A jednak to nie dziennikarze rządzą światem. Właśnie ogłoszono wyniki plebiscytu na piłkarza roku Football’s Writer Association, czyli związku dziennikarzy piszących o piłce nożnej, i wybór okazał się znacząco inny niż związku piłkarzy: Ryan Giggs, owszem, był drugi, ale zwycięzcą został Steven Gerrard, a trzecie miejsce zajął Wayne Rooney, którego zabrakło w pierwszej szóstce nominowanych przez kolegów-piłkarzy (dalsze miejsca na liście dziennikarskiej: Nemanja Vidić, Rio Ferdinand, Frank Lampard, Cristiano Ronaldo i Michael Carrick).
Mimo że zwycięstwo Giggsa w tamtym plebiscycie ogromnie mnie ucieszyło, obecny sukces Gerrarda wydaje mi się zwyczajnie sprawiedliwy – podobnie zresztą jak docenienie Rooneya. 23 bramki w sezonie, który będzie do końca naznaczony walką o mistrzostwo Anglii, mnóstwo meczów, w których podrywał kolegów (ostatni przykład: sprzed paru dni z West Hamem, przykład najbardziej spektakularny: hat-trick w wygranym 5:0 meczu z Aston Villą, ale warto przypomnieć i gola w doliczonym czasie gry z Middlesbrough) i kilka, w których dramatycznie go brakowało, pasja, zaangażowanie, klasa (piłkarska, bo przecież w grudniu przydarzyło mu się również aresztowanie za udział w bójce)…
Wniosków widzę kilka, a pierwszy jest prościutki: lepiej wybierać piłkarza sezonu, kiedy ten sezon naprawdę się kończy (piłkarze głosowali w lutym, kiedy najlepsze mecze Rooneya i Gerrarda były jeszcze przed nimi). Drugi, równie prościutki: trudno coś wygrać w pojedynkę (w Liverpoolu zbyt wiele zależy od zdrowia i formy Torresa i Gerrarda; choć świetny sezon mieli także Kuyt, Benayoun czy Alonso, nie wytrzymuje to porównania z MU, gdzie aż sześciu piłkarzy trafia do ósemki najlepszych). Trzeci: dziennikarze, choć nie rządzą światem, widzą bardzo wiele (wysokie miejsce Carricka – przed megagwiazdami Torresem, Fabregasem czy Robinho…).
Ciekawe te tegoroczne nagrody. Pierwsza, jak chce wielu, za całokształt, druga może się okazać nagrodą pocieszenia. Liverpool walczył w tym roku o tak wiele, grał – zwłaszcza wiosną, z Realem i MU – tak wspaniale… Czy na otarcie łez zostanie wyróżnienie dla Stevena Gerrarda?
Jakos nie pasjonuja mnie nagrody inne, niz wybiegane na boisku, przyobleczone w ksztalt medali i metalicznie polyskujacych naczyn sporych rozmiarow ;-)Nawiazujac do Twojego poprzedniego wpisu: szkoda, ze juz tak wiele wiadomo o koncowych rezultatach ligi, bo pasjonowac sie tym, kto zdola sie utrzymac jest znacznie trudniej, niz walka o laury, a batalią o miejsce w lekceważonej Lidze Europejskiej (bo chyba sama zmiana nazwy i minimalnie formatu rozgrywek nie uratuje prestizu ex Pucharu UEFA) juz calkiem trudno. Taki wyrownany ten sezon, hoho, mowiono, kazdy moze wygrac z kazdym, mlask-mlask, mowiono, ale jednak koniec taki jak zwykle. Pozazdroscic Niemcom i Francuzom – choc ci ostatni dluuugo czekali na zmeczenie Lyonu.
Po dzisiejszym meczu Wigan-MU muszę Ci przyznać rację. Choć i tym razem długo wyglądało na niespodziankę: Wigan prowadziło, grało dobrze, Ronaldo psuł akcję za akcją – aż do czasu wejścia Teveza (perspektywa jego odejścia z MU: temat na nowy wątek?) Czerwone Diabły nie wiedziały, jak grać.Zabawny skądinąd mecz: przed jego rozpoczęciem ani Steve Bruce, ani prezes Wigan Dave Whelan nie kryli swoich sympatii dla United. Whelan, który służył w wojsku z Bobbym Charltonem powiedział wielkie zdanie: „Będzie mi przykro, jeśli przegramy, ale będzie mi również przykro, jeśli wygramy…”. Oczywiście na boisku nie było widać śladu takiego nastawienia.I jeszcze jedno: Michael Carrick, doceniony w plebiscycie dziennikarzy, zdobył bramkę skracającą dystans dzielący MU od kolejnego mistrzostwa Anglii do jednego zaledwie punktu. W sobotę, w przedostatniej kolejce wystarczy zremisować z Arsenalem, żeby fetować zwycięstwo w lidze na Old Trafford i w ostatnim meczu z Hull (co ważne: przed finałem Ligi Mistrzów) wystawić rezerwowy skład. To chyba ostatnia nadzieja Tygrysów na pozostanie w Premiership.Innymi słowy, jak pisze Henry Winter: w dniu, kiedy Steven Gerrard został piłkarzem roku, MU pokazało, dlaczego jest zespołem roku, dlaczego będzie mistrzem, i dlaczego ma w składzie tylu zawodników zasługujących na indywidualne nagrody. Tevez, o którym cicho było zarówno w plebiscycie piłkarzy, jak i dziennikarzy, strzelił bramkę, która mogłaby rywalizować o nagrodę najpiękniejszej – jeśli nie w całym sezonie, to na pewno w ostatnim miesiącu.
Czekam już na sobotę i mam wielką nadzieję, że będzie feta. Jeden jedyny punkcik! A Tevez podobno zostaje w United, ufff…
Ja jestem pod wielkim wrażeniem zespołu z Wigan. Zagrali absolutnie perfekcyjnie w obronie. Gdyby nie Tevez to mogłoby skończyć się niespodzianką. Nie pierwszy raz widzę w tym sezonie, jak średniaki z ligi grają fantastycznie przeciwko MU (Newcastle, Fulham…)
Moim zdaniem najbardziej ciekawy wniosek to tak różne pozycje Rooney’a w obu rankingach. Czyżby największy twardziel boisk angielskich był nielubiany przez kolegów? Czyżby jego ustawiczne powroty do linii obrony i pościgi za piłkarzami, którzy odebrali mu piłkę były tak irytujące? I w końcu, może to czego kamery nie wychwytują: jego boiskowe 'pyskówki’ za plecami sedziego z piłkarzami przeciwnika obróciły się przeciwko niemu i koledzy po fachu stwierdzili, że po prostu go nie lubią?
Nie płacą mu za to żeby go lubiono;-) a jak by Cie Rooney przewiózł ze dwa razy to też byś nie pałał do niego sympatią. To jest wariat ale oczywiście w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa;-)
I okazuje się, że można grać czwórką Berba-Cristiano-Tevez-Rooney. Z Wigan znów się udało. Rooney i Tevez ze swoim „work rate” to piłkarze-marzenia i gwiazdy-marzenia każdego chyba trenera. Niby system jest 4-2-4, ale pomoc jest wciąż asekurowana, bo Wazza i Tevez robią pressing.
Michał (albo ktokolwiek 😉 mam prośbę-masz jakiegoś linka do najnowszych zdjęć Rzymskiego Stadio Olimpico(najlepiej z Maja 2009 już;)-jakby się dało-z góry dzięki:)
Udało się :]Spurs stracili na WHL tylko 10 goli w całym sezonie. Szacuneczek. Gorzej z tą walkę o 7 miejsce, bo Fulham raczej nie ma zamiaru się poddać.
Fulham ostatni mecz gra u siebie z Evertonem, z którym ostatnimi czasy regularnie wygrywa. Więc wygra i za tydzień i zajmie 7 miejsce.Sytuacja na dole tabeli jest za to pasjonująca. Nie moge uwierzyc, jak Sroki mogły przegrac dzis tak wazny mecz, po poniedziałkowym zwycięstwie. Wypuścili niesamowitą szansę na utrzymanie a teraz wszystko w rękach (nogach) piłkarzy Hull. Podejrzewam, że SAF nie wystawi silnego składu na mecz z Tygrysami. Pytanie tylko czy z rezerwowym MU Hull będzie w stanie sobie poradzic? Czy Villa przegra z Newcastle ?