Jedno z najbardziej nadużywanych zdań na temat piłki nożnej brzmi: „Futbol to nie jest sprawa życia i śmierci, to coś znacznie ważniejszego”. W chwilach takich jak obecna jego niestosowność bije po oczach w sposób wyjątkowo dojmujący. Futbol to tylko sport, zabawa, choćby nie wiem, jak nas zajmował na co dzień.
Wiem, że niedzielny wieczór to czas, w którym tu zaglądacie, czekając na kolejny wpis o angielskiej piłce. Dziś go nie będzie, choć pewnie byłoby o czym pisać. Istnieją rzeczy ważniejsze niż futbol, o czym przekonuje zresztą nie tylko tragedia pod Smoleńskiem: jeden z piłkarskich bohaterów dnia, Awram Grant, przyjeżdża jutro do Polski, by na terenie Auschwitz wziąć udział w Marszu Żywych…
Szczerze, to liczyłem, że właśnie nie będzie nic o piłce tym razem. Sam starałem się obejrzeć wczoraj Gran Derby, by odpocząć chwilę od tego wszystkiego, by na chwilę zapomnieć, ale nie mogłem. Piłka zeszła zdecydowanie na dalszy plan …
Dziękuję Panie Michale.Jestem fanem Liverpool FC ale słowa Wielkiego Shankly’ego nie zawsze mają zastosowanie…
dokladnie tak! dopiero dzis zauwazylem, ze nawet nie wiem jak wypadly moje Sroki w miniony weekend. Wieczny odpoczynek racz im dac Panie …
Widzę, że nie tylko ja od kilku dni nie potrafię myśleć o niczym, bo wszystko nagle wydaje się tak przerażająco nieistotne. Dziwne jest to uczucie pustki.
ja się złapałem na tym,że zapomniałem,że była kolejka premiership,tylko kanały informacyjne oglądałem
http://darekskrzypek.blox.pl/html
widze ze co poniektórzy do dzis dnia nie ogarneli sie po tej tragedii narodowej moge tylko tyle powiedziec gratuluje charakteru !!!!
błagam Was, ogarnijcie się, ile można przeżywać wypadek? codziennie ginie kilkanaście osób w wypadkach drogowych, dla innych to koniec świata lecz nie dla Was. I tak to był wypadek nie tragedia. To też tylko ludzie, żadni bohaterowie.
Tottenham 2 – 1 ArsenalChociaż wciąż trwa żałoba i ciężko się pogodzić ze śmiercią prezydenta i tak wielu osób (świeć Panie nad ich duszami) to jednak trzeba pamiętać, że my wciąż żyjemy i że życie toczy się dalej. O ile ból w sercu wciąż pozostaje, o tyle w duszy wiemy, że w tej sprawie poza modlitwą wiele się nie da zrobić, a im szybciej się otrząśniemy tym lepiej dla nas i dla świata, który nas otacza. Dlatego wracając już powoli do normalności chciałbym nawiązać do dzisiejszego meczu, który szczególnie ważny musi być dla autora niniejszego bloga jak i ogólnie dla fanów angielskiej piłki. W końcu to te najbardziej renomowane derby Londynu…Jako fan Arsenalu chciałem pogratulować konkurentom zza miedzy. Moim zdaniem zaważyli dziś zawodnicy z numerem 1. W środku pola większość czasu przeważał Arsenal, większość gry toczyła się w środku i na połowie gospodarzy, ale zazwyczaj niewiele poważnego zagrożenia z tego wynikało. Niestety Almunia nie był dziś tą samą ośmiornicą, która dawała nadzieje w meczu z FCB. Strzał Rose’a (Swoją drogą pierwszy raz o nim słyszę, a sądziłem, że skład Tottenhamu jednak jako tako znam. Czy to młodzik/nowość czy jednak się nie znam?) o ile można by uznać za cudo godne Scholes’a czy Gerrarda z najlepszych ich lat, o tyle jednak leciał w sam środek bramki i jestem pewien, że Gomes, patrząc na jego wyczyny z drugiej połowy, z czymś takim by sobie poradził. Z innych ważnych momentów spotkania warto zanotować kontuzję Vermaalena. To była duża starta, a leciwy duet Campbell – Silvestre aż się prosił o ogranie szybkością lub młodzieńczą błyskotliwością i się tego doczekał w 46 minucie… Z jeszcze innych godnych odnotowania rzeczy – ładnie zaprezentował się Robin van Persie. Bałem się o jego nogi całe pół godziny, które spędził na boisku, ale pokazał, że wciąż doskonale pamięta o co w tej grze chodzi i jak zabójczą bronią potrafi być. Z kolei na drugim końcu nie zachwycił w mojej opinii Dafoe, mimo że większą część meczu grał w środku przeciwko dwóm wspomnianym old-boyom… Mam też wrażenie, że dużo spokoju w końcówce wniósł Gudjonssen, który pomagał w pomocy i starał się jednocześnie ciągnąć drużynę do przodu.Z przebiegu meczu chciałbym remisu, ale nie zawsze ma się to co wydaje się za słuszne (Zresztą „słuszne” mocno pachnie względnością). Raz jeszcze gratuluje Tottehhamowi, to bardzo ważne punkty w kontekście walki o LM, której z całego serca im życzę (chcąc wierzyć, że pieniądze to nie wszystko i że ktoś jeszcze utemperuje szejków z MC… szkoda, też że Everton miał tak słaby początek sezonu, im też bym bardzo LM życzył, ale tak nie wiem czy mają szanse chociaż na Ligę Europejską…).pozdrawiamMateusz