym roku to Frank powinien odpuścić, jeśli chciał zostać. Pomijając to wszystko, Frank nic nie stracił w moich oczach, pozostanie legendą CFC na zawsze. Kto wie, być może wróci do klubu za parę lat.
Co wiemy z pewnością o rozmowach Chelsea-Lampard? Niewiele. Czytałem, że klub proponował przedłużenie umowy o rok, piłkarz chciał dwóch lat (tyle dostał od NYC FC), wielkość sumy nie padała. Więc nie wiem tak naprawdę, jak to jest z tą gwiazdorską pensją. W kwestii Financial Fair Play udają traktowanie serio oba kluby: zważmy na skalę ruchu transferowego w Manchesterze, związanego z odejściami piłkarzy (teraz Rodwell). Tym, co nas z pewnością różni jest to, że ja w relacji piłkarz-klub wymagam więcej od klubu. To nie są siły, które się równoważą, przynajmniej nie w przypadku takiej potęgi na rynku, jak Chelsea.
Czy byłby Pan skłonny podać jakiś przykład udawania „traktowania serio” zasad FFP przez Chelsea? Choćby jeden…
tak sądziłem…
Caballero – Sagna, Demichelis, Nastasic, Clichy – Fernando, Lampard – Milner, Nasri – Jovetić, Negredo.
Z taką drugą jedenastką można sobie pozwolić na oddanie Rodwella, zwłaszcza jeśli na jego miejsce ściąga się właśnie Lamparda. Te „ruchy z klubu” wynikają raczej z potrzeby zachowania odpowiedniej higieny w składzie, niż FFP. FFP się omija poprzez lewe umowy sponsorskie i pseudowypożyczenia.
„Tym, co nas z pewnością różni jest to, że ja w relacji piłkarz-klub wymagam więcej od klubu.”
Przypominam, że mówimy o piłkarzu, który w kilka miesięcy zarabia tyle, ile ogromnej większości ludzi na świecie starczyłoby na dostatnie życie aż do śmierci. I on z klubem, który podobno kocha, handryczy się o jakieś śmieszne dla niego pieniądze? (tak, jestem przekonany, że właśnie o pieniądze chodzi, bo przecież dwuletni kontrakt nie byłby problemem, gdyby nie stanowił istotnego obciążenia dla budżetu klubu).
Lojalny to był John Stockton albo ostatnio Tim Duncan, którzy podpisywali z klubem niższe kontrakty niż wynikało z ich klasy sportowej po to, by pomóc klubowi pozyskać innych klasowych zawodników. W PL nie ma salary cap, ale kluby mają jednak ograniczenia finansowe – poza MC oczywiście. Ty oczekujesz od Chelsea, żeby zapłaciła Lampardowi pieniądze, na które on już w tej chwili nie zasługuje – patrząc na jego obecną klasę sportową i rolę w drużynie – i zmniejszyła tym samym szanse na realizację celów sportowych. A przypominam, że mówimy o facecie, którego naprawdę stać, żeby dla Chelsea pograć nawet za darmo.
Polecam stary ale jary artykuł poświęcony FFP ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji Chelsea, ale i pozostałych klubach BPL w tym względzie również można się nieco więcej dowiedzieć (napisany językiem prostym i przystępnym). Oto link: http://weaintgotnohistory.sbnation.com/2013/9/3/4683284/fair-or-foul-a-look
Wyjaśniono tam również dlaczego Romek nie wpompuje, np. 500 mln funtów w Chelsea w formie sponsoringu przez któreś ze swoich przedsiębiorstw. Aktualne podejście zarządu CFC i MC do omawianej kwestii różni się w sposób zasadniczy, nie bardzo rozumiem jak można wrzucać je do wspólnego worka…
Polityka tygodniówek (m.in. dlatego do Chelsea nie trafił Shaw) i przedłużania kontraktów dla graczy po 30tce o rok ściśle koresponduje z zasadami FFP, więc nadal nie rozumiem gdzie te „jaja”…
Stockton czy Duncan to chyba inny rozmiar kapelusza w kwestii lojalności niż Lampard… A propos, Lamparda aktualnie stać pewnie nawet na to, by płacił z własnej kieszeni za każdy występ 🙂
Formalnie salary cup nie obowiązuje w BPL, ale pewne uwarunkowania prawne nakładają szklany sufit również na kwestie tygodniówek, co dość obszernie omówiono we wspomnianym artykule
Pełna zgoda z treścią powyższych postów. O kwestii FFP w kontekście MC nie ma więc sensu się rozpisywać, zaś co do Lamparda to niedawno deklarował publicznie pewne trudności w reprezentowaniu barw innego zespołu z PL, ale chyba już je przezwyciężył 🙂 Nie wiem czy w kontekście jego odejścia można mówić o pożegnaniu, któremu towarzyszyć miała bogata oprawa, bo może okazać się, że jest to jedynie przerwa (vide Tito), stąd co do ostatecznych osądów proponowałbym pewną powściągliwość. Lampard i Cole otrzymali propozycje nowych umów, nie zdecydowali się na ich przyjęcie, więc trudno winić za to którąkolwiek ze stron-ich wybór. Jak słusznie zauważył airborell lojalność opierać powinna się na wzajemności, nic dodać nic ująć.
Zapraszam do ligi H2H w Fantasy Premier League dla czytelników bloga, kod do ligi 24813-90764.
http://fantasy.premierleague.com/
Cieszę się, że Lampard pozostanie w PL.
Szkoda, że tylko na pół roku, interesujące byłoby gdyby jako jedna z wiodących postaci poprowadził MC do finału ligi mistrzów. 🙂