Wilshere, Costa, Lamela, di Maria

Po pierwsze Jack Wilshere, albowiem niewiele postaci w tych dniach podzieliło piłkarską Anglię równie intensywnie. Właściwie pomocnik Arsenalu budził emocje już wcześniej: wątpliwości, czy jego talent rozwija się w spodziewanym tempie pojawiały się od czasu powrotu po pierwszej poważnej kontuzji, z początku sezonu 2011/12. Czy jest wystarczająco zrównoważony i zmotywowany, by wspiąć się na szczyty, czy może raczej nadaje się na, ekhm, symbol klubu, w którym występuje: często zachwycający, ale niestety zawodzący w momentach, kiedy cel wydaje się na wyciągnięcie ręki? To nie do Wilshere’a należał ostatni rok w Arsenalu (choć wszyscy pamiętamy, jak rozpoczynał i wykańczał arcydzielną akcję bramkową w meczu z Norwich…), tylko do Aarona Ramseya. Ileż to razy czytaliśmy również, że pali po kątach papierosy, budząc irytację Wengera, albo wstydziliśmy się jakiegoś jego nieodpowiedzialnego gestu (np. podczas meczu z MC w grudniu 2013). Ileż razy dywagowaliśmy, gdzie właściwie powinien grać: o miejscu na „dziesiątce” od jakiegoś czasu nie ma już mowy, więc widywaliśmy go (w klubie) atakującego z lewej strony, a także (ostatnio w reprezentacji) stacjonującego przed linią obrony. „Problemem Wilshere’a jest Wilshere” – grzmiał Jamie Redknapp, a Paul Scholes apelował, by pomocnik Arsenalu odbył z Arsenem Wengerem fundamentalną rozmowe o przyszłości i wyborze jednego odpowiedniego miejsca na boisku.

Tu myślę, jest pies pogrzebany: jeśli czasem można było narzekać na jego temperament, to przecież nie na umiejętności, być może można było powiedzieć nawet, że ma ich zbyt wiele, skoro jest w stanie pełnić tak wiele ról. Ruch z piłką i bez piłki, zasięg podań, wyobraźnia, technika, ale też zdolność do wykańczania akcji, a jakby tego było mało – wślizgi, z którymi na ogół trafia, oraz (przynajmniej jeśli wierzyć Wengerowi) zdolności przywódcze… To pewnie również jeden z problemów ze znalezieniem miary w pisaniu o wciąż zaledwie 22-letnim pomocniku: liczba komplementów, jakimi został już obdarowany, i porównań, jakie usłyszał na swój temat: do Liama Brady’ego, do Glenna Hoddle’a, do Iniesty czy Xaviego (jeden z najlepszych meczów w karierze rozegrał wszak przeciw Barcelonie…).

Rzecz w tym, że chłopak nie jest typem defensywnego pomocnika, a jeśli już ma grać przed obrońcami, to lepiej czuje się jako zawodnik operujący między jednym a drugim polem karnym. Temat wałkowano przy okazji jego występu w meczu reprezentacji ze Szwajcarią, gdzie widać było, że Wilshere – choć rzuca dobre piłki z głębi pola – ma problem z przerwaniem akcji rywala i ustawieniem się tak, żeby zaasekurować bocznych obrońców. Jeśli opowiadał dziennikarzom, że przed meczem angielski sztab wyposażył go w filmy szkoleniowe przedstawiające grę Mascherano i Pirlo, to trudno nie uznać, że próbował odrobić jedynie tę drugą lekcję…

Podczas meczu w Bazylei angielską drugą linię ustawiono w diament, a Wilshere był u jego podstawy (przed nim grali Henderson z Delphem, a u szczytu – Sterling). Na sobotnie spotkanie z MC Kanonierzy wyszli jednak w ustawieniu 4-2-3-1 i to, że Wilshere miał obok siebie uważającego na defensywę Flaminiego, umożliwiło mu częstsze wyjścia do przodu, a co za tym idzie – zdobycie gola i asysty. Dyskusja na jego temat szybko się nie zakończy, bo i w kadrze, i w klubie defensywnych pomocników nie ma zbyt wielu, ale po meczu z City wypadałoby skonkludować, przyznając poniekąd rację Scholesowi, że właśnie takiego Wilshere’a chciałoby się oglądać jak najczęściej: uczestniczącego w grze kombinacyjnej, przyspieszającego akcje, dynamicznie wdzierającego się w pole karne. Na grę z tyłu ma jeszcze czas.

Po drugie Diego Costa, albowiem takich statystyk Premier League dotąd nie notowała. Siedem goli w czterech meczach, z czego niemal wszystkie zdobyte z najbliższej odległości: Chelsea ma w końcu lisa pola karnego i trudno się nie zastanawiać, co by było, gdyby w zeszłym sezonie Jose Mourinho miał do dyspozycji napastnika o podobnym instynkcie. Oczywiście komplet zwycięstw tej drużyny na ligową inaugurację nie jest tylko zasługą urodzonego w Brazylii Hiszpana – nie sposób zapomnieć o podającym mu z równie imponującą regularnością koledze z reprezentacji, do świetnej formy wraca również Hazard. Jednak Mourinho ma rację, mówiąc, że Costa może być jego nowym Drogbą: jest nie tylko skuteczny, nie tylko haruje jak wół, ale imponuje siłą i zdolnością do wchodzenia w zwarcie z rywalam (pamiętacie odbijającego się od niego jak piłeczka Sigurdssona podczas przepychanki w murze w pierwszej połowie meczu ze Swansea?). Jest agresywny zarówno w walce o odbiór, kiedy zaczyna pressing, jak w walce o utrzymanie się przy piłce. „Budowaliśmy drużynę pod ten typ napastnika – tłumaczy menedżer Chelsea, komplementując zdobywcę hat-tricka – i właśnie dlatego w zimowym okienku transferowym nie chcieliśmy kupować nikogo innego. Woleliśmy zaczekać”.

Oczywiście zanim Costa się rozstrzelał, Swansea zdążyła na Stamford Bridge dać swoją lekcję futbolu, z zatrważającą z perspektywy kibiców Chelsea łatwością tworząc okazje do strzelenia większej liczby bramek. Patrzyło się na to fantastycznie: na organizującego grę Ki, na ruchliwych Gomisa i Routledge’a, na umiejętnie dozującego agresję Shelveya. Może gdyby pierwszy gol dla gospodarzy nie padł do szatni… Z drugiej strony już przeciwko Leicester Chelsea rozpoczynała mecz letargicznie, żeby rozkręcić się w drugiej połowie. Gra obronna będzie budzić wątpliwości jeszcze nieraz, ale co tam: zawsze jest nadzieja, że Costa strzeli więcej bramek niż rywale.

Po trzecie Erik Lamela, albowiem frajda z patrzenia, jak krótko prowadzi piłkę, jak drybluje i jak dogrywa kolegom, z meczu na mecz jest coraz większa – a przecież zanim zaczął czarować w spotkaniu z Sunderlandem zdobył piękną bramkę dla Argentyny w meczu z Niemcami. Duchy poprzedniego sezonu zostały ostatecznie wyegzorcyzmowane: Lamela na boiskach Premier League czuje się coraz swobodniej, a co mnie osobiście cieszy najbardziej (i pozwala zestawiać z innym błyskotliwym technikiem, który zadomawia się w północnym Londynie – Alexisem Sanchezem) – na tańcu z piłką nie kończy, bo po stracie walczy o odbiór jak przystało na członka drużyny Mauricio Pochettino. O tym, że Tottenham stracił komplet punktów z Sunderlandem zdecydowały dwa momenty gapiostwa, ale widać, że drużyna adaptuje się do oczekiwań nowego trenera: jest wysoki pressing, przyspieszenie po odbiorze, a kiedy rywal zdąży zastawić zasieki – swobodne utrzymywanie się przy piłce, wymienność pozycji piłkarzy grających za napastnikiem i nieustanne formowanie trójkątów do rozegrania z pierwszej piłki. Nie tylko Lamela, świetnym podaniem do wychodzącego sam na sam z Mannone Adebayora i kapitalnym strzałem z dystansu w poprzeczkę, zasłużył na asystę lub gola – na zwycięstwo zasłużyła cała drużyna.

A jednak nie. Nie napiszę po czwarte Angel di Maria, albowiem grający dziś z Manchesterem United QPR był tak żenująco słaby, że można go zestawiać jedynie z Newcastle, pobitym wczoraj przez Southampton. Inna sprawa, że i tak myślę, iż za osiem miesięcy wybiorą go piłkarzem roku.

PS Kosztowali mniej, a już się spłacili. Pelle i Ulloa.

15 komentarzy do “Wilshere, Costa, Lamela, di Maria

  1. ~szymon s.

    bardzo fajne podsumowanie 🙂 Costa jak na razie daje radę, świetny zakup, zobaczymy jak wyjdzie w najbliższych spotkaniach z trudniejszymi przeciwnikami.

    Odpowiedz
    1. ~Ruta

      Tabloidy wyrywaja z kontekstu wypowiedź Wengera, jemu chodziło o to ze juz 7,30 wykonał pierwszy telefon w sprawie transferu, jak tylko dowiedzial sie ze Welbeck jest dostepny. A juz wtedy był na lotnisku, a mogłbyc jeszcze w domu albo jechac do klubu. A wiec mogłby sie zapoźno dowiedziec.

      Zeby zamknac sprawę Wenger powiedział też ” It was quick because it was the last day of the transfer window but I had no hesitation to do it.”

      Odpowiedz
  2. ~Marcin

    Nie sądziłem, że Diego Costa tak odpali. Trudno porównywać napastników grających w różnych ligach i klubach, ale przed sezonem aktualne było pytanie czy Diego Costa będzie bardziej wartościowy od chociażby Lukaku. Pierwsze mecze potwierdzają talent Costy.

    Odpowiedz
  3. ~adipetre

    Wydaje mi sie ze Arsenal gral w charakterystycznym dla siebie w obecnej kampanii ustawieniu 4141…
    Trudno zreszta zeby Wenger zageszczajacy srodek w meczach z outsiderami, zmienil plan akurat na City.
    Szczerze mowiac b rozczarowuje mnie Pellegrini, liczylem na progres w grze defensywnej. Nic takiego nie ma miejsca, do meczu z Bayernem moze byc wesolo. Ciekaw tez jestem jak na tle Aguero bedzie wygladal Lewandowski.
    Uwazam ze Tottenham na SoL zagral pozytywny mecz. Lamela mgl sie podobac, choc na mnie jeszcze wieksze wrazenie zrobil Dembele. Mam nadzieje ze duet Mousa-Capoue to dlugoterminowa koncepcja. Na drugim biegunie Dier ktoremu zwtczajnie brak dynamiki by na tym boku obrony zaistniec na powaznie. Jesli Walkera kontuzje dalej beda sie tak imac, trzeba bedzie latem rozejrzec za nowym RB. Chirches tez gorzej niz powinien.

    Odpowiedz
  4. ~mruz

    Dokładnie Panie Michale. Manchester United grał przeciętnie z drużyną, która nawet nie pasuje do Premiership a wielu kibiców się już podnieca wysokim wynikiem oraz faktem, że Di Maria strzelił bramkę. Rozegrał dobre spotkanie ale zdecydowanie nie zasłużył na „po czwarte” w Pana artykule.
    Jeśli chodzi o Diego Costę to rzeczywiście rewelacja ligi jak na tą chwilę a Chelsea która zawsze grała defensywnie strzeliła 10 bramek w 2 ostatnich meczach ligowych więc nie dziwi fakt, że Roman Abramovich cieszy się i oklaskuje na stojąco swojego najlepszego piłkarza Jak to Krzysiek napisał póki co Najlepiej wydane pieniądze ( http://www.mateball.com/p/405/najlepiej-wydane-pieniadze ) Zobaczymy czy wysoka formę Hiszpan utrzyma do końca sezonu Jeśli tak to obietnica Jose o tytule w drugim roku po objęciu stołka trenera ma dużą szansę się spełnić.

    Odpowiedz
  5. ~de

    Arsenal ma najlepszą kadrę od lat obecnie, szkoda, że odpadł na 3 miesiące Debuchy(świetny ! lepszy niż Sagna) Wellbeck może będzie to napastnik pokroju Henry-go? do tego mocna pomoc, szkoda tylko Songa, że poszedł do West Hamu, ewidentnie tej drużynie brakuje klasowej 6, ale mogą namieszać w koncu ciekaw jestem dzisiejszego meczu z Borusią

    Odpowiedz
    1. ~Ruta

      To nowe 4141 nie słuzy nikomu:( Ozil na skrzydle marnuje potencjał, samotny Arteta nigdy nie był za bardzo mobilny , a ma teraz jeszcze wiecej przestrzeni do pokrycia. Najgorszy mecz kapitana Arsenalu jaki widziałem 🙁
      Najtrudniej teraz przewidziec co bedzie dalej, bo jednak na papierze są nazwiska a gra nie idzie, bo wicaż widac braki wynikajace z nieprzygotowania do sezonu. Nie wiem czy to przez zmianę ustawienia i brak zgrania oraz późny powrót mistrzów świata czy co mi sie wydaje bardziej prawdopodobne przez zmiane sposobu tych przygotowań ( nowy sztab trenerski). W ostatnich latach Arsenal zaczynał mocno a potem brakowało sił, teraz zaczyna bardzo słabo . Ciekawe co dalej…

      Odpowiedz
      1. ~de

        też nie rozumiem czym kieruje się Wenger, Ozil powinien być na środku do tego jeden z dwójki Wilscher czy Ramsey, na skrzydłach Sanchez i Chamebriln wczoraj to wygladało fatalnie, w premier league tez tak grają sorry, ale Wilsscher czy Ramsey to jeszcze nie ta półka co Ozil

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          Z całym szacunkiem dla Welbecka, ale napastnikiem pokroju Henryego,z czasów gry w Arsenalu, to chyba jednak nie zostanie… To że Wenger eksperymentuje z ustawieniem to akurat dobrze o nim świadczy, a że efekty są chwilowo takie jakie są to już wtórna sprawa…
          Chelsea przegra jeszcze niejeden mecz, głównie z uwagi na obronę, która wcale nie jest takim monolitem, a Costa też zapewne będzie miał jeszcze słabsze momenty, bo zdobywając gole w tym tempie skończyłby z 66 bramkami na koncie, co jest nierealne 🙂
          Chelsea ma taki terminarz, że jeśli dociągnie do końca roku w fotelu lidera powinno to być z górki, ale znając życie tak kolorowo to wcale nie będzie…

          Odpowiedz
    2. ~adipetre

      Wydaje mi sie ze Arsenal na najwyzszy nie wskoczy nawet gdyby miala przyjsc na ES ten Carvalho, czy inna wielka 6, albo wyczekiwany od dawna swiatowej klasy snajper. Po przyjsciu tak swietnych pilkarzy jak Sanchez i Oezil, druga linia powinna wskoczyc na wyzszy poziom. Wg mnie nie wskoczyla, dawne mankamenty nie stracily na aktualnosci.
      Wenger zmienil akcenty w drugiej linii prawdopodobnie po to by poprawic gre defensywna zespolu.
      Brak progresu jest dowodem na to ze winny jest system, nie rozstawienie ludzi.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Kolejni świetni piłkarze sprawią, że wynagrodzenia z aktualnych 180 milionów niebezpiecznie zbliżą się do tych znanych z MC… Bazując na informacjach zamieszczonych w dzisiejszym The Telegraph to Chelsea już w tym względzie prześcignęli, a do City trochę jeszcze brakuje…

        Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            całkiem możliwe, opierałem się na danych the telegraph. sprawozdania finansowe obejmuję zazwyczaj okres do maja, może nie uwzględnia nowych nabytków, a może dane wspomnianej gazety są nieścisłe…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *