Pamiętam, jak u schyłku PRL-u czekałem, aż w niedzielny wieczór lektor telewizyjny poda wyniki zakładów Totalizatora Sportowego („Nottingham Forest Tottenham jeden, Manchester City Arsenal dwa”, recytował beznamiętnie, przy czym jeden oznaczało zwycięstwo gospodarzy, a dwa – wygraną gości), a w poniedziałkowy ranek pędziłem do kiosku z nadzieją, że na ostatniej stronie „Tempa” oprócz suchego wyniku znajdę przynajmniej nazwiska strzelców bramek. Pamiętam, jak we wczesnej fazie kapitalizmu obejrzałem derby Londynu na zakodowanym Canale Plus, pomimo przecinającego śnieżący ekran ciemnego pasa i ogłuszającego pisku, jaki temu towarzyszył. Pamiętam również swoje pierwsze przygody z internetem, kiedy na komputerze podłączonym do telefonicznego gniazdka łączyłem się ze stroną Premier League, która, cóż to była za rewelacja!, dwu- a nawet trzykrotnie aktualizowała wynik jeszcze w trakcie meczu. Oto dlaczego kiedy otwieram stronę 101greatgoals, często nie mogę powstrzymać wzruszenia.
Niby są inne serwisy i możliwości. Niby bez najmniejszych kłopotów mogę oglądać mecze przez satelitę albo przez internet, niby mogę czytać o nich (i pisać…), ale po pierwsze, choć wszystkiego i tak nie dam razy obejrzeć, to lubię mieć poczucie, że jeśli bym chciał, to w każdej chwili mogę przynajmniej rzucić okiem na skróty czy gole – i to niemal z całej kuli ziemskiej. Po drugie, 101greatgoals to znacznie więcej niż same bramki: także analizy występów poszczególnych zawodników, najlepszy znany mi przegląd prasy i mnóstwo wyszperanych w sieci teledysków okołopiłkarskich – reklam, wywiadów, kuriozów…
A skoro jutro Walentynki, w dodatku przypadające równocześnie z kilkoma meczami piątej rundy Pucharu Anglii, to jednym z takich teledysków znalezionych na Stu Jeden Wspaniałych Golach chciałbym się z Wami podzielić. Rzecz jest tak dobrze zrobiona, tak świetnie bawi się stereotypami i tak inteligentnie je przekracza, że nawet fakt, iż ostatecznie chodzi o reklamę, jakoś mi nie przeszkadza. Zanim zaczniecie oglądać mecz, powiedzcie Waszym Lepszym Połowom, co czujecie…
Mój brat podobnie jak Pan słuchał tych wyników, a ja w Tempie zbierałem info o dziwnym klubie Stoke. Sam całe dnie mogłem spędzać na Suchych Stawach, z których lokalna menedżerska gangsterka wygnała już futbol. Pański blog jest po prostu wielki. Dziękuję i pozdrawiam.
I to własnie miłosc 😀
Ja ze swojej strony mogę także polecić serwis footytube.com, który nie tylko dość sprawnie wyszukuje wszelakie „highlightsy”, ale też skupia fanów w pewną zorganizowaną społeczność, zdominowaną, co zrozumiałe, przez fanów piłki angielskiej i hiszpańskiej. Choć strona jest przez te bajery nieco „ociężała”.Co się zaś tyczy filmiku – Newsweek pisze, że szczególnie zaangażowani kibice często rezygnują z kontaktów intymnych. Ewolucja bowiem nie nadążyła za czymś tak abstrakcyjnym jak futbol i emocje związane ze zdobytą bramką pobudzają i „zapychają” ośrodki nagrody w mózgu, normalnie przeznaczane na rzecz zgoła odmienną. Niestety, FA Cup nie odpuszcza nawet w walentynki. ;)To tyle tytułem kryptoreklamy. 😉
Ehh… szukanie 'czegoś’ o angielskiej piłce w 'Tempie’ – poszukiwanie wyników ligi w której rzadko mecze rzadko odbywają się według z góry ustalonej kolejki – ile bym dał za to żeby wtedy mieć internet…Moja miłość do angielskiej piłki przetrwała próbę czasu, choć teraz przeniosła się w niezbadaną u nas otchłań League One.Pozdrawiam i gratuluję bloga.