Liga Mistrzów na żywo: Real-MU

09.15

Dwie legendarne drużyny. Dwóch legendarnych trenerów. Napisałbym największych, gdyby nie ten trzeci, który zwykł z nimi wygrywać, odpoczywający właśnie w Nowym Jorku przed czekającymi go nowymi obowiązkami w Bawarii. Wielkie gwiazdy, z van Persiem czy Ronaldo. Napisałbym największe, gdyby nie ci trzeci, z Katalonii, którzy zwykli odbierać im ostatnio Złote Piłki. No ale nic, nie ma co narzekać – o tych trzecich (pierwszych?) także będzie okazja napisać. I tak mamy pojedynek, co się zowie. Z podtekstami.

09.25

Podtekst pierwszy: jeszcze paręnaście miesięcy temu napisalibyśmy, że oto obecny menedżer Manchesteru United mierzy się z przyszłym. Dziś już tak nie napiszemy. Po tym, co się stało w Madrycie, i przy całej aurze, którą przyniósł ze sobą do Hiszpanii z Interu, wątpię, by klub z Old Trafford zdecydował się na zatrudnienie Jose Mourinho. Za dużo kontrowersji, za dużo konfliktów i skandali, jak na wizerunek i profil największego klubu Premier League. Jasne: także sir Alex potrafi się pieklić, skrytykować sędziów i zbluzgać dziennikarzy, ale palca do oka rywala dotąd nie wkładał. Zdarza mu się toczyć wojny, ale nie przeciwko wszystkim. I nie są to wojny osobiste, raczej toczone w imię klubu: w przypadku Jose Mourinho „ja” jest zawsze ważniejsze od „my” – a na to w Manchesterze przyzwolenia nie będzie. Już prędzej Mourinho dogada się z Abramowiczem albo poszuka pracy w Paryżu.

Ciekawe, że pisząc to mam wrażenie, iż wszystkie strony w ten sposób coś stracą.

10.00

Podtekst drugi: Hiszpania kontra Anglia, Premier League kontra Primera Division. Niewątpliwie najlepszy klub na Wyspach (najlepszy nie znaczy w tym przypadku: niemający problemów) kontra klub, o którego kryzysie pisze się od miesięcy: z podzieloną szatnią, z trenerem kwestionowanym jak nigdy dotąd, z największym rywalem, którego plecy dawno zniknęły w oddali. Rzecz w tym, że wynik tej konfrontacji wcale nie jest oczywisty. Że mocne strony Manchesteru United, chwilowo wystarczające, by dzielić i rządzić w angielskiej ekstraklasie, mogą nie wystarczyć do zatrzymania „kryzysowego” Realu. Jakie to mocne strony, w przypadku obu drużyn, jeszcze sobie powiemy – na razie zauważmy, że ten dwumecz ocenia się również pod kątem dyskusji o wyższości jednej z lig.

Osobiście uważam, że angielska ekstraklasa przeżywa rok kryzysowy.

10.20

Podtekst trzeci: powrót Ronaldo. Faceta, który wyjeżdżał z Manchesteru PRZED osiągnięciem szczytu swoich możliwości. Faceta, który w Madrycie strzelił 182 gole w 179 występach, notując przy okazji 20 hat-tricków (to właściwie niewiarygodne, że cytuję te statystyki w kontekście człowieka, który przegrywa rywalizację na najlepszego piłkarza świata). Który wyrasta ponad podzieloną szatnię, nie zawraca sobie głowy stratą do Barcelony i wojnami swojego menedżera – który po prostu robi swoje. Czy zdoła go zatrzymać Rafael da Silva, zawodnik, dla którego obecny sezon jest najlepszy w karierze (patrz choćby świetny występ z Evertonem), dojrzalszy, bardziej skoncentrowany, lepiej się ustawiający i niemający już takich skoków adrenaliny jak w pamiętnym ćwierćfinale z Bayernem przed trzema laty? Czy Brazylijczyka będzie wspierał Phil Jones? A może – pyta Daniel Taylor, przypominając taktykę Borussi na mecze z Realem – kluczem będzie nie tyle powstrzywanie szarżującego Ronaldo, co uniemożliwianie jego kolegom podawania piłek w kierunku Portugalczyka?

Innymi słowy: najlepszym sposobem pozostawienia Ronaldo poza grą nie jest ścisłe pilnowanie jego samego, ale ścisłe pilnowanie np. Xabiego Alonso (co w drużynie Jurgena Kloppa robił Gotze). Sposobem drugim jest nie tyle odcięcie Ronaldo od piłek, co pozbawienie go miejsca, w którym mógłby się z piłką rozpędzić; zagęszczenie pola gry na własnej połowie. Tylko że to kompletnie wbrew instynktom, z jakimi Alex Ferguson traktuje piłkę nożną…

10.40

No chyba że Cristiano Ronaldo wyeliminuje dziś sam siebie: spali się emocjonalnie w starciu z klubem, w którym tak naprawdę narodziła się jego gwiazda. Pod okiem tamtego trenera i tamtych kolegów, z którymi przez lata dzielił szatnię i którzy znają jego słabe strony – nie tyle nawet piłkarskie, których w zasadzie nie ma, co emocjonalne – lepiej niż każdy z rywali na Półwyspie Iberyjskim.

Wspominam o tym dla porządku, ale kompletnie w to nie wierzę. Pięć lata temu Ronaldo mógł się spalić przed finałem Ligi Mistrzów w Moskwie. Dziś to kompletnie niemożliwe.

11.00

Alex Ferguson i jego mind games… Czy skoro zapowiada otwartą grę, skoro mówi, że będzie atakował i że mecz z pewnością nie skończy się 0:0, oznacza to właśnie, że zagra asekuracyjnie? Po co atakować Real Madryt, który – tak samo zresztą jak Manchester United – specjalizuje się w kontratakach i gorzej czuje się zmuszony do pedantycznego rozgrywania piłki? Rozumiem, że patrząc w kategoriach dwumeczu warto myśleć o strzeleniu bramki na wyjeździe, ale czy nie łatwiej o nią po uprzednim zagęszczeniu tyłów, nawet z Rooneyem biegającym raczej między rywalami na własnej połowie i czyhającym na szybki atak? Tak, spodziewam się raczej rozsądku niż brawury, raczej ograniczania wolnej przestrzeni na boisku niż jej stwarzania.

Poza wszystkim menedżer MU ma mniej do stracenia: nawet jeśli odpadnie z Ligi Mistrzów, ma wielkie szanse zakończyć sezon z podniesionym czołem i mistrzostwem Anglii, odebranym hałaśliwemu sąsiadowi. Presja nałożona na Jose Mourinho przez klub, przez kibiców i dziennikarzy, przez cały piłkarski świat, ale i przez samego siebie, zaczyna uwierać jak nóż przyłożony do gardła. Zawsze był kunktatorem, umiał planować taktykę nie na jedno spotkanie, ale na dwumecz (albo wręcz: na końcówkę rewanżu)… Boję się powiedzieć głośno: może i on w dzisiejszym spotkaniu postawi przede wszystkim na ostrożność i wyczekiwanie? Widowiska z tego nie będzie, ale Mourinho gra o coś więcej niż widowisko.

11.20

Czasem widowiska stwarzają się same. Także między tymi drużynami. Nie wiem, jak wiele widziałem w Lidze Mistrzów starć bardziej emocjonujących niż dwumecz Real-MU w 2003 roku. 3:1 dla Realu w Madrycie, później pościg MU, powstrzymany przez Ronaldo, tego brazylijskiego oczywiście, i niesatysfakcjonujące Czerwonych Diabłów zwycięstwo 4:3. Roberto Carlos i Michel Salgado sunący bokami, rozegrania w trójkącie Figo-Zidane-McManaman za plecami będącego wówczas w życiowej formie napastnika… Myślę, że dla wielu grających dziś w obu drużynach piłkarzy – dla takiego Modricia na przykład – oglądanie tamtego widowiska było przeżyciem formacyjnym. Czymś, co zapada w pamięć i po czym się myśli: tak, chciałbym kiedyś zagrać w takim spotkaniu.

Była 67. minuta. Zmęczony Ronaldo – człowiek, który pogrzebał nadzieje MU – opuszczał boisko przy owacji na stojąco kibiców z Manchesteru. To z kolei było przeżycie formacyjne dla mnie. Coś z kategorii słuchania „Fields of Athenry” w Gdańsku podczas meczu Hiszpanii z Irlandią. Coś przekraczającego piłkarską plemienność, pokazującego, że są w tym sporcie rzeczy ważniejsze niż wygrana swoich (inna sprawa, że później rezerwowy Beckham strzelił dwa gole, co przy samobóju Helguery dało jeszcze Manchesterowi cień nadziei na cud porównywalny z tamtym monachijskim, z 1999 roku – awansować się nie udało, ale dumę i godność ocalić na pewno).

Nie miałbym nic przeciwko sequelowi.

11.50

Aha, z mojej perspektywy jest przecież podtekst czwarty: Luka Modrić. O ile Cristiano Ronaldo okazał się wart każdego zapłaconego za niego funta, o ile spłacił się Robin van Persie, to droższy przecież od tego ostatniego Chorwat okrzyknięty ponoć został najgorszym transferem obecnego sezonu w Hiszpanii. Przestroga dla Garetha Bale’a, żal Alexa Fergusona, któremu piłkarz tej klasy pasowałby w drugiej linii jak znalazł. Sentymentalny ze mnie dureń: w styczniu, zanim przyspieszono transfer Lewisa Holtby’ego, myślałem po cichutku, że prezes Levy załatwi w swoim partnerskim klubie wypożyczenie grzejącego ławę zawodnika na White Hart Lane…

12.10

Cholera, łapię się na tym, że najbardziej fascynujący w tym wszystkim wydaje mi się on. Wyjątkowy. Człowiek, w czterech czapkach (selekcjonera, trenera, menedżera, ale też manipulatora), że przypomnę cytowanego w „Anatomii zwycięzcy” Andy’ego Roxburgha. Pamiętam radę, którą podzielił się kiedyś z Patrickiem Barclayem znajomy psychoterapeuta, a mówiącą o przeniesieniu w świat sportu pytania, które nieustannie powinien sobie zadawać każdy dziennikarz polityczny: „Dlaczego ten fałszywy sukinsyn mnie okłamuje?”. Pisałem o nim w „Tygodniku” duży tekst, ale było to jeszcze przed tym feralnym sezonem. Z pewnością napiszę kolejny, próbując dociec przyczyn tego, co się stało. Wiem, że fani Realu ze wszystkich sił zaprzeczają pogłoskom o konflikcie w szatni, ale pojedyncze wypowiedzi Casillasa czy Sergio Ramosa raczej nie zostawiają wątpliwości – bardziej zresztą one niż rewelacje dziennika „Marca” o spotkaniu kapitanów klubu z prezesem Perezem i rzekomym ultimatum „albo odejdzie on, albo my”.

Z drugiej strony: to nie jest moment, w którym napięcie między piłkarzami a trenerem będzie dawało znać o sobie. Cel jest zbyt duży. Cel wspólny. Oni też mają coś do udowodnienia. W dodatku w składzie zabraknie kontuzjowanego Casillasa – w tym przypadku może i dobrze, że zabraknie. Jeśli się uda przejść Manchester, a potem następne przeszkody, zapewne nie zmieni to przesądzonego już losu Mourinho i nie przedłuży jego pobytu w Hiszpanii – tak było z Juppem Heynckesem, którego nawet wygrana w Lidze Mistrzów nie uratowała przed zwolnieniem. Ale wszystkim stronom pozwoli otworzyć nowy rozdział. Zachowanie twarzy to nie jest tak mało.

14.30

Przerwałem, żeby popracować w „Tygodniku”. Jeszcze mi trochę zejdzie, ale powrócę tu, bez obaw 😉 W tak zwanym międzyczasie poczytajcie sobie o Ronaldo i van Persiem. Statystyki Holendra pokazują, że Portugalczyk nie powinien być jedynym, na którego temat rozmawiamy.

14.50

A jest przecież także temat Davida de Gei – chłopaka z Madrytu skądinąd, co byłoby dla tego spotkania podtekstem piątym. Chłopaka, którego najbliższe trzy miesiące przesądzą o być albo nie być w klubie. Fenomenalnego na linii, niewiarygodnie interweniującego nogami, ale wciąż niepewnie wychodzącego do górnych piłek, wciąż przepychanego przez rywali i piąstkującego prosto pod ich nogi. Fakt, że Stoke w zimowym okienku transferowym sprowadził Jacka Butlanda, odczytałem jednoznacznie: w lecie do Tony’ego Pullisa zgłosi się jakiś wielki klub, żeby odkupić Asmira Begovicia. Wielki klub, któremu przydałby się lepszy bramkarz jest na wyspach jeden, a i ten transfer wydaje się pasować do Alexa Fergusona: sprowadzając van der Sara z Fulham, również sięgał po golkipera otrzaskanego już z Premier League. Doprawdy: jeśli mówimy o presji, mówimy cały czas o piłkarzach Realu, z tym jednym wyjątkiem w drużynie przeciwnika.

16.10

Kluczowe pojedynki? Prosta piłka: Ronaldo kontra Rafael (i Jones). Ozil kontra Carrick (i obrońcy MU). Pepe i Ramos kontra van Persie i Rooney. Rooney wszakże schodzący do lewej strony – spodziewa się Michael Cox – żeby przywrócić równowagę nadwerężoną koniecznością podwójnej pieczy nad Ronaldo (a może cofający się bliżej środka, żeby naciskać Xabiego Alonso?). 4-2-3-1 Realu, z wysuniętym Benzemą, Ozilem za jego plecami i Ronaldo atakującym ze skrzydeł oraz „metronomem” Xabim Alonso jeszcze głębiej. Po drugiej stronie zapewne z wysuniętym van Persiem i cofniętym Rooneyem, próbującym zapewne wyciągnąć za sobą któregoś z obrońców. Tu również spodziewam się 4-2-3-1, z Jonesem i Carrickiem przed obrońcami.

Wrócę do tematu za jakieś półtorej godziny.

17.50

Padła prośba o uszczegółowienie, więc zaryzykuję: przed Jonesem i Carrickiem trójka Kagawa, Rooney i Young, względnie Cleverley za Kagawę lub Younga. Jest w tym ustawieniu jakaś niepełność, albo – wyrażając to nieco inaczej – reaktywność, która mnie niepokoi (to on ustawia grę swojej drużyny pod rywala, a w gruncie rzeczy pod jego najgroźniejszego piłkarza; Mourinho nie przebudowuje składu pod kątem wyeliminowania z gry, powiedzmy, Rooneya). Jest również wyraz dylematu, przed jakim stoi sir Alex: czy, jak to robił dawniej w wyjazdowych meczach Ligi Mistrzów, skupi się na ograniczaniu rywalowi pola, bezpiecznej grze na bezbramowy remis, czy spróbuje jednak śmielej zaatakować? Za drugą strategią przemawia lęk przed utratą bramki u siebie: prawdziwą zmorą United jest w tym sezonie to, że ich bramkarze rzadko kończą mecz z czystym kontem.

Inna sprawa, że największych szans na zdobycie gola przez MU upatruję w rzutach rożnych. Ile wygrałbym u bukmachera za postawienie na bramkę Vidicia?

18.40

Gdybym miał dołączyć do zabawy, którą na swoim blogu podjął również podgrzewający atmosferę Rafał Stec, i spróbować złożyć jedenastkę z dwóch grających dziś drużyn, to wyglądałaby ona następująco: De Gea – Rafael, Ramos, Vidić, Coentrao – Khedira, Alonso – Ronaldo, Ozil, Rooney – Van Persie. W gruncie rzeczy wpisałem portugalskiego lewego obrońcę, żeby nie wyszło na to, że od Rafała odpisuję, bo w gruncie rzeczy Evra mógłby się tu załapać. Z drugiej strony czy Pepe nie byłby wyborem bezpieczniejszym niż wracający powoli po kontuzji Vidić? O ile oczywiście Pepe może być wyborem „bezpiecznym” w jakimkolwiek sensie tego słowa…

19.10

Jeszcze słówko o przyszłości Mourinho. „a może Mou zaskoczy wszystkich i wybierze opcję z niebieskiej strony Manchesteru? Nie od dziś wiadomo, że Mancini się w City nie sprawdza i według mnie wcale nie jest wykluczone, że Mou tam nie powędruje” – pisze w jednym z komentarzy Cwirek, a ja myślę, że ten most też jest już spalony. Że dla szejków, którzy pokazali już parę razy, że umieją dbać o wizerunek klubu, ten kandydat jest zbyt kontrowersyjny, z tych samych powodów, co dla właścicieli i prezesów MU. Jeśli Anglia, to Londyn…

19.20

Szkoda, że nie zobaczymy kontuzjowanego Scholesa. Szczęście, że zobaczymy Ozila. Czy tylko mnie technika, wyobraźnia i kreatywność, a nawet stosunkowo niepozorna figura Niemca przypomina Rudego z najlepszych czasów? Podania, jakie zagrywa do Ronaldo – nie tylko do Ronaldo przecież – kojarzą mi się z tamtymi podaniami… Biedny Modrić, tej rywalizacji nie mógł wygrać.

19.45

Są składy, są niespodzianki. Może nie tak wielkie w przypadku Realu: młody – i bardzo dobry ostatnio – Varane zamiast powracającego powoli do gry Pepe. W MU Evans zamiast Vidicia, którego nie ma nawet na ławce (jeden mecz na trzy dni, jak widać, wystarczy; Serb nie strzeli po rogu…), a z przodu, wraz z van Persiem i Rooneyem nie tylko Kagawa, ale też Welbeck. To ostatnie nazwałbym wręcz sensacją: trzeci bardzo ofensywny gracz z przodu?

Zapewne to młody Anglik będzie atakował z prawej strony, a Rooney z lewej, zaś Kagawa operował będzie za plecami van Persiego. Ryzykowna strategia, jeśli pamiętać o tym, że trzeba także naciskać na Xabiego Alonso. Ale… strategia na wyjazdową bramkę. I na nasze emocje.

Bo przecież o tym dotąd nie powiedzieliśmy: niby to dwumecz, niby dopiero ćwierćfinał, ale trudno o pojedynek wywołujący większe emocje. Może gdyby się jeszcze wplątała tu ta trzecia, co to ją wspomnieliśmy zaczynając ten dzionek na blogu, ale i na nią przyjdzie pora.

20.00

Tak ważnego meczu w MU Shinji Kagawa jeszcze nie grał. Podobnie Phil Jones. Anglikiem w ostatnich sezonach sir Alex żonglował niemiłosiernie, była i prawa obrona, i środek, i defensywna pomoc. Dziś będzie nie tylko uganiał się za Ronaldo (z Garethem Balem mu się udało) – wraz z Carrickiem i Kagawą właśnie musi mieć oko na Ozila, Khedirę i Xabiego Alonso. Nie zazdroszczę.

Alistair Magowan właśnie ćwierknął, że ostatni mecz, w którym Rooney, van Persie, Kagawa i Welbeck wyszli w pierwszym składzie, to spotkanie z Southamptonem, ledwo przez MU wygrane i z przewagą rywala w posiadaniu piłki. Hmmm…

20.15

A teraz odejdę na chwilkę, żeby mi się makaron do meczu nie rozgotował. Fajny wieczór przed nami.

21.30

Przepiszę na szybko kilka fiszek, bez ładu i składu. Pierwsza była o różnicy w szybkości: niewiarygodnym przyspieszeniu Realu, szybciej grającym piłką (klepka Ronaldo z Ozilem jako jeden tylko z przykładów) i szybciej biegającym. Druga o de Gei: fantastycznym na linii i niepewnym przy wyjściach do górnych piłek – znów to widzieliśmy. Trzecia o Rafaelu, który kwalifikuje się nawet do zmiany (ma już żółtą kartkę) i o tym, że miał grać na Ronaldo, a Portugalczyk tymczasem nader chętnie schodzi do środka, zostawiając miejsce i Ozilowi, i Xabiemu Alonso, i di Marii, i fantastycznemu w akcjach ofensywnych Coentrao. Wszystko, co najgroźniejsze w Realu (bramka CR z podania di Marii, główka CR obroniona z podania Coentrao, strzał Ozila z podania Xabiego Alonso) narodziło się po lewej stronie – tam, gdzie jest Rafael, gdzie miał wracać Rooney i skąd Ronaldo wyciągnął Jonesa. Czwarta fiszka o defensywnych pomocnikach MU, Carricku i Jonesie, dających sobie radę. Piąta o zagubionym Kagawie. Szósta o Welbecku, który dotknął piłki bodaj trzy razy, ale raz strzelił bramkę, a raz był o włos od gola. Siódma o van Persiem, który z całego ofensywnego kwartetu pracował może najwięcej. Ósma, na osobny tekst, o Cristiano Ronaldo: ile pracuje, ile biega, jaki jest groźny. Dziewiąta, również na osobny tekst, o najgenialniejszej z wymyślonych dotąd dyscyplin sportowych: oto mamy drużynę lepszą w każdym calu, z ogromną przewagą, łatwością stwarzania sytuacji, obrywającą nagle potężny cios po rzucie rożnym i mimo osiągniętej znów przewagi zaledwie remisującą. W koszykówce byłoby to niemożliwe. Jak fajnie, że to nie koszykówka…

Ale powiedzmy i to: celność podań MU w pierwszej połowie to 65 procent. Nie jest to przeciętna zespołu, który ma rządzić w Europie.

22.40

A to była dla odmiany bardzo udana połowa MU. Zamknięty sklepik, w końcówce niemal sklonowana linia obrony, bo Valencia, Jones, Carrick i Giggs grali parę zaledwie metrów przed kolegami, i wszystko łapiący de Gea. Łapiący albo odbijający nogami: z jego interwencji nogami właśnie można by w tym sezonie ułożyć niezłą antologię. Bez dwóch zdań piłkarz meczu i bohater Czerwonych Diabłów, przede wszystkim za dwie obrony strzałów Coentrao. Drugi to Michael Carrick, nie dość, że znakomity przed własną bramką, to bliski asysty przy strzale van Persiego. Zawiedli Kagawa i – zwłaszcza – Rooney, któremu wszak nie pomogło ustawienie przy linii bocznej. Nie było odciążenia obrońców i defensywnych pomocników, nie było szybkich wyjść. Ale jest wynik.

22.50

Zabawne, że chwalimy defensywę MU – jej najbardziej nieprzekonującą formację w tym sezonie. Może więc powinniśmy ganić raczej ofensywę Realu? Benzema i Higuain nie pokazali dosłownie nic, Ronaldo był nie do zatrzymania tylko w ciągu pierwszych 45 minut, reszta mogła jedynie strzelać z dystansu. Rozczarowanie brakiem pomysłów w końcówce. Rozczarowanie tym, że rezerwowi Mourinho nie zmienili obrazu gry. Modrić, owszem, podawał celnie, ale głównie po obwodzie – tylko raz znalazł Ronaldo w polu bramkowym. Szkoda mi Chorwata albo za łatwo przywiązuję się do ludzi…

22.55

Sami Khedira miał zostać bohaterem i był blisko: pięć stworzonych sytuacji, to najwięcej w meczu. Ale też miał Niemiec, wbiegający z głębi, dużo więcej swobody niż np. jego rodak Mesut Ozil.

Bohaterem mógł też zostać van Persie, który nie wykorzystał dwóch znakomitych okazji (jedną zapamiętamy dzięki ofiarnej interwencji Xabiego Alonso na linii i świetnemu podaniu Carricka). A może zostanie w meczu na Old Trafford? Może tam sir Alex nie będzie kłopotał się Kagawą i postawi np. na Cleverleya? Wybiegam już myślą w stronę rewanżu, w którym Real nie stoi przecież na straconej pozycji (choć prasa hiszpańska pewnie nie będzie Mourinho oszczędzać). Zwłaszcza, że ma Ronaldo, o którym za chwilę.

23.05

Jeśli ktokolwiek powtórzy jeszcze zdanie, że Ronaldo zawodzi w ważnych meczach, wyciągnę rewolwer. Jego wyskok do główki, która dała Realowi wyrównanie, zawiśnięcie w powietrzu niemal wbrew prawom fizyki, później zaś nienaganne uderzenie, przypominało wielkich koszykarzy. Bramki zdobywał też w pięciu na sześć ostatnich pojedynków z Barceloną, ma siedem goli w Lidze Mistrzów. Dziś robił wszystko, by Realowi udało się wygrać: zmieniał strony, uciekał kryjącym go zawodnikom do środka i na prawo, cofał się nawet na własną połowę, robiąc miejsce kolegom i nieustannie pokazując się do gry. Jak to podsumował Alex Ferguson: kiedy chłopak ma piłkę, możesz się jedynie modlić.

23.15

Jose Mourinho mówi o równych szansach przed rewanżem, i skłonny jestem przyznać mu rację. Gol wyjazdowy golem wyjazdowym, ale wciąż mam w pamięci imponujący początek Realu i nie mam wątpliwości, że może go powtórzyć na Old Trafford. Ciąg dalszy nastąpi.

23.20

Że jestem sentymentalny, pokazało się już przy Modriciu. Nie będzie więc niespodzianką, kiedy wyznam, że moim ulubionym momentem meczu była owacja fanów Realu dla wchodzącego na boisko Ryana Giggsa. Nawet mój iPad próbował zamienić słówko „Giggs” na „gigant”…

55 komentarzy do “Liga Mistrzów na żywo: Real-MU

  1. ~Szymon Zaczek

    ManU ma chyba większy komfort psychiczny:
    1) Pozycja w lidze i przewaga nad City
    2) To podobno Real jest faworytem
    3) Skonfliktowana szatnia rywala (czy 3 nie wyklucza 2? – imho: nie!)

    Cokolwiek się nie zdarzy, jakkolwiek zakończy się ta rywalizacja, to dni Mou w Madrycie wydają się już policzone, a ja czekam na jego powrót na wyspy.
    P.S.

    „Frank Lampard has signed a new deal… with Little Brown publishers to write a series of children’s books.”
    Ćwierknieli sobie żartobliwie, aż się człowiek ucieszył po pierwszych słowach 🙂

    Odpowiedz
  2. ~mcledo

    Uwielbiam tego bloga, ale na miłość boską, czy ktoś może choć raz wspomnieć o meczu Real-United bez wspominania o Messim?

    Odpowiedz
    1. ~Szymon Zaczek

      Messi – Ronaldo to para tak nierozerwalna niczym Magic – Bird. Tak już jest i chyba tak zostanie.
      Tak przemknęło mi przez myśl: ciekawe czy Luka nie pomyśli dziś: „cholera, a mogłem grać od początku w tym meczu”

      Odpowiedz
  3. ~Krzysiek

    Witam, przeczytałem również artykuł Pana do którego umieścił Pan link: Ronaldo i cała reszta. Zgadzam się z tym co Pan pisał i wtedy i teraz, a przy jednym zdaniu z tamtego artykułu pojawił się mimowolny usmiech na mojej twarzy:
    „Czy kończący powoli karierę Scholes i Giggs – symbole ostatnich dwóch dekad tej drużyny – przeżyją jeszcze jeden wielki moment w swojej wspaniałej karierze?”
    Ile to wielkich momentów przeżyli jeszcze od czasu w którym pisał Pan to?:)
    Fajnie w przyszłości będzie opowiadać dzieciakom o tych dwóch Panach, jako kibic United z wielką duma będę to czynił!
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  4. ~Borys

    Bardzo dobry tekst. Oprócz oczywistości typu odcięcie Alonso, czy krycie Ronaldo wspomniano również o sytuacji Mourinho w kontekście jego ewentualnego przejścia do Manchesteru, które mnie również wydaje sie mało prawdopodobne szczególnie ze względu na złą aurę, którą tworzy wokół siebie Mourinho. Inna sprawa, że w obecności Guardioli Jose zawsze jest „tym złym”, w EPL zastępując Fergusona właściwie nie miałby z kim prowadzić tych potyczek słowno-przedmeczowych. GDYBY jednak Mourinho zdecydował się ocieplić nieco swój wizerunek to kto wie… Do czasu odejścia Fergusona pewnie będzie miał do tego okazje.
    „mocne strony Manchesteru United, chwilowo wystarczające, by dzielić i rządzić w angielskiej ekstraklasie, mogą nie wystarczyć do zatrzymania „kryzysowego” Realu.” I tak niestety może być, ja również odnoszę wrażenie że MU kroczy bardzo spokojnie po 20 tytuł mistrza Anglii, nie wysilając się zbytnio przy tym. I teraz można taką sytuacje rozumieć na dwa sposoby- 1) MU gra na tyle, ile potrzeba żeby zdobyć jedną bramkę więcej od przeciwnika ale w każdym momencie może wrzucić wyższy bieg (do czego zmuszano ich już wielokrotnie w tym sezonie, gdy w początkach meczu tracili bramkę), lub 2) Przyzwyczajone do „spacerowego” tempa United pod agresywnym pressingiem pogubi się, jak za każdym razem grając z hiszpańskimi drużynami.
    Kontrataki były siłą United za czasów świetnych skrzydłowych. W obecnej chwili żaden z nich (od początku sezonu?) nie jest w formie, więc nie wiem, kto miałby te kontrataki wyprowadzać, tym bardziej że Roo będzie się mocno cofał pewnie. Teraz praktycznie cała pomoc odgrywa marginalną role w konstruowaniu, skrzydłowi są bardziej przydatni w destrukcji niż gdy atakują, ale z drugiej strony potrafią wywalczyć rożny lub wolny, skąd upatruje największego zagrożenia ze strony United.
    Ostatnio zauważyłem pewną niepokojącą tendencje w MU, mianowicie atak na zawodnika z piłką następuje dopiero tuż przed polem karnym i najczęściej ze strony obrońców. Carrick się dobrze ustawia ale to za mało na drużyny z takimi indywidualnościami jak CR, Ozil czy Benzema, natomiast Cleverley w odbiorze jest raczej słaby. Jeśli tak zagrają w tym meczu to największym zagrożeniem ze strony Realu będą strzały z dystansu Ronaldo. Nikt oprócz Jonesa i Rooneya w tej drużynie nie potrafi atakować takich zawodników gdy są przy piłce (albo potrafią ale z jakichś względów tego nie robią).

    Odpowiedz
    1. ~Cwirek

      a może Mou zaskoczy wszystkich i wybierze opcję z niebieskiej strony Manchesteru? Nie od dziś wiadomo, że Mancini się w City nie sprawdza i według mnie wcale nie jest wykluczone, że Mou tam nie powędruje. Wiadomo, bliżej mu pewnie do Chelsea, ale z drugiej strony czy wejście do tej samej rzeki po raz drugi to dobry wybór? Z reguły ktoś, kto tam czyni, to potem żałuje. I gdyby urzeczywistniła się opcja z The Citizens, to potyczki słowne i rywalizacja z SAF nabrałyby doprawdy ogromnego smaczku. 🙂

      Odpowiedz
  5. ~Cwirek

    Sugerujesz Szymon, że przeznaczeniem Luki było Old Trafford? 🙂 Kto wie czy rzeczywiście nie był by to lepszy ruch dla niego bo niestety odnoszę wrażenie, że Madryt go delikatnie niszczy… Oby się odrodził, mam nadzieję, że stanie się to już w przyszłym sezonie – nie chciałbym aby taki zawodnik został w pewnym momencie z Realu odstrzelony.

    Co do wieczornego starcia to na prawdę trudno stwierdzić jak ono się potoczy. Jako fan Królewskich wierzę, że padnie satysfakcjonujący rezultat, najlepiej bez straty gola, ale wiem też, że na ,,szybko, łatwo i przyjemnie” raczej się nie zanosi.

    W tekście było o Cristiano, że rzekomo jest ewentualność jego spalenia się w tym meczu. Powiem szczerze, że też o tym nieśmiało myślę i zastanawiam się czy jak Portugalczykowi nie będzie szło to czy dostroi się do niego reszta drużyny? Ze skrajności w skrajność: czyli albo hattrick albo kompletne nic. Oby to pierwsze.

    Odpowiedz
    1. ~Szymon Zaczek

      @ ~Cwirek

      Tak, tak.To sugeruję, bo czyż on nie byłby idealnym następcą Scholes’a. Kagawa furory nie robi, Luka też w Madrycie.
      Ehh, te złe wybory, złe podszepty (pilnuj się Robercie L.!).

      Odpowiedz
      1. ~Grzesiek

        Zauważ tylko,że Kagawa w Dortmundzie był podobnie kluczową postacią jak Modrić w Tottenhamie(choć oczywiście z krótszym stażem) i tak samo póki co w klubie większego kalibru średnio się odnajduje.Może odwrotnie wyglądało by to tak samo? tzn Kagawa w Realu i Modrić w United grając tak jak grają(jeżeli grają) teraz
        Nie ma podstaw aby twierdzić,że Chorwat to szczególnie lepszy piłkarz od Japończyka…chyba,że zupełnie skrajnie subiektywnie przyjąć za anglofilami ;),że każdy kto bardzo dobrze gra,grał w Premiership jest lepszy od tak samo dobrego zawodnika z innej ligi bo tak!,ale to do mnie nie trafia

        Odpowiedz
        1. ~Szymon Zaczek

          Dla mnie Modric jest lepszym zawodnikiem niż Kagawa, ale zgadzam się, że może to wynikać z mojej błędnej percepcji fana ligi angielskiej. Tylko abstrahując od tego, to jednak Luka miał większe szanse stać się gwiazdą w ManU, ponieważ już znał ligę, jej kulturę i styl gry.
          Bardzo żałuję, że teraz grzeje ławę.

          Odpowiedz
          1. ~airborell

            „„Modrić generalnie nie pasuje do 4-2-3-1″.
            Bo mam ochotę napisać: jak nie pasuje, jak pasuje.”

            Może to moje przyzwyczajenie Modricia do Tottenhamowym 4-4-1-1. Ja się zastanawiam, czy ci piłkarze przechodząc do słynnych klubów myślą, jak się odnajdą w ich taktyce i jaką właściwie rolę mają odgrywać w zespole.

            Skrajnym przykładem głupoty jest dla mnie przejście Sahina dla Realu. Sahin był jedną z najlepszych „ósemek” na świecie, ale przechodził do klubu, gdzie dokładnie taką samą funkcję pełnił Xabi Alonso. Na co on liczył – że wygra rywalizację z Xabim? że Mou zacznie stosować rotację? że będą grać obaj? Totalny idiotyzm, krótko mówiąc.

        2. ~airborell

          I Kagawa, i Modrić trafili po prostu do niewłaściwego dla nich systemu. Modrić generalnie nie pasuje do 4-2-3-1, a jego pozycje były dodatkowo w Realu zajęte przez Xabiego i Ozila (a jak wiadomo Mourinho i rotacja to są pojęcia się wykluczające). Kagawa jest piłkarzem ogromnej klasy, ale z kolei jego pozycją jest „10”, zaraz za napastnikiem. Ferguson robi z niego pomocnika.

          Odpowiedz
          1. ~Szymon Zaczek

            @ airborell

            Ze wszystkim się zgodzę, ale rozwiń proszę to zdanie:
            „Modrić generalnie nie pasuje do 4-2-3-1”.
            Bo mam ochotę napisać: jak nie pasuje, jak pasuje.

  6. ~Marcinnaps

    Michale,
    co jak co, ale akurat dla mnie słuchanie „Fields of Athenry” w Gdańsku było kwintesencją plemienności w piłce nożnej:)
    Tak samo jak zamieniam się w jaskiniowca śpiewając YNWA przed każdym meczem LFC.

    Odpowiedz
    1. ~Szymon Zaczek

      Trafne spostrzeżenie! Śpiew Irlandczyków to bardziej kategoria „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”. Wychodzimy poza plemienność gdy doceniamy nie tylko wysiłek naszych gdy przegrywają, lecz potrafimy oddać należny hołd przeciwnikowi, który złoił nam skórę.

      Odpowiedz
  7. ~erictheking87

    Szkoda, że Ikera nie będzie – w zasadzie gdyby nie on, na OT mogło się wtedy skończyć chyba z 10-3… Pamiętam jak łapałem się za głowę po jego seryjnych, niesamowitych paradach. Moim skromnym zdaniem przyćmił wtedy wszystkich obecnych na boisku, nawet Ronaldo.

    Jeśli chodzi o United, to sukcesem będzie remis bramkowy – takie jest moje przekonanie. Utd nie mają po prostu wystarczającej mocy w środku pola, żeby stłamsić Real. Jones jest fajnym i utalentowanym chłopakiem, ale nigdy nie miał okazji zetknąć się z piłką na takim poziomie i raczej nie widzę tego spotkania w różowych barwach, jeśli o niego chodzi. Carrick za wolno operuje piłką, szczególnie pod presją, w dodatku nie ma zadziorności klasycznego DM, poza tym niestety chłop po prostu jest za słaby piłkarsko aby rywalizować jak równy z równym z graczami klasy Barcy czy Realu.
    Młody Tom należy do moich ulubieńców, ale podobnie jak Jones – to po prostu jeszcze nie ten rozmiar kapelusza. Świadomość taktyczna, wyrachowanie i zimna głowa, to rzeczy, niestety mu brakuje, a które będą niezbędne na mecz z Realem.

    Nie widzę siły na świecie, która mogłaby sprawić, że przy dobrze grającym środku Madrytu, United nie zostanie zlinczowane w drugiej tercji boiska. Tym bardziej, że Scholes będzie nieobecny, a on akurat bardzo by się przydał dzisiaj…

    Pomysł na to spotkanie to jak najszybsze przeniesienie piłki w kierunku duetu Rooney-RVP i liczenie na to, że obaj sklecą z tego jakąś akcję indywidualną, dwójkową lub drużynową.
    Gra z pominięciem środka wydaje mi się koniecznością, bo nie sądzę, aby MU byli w stanie się przebić przez zasieki, które z pewnością pieczołowicie przygotuje Mou.

    Odpowiedz
    1. ~dawid

      Wiadomo, że środek Realu jest mocniejszy i piłkarze tacy jak Xabi są top światowym, ale chłopaki z United to też nie chłopcy do bicia, a walecznością i wydolnością moim zdaniem zrobią swoje. Wiadomo, że MU odda pole do gry Realowi i będzie czekać na kontrę, tylko jak zareaguje Real? A no pod presją kibiców będzie musiał prowadzić grę, a dzięki temu straci swój największy atut czyli gre z kontry… będzie ciekawie 🙂

      Odpowiedz
  8. ~Nie płakałem po Mourinho

    Real rozbity i podzielony. Mourinho na wylocie. Kapitan w szpitalu. Dziurawa obrona. Wszystko wskazuje na United. Nawet jak Real dziś wygra to max 2-1, 3-2, co nic im nie da. Fergie ma do dyspozycji cały skład i luz w lidze. Jest tak pewny siebie, że zapowiedział wygranie całej Ligi Mistrzów. To chyba przesada ale Real przejdą.

    Odpowiedz
    1. ~karmen

      A mi się właśnie wydaje, że dzisiaj w Realu nie będzie żadnych podziałów, a wprost przeciwnie wszyscy będą połączeni w jednym celu, żeby z tej LM wycisnąć jak najwięcej.

      Odpowiedz
      1. ~Nie płakałem po Mourinho

        Połączeni będą. Cel jest jeden. Jednak ostatnio narobili tak dużo smrodu, że musi się to odbić na grze drużyny. Ramos lub/i Pepe skończą na czerwono. Real ma lepszych piłkarzy ale teraz lepszą drużyną są MU. Nie zapominajmy o rewanżu, do którego RM przystąpi po przejściach.

        Odpowiedz
  9. ~Szymon Zaczek

    @ Ariborell

    „Ja się zastanawiam, czy ci piłkarze przechodząc do słynnych klubów myślą, jak się odnajdą w ich taktyce i jaką właściwie rolę mają odgrywać w zespole.”

    Wyjąłeś mi to z klawiatury, że tak powiem.
    Ciekawe zagadnienie, bo tak jak nie ma trenera, który nie chciałby mieć szerokiej i mocnej ławki, tak chyba raczej większość nie powie zawodnikowi: „widzę cię tylko na ławce”.
    Zapewne wygląda to bardziej na zasadzie: „nic za darmo, musisz wywalczyć to na treningach” itd., itp.
    Nie nazwałbym tego „totalnym idiotyzmem” – to nam się tak fajnie psioczy i świetnie by było gdyby piłkarze potrafili zawczasu określić na co ich stać.
    Większość z gwiazd piłkarskich to jednak często ludzie z ambicjami i chcą spróbować wspiąć się na sam sportowy szczyt. Uwielbiam angielską ligę, ale (no kurcze!) Real i Barca to jest jednak futbolowy Olimp.

    W taki sposób chcę też nawiązać do wspomnianego przez gospodarza de Gei – chłopak musiał wiedzieć jakie są jego słabości, jak się gra na przedpolu w Premier League, ale zgłosił się po niego Ferguson. Takich propozycji się nie odrzuca, bo mogą się nie powtórzyć.
    De Gea jest dobrym bramkarzem i szalenie perspektywicznym, ale utwierdza mnie w przekonaniu, że bardzo dobry bramkarz to doświadczony bramkarz (po 30stce, z masą rozegranych spotkań, z wieloma popełnionymi i przemyślanymi błędami).
    Nie każdy może być Świętym do zaraz. 🙂

    Odpowiedz
  10. ~borsuk

    Nie no przepraszam ale ten fragment o De Gea’i az wola o pomste do nieba… Begovic za Hiszpana? Widze ze pan wciaz ulega temu dominujacemu w prasie brytyjskiej tonowi krytyki totalnej przypominajcej polowanie na czarownice. De Gea jest o niebo lepszy niz sie panu wydaje

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Pogódźmy się: dziś de Gea z pewnością będzie miał łatwiej niż na niektórych stadionach Premier League. I piłkarze rywala nie będą go tak łomotać, i sędziowie będą go lepiej chronić…

      Odpowiedz
      1. ~galwa

        Pogódźmy się, jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, bramkarzem tego sezonu na wyspach.
        Pisanie o jakichś trzech miesiącach na udowodnienie jest chyba wynikiem totalnego zmanipulowania przez brytyjskich pismaków, a nie trzeźwej analizy.

        Odpowiedz
  11. ~Tomaszyna

    Real faktycznie ma lepszych piłkarzy, ale drużynę lepszą w tej chwili ma Manchester. Zwłaszcza duet Van Persie – Rooney jest w gazie. Do tego De Gea i Raffael. Z drugiej strony „Królewscy” wiedzą, że mało kto na nich stawia po ostatnich kłopotach, to może sprawić, ze będą odczuwać nieco mniejszą presję. Wszystko rozstrzygnie się w rewanżu na Old Trafford.

    Odpowiedz
  12. ~batt18les

    kazdy ma prawo do swojej jedenastki, ale ja na pewno nie wzialbym do druzyny zadnego ze stoperow Realu. United tez moze nie broni w rym roku wyjatkowo dobrze, ale kazdego z grupy Vidic/Ferdinand/Evans wybralbym przed Ramosem czy Pepe

    Odpowiedz
  13. ~batt18les

    Hmm… Bardzo mnie zaciekawilo ostatnie zdanie. Co autor sugeruje w takim razie (bo rozumiem ze Chelsea odpada z zestawienia)?

    Odpowiedz
      1. ~batt18les

        nie wiem dlaczsego, ale czytajac o spalonych mostach i szejkach caly czas myslalem o Chelsea. widac granica pomiedzy szejkami a Abramowiczem w mojej glowie nie jest zbyt wielka. w takim razie wszystko sie zgadza, bo przez chwile pomyslalem ze Mourinho ma wyladowac w ktoryms z klubow polnocnego Londynu 😛

        Odpowiedz
  14. ~ksav

    Co do MIX jedenastki, to zgadzam się z przedmówca co do stoperów Realu. Nie wiem czemu ktoś uważa (szczególnie Ramosa) ich za lepszych od Evansa czy Vidica (tu rozumiem, że to jego dlugotrwala kontuzja pozostawia jego stabilność w pod znakiem zapytania). Jedynym lepszym stoperem (w ostatnim miesiącu bezbłędnym) jest Varane i to jego wpisałbym do tej jedenastki.

    Odpowiedz
  15. ~Szymon Zaczek

    Wow! Welbeck!!! No to SAF gra ostro. Będzie się działo. No i ten młody Varane – ciekawe czy chłopak sobie poradzi.
    Hmmm… czy ktoś oprócz mnie też miewa takie mało krytyczne ostatnie 30 minut przed wielkim meczem, gdy zaczynam myśleć: ok, to będzie niesamowity mecz, no musi być!?
    A potem słychać tylko pisk uciekającego powietrza…

    Odpowiedz
  16. ~KacperG

    Dla mnie Welbeck nie jest niespodzianką, sam w myślach wystawiałem taką samą jedenastke (jedyna zmiana- widziałem Cleverleya zamiast Kagawy, ale Japończyk świetnie zakłąda pressing). Wszyscy trzej piłkarze z przodu potrafią dobrze bronić, Welbeck potrafi biegać bardzo dużo i bardzo szybko, tak samo Jones i Kagawa. Wg mnie super skład. Ale też pokazuje, jakie dysproporcje panują w zespole Fergusona- 4 obrońców, 3 napastników, ale w 3 pomocników tylko jeden nominalny środkowy- bo Jones jest przecież obrońcą, a Kagawa jeszcze sezon temu grał jedynie tuż za napastnikiem.

    Odpowiedz
          1. ~Slash

            A Ekhm nie rozumie co to ironia.
            Śmieszy mnie po prostu polowanie na de Gea. Oglądałem w tym sezonie prawie wszystkie mecze Man Utd i wielu blędów Dawida nie widziałem. widziałem natomiast jak wielokrotnie obronami i to seryjnymi takimi jak wczoraj ratował zespół przed utratą bramek i punktów. gołym okiem widać jak szybko sie rozwija i wedlug mnie w wieku 22 lat jest jednym z najlepszych bramkarzy na wyspach.
            Kto niby jest od niego lepszy? Cech? (owszem ma dobry sezon ale bez fajerwerków i błedy też sie zdarzają,w Chelsea bedą wkrótce szukać następcy). Reina? (tutaj to już wogole śmiech na sali wpuszcza takie klopsy, że aż strach) Hart? (oczywiście pupilek angielskich mediów, wedlug nich najlepszy na świecie, popełnia jednak wiele wiecej błędów niż de Gea, które to błędy są ledwie wzmiankowane) Howard? (był już w Man Utd wiemy jak się skończyło) Szczęsny? (bez żartów moge być patriotą, ale jest strasznie przeciętny) Zostaje Tottenham z Lorrisem, którego cenię bardzo wysoko ale żeby był lepszy od de Gei? To są kluby z czołówki i nie zamieniłbym Dawida na żadnego z nich co wiecej co najmniej 3 z nich ma gorszego bramkarza(Howard, Reina, Szczesny)
            Jeśli chodzi o Begowicia owszem jest dobry ale jak trafi na old Traford to bedzie numerem 2, chyba że wkroczy Barcelona i wyciągnie Dawida co może się zdarzyć

  17. ~piotrek

    A dla mnie też najfajniejszym momentem było wejście Giggsa i owacja Bernabeu. Jest pewna symetria ze spotkaniami sprzed dekady, tam owację dostał Ronaldo z Old Trafford. To musi oznaczać, że na van Persie strzeli hattricka, natomiast Cristiano pokłóci się z Mou i dostanie butem w twarz, a następnie wejdzie z ławki i strzeli dwa gole bez znaczenia 🙂

    Odpowiedz
  18. ~pablo

    To , że Xabi Alonso jest piłkarzem prawie doskonałym, pokazał światu parę lat temu grając przy Anfield Rd. To co zagrał wczoraj po raz kolejny mnie w tym utwierdziło. Można się zachwycać CR i innymi wirtuozami, którzy robią cuda z piłką ale… Jak nie lubię Realu ( i MU też ) tak kibicuję XA i cieszy mnie każda udana interwencja. A Modric ? Pomijam irytujący hairstyle, widać , że jest zagubiony i dopóki będzie wchodził z ławki ( czytaj: nie poczuje gry ) marny pożytek z jego geniuszu. Może musi zmienić fryz ? Rewanż arcyciekawy, szanse 50/50. Nie życzę Jose wiktorii nad Alexem ( ten i tak później odpadnie :), który już wygrywa mistrzostwo kraju.

    Odpowiedz
  19. ~darkk

    emocjonujący mecz – nie wiem nawet kiedy minęło to 90 minut.

    David znów zagrał dobry mecz – liczę, że zostanie w United na lata

    Rio grał po profesorsku, oglądam wszystkie mecze Diabłów w sezonie, ale takiego spokoju w nim nie widziałem

    Jones – starał się być wszędzie, stanowił naprawdę idealną asekurację

    Rooney – widziałem po nim zmęczenie ostatnim meczem, przed rewanżem gramy z QPR albo Norwich, liczę że Alex da mu pograć góra do 60 minuty. W rewanżu potrzebujemy Anglika w pełni sił

    Kagawa – szkoda, że nie udało mu się przyjąć piłki po tych dwóch zagraniach za plecy obrońców. Może w rewanżu, pamiętając o takich niedociągnięciach Królewskich, warto by postawić na Hernandeza?

    Wydaje mi się, że sędzia mógł się też kilka razy lepiej zachować – wydawało mi się, że był faul na Evrze wychodzącym na czystą pozycję, dodatkowo żółta kartka dla Robina w początkowej fazie meczu chyba też za wczesna. I niedosyt po zakończonym meczu w momencie gdy United mieli korner.

    Odpowiedz
  20. ~batt18les

    ^^
    kibic ManU po meczu: kazdy zagral dobrze/swietnie, ale skrzywdzeni zostaliscie glownie przez zolta kartke dla vP i brak mozliwosci rozegrania rzutu roznego, po ktorym na pewno padlby zwycieski dla United gol. choc rozumiem frustracje bo na codzien jestescie przyzwyczajeni do Webbow i spolki.

    Odpowiedz
    1. ~Pablo

      Jakich Webbów, jakiej spółki? Let’s get over it. Stara śpiewka, a pretensje uzasadnione; spotkał się ktoś z taką sytuacją, że sędzia dolicza 3 minuty, zostaje jeszcze ten czas na zegarku, zespół ma rzut rożny (sytuacje, która stwarza zagrożenie) a w tym momencie arbiter bezceremonialnie kończy mecz?

      Świetny mecz wczoraj na Santiago. Ktoś się zawiódł poziomem, emocjami? Świety De Gea, skupiony Manchester (jak nigdy!), błysk Ronaldo, nieskuteczny Real. 3 tygodnie, długie 3 tygodnie.

      Odpowiedz
      1. ~castylia

        Nie podzielam zachwytów nad tym spotkaniem, generalnie przeciętny poziom… Wrzucanie piłek w pole karne Manchesteru, które z uporem godnym lepszej sprawy stosował Real w drugiej połowie to taktyka akurat średnio skuteczna z spotkaniach wyspiarzami… Do tego wyjątkowo słaby Benzema, praktycznie nieobecny na boisku.
        Spodziewałem się więcej po wychwalanym tu wielokrotnie Rafaelu, ale był bezlitośnie ogrywany…

        Odpowiedz
        1. ~stelma

          Dlaczego Real wrzucał piłke w pole karne?

          Po pierwsze De gea jak wiaodmo ma problemy z wyjsciami do dośrodkowań i nawet w tym spotkaniu ze dwa razy byo to widać.

          Po drugie Real nie był w stanie zrobić dosłownie nic innego, bo jak sam Mourinho zauważył niby mieli przewage (55% posiadania piłki), ale mogli spokojnie przegrać to spotkanie.

          Bo MU juz tak gra, oni za kazdym razem grają piłki bardzo bezpośrednie, bardzo czesto nie dochodzące celu, tyle że jak juz dojdą to jest groźnie. Jakby po tym spotkaniu wybrać 5 najdogodniejszych sytuacji strzeleckich, to przynajmniej 4 były dla MU. To im wybito piłkę z lini, to welbeckowi zabrakło centymetrów, to RVP miał swoje szanse w końcówce.

          Mecz w sumie przybrał obraz jakiego kazdy sie spodziewał, z tym że MU ma dokładnie to co chciało.

          Co do Rafaela, w drugiej połowie juz go nie mijali.

          Real ma tez dużo szczęścia że arbiter nie zauważył faulu Varane’a na evrze, to było sam na sam, a więc czerwona kartka ich najlepszego stopera. Nie mówiąc o łokciu Ramosa w głowę Evansa, który były zwykłym chamstwem.

          Real ma Ronaldo, jak się ma takiego zawodnika zawsze jest sie w grze.

          Tak tutaj wytykałeś MU słabości, a tutaj Real nie był w stanie ich pokonać na własnym obiekcie? MU może być słabe, ale Real nie jest lepszy.

          Odpowiedz
          1. ~castylia

            zasadniczo mu mógł to spokojnie wygrać, nawet nie przy odrobinie szczęścia, a raczej przy braku pecha w wiadomych sytuacjachbramkowych, nawet bez tych karnych i kartek, o których wspominasz.
            rafael w drugiej połowie faktycznie zagrał znacznie lepiej i nie był ogrywany tak jak to zdarzyło się parę razy w pierwszej połowie
            zdziwisz się ale w tym dwumeczu zdecydowanie kibicuję MU, gdyż realu po prostu nie cierpię od maleńkości (stąd przewrotny nick).
            mnie chodziło o to, że wrzutki w pole karne w wykonaniu hiszpańskiej ekipy grającej z angielską to trochę komiczna sprawa i istotnie wyraz kompletnej niemocy realu…

  21. ~Mateusz

    Cytuję (z wpisu o 10:00)
    Że mocne strony Manchesteru United, chwilowo wystarczające, by dzielić i rządzić w angielskiej ekstraklasie, mogą nie wystarczyć do zatrzymania „kryzysowego” Realu.

    Chciałbym zapytać w jaki sposób niby MU dzieli i rządzi w Premier League, bo ja niestety tego nie dostrzegam. 🙂
    Proszę wybaczyć uszczypliwość, ale jakoś zawsze mnie ten chyba najczęściej nadużywany przez komentatorów zwrot irytuje. Niezorientowanym wyjaśnię od razu, że zasada dziel i rządź jest metodą umacniania władzy poprzez osłabianie opozycji (w najbardziej znanych historii przypadkach na terenach podbitych, ale nie przywiązana tylko do tego przypadku). W myśl tej zasady oddolny sprzeciw wobec panujących stara się zmniejszyć poprzez skonfliktowanie podwładnych stron, tak by część sił stron opozycyjnych była marnowana na konflikty wewnętrzne zamiast na sprzeciw wobec władcy. Strategia stosowana już tak dawno jak np. przez cesarstwo rzymskie.

    Tak więc United, owszem, jest niekwestionowanym liderem, ale raczej takich praktyk nie stosuje. Nawet za bardzo nie wiem jak miało by to wyglądać. Chyba, że np poprzez rozprzestrzenianie przez MU plotek transferowych w stylu, że np. City chce wykupić Hazarda, albo że Chelsea złożyła propozycję Manciniemu. 🙂

    Jeszcze zabawniejsze jest używanie tego zwrotu w komentarzu sportowym (na żywo), np. względem któregoś z piłkarzy środka, który ma dobry mecz i dobrze rozdziela piłki. To tak jakby np. nazywać ustrój jakiegoś bardzo rozproszonego państwa drobnoustrojem. 🙂

    Pozdrawiam,
    Mateusz

    Odpowiedz
    1. ~castylia

      gdyby komentatorzy i eksperci popełniali jedynie takie błędy świat sportu byłby piękny, ale zarazem i strasznie nudny…
      garść cytatów w rodzaju znacie, to posłuchajcie:
      Dlaczego Hiszpanie nie grali skrzydłami? Bo Portugalczycy nie pozwolili im rozwinąć skrzydeł.
      To jest naganne, ale tak trzeba robić.
      Co za radość! Euzebio wreszcie będzie płakać!
      Dellas już jest dla Greków bogiem, ale gdyby wykorzystał tę sytuację na pewno awansowałby w tej hierarchi.
      W dziewiątkę gra jedenastka Paragwaju. (…) Dziewiątka Paragwajczyków to waleczna jedenastka.
      Troszeczkę był przymuszony, żeby podać to podanie.
      Ciekawe co w Montpellier, bo zdaje się, że tam dzisiaj jakieś zamachy bombowe zapowiadali. Tak się składa, że gdy odbywają się mistrzostwa świata, to zawsze temu towarzyszą jakieś dodatkowe atrakcje.
      Niezależnie od postępów techniki we współczesnej medycynie, zawsze warto mieć przy sobie kawałek plasteliny.
      Mihajlovic nie wejdzie już chyba na boisko. To wielka strata dla drużyny Jugosławii. Dotychczas jedna bramka w turnieju, co prawda samobójcza, ale to było przypadkiem.
      Mourinho ma w tym roku tylko jeden cel: wygrać ligę angielską i zdobyć puchar Europy.
      Praktyka często przeczy teorii. I jest to dobre zarówno dla teorii jak i dla praktyki.
      Właśnie widzieliśmy prawidłowy faul: mocny, ostry, bezdyskusyjny.
      Nóż na gardle wiązał nam wtedy nogi.
      Manualne właściwości nogi
      Teraz widać, ile kręci się tu dziwnych owadów podobnych do nietoperzy.
      Długo można by jeszcze wymieniać i wspominać świeżość w kroku i piękny okres naszej zawodniczki, bramkę strzeloną przez Trzeciaka po indywidualnej akcji całego zespołu, itd., itp.

      Odpowiedz
    2. Michał Okoński Autor wpisu

      Dzięki za lekcję. Zapamiętam. Kiedy się pisze w dzikim pośpiechu, kalki same przychodzą do głowy. Precz z kalkami.

      Odpowiedz
  22. ~gold

    lol, autorze, obniżamy loty, czy w każdym tekście o Ronaldo będziesz pisał o Messim? albo w każdym tekście o Mourinho o niepracującym teraz trenerze który musiał sobie zrobić przerwę po 4 latach pracy? I według Ciebie jest równy lub lepszy od pewnego Szkota lub Portugalczyka?
    to jest/był/będzie mecz Real Madryt – Manchester United, gdzie tam miejsce dla małego Argentyńczyka i Hiszpana/Katalończyka/Baska…

    Odpowiedz
    1. ~castylia

      a ja odnoszę wrażenie, że jest wręcz odwrotnie i Messiemu oraz Pepowi autor poświęca wręcz zbyt mało miejsca… Faktem jest, że jest on obecnie poza zasięgiem i poza Ronaldo nikt nie może się nawet zbliżyć do tego wzorca piłkarskiego, więc z tego punktu widzenia istotnie nie za bardzo jest kogo z kim porównywać i o czym pisać…
      Już nawet mała wzmianka o Messim i Guardioli przyprawia niektórych o spazmy, nie wiem skąd się to bierze… 🙂

      Odpowiedz
      1. ~castylia

        oczywiście pisząc o wzorcu piłkarskim miałem na myśli Leo a nie autora, jak mogłoby wynikać z kontekstu, bo autora na boisku nie widziałem, więc nie podejmuję się oceny…
        A tak na marginesie, chętnie przeczytałbym tekst, w którym (oczywiście po sezonie) znalazłaby się analiza porównawcza (yty) gry Kogutów pod wodzą Harrego i AVB, w wymiarze ilościowym i jakościowym, oczywiście jeśli autor będzie dysponował czasem i uzna zasadność takiego przedsięwzięcia.

        Odpowiedz
        1. ~gold

          @castylia
          czytaj ze zrozumieniem a jak nie umiesz to wróć proszę do podstawówki…dla ułatwienia,
          temat – real-mu, (nie messi czy pep)
          nie musisz dziękować, poproś mamę aby Ci pomogła jeśli nadal nie rozumiesz

          Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *