Bułgarski książę

Właściwie dopiero dziś, podczas drugiej połowy meczu Manchesteru United z Liverpoolem, ten sezon zaczął się dla mnie na dobre. Nie będę się nadmiernie rozpisywał nad przyczynami ubocznymi – główną był Dymitar Berbatow, dla mnie klasyczny przykład na to, jak wiele w tym sporcie rozgrywa się w głowach zawodników. Kiedy w grudniu ubiegłego roku zastanawiałem się, czy Berbatow zawiódł, nie kwestionowałem przecież jego wielkiego talentu. Widać było po prostu, że Bułgar nie potrafi się odblokować, że nie może zrzucić z barków presji związanej z 30 milionami funtów, jakie wytargował za niego Daniel Levy, że nie może tak naprawdę dobrze zacząć… Aż do tego sierpnia, kiedy pierwszego gola strzelił już podczas meczu o Tarczę Wspólnoty. Pisałem wtedy, że Ferguson ściskał go po meczu jak Maradona Messiego, jakby chciał powiedzieć „Jest nowy początek, chłopie, teraz już na pewno ci się uda”. No i się udało – choć dziś przy pierwszym golu zadanie ułatwił mu Torres (kto wyznaczył Hiszpana do opieki nad Bułgarem? I dlaczego nie powiedział mu, że Berbatow, ehm, rzadko wyskakuje w powietrze?). Jest nowy początek: jeśli Dymitar Berbatow nie złapie kontuzji, lawina bajecznych bramek i równie efektownych asyst nie powinna się już zatrzymać i w maju najdroższy w historii piłkarz MU może mieć nawet trzydzieści goli na koncie.

Wyobrażam sobie ulgę kibiców z Old Trafford, bo dzień wcześniej sam doświadczyłem  podobnej (Tottenham z 0:1 wyszedł na 3:1, dzięki dobrym zmianom Redknappa i świetnemu van der Vaartowi), tym bardziej, że pościg Liverpoolu po raz kolejny pokazał, że nie takie Diabły straszne. Przed nimi długi sezon, więc wypada spytać, gdzie ci zmiennicy Giggsa i Scholesa (sądząc po środowym meczu z Glasgow Rangers ławka nie jest tak znowu imponująca…)? Czy po kontuzji Valencii do rozwijania gry skrzydłami wystarczy Nani? Jak ocenić żelazną do niedawna obronę po dzisiejszych wpadkach Evansa i O’Shea? W jakiej właściwie formie jest Wayne Rooney?

Paradoksalnie w dzisiejszym meczu Liverpool długo mi się podobał i odnosiłem wrażenie, że efekty pracy Roya Hodgsona zaczynają być widoczne: przez spore partie spotkania goście bez problemów utrzymywali się przy piłce, ruchliwi Cole i Meireles znajdowali sobie wolne sektory boiska, a niektóre próby podań były naprawdę przedniej miary (nawet te niecelne wiązały się zazwyczaj – bo przecież nie w przypadku dośrodkowań Konchesky’ego – nie ze słabością techniczną, a raczej z nadmiarem ambicji – w każdym z przypadków tego typu zamysł był dobry). Szkoda tylko, że do zmiany ustawienia z 4-4-1-1 na 4-4-2 Gerrard ustawiony był tak głęboko i przez pierwszą godzinę tak niewiele zagrożenia przynosił pod bramką rywali, no i szkoda, że Fernando Torres pozostaje cieniem piłkarza, jakiego znaliśmy.

Czy Arsenal okazał się nie tak boski, jak pisaliśmy po meczu Kanonierów z Bragą? Gdyby piłkarzom Arsene’a Wengera udało się dowieść jednobramkowe prowadzenie z Sunderlandem, gdyby sędzia zakończył mecz równo z upływem czterech doliczonych minut, albo po prostu gdyby Rosicky strzelił karnego, pytanie byłoby bezprzedmiotowe. Faktem jest jednak, że Arsenal nie potrafił kontrolować gry w sposób, do jakiego przywykliśmy, Wilshere wydawał się odrobinę przemęczony, kontuzja Fabregasa i kartki Songa niczego nie ułatwiły, a o tym, że Clichy’emu zdarza się panikować, wiedzieliśmy nie od dziś. Nadal jednak mam wrażenie, że w walce o mistrzostwo Anglii Chelsea musi się obawiać Arsenalu co najmniej w równym stopniu, co Manchesteru United.

Tym razem nie rozpisuję się nadmiernie, co należy interpretować wyłącznie w ten sposób, że nowy numer „Tygodnika Powszechnego” jest jeszcze dziurawy jak obrona Blackpool w pierwszej – zaznaczam, w pierwszej – połowie meczu z Chelsea. Nadrobię w tygodniu. Mecz Pucharu Ligi między londyńską Wisłą i londyńską Cracovią już we wtorek…

91 komentarzy do “Bułgarski książę

  1. ~alasz

    Przenosze posta pod nowy wpis. Do gola na 2-0 liverpool wygladał jak jak tło, 2 strzały, zaden w światło, oba z dystansu. Tak jak Ferguson powiedział po spotkaniu, wynik powinien byc hokejowy dla MU, bo zmietli pool z boiska. Berba strzela na 2-0 i co sie dzieje? Oddajemy pole. Nikt mnie nie przekona ze to pool zaczoł dobrze grać, poprostu MU oddało inicjatywe, co dzieje sie ostatnio za czesto, z fulham i evertonem to samo. Johnny (poza ta interwencja, cały mecz bardzo doby, nie dąłs ie mijac wiele dobrych odbiorów, to wciaż jak dla mnie najbardziej utalentowany młody defensor na świecie) nie powinien był próbować na raz, powinien blokowac ten strzał a nie zaatakować piłke. Fletchera usprawiedliwa fakt ze Meirales ( ktoś tam w końcu umie zagrać z klepki, tylko jeszcze nie ma z kim…) odbiegł od niego, co go zdezorientowało i chciał pobiec za nim. Natomiast co do faulu o’shea, z reka na sercu, powiedziałem „czerwona” gdy to zobaczyłem, ale po powtórce zmieniam zdanie na żóła dla torresa za symulacje. Wolny sie nie należa,ł Hiszpan chciał wymusić kartkę. Piłkarze MU musza wyciagnac wnioski, poniekąd w końcówce to zrobili, utrzymywali sie przy piłce na połowie poolu nie dajać im jej nawet powąchać. Ale trzeba było tak zrobic po 2-0 a nie 3-2.Dwie kwestie porusze jeszcze, Po nudnym MU sprzed dwóch sezonów (11 zwyciestw 1-0), było ciekawiej w zesżłym sezonie, ale w tym to chłopaki chyba chca zabic kibiców. Ja wiem ze emocje, i wogóle dla postronnego kibica mecze MU sa napewno bezkonkurencyjnie najciekawsze (fulham, everton, liverpool to wszystko mecze kolejek), ale na listośc boska, dajcie mi tydzien wytchnienia, mam 21 lat a siwych włosów przybywa w zastraszajacym tempie.Druga kwestia to wystep naniego, ale nie chodiz o gre jako taką, zagrał poprawnie, asysta i słupek, ale jego symulowanie w koncówce meczu było… no właśnie, było w moim odczuciu wina…sędziego. Już tłumacze, konchelsky uderza go reka w twarz, puszczamay, poulsen dwa razy kosi go równo z trawą, bez kartek, uderzenie barkiem w klatkę piersiowa, bez kartki. To nie jest typ który ogólnie symuluje dziś to jednak robił, za co nalezy mu sie nagana, ale po części rozumiem frustracje, poprostu miał juz dojśc tych wejść wiec kładł sie przed nimi. Howard webb (ogólnie uwielbiam sposób prowadzenia przez niego spotkań, puszcza gre, nie sypie kartkami, rozmawia z zawodnikami) powinien dać kartki za faule na nim, był parokrotnie potraktowany bez pardonu, bez piłki. Co do symulacji, po karnym liverpool masowo kładł sie na boisku, co mnie dziwi, zachowanie torresa mniej, to hispzan, oni tak musza.

    Odpowiedz
    1. ~Spokojnie

      Berbatov uratował MU, gdy wydawało się, że znów zaprezentują spektakl pod tytułem „jak w głupi sposób roztrwonić przewagę i prowadzenie”. Gol nr 2 – rewelacja. Mina Reiny, gdy zobaczył, co się stało za jego plecami – bezcenna. Liverpool nie postawił takich warunków jak Everton tydzień temu i przez dużą część meczu miał niewiele do powiedzenia. Dwa gole to prezenty od obrońców, chociaż wykonanie wolnego przez Gerrarda oczywiście fenomenalne. No i żeby zostać sfaulowanym w polu karnym lub tuż przed nim trzeba stanowić w tych miejscach zagrożenie, co też właśnie Torres uczynił i się akurat w takich momentach pokazał (gdyby nie to, z tego meczu zostałby zapamiętany jako piłkarz, który chce przeszkodzić Berbie w oddaniu strzału stojąc za jego plecami). Remis nie oddałby tego, co się działo na boisku, bo wyrównany mecz to nie był. Obecny wynik też nie do końca to oddaje (chyba, że zastrzeżemy, że w sumie wszystkie gole wypracowane zostały przez graczy MU), ale przynajmniej punkty wędrują do lepszej dziś drużyny.Nani dobrze się dziś zaprezentował, był aktywny i niebezpiecznie było z jego strony, więc i faule na nim były stosunkowo częste, ale to jego aktorstwo to trochę męczące było, nawet, jeśli częściowo usprawiedliwimy go ostrą grą obrońców.Rooney nie w swoim stylu – tu źle przyjął, tam źle podał, kilka łatwych strat. Można było się pokusić o jego wymianę w drugiej połowie, chociaż oczywiście za waleczność pochwały zebrać powinien, nie odpuścił żadnej piłki, którą stracił. I czy SAF musiał ściągać Berbatova? Może akurat udałoby mu się wcisnąć jeszcze z jedną bramkę, w końcu miał swój dzień 😉 Z kolei Macheda, mimo iż nie miał zbyt wielu okazji, by się wykazać, zaprezentował się pozytywnie. Aktywny, wychodzący na pozycję, odważnie włączający się w akcje. Wydaje się, że gdyby wszedł wcześniej, to by obrona Liverpoolu miała z nim spory problem.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Trzeźwa ocena Torresa: niby nic, ale jednak kluczowy karny i kluczowy wolny… A zdjęcie Berbatowa typowe „pod oklaski”: strzeliłeś hat-tricka, to dostajesz od trenera specjalną okazję odebrania owacji na stojąco i podziękowania kibicom za doping. Coś jak wyjście przed kurtynę najlepszego aktora po zakończeniu spektaklu.

        Odpowiedz
        1. ~Spokojnie

          …i kluczowe niepokrycie 😉 Tak, Torres dziś, co może zaskakiwać patrząc tylko na przebieg gry, był obecny niemal przy wszystkich kluczowych momentach tego meczu i w dużej mierze to jemu zawdzięczamy takie emocje. Ale jest to piłkarz tej klasy, że właśnie czymś takim może przesądzić o losach spotkania i chyba właśnie na to liczył del Bosque uparcie go eksploatując podczas Mundialu i dając kolejne szanse, chociaż cała Hiszpania miała już tego dosyć.Fakt, nie pomyślałam o owacjach dla bohatera, zachęcona trzecim golem czekałam na czwartego 🙂

          Odpowiedz
        2. ~Stefan

          Zdecydowanie tak – Ferguson cały czas stara się podbudowywać psychikę Berby, a ten jak widać musiał uwierzyć w siebie żeby wspiąć się na najwyższy poziom. Bo co by po tych kilku pierwszych kolejkach nie mówić – gra nieprawdopodobnie… z taką lekkością, gracją

          Odpowiedz
          1. ~erictheking87

            czego by nie mowic, fergie ma swieta cierpliwosc. przez 3 lata mozolnie upieral sie i chwalil berbe nawet gdy zawalal nam mecze decydujace o mistrzostwie.wielu widzialo w nim potencjal (w tym chyba zdecydowana wiekszosc czytelnikow tego bloga), ale po niejednym jego meczu krew zalewala czlowieka.fergie na upartego walil glowa w mur, no i wyglada na to, ze w koncu udalo mu sie go przebic. berba chyba sie wyluzowal i wreszcie nabral troche pewnosci siebie.przynajmniej tak to wyglada na dzien dzisiejszy.jesli zdola utrzymac taka forme i co wazniejsze – stan psychiki (a nie wydaje mi sie to wcale takie oczywiste), to moze sie okazac rownie kluczowym graczem w tym sezonie, co rooney w poprzednim.

    2. ~me262schwalbe

      Zdecydowanie O’Shea faulował przed polem karnym – nawet specjalnie nikt protestował przeciwko tej decyzji sędziego. Nie rozumiem dlaczego sędzia nie odesłał go po tym zagraniu do szatni, wszak Torres wychodził na czystą pozycję.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Webb, jak rozumiem, uznał, że piłka była już poza zasięgiem Torresa – tzn. i bez faulu nic nie wyszłoby z tej akcji. O’Shea „nie udaremnił czystej okazji bramkowej”, czy jak to się mówi w żargonie, natomiast niewątpliwie faulował…

        Odpowiedz
        1. ~kot

          Panie Michale błąd tu jest:”Gdyby piłkarzom Arsene’a Wengera udało się dowieść jednobramkowe prowadzenie z Sunderlandem” miało być „dowieźć” jak sądzę. Pozdro dla Autora mojego bloga nr 1.

          Odpowiedz
      2. ~pk

        Wlasnie pytanie czy wychodzil. Moge sie mylic, ale chyba w przepisach jest cos takiego jak szansa na skuteczne kontynuowanie akcji czy cos w ten desen. Chodzi o to, ze jesli Torres mial nikle szanse dojscia do pilki, to nie daje sie czerwonej. Ale tylko cos tak kojarze, nie jest to pewne =) Moze ktos kto sie bardziej zna, przyblizy zasady. Bo faul byl moim zdaniem. I pytanie, czy kazdy faul ostatniego zawodnika to powinna byc czerwona, nawet jesli napastnik nie bylby w stanie dobiec do pilki (to tak juz ogolnie, abstrahujac od sytuacji z Torresem).

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          „Denying obvious goalscoring opportunity” tylko widzisz, piłka to taki sport gdzie sedzia interpretuje przepis, jeden powie że mógł drugi powie ze nie mógł dojść, jeden da drugi nie da, duża role odgrywaja też, wbrew pozorom kibice i ich reakcja, sedzia nie dowidzi to moze posłuchać, podświadomie opini tłumu. Ja na powtórce widze ze torres chce ewidentnie upaść, o’shea słusznie protestował, w pełni podzielam opinie Sir Alexa ze celem hiszpana było wyrzucic johna z boiska. Zauwazcie ze torres pada, nie podciety, a ręce o’shea sa w powietrzu. Symulka jak sie patrzy, wbiegł na niego wykorzystał że go dotyka i klasyczny pad. Sprytnie, aktorsko doskonałe, widać ze ćwiczone :DJeszcze co do wpisu jako takiego. Liverpool utrzymywał sie przy piłce? Krótkimi momentami. Mecz nie był wyrównany, 3-2 nie oddaje tego co sie działo. Jedyne okazje poolu to te dwa stałe fragmenty. Wykorzystane, ale jedyne, z akcji nic a nic.

          Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Chyba Radeon dokładnie na odwrót …, swoją drogą od jutra do środy będę w okolicach Orzysza, czy ktoś kojarzy ten teren, gdzie tam można będzie obejrzeć ten mecz ???

      Odpowiedz
  2. ~dziaam

    Zgadzam się, że w tym sezonie Chelsea powinna bać się Arsenalu tak samo jak MU. Tak samo, czyli nie za bardzo. MU ze środkiem pomocy może jeszcze sobie poradzi, ze słabeuszami (których jednak coraz mniej) wystawi Carricka, Andersona, czy Gibsona i może Scholes z Giggsem dociągną do końca sezonu. Ale Nani nie uzyska nagle takiej skuteczności dośrodkowań jak Valencia.

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      noo… zastanowilbym sie 2 razy nad ta skutecznoscia dosrodkowan. 4 mecze od 1 minuty, 1 z lawki i nani ma juz 5asyst i 1bramke.moze to nie jest jeszcze az taka dokladnosc jak crossow valencii, ale i tak – moim zdaniem – nani prezentuje naprawde dobra celnosc dosrodkowan. a jako skrzydlowy na pewno stwarza wieksze zagrozenie niz valencia.poza tym, w zeszlym sezonie w EPL nani mial wiecej asyst od valencii (10 do 9) – ale to juz tak na marginesie.caly czas licze, ze fergie zacznie wystawiac obertana czesciej, bo to gosc, ktory przypomina naniego charakterystyka i moze sprawnie siac zamet w szeregach przeciwnika swoimi rajdami.a drugi taki zawodnik jak portugalczyk bylby w united na chwile obecna na wage zlota.

      Odpowiedz
    2. ~pk

      Jestes pewien? Ja tam wiem, ze Nani po 5 meczach ma 5 asyst wlasnie z dosrodkowan. Prawdziwe problemy Manchesteru to a) oddawanie inicjatywy po strzeleniu gola b) beznadziejna forma Rooneya, ktory poza strzeleniem karnego nie pokazal nic w tym sezonie. Gdyby Roo mial forme z zeszlego a Berba z tego sezonu, to Manchester mialby wyniki jak Chelsea. A ze Rooney gra piach, to posadzilbym go na lawke i wpuscil Machede, ktory strzeli gola plecami, reka, rykoszetem ale strzeli.

      Odpowiedz
      1. ~dziaam

        Znam statystyki Naniego, to diabelnie utalentowany piłkarz. Ale Valencii na przestrzeni całego sezonu nie zastąpi. Znów, tak jak w przypadku Arsenalu, nie chodzi mi o to, że nagle Bolton walnie MU. Po prostu sezon jest za długi, żeby Nani na skrzydle i Scholes w środku mogli dowieźć Diabły do mistrzostwa.

        Odpowiedz
        1. ~pk

          Calego sezonu Nani nie pociagnie, ale w lutym ma wrocic Valencia, Ferguson powiedzial ze bylo to czyste zlamanie kosci, bez uszkodzenia wiezadel. Wiec skrzydla dadza rade. Ale zgodze sie ze Scholesa nikt w MU nie zastapi. I jeszcze zeby byl on w wieku Naniego… Ale tak to nie wiem. No chyba ze Berbatov zamierza dalej strzelac z przewrotek i wolei. Aczkolwiek niebezpiecznie pachnie mi kilkoma jeszcze w tym sezonie scenariuszami a’la mecz z Rangersami. Scholes bedzie musial odpoczac i zacznie sie walenie glowa w mur. W tym meczu niby mniej widoczny, ale w 2 bramkach bral udzial.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Scholes kontrolował, zdominował środek boiska, ale zastąpic tak klasowego gracza to nie w kij dmuchał. Może tak anderson z sydromem naniego? Może do spółki z carrickiem, w jakims tam stopni to zrobia? Prasa donosi ze Alex szykuje oferte za ninisa z panathinaikosu, bardzo utalentowanego srodkowego pomocnika, Scholes to to nie jest ale takich graczy w całej europie jest ze 3 (xavi fabrregas sneijder)

          2. ~erictheking87

            a bylo wypozyczac cleverleya… teraz bylby jak znalazl. blyskotliwy, umiejacy sprytnie zagrac do przodu, potrafiacy 1 podaniem otworzyc drogie do bramki… a razie czego zdolny walnac celnie z dystansu.carrick bedzie do bani po tej kontuzji jeszcze przez jakis czas, andersona mozna sobie w ogole odpuscic, tak jak hargo. o gibsonie juz nie wspominam, bo jak dla mnie to taki typowy zapychacz, ktorego jedynym atutem jest to, ze umie strzelic z 20paru metrow.i ten obertan… kurde, czemu on w ogole nie gra? zeby chociaz jakiegos ogona zagral… a tymczasem nic. moze fergiemu cos brzydkiego powiedzial? 😉

          3. ~Bartek

            Przypadek Gibbsona pokazuje, jak łatwo przykleja się etykiety. Co mecz słyszę w komentarzach, że potrafi huknąć z dystansu, ale coraz bardziej mgliście pamiętam te jego gole strzelone z dwudziestu paru metrów. Nie chodzi mi o to, że D.G. nie potrafi strzelać z dystansu, ale o to, że w jego markę wpisana została umiejętność, której jeszcze porządnie nie potwierdził. Zgodzę się natomiast, że poza uderzeniem ma on średnie walory. Co nie znaczy, że SAF nie wie, co robi. Podobnie z Andersonem – psioczymy, i słusznie, na tego zawodnika, ale on jeszcze może się odblokować i zacząć grać. MU potrzebuje Modrica i skrzydłowego, który nie tyle wspomoże Naniego, co sprawi, że SAF się go pozbędzie. Nani jest trochę jak Gołota – ma warunki, ale i problem psychiczny. Zdarzają się mu mecze kapitalne, ale też takie, gdy podejmuje wyłącznie złe decyzje – podaje, gdy powinien biec, drybluje, gdy powinien podać… Trochę mnie drażni jego gwiazdorzenie i egoizm. O ile egoizm Ronaldo podparty był niebywałymi umiejętnościami i był celowy, u Naniego jest zgoła inaczej. Za to Berba powala. Bardzo dawno nie cieszyłem się tak szczęściem jakiegokolwiek piłkarza 🙂 Szkoda było tego chłopa w ubiegłym, ponoć nieudanym dla niego, sezonie. 🙂

          4. ~pk

            Nie jestem wielkim fanem Gibsona, ale kopyto to on ma. http://www.youtube.com/watch?v=urvE_u9AXNYhttp://www.youtube.com/watch?v=0bPKDWNqYy8&feature=relatedWiecej nie trzeba szukac. No i bramka z Bayernem. Z Rangersami mial kilka sensownych strzalow. W ostatnim sezonie w MU to on jako jedyny potrafil zdobyc bramke z dystansu. Roo wszystko z pola karnego, strzaly z poza wychodzily mu tragicznie. Nie zmienia to faktu, ze puki nie zobacze kilku jego asyst, dla mnie nie bedzie wystarczajaco dobry na MU.

          5. ~alasz

            Oberek jak go pieszczotliwie nazywam to jest idealny przykład na zawodnika o wspaniałym dryblingu bez podania konczącego, ani tez strzału. Prawda jest taka że nie oferuje on „wymiernych” korzysci, ale szum robi, na koncówki jak znalazł. Dlaczego nie gra? Nabawił sie kontuzji w czasie tourne, zagrał w ostatnim meczu rezerw, pierwszy mecz od czasu wyleczenia, takze juz niedługo go zobaczysz. Ja ZDECYDOWANIE bardziej czekam na bebe, widziałem gre wreprezentacji i rezerwach. To jes materiał nie lada, al crossy jakie słał z rezerwami aston villi, to coś wspaniałego i to raz za razem.Nani mnie draznił 2 lata, ale jest kolosalny postep, coraz lepiej, a mecze tragiczne, takie gdzie wręcz przeszkadza juz sie mu nie zdazaja, w tym sezonie poniżej poziomu przyzwoitości nie zszedł, jestem bardzo zadowolony jak narazie i niech tak trzyma, on dopiero od niedawna gra regularnie, ogłada, z która jest coraz lepiej musi nadejść z czasem. Nani ma 6!! asyst i bramke, w 4 spotkaniach od początku i dwóch z ławki, toż to rewelacja. Czesm podejmie najgorsza decyzje jaka sie da? Tak, ale czasem podejmuje dobre, a to jest poprawa kolosalna, gdyz miewał tylko złe lub beznadziejne.Gibson to zapychacz, ale zapychacz robiacy postępy, w MU jest swietne szkolenie, fletcher tez potrzebował czasu, dajcie go też gibsonowi. Fergie wie co robi.Ja równiez ciesze sie szczesciem berby, który zadedykowął wczorajszy popis Sir Alexowi, „bo zawsze go wspierał”, ja też go zawsze wspierałem, a dedykacji nie dostałem, moze nastepny hattrick berba?

          6. ~Bartek

            Widzisz, Alasz, obaj powinniśmy dostać dedykacje od Dymitara, bośmy tu w poprzednim sezonie kruszyli kopie w obronie jego napastniczej czci 🙂

          7. ~Bartek

            Ja wiem, że on ma na koncie piękne gole. Ale nie ma ich wiele. Jeśli wierzyć Wikipedii, w ciągu ostatnich pięciu lat w pierwsej drużynie MU strzelił 3 gole. A jego „legenda” kazałaby sądzić, że było ich ze 12. 🙂 Tak jak pisałem – nie twierdzę, że Darron nie potrafi strzelać z dużych odległości. Chodzi mi raczej o to, że jeśli jest to jego najważniejszy i niemal jedyny argument, to nie jest on wystarczająco mocny (bo mógłby być słaby w podaniach, średni w odbiorze, ale strzelać 10 goli w sezonie z dystansu, terroryzując linię obronną przeciwnika).

          8. ~alasz

            W zeszłym sezonie strzelił 5 goli, co patrząc na liczbe występów i czas spędzony na boisku to wynik bardzo dobry, natomiast wciaz czekamy na gola z pola karnego 😀

          9. ~Stefan

            Weź pod uwagę, że Nani wciaż jest bardzo młody – Ronaldo przez pierwsze dwa, trzy sezony też był typowym jeźdźcem bez głowy, przeplatającym genialne zagrania z fatalnymi i co najważniejsze totalnie nieprzemyślanymi. Nani przez ostatni sezon zrobił bardzo duże postępy i czy tego chcesz, czy nie na chwilę obecną wyrasta na jednego z najlepszych skrzydłowych na wyspach – a jeśli będzie rozwijał się w takim tempie to za rok możemy już mówić o jednym z najlepszych skrzydłowych na świecie – jeszcze nawet nie skończył 24 lat… On robi różnicę

          10. ~Bartek

            Liczby przytoczone przez Alasza nie kłamią – Nani jest produktywny. Ale drażni mnie sakramencko, a potencjał ma nieporównanie mniejszy niż CR7. Najgorsze jest właśnie to, że chciałby być od poprzednika lepszy. Wczoraj kiedy miał okazję rozegrać piłkę w polu karnym Poolu, poszedł na solo z trzema obrońcami, bo chciał sam efektownie skończyć. Mógł być gol, była plątanina i nieprzygotowany strzał Rooneya z sytuacyjnej piłki. I w takich momentach mam Naniego dość. W skrócie – gdyby wyzbył się kompleksów i odrobiny egoizmu, byłby prawie idealny 🙂 Jest, jaki jest, a w tym sezonie i tak nie ma go kto wygryźć ze składu. Może paradoksalnie właśnie to mu pomoże.

          11. ~Stefan

            Moim zdaniem potencjału wcale nie ma mniejszego niż CR7… to raz, a dwa akurat wczorajsza sytuacja w której położył dwóch obrońców – i oddał piłkę Rooneyowi. To wcale nie było złe zagranie, po prostu myślał, że jak dwóch minie to wyjdzie na czysta pozycję, ale doszedł trzeci, więc oddał piłkę dla Rooneya, a że Rooney zdecydował się na strzał (bardzo kiepski) to już nie Naniego wina. Zresztą Nani wczoraj zagrał świetny mecz miał bardzo mało strat, asystował, strzelił w słupek – umówmy się że gdyby nie ten słupek to Reina nie miałby żadnych szans przy tak mocnym uderzeniu. Powiedziałbym, że od początku sezonu Nani obok Scholesa, Berby i Vidica jest najlepszym zawodnikiem United i w przeciwieństwie do tej trójki jest na tyle młody, że wciąż może się bardzo wiele nauczyć

  3. ~KP

    W kwestii nadiślańskich porównań: patrząc na grę Spurs mam jakieś optymistyczne przeczucie (przyznaję, bedąc zadeklarowanym fanem, moge nie być do końca obiektywny), że hierachia ostanich lat może się już niedługo odwrócić. Martwią oczywiście zbyt częste kontuzje (może jednak warto byłoby przemyśleć sposób przygotowania fizycznego piłkarzy i od podniesienia go do najwyższego europejskiego poziomu zacząć wypełnianie ambicji, na wypełnienie których zaczyna być ich stać) i martwi, klasyczne dla tej drużyny, ciągłe jeszcze niewygrywanie wygranych meczów. Jednak widać tu ślady zmian w klasycznym dla sezonów poprzednich scenariuszu. „Powrót” w dwumeczu z YBB, mecz z Werderem, który wprawdzie można było wygrać, ale można też było po strzeleniu dwu goli przegrać go do 5, jak ten niedawny z MU. W drużynie jest masa świetncyh zawodników, między którymi (oraz między nimi i trenerem) widać jakąś, nie tylko boiskową, chemię. Byc może to nawet zbyt dobry nastrój w drużynie sprawia, że czasami nie skupia się ona tak jak powinna i brakuje jej zimnej krwi i wyrachowania płatnego zabójcy, ale wydaje mi się, że to wszystko jest do wypracowania i że jest tuż tuż. Sezon, dwa i Tottenham może w końcu zajmować miejsce adekwatne do jego potencjału. Moim zdaniem, jeśli zmienią podejście do przygotowania fizycznego oraz nie wykonaja nerwowych ruchów jak zmiana trenera (vide zmiana Jola na Ramosa gdy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku) lub kupno gwiazdy, która rozwali atmosferę w szatni (choć jakis ultrasnajper by się przydał a szanse na jego pozyskanie rosną wraz z wynikami drużyny, van der vaarta juz mamy). To, że nawet sam pan prezes tonuje nastroje związane z udziałem w CL i twierdzi, że trzeba znać swoje miejsce w szeregu, każe sądzić, że zarząd nie planuje nerwowych ruchów a tym samym optymistycznie patrzeć w przyszłość. Come On You Spurs !!!

    Odpowiedz
    1. ~Fablokeiros

      Ojejejej The Gunners wiozą Tottenham 🙂 całkowicie zasłużenie. Mecz powinien rozstrzygnąć się w normalnym czasie ale co tam. Arsenal!!!!!

      Odpowiedz
  4. ~...

    Clichy’emu zdarza sie panikowac? Kto w takiej sytuacji sie rozglada, zachowuje spokoj? Ktory obronca nie probowalby od razu wybic pilki?

    Odpowiedz
  5. ~alasz

    Dzisiejsza prasa, w wiekszości zgadza sie ze torres symulował w starciu z o’shea. Co jak mówie na powtórkach widać jak na dłoni.Nie dziwie sie sędziemu bo sam w pierwszej chwili pomyślałem ze czerwona musi byc, na powtórkach widac ze nie miał szansy dojść do tej piłki, wiec sie położył. Taki autorytet jak The Sun napisał ”Torres is a cheat.”Jest notka na 101 great goals o tym, poruszająca równiez zachowanie naniego, jak pisałem chłopak naprawde w tym meczu dorobił sie siniaków, pierwsze wejście to dla mnie musi byc żółta, atak od tyłu, bez dwóch zdań na noge. Uderzenie ręka w twarz, poulsen „z bara” a potem to juz aktorski upadek w polu karnym, za co powinna być bura. http://www.101greatgoals.com/as-ferguson-criticises-torres-was-nani-the-real-cheat-during-manchester-united-liverpool/65636/

    Odpowiedz
  6. ~mak

    Trochę wskrzesiła Berbatowa ta zła kobieta, co uśmierciła Rooneya. Ważny jest nie tyle berbatowowsko finezyjny gol przewrotką, ile rooneyowsko waleczny gol głową, jakby Dymitar wziął, oprócz własnego, także drugi etat – Wayne’a (który jest na moralnym chorobowym i ma L-4 wystawione przez brukowiec).

    Odpowiedz
  7. ~Tomas_h

    Wybaczcie, ale trochę się pochwalę – wróciłem właśnie z Manchesteru. Nie mam słów by opisać to co się tam działo. Określenie to przechodzi ludzie pojęcie najbardziej chyba oddaje moje odczucia. Istny szał i istne show. Mecz rewelacja, Berba wspaniały, Nani jak ekspres polarny, Evra rewelacyjny, a Scholes i Giggs z perspektywy trybun wyglądają jak szacowne grono profesorskie. Chyba lepszego wyniku i napięcia nie można było sobie wymarzyć … Trzęsę się do teraz :-))))))

    Odpowiedz
    1. ~Spokojnie

      Pogratulować i pozazdrościć 🙂 Biorąc pod uwagę fakt, iż ja oglądałam mecz za pośrednictwem jakichś egzotycznych stron internetowych, zmagając się z kiepską jakością, reklamami wszędzie dookoła, czatami i z jednoczesnym opracowaniem pewnego ważnego dokumentu, to… Ech, szkoda pisać nawet 🙂

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Co ciekawe, bilety na kolejny mecz są jeszcze w sprzedaży. Konkluzja jest taka, że dla chcącego/zawziętego nic trudnego. Mam wrażenie, że z odpowiednim wyprzedzeniem można ogarnąć wszystko. Osobiście leciałem Wizz’em z Wawy do L’poolu (wyjazd na 4 dni), a w tzw międzyczasie skok na mecz, ale z tego co wiem z Poznania lata bezpośrednio Ryanair i to za 50 funciaków w obydwie. Pozostaje sprawdzić kalendarz rozgrywek na np. kwiecień, metodycznie z kalendarzem w ręku (ręce?) wszystko poplanować i po prostu działać … :-)))

        Odpowiedz
    2. ~dziaam

      Ja rozumiem, że szał, OT, TOD i wogle, ale Evra był rewelacyjny? W ofensywie prawie go nie było, w defensywie wiele nie musiał, bo Maxi Rodriguez koncentrował się raczej (skutecznie) na jego pilnowaniu. Szczerze zazdroszczę oglądania tego na żywca, niemniej jednak podejrzewam, że magia chwili nieco zaburzyła percepcję.

      Odpowiedz
      1. ~Spokojnie

        Gdy mój kumpel na Śląskim oglądał reprezentację, to tak mu się wszystko podobało, że o tym, że nasi grają kiepsko i w ogóle ciężko to wszystko oglądać, dowiedział się ode mnie, gdy zadzwoniłam do niego w przerwie meczu. A jaki był jeszcze zdziwiony! Aż wręcz uwierzyć nie mógł, że ten mecz nie wygląda tak fajnie, jak mu się wydawało, kwitował mój opis gry naszych słowami „no co ty mówisz?!”. Bałam się, że o wyniku końcowym też się dowie ode mnie 🙂 Tak więc, analiza na chłodno i roztrząsanie indywidualnych występów podanie po podaniu, to raczej nie z kibicem prosto z OT 😉

        Odpowiedz
      2. ~Tomas_h

        Nie mówię nie, ale uwierz – tv w porównaniu z tym co widzisz nie pokazuje w zasadzie NIC. Uwielbiam patrzeć na futbol angielski, ale prawda jest taka, że żadna telewizja nie pokazuje gry bez piłki, tym bardziej tak szybkiej, a uwierz poza kadrem kamery dzieje się po prostu MNÓSTWO. Więc jeśli odnosisz wrażenie, że Evra nie pograł, to gwarantuję Ci – ono może być błędne 😉

        Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Alasz, MUSC to dla mnie wujek google – nie mam pojęcia co zacz 😉 Odpowiedź brzmi – negative, jechałem kompletnie z innej bajki. Jak opowiem, to i tak nie uwierzysz (może w końcu wspólnie jakiś meczyk obejrzymy?). Kto jest jeszcze z Wawy, przyznawać się tu, ale to jush 😉

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Ja zawsze chetny, podajesz tylko miejsce i date. MUSC- to oficjalny zwiazek kibiców MU w polsce, którym na kazdy mecz maja odpowiednia póle biletów, losowanie, ale przy wczesnym zgłoszeniu to formalność i lecisz na meczyk i ogladasz ten wspaniały spektakl. Co do meczu na zywo, panowie, nawet ekstraklasa z wysokości trybun jest zjadliwa, więc co dopiero premierleague 😀

          Odpowiedz
          1. ~Tomas_h

            Mieszkam na Tarchominie – umawiamy się w centrum, czy gdzieś indziej? Co ci pasi, jako tako? Coś extra, jak mecz z Tott 30 października, czy wcześniej jakieś spotkanie ? No i – KTO DOŁĄCZY ????

          2. ~alasz

            Ja jestem z grochowa, wiec centrum mi bardzo odpowiada, w październiku eric wraca na polibudę więc też będzie w wawie , może sie skusi, co do pubów osobiście chodze do jimmy bradley’s bar na siennej, fajny brytyjski pub z dużą ilością brytoli ale raczej jest to pub kibiców liverpoolu, jestem otwarty na każdą propozycje tylko jak sie już semestr zacznie.

  8. ~pablo_KSC&NUFC

    No to DO BOJUUUUU CRACOOOOOOOVIA !!!!!!!!!!!! choć chyba na miejscu kibica Arsenalu poczłbym się dotknięty takim porównaniem. Będzie piękny mecz,nie ma innej opcji,fingers crossed za „przyjaciół spod znaku gwiazdy Dawida” – kumpel był autorem słynnej pieśni stadionowej z Kałuży 1

    Odpowiedz
    1. ~beret

      No tak. Wszystko się zgadza. Tottenham rzeczywiście jak Cracovia… 1-4 u siebie. Auć… W dodatku z londyńską Wisłą… Na pocieszenie: myślę, że Kogutom może to wyjść na dobre. Po raz pierwszy muszą sobie radzić z koniecznością pogodzenia rozgrywek PL, CL, no i wyjątkowo prestiżowego w Anglii Pucharu, tego ważniejszego niż Puchar Ligi.

      Odpowiedz
  9. ~m85

    I gdzie są Ci co twierdzili niedawno, że United = Rooney ? Ile jeszcze razy będziemy karmieni tymi głupawymi sloganami, że o sile drużyny Fergusona decyduje jeden zawodnik? Kiedyś Cantona, później Beckham, następnie Ronaldo, a w tamtym sezonie Roo. I zawsze „mądrzy” upierali się, że bez tych zawodników United nie jest drużyną, którą należy się specjalnie obawiać.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      W bramce stoi fabiański, a spursi tego nie wykorzystują, fabian natomiast jedno wybicie miał koszmarne po ziemi do nogi pavluchenki. Arsenal dominuje, Tottenhamowi ciężko o piłke a nawet jeśli mają to graja bez pomysłu, a to indywidualnie, a to na posiadanie piłki, tylko w tym drugim przypadku robia to jak liverpool w niedziele, z każdym podaniem bliżej bramki…swojej.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        A Arsene to sobie chyba nowy telefonik fundnął. Albo esesmanów wysyła w świat albo gdzieś dzwoni – bo mecz to go coś średnio kręci :-))))

        Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      W ogóle się nie obrażam. Różnica klas w pierwszej połowie, szczęśliwe wyrównanie na początku drugiej, frajerstwo w pierwszej minucie dogrywki, a nade wszystko Jack Wilshere. Przyznam, że obszerne fragmenty drugiej połowy i całą dogrywkę spędziłem na walce z moim GPS-em, którego będę potrzebował jutro w trasie. Doskonale pomógł mi się zdystansować od meczu 🙂

      Odpowiedz
      1. ~Bartek

        Czyli przeżywał Pan mecz podobnie jak Arsene W. – jemu też elektronika płatała jakieś figle, albo uznał, że tetris jest fajniejszy od oglądania Jacka Wilshere’a, który wczoraj znów był po prostu niesamowity. „Nieco” gorsi byli natomiast dwaj panowie, którzy od dawna mnie drażnią w Tottenhamie – Bentley i Pavluchenko. Toż tym gościom nie można podać piłki – idzie kontra trzech na dwóch a Bentley strzela z ponad dwudziestu metrów, celując w jakiegoś nielubianego fana za bramką. Rosjanin za to chce kończyć (i to od dawna) każdą piłkę, którą dostaje. Wiem, że obaj mają swój potencjał (zwłaszcza Bentley), ale użytek z niego robią co najwyżej średni.

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Bart, ja cię proszę i to uprzejmie – nie kopiuj mojego wątku odnośnie elektroniki z wewnętrznej kieszeni marynarki Wengera … :-)))))))

          Odpowiedz
          1. ~Bartek

            Hej, muszę dopisać – inspired by Tomas H. 🙂 Zabawne były te wczorajsze kadry – co kamera spojrzy na Wengera, ten się zajmuje komórą. A przyznać trzeba, że jego chłopaki dawali czadu. Aż musiałem sobie przypominać, że przecież ich naprawdę nie lubię 🙂

          2. ~Spokojnie

            To może ja zwrócę uwagę na coś, za co można by się ich czepić (chociaż ja akurat ich lubię :)): mimo ich znacznej przewagi mecz zakończył się dogrywką. W regulaminowym czasie nie dali rady po raz drugi pokonać bramkarza i obrońców gospodarzy, a gdyby początek dogrywki nie ułożył się tak dla nich pomyślnie, to różnie by to mogło być – dwa karne na samym początku podcięły skrzydła Kogutom i kolejna bramka wisiała w powietrzu. Gdyby jednak niemoc strzelecka Kanonierów trwała, a obrońcy nie ratowaliby się faulami, tylko interweniowali przepisowo, to różnie to się mogło skończyć. Nie można przy takiej przewadze nie strzelać goli, bo to się może zemścić głupio straconą bramką w ostatnich 30 sekundach meczu. Szczęśliwie dla Gunnersów, wczoraj się nie zemściłoCo do Wengera – on siedział na trybunach, więc może smsował z ławką rezerwowych 🙂

    3. ~erictheking87

      nie widzialem meczu, ale przypuszczam, ze spursi niezle zwalili sprawe… przeciez w fabianskiego mozna walic jak w beben na dzien dziesiejszy. taka okazja i tak ja zaprzepascic, nie zazdroszcze Panie Michale.zreszta, zobaczcie jak oceniaja uzytkownicy na skysports – wszyscy eleganckie noty w arsenalu maja, a biedny fabian? 5.7.ten gosc musi pograc z pol roku, zeby sie rozkrecic na nowo. takie pojedyncze mecze, zazwyczaj zreszta przypadkowe, tylko moga go pograzyc jeszcze bardziej… a szkoda by bylo, bo to naprawde fajny gosc i zawodnik z potencjalem.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Eric, nie wiem co ty robisz przed monitorem o 3ciej w nocy, ale musisz wiedzieć, że ustawiamy się z alaszem na jakieś spotkanie Manu. Kiedy wracasz do stolycy?

        Odpowiedz
        1. ~etk87

          no wlasnie problem w tym, ze nie jestem ze stolycy 😉 jestem ze slaska i niestety tylko na slasku dzialam (uczelnia, dom, znajomi i te sprawy ;p). i to niestety mocno komplikuje wszystko, bo widze, ze sporo osob jest z warszawy.a co mozna robic o 3 w nocy? akurat wczoraj troche nad projektem siedzialem, a pozniej zrobilem sobie mala wycieczke po teamtalkach, zonalmarkingach, goal.com i innych… a na koniec (jak zwykle) wpadlem tutaj sprawdzic posty 😉

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            To coś mi sie przewidziało, myslałem ze na warszawskiej studjujesz i mieszkasz w alcatraz ale mogło mi sie pomylic.

          2. ~Tomas_h

            gdzie oglądacie dzisiejszy mecz – mówić mi ale to szybko i dawać linki, bo coś mi strasznie haczy dzisiaj. no oglądać nie idzie ….

          3. ~alasz

            http://www.meczenazywo.pl/index.php?id=transDo wyboru do koloru, 2-1, cisneli nas ale gibson (technicznie, lobem) i smalling (na razie najlepszy na boisku) wyciagneli na 2-1, kuszczak nie pewnie rio troche na wakacjach, park słabiutko nasi wogóle zadko cos graja sprzodu. Pare fajnych podan andersona, przeplecionymi słabymi.

          4. ~alasz

            Sir Alexa dzis nie ma na ławce, jest w Hiszpanii gdzie będzie oglądał mecz valencii. Gdy to pisze jest 4-1 a aj czekam na bebe 😀

          5. ~etk87

            bebe z obertanem rozruszali nieco ta niemrawa impreze. ladnie sie zaprezentowali, i troche blysku wniesli na murawe. bo chlopaki wygladali generalnie na ludzi, ktorzy musza panszczyzne odrabiac. strasznie bylejaki mecz w moim odczuciu, zreszta sadze, ze nie tylko w moim…

          6. ~Tomas_h

            obejrzałem na mypremium.tv – jakość mówiąc wprost rewelacyjna. a tomka wychwalali pod niebiosa – rzeczywiście w drugiej polowie mógł sie podobać. zastrzegam, ze pierwszej nie widziałem.

          7. ~Tomas_h

            A skąd są Bart i Stefano ? Przyznawać mi się, ale to jush! Może rzeczywiście się spotkamy gdzieś wspólnie ???

    1. ~etk87

      buhahahaha :”D sorry, za taka dziecieca reakcje, ale jak zobaczylem wpis, to od razu skoczylem na wyniki na skysportsie… hahaha… ale numer 😀 no prawie jak w FA Cup 😀

      Odpowiedz
    1. ~alasz

      Juz sie z kolegami śmiałem, doprawdy dziennikarze jak coś już wymyślą to powinni przeczytac na co wpadli, że zacytuje einsteina: „tylko dwie rzeczy są nieskończone, wszechświat i ludzka głupota, co do tego pierwszego nie jestem pewien”. To jest najlepsze podsumowanie.Co do samego Ronaldo, nie wiem czy zauważyłeś jak często kibice dziś na meczu śpiewali o nim piosenki, mam wrażenie że chcieli go podnieść na duchu, bo jak wiadomo „kibice” realu juz go wygwizdują w tym sezonie, strzelił tylko dwie bramki (jedna przypisali nawet samobójowi), w tym jedna z karnego. Sam Ronaldo wielokrotnie powtarzał ze kibice z Madrytu mogą sie wiele nauczyc od tych z Manchesteru. Kibice w MU potrafią być krytyczni, ale nie przypominam sobie ostentacyjnych gwizdów na jakiegoś zawodnika, a mieli okazje, Nani sprzed roku dwóch, a nawet Ronaldo za te jego romanse z madrytem, mimo to wspierali jak mogli zawodników.Oj Kryśka po co ci to było? „Be careful what you wish for,cause you just might get it all.” że zacytuje piosenkę.

      Odpowiedz
  10. ~alasz

    Co tu taka cisza? Mistrz, „nieosiągalna” Chelsea przegrał juz z pierwszym wymagającym rywalem (tym samym kupon poszedł z dymem, co ciekawe miałem tez Arsenal po kursie 1.18…) , kolejny pretendent, który ma chyba najlepsza prase w Anglii przegrał u siebie z beniaminkiem, który w pewnym momencie prowadził 3 bramkami ówcześnie nie wykorzystując karnego. Uczestnik LM Tottenham ponosi porażkę za sprawą zespołu uprzednio bez zwycięstwa. Dzieje się, a tutaj cisza, czyżby szok?Cóż za wspaniały tydzień, promienieje radością od zeszłej soboty, świadkowie twierdzą ze sypiam z uśmiechem wymalowanym na twarzy.Co do Chelsea, oczywiście to wciaż główny pretendent do tytułu, bez wątpienia, ale przegrali dziś po słabym meczu, w niczym nie przypominając „nieosiągalnej” drużyny jak to prasa ich juz nazwała.W historii ligi tylko 7 razy zdarzyło się by zespół po 5 kelejkach miał komplet punktów, z tych 7 zespołów mistrzostwo zdobyły tylko 2 to jest – Manchester United in 2000/01 and Blackburn in 1994/95.Oto i 7 wspaniałych początków:2010/11: Chelsea (20)2004/05: Arsenal (14)1994/95: Newcastle (14)2000/01: Man Utd (11)1997/98: Blackburn (11)2010/11: Arsenal (10)2006/07: Chelsea (10)1993/94: Liverpool (10)1994/95: Blackburn (10)Dane z bloga Martina Tylerahttp://www.skysports.com/opinion/story/0,25212,12038_6390475,00.html

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Wiesz, zastanawiam się po prostu na ile to jest kolejka cudów, gdyż na moje to tak łatwo się po prostu nei może zakończyć. Czołówka topi punkty jeden zespół po drugim, no i na chwilę obecną wiadomo, co robią fani Ch, Ars i Tott – jak jeden mąż zaciskają palce aby jutro punkty również stracił Man. Zgodzę się natomiast z tym co napisałeś, że Ch zagrała chyba jednak zaskakująco słabo, bądź też, co mi bardziej pasuje (za cholerę nie mogę znaleźć słabego gracza Bluesmanów), Citizens postawili znacznie twardsze warunki. Niemniej jednak porażka jako taka była spodziewana w kontekście dotychczasowych wyników spotkań tych dwóch drużyn. To fajnie, że mają punkty w plecy, ale będzie fajniej, gdy dystans się zmniejszy do jednego. Ale – to się okaże dopiero jutro o 13tej (co za godzina na mecz, to dzięki ….).

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Jesli szukasz kogoś słabego to Ramires wychodzi przed szereg, dużo, za dużo strat w głupich sytuacjach, narażał zespół na groźne kontry, po jedej padł gol Teveza. Zaskakująco jak dla mnie, wręcz szokująco mało widizałem Drogbe, jedyne zagrania jakie pamiętam to wykonywane przez niego rożne, co zauważyli komentatorzy w C+. Obi mikel też nic nie pokazał, czyli te dwie słabsze dyspozycje w śrdoku pola okazały sie wystarczające. MC przecież znowu wielkiego meczu nie zagrało.

        Odpowiedz
  11. ~Stefan

    Szczerze mówiąc tak myślałem i podkreślałem to pod poprzednimi wpisami, że o formie Chelsea będziemy mogli dyskutować dopiero po meczach z silnymi rywalami, jak widać na pierwszym mocnym rywalu się potknęli co oczywiście jeszcze o niczym nie świadczy – poczekajmy na następnych.Jutro okaże się natomiast, czy ManU jest w stanie te potknięcie wykorzystać, czy tak jak to miało miejsce rok temu przy każdej możliwości nadrobienia punktów względem Chelsea United będzie je gubić…

    Odpowiedz
    1. ~Spokojnie

      Tak całkiem solidarnie to nie było – nadrobili cały punkt do Chelsea i na cały punkt odskoczyli Arsenalowi. A tak na poważnie, to niestety, remis z Boltonem po tak sprzyjających wynikach wczoraj (i dobrym meczu z Liverpoolem) to frajerstwo. Jedyny pozytyw – dwa razy musieli gonić wynik i dwa razy im się to udało, zawsze to lepiej, niż zremisować wygrywając 2:0 (wiem, wiem, marna to pociecha, ale podobno to lepiej wpływa na morale drużyny ;)).

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Dzis pod wieloma względami było dobrze, tylko te bramki bolą. straciliśmy już 9 goli!! stanowczo za duzo. Pierwsza bramka boltonu to albo kunszt strzelca albo zwykły fart, aż tak sie nie przyglądałem, druga bramka to błąd, troche tych błedów w defensywie popełniamy i tutaj trzeba to dopracować, ale daleki jestem od rozpaczy, było dobrze, nie udało się. Potrzeba nam troche świeżości bo Fletcher gra w każdym meczu, Scholes też w większości, musimy liczyć na powroty Carricka i Andersona, a nawet pana z numerem 4 który już trenuje z druzyną. Będzie dobrze, choć obawiam sie i to bardzo meczu z Valnecią. Roo musi troche popracować, nie iwem czy nie było by dla niego najlepszr gdyby usiadł na pre spotkań, dzis mam wrażenie że psuł płynność. Hernandez, Macheda czy Owen niech pograją z Berbą, który dziś był pod grą.

        Odpowiedz
  12. ~Stefan

    Czułem pismo nosem – mój ostatni komentarz. W poprzednim sezonie też kiepsko szło nam odrabianie strat. Nie dostrzegam żadnych pozytywów w tym meczu. Zagraliśmy po prostu bardzo kiepsko. A to co wyprawiał Park wołało o pomstę do nieba. Bolton się świetnie bronił i szarpał do przodu.Jak na razie trzy wyjazdy i trzy remisy… i wszystkie jakby na własne życzenie

    Odpowiedz
    1. ~Spokojnie

      Ja również tylu pozytywów, co alasz (oczywiście – bez urazy, ja też chcę widzieć MU grające jak najlepiej), to w grze piłkarzy United nie odnotowałam. Gra ofensywna MU była męcząca – co z tego, że wymienili ileś tam podań, skoro w większości akcje te były mało groźne, a piłka tracona w głupi sposób? Liczba podań do tyłu w ofensywie była zatrważająco duża, ja rozumiem, że trzeba od czasu do czasu piłkę wycofać, zamiast pchać się z nią na siłę pomiędzy trzech obrońców, ale gracz stojący na linii pola karnego przeciwnika nie może odgrywać piłki daleko do tyłu, jeśli nie jest to wyłożenie piłki na czysto koledze do strzału, tylko podanie do cofniętego środkowego pomocnika, który musi się nieźle postarać, by do piłki tej w ogóle dojść. Mało było pojedynków jeden na jeden, kto miał na plecach gracza Boltonu, odgrywał piłkę do tyłu. Obrona popełniła kilka poważnych błędów (komunikacja van der Sar-obrońcy! Parę razy było gorąco po ich wspólnych zagraniach), graczom defensywy zdarzało się gubić piłkę przy wyprowadzaniu jej z własnej połowy. Rooney – jak bardzo go lubię, tak mu teraz życzę ławki na chwilę, już po pierwszej połowie było widać, że nic nie zdziała i jest do wymiany. Gdyby SAF zrobił to w przerwie oszczędziłby mu zejścia przy „owacji” miejscowych kibiców.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *