Traktat teologiczny

Pamięć mam dobrą, ale krótką, więc mnie poprawcie, jeśli poniższe zdanie wyda się wam zdaniem nadmiernym: takiego sezonu Premier League dotąd nie przeżywaliśmy.

Nie, z pewnością nie napisałem nadmiernego zdania. Nie pamiętam równie niewiarygodnego finiszu żadnej ligi i żadnego meczu – nie tylko angielskiej ekstraklasy. Zaraz, nie, spokojnie: był finisz rozgrywek w 1989 r., kiedy to Arsenal w ostatniej chwili wyrwał mistrzostwo Liverpoolowi na Anfield Road: zdecydował gol Michaela Thomasa w ostatniej minucie ostatniego meczu ligowego (Liverpool mógł pozwolić sobie na jednobramkową porażkę, przegrał dwoma bramkami), a zwycięstwo to – unieśmiertelnione m.in. w „Futbolowej gorączce” Hornby’ego – oznaczało koniec tłustych lat Liverpoolu, a początek tłustych lat Arsenalu i komercyjnych sukcesów całej angielskiej piłki (czego koniec i początek obserwowaliśmy dzisiaj? czy widzieliśmy właśnie, jak w dramatycznych okolicznościach rodzi się Drużyna, czyli coś, czego nie można kupić choćby i za 930 milionów funtów?). No i był oczywiście finał Ligi Mistrzów w 1999 r., w którym ten drugi klub z Manchesteru sięgnął po zwycięstwo w okolicznościach równie dramatycznych… Co przecież nie odbiera dzisiejszemu triumfowi Manchesteru City miejsca w historii piłki. Każda antologia typu „Pięćdziesiąt najważniejszych meczów” będzie odtąd zawierała spotkanie na Etihad.

Próbuję nie sięgać zbyt łatwo po argumenty metafizyczne, ale podobny przebieg wydarzeń wymagał chyba interwencji jakiegoś Wielkiego Scenarzysty. Inna sprawa, że ów Scenarzysta – bóg futbolu, jeśli już odwołać się wprost do języka religijnego – nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, bo lubi się bawić naszym kosztem. Nie tylko dziś, kiedy dopuścił do błędu bramkarza QPR w pierwszej połowie, a potem strącił piłkę z głowy Joleona Lescotta za jego plecy, prosto pod nogi Djibrila Cisse. Nie tylko dziś, kiedy – nie po raz pierwszy przecież – zaćmił umysł Joeya Bartona, skądinąd dawnego piłkarza MC, i kiedy pozwolił broniącemu się w dziesiątkę QPR wyjść na prowadzenie po fantastycznej główce Jamesa Mackie. Nie tylko dziś, kiedy zdezorganizowany po kontuzji Yaya Toure zespół musiał sięgnąć po piłkarza, który miał już nigdy więcej nie wystąpić w jego barwach – Balotellego (Włoch zastąpił innego zawodnika, który miał już w Manchesterze nie grać – Teveza…). Nie tylko dziś, kiedy gola dającego nadzieję zdobył inny rezerwowy, świetny w pierwszych miesiącach sezonu i zagubiony w kolejnych Dżeko. Nie tylko dziś, kiedy rywale w sposób zaiste zdumiewający rozpoczęli grę po stracie bramki wykopem w aut, zamiast próbą utrzymania piłki choćby przez kilkanaście sekund. Nie tylko dziś, kiedy zapłakani kibice MC wychodzili już ze stadionu, żeby przynajmniej korki zostały im tego dnia oszczędzone…

Także w 91. minucie meczu z Tottenhamem na Etihad, kiedy przy stanie 2:2 Jermain Defoe był o milimetr od zwycięskiej bramki dla Kogutów (pisałem przed paroma dniami o tym, co wydarzyło się później, czyli o faulu Kinga na Balotellim: najlepszy dowód, że pamięć mam dobrą, ale krótką, bo o szansie Defoe’a kompletnie zapomniałem, podobnie jak o tym, że Balotellego za nadepnięcie Parkera nie powinno być wówczas na boisku). I także w końcówce meczu z Sunderlandem, kiedy zdołali zremisować. I w końcówce meczu MU z Evertonem, kiedy piłkarze Alexa Fergusona wypuścili dwubramkowe prowadzenie, a potem Tim Howard zdołał obronić strzał Rio Ferdinanda…

Bóg futbolu bawił się przecież również kosztem kibiców Arsenalu i Tottenhamu. Tym pierwszym zesłał do bramki WBA Martona Fulopa, który gdyby występował w polskiej lidze, z pewnością zostałby oskarżony o sprzedanie meczu: dwóch tak niewiarygodnych błędów bramkarza w jednym spotkaniu Premier League również sobie nie przypominam. Tym drugim przynosił wiadomości o bramkach strzelanych przez piłkarzy WBA. Tak jest: do godziny 16.09 czasu Greenwich Tottenham był na trzecim miejscu i nie musiał myśleć o tym, czyja obrona będzie bardziej zdziesiątkowana podczas finału Ligi Mistrzów w Monachium. O okrucieństwie, z jakim bóg futbolu igrał z nadziejami kibiców i piłkarzy Boltonu (w trakcie dzisiejszego popołudnia Fabrice Muamba napisał na twitterze, że stan jego serca nie pozwala mu oglądać piłki i o niej myśleć) pisał nie będę.

Na bardziej gruntowne podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Teraz powtórzę jednak, że takiego sezonu Premier League dotąd nie oglądaliśmy. Po dawnej Wielkiej Czwórce nie został ślad (Liverpool, mimo wielkich inwestycji, skończył sezon na ósmym miejscu, Chelsea – na szóstym), nowe hierarchie ledwie się stworzyły, a już zostały zburzone , trzech beniaminków się utrzymało, z czego dwóch grając fantastyczny futbol, odrodziło się Newcastle, zgasła Aston Villa, Martinez uratował Wigan, wyniki zdumiewały od pierwszej do trzydziestej ósmej kolejki, rozczarowywali prawie wszyscy (sędziowie!!!), ale prawie wszyscy zdołali zachwycić (nawet zdegradowane Wolves niedawnym comebackiem w meczu ze Swansea, nawet niewiarygodnie słabe Blackburn zwycięstwem na Old Trafford…).

Weźmy taki Manchester United, z rozpiętością formy od 8:2 z Arsenalem do 1:6 z MC, z odniesionymi przy okazji porażkami z Blackburn czy Wigan, oraz wczesnym odpadnięciem z Ligi Mistrzów. Wspomnijmy de Geę, który mistrzowskie aspiracje swojej drużyny postawił pod wielkim znakiem zapytania i który zdołał się pozbierać w sposób imponujący. Czy naprawdę trzeba było powrotu Scholesa z emerytury, żeby zdołali się ogarnąć? Dlaczego nie próbowano kupić Modricia (pytam ze ściśniętym sercem, bo myślę, że tego lata sir Alex już nie odpuści), dlaczego zapomniano o Berbatowie, czy Nani nie rozczarowywał, co by było, gdyby Cleverley i Vidić byli zdrowi albo gdyby Valencia nie ratował drużyny swoimi asystami i dlaczego tego ostatniego zabrakło od pierwszej minuty niedawnego meczu z MC?

Weźmy taki Manchester City z jego wiosennym dołkiem, znaczonym porażką ze Swansea czy remisem z Sunderlandem (przegrać z Arsenalem to jednak żaden wstyd…). Wspomnijmy afery z Tevezem i Balotellim w roli głównej, bramkową eksplozję Dżeko i jego późniejszą, dość nieoczekiwaną odstawkę, przemęczenie Davida Silvy i koncertowe mecze Yayi Toure… Weźmy taki Arsenal, przez parę miesięcy nieprzekonujący i ciągnięty za uszy przez van Persiego, potem cudownie odrodzony (podczas derbów z Tottenhamem, niestety…), a potem na nowo przygaszony (po kontuzji Artety), kolejny raz jednak pozostawiający pytanie o sensowność projektu Wengera bez przesądzającej odpowiedzi. Weźmy taki Tottenham, tak raptownie przebudzony po kiepskim początku dzięki transferom Parkera i Adebayora, tak bliski remisu na Etihad, tak odważnie myślący o mistrzostwie i tak zdemoralizowany później: czy naprawdę bez związku z angielskimi ambicjami Harry’ego Redknappa? O tym, co się stało na White Hart Lane w ciągu paru tygodni przednówka z pewnością napiszę osobno i z pewnością będę próbował zracjonalizować rzeczy, których być może zracjonalizować się nie da – np. tłumaczyć serię fatalnych wyników kontuzjami Lennona czy Kaboula. Będę też wyrzekał na taktyczne decyzje Redknappa, np. wpuszczenie w meczu z AV Parkera zamiast rozebranego już i gotowego do gry Defoe’a: w tamtym meczu – przy znanym już wyniku spotkania Newcastle-MC trzeba było walczyć o zwycięstwo, a nie pilnować remisu, a gospodarze byli wyjątkowo słabi…

No dobra, zostawmy na razie Tottenham (zwłaszcza, że finisz na miejscu czwartym, drugi raz w ciągu trzech lat, jest powyżej oczekiwań większości ekspertów i kibiców) i weźmy taką Chelsea. Zaczynała sezon z największą trenerską gwiazdą poprzedniego sezonu i gwiazdę tę zmarnowała. Z drugiej strony: sama ta gwiazda o mały włos nie zmarnowała sezonu Chelsea. Najpierw nie udało się jej przekonać piłkarzy do swojego pomysłu na grę, potem nie umiała posłuchać piłkarzy, działała może zbyt pochopnie, zrażając do siebie „grupę trzymającą władzę”. Później straciła pracę i, o paradoksie, wielkie odbicie drużyny firmował człowiek, który przed ponad rokiem wyleciał z West Bromwich Albion, bo wyglądało na to, że pod jego rządami ekipa spadnie z ekstraklasy. Bóg futbolu znów złośliwie zatarł ręce: za kiepski na Liverpool Roy Hodgson okazał się idealny dla WBA, za kiepski na WBA Roberto di Matteo okazał się idealny dla Chelsea… Akurat cudowną odmianę tej drużyny chyba rozumiem: kiedy Włoch zastąpił Villas-Boasa, miał umowę tylko do końca sezonu; w gruncie rzeczy zero presji i zero strategii dłuższej niż paromiesięczna. Co zbiegło się z podobną perspektywą starzejących się gwiazd, zwłaszcza Didiera Drogby. Po tym, co spotkało ich z rąk Villas-Boasa seniorzy Chelsea musieli realistycznie ocenić, że tegoroczna szarża w Lidze Mistrzów jest ich ostatnią szansą na zawojowanie tych rozgrywek. I ruszyli do ataku…

Co nas podprowadza pod kolejny wielki scenariusz dla boga futbolu.  W najbliższą sobotę w Monachium zadrwi z nas po raz kolejny. Już się boję.

PS „Przepraszamy, wystąpił błąd, Twojemu blogowi na pewno nic jest”… Znacie ten komunikat tak samo dobrze jak ja. Tak samo jak ja tracicie czas i nerwy na wrzucaniu po raz kolejny tych samych komentarzy. Spieszycie się, żeby być na bieżąco, od razu po meczu, a potem patrzycie, jak wasz komentarz niknie gdzieś w wirtualnej pustce i nie macie pewności: na moment, czy na zawsze.

Wyjaśniam więc: prowadzę bloga jako dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, w ramach jego serwisu internetowego, który na podstawie szerszej umowy „Tygodnika” z Onetem znajduje się na serwerach tego portalu. Od wielu tygodni widzę, że system blogowy Onetu boryka się z problemami technicznymi. Od wielu tygodni, wraz z szefem naszego serwisu – skądinąd również blogerem – próbuję w tej sprawie interweniować. I od wielu tygodni słyszę prośby o cierpliwość: prace trwają, podobno już niedługo będzie lepiej. Jedyne, co mogę zrobić, to przekazać Wam te prośby. Co złego, to nie ja.

29 komentarzy do “Traktat teologiczny

  1. ~piotrek

    Trzeba pochwalić Szejka Mansura za cierpliwość, nie wykazuje on cech typowych maczo-miliarderom (Abramowicz, Cupiał itd.). I zgadzam się, mogła się dzisiaj narodzić Drużyna; City uzyskuje powoli jakąś osobowość, nie tylko klubu petro-dolarowych najemników (kibice, Balotelli, Noel Gallagher, niesamowity gol dzisiaj).I dobrze dla United; Fergie po pokonaniu Liverpoolu, Blackburn, Arsenalu, Chelsea ma kolejnego przeciwnika do mistrzostwa. Osobiścię liczę na Kagawę i Hazarda i mistrzostwo za rok!

    Odpowiedz
  2. ~pablo_KSC&NUFC

    Nie mogłem oglądać meczów,bo byłem z żoną odwiedzić poważnie chorą przyjaciółkę w szpitalu. Potem głód,no to „chodźmy coś zjeść” ( było już po 16-ej ,pomyślałem,może lepiej na to nie patrzeć live tylko poczekać na MOTD ). W trakcie pizzy żona do mnie : ” no to jeszcze zdążysz na ostatnie 15 minut” ,ja na to „że nie ma sensu,chociaż ok, wracajmy”. Wpadam do domu widzę 81 min 2-1 dla QPR , widzę walenie głową w mur w wykonaniu City i myślę jakim jestem palantem, że nie postawiłem paru dych na X2 , bo w czwartek wmawiałem kumplowi, że to możliwe.Co było później wie każdy.Podzielam zdanie,że gol Michaela Thomasa (pamiętam:) i ten tytuł Arsenalu „się chowają”.I jak tu nie kochać tej ligi ???PS1.Comon…Bayern! Zagrajcie dla Tottenhamu :)2. dziękuję Michale,że się nie poddajesz

    Odpowiedz
  3. ~pablo_KSC&NUFC

    Nie mogłem oglądać meczów,bo byłem z żoną odwiedzić poważnie chorą przyjaciółkę w szpitalu. Potem głód,no to „chodźmy coś zjeść” ( było już po 16-ej ,pomyślałem,może lepiej na to nie patrzeć live tylko poczekać na MOTD ). W trakcie pizzy żona do mnie : ” no to jeszcze zdążysz na ostatnie 15 minut” ,ja na to „że nie ma sensu,chociaż ok, wracajmy”. Wpadam do domu widzę 81 min 2-1 dla QPR , widzę walenie głową w mur w wykonaniu City i myślę jakim jestem palantem, że nie postawiłem paru dych na X2 , bo w czwartek wmawiałem kumplowi, że to możliwe.Co było później wie każdy.Podzielam zdanie,że gol Michaela Thomasa (pamiętam:) i ten tytuł Arsenalu „się chowają”.I jak tu nie kochać tej ligi ???PS1.Comon…Bayern! Zagrajcie dla Tottenhamu :)2. dziękuję Michale,że się nie poddajesz

    Odpowiedz
  4. ~krychu

    ciągle pod wrażeniem meczu w Manchesterze, właśnie obejrzałem to raz jeszcze w C+ i wszystko od nowa… Futbol jest okrutny ale to piękna gra 🙂

    Odpowiedz
  5. ~calumniator

    Centymetr, dosłownie. Tam w tej ostatniej bramkowej akcji MC obrońca wślizgiem nie sięgnął wprawdzie piłki, ale trafił w nogę Aguero. Centymetr więcej i by go skosił. A karne w spotkaniach o takiej temperaturze bywają stosunkowo często kiepszczone.

    Odpowiedz
  6. ~szala

    alasz —> hahahahahaha! Szkoda,że nie widzieliśmy twojej miny jak skończył się mecz Manu i myślałeś, że jesteś fajny i macie mistrza, a potem dostałeś cios w pysk od MC. To musiał być piękny widok. Przestań cwaniakować i mądrować to może jeszcze kiedyś coś wygracie hahaha

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Znając życie jakieś pięć mistrzostw Anglii w ciągu najbliższych dziesięciu lat – może pójdzie lepiej, kto to wie…Tak się składa, że ostatnie dwa przegrane mistrzostwa United przegrało ŁĄCZNIE JEDNYM PUNKTEM. Faktycznie, straszny kryzys;)

      Odpowiedz
    2. ~Stefan

      Znając życie jakieś pięć mistrzostw Anglii w ciągu najbliższych dziesięciu lat – może pójdzie lepiej, kto to wie…Tak się składa, że ostatnie dwa przegrane mistrzostwa United przegrało ŁĄCZNIE JEDNYM PUNKTEM. Faktycznie, straszny kryzys;)

      Odpowiedz
  7. ~Tomas_h

    A poki co Scholes przedluzyl juz kontrakt z MU o rok. Doskonale wiesci – w takim razie zadnych wzmocnien na srodek pola nie trzeba, jeszcze tylko farba na siwizne Giggsa i jedziemy dalej …. Witki czasami po prostu opadaja …..

    Odpowiedz
    1. ~Borys

      Jeden – ilość środkowych pomocników, z którymi Sir Alex Ferguson podpisał kontrakt od czasu odejścia Ronaldo w 2009 roku. Jest nim Paul Scholes. To mówi wszystko. Taka o „rewolucja” w składzie United.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Dzieki Borys. Widze ze zdanie na temat ruchow kadrowych na kluczowej pozycji w skladzie MU mamy taka sama…. Demolka, a nie rewolucja. A teraz wrocmy do rozmyslania nad wynikiem z dopiero co zakonczonego sezonu…..

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Ja się ciesze z kontraktu Scholesa, co nie zmienia faktu że jestem przekonany że przyjdzie przynajmniej jeden pomocnik w tym oknie, pewnie będzie to kagawa.Transfery beda ale jak Gill powiedział raczej po euro. Co do rewolucji, to te nigdy sie nie sprawdzały, więc optuje za ewolucją.

          Odpowiedz
      2. ~Stefan

        Zauważ, że United to prywatne przedsiębiorstwo, które ma generować zyski – dopóki utrzymują się w czołówce żadna rewolucja nie nastąpi, bo takowa nie jest potrzebnaDlatego jestem pewien, że SAF ściągnie jak co roku – dwóch, może trzech piłkarzy, no ewentualnie czterech. Nie będzie żadnych szalonych zakupów, wydawania dziesiątek milionów funtów na jednego piłkarza, gdyż zwyczajnie nie jest to potrzebne.

        Odpowiedz
  8. ~dziaam

    Rozstrzygnięcie w sam raz, jak na sezon przejściowy. 1. MU dostali kopniaka – wyraźny sygnał, że Scholes i Giggs nie będą wiecznie ratować im skóry; 2. City dostali kopniaka – oczyszczenie z jakichkolwiek kompleksów wobec sąsiada i gigantyczną motywację do dalszego rozwoju (ale i ostrzegawczego kopniaczka na sam koniec, bo drżeć o wynik w meczu z QPR mistrz Anglii nie powinien);3. Chelsea dostali kopa, którego ewentualne zwycięstwo w LM nie powinno osłodzić (zwłaszcza, że osiągnąć go spróbują stawiając kolejny autobus);4. Liverpool dostał kopa chyba największego, biorąc pod uwagę pieniądze zainwestowane w skład;Tylko Arsenal został w tym sezonie potraktowany ulgowo, niestety. Tym skłądem nie powinni zajśc tak wysoko, a 3 miejsce może u Wengera uśpić chęć robienia odważnych ruchów. Oby nie. W każdym razie miejsca do poporawy dla całej czołówki jest sporo, żaden skłąd nie jest kompletny, wszystkie wymagają albo dużych wzmocnień, albo pełnej rekonstrukcji. To zapowiada ciekawe okno transferowe i kolejne emocje za rok. Oby już na lepszym poziomie piłkarskim.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      MC dostalo kopniaka w zwiazku z ostatnim meczem z QPR? Wolne zarty. Zwroc uwage, ze w takim razie poprzedni mistrz dostal cala serie kopow w spotkaniach o innym ladunku emocjonalnym, ze wymienie tylko dwa z przelomu lat 2011/2012 (Blackburn Newcastle). MC mentalnie bedzie bardzo mocne, a jak kogos jeszcze sciagna i pozbeda sie kilku klopotow w szatni, to zapowiada sie invincibles wersja 2013

      Odpowiedz
      1. ~dziaam

        > MC dostalo kopniaka w zwiazku z ostatnim meczem z QPR?Pewnie, jestem przekonanyn że za żadne skarby nie chcieliby dopuścić do rozstrzygania swoich sukcesów w taki sposób. Był to kopniak edukacyjny (motywacyjny oczywiście też). > MC mentalnie bedzie> bardzo mocne, a jak kogos jeszcze sciagna i pozbeda sie> kilku klopotow w szatni, to zapowiada sie invincibles> wersja 2013Jeżeli konkurencja będzie tak słaba jak teraz – możliwe. MC jednak daleko do skończonego produktu, poza tym QPR (i inni) pokazali jak skutecznie bronić się przeciwko tak ustawionym City. Więc przy udanych wzmocnieniach czołówki i niedostgatecznym rozwojem własnym, City może nie zdobyć nic.

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Kroków konkurencji nie sposób przewidzieć, bo może się nie stać albo nic, albo za mało na takiego Yaya Toure, na przykład. Natomiast właścicieli MC jak najbardziej – projekt pokazał że potrafi wypalić, więc skoro udało się podbić Wyspy (bo taka jest prawda, bez względu na styl ostatniego meczu) to czas na Europę. Dalsze wzmocnienia są więcej niż pewne. IMHO, rzecz jasna

          Odpowiedz
          1. ~dziaam

            > udało się podbić Wyspy (bo taka jest prawda, bez względu na styl> ostatniego meczu)Jednakowoż ktoś, kto pamięta sezony poprzednie – kiedy Chelsea była w kwiecie wieku, w Liverpoolu środek tworzyli Alonso, Mascherano i Gerrard, w Arsenalu Fabregas, Wilshere i Song, kiedy MU mieli Ronaldo – przyzna, że jak na tę ligę była ona w tym sezonie wyjątkowo osłabiona. Co [pokazała własnie Europa, w której rywalizacji nie wytrzymał nikt poza (tym razem) szczęściarzami z Chelsea.

      2. ~Stefan

        Jak pozbędą się kłopotów w szatni to nabędą nowe – kwestia kogo tym razem trzeba będzie posadzić na ławce, itd. Chelsea też po kolejnych okienkach wydawała się nie do zatrzymania. Nie zapomnę jak przeżywałem, że po zakupie Szewczenki będą nie do pokonania – z TAKIM napastnikiem…Podobnie jak wydawało mi się, że Barca zniszczy z Ibrahimovicem cały świat, a okazało się że lepiej było bez niego niż z nim.Dorzucone do składu 100 milionów funtów w letnim oknie wcale nie koniecznie jest zapowiedzią lepszej gry w następnym sezonie, czasem wręcz przeciwnie. Chociaż – na pewno będzie ciekawie

        Odpowiedz
  9. ~alasz

    Piszczek w realu Lewandowski w MU. Polscy piłkarze wymieniani do gry w takich klubach-niesamowite.Jako kibic MU opierając się tylko na umiejętnościach czysto piłkarskich to powiem że zarówno piszczka (nie przelewa sie na prawej obronie) jak i lewego (bardzo lubie oglądać jego gre, kontrola nad piłką, podania, opanowanie a także wszechstronność) z chęcią widziałbym w ukochanym klubie.Lewandowski-jedyny człowiek który może mnie nakłonić do kupna nowej koszulki domowej MU 😀 Chociaż hasło promujące koszulkę wyjątkowo mi ise podoba.

    Odpowiedz
  10. ~alasz

    Carroll, Downing i Barry, o ile tego ostatniego jakoś przecierpię na ławce rezerwowych bo miejmy nadzieje że Roy nie będzie mnie katował nim w pierwszej 11, o tyle dwóch pierwszych jest po prostu za słaba by grać w takim turnieju. Człowiek który przez calutki sezon nie wypocił ani jednej asysty i ani jednego gola w lidze (mówi sie że raz do roku to i kij od szczotki strzeli, trzeba było powołać kij od szczotki skoro taki efektywny) i człowiek który po prostu nie umie grac w piłkę bo nie ma ani techniki ani pomysłowości ani niczego co by cechowało gracza na miere turnieju europejskiego.Powiem tak, gdyby Andy Carroll miał polski paszport, nie chciałbym by był powołany. Miejsce drewna jest w lesie.Jako że Roo nie pogra w 2/3 turnieju, Welbeck musi grać pierwsze skrzypce, bowiem jak nie ma sturridge’a (po prawdzie mocno zbladł w drugiej części sezonu, ale no bez jaj, skoro carroll jedzie…) to jest jedynym napastnikiem z talentem na miarę turnieju który może grać w tych spotkaniach.

    Odpowiedz
    1. ~banner

      Mnie bardziej boli, że nie ma Carricka. W tym sezonie nie było grającego na tak równym i wysokim poziomie angielskiego pomocnika. Od niego powinno się zaczynać ustawianie tej formacji.Hodgson chyba chciał się podlizać kibicom liverpoolu, bo powołał ich tylu. Carroll i Downing to kiepski żart. Do tego kapitanem zrobił Gerrarda. Taka mała ciekawostka: procent zwycięstw liverpoolu z gerrardem w składzie to 27, zaś procent zwycięstw liverpoolu bez gerrarda to 45. No i ten człowiek ma pociągnąć tą drużynę?Mam nadzieję, że Anglicy dostaną niezłe bęcki na Euro i skończy się stawianie na tą samą grupę piłkarzy turniej w turniej, gdzie wiadomo, że najlepiej im wychodzi zawodzenie. A tak na koniec: Ale że Henderson tylko na liście rezerwowej?!

      Odpowiedz
    2. ~banner

      Mnie bardziej boli, że nie ma Carricka. W tym sezonie nie było grającego na tak równym i wysokim poziomie angielskiego pomocnika. Od niego powinno się zaczynać ustawianie tej formacji.Hodgson chyba chciał się podlizać kibicom liverpoolu, bo powołał ich tylu. Carroll i Downing to kiepski żart. Do tego kapitanem zrobił Gerrarda. Taka mała ciekawostka: procent zwycięstw liverpoolu z gerrardem w składzie to 27, zaś procent zwycięstw liverpoolu bez gerrarda to 45. No i ten człowiek ma pociągnąć tą drużynę?Mam nadzieję, że Anglicy dostaną niezłe bęcki na Euro i skończy się stawianie na tą samą grupę piłkarzy turniej w turniej, gdzie wiadomo, że najlepiej im wychodzi zawodzenie. A tak na koniec: Ale że Henderson tylko na liście rezerwowej?!

      Odpowiedz
        1. ~Probus

          Kogokolwiek by nie powował to Anglicy i tak niewiele są w stanie osiągnąć. Nie da się żyć stale zaburzeniem z ’66

          Odpowiedz
  11. ~alasz

    Dalglish odchodzi z LFC… Dziwne, bowiem spełniał najważniejsze kryterium-choćby nie wiem co nie wolno przestać udawać że LFC to potęga, Hodgson złamał ta zasadę i kibice nie dali mu żyć, ale Kenny zawsze ściemniał na wysokim poziomie, więc powinien był zostać.Cóż, zostawia po sobie wspaniałą spuściznę, Carroll, Downing, Spearing (championship wita, jeśli nowy trener będzie miał choć jedno pół działające oko).Najzabawniejsze że ponoć zastępuje go martinez. Jakoś nie moge sobie wyobrazić tych graczy LFC pasujących fo myśli trenerskiej Martineza.

    Odpowiedz
  12. ~Tomek G

    Chyba musimy założyć, że Roy wie o tych zawodnikach więcej, niż my – ale skład bardzo, bardzo zachowawczy. Jakoś nie widzę tam wielkiej iskry i świeżości (wyj. Oxlade-Chamberlain). Zaiste atak pozycyjny tej drużyny będzie czymś trudnym w odbiorze dla widza. Z drugiej strony trudno się bardzo przyczepić z wyj. tego nieszczęsnego Downinga (przecież taki Adam Johnson z tego, co pamiętam w kadrze grał nieźle). Carroll grał coraz lepiej i przynajmniej może nas pozytywnie zaskoczy – na co stać Croucha, to już wiemy. Jak nie daj Boże trzeba będzie pograć wrzutki na pole karne – kombinuje Hodgson – Rooneya jeszcze nie będzie, Defoe mały, Welbeck zmęczony, bo gra od początku, więc trzeba kogoś dużego i silnego. No to Peter albo Andy. A może jednak Young odpali? Może staruchy, jak w Chelsea, jakoś się sprężą? Tylko że w klubach mają mentalność mistrzów, a w kadrze looserów. Dobrze, że przynajmniej na bramce nie ma takich wątpliwości, jak 2 lata temu.PS – Szkoda, że Dalglish sam nie zrezygnował. Legendy nie powinny być zwalniane, liczyłem na to, że jakoś to po ciuchu załatwią honorową rezygnacją.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *