Złoty Ochraniacz

Podejrzewam, że prawdziwy powód mojej nieufności wobec plebiscytów typu „Złota piłka” bierze się nie z otaczającej je aury komercji, blichtru, mniej lub bardziej czytelnych kryteriów wyłaniania itd., ale z poczucia, że ignorują akurat ten kontynent futbolowego świata, którego eksploracja interesuje mnie najbardziej. Messi czy Ronaldo, Ronaldo czy Messi to, owszem, pytanie o dwie wybitne jednostki, owszem, artystów, owszem, geniuszy, owszem, autorów bajecznych goli i fenomenalnych akcji, których kompilacje na Youtubie układają się same. Owszem, dołożenie do tej dwójki Iniesty powoduje, że zaczynamy rozmawiać również o podaniach, które geniuszom albo i niegeniuszom otwierają drogę do bramki. Co jednak z tym wszystkim, co w piłce nożnej wydarza się w okolicy kuchennych schodów – w miejscu, którego kompilacje Messiego czy Ronaldo nie obejmują, choć to właśnie tam tak naprawdę wszystko się zaczyna?

W dniu ogłaszania zwycięzcy Złotej Piłki dowiedziałem się, kto z piłkarzy pięciu czołowych lig europejskich zanotował w tym sezonie najwięcej wślizgów i przejęć piłki. Nie powiem, żebym był zdziwiony, kiedy się okazało, że najlepsze statystyki ma Sandro z Tottenhamu (a kolejne miejsca zajęli Schneiderlin z Southamptonu, Matuidi z PSG, Fagner z Wolfsburga i Ranocchia z Interu). Pod koniec grudnia liczba samych przechwytów Sandro w Premier League wyniosła 74 (kolejni na liście Vertonhgen i Baird mieli po 56, Schneiderlin – 55, a Arteta – 51); w poprzednim sezonie Brazylijczyk robił wślizg co 16 minut – najczęściej ze wszystkich graczy z czterech najlepszych klubów angielskiej ekstraklasy.

Pieski los takich zawodników – kiedy w przypadku Tottenhamu powszechną uwagę przyciąga Gareth Bale i kwestia, do jakiego mianowicie klubu może przejść w wakacje, o popularności Sandro mówi się raczej w kontekście umiejętności pozaboiskowych. Wiemy, że Brazylijczyk świetnie gra na gitarze, że lubi grę w rzutki, a w szatni szpanuje znajomością sztuk walki. Śmiejemy się pod nosem, słysząc, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy trzykrotnie… wymiotował na boisku. Tymczasem może właśnie ta ostatnia wiadomość powinna zwrócić naszą uwagę. Mamy bowiem do czynienia nie z jeszcze jednym malowniczym frikiem, a z facetem, który dla drużyny daje z siebie wszystko. Kto dziś pamięta, że zanim Gareth Bale ośmieszał Rio Ferdinanda w akcji, która dała Tottenhamowi dwubramkowe prowadzenie na Old Trafford, to właśnie Sandro pozbawił van Persiego piłki przed własnym polem karnym i rozpoczął kontrę gości (podobnie zresztą było przy golu Dempseya na 1:3)? Kto pamięta podanie defensywnego pomocnika do Vertonghena, pozwalającemu obrońcy zabrać się z akcją dającą – po golu Defoe’a – zwycięstwo w meczu z QPR? Jego bramki z Fulham nie liczę, bo nie o angażowaniu się w ofensywę chcę tu pisać.

Tak, obrazków z Sandro nie pokażą podczas żadnej gali: bezustanne rzucanie się pod nogi przeciwnika, blok, zastawienie czy nawet przepchnięcie rywala nie kameruje się tak efektownie jak drybling czy uderzenie w okienko; po czymś takim nikt nie rzuca się w niczyje ramiona, nie wznosi dłoni do nieba, nie robi serduszka czy kołyski i nie pędzi jak oszalały w stronę kibiców z uśmiechem, który następnego dnia będzie zdobił ostatnie strony prasy całego świata. Spróbujcie sobie jednak wyobrazić piłkę nożną bez takich jak on.

„Gole są przeceniane” – napisał kiedyś Jonathan Wilson. Zdanie, które pasuje jak ulał do dzisiejszego wpisu. Ktoś kiedyś powinien ustanowić nagrodę Złotego Ochraniacza, dla mistrzów czarnej roboty, defensywnych pomocników, łatających dziury na całym boisku, asekurujących zapędzających się do przodu bocznych obrońców, zwalniających kolegów z drugiej linii od myślenia o zabezpieczaniu tyłów, utrudniających życie rozgrywającym rywala, taktycznie zdyscyplinowanych, zapominających o sobie, zawsze najbardziej umorusanych, zawsze najwięcej biegających… Sid Lowe, pisząc o Sergio Busquetsie, nazwał go „najlepszym aktorem drugoplanowym” – nagroda Złotego Ochraniacza powinna wydobyć jego i jemu podobnych na plan pierwszy.

Oczywiście w przypadku Busquetsa mamy do czynienia z arsenałem znacznie bogatszym niż samo przerywanie akcji rywala. „Gdybym mógł być jakimkolwiek piłkarzem świata, chciałbym być Sergio Busquetsem” – wyznał swego czasu Vicente del Bosque, opisując zawodnika „szczodrego”, zawsze chętnego do pomocy, rozpoczynającego akcje, pokazującego się kolegom, nadającego grze drużyny płynność… „Busi błyskawicznie cię zauważa, a przy tym zawsze wybiera najprostsze rozwiązanie. Świetnie czyta grę, precyzyjnie podaje, zwykle na jeden kontakt – nie marnując czasu na jakieś zbędne przyjęcie” – to z kolei opinia Xaviego. Lowe cytował też wypowiedź samego Busquetsa: „Ludzie, którzy nie znają się na piłce, nie cenią mojej gry, ale ja nie mam z tym problemu. Koledzy z drużyny doceniają fakt, że robię brudną robotę i że wiem, co jest potrzebne”.

A wy, komu dalibyście Złoty Ochraniacz?

29 komentarzy do “Złoty Ochraniacz

  1. ~Ron Obvious

    cyt. Sid Lowe, pisząc o Sergio Busquetsie, nazwał go „najlepszym aktorem drugoplanowym” – hahaha, pun intended?

    Z braku czasu krótko.

    1. Szarpaki, walczaki, ślizgacze i inne tego typu gatunki występujące w środku pomocy NIGDY nie będą w takich plebiscytach docenione, bo co FIFA pokaże w przebitkach „the best of…”, odbiory piłki? Gawiedź po-Dariuszowa czymś takim się nie zachwyci i zaintersowanie plebiscytem będzie nijakie.
    2. „Złota piłka” to już tylko plebiscyt popularności, o ile sam wybór pierwszej trójki da się obronić, to „jedenastką roku” sięgneli poziomu BravoSport. IMHO tej nagrodzie zaszkodziło połączenie z nagrodą FIFA, kapitan Samoa Amerykańskich, trener Bhutanu itp. persony jakoś nie stanowią dla mnie autorytetów w tej dziedzinie. Dawniej wybierali najlepsi dziennikarze sportowi Europy i jakoś Sammer, Jaszyn czy Albert byli zauważeni, teraz nie mieliby szans.

    Odpowiedz
  2. ~Planet

    Uważam, że nagroda Złotego Ochraniacza powinna być w pierwszej kolejności przyznana za całokształt Claudowi Mekelele – najbardziej niedocenionemu zawodnikowi wszechczasów.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Kupuję pomysł. Chociaż bo ja wiem, czy niedoceniony? Od niego zaczęło się oddawanie sprawiedliwości defensywnym pomocnikom, moim zdaniem.

      Odpowiedz
      1. ~A

        Zdecydowanie, jego odejście do Chelsea, załamanie Realu i wszyscy całą historię znają. Mekelele już dawno został doceniony, mimo wszystko defensywni pomocnicy, czy playmakerzy schowani za typową 10, ciągle jakby są niedoceniani przez kibiców…

        Odpowiedz
  3. ~Probus

    Ja chylę czoła przed defensywną dwójką z pomocy reprezentacji Urugwaju: Diego Perezem i Egidio Arevalo Riosem. Jak dla mnie są niedocenianymi ogniwami Celestes- a odbiór Ruso Pereza na Schweinsteigerze, zakończony bramką Cavaniego z meczu o 3 miejsce na MŚ w 2010 to jedno z przyjemniejszych wspomnień piłkarskich.

    Odpowiedz
  4. ~dzemeuksis

    Nigdy nie mogłem odżałować Roberto Carlosa, który w sezonie 2003/2004, grając na pozycji bocznego obrońcy, zdobył dla Realu 9 bramek i dołożył 4 asysty, a żadnego indywidualnego trofeum nie zdobył. I mówię to, jako fan Barsy, którym byłem od zawsze, czyli już dużo wcześniej. W tamtym sezonie nie było od niego lepszego na świecie piłkarza.

    Odpowiedz
  5. ~pk

    Smieszne jest to, ze MU, czyli obecnie najsilniejszy klub w EPL nie ma zadnego gracza, ktory nawet powalczylby o podium w takim plebiscycie. Carrick jest kluczowym zawodnikiem, ale bardziej przez to jak utrzymuje pilke i przecina podania przeciwnika. Bo wslizgow zbyt wielu to on nie robi. Poza nim nie ma nikogo. Jak odpoczywal w meczu FA Cup, to z jego sektora West Ham strzelil 2 gole.

    Sandro jest swietny, z ligi angielskiej wybral bym wlasnie jego. Natomiast ogolnie najlepszy dla mnie jest jednak Busquets. Mimo ze go nie cierpie, to jego gra jest tak skrajnie wydajna, ze to az niesamowite. Szybko, z pierwszej pilki, czesto przecinajac linie pomocy przeciwnika. Masa odbiorow, malo strat. Moim zdaniem przydalby sie w kazdej druzynie na swiecie.

    Odpowiedz
  6. ~envus

    Myślę, że stwierdzenie 'najlepszy aktor drugoplanowy’ mogło raczej odnosić się do talentu aktorskiego Busquesta. Nie ma co się okłamywać, posiada umiejętności na miarę takiego klubu jak Barcelona, lecz jego spektakularne upadki po 'faulach’, symulacje – to niestety niszczy dobre imię futbolu, psując całe widowisko. Tym samym pokazuje, że jednak do najlepszych zawodników dużo mu brakuje. Bo w grze liczy się całokształt – także różne, mniej znaczące zachowania na boisku.
    Interesuję się najbardziej ligą włoską, dlatego usłyszeć o takim zawodniku jak Sandro z takiego 'podrzędnego’ klubu ligi angielskiej (ach ta telewizja i prasa, dla których istnieje tylko Barcelona, Real, Chelsea, oba Manchestery itd) jest mi na prawdę ciężko, a mimo to oglądnąwszy parę meczów Tottenhamu mogę wysunąć twierdzenie takie jak autor.
    Zachwycałem się zawsze grą defensywną takich zawodników jak Lucio, Gattuso, Chiellini, czy np Thiago Silva. Pracę, jaką wykonywali na boisku w defensywie i nie tylko stanowiła o wielkiej sile zespołu. Bo przecież żeby wygrać mecz nie wystarczy tylko strzelić parę goli – trzeba pilnować się też, żeby tych goli nie stracić 😉

    Odpowiedz
  7. ~Dziaam

    Zacna inicjatywa.

    Statystyki na użytek komercyjny i jako wątek w dyskusji fanó piłki to sprawa stosunkowo młoda. 10-15 lat temu nikt nie liczył piłkarzom celności podań, wyrganych pojedynków, a przynajmniej nie w meinstrimie.

    Niedawno stały się popularne, wciąż ewoluują, uczymy się, które kiedy mają znaczenie. Więc może za kilka lat zestaw wskaźników oceniających grę piłkarzy będzie rozbudowany niczym w koszykówce czy bejsbolu, za czym z kolei mogą pójść nagrody.

    Sport uwielbia celebrę, kilku nowych bohaterów na futbolowych galach na pewno przyjętoby z radością.

    Odpowiedz
  8. ~nalewacz

    Moim zdaniem bezapelacyjnie Busquets. Najbardziej z kompletnych defensywnych pomocników. Raczej nikt obecnie nie łączy tak kompletnej gry defensywnej z arsenałem rozgrywania, podań do przodu jak Hiszpan, który z roku na rok gra bardziej odważnie do przodu i ma coraz więcej zadań w Barcelonie. Tu mała próbka jego umiejętności:
    http://www.youtube.com/watch?v=i7gC8m7YsOo

    Odpowiedz
  9. ~pk

    Moze troche nie na temat, ale zobaczcie na te zestawienie http://www.eplindex.com/24347/premier-leagues-top-players-top-5-scorers-creators-passers.html/3

    To potwierdzenie tego o czym pisalismy tu kiedys w komentarzach. Przez lata Carrick byl krytykowany za gre do tylu i generalnie malo ofensywne podania. Teraz, wsrod 5 najlepiej podajacych EPL (Yaya, Arteta, Carrick, Gerrard, Cazorla) Carrick ma najmniejszy % podan do tylu (7,7%), i to z wielka przewaga nad nastepnym Yaya Toure (12.01%). Najwiecej do tylu podaje Stevie G (16.34%). W zestawieniu sa tez podania na prawo i lewo oraz do przodu. Co ciekawe, Carrick sposrod tej 5 najczesciej podaje do przodu (35.29% podan).

    Moim zdaniem to jeden z powodow slabszej gry w obronie MU. Carrick gra coraz ofensywniej, coraz wyzej, szuka coraz bardziej ryzykownych zagran. Nawet jesli nie jest on bezposrednio winny straconym bramkom (chociaz mial straty ktore do nich prowadzily), to czesto jak ktos inny straci pilke, Michael jest zbyt wysoko, zeby zaasekurowac obroncow. Carrick w tym sezonie jest takim niewiadomo kim. Ma malo asyst (4), najmniej z tej piatki prostopadlych podan, a w obronie tez nie jest swietny. Bardzo lubie tego zawodnika, ale moim zdaniem przydalby sie MU jakis defensywny pomocnik bo Carrick mimo niezlej gry, jest zbyt pasywny przy odbiorze pilki (to tak w nawiazaniu do tematu notki). Niemniej jest on swietnym 'podawaczem’ i mysle ze znalazlo by sie miejsce na boisku dla niego (grajacego wyzej) i jakiegos DMa.

    Odpowiedz
    1. ~dendix

      „Carrick w tym sezonie jest takim niewiadomo kim. „ Właśnie! Największy atut Majkela- ustawianie się- na niewiele się zdaje, jeśli jest za wysoko na boisku. Poza tym brakuje mu szybkości, żeby dogonić rywala, i zabrać piłke wślizgiem. W efekcie mamy zawodnika, który nie jest defensywnym pomocnikiem, a w przodzie też na niewiele się zdaje (wielokrotnie przytaczany argument, że nie radzi sobie pod pressingiem). DM przydałby sie bardzo (także w kontekście tego, że MU nie ma żadnego innego zawodnika o defensywnym usposobieniu- Fletchera nie licze, z racji że nie gra w ogóle w lidze). Poza tym ja jednak uważam, że ten zawodnik powinien być bezpiecznikiem, ale wchodząc z ławki żeby uspokoić gre, nie natomiast w podstawie. Na chwile obecną- zbyt mało atutów, za dużo ograniczeń. A młodszy też nie będzie.
      Co do tematu notki- być może Diaby kiedyś będzie też zawodnikiem ze światowego topu- umiejętności ma, trzeba jedynie liczyć, że zaliczy dłuższy czas bez kontuzji.

      Odpowiedz
  10. ~Pan Z

    Panie Michale, zauważył Pan że przez ostatnich 20 lat nie doczekaliśmy się żadnego piłkarza w naszym kraju, który zasługiwałby nawet chociaż na mosiężny ochraniacz?

    Produkowaliśmy mniej lub bardziej udanych stoperów (Bąk, Hajto, Wałdoch), skrzydłowych (Krzynówek, Błaszczykowski), wingbacków (Koźmiński, Piszczek), napastników (Warzycha, Dziekanowski, Kosecki), całe stado golkiperów, nawet kilku takich sobie AMC (Iwan, Szymkowiak, Mila), ale żadnego solidnego, twardego defensywnego pomocnika?

    Jedyni którzy przychodzą mi na myśl w tej chwili to Kałużn, Kukiełka i Świerczewski, oni zaś parafrazując mojego ojca, mieli potencjał by mieć potencjał. Poza nimi przychodzi mi na myśl jeszcze tylko Sobolewski, bez występów poza naszym grajdołem, i Mariusz Lewandowski, gracz mocnej co prawda ligi ukraińskiej, jednak będący w niej solidnym piłkarzem jeszcze przed jej „europeizacją”.

    Tak się zastanawiam, czy to skutek, czy też przyczyna zapaści naszej piłki? Że nie możemy wychować piłkarza odpowiedzialnego, twardego, myślącego zespołowo?
    Może to po prostu błędne koło?

    Odpowiedz
    1. ~Grzesiek

      Akurat Mariusz Lewandowski powinien być liderem wśród tych wymienionych przez Ciebie.W reprezentacji mimo iż generalnie nie grał dużo jako podtsawowy to w pewnym momencie stał się jedną z głównych postaci i został nawet kapitanem(zresztą do dzisiaj nie zrezygnował z gry w drużynie narodowej i jak sam mówi zawsze jest gotowy choć wiadomo,że to przeszłość raczej(gra obecnie na Krymie w drugiej klasie rozgrywkowej o ile się orientuję))
      W Szachtarze zaś był przez lata kluczową postacią(kibice wybrali go do 11 wszech czasów tego zespołu).Wygrał też przecież puchar Uefa grając w finale pełne 120 minut

      Młodym,perspektywicznym zawodnikiem w typie Carricka i Busquetsa jest moim zdaniem Dominik Furman z Legii.
      Oczywiście nie wiadomo jak to zn im będzie,ale styl gry podobny,a umiejętności naprawdę spore

      Odpowiedz
    2. ~Blacha

      No a co z Krychowiakiem? To że się teraz uciszyło, to nie znaczy że chłopak obniżył loty. W pierwszym półroczu był w 10 najlepiej ocenianych piłkarzy Ligue 1. A drugim bardzo perspektywicznym zawodnikiem, z którego będziemy mieć mnóstwo pożytku, to będzie Bartek Salomon. Ogrywa się póki co w Serie B, ale jest czołową postacią Bresci, mimo swojego młodego wieku. Także ja myślę że i udało się swego czasu solidnych zawodników wychować i nadal są możliwości, żeby mieć pociechę z następnych.

      Odpowiedz
      1. ~Grzesiek

        Zgadzam się Blacha i mam zupełnie inne zdanie aniżeli Pan Z.Mieliśmy i mamy dobrych,charakternych DM równych tym z innych pozycji.Mariusz Lewandowski czy Piotr Świerczewski(który przecież był latami ważnym ogniwem reprezentacji i we Francji też swoje pograł) nie byli gorsi od Hajty lub Wałdocha
        Krychowiak także jak najbardziej z dużym potencjałem(do dzisiaj wspominam jego świetną bramkę z młodzieżowych MŚ pzeciwko Brazylii) i n ten moment pierwszy wybór w reprezentacji dla mnie na tej pozycji

        Odpowiedz
  11. ~castylia

    W erze kolorowej telewizji Makelele to faktycznie nr 1 na tej pozycji. Warto przypomnieć, że po jego odejściu z Realu przez trzy sezony nie zdobyli nic, a ile pieniędzy wydali na potencjalnych następców, młodszych i podających na odległość dalszą niż 3 metry, jak szydził Perez, oraz z jakim skutkiem wszyscy wiemy. Warto wspomnieć również o Deschampsie i Edgarze Davidsie.
    Sandro ma się na kim wzorować bo w reprezentacji Brazylii grał przecież Dunga, serce, płuca i wątroba tej ekipy, ale to już era telewizji czarno-białej. W reprezentacji Brazylii w tych czasach defensywny pomocnik miał szczególnie trudne zadanie, bo w końcu grali tam sami artyści, którzy do obrony wracali się wyjątkowo niechętnie, stąd, wtedy jeszcze nikt tego nie mierzył, przebiegał on w meczu pewnie znacznie ponad 12 kilometrów.
    Z obecnie grających Busquets jest chyba faktycznie numerem jeden na tej pozycji, od 2010 z roku na rok coraz lepszy, bo wcześniej to różnie bywało, ale że ma 25 lat to jeszcze wiele lat gry przed nim.
    A z zawodników grających w erze telewizji czarno-białej to długo można wymieniać, ale już pewnie niewielu te nazwisko cokolwiek by powiedziały.

    Odpowiedz
    1. ~Ron Obvious

      castylia, nie chcę się czepiać, ale….
      1. „w reprezentacji Brazylii grał przecież Dunga, serce, płuca i wątroba tej ekipy, ale to już era telewizji czarno-białej”, ????????? czarno-biała tv w latach 90-tych?
      2. „W reprezentacji Brazylii w tych czasach defensywny pomocnik miał szczególnie trudne zadanie, bo w końcu grali tam sami artyści, którzy do obrony wracali się wyjątkowo niechętnie, stąd, wtedy jeszcze nikt tego nie mierzył, przebiegał on w meczu pewnie znacznie ponad 12 kilometrów”.
      W tamtej reprezentacji akurat prawdziwym gościem od czarnej roboty był Mauro Silva, a Dunga do pomocy miał jeszcze dobrego w defensywie i pracowitego Mazinho, więc taki samotny nie był, stąd też wreszcie osiągali wyniki na miarę potencjału.
      3. Swoją drogą świetne to były czasy gdy brazylijski kapitan i mózg mistrzów świata grał w prowincjonalnym (jak na talent piłkarza i skalę europejską) i przeciętnym VfB Stuttgart.

      Odpowiedz
      1. ~Pan Z

        Akurat Brazylia odnosiła sukcesy właśnie wtedy kiedy oprócz artyzmu dbała też o desrukcję. Przykładem WC 94 ale też 02, które wypromowało przecież Klebersona i Gilberto Silvę. Inna sprawa jak dawali sobie radę później w Anglii…

        Odpowiedz
      2. ~castylia

        1. powinienem doprecyzować-telewizja (w sensie nadawanego sygnału to była kolorowa), ale że u mnie się nie przelewało to oglądałem ją w czarno-białym odbiorniku (nie żartuję),
        2. fakt – Mazinho i Silva mu w tym bardzo pomagali, chodziło mi bardziej o to, że ofensywni gracze raczej do odbioru piłek i generalnie przeszkadzania przeciwnikom specjalnie się nie palili, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak jest to obecnie wymagane np. od napastników,
        3. Faktycznie w Europie jakoś mu za dobrze nie szło , kompletnie nie wiem czemu, nigdzie długo miejsca nie zagrzał (poza Florencją), Pisa i Pescara dla takiego zawodnika to jednak chyba nie jest szczyt spełnienia marzeń. Jedynie w VFB i Fiorentinie się udało, ale mimo wszystko mógł osiągnąć dużo więcej w piłce klubowej, tak czy inaczej w kadrze wymiatał.

        Odpowiedz
  12. ~pablo

    Seedorf bezapelacyjnie, choć nie przez całą karierę. Wcześniej jego rodak Rijkard. Początek kariery jako stoper lub forstoper (?) ale z czasem bliżej środka. Absolutny mistrz wślizgów.

    Odpowiedz
  13. ~mdadamiec

    A jak mówiłem w zeszłym roku, że najważniejszy w ManCity był Garreth Barry, to się ze mnie śmiali wszyscy.

    Mnie przebodli Liverpoolem, co dzisiaj jest cięższą dolą niż Spurs, i nie mogę mojej drużynie wybaczyć jednej rzeczy przede wszystkim: pozbyli się Raula Meirelesa. Może nie był geniuszem, ale tyle serca do ganiania za piłką nikt nie miał. Nagrody Złotego Ochraniacza nie będę przyznawał, chyba że Władkowi Niemyskiemu, o którym nikt już nie usłyszy, ale jeszcze jeden błąd Liverpoolu w temacie wyciągnę: fantastycznie oddany i pracowity Jay Spearing gdzieś błąka się za chlebem, a Jonjo Shelvey, niezbyt błyskotliwy zabijaka, wychodzi nawet w podstawowym składzie. Przyczynek do niedocenienia porządnych ochraniaczy. Dobrze, że jest Joe Allen, bez niego by było gorzej.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *