Cierpliwość szejków

W całym zamieszaniu wokół zmiany menedżera Manchesteru City interesująca wydaje mi się już tylko jedna kwestia: kiedy szejkowie pozbędą się również dyrektora wykonawczego Garry’ego Cooka. Wczorajsza prezentacja Roberto Manciniego w roli nowego szkoleniowca była wizerunkową katastrofą, przede wszystkim z winy Cooka właśnie. Zamiast zachłystywać się optymizmem, snuć wizje świetlanej przyszłości, przerzucać się dziesiątkami mniej lub bardziej realistycznych celów transferowych, dziennikarze mieli właściwie jeden temat: kiedy mianowicie właściciele MC zdecydowali o zwolnieniu Hughesa, kiedy podjęli rozmowy z Mancinim i kiedy o wszystkim zdecydowali się powiedzieć Walijczykowi. W wariancie bardziej dociekliwym: dlaczego właściwie wyrzucono faceta, któremu jako cel wyznaczono miejsce w pierwszej szóstce, w momencie, kiedy był na… szóstym miejscu, mając w dodatku mecz mniej niż bezpośredni rywale, a we wszystkich poprzednich poniósł zaledwie dwie porażki (najmniej ze wszystkich drużyn), zaś jakby tego było mało: był już w półfinale Pucharu Ligi. W wariancie jeszcze bardziej dociekliwym: czy w ogóle ma sens zwalnianie menedżera w takim momencie sezonu, bo przecież a) Hughes wciąż miał szanse na sukces, b) nowy szkoleniowiec rozpoczyna pracę w czasie świątecznym, kiedy mecze rozgrywa się co kilka dni, brakuje czasu na treningi, a w związku z tym: na spokojne wprowadzenie swoich metod, a być może także swoich piłkarzy (do czegoś takiego najlepszy jest okres przygotowawczy przed sezonem).

Fot.AFP/Onet.pl

Powiedzieć, że Gary Cook nie miał dobrych odpowiedzi na pytania dziennikarzy, to powiedzieć mało: był arogancki, próbował uciąć dyskusję na niewygodne kwestie, a przyciśnięty do muru plątał się w zeznaniach. Jak to podsumował Mark Ogden z „Daily Telegraph”, czegoś takiego nie widzieliśmy od czasu zaprzeczeń Billa Clintona w sprawie stosunków łączących go z Moniką Lewinsky (inni dziennikarze, od „Timesa” do „Guardiana”, bynajmniej nie byli życzliwsi). Jeśli więc szejkowie nie płacą Cookowi za odgrywanie roli „złego ubeka”, to powinni go zwolnić jak najszybciej – zwłaszcza, że wczorajsza konferencja nie jest jego pierwszą publiczną wpadką (zasłynął m.in. wprowadzaniem do Uwe Roslera do galerii sław Manchesteru… United, ale także miotaniem oskarżeń pod adresem Milanu w związku z fiaskiem transferu Kaki). Zresztą skutki widzimy: desperacką próbę ratowania twarzy w dzisiejszym oświadczeniu klubu, wydanym po lekturze porannej prasy.

Co o tym wszystkim myślę? Ano dokładnie to, co myślałem w styczniu, kiedy na blogu dyskutowaliśmy sprawę niedoszłego transferu Kaki. W tekście pod tytułem „Cierpliwości” pisałem wówczas: „To banał, że na przebudowę potrzebny jest czas. Poprzedni właściciel MC nie dał go Erikssonowi, właściciel Blackburn natomiast dał go Hughesowi, który choć nie miał natychmiastowych wyników, ostatecznie stworzył zespół będący jednym z najtwardszych orzechów do zgryzienia w Premiership. Dziś tamten scenariusz może się powtórzyć w Manchesterze. Może. Cierpliwość, takie nudne słowo w tym najszybszym ze światów…”.

I tym razem Hughes nie miał natychmiastowych wyników (choć przecież, powtórzmy: utrzymywał się w ścisłej czołówce), a czy jego misja mogła się powieść, odpowiedzialnie ocenić nie sposób. Z transferów, których dokonał, tak naprawdę nie udał się jeden: Joleon Lescott (Robinho traktuję jednak jako kosztowny i nieco kłopotliwy prezent powitalny od szejków, a Adebayor zaczął znakomicie, więc ostatnie tygodnie mogą być jedynie przejściową obniżką formy), a kilka (Bellamy i Given w pierwszej kolejności) było niezwykle udanych.

Roberto Mancini zapowiada miejsce w pierwszej czwórce. Z pewnością ma szanse, zwłaszcza przy słabości najważniejszych rywali, choć z powodów jak wyżej będzie mu trudniej niż Hughesowi. Na cierpliwość szejków raczej bym nie liczył.

7 komentarzy do “Cierpliwość szejków

  1. ~Michał Zachodny

    A Manchester City, z Garym Cookiem na czele, dalej się pogrąża! Tym razem, po serii 'napastliwych i kłamliwych artukułów’ w gazetach codziennych postanowiono, że część tytułów zostanie zakazana, albo inaczej mówiąc wyplewiona z centrum treningowego Manchesteru City. Kolejna idiotyczna decyzja, a zarząd klubu chyba tylko się w swoich kłamstwach i zeznaniach gubi, a takie działania tylko lawinę czarnego PR MC nakręcają. O tym, że wojenki zarządu z prasą nie pomogą Manciniemu już nawet nie wspominam…

    Odpowiedz
  2. ~lutd

    Dziwi mnie ta włoska fascynacja na wyspach. Kolejny wyznawca catenaccio w Premier League. Jest słaby Zola, utytułowany Ancelotti i teraz przereklamowany Mancini. Dodatkowo mamy już selekcjonera Capello i w Irlandii Trapatoniego. Co za dużo to niezdrowo. Z obawą patrzę na transfery. Dużo kasy, ale nie na Kakę, Riberiego czy Ronaldo, którzy do City nie przejdą, za to Mancini kupi całą zgraję średniaków z Włoch nie mających pojęcia o grze w Anglii. Co będzie z zawodnikami Hughesa? Ławka czy sprzedaż? Zgadzam się, Cook do odstrzału, natychmiast. I przy okazji, co dalej z Terrym? Wyciszanie?

    Odpowiedz
  3. ~filus

    Dla mnie polityka transferowa City jest absolutnie nie zrozumiała. Rozumiem, że mają kasę, chcą mieć najlepszych zawodników, ale po kiego grzyba im kupować 10 napastników, nie wzmacniając praktycznie defensywy? Sądzę, że zwłaszcza w Premier League podstawą budowania zespołu jest właśnie linia obrony. Tak dawniej zrobił Murinho w Chelsea i skutek był genialny, wcale w nie tak długim czasie:) Nawet Barca zainwestowała w Chygrynskiego…Zapraszam:http://sportpolski.blog.onet.pl/

    Odpowiedz
  4. ~pietras

    Maja kasę to kupują i zmienają zobaczymy jak dlugo wytrwa Mancini a do Walijczyka i tak mieli dużo cierpliwości bo Man City tracilo głupie punkty. I niezgodzę się, że maja słabą obronę Toure, Bridge, Lescott, czy Sylvinho to wszysto dość poważni obrońcy. I moim skromnym zdaniem dużo latwiej wyciągnąć za duże pieniądze napastnika bo taki się zawsze sprzeda i zwróci patrz Kaka czy Robinio nawet jak nie gra najlepiej ale nawet najbogadsi nie chcą wydawać grubych milionów na obońców takich przykładów jest nadal nie zawiele przykład choćby Alves’a z Barcelony który kosztowal ponad 30 milionów i napewno się zwrócił ale jak przychodził to wielu pukalo się w głowę, że za obońcę tyle kasy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *