4 maja 2010, 21.00
Zaczynam to pisanie dwadzieścia cztery godziny przed pierwszym gwizdkiem – i tak długo się trzymałem, patrząc na te wszystkie nagłówki. „To będzie dla nas jak finał pucharu” – mówi Roberto Mancini. „Mecz o trzydzieści milionów” – piszą dziennikarze prasy uchodzącej za poważną. „Mecz o sześćdziesiąt milionów – piszą dziennikarze prasy uchodzącej za brukową, mnożąc trzydzieści przez dwa; brzmi lepiej niż mecz o sześć punktów, nieprawdaż?
Jutro mogą, choć nie muszą, rozstrzygnąć się losy ostatniego miejsca uprawniającego do gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów (najpierw w eliminacjach do tejże): piąty w tabeli Manchester City podejmuje czwarty Tottenham. W tabeli oba zespoły dzieli punkt, oba oprócz bezpośredniego pojedynku zagrają jeszcze po jednym meczu wyjazdowym: MC z ledwo uratowanym przed spadkiem West Hamem, Tottenham ze zdegradowanym Burnley.
4 maja 2010, 21.30
Byłem już w takiej sytuacji dwukrotnie. Za pierwszym razem w 2001 roku, kiedy w Cardiff Tottenham grał w półfinale Pucharu Anglii z Arsenalem. Mecz decydował nie tylko o awansie do finału – w przypadku Tottenhamu także o grze w Pucharze UEFA, bo drugi finalista miał już zapewniony awans do Ligi Mistrzów. Oraz, jak się wtedy łudziłem, o pozostaniu Sola Campbella w klubie: jeśliby drużyna kierowana wówczas przez Glenna Hoddle’a wywalczyła sobie prawo występów na europejskich boiskach, jej ambitny kapitan zapewne podpisałby nowy kontrakt, zostając na White Hart Lane. Pamiętam noc poprzedzającą tamten mecz, pamiętam, że w którymś momencie zrozumiałem, że nie zasnę, wstałem z łóżka i zacząłem przenosić na papier kolejne scenariusze przebiegu wydarzeń na boisku (w gruncie rzeczy coś podobnego robię i teraz). Pamiętam również, niestety, sam mecz: nieoczekiwane prowadzenie Tottenhamu po golu Gary’ego Doherty’ego (kibice irocznicznie ochrzcili Irlandczyka mianem „Ginger Pele”, a kolejni trenerzy nie mogli się zdecydować, czy ma grać w obronie, czy w ataku – w obu formacjach wypadał równie słabo), później kontuzję Sola Campbella i wyrównującą bramkę Arsenalu, która padła akurat w momencie, kiedy nasz obrońca przebywał poza boiskiem, a wreszcie zwycięskiego gola Roberto Piresa w drugiej połowie, w której piłkarze Hoddle’a właściwie nie istnieli. Wyrównanie dla Arsenalu i asysta przy bramce Piresa były udziałem niejakiego Patricka Vieiry.
Za drugim razem o włos od wielkiej przyszłości Tottenham znajdował się przed ostatnim meczem sezonu 2005/06. W tabeli miał punkt przewagi nad Arsenalem: do zajęcia czwartego miejsca w lidze i prawa gry w eliminacjach Ligi Mistrzów wystarczyło wygrać na wyjeździe z West Hamem. Tamtą noc również pamiętam dobrze, ale lepiej pamiętam wczesne popołudnie następnego dnia, z napływającymi z Londynu wiadomościami, że cała drużyna walczy z tajemniczym wirusem; że piłkarze i trenerzy na przemian wymiotują i mają rozwolnienie; że klub apeluje o przełożenie meczu, a policja ze względów bezpieczeństwa zgadza się jedynie na opóźnienie go o godzinę. Pamiętam późniejsze protesty, policyjne śledztwo, pamiętam nazwę pięciogwiazdkowego hotelu, w którym doszło do zatrucia lazanią, a nawet to, że w hotelowej kuchni pracowała Polka. Co w kontekście jutrzejszego wieczoru ważniejsze: tamte wydarzenia, porażkę z West Hamem i gorycz poczucia, że wysiłek całego sezonu poszedł na marne, pamiętają również Ledley King, Michael Dawson, Jermain Defoe, Tom Huddlestone, Jermaine Jenas czy Aaron Lennon. Jak ta pamięć może na nich wpłynąć?
4 maja 2010, 22.20
Autoterapeutyczne jak dotąd to pisanie (do analiz taktycznych, sytuacji kadrowej etc. dojdziemy, obiecuję), więc wspomnę i to, że kiedy jako uczeń podstawówki wybierałem się na mecz Cracovii, nie mogłem usiedzieć w domu i już wczesnym rankiem wyruszałem po kolegów (piechotą przez całe miasto, żeby zabić trochę czasu), a potem razem wyruszaliśmy na stadion, by następnie czekać przed nim długie minuty na otwarcie bram, i kolejne minuty, zanim z głośników ruszy muzyka, a piłkarze pojawią się na rozgrzewce. To z tamtych czasów datują się rozliczne drobne rytuały, związane z nadzieją na dobry wynik. Nie ma chyba drugiego równie przesądnego plemienia, jak piłkarscy kibice. Zaglądam na forum kibiców Tottenhamu i natrafiam na zażartą dyskusję w sprawie strojów wyjazdowych: czy szczęśliwsze są te żółte, czy może granatowe, a w ogóle, skoro barwy MC są jasnobłękitne, to może lepiej zagrać w białych koszulkach? Czy Harry Redknapp powinien mieć garnitur, dres czy może płaszczyk? W jakim kolorze buty ma wybrać Jermain Defoe?
W gruncie rzeczy lepiej teraz myśleć o tym, niż zastanawiać się, czy Heurelho Gomes i Ledley King mają szansę wystąpić – tego nie dowiemy się jeszcze przez prawie 20 godzin. Bramkarz Tottenhamu odniósł kontuzję pachwiny w ostatniej minucie sobotniego meczu z Boltonem, obrońcy chroniczna kontuzja kolana nie pozwala trenować między meczami, które powinno oddzielać od siebie sześć dni – tyle potrzeba na zniknięcie opuchlizny. Ale… ale był już w tym sezonie przypadek, że King zagrał po czterodniowej przerwie. Może udałoby się i tym razem?
Jak powiadam: na razie dyskusja jest akademicka. Harry Redknapp uważa występ obu piłkarzy za wątpliwy, choć niewykluczony. Kibice wierzą, że obaj zagrają, nawet jeśli Gomes nie będzie wykopywał autów bramkowych.
4 maja 2010, 23.55
Temat występu Gomesa fascynuje głównie headlinerów. Byłoby zaiste zabawne, gdyby w meczu tej rangi w bramkach stali zawodnicy o dwie klasy gorsi od wszystkich pozostałych na boisku – w dodatku w miejsce fachowców uważanych za najlepszych w Anglii. W Manchesterze City zabraknie Shaya Givena, który nie zagra do końca sezonu. Kiedy przed ponad tygodniem wyeliminowała go kontuzja, klub uzyskał specjalne zezwolenie Premier League i wypożyczył z Sunderlandu Martina Fulopa; w sobotę z Aston Villą Węgier bronił mocno niepewnie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Harry Redknapp mówił wówczas, że on o nic nie prosiłby ligowych władz, bo gdyby już znalazł się w podobnej sytuacji, postawiłby po prostu na Bena Alnwicka, dawnego reprezentanta angielskiej młodzieżówki. Czy teraz żałuje tamtych słów? Alnwicka widziałem w akcji w kilku meczach pucharowych, w poprzednim sezonie i podczas jednego z licznych wypożyczeń; delikatnie mówiąc nie sprawiał wrażenia pewnego własnych umiejętności.
Żeby było ciekawiej: Alnwicka Tottenham kupił z Sunderlandu za 1,2 miliona funtów. Do kasy na Stadium of Light wpłynęła nieco ponad połowa tej sumy – w rozliczeniu do Sunderlandu trafił również Marton Fulop; ten sam, który zagra jutro przeciw dawnemu pracodawcy.
No dobra, ja też uważam, że Gomes zagra.
5 maja 2010, 00.12
Statystyki mówią, że obie drużyny nie są w tym miejscu tabeli przypadkowo. Przez cały sezon Tottenham zajmował miejsca od pierwszego do siódmego, MC natomiast – od drugiego do szóstego. Gospodarze przez dziewiętnaście kolejek mieścili się w pierwszej czwórce, goście – przez siedemnaście.
MC jest ulubionym ligowym rywalem Tottenhamu: dostarczył londyńczykom 58 punktów w 25 spotkaniach w dotychczasowej historii Premier League. W ubiegłym sezonie na tym stadionie zwyciężyli piłkarze Redknappa, podobnie w tym sezonie na White Hart Lane.
Szczegółowo tabela:
4 Tottenham 36 20 7 9 64-37 27 67
5 Man City 36 18 12 6 72-43 29 66
(dwie ostatnie pozycje to stosunek bramek i punkty).
I jeszcze jedno: po porażce Arsenalu z Blackburn istnieje teoretyczna możliwość, że któraś z grających dziś drużyn zajmie TRZECIE miejsce w tabeli. Warunkiem niezbędnym jest jednak zwycięstwo, a później wygrana w meczu niedzielnym i liczenie na kolejną wpadkę Kanonierów.
5 maja 2010, 00.27
„Mind games” zaczął Harry Redknapp. „Presja ciąży na Manchesterze” – powiedział, jeśli ktoś zastanawiał się przed sezonem nad szansami poszczególnych drużyn na złamanie monopolu Wielkiej Czwórki, to musiałby wskazać na City z ich bajecznymi pieniędzmi. My już nic nie musimy, dodał menedżer Tottenhamu, w końcu i tak mieliśmy fantastyczny sezon.
Jeżeli idzie o presję, ma niewątpliwie rację: w kontrakcie Roberto Manciniego jest klauzula o możliwości zwolnienia, jeśli nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów. Z drugiej strony Włoch ma w drużynie piłkarzy, którzy wiedzą, jak presję wytrzymywać, grających już nieraz w Champions League, znających również smak mistrzostwa kraju. W tym sensie piłkarze Tottenhamu to żółtodzioby, które pod presją wielokrotnie zawodziły – przypomnijmy choćby ich przygodę z Pucharem UEFA przed dwoma laty i porażkę z PSV Eindhoven po rzutach karnych (w bramce PSV stał wówczas niejaki Heurelho Gomes…).
Ale Redknapp idzie dalej: opowiada o swoich ubiegłorocznych rozmowach z Patrickiem Vieirą o potencjalnym transferze z Interu do Tottenhamu i o tym, że Francuz miał na te przenosiny wielką ochotę mimo swojej kanonierskiej przeszłości. Mancini, jak mi się zdaje, mówił jeszcze w weekend, że liczy na dobrą postawę swojego pomocnika, dodatkowo umotywowanego faktem, że będzie grał przeciwko tradycyjnemu rywalowi Arsenalu (skądinąd kanonierską przeszłość mają także Emanuel Adebayor i Kolo Toure).
No i niezbyt przyjemny wątek przedmeczowej wypowiedzi Redknappa: kasa, Misiu, kasa. Że w MC mają forsy jak lodu, że kiedy chciał sprowadzić na White Hart Lane Bellamy’ego, to mu go podkupili, w dodatku grożąc, że jeśli nie wycofa swojej oferty, podkupią mu jeszcze Palaciosa z Wigan. Komunikat ukryty, adresowany do kibiców neutralnych, jest taki: nie kibicujcie im, kibicujcie nam. W interesie angielskiej piłki jest to, żebyśmy to my awansowali, a oni i tak za trzy-cztery lata kupią sobie mistrzostwo.
Nie żeby nie miał racji, ale jakoś nie wydaje mi się, że jego słowa podnoszą kulturę debaty publicznej. Inna sprawa, że wielu angielskich komentatorów nie kryje, że myśli dokładnie tak samo.
Zaczynacie komentować. Taxi_rock najsłuszniej w świecie przywołuje mnie do porządku, mówiąc, że MC jest faworytem, bo świetnie gra u siebie, kiedy tymczasem Koguty na wyjazdach nie błyszczą. Święte słowa, niestety. Stawiam kropkę w duchu realizmu. Do blogowania wrócę rano.
5 maja 2010, 00.51
Jednak jeszcze słówko, bo z obozu MC dochodzą słuchy, że jakiegoś urazu na treningu doznał Tevez. Mind games Manciniego?
5 maja 2010, 07.35
A skoro wczoraj zakończyłem Argentyńczykiem, Argentyńczykiem też rozpocznę. Chociaż innym. Jest rok 1981, w finale Pucharu Anglii Tottenham mierzy się z Manchesterem City. Piłkę przed polem karnym otrzymuje Ricky Villa. Wciąż mam w uszach głos Johna Motsona: „Villa. And still Ricky Villa. What a fantastic run, he scores; amazing goal!”, choć w tym klipie na Youtube komentuje ktoś inny.
Do porannej kawy, na dobry początek dnia.
5 maja 2010, 09.50
Zanim przejdziemy do tematów poważnych (taktyka) zauważmy jeszcze, że w tym sezonie los kolejnych menedżerów MC zależy od piłkarzy Tottenhamu. Grudniowa porażka 3:0 na White Hart Lane przesądziła o zwolnieniu Marka Hughesa, każdy inny wynik niż zwycięstwo może zakończyć manchesterską przygodę Roberto Manciniego. Nie sądzę jednak, by Włocha przesadnie to zajmowało: w tym zawodzie musiał się przyzwyczaić do życia pod presją, a że łaska szejków na pstrym koniu jeździ wiedział już zimą, podpisując z nimi umowę.
Porozmawiajmy więc raczej o taktyce obu zespołów, zaczynając – tak wypada – od gospodarzy. Spodziewam się ustawienia 4-4-2 przechodzącego w 4-2-3-1, opartego na tych samych mniej więcej zawodnikach. W bramce z braku Givena Fulop, w obronie od prawej: Zabaleta, Toure, Kompany (Lescott jest kontuzjowany) i Bridge, w środku pomocy dwóch piłkarzy z trójki de Jong, Vieira, Barry (raczej dwóch pierwszych), na skrzydłach Johnson i Bellamy, z przodu Tevez i Adebayor. Dwaj środkowi pomocnicy grają bliżej linii obronnej, cały ciężar rozegrania akcji zostawiając skrzydłowym i często cofającemu się do środka Tevezowi. Obłędna siła ataku, wielkie nadzieje wiązane z Adamem Johnsonem, który – jak wynika ze statystyk „Timesa” – kreuje średnio 2,2 szanse bramkowe w ciągu meczu (Bellamy i Tevez – 1,7), szybkością Bellamy’ego, siłą fizyczną Adebayora i pracowitością Teveza… Jest się czego bać.
Ale podobnie w przypadku Tottenhamu, choć tu niewiadomych jest więcej. Czy od pierwszej minuty wystąpi Lennon, przyprawiając Wayne’a Bridge’a o szybsze bicie serca? Czy Bale zagra w drugiej linii, licząc na zamiłowanie Zabalety do wślizgów (i jego tendencję do wślizgów nietrafionych)? Co z drugą linią: czy i tym razem zostawić Palaciosa poza składem, czy liczyć na to, że będzie asekurował obrońców? Do głowy przychodzi mi wiele wariantów, łącznie z tym, że Redknapp zagęści środek, wystawiając tylko jednego, za to wysokiego napastnika, a bezpośrednio za nim Gudjohnsena lub Modricia. Najbardziej prawdopodobne jest jednak tradycyjne 4-4-2, z Gomesem w bramce, w obronie od prawej Kaboulem, Kingiem (a jeśli nie wyzdrowieje: Bassongiem), Dawsonem i Assou-Ekotto lub Balem, w pomocy z Bentleyem lub Lennonem (rozsądniej byłoby zostawić tego ostatniego znów na ławce, wpuszczając dopiero na podmęczonego Bridge’a, a Bentleyowi polecić częste schodzenie do środka, by zrobić miejsce na rajdy Kaboula), Palaciosem, Huddlestonem i Modriciem lub Balem (jeśli z Walijczykiem, to Palacios usiądzie na ławce, a Chorwat wystąpi w środku), Defoem i Crouchem lub Pawluczenką w ataku (spodziewam się raczej wysokiego Anglika – wygra więcej główek z niższymi obrońcami MC).
Jak widać Harry Redknapp ma więcej możliwości niż Roberto Mancini (i więcej możliwości dokonania dobrych zmian). Albo więcej pokus. Np. wspomnianej gry z jednym napastnikiem, w zasadzie jeszcze nie próbowanej, choć menedżer Tottenhamu wspominał, że w przyszłym sezonie będzie jej próbował w meczach wyjazdowych; odpowiedni piłkarze są do dyspozycji. Pamiętajmy, że Tottenham nie musi wcale wygrać tego meczu – taka myśl pewnie będzie się kołatać gdzieś w tyłach głów sztabu szkoleniowego, podobnie jak myśl o znalezieniu na boisku miejsca dla Palaciosa i o stworzeniu Bale’owi asekuracji przez Assou-Ekotto: pędzący do przodu Walijczyk zostawia za sobą wolne miejsce i aż się prosi, żeby po przejęciu piłki Vieira czy de Jong kierowali ją właśnie tam.
O taktyce mógłbym bez przerwy: że Modrić i Huddlestone będą często strzelać z dystansu, zwłaszcza w pierwszych minutach, kiedy Fulop będzie nie rozgrzany. Że jeśli Gomes zagra, to przy każdym rzucie rożnym będzie go osaczać kilku rywali, licząc, że w tłoku źle oceni sytuację i że przy jakimś upadku może odnowić mu się kontuzja. Że Bellamy będzie szukał rzutu karnego podczas pojedynków z Kaboulem. Nawet najlepsza strategia przecież nie wystarczy, jeśli któremuś z piłkarzy zagotuje się głowa.
Paradoksalnie obie drużyny najmocniejsze są tam, gdzie rywale są najsłabsi: Kaboul i Assou-Ekotto będą mieli problemy z Bellamym i Johnsonem, a Zabaleta i Bridge z Balem i Lennonem. Padną bramki.
5 maja 2010, 11.10
No ładnie. me262schwalbe pisze, że dziś już nic nie potrafi zrobić w firmie: „Tak mnie ten mecz pobudził, mam nadzieję, że przełożeni to zrozumieją, a zaległości odrobię w najbliższym czasie” (a ja, nieszczęśliwy, prowadzę numer „Tygodnika”, i muszę jakoś pogodzić obsesję z obowiązkiem). Michał A. czeka na każdy kolejny wpis na tym blogu „jak narkoman” i chce przejść przyspieszony kurs portugalskiego, żeby dowiedzieć się, co z Gomesem. Moim zdaniem niepotrzebnie: od Brazylijczyków nic się nie dowiemy, pozostaje analiza języka ciała Harry’ego Redknappa na wczorajszej konferencji – mnie natchnęła optymizmem, bo podobnie jak taxi_rock myślę, że z Alnwickiem w bramce Tottenham nie ma żadnych szans.
Kto jest moim kandydatem na bohatera spotkania, pyta Michał Zachodny. W świetnej formie są Johnson i Bale, więc to pierwsze kandydatury (przy okazji: o tym, że Bale może się nie spełnić, pisałem z wielkim smutkiem, bo osobiście zawsze wiązałem z nim wielkie nadzieje – ale pomyśl Michał, co by było, gdyby zimą Assou-Ekotto nie złapał kontuzji?). Kolejne nazwiska to Vieira, który jako eks-Kanonier ma dodatkową motywację, oraz – jeśli zagrają – King i Gomes. Wszystkie media skupiają się na pojedynku Teveza z Dawsonem, Argentyńczyk powiedział zresztą, że uważa Anglika za najlepszego obrońcę, przeciwko któremu kiedykolwiek grał. A Harry Redknapp rzuca wyzwanie Jermainowi Defoe: że czas najwyższy, aby znów zagrał na poziomie z pierwszej połowy sezonu… To rzeczywiście jest problem Tottenhamu: napastnicy ostatnio pudłują straszliwie – przede wszystkim Pawluczenko, który w drugiej połowie sezonu przejął pałeczkę od Defoe’a. A może napastników wyręczy i bohaterem zostanie Aaron Lennon? Skrzydłowy gości na pewno pali się do startu, bo ma niewiele czasu na udowodnienie Fabio Capello, że jest gotowy do wyjazdu na mundial…
Zatrzymajmy się w tym punkcie: emocje emocjami, ale zwierzęcy obiektywizm każe mi przyznać, że to Manchester City jest faworytem tego spotkania. Oni bardziej muszą, to prawda, ale z drugiej strony piłkarze tacy jak Vieira czy Tevez bardziej wiedzą, jak to osiągnąć: bywali już w podobnej sytuacji, i wychodzili z niej zwycięsko.
5 maja 2010, 11.50
Tymczasem „Times” donosi, że przedstawiciele Manchesteru City, wściekli za wczorajszą wypowiedź Redknappa o kulisach transferów Bellamy’ego i Palaciosa, rozważają kroki prawne przeciwko menedżerowi Tottenhamu. Jakby emocji wokół tego spotkania było mało…
A przy okazji: warto przyjrzeć się zamieszczonej przez dziennik infografice.
5 maja 2010, 12.30
Słówko o rachunkach: 52 proc. obrotów Tottenhamu to pensje piłkarzy, w przypadku MC ostatnie znane dane mówią o 94 proc., ale dziś z pewnością jest to jeszcze więcej. Oto dlaczego Michel Platini apeluje o finansowe fair play: z takim właścicielem, jak szejk, można zarządzać klubem w zasadzie nie przejmując się rachunkiem ekonomicznym.
Z drugiej strony pieniądze to nie wszystko: można zaoferować kolejne setki milionów za Torresa czy Gerrarda (padają takie nazwiska, podobnie jak np. nazwisko Ibrahimovicia) – pytanie, czy gwiazdy tego formatu będą chciały grać na City of Manchester Stadium, jeśli klub nie awansuje do Ligi Mistrzów? Oto jeszcze jeden powód, dla którego gospodarzom tak zależy. I oto jeszcze jeden powód, dla którego trzeba z nimi wygrać: jeśli awansują, w przyszłym roku mogą być już nie do zatrzymania.
A przy okazji ciekawostka z bloga Dana Roana: jeśli awans do Ligi Mistrzów może przynieść klubowi 30 milionów, to meczem związanym z o wiele większymi pieniędzmi jest finał play-off o… awans do Premier League. Za grę w angielskiej ekstraklasie można dostać od sponsorów 40-50 milionów za sezon, plus 22 miliony wypłacanego w ciągu dwóch lat zabezpieczenia w przypadku degradacji, a ta kwota może się jeszcze zwiększyć.
5 maja 2010, 14.10
W tej chwili myślę, że Gomes jednak nie zagra. Na stronie Tottenhamu informacja o wezwaniu z wypożyczenia do Shrewsbury młodego bramkarza Davida Buttona. Czy byłby wzywany, gdyby Brazylijczyk był w pełni sił? W tej sytuacji pozostaje mi zacytować początek niedzielnego wpisu: „A gdyby ten i tak wyjątkowo nieprzewidywalny sezon potrzebował jeszcze mocnego akcentu dramaturgicznego na koniec, to kontuzja Heurelho Gomesa byłaby jak znalazł – w dodatku kontuzja odniesiona w okolicznościach tak absurdalnych”…
5 maja 2010, 14.35
Jednak na innych portalach nie brzmi to aż tak dramatycznie, jak na stronie Tottenhamu: Button nie został wezwany, tylko skończył mu się okres wypożyczenia. Jamie Redknapp, syn menedżera i ekspert Sky Sports, powiedział w radiu TalkSport, że Gomes powinien zagrać.
5 maja 2010, 15.35
Bukmacherzy nie mają wątpliwości: czwarte miejsce zajmie Manchester City, a w dzisiejszym meczu padną co najmniej trzy gole. A mnie ciągle chodzi po głowie miażdżące zdanie Alana Hansena, że Tottenham jest taką drużyną, która jeśli może coś spieprzyć, to na pewno spieprzy, wszystko jedno, czy na ostatniej prostej, czy wcześniej. Tyle że w tym sezonie, choć Kogutom zdarzały się nieoczekiwane wpadki (porażki u siebie z Wolverhampton czy Stoke to przykłady najbardziej bolesne), to pojawiały się również sensacyjne wzloty – ze zwycięstwami nad Arsenalem czy Chelsea w pierwszym rzędzie. Wiele razy piłkarze Redknappa potrafili również zrobić to, co do nich należało – bez wielkich fajerwerków, ale skutecznie (patrz choćby sobotni mecz z Boltonem). Może dlatego Alan Hansen stawia tym razem na Tottenham?
Padło pytanie o sędziego. Moim zdaniem Steve Bennett jest OK. Przy incydentach w polu karnym raczej puści grę w sytuacji wątpliwej niż da się nabrać na jakieś nurkowanie. Zabaleta i Kaboul muszą mieć się na baczności, żeby nie wylecieć z boiska. Uleganie presji trybun raczej w tym przypadku nie grozi, a pyskowanie się nie opłaci. Bałbym się, jak wszyscy kibice Tottenhamu (karny z kapelusza dla MU przed rokiem na Old Trafford) i jak wszyscy Polacy, Howarda Webba.
5 maja 2010, 15.45
Jako że zaczynam myśleć o obiedzie, to powiem, że tym razem zatrucie pokarmowe piłkarzom Tottenhamu nie grozi. Harry Redknapp od dawana zapowiadał, że w Manchesterze zaordynuje im kuchnię koszerną : rosołek i jakąś rybkę. Żartował oczywiście, ale te żarty również były elementem odczarowywania stawki tego meczu. „Nie mówię piłkarzom ani słowa o Lidze Mistrzów”, mówił, „nie mam zamiaru doprowadzić do ich paraliżu”. Nie będzie nagrody za pierwszą prawidłową odpowiedź, czy użył także swojej ulubionej frazy o „dwóch punktach w ośmiu meczach” (które Tottenham miał w momencie, gdy HR przejmował drużynę).
5 maja 2010, 16.30
A propos komentarza Miszy i wątku kardiologicznego: już w pierwszym wpisie na tym blogu pisałem, że z badań przeprowadzonych przez Lloyds Pharmacy wynika, że kibice Tottenhamu najbardziej ze wszystkich fanów Premiership są zagrożeni ryzykiem ataku serca i Lloyds oferuje im nawet darmowe badania kardiologiczne. Przykład bardzo a propos dzisiejszego meczu: IV runda Pucharu Anglii 2004, mecz z Manchesterem City. Do przerwy Tottenham prowadzi 3:0, jeszcze w ciągu pierwszych 45 minut MC traci najlepszego napastnika po kontuzji i groźnego rozgrywającego po czerwonej kartce, a prowadzący wówczas tę drużynę Kevin Keegan pyta swojego asystenta, gdzie jest najbliższe biuro pracy. A potem jego piłkarze wychodzą na drugą połowę i strzelają cztery gole (skrót z tego wydarzenia znajdziecie tutaj – zwróćcie uwagę na wyraz twarzy Ledleya Kinga w okolicy piątej minuty i czterdziestej sekundy; oprócz Kinga tamto spotkanie pamięta Shaun Wright-Philips). Jak to jednak dobrze, że nie gramy już trójką obrońców…
5 maja 2010, 17.30
Teraz już bez złudzeń: przez najbliższe dwie godziny nie dowiemy się niczego nowego, skazani będziemy na powtarzanie tych wątłych wiadomości, które mamy, i równoczesne nakręcanie spirali emocji. Tevez zagra, wszystko wskazuje na to, że zagra również Gomes. King zdecyduje w trakcie rozgrzewki – podkreślam, zdecyduje sam King, nie Redknapp czy lekarze. Lennon pali się do gry i zdaje się, że wystąpi od pierwszej minuty. Na pytanie Michała Zachodnego o mój własny scenariusz odpowiem, że stworzyłem ich zbyt wiele, aby teraz zdecydować się na któryś. Ale o epickości pojedynku jestem przekonany.
Jeśli między moimi słowami widzicie zdenerwowanie, to widzicie dobrze 🙂
5 maja 2010, 20.10
Wszystkie obowiązki pozapiłkarskie za mną. W samą porę, bo przyszedł właśnie skład Tottenhamu: Gomes; Kaboul, Dawson, King, Assou-Ekotto; Lennon, Huddlestone, Modric, Bale; Crouch, Defoe. A w MC Barry za Vieirę.
5 maja 2010, 20.15
Co to znaczy? To znaczy, że w najważniejszym meczu sezonu w pierwszym składzie wychodzą wszyscy najlepsi poza Czorluką – pytanie oczywiście, na ile zdrowi. A to z kolei oznacza, że Harry Redknapp był, właściwie zresztą jak zwykle (łapię się na zdziwieniu: menedżer i nie manipuluje), szczery. Tottenham będzie walczył o swoje, będzie chciał strzelać bramki i nie zamierza murować dostępu do swojej, co byłoby z góry skazane na niepowodzenie. Wielka odpowiedzialność przed Modriciem i Huddlestonem, którym przypadnie wiele obowiązków obronnych. Wysoki Crouch ma być zmorą stoperów, Bale ma wkręcać w ziemię Zabaletę, a Lennon Bridge’a. Jeśli się nie spalą, jeśli człowiek, który jest menedżerem od 27 lat, rzeczywiście potrafił dać im mieszankę koniecznego rozluźnienia i niezbędnej mobilizacji, może być dobrze.
Manchester City, które – powtarzam – pozostaje faworytem, rozpocznie w składzie: Fulop, Zabaleta, Kompany, Toure, Bridge, Barry, de Jong, Johnson, Bellamy, Adebayor, Tevez.
5 maja 2010, 20.30
Będę się powoli wyłączał – choć nadal zachęcam do komentowania. Cieszę się, że zawitał tu Angamoss, kibic MC, na którego bloga zaglądam – zaglądnijcie i Wy, żeby zobaczyć, jak rzecz wygląda z perspektywy drugiej strony. A że Rafał Stec napisał mi przed chwilą na twitterze „Good luck, ale sam wiesz: Tottenham jak Cracovia w narracji Pilcha, gdy ma wygrać – remisuje, gdy ma zremisować – przegrywa”, przypomnę jeszcze, że tytuł „Arcyważny mecz o wszystko” jest od Pilcha właśnie. Dobrych parę lat spędziliśmy w jednej redakcji, dzieląc kibicowską niedolę (skądinąd gdziekolwiek w świecie wiążę serce z jakąś drużyną, z czasem okazuje się, że jest to Cracovia Kraków: z piękną przeszłością, od lat bez sukcesów, a w dodatku uważana za żydowski klub), potem on kilka razy zmieniał barwy klubowe, wciąż jednak żywiąc niejaki sentyment do redakcji, której był wychowankiem.
Przyjmijmy, że Tottenham ma wygrać i niech zremisuje.
5 maja 2010, 23.00
Nie znajduję słów. Może zresztą poszukam ich jutro, a teraz będę się po prostu cieszył. Tottenham zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. Ten cholerny kibic we mnie, kibic Tottenhamu rzecz jasna, jamnik wychowany pod szafą, mówi mi natychmiast, że w tych eliminacjach zawsze można odpaść (Everton świadkiem), ale nakazuję mu milczeć. Myślę sobie raczej, że w tych eliminacjach wcale nie trzeba grać : w niedzielę można jeszcze przeskoczyć Arsenal i zająć trzecie miejsce.
Był rok 1999, ostatnia minuta finału Pucharu Ligi, prawą stroną urwał się Steffen Iversen i zagrał piłkę wzdłuż bramki Leicester. Kesey Keller instynktownie odbił ją przed siebie, wprost na głowę Alana Nielsena. Dzisiejsza akcja Kaboula, niepewna interwencja Fulopa i główka Croucha były niemal kopią tamtej akcji.
Ale widzę, że znowu zaczynam się wymądrzać. Wymądrzał się będę jutro. Dzisiaj otwieram wino, najlepsze, jakie mam, śpiewam kibicowskie piosenki i triumalnie esemesuję do redaktora Mucharskiego, który siedzi gdzieś w Toskanii i nie ma pojęcia, co się porobiło.
Dziękuję za gratulacje. Myślę, że nie byliście rozczarowani. Ja z pewnością nie byłem.
Akurat to, że może zagrać dwóch bramkarzy klasy… niepewnej, pewnie pozytywnie wpłynie na samo widowisko. Znając potencjał ofensywny obu drużyn (choć ostatnio według mnie napastnicy Spurs zawodzą, mają cos z syndromu zmęczenia Aston Villi) mozemy byc przekonani, że obejrzymy mnóstwo strzałów – oby celnych.Generalnie nastawiam się na epicki pojedynek. Nie wiem skąd to przeczucie, ale może to stawka o której już pisałes na to wpłynęła? Chciałbym również, jako bezstronny obserwator, mnóstwa bramek, fajnych akcji i… czerwonych kartek.Mam tylko takie pytanie: kto jest Twoim kandydatem na bohatera spotkania? Na pewno dwa wybory są oczywiste, z jednej strony to rewelacyjny Tevez, który ma największy udział w utrzymaniu City w wyscigu o czwórkę, a z ekipy Londyńskiej najczęsciej patrzy się na Garetha Bale’a. Ostatnio przeglądałem Twoje archiwalne wpisy z pierwszych miesięcy istnienia tego zacnego bloga i z usmiechem przeczytałem, jak typowałes, że własnie Walijczyk może być… tym talentem, który się NIE spełni w Spurs;) Ciekaw jestem także ustawienia Tottenhamu, bo tu zagadek jest więcej niż u gospodarzy, ale poczekam najpierw na Twoje zdanie w tym temacie…
go go go Spurs!!!! Panie Michale musi się udać! 🙂
City wygrają, Spurs na wyjazdach nie błyszczą, a City u siebie i owszem. może nawet handi wejdzie.
haha, juz mialem pisac Panie Michale, ze jutro wazny dla Pana dzien, i ze notki jeszcze na ten temat nie ma… a tu prosze jaka niespodzianka. zaraz zabieram sie za to piekna, obfita lekture 🙂
no ja moge na spokojnie podejsc do tego meczu. jako fan neutralny, druzyny, ktora juz w zasadzie zakonczyla sezon (jestem optymista, ale nie wierze, ze wigan zrobi psikusa roku i wygra na SB).wierze, ze spursom uda sie zachowac 4 miejsce, w samym meczu stawialbym natomiast na remis.chyba, ze pilkarze harrego wyjda z nastawieniem walki o 1 oczko… no to wtedy pewnie oberwa od city.swoja droga, jakie Pan przewiduje ustawienie tottenhamu Panie Michale? harry wymysli cos specjalnego czy bedzie gral to samo co przez caly sezon?pozdrawiamps. dopiero teraz do glowy mi przyszlo, ze moje kibicowanie spursom, moze nie byc takie do konca oczywiste… wlasnie sobie przypomnialem, ze w fantasy mam z przodu adebayora i teveza jako kapitana… no ale powiedzmy, ze to bedzie osloda w razie porazki spursow 😉
Kto wie czy po przegranej MC Ci piłkarze nie odpłynął z Manchesteru bo zmieni się koncepcja nowego trenera? 🙂
coz, nie powiem, ze zrobiloby mi sie przykro, gdybym zobaczyl manciniego wylatujacego z roboty.to tez taki maly szczegol, dla ktorego jestem za spursami. chetnie bym city przywrocil hughesa, zreszta sadze, ze nie tylko ja…
Na powrót Hughesa nie ma najmniejszych szans bo to mega przeciętny szarak(Mancini niewiele lepszy więc i tak wyleci,ale jego miejsce zajmie jakieś wielkie nazwisko).City od następnego sezonu będzie drużyną o presji i oczekiwaniach Chelsea ery Abramowicza i w końcu własnie „kupią” sobie to mistrzostwo oraz regularne półfinały LM…niestety:(.Szczerze mówiąc wogóle mnie takie drużyny nie emocjonują i praktycznie wogóle nie oglądam ich spotkań.
akurat z hughesem nie przesadzalbym… wybitnym trenerem nie jest, ale „mega przecietny szarak” z niego tez nie jest. w roversach wykonal naprawde swietna robote, a o jego umiejetnosciach zwiazanych z zarzadzaniem szatnia, swiadcza najlepiej wypowiedzi i prostesty teveza czy bellamiego.mysle, ze gdyby szejkowie dali mu jeszcze pol roku albo rok, zbudowalby druzyne, o wiele mocniejsza niz mancini bedzie kiedykolwiek w stanie stworzyc.eh… gdzie te czasy kiedy prezesowie klubow PL dawali swoim managerom czas aby spokojnie mogli pracowac i ulozyc zespol wedlug swoich wizji…
Każdy ma swoje spojrzenia,ale dla mnie Hughes jest wlaśnie takim przecietniakiem(co wcale nie znaczy iż jest slaby) który bez presji może zbudować nie najgorszy zespól(ale też nie koniecznie musi to byc powtarzalne)-taki drugi Allardyce wedlug mnie.Cos o budowaniu szatni itp-to nie rozumiem,mnie interesuje jak zespól gra i jakie wyniki ogolnie osiąga.Pilkarzom może sie nie podobac wiele rzeczy,ale wazne co prezentują na boisku(Bellamy zreszta jest mega pupilkiem Hughesa i obaj zyją w symbiozie swoistej więc to kwestia zupelnie inna)-każdy trener ma inną osobowość i każdy pracuje na swój sposób np. jeden jest kumplem w pewnym stopniu, inny to pan i władca,a następny jeszcze inną osobowość posiada-ostatecznie wszystko rozstrzyga boisko.Mancini według mnie to mega sredniak(wyszlifowany już w tym swoim schemacie) o ograniczonym mocno warsztacie który prochu nie wymyśli
Wdaje mi się, że właśnie zbyt wielka pewność siebie może zgubić MC. Tottenham to znakomicie zgrany równy w sile poszczególnych formacji zespół. City natomiast ma znakomity atak, tracąc w tyłach (brak odpowiedzialnego środkowego obrońcy, z całym szacunkiem dla Kolo Toure- On jest „drugim” środkowym obrońcą, daleko mu do Terrego, Vidica, Ferdinanda (fenomen MU), Puyola czy choćby Kinga tak wychwalanego przez Pana- zresztą słusznie). Sam potencjał piłkarzy w danych formacjach przedstawia się korzystniej dla Spurs bądź się wyrównuje. przejęcie inicjatywy lub większy spryt w środku pola będzie kluczowe- liczę na występ Lennona, który głodny gry może pociągnąć cały zespół do przodu pod bramkę rywala -tam- co do skuteczności stołecznych napastników- w końcu muszą zacząć strzelać! Obstawiłbym (nie lubię tego sformułowania, ale idealnie oddaje to co chcę powiedzieć) na remis bramkowy 2:2 (a dla naszego dobra nawet 3:3).Ps. Zgadzam się z trenerem Redknappem, Tottenham bardziej zasługuję na 4 lokatę w tym sezonie ponieważ podobno pieniądze w piłkę nie grają a i budowa zespołu z Londynu wymagała więcej pracy. Jasnym jest, że to City przy awansie rozpoczęło by wielkie kupowanie w celu stworzenia piłkarskiego twora niespotykanego, o możliwościach finansowych nieograniczonych. Bez awansu u niebieskich z Manchesteru zmiany jednak i tak nadejdą i będą sporo kosztowały- Murinho jest przecież drogi- a dla drużyny bez LM może za drog
@ Majkel Będąc dzisiaj całą duszą i sercem za kogutami, wysyłam Ci maila – mam nadzieję, że się nie obrazisz :-)))Pozdrawiam
Dzięki, dostałem, nie obraziłem się, zazdroszczę 🙂
Drogi Panie Michale. Chciałem podejść do tego meczu spokojnie. W końcu czternastoletni staż w kibicowaniu Kogutom ( ach ten Anderton) nauczył mnie że moi idole raczej nie wygrywają ( pucharów ligi nie liczę ponieważ uważam że to taka nagroda pocieszenia). I co? Jest 10:00 rano a Pan mnie tak nakręcił że zaraz przejdę przyspieszony kurs jezyka portugalskiego żeby znaleźć choć jeden skromny wpis na brazylijskich stronach spotrowych informujący o stanie zdrowia Gomesa. W mojej głowie głos Twarowskiego ” Vieira do Teveza, niepotrzebne wyjście Alnwicka….To nie może się tak skończyć. 14 lat słuchania od ojca o cieniasach z WHL . 6 lat słuchania od narzeczonej że „w Chelsea to ona zna piłkarzy ale w Tottenhamie nikt znany nie gra to skąd ma znać”.5 lat słuchania od spursmaniaków o tej cholernej lasagni. To musi skończyć się dzisiaj!!!!!!!!! Czekam na Pana wpis jak narkoman na kolejną dawkę. Niech pan pisze cholera niech Pan pisze!!!
Panie Michale, fani Manchesteru United są dziś z fanami Tottenhamu – miejsce City jest w trzeciej lidze a nie w Lidze Mistrzów 😛 To tak a propos gorącego ostatnio tematu klubowych porachunków 😛
To raczej nie przez porażkę ze Spurs Hughes wyleciał, a za serię 7 remisów w lidze. Porażka postawiła jedynie kropkę nad i. Co do taktyki, tak jak Pan mówi – Kogutom wystarczy remis, więc można się spodziewać ataków City od początku, bo przecież wraz z pierwszym gwizdkiem w lepszej sytuacji będę Koguty, City muszą atakować i tu pojawia się okazja, mianowicie – kontrataki. Dlatego bym nie kalkulował i jeśli Lennon jest zdrowy i gotowy, to powinien zagrać od pierwszych minut, a na drugim skrzydle widzę Bale’a. Przecież do kontry są jak znalazł. Do tego Modric i Huddlestone, którzy też na robocie się znają. Tom na nos potrafi zagrać przez całe boisko co przy szybkości Lennona może się przydać, a Modric wiadomo, dać mu piłkę i ruszyć do przodu :DWiele będzie zależało od tego, czy zagrają Gomes i King. Bo City na pewno będą groźni w ataku. Z Alnwickiem i Bassongiem nie widzę szans dla Spurs. Żadnych.
Ja już nic nie potrafię zrobić dziś w firmie. Tak mnie ten mecz pobudził, mam nadzieję, że przełożeni to zrozumieją, a zaległości odrobię w najbliższym czasie. Wracając do meczu sparafrazuję pańską wypowiedź sprzed kilku dni: jeśli nie dziś to najwcześniej za rok. Jeśli mógłbym coś podpowiedzieć Harry’emu to wystawiłbym skład Gomes-Kaboul,Dawson,Bassong,BAE-Lennon,Hudd,Luka,Bale-Defoe,Eidur. Eidur jako najbardziej ograny w meczach o wielkie stawki powninen regulować tempo gry i grać nieco bliżej środka, być może nawet przechodząc do ustawienia 4-5-1. Bardzo ważne, żeby Bale i Lennon wygrywali pojedynki jeden na jednego a osamotnionego Defoe wspomagali Modrić i Eidur. W przypadku niekorzystnego wyniku zmiana Crouch za BAE z przesunięciem Bale do obrony, Modricia na lewą i Eidura do pomocy. Zmiana bardziej defensywna Palacios za Eidura i wtedy Croucha za Defoe, którego zadaniem byłoby przytrzymanie piłki, ew. wywalczenie stałego fragmentu. Zmiany neutralne King za Bassonga i Bentley za Lennona. W defensywie nakazłbym maksymalnie uprzykrzyć życie Tevezowi, Adebayora odciąć od podań i dużo biegać za Bellamy,m. Bardzo ważna jest asekuracja ze strony Big Toma i Luki
Świetnie się to czytapozdrawiam
Niech ten mecz już się odbędzie! Ciągłe oczekiwanie jest dobijające! Niesamowite jest to uczucie niepewności a zarazem nadziei, strachu a zarazem pewności że jednak się uda… Cały czas czuję jak adrenalina rozszarpuje umysł i ciało a do rozpoczęcia meczu jeszcze tak dużo czasu! Ciekawe jest to, że przed ostatnimi podwójnymi derbami nie byłem aż tak „rozmontowany” przez mój umysł. Ale wtedy graliśmy na Lane w naszej świątyni która akurat w tym roku jest naszą twierdzą. A co jeśli się nie uda? Przecież było już tak blisko! I co? Kolejny rok oczekiwania? Nie! Nie! Nie! Uda się na pewno! COME ON YOU SPURS !!!
Najprzewrotniejsza będzie sytuacja gdy któryś z tych zespołow zajmując 4 miejsce w lidze pomyśli iż już ma LM zagwarantowaną i…przegra eliminacje np. ze skromną dość Mallorcą 😉 jak swego czasu Everton z rewelacyjnym Villarreal.Oczywiście sytuacja nieporównywalnie inna ponieważ tak Koguty jak Man. City to zespoły bardziej klasowe,mające bardziej doświadczonych,ogranych piłkarzy,bogatsze kadry oraz wydaje się grające bardziej różnorodną piłkę od tamtych Toffików.Już za miesiąc zaś MŚ(szybko ten czas leci)i w najbliższym czasie poszczególni selekcjonerzy powinni ogłaszać już kadry na mundial właśnie(na razie kilku, kilkunastu nawet podało wstepne,szerokie składy)
wcale nie bylbym taki pewien czy tottenham/city poradziliby sobie z tamtym villarealem. z tego co pamietam, odprawili nawet inter w cwiercfinalach, i dopiero bardzo mocny arsenal stanal im na drodze (zreszta rzutem na tasme, wszyscy chyba pamietaja jak lehmann w ostatniej minucie meczu obronil karnego riquelme).
Jasna sprawa(w koncu żólta łódź podwodna ktora zatopila zespół z miasta Beatlesów nie była jednosezonowym wyskokiem,a potrafiła na dłużej zadomowić sie na wysokim poziomie),ale mnie chodziło o fakt duzo wiekszych możliwości(glownie City) lepszego(w sensie widowiskowości) stylu(bardziej Spursi) gry oraz oczekiwań co do tych klubow przez wszystkich praktycznie w stosunku do nieoczekiwanego wyskoku skromniejszego kadrowoitd Evertonu.Równie dobrze Tott czy City mogą odpaść w el. LM z np.Werderem,Bragą czy Sampdorią(też jeszcze jest kilku konkurentów do ostatniego gwarantującego el. LM miejsca w pozostalych ligach)
A może jakieś słówko na temat sędziego … . Od niego też wiele zależy, chociaż nie powinno
Steve Bennett prowadził w tym sezonie mecze:Spurs – Everton 2:1Fulham – Spurs 0:0Nie pokazał czerwonej kartki, nie podyktował karnego i nie prowadził meczu Man City.
Z tych meczów oglądałem ten z Tofikami i nie przypominam sobie żeby jakieś wałki tam odchodziły; czyli dość dobra wiadomość. Jak przegrać to przynajmniej uczciwie.
nie sadze, zeby motywacja dla viery byla jego kanonierska przeszlosc. to zwykly zaciezny najemnik.ale city faktycznie mobilizuje wszystkie sily na ten mecz. nawet teveza olsnilo i palnął, ze chce aby mancini zostal na nastepny sezon:”Tevez wants Mancini stayManchester City striker Carlos Tevez says he hopes manager Roberto Mancini will stay at the club next season.”(za skysports)
Odnośnie barażów o Premier League, Radek Majewski ma szansę awansować, co bardzo cieszy. Klub właśnie potwierdził, że Raddy został wykupiony za 1 mln funtów. 3-letni kontrakt.
Jakoś nie może do mnie dotrzeć, że Ośmiorniczka nie zagra. Woogle sobie tego nie wyobrażam …
Podoba mi się ta blogowa inicjatywa:)Zwłaszcza historia z Gomesem może być kluczem do zwycięstwa, pomimo kilku jakże ciekawych pojedynków na całym boisku. Faktycznie też uważam, że Wayne Bridge to ostatnio słabsze ogniwo City, ale ciekaw jestem jak poradzą sobie srodkowi obroncy City z napastnikami, którzy… także nie mają ostatnio najlepszych osiągnięć.Ciekaw jestem tylko co sądzisz o samym przebiegu meczu? Będzie epicki pojedynek? Kto ruszy pierwszy? Jak zaatakuje City, a jak będzie to robić Tottenham? Wiem, że bez składów będzie o to ciężko, ale fajnie byłoby Twoją wersję na ten temat usłyszeć:)
Nie wiesz jak będzie wyglądał mecz? Będzie wiało nudą, to pewne. Typowe 0-0. Podobnie z resztą jak w niedzielę na Stamford Bridge.
Ja, jako kibic Manchesteru United, z wiadomych względów, chciałbym życzyć powodzenia Spurs. Umówmy się tak, dziś Ty masz swoje święto i Tottehnam ogrywa Man City, zaś w niedzielę cieszę się ja, bo Wigan urywa punkty Chelsea. Piękny scenariusz, czyż nie?Co do samego meczu, to chodzi mi po głowie remis, który sprawi, iż pewnie w sobotę ponownie zaczniesz dłuuugą relację, no o ile wcześniej nie wylądujesz, przez nadmiar emocji, u kardiologa. No, ale myślę, że czytelnicy by się ucieszyli z takiego obrotu sprawy, bo taka relacja to naprawdę fajna sprawa. Trochę żałuję, że nie zmontowałem czegoś podobnego przed finałem z Chelsea lub Barceloną.
O ile nie dziwią mnie Pańskie obawy w stosunku do Teveza i Johnsona (ten to jest prawdziwa perełka), o tyle zaskakuje nieco strach przed Vieirą. Wiem, że to gracz doświadczony, a w meczach tego kalibru doświadczenie bywa kluczem (vide – niedawny gol Scholesa przeciw MC). Mam jednak nieodparte wrażenie i nadzieję, że Modric i Huddlestone nie dadzą dzisiaj żyć Francuzowi. I choć to trochę absurdalne – jestem spokojny, że Koguty osiągną wieczorem dobry wynik. Nie po to wygrywali z Chelsea i Arsenalem, żeby teraz w kluczowym momencie przegrać walkę o wszystko. Zwłaszcza, że w międzyczasie zrobili sobie przerwę na porażkę z MU, więc powinni być głodni i zdeterminowani. Ach, byle do wieczora.
FourFourTwo donosi, ze Gomes ma jednak zagrać.
Ja też już nie mogę pracować. Rozczytałem się w blogu… Bo SPURSMANIA, AngliaGOAL i inne stronki już mi nie wystarczają – tak chłonę to wszystko co przed nami… czuje jak każda minuta zbliża nas do meczu i w pośpiechu dopijam herbatę… Za godzinę muszę wyjechać z Kielc, żeby zdążyć do KOGÓTÓW w Below w Wa-wie. Jestem tu pierwszy raz i blog ok! [Miałem sen, że był wysoki remis] Pozdro – RAFO THFC
Jak będziesz wcześniej, to przytrzymaj mi miejsce 🙂
„zaordynuje im kuchnię koszerną: rosołek i jakąś rybkę”kuchnia koszerna raczej nie łączy razem dań mięsnych i rybnych…Ale mniejsza z tym – może być nawet wieprzowina, byle wygrali!
A ja w tym wyjątkowym dniu chciałbym Panu serdecznie podziękować za stworzenie i prowadzenie tego bloga. Kawał świetnej roboty. No i jakoś dzięki tej relacji non stop, jest mi łatwiej oczekiwać na dzisiejszy mecz. W pracy jeszcze myślałem o meczu na chłodno. Teraz, z każdą minutą czuje coraz większy ścisk w gardle. Jeśli mowa o liczbach, to warto pamiętać że to nie tylko mecz o 30 milionów. to także pojedynek o przejęcie wielu milionów serc kibiców sezonowych:) Po dzisiejszym meczu fora internetowe którejś z drużyn zmienią się bezpowrotnie:) Mam nadzieję jednak, że poziom komentarzy na blogu, w przeciągu tych paru godzin się nie zmieni, czego sobie i wszystkim zebranym tu życzę. PS czy tylko ja cały czas myślę, że trzeba jeszcze kupić szampana? a może lepiej nie zapeszać….. przecież remis też będzie OK:)
Czytając wpisy widzę ze kibice Tottenhamu maja juz to słynne uczucie, ochrzczone przeze mnie „ciśnieniem”. Ścisk w żołądku (przełknie pan coś w ogóle? Czy utożsamia sie pan z zespołem i konsumuje ten sam obiadek?, w każdym razie smacznego), myśli krążące juz tylko wokół jednego, absolutna niemoc skupienia sie na swoich czynnościach. Oj znamy to znamy, mam 21 lat a na głowie masę siwych włosów, daje słowo, poza meczami nic a nic nie wzbudza moich emocji, gdyby nie ta piłka wciąż byłbym brunetem… Kobieta mówi ze wyżej wymienione oznaki to syndrom zakochania sie, w przypadku płci pięknej jednak te zjawiska przemijają z czasem, jesli o piłkę chodzi to patrząc przez mój pryzmat, nie słabną o ile sie nie zwiększają. Prawdopodobne umrę na zawał po którejś bramce, mam nadzieje ze po zwycięskiej MU, tak żeby odejść z uśmiechem na twarzy 😀 Nie mam koszulki spursów na ścianach w mym domu, mam za to berbatova, po starej znajomości wiec w niej bede oglądał dzisiejsze zawody. Jak by to Obama powiedział „dziś wszyscy jesteśmy kogutami”.
No, czekaliśmy na te zaległy mecz i w końcu nadszedł piąty maja. Kibice obu drużyn na pewno zapamiętają tę datę na długo, jedni ze smutku, drudzy z radości.Nie jestem teraz w stanie odnieść się do wszystkiego, co Pan napisał, więc neutralnie napiszę, że liczę na mega mecz.Nie szachy, może niekoniecznie powtórkę z wspomnianego przez Pana WHL i 3:4 dla City, bo tego nikt nie przeżyje, ale dobre widowisko z kilkoma golami. Chociaż, nawet jak nie padnie żaden gol, a strzałów będzie jak na lekarstwo, to i tak pewnie nie będziemy narzekać 😉 Zresztą oczekiwanie na pierwszy gwizdek nie jest moim ulubionym momentem w życiu, bo mnogość wypowiedzi i dziwacznych spekulacji zdaje się przesłaniać to, co najważniejsze – jedną piłkę, dwie bramki i 22 chłopów, za których kibice zedrą gardłaO moim spojrzeniu na arcyważny mecz napisałem u siebie –> http://bit.ly/a3iLwUI bez względu na wynik, życzę Kogutom powodzenia w Lidze Europy 😉
Dawno nie odwiedzałem Pana bloga, w ramach zadość uczynienia, krótka opowieść. Wiem Pan co to jest „czutka”? To coś takiego, co ogarnia mnie od czasu do czasu przed spotkaniami, których wynik rywalizacji jest mi obojętny 😉 „Czutka” towarzyszy mi od wielu lat, nie ujawnia się często, ale pozwala mi prawidłowo wytypować rezultat spotkania, gdy tylko mnie nawiedza 😉 Właściwości te posiadam po mojej mamie, która często przed jakimś ważnym (w sensie nagłośnionym meczem) pyta: „kto gra?”, na co po mojej odpowiedzi zazwyczaj poprawnie typuje zwycięzcę, nie mając właściwie pojęcia o futbolu. Nie interesuje jej tabela, składy, taktyka – po prostu wie. Moja „czutka” nie jest tak dokładna. Za bardzo „siedzę” w piłce, aby być tak szczerze obiektywnym 😉 Ale w tym sezonie pomyliłem się tylko dwa razy. Co więcej – wynik meczu United – Bolton wytypowałem wraz z bramkami. Dziś wygra Tottenham. Jednym golem.
Aż chce się Cię znienawidzić, za tak cholernie celną „czutkę”… 😛
Nie byłem, nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie zostanę kibicem „Kogutów” ale dziś na ten jeden mecz robię wyjątek, dziś trzymam kciuki za Tottenham bo grają z odwiecznym rywalem mojej ukochanej drużyny MU. Mam nadzieję że ten mecz poprowadzi Tottenham do sukcesu którym jest gra w LM i że pokażą na co ich stać, że zagrają jak przeciwko Chelsea i Arsenalowi, mam nadzieję że utrą nosa dziś każdemu kibicowi MC i pokażą komu tak na prawdę należy się czwarte miejsce w tabeli!! Oby więcej takich sezonów dla Tottenhamu!
Zaczynam przygotowywać drugi telewizor. Na TVP 2 będzie The Special One. Nie żebym specjalnie za nim tęsknił, ale muszę zobaczyć co on tam znowu knuje. Jak zagra, w jakim ustawieniu, jaką taktyką, jakie zrobi zmiany. W Manchesterze górą będzie Redknapp. Ma znacznie lepiej poukładany zespół. Jak nie wpadnie coś przypadkowego, to po 30 minutach uzyska pełną kontrolę nad grą. Nie patrzcie na nazwiska, liczy się system.
Nie płakałem po Mourinho, masz zupełną racje co do tego który zespół jest lepiej poukładany ale weź pod uwagę że MC będzie się starało od samego początku atakować i wykorzystać atut własnego boiska, mam nadzieję że mecz będzie emocjonujący od pierwszego do ostatniego gwizdka. Mancini pewnie też będzie starał się motywować swoich zawodników ma maxa. chociaż jak widać ten szkoleniowiec nie każdemu zawodnikowi przypadł do gustu i mam nadzieję że to trochę namiesza w ich szeregach chociaż jak patrzeć na ostatnie mecze nie widać tego za bardzo. Oby tylko Tottenham się nie spalił na początku. A co do Twojego wpisu o Finale Pucharu Włoch to też zamierzam go śledzić i patrzeć jak Mourinho zamierza rozegrać ta bitwę. Oby tylko nie było znowu mówienia o stawianiu autobusu w polu karnym i grze z kontry chociaż znając tego trenera nigdy nic nie wiadomo… Panie Michale mam nadzieję że po dzisiejszym meczu darmowe badanie kardiologiczne w Lloyds Pharmacy nie będzie Panu potrzebne. Chociaż mam dziwne przeczucie że będzie 2:1 dla MC, obym się mylił bo to będzie nie tylko porażka Pana ukochanej drużyny ale też każdego kibica MU.
Cieszę się Michale, że doczekałem się na Twoim blogu relacji live 🙂 Niestety ze względu na meandry prawa telekomunikacyjnego (jutro bowiem walczę o pracę w administracji naszego pięknego kraju) nie będę mógł meczu oglądać. Poodświeżam zapewne Twoją relację. Co do samego meczu to ściskam kciuki za Tottenham, a to dlatego, iż podoba mi się praca Harry’ego w „The Spurs”, jak również dlatego iż niezbyt kocham nuworyszów takich jak ManCity, czy kiedyś Chelsea rozpychających się łokciami za ogromne fundusze baronów gazowo-naftowych.
Powodzenia!
Ty tu mi powodzenia piszesz jak ja czekam na Twój obiecany z wczoraj wpis. Swoja droga wczoraj miałem na myśli, czy człowiek po porażce, a w tym sezonie Benitez odniósł porażkę, czy większa czy mniejsza nie wnikam, który poparcie ma wśród nie licznych, może stawiać żądania? Czy ma do tego jakiekolwiek podstawy. Czy jego pozycja jest na tyle silna by został wysłuchany?W temacie Liverpoolu nie ma na pewno nawet w połowie tak szczegółowej wiedzy jak Ty, ale czekam na opinie.
Lojalnie ostrzegam: to bedzie dlugi wpisW normalnych okolicznosciach Benitez powinien poleciec. Gosciu nawet zdolal obiecac 4 miejsce w trakcie sezonu a jestesmy na szlachetnym miejscu 7. Uwazam, ze w tym sezonie Benitez radzil sobie gorzej niz Brown z Hull.Ale okolicznosci nie sa normalne.Co wiemy.1. Hicks i Gillette chca sprzedac klub.2. Do niedawna mieli deadline wyznaczony na koniec wiosny – wtedy musieliby wplacic pierwsze 100 mln funtow. 100 mln, ktorych nie maja – ale Barclay Bank przyszedl z pomoca i termin splat zostal przesuniety na jesien (za co znowu klub zaplaci ok. 10mln)3. Jeszcze w polowie zimy ich plan nie obejmowal sprzedazy klubu: szukali jedynie inwestora, ktory by zaplacil za nich te transze w zamian za udzialu w klubie, ale bez prawa do wplywania na kluczowe decyzje (cos jak spolka komandytowa). Poszlo im raczej slabo.4. W tej chwili jest dwoch chetnych do zakupu klubu. Jednym jest konsorcjum finansowe reprezentowane przez Chinczyka Huanga (cos tam zaprzeczal ale bardzo niewyraznie). Nie do konca wiadomo kto jest tym drugim, ale sa silne sugestie, ze jest to stare dobre DIC.5. Rafa podpisal wczesna wiosna zeszlego roku lukratywny kontrakt dajacy mu 'calkowita kontrole nad transferami’6. Rafa chce sie spotkac z Martinem Broughtonem, zeby omowic sprawe pieniedzy na transfery. Problem w tym, że Broughton jest non-executive chairman wynajetym do jednego tylko celu: sprzedazy klubu. Broughton nie zajmuje sie transferami – tym zajmuje sie Purslow.Moje wnioski z tego co wiemy: 1. HiG po przesunieciu deadline’a nie chca sie za nadto spieszyc ze sprzedaza. W ich najlepiej rozumianym interesie jest to by kontrachenci uznawali, ze HiG nie musza sprzedawac. Moga, ale nie musza. Huang i DIC powinny uwazac, ze chlopaki sa w stanie splacic pierwsza rate – chocby mieli uzykac pieniadze ze sprzedazy Torresa i Gerrarda, Generalnie HiG nie maja nic przeciw przeciaganiu negocjacji w nadziei na uzyskanie naj jalepszej ceny. Bo jesli chodzi o sprzedaz klubu interesuje ich wylacznie kasa.2. Rozmowy z Broughtonem beda dotyczyly spraw wlascicielskich.Ja wiem, ze to strasznie dlugie i nudne wprowadzenie ale bez tego sie nie dalo. Przechodzimy do rzeczy ciekawszych. Niestety te ciekawsze rzeczy oparte sa glownie o pogloski. Niemniej, z roznych przyczyn, uwazam taki je za w miare wiarygodne. Huang gdzies juz zdolal sie wypowiedziec o Rafie w bardzo pozytywnym tonie. Chodza pogloski, ze jesli Huang przejmie klub to Rafa nie zostanie zwolniony – wrecz przeciwnie otrzyma konretne wsparcie, bowiem Huang uwaza Rafe za duzy kapital klubu.Inaczej sprawa ma sie z DIC. Oni widza Rafe jako obciazenie klubu. (Slyszalem pogloske, ze Rafa podpadl im w czasie przejecia klubu w 2007 roku,).Aha i jeszcze jedna sprawa co to wlasciwie znaczy 'pelna kontrola nad transferami? Sadze, ze to moze oznaczac, ze w zeszlorocznym kontrakcie Rafy jest jakis zapis o reinwestowaniu pieniedzy ze sprzedazy zawodnikow. Mozliwe, ze Rafa nie wykorzystal tych zapisow latem zeszlego roku, kiedy klub mial zysk netto z obrotu zawodnikami, bo mu powiedziano, ze klub zostanie sprzedany przed uplynieciem terminu splaty pierwszej transzy wiec nie chcial robic cyrkow. Dlatego teraz cos przebakuje o zlamanych obietnicach i o tym, ze mial byc nowy inwestor a wciaz go nie ma.Przyjmijmy – dla dobra wywodu – , ze te moje spekulacje sa jakos tam zblizone do prawdy.Luknijmy jeszcze raz co robi Rafa wedle artykulu z Timesa. Idzie do Broughtona zeby uzuskac gwarancje, ze pieniadze zostana reinwestowane… Ale co to znaczy faktycznie?Faktycznie to oznacza, ze Benitez chce cofnac deadline sprzedazy klubu. Jesli bowiem GiH chca sprzedac klub Huangowi to powinni starać się zatrzymac Beniteza. Jednak jesli zatrzymaja to sprawa stanie sie dla Huanga jasna i tym samym jego pozycja przetargowa ulegnie wzmocnieniu. Jesli zas chca sprzedac drugiemu kontrachentowi (pewnie DIC) to powinni Beniteza wywalic. No ale wtedy wzmocnieniu ulegnie pozycja przetargowa DIC, bo bedzie jasne komu chca sprzedac klub.Benitez swoim ruchem zmusza wlascicieli do dokonania wyboru przed czasem. Wlasciciele woleliby licytacje – najchetniej do ostatniego dnia.No i jeszcze kwestia reinwestowania funduszy ze sprzedazy zawodnikow. Jesli wlasciciele zagwarantuja Benitezowi reinwestowanie pieniedzy, wyda sie, ze nie moga z tych pieniedzy splacic dlugow – zatem musza sprzedac klub. Ich pozycja rynkowa znowu ucierpi.Z drugiej strony, jesli nie udziela tych gwarancji a takie gwarancje sa juz w kontrakcie Beniteza, to Rafa moze odejsc, otrzymac odszkodowanie i jeszcze na dodatek narobic szkod naszym wlascicielom.Wszystko to razem nadawaloby zupelnie inny sens dzialaniu Rafy. Byc moze dzieki niemu zobaczymy nowych inwestorow juz za pare tygodni a nie dopiero w pazdzierniku.
a ja tak moze nieco offtopowo: pare miesiecy temu zastanawialem sie czy czasem capello nie powinien a.johnsona zabrac na mundial jako tego 'ostatniego’ gracza w kadrze. teraz zaczynam sie powoli zastanawiac, czy czasem nie nalezy mu sie miejsce lewoskrzydlowego w pierwszej 11. bo konkurencja tam (jak zwykle) raczej marna – j.cole chimeryczny, a nikogo ciekawego, kto moglby grac tam na dzien dzisiejszy nie widze. chyba, zebysmy milnera wcisneli na owa lewa strone pomocy, chociaz osobiscie wolalbym go grajacego w srodku pola za steve’go g.
Intesity!! Mecz który na pewno nie rozczarowuje, tego właśnie się spodziewałem. Jest dobrze (patrząc od strony spurs) ale mogło być lepiej, Dwa mankamenty widze. Gdzie jest Defoe i dlaczego został w szatni? Wiejec spodziewałem sie również po Modriciu. Tevez po świetnym początku, zmuszony do wycofania, adebayor ciągle łapany na spalonym, lekki wiatr robi Johnson i trzeba chłopaka zniechęcić, Bellamy po ostrym wejściu tez został zniechęcony-skutecznie do gry. Więcej spokoju w środku pola, a wygrana bedzie faktem. Bravo gomes bravo king dobrze dowson. Zostałem wyśmiany jak pisałem przed sezonem ze gomes może być wielki w tym sezonie. Miałem jednak racje.Czekam na druga połowę, obyśmy nie musieli dyskutować o niesłuszności decyzji sędziego w sprawie nie uznanej bramki kinga. jesli tego nie uznajemy to jakim cudem blackburn dostało bramke na 2-1 z Arsenalem?
gratulacje! 🙂 swietny mecz spursow, szczegolnie druga polowa. w ostatnich 20 minutach linie city byly tak rozciagniete, ze w srodku pola powstala wielka czarna dziura. zmiana johnsona to tez pudlo manciniego, bo obok teveza, de jonga i fulopa byl najlepszym graczem city.a spursi zagrali bardzo ladny mecz, zasluzyli w pelni na zwyciestwo. gratulacje raz jeszcze!
Chyle czoła przed Tottenhamem. Brawo brawo i jeszcze raz brawo!! Wielki sukces tej drużyny i na pewno jedna z większych niespodzianek. I teraz pytanie jak będzie przyszłość Manciniego po tym meczy? Jak myślicie wyleci z pracy?
Wyleci.Mial albo awansowac do LM albo przynajmniej przyniesc 70 punktow.
mysle, ze tak. i nie powinien miec o to pretensji nawet. slaby mecz city. de jong, johnson, tevez i fulop byli najlepszymi graczami na boisku. reszta grala po prostu slabo. w ogole city jako zespol kiepsko wypadlo, zwyciestwo spursow jak najbardziej zasluzone.
najlepszymi w druzynie city oczywiscie, zeby nie bylo niescislosci jakiejs 😀
Ciezko powiedziec czy Mancini wyleci… City nie rozegralo wcale zlego spotkania aczkolwiek to Spurs postawili sie calkiem mocno i nie dawali za duzo miejsca a jak juz takie bylo, to ani Tevez ani Adeba nie potrafili tego wykorzystac… Nawet jesli City zakonczy sezon na 5 miejscu to tez nie jest zla informacja, fakt, zabraknie ich w LM ale z taka ekipa maja bardzo duze szanse na powalczenie w rozgrywkach LE , czego o LM nie moznaby powiedziec ( chyba ze potezne wzmocnienia bylyby przeprowadzone w okresie wakacyjnym ). No i ostatnia sprawa , jesli Mancini out , to kto in ? Zastanowmy sie komu teraz sie spieszy do zmiany posadki ? Jose z Interu moze i przejdzie, ale predzej do hiszpani ( chce zdobyc 3 mistrzostwa w 3 najwiekszych ligach , potem wroci do Anglii ) . Benitez pewnie tez zmieni Liverpool na inny klub , ale czy bylaby szansa na inny angielski ? W przypadku nawet przejscia Jose do Realu , wolny jest Pellegrini ale jakos nie wydaje mi sie , zeby byl on lepszym kandydatem niz Mancini, co najwyzej porownywalnym. A skoro jakosc ta sama , to po co zmieniac i przeplacac ? Jesli szejkowie wykaza sie minimalna cierpliowscia, a taka trzeba miec w tym sporcie, to Mancini zostanie ale beda kolejne wzmocnienia i to duze… Ogolnie dobrze sie stalo , chociazby dla samej ligi angielskiej , bo jakby to City mialo grac za rok w LM, to boje sie pomyslec ile pieniedzy poszloby na wzmocnienia , a co sie z tym wiaze, City staloby sie strasznie silne na domowym podworku… Maja jeszcze czas , ale obawiam sie ze za 3 sezony beda walczyc o mistrza jak rowny z rownym z CFC i MU…
Gratuluję awansu do TOP4!
Gratulacje
Petro dolary odpadły z TOP 4, zapewne odpadł również Mancini. Tottenham znakomicie rozegrał spotkanie, genialna gra Croucha, efekt- CL wita, mam nadzieję, że ta drużyna nie odda nikogo w oknie transferowym!
WIELKI mecz Croucha. Od bardzo, bardzo dawna nie widziałem meczu z tak znakomicie grającym CF-em. To, co dziś pokazywał ten niezgrabny wieżowiec, było równie niesamowite, jak parady Gomesa i Fulopa. Teraz nawet drugie miejsce MU boli trochę mniej.
Oh tak, chouch grał wybornie, absolutnie, bezdyskusyjnie najlepszy napastnik na boisku (po dobrym początku za teveza wziął sie king i efekt widzieliśmy, bądź tez jak w przypadku teveza-nie widzieliśmy go). Crocuh walczył, strzelał, rozrzucał po skrzydłach piłki, zastawiał sie, parę razy popisał sie techniką, trudno znaleźć skaze na jego dzisiejszym występie, tym meczem mysle ze na 100% zagwarantował sobie wyjazd do RPA, bo przecież w meczu sezonu być najlepszym na placu boju-to naprawdę wiele znaczy.Wszelkie dywagacje na bok, bo dzis wygrał zespół lepszy, o który drżałem gdzy starse przysłowie ze niewykorzystane sie mszcza jest zawsze aktualne. Brawo dla Harrego „hudinniego”, bo grał jak mówił, o zwyciestwo i tą gre było widac. Opłaciło sie.Panie Michale gratuluje, ale prosze dac znak zycia, bo nie wiem czy serce wytrzymało 😀 Jesli nie, odszedł pan z usmiechem na ustach 😀
I jeszcze coś dodam po meczu – teraz już nikt nie będzie pamiętał o lazanii… Mam tylko nadzieję, że Spurs będą godnie reprezentować w LM Premiership, a żeby to zrobić nie mogą osłabić składu, wręcz powinni go wzmocnić na newralgicznych pozycjach. Pomimo świetnych wyników to wciąż nie jest drużyna kompletna, chociaż brakuje jej do tego znacznie mniej niż jeszcze na początku sezonu. Szykuje się bardzo ciekawe okienko transferowe. Chelsea wyda trochę kapusty, bo Abramowicz wciąż marzy o triumfie w LM. ManU jeśli nie zdobędzie mistrzostwa (a na 99.9% nie zdobędzie) to na pewno też nabędzie zawodnika, czy dwóch – chociaż wielkiej rewolucji w składzie nie spodziewałbym się. W Arsenalu najpewniej przybędzie Chamakh i coś czuję, że nie tylko on, bo konkurencja jest coraz silniejsza. Spurs będą musieli się wzmocnić przed Ligą Mistrzów, a City kolejny sezon z rzędu będzie skupywać co lepszych grajków w nadziei, że jak nie w tym roku to może w przyszłym uda im się awansować do TOP4. No i jest jeszcze Liverpool w którym duże roszady w składzie wydają się nie tyle uzasadnione co wręcz konieczne.Czy na przekroju sezonu Spursi byli lepsi niż inni pretendenci do zajęcia miejsca w TOP4? Mimo mojej sympatii do tego klubu wciąż miałem wrażenie, że nie – do czasu. Do czasu kiedy pokonali AFC i CFC, teraz jeszcze zwycięstwo z ManCity na bardzo trudnym terenie… Zdecydowanie byli lepsi niż konkurencja i na miejsce w LM zasłużyli w 100%Teraz pozostaje mi wierzyć w Wigan… czekać na okienko transferowe i kolejny sezon.
Panie Michale, nie jestem fanem Tottenhamu ale ze względu na Pana chciałem żeby wygrali. No i w końcu się Pan doczekał.
Tottenham! Nie jestem ich fanem, są dla mnie zwykłą drużyną. Ale jestem fanem tego bloga:) i dziś było dla mnie oczywiste komu kibicuję. Pomogła też niechęć do City :)I mecz też nie był by dla mnie jakiś specjalny, gdyby nie ta notka. Dziękuję za oprawę, budowanie napięcia już od wczoraj. Dzięki niej czekałem na mecz i z zapartym tchem obejrzałem spotkanie. Czekam jeszcze na opis samego meczu i emocji jakie przeżywał kibic Tottenhamu.
YID AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRMYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Gratuluje panie Michale! Pańska radość z tej okazji musi być nieprawdopodobna. 🙂 Liczę, że również i ja będę mógł sobie pozwolić na taką radość wraz z zakończeniem ostatniej kolejki Premier League. Widoku innego niż John Terry wznoszący do góry puchar nie zaakceptuję. Życzę TRZECIEGO miejsca w lidze oraz – tak przyszłościowo – powodzenia w Lidze Mistrzów. 🙂 Liczę, że pańscy ulubieńcy zagoszczą tam na dłużej. Byle nie kosztem nie kosztem Chelsea. 😉
No ja tu raczej upatruję innego scenariusza! To City było faworytem do czwartej pozycji w lidze i to Chelsea jest faworytem do mistrzostwa, to Tottenham był pretendentem do 4 miejsca i to Man Utd jest pretendentem do mistrzostwa przed ostatnią kolejką tego sezonu! Niech więc to będzie tydzień pretendentów do… 😉
Gratulacje serdeczne,dzięki za lekturę. Nick Hornby wysiada:). pozdrowienia z właściwej strony błoń. powodzenia w ostatnim meczu,bo jak mawiał śp.Kazimierz Górski….:)
No to gratulacje! Serdeczne!
Cóz, parę słów ode mnie się należy. Mecz godnych siebie rywali, pełen walki i emocji(przynajmniej dla kibiców zainteresowanych stron). Gratulacje dla Harry’ego i chłopaków, bo zrobili to, co należało, choć może 0:0 byłoby wynikiem sprawiedliwszym, ale to przecież nie o sprawiedliwość, a o gole chodzi. Powodzenia w LM – mam nadzieję, że Spurs zaprezentują się godnie i Liverpool przez najbliższych kilka lat boisk CL nie powącha. Może i kiedyś Arsenal uda się minąć? ;-)http://angamoss.blox.pl/2010/05/Liga-Europy-zagosci-na-Eastlands.htmlFajnie było to wszystko przeżyć. Teraz 'wracam’ do polskiej 1. ligi, aby kibicować Górnikowi w drodze do ekstraklasy ;-)PS. Mancini nie wyleci.
Zapewne niewielu kibiców Tottenhamu pokaże się jutro w pracy…..:D
Spox, dopadła mnie zaduma, jak to będzie w LM (o eliminacjach na razie nie myślę); nowa dawka emocji, z kim przyjdzie rywalizować, czy będziemy się cieszyć grą na wiosnę … i inne; czas pokaże
top4 – przełamane przez nasz THFC – NIC DODAĆ NIC UJĄĆ – jestem szczęśliwy
http://lucasinho.blox.pl/2010/05/Tottenhamu-Ziemia-Obiecana.htmlOpisałem mecz na swoim blogu, mam nadzieję że paru osobom się spodoba :)Panie Michale, wiedziałem że przyjdzie taki czas kiedy i Tottenhamowi się poszczęści. Kibicowałem im w tym spotkaniu, i mam nadzieję ujrzeć jak na WHL przyjedzie potentat pokroju Barcelony czy Milanu 🙂
@ Majkel – wsłuchaj się w to i zacznij przyzwyczajać :-))))) W sumie anielskie chóry – welcome to football heaven … http://www.youtube.com/watch?v=vM3DihWqesU (wybrałem full wersję …….)A poza tym – serdeczne gratulacje, dobre spotkanie, świetny wynik, ale sezon – SEAZON matters !!!!
PS – przyznaj się, opanowałeś ciary na plecach ????
3 ekipy z Londynu w Lidze Mistrzów. Nieźle. Spurs zagrali lepiej, zwłaszcza w 2 połowie i zasłużyli na wygraną. Harry taktycznie zniszczył Manciniego, który nie miał sposobu na sforsowanie świetnie ustawionej obrony (choć w sumie całej gry obronnej) Tottenhamu. Niektórzy mówią (tu pozdrowienia do Michała Z.), że Spurs jeszcze 3 miejsce zajmą w lidze. Ale chyba nikt nie spodziewa się, że Fulham mając przed sobą finał LE, powaznie potraktuje mecz z Arsenalem, który z kolei musi poważnie potraktować mecz z Fulham, by nie stracić 3 miejsca. W każdym razie gratulacje. Spurs od lat mieli ekipę zdolną na wywalczenie miejsca w LM, ale nigdy nie potrafili tego pokazać. Harry’emu pomniki pewnie będą stawiać, choć jeszcze musi przebrnąć eliminacje, a rywale już nie będą na poziomie Wisły Kraków
z osobistą dedykacją 😉 czasem warto zaufać intuicji, nawe jeśli nie swojej ;-)http://podpoprzeczke.blox.pl/2010/05/Czary-mary-Liga-Mistrzow.html
gratulacje i już się nie mogę doczekać wpisów przed meczem z Milanem czy Barceloną (no dobra, w tym wypadku mogę, pozdrawiam alasza ; ) ).Obrona Tottenhamu od czasów Żartu o Trójkącie zrobiła kolosalny skok, teraz to jedna z najlepszych defensyw w lidze i nie mówię tu o ilości straconych bramek, bo w przypadku klubów choćby z Birmingham to wysiłek bardziej całego zespołu, z twardym i niezmordowanym środkiem pomocy i często z nominalnymi stoperami na bokach obrony, a w Spursach teraz King+Dawson to obok Vidy+RIO i Terry+Alex najlepsza para stoperów w lidze. HR wykonał kawał dobrej mobilizując drużynę tak utalentowaną, do prostej pracy na boisku kiedy piłkę ma przeciwnik.Z tym składem już teraz można wyjść śmiało z grupy LM, ławka też jest niezła.a jak wrócą Hutton i Keane, byłoby kompletnie, tyle że Irol niestety ma za mocny charakter i wyleci, szkoda, świetny zawodnik mimo iż drewniany trochę. Co do AH to uważam że jest lepszy niż Kaboul i Ćorluka, ale widać nie jest, w jakimś Evertonie pewnie odżyje i będzie czołowym DR Prem…
Czytam Pana bloga bodajże od roku ale nigdy nie pokusiłem się o komentarz. Dzisiaj jednak, nawet jako wieloletni fan Manu muszę pogratulować Tottenhamowi tego sukcesu.Powodzenia w LM 🙂
Pozdrawia kolejny raz fan MU i gratuluje sukcesu ! Proszę się pospieszyć z notką o meczu, czekanie na kolejny Pana wpis to prawdziwa męka ! Pozdrawiam !
Gratulacje od kibica Arsenalu, dopingowałem Kogutom, a teraz trzeba sie martwić o 3 miejsce 😉