Z mistrzem Anglii można zremisować, z dziennikarzami wygrać się nie da

Pozbierali się, co było oczywiste – tak samo pozbierały się przecież przywoływane przeze mnie przed tygodniem Manchester United obijany przez Manchester City we wrześniu czy Arsenal obijany przez MU przed dwoma laty. Kibicom udowodnili, że chcą i potrafią walczyć, szatnia nie jest podzielona, a współpraca na linii trener-zawodnicy nie stanowi problemu. Dziennikarzom, że nadal stanowią zespół zorganizowany, zwłaszcza w grze obronnej, i ani nieszczęśliwy błąd Walkera, ani rzut karny podyktowany w 56. minucie nie zmienią tej opinii. A także że nie są dogmatycznie przywiązani do jednego ustawienia: dziś zamiast 4-2-3-1 było to raczej 4-3-3, bez próby powierzania komukolwiek roli boiskowej „dziesiątki”, za to z Paulinho ustawionym najwyżej ze środkowej trójki, i z piłką krążącą między zawodnikami zdecydowanie szybciej niż w poprzednich spotkaniach.

Piszę w liczbie mnogiej świadomie: przed tygodniem Dave Hytner z „Guardiana”, a także Neil Ashton i Martin Samuel z „Daily Mail” przekręcili słowa Andre Villas-Boasa: przypisali Portugalczykowi zdanie, że „piłkarze powinni się wstydzić”, podczas gdy AVB nie mówił o piłkarzach, tylko o całej klubowej wspólnocie, z nim na czele („powinniśmy się wstydzić”). Ashton i Samuel dosypywali zresztą do pieca: pierwszy pisał, że każdy z nas mógłby mieć miałby takie sukcesy w Porto, jak Villas-Boas, skoro grali tam Falcao i Hulk, drugi, że „urok” trenera Tottenhamu polega na tym, iż wina zawsze leży po stronie kogoś innego. Sprawa wróciła na dzisiejszej konferencji prasowej, podczas której trener Tottenhamu wdał się w otwarty spór z jednym z wymienionych dziennikarzy. „Jeden z tych, którzy obrażają moją uczciwość, moje wartości i mój profesjonalizm, siedzi wśród was”, zaczął, w oczywisty sposób prowokując polemikę. „Podważa się sukcesy, jakie odnosiłem w innych klubach. To nie fair, to brak szacunku i atak na integralność mojej osoby” – kontynuował. Kiedy zaatakowany Neil Ashton odpowiedział, Villas-Boas zarzucił mu, że zawsze atakuje ludzi, nie robiąc tego otwarcie, prosto w oczy, tylko zza biurka; że podważył kompetencje i integralność trenera Tottenhamu, choć nie mieli okazji zamienić ze sobą słowa. I raz jeszcze podkreślił, że kiedy po ubiegłotygodniowym 6:0 z MC mówił „powinniśmy się wstydzić”, miał na myśli także siebie.

Dla Sport.pl pisałem o medialnej paranoi, która wytworzyła się w ostatnich dniach wokół trenera Tottenhamu i czytając niektóre pomeczowe sprawozdania – pisane jeszcze przed wspomnianą konferencją – konstatuję, że paranoja trwa. Jeremy Wilson z „Daily Telegraph” np. zdumiewa się decyzją o posadzeniu na ławce Townsenda, jakby nie dostrzegając, ile daje drużynie obecność Lennona zarówno w defensywie (zważcie, jak często wracał na własną połowę i przeszkadzał rywalom w rozegraniu), jak w ofensywie (w odróżnieniu od Townsenda, częściej schodzącego do środka i kończącego akcje strzałem z dystansu, chętnie dobiega do linii końcowej i zamyka akcję dośrodkowaniem). Dlaczego Lamela i Adebayor nie znaleźli się nawet na ławce, pyta dziennikarz „DT”, jakby nie wiedział, że Adebayor przypłacił grę z MC kontuzją i przez cały tydzień nie trenował, zaś Lamela powinien dostać szansę we środę, w spotkaniu z Fulham. Opisuje też moment buczenia kibiców w momencie, gdy boisko opuszczał Lennon – nie zauważając, że skrzydłowy Tottenhamu wyraźnie przygasł w drugiej połowie, i nie mówiąc o tych wszystkich momentach, kiedy dopingujące drużynę trybuny skandowały także nazwisko trenera.

Tak, media nie lubią Villas-Boasa. Problem w tym, że on sam dostarcza im kolejnych powodów. Dzisiejsza tyrada na konferencji prasowej pokazała, że menedżer Tottenhamu wciąż nie dorobił się grubej skóry, że nie jest – jak zapewniał jeszcze w Norwegii, przy okazji meczu z Tromso – uodporniony na krytykę. Że czyta i że go boli. Takich przecież atakuje się najłatwiej. I do takich nie sposób nabrać pełnego zaufania: że kiedy znajdą się w naprawdę trudnej sytuacji, będą wiedzieli, jak z niej wyjść. Gdybyż cała dzisiejsza jazda na panów z „Daily Mail” była zagraniem w stylu Mourinho – wznoszenia wokół drużyny murów oblężonej twierdzy w celu zintegrowania załogi – wszystko byłoby w porządku. Ale nie była. Ktoś powinien mu powiedzieć, że wojen z dziennikarzami wygrać nie sposób: dzisiejsze starcie z Villas-Boasem Neil Ashton już relacjonuje w ten sposób, żeby wyjść na ofiarę linczu i człowieka, który otrzymuje na Twitterze pogróżki do fanów Tottenhamu.

Trudno mi przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, bo przy okazji remisu z MU raz jeszcze wypada powtórzyć: jako trener Andre Villas-Boas wie, co robi. Pechowa porażka z Newcastle, wcześniejsza wpadka z WHU, nerwowa atmosfera towarzysząca meczom na White Hart Lane, gdy drużyna zmagała się z zespołami broniącymi się w dziewięciu na trzydziestu metrach przed bramką, połączone z łomotem na Etihad Stadum, musiały oczywiście podminować zespół, ale do licha: nie zrobiły z Portugalczyka niezdary. Nawet Gareth Bale zabrał dziś głos ze swoich madryckich wyżyn, żeby obwieścić całemu światu, że AVB wielkim menedżerem jest.

Z drugiej strony (znów kamyczek do ogródka angielskich mediów) dobre wrażenie, jakie pozostaje po dzisiejszym spotkaniu jest w znacznej mierze funkcją tego, jak grali rywale – Manchester United po prostu nie przyjechał do Londynu, żeby murować bramkę. Tottenham mógł wymieniać szybciej piłkę i bardziej zdecydowanie ruszać z kontratakami, bo zwyczajnie miał na to więcej miejsca. AVB skądinąd powiększył jeszcze pole gry ustawiając obronę niżej niż zazwyczaj; o grającym wyżej Paulinho już wspomniałem, po lewej zagrał tym razem Chadli, wyższy i silniejszy niż Lamela czy Sigurdsson – i niby nie zachwycił, ale wycieczki Smallinga powstrzymywał. Podobnie jak Lennon po prawej, który tradycyjnie już okazał się utrapieniem Evry, Belg zachowywał się bardziej jak klasyczny skrzydłowy. Trójka Dembele-Sandro-Paulinho nie miała najmniejszych problemów z dwójką Cleverley-Jones; pewnie gdyby mógł grać van Persie i gdyby miał za plecami Rooneya (dziś Anglik to wystąpił na szpicy), nie poszłoby tak łatwo. Soldado tym razem nie wykorzystał dobrej okazji po zagraniu Paulinho (ile takich marnuje Defoe?), ale był „pod grą” częściej niż w poprzednich spotkaniach – a dwa jego podania, otwierające Paulinho i Lennonowi drogę do bramki, pozostawiły najlepsze wspomnienia z gry Tottenhamu, nie licząc oczywiście cudownej bramki Sandro.

Cóż jeszcze? Podsumowanie kolejki w pigułce znów powinno objąć zachwyty nad skutecznością Aarona Ramseya, ale także nad kapitalnymi asystami Ozila. W Liverpoolu brakowało Sturridge’a i buksował środek pola. W Hull oprócz ambitnych piłkarzy zachwycili kibice, śpiewając, że są z City i umierają kiedy chcą (nowy właściciel, który zmienił nazwę drużyny na Tigers, skomentował ich wcześniejszy śpiew „City, póki nie umrzemy”, że mogą umierać, kiedy im się podoba). Jose Mourinho po raz nie wiadomo który odmienił losy spotkania, potrząsając piłkarzami Chelsea podczas przerwy i przechodząc na ustawienie 4-4-2. Fulham spełniło powszechne oczekiwania, wzmocnione niedawnym zatrudnieniem Rene Meulensteena w roli trenera, i postanowiło powierzyć mu także funkcję menedżera, zwalniając z pracy Martina Jola. O tym ostatnim i jego „misji niemożliwej” chciałbym dopisać jeszcze parę zdań – na razie polecam lekturę felietonu Jonathana Liew. Ten przynajmniej wydaje się rozumieć niemożliwe oczekiwania, jakie żywimy wobec Andre Villas-Boasa.

64 komentarze do “Z mistrzem Anglii można zremisować, z dziennikarzami wygrać się nie da

  1. ~batt18les

    Przyznam bez bicia ze wielkim fanem AVB nie jestem, ale w calej tej sytuacji mi go szkoda. Media w Anglii (nie tylko tu choc wg mnie sa tutaj szczegolne) sa strasznymi padlinozercami. Kazdy dziennikarz uwaza ze na temat pilki wie tyle samo a czesto wiecej niz trenerzy PL i na wszystko z pilka zwiazane ma swoje zdanie i publicznie to oglasza. Dopoki druzyna odnosi sukcesy, nie ma problemu, bo dziennikarz z odmiennym zdaniem jest tylko kolejnym trollem z wlasna opinia (jak kibice i my wszyscy), ktorego opinia trenera obchodzic nie musi bo bronia go wyniki. Sytuacja sie komlikuje kiedy zepol nie gra na miare oczewikwan. I pod tym wzgledem najblizszerj przyszlosci AVB rozowej nie wroze. Choc wyniki pewnie sie poprawia w stosunku do tych ostatnich to nie wiem czy na tyle zeby zamknac mediom usta.

    Tabela podoba mi sie coraz bardziej. Grudzien w PL to bedzie pokaz sztucznych ogni. Na koniec tego miesiaca bedzie wiadomo kto na czym stoi.

    Odpowiedz
  2. ~KrólJulian

    Ja się już wystarczająco na tego Boasa w Chelsea napatrzyłem żeby wyrobić sobie o nim zdanie i jakoś jego poczynania w T’hamie mnie od wspomnianej opinii nie odwodzą…
    4 mecze ostatnie mecze ligowe to dwa zdobyte punkty. Teraz pora na dwie wizyty w piwnicy PL i cztery kolejne z ekipami na pewno w zasięgu Tottków, ciekawe ile punktów uciułają, 7-8? Niezmiennie stoję na stanowisku, że z tej mąki to chleba nie będzie, a za brak LM na WHL w przyszłym sezonie odpowiada właśnie Boas.

    Odpowiedz
    1. ~hazz2

      Remis z bardzo przeciętnym United i tyle można napisać w zasadzie po tym meczu. Ja tam poprawy nie widziałem a atak pozycyjny jak zalegał odłogiem tak zalega. Do tego dochodzi to czym jeszcze AVB się niedawno szczycił a w czym teraz notuje regres czyli gra w obronie. Ekipa gra słabo i wyniki to potwierdzają ale ok niech fani Portugalczyka dalej ułudą żyją.

      Odpowiedz
      1. ~płakałem po Mourinho

        po tych ostatnich beznadziejnych występach musiał przyjść tę odrobinę lepszy, ale faktycznie MU dalekie od formy, stad i mecz był wyrównany…
        Jest jednak i progres w ataku-dwie bramki w jednym meczu to już coś 🙂 Strach patrzeć jak tyle talentu i tyle pieniędzy się marnuje
        A z fanami Boasa jest jak z tymi od hulajnogi o napędzie atomowym-zawsze będą tłumaczyć, że tyle czasu i pieniędzy zainwestowali w ten wynalazek, że nie mogą się już teraz wycofać i brną, brną dalej, poklepują się po plecach, mówią, że nie jest źle, bo ekipa gra niską piłką, jest dużo podać, stwarzają dużo sytuacji, dobrze grają w obronie, to plan na lata, itd., itp. A pozytywnych efektów jak nie było tak nie ma, w końcu wiadomo-to plan na lata to i efekty przyjdą dopiero za kilka lat.
        Wielki Żoze ułożyłby tę ekipę momentalnie, z S’tonem pokazał już po raz kolejny jak dokonane zmiany kompletnie odmieniają oblicze ekipy i losy meczu. A Boas jak zacznie zmieniać to baki rwać jak młode wiśnie – smutek i nostalgia…
        Liczę na to, że w prezencie noworocznym Levy podaruje kibicom nowego trenera, a wtedy może coś się z tego sezonu uda uratować…

        Odpowiedz
        1. ~hazz2

          No to prawda heh odpalono karuzelę po tym remisie tylko powodów brak bo z takim słabym United remis to nie challenge. Stwarzają sytuację ? No z ataku pozycyjnego to raczej nie i pozostaje stara dobra kontra czyli teorie zwolenników AVB o posiadaniu piłki idą w gruzy bo widać, że Portugalczyk kompletnie sobie z tym nie radzi.

          Odpowiedz
          1. ~hazz2

            Jakoś nikt nie wspomia, że Tott nie wygrał jeszcze w tym sezonie z silnym przeciwnikiem ale ok dalej piszmy, żejest nowoczesny i ma wizję.
            p.s. Czy mi się wydaje ale czy kolejny raz temu geniuszowi taktycznemu zmiany kompletnie nie wyszły ?

          2. ~płakałem po Mourinho

            W zmianach i bramkach oraz punktach oraz zdobytych w ich wyniku jest chyba najgorszy w całej lidze. No ale co tam, przecież nie wynik jest najważniejszy-gramy dla miłości 🙂
            W zasadzie to jestem skłonny nawet uwierzyć, że on ma faktycznie jakąś wizję i to chyba nawet niejedną-może właśnie dlatego to wygląda tak jak wygląda 🙂

          3. ~pedros

            No niby fakt, Tottenham nie gra teraz za super, ale ile to ja razy już słyszałem że Arsene Wenger się pogubił i nie wie co robi, ile to razy już go zwalniali.

            Myślę, że AVB z czasem sporo się nauczy, pytanie tylko do kibiców T’hamu czy chcą dać mu czas i poczekać aż coś wygra, czy zmieniać menagerów i mieć nadzieję, że zaraz coś wygra. Według mnie szybciej coś wygrają tym pierwszym sposobem.

        2. ~DawidSz

          Pewnie, że tak. Póki co pomysł na grę bez Bale’a, który ciągnął drużynę w tamtym roku za uszy, wydaje się kompletnie nietrafiony. Tottenham gra okropnie nieciekawą piłkę, ma problemy z konstruowaniem akcji, zmiany Boasa najczęściej osłabiają drużynę. Jednak zwolnienie go niczemu nie zaradzi, na pewno nie w styczniu. Jeszcze wszystko przed nim, chłop się uczy, a co niektórzy tutaj chyba wolą wyrównać z nim rachunki:)

          Ja bym mu dał szansę nie nawet do końca tego roku, ale i dłużej. Póki co nie idzie, ale wstawianie do składu tylu nowych twarzy nigdy nie sprawdza się od razu. Kwestia czy sami piłkarze nie będą coraz mocniej sfrustrowani tym, co pokazują.

          Odpowiedz
          1. ~hazz2

            Ok ok ale to Boas doprowadził do sytuacji, w której ekipa bez Garetha grała piach i miało to miejsce już w zeszłym sezonie. Eksplozja formy i talentu Walijczyka zamazała smutną rzeczywistość a teraz wychodzi, że AVB musi się uczyć…to ile dać mu czasu ? Tak tylko pytam bo dziennikarzy oskarżył, że deprecjonują jego prace w Porto więc od takiego mistrza powinnismy wymagać więcej niż tylko nauki przez …no właśnie nie wiadomo ile. Dla mnie jakieś efekty powinno już być widać i tyle. To słaby trener a ja nie wyrównuję rachunków bo od ponad 20 lat sympatyzuje ze Spurs więc teoria chybiona

          2. ~płakałem po Mourinho

            w zasadzie to chyba to, że manager się uczy, wyciąga wnioski z niepowodzeń oraz sukcesów można powiedzieć praktycznie o każdym piastującym tę funkcję… A SAF, Mourinho, Klopp, Pep, Probierz, Nawałka, itd., to niby się nie uczą/nie uczyli? Co to za argument? Problem polega na tym, że Levy nie płaci Boasowi za możliwość uczenia się, a za wykonanie konkretnej pracy i za jej efekty? Oczywiście można dać Boasowi więcej czasu, nawet i kolejne 10 lat tylko trzeba mieć jakieś przesłanki ku temu…Choćby jakieś światełko w tunelu, a ja nie widzę choćby i tego. To że jest młody i odniósł sukces w Porto to już historia-zapłacili mu za to, liczy się tu i teraz. kompletnie nie rozumiem podejścia-dajcie mu więcej czasu, na pewno będzie lepiej. Proponuję wrócić do tej dyskusji w styczniu lub podać jakiekolwiek argumenty na to, że gra Kogutów zmienia się na lepsze, Boas ma dobre intencje i wszystko idzie w dobrym kierunku to trochę mało…
            O jakim wyrównywaniu rachunków mowa? W Chelsea facet pokazał co potrafi, a drużyna bez niego wygrała LM? Nikt nie ma do niego pretensji, po prostu nie nadawał się na ten stołek i tyle.
            Bez urazy, ale co do Wengera to mam dziwne przeczucie, że w tym roku również niczego nie wygra, ale jak wspomniałem, to jedynie przeczucie…

      2. ~adipetre

        Ten przecietny MU przed chwila zapakowal piatke drugiej sile poteznej ligi niemieckiej.

        Mnie tez sie srednio podoba ta kampania, ale kurde…zaden zespol w tej lidze lidze nie przeszedl tak ogromnych zmian w tak krotkim czasie. Temat zmiany trenera nie powinien wgl istniec.

        Odpowiedz
        1. ~batt18les

          „drugiej sile poteznej ligi niemieckiej” 😀

          No pieknie, pieknie. Jesli wicelidera Bundesligi ogrywaja z zamknietymi oczami to mysle mistrzostwo w tym sezonie bez problemu. A juz na skonczenie w top 4 to mozna mieszkanie stawiac…

          Nie, teraz powaznie. Bayer Leverkusen jest najlepszym przykladem na to, ze mimo sukcesow Bayernu i Borussi przebakiwanie o wyzszosci Bundesligi nad Premier League jest kompletnie nieuzasadnione. Jak oni sa na drugim miejscu w Niemczech to nie wiem. To duzo pokazuje o „sile” tamtej ligi. Widzialem oba mecze MU z Bayerem i szczerze mowiac slabszej ekipy w tym sezonie w LM nie widzialem. Moze Real Sociedad. Pewnie by sia znalazly slabsze (Austria, Victoria moze Bukareszt?), ale ich w akcji nie widzialem. Z zwizku z tym mierzenie sily United meczem z BL jest wg mnie mylace. Bardzo chcialbym zobaczyc starcie takiego Newcastle czy chocby Cardiff z Niemcami z Leverkusen. Rezulatat mysle moglby byc dla wielu zaskakujacy.

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            a jest tu jeden taki ekspert od bundesligi, może wyjaśni nam ten fenomen?

        2. ~hazz2

          No i może zapakował 5 bud i co z tego ? W niedzielę jego gra byla przecietna do bólu więc argument o wygranej z leverkusen z …nie napiszę czego. Idąc jednak tym tokiem napiszę tak – tydzień wvześniej Manchester zremisował z przecietnym Cardif i co w zwiazku z tym ? Ja juz 100 razy pisałem, że ponad 20 meczy powinno wypracować jakis zalążek stylu lub czegokolwieka a co przyniosło ? Kompromitujące przegrane, brak stylu, mocy i czegokolwiek co by dobrze rokowalo na przyszlośc. Boas to slaby trener i czas się do tego przyzwyczaić

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            udowodnić mógłby co najwyżej, że słaby nie jest… rozumiem, że niektórym trzeba więcej czasu, by wyzbyć się resztek wątpliwości… nie ma problemu, zaczekamy, w zasadzie nic innego nam nie pozostało.

        3. ~hazz2

          No i okazuje się, że remis z mistrzem Anglii, który 5 bud zapakował Leverkusen to jednak nie challenge co pokazaly Tofiki…wiem, że to śmieszny argument ale do poziomu równałem

          Odpowiedz
  3. ~mediafight

    Wszyscy tracą punkty – i jest pięknie, bo najrzadziej robi to drużyna z The Emirates. Ja się jeszcze boję o tym myśleć, a co dopiero pisać lub mówić, ale ten sezon naprawdę wygląda najzgrabniej właśnie dla Arsenalu co po latach chudych i trudnych cieszyć musi.

    W Tottenham nie wierzę od czasu pożegnania się Harrym R. ale choć wielu moich brytysjkich znajomych tłumaczyło mi setki razy, że skoro klaszczę Kanonierom, to na Koguty muszę plwać, to jednak jakiś sentyment do Tottenhamu mam, bo ja jakoś z natury życzliwy jestem przegranym.

    Nie widzę pomysłu na tę drużynę z AVB za sterami. Najważniejsze że w tym tygodniu zrobili swoje. MU s tracił punkty Koguty straciły punkty. Jest dobrze.

    Odpowiedz
  4. ~pablo

    Skoro Bale zabrał głos to ja też coś dorzucę :).
    Ja bym nie traktował tej „polemiki” jako porażki z dziennikarzem (-ami ).
    AVB choć na ławce już od paru lat.to jednak ciągle
    młody, facet, który ciągle dojrzewa, stąd wg.mnie taki wyskok i brak dystansu.
    A z drugiej to, że czyta i przeżywa nie świadczy o tym, że mu zależy ?
    I bynajmniej nie chodzi tu posadę ( czytaj świetne zarobki, bo takie może dostać w kilku innych miejscach również ). Mamy do czynienia z facetem przeambitnym i gdybym był kibicem Spurs to bym się z tego cieszył.
    ps
    Fajny sezon z walką do końca. Cieszmy się tym

    Odpowiedz
  5. ~jpawl

    Jak nie starczyło na Everton to ja naskrobię, bo to co się działo na Goodison śmiało można porównywać z pogromem jaki City zafundowało Kogutom. Z jednym wyjątkiem – w Stoke najlepszym piłkarzem był bramkarz, a statystyki Begovica mówią same za siebie – gdyby nie on byłby najwyższy wynik w tym sezonie.
    'Rezerwowa’ część ofensywna pomocy Evertonu (Deulofleu, Osman, Pienaar) wraz z rezerwowym zastępcą Bainesa (Oviedo) zagrała tak, że ręce składały się same do braw. Plus 'normalna’ wysoka dyspozycja Colemana, Distina, Barry’ego i Lukaku spowodowała, że 'odpoczywający’ na ławce Mirallas czy Barkley mogli poczuć na plecach oddech wcale nie gorszych kolegów/rywali w drużynie. A R.Martinez miał komfort wprowadzenia i 'poczucia gry’ przez Stonesa czy Jelavicia (tradycyjnie zmarnowana sytuacja sam na sam).
    Bardzo jestem ciekaw jak będzie wyglądała środowa konfrontacja z drużyną 'starego’ trenera, bo chwilowy kryzys formy (Crystal Palace, Tottenham) odszedł w niepamięć po dwóch ostatnich meczach.

    Odpowiedz
    1. ~pablo

      Racja, A pana Oviedo widziałem po raz pierwszy w życiu i …. zachwyciłem się. Facet gra w stylu Bale’a ( tak tego Bale’a ) w przodzie i myślę, że obaj z Bainesem muszą grać.
      Senor Martinez, proszę Oviedo dac na skrzydło gdy Baines wróci i będzie Pan zadowolony.
      Boże spraw by Lukaku nie wrócił na …SB :).
      Nie jestem fanem Evertonu ale praca Martineza wygląda wyśmienicie.

      Odpowiedz
      1. ~płakałem po Mourinho

        Lukaku wróci na SB, bez obaw, wszystko w swoim czasie, a teraz niech strzela jak najwięcej 🙂

        Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            również lubię ten rodzaj humoru, wolno mi zapytać z kim za rok w finale LM spotka się Everton? Jakieś typy?

    2. ~adipetre

      Oviedo widzialem w presezonie i spisywal sie wybornie. Ciekaw bylem jak Martinez w sezonie rozwiaze ten problem bogactwa. Ja bym sie zastanowil nad ustawieniem ich pionowo, Oviedo ma dobra kontrole, niezly drybling i dynamike…powinien poradzic sb w drugiej linii.
      Zmiana Mirallasa na Deulofeu to naturalna kolej rzeczy. Belg to pilkarz tylko od momentow i jesli Katalonczyk nie bedzie miala wahan formy to Kevin szybko do skladu nie wroci.
      Nwm tylko dlaczego Osman wygral rywalizacje z Barkleyem, z MU pewnie znow wyjdzie w pierwszym i zejdzie po godzinie.

      Odpowiedz
      1. ~Tur

        A o rotacji składem słyszałeś? 🙂 Osman to dobry technicznie zawodnik i jak widać Martinez rotuje nim i Barkleyem. Przy okazji w końcu ktoś gra Osmanem na jego najlepszej pozycji, Moyes z upodobaniem wystawiał go na skrzydle, a to taki raczej typowy środkowy ofensywny pomocnik, niezbyt silny ale z ułożoną i szybką nogą.

        Odpowiedz
        1. ~adipetre

          Rotacja gdy graja tylko w kraju a tydzien temu w derbach byl jednym z lepszych?
          Osman jakas technike ma ale to nie jest zawodnik na ktorym oprzesz gre, nie umie kreowac wystarczajaco duzo szans. Zreszta, pryncypia Moyesa znamy, preferujac tak bezposredni futbol sadzalbys na lawce Fellainiego po to by grac Osman?

          Odpowiedz
          1. ~Tur

            1. Barkley to młody zawodnik, więc RM nie chce go zepsuć.
            2. Osman to niezły zawodnik, jeden z ostatnich meczów praktycznie wygrał zaliczając gola i asystę.
            3. Moyes w ogole nie wystawiał Rossa… Imo Martinez znalazł środek, ogrywa Barkleya, ale trzyma w zanadrzu doświadczenie Osmana. W sumie widać zresztą, że stara się mieć zbalansowaną drużynę z doświadczeniem i młodością.

  6. ~Orka07

    AVB być może nie jest złym trenerem ( sukcesy w Porto ) ale z całą pewnością jest człowiekiem który nie rozumie angielskiej piłki i jego osób trenowania nie pasuje do tej ligi… Potwierdza to zarôwno katastrofalny epizod w Chelsea jak i jego praca w Tottenhamie. Obecny styl tej drużyny bardzo mocno przypomina mi nieudolną grę Chelsea pod jego wodzą , tak jak mówil jesden z komentatorów we wczorajszym meczu – Tottenham przez cały sezon stworzył ponad 70 akcji które mogly zakonczyc sie golem z czego pilka do siatki nie wpadla ani razu ( wczoraj gol Sandro chyba zakończył tą czarną serie ) bardzo podobnie to wygladalo kiedy AVB trenował Chelsea…

    Odpowiedz
  7. ~michal77

    Jeśli jakiś dziennikarz próbował dociąć AVB twierdząc, że ten odniósł sukces w Porto tylko dlatego, że grali tam wtedy Falcao i Hulk to jednocześnie ten dziennikarz zakpił z trenerów van Persiego, Rooneya, Ronaldo, Massiego, Ibrahimovica, Aguero, Eto’o, Drogby, itp. itd.
    Jeśli AVB ym się przejął to szkoda, bo mocno trzymam za niego kciuki. pzdr

    Odpowiedz
  8. ~Tur

    Warto zwrócić uwagę, że inny młody menadżer – Martinez nie ma problemu z mediami. Potrafił nawet w ładny sposób skwitować nieco nieudolne medialne awanse Moyesa do swoich byłych piłkarzy – Fellainiego i Bainesa. Podoba mi się też medialna retoryka Roberto, zawsze pozytywnie nastawiony, mówi jedynie o tym, że jadą po zwycięstwo, niezależnie czy to Man UTD czy Stoke. Inna rzecz, że facet od lat jest w Anglii i rozumie tamtejszy futbol.

    Odpowiedz
  9. ~Slash

    Dzisiaj w nocy Miałem sen – Martinez na ławce w United a Moyes w Evertonie, a potem obudziłem się zlany zimnym potem. Wystarczy spojrzeć na wyniki, a przede wszystkim na styl gry jaki prezentują obydwie drużyny by wiedzieć kto jest lepszym trenerem. Moyes to taki dinozaur grający archaiczną wyspiarską piłkę i obawiam się, ze on się już nie zmieni. Martinez natomiast to młody menager grający nowoczesą piłkę i nie bojący się ryzyka (Berkeley za Moyesa pałętał się na obrzeżach drużyny a tu nagle jest jedną z gwiazd ligi).

    Odpowiedz
  10. ~DawidSz

    Ross Barkley po prostu jest młodym zawodnikiem i teraz nadszedł jego czas, ale przecież u Moyesa też dostawał szanse. Pamiętam zachwyty po meczach młodego Anglika, czy to na wypożyczeniu, czy w Evertonie. Teraz dostaje więcej szans, ale to naturalne, bowiem jest sporym talentem, a o rok już starszym. Dlatego moim zdaniem argument trochę chybiony, chociaż faktycznie Everton Martineza jest najładniej w moim odczuciu grającym zespołem w PL. A wpadki, jak z z Crystal Palace będą się jeszcze zdarzać, jak również mecze jak ze Stoke.

    Inna sprawa bliższa mi: mecz z Hull kompletnie odsłonił słabości Liverpoolu. Rodgers oczywiście wyjściowym składem pokpił sprawę, spodziewał się chyba łatwego zwycięstwa, a dostał zasłużoną karę. Ciągła rotacja w obronie nie przynosi niczego dobrego, straty po stałych fragmentach czy zamieszaniu w polu karnym stają się czymś normalnym. Jak już mówiłem kiedyś, pozycja w tabeli nie oddaje poziomu gry. Przed Rodgersem dwa zadania na grudzień: ustabilizowanie gry w obronie, czyli znalezienie dwóch obrońców, którzy będą grali obok siebie i dobrze się rozumieli, w innym wypadku każdy rzut rożny = zagrożenie, zamieszanie w polu karnym = setka dla przeciwnika. Widać ewidentne problemy z kryciem i brak zaufania dla partnerów. Druga sprawa: to moje ciągłe lamenty o środek pola. To jest niestety największa bolączka, ponieważ pomoc gra gorzej niż źle, nie jest w stanie ustabilizować gry w środku i stamtąd stwarzać zagrożenia. Co jest dziwne, bo przecież Rodgers najbardziej stawia na tę formację, wydawało się, że jest jego konikiem, a wychodzi na to, że mając Lucasa, Gerrarda, Hendersona czy Allena, nie jest w stanie znaleźć żadnego pomysłu, aby z tych zawodników coś wykrzesać. Toteż albo w grudniu się to zmieni, albo Liverpool będzie się pałętał w okolicach przeciętnie grającego Tottenhamu. Albo jeszcze inaczej: znów trzeba będzie liczyć na cuda w styczniowym okienku transferowym.

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      Ja pamietam ze Barkley po meczu z Arsenalem, w ktorym to byl najlepszym pilkarzem EFC, juz do konca sezonu w zadnym spotkaniu nie wyszedl w pierwszym skladzie.

      Jesli chodzi o Liverpool, niepokojace jest to ze Rodgers ten problem dostrzegl dopiero teraz (pewnosci co do tego oczywiscie nie ma, ale wg raportow dobrze poinformowanych chce w styczniu CM-a). Latem probowal sciagnac Diego Coste czy tez Mkhitaryana, obaj pilkarzy klasowi, ale zaden z nich nie bylby lekarstwem na obecne problemy.
      Kolejna kwestia, tak obecnie srodkowi pomocnicy maja swoje braki, ale w zeszlym sezonie Liverpool stac bylo na kilka/kilkanascie obiecujacych wystepow, w trakcie ktorych potrafili rywala zdominowac i stwarzac sb okazje za okazje. W obecnej kampanii tego nie ma i odpowiedzialny jest za to Rodgers.

      Odpowiedz
  11. ~adipetre

    Ale pan idzie dokladnie ta sama sciezka. Chocby w kwestii oceny gry Lennona i Townsenda. A ile to tych dobiegniec do linii i dosrodkowan mial Lennon? Ja naliczylem jedno, Townsend dosrodkowywal trzykrotnie. Andros nie jest pozbawiony brakow, ale tradycyjnie go pan tutaj demonizuje. W liczbie wykreowanych sytuacji strzeleckich z samej gry mlody Anglik jest w ligowej czolowce.
    W meczu z MU, Lennon gral 65 minut i mial 24 kontakty z pilka, Townsend gral 25 minut i tych kontaktow mial 17. W druzynie o takich aspiracjach nie powinien grac zawodnik tak apatyczny i jednostronny jak Lennon. Typ staromodnego skrzydlowego z ktorego masz pozytek tylko wtedy, gdy go uruchomisz. Nie szuka gry, czym tylko utrudnia i tak wadliwa dystrybucje.

    Odpowiedz
    1. ~hazz2

      Tzn Lennon szalu nie robi ale Andros jest zawodnikiem jednostronnym przynajmniej w takim samym stopniu, gra coraz słabiej bo efekt spinki i entuzjazmu prawdopodobnie przestał juz działąć. Chyba, że to geniusz AVB zadzialał i wpłynał ma obnizke formy Townsenda bo skoro większość zawodników gra słabo i bardzo słabo to moze jednak jest to winą trenera tym bardziej, że Andros wypalił w zeszłym sezonie u Harrego w qpr.
      p.s. To ile Tott pod wodzą bardzo widać czułego na swoim punkcie managera miał zdobyc pkt. w listopadzie ? 10 i to w miarę spokojnie ?

      Odpowiedz
      1. ~adipetre

        Nie jest, co widac chocby w meczach miedzynarodowych. Lennon w nich ginie bo potrafi zdzialac cos tylko gdy ma przestrzen.
        Nie porownuj wymagan w qpr do tottenhamu, inaczej grasz gdy twoj zespol 3ma pilke przez 60% czasu, inaczej gdy 40.

        Jedno zwyciestwo i Spurs sa w top4, serio nie popadajmy w paranoje.

        Odpowiedz
        1. ~hazz2

          W meczach miedzynarodowych na tle przeciętnych kolegów to może się w 1- 2 meczach wyróżnił i tylko tyle. Niech rozegra w dobrym stylu z pół sezonu to pogadamy bo wielki dzwon itd
          p.s. No właśnie 1 zwyciestwo niby nic prostszego ale nie dla ekipy Boasa a konkurenci do TOP 4 będą rozumiem pauzować ? Ciekawe…

          Odpowiedz
        2. ~płakałem po Mourinho

          oby nie było tak, że po grudniu, który ma podobno być miesiącem prawdy dla Boasa, temat TOP 4 odłożymy do przyszłego roku. 6 meczów i tylko Liverpool z poważniejszych ekip, no może jeszcze S’ton, ale to eby Erictheking się nie pogniewał…

          Odpowiedz
          1. ~tommyGunner

            Przeczytałem wszystkie komentarze i nie wiem skąd taka nagonka na AVB. Miał zdobyć majstra i dublet od razu? Halo? Akurat widziałem na NC+ skrót meczu z MU i skrót nie kłamie. W sytuacjach bramkowych byli lepsi, brak fartu ot i tyle a wtedy cała hałastra szczekających psów stuliłaby mordy. Jako kibic AFC widziałem jak grali w derbach. Świetni w pressingu, obronie i przechwytach. Brakuje czegoś/kogoś w ataku,może ktoś żeby załapał ekstra formę w pomocy ale ten projekt ile ma miesięcy… ?Ale wiadomo, generacja „gorącego kubka” wymaga wyników plus eksperci internetowi wiedzą lepiej. Może trochę pokory bo nikt z nas nie będzie miał takich osiągnięć jak AVB ani szansy by być na niego miejscu. Nie mówiąc zarobkach 😉

          2. ~hazz2

            @tommygunner
            Nigdy nie napisałem, że ma zdobyc mistrzostwo ale pisal.em, że oczekuje postępu i tyle. Obejrzałeś skrót ? ok to powiedz jak wygladał atak pozycyjny Spurs i ile mieli z niego okazji ? Jak wygladała gra united, ile mieli okazji i ile strzelili goli. Tott grał przecietnie i całe szczęście, że united dostosowalo się poziomem. I to nie jest nagonka bo ja i ze dwie inne osoby na tym forum juz w zeszłym sezonie pisalismy, że Boas=eksplozja garetha i jak Walijczyk odejdzie to mit prysnie

          3. ~płakałem po Mourinho

            polecam również skróty poprzednich meczów Kogutów-wtedy porozmawiamy…
            ja oglądałem skrót meczu Lechia-Barcelona i muszę stwierdzić, że taka Lechia to by sobie w La Liga poradziła i Real przynajmniej raz pokonała, może brakuje jej trochę takiego wszędobylskiego grajka jak ta 10tka w Barcelonie, ale nie ma co wybrzydzać, bo w tym 2minutowym skrócie to byli nawet lepsi od Hiszpanów.
            Podobnie jak Ty, w CMie zdobyłem już wszystko, zarabiam więcej niż Boas, więc jesteśmy całkowicie spełnieni 🙂

      1. ~Slash

        Kibice evertonu śpiewają you’re getting sacked in the morning, a kibice united odśpiewują We wish. Świetne.
        Szkoda,że na razie życzenia nierealistyczne.

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          Jakie zwolnienie Moyesa? Nie ma takiego tematu, przecież to jest projekt na lata, dajmy mu się wykazać! Widać już, że wszystko idzie w dobrym kierunku, potrzeba tylko trochę więcej czasu-to zdolny i młody trener-on się jeszcze uczy! Ma wielu nowych graczy w drużynie, potrzeba czasu i cierpliwości, więc nie skreślajmy go przedwcześnie!
          C’mon, C’mon, C’mon!

          Odpowiedz
          1. ~Slash

            Dobre, dobre. Moyes już jest zwolniony, tylko jeszcze o tym nie wie. Im wcześniej się dowie tym lepiej.
            Tak jak nie trawię Suareza to muszę przyznać, że każda z jego dzisiejszych bramek to majstersztyk.

          2. ~płakałem po Mourinho

            dziś suarez pozamiatał to norwich zupełnie, w zasadzie ciężko nawet stwierdzić, która z bramek była najładniejsza 🙂

          3. ~DawidSz

            No, ale Panowie, po co ta ironia? Manchester nie gra dobrze, ale wczoraj przecież byli lepszą drużyną, której zabrakło szczęścia. Takie mecze się każdemu zdarzają. Fakt, nie spodziewałem się, że Moyesowi będzie szło tak słabo, że zespół będzie grał tak niezdarnie i schematycznie; wrzutki, przejęcie, podanie w bok, wrzutka. Ale jednak przecież to nie jest trener wzięty z łapanki, lecz z rekomendacji samego Fergusona, więc pewnie stary Alex musiałby wrócić, aby Moyes odszedł. Ja jestem jednak zdania, żeby trenerów rozliczać po sezonie. Tak samo z Boasem, nie pisałem przecież, że to dobry trener, ale żeby dać mu czas, bo teraz nie sądzę, by coś dobrego z tego wyszło. Nie jest łatwo wejść w buty Fergusona, nie jest łatwo dopasować tylu ofensywnych zawodników kupionych latem (co z tym Lamelą?).

            A to, co wczoraj wyprawiał Suarez, to magia.

          4. ~płakałem po Mourinho

            żartujemy tylko, ale zgadza się, że wszyscy powinni być równo traktowani-zarówno jeśli chodzi o dymisję, jak i dawanie szansy, a nie zawsze tak to wygląda…
            Co do pechowej porażki i występu Suareza to pełna zgoda.

          5. ~hazz2

            @DawidSz
            Co do meczu MU-Everrton to pełna zgoda ale co do Boasa to po wczorajszym meczu jeszcze bardziej mam pewność, że z tego chleba nie będzie. Fulham wczoraj stworzylo multum sytuacji i tylko fartowi/Llorisowi Tott może zawdzięczać to zwycięstwo. Styl Tott to jakis dramat jest a ta wspaniala obrona to w środę nie ogarniała absolutnie a szczególnie Dawson. Na chwilę obecną nie widać jakiegokolwiek pietna Boasa na tej ekipie .

          6. ~DawidSz

            ~hazz2
            Szczególnie, że przy wszystkich słabościach defensywy Fulham Tottenham z tego, co widziałem dzisiaj, wiele sytuacji nie zrobił i miał spore problemy ze stwarzaniem sytuacji, a sami też niezbyt roztropnie grali w obronie. Nie dziwię się, że to może irytować, bowiem po takim zakupach zapewne nadzieje były spore, a maszyna nic a nic nie trybi. Jednak nie zapominajmy, że punkty są, jest lepiej niż kiedy zdobywali bramki z karnych, na Newcastle zatrzymali się na Krulu, a stracone punkty są z City, Evertonem, Arsenalem, United, więc z czołówką, no i niefortunna przegrana z West Hamem, no ale takie mecze się zdarzają każdemu. A zmiana trenera raczej nie odmieni oblicza gry na tyle w tym momencie, aby można było dalej myśleć o czwórce. Inna sprawa, że ktos tu wspominał, że Tottenham ma łatwy grudzień, a to nie do końca prawda, mecze na wyjeździe z Sunderlandem i Świętymi, u siebie z Liverpoolem , WBA i Stoke będą wymagajace. To może być sprawdzian dla Boasa.

  12. ~Borys

    Antonio Valencia z pewnością ma w zanadrzu jakieś kompromitujące zdjęcia Fergusona i Moyesa, bo inaczej sie nie da wytłumaczyć tego, że wciąż wychodzi w pierwszym składzie pomimo zmiany menadżera. Gość nie daje NIC w ofensywie, w defensywie zawalił dziś bramkę.
    A tak na poważnie, dopóki Moyes nie przestanie kierować się głównie defensywnym nastawieniem ManUtd będzie remisować i przegrywać. Jak można tak ograniczać zespół, żeby stawiać na skrzydłowych których największym atutem jest praca w defensywie jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Moyes musi przestać sie bać.

    Odpowiedz
    1. ~Slash

      Moyes ma strach zakodowany w swoim DNA, znamienna była jego konferencja prasowa przed meczem. Przyznał na niej, że każda wizyta z Evertonem na Old Trafford to było modlenie się o najniższy wymiar kary. Martinez natomiast przyjechał i za pierwszym razem dokonał tego, czego Szkot nie mógł zrobić przez 11 lat. Wnioski same się nasuwają.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *