Żeby nie było tak miło, bo Wasze ostatnie komentarze wprost ociekały komplementami, zajrzałem do swojego „Przewodnika po Premiership”, pisanego przed rozpoczęciem sezonu, i przeczytałem wszystkie te nietrafne przepowiednie, z których najsilniej biją po oczach zapowiedzi degradacji Birmingham i utrzymania się Portsmouth, a także walki Liverpoolu o mistrzostwo Anglii. To prawda: nie ja jeden się pomyliłem, a i skończony właśnie sezon dostarczył nieoczekiwanych zwrotów akcji więcej niż którykolwiek z poprzednich – w sam raz żeby przykryć nimi obiektywną prawdę, że był to zarazem sezon słabszy niż poprzednie. Ale zanim zacznę podsumowywać to, co za nami, wolę jeszcze raz podsunąć Wam przed oczy tamto pisanie.
Bo zgodzimy się chyba co do tego, że lepiej pisać już o całości niż o dzisiejszej kolejce, która okazała się równie przewidywalna, jak nieprzewidywalny był sezon. Peregrynacja ligowego trofeum, przewiezionego wczoraj z Old Trafford na Stamford Bridge (na stadionie MU, gdzie piłkarze Fergusona podejmowali dziś Stoke, została na wszelki wypadek replika), pieczętowała fakt, że wszystkie rozstrzygnięcia zapadły tak naprawdę wcześniej i zarówno Manchester United, jak i Tottenham, potrzebowały cudu, żeby przeskoczyć w tabeli Chelsea i Arsenal.
Fot. Reuters/Onet.pl
A skoro o całości, to zacząć wypada od pochwał dla jakże zasłużonego mistrza. Najwięcej strzelonych bramek, najkorzystniejszy stosunek bramek, tytuł najlepszego strzelca dla Drobgy – wszystko to daje jakiś obraz, ale swoją wyższość piłkarze Ancelottiego udowodnili przede wszystkim pokonując najgroźniejszych rywali w bezpośrednich pojedynkach (MU i Arsenal także na wyjazdach), niekiedy – patrz mecz z Arsenalem na Emirates – dokonując istnej rzezi niewiniątek. Nie sprawdziły się obawy o formę starszych zawodników (zresztą często błyszczeli młodsi, jak jeden z najlepszych piłkarzy ostatnich miesięcy, Malouda) czy o osłabienia związane z Pucharem Narodów Afryki; paradoksalnie kryzys przyszedł później i wiązał się ze skandalem obyczajowym dotyczącym Johna Terry’ego, został jednak w porę powstrzymany. Przez cały sezon zachwycał lub przerażał – zależnie, z której strony spojrzeć – Didier Drogba, ale w jego cieniu kolejny niewiarygodny wyczyn strzelecki odnotował Frank Lampard (22 gole zdobyte przez pomocnika!). Chwała Carlo Ancelottiemu także za odejście od ustawienia „w diament”, które akurat Lampardowi chyba nie do końca odpowiadało.
Alex Ferguson mówił ostatnio, że szans na tytuł pozbawił go jeden kiepski tydzień, kiedy indziej narzekał na remis na Ewood Park. Ale przecież na boisku Blackburn punkty zostawiały także Chelsea i Arsenal… Dziś myślę raczej, że utrzymująca się przez niemal cały rok życiowa forma Wayne’a Rooneya zafałszowała rzeczywisty obraz sytuacji byłego mistrza Anglii: wiele inwestycji potrzeba, żeby ta drużyna wróciła do stanu, kiedy występowali w niej Ronaldo i Tevez, Rio Ferdinand i Nemandja Vidić nie narzekali na zdrowie, a Michael Carrick czy Dymitar Berbatow byli w formie choćby porównywalnej z ich występami w Tottenhamie.
Niezwykłość tego sezonu dobrze ilustrują przypadki Arsenalu. Niemiłosiernie ogrywani przez Chelsea i MU, piłkarze Arsene’a Wengera odbijali to sobie w starciach ze słabszymi rywalami, jak zwykle grając najpiękniejszy futbol w lidze. Ostatecznie przegrali przez kiepskich bramkarzy i kontuzję Robina van Persiego, co unaoczniły dwa rozstrzygające mecze sprzed kilkunastu dni: z Tottenhamem, gdzie Holender pojawił się na boisku zbyt późno, i z Wigan, gdzie nie pierwszy i nie ostatni raz wypuścił piłkę z rąk Łukasz Fabiański. Dzięki Kanonierom przeżyliśmy przecież także kilka niezwykłych niespodzianek, choćby powrót do Premier League Campella i debiut w niej Vermaelena, i chwil dramatycznych – przede wszystkim tej związanej z kontuzją Ramseya. Najważniejsze pytanie na najbliższe miesiące: czy zostanie Fabregas; ile znaczy dla tej drużyny pokazało jego wejście z ławki na kilkanaście minut z Aston Villą, ale i gol w derbach z Tottenhamem, tuż po rozpoczęciu gry przez piłkarzy Redknappa od środka, po utracie pierwszej bramki.
O Tottenhamie było tu aż za dużo, więc dziś zmilczę (po meczu z Burnley mam zresztą dobre powody, brr…) – o remisujących dziś Liverpoolu i Manchesterze City również. W sumie niemiłym zaskoczeniem jest dla mnie niska pozycja Evertonu: zespół Davida Moyesa zapłacił wysoką cenę za plagę kontuzji w pierwszej części sezonu, w drugiej na odrobienie strat było już za późno, ale już dziś ostrzę sobie zęby na ich występy w sezonie kolejnym. Byle tylko nie podkupiono Jacka Rodwella, tylko jednego z listy zdolnych młodzieńców Moyesa.
Aston Villa natomiast sezon może uznać za udany: szanse na czwarte miejsce straciła zaledwie przed tygodniem, awans do Ligi Europejskiej wywalczyła bez problemów, świetnych dziesięć miesięcy mieli James Milner i Richard Dunne (to właściwie niewiarygodne, że MC pozbyło się Irlandczyka, sprowadzając kilka razy droższego Lescotta: z postawy na boisku można by wnosić, że to Dunne kosztował 20 milionów). Aż dziwne, że tyle się mówi o zagrożonej posadzie Martina O’Neilla i jego konfliktach z właścicielem – jeśli menedżer AV miałby zmieniać pracę, to chyba na jakąś lepszą, np. (przepraszam kibiców jego dotychczasowej drużyny) na Anfield Road…
Do przyjemnych zaskoczeń sezonu zaliczam postawę Birmingam, a zwłaszcza jego wodoszczelnej defensywy, ze świetnym bramkarzem, rewelacyjną parą stoperów i cudownie odrodzonym – bo kontuzje skłaniały go już do zakończenia kariery – prawym obrońcą Carrem. Oraz Stoke, które bez trudu utrzymało się w lidze, czyniąc z własnego stadionu twierdzę niemal nie do zdobycia, a z wyrzucającego auty Rory’ego Delapa – najgroźniejszego wykonawcę stałych fragmentów gry w ekstraklasie. Fulham, niewiarygodne w Lidze Europejskiej, w Premier League musiało wypaść gorzej, ale i tak jego menedżer jest chyba jedynym rywalem Carlo Ancelottiego i Harry’ego Redknappa w walce o tytuł menedżera roku League Manager Association (Redknapp wygrał mniej prestiżowe wyróżnienie, przyznawane przez jury Premier League).
Zaskoczenia nieprzyjemne, poza postawą Liverpoolu (wielkie podsumowanie z dzisiaj: Steven Gerrard odpychający kibica)? Kryzys West Hamu, trenowanego przez Gianfranco Zolę, mimo tak obiecującej końcówki sezonu poprzedniego i mimo obecności w drużynie tak dobrych piłkarzy, jak Green, Upson, Parker czy Carlton Cole. Degradacja Burnley, a właściwie załamanie morale tej drużyny po odejściu Owena Coyle’a. Upadek Portsmouth, a właściwie szerzej: długi, które zakłóciły, zakłócają lub będą zakłócać funkcjonowanie jeszcze kilku angielskich klubów, z Manchesterem United i Liverpoolem na czele (z długami MU wiązałoby się zaskoczenie przyjemne: masowy ruch kibiców, walczących o odzyskanie wpływu na swój ulubiony klub).
To tyle na szybko; do tematu będę wracał w najbliższych dniach, pisząc szerzej o poszczególnych piłkarzach i menedżerach. Dziś wznoszę toast za Chelsea i… Burnley. Najzabawniejsze jest to, że jeśli we środę Fulham wygra Ligę Europejską, to w europejskich pucharach zagra również zdegradowany zespół z Turf Moor, dzięki wysokiej pozycji w klasyfikacji fair play. Właściwie bardzo bym sobie tego życzył: zobaczyć jakieś europejskie gwiazdy, jak próbują się pomieścić pod ciaśniutką budką, osłaniającą ławkę rezerwowych na stadionie Burnley.
„A skoro o całości, to zacząć wypada od pochwał dla jakże zasłużonego mistrza. Najwięcej strzelonych bramek, najmniej straconych”Najmniej straconych? Wnoszę o poprawkę w tekście;)Szkoda, że to była już ostatnia kolejka. Szkoda, że Manchester nie zdobył czwartego z rzędu mistrzostwa. Chociaż życie osłodził mi angielski komentator który po meczu stwierdził „Manchester United w ostatnich trzech sezonach wygrał więcej niż Chelsea przez ostatnie 100 lat”. Co nie zmienia faktu, że brak czwartego mistrzostwa boli, idiotyczny remis na Ewood Park, spalony Drogby… ale tak to już w piłce bywa.Co dla mnie w tym sezonie podobało się najbardziej? To, że do ostatniej kolejki trwała walka. To, że tak naprawdę do końca nie wiadomo było kto zagra w CL i EL, kto zdobędzie mistrzostwo. Kto zostanie zdegradowany niestety wyjaśniło się już trochę wcześniej, a szkoda.Przez najbliższe miesiące będzie mi strasznie brakowało Premier League…
Przepisałem się z tą najmniejszą liczbą straconych bramek; chodziło mi o stosunek bramek, najkorzystniejszy. Poprawiłem. Tytuł „Ta ostatnia niedziela” nie znaczy oczywiście przerw w blogowaniu i w podsumowywaniu sezonu. Zapytałem na twitterze o to, co zapamiętaliście z tego sezonu: mecze, bramki, akcje, incydenty itp. Odpowiedzi mnóstwo, postaram się je ułożyć i wrzucić także tutaj. Ciekawe…
W kontekście następnych sezonów – w temacie Chelsea – http://mjaworski.blox.pl/2010/05/Podstarzala-gwardia-dala-czadu.html
a niedawno sie mowilo, ze to najslabszy sezon Lamparda od lat, wystarczylo pare goli rpzy kanonadach Chelsea i nagle 'wspanialy sezon’? eee 🙂
Jaki był ten sezon? Dla mnie na pewno bogatszy o lekturę Pańskich wpisów-za jej możliwość dziękuję jednocześnie gratulując. Był smutny z trzech powodów: niemocy Arsenalu, który jakkolwiek lubię, uważam za drużynę, której trener-rewolucjonista chyba swą koncepcją więcej nie osiągnie i boję się, że rewolucja zacznie zjadać własne dzieci (a odejście Fabregasa byłoby gwoździem do trumny snów o wielkości); Aston Villa podobnie-drużyna budowana z taką rozwagą, tak „klasycznie” grająca, zaopatrzony w tak ciekawych piłkarzy…; i Burnley, które tak dobrze zaczęło-bez kompleksów, ciesząc się grą, żeby później przeżyć istne załamanie nerwowe; a może początkowe wyniki były „siłą rozpędu” drugoligowego osiągane. Był radosny z trzech powodów: czystą przyjemnością jest patrzeć na grę Chelsea, na ich solidność, dojrzałość i skuteczność; z powodu Tottenhamu, całkiem w tym roku czarownego (wreszcie Lennon wydoroślał); z powodu Stoke, które postanowiło słabości się nie kłaniać i odrodzenia Evertonu, bo oni zasługują na więcej. I jeszcze ten niesamowity Wayne R.
Najwięksi wygrani sezonu to – Tottenham, Birmingham, Stoke i Fulham, które w środę może zebrać zdrowy łomot od Atletico (widzę podobieństwo do Boro).Najwięksi przegrani to – Liverpool, City, West Ham i Portsmouth.Z uwagi na pucharowe porażki niedosyt odczuwają także Chelsea, United, Liverpool i Aston Villa. Arsenal i Everton zostały na kontynencie wręcz zdemolowane. Menedżerem sezonu Ancelotti, który ośmieszył wszystkie bajki o wyjątkowości Premier League, biorąc ją z marszu z ponad setką goli. Kto był następcą Cristiano Ronaldo? Chyba nikt.
Problem w tym iż Atletico nie przypomina Sevilli tak pod względem jakości gry i wyników.Spory potencjał ma zespół z Madrytu,ale od lat nic z tego na większą skalę nie wynika niestety bo zacny i fajny to klub.
Nie mozna przesadzic z pochwałami nad Chelsea, bo wygrali lige z przewaga tylko 1 pkt. Czesto grali piach, podobnie jak Man United. Ale, nie ma to juz znaczenia, teraz jest czas na ich swietowanie. Za rok trofeum wraca na właściwe miejsce ;- )
A moja analiza gry Manu w tym sezonie jutro – dzisiaj sobie daruję, koszulkę odwieszam do szafy i zaraz MoTD. A tak nawiasne – co z tym piwem? Jakaś Warszawa tu pisze i komentuje?
Zastanawiam sie czy nie uderzyć do pubu na finał Fulham w środę. Jimmy bradleys bar sienna 39 obok złotych tarasów? Czekam na odzew.
Chelsea nie stracila najmniej bramek Panie Michale.
wiem że robienie 30-mln-Ł Berbatova kozłem ofiarnym jest na czasie, ale nie słabość ofensywy (ilość strzelonych goli znacznie większa niż rok temu, mimo że w pomocy kreatywnych pomocników szukać ze świecą…) była kluczowa, a właśnie defensywa, długotrwale przeorana kontuzjami, z parą pomocników w rolach stoperów, Evra grał prawie w każdym meczu, ale już EvdS i Vidić zagrali ledwie połowę możliwych minut, zaś Ferdinand i O’Shea pojawiali się sporadycznie. Uwielbiam Evansa i uważam że to najlepszy defensor młodego pokolenia (Pique się chowa), ale RIO to RIO, zaś Gary był dosyć nierówny.Brak Edwina w bramce też wpłynął negatywnie, nawet jeśli Kuszczak nie popełniał gaf, to blok defensywny nie był monolitem bez dostojnego, spokojnie dyrygującego Holendra…Ponadto uważam że Ferguson popełnił więcej błędów niż zwykle mu się zdarza, niby wyniki pewnego Wicemistrzostwa tudzież zajście najdalej w LM i odpadnięcie z finalistą (a może nawet tryumfatorem) są lepsze niż zakładałem przed sezonem, jednak wydaje mi się że Redknapp by ugrał więcej ; )
Zabawne, do dzisiaj kibice MU nie moga sie pogodzic z tym, ze SAF oddal Pique za marne grosze i wmawiaja sobie, ze Evans jest lepszy. Ciekawe z czego to wynika? Czy to naiwna wiara w Fergusona, ktory z zasady nie moze sie pomylic? Czy moze zapatrzenie w sile PL, deprecjonowanie innych lig i zawodnikow w nich grajacych?
Ani jedno, ani drugie. Po prostu Pique nie sprawdzał się w warunkach Premier League – na warunki tej ligi Evans jest ZNACZĄCO lepszym obrońcą niż Pique. To nie przypadek, że Ferguson go oddał, on sobie po prostu nie radził w Premier League, a w Primera Division wymiata. To po prostu inne ligi, czego innego wymaga się od obrońców. Podobnie chociażby Walter Samuel nie radził sobie w Primera Division by zacząć rewelacyjnie grać po powrocie do Serie A. Cannavaro też nie radził sobie rewelacyjnie w Primera Division… Śmiem twierdzić, że taki Vidic kiepsko poradziłby sobie np. w Primera Division, a Pique nie radził sobie w Premier League. Ot i cała filozofia
Niestety, Stefan, nieco mijasz się z prawdą. Pique w obecnej formie z łatwością wygryzłby Evansa ze składu United. Jest wystarczająco, jak na wymagania ligi, silny fizycznie i na równi z Rio Ferdinandem jeśli chodzi o technikę czy wyprowadzanie piłki z własnej połowy. Nade wszystko zaś ma potwornie mocną psychikę i w ciągu dwóch sezonów spędzonych w Barcelonie zyskał pewność siebie, której nie mógł zdobyć w United. W Anglii nie dostawał szans występów, bo obrona Rio-Vidic w sezonie 07/08 i rok wcześniej to był monolit. Zresztą spójrz, gdzie był Evans w tamtym czasie – na wypożyczeniach. Swoje pięć minut Irlandczyk dostał dopiero, gdy dały o sobie znać problemy zdrowotne Ferdinanda i trzeba mu oddać, że się sprawdził. Mecz na Stamford Bridge w zeszłym sezonie był moim największym WTF? w ostatnich latach, bo chłopak, którego osobiście pierwszy raz widziałem na oczy potrafił zgasić Drogbę i Anelkę. Nie wspomnę już o serii czystych kont, w której Jonny też miał spory udział. Pique, niestety, nie miał tyle cierpliwości, by czekać na swoją szansę i postanowił pójść własną ścieżką. Z perspektywy czasu tej decyzji jest mi coraz bardziej szkoda.
może teraz dałby radę, a może nie, ja pamiętam Pique jako wystraszonego i dającego się z łatwością przechać dryblasa, jedynie przy naszych rożnych mi się podobał bo fantastycznie atakował piłkę.Evans w wyprowadzeniu piłki wiele nie ustępuje Hiszpanowi, bardzo dużo widzi i niezwykle rzadko wykopuje na przysłowiowy oślep ; ), ma jaja, ma charyzmę, nie boi się nikogo (już pomijam akcje kungfu na Drogbie, bo tych nie pochwalam…), a najbardziej podoba mi się jego antycypacja, młodziak grający jak profesor…powtarzam, dla mnie to bezapelacyjnie najlepszy stoper młodego pokolenia i przyszły kapitan MU.wiele podobnych rzeczy jak o sprzedaży Pique mówiło się o oddaniu Rossiego, ale to też nie był, nie jest i raczej nie będzie grajek na Wyspy, niech grają gdzie im idzie i gdzie ich cenią, bo w PL pewnie byliby dobrymi/bardzo dobrymi graczami, ale nie gwiazdami jak w PD…
Nie dysponuję linkiem, ale czytałem wypowiedź Fergusona na temat Pique z której wynika, że był zaskoczony jego formą w Barcelonie, że chciałby go znów mieć u siebie i że żałuje, że go stracił. Co do porównania z Evansem, to uważam je na tym etapie za bezsensowne, bo Evans jeśli chodzi o ważne mecze gra czasami, natomiast Pique od 2 lat jest podstawowym obrońcą Barcelony w każdym meczu.
Okej, już dysponuję linkiem. Przesadziłem z tym, że Ferguson chciałby go odzyskać dla MU, ale poza tym wszystko się zgadza. http://www.goal.com/en/news/1716/champions-league/2009/05/20/1277205/manchester-united-boss-alex-ferguson-regrets-selling-gerard
Gdzie Hiszpania do nagli, zupełnie inny poziom gry defensywnej, choć w tym sezonie w angli poziom sie obniżył. Pique to świetny gracz, ale Johnny Evans to jest półka wyżej. Charyzma na zupełnie innym poziomie, technicznie niewiele ustępuje Hiszpanowi, natomiast fizycznie go przebija, podobnie czytaja gre, ale juz znacznie lepiej utrzymuje krycie Johnny o „zniechęcaniu gracza” nie wspomnę. Ta ostatnia cecha to chyba jedyny wielki brak pique. No i kwestia zasadnicza, Pique lubi grać rękoma, w Barcelonie sedzia pozwala w MU już by nie przeszło. Zresztą co taki gerrard robi w trakcie spotkań? Rozgrywa i atakuje, broni raz na miesiac i to w LM. Taka liga. Wystarczy spojrzeć na tabele. Co powoduje wzrost jego pewnosci siebie, jednakże po występach w angli widac, ze nie był skała nie do przejścia. Meczu z Arsenalem mu nie zapomnę, gdzie adebayor go porostu przestawiał na tym boisku. Evans i Johhny razem na łąwce byc nie mogli, jeden musiał odejsc, został ten lepszy. Przypomnę ze Pique był wypożyczony do Saragossy. Jake były recenzje? Pique grał dobrze, Evans w sunderlandzie za to był podpora, od niego zaczynała sie linia defensywna i on nia żadził i dzielił. Czy czasem Barcelona nie zabiegała o Evansa przed podpisaniem umowy? Widać ze Evans jest wysoko ceniony, bo jest najlepszy z młodego pokolenia.
Moze ja angielskiego nie znam ale cytat „I have always liked the boy. I did expect him to reach this level so quickly” mowi kompletnie co innego niz Ty. Z Twojej wypowiedzi wynika ze Ferguson nie wiedzial ze Pique sie rozwinie a Ferguson mowi, ze wiedzial ze sie rozwinie, ale zaluje ze musial go sprzedac, bo Pique sam chcial odejsc „We were disappointed to lose him but we understood at the time that his family desire was to go back to Barcelona”. Wiec nie wprowadzamy ludzi w blad…
True. Mój błąd.
sam sobie zaprzeczasz. najpierw piszesz, ze ma potwornie mocna psychike (hehe… sorry, ale dla mnie jest zupelnie na opak), po czym dodajesz, ze uciekl z united bo nie umial przebic sie do skladu.to raczej swiadczy o tym, ze ma cienka psychike, bo nie byl w stanie wytrzymac rywalizacji.poza tym to zbyt czuly i delikatnych chloptas jak na EPL. evans moze nie jest tak dobrze wyszkolony pilkarsko jak pique, ale chlopak ma zęba i charyzme niezbedne do walki w premiership.a to, ze pique stal sie z marszu srodkowym obronca barcy nie zaskakuje mnie… oni nigdy nie byli specjalnie mocni w tej formacji. ostatnim, ktory naprawde prezentowal swiatowa klase na tej pozycji byl frank de boer.co do evansa, co jakis czas hiszpanskie pismaki typu marca czy as hucza, ze a to barca chce evansa zatrudnic, a to real ma na niego smaka…coz nie zazdroscilbym pique gdyby barca siegnela po johnnego.musialby sie znowu przebic do pierwszej 11… np. w milanie, albo juventusie.
A czy ja nie pisałem wyraźnie o obecnej formie? I o tym jak zmienił się w przeciągu dwóch sezonów spędzonych w Barcelonie? Nadal utrzymuję, że Pique jest piłkarsko lepszy od Evansa, bo tak po prostu musi być, gdy płynie w tobie katalońska krew. Nie zgodzę się też, że nie sprawdziłby się w Premier League. Maybe, just maybe lepiej do angielskiego futbolu pasuje Evans, ale stwierdzenie, że Hiszpan jest zbyt cienki na Boltony czy Blackburny jest bzdurą – trudno mi sobie wyobrazić by chłop o 193 cm wzrostu, 8 kilo cięższy od Evansa (masywniejszy także od Vidica) miał mieć jakiekolwiek problemy z „fizyczną” grą.Co do psychiki – co powiesz o Tevezie, który także musiał w United znieść rywalizację z Berbatovem i Rooneyem (a poniekąd także z Ronaldo)? Czy w jego przypadku także powiesz, że jest mentalnie zbyt cienki? Nie, Apacz po prostu podjął taką decyzję, która gwarantowałaby mu możliwość rozwoju, nie tylko „powąchania piłki” (zresztą tw*t from Argentina woli zapach pieniędzy, ale to temat na inne posiedzenie ;)). Pique w United musiał uznać wyższość Vidica i Ferdinanda, a gdy dostawał szansę gry, często był wystawiany na nienaturalnej pozycji – patrz słynny wywiad, w którym zdradza okoliczności występów na prawej obronie. W Barcelonie miejsce w pierwszym rzędzie z Puyolem i Marquezem/Milito miał praktycznie zagwarantowane, a za sobą – prawie sto tys. fanatycznych cules (przypomnę tylko, że Gerard jest wychowankiem akademii Barcy). To dzięki tak sprzyjającym okolicznościom Pique mógł się rozwinąć i nie dziwią mnie komentarze, które określają go mianem „hiszpańskiego Beckenbauera”, bo to co zrobił w meczu z Interem czy rok temu z Realem tylko to potwierdza. I może jest to pójście na łatwiznę (jak mówi przysłowie „Transfer z United może prowadzić tylko w dół”), ale jeśli pozwoli ci to stać się lepszym piłkarzem…
> Pique jest piłkarsko> lepszy od Evansa, bo tak po prostu musi być, gdy płynie w> tobie katalońska krew. Katalońska krew XD czyli mamy +3 do grania rękoma, a juz pokazał ze umie obiema, jak i +4 do aktorstwa. Miałem nie zaczynać znowu, ale jak czytam tę pro-hiszpańska propagandę to nie daje rady. Z tego miejsca przepraszam, ale czuje sie w obowiązku.http://komixxy.pl/53938/Szkolka To jest właśnie katalońska szkółka.> Co do psychiki – co powiesz o Tevezie, który także musiał> w United znieść rywalizację z Berbatovem i Rooneyem (a> poniekąd także z Ronaldo)? Nie wiem jak eric, ja mówię ze był słaby psychicznie, tevez gra dobrze tam gdzie go pieszczą, gdzie na niego dmuchają i chuchają, gdzie jest tym najlepszym. Tylko tam. Nie lubi rywalizacji w skaldzie, co niejednokrotnie mówił, nie lubi również ciężko trenować o czym świadczą wypowiedzi Ferdinanda i o sposobie trenowania Manciniego.> W Barcelonie miejsce w pierwszym rzędzie z Puyolem i> Marquezem/Milito miał praktycznie zagwarantowane, Zaiste wręcz śmietanka defensorów, Marquez i milito, o nich pozabijaliby sie na rynku. No jest jeszcze Ukrainiec, ale z litości, przemilczę te 25 mln euro. Oczywiscie Puyol jest bardzo dobry, jeden z nielicznych (jedyny?) szanowanych tam graczy. Tyle ze jak widac o miejsce w skałdzie rywalizował raczej z przeciętniakami.> sobą – prawie sto tys. fanatycznych cules (przypomnę> tylko, że Gerard jest wychowankiem akademii Barcy). ToFantastyczni XD Ty to serio piszesz? Na przyszłość żarty dawaj w cudzysłów.> dzięki tak sprzyjającym okolicznościom Pique mógł się> rozwinąć i nie dziwią mnie komentarze, które określają go> mianem „hiszpańskiego Beckenbauera”, bo to co zrobił w> meczu z Interem czy rok temu z Realem tylko to potwierdza.To jest obrońca, z interem zawalił, byc moze nie drastycznie ale mógł i powinien był zachowac sie lepiej przy dwóch pierwszych golach. Przy 3 można sie kłócić o spalonego ale to on został za linia.> I może jest to pójście na łatwiznę (jak mówi przysłowie> „Transfer z United może prowadzić tylko w dół”), ale jeśli> pozwoli ci to stać się lepszym piłkarzem…Krok w tył jest krokiem w tył. Odszedł z teatru marzeń i dołączył do teatru, w złym znaczeniu tego słowa.
@alaszNiezależnie od poziomu szydery wciąż porównujesz piłkarza, który gra (GP), z tym, który grywa od wielkiego dzwonu (JE).
Na dziś dzień pique to juz marka a Johnny wciaz na dorobku. Musi jeszcze udowodnić swą wartość. Faktem jest ze w bezpośrednim starciu, gdy obaj byli w klubie był „tym lepszym”, bez dwóch zdan. Odpisałem bo argument o katalońskiej krwi przyprawił mnie o pół godzinny atak śmiechu.
To było ponad 2 lata temu, obaj mieli wówczas mniej niż 20 lat. Trochę za mało jak na tą pozycję. Od tamtego czasu Pique pnie się w górę, a Evans stoi w miejscu. Argumenty o „krwi katalońskiej” zostawmy „katalońskim zboczeńcom”.
Do których ja, gwoli ścisłości, nie należę ;)Alasz -> Martwię się o twój wzrok. „XD” zawsze mi się kojarzyło ze ślepym kretem, teraz mi się kojarzy ze ślepym barca-hejterem*. Rozumiem, że mogłeś poplątać kibiców „fantastycznych” z „fanatycznymi”, trudniej mi przełknąć to, że pomyliłeś Pique z Danim Alvesem, który to zawalił w akcji na 1-1 dla Interu. Sorka, nie lubię się czepiać takich szczegółów, ale jak to zobaczyłem to „nie dałem rady”.A zestawienie Pique z Milito, Marquezem i Puyolem miało charakter czysto opisowy – defensorów Barcy nie oceniam, stwierdzam tylko, że jest tam jednak mniejsza konkurencja niż w Man Utd. A stąd, przez regularne występy, prosta droga do rozwoju.*bez urazy dla Naczelnego Okularnika bloga 😉
> Do których ja, gwoli ścisłości, nie należę ;)> Alasz -> Martwię się o twój wzrok.To dobrze, jest na dwóch 😀 „XD” zawsze mi się> kojarzyło ze ślepym kretem, teraz mi się kojarzy ze ślepym> barca-hejterem*. XD-a mi z south parkiem sie kojarzy.Nie jestem barca hejterem, jestem oszusto-sumulatno-hejterem. O wyszło na to samo. No to masz racje.Rozumiem, że mogłeś poplątać kibiców> „fantastycznych” z „fanatycznymi”, trudniej mi przełknąć> to, że pomyliłeś Pique z Danim Alvesem, który to zawalił w> akcji na 1-1 dla Interu. Sorka, nie lubię się czepiać> takich szczegółów, ale jak to zobaczyłem to „nie dałem> rady”.O fanatycznych, rzeczywiście, sory, ale jak widać człowiek jeszcze sie czytać nie nauczył. Na usprawiedliwienie powiem ze to przez katalońska krew.Nie ma za co przepraszać, co do tej bramki to przyjrzyj sie uważnie, do milito podchodzi pique i jeszcze 2!! obrońców. Ten obraca sie i podaje do holendra. Cóz zrobił pique? Nic. De facto ten gol jest na barkach braku zrozumienia formacji defensywnej ale sam hiszpan zrobił fatalnie, podszedł tak nie wiadomo po co do zawodnika stojącego tyłem który juz miał puyola na plecach. Przez co zostawił otwarta stronę pola karnego. Alves? przecież on nigdy bronic nie umiał.Co do takich małych zgryźliwosci i powiewów sarkazmu, nie wiem jak Ty ale ja lobię. Dodaje pewniej pikanterii i humoru mimo wszystko. Ze mną wal śmiało.
@dziaamz tym wielkim dzwonem to dales czadu dziaam. nie chce mi sie nawet liczyc meczow, ale bite pol sezonu w kieszeni ma evans (jednak policzylem. 18 meczow w PL + 9 meczow w pucharach = 27 – tak dla jasnosci. wiec bez zadnych dzwonow i dzwoneczkow prosze tutaj ;))teoria ze staniem w miejscu, jest rownie latwa do zbicia co powyzsza. co wiecej – powiedzialbym nawet, ze na przestrzeni tylko tego sezonu evans zrobil bardzo duzy postep.a co do przywolywania jakichs beznadziejnych statystyk w stylu 'barcelona stracila najmniej bramek w lidze ze wszystkich europejskich poteg’ no to sorry… ale przypominasz mi studentow marketingu, ktorzy nieudolnie probuja opchnac badziewny produkt.ten sezon jak zaden inny DOBITNIE pokazuje jaka jest PRZEPASC miedzy pierwszymi dwoma klubami a cala pozostala liga.barca – 96p. real – 95p. valencia – 68p. sevilla 60p. – przeciez to jakis zart jest a nie liga.w premier league jest mniejsza roznica miedzy 1 klubem a 8 (25p. pomiedzy chelsea a evertonem) niz w PD miedzy 1 a 3 (28p. pomiedzy barca a valencia).
A daj mnie spokój z jakimś marketingiem. Ja pierdzielę, znów wlazłem w środek wojenki angielsko-hiszpańskiej? Nic pozytywnego o Barcelonie nie można napisać?Cóż, ja twierdzę, że ma świetną formację obronną i tyle.Co do Evansa, gość jest fantastycznym obrońcą, ma przed sobą wiele lat w pierwszym składzie MU. Ale na razie jest rezerwowym. Pique gra i robi to na tyle dobrze, żeby załapywać się do różnych plebiscytów i zestawień 11ki roku. W mojej 11ce sezonu 2009/10 ma pewne miejsce obok Lucio.
wiesz, to Ty pierwszy zaczales glosic teze o genialnosci defensywy barcelony podpierajac sie statystykami. ja sobie pozwolilem tylko odpowiedziec.o barcelonie pozytywnie pisac mozna, ba co wiecej – powiem CI, ze nawet kiedys sympatyzowalem z ta druzyna (za czasow luis enrique), ale ostatnio troche mojej sympatii jakby ubylo, moze to z powodu symulanctwa moze dlatego, ze zawodnicy nie umieja przyznac sie do porazki.nie zmienia to faktu, ze uwazalem i dalej uwazam, ze barcelona ma najmocniejszy sklad w calej europie na dzien dzisiejszy.
> wiesz, to Ty pierwszy zaczales glosic teze o genialnosci> defensywy barcelony podpierajac sie statystykami. Gdzie taką tezę wygłosiłem? Z tego co pamiętam, podałem jedną statystykę i stwierdziłem, że Pique jest jej współtwórcą. Myliłem się?
„ale dziś to Pique rozegrał 2 pełne sezony na wszystkich możliwych frontach w drużynie, która straciła najmniej bramek spośród wszystkich mocnych ekip Europejskich lig”to ze barcelona stracila „najmniej bramek spośród wszystkich mocnych ekip Europejskich lig” (co brzmi troche jak 'najlepsza defensywa swiata’), po prostu nie jest specjalnie mocnym argumentem w moich oczach (bo potraktowalem to jak argument na podtrzymanie tezy, ze pique jest od evansa lepszy). dla mnie to taka troche proba mitologizacji obrony barcy, ktorej centralna postacia jest pique. to, ze barca stracila tak malo bramek w lidze hiszpanskiej, wcale nie sprawia, ze pique bije na glowe evansa. po prostu gra defensywna w hiszpanii jest i prostsza i przyjemniejsza niz w anglii.
Czyli jednak napisałem czystą prawdę, która po prostu źle Ci brzmi? Okej, bo już myślałem że chlapnąłem coś nieopatrznie.
nie, po prostu probujesz zafalszowac rzeczywistosc jakas bezsensowna statystyka. pique przeszedl do druzyny reprezentujacej gorszy poziom defensywy druzyny, w dodatku do ligi, w ktorej zagrozenie dla dwoch czolowych druzyn jest o wiele mniejsze niz w jego poprzednim klubie.piszesz, ze stracili najmniej bramek – a ja sie pytam – no i co z tego? skoro w lidze angielskiej nie umial paru meczow zagrac na dobrym poziomie? po prostu w united byl 4 srodkowym obronca, bo nie byl wystarczajaco dobry by grac w pierwszym skladzie, badz byc rezerwowym pierwszego wyboru.proste jak konstrukcja cepa.
> proste jak konstrukcja cepa.I tu nie sposób się nie zgodzić. Doskonałe podsumowanie.
komiks soczysty. katalonska krew zreszta tez 😉
Jaki sens ma porównywanie dwóch nastoletnich, rezerwowych środkowych obrońców Man Utd? 3 lata temu Evans mógł rokować dużo lepiej, ale dziś to Pique rozegrał 2 pełne sezony na wszystkich możliwych frontach w drużynie, która straciła najmniej bramek spośród wszystkich mocnych ekip Europejskich lig. W kwestii charakteru sama ze siebie mówi jego decyzja o odejściu z MU. Evans godzi się z rolą rezerwowego, Pique chciał grać.
No cóż, gratulacje dla czelsi. Jeśli te wszystkie groźnie wysokie wyniki (5:0, 7:0, 8:0 itd.) były kwestią uwolnienia potencjału, to pytanie czemu nie mogli zrobić tego wcześniej; skład się nie zmienił znacząco od kilku ostatnich lat. Z tyloma kontuzjami ( co gdyby cały sezon grał bosingwa, cole, drugi cole, essien przede wszystkim) takie wyniki są imponujące, jakby nie patrzeć klub ma szeroki skład znakomitych piłkarzy. Osobiście mam jednak zdanie, że był to ostatni zaśpiew tych doświadczonych graczy, a dalej już nie będzie tak wesoło. Wymiana pokoleniowa kiedyś będzie musiała nastąpić, a ciągle zmieniający się trenerzy nie są w stanie jej dokonać. O ile np. w manchesterze ta wymiana następuje płynnie i konsekwentnie (choć nie jest to przykład, a raczej absolutny wzór dla wszystkich klubów), tak tu zmian nie było w ogóle. Sam ancelotti nie jest mistrzem tej materii – w milanie zamiast na scoutów postawił na laboratorium rewitalizujące emerytów :). No ale zobaczymy. I gratulacje dla United – naprawdę niezły sezon biorąc pod uwagę straty w ofensywie oraz kontuzje podstawy sukcesu ostatnich lat – Ferdinanda, Vidica, Browna czy O’Shea. O przyszłość jestem spokojny, posiłki już nadchodzą (Smalling, Hernandez, szkółka), przyszły rok będzie lepszy. I tak jeden puchar jest, co dla rozpieszczonych fanów (sam jestem jednym z nich) sukcesami ostatnich lat wydaje się jedynie marnym pocieszeniem. Byle tylko Ferguson żył conajmniej ze 120 lat… I przyłączam się do innych głosów – świetny blog, już we krwi mam zaglądanie tutaj wieczorem w każdą niedzielę wieczorem. Liczymy na kolejny sezon oczywiście 🙂
eh… ja sobie rowniez daruje wszelkie komentarze.gratulacje dla fanow chelsea 🙂
> zmilczę (…) o Liverpoolu Dzięki.Ps. Dziś nasz dług wzrósł o ponad 100 000 funtów. Jutro też o tyle wzrośnie. I tak każdego dnia aż do sprzedania klubu…
zapomnialem dodac: gratulacje dla fanow leeds i NU, i takze wyrazy wspolczucia dla innych fanow the saints 🙁 w przyszlym sezonie chce widziec southampton na miejscach 1-2.
Panowie, slyszeliscie? birmingham kupilo ponoc fostera za 6 baniek. …mcleisha chyba pogielo.przeciez ja bym z pocalowaniem reki wzial polowe mniej za tego patalacha.
A i bardzo dobrze! Nigdy nie rozumiałem tych wszystkich którzy twierdzili że to będzie super-mega-hiper bramkarz – jak o nim myślę to przed oczami stają mi tylko „wyczyny” w derbach…
Z szampanem sie jeszcze powstrzymujemy, póki nie ma oficjalnego potwierdzenia. Jesli jednak to prawda to gratuluje MU transferu sezonu, bo wyciagnac za chłopaka 6 baniek to jest sztuka, musieli chłopaki duzo wódki w negocjacjach polewac. Anglik wiec pewnie trzeba doliczyc 3-4 miliony na wejście.
Świetny sezon, szkoda że tak szybko zakończyła się dla MU przygoda z LM. Z niecierpliwością czekam na pańskie podsumowanie poszczególnych drużyn w tym sezonie. Szczególnie MU i Tottenhamu, któremu – jak i Panu – gratuluję miejsca w eliminacjach LM kosztem „Petrochemii” 😀
No, Koguty, brawo! To co Panie Michale, może teraz baraże o czwarte miejsce? 🙂
Hahah, oooj to będzie próba szczerości 😉
Tak jest, wciąż uważam, że to dobry pomysł. Ileż by było teraz emocji: najpierw Tottenham-Liverpool i MC-AV, a potem finał. Nie chcielibyście tego obejrzeć?
Prawda, że teraz byłoby mnóstwo emocji, ale emocje w lidze skończyłyby się chyba z pięć kolejek temu (odnośnie miejsc 4-7).
A ja nadal uważam, że to zły pomysł :-)Nadal uważam, że w LM powinien grać zespół lepszy a nie bardziej fuksiarski. Gdyby Liverpool po takim fatalnym sezonie zabrał miejsce w LM Tottenhamowi, to moje poczucie sprawiedliwości niewątpliwie by na tym ucierpiało. A Twoje nie?
popieram w calej rozciaglosci. mysle, ze na podobnej zasadzie mozna by organizowac play-off o mistrzostwo, czy o cokolwiek innego. system jaki jest obecny jest po prostu zgodny z zasadami fair-play.zreszta, przeciez caly czas zewszad atakuja nas czy to media, czy to sami pilkarze, ze sezon (szczegolnie w anglii) jest za dlugi i zbyt meczacy. i moim zdaniem mimo wszystko maja troche racji w tym. szczegolnie gdy mistrzostwa sa w czerwcu/lipcu.
Widzę, że prowadzona jest dyskusja nad wyższością świąt bożego narodzenia nad świętami wielkiej nocy… Evans i Pique na pewno należą do światowej czołówki młodych piłkarzy na swojej pozycji, ale porównywanie ich nie ma żadnego sensu. Pique w Manchesterze nie przebił się do pierwszego składu, a chciał grać, więc odszedł do Barcelony w której środek obrony był ówcześnie znacznie słabiej obsadzony niż w ManU, wskoczył do pierwszego składu i zaczął grać na wysokim poziomie. Tylko nikt nie wie, czy w ManU gdyby wskoczył do pierwszego składu też zaczął by tak grać. Śmiem twierdzić, że nie. Widziałem jego mecze w ManU i twierdzę, że to obrońca, który nie zrobiłby wielkiej kariery w Premier League, ani wtedy, ani teraz. W Anglii jednak gra się inaczejEvans był w identycznej sytuacji, ale został i powoli przebija się do składu – szczerze mówiąc dziś nie widzę już większej różnicy, czy w środku obrony wybiega Ferdinand z Vidicem, czy Ferdinand/Vidic z Evansem, a to o czymś świadczy… Przypuszczam, że z sezonu na sezon grać będzie coraz więcej, aż w końcu wskoczy do pierwszej składu na stałe. Szczerze mówiąc wcale się nie zdziwię jeśli Ferguson sprzeda kogoś z dwójki Ferdinand/Vidic żeby Evans mógł się rozwijać…Podobnie jak o Pique można by mówić o Forlanie, czy Rossim. Czy szkoda, że odeszli? Nie, niezbyt – obaj nie sprawdzili się w Anglii. Po zmianie otoczenia grają świetnie, ale nikt by nie dał gwarancji, że gdyby dostali kolejne szansy w ManU daliby sobie radę…
Tottenham będzie mocno reprezentowany w RPA. Naliczyłem 11 zawodników, którzy na pewno znajdą się w szerokich kadrach swoich krajów. Ilu pojedzie się zobaczy, ale i tak liczba robi wrażenie. Gdyby Chorwacja się zakwalifikowała, doszłoby dwóch kolejnych.
Szeroki skład reprezentacji Anglii na finały MŚ w RPA:bramkarze: David James (Portsmouth), Robert Green (West Ham United), Joe Hart (Manchester City)obrońcy: Ashley Cole (Chelsea), John Terry (Chelsea), Rio Ferdinand (Manchester United), Glen Johnson (Liverpool), Ledley King (Tottenham Hotspur), Jamie Carragher (Liverpool), Matthew Upson (West Ham United), Michael Dawson (Tottenham Hotspur), Leighton Baines (Everton), Stephen Warnock (Aston Villa)pomocnicy: Steven Gerrard (Liverpool), Frank Lampard (Chelsea), Michael Carrick (Manchester United), James Milner (Aston Villa), Theo Walcott (Arsenal), Gareth Barry (Manchester City), Joe Cole (Chelsea), Tom Huddlestone (Tottenham Hotspur), Scott Parker (West Ham United), Aaron Lennon (Tottenham Hotspur), Adam Johnson (Manchester City), Shaun Wright-Phillips (Manchester City)napastnicy: Wayne Rooney (Manchester United), Peter Crouch (Tottenham Hotspur), Emile Heskey (Aston Villa), Darren Bent (Sunderland), Jermain Defoe (Tottenham Hotspur)._________________________________________________________________warto zaznaczyc, ze zamora i scholes odmowili capello. pierwszy, bo stwierdzil, ze nie wyleczy kontuzji, z drugim wszyscy znaja sprawe.co myslicie o tym wstepnym skladzie?