To jest hipoteza mocno robocza i nie całkiem przemyślana, ale w końcu od czego ma się bloga, jak nie od stawiania hipotez roboczych i nie całkiem przemyślanych. Głosi ona mianowicie wyczerpywanie się hegemonii ligi angielskiej w piłkarskiej Europie.
Dowody? Nie tylko odpadnięcie Liverpoolu w fazie grupowej, Chelsea w jednej ósmej, a Arsenalu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (wcale nie jest powiedziane, że w ślady Kanonierów nie pójdą dziś Czerwone Diabły…), chociaż w ostatnich latach przywykliśmy do intensywniejszej obecności angielskich zespołów w najlepszej ósemce i najlepszej czwórce Champions League. Także stopniowe wypłukiwanie z Wysp najlepszych piłkarzy. Wszystko jedno: z powodów podatkowych, emocjonalnych czy sportowych, w tym sezonie Premier League straciła Ronaldo i Xabiego Alonso, wcześniej osłabiło ją m.in. odejście Henry’ego, za kilka miesięcy wyjadą zapewne Fabregas i Mascherano. Najlepszy piłkarz świata ani myśli ruszać się z Barcelony, oferty z Anglii odrzucali Kaka, Ribery, Benzema czy David Villa, nie grają tu Iniesta, Xavi, Ibrahimović czy Eto’o, a miejscowe gwiazdy – jak Lampard, Ferdinand, Terry, Cole czy Essien – stopniowo się starzeją, mają kłopoty ze zdrowiem lub z aferami w życiu osobistym. Wspaniały wyjątek Rooneya, obawiam się, wiosny nie czyni, podobnie jak szalone zakupy szejków z Manchesteru City (Robinho, zresztą, furory nie zrobił i już się spakował)…
Angielskim zespołom brakuje także kolejnego zastrzyku myśli szkoleniowej: wyjechali Mourinho i Hiddink, sir Alex jest coraz bliżej emerytury, Arsene Wenger i Rafa Benitez wyraźnie dochodzą do kresu możliwości swoich obecnych drużyn, a Roberto Mancini to jednak nie ta skala. Co znajduje, oczywiście, przełożenie na boisku – nie tylko w szokującej dysproporcji, jaka ujawniła się zwłaszcza w pierwszej połowie meczu Arsenalu z Barceloną na Emirates, ale również podczas ubiegłorocznego finału Ligi Mistrzów w Rzymie. W samej lidze, owszem, emocji nie brakuje, a finisz zapowiada się pasjonująco, ale – to kolejna hipoteza mocno robocza, potrafiłbym jednak jej bronić – czy również nie dlatego, że sztuka gry obronnej znajduje się w odwrocie? Przewodząca w tabeli Chelsea tracąca bramki ze stałych fragmentów gry… świat stracił swój porządek.
I argument z innego porządku: pieniądze. Mało który klub jest zarządzany równie wzorowo jak Tottenham pod rządami prezesa Levy’ego. Jeden już upadł, kilka – w tym teoretycznie największe – ma długi, u wielu byłby poważny problem z wcieleniem w życie przygotowywanych przez UEFA zasad finansowego fair play. Kibice tracą cierpliwość, szykujący się do kampanii wyborczej rząd kombinuje, jak tu zwiększyć ich wpływ na kluby…
No dobra. Mocno wierzę, że znajdziecie wystarczająco dużo kontrargumentów, by uśmierzyć mój niepokój. Oczywiście nie od rzeczy byłoby również, gdyby Manchester United bez Wayne’a Rooneya w wyjściowej jedenastce odprawił dziś z kwitkiem Bayern…
Moją odpowiedzią jest Manchester City 😉 Dajcie nam trochę stabilizacji, Manciniemu jeszcze ze dwa lata i będzie klub na Ligę Mistrzów.Ma Pan rację, potrzeba w Pl świeżej krwi. Dwa klubu z Big Four potrzebują odpowiednich zmian – mam na myśli Liverpool(zmiana trenera? Na pewno solidne wzmocnienia) i Chelsea(stopniowe odmłodzenie składu) – aby móc rywalizować skutecznie poza Wyspami na najwyższym poziomie. No i oczyszczenie angielskiej piłki z kolosalnych długów, ale na to jednoznacznej recepty nie ma i pewnie długo nie będzie. tak czy siak, nie wróżyłbym wybitnego osunięcia się angielskiego futbolu w Europie, ot, może to będa wpadki, jak to w tym sporcie bywa, ale o stałej tendencji chyba mówić nie będziemy.
majkel, nie za wcześnie na teorie? to w sumie dopiero pierwszy sezon po ubyciu takich gwiazd futbolu, no i pierwysz, gdy po 3 latach ktoś się wdziera na piłkarski olimp…zgodze się, że ta tendencja może dać do myślenia, ale na wyciąganie wniosków i tworzenie teorii, chyba jednak troszkę za wcześnie. bo z drugiej strony, w hiszpanii kto się liczy? w lidze 2 kluby, w europie jedna paka – reszta to przepaść punktowo – jakościowa. francja, włochy czy niemcy – no nie, jeszcze nie teraz…..
Hipoteza, proszę Pana, nie zaczyna się od „Czy”
„Głosi ona mianowicie wyczerpywanie się hegemonii ligi angielskiej w piłkarskiej Europie”. Czy tu jest „czy”? 🙂
powiem tak jestem fanem Fc Barcelony ale na pytanie ktora liga jest najmocniejsza odpowiedz zawsze bedzie taka sama liga angielska! w hiszpani sa tylko dwa zespoły ktore od reszty stawki dzieli wielka przepasc .Premier League jest najbogatsza liga młodzi pilkarze zawsze majac wybor pójda do Anglii ze wzgledu na zarobek pieniadz kształtuje w tym przypadku poziom a to ze w tym roku moze zabraknac Anglikow w polfinale ?? z jednej strony wydaje mi sie ze to tylko wypadek przy pracy a z drugiej mysl taka iz sport jest piekny i nie zawsze wygrywaja pieniadze
Takie hipotezy (nawet mocno robocze) pisane przez Pana brzmią prawie jak świadectwo kryzysu wiary 🙂 Liga angielska jest jednak wciąż największa. Bo jeśli nie angielska, to która? Z Hiszpanii w LM została jedna drużyna, druga odpada w 1/8 co roku. Włosi od lat nie mogą dobić do elity, a nie tak dawny sukces Milanu oraz udany rok Interu nie czynią wcale wiosny. Bundesliga też nie rządzi, a ewidentny postęp robi jedynie Ligue 1, imponująco wyrównana, skromna i sportowo coraz lepsza. Wciąż jednak nie widać ligi, która miałaby hegemonię Anglików przełamać. Zresztą – kłopoty angielskich drużyn w tegorocznej LM to wypadkowa wielu czynników – głównie zaś tego, że Premier League w tym roku absorbuje bardziej niż zwykle, a pretendentów do walki o miejsca premiowane grą w pucharach jest więcej niż w latach poprzednich. Może więc i liga angielska jest gorsza niż była, ale wciąż jest najlepsza.
Czymże jest wiara, która boi się pytań 🙂 Ja pytam, patrzę i pytam. Te pytania nie doprowadzą do zmiany wyznania, przerzucenia się na Primera Division, Ligue 1 czy Bundesligę (ona chyba również idzie w górę), skazany jestem na Premiership, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Ale… może warto było je postawić.
Panie Michale, mysle, ze nie da sie utrzymac sportowego status quo caly czas. to raczej sinusoida, i w tej chwili anglicy sa na dole, ale smiem twierdzic, ze w przyszlym sezonie znowu wroca na szczyt.do glowy przychodzi mi jedna banalna mysl, ktora jest fundamentem tego twierdzenia – najprawdopodobniej bedziemy swiadkami solidnych wzmocnien w czolowych klubach premiership.romek obiewscil juz, ze w letnim okienku transferowym poplynie rzeka kasy, zreszta trudno mu sie dziwic bo porazka z interem z cala pewnoscia zabolala.wenger zaklepal chamakha, a przypuszczam, ze na nim sie nie skonczy, bo chyba w tym sezonie zrozumial wreszcie, ze potrzebuje 2-3 graczy na swiatowym poziomie wiecej jesli chce myslec o jakichkolwiek sukcesach.sadze, ze teraz juz widzi, iz w przypadku kontuzji najwazniejszych zawodnikow (tak jak ma to miejsce w tej chwili), kompletnie nie ma sily ognia, a tyly jego druzyny sa nadzwyczaj jak na czolowke PL chwiejne…podobnie zreszta alex, do ktorego musialo dotrzec, ze poskapienie pieniedzy na benzeme przed sezonem moze okazac sie kluczowym bledem kosztujacym najcenniejsze trofea.moze fergie sprobuje wyrwac tego chlopaka realowi, bo okazja moze byc nielada, jesli benzema utrzyma obecna 'forme’.a nawet jesli do tego transferu nie dojdzie, to wydaje mi sie wielce prawdopodobne, ze zobaczymy co najmniej 2 graczy, ktorzy beda stanowili istotne wzmocnienie skladu (ktos na poziomie valencii).a w kolejce do LM mamy przeciez jeszcze city, ktorych wlasciciele na pewno znowu wydadza ciezka kase na ulepszenie i tak bardzo juz mocnego skladu, mamy spursow, ktorzy kadrowo sa w tej chwili nawet mocniejsi od arsenalu, no i koniec koncow mamy liverpool, w ktorym w kwestiach kadrowych wszystko moze sie wydarzyc. a przeciez w glebokiej rezerwie pozostaje jeszcze villa, ktora dysponuje niezlym i wyrownanym skladem.reasumujac: potraktowalbym ten sezon jako chwilowa znizke formy premiership, ktora w przyszlym sezonie z impetem wroci do dominowania pucharu mistrzow.bo w europie na dobra sprawe sa tylko 3-4 kluby, ktore moga anglikom stanac na drodze: barca, inter(z mourinho), real (jesli ktos go wreszcie ulozy) i ewentualnie odradzajacy sie bayern (tu wszystko zalezy od tego jak rozegraja okienko transferowe).reszta klubow europejskich jesli zachowa sciezke ewolucji raczej nie bedzie stanowila realnego zagrozenia. chyba, ze znajdzie sie jakis szejk, ktory zainwestuje poza wyspami brytyjskimi…
Wciąż się nie zgadzam na tę logikę – nie ma żadnej sinusoidy, ani też nie ma chwilowego dołka EPL. W najlepszej europejskiej ósemce były trzy drużyny z Wysp. Z Hiszpanii tylko jedna, z Rosji jedna, z Włoch – jedna, z Francji – dwie. W półfinale – wierzę- będzie po jednej z Francji, Włoch, Hiszpanii i Anglii. Jeśli więc spojrzymy na średnie osiągi Anglików i reszty – Synowie Albionu i ich klubowi bracia przyrodni rządzą dość silną ręką. Zwłaszcza, że i w LE zostały dwie drużyny z PremierLeague- obie z realnymi szansami na zdobycie trofeum. Pozdrawiam kolegów dyskutantów i wracam do życia z zespołem stresu przedmeczowego. 🙂 Oby tylko wieczorem nie przemienił się w pourazowy.
Oczywiście iż istnieją dołki oraz sinusoidy tyle tylko iż odnoszą się one do okresów kilku lub nawet kilkunastu lat.Od jakichś 5 lat najlepszą ligą jest Premiership,ale wcześniej przez kilka dobrych sezonów była nią Primera Division ,a jeszcze wczesniej za najlepszą powszechnie uważano Serie A(od końca lat 80 do połowy 90 z tego co się czyta i pamięta nieco)
Ja natomiast zapytam w ten sposób:czy musimy rozprawiać o tak sztucznych,nudnych i beznadziejnych rzeczach jak utrzymywanie hegemonii ligowej skoro one bezpośrednio ze sobą nie konkurują jako takie i zmieniają sie na tym tzw. prowadzeniu raz na jakiś czas,ale zawsze trzymają się wysokiego poziomu należąc do czołówki(odkąd pamiętam zawsze na szczycie była 1 z trzech tylko lig(hiszp,ang,wło)Czy nie lepiej rozkoszować się po prostu smakiem piłki,tym co jest nam bliższe ,a nie toksyczne,smieszne antagonizmy podsycać zmieniając się przy tym w „maszynowych fachowców” którzy w kółko rozprawiają o pieniądzach,budżetach,transferach za kasę taką oraz inną,dominacji,krytykowaniu zawodników bo ktoś wydał na nich miliardy itp itd.Gdzie tu romantyzm serc kibicowskich,po prostu miłość do piłki,radość z gry samej w sobie?Czy wszyscy obecni fanatycy Premiership i LM z 24 godzinnym dostępem do internetu 😉 czuliby się źle gdyby poziom ligi był taki jak np. na przełomie lat 80 i 90 i potem do początków XXI wieku,gdy nie było mega wielkiej kasy ,a w lidze nie grali hurtowo najlepsi z całego świata.Kluby zaś nie zachodziły regularnie do najdalszych rund Pucharu Europy wygrywając go co jakiś czas jak ma to miejsce obecnie?
Czy najlepsi wyjadą z Anglii?Fabregas według mnie w tym sezonie nigdzie się nie ruszy, Mascherano jest o krok od podpisania nowego kontraktu, Fernando Torres zapowiedział, że jeden słabszy sezon to nie powód żeby odchodzić z klubu. David Villa najprawdopodobniej po sezonie odejdzie, jednak nie do Realu czy Barcy – bo tam piłkarzy na jego miejsce mają (chyba że Real pozbyłby się Higuaina), a raczej do Anglii. Do Anglii prawdopodobnie trafi także Kun Aguero. W Anglii cały czas grają tacy piłkarze jak Torres, Lampard, Gerrard, Terry, Reina, Cech, Van der Sar, Ferdinand, Rooney, Tevez – to są tylko największe nazwiska, jako kibic ligi angielskiej powinien pan wiedzieć jak wielu wspaniałych zawodników w swoich kadrach mają takie kluby jak Aston Villa czy Tottenham.Kaka odrzucił ofertę z Anglii – bo jaki piłkarz jego klasy chciałby grać wtedy w Man City, które nawet w LE nie grało?Benzema odrzucił ofertę z Anglii – bo otwarcie przyznawał, że Real Madryt to jego ukochany klub, a gra w nim to spełnienie jego dziecięcych marzeń.Ribery i Villa mieli oferty kontraktów z Anglii? Nie przypominam sobie.Powiedz mi, czy Ibrahimović i Eto’o są lepsi niż Torres, Rooney czy Drogba?Czy Xavi i Iniesta są naprawdę dużo lepsi niż Gerrard, Lampard czy Fabregas w optymalnej formie?Śmiem wątpić.No i najlepiej opisał problem ligi hiszpańskiej pan Stec, to paranoja, żeby 4ta w tabeli drużyna, która zapewne będzie grała za rok w LM była bliżej ostatniego miejsca w lidze niż drugiego 🙂
Rzeczywiscie ta teoria wyglada na tylko robocza i napewno na nieprzemyslana.Czy Panu ktos za to placi? Tottenham ma najbardziej zatajnione finanse ze wszystkich w PS. Pan Levy nigdy nie potrafil odpowiedziec skad wziely sie 125 mln funtow dla 'arrego Rednappa na zakupy zawodnikow.Nie potafi tez odpowiedziec kto i jak bedzie finansowal nowy stadion.Wzorowe zarzadzanie?
Pieniądze, ach te pieniadze. W całym tym zamieszaniu, element długów jest zdecydowanie nie właściwie ujety. Gazety jak to gazety, wypiszą jak największy dług by wzbudzić zamieszanie, ale spójrzmy na to jednak ekonomiczniej, skąd biorą sie długi Top 4 czy potentatów hiszpańskich. Arsenal jest zadłużony, przez budowę stadionu, jednak klub bedzie czerpał zyski ze sprzedaży osiedla jakie tam powstało, Chelsea ma dług względem Romana Abramowicza, czyli de facto go nie ma, Roman sam sobie jest krewny pieniądze, co czasem sie przydaje w zawiłościach podatkowych, MU był klubem zarządzanym perfekcyjnie, jedynym przynoszącym regularnie dochody, dług powstał w wyniku przejęcia klubu przez Amerykanina, który wykupił akcje za pieniądze z kredytu pod zastaw samego klubu. Dążę do tego ze kluby angielskie przynajmniej te 3 nie maja długu powstałego w wyniku złego zarządzania czy wynikającego ze swojej działalności. Czego Hiszpanie powiedzieć już nie mogą. Gigantyczne długi Realu i Barcelony, daleko przerastające Angielskie, cyfry cyfrom nie równe, wynikają tylko i wyłącznie ze złego sposobu zarządzania, patrz Barcelona która zadłużył horrendalnie ostatni prezes, czy Real, 250 mln fajnie sie wydawało, szkoda ze wzięte z banku na kredyt. Ponad to idiotyczne zasady umów transmisyjnych i podatek, obcokrajowcy przez 6 lat (zagadka na ile Ronaldo podpisał kontrakt) płaca 20% podatek!! Który maja znieść, powstał on aby zachecic obcokrajowców do pracy w Hiszpanii, co nie ma sensu w tej chwili, jakoby maja oni największe bezrobocie w tej czesci europy. Mam nadzieje ze podatek bedzie wyrównany jak najszybciej, wtedy zobaczymy czy Ibrahimovicie i Ronalda czy Benzemy tez będa tak tłumnie tam przybywali. Umowy transmisyjne były tez tematem artykułu Steca z wczorajszej wyborczej, link dałem pod poprzednim wpisem.
Rooney prawie na pewno w pierwszym składzie! Jak to możliwe?!
Panie Michale, nie zgadzam się z Pańską tezą jak nigdy w takiej rozciągłości. Liga angielska na razie ma się dobrze. Jedyny dla mnie znak zapytania to rosnące w oszałamiającym tempie długi potęg.Piłkarze? Fabregas może i wyfrunie, ale pokazał się Arshavin jako materiał na porządnego kopacza, Torres jako jeden z trzech najlepszych snajperów świata ani myśli o opuszczaniu Wysp. Manchester City dba o to, aby nie tylko Barcelona i Real kusiły milionami – dla ligi to jak najbardziej korzystne.Zarzut trenerski wydaje mi się najmniej zasadny – gdzie trenerom z Hiszpanii czy Włoch do tych z Anglii. W Italii szaleje wyłącznie Mourinho, a innego treneiro z papierami na wielkie sukcesy nie widać. Hiszpania ma swoją lokalną jeszcze gwiazdkę w postaci Guardioli – choć jego ocena jest trudna – w Barcelonę wpasował się świetnie, atmosfera cud, ale jeszcze nie nadszedł dla niego kryzys. Barca obecnie gra tak, jak samograj – tylko nie może być zepsuta z ławki. Reszta? Sławy jedynie lokalne. Angielska szkoła SAF, Wengera, Beniteza – o tych szkoleniowców zabiłyby się wszystkie kluby świata z wyłączeniem Barcelony.Nie czyni wiosny jedna edycja Ligi Mistrzów. Może Anglików zabraknąć w półfinale. Ale żeby upadł jeden hegemon musi go zastąpić inny. A kto to może być? Francja, ew. Niemcy, Hiszpania, Włochy – wszyscy po jednym przedstawicielu. A przecież Wyspiarze bojują jeszcze w Lidze Europejskiej.Spokojnie – oglądać wciąż będziemy mieli najlepsze widowiska. EPL to najbardziej wartościowy produkt marketingowy w futbolu, trybuny pełne. Która inna liga ma tak mocną czołówkę, tak silny środek tabeli (Fulham – drużyna środka – z powodzeniem leje europejskie potęgi)?
Rooney od pierwszej minuty…Oby tylko uraz sie nie odnowił, nie wiem czy gra warta swieczki, ja bym jednak nie grał Waynem. Po prawdzie nie chce grac w fianle. LM nie ma sensu, skoro gracze z Unicefem maja odmienne zasady gry niz reszta, byli lepsi, ale sędzia popełniał błędy w jedna storne, a gdyby bendtner trafił na 2-0 gdy nie było spalonego? Kiedy sędzia pomylił sie na niekorzyść barcelony? Czy na n błędów nie powinny one dizelic sie na n/2+-1? No i to mazanie sie po niby faulach których nie było. Wstyd.
eh… po prostu eh…
niech mi to ktoś wytłumaczy, no nie zasnę dzisiaj…..
Moje wytłumaczenie masz niżej. CO myslisz?
alasz aż się boję moich przemyśleń. szczerze. bo uważam że mecz przegrała SAF, a zawiodła go tym razem po prostu taktyka.odnośnie meczu: prowadząc 2-0 wayne powinien zejść i to natychmiast. pomimo asysty do gibsona, pomimo główki nad poprzeczką, nie stwarzał żadnego zagrożenia do którego nas przyzwyczaił, ledwo co odgrywał, nie dostawał piłek i nie ruszał z dzikim animuszem do prostopadłych wrzutek, poruszał się dzisiaj niemrawo i po prostu był cieniem samego siebie. i sorry, ale trener nie powinien się pytać zawodnika jak się czuje, ale powinien wyciągać wnioski z gry, nie dyskutując z zainteresowanym. tym bardziej, że wayne niechętnie siedzi na ławie, z tego co wszyscy wiemy…druga uwaga – błąd carricka, no katastrofalny. żeby to jeszcze był drogba albo jakiś siłacz, a to chucherko chorwackie dało radę wstać i strzelić z takiego kąta… nie czaję tegotrzecia – giggs, no chyba już czas. naprawdę wielbię i doceniam, ale razem ze scholesem, nevillem… panowie, zapraszamy do trenerki i szkółki. boisko, to już chyba nie bardzo cztery – gdzie był park? kartki?pięć – berbatov, pogonić natychmiast po skończeniu sezonu. kolejny mecz pokazujący brak czegokolwiek, szagajem pa maskwie, zamiast gramy w jednym z najlepszych klubów świata. tak nie można i tyle, bez zęba, waleczności i zadziorności, nie jesteś facet godzien noszenia trykotu MU.i ogólnie – pisałem dawno, że odejście c-rona i teveza, przyjście owena za friko i skąpstwo SAF jest kontrowersyjne. kontuzja waynea pokazała, to co pięknie napisały zczubaki: czym jest obecnie Manchester z Rooney’em a czym Manchester bez Rooney’a. opieranie gry na jednym napastniku, bez „rotacji, durniu” jest pomysłem do niczego. zgadzał się z tym zresztą i Stefan i Eric, więc chyba w osądzie nie jestem odosobniony. a na koniec – przede wszystkim muszę lapka wyłączyć, bo młoda się wściekaa poza tym – szlag jasny by to trafił…….maybe next year ????
Do SAFa pretensji nie mam, zaryzykował, ale zobacz co to świadczy o Bułgarze? Woli mięć polowe napastnika, niz berbatova…wymowne. Carrick jak napisałem, ten sezon szkoda gadac, pewne zmiany nadejść muszą, świeża krew jest potrzebna. Ja jednak bym tak nie dramatyzował, mielismy pecha, strzął zycia, fatalne błedy, głupie bramki, kontuzje zmeczenie. Kumulacja. Napisałem nizej o wpływie ligi, uważam ze to ma największy wpływ na zespoły angielskie. Zgodzę sie co do napastnika, musimy jakiegoś kupić, pożegnać tez nalezy Berbe, srodek pomocy, tutja cierpimy, Carrick-mizeria Anderson to samo hargreaves-ktokolwiek widział ktokolwiek wie, scholes, giggs to juz liderami nie sa. Nie ma potrzeb wielkich,a le sa, należny rozsądnie zmienić żołnierzy. Wszystkie inne zespoły poza francuzami, maja lige upośledzona, czy to Bayern z monopolem finansowym, czy inter z agonia rywali czy barcelona z brakiem jakiejkolwiek proporcji, jak napisał stec, nawet w szkocji tak nie ma. Alez Nani sie starał, alez on biegał….
Nie no Olic i chucherko? Może nie jest duży, ale sylwetkę to ma gladiatora…Poza tym zgadzam się. Szczerze mówiąc Rooney powinien zejść już w 23 minucie – jak tylko zaczął kuśtykać.Mecz przegrany po błędach indywidualnych – Rafaela i Carricka. Wielka szkoda, bo w pierwszej połowie Bayern po prostu nie istniał.Co do Giggs’a – to zmiana to był po prostu chybiony pomysł. Giggs nie nadaje się do gry 10 na 11tu. To już nie ta szybkość i kondycja, tutaj potrzebny był biegacz Park. To samo niestety odnośnie Berbatova – to jest piłkarz który świetnie się sprawdza w meczach w których ManU ma przewagę. W których dużo piłek wymienia się w okolicy 16stki rywala, ale jako osamotniony napastnik, szczególnie przeciwko drużynie grającej z przewagą jednego piłkarza Berba nie istnieje. W takich chwilach brakuje kogoś takiego jak np. Tevez, czy… Rooney;pSzczerze mówiąc cały mecz ustawiła druga żółta kartka dla Rafaela i o ile drugą jestem w stanie zrozumieć – chociaż ja za coś takiego nie pokazałbym kartki (chociaż może się nie znam). To pierwsza kartka to dla mnie absolutna abstrakcja…No cóż – szkoda, że nie będzie tego trzeciego finału z rzędu, ale jak to się mówi – nie można mieć wszystkiego:)
Stef, alasz, eric – nie wiem czy to wypada na blogu, ale chyba musimy się napić ……… ależ mam dzisiaj koszmarny dzien w biurze
Ja mam dzisiaj urodziny, więc czemu nie;)
stefan – gdzie i o której? po pijaku podobno pięknie śpiewam sto lat :-))))))))
widzę żarty niektórych się tu trzymają, Bayern ciśnie od 30 minuty, odrabia straty, tracimy gracza, tracimy gola, nie możemy wyjść z własnej połowy, a obrywa się Berbie który wszedł na ostatnie 10 minut i praktycznie nie dostał żadnej dobrej piłki ?jakaś kpina, rozumiem pretensje po meczu z Blues, choć jak pisałem wg mnie tam zawaliła stara gwardia, która nie ma siły grać co 3 dni, ale jak ktoś wchodzi na szpicę z jednym graczem mniej, zmęczonymi partnerami, w krytycznej sytuacji i nie dostaje podań to jego wina ?ROO oprócz jednego zwykłego odegrania (niezwykłe było jedynie uderzenie) też niewiele robił mimo że na boisku siły były wyrównane a Rafael rozgrywał wyśmienite zawody, a od momentu kontuzji to sabotował wszystko z przodu i dziwiłem się że sAF go nie zdejmuje.Carricka szkoda komentować, tak lubię gościa ale to co ostatnio wyprawia to koszmar.Berbatov doskonale się sprawdza gdy my ciśniemy (czyli w większości meczów sezonu), ale nie wiadomo czy dlatego że z lepszymi się spala (widziałem jak Tott grał 442 z potęgami i Bułgar potrafił ukłuć) czy dlatego że MU gra z lepszymi 451 i wtedy nie ma ruchliwego bez piłki partnera (ROO, kiedyś Keano czy Voronin) do czego jest przyzwyczajony.trzeba było wyjść 442 jak z ziutkami w Prem, grać szeroko i starać się zdominować spotkanie, bo mimo iż szybko zrobiło się 3:0 to raczej nie dlatego że siedliśmy jak Barca na Kanonierach a po prostu wpadło wszystko co mogło i jeszcze więcej (gol Gibsona, pierwszy gol Naniego, to nie były efekty jakichś składnych akcji czy tytanicznego naporu tylko pojedynczego, rzadkiego nawet na tym poziomie błysku geniuszu i szczęścia…).Berba zostanie bo jest zbyt cenny na te 75% spotkań w sezonie gdzie nastawiamy się na atakowanie, Carrick już sam nie wiem, fatalny koszmarny i drugoligowy ostatnio, doszło do tego że wolę Gibsona…
Gdyby to byla liga angielska Silva by nie wylecial. Szacunek za walke. Moze ktos pamieta kiedy ostatnio Manchester awansowal w przypadku remisu w LM dzieki bramkom na wyjezdzie? No trudno, nie umiem zrozumiec czemu 3-2 jest gorsze od 2-1 ale takie sa zasady…
Oczywiście,że by wyleciał ponieważ to był faul taktyczny a za taki dają żółtka.Deya vu dzisiaj przeżyłem w stosunku do dwumeczu Bayern Fiorentina gdzie też było 2:1 dla monachijczyków w pierwszym meczu oraz 3:2 dla Fiorentiny w rewanżu(pomijając fakt iż gdyby nie kuriozalne uznanie gola z 3 metrowego spalonego na 2:1 Kolse-go to United zmierzyli by się dzisiaj z zespołem z Florencji właśnie)
Moja małżonka również stwierdziła, że te wyjazdowe bramki, to jakieś ewidentne oszustwo 😉 No ale chyba chciała mnie tym pocieszyć 😉
Wspominał ktoś ostatnio, że futbol jest okrutny? 😉 Ech, naprawdę ten mecz zasłużył, żeby go lepiej zapamiętać. W ogóle, pewnie nie do końca obiektywnie, w pamięć z dwumeczu zapadną mi frajerskie stracono bramki autorstwa Ollica i ogromnie zmotywowany Man Utd od początku rewanżu. Aż przemotywowany (Rafael…)
Takie zycie, dumny po zwycięstwie wierny po przegranej, grali starali sie, nie mam zastrzeżeń. Czapki z głów panowie. Teraz podzielę sie z wami paroma przemysleniami. Zacznę od meczowych, zobaczyłem Berbe i pomyślałem, nie, to sie nie uda, daj Machede, ma większe szanse. Berba zawiódł mnie dziś strasznie, wszedł i nie zmotywował kolegów, nie dał zapłonu, właśnie wtedy do mnie to dotarło, wtedy przelał sie kielich goryczy, tego mu brakuje, to jest MU, klub z jajami, tylko tacy mogą tu grac. Takich nam trzeba. Niestety Dimitar, jest fenomenalny technicznie, ale bez jajeczny i dlatego trzeba mu podziękować. Carricka fatalny błąd, podsumowuje sezon, naprawde mu nie wyszedł. Nani, wielokrotnie go wyklinałem, ale bracie mój, za ten bieg to ostatniego tchu, za to ze tak bardzo chciałeś, ze tak bardzo próbowałeś, jestem winien przeprosiny i pokłon. Rooney to jest charakter, to jest gosc, ale pokazuje to brak zaufania do berby przez Fergusona, woli połamanego, grającego na słowo honoru Rooneya niz zdrowego berbatova.Co do samego wpisu, mam inna teorie.W serie A inter gra sam ze soba bo reszta w stanie agoni (juve milan), bayern deklasuje finansowo całą Bundesliga, Barcelona i Real nie maja wogóle ligi. Moze to przez pozom pl? Moze jest za wysoki, zbyt trudno, za duzo sił kosztuje MU, Arsenal i Chelsea gra w lidze gdzie nawet wolverhampton punktu ci nie odda, walczac do ostatniego tchu.MU i Arsenal zabiły kontuzje, wynikajace z ligi, ligi która wysysa z druzyn wszystko co maja.
Zgadzam się w 100% – dokładnie tak jest. Tutaj najwięksi co kolejkę grają ważny mecz. Każdy mecz jest o punkty, nawet ligowi przeciętniacy potrafią przyjechać na Stamford, czy Old Trafford i postawić twarde warunki. Tu nie ma łatwych meczy. Czołówka to tak naprawdę 10! drużyn. Każda z drużyn z górnej połówki tabeli jest naprawdę bardzo silna – nawet jeśli nie są to drużyny grające przepiękny futbol. To są za to wybiegane, walczą, nie poddają się do ostatniego gwizdka. Efekt jest taki, że czy to ManU, czy CFC, czy AFC – co dwie kolejki średnio grają mecz z drużyną która walczy o europejskie puchary, a tak jak wspomniałem wyżej nawet najsłabsi potrafią napsuć sporo krwi. To odbija się na formie, na kontuzjach – czy któraś drużyna w tym roku w europie miała taką listę kontuzjowanych jak ManU przed meczem z VFL Wolfsburg (OŚMIU obrońców kontuzjowanych, 15piłkarzy ogółem)? Czy któraś miała wyłączonych z gry liderów jak AFC (Fabregas, RVP, Gallas, etc, etc…)? Czy któraś drużyna w europie kiedykolwiek miała kontuzjowanych aż ośmiu obrońców?Dodajmy do tego brak przerwy świątecznej – inni w tym czasie odpoczywają, łapią drugi oddech. Tymczasem w Anglii zmęczenie nakłada się…Myślę, że najlepiej oddał to widok Naniego wykonującego rożny w dzisiejszym meczu. Naniego, który miał najwyraźniej problemy z oddychaniem…Ta liga jest mordercza, szczególnie w tym sezonie. Jeszcze rok temu na poważnie o LM biły się cztery drużyny, lekko dobijała się piąta. W tym sezonie poważnych kandydatów mamy siedmiu… Nawet bardzo długa ławka ManU/CFC nie wytrzymuje tego
Ta liga była mordercza od zawsze. I jakoś nie przeszkadzało to docierać trzem angielskim zespołom do półfinałów LM. Może warto zwrócić uwagę na to, że: OL systematycznie od kilku lat buduje mocny zespół i stawia ewidentnie na rozgrywki europejskie; Inter ma, co by o nim nie mówić, wielkiego taktyka za sterami i wielkich piłkarzy w składzie; Bayernem kieruje bardziej „jajogłowy” menago, niż L’poolem, czy Chelsea (do tego faktycznie posprzątał tę stajnię Augiasza); a Barca to… Barca. Ten sezon Anglikom nie wyszedł, ale nie ma co płakać, tylko trzeba się wziąć do roboty i budować zespół na następny sezon. Co w przypadku ManU oznacza dalsze ogrywanie młokosów, względnie szykowanie dużej kasy na transfery.
zliv – tak jak piszesz ta liga zawsze była mordercza, ale nigdy aż tak jak w tym sezonie. Rok temu pretendentów do LM było pięciu, w tym roku jest siedmiu. W zeszłym roku o puchary europejskie biło się osiem drużyn, w tym roku już dziesięć. No i warto zauważyć coś jeszcze – najoczywistsze prawo statystyki. W końcu musiał się zdarzyć słabszy rok angielskich drużyn, tak to już jest w sporcie.Inter dość szczęśliwie między Bogiem a prawdą wyeliminował Chelsea. Arsenal odpadł bo trafił na wielką Barcę w okresie, kiedy ich najlepsi piłkarze są kontuzjowani. A ManU odpadło wczoraj z Bayernem mając zwyczajnie pecha, bo po pierwszej genialnej w ich wykonaniu połowie ciężko to inaczej nazwać.Jeśli któraś Angielska drużyna naprawdę nawaliła to tylko LFC, ale Ci cały sezon pozbierać się nie mogą z różnych względów.Co do samego ManU – ktoś pisał o transferach. Szczerze mówiąc zdziwię się jeśli Ferguson kupi jakieś głośne nazwisko. Nie bardzo widzę potrzebę kupowania kogokolwiek. Przydałby się ofensywny rozgrywający i ewentualnie napastnik który nieco więcej poszarpie z przodu. Chyba, że przyjdzie nowy bramkarzNa bramce sytuacja przynajmniej w następnym sezonie jest stabilna, bo jest VDS. Obrona jest kompletna, brakuje najwyższej klasy prawego obrońcy, bo Gary to już nie te lata, a Rafael jest młokosem, ale znając Fergusona będzie ogrywał tego drugiego. Zresztą chłopak ma naprawdę papiery na granie.W pomocy sytuacja jest jasna – skrzydła są mocne. Valencia robi robotę przez cały sezon, Nani dopiero w końcówce sezonu zaczyna się rozpędzać. A jest jeszcze Giggs/Park/młody Obertan i Tosic który w czaruje w Bundeslidze i pewnie wróci z wypożyczenia. Środek pomocy – tutaj pewne miejsce ma Fletcher i razem z nim w zależności od potrzeby grają Anderson/Carrick/Scholes/Gibson/Giggs/Park a przecież wróci jeszcze Hargreaves. Jeśli czegoś w pomocy brakuje to rozgrywającego z prawdziwego zdarzeniaNapad. Tutaj też sytuacja jest jasna. Ferguson gra jednym napastnikiem którym jest Rooney. Czasami wpuszcza drugiego, lub zmienia Rooneya a jest Berba, Owen, Macheda, Welbeck, Diouf. Wątpię żeby Ferguson ściągnął na ławkę jakiegoś świetnego zawodnika, bo to się zwyczajnie nie opłaca, tym bardziej że trzeba ogrywać młodzieżAha chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Darron Gibson – czy nie macie wrażenia, że od czasów objawienia młodego Scholesa nikt tak nie strzelał z dystansu jak on? Petarda… Faktycznie w polu nieco się gubi, kiepsko się ustawia i niezbyt radzi sobie z rozgrywaniem piłki. W odbiorze jest nieco lepszy, chociaż też nie rewelacyjny (gra na podobnym poziomie w polu co Fletcher za czasów kiedy wchodził do pierwszej drużyny), ale strzał… brak słów. Przecież ten chłopak jeśli jest w odległości 30 i mniej metrów od bramki stanowi realne zagrożenie. Niesamowita armata, a jeśli nauczy się grać w polu? A co będzie jeśli nauczy się w pełnym biegu mijać przeciwników? Wczoraj było kilka takich sytuacji, że gdyby minął przeciwnika… Już nie wspomnę o kibicach na OT, którzy jeśli tylko Gibson jest przy piłce w obrębie szesnastki rywala krzyczą „shoooooooot”Przyglądam się dla tego piłkarza z niekrytą radością, bo mam wrażenie, że oto rodzi się kolejna legenda ManU
Sir Alex przykłada różne miarki do siebie, swoich piłkarzy i rywali. Świadczą o tym jego pomeczowe komentarze dotyczące piłkarzy Bayernu. Wymuszanie kartek – jakie to niemieckie(?). Żenujące komentarze po walce i porażce w jak najbardziej sportowym starciu. Tym bardziej, jeśli jest się świadomym w jaki sposób Sir Alex próbuje wpływać na sędziów w przerwie każdego remisowanego/przegrywanego meczu P’ship. Mam do niego wielki szacunek za osiągnięcia, ale jako człowiek, niestety, po raz kolejny się nie popisał…
zliv. no muszę obiektywnie przyznać ci rację. tez podziwiam gościa za rękę i wyczucie niektórych spraw, ale czasami mógłby facet się temperować. rozumiem, że 22 lata bycia managerem w jednym z najlepszych klubów świata daje prawo to zabierania głosu, ale jednak są sytuacje, w których można się po prostu ugryźć w język… teksty o niemcach grających w piłke itd – w moim odczuciu, sorry, ale są poniżej pewnego poziomu
Mów co chcesz, ale po faulu na Ribery’m w mgnieniu oka było pięciu piłkarzy Bayernu przy arbitrze i wymuszało żółtą (podkreślam jeszcze raz, że wcale nie taką oczywistą dla mnie) kartkę dla Rafaela. A wcześniejsza żółta kartka Rafaela, to totalny absurd – może i powinien ją dostać, ale to on był wcześniej faulowany i piłkarz który go faulował kartki nie dostał. Sytuacja odwróciła się przy drugiej żółtej kartce – najpierw to on faulował, potem jego Ribery (chyba, że ktoś chce mi wmówić, że te odepchnięcie Rafaela z całej siły było zagraniem fair play) ale powtórnie żółtą kartkę dostał tylko Rafael.Sędzia się nie popisał, a Fergie – no cóż… zawsze miał cięty język.
Niestety, taki jest futbol na każdym poziomie. I nie ma co gadać, bo wychodzi z komentarzy troszkę moralność Kalego: jak my ich – to OK, ale jak nie daj Boże oni nas… Przecież to normalne, że po faulu zawodnicy obskakują sędziego, czego jednym z najlepszych przykładów jest Krystyna Ronaldo (zapomniałeś już jaką swego czasu przykrość zrobił na poziomie repry swojemu kumplowi z zespołu Rooney’owi?). Tak samo, jak normalne jest, że drużyna utrzymująca wynik dwa razy dłużej wykonuje stałe fragmenty gry, niż ta, która odrabia straty. Po prostu futbol. A u Sir Alexa nie o cięty język niestety chodzi. To są ordynarne ataki, które jemu uchodzą na sucho, bo jest, kim jest (i już wiadomo, że kibicuję LFC:)). Zaś jeśli chodzi o ManU i transfery, to na miejscu Sir Aleksa skupiłbym się na utrzymaniu składu, niż jego wzmacnianiu. Real i Barca zaczęły przecież podchody pod WR i Vidicia… I o ile na lojalność tego pierwszego można jeszcze liczyć, to na tego drugiego już niekoniecznie.
To jest jak ze mną, on mówi o niemcach (musieli lecieć cała drużyna do sędziego? nie przypominam sobie MU czegoś takiego) a ja o Hiszpanach, tez mówicie mi ze mam awersje, moze i mam tyle ze w każdym meczu potwierdzają mi ci lalusie to co o nich sądze. Człowiek ma swoje poglady, w kwestie kulturalne nie wchodzę, ale Sir Alex w tym co mówi ma sporo racji.Nie byłbym sobą gdybym nie wbił szpilki kibicom Liverpoolu sugerujacym, zapewne bo „faktach” Beniteza odziaływanie Fergusona. Któz to powiedział po meczu na OT ze nie jest pewny co do faulu i upadek był „suspicious”?
Nie będę się wypowiadał za wszystkich kibiców L’poolu – nie jestem ich rzecznikiem. Nie miałem na myśli relacji Benitez-Ferguson, tylko zachowanie samego Sir Alexa. Kibice i piłkarze ManU go za nie kochają, bo widzą, że traktuje klub jak dziecko – jest z nim na dobre i złe. Ale niestety, jak każdego ojca, miłość go czasami zaślepia. Mówi o chamskim nurkowaniu Gerrarda (pal licho, że piłkarza LFC), po czym, po równie chamskim nurkowaniu Rooney’a mówi: „nie widziałem, za daleko byłem”. Naprawdę nie są znane Ci obrazki Ferdinanda, Vidicia, a zwłaszcza Scholesa wymuszających decyzje na arbitrach? Twardziele z Wysp robią to równie często, jak panienki z Hiszpanii. Na zajęciach z psychologami dowiadują się, że jak raz obskoczą sędziego, to choć nie cofnie swojej decyzji, następnym razem zawaha się i może jednak gwizdnie na ich korzyść. Po prostu piłka…
Jestem zniesmaczony tym wpisem, więc odsyłam do blogu jednego z fanów AFC, który moim zdaniem słusznie (choć, jak to w jego stylu, zbyt emocjonalnie) opisał błędy popełnione przez autora tego bloga:http://900milodislington.blox.pl/2010/04/Kres-mozliwosci-czyli-o-czym-mowi-Michal-Okonski.htmlZachęcam do lektury.
Ja osobiście uważam, że liga angielska jest największa, może wynika to z moich prywatnych preferencji i lojalności, ale nie możemy krytykować, bo każdy klub ma swoje wzloty i upadki…