Za dobrzy, żeby spaść?

West Bromwich to nie to, co Newcastle: nikt tu nie panikuje z powodu spadku z Premiership. Tony Mowbray, mimo degradacji bezpieczny na posadzie menedżera, jest optymistą i mówi o szybkim powrocie. Ma powody: jego klub zarządzany jest odpowiedzialnie, nie ma długów i nie musi sprzedawać piłkarzy, których pensje zostały przewidująco uzależnione od tego, czy grają w Premier League, czy w Championship. Skład, który okazał się za słaby na utrzymanie (choć przecież nie składał broni do przedostatniej kolejki, a futbol, jaki prezentował, budził uznanie ekspertów), w przyszłym sezonie pozostanie mniej więcej taki sam. „Zebraliśmy mnóstwo doświadczeń i staliśmy się lepszymi piłkarzami” – mówi Mowbray. Jamie Carragher, który podczas meczu z WBA wywołał głośną już awanturę z kiepsko kryjącym Arbeloą, opowiadał później, że z perspektywy środkowego obrońcy było to jedno z najtrudniejszych spotkań w sezonie.

Rozmiary katastrofy, która grozi Newcastle, najlepiej pokazują liczby. Spadek z ekstraklasy będzie kosztował ich ok. 35 milionów, co oznacza ponad jedną trzecią ubiegłorocznych dochodów (99,4 miliona). Lwia część tej kwoty to wpływy z transmisji telewizyjnych – na poziomie 30 milionów; w Championship od telewizji wyciąga się zaledwie 2,5 miliona. A jeśli uświadomić sobie, że klub wydaje ponad 60 milionów na pensje (aż dziesięciu piłkarzy zarabia 50 i więcej tysięcy tygodniowo, a ich kontrakty nie przewidują obniżki wraz ze spadkiem), zapaść finansowa może być ogromna.

Oczywiście wielu z tych najlepiej zarabiających pewnie będzie chciało odejść, ale wcale nie jest powiedziane, że łatwo znajdą nowych pracodawców i że klub na nich zarobi – mowa przecież o zawodnikach niemłodych i trapionych kontuzjami, jak Owen, Duff, Viduka czy Butt. Z jednej więc strony trzeba będzie sprzedawać, żeby zminimalizować straty, z drugiej – z przetrzebionym składem nie będzie łatwo myśleć o powrocie. Spirala długów, renegocjacje umów ze sponsorami, spadająca wartość rynkowa klubu, desperackie poszukiwanie kupca przez sfrustrowanego Mike’a Ashleya (w ciągu ostatniego roku jego osobisty majątek zmalał o połowę) – wszystko to każe się obawiać scenariusza napisanego dla Leeds, a powtórzonego przez jeszcze tak niedawno grające w ekstraklasie Southampton i Charlton.

Zgoda: ten scenariusz wciąż nie jest nieunikniony. W ostatniej kolejce wszystkie zagrożone spadkiem kluby grają niełatwe mecze: Sunderland u siebie z Chelsea, Hull u siebie z Manchesterem United, a Newcastle na wyjeździe z Aston Villą (jak widać pogodziłem się już ze spadkiem Middlesbrough). Zakładam, że Sunderland przegra. Nie wierzę, by Hull wygrało, nawet jeśli Alex Ferguson wystawi kompletne rezerwy – ale remisu bym nie wykluczał. Ale nie wierzę również w zwycięstwo zdziesiątkowanego przez kontuzje Newcastle: Aston Villa jest wprawdzie pewna szóstego miejsca i od kilku tygodni jej piłkarze myślą o wakacjach, ale pożegnanie sezonu, ostatni mecz przed własną publicznością wyzwoli u nich dodatkową motywację.

Przewaga drużyny Martina O’Neilla niemal we wszystkich punktach wydaje się bezdyskusyjna – stosunkowo bezpiecznym przykładem może być różnica wzrostu między napastnikami AV a obrońcami Newcastle. Statystyki również nie wyglądają dobrze: na siedem meczów pod Shearerem piłkarze z St. James’s Park strzelali gole tylko w dwóch, a nie tracili – zaledwie w jednym. Menedżer Srok jest wprawdzie człowiekiem-legendą, ale brak mu doświadczenia – podobnie zresztą jak jego piłkarzom.

Otóż tak właśnie: ci świetnie opłacani, opływający w luksusy gwiazdorzy nigdy jeszcze nie byli w podobnej sytuacji (poza Alanem Smithem, który grał przecież w Leeds). Przez lata o takich piłkarzach i takich klubach powtarzano z pełnym przekonaniem „too good to go down”, a oni sami,  mimo iż przegrywali mecz za meczem, zdawali się w to wierzyć. Czy ten niewiarygodny sezon pokaże, że nie ma już zespołów „za dobrych”?

16 komentarzy do “Za dobrzy, żeby spaść?

  1. malaszkiewicz@op.pl

    Ciewakwi mnie postawa villi, ostatnio juz ledwo człapiaca, ewidentnie odczuwajaca trudy sezonu (trzeba bedzie miec szersza kadre by powalczyc o 4 miejsceno i utrzymac obecnych graczy…), hull z MU, z całym szacunkiem ale nie uwazam ze rezerwy beda łątwiejsze od potencjalnego pierwszego skałdu, gdyz gracze graliby na stojaco nie chcac nie daj bóg złapac kontuzji, a rezerwa bedzie chciała jeszcze przekonac fergusona zebych ich rozwazył, patrz macheda który marzy o ławce na stadio olimpico z którego notabene przywedrował. Jak zauwazył prezes hull, zespoły bardziej koncentruja sie na skłądzie MU niz na swoich własnych przygotowaniach.http://www.skysports.com/story/0,19528,11661_5340402,00.htmlSami kibice newcastle uwazaja ze na spadek zasłuzyli jak nikt w ostatnich latach, ciezko sie nie zgodzic, wystarczy popatrzec na liste graczy, same odrzuty z wielkich klubów, wypalone, odcinajace kupony od nazwisk. Byłem wielkim miłosnikiem alana smitha zarówno w leeds jak i MU i mimo swiadomosci ze to troche za wysokie progi dla niego, uwielbiałem go ogladac, walczył jak o zycie (wygrany mecz z chelsea 1-0 po golu fletchera, ach jak alan tam grał…), teraz ja nie poznaje człwoieka. Kto to jest bo to nie jest ten diabeł którego kojarze…ale to jeden z wielu przykładów. Hull natomiast po kapitalnym poczatku, zeszło do poziomu, zaryzykuje stwierdzenie, który to miało prezentowac od poczatku. Z jednej strony mam hull które sie stara, które zasługuje, z drugiej mam nierobów, ale toz to jest newcastle, toon army, st james park, atmosfera…bez tego premiership cos straci. A niech mnie, jestem za newcastle. Sentyment.

    Odpowiedz
  2. ~Roger_Kint

    @Michał Okoński”Spadek z ekstraklasy będzie kosztował ich ok. 35 milionów”Nie do końca. Dostaną pieniądze dla spadkowiczów: 11,5 mln. To juz tylko razem 24.5 straty. Odejście Owena to następne 5mln oszczędności. Lekko licząc. No i robi się 19,5 mln straty. Tam jeszcze paru dziadkom się kontrakty kończą, kogoś można sprzedać. Jest prawdopodobne, że NUFC bedzie w Championship przez 2 lata, ale jak się wezmą w garść to wszystko powinno byc gites. W drugim roku też się dostaje kasę dla spadkowiczów, a payroll powinni już mieć naprostowany. Jeśli Shearer zostanie i jeśli kibicom przedstawi się sytuację jasno, to jestem optymistą.PozdrawiamPS. Skomentowałem Twój poprzedni post – może jeśli znajdziesz chwilkę to się odniesiesz?

    Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Racja: każdy spadkowicz otrzymuje jednorazowe odszkodowanie. Ale warto pamiętać, że każda drużyna Premiership dostaje na koniec sezonu premię w wysokości uzależnionej od miejsa w lidze. Rok później te pieniądze już nie wpłyną… Spadkowicz dostaje mniej za piłkarza niż drużyna, która zdołała się utrzymać itd., itp. Sedno sprawy polega moim zdaniem na tym: nigdy, nawet w najczarniejszych snach, krojący budżet właściciele Newcastle nie dopuszczali do siebie perspektywy spadku. Jeśli już, to pisali go na wyrost, śniąc o ekstra dochodach z europejskich pucharów. A kiedy nie chciał się dopiąć, Mike Ashley dokładał z własnej kieszeni (jestem poza Krakowem, więc nie mam danych pod ręką, ale wydaje mi się, że ok. 20 milionów funtów rocznie).

        Odpowiedz
  3. ~piotrek

    Ja wierzę w Boro…. Newcastle od kilku sezonów walczy, żeby wreszcie spaść z hukiem; Sunderland już nie ma Roya Keana, stracili charakter. Hull miało świetny początek sezonu.. Ale to oczywiście przewidywania z gatunku 'komu się należy’, ostatnia kolejka będzie zaskakująca, naprawdę nie można niczego przesądzać.. Nawet przeciw big four. Motywacja 'coca-cola championship’ jest o wiele większa niż 'no dobra chłopaki, zagrajmy ostatni porządny w sezonie’…

    Odpowiedz
  4. ~Bartek S.

    Jeśli żałować którychś spadkowych drużyn to WBA i ewentualnie Sunderlandu. Ci pierwsi długi czas grali naprawdę ładną piłkę, a Sunderland jest drużyną dobrze pomyślaną, silną, całkiem solidną (choć nie dość, by mieć spokój w tabeli). Natomiast ucieszę się, jeśli spadnie Newcastle. Nie jestem ich antyfanem – kilka kolejek temu trzymałem za nich kciuki. Ale w ostatnich meczach pokazali całkowity brak charakteru. A to nie powinno być akceptowalne wśród drużyn walczących o utrzymanie. Umiejętności tej drużynie nie brakuje, natomiast potrzebowaliby solidnego trenera i bata, który zmotywowałby ich do walki. 🙂

    Odpowiedz
  5. ~papuda.blox.pl

    Ja mam nadzieję, że Aston Villa podejdzie do tego poważnie i nie potraktuje ulgowo podopiecznych Alana Shearera. Spadek Newcastle byłby czymś niezwykle ciekawym. Nie sympatyzuję z tą drużyną więc raczej płakać nie będę jeśli pograją sobie sezon lub dwa w Coca-Colli.http://www.papuda.blox.pl

    Odpowiedz
    1. ~leewus

      Nie sympatyzuję z Newcastle, ale też podobnie jak Bartek S. trzymałem za nich kciuki w ostatnich meczach, bo zawsze jakoś głupio, kiedy spada ktoś ważny dla ligi i jej historii (podobnie polskiej Ekstraklasie wolę żeby spadł Piast Gliwice niż Cracovia, czy Górnik), jednak również się zawiodłem. Ta drużna nie ma charakteru i moim zdaniem wyjdzie to w ostatniej kolejce – obstawiałbym remis 1:1. Jeśli chodzi o mecz Hull – Man U mimo wszystko stawiam na zwycięstwo Hull. Grają u siebie, będą zdecydowanie bardziej zmotywowani i sądzę, że zdobędą 3 punkty. Barcelona po wygraniu mistrzostwa przegrała z niegrającą o nic Mallorcą, teraz pewnie straci punkty z Osasuną. Jest to scenariusz, który często się powtarza, szczególnie w pierwszym meczu po zdobyciu mistrzostwa. Sunderland ma szanse urwać punkty Chelsea, chociaż tutaj miałbym największe wątpliwości.

      Odpowiedz
      1. ~torabora33

        Panie Michale jestem wiernym czytelnikiem Pańskiego blogu. Potrzebuje do Pana mejla ponieważ piszę pracę magisterską z pogranicza socjologii i historii Manchesteru United. Na pewno jest Pan mi wstanie trochę pomóc patrząc na Pana szerokie zainteresowania piłką nożną. Proszę o adres mejla na blogu lub na torabora33@o2.pl

        Odpowiedz
      2. Michał Okoński

        Niesamowite, jak bardzo Newcastle straciło w tym sezonie sympatię tych z nas, którzy są neutralni… Co do tego, że mają fenomenalnych kibiców, wspaniały stadion, świetne nazwiska w składzie, zgadzamy się wszyscy. Tylko ten charakter, wola walki…W tym sensie zakładam również, że ani Aston Villa, ani MU w ostatniej kolejce nie odpuszczą. To jest Anglia… Mam rozwinąć ostatnie zdanie?

        Odpowiedz
        1. ~rav

          Ja jestem ciekaw, czy na Villa Park zjawią się fani Sunderlandu, którzy obiecali Newcastle, że odwdzięczą się za gest sprzed dwudziestu kilku lat, kiedy to Toon Army zjawiło się na Roker Park i 'pożegnało’ spadający do pierwszej ligi Sunderland. Teraz kibice Czarnych Kotów mogą mieć zagwozdkę, bo ich drużyna też może ciągle jeszcze spaść z ligi – o czym zresztą pan pisał :)Osobiście najbardziej chciałbym degradacji Hull. Sunderland i Newcastle to zasłużone zespoły dla angielskiej piłki i nigdy nie jest miło, gdy ktoś taki opuszcza szeregi ekstraklasy, tym bardziej kosztem drużyny, która przez ponad 100 lat pałętała się po niższych poziomach angielskiej ligi 😉

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            No nie wiem… Z jednej strony owszem, klub zasłużony (ale co to właściwie znaczy?), ale – jak dość zgodnie piszecie – z piłkarzami bez charakteru. Z drugiej strony klub… no właśnie, ponad stuletni, ważny dla Yorkshire, z grupą piłkarzy, którym charakteru odmówić nie sposób (Michael Turner, Andy Dawson…). Właściwie dlaczego skazywać ich tylko dlatego, że dopiero co debiutowali w Premiership, a tamtych zostawiać w imię przeszłych zasług? Dam przykład: pismo, w którym pracuję, jest ogromnie zasłużone, a w ostatnich miesiącach przeżywało poważne kłopoty rynkowe. Na rynku nie można się utrzymać „za zasługi”, w imie historii; o miejsce na rynku trzeba stale walczyć – w tym składzie, który dziś ma się do dyspozycji, a nie z duchami przeszłości (choć przecież o nich pamiętając).Na szczęście jest tak, że jeśli Newcastle się utrzyma, to dlatego, że to utrzymanie WYWALCZY na boisku Aston Villi. Podobnie jak utrzymanie wywalczyć może Hull w boju z mistrzami Anglii, w jakimkolwiek zagrają składzie. Żadnej z tych drużyn nie skreślam.

  6. malaszkiewicz@op.pl

    A co sadzicie o Shearerze, własciwie duecie jaki tworzy z Ianem Dowiem? Ja przyznam szczerze, ze nie wierzyłem w powodzenie tego przedsiewziecia i uwazam ze sie nie sprawdziło. Bo niby jak miało sie sprawdzac jak manager bez doswiadczenie przychodzi ratowac zespół na 8 tygodni przed koncem rozgrywek. Zespół to wogóle nadurzycie z mojej strony. Przychodzi ratowac klub w którym graja zawodnicy z przeszłoscia, ale którym w moim odczuciu ewidentnie sie nie chce. Smith wystap z szeregu, zawodnik któremu gdy odbierzemy zadziornosc i wole walki to naprawde wiele nie zostaje. To tylko przykład, sa przeciez jeszcze tacy chociazby jak Micheal „porcelana” Owen, Mark „niebiegam” Viduka, o obronie to nie wspominam bo to co ta formacja pokazywała w tym sezonie to jest skandal. Colocini z chelsea to juz wogóle…Lige angielska sledze od 98 roku, i z reka na sercu, tak bezjajecznej druzyny newcastle to nie widziałem. Po sezonie pozegnałbym armie odcinaczy kuponów i postawił na zawodników którzy chca sie wybic, chca sie pokazac, którzy nie wychodza na boisko tylko dlatego ze w kontrakcie maja zapisane ze musza, ja poprostu chce zobaczyc tam chec gry, wole walki. Gdyby gracze pokazywali połowe zaangazowania toon army, które tez sie juz załamuje bo ile mozna, to by byli w srodku tabeli.

    Odpowiedz
  7. ~pcieslinski@op.pl

    Newcastle nie zleci, mają za dobrych graczy, Hull nie wytrzyma ciśnienia, są zbyt mało doświadczeni, Aston Villa gra padlinę, Newcastle już z Fulham nie grało tak źle, sądzę że 1-0 dla Newcastle, a Hull zleci po batach od United. Poza tym szkoda, gdyby taka drużyna jak Newcastle spadła – w końcu z Tottenhamem mieli tyle świetnych spotkań … lepiej takie mecze oglądać niż nudy z Hull

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *