Statystycznie rzecz biorąc

Tak już teraz będzie, i to przez prawie dwa miesiące: niezbyt pięknie, w napięciu zwiększającym się z tygodnia na tydzień, z wielkim mozołem, z zabezpieczeniem tyłów, z szukaniem wytłumaczeń w błędach sędziego, w zmęczeniu zbyt długim sezonem, w kontuzjach, w braku wiary w siebie… Za nami wyjątkowo nudna kolejka, podczas której przecież nikt się nie nudził – i to mimo iż poza meczem Manchesteru City z WBA niemal nie padały bramki.

Rzecz w tym, że teraz już nie ma meczów bez znaczenia – i to dla wszystkich drużyn, bo te, które nie mają już szans na europejskie puchary, muszą walczyć o utrzymanie. No może Stoke po zwycięstwie nad Blackburn nie musi się już obawiać spadku, a strata do miejsca siódmego wydaje się zbyt wielka, ale to jeden zespół na dwadzieścia, i to bezpieczny zaledwie od wczoraj.

Zastanawiam się, na ile w tej sytuacji głównymi bohaterami naszych rozmów o mistrzostwie Anglii będą teraz nie piłkarze czy menedżerowie (chociaż ci ostatni robią wiele, by nie przestano o nich pisać: tym razem Alex Ferguson zaczął krytykować Rafę Beniteza…), ale lekarze i trenerzy odnowy. Przed Manchesterem United morderczy finisz: przez najbliższy miesiąc, aż do przedostatniej kolejki, będą grać w systemie środa-sobota (lub niedziela), później będą mieli tydzień oddechu zanim rozegrają ostatni ligowy mecz, ale po kolejnych trzech dniach odbędzie się finał Ligi Mistrzów (oczywiście wcześniej trzeba do niego awansować…). Trudno się dziwić Fergusonowi, że postanowił ulgowo potraktować Puchar Anglii – i wystawił w dzisiejszym meczu z Evertonem skład w zasadzie rezerwowy. Owszem, stracił w ten sposób szansę na słynne pięć trofeów, którymi epatowały media całego świata, ale od zawsze było wiadomo, że tak naprawdę dla Szkota liczą się te dwa: mistrzostwo kraju i wygrana w Lidze Mistrzów.

Kalendarz Liverpoolu wygląda oczywiście o niebo lepiej, a przynajmniej o trzy lub cztery mecze mniej do rozegrania. Jeśli mówimy o przestrzeni sześciu lub siedmiu tygodni, to naprawdę robi wielką różnicę. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy kapitan i podpora drużyny coraz wyraźniej nie wytrzymuje trudów sezonu. Wszyscy fani The Reds mówią dziś o zdrowiu Stevena Gerrarda: wiadomo już, że na wtorkowy mecz z Arsenalem nie będzie gotowy…

Sytuacja w dole tabeli zaczyna się natomiast klarować: dzielne West Bromwich powoli żegna się z ekstraklasą, w dramatycznej sytuacji jest również Middlesbrough. Garethowi Southgate’owi zostały arcytrudne mecze wyjazdowe z notującym zwyżkę formy Arsenalem, mającym również nóż na gardle Newcastle i wciąż walczącym o miejsce w Europa League West Hamem, na Riverside Stadium przyjadą zaś MU i Aston Villa. Jakkolwiek przykro to mówić, menedżer Middlesbrough będzie zapewne kolejnym w serii młodych trenerów, którym się w tym roku nie powiodło…

Alan Shearer, mimo fatalnego początku (jeden punkt w trzech meczach: kiepsko jak na aurę cudotwórcy…), wciąż ma szansę. Wprawdzie przez pierwszą połowę meczu z Tottenhamem jego piłkarze kompletnie nie wiedzieli, jak grać, ale w drugich 45 minutach, a zwłaszcza po wejściu na boisko rekonwalescentów Viduki i Martinsa, wyglądało to jednak lepiej. Sroki mają przed sobą trzy mecze u siebie (Portsmouth, wspomniane Boro i Fulham) – wszystkie do wygrania. Tych dziewięć punktów może już wystarczyć: w tym sezonie barierą bezpieczeństwa będzie właśnie 39-40 punktów, a Newcastle zgromadziło dotąd 30).

O Tottenhamie jakiś czas nie pisałem, więc pozwolę sobie na dwa akapity. Pierwszy na temat Toma Huddlestone’a, który w dzisiejszym meczu z Newcastle był najlepszy na boisku. Uważajcie, bo o młodego rozgrywającego Kogutów może się odbyć jedna z najgorętszych wojen transferowych zbliżającego się lata: sam nie chce wprawdzie odchodzić, ale wie, że być może będzie musiał, zwłaszcza po tym, jak Fabio Capello wymienił go obok Theo Walcotta i Joe Harta jako jednego z najbardziej obiecujących piłkarzy młodego pokolenia. Jego przegląd sytuacji i umiejętność celnego kilkudziesięciometrowego podania z pierwszej piłki porównuje się z Glennem Hoddlem, strzał z dystansu ma bodaj lepszy (a na pewno silniejszy) od Gerrarda – kłopot w tym, że do ubiegłego tygodnia prawie nie grał, bo miejsca w środku pola należały do Palaciosa i Jenasa. Teraz pomogły mu zawieszenie za czerwoną kartkę pierwszego i kontuzja drugiego – Huddlestone nie zawiódł, ale nie jest powiedziane, czy Harry Redknapp nie wróci do poprzedniego ustawienia…

Drugi akapit będzie o Redknappie właśnie, nazywanym przez angielskich dziennikarzy „dwa punkty w ośmiu meczach”, bo nie ma tygodnia, żeby menedżer Tottenhamu nie wypominał Juande Ramosowi fatalnego początku sezonu. Oczywiście trudno przypisywać odrodzenie drużyny jednemu człowiekowi – na rynku transferowym np. Redknapp otrzymał wyjątkowo silne wsparcie prezesa, w klubie świetnie odnaleźli się „synowie marnotrawni” Defoe i Keane, King grał częściej niż się spodziewano, życiową formę osiągnął Lennon, a Palacios z jego agresywną walką o piłkę okazał się pomocnikiem, którego od zawsze tu brakowało – ale z drugiej strony gdyby podzielić pozostałe 42 punkty przez 25 kolejek, dałoby to mocne szóste miejsce.

Nudna kolejka, jak widać po wpisie: statystyki dominują nad zachwytami. Szczęśliwie wydarzył się jeszcze półfinał Pucharu Anglii między Arsenalem a Chelsea. Może sobie Arsene Wenger narzekać na jakość murawy (zawsze to lepsze niż narzekanie na własnego bramkarza…), ale przede wszystkim powinien oddać sprawiedliwość Didierowi Drogbie: pomyśleć, że człowiek, który parę miesięcy temu grzał ławę i był niemal pewnym kandydatem do odejścia, w dziewięciu meczach strzelił osiem goli. I to jak ważnych…

A skoro o napastnikach z nazwiskami mowa: moment jest równie dobry jak każdy inny (a może nawet lepszy niż inny, zważywszy, że człowiek, o którym mówię, nie wykorzystał dziś karnego), żeby powiedzieć, że Dymitar Berbatow nie potwierdza, iż wart jest sumy, jaką za niego zapłacono… O co się chętnie pospieram.

35 komentarzy do “Statystycznie rzecz biorąc

  1. ~michalj

    Panie Michale, rzeczywiście „nudą” zaczęło wiać na wszystkich frontach. Jako kibic Manchesteru nie uwierzyłbym, jakby ktoś mi powiedział, że obejrzę takie dwa gnioty jak te z Porto i Evertonem. Pierwszy wniosek z dzisiejszego meczu, to po prostu fenomen jakim jest para środkowych United. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem, trudno mi sobie przypomnieć taką drugą dwójkę. Vidic jest kapitalny, ALE TYLKO jeśli gra z nim Ferdinand (pomijając wpadkę z L’poolem). Widać jak bardzo się ich umiejętności zazębiają. Po drugie, rezerwom Manchesteru jeszcze dużo brakuje do pierwszego składu. Średnia wieku na boisku była dzisiaj porównywalna do tej z „codziennym Arsenalem”, ale różnicę poziomów między tymi dwoma drużynami było widać.I po trzecie, ten denerwujący mnie do granic Berbatov. Wiem, że statystyki są za nim, ale on mnie doprowadza do szału. Strasznie wolny, zapomina o technice, a ten karny dzisiejszy to będzie mi się śnił po nocach. A przez to cierpi Tevez, który niepotrzebnie spychany jest do roli trzeciego.

    Odpowiedz
    1. ~Damian

      Berbatov krytykowany jest przez kibiców przedewszystkim za swoje lenistwo,arogancką-nonszalancję oraz tzw „ciotowatość”.Kibice Bułgarii juz dawno go wyzywali od najgorszych jako ze grajac w swojej druzynie nie starał sie juz totalnie a do tego zszedł sam z siebie z boiska po 20-kilku minutach bo zrobił sobie ” lekkie kuku”-mimo iz był…kapitanem.Teraz jak poczytałem sobie wypowiedzi kibiców na wyspach to i oni zaczeli tak sie o nim wypowiadać-i jest w tym dużo prawdy-bo same umiejetności ma doprawdy wielkie.

      Odpowiedz
  2. ~kurek79

    Wielkiego sporu chyba nie będzie bo Berbatov rzeczywiście zaczął zawodzić, ale jeśli chodzi o pieniądze to wszystko jest wart tyle ile ktoś chce za to zapłacić. Na wolnym rynku tak jest ze wszystkim. A co do MU to zastanawiam się jaką trzeba mieć ławkę żeby pokusić się nawet nie o 5, ale 3-4 trofea,skoro o Manchesterze mówiło się w kontekście długiej ławki, a teraz okazuje się że jest ona jednak za krótka. Jako kibic MU mam nadzieję, że ta ociężała lokomotywa dojedzie do dwóch najważniejszych stacji w sezonie. Choć z tygodnia na tydzień drżę coraz bardziej…

    Odpowiedz
    1. ~mewstg.blox.pl

      kurek79, i tak ma być, masz drżeć 🙂 Fatalnie byłoby gdyby wszyscy kładli się przed MU na ziemi, a ci jechali po nich jak po łysej kobyle. Wygrać 5 pucharów w jednym sezonie (nawet jak jeden mocno naciągany) to byłby koniec piłkarskiego świata. Wielu zastanawiałoby się po co dalej grać w piłkę skoro wygrywa tylko MU. Będzie bardzo zabawnie, jak skończy się na Pucharze Ligi, wszek klątwa LM o niewygrywaniu dwa razy pod rząd może wciąż działać, a utarczki Fergusona z Bentezem mogą sprawić, że i w PL noga się powinie.

      Odpowiedz
      1. ~kurek79

        Powiem szczerze, że te 5 pucharów od początku było dla mnie trochę nierealne, choć nie miałem nic przeciwko temu. Z całym szacunkiem, nie za bardzo mnie obchodzi problem dominacji jednego zespołu dopóki jest to mój zespół:))) Choć z drugiej strony mam gwarancję,że ci gracze ciągle będą głodni sukcesów, bo ciągle jest dużo do udowodnienia. Chcę, żeby moja drużyna stawiała sobie „kosmiczne cele”, dlatego bez względu na to jak skończy się ten sezon, od sierpnia znów będę oczekiwał od nich 5 pucharów. Chyba o to przecież w tym wszystkim chodzi…

        Odpowiedz
        1. ~Stary Trafford

          Tylko tyle, że nie tylko Arsene Wenger krytykował murawę Wembley. Alex Ferguson powiedział, że to był powód, dla którego wystawił skład, jaki wystawił. Bał się kontuzji…

          Odpowiedz
    2. ~Bandzior

      W moich oczach Man U, biorąc pod uwagę obecną formę półfinalistów LM, jest w czwórce zespołem najsłabszym. Dwa obecnie najsilniejsze kluby grają ze sobą w drugim półfinale i myślę, że to któryś z nich ostatecznie zwycięży.

      Odpowiedz
  3. ~Coben

    Już dawno miałem napisać coś odnośnie Berbatov’a. Muszę powiedzieć to jasno, że nie jest wart 30 milionów choćby nie wiem z której strony na nie patrzył. Oczywiście jeżeli strzeli zwycięskiego gola w finale LM lub przesądzającym o mistrzostwie to nikt o kasie nie bedzię pamiętać. Berbatov jest specyficznym typem piłkarza ani to rasowy napastnik ani pomocnik. W lidze strzelił 8 bramek w sumie 13. Co na liczbę wszystkich meczy nie robi to jakiegos wrażenia. Obserwuję jego grę od dłuższego czasu póki Manchesterowi idzie dobrze to nikt na niego uwagi zwracać nie bedzię, jeżeli się okaże, że Manchester nie zdobędzie ani LM ani Premier to zacznie szukanie się winnych. Myslę, że pierwszą osobą będzie Berbatov. Nie chcę by to odczytywać, że Berbatov jest słaby. Grał w Londynie napewne świetne mecze mając ogromny wpływ na liczbę strzelanych bramek ale MU jakoś swojej wartości nie może moim zdaniem pokazać

    Odpowiedz
  4. ~koko

    Temat Berbatowa wydaję mi się bardzo obszerny…Zeby oceniać ile jest wart trzeba mieć pewne podłoże,co wg mnie brakuje chyba 99% z fanów United, albo inaczej-trzeba było oglądać przyn. połowa jego meczów z 4 poprzednich sezonów. Kiedy go kupowano na pewno był wart tych 30mln (i wg mnie nadal jest), a czy zdoła się wkomponować w sam zespół i przywyczaić się do stylu gry United to już inna sprawa. Na razie mu się nie za bardzo udaje,co jednak nie oznacza,że nie należy do najlepszych piłkarzy świata.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To ja spróbuję: jego technika i wyobraźnia, jego instynkt pod bramką, umiejętność przyjęcia piłki, zastawienia się, elegancja zachwycały mnie w czasach Tottenhamu równie mocno, jak irytowały maniery gwiazdora czy gesty zniecierpliwienia pod adresem kolegów. Ale nie miałem wątpliwości, że Bułgar potrafi wszystko i że tylko z powodu gry w małym klubie nie mówi się o nim jak o najlepszym napastniku świata. Teraz zaczynam się zastanawiać, czy to może kwestia telepatetycznego zrozumienia z Robbiem Keanem dodawała mu coś ekstra (podobnie zresztą jak Irlandczykowi współpraca z Berbatowem…). W Manchesterze United miał momenty wielkości, ale właśnie momenty. Być może to typ piłkarza, któremu służy stabilizacja: gra ciągle w tym samym ustawieniu i z tym samym partnerem, ale nie bardzo w to wierzę – tym bardziej, że już w MU wychodził na boisko głównie z Waynem Rooneyem, a pokażcie mi napastnika, który nie chciałby grać u boku kogoś, kto równie ciężko pracuje i jest równie mało egoistyczny jak Anglik. Jak widać nie znajduję racjonalnych wytłumaczeń tego, że Berbatow nie zawojował dotąd Manchesteru. Ale nie wierzę w to, że nie przyzwyczaił się do styl gry.

      Odpowiedz
      1. ~koko

        Dla mnie Rooney i Berbatow nie za bardzo pasują do siebię,przynajmniej na razie (Berbatow nie strzelił dotąd żadnej bramki po podaniu Rooney’a chyba) A czy Rooney jest aż tak mało egoistyczny,to nie wiem…Mówiąc,że Berbatow na razie się nie przystosował,może nie do końca mam racje,może po prosto Ferguson go widzi własnie w roli cofniętego napastnika,bardziej rozgrywającego… nie wiem czy tutaj możemy już mówić o nim jako napastnik. Sam już nie wiem…chyba,że naprawdę widzi go w roli Cantona?! To prawda,że im więcej ma lat,tym bardziej zaczyna się cofać-nie w rozwicie 🙂 Dla reprezentacji też przestał grać na szpicy. Stąd rozumiem poniekąd sfrustrowanie wielu kibiców United,którzy myśleli będzie stał z przodu tylko ładował bramki niczym Luca Toni. Ja się również spodziewałem,że będzie miał koło 30bramek w tym roku. Widocznie Ferguson’owi nie chodziło o tym,inaczej kupiłby ktoś jak Huntelaar czy Benzema.

        Odpowiedz
      2. ~golden_guy@poczta.onet.pl

        ’Styl’ to w tym sezonie słowo wytrych przy każdej dyskusji o United. Trudno w ogóle zdefiniować grę Manchesteru w przeciągu ostatnich siedmiu miesięcy – a co najmniej o wiele trudniej niż w porównaniu z sezonem poprzednim. Wówczas mieliśmy pewne stałe – dwójkę niezwykle walecznych i rozumiejących się bez słowa napastników, wspieranych przez niesamowitego Cristiano Ronaldo, którzy to głównie dawali United ogromne możliwości gry kombinacyjnej i niebywałą szybkość w kontratakach; ponadto ogromną siłę stanowiły skrzydła, i to nie tylko za sprawą CR7. Domeną Chelsea od długiego czasu jest żelazna obrona, która stwarza możliwości gry z kontry czy prostego „wszystkie piłki na Drogbę”, jak lubię trywializować w rozmowach z 'niebieskimi’ kumplami. Liverpool z kolei gra jak zawsze brzydko, ale skutecznie, a dwójką Torres-Gerrard, wyczynia cuda, które chyba wszystkim kibicom drużyn przeciwnych każą się zastanowić nad sensem uganiania się przez bite 90 minut.Oczywiście w dyskusji o stylu gry trudno uciec od stereotypów i uproszczeń, jednak zupełnie bezcelowe stają się one w odniesieniu do tego co w obecnych rozgrywkach prezentuje Manchester United. Otóż Diabły w tym sezonie nie trzymają się żadnego jasno zdefiniowanego stylu. Chciałoby się zaraz dodać „niestety” – chyba po części słusznie. Słynna rotacja z jednej strony dała United nieograniczone możliwości jeśli chodzi o taktykę,przyniosła także kilka trofeów, które, co tu kryć, są zaledwie przystawkami. Z drugiej jednak nałożyła olbrzymie obciążenie na zawodników i trenera, którzy do każdego meczu podchodzą indywidualnie. Wszak od profesjonalistów wymaga się nie tylko przygotowania kondycyjnego, lecz także taktycznego właśnie, umiejętności odnalezienia się na boisku, uwzględniając nie tylko przeciwnika, ale też słabe i mocne strony partnerów. A trudno taką koncentrację utrzymać, gdy gra się dwa mecze w tygodniu. Stąd właśnie konieczność szafowania składem, które kilkakrotnie się opłaciło (vide wyśmiewani przed meczem z Chelsea Fletcher i Giggs), ale też doprowadziło do poważnych wpadek (Fulham i zagubieni Ronaldo Berbatov). Odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie wielu zawodników United na meczach sprawiało wrażenie zagubionych – nie mniej niż kibice, którym dla zdefiniowania stylu Manchesteru pozostały hasła o „diabelskim sercu” Teveza i Roo czy przywoływanie duchów przeszłości (atomowe woleje Scholesa). Wielu z nich rozczarowuje też rzemieślnicze ciułanie punkcików, z myślą o końcowym triumfie.Nic dziwnego, że Berbatov w tym wszystkim staje się dla fanów postacią coraz bardziej antypatyczną. Jego przyjście było jednym z pierwszych kroków ku realizacji planu Fergusona na obecny sezon. Bułgar dał wyraźny kontrast dla duetu „szybkich i wściekłych” napastników, tym samym wielu fanom odebrał to, co dobrze znali i co świetnie funkcjonowało w zeszłym sezonie. Stwierdzenie, że to Berba zmienił styl United jest ryzykowne, ale ma dość wyraźne odzwierciedlenie w meczach, w których ten pojawiał się na boisku. Przy tym mówienie, że Berbatov nie dostosował się do stylu United staje się już błędem (patrz wyzej).Berbatov sam w sobie irytuje… brakiem umiejętności. Kiepska szybkość i gra głową chyba najbardziej rzucają się w oczy, bo niestety są sytuacje, w których nie da się tego nadrobić bajeczną techniką. Do tego, w przeciwieństwie do Teveza, który przecież w zeszłym roku również debiutował w barwach ManUtd, Berba, m.in. dzięki swojej nonszalancji, braku zaangażowania, jest dla wielu kibiców nadal człowiekiem 'z zewnątrz’. I trudno mu będzie zdobyć inny status, bo machina krytyki teraz już napędza się sama.

        Odpowiedz
        1. ~koko

          To miałem na mysli kiedy mówiłem o podłożu,bo mówienie,że jest wolny,albo gra źle głową wskazuję na to,że ten kto tak mówi po prosto nie oglądał Berbatowa,zanim dołączył do United…. bo zdecydowanie nie był wolny w Tottenhamie (Lennon lub Keane nie są wolniejsi od Ronaldo lub Rooney,a Berbatow zdobył nie jedną bramkę po ich podaniach) A zdolności gry głową także ma nieprzeciętne,od razu przypominam sobie kilka bramek dla Tottenhamu,Bayer i dla reprezentacji.

          Odpowiedz
          1. golden_guy@poczta.onet.pl

            Wszystko fajnie, tylko że kibice United przejechali się już na Andersonie czy Tevezie, który jest cieniem samego siebie – stąd obawa przed oceną na podstawie poprzednich sezonów. Ja nie oceniam Berby za zasługi dla Spurs czy Bayeru, ale za to co prezentuje w barwach Manchesteru. Nigdzie nie napisałem, że Bułgar to „kompletne drewno” ani „30 mln wyrzuconych w błoto”, nie przekreślam też jego szans na rehabilitację czy to w kolejnych sezonach czy w końcówce obecnego, bo wiem, że w pewnych aspektach piłkarskiego rzemiosła jest kopaczem z najwyższej półki. W pozostałych jednak ma widoczne gołym okiem braki. Nie wiem jak uważnie śledzisz spotkania United, nie wiem też czy bronisz Berbatowa na przekór „powszechnej opinii” (a ta nie jest jednoznaczna), czy z sentymentu. Ja trzydzieści sześć występów uważam za wystarczające dla wniosków na _sezon obecny_. A więc ani nie poprzednie, ani kolejne trzy. 😉 Mam nadzieję, że wszystko jest wystarczająco przejrzyste, bo pierwotną wersję posta wcięła mi Mozilla.

          2. Michał Okoński

            Napisałem wczoraj o Berbatowie jedno krótkie zdanie, ale dziś, szukając kontekstu, zajrzałem na kilka angielskich forów kibiców MU. I przyznam, że nie mogę się otrząsnąć. Bułgar jest niemiłosiernie chlastany i to nie tylko za wpadkę z rzutem karnym, ale za całokształt. Mówi się o nim i pisze, że jest leniwy, nieprofesjonalny i rozkapryszony, że nie pracuje dla zespołu, że nie jest wart połowy sumy, jaką za niego zapłacono, że jest drugim Veronem, itd., itp. Przyznam, że się nie spodziewałem aż tak ostrych sądów: owszem, ostatnio nie błyszczał, ale przecież nie on jeden. Trzynaście bramek to nie jest rewelacyjny wynik, ale też nie tragiczny. Wiadomo, że nie lubi rotacji, że przywykł do bycia supergwiazdą, a tu jest jedną z wielu gwiazd i to bynajmniej nie największą. Pomyślelibyście, że mówi się nawet o jak najszybszym odsprzedaniu go do Tottenhamu?

          3. Michał Okoński

            Czyli golden_guy@poczta.onet.pl ma zupełną rację: machina krytyki już się napędza i jest kwestią dni, zanim przebije się do mediów. Chyba że Berbatow zaczaruje w meczu z Portsmouth, w co jakoś nie wierzę…

          4. ~Michał Zachodny

            Ktoś napisał wyżej, że po części usprawiedliwia Bułgara bo przecież do Rooneya on nie pasuje… Zaraz, zaraz. Nie po to ma Manchester do tego wszystkiego właśnie Teveza, Cristiano Ronaldo, Giggsa czy Schoelsa (by tylko tak ofensywnych graczy wymienić) by narzekać na brak zrozumienia między jednym a drugim zawodnikiem. Niewątpliwie Alex Ferguson pierwszy by taki brak chemii dostrzegł i inaczej ze składem kombinował. Sądzę jednak, że po prostu do takiej sytuacji dojść nie może – w tym zespole jest taki potencjał, tak różne pomieszane style gry, że i w końcu Bułgar, gdyby chciał, pewnie by się dostosował i zaczął grać na miarę swojej ceny i oczekiwań kibiców United.Na podwórku o takich zawodnikach mówi się, że 'przegwiazdorzyli’ i chyba jest to prawda, gdzieś w tym całym zgiełku Berbatow się zagubił, poczuł za mocno czy po prostu zlekceważył innych. Jednak podłoże problemu może być gdzieś indziej bo przecież nie z takimi rzeczami i gwiazdorami już sobie suszarka Alexa radziła…

          5. ~michalj

            Dziękuję wszystkim za przedstawienie swoich opinii. Od kilku miesięcy czekałem na dyskusję o Berbatovie, bo widziałem, że coś jest z nim nie tak, ale jakoś czułem się w tym przekonaniu osamotniony. Gdzieś czytałem (to czasem nie na tym blogu?), że Berbatov przychodząc do MU usłyszał z ust Fergusona coś w rodzaju „Tylko nie zmieniaj swojego stylu gry. Potrzebujemy cię dokładnie takim jakim jesteś.” Nawet jeszcze 3 miesiące temu Ferguson mówił o nim:”Whenever a player comes here, people will find a way of criticising him, but his statistics are incredible,” said Ferguson. “He did more running [against Boro] than most of the other players — even Rooney. It’s his languid style that is deceptive. Berbatov’s way of picking a pass is fantastic. I don’t think we’ve had a player with the beautifully-weighted pass that he can produce since Cantona.’’A z drugiej strony wystarczy wpisać w google’u „berbatov…” a google z systemu samo-uzupełniania dodaje na trzecim miejscu wyszukiwanych „…lazy”, co ładnie obrazuje jakich skojarzeń z Berbatovem ludzie szukają.I zastanawiając się nad tym bardziej, może to właśnie jest to coś co mnie w nim tak irytuje – zupełnie nie można go scharakteryzować, zaszufladkować, wrzucić do jakiejś kategorii. No bo przecież niby jest leniwy, ale statystyki są za nim. Niby kibice wieszają na nim psy, ale Ferguson porównuje go do żywej legendy MU. I jak go tu rozgryźć?Golden_guy – świetny komentarz.

          6. Michał Okoński

            Myślę, że tu nie ma sprzeczności. Przecież on rzeczywiście potrafi grać jak Cantona, genialnie podaje, fenomenalnie strzela i potrafi pracować. Pamiętam taki mecz Tottenhamu z Boltonem, gdzie drużyna z Londynu broniła prowadzenia grając wiele minut w dziesiątkę, a on grał jako samotny napastnik. To było niewiarygodne: w jakich sytuacjach potrafił przyjąć piłkę i przytrzymać ją, dając odetchnąć swoim obrońcom i – samemu, podkreślam – stwarzając zagrożenie pod bramką Boltonu. To lenistwo, na które często nabierają się obrońcy (i, jak widać, także kibice) jest rodzajem bodylanguage: Bułgar wydaje się senny, niezainteresowany, ale zanim się zorientujesz, pakuje piłkę do siatki albo dogrywa koledze.Pytanie brzmi, co się stało w Manchesterze, jeśli się stało. I odrzucam wyjaśnienie, że nie odpowiada mu ustawienie. W Tottenhamie grał zarówno jako wysunięty napastnik (kiedy Robbie Keane schodził do środka), jak i napastnik cofnięty (kiedy dogrywał Keane’owi). Mówię szczerze: nie rozumiem, jak można nie ułożyć sobie współpracy z Rooneyem albo nie umieć korzystać z podań Ronaldo, Giggsa czy Carricka. Przecież kiedy mówimy o Berbatowie, powinniśmy wspomnieć jeszcze o grze bez piłki: umiejętności ustawienia się, przewidzenia, gdzie pojawi się piłka albo gdzie znaleźć strefę bez obrońców.Więc jak?

          7. ~koko

            Nie wiem dlaczego dotąd nie ułożyli sobie tej wsołpracy… można tylko przepuszczać. Z jednej strony wczoraj oglądałem statystyki z których winikało,że Rooney strzela najwięcej w parze z Berbatowem (więcej niż np z Ronaldo czy Tevez). Ale nie wiem ile bramek strzelił po jego asyscie (bo jak wcześniej powiedziałem Berbatow jak dotąd nie strzelił ani raz po podaniu Rooney’a) Dotąd Berbatow ma 2 bramki po podaniu Carrick’a, tyle samo po podaniu Teveza i raz od Ronaldo-cała reszta to są dobite piłki albo po odbicie od innego gracza. Inna sprawa-rzadko kiedy jest pierwszym wyborem podających (kiedy już jest w polu karnym).Dziwna sprawa,naprawdę… nie szukałbym oczywiście tutaj konspiracji. Ale może np Rooney’owi odpowiada bardziej współpraca z Tevezem i czeka na rozwój jego sytuacji w United.

          8. ~Damian

            No wlaśnie to jest to o czym na początku napisałem-ze jest oceniany jako leniwy miekki arogant który ma wszystko i wszystkich w d…na skysports nawet takie teksty lecą pod debatą o ostatnim meczu ManUtd-Ever.I jeszcze do Koko-skoro jestes Bułgarem to mniemam ze zalezy ci na twojej repreprezentacji-a ja powiem ci szczerze ze j…ał bym takiego zawodnika który jeszcze ma czelność być kapitanem-zachowując sie jak ostatnia-(tutaj wstaw sobie słowo).

          9. ~Damian

            Spokojnie;) i przepraszam jezeli ktokolwiek czuje sie urażony.Powiem szczerze ze mnie bardziej obchodzi to jakie podejscie wykazuje Dymitar w stosunku do swojej reprezentacji-a to mnie zawsze wyjatkowo bulwersuje.Tak naprawde to jest piłkarzem o wielkich umiejetnościach i to jak gra w klubie nie jest problemem,cała dyskusja o jego osobie na tychże forach United wynika z jego podejscia, osobowości,a nie tego czy słabo mu idzie sama gra w piłke w danym momencie-tyle tylko ze wyciaga sie w takich momentach teksty o cenie za jaka kogos kupiono albo o tym ze gdzie indziej grał o wiele lepiej-tylko po to aby sobie poużywać,ale przyczyna jest inna.

          10. ~koko

            Jego podejście do gry w reprezentacji jest,dla mnie,jak najbardziej w porządku. Jeżeli chodzi o to słynne opuszczenie boisku w 20 bodajże minucie w towarzyskim z Serbią,naprawdę nie rozumiem w czym problem. Niektórzy jeżeli doznają jakiegoś urazu decydują się dalej gracz,inni nie… że miał niby grać dalej bo jest kapitanem czy co? Darujmy sobie takie psudopatriotyczne traktowanie. Petrow chciał grać kontuzjowany,w wyniku czego doznał takiego urazu,że wrócił na boisko tydzien temu (od Sierpnia). a Berbatow stał się kapitane bo były kapitan (Petrow z Villi) miał konflikt ze Stoichkovem i na krótko zrezygnował z reprezentacji.Nie zaprzeczam,że oba Petrowi o wiele bardziej nadają się na kapitana niż Berbatow,ale znowu nie widzę co to ma do rzeczy… A,że niektórzy w Bułgarii postanwili na niego najeżdżać (chyba głównie fani Levskiego) to ich sprawa.Dla mnie to jest głupie.

          11. ~koko

            A Ja szczerze nie je..ł bym go 🙂 Inna kwestja jest dlaczego jest kapitanem i na ile się nadaję. Nie widzę co tutaj reprezentacja ma do rzeczy. Mnie też irytuje czasami swoim zachowaniem i gestami jak było podczas drugiego sezonu w Tottenhamie. Ale nie jeden dobry zawodnik mnie irytował i jakoś potrafię oddzielić grę od zachowania. Jeśli gra jak w Tottenhamie lub Bayerze,guzik mnie obchodzą jego fochy (a w Manchesterze chyba ich nie pokazywał,tak samo w Leverkusen) Jeżeli coś takiego ma miejsce,to jest problem raczej trenera,a nie kibiców.

          12. ~KP

            Juz kilka razy mialem o tym napisac na tym blogu, nie napisalem i stalo sie. Padlo to zdanie ktore moim zdaniem wisialo w powietrzu od dawna. Berba z powrotem do Spurs. Czy to jest realne? Ja nie wiem ilu i jakich specow pomaga w tworzeniu pilkarskich gier komputerowych, i czy to nie zwykly przypadek, ale gralem ostatnio w jedna z nich w trybie menadzerskim(jako boss Kogutow) i w drugim sezonie Berba wrocil na The Lane choc nie skladalem oferty ManU.

          13. ~koko

            No większość ich meczów w tym sezonie oglądałem i to ze względu akurat na Berbatowa (przed tym oglądałem wystarczająco dużo zarówno United ja i Berbatowa,niezależnie od klubu w jakim grał…żałuję tylko że przegapiłem prawie cały jego pierwszy sezon w Spurs) A Berbatowa bronie po części z sentymentu (bo sam jestem Bułgarem),ale przede wszystkim dlatego,że oglądałem go na tyle,żeby wiedzieć co potrafi. Ale też nie do końca go bronie,bo zdaję sobie sprawę,że ten sezon ma nie najlepszy (to,że jest moim rodakiem nie czyni ze mnie ślepca). Nie mniej,On też ma swój udział w tym aby United był teraz na czele tabeli (nie jak mówią niektórzy,że jest tam mimo Berbatowa). A teraz w dużym stopniu jest obarczany winą za ostatnie niepowodzenia United…i jakoś się zapomina o tym,że od reważu z Interem praktycznie gra z kontuzją i nie jest w dyspozycji. Nieważne,będzie dobrze 🙂 A z tym powrotem do Spurs bym nie przesadzał 😉 choć teraz czytam z uśmiechiem jak rozbił taka świetna para jak Rooney i Tevez… chętnie oglądałbym znowu parę Keane/Berbatow. Bo oglądałem ich obie i muszę powiedzieć,że ta druga była zdecydowanie lepsza.

        2. ~piotrek

          Osobiście mi się United w obecnym sezonie coraz bardziej podoba; doceniam coraz bardziej klasę, zaawansowanie taktyczne, stalowe nerwy w końcówkach meczów przy 1:0, no i ciągły głod sukcesów i walkę na (teraz już) 4 frontach. Przecież ten skład miał 2 lata temu świetny sezon, rok temu genialny, a w tym wciąż ma szansę na kilka pucharów! FA cup ciężko oceniać, to był przecież prawie 3 skład…. Jak wielki to jest klub i świetny skład świadczy fakt, że jako porażkę uzna się np 3 trofea, a nie 5.Zastanawiam się tylko, jak Ferguson rozwiąże sprawę weteranów w nastepnym sezonie. Póki co, w większości spotkań występował któryś z dwójki Giggs, Scholes, jako pewne spoiwo, czynnik stabilizujący, nadający drużynie niesamowity spokój. Następców tych fantastycznych piłkarzy w klubie chyba nie ma.

          Odpowiedz
  5. ~E.Łuczkowski

    Kolejka może się jak dotychczas wydawać nieciekawa, ponieważ po prostu nie było interesujących spotkań. W sobotę i niedzielę walczyły głównie zespoły, unikające spadku do Championship (a i tak wiadome jest to, że prawdziwy bój będzie można oglądać między tymi klubami w ostatnich kolejkach sezonu, gdzie każda drużyna będzie chciała wyłożyć wszystkie siły, aby tylko się utrzymać). Prawdziwa gratka dla kibica odbędzie się w środę i czwartek – trzy świetnie zapowiadające się mecze i w każdym z nich bierze udział zespół z „Big Four”. Jeśli dzisiaj/jutro któraś z drużyn z pierwszej trójki się potknie, to tak naprawdę może powoli zapomnieć o mistrzostwie…

    Odpowiedz
  6. malaszkiewicz@op.pl

    Ferguson stanoł w obronie dimitara, mysle ze problem berbatova polega na tym ze oczekiwano od niego bycia snajperem tymczasem na boisku odgrywa on nawet nie tyle role cofnietego napastnika co wrecz pomocnika, prosze spojrzec na mecz z porto, gdzie był berbatov? jak zadko był w polu karnym. Berba potrafi przyjac piłke w otoczeniu rywala (bramka scholesa z sunderlandem) popatrzec impodac, to nie jest przypadek ze bługar jest w niemal kazdej bramkowej akcji zaangazowany w któryms momecie. polecam zerknac na dwa ponizsze linki, jeden z redloga drugi z firmy actim prowadzacej oficjalne statystyki piłkarzy całej premiership, licza tam wszystko. Szokujace?http://actimindex.files.wordpress.com/2008/08/premover_index_top10022.gifhttp://redlog.pl/2009/04/21/o-taktyce-gadka-krotka/zanzaczam ze fanem UNITED jestem od kiedy kojaze piłke kopaną, wilu grajków widziałem w tej koszulce, głównie charyzmatycznych, berbatov natomiast jak wiemy takim na pewno nie jest, ja chłopaka nie bede bronił ja poprostu pokazuje liczby a jak ktos pisał one sa za bługarem. Co ode mnie juz osobiscie bardziej bym sie nad tevezem rozwodził, jakim cudem ten piłkarz zmianił sie az do takiego stopnia, biega to fakt, walczy to fakt, ale nie wiele wiecej, załuje carlitos ale chyba sie zegnamy po sezonie chodz chciałbym zobaczyc piłkarza sprzed roku jeszcze w akcji.

    Odpowiedz
  7. ~lukasz.papuda

    Niezwykle ciekawa będzie walka Tottenhamu z West Hamem o Europa League. Młoty są spustoszone przez kontuzje i ciężko będzie im utrzymać 7 pozycję, ale ostatni mecz z Aston Villą pokazał, że wcale nie trzeba być lepszym żeby zdobywać punkty. Przy okazji chciałbym zaprosić na mój blog, mam nadzieję, że nie ma Pan nic przeciwko Panie Michale: http://www.papuda.blox.pl/html

    Odpowiedz
  8. ~Michał Zachodny

    Podziękujmy Liverpoolowi za dwa mecze roku, jeden w Lidze Mistrzów, a drugi w Premier League. Dlaczego akurat nim? Bo gdyby nie zabawne błędy obrony drużyny Beniteza to pewnie nikt nigdy by nie doipuścił by padły 3 z 4 bramek Arszawina oraz gole Anelki, Lamparda (jeden) czy wcześniejsze dwa Ivanovicia. Hiszpan musi być doprawdy wściekły. Jestem bez tchu po tym spotkaniu. Tym razem to ja byłem biernym obserwatorem, bo przecież doświadczyłem czegoś podobnego zaledwie tydzień temu i wiem co pewnie czuli kibice Arsenalu. Kibice Liverpoolu czują się pewnie paskudnie, dwukrotnie strzelili osiem bramek, a praktycznie stracili szansę na jakiekolwiek trofeum w tym sezonie. Brawa dla Fabiańskiego, obok Arszawina to najlepszy zawodnik w dość słabej drużynie Arsenalu. Gdyby nie mądre zmiany Wengera nie byłoby tak spektakularnego wyniku i meczu. Obrona, a w szczególności para stoperów Toure Silvestre byli tragiczni i w zasadzie na tacy podawali kolejne sytuacje Torresowi. Dlatego Arsenal nie ma szans w walce o tytuł, któryś rok z kolei… Cudowny mecz. Naprawdę, jestem zachwycony. Liverpool grał momentami jakby jego zawodnicy, za przeproszeniem, się czegoś nawąchali! Tymczasem u rywali geniusz dwóch, trzech zawodników pozwolił im powstrzymać tą maszynkę do pressingu, agresywnej gry i stwarzania sobie sytuacji będąc po wpływem nowego LSD – atmosfery na Anfield. Widzisz Damian, to była atmosfera z serii 'cracking’. Jak i całe spotkanie. Niesamowite… I pomyśleć, że to już koniec, ja się czuję jakbym pięć minut temu zasiadł przed telewizorem i czekał na pierwszy gwizdek Webba.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *