Ech, wygłosiłby człowiek jakąś głęboko kontrowersyjną opinię, na przykład wziąłby pod lupę wczorajszy występ Manchesteru United i na tej podstawie obwieścił koniec epoki Alexa Fergusona. Albo upierałby się, że Arsenal jest materiałem na mistrza Anglii, bo przecież gdyby w pierwszej minucie Chamakh albo Kościelny trafili do siatki, dzisiejsze derby Londynu z pewnością potoczyłyby się inaczej. Albo zacząłby spekulować na temat zagrożenia spadkiem z angielskiej ekstraklasy Liverpoolu. Przed nami przerwa na reprezentację, chciałoby się na zakończenie pierwszych dwóch miesięcy spotkań z Premier League huknąć coś naprawdę mocnego, jak nie przymierzając Alex na bramkę Fabiańskiego…
Tymczasem na razie poza wyczynami Blackpool wszystko wydaje mi się oczywiste jak uwagi Alana Shearera w ostatnich wydaniach Match of the Day (flagowy program BBC otrzymuje od czasu mundialu w RPA same fatalne recenzje). Solidność, a kiedy trzeba – błyskotliwość Chelsea. Jej świetna organizacja gry, której fundamentem są ciężko pracujący środkowi pomocnicy Mikel, Essien i Ramires, umożliwiający ofensywnemu trójkątowi Malouda-Drogba-Anelka niewracanie na własną połowę i czyhanie na kolejny zabójczy kontratak. Czy ktoś tęskni za Lampardem? Essiena wychwalałem tu wiele razy, więc nie ma sensu się powtarzać. Ramires zebrał za poprzednią kolejkę słuszne cięgi, ale dziś był zdecydowanie lepszy (po jego wizjonerskim podaniu będący – jak to zwykle w meczach z Arsenalem – nie do upilnowania Ashley Cole zaliczył asystę), a o świetnym występie niedocenianego zwykle Mikela mówią statystyki: siedem przejęć piłki, pięć udanych wślizgów i ani jednego faulu… Arsenal jak zwykle grał pięknie (miło było patrzeć zwłaszcza na godnie zastępującego Fabregasa Wilshere’a; szkoda, że młodemu Anglikowi zabrakło sił w końcówce…), ale jak zwykle to „pięknie” nie wystarczyło – między innymi ze względu na ten trzyosobowy mur ustawiony przed linią obrony, ale przede wszystkim ze względu na to, że kiedy oni grali, ich rywale strzelali gole. Chociaż tyle, że tym razem nie można naśmiewać się z bramkarza: przy bramkach Fabiański nie miał nic do powiedzenia, gdyby wpuścił jeszcze kilka, zwłaszcza w ciągu ostatnich paru minut, nikt nie miałby do niego pretensji, a wcześniej imponował pewnymi chwytami przy wychodzeniu do dośrodkowań.
Mimo wszystko (piąta z rzędu porażka, trzynasty gol Drogby w jedenastym meczu przeciwko Kanonierom) nie nazwałbym tego powtórką z rozrywki, zwłaszcza że pamiętam bolesne lekcje, udzielane chłopcom Wengera przez mężczyzn Ancelottiego w roku ubiegłym. Było lepiej. Trzeba jeszcze poprawić celność dośrodkowań (Clichy po lewej stronie Arsenalu wydawał się równie niebezpieczny jak Cole po lewej stronie Chelsea – cóż z tego, skoro bodaj ani razu nie potrafił podać na głowę Chamakha) i celność strzałów (kiedy wreszcie w 80. minucie zamiast Clichy’ego dośrodkował Rosicky, Chamakh uderzył koło prawego słupka), i powinno być już zupełnie dobrze. Bagatela…
Chelsea wydaje się nie do zatrzymania, a przynajmniej w tym momencie wszyscy uczestnicy grupy pościgowej wydają się mieć większe problemy niż ona. Wicelider, Manchester City, uporał się z dobrze grającym Newcastle dzięki przerażającej kontuzji Hatema ben Arfy (kiedy to piszę wszyscy są przekonani, że de Jong złamał mu nogę) i późniejszemu urazowi Collociniego, a także dzięki karnemu z kapelusza (niewykluczone, że w końcówce to gościom należała się jedenastka po wejściu Lescotta w Ameobiego). Manchester United był od Sunderlandu zdecydowanie słabszy – zwłaszcza druga linia z Andersonem i atak ze słabiutkim Owenem. Jeśli kłopoty Rooneya z tabloidami i kontuzjami nie skończą się szybko, to…
Tottenhamu nie traktuję jako członka grupy pościgowej. Na przekór wynikom z tego tygodnia myślę, że aktywność w Lidze Mistrzów (widać, że to w pierwszym rzędzie ona rozpala wyobraźnię piłkarzy…) wpłynie na jego formę w lidze. Owszem, na razie transferem lata wydaje się Rafael van der Vaart, ale jego wkomponowanie w zespół oznacza dla Harry’ego Redknappa poważne dylematy: albo wyklucza grę dwójką napastników, co zwłaszcza po powrocie do zdrowia Defoe’a może rodzić niemałe konflikty, albo przeraźliwie odsłania tyły, bo linia pomocy Bale, Huddlestone, Modrić, van der Vaart nie dość, że pozbawia miejsca na prawym skrzydle Lennona, to jeszcze poza skądinąd niezbyt szybkim Huddlestonem nie zawiera piłkarzy myślących o wspieraniu defensywy. Wiem, grzech narzekać w sytuacji, gdy sprowadzony za marnych 8 milionów facet w trzech ostatnich meczach na tym stadionie strzelił cztery gole, ale po pierwszej połowie spotkania z AV widać było, że problem istnieje. Chwała Redknappowi, że zdecydował się zdjąć z boiska dobrze przecież grającego Pawluczenkę, wprowadzić Lennona i przywrócić grze Tottenhamu niezbędną równowagę.
Liverpool to temat osobny. Zadłużony, bez wiary w siebie i najwyraźniej bez wiary w nowego menedżera, z niemogącym się odnaleźć Torresem, z niezałatanymi dziurami po Xabim Alobso i Mascherano, mimo obecności w drużynie kreatywnych zawodników (Gerrard! Cole!) bez pomysłów na rozegranie interesującej akcji, ale też nieumiejący w porę przerywać akcji rywali (statystyki po sześciu meczach, czyli bez dzisiejszego: 92 strzały na bramkę Reiny, przy 46 przed rokiem, 126 dośrodkowań w pole karne, przy 72 przed rokiem), a w końcówce chwytający się nawet tak desperackich rozwiązań jak wystawienie Kyrgiakosa na środku ataku)… Co się dzieje na Anfield Road? Jak napisał ktoś na twitterze: nie ma Beniteza, nie ma krycia strefowego (he, he), jest Gerrard na swojej ulubionej pozycji i piłkarze obejmują się przed pierwszym gwizdkiem, więc w czym problem? Sam mocno krytykowałem Beniteza, ale myślę, że obwinianie go za kiepskie wyniki drużyny dziś (co robili po meczu eksperci Sky Sports) jest grubą przesadą. Mamy nowy rozdział, nowego menedżera i znacząco przebudowany skład. Tylko właściciele nie chcą być nowi, ale to mimo wszystko inna historia.
Ech, wygłosiłby człowiek jakąś głęboko kontrowersyjną opinię, na przykład zażądałby zwolnienia Roya Hodgsona i zastąpienia go nie, jak skandowali dziś kibice, przez Kenny’ego Dalglisha, tylko przez Jamiego Carraghera. Ktoś w tej szatni powinien wreszcie zacząć wrzeszczeć.
PS Dopisuję po godzinie, bo Newcastle potwierdziło złamanie nogi ben Arfy. Dzisiejszy faul de Jonga i wczorajszy Henry’ego każą wrócić do dyskusji o tym, jak chronić zdrowie piłkarzy, jak karać za zbyt ostre wejścia itd. Padały w niej głosy skrajne, np. całkowity zakaz wślizgów, ale rosnąca liczba bardzo poważnych kontuzji (złamań w tym roku jest zdecydowanie więcej niż w ubiegłym) pokazuje, że problem istnieje. Choć Harry Redknapp w tym momencie z pewnością wzruszyłby ramionami, mówiąc, że w latach 60., panie, to dopiero faulowali…
Ta kolejka to i tak dla mnie tylko jedno wrażenie – Rafael van der Vaart to kapitalny gracz, który znalazł swoje miejsce na ziemi. Gra z Crouchem idzie mu nieziemsko. Jego drugiego gola z Villą najlepiej oceniło MotD, które rozpływało się nad zwodem Holendra (wtedy co oszukał Dunne). Użyłem mnóstwa przymiotników wartościujących, ale jestem absolutnie wstrząśnięty tym (8-milionowym) transferem.Drugie – Blackpool – Liverpool. The Reds w strefie spadkowej. To się nie dzieje, drużyna tej klasy nie ma prawa do takich występów nie ważne w jakiej przebudowie się znajduje. Wszystko leży w psychice, a ta jak widać nie jest zbyt mocna.P.S. Panie Michale – czy mogłem dziś widzieć Pana około 13.00 na Brackiej podczas przerwy na kawę? (niedaleko Nowej Prowincji). Widziałem kogoś podobnego, ale pewności, czy to Pan nie mam:)
Każdego innego dnia niewykluczone: pracuję w okolicy i nieraz tamtędy przechodzę/zachodzę, ale dziś akurat nie 🙂
To przynajmniej nie chwaliłem van der Vaarta obcemu facetowi:)
Van Der Vaart grał już w taki sposób i takie mecze w Hamburgu(w Ajaxie pewnie też,ale nigdy nie oglądałem go tam ) gdzie był jedną z gwiazd ligi.Generalnie to trzej Holendrzy którzy odeszli z Realu za „grosze” z miejsca stawali się czołowymi wymiataczami w nowych klubach(Bayern,Inter i teraz Tottenham)
Kazdy ma prawo do swojej opini Panie Michale, ale mnie zawsze zastanawia skąd sie bierze dobra prasa Arsenalu, która co rok w moim przekonaniu bezpodstawnie widzi ich jako faworyta do tytułu i zła prasa MU, ktora pisze w większości bzdury nawet nie ocierające sie o rzeczywistość (rosnące długi itp). Ile razu był Arsenal przymierzany na mistrza, ile juz było „tych sezonów”? Ile było końców MU i końców Sir Alexa? Mnóstwo. Ja mam dla Pana propozycje, jesli MU nie bedzie przed arsenalem w tym sezonie, wysyłam panu butelke wina, jeśli jednak to ja mam racje, ostatni wpis z tego sezonu będzie o tytule „Ałasz, miałeś racje”. Umowa? Czy MU było słabe w sobote? Tak, czy sunderland miał przewage i zasługiwał na 3 pkt? Tak, czy arsenal na stadium of light wyglądał lepiej? Nie, tak samo czarne koty miały przewage, tak samo to one tworzyły groźne akcje i sytuacje pod bramkowe. Jako kibic MU nauczyłem się ze forma na starcie to naprawde drugorzędna sprawa. Jak czesto w ostatnich latach MU notował duzo gorsze starty (strefa spadkowa 2007-2008) a mimo to świętował triumfy. Co do soboty, cóż uwarzałem ze duet owen-macheda to nie najlepszy pomysł ze względu na podobna specyfike obu graczy, choć wyzej cenie Machede, Anderson to był piłkarz z potencjałem, na dzis dzień jest w klubie tylko dlatego że nie mozna było sfinalizować transferu do PSG przez kontuzje, ale zagrac musiał bo kontuzje w pomocy nas do tego zmuszają. Teraz przeczuwam okres wymęczonych zwyciestw, bez strat sie nie obejdzie, ale wspomnicie moje słowa w grudniu, do tego czasu oby jak najmniejsza strata.
Na wszelki wypadek: ja trochę ironizowałem na temat tego „niewiele brakuje” Arsenalu. Takie mecze jak dzisiejszy, to jak z egzaminem na prawo jazdy: oblany nie na placyku, tylko po wyjeździe na miasto, ale dalej oblany. Natomiast po sprawiedliwości: z Sunderlandem Arsenal był bliski zwycięstwa, prowadził do ostatnich sekund, miał karnego. Nic z tych rzeczy nie przydarzyło się wczoraj Manchesterowi. Na te wymęczone zwycięstwa czas najwyższy, bo to był chyba najsłabszy występ MU, jaki widziałem w ostatnich miesiącach.
Arsenal prowadził a i owszem, ale umówmy sie po bramce kuriozum. Co do występu nie wiem czy pamięta pan mecz derby-Mu sprzed dwóch lat, gdzie derby powinno było prowadzić tak ze 3-0 (tak to derby) a jednak MU wygrąło po golu ronaldo, tamten mecz był jeszcze gorszy niz ten wczorajszy.
United, jak Alasz zauwaza, i tak wystartowalo lepiej niz w poprzednich latach. I bardzo mi sie podoba ogladanie tej druzyny w tym sezonie przez ta swierza krew – zachodzi wlasnie kolejna rewolucja/ewolucja w skladzie, 'nowi’ chca pokazac na co ich stac; naturalne, ze czasem nie wychodzi. Chicharito, Macheda, da Silvy, Gibson itd. zmieszani z weterenami to fajna mieszanka. Nie rozumie tego od lat Wenger, ktory wystawia samych graczy bez zadnych trofeow (po kolejnym roku ciezko juz ich nazywac 'mlodymi’) bez zadnego wzoru w szatni. Nani gral niesamowice w drugiej polowie, kiedy wreszcie obudzi sie Anderson?.. I ogladanie takich egzotykow jak Bebe tez jest super, ciekawe co z nim bedzie. W porownaniu z ostatnim sezonem z Ronaldo i siermiezna, ciezka gra na 1:0, to ten rok jest swietny.
Anderson? Pszyszedł, myślałem ze to zawodnik o wielkim potencjale, no i był ten potencjał, pamietne wyłączenie z gry fabregasa czy tez gerrarda. Kibice mysleli ze bedzie magik, finezja, dostali buldoga. Pierwszy sezon na plus. Drugi to żaden postęp, tylko regres, trzeci to regres totalny w dodatku 5 miesieczna kontuzja (kłótnie z Sir Alexem, kary finansowe, ucieczka do brazyli). Transfer w styczniu był juz dogadany, ale ta kontuzja go uniemożliwiła. Źródła bliskie klubowi mówia o zmianie zachowania Naniego, zaczoł solidnie trenować, stał sie bardzo profesjonalny, licozno że Anderson też podąży ta drogą, ale niestety tak nie nie jest. Styczeń, najpóźniej lato i juz go nie będzie, on ma wielki talent, ale jeszcze większą pustkę w głowie. Podobo transfer Defoura zaklepany, więc żegnamy Brazylijczyka, talent tam naprawdę był, ale ja w niego juz nie wierze. Choć nieomylny nie jestem, z nanim było to samo.
To o dogadanym transferze nie wiedzialem. Nani wlasnie tez wydawal sie nie miec glowy, az tu nagle w styczniu niespodzianka. Moim zdaniem Anderson jako zywy pasuje w do roli ofensywnego bocznego pomocnika/skrzydlowego, moze nawet na prawej stronie, zeby se schodzil do srodka. Srodek pola wydaje mi sie dla niego zbyt odpowiedzialna rola; nie mozna po prostu tracic z 15 pilek w kazdym meczu na tej pozycji. Poza tym on ma niezla predkosc, a na srodku pola nie trzeba wcale szybko biegac; wiec jest to niewykorzystany atrybut.
Transfer do PSG był praktycznie załatwiony, co ciekawe Sir Alex dawał tez Naniego_pieniądze za di marie, ale Benficka chciała sama gotówke. Co do Naniego jeszcze, pamiętam wyjazd do wolfsburga, gdzie Nani dźwigał bagarze całej drużyny do autokaru. Wiesz jesli miałbym zdefiniowac z czym kojarzy mi sie gra typowa dla MU to byłaby solidność, praca i szybkość akcji, najbardziej lubie to MU co uderza atak za atakiem, prawym, lewym, srodkiem, aż wejdzie. Anderson to nie jest graczy pasujący mentalnie do MU. Nie jest profesjonalistą, nie pracuje ciężko na treningach, cóż jest brazylijczykiem. Na razie ma jeszcze pół sezonu, żeby udowodnić swoja wartość, narazie wraca po kontuzji (gdzie wczasie rehabilitacji,, rozbił swoje dwuosobowe audi, gdzie znajdowął się on-kierowca i dwoje, tak dwoje pasażerów, został wyciągniety z wrazku przed tym jak ogień wdarł się do kokpitu. Wracał z nocnego klubu.), ale nie oczekój od niego odpowiedzialnej gry, owszem tam pobiegnie, tu strzeli na wiwiat, raz na 15 zagra dobre podanie. Tyle.
„obwinianie go za kiepskie wyniki drużyny dziś (co robili po meczu eksperci Sky Sports) jest grubą przesadą”Tak z ciekawości zapytam: w jaki konkretnie sposób „eksperci” Sky Sports to uczynili? Znaczy się Rafa zostawił zespół o słabszym potencjale niż Blackpool czy jak?
Bo robił złe transfery. Bo obniżył morale. Bo… Generalnie bo nie był Anglikiem. „Dajcie Royowi czas, żeby zrobił z tym porządek” itd.
> Bo robił złe transfery. Bo obniżył morale. Bo…Znaczy sie co? Robił tak złe transfery, że teraz przegrane z Northampton i Blackpool u siebie eksperci przyjmują bez zdziwienia? Benitez tak obniżył morale, że nie dało się tego morale podnieśc przez ostatnie trzy miesiące do poziomu wystarczającego by zdmuchnąć te zespoły z powierzchni ziemi sama różnicą umiejętności? Bardzo nisko cenią się ci „eksperci” jeśli taki kit wciskają widzom. Bardzo. (Niech zgadnę: Merson, Redknap i Gray?)> „Dajcie Royowi czas, żeby> zrobił z tym porządek” itd.To akurat jest możliwe, ale zupełnie nie zdejmuje odpowiedzialności z zarządu/trenerów/zawodników aktualnie znajdujących się w klubie. Zajmowanie się Benitezem po przegranej z najgorszym składem ligi – to jakiś koszmar. Niemniej pouczajacy koszmar: widac jak uprzedzenia i osobiste sympatie wpływają na opinię ekspercką. Moim zdaniem można tę obserwacje bez pudła rozszerzyc na inne dziedziny w których ufamy 'fachowcom’.
W związku z tym, że Chelsea-Arsenal oglądałam dziś częściowo na Sky Sports, częściowo na C+, nie pamiętam, komentator której ze stacji wygłosił całkiem trafną uwagę (a nie chcę komuś przypisać nie jego słów) – zastanawiał się on mianowicie głośno nad faktem, o ile więcej bramek strzeliliby gracze Arsenalu w tym sezonie, gdyby decydowali się oni na strzały zza pola karnego. Po tym meczu pasowałoby jeszcze dodać – z pola karnego również. Ileż ja razy dziś krzyknęłam „strzelaj!” widząc któregoś z Kanonierów kombinującego w dogodnej sytuacji strzeleckiej, jak tu piłkę jeszcze rozegrać, którego z obrońców jeszcze mijać i komu podawać… Potem trzeba było strzelać z mniej dogodnej pozycji. Momentami można było odnieść wrażenie, że gracze Arsenalu jakby uparli się rozwiązywać akcje ofensywne w jeden tylko słuszny sposób i żeby nie wiadomo, co się działo, oni dążyli do realizacji tego jedynie słusznego rozwiązania – dajmy na to, skoro powiedzieli, że to Chamakh miał być bronią na Chelsea, tak grali do niego na siłę, czy miało to sens, czy nie (to oczywiście tak w przenośni ujęłam). Zabrakło tej drużynie dziś egoisty – takiego, który by zrobił akcję a’la Nani w meczu z Boltonem, cwaniaka boiskowego, który by nie rozgrywał grzecznie piłki, tylko podjął decyzję, że bierze akcję na siebie, który poszedłby na łeb na szyję do przodu, który przepchnąłby się łokciami przez obrońców. Gracze Chelsea się nie pieścili, jak szli na bramkę, to szli na bramkę. Gdyby sytuacja bramkowa Drogby miała miejsce z drugiej strony, to piłkarz Arsenalu otrzymujący piłkę na pewno szukałby lepiej ustawionego kolegi, a ten odegrałby do drugiego, który rozejrzałby się jeszcze przed oddaniem strzału, czy może gdzieś nie odegrać. Drogba już nikogo nie szukał i nie dość, że strzelił gola, to jeszcze sprawił, że Squilacciemu się jego interwencja powinna śnić po nocach. Arsenal zaliczył więc mecz z gatunku „przegranych po ładnej grze” (nie odbierając zasług dla świata graczom Chelsea, rzecz jasna) i naprawdę nieźle się ich dziś oglądało. Cóż z tego, skoro wyszli na tym gorzej od MU i wymęczonego remisu na Stadium of Light. A „mój” (tak mówię po tym, jak go wychwaliłam niedawno ;)) Marouane Chamakh musi trochę poćwiczyć grę nogami, bo w powietrzu to wygrywał dziś prawie wszystko (żeby jeszcze kierował to w światło bramki…), ale z przyjęciem piłki nogą i oddaniem dobrego strzału to już mocno różnie bywało i kilka dogodnych sytuacji przez to zepsuł (chociaż, kto wie, czy strzelałby będąc sam na sam? Może by jeszcze do kogoś odgrywał…).
Dla informacji – cytat z początku – Andrzej Twarowski, canal + (dla mnie najlepszy polski komentator piłki).Ech, jego – zapinamy pasy przed klasykami Premier League to już legenda.
Dziękuję za wskazanie autora tych słów. Jak się człowiek co chwilę przerzuca z jednej transmisji na drugą w poszukiwaniu lepszej jakości i płynnego, niezacinającego się obrazu, to już mu się wszystko miesza 🙂
dodam tylko (nie czytałem wszystkich komentarzy jeszcze i nie wiem czy ktoś nie wspomniał) że w poprzednim sezonie to Arsenal miał najwięcej goli strzelonych spoza pola karnego, wiec mit o tym, ze nie strzelają tylko wbiegają z piłką do siatki nie jest do końca prawdziwy ;)Ktoś wyżej napisał (chyba Andrzej), że Arsenal widzi się co roku w roli faworyta, jak dla mnie (chyba wszyscy przeglądamy angielską prasę/portale) praktycznie wszyscy właśnie skreślają Arsenal już na początku, a on i tak długo walczy.
Komentator (czyli jak się okazało p. Twarowski) miał na myśli ten sezon, a jego słowa potwierdziły się wczoraj (strzałów zza pola karnego było chyba z dwa).
no tak, tylko że ten argument powtarza się od lat, że Arsenal robi wszystko by wejść z piłką do bramki. Tymczasem przed rokiem z dużą przewagą Kanonierzy mieli najwięcej goli z dystansu, chyba ze 20, drugi Man City miał chyba o połowę mniej (mogę się mylić, bo pamięć już nie ta :p)
Mimo błędów jakie popełniał Rafa, potrafił jednak wyciskać z tego co miał niemal maksa. Byłem przekonany, że Rafahatersi dopiero jak on opuści Anfield przekonają się, że to wcale nie był taki zły trener. Póki co jest gorzej niż myślałem. Nie ma determinacji, drużyna jest kompletnie rozbita psychicznie, kto za to odpowiada jak nie nowa miotła ? Cole na razie mocno rozczarowuje, a Torres nawet jak gra, ma minę po chu… ja tu zostałem ? Wydaje się, że jedyny pozytyw to taki, że gorzej być już nie może, ale czy na pewno ?W następnej kolejce Goodison, dobra okazja na przełamenie, ale jeśli nie wygrają mogą zlecieć na przedostatnie miejsce, Wilki grają z Młotami. Nie chce mi się sprawdzać kiedy ostatni raz byli na takim dnie.
@Michał Okoński”Liverpool to temat osobny. Zadłużony,”Wiem co masz na myśli pisząc o zadłużeniu Liverpoolu, ale to nie do końca tak. Liverpool nie jest zadłużony – zadłużeni są właściciele. Sam klub ma ca 100mln długu co nie stanowiłoby problemu. Wiem, że skutek jest taki sam w obu wypadkach, ale to jednak nie jest wina klubu, ani nawet zarządzania nie?Pozdrawiam
Odnośnie tych ostrych fauli, to media powinny przeprosić Wenger, bo go krytykowali, że chciał wiekszej opieki nad zawodnikami, a tu się okazuje, że miał rację. O meczu Chelsea w sumie nie ma co pisać. Chelsea była bardziej dojrzała i potrafiła wykorzystać swoje okazje, choć wstydu nie ma. Pociesza fakt, ze Arsenal w 2 części sezonu gra z Chelsea, Man Utd, Man City i Liverpoolem na Emirates i tylko zastanawia mnie jak wtedy będzie kadra wyglądała, jak już teraz nie mogą grać Bendtner, Ramsey, Vermaelen, Walcott, van Persie i Cesc…
Na temat fauli dyskusja trwa w Hiszpanii, tylko tam wygląda to tak (wbrew pozorom, wypowiadam się z pozycji obiektywnego obserwatora, niezaangażowanego w wojnę madrycko-barcelońską), że gdy Mourinho mówi, że faule na CR są zbyt często ignorowane i nie jest on dostatecznie chroniony, to wszyscy się śmieją, że Ronaldo chce być nietykalny, że płacze, że symuluje, że szuka usprawiedliwienia, gdy mu nie idzie (to samo było podczas Mundialu), a Mourinho przesadza. Gdy Messiemu skręcono kostkę, podniósł się krzyk, że „tacy gracze, jak on” (czyli w przypadku Realu byłby to CR), powinni być specjalnie chronieni, bo zbyt często są powstrzymywani nieczysto i brutalnie. Oglądałam wczoraj mecz Realu z Deportivo i muszę stwierdzić, że z tym Ronaldo, to nie jest do końca przesada, chociaż ja też nie przepadam za jego aktorstwem i całym wachlarzem min typu „skrzywdzona niewinność” przy najmniejszym kontakcie z przeciwnikiem. Był taki moment, gdy podczas walki o piłkę obrońca Deportivo zbyt wysoko podniósł nogę i kopnął Ronaldo – po prostu wbił mu korki w bok. Sędzia to zignorował, bo stało się to w momencie, gdy odgwizdał spalonego, niemniej jednak, moim zdaniem, powinien na takie zagrania reagować. Wolnego oczywiście podyktować nie mógł, bo wolny należał się Deportivo za spalonego, ale mógł chociaż upomnieć obrońcę za to zagranie, a nie machać rękami, że nic się nie stało i wznawiać grę, jak gdyby nigdy nic. Kilka razy ewidentne faule na CR nie były odgwizdywane (podczas jednej z przerw w grze ostentacyjnie zignorował on sędziego i gdy ten coś do niego mówił, Ronaldo patrzył daleko w trybuny). Ja wiem, że on po części jest sam sobie winien, ale sędziowie nie mogą przesadzać w drugą stronę, bo w końcu ktoś mu faktycznie nogę złamie, a oni i tak będą przekonani, że on symuluje.Generalnie to nie jestem za specjalnym statusem żadnych piłkarzy i według mnie każdy gracz, w każdej lidze powinien być tak samo chroniony, a gdy gra się zaostrza sędzia powinien reagować bez względu na to, czy faulowany jest Ronaldo/Messi, czy mało znany rezerwowy wchodzący z ławki w 90 minucie. Nie musi od razu rzucać kartkami, jeśli nie zachodzi taka potrzeba (wczoraj w meczu Chelsea-Arsenal widać było, że sędzia długo nie chciał kartek wyciągać i nie ukarał na przykład Maloudy za nadepnięcie na nogę któregoś z Kanonierów – to był chyba Sagna – co już na kartkę ewidentnie zasługiwało), ale niech chociaż upomina i pokazuje, że na pewne rzeczy pozwolić nie ma zamiaru. Obawiam się, że po kilku uwagach w mediach na temat prowadzenia gry i pozwalania na jej brutalizację, sędziowie zachowają się jak w przypadku Ronaldo i będą z góry zakładać, że nic się nie dzieje, a gracze czy trenerzy przesadzają.
Co do samego Ronaldo, owszem zdarza mu się zrobic iście teatralny pad. Jako ze mam przyjemność oglądać jego karierę od początku (czyli gre w MU, przed tem niewiele straciłem) widziałem jego rozwój sportowy jak i w zachowaniu. Młody chłopak juz na samym początku traktowany był bez pardonu, lubił sie popisywać, ośmieszyć rywala, pare razy Giggs musiał mu to tłumaczyć i ochrzaniac na boisku. Prowokował, rywal atakował bez pardonu. Później w okresie słabej formy, gdy nie wychodziło zaczoł masowo symulować. Tutaj przylepiono mu łatkę. Jednak z biegiem lat, zdarzało mu się to coraz rzadziej, ostatnie 3 sezonu w MU to sporadyczne symulacje, raz gdy podyktowano karnego, sam nawet go nie chciał. Łatka jednak została. Sam Ronldo, gdy czytałem z nim wywiad ap ropo ligi Hiszpańskiej i różnic miedzy Angielską, powiedział, dla mnie dość znamienne słowa, jakoby w Angli, owszem gra sie twardo, ostro, ale rzadko kiedy doświadczał faulu który miał go po prostu skrzywdzić, co w Hiszpanii, jak mówi zdarza się nader często. Widziałem jak leżącego nadepnął zawodnik jakiegoś tam klubu, robiąc mu dziurę w skórze którą to Ronaldo pokazął sędziemu, oczywiście bez skutecznie. Często tez zdarza się takie kopnięcia za plecami, mikro pchniecia bez gry, skrobanie po kostkach, kopnięcia w piszczel, czy też łapanie za genitalia. Wszystko bez echa.Przechodzimy do Barcelony, tutaj Xavi nurkuje sobie w polu karnym, nie pamiętam rywala, ale zwycięstwo 1-0 po bramce z tego karnego ibrahimovicia, media pisza że Xaviemu zdarza się rzadko i nie ma powodu do lamentu, jeszcze biedaka pocieszają, bądź w ogóle nie piszą. Iniesta robi z siebie wycieraczkę, próbując pobić ilość padów na minute(nawet ronaldo, czego nigdy nie widziałem, podszedł i ironicznie gratulował umiejętności aktorskich)-bez echa. Messi robi po byle starciu 7 przeturlań wokół osi-nic. Ujfalusi (śmiał powstrzymać krasnala jak ten biegł, dozywocie w panamskim więzieniu) chcąc powstrzymać rywala uderza w kostkę, nie specjalnie mocno, ja tam chęci wyrządzenia krzywdy nie widziałem, messi płacze-ujfalusi musi zapłacić, krzyczą media, zawiesić, prześcigają sie w wymiarach zawieszenia, w końcu nie wiadomo dlaczego, bo żaden przepis tego nie ujmuje dostaje 5 spotkań kary (co do samych mediów stosunek mam stricte Sir Alexa, można czasem je wykorzystać, ale zawsze należny nimi gardzić). Tutaj właśnie pies pogrzebany, media, kreują wizerunek. Wizerunek ludzi, klubów, gdy już przyczepia łatke jesteś na nią skazany. Taka barcelona, symulacje i inne oszustwa stosuje nagminnie, co uchodzi jej płazem, czy media miały pretensje do busquetsa gdy udawał by motta wyleciał z boiska? Nie. Teraz, weźmy Ronaldo, który czegoś takiego NIGDY nie zrobił, jemu niczego nie zapomną.Co do strasznych kontuzji, jakie niestety się zdarzyły, ciekawie odniósł się do tego Steve Bruce, obwiniając „kosmiczne obuwie”. Co wcale nie jest pozbawione sensu, otóż owe podeszwy sa projektowane tak, aby zapewnić jak najlepszą przyczepność, jesli jednak mamy uderzenie z boku, noga zostanie jednak w ziemi, prawdopodobne jest złamanie. Tak było z Eduardo tak było z Ramseyem, tak było z Valencia, tak też było z Ben Arfą, który ma podwójne złamanie, miejmy nadzieje ze złamana jest „tylko” kość a nie zerwane więzadła, bo to one stanowią największy problem.
obiektywizmem bije od Ciebie na kilometr hehe, niepotrzebnie sie tak rozwijasz przy każdej kwestii, skoro po paru zdaniach i tak Twój post przestaje wyglądać poważnie. punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia i takie tam, bez odbioru!
Każda opinia z definicji jest subiektywna.
no i de Jong wyleciał z kadry Holandii ! gratulacje dla selekcjonera! Pan van Mrwijk udowodnił,że ma jaja i wywalił z kadry swojego gracza za ten faul ( nazwał go dzikim i niepotrzebnym i do tego skrytykował sędziego za brak reakcji ). Mnie jako fanatykowi Srok jest podwójnie szkoda,bo Ben Afra za akcję zakończoną pięknym golem vs Everton zyskał u mnie b.wiele. Man.City zawsze lubiłem jako ten słabszy i w cieniu lokalnego rywala (analogia Pasów z Wisłą się kłania) ale z tymi pieniędzmi i tym faulem jakoś coś zazgrzytało. Powiem im to w Poznaniu live,bo bilet czeka :).PSmimo wszystko wierzę w jakąś zadyszkę chłopców Ancelottiego (Saidi N.z Cracovii sprawdzi co ten Drogba i całe WKS jest warte:) i mam nadzieję,że sezon będzie emocjonujący do końca BURUNDI DO BOJU !
Też uważam, że De Jongowi należy się dotkliwa kara za taką grę, ale ruch Van Marwijka jest trochę podszyty hipokryzją. De Jong gra tak od zawsze, w każdej drużynie i pod każdym trenerem, łącznie z Van Marwijkiem. Kara nałożona przez ligę byłaby tu na miejscu, to Premiership powinna przemyśleć swoją politykę względem tak grających zawodników. Oburzenie kibiców i trenerów w Holandii spowoduje, że De Jong nie zagra z Mołdawią i Szwecją – Holendrów osłabi to nieznacznie, za to Mancini będzie szczęśliwy, że chłopak zostanie w klubie i odpocznie, zamiast biegać w meczach eliminacji. Tak naprawdę nikomu przez to nie ubędzie, wszyscy są zadowoleni a problem pozostanie.Problem, dodajmy, stworzony przy wydatnym udziale trenerów. To oni stworzyli na boisku funkcję, która polega niemal wyłącznie na przerywanie akcji przeciwnika w okolicach środka boiska. Funkcję bezpieczniejszą niż rola obrońcy, bo nie obarczoną ryzykiem rzutu karnego. Taki de Jong ma zabić akcję ofensywną w zarodku, konsekwencjami ma się nie przejmować, byleby nie dał się wykartkować. I jeszcze jedno – ja De Jonga bardzo lubię, uważam go za jednego z najlepszych na świecie na tej pozycji. Nauczono go, że ma się nie patyczkować, to się nie patyczkuje (nie wierzę, że chciał komukolwiek zrobić krzywdę, ani Ben Arfie, ani Alonso).
Nie chciał zrobić krzywdy alonso? wyjaśnij w jakim celu, co dokładnie zamierzał osiągnąć kopem w klatke piersiowa zawodnika bez piłki? Czy jest jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji? Na bank nie ma go w 10. Teraz odchodzi sie od defensywnych pomocników brutali, idzie sie ku technikom, to jest np to co Sir Alex mówił o Fletcherze, niesamowity talent grania czysto. On naprawdę rzadko kiedy nie trafia, gra inteligentniej, a i akcje w ofensywie umie rozprowadzić. W premier leage cenie wyżej od De jonga całą rzesze defensywnych pomocników, (hargreavesa-jak grał to nie miał sobie równych) Essiena, Fletchera, Obi Mikela, Songa, Phila Neville(sprzed kontuzji), chyba nawet barry’ego. Kolejność nie jest przypadkowa. De jong to przeciętniak, nie panujący nad emocjami, szkoda ze wybrał piłke nożna bo, mógł być dobry karateka, jest przeciętniak polujący na kości. Gratuluje sędziemu nie pokazania kartki, nie wiem gdzie on tam dostrzegł kontakt z piłką.
> Nie chciał zrobić krzywdy alonso? wyjaśnij w jakim celu,> co dokładnie zamierzał osiągnąć kopem w klatke piersiowa> zawodnika bez piłki?Dobrze przynajmniej, że nie wrzuciłeś filmiku z YT. Oczywiście, że wejście De Jonga było na czerwoną kartkę. Ale oczywiste jest dla mnie, że nie chciał zrobić krzywdy Alonso. Serio uważasz, że wymyślił sobie zatrzymanie go ciosem karate? Tak wyszło – nie zdążył cofnąć nogi (którą i tak już podniósł za wysoko) i Alonso się w nią wbił-. Gra niebezpiecznie i twardo, bo tak został wyszkolony. I to jest dla mnie większy problem niż skłonności samego NdJ. Dlaczego milczy EPL? Żadna inna kara nie zaboli De Jonga, ani nie odstraszy innych, jak porządna kara ze strony władz ligi. Gdyby jeszcze Van Marwijk uznał, że nie powoła go już nigdy, mogłoby to podziałać na innych.To, jak nisko go cenisz, to Twoja sprawa. Za De Jongiem przemawia jednak mundial (był w 11kach turnieju u większości ekspertów) i jego pozycja w City (przetrwał wszystkie rotacje Hughesa i Manciniego, zawsze w pierwszym składzie).
> Ale oczywiste jest dla mnie, że nie chciał zrobić krzywdy> Alonso. Serio uważasz, że wymyślił sobie zatrzymanie go> ciosem karate? Tak wyszło – nie zdążył cofnąć nogi (którą> i tak już podniósł za wysoko) i Alonso się w nią wbił-.Uważam że zrobił to by wyeliminować go z gry, nie on pierwszy i nie ostatni. Tak, chciał zrobić krzywde alonso. Nie zdążył cofnąć nogi piszesz, to moze jednak zamieszczę ten filmik? On ją podniósł gdy alonso wyskoczył juz po piłke. To jest premedytacja, piłka była tak daleko w górze, nie mógł nawet myśleć tam o piłce. Chciał kontuzji zawodnika. To jest tak jakby ktoś uderzył cie pięścią w twarz i powiedział ze sie w nią w biłeś. To jest 100% umyślności. Nie raz pisałem że jestem fanem twardej gry, takiej gry oczekuje, czy na boisku z kolegami czy tez wśród zawodowców. W trakcie gry zdarzają się urazy którym nie jest winien obrońca starajacy sie odebrać piłke. Nie mam najmniejszej pretensji do zawodnika rangersów przy kontuzji Valenci, nie mam także do showcrossa, który w ferworze walki nieszczęśliwie nabawił urazu Ramseya, tyle tylko ze tam była piłka w zasięgu, a nie w tle, nieosiągalna dla atakującego. Umyślne zagranie widać jak na dłoni, tak zrobił De Jong, albo z premedytacja kopnoł alonso, albo jest skończonym idiotą z mózgiem neandertalczyka, sam nie wiem co gorsze.
„albo z premedytacja kopnoł alonso, albo jest skończonym idiotą z mózgiem neandertalczyka”Odwrotnie. Albo nieumyślnie kopnął Alonso, albo chciał go zgładzić i wówczas jest „skończonym idiotą z mózgiem neandertalczyka”
„Umyślne zagranie widać jak na dłoni, tak zrobił De Jong, albo z premedytacja kopnĄł alonso, albo jest skończonym idiotą z mózgiem neandertalczyka, sam nie wiem co gorsze.”Może Roy Keane pomoże Ci w wyborze 😉
Capello cały czas potrafi zaskoczyć. Tym razem powołał do kadry Davisa. Ciekawe czy czeka go tylko ławka (Bent i Crouch są w niezłej formie, a Rooney pewnie dostanie szanse na przełamanie), czy Włoch da mu jakąś szansę. Przy okazji, debiut w wieku 33 lat to może być jakiś rekord 😉
Krótkie podsumowanie gry Łukasza przeciwko Chelsea oraz zapis filmowy…Brzmi pompatycznie, ale naprawdę warto to oglądnąc Mayarsenal.com
zdecydowanie stwierdzam po raz kolejny, że weekend bez ligi angielskiej to weekend stracony 🙁 młoda bezdyskusyjnie podkreśliła w swobodnej porannej rozmowie, że bez piłki jestem nie do zniesienia …ps – no i jak jej nie kochać :-)))))))))))
Witam. Od jakiegoś czasu…. raczej dłuższego czasu staram się na bieżąco czytać Pana teksty i mam wrażenie, że raczej Pan nie jest zwolennikiem drużyny Sir Alexa żeby nie powiedzieć, że po prostu Pan ich nie lubi? Mogę odnosić takie wrażenie? Nawet chwaląc ich za ładną grę w którymś meczu odnoszę wrażenie, że robi Pan to ponieważ… tak wypada. Chociaż z tego co pamiętam po którymś tekście o United ktoś posądził Pana o bycie kibicem Manchesteru także może to tylko ja mam takie wrażenie.Pozdrawiam
Mi tam się wydaje, że autor bloga stara się być obiektywny. Grą United w tym sezonie ciężko się zachwycać…i to wszystko
Autor jak najbardziej jest obiektywny… tylko, że mi nie chodzi tylko i wyłącznie o ten sezon. Ogólnie takie wrażenie odniosłem na przełomie dłuższego czasu…
Łoj – Hargreaves wraca na West Bromwich w tą sobotę …….