Najpierw krótka powtórka z historii. Oglądam skrót za skrótem, przypominam sobie składy, w jakich występowały kiedyś obie drużyny, i tak się zastanawiam, czy piłkarze typu Koscielnego, Squilacciego, notorycznie mylącego się przed własnym polem karnym Clichy’ego, żeby dalej nie wymieniać, są na miarę Adamsa, Keowna czy Winterburna. Tym, co kibiców Arsenalu po dzisiejszym meczu musi boleć najbardziej, nie tyle jest sama porażka, co fakt, że okazała się ona poniekąd rutynowa. Przez cały mecz – ani w pierwszej połowie, gdy Wilshere czy Nasri bezskutecznie próbowali wjechać w pole karne MU, ani w drugiej, kiedy po wejściu van Persiego Arsenal usiłował częściej dośrodkowywać, nie wyglądało na to, by którykolwiek z tych ataków miał się zakończyć bramką. Inaczej niż w przypadku gospodarzy, gdzie oprócz – zgoda, w sumie przypadkowego – gola Parka, minimalnie obok słupka strzelał Nani, stuprocentową okazję miał Anderson, Rooney spudłował z jedenastu metrów, a kilkanaście minut później jego techniczny strzał zza linii pola karnego zdołał zatrzymać Szczęsny…
W takich momentach wydaje się, że nie pozostaje nic innego niż przyznać rację Rafałowi Stecowi (a może Patrice’owi Evrze?): z tej mąki nigdy nie będzie chleba. Niby różnica jest mniejsza niż przed rokiem, niby pogromu nie było, a w drugiej połowie udało się raz czy drugi rozegrać coś przed polem karnym gospodarzy, ale wciąż nie przekłada się to na jakąkolwiek zdobycz punktową. Z 11 ostatnich meczów Arsenalu z Chelsea i MU Kanonierzy przegrali 10 i jeden zremisowali, strzelając zaledwie pięć bramek. Jedyny pozytyw dla Wengera to występ polskiego bramkarza: przy golu bez szans, w każdej innej sytuacji pewny lub bardzo pewny, w sumie znakomicie, jak na debiut w jaskini lwa. Że tej drużynie przydałby się środkowy obrońca umiejący pokierować grą kolegów, taki Terry, czy, ehm, Gallas, nie chce mi się już gadać.
Mecz zdecydowanie nie przypominał wczorajszej jazdy bez trzymanki z udziałem Tottenhamu i Chelsea. Napakowane drugie linie, wiele ataków środkiem, dopiero w drugiej połowie nieco szybsze tempo dzięki kontratakom piłkarzy Fergusona, i większej ilości wolnego miejsca na boisku dzięki śmielej ruszającym do przodu zawodnikom Wengera. Sądząc z ostatnich kilkunastu minut menedżer Arsenalu będzie miał niezły orzech do zgryzienia, próbując zmieścić w wyjściowej jedenastce równocześnie Chamakha i van Persiego, a za nimi jeszcze równie ofensywnie nastawionych Fabregasa, Nasriego czy Arszawina. Dziś większość z jego gwiazd zawiodła, Nasri przeszedł obok meczu, Fabregas wydawał się po prostu niezdolny do gry, a na starcia Wilshere’a z Andersonem wręcz przykro było patrzeć.
W Manchesterze United osobny akapit należy się dwóm piłkarzom: kolejny raz nieobecnemu w meczu z kluczowym przeciwnikiem Berbatowowi (w ostatnim występie na tym stadionie zdobył pięć bramek, czyż nie?) i Rooneyowi, który mimo spudłowanego karnego zagrał bardzo dobry mecz, fantastycznie utrzymując się przy piłce, kiedy do niego trafiała od obrońców lub pomocników, a potem znakomicie rozprowadzając kolegów wizjonerskimi podaniami. Jeśli idzie o gole, wciąż nie może się przełamać, ale jeśli idzie o czucie gry, energię i siłę, jest to znów ten Rooney sprzed kontuzji, skandalu obyczajowego i kontraktowej burzy.
Arsene Wenger za słabszą postawę swoich piłkarzy obwinił ponoć stan murawy na Old Trafford. Pewne rzeczy nie zmieniają się nigdy: Kanonierzy nie wygrywają z Manchesterem United, a ich menedżer nie potrafi przegrywać.
Piłem piwo, pokrzykiwałem, dopingowałem, nic nie pomogło. Chłopcy Wengera się starali i tyle można by o nich powiedzieć. United nie dało szans. A Fabregasa, z przykrością stwierdzam ale widzę już w Barcelonie. To nie jest kapitan drużyny walczącej o mistrzostwo Anglii.
..jakie mistrzostwo?
Średnia wieku graczy z pola w MU 26,5 w arsenalu 25,6. Nie mam złudzeń że przekonam Jaskiera że to nie Milan i nie sypiemy sie ze starości. Piłsudski mawiał „Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej.” Spróbowałem wiec i tej.
O, nareszcie. Waliłeś głową w mur? I co, pomogło?Twierdzenie 1. MU sypie się ze starości jak Milan.Twierdzenie 2. Nie ma w tej chwili w MU graczy, którzy są tej klasy co odchodzący Giggs, Scholes, VdS, Ronaldo (chodzi o zajmowane przez nich pozycje).Widzisz różnicę między tymi twierdzeniami? Ja przedstawiłem drugie.
Skoro ci gracze nie są w stanie ich zastąpić to bardzo źle świadczy o arsenalu który wczoraj nie potrafił nic przeciw tym słabiakom zdziałać. Fletcher mimo strat i niecelnych podań nie był 2 głowy lepszy od songa. Tam nie nawet czego porównywać.
Swoja drogą to Ty napisałeś mi ze z MU w Arsenalu wziąłbyś tylko Vidicia i Naniego bo resztę graczy macie lepszych.
Jeśli faktycznie tak napisał, to chyba ma pewne problemy z oceną zawodników :DWczoraj rewelacyjnie (po raz kolejny z rzędu) zasuwał Sagna – jedyny pozytyw ze strony Arsenalu oprócz Wojtka. Żal mi gościa, bo otaczają go ludzie (i menedżer) nieprzystosowani do gry na jego poziomie. Moja jedenastka złożona z graczy MU i AFC:- VDS — Sagna – Rio – Vidić – Evra — Valencia/Nasri – Fletcher – Fabregas – Nani- Roo – Berbatov -Pewnie w podobnym zestawieniu za kilka lat Hernandez zastąpi Berbatowa, Vermaelen lub Evans – Ferdinanda, Gibbs – Evrę, a (oby!) Wojtek Szczęsny – Van Der Sara. Być może Rafael przerośnie też Sagnę. Dobra, rozpędziłem się. Za dużo gdybania.
W tym rzecz, że oceniałem graczy wtedy, kiedy było podobno przesądzone, że Rooney odchodzi, a Ferdinand był kontuzjowany. Teraz do Naniego i Vidica dołączyłbym tylko tych dwóch. Van der Saar? Czy miałbym brać gracza, który kończy karierę? Po co mi on? Czy zamieniłbym Van Persiego na Berbatowa? W życiu. Nasriego na Valencię? Też nie. Poza tym oczywiście nie chciałbym w zespole znanego portugalskiego aktora Naniego.To rzeczywiście gdybanie.
Czyli teraz na 11 masz 4 z MU i 7 z Arsenalu. Świetnie. Sprecyzuje więc, dyskutujemy o lepszych w piłkę nożna, oceny talentów siatkarskich sie nie podejmuje.
Bardzo Cię proszę, wypierdku, nie pisz do mnie, bo nie mam ochoty się kłócić. Przedstawiłem swoją opinię. Ale oczywiście Ty musisz się przypieprzyć, pisząc o siatkówce. Za chwilę mi napiszesz, że nie widzisz problemu, bo przecież to takie drobne piłkarskie uszczypliwości. Tyle że jeśli ktoś wyrazi się niepochlebnie o United, Ty rozdzierasz szaty i bohatersko żądasz, aby okazywać im należny szacunek.
Różnica miedzy nami jest jak miedzy MU a Arsenalem wczoraj, nie posiadasz argumentów więc mnie wyzwiesz, na nic więcej cie nie stać. Żałosne.
Przykro mi, ale to Ty od dłuższego czasu jesteś zakałą tego bloga, wcześniej obywało się bez pyskówek. Merytoryczną dyskusję przemieniasz w pełne jadu i złośliwości utarczki słowne, a niektórzy – w tym ja, może niepotrzebnie – dają się sprowokować. Jeszcze raz napiszę, że ze zwycięstwa też trzeba umieć się cieszyć… Ty tego nie potrafisz, dla Ciebie triumf United to po prostu kolejna okazja do wyszydzenia innych i okazania im braku szacunku. Sprawdziłbyś się w polityce, nie myślałeś o tym? Podobno Prezes potrzebuje nowych wyznawców.
Chyba czegoś nie rozumiem. Manchester wygrał bezdyskusyjnie, fakt, że po bramce nieco szczęśliwej, ale były też inne okazje. Nie mogę tego powiedzieć o Arsenalu, w calej 2 połowie stworzyli raptem jedną groźną sytuację (choć piłka do Chamaka trafiła nieco szczęśliwie), nie przypominam sobie celnego strzału w światło bramki.Radość kibiców United jest uzasadniona i wcale nie dziwi mnie ich satysfakcja. Widzieć niby taki fantastyczny Arsenal, który podchodzi do pola karnego i nie wie co dalej. I nie wiem tylko dlaczego cudza radość nazywa się jątrzeniem…I jeszcze jedna sprawa. Od lat Manchester nie posiada pełnej 11 najlepszych zawodników świata. Wręcz przeciwnie, tendencja jest taka, że gra raptem kilku zawodników wybitnych (Rooney, Vidic, Ferdinand, VdS, Nani, Evra) i kilkunastu średniaków (wszystkie Fletchery, O’shea, Carricki, Parki itd.). Myślę, że wielu z nich grzałoby ławę w innym klubie o podobnych aspiracjach co Manchester. Manchester nie wygrał wczoraj technika pojedynczych piłkarzy, ale taktyką całego zespołu.
Zgoda. Ale uporczywe nazywanie graczy arsenalu siatkarzami i bezustanne kpiny to też forma radości? Nie których bardzie cieszy porażka kanonierów niż wygrana united. Zachowanie alasza przypomina mi śpiewy wiślaków po zwycięstwie nad cracovią: „zawsze nad wami pier… żydami”. Gówniarskie to po prostu. Za jakiś czas bedziemy mieć tu spory jak między fanbojami barcy i realu.
Na polityce się nie znam, nie interesuje mnie to. Mam dożo ważniejsze i ciekawsze zajęcie. Domagasz sie szacunku pisząc o bez porównania lepszej drużynie ze jest słaba, spychając ją w annały przeszłości, w końcu zniżasz umiejętności ich gracz do poziomu niższego niz ten prezentowany przez Arsneal? Nie tędy droga.
Alasz niepotrzebnie prowokuje, a Ty się niepotrzebnie dałeś sprowokować. Spokojnie, Panowie.Alasz, nie przesadzaj z tą siatkówką. Były wczoraj takie dwa zagrania, z czego akurat to drugie, za które Webb podyktował rzut karny, nie było z premedytacją i dobrze się stało, że ten karny nie padł, bo byśmy tutaj się cały tydzień o to kłócili. Ja bym była po stronie tych wszystkich osób, które mówiłyby, że Howard był nadgorliwy, a ręka leżącego Clichy’ego była nastrzelona przez Naniego – obrońca już leżał, jeszcze w dodatku podpierał się tą ręką, ruchu do piłki tam nie było, zabrać swoją górną kończynę chyba nie bardzo miał jak. Już prędzej podyktowałabym rzut karny za zagranie Marouane, choć on też specjalnie ręką nie machnął, tylko piłka mu się niefortunnie od czoła odbiła, no ale tutaj sam był sobie winien i gdyby nie to, ktoś tam od nas mógłby do niej dopaść. Nie czyń więc z zagrań ręką firmowego znaku piłkarzy Arsenalu, bo akurat nie ma podstaw ku temu – chyba, że kupią Suareza 😉
Przy uporczywym twierdzeniu że Arsenal ma lepszych graczy, szukam dziedziny w której są lepsi. W piłce nożnej nie są.
No to siatkarze z nich mocno tacy sobie 😉
Czy lepszy, to się okaże w maju, na koniec sezonu. Choć jeśli arsenal zakończy sezon wyżej w tabeli, ciebie to i tak nie przekona. Nie mam złudzeń. Ciekawe co wymyślisz – przypadek, wina kontuzji, brak cleverleya?
Wymyśle to samo co po każdym sezonie gdzie arsenal nas wyprzedza. Ciekawe mnie nie przekona wyższa lokata? Was nie przekonały trofea i bezpośrednie pojedynki…
Włączam się do dyskusji na końcu (mam nadzieję), z poczuciem, że muszę to powiedzieć jako gospodarz: Alasz, naprawdę w Twoich wywodach zbyt często pojawiają się sformułowania obraźliwe pod adresem innych uczestników dyskusji lub klubów, którym kibicują. Przez tych kilkadziesiąt miesięcy blogowania udało nam się wspólnie stworzyć miejsce, mam poczucie, wyjątkowe – takie, w którym można ze sobą rozmawiać nawet jeśli na stadionie siedziałoby się we „wrogich” sektorach i śpiewało złośliwe pieśni pod swoim adresem. Tu nie jesteśmy na stadionie, nie psujmy tego, co udało się wypracować. Jeśli chcesz powiedzieć, co Ci przeszkadza w grze Arsenalu (mnie przeszkadza niejedno, ale niejedno też imponuje), z pewnością możesz to powiedzieć tak, żeby innych nie zranić.
Żeby było jasne: Jaskier też poszedł, moim zdaniem, za daleko.
Przyjmuje to na klatkę, postaram sie poprawić, ale jeśli efekt nie będzie natychmiastowy weźcie pod uwagę czas nauki. Kompletnie wykastrować swoich wypowiedzi jednak nie zamierzam, ale poszukam złotego środka.
Sorry alasz ale zaczynasz dominowac ten blog. Zachowujesz sie jak te szczeniaki od hiszpanskiej ligi wiadomo na jakim blogu, które sam krytykujesz. Obrażasz innych i nie potrafisz uznac czyjegoś zdania. Przede wszystkim przez Ciebie co raz gorzej czyta się ten wspaniały blog. Jestem kibicem Man Utd tak jak ty, ale nie raz wstydziełem się za twoje teksty. Wiedze masz niezła, ale to nie znaczy, że musisz odwracać kota ogonem, a często to robisz. Opcja z Cleverleyem jest tego przykładem. Koleś nic (sic) jeszcze w zawodowym sporcie nie pokazał, a czytając twoje wpisy to wydaje sie drugim Ronaldo. Jakbyś przeżył trochę więcej porażek swojego zespołu to może byś się nauczył pokory i poszanowania innych opinii. P.S Jeżeli uważasz, że pisanie ostrych tekstów w internecie i obrażanie jest wyrazem męskości to gratuluje. Naprawde można w bardziej cywilizowany sposob rozmawiać. Pozdrawiam wszystkich w szczególności autora.
Przyjąłem do wiadomości, zapowiedziałem poprawę, ale coś sobie wyjaśnijmy.1. Nie krytykuje bloga o lidze hiszpańskiej, krytykuje lige.2. Nikogo bezpośrednio, w przeciwieństwie do Jaskiera nie obraziłem, choć i jemu puszczam to w niepamięć.3. Nie odwracam kota ogonem, stwierdziłem że Wilshare jest przereklamowany „overrated” lepiej brzmi, są bardziej zdolni którzy takiej szopki medialnej nie mają np Cleverley co zresztą udowadniają obaj panowie na boiskach.4. Jestem kibicem MU ponad sporo ponad 10 lat, więc przezywałem porażki.5. Opinie dobrze czymkolwiek podpierać.6. Ostre teksty? Moja babcia ma mocniejsze, już tak nie przesadzajmy.Cała sytuacja przypomina mi trochę zamieszanie po wypowiedzi Evry, chłop powiedział to co każdy racjonalnie patrzący na sprawę widzi. Po czym pisano że nie okazuje szacunku rywalowi i go obraża.Niemniej jednak, proszę o szanse poprawy, jestem otwarty na słowa krytyki, przyjmuje ją i wyciągnę wnioski.
Zgodze się z jednym stwierdzeniem, że Jack W ma dobrą prasę w Anglii. Nie rozumiem natomiast tego,że porównujesz go z kolesiem, który w jego wieku nawet nie był w reprezentacji. JW przebił sie do 11 Arsenalu, a TC jest na razie bez szans. Nie gadaj mi też takich tekstów, że Ferguson specjalnie go chroni,żeby nie zajechać piłkarza. Co w takim razie powiesz o Giggsie przecież on debiutował w wieku 17 lat. Ok Ryan jest wybitny, ale Fergie nie bał się stawiać na Rooneya, Ronaldo,Andersona, Rafaela.Dla mnie to jest własnie odwracanie kota ogonem. Jak dla mnie emocje górą nad zdrowym rozsądkiem. Pozdr.
Po co ma coś wymyślać? W ostatnich dobrych kilku sezonach lepszy był MU. Dalej w LM. Wygrywali bezpośrednie mecze i w LM i w PL, wygrali wczoraj, są wyżej w tabeli i mają mecz zaległy… a Ty łudzisz się i masz wizję, że na koniec sezonu ktoś się będzie tłumaczył… Ciekawe jak będziesz się tłumaczył jak Legia wyeliminuje z LM Arsenal? Brakiem Fabregasa? Kontuzją Nasriego? Wybacz ironię, ale Twoja wypowiedź była zabawna…
Napisałem :”JEŚLI arsenal skończy wyżej”, oczywiście dopuszczam myśl, że tak nie będzie. Ale protestuję przeciwko rozdawaniu trofeów jesienią i ocenie aktualnej klasy zespołu na podstawie zdobytych pucharów w latach UBIEGŁYCH. Kiedy united wygra PL, nie będę się tłumaczył. Uznam, że byli najlepsi. Ale dopiero wtedy. Obecna pozycja w lidze? To się zmienia bardzo szybko, przedwczoraj na czele był arsenal, wcześniej długo chelsea, zobaczymy kto będzie po weekendzie.Zabawna to jest wypowiedź o legii w lidze mistrzów 😉
Tylko, że jak MU wygra PL to już będziemy mieli sezon ubiegły… Wtedy też nie będzie wiadomo kto jest najlepszy, bo kolejny sezon jeszcze nie rozpoczęty?
Kiedy którykolwiek zespół zapewni sobie mistrzostwo (choćby to miało miejsce już w marcu) aż do początku kolejnego sezonu nie można będzie polemizować tym że to on jest najlepszy. Ale od sierpnia będą musieli to od nowa udowadniać. Tak to widzę.
Form is temporary class is permanent. To co napisałeś to jest dla mnie dorabianie teori tak by Arsenal nie odbiegal od rywala, a odbiega, taka jest prawda.
„Arsenal odbiega od rywala i taka jest prawda”? No, skoro tak mówisz. Ile jest zatem przed nim? ;)To nie teoria, to sens corocznej ligowej rywalizacji.
Kibice arsenalu to ludzie naprawdę głębokiej wiary…wiara ma jednak to do siebie że jest nie podparta dowodami. Niech moc będzie z tobą, przyda ci sie.
A jednenastka MU i CFC?Ja tak to widzę:- VDS — Sagna – Rio – Vidić – Evra — Valencia – Fletcher – Essien – Nani- Roo – Drogba
Same old story – chłopcy Wengera znowu odbijali się jak od ściany. Gracze United byli jak drwale z nowiutkimi siekierami, którzy przypadkowo wpadli w hodowle młodych brzózek.Widziałem tylko urywki 1szej połowy (i szczęśliwie całą 2gą) ale nie podobało mi się zachowanie Rooneya, machającego z pretensjami, łapami po nieudanych zagraniach kolegów. Aż muszę się przyznać, że miałem pewną, niemalże masochistyczną, satysfakcję gdy przestrzelił karnego.Poza tym cały czas gdy rozlega się na OT 'Rooney, Rooney’ równocześnie słychać także całkiem wyraźne buczenie, co pozwala sądzić, że nie wszyscy stwierdzili, że należy wymazać mu wszystkie grzechy przeszłości jak za pomocą magicznej różdżki.Niestety cały czas czuję niesmak kiedy patrzę na Rooneya. I jeszcze długo się to nie zmieni.Waleczność jednak widać, że wraca – gorzej z formą, bo ta wciąż jest w kratkę.Natomiast z przyjemnością widzę pozytywną zmianę w grze Andersona, któremu Fergie wreszcie zaczął przydzielać zadania bardziej AM zamiast DM. I jak w ostatnich meczach widać, opłaca się taki ruch.Rafael także pokazuje, że zaczyna być graczem, który radzi sobie w najcięższych bojach, co w przypadku wątpliwej przyszłości Browna i Nevilla, którego kariera niestety dobiega już końca, jest bezcenną informacją.Nie wiem jak Park wypadł w 1 połowie, natomiast w drugiej bardzo mi się podobał – orał murawę aż miło było patrzeć – próbował atakować, bronił, walczył, podawał. Może nie jakoś rewelacyjnie, ale z wielkim poświęceniem.Jeśli chodzi o graczy Arsenalu, to niestety kończą się wymówki. Dzisiaj wystawili bardzo mocny skład, w drugiej połowie dorzucając jeszcze RVP i Fabregasa (niezbyt zdrowego wciąż chyba mimo wszystko), czyli praktycznie grali wszystkim, co ten klub ma (ok, poza Vermaelenem). I niestety okazuje się, że mają graczy ze świetnym potencjałem ale bez mentalności zwycięzców (taa, Himalaje odkryłem).Wydaje mi się, że Fabregas jako kapitan jest świetnym odzwierciedleniem obecnego Arsenalu – pełnego bardzo utalentowanych graczy z różnych stron świata, jednak pozbawionych twardego charakteru.Podtrzymuję moją opinię, że jedynym facetem w tym klubie, który jeszcze jako tako nadaje się na kapitana jest Van Persie. Reszta nie posiada wystarczających cech mentalnych do bycia przywódcą drużyny (nie mówię, że RVP jest idealny do tego zadania – jest po prostu lepszy niż reszta).Btw. podobno Cleverley doznał kontuzji w ostatnim meczu Wigan?
Obczaj pierwszą połowe, druga to jak pisałem zmiana planu MU i gre na kontry, ale skoro po niej masz wrażenie że chłopaki wpadli w hodowle młodych brzózek (dobre) to w pierwszej połowie gra była pod dyktando United, raz na jakis czas Arsenal wychodził z połowy ale szybko ich zapędy sie kończyły, najczęściej daleko przed polem karnym.Pewien pan powiedział kiedys ze „pewien piłkarz był na placu tylko po to zeby faulować”. 17 fauli graczy Arsenalu, częsc z frustracji wywołanej bezradnością, jak podstawienie nogo songa fletcherowi gdy sędzia nie widział, albo ostre wejście chamakha w naniego.Bolton faulował MU 16 razy stoke 7, wiem ze za coyle jest inaczej ale to wciąż nie sa „miętkie” chłopaki.Goal.com podpisał relacje „walk in the PARK” pisząc:”Old Trafford was set alight tonight as we saw Manchester United put in a classic performance to defeat fellow Premier League title challengers Arsenal 1-0. The Red Devils looked the part from start to finish, as a clever Ji Sung Park header won the match despite Wayne Rooney missing a penalty..”Nie tylko ja jak widać dostrzegam że w tym meczu różnica była większa niz ta 1 bramka.http://www.goal.com/en/match/47404/man-utd-vs-arsenal/reportCleverley wypał na 6 tygodni, świetny gracz, ale jest niestety wątły i często narażony na uraz przy kontakcie.
Taaa, wierz prasie w to co piszesz.Osobiscie napisal Cleverley, ze:”Ribs feelin much better! Just gotta take it day by day this week. Not out for 6 weeks like the press are saying this morning. Xrays were fine. Going to the game at Old Trafford tonight”
A jak Pan Okoński ocenia szanse Chelsea za tydzień z United? Będzie miazga?
Oj coś mi się zdaje, że będzie miazga. Z tych trzech meczy Chelsea – Tottenham, MU i Arsenal – to niedzielne spotkanie było, moim zdaniem, najtrudniejsze. Z Arsenalem powinno być, parafrazując pana Michała, rutynowe zwycięstwo, zaś co do meczu z MU jestem po meczu z Tottenhamem spokojny. Jakbym miał obstawiać to takie spokojne 3:1, ale to oczywiście moja prywatna opinia. Żeby jeszcze trochę potrollować to dodam, że bramka dla MU padnie z sytuacji, w której nie powinna zostać uznana. 😉 Carefree!
Patrzyłem na chłopaków z Arsenalu i tak trochę wyglądali, jakby przyjechali tam przegrać. Jakiejś wielkiej pasji w atakach, oprócz początku drugiej połowy, nie dało się zauważyć. Clichy wczoraj grał strasznie niepewnie – najpierw pięknie odbierał Naniemu piłkę, by ją sekundę później stracić, a wszystko działo się na 16. metrze. Cieszy debiut Wojtka Szczęsnego i to nawet nie dlatego, że to rodak, ale po prostu może to naprawdę jest szansa na kilka lat względnego spokoju w bramce Arsenalu (którego ja od dawna nie czuję, bo od późnego Seamana dla mnie jest to wyłącznie prowizorka i łatanie dziur). MU było znacznie solidniejszym zespołem, ale ku mojej złośliwej satysfakcji, wielkiej formy w nich nie widziałem. Ale co przykre, teza Evry, niestety trafiona.
Ktoś tu jeszcze narzeka na mecz Spurs-Chelsea? Trzeba było być wczoraj naprawdę mocno zaangażowanym żeby momentami się nie nudzić. Albo bardziej żeby się nie wkurzać na tych wszystkich speców od dwusekundowego przyjęcia i oddania piłki. Ilość niecelnych podań i strat była zatrważająca. No i te lagi na Rooneya, ehhh. Chyba za dużo od obu drużyn wymagam, ale spotkanie było słabe. Co do murawy na Old Trafford, Wenger ma rację, choć nie powinien używać tego argumentu. Jak na kaliber stadionu i drużyny to jedna z gorszych muraw w PL. Na pocieszenie można powiedzieć, że na Wembley jest jeszcze gorzej.
To nie gracze MU znowu wygrali, ale po raz kolejny Ferguson wziął górę nad Wengerem. Byłem trochę zdziwiony, że posadził Berbę na ławie, ale po kilkunastu minutach zrozumiałem: Fergie uznał, iż Wenger nie potrafi uczyć się na własnych błędach. Po raz wtóry SAF postawił na zagęszczenie środka i dzięki temu całkowicie zneutralizował pomoc Arsenalu. W ogóle dziwny był to mecz. Po obu stronach nie brakowało zawodników grających średnio: Carrick, Fletcher i Evra nie zagrali dobrego meczu, a Roo lepiej wypadał jako rozgrywający niż jako napastnik. Tyle że kanonierzy grali słabiej i zostali taktycznie obezwładnieni. Trzy osoby wczoraj zaskoczyły. Szczęsny to pewność, której zawsze brakowało choćby Kuszczakowi (po latach wciąż jest jakiś taki elektryczny). Rafael odebrał Arshavinowi chęć do gry, a Anderson zagrał kolejne bardzo, bardzo dobre spotkanie (moim zdaniem najlepszy na boisku obok Parka i Szczęsnego). Nasri opowiadał, że w meczu z MU jego koledzy pokażą, jak dojrzeli piłkarsko. Nie pokazali nic. Ale to wina Wengera, który nie próbuje taktycznie podejść SAFA – rzuca piłkę i mówi swoim chłopakom: zagrajcie najlepiej jak potraficie.
Berby brakowało mi wczoraj z dwóch powodów. Pierwszy to jest właśnie wspomniana przez Ciebie lepsza dyspozycja Rooneya jako rozgrywającego, niż egzekutora (komu miał rozgrywać, skoro to on został taktycznie desygnowany jako główny odpowiedzialny za zdobywanie bramek?). Drugi to ten, o którym wspomniał p. Okoński – niejako za zasługi mu się należało. Ponadto, dziwi mnie, że Ferguson nie dokonał większej liczby zmian, żeby trochę tę defensywę w końcówce odciążyć. Gracze byli pomęczeni (Park ledwo zipał, naprawdę momentami to już widocznym ostatkiem sił udzielał się w defensywie), naprzeciw wyszła świeża krew (Wenger zdążył zrobić trzy zmiany, a SAF wciąż czekał) i mógł się ten jeden błąd komuś przytrafić, ryzykownie było się tak dawać zamykać w całości na własnej połowie. Zwłaszcza, że Evra jakby chciał potwierdzić swoje własne przedmeczowe słowa i za wszelką cenę wykiwać w pojedynkę wszystkich graczy Arsenalu, zamiast wybierać jakieś sensowniejsze warianty wyprowadzania piłki (to samo niestety często robił w akcjach ofensywnych), przez co sam dodatkowo wprowadzał niepewność w defensywie (w pierwszej połowie, to dobrze, że się Wilshere zagotował i go powalił przy tym dryblowaniu pod własnym polem karnym, bo niewiele brakowało, żeby skończyło się to nieciekawie). Mam takie wrażenie, że wczorajsze ustawienie to nie tylko kwestia dobrania taktyki pod Arsenal, ale także próba stworzenia Rooneyowi okazji do przełamania się. SAF przed meczem podkreślał, że Rooney właśnie w takich meczach potrafi pokazać klasę i chyba chciał mu dać ku temu okazję, wystawiając go jako jedynego nominalnego napastnika. Przełożyło się to na naszą taktykę ofensywną, szczególnie po zdobyciu bramki – przy atakach Kanonierów Rooney zostawał z przodu i kto dostał piłkę, ten miał ją kopać w jego stronę, żeby mógł on z nią coś robić i szukać indywidualnych rozwiązań. Przy graniu z kontry to jest jeszcze zrozumiałe, choć nie każda kontra musi być wyprowadzana za pomocą długiej piłki do napastnika, ale w kilku akcjach rozgrywanych w sposób pozycyjny również było widoczne poszukiwanie Rooneya i granie do niego mimo lepiej ustawionych kolegów, co pozwala przypuszczać, że takie były ustalenia. Mam nadzieję, że w meczu z Chelsea Berbatov się pojawi, a Rooney będzie grał za jego plecami, będzie to chyba bardziej skuteczne, a Rooney niech się przełamuje „w trybie standardowym. Zresztą, jak dla mnie, to on bramek strzelać za wszelką cenę nie musi, jego obecna dyspozycja (poza strzelecką) jest przecież bardzo dobra, a rola na boisku nie do przecenienia i nie ma potrzeby z niego króla strzelców robić. Niech tylko wejdzie na boisko ktoś od wykańczania akcji.Dziwi mnie to, że Kanonierzy częściej dośrodkowywali dopiero po wejściu van Persiego, mając na boisku Chamakha. Ok, nie zagrał on wczoraj wielkiego meczu, poprzegrywał tam trochę pojedynków główkowych, ale rzadko dostawał on typowe dośrodkowania, po których mógł strzelać na bramkę (w pierwszej połowie chyba jedno), a to, co poprzegrywał, to były raczej piłki sytuacyjne, daleko wybijane, źle kopnięte, jakieś górne podania, itp. To jest chyba kolejna lekcja, której nie odrobili Kanonierzy – gdy zawodzi obrana taktyka, defensywa rywala wydaje się nie do rozklepania, a wejście w pole karne z piłką za pomocą wymiany krótkich podań jest niemożliwe, trzeba próbować środków prostych jak budowa cepa. Mając napastnika, którego niejako znakiem firmowym jest granie głową, aż się prosi o kilka dośrodkowań poprzedzonych trzema szybkimi podaniami, mającymi na celu przedostanie się na wysokość pola karnego, zamiast misternego rozgrywania ciągle w ten sam sposób. A że siedzący na ławce kapitan drużyny mógłby mieć obiekcje, bo przecież „u nich w Hiszpanii” to wiadomo – Barcelona, piękno gry i te sprawy – to byłby akurat mniejszy problem.Jako widowisko mecz mi się jakoś szczególnie nie podobał. MU postanowili pooszczędzać trochę siły widząc, że będzie to możliwe i po przewadze w pierwszej połowie oddali rywalowi inicjatywę w drugiej, jednocześnie nie pozwalając mu na jakieś szaleństwo i kontrolując jego poczynania (znów się nasuwają te nieszczęsne porównania z dziećmi, którym dorośli pozwalają się bawić, ale tylko w określonych przez nich granicach i na ich zasadach), a piłkarze Arsenalu nie mieli pomysłu na to, co z tym fantem zrobić.
Arsenal wykonał wczoraj 25 dośrodkowań, z czego 5 celnych (2 do Chamakha, po 1 do Nariego, Koscielnego i Wilshera). To bardzo słaba statystyka, zwłaszcza dla bocznych obrońców (obaj identyko: 1 celny cross na 7 prób).
Z czego duża część tych prób to nie dośrodkowania jako takie w pełnym tego słowa znaczeniu, szukanie piłką wysokiego napastnika i wyraźne adresowanie jej do niego (nawet, jeśli miało by ono być nieudane), tylko ratowanie się przed straceniem uciekającej piłki, kopanie jej jak leci i liczenie na akcję a’la Inzaghi (jak to mawia mój kumpel: „znów mu się piłka od d… odbije i wpadnie do siatki”). Generalnie, boczni obrońcy Arsenalu, że tak ujmę, miewają problemy z jakością dośrodkowań na głowę napastnika, ale to nie jest wytłumaczenie ich niestosowania. Mają Chamakha od początku sezonu, w dodatku gra on w pierwszym składzie, był czas, żeby dopracować te dogrania zwłaszcza, że właśnie grę głową, tę nową jakość w grze Arsenalu miał on przede wszystkim wnieść. I właśnie w takim meczu, jak wczorajszy, byłoby to przydatne, pomimo tego, że Vidic równie dobrze gra głową, a i Ferdinand nie należy do graczy, którzy mieliby jakoś szczególnie się tego obawiać. Po prostu – Kanonierzy sami się pozbawili jednego z wariantów rozegrania akcji ofensywnej.
Masz absolutną rację, Arsenal prawie nigdy nie ma planu na grę, z reguły Wenger ogranicza się do stwierdzenia: „spokojnie rozgrywajcie piłkę”. Żal, że przez jego indolencję taktyczną dość zdolne chłopaki nie mają szans w starciu z potęgami.
Dowodem impotencji taktycznej wengera był zeszły sezon, gdzie Arsenal grał kolejno z MU i Chelsea, po zwycięstwie diabłów Frank Lampard powiedział „zagramy tak smao jak MU”. Po czym zagrali taktycznie to samo, wynik podobny. Na takim poziomi to jest jawne wyśmianie sie w twarz trenerowi drużyny przeciwnej.
Majkel, a o Andersonie ani słowa? Myślę ze zasłużył na parę slow pochwały biorąc pod uwagę zarówno absencje Scholesa jak i Giggsa. A oprócz tego, naprawdę trzeba dostrzec jego wyraźne postępy w grze w ciągu ostatniego miesiąca. Wczoraj świetny mecz, fajne trzymanie się na nogach, niezły przegląd pola. No mi się podobał, i to bardzo
Ciekawe, zdanie o Andersonie najwyraźniej wyleciało mi przy wrzucaniu tekstu na bloga. Generalnie piłkarz ten mnie nie zachwyca – gdyby ciągnąć te historyczne porównania z początku, to gdzie mu do diabelskich legend środka pola. Ale ustawiany ostatnio za napastnikiem, z mniejszą odpowiedzialnością za wspieranie defensywy, wypada nieźle. Wczoraj na pewno był jednym z lepszych w MU, obok Naniego i Rooneya. Ale znowuż bez przesady, nota 7, góra 7,5…
Obrońcy MU grali doskonale, młody Rafael, środkowi i twardziel Evra, który swoją postawą na boisku obronił tezy głośnego przedmeczowego wywiadu. Z Rio i Vidiciem na stoperze to jest inna drużyna.
No może i bez przesady, ale z drugiej strony musiał też za Carricka robić…. To co ten koleś wyczynia ostatnio, to dopiero woła o pomstę do nieba
W poprzednim sezonie Carrick też grał słabo, ale Fletch był w dobrej formie i naprawiał to, co zepsuł Anglik. Teraz obaj są bez formy i nie ma zmienników, którxy gwarantowaliby odbiory (nawet zdrowy Scholes nie grzeszy szybkością, Giggs jest raczej ofensywny, to samo z Obertanem, a Gibson to wciąż nie ten rozmiar kapelusza). No i Evra też grał słabo – efekciarski w ataku, czasem nie wracał na czas i gdyby nie słabość Kanonierów, mogły być z tego kłopoty.
Racja Bart, ale wiesz, od Scholesa to ja przynajmniej nie oczekuję szybkości a zarządzania grą i celnych podań na 10 kilometrów – co ważne, to właśnie to dostaję. Od Giggsa przeglądu i wrzucania piłki innym – też jest nieźle. A Carrick …. No zgrzytam, sorry
Ja nie chciałem w żadnym wypadku pisać źle o Scholesie (Paulu, zachowaj!). Wiadomo, że i Rudy i Giggs są na boisku od innych zadań. Chodzi mi raczej o to, że wczoraj SAF nie miał jak kogo wpuścić w miejsce Fletcha (dość słabego) i Carricka (mimo wszystko – mam wrażenie słabego meczu Anglika). Bo młodzi z ławki też raczej lubią atakować niż odbierać. Mnie bardzo cieszy jedno – Diabły grają dość słabo. Poza meczem z Blackburn, gdzie gracze Allardyce’a podłożyli głowę pod topór, niewiele w ostatnim czasie spotkań, gdzie MU byłoby porywające i dobre. A mimo to są punkty i jest lider. Jeśli do 25 stycznia uda się pierwsze miejsce utrzymać, to mecz z Blackpool może być bardzo, bardzo istotny.
Że co? Carrick od powrotu do składu jest jednym z najlepszych w drużynie. Wczoraj w pierwszej połowie był najlepszy. Niedocenianie takich grajków jak Carrick w meczach z Balckburn i Wigan, tworzy mi linię oddzielającą ignorantów od ludzi mających pojęcie o współczesnej piłce.
Na bobsleje się nie przerzucę na pewno – mam po prostu inne zdanie i tyle.
Nie sugeruję zmiany dyscypliny, ale serdecznie polecam szanownej uwadze statystyki ostatnich meczów, które wypadają wyraźnie na korzyść Carricka. Bez zrozumienia jego roli na boisku nie jest możliwe docenienie go.
dziaam znów zasypujesz wszystkich statystykami jako jedynym argumentem podtrzymujące Twoje tezy.A od siebie dodam, że akurat Ty na pewno jesteś tym, który może definitywnie stwierdzić kto jest ignorantem a kto znawcą…Hamuj trochę swoje zapędy do oceniania innych.
Przecież nie zabraniam nikomu sądzić czegokolwiek. Widząc opinię, która jest moim zdaniem błędna (a w dodatku może wynikać z częstego wśród komentatorów niezrozumienia zadań, które wykonuje ten typ zawodnika), polemizuję z tą tezą używając dostępnych mi argumentów (tu – statystyk). Nie znaczy to, że ktokolwiek musi od razu zmieniać opinię. Możesz sobie uważać, że Carrick jest słaby, bo Ci się jego gra nie podoba i żadnych kontrargumentów nie podawać. Nie odmawiaj mi tylko wolności wypowiedzi wówczas, gdy się z tym nie zgadzam. Przytaczam argument, Ty go nie przyjmujesz i gites, każdy jest zdrów i ma swój pogląd. Git?
Wydaje mi się, że główny zarzut dotyczący Twojej wypowiedzi (przepraszam, że tłumaczę nie swoje słowa) to nie kwestia Twojej oceny Carricka, tylko tego, że osobę oceniającą jego grę inaczej posądziłeś o nieznanie się na piłce nożnej. Sam właśnie napisałeś, że każdy może mieć własne zdanie i Ty je również chcesz mieć i ja się z tym w pełni zgadzam. Tylko nie powinieneś posądzać nikogo o ignorancję w kwestii piłki nożnej ze względu na ocenę gry jednego piłkarza. To jest kwestia mocno dyskusyjna i naprawdę nie ma powodu, żeby używać tak ostrych i ostatecznych sformułowań.
Napisałem: „Niedocenianie takich grajków jak Carrick w meczach z Balckburn i Wigan, tworzy mi linię oddzielającą ignorantów od ludzi mających pojęcie o współczesnej piłce.” Nie chciałem nikogo urazić, odpowiadałem tylko na zarzut, że „to co ten gość wyczynia ostatnio woła o pomstę do nieba”. Nie mając do końca pewności co dla Thomasa znaczy „ostatnio”, uściśliłem, że chodzi mi o mecze z Wigan i Blackburn. I podtrzymuję, że niedocenienie jego gry w tych meczach to dla mnie nie do końca jest rzecz gustu i ma wiele wspólnego z pojęciem o współczesnej piłce.Możemy do woli dyskutować o tym, czy Carrick, Mikel, Busquets czy Khedira są świetnymi zawodnikami, pod warunkiem, że obaj wiemy jakie są ich zadania na boisku. Niemniej jednak przepraszam kolegę Thomasa za insynuacje, jakoby się nie znał. Nie to miałem na myśli.
Przepraszam, Thomas, nie chciałem obrazić ani Ciebie, ani nikogo. Nie zmienia to jednak faktu, że po blogach przemyka setki ignorantów, którzy nie rozumieją piłki nożnej. Się zagalopowałem i palnąłem ignorantem widząc jeno symptom. Moja wina. Już?
Dyskusja i argumenty to jedno – (każdy ma swoją opinie, może ją wygłaszać – tego akurat nie neguję), jednak sugerowanie niemalże wprost, że ktoś jest ignorantem i 'się nie zna’, to trochę przegięcie pały – i głównie tego się czepiam.Równie dobrze ja mógłbym napisać coś niemiłego w związku z robieniem z Sagny i Songa, cytuję – 'graczy pełną gębą’ i stawiania ich w jednym rzędzie z Fabregasem i Nasrim (jak to uczyniłeś na blogu Steca).Nie ma co przesadzać, każdy ma jakąś swoją opinię, a emocje po meczu potęgują dobre i złe wrażenia, często w niezrozumiały sposób (szczególnie w przypadku ;kibiców zaangażowanych’ jak to mawia gospodarz bloga).
Ja w tym momencie pracuję na danych statystycznych (zresztą, robię to bardzo często) i dobieram je do poparcia pewnej tezy. A teza jest taka, że mam wykazać, że jest nieco gorzej, niż jest w rzeczywistości i chociaż z większości danych mi to nie wynika, to mi to wcale nie przeszkadza – niczego nie poprawiając, nie przeinaczając, dobieram sobie takie statystyki, które mi z którejś tam strony pokazują jakąś dysproporcję, a reszta to kwestia dorobienia ideologii. Jak to mówią: statystyka jest jak bikini – nie dość, że choć niby wszystko widać, to najważniejsze jest ukryte, to jeszcze odpowiednio dobrane tuszuje drobne niedoskonałości ;)To samo jest ze statystykami zawodników – co z tego, że na 50 podań 49 razy podał celnie, skoro były to nic niedające podania do najbliższego kolegi lub spowalniające akcję odegrania do bramkarza? Nie mówię oczywiście, że Carrick tak robił wczoraj (chociaż pasowałoby policzyć, ile razy odgrywał do Fletchera i ile razy potem Fletcher miał problem z opanowaniem piłki lub ją wręcz tracił), ale sama w sobie statystyka nie odda wszystkiego. Jasne, zawodnicy typu Carricka są bardzo często niedoceniani, to nie jest rzucająca się w oczy pozycja, a i on sam nie należy do super przebojowych graczy, którzy samą obecnością na ławce rezerwowych robią większe zamieszanie, niż koledzy na boisku. Jego rola jest również nie do przecenienia w niektórych meczach, jednak można mieć pewne zastrzeżenia co do jego postawy i nie musi to od razu być szczyt ignorancji piłkarskiej polegający na podziwianiu jedynie strzelców bramek. Oceniać tego typu gracza jest niezwykle trudno, są różne zdania na temat jego roli na boisku i, co za tym idzie, różne oczekiwania. W różnych drużynach trenerzy dają graczom na tej samej pozycji różne zadania.. Słowem, nie da się wyprowadzić takiej prostej zależności: nie podoba się komuś gra Carricka = ten ktoś się nie zna na piłce.
Chyba zapomniał Pan i niektórzy komentatorzy, że wczorajszy mecz to nie było finałowe spotkanie Pucharu Anglii, tylko mecz ligowy. Ważny, prestiżowy, ale jeden z wielu. Wiosną to United przyjadą na Emirates. Niesprawiedliwe jest trochę pisanie, że z tej mąki chleba nie będzie. Już w weekend Kanonierzy mogą wrócić na fotel lidera. To nie koniec zabawy, a próby wieszczenia przyszłości Arsenalu są tylko wieszczeniem. Kiepski (przegrany zasłużenie) mecz w wykonaniu podopiecznych Wengera boli, ale nie załamuje. Traktowanie wyniku spotkania jako potwierdzenia tezy Steca jest nadużyciem. Wenger często w tym sezonie powtarzał, że ważne jest, by po trudnej pierwszej połówce sezonu nie stracić dystansu do czołówki. Na razie różnica punktowa jest minimalna, choć – przyznaję – wynika to też z słabszych niż w poprzednich sezonach Chelsea i MU. Arsenal ma za sobą już wyjazdowe mecze z Liverpoolem, City, United, nieobliczalnymi Evertonem i AV, no i Chelsea. Sporo w tych meczach punktów uciułał. Pisanie o mistrzowskich aspiracjach Tottenhamu i odmawianie ich Kanonierom jest trochę śmieszne, jeśli spojrzymy na tabelę.Wenger lubi szukać wymówek, ale też prasa uwielbia rozdmuchiwać i przeinaczać jego wypowiedzi.Tytuł artykułu na BBC: „Arsene Wenger blames Man Utd pitch for Arsenal mistakes”, oczywiście wielką czcionką. A gdzieś w środku artykułu: „The intensity was high but it was a very bad pitch,” said the Frenchman. „The technical quality suffered as a result and that’s why you saw mistakes from both sides.” Wyraźnie mówi o problemach OBU stron i faktycznie gra była bardzo szarpana, sporo niecelnych podań w środku boiska. Nie twierdzę, że przez to Kanonierzy przegrali. No nic, w sobotę szansa powrotu na fotel lidera! Go Gunners!
Mnie w ogóle zawsze bawi wróżenie w grudniu kto będzie mistrzem Anglii, a kto nie. Jak słyszę teraz głosy niektórych, że jeśli Chelsea przegra najbliższy mecz z United to straci definitywnie szanse na tytuł, to po prostu ogarnia mnie pusty śmiech.
Otóż to. Kompletnie nic nie zostało przesądzone. Na tytuł wciąż mają szansę Chelsea, MU, Arsenal, City, może Tottenham. Oczywiście zawsze trafią się „znawcy”, którzy już jesienią wręczaliby puchar albo odmawiali innym szans po kiepskim występie. Wygra ten, kto najmniej straci w czasie chwilowych kryzysów, bo takie każdy zespół mieć będzie. Kto by przewidział po efektownym starcie Chelsea taką czarną serię? Kiedyś muszą oni zacząć grać lepiej. Teraz dwa naprawdę fatalne mecze zagrał Arsenal: z Partizanem i United. Jako fan Kanonierów liczę na to, że nie zaczyna się właśnie czarna seria. United też nie imponuje, poza meczem z Blackburn. Choć trzeba przyznać, że nawet w fatalnych meczach potrafią wyrwać punkty (jak w meczu z Wilkami). No i nie zapominajmy o kontuzjach – też mogą mieć spore znaczenie. Jeśli uda się jakoś rozwiązać sytuację Teveza, spore szanse dałbym też City. Skład imponujący, choć nie zawsze suma indywidualnych umiejętności poszczególnych graczy równa się sile zespołu. Coraz lepiej radzi sobie w PL Silva, mają też świetnego bramkarza.Będzie ciekawie. Nie wydaje mi się, by jakikolwiek zespół był w stanie uciec pozostałym.
Arsenal z United nie zagrał fatalnie, a po prostu na swoim poziomie – tak jak napisał Pan Michał w notce, z 11 ostatnich meczy z United i Chelsea 10 Arsenal przegrał a jeden zremisował… Trzeba znać swoje miejsce w szeregu – miejsce Arsenalu jest na miejscu 3cim, lub 4tym – każde wyżej powinno być dla jego kibiców miłą niespodzianką, a każde niżej przykrą wpadką. Oczywiście wciąż Arsenal ma szanse na mistrzostwo, ale umówmy się, że faworytem nie jest. Pomimo sympatii dla tej drużyny trzeba powiedzieć, że te 5 lat bez jakichkolwiek trofeów nie jest przypadkiem, a raczej zaczyna być regułą… Co więcej wydaje mi się, że dla władz Arsenalu taka sytuacja jest na rękę. Wenger bardzo tanio prowadzi drużynę, nie wydaje na transfery, tygodniówki wiecznie młodych talentów też nie są specjalnie wysokie, sportowo wprawdzie Arsenal szału nie robi – trofeów nie zdobywa i raczej nie ma specjalnych widoków na zdobywanie takowych, ale do Ligi Mistrzów się łapie i regularnie gra w fazie pucharowej LM, nowoczesny stadion zapełnia się po brzegi, a księgowi na widok wyników finansowych szepczą tylko, że jest very, very good. Długi zaciągnięte na budowę stadionu spłacają się, a interes się kręci. Jak widać bez trofeów też można, a jak przy okazji wpadnie mistrzostwo, puchar Anglii, albo Liga Mistrzów to trudno – niech już będzie;)
Moja teza n/t Arsenalu i braku pucharów jest krótka i oczywista: mają mocną ofensywę i słabą defensywę. Ofensywą wygrywa się spotkania, defensywą mistrzostwa.Ostatnimi czasy Wenger buduje drużynę od przodu, a nie od tyłu. Gdy przyszedł do Londynu miał gotowy zestaw świetnych obrońców (musiał 'tylko’ przywrócić Adamsa do świata żywych), nabył Viere, później pozyskał także porządnych obrońców (Campbell, Cygan, młodego K.Toure), miał A.Cole’a i kupił G.Silve, uniwersalnego van Bronckhorsta a także Lehmanna, który mimo różnych incydentów trzymał niezły poziom.Teraz kupuje obrońców kiedy jest już naprawdę źle. Vermaelen okazał się trafionym transferem, natomiast Kościelny i Squillaci jak na razie spisują się kiepsko. Boczni obrońcy są przeciętni, w porywach co najwyżej nieźli (może z Gibbsa coś będzie), niezdolni do radzenia sobie z czołowymi skrzydłowymi, a cała ta galaretowata defensywa jest niezabezpieczona przez ludzi z pomocy, którzy mogą w razie czego przyjść z odsieczą.Że o bramkarzu nie wspomnę…Jeśli Wenger naprawdę chce tytułu to musi kupić np. G.Cahilla i Bainesa, albo innych dwóch obrońców, którzy mogą grać 'z marszu’ na angielskich boiskach i wraz z Vermaelenem, mogliby stworzyć solidny, twardy blok defensywny.A jakiś DM też by im się przydał…Nie bierzcie tego jako mojej krytyki będącej efektem niechęci do Arsenalu. Lubię ten klub i dla całej ligi (a także utrzymania dominacji anglików w LM) byłoby dobrze, gdyby stanowili siłę równie mocną co Man United i Chelsea.A na dzień dzisiejszy chyba tak niestety nie jest.
Właśnie takie rzeczowe opinie powinny się pojawiać w dyskusji. Przedstawiłeś swoją opinię kulturalnie, bez zaczepek i braku szacunku do rywala. Środek obrony to rzeczywiście problem. Nie zapominajmy jednak, że obecnie – na skutek odejścia Gallasa i kontuzji Vermaelena – zmuszeni jesteśmy grać dwoma nowymi graczami. Każdy zespół boleśnie odczułby stratę obu podstawowych stoperów. Odszedł Carvalho i od razu defensywa Chelsea stała się mniej pewna. Mam nadzieję, że powrót Vermaelena poprawi sytuację. Co do boków obrony. Rzeczywiście, od dłuższego czasu Sagna i Clichy szukają formy sprzed dwu sezonów – byli wtedy obaj w jedenastce sezonu. Sagna jest dość solidny w defensywie, niezły w rozgrywaniu ataków, ale brakuje mu ostatniego podania. Za to z Clichym zdecydowanie dzieje się coś złego. Zbyt często traci głowę i podejmuje błędne decyzje.
Każda seria się kiedyś kończy. I dobra passa, i zła. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Arsenal nie bije się o mistrzostwo. Dwa lata temu było blisko, nie udało się. Nowy sezon, nowe wyzwania, nowe szanse. Anglia to nie Hiszpania, gdzie dominują od lat te same dwie drużyny, wyprzedzając resztę o lata świetlne. Przyjmując taki tok myślenia, trzeba byłoby uznać, że PL to tak naprawdę odwieczna i już nieśmiertelna rywalizacja Chelsea i MU, a City, Arsenal, Tottenham czy wcześniej Liverpool to tylko taki dodatek. Nie zgodzę się z tym. Miejsce w szeregu? Zaakceptowanie go to najgorsze, co może spotkać zespół. Przypomnę, że najlepsze lata Arsenalu też poprzedzała dominacja MU. Potem się to zmieniło. Wyniki Arsenalu z Chelsea i MU rzeczywiście są frustrujące. Ale na miłość boską końcowa tabela obejmuje wyniki wszystkich spotkań, nie tylko z nimi.
Czy ja napisałem, że Arsenal nie bije się o mistrzostwo? Napisałem coś dokładnie odwrotnego – tutaj tak naprawdę każdy jest w grze, ale pozycją wyjściową Arsenalu jest miejsce 3cie – i takie jest jego miejsce w szeregu. Na dzień dzisiejszy jest z różnych względów (defensywa, mentalność) jest drużyną słabszą niż United i Chelsea, być może wygra tytuł regularnością, ale nawet jeżeli tak się stanie to będzie to swego rodzaju niespodzianka
Wczoraj ManUtd zagrało bez Giggsa i Scholesa (ten pierwszy pojawił sie w samej końcówce, więc nie miał nawet szans czegoś zmienić). Czy to oznacza, że istnieje życie w Manchesterze bez weteranów? Sądze, że zespół jest gotowy na ich odejście. Po powrocie Cleverleya i Valencii, skrzydła będą obsadzone. Szykuje sie transfer środkowego pomocnika, mam nadzieje że w miejsce Carricka. Jedyne, czego sie obawiam, to aby zespół nie utracił zwycięskiej mentalności. Pewnie jeszcze za wcześnie na takie dywagacje, ale w okresie świąteczym mecze rozgrywane są bardzo często, prawdopodobnie Fletcher – Anderson – Carrick będą grać wymiennie, rzadziej Scholes i Giggs. Zobaczymy jak sobie poradzą…
Po pierwsze, niech są i grają (choćby wchodząc z ławki) jak najdłużej. Ważne jest to jaki respekt mają nie tylko wśród piłkarzy Man. United, ale również w PL i Europie. Wydaje mi się, że sędziowie też inaczej na nich patrzą. Co daje drużynie dużo spokoju w najważniejszych momentach i w razie potrzeby dodaje sił do walki.Po drugie, pytaniem nr 1 jest: Jak ich z drużyny pożegnać? , tzn.: Razem czy osobno? Czy dla drużyny będzie lepiej stracić dwie legendy i budować wszystko od nowa? Jak tak, to kto ma przejąć ich rolę (Ferdinand, Fletcher, może Rooney?)? Czy w raz z ich odejściem, United opuści również Ferguson?Podobna zmiana w tym sezonie, odbyła się w Realu. Zagrali Oni jak na razie jeden ważny mecz, dostając strasznego łupnia (Barca)! Czy była to konsekwencja braku strych kapitanów? Nie jestem pewien, ale wierzę, że wejście w połowie Raula i Gutka mogło coś zmienić!
Pożegnanie tych zawodników w Realu było, przynajmniej dla mnie, nieodpowiednie. Nie to co pożegnanie Ole na OT.
Zmieni się głowa w Realu, będą mecze pożegnalne. Perez już w swoim pierwszym etapie pokazał co myśli o grających legendach (Hierro), teraz nie mogło być inaczej.
Solskjær został fantastycznie pożegnany przez ManUtd. Swoją drogą, jakoś nie wierze, że tak po prostu zerwie sie ich kontakt z klubem. Bardzo bym chciał, aby zostali w sztabie szkoleniowym po zakończeniu kariery. „Czy dla drużyny będzie lepiej stracić dwie legendy i budować wszystko od nowa?”Właśnie o tym wspominałem pisząc poprzedni post. Drużyna wydawała sie grać swoje, niezależnie od braku Scholesa i Giggsa (pytanie czy było by tak samo, gdyby mecz nie toczył sie po ich myśli, ale nie chce gdybać). Szczerze mówiąc, w united na chwile obecną nie brakuje chyba mocnych charakterów. Vidic i Rio w defensywie, Fletcher na środku też wydaje sie charyzmatyczną postacią, a po powrocie Rooney’a widać kto dyryguje ofensywą.
Panie Michale. Wenger tym razem nie obwiniał stanu murawy jako głownego winowajce porażki. Po prostu powiedział, że murawa nie pozwalała na płynną gre jednym i drugim więc nie było to doszukiwanie się w tym wszystkim jakiejś winy. Stwierdził wręcz, iż tego wieczoru Arsenal nie mógł się rozwinąć przy świetnie zorganizowanej defensywie całego MU. Co do „wizjonerstwa” Rafała Steca „: z tej mąki chleba nie będzie…ech, ja już nie będę wypominał co takiego proroczego pisał pan Stec w trakcie MŚ po ćwierćfinałach, zwiastując triumf Ameryki Płd. na boiskach w RPA. No ale każdy ma prawo do swoich opinii. Ja jednak cierpliwie poczekam na koniec sezonu. I wiem, jako kibic Arsenalu, że to ja będę miał uśmiech na twarzy. Pozdrawiam
No i co mam powiedzieć. Znowu Ferguson ustawił swoją drużynę tak aby wyłączyć podstawowych graczy a na szpicy postawił Rooneya, który potrafi pomimo asysty obydwu obrońców dosięgnąć piłkę, przytrzymać ją i poczekać na kolegów, lub uderzyć z odległości. Dla mnie osobiści największą porażką jest fakt, że Ferguson nie musiał zbytnio wysilać swojego geniuszu aby Arsenal wyłączyć z gry, Arsenal wyłączył się sam. Arshavin niemrawy i flegmatyczny, Song podający piłkę jak Steve Wonder, Fabregas drepczący w miejscu i myślący już chyba o meczach w koszulce Barcelony, Szczęsny wybijający piłkę prosto pod nogi napastników MU, wybijający niedbale i niecelnie, zwłaszcza w pierwszej połowie. RvP wiadomo, że jeszcze potrzebuje czasu aby odzyskać formę po kontuzji, nie wiadomo czy w ogóle odzyska, Rosicki sam nie bardzo wierzący w to co się dzieje, Nasri zagubiony no i Walcott szarżujący i strzelający w kosmos. W ogóle wczorajsza gra wyglądała tak jakby zebrano garstkę chłopaków przed stadionem, naprędce wyjaśniono im zasady gry, ubrano w takie same koszulki i wygoniono na boisko. A później oglądamy podania na „zapalenie płuc” i strzały o sile podań, podania dwa metry za wbiegającym zawodnikiem i dośrodkowania do nikogo. Najbardziej wkurza, nie że przegrali, bo to się zdarza, tylko że przegrali w złym stylu, bez walki i zaangażowania.
A kto ma im tę walkę i zaangażowanie pokazać? W Arsenalu albo ktoś taki jest świeżo po kontuzji (RvP) albo go w ogóle nie ma – Fabregas to nie jest człowiek, do „pociągnięcia” drużyny jak źle idzie, nawet w formie. Nasri – wysoka forma, ale sam niewiele zdziałał, Arszawin został kompletnie wyłączony z gry przez Rafaela, a Wilshere… może kiedyś.Mam teraz na myśli nie same umiejętności piłkarskie, ale charakter i charyzmę. W tym meczu widziałem wszystko to, o czym pan Okoński mówił od dawna – cherlawi środkowi obrońcy, brak walczaka w pomocy (akurat BR spisywał się całkiem całkiem). United nie zachwyciło, momentami wręcz irytowało (wybijanie piłki w popłochu w 80 minucie), ale 3 pkt zgarnęło, a to one decydują o trofeach.
Dla mnie się wydawało, że Arszawin próbował jako jedyny powalczyć i nie poddawać się. Faktem jest, że Silva Go wiele razy zatrzymał, z czasem jednak ich pojedynki przechylały się na korzyść Rosjanina, który dodatkowo zaczął się przemieszczać po większej powierzchni boiska szukając gry. Wenger go zdjął, a ja nie zrozumiałem tej zmiany, bo na boisku został bezproduktywny Chamakh! Wystarczyło przesunąć Arsza na SS i Walcotta posłać na skrzydło.Arsenal w porównaniu z Manchesterem to drużyna bez charakteru wojownika ale z większym potencjałem technicznym, w PL atut diabłów zdecydowanie bardziej się przydaje. Tyle.
W LM, gdzie sędziowanie jest zdecydowanie bardziej europejskie, gdzie pozwala sie na dożo mniej, w półfinale MU zmiotło Arsenal z powierzchni, to była deklasacja. Na OT tylko dzięki meczowi życia almuni nie skończyło sie więcej niż te 1-0, choć Arsenal długimi momentami pola karnego nie opuszczał, w rewanżu juz tyle szczęścia nie mieli. Tyle jesli chodzi o rzekoma przewagę techniczną. Arsenal ma tylko jeden sposób gry w piłkę, MU ma ich więcej, dostosowuje sie do przeciwnika.
Ja się z tym zgadzam, że Manchester jest drużyną lepszą. Potrafimy grać na każdym stadionie, tworząc siłę wynikającą z kolektywu gdzie każdy ma swoje miejsce i swoje zadania. Potrafimy DAĆ się zdominować, mając w swojej grze defensywnej niesamowitą pewność siebie i koncentrację, co daje zarazem spokój naszym napastnikom na nadchodzące sytuacje, że w razie potrzeby będą następne! Taką siłę mentalną ma jeszcze jedna katalońska drużyna. Jeśli chodzi o technikę, to nigdy nie dominujemy w meczach takiej rangi jak potrafi to robić Arsenal (uznajmy, że wczoraj próbował). Jest tam wystarczająca ilość zawodników o czuciu piłki tak lekkim jak u nas ma kilku, by skutecznie zaciskać pętlę na strachliwych przeciwnikach. Londyńczykom brakuje jednak zawodników zdolnych do obciążeń jakie nakładają wraz z herbem przy starciach z gigantem- u nas każdy ma i zna swoje brzemię i potrafi je okiełznać, będąc częścią w trybiku tworzy monolityczny kolektyw, zdolny rozbić każdą wszech-otaczającą mgłę, która rzekomo nie daje pola manewru. Nie trzeba nam w środku piruetów i setek podanek w poprzek, skoro potrafimy je zatrzymać i dwoma podaniami uruchomić tych od magii z przodu, gdzie maja tyle przestrzeni by wracający pomocnicy zdążyli się zesrać ze strachu biegnąc i tlenu w płucach! Nasza wizja gry, jest mniej oparta na szczęściu i daje poczucie siły, którą przeciwnym drużynom, odbiera.Reasumując balans pomiędzy siła, techniką i taktyką daje wydajniejsze efekty.
Tak ale jeśli przyszło by nam grać z Barcelona to inaczej niz zaparkować autobus pod bramką i liczyć na to ze a nóż sie uda, tego nie widzę. Niestety.Arsenal ma za słabych wykonawców by tak grać, fajnie jak wychodzi, ale na tle naprawdę dobrej drużyny wyglądają nieporadnie, z barcelona rok temu wyglądali jak tania chińska podróbka mierząca sie z oryginałem.
Zgadzam się. W tej chwili równie dobrze jak my funkcjonuje tylko Barca (oczywiście ich styl jest inny). Chelsea przechodzi załamanie- z którego za szybko, jeśli w ogóle wyjdzie to może już nigdy kolektywu nie stworzyć. Arsenal to nadal władca ognia- niezrównany wśród owadów, rutynowo pada wśród zwierząt. Tottenham jeszcze nie dorósł do wyzwań jakie stoją przed Top4 choć ma potencjał, a City to niestety tylko kwestia czasu i pieniędzy. W Europie Real powoli, powoli coś zaczynać grać sensownego. Co ciekawe, wydaje mi się, że Mou chce stworzyć coś podobnego do United, mianowicie, silna defensywa (odstają) i skuteczny atak (już to mają). Jedno i drugie bez siebie nie funkcjonuje, więc na razie jak Arsenal rozbijają wszystkich co nie potrafią się bronić, a jak przychodzi kolektyw dostają w ciry. Włoskie drużyny… eh Inter bez Mou to już nie kolektyw, a Ac Milan za bardzo zależy od Ibry. Hehe, na prosty rozum mamy mistrza i finał CL z Barcą! 😉 Na wszelki wypadek, napiszę jeszcze dziś list z życzeniami do Świętego Mikołaja (dopisze Real na mistrza Hiszpanii)!!! 🙂
Co do autobusu. Zastanawia mnie fenomen z poprzedniego sezonu Interu i mecz z Barcą w Mediolanie 3:1! To nie był autobus, tam było widać przejawy zwyczajnej kontroli- którą Barca tak łatwo ogrywa. Gdzie tkwił szkopuł? Możliwe jednak, że z Villą zamiast Ibry w ataku, taki cud jest już niemożliwy.
Myślę ze fantastyczna atmosfera na san siro duzo zrobiła, Ferguson często powtarza ze fani nie zdają sobie sprawy jak duży wpływ na mecz mogą mieć. Inter zagrał z wielkim oddaniem, walczył o każda piłkę nie odpuszczał, no i nie pozwalał na rozgrywanie w środku pola, często odbierał tuz po własnej stracie, dzięki czemu miał tą chwile na skonstruowanie akcji, sneijder to mistrz znajdowania najkrótszej drog do bramki.Mecz na San Siro był jednym z lepszych jakie widziałem w tamtym sezonie, naprawdę super. Barcelona mnie irytuje, nie pojmuje dlaczego tak świetni gracze, zniżają sie do symulowania, w takiej intensywności. Symulanctwo najgorszej wody, nie zeby dostać karnego, ale zeby zawodnik dostał kartkę. No i po 90% strat padają na murawę jako ze sa niby faulowani.Arsenal ma 50% szans na hiszpańską drużynę w LM, to w moim przekonaniu 50% szans na odpadniecie. W jednym meczu, owszem każdy morze wygrać z każdym, ale tu są aż dwa, czyli niwelują w pewnym stopniu wpływa farta na wynik.Co do Realu, to myślę ze to nie ten rok. Jose musi mieć troche czasu, a jego drużyny zazwyczaj w drugim sezonie dopiero pokazują swoje prawdziwe oblicze. Co nie zmienia faktu że w ciemno stawiam na Real w potyczce z kanonierami, gdyż Jose>>>>>>>>Wenger.
True True!!! :-)Dodam tylko, że nie ma nic tak dobrego na sen jak gra ofensywna Barcelony. Czyli graj tyle w poprzek, aż im się odechce bronić. Genialne! NUDNE!
Trzeba też pamiętać iż na ten pierwszy mecz z Interem do Mediolanu Barcelona jechała autokarem,a nie zwyczajowo samolotem się śmigneła(jak pamiętamy słynne wulkany się rozbujały wtedy ;)) więc może to też jakiś tam wpływ na dyspozycję Blaugrany miało.
Problemem Arsenalu jest to, że na nich te wybijanie piłki w 80tej minucie wystarczy. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, koło 80tej minuty pomoc Arsenalu wymieniała sobie w najlepsze podania w poprzek boiska, a United stało… i odpoczywało sobie. Chłopcy Wengera zagrali bez pomysłu, nie wiedzieli jak wciągnąć United na swoją połowę, albo zwyczajnie się tego bali. Arsenal grał swoje jakby to on wygrywał… Wiem, że to ryzykowne – ale w takim momencie meczu trzeba wciągnąć przeciwnika na swoją połowę, odebrać piłkę i szybko podejść pod pole karne przeciwnika. Warto dodać, że chyba jedynie Arszawin i Walcott spróbowali uderzać z dystansu – może tutaj trzeba było poszukać szczęścia. Kanonierzy po prostu nie mieli pomysłu na grę – taktyka Wengera jest bardzo czytelna i Fergie najwyraźniej doskonale wie jak sobie z nią radzić
Największy talent Angielskiej piłki, oczywiście Jack Wilshare napisał na swoim twitterze:“To be honest the pitch was shocking! Wanted to stop us playing!”Czyli w tłumaczeniu chcieli powstrzymać nas od grania.Mógłbym w swoim stylu wyszydzić tą bzdurę, ale sie powstrzymam, z szacunku do stwierdzenia Fablokeirosa o niepotrzebnym jadzie.
Wilshere sam się ustosunkował, nie musisz komentować:”Wow lot of people saying I’m blaming the pitch for the result!? Just said the pitch was poor! Get your facts right!”
Dwa słowa o Szczęsnym -> http://transfersblog.pl/2010/12/wojtek-i-wenger/
alasz mam takie pytanie (wpis do poprzedniego tematu): w którym miejscu ktoś obejmuje VDS’a przy golu Terry’eg, bo oglądam, oglądam i dopatrzeć się nie mogę. Piłkarze Chelsea od VDS’a są hej hej daleko.
Tam chyba pajacyka zrobił Brown jak dobrze pamiętam. Został porażony piorunem xD
Szkoda ze na youtubie nie ma to bym wskazał klatkę, valdesowi tez nie przeszkadzali? Van der sar nie miał możliwości nawet się rzucić. W tym tygodniu spotkanie dwóch najlepszych drużyn w angli, nie roztrzygnie mistrzostwa, ale będzie miało duży wpływ na psychikę zwłaszcza Chelsea.
alasz nie trzymali van der sara. Piłkarze CFC nawet nie byli blisko niego. Przecież właśnie oglądałem tę bramkę 1000 razy i wiem co mówię. Brown się wywalił a nie Edwin. A z Valdesem to może i prawda ale to nie w pół finale miało miejsce, tylko 1/8 chyba 2004/2005.
„Szkoda ze na youtubie nie ma to bym wskazał klatkę, valdesowi tez nie przeszkadzali? Van der sar nie miał możliwości nawet się rzucić”.Otóż jest na youtubie. Czekamy z niecierpliwością na wskazanie klatki. youtube.com/watch?v=PvcWTBdvjCwTaki właśnie z ciebie ekspert. Żal.
W tym golu nie chodzi o faul. Na spalonym jest Drogba, który absorbuje VDS próbując uderzyć piłkę.
http://www.2shared.com/photo/crFdifWr/beztytuu.htmlMoment strzału Terry’ego. W życiu mi nie wmówisz, że Drogba jest bardziej wysunięty w stronę bramki, niż leżący na murawie Brown. Nie ma wiadomo czego we wsi 🙂
Zobacz 1:51 filmiku i oceń czy Drogba przy uderzeniu Terrego jest na spalonym. Pozdrawiam
To w końcu spalony (jeśli tak to wątpliwy) czy faul? Znów cytat z alasza: „ktos obejmuje edwina (…) trzymamy bramkarza i strzelamy”. „Obejmuje”, „trzyma”, „łapie w pół”, „rozwiązuje mu sznurówki” czy „przeszukuje mu kieszenie”? – i która to klatka, ponawiam prośbę, nie mogę się tego dopatrzeć.A może, skoro wykluczono faul i spalonego, spróbujcie z faulem na Brownie.
http://www.youtube.com/watch?v=WJbL6IBkX5sten sam mecz, sędzia znów „oszukał” MU. Faul Drogby ewidentny
Ten film wideo zawiera treść od partnera FA Premier League, który zablokował go na mocy praw autorskich.
youtube.com/watch?v=PvcWTBdvjCw Pewnie chodzi o chamskie zachowanie drogby ukazane około 1min10sek. Świnia z tego drogby. Tak walnąć klatą przeciwnika. Dlaczego nie czerwień?!! Jakby sędzia go słusznie wyrzucił to drogba nie „przytrzymywałby” potem VdSara. Może chodzi o jakąś przenośnię – przytrzymywał spojrzeniem wykorzystujac jakieś afrykanskie czary. Fuj, drogba, wstydz się.
Coś mi sie pomieszało, palnąłem bzdurę, ale wiedziałem ze coś było nie tak i jest nie tak jak widać. Pomyłka w stwierdzeniu co było nie tak, co nie zmiena faktu ze gol nie prawidłowy. No i jeszcze sam rzut wolny, nie było tam faulu.
dobra, nie ma co gadać co było kiedyś. Zobaczymy co będzie teraz. Miejmy nadzieje, że wygra lepszy, bez pomocy sędziego. Pozdrawiam
alasz, ja też mam pytanie. nie mogę się dopatrzeć tego gościa, który po przejściu piłki dobijałby z metra, gdyby nie ręka Clichy’ego. Napisałeś: „Za błędy sie płaci, piłka leci na rękę? Uniknij, podnieś ją, obróć, schowaj sie, nie wiem, dla mnie możesz zrobić salto nawet kucnąć zatrzymujesz łapą-karny, jakby przeszła to ktos mógł dobic z metra”. Gdybyś znów miał problemy z obsługą youtube’a, podsyłam link i czekam na rzeczową analizę. youtube.com/watch?v=KBfaFrjgjl8
Ten film wideo jest już niedostępny z powodu otrzymania roszczenia dotyczącego praw autorskich przez NetResult.znajdzcie na innym serwisie… bo narazie niczego nie da sie zobaczyc, tak dobieracie portale. a sam chetnie bym looknal…
Ten film wideo jest już niedostępny z powodu otrzymania roszczenia dotyczącego praw autorskich przez NetResult. Nie przejmujmy sie jednak mam inne powtórki aktualnego meczu. Wiec tak najpierw ręka Chamakha, piłka leci, nie jest popychany, chce coś zrobić, nie wiadomo co ale nagle pada na murawę i piłka dotyka reki zmieniając tor lotu piłki-karny.Clichy to zgodzę sie ze dyskusyjny, sytuacja nie jednoznaczna, ja bym teraz wydaje mi sie ze bym ni dał, ale pierwszy jest w 100%.Obiecałem poprawę, ale jestem uczulony na pewna ludzka dolegliwość o której einstein mówił że jest „z pewnością nieskończona”, dlatego tez z tobą skończyłem.
Rozumiem. A co z tym gościem, który czeka na metrze, by wbić piłkę do siatki, ale uniemożliwia mu to clichy?
Obawiam sie ze nie zrozumiałeś. Skończyłem z tobą jakąkolwiek rozmowę gdyż nie mogę jednocześnie spełnić obietnicy i Ci odpowiedzieć. Tak gwoli wyjaśnienia ostatniego akapitu.
Uhm. Ostatni twój wpis to dowód na to, że udaje ci się nie odpisując, odpisać. Gratuluje. To rzadki talent. Pielęgnuj go. MOże więc jeszce raz, plis, odpiszesz nie odpisując i wyjasnisz, co z tym gościem na metrze. Chyba że tego gościa też ktoś „obejmował” jak VDSara i należał się nie jeden a dwa karne! Wtedy rooney po pierwszej próbie powinien dostać drugą!I jeszce jedno. Piszesz, że średnia wieku graczy united to 26,5 a kanonierow 25,6. Rozumiem że VDSara i szczesnego nie liczysz, bo nie pasuje ci to akurat tym razem w dyskusji. A sporo to zmienia: arsenal 25,1, a united 27,7. Te liczby i tak nie maja znaczenia, ale pokazują jak kłamliwie argumentujesz swoje opinie. Może następnym razem jak zagrają w środku wilshere i scholes nie liczmy środkowych pomocnikow.
„Średnia wieku graczy Z POLA w MU 26,5 w arsenalu 25,6.””Za błędy sie płaci, piłka leci na rękę? Uniknij, podnieś ją, obróć, schowaj sie, nie wiem, dla mnie możesz zrobić salto nawet kucnąć zatrzymujesz łapą-karny, jakby przeszła to KTOŚ mógł dobic z metra”. Wyjaśniam dlaczego nie można zatrzymywać piłki ręką, bo może, odbije sie jeszcze od czyjejś nogi, od kępy trawy, morze wiatr ja zdmuchnie, nie wiem, pisze dlaczego nie można zatrzymywać. Ogólnie nie w tej jednej sytuacji.Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, nie obrażam cie, stwierdzam fakt.Zrozumiałeś co tu jest napisane? Polecam wypowiedz einstaina o teorii nieskończonego wszechświata.”Obiecałem poprawę, ale jestem uczulony na pewna ludzka dolegliwość o której einstein mówił że jest „z pewnością nieskończona”, dlatego tez z tobą skończyłem.” Teraz wyjaśniłem wszytko. Żegnam bo ode mnie to definitywnie ostatnie słowa.
„Wyjaśniam dlaczego nie można zatrzymywać piłki ręką, bo może, odbije sie jeszcze od czyjejś nogi, od kępy trawy, morze wiatr ja zdmuchnie, nie wiem, pisze dlaczego nie można zatrzymywać”. Uhm. Ale to wszystko w jednej akcji? Wybacz, że dopytuję, ale nie umiem czytać ze zrozumieniem jak w swej przenikliwosci raczyles zauważyć. Jeśli w jednej akcji to zabiłeś mi klina, chyba dziś nie zasnę, będę sobie próbował to wyobrazic. Czyjaś noga, potem kępa, a na końcu podmuch morza lub wiatru, bo nie mogę się połapać? Kurde, całe szczęście w takim razie że clichy to zrobił, strach pomyśleć co by się stało gdyby na old trafford odezwały się „morze i wiatr”.
Link już nie działa. Youtube często blokuje filmiki z PL. Tu nowy odnośnik: 101greatgoals.com/videodisplay/clichy-handball-manchester-unitedarsenal-7849217/
Witek, masz ciekawe podejscie. Zespolow nie mozna porownywac na podstawie ilosci zdobytych trofeow, bo to historia, nie mozna na podstawie sytuacji w tabeli, bo ta sie moze za kolejke zmienic, nie mozna na podstawie jednego meczu, bo taki mecz kazdy moze wygrac z kazdym. To powiedz mi, na podstawie czego mozna stwierdzic czy MU jest lepszy od Arsenalu? Badz odwrotnie. Mnie to troche przerasta. Takie myslenie, jak politykow PiSu po wyborach samorzadowych, ktorzy gdzie nie spojrzec to wygrali, tylko jakos argumentow brak. Ale juz tylko 9% straty do PO, w jakiejs tam gminie zdobylismy wladze, gdzies tam prezydenta. A PO to juz za rok straci wladze, tak cienko przeda. Niedlugo przeczytam, ze Arsenal jest lepszy od MU bo dluzej utrzymuje sie przy pilce. Bo zadnego racjonalnego argumentu nie uslyszalem z ust kibicow Kanonierow, za wyzszoscia sportowa ich zespolu. Pozdrawiam (przyklad polityczny byl tylko dla zobrazowania sytuacji, w zadnej mierze nie utozsamiam Cie z PiSem)
„Kiedy którykolwiek zespół zapewni sobie mistrzostwo (choćby to miało miejsce już w marcu) aż do początku kolejnego sezonu nie można będzie polemizować tym że to on jest najlepszy. Ale od sierpnia będą musieli to od nowa udowadniać. Tak to widzę.”Tak to napisał. Oznacza to nie mniej nie więcej drużyna jest lepsza czy też gorsza, jako ze z reguły mistrzostwo zdobywa sie w maju, przez zatrważający okres 2, 5 miesiąca. Odpowiedz na twoje pytanie przez 9,5 miesiąca brzmi: nie wiadomo. Nie doszukuj sie tutaj logiki. Prędzej wyjdź na ulice z kilofem i kop w pierwszym napotkanym miejscu, masz większą szanse na znalezienie tam złóż ropy niz na odnalezienie w jego wypowiedzi sensu.Sorry, ale moja wyżej wspomniana alergia tak na mnie działa.
Musi cię zatem bardzo boleć, że aż do maja najlepszym angielskim zespołem jest chelsea. Swoją drogą dziwni ci fani the blues. Mając taką wspaniałą okazję (no przecież to wciąż mistrzowie) nie podkreślają na każdym kroku tego że są najlepsi, nie gnoją innych, wykazując na każdym kroku swą wyższość, tylko skupiają się na obecnym sezonie, ciesząc się po prostu ze zwycięstw i przeżywając porażki.
Ale ja nie piszę, ze nie można porównywać. Po prostu jedenym kryterium może być według mnie zdobycie trofeum lub wyższej lokaty w danym sezonie. Na przykład twierdzenie, że united było w zeszłym sezonie lepsze jest oczywiscie sluszne. W tym? Dowiemy się. Gdyby oceniać tylko sytaucję w ostatnich seonach należałoby uznać, że city jest słabsze np. od aston villi, a tottenham od liverpoolu.Oceniać zespoły na podstawie ilości zdobytych trofeów, historii? OK, ale ilu ostatnich sezonów? 3, 5, 100? Sytuacja w tabeli. Czyli przed meczem na old trafford to arsenal był najlepszym zespołem w lidze? A kibice kanonierow powinni wtedy za wszelką cenę okazywać fanom innych drużyn, to że kibicują dziadowskim klubom, bo najlepszy jest arsenal? Nie, nie był najlepszy i nie powinni okazywać.Pojedyncze mecze. Dobra, ale które. Taką zasadę przyjmują fani w pojedynkach derbowych np. w krakowie. Załóżmy że Cracovia wygra z wisłą ale wiślacy skoncza sezon na 4 miejscu a cracovia na 6. Kto jest lepszy? Wisła. Kto jest lepszy? Czy naprawdę nie dostrzegasz, że w tym jest właśnie sens ligowej CAŁOROCZNEJ rywalizacji, żeby to rozstrzygnąć?Skoro już piszesz o polityce. PiS kilka kolejnych „sezonów” przerżnął. I przedstawianie porażek jako wygranych to wyraz zakłamania i manipulacji. Ale czy to oznacza, że nie ma szans w kolejnych wyborach? Nie. (niestety ;)). I jeszce jedno. Czytam blog regularnie i naprawdę nie widzę tu opinii fanów arsenalu mówiących, że kanonierzy są lepsi od united. Że ferguson to cienias. Żadnych opinii o tym że united nie ma szans na mistrzostwo. Kpienia z united, wyśmewania ich porażek. A w odwrotną stronę? Poczytaj np. alasza. Nie dziw się więc że atakowani bezustannie kibice kanonierów się odgryzają, czasem nieprzyjemnie. Ale to w rewanżu.Jeszcze raz powtarzam: i arsenal i united mają przed sobą sporo spotkan, w których muszą dopiero wykazać kto jest W TYM SEZONIE lepszy. Pozdrawiam
Witek dla alasza nawet zwycięstwo w lidze nie oznacza, że drużyna, którą ją wygrała jest najlepsza. Na koniec poprzedniego sezonu twierdził, że i tak Chelsea jest słabsza od MU, bo wygrała z nimi dzięki sędziom.
Jakoś mnie to nie dziwi 😉
Nie twierdziłem ze jest słabsza, ale twierdze ze oba wyniki bezpośrednie sa wypaczone przez sędziów, co podtrzymuje. To Chelsea jest mistrzem, nie mam z tym żadnego problemu, bo to świetna drużyna którą można porównywać do MU, co wielokrotnie udowadniała, różnice są marginalne tak zwana „forma dnia”. Daleki jestem od porównań Chelsea z kanonierami, bo to inny poziom, it’s prooven.O Arsenalu tego powiedzieć nie mogę a jak ktos pisze ze na 11 graczy z obu ekip widziałby 2, ewentualnie 4 z MU to ciężko nie wyszydzić. To tak jakbym dostał list z zaproszeniem.Ian Wright przyznał racje Evrze, tym samym i mojej skromnej osobie. Jeśli ktoś będzie insynuował ze wigan jest lepsze od MU, tez będę mocno protestował.Można dyskutować gdy drużyny są blisko siebie, a nie sa. Patrice Evra powiedział że dla niego rywalem o tytuł jest Chelsea, ja sie pod tym podpisuje.Arsenal może udowodnić że sie myle, wtedy będe bił sie w pierś, na dzis dzień przytaczam inny cytat.”Wariat-osoba powtarzająca te same czynności, a oczekująca różnych rezultatów”, same old Arsenal, nic się nie zmieniło a więc będzie mistrzostwo, bo skoro nie udało się za żadnym razem to musi udać się teraz.Ja nie walczę z kibicami Arsenalu, znam wielu myślących racjonalnie, ja walczę brakiem realistycznego spojrzenia niektórych ludzi na możliwości tej drużyny. Zostawmy juz ten temat.
Troche mnie przekonales. Ale tylko troche ;] Po 1, pewnie ze mozna oceniac zespoly za dokonania, bo inaczej to jakakolwiek proba zmierzania potencjalu klubu nie ma sensu – przyszlosci nie znamy, nie wiemy kto lige wygra, a jak juz ja wygra, nie wiemy czy znow wygra ja za rok. Dlatego wszystkie koszyki np. w LM ukladane sa na podstawie wynikow z ilus tam sezonow. Wiadomo, ze nie 100, ale juz 5 – czemu nie? Skoro MU przez 5 sezonow byl wyzej od Arsenalu, to nie znaczy, ze w tym tez bedzie wyzej. Ale jednak znaczy, ze jest silniejszym klubem. Nie wiem, jak mozna tu zaprzeczac.Ten sezon moze wygrac Bolton. I powiesz, ze to lepszy sportowo klub od MU, Arsenalu, Chelsea? Widocznie Ty tak. Ja nie. Ja powiem, ze mial bardzo udany sezon. Nie umiem ocenic sily klubu na podstawie tylko tabeli z 1 sezonu. To samo z bezposrednimi spotkaniami. Trzymajac sie tej Wisly i Cracovii (sytuacja hipotetyczna, nie interesuje sie polska liga). Zalozmy tak jak mowisz, ze Wisla skonczy 4 a Cracovia 6. Ale jesli 7 ostatnich pojedynkow bezposrednich wygrala Cracovia to kto jest lepszy? Nadal Wisla? Ja juz bym tak latwo wyroku nie wydawal. Z aktualna sytuacja w tabeli w trakcie sezonu zgoda – to nic nie pokazuje. Wracajac do polityki. Pewnie ze PIS moze wygrac. Ale jak wygladaja jego politycy wpierajacy nam, ze jest inaczej niz jest ;]?Ja tez czytam tego bloga, od bardzo dawna, i nie przesadzaj. W sensie jesli juz ktos „jedzie” po Arsenalu, to tylko Alasz, a to i tak rzadko, ostatnio sie troche to zintensyfikowalo. Ale wiele jego wypowiedzi jest prawdziwych, tylko nie klopocze sie tym, zeby owinac je w ladny papier. I to (prawie) nigdy nie jest krytyka niepoparta argumentem. Moze czasem niezbyt elegancka, ale przewaznie merytoryczna. Bo z Twojej wypowiedzi wynika, ze kibice the Gunners sa grzeczni i kulturalni, a kibice MU obrazaja innych. A w moim przekonaniu wszyscy (teraz Alasz obiecal pohamowanie swoich zapedow ^^) na tym blogu sa kulturalni.A tak na sam koniec, chyba podstawa w ktorej sie rozminelismy, jest wytluszczona w ostatnim akapicie Twojej wypowiedzi. Bo faktycznie, kto W TYM SEZONIE bedzie najlepszy, ciezko stwierdzic. Ale kto jest lepszy na przestrzeni ostatnich lat aż do dzisiaj, juz, moim zdaniem, zdecydowanie latwiej ;]Pozdrawiam
Ok, szanuje odmienną opinię. Ale…Po pierwsze, liga to nie puchary, gdzie łatwiej o „przypadkowe” zwycięstwo. Tu jest 38 kolejek, wygra ten kto w czasie długich 10 miesięcy grał najrówniej. Tu nie ma miejsca na przypadkowe rozstrzygnięcia. Jeśli rzeczony bolton wygrałby PL, rzeczywiście znaczyłoby to – moim zdaniem – że jest najlepszy. Jaki byłbvy sens ligowej rywalizacji, gdyby – po wywalczeniu tytułu – odmawiać mu tego, że okazał się najlepszy. Co w takim razie zyskałby, skoro i tak jest „słabszy”. I czy taki np. united czy chelsea nie przejęłyby się przegraną, skoro i tak w ostatnich latach były lepsze?Jeśli barcelona – wyraźnie lepsza od realu w ostatnich latach – przegra w tym roku ligę, będzie dalej można mówić że jest najlepsza? To po co w ogóle ta liga?Piszesz: „Bo faktycznie, kto W TYM SEZONIE bedzie najlepszy, ciezko stwierdzic. Ale kto jest lepszy na przestrzeni ostatnich lat aż do dzisiaj, juz, moim zdaniem, zdecydowanie latwiej”. Oczywiście, jeśłi potrzebna wam taka świadomość, że wasz klub jest lepszy, to ok. Tylko jeszcze raz: co wam z niej będzie jeśli przegracie tytuł po raz drugi z rzędu (nie przepowiadam, rozważam możliwość).?Pozdrawiam
Na wstepie zaznaczam, ze nie chce pokazac, ze ktorys z tych zawodnikow jest lepszy a ktorys gorszy – serio. Tak tylko przegladalem oficjalne statystyki PL i spojrzalem kto ile popelnil fauli. Ciekawa sprawa. W tym 'miekkim’ Arsenalu, Alex Song jest na 4 miejscu w lidze, z 36 przewinieniami w 1405 minut gry. Z kolei rzeznik Fletcher, jest na miejscu 179 z 9 faulami w 1241 minut. Podkreslam jeszcze raz, nie pokazuje, ze Fletcher jest lepszy, bo po 1 moim zdaniem najlepszym DM byl Roy Keane, a on mysle ze nigdy z podium tej klasyfikacji nie zszedl, a po 2 Fletcher w tym sezonie gra piach. Pisze to raczej jako taka ciekawostke, zeby troche obalic mit zarowno Arsenalu bojacego grac sie fizycznie, jak i graczy MU faulujacych kiedy sie da. Rio Ferdinand przed meczem z Arsenalem mial jakas kosmiczna serie spotkan bez popelnienia przewinienia. A kartke to juz w ogole nie wiem kiedy on dostal. Nie pamietam czy w ostatnim spotkaniu to sie zmienilo. Wjechal tam w kogos z buta przy wyskoku (dosc przypadkowo), ale faulu sedzia nie gwizdnal.
Krotka rehabilitacja Keane’a. Gosc wg statystyk faulowal rzadko… Alex Song juz go przegonil w tabeli fauli ulozonej od poczatku PL (podobnie jak m.in. Evra czy Valencia). Jaki z tego wniosek? Ze statystyka przewaznie 'gie’ pokazuje, i ze Keane lubil rzadko, ale intensywnie (nie pochwalam, zeby nie bylo). Prowadzi w klasyfikacji Kavin Davies i szybko nikt go nie przegoni… Ma 820 przewinien, a nastepny w stawce, George Boateng, 594…
Rio dostał tylko 2 żółte kartki w całej histori swoich występów w reprezentacji Anglii. Niesamowita statystyka jak na obrońce.Co do samego Fletcha to wydaje mi się ze on jest zajechany, chyba grał nawet w LM. Oj Hargo hargo, gdybyś tylko był wśród żywych.
Kolega pyta kolegę: jak było na wakacjach w Izraelu?- Świetnie.- Byłeś przy Ścianie Płaczu?- Tak, ale nie mogłem podejść bliżej, bo było przed nią pełno kibiców Arsenalu!
Świetny dowcip. I taki prawdziwy. Rzeczywiśćie też ich tam widziałem, płakali nad bezbrzeżną głupotą i zakompleksieniem niejakiego nba.
Nic tak nie przeszkadza w rzeczowej dyskusji o piłce, jak oddani kibice jakiejkolwiek drużyny.
Dlatego najlepiej się słucha bezstronnych ekspertów (Engel, Gmoch Strejlau).Piłka wyzwala olbrzymie emocje i trudno spokojnie o niej rozmawiać.
W sumie trafna uwaga dziaam, aczkolwiek, zauważ, że bez takich kibiców ten sport nie byłby tym samym, bo to ludzie w końcu sami siebie nawzajem nakręcają swoim kibicowaniem i wypowiedziami, i to jest moim zdaniem jednym z absolutnie głównych faktorów popularności tego sportu. Gdyby piłka nie miała tak dużego i zagorzałego fanbase’u, prawdopodobnie nie byłaby najpopularniejszym sportem świata.Ci oddani fani to tzw. dobrodziejstwo inwentarza.Chociaż osobiście zamieniłbym 'oddanych kibiców’ na 'fanboyów’ – wtedy zgodziłbym się już w 100% (jak to właśnie na Stecowym blogu jest, na którym już nie czytam praktycznie komentów, bo od jakiegoś czasu właśnie takie bezsensowne przerzucanie się 'argumentami’ tam panuje…).Alasz z Jaskierem i Witkiem faktycznie trochę przesadzają i robią niepotrzebnego flejma. W sumie bezsensowna spirala, w której wszystko zabrnęło tak daleko, że na zmianę jeden z drugim poczuwają się do odpowiedzialności 'obrony honoru’ swojej drużyny i brną tylko dalej – jak to w błędnym kole.
Racja – osobiście też takiego przerzucania się doświadczyłem (jeszcze nie dziękowałem, a powinienem, za obronę). Więc konkluzja jest taka, że dyskusja ok, argumenty ok, ale czego nie można aprobować, to obrzucanie się inwektywami. To jak dla mnie jest zdecydowanie za dużo – szczególnie u Majkela…. Więc może czasem po prostu przyjąć zasadę, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem i poczekać na wyniki rywalizacji na boiskach?
Wskaż mi, proszę, choć jeden komentarz, w którym to ja zacząłem pyskówkę. Taki, w którym bym zaatakował united albo ich kibiców jako pierwszy. Nie znajdziesz. Ale kiedy czytam kolejne złośliwości czy przykłady niekompetencji alasza, trudno mi milczeć. CZy dowcip użytkownika nba o ścianie płaczu też ma stanowić początek merytorycznej dyskusji?Załóżmy że w niedzielę united przegra z chelsea. Czy będę wtedy gnoił united, pisząc że grają w siatkówkę, że to klub klasy wigan (alasz zdaje się nie widzi róznicy między nimi – z całym szacunkiem dla wigan – a kanonierami), że włsnie stracili szanse na mistrzostwo co ten mecz dogłębnie pokazał? Nie, nie będę. KOlejna sprawa. Żaden z kibiców arsenalu nie zaczął jako pierwszypisać o wątpliwym karnym po ręce clichy’ego. To alasz musiał sobie ulżyć, pisząc kilkakrotnie o grze w siatkówkę. MOżesz mówić że jestem fanboyem. Tylko wiesz co, ja wcale nie nazwałbym się jakimś zagorzałym fanem arsenalu. owszem, lubię ich, ale tak jak lubię everton czy tottenham. Tak, tak, to możliwe. Arsenal i tottenham równocześnie. Podoba mi się piłka, jaką grają. Nie znoszę zaślepionych fanbojów, choć rzeczywiscie tacy zawsze w futbolu byli są i będą. Najgorsze jest to kiedy mienią się piłkarskimi ekspertami kompromitując się przytaczanymi „faktami”. Jak choćby łapanie w pół VDSara w meczu z ubiegłego sezonu. Gość truł o tym tygodniami, nie chciało mi się wcześniej sprawdzić, a nie pamiętałem tego gola. i co się okazuje? Takiego zdarzenia nie bylo! TRwanie w przeświadczeniu że oto tytuł zabrał nam trzymający nazego bramkarza zawodnik rywala zwiastuje poważne problemy. Jak mozna nie pamiętać tak ważnego meczu? Takich wyśmiewqnych nawet przez innych fanów diabłów „faktów” było więcej. No i jeszzce słynny cleverley. Tez sobie nie przypominam by jakiś fan kanoniwrów wychwalał pod niebiosa wilshere’a, dopoki alasz nie wysmiał go , piszac że jest on pionkiem przy cleverleyu. BO tak i już! To alasz pisze o tym ze musi bronić honoru united i protestowac przeciw nazywaniu ich rozpadajacym się ze starości milanem. Problem w tym ze takiej opinii wygłoszonej przeze mnie czy kogos innego tu nie widziałem. Owszem, było o tym że sporo swietnych piłkarzy united konczy kariery i trudno ich będzie zastąpic obecnymi. Czy to jest obrazliwe i fanbojowskie?Podsumowując, na zaczepki i złośliwości będę reagował, przykro mi.Pozdrawiam
Słuchajcie Panowie, w związku z tym, że zrobiła nam się „dyskusja o dyskusji” (osobiście nie mam nic przeciwko, tylko w rozsądnych proporcjach i w stosownej formie), to może wróćmy do tego, co nam trochę umknęło w tym emocjonującym tygodniu? O zwolnieniu Allardyce’a bardzo ostro wypowiedział się SAF, ale jeszcze ciekawsze jest to, jak cała sprawa ma być rozwiązana. Łączono ze stanowiskiem w Blackburn samego boskiego Diego (podobno rzeczywiści władze klubu były z nim w kontakcie – nie opuściłabym do końca sezonu ani jednego meczu Rovers, gdyby zaszczycił on swoją obecnością ławkę w Blackburn :)), ale ostatecznie, na dzień dzisiejszy z Blackburn płyną wieści, że władze klubu są zdecydowane na zatrudnienie Brytyjczyka, dzięki któremu drużyna zaprezentuje dobry futbol i osiągnie czwarte, piąte (i to chyba co najmniej) miejsce w tabeli (nie doprecyzowano horyzontu czasowego). Tymczasowym (chyba) rozwiązaniem o dziwnie długim okresie realizacji jest prowadzenie BR przez Keana do końca sezonu, bo uznano, że na tak „krótki okres” nie ma sensu sprowadzać kogoś nowego, a oni chcą się rozejrzeć i na spokojnie podjąć decyzję. Skoro mają walczyć (co najmniej) o top 4, to pasowałoby oprócz wymiany trenera porozglądać się za wzmocnieniami. I to całkiem poważnymi. Generalnie, cała sprawa się wydaje mocno naciągana, a niektóre deklaracje władz – nieco kosmiczne.Tak przy okazji, przypomniało mi się, że jakiś czas temu w prasie pojawiły się wieści, jakoby Maradonie zaproponowano prowadzenie reprezentacji Iranu. Alkoholik z różańcem w ręku w Iranie, prowadzący drużynę narodową. Ten, kto to wymyślił ma naprawdę nietuzinkową wyobraźnię.
Blackburn lepiej niech uważa, żeby się nie znalazło w top 4, ale na końcu tabeli. A może nawet i top 3. Wtedy za rok sobie powalczą o top 4 ale Championship.
Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że tym właśnie się skończą mocarstwowe plany 🙂 Ja oczywiście rozumiem długofalową strategię budowania coraz silniejszej pozycji drużyny i to, że właściciele każdego klubu chcieliby, by włączył się on w walkę o najwyższe cele (może niech sobie Rooneya kupią), ale nagłe zwolnienie trenera w środku sezonu do długofalowej strategii nijak nie pasuje. Piszę „długofalową”, bo BR nie jest drużyną która z marszu, tylko i wyłącznie dzięki zmianie trenera jest w stanie za kilka miesięcy włączyć się w walkę o top 4. Zresztą, trener został zwolniony z dnia na dzień, ale z zatrudnieniem jego następcy mają niby czekać do końca sezonu, bo nie ma co się spieszyć. Czemu więc teraz się pospieszyli i nie dali Allardyce’owi prowadzić Rovers do końca sezonu?
Masz rację. Najbardziej kuriozalne w tym wszystkim jest zwolnienia Sama właśnie teraz, tuż przed świąteczno-noworocznym maratonem, przy jednoczesnym komunikacie o braku pośpiechu w kwestii poszukiwania nowego menadżera. Ciekaw jestem, jak brak Allardyce’a wpłynie na nieco toporny styl gry Blackburn. Czy to „zasługa” Sama czy wykonawców?Mnie trochę szkoda Allardyce’a. Często narzekano na styl jego drużyn (wcześniej Bolton), ale też w meczach z nimi wynik był często loteryjny. Chociaż pewnie znajdzie szybko zatrudnienie, ja obstawiam West Ham (Grant dostał jakieś ultimatum). Swoją drogą to mogłoby się udać. W WH jest paru „walczaków”, którzy mogliby realizować twardą, opartą na destrukcji grę, z jakiej słynęły drużyny Big Sama.
Władze BR zachowały się tak, jakby zwolnienie Allardyce’a było z jakiegoś powodu pilne i trzeba je było przeprowadzić w tym trudnym okresie, w przeciwieństwie do wyboru jego następcy. To albo chcą oni osiągnąć korzyści/zmianę natychmiast (czyli zwalniają trenera, którego praca nie jest przez nich najlepiej oceniana, żeby zatrudnić takiego, który zagwarantuje osiągnięcie pożądanych efektów jak najszybciej), albo nastawiają się na jakiś dłuższy horyzont czasowy (wtedy to zwolnienie nie ma sensu, rozsądniej jest poczekać do końca sezonu, zobaczyć, jakie miejsce wywalczy drużyna, pomyśleć o perspektywach na sezon kolejny, wzmocnieniach, itp.). Im wyszło i to, i to, przy jakichś nie do końca zrozumiałych tłumaczeniach.Co do stylu, to zobaczymy, chociaż ciężko sobie wyobrazić, że piłkarze nagle zaczną uprawiać jakiś wyjątkowo finezyjny futbol. Ciekawe jest też, jak ma wyglądać robota „tymczasowego” trenera – czy będzie on miał wolną rękę w prowadzeniu drużyny, czy ma się on skupić na tym, żeby nie popsuć za wiele, a jednocześnie nie przesadzać we wdrażaniu swojej myśli szkoleniowej, bo w końcu za kilka miesięcy zespół ma poprowadzić ktoś inny. Szczerze mówiąc, to nie za wdzięczna robota mu się trafiła – chyba, że rozwiązanie „na tak krótki okres” okaże się wyjątkowo trwałe.
Milan, Barcelona, Olimpique Marsylia, FC Kopenhaga 🙂
No to Koguty czeka fajny sprawdzian. Milan w tym sezonie jakiś taki dziwnie dobry, więc będzie ciekawie. 🙂 Ah, no i spełniło się oczekiwanie Fabiana, który twierdził, że Arsenal ma zawodników zdolnych pokonać Barcę. Coś mi się jednak wydaje, że ekipa z Londynu nie ma zawodników zdolnych do tego wyczynu, ani trenera, który ten wyczyn by ułatwił.
„We have got players who can give them a good contest” – faktycznie, powiedział, że ich zmiotą.
No dobra, przesadziłem. Ale opinię podtrzymuję – Arsenal nie jest w stanie stoczyć wyrównanego pojedynku z Barcą. I bardzo chętnie odszczekam swoją ocenę na wiosnę.
Stary, tytuł wizjonera roku jest Twój.Ale i tak łomot Arsenalu wydaje się najsmakowitszą rozrywką tej fazy LM. Poza tym ciekawy rewanż za finał, no i oczywiście Tottenham – Milan. Michał, widziałeś pocieszką Coxa dla kibiców Kogutów? „Tot don’t need to worry. Ibra = big game bottler. Boateng = Spurs reject. Robinho = can’t do it on a cold Tuesday night in Feb.” 🙂
Tytuł wizjonera roku nie będzie konieczny. Kciuki będę trzymał za Arsenal, bo zawsze kibicuję angielskim ekipom. A w moich czarnowidztwach nie ma ani krzty złośliwości czy zawiści – po prostu wydaje mi się, że Barca gra dziś to, co Arsenal, tylko lepiej. Na większości pozycji ma zawodników piłkarsko lepszych i nauczonych wygrywania ważnych meczów. Natomiast po ostatnim meczu z MU coraz mocniej wydaje mi się, że Wenger nie jest typem trenera, który tych chłopaków ustawi i zdyscyplinuje taktycznie w stopniu wystarczającym do pokonania teamu Guardioli. Bo mówiąc im „grajcie swoje i dobrze się bawcie” raczej nie zwiększy szans swoich piłkarzy na pokonanie wirtuozów z Hiszpanii.
Znów Barcelona. Nie odmawiałbym szans Kanonierom, choć oczywiście to Katalończycy są zdecydowanym faworytem. Nie chcę szukać tanich wymówek, ale w zeszłym sezonie graliśmy z nimi w mocno osłabionym składzie. Nie twierdzę, że przez to przegraliśmy, ale chętnie obejrzałbym starcie obu drużyn w najmocniejszych składach. Każdy ewentualny przeciwnik Arsenalu był – na skutek zajęcia 2 miejsca w grupie – klasowym zespołem. Trafiliśmy najgorzej, ale przynajmniej będzie ciekawie. Jak odpadać, to z Barcą, a nie z Schalke. Niestety, aby wyeliminować Barcę, trzeba chyba liczyć na ich gorszy dzień. Ale to samo mogą powiedzieć wszyscy jej rywale, niestety.Zresztą zostały jeszcze dwa miesiące. Może być różnie. Obniżka lub eksplozja formy też może mieć znaczenie. No i oczywiście kontuzje. Barca bez Messiego sporo traci (nie żebym na to liczył).
Oj, aż tak czarno to widzisz ? „Niestety, aby wyeliminować Barcę, trzeba chyba liczyć na ich gorszy dzień” – a ja myślę, że trzeba z jakieś 100 razy obejrzeć ich mecz z Chelsea z zeszłego sezonu i z Interem, potem przygotować siłowo zespół i duuuuużo biegać. A to wszystko możliwe – jak się tylko zacznie od psychiki, to physis też da radę. Będę bardzo mocno ściskał kciuki. Bardzo !
Wenger może te mecz oglądać bez przerwy od teraz do marca, ale żeby powtórzyć to, co zrobiły Chelsea i Inter, musiałby: – wymienić 5 z 6 ofensywnych piłkarzy,- stać się Hiddinkiem, albo Mourinho.
Ja podobnie jak Thomas będę ściskał kciuki za Arsenal, ale to tylko nadzieja, nadzieja jest cnotą a jak mówi jeden z profesorów, my mężczyźni z cnotą walczymy całe życie.Ja tam nie mam za złe kanonierom ich fauli na OT, ale w europie na bank dostana więcej kartek za takie zagrania jak na OT, trzeba tez wziąć poprawkę ze po każdym faulu będzie wianuszek piłkarzy barcelony wokół sędziego. Tak ze ostre wejścia odpadają. Co może zrobić Arsenal? Ciężko mi to sobie wyobrazić, bo nie jest to drużyna która umie sie bronic kolektywem, a w pomocy próżno szukać ludzi od destrukcji. Napisałem koledze pary, a on jest wielkim fanem Arsenalu, tyle tylko ze zna możliwości piłkarskie swojej drużyny i odpisał „nie udało ci sie spier***ić mojego dnia. Pasu (inny kolega z boiska) zrobił to szybciej”. To chyba mówi wszystko o szansach na awans.
z zespołów Premiership to Chelsea powinna się chyba bać najbardziej. W tej formie to i z kopenhagą szans nie mają.
Dopiero dzisiaj widziałem ten znakomity mecz. Obowiązki zawodowe wyłączyły mnie na 4 dni ale zadbałem o to żeby nie znać wyniku. Tak więc dzisiaj dopiero przeżyłem wspaniałe emocje. Fantastyczne tempo, walka na całym boisku mecz lepszy od Tottenham-Chelsea. MU ma niewątpliwie najlepszy sztab rozpracowania taktycznego rywali. Dokładnie wiedzieli co Arsenal będzie grać. Wyglądało to tak jakby każdy zawodnik MU wiedział dokładnie co zrobi rywal, oczywiście i Arsenalowi udawało się coś antycypować ale ogólnie na tym polu dominacja MU. Miałem też wrażenie, że pod koniec pierwszej połowy to właśnie fantastycznie zwykle przygotowany fizycznie Arsenal pierwszy dostał zadyszki a nie MU. Troszkę o „ludziach”. Indywidualnie Arsenal nie ustępował MU przegrała gorsza taktyka i słabsze czytanie gry o którym już pisałem. Natomiast poza Wilsherem i w ogóle słabszym w tym sezonie Arshawinem nikt mnie nie zawiódł. Stoperzy Arsenalu imponują mi wręcz bo mają najtrudniejsze zadanie ze wszystkich znanych mi zespołów bo grają najwyżej na dodatek w linii. Trzeba więcej biegać, dokładnie rozgrywać atakować często „na raz” a chłopaki grają w PL pierwszy sezon. Arsenalowi idzie ciut gorzej również dlatego, że Chamakh słabnie jak wielu debiutantów w PL. Prawdopodobnie w wysokiej formie nie wytrzyma całego sezonu a jest to kluczowy zawodnik w drużynie Wengera. Chyba też za późno wszedł Walcott. W MU znowu najlepszy Trener poza nim wszystko normalnie jest to sezon Naniego i Parka obserwuję też ciągłą zwyżkę formy Rafaela. Chłopak ma charakter Nevilleowi nie pozostało już nic innego tylko pójście na emeryturę. Mecz znakomity. Walka, walka i jeszcze raz walka. Same pojedynki Clichiego i Naniego były niezwykłym widowiskiem. Mogę zakończyć słowami, że warto było nie znając wyniku 4 dni czekać. Andrzej Twarowski z Canalu + też jak zwykle znakomity.Pozdrawiam.
Ciekawa analiza. Jak Ci się udało przez 4 dni nie poznać wyniku?! Szacunek. Ja bym się chyba złamał i mimo wszystko sprawdził… 😉
nie wierzę w takie ściemy. Każdy kibic Sportingu Braga wiedział jaki był wynik meczu MU- Ars.
Kiedy w końcu mam czas pooglądać spotkania to mi je poprzekładali… ach to globalne ocieplenie klimatu…
Jutrzejszego hitu tez nie będzie…
Skąd info????????
A statement on Chelsea’s website read: „Sunday’s game at Stamford Bridge has been postponed following consultation with the Police and the local authority. Śmieszne, dzien przed odwołują mecz i to jeszcze z powodu bezpieczeństwa fanów, najgłupsze wyjaśnienie jak słyszałem. Cos mi sie zdaje ze chelsea robiła wszystko by mecz sie nie odbył… Sklepy również powinny być zamknięte z powodu bezpieczeństwa kupujących oczywiście…
Pewnie, a jakby:a) Rooney doznał poważnej kontuzji lub jakikolwiek inny zawodnik United to byś pierwszy przeklinał Chelsea i każdego kto miał wpływ na odbycie tego spotkania,b) Chelsea wygrała na zaśnieżonym boisku to kolejna wymówka dla Alasza, że wszystko przez murawę.Alasz jak zwykle krytykuje, ale widzi tylko własne racje, a bezpieczeństwo kibiców czy też zdrowie ich i piłkarzy to już go ni obchodzi….
To niech podadzą powód-zdrowie piłkarzy. Jest podany powód-bezpieczeństwo kibiców. Pytam więc cóż takiego grozi tym biedakom na trybunach co nie grozi tym kupującym upominki?Jak by powiedzieli murawa sie nie nadaje-nie mam pretensji, ale piszą ze sie nadaje. Dali powód abstrakcyjny, a ja nie należę do ludzi którzy łykają co sie im tam powie. Mecz odwołany dzień przed, jak wiesz zazwyczaj czeka sie do ostatniej chwili z decyzja, czyli mogła by być spokojnie ogłoszona jutro powiedzmy o 13. Bezpieczeństwo kibiców, dobre sobie, mamy dowcip roku.
Raczej nie może sobie klub ot tak odwołać meczu, podając mętne tłumaczenie, tylko musi być to poparte jakimiś konkretnymi argumentami i udowodnione (a przynajmniej wydaje mi się, że tak powinno być). Podejrzewam więc, że powód przełożenia tego meczu był istotny i uzasadniony. Arsenal odwołali, jeśli mają dziś śnieżycę w Londynie, to do jutra niekoniecznie im się uda usunąć jej skutki. Może faktycznie zaistniały okoliczności, które uprawniają do odwołania imprezy masowej, jaką jest mecz (a pamiętać trzeba, że czasem musi ona spełnić takie warunki, które człowieka jako jednostkę mogą dziwić – do tłumu stosuje się inne normy). Poza tym, odwołali także pozostałe mecze niedzielne, więc coś jest na rzeczy.Swoją drogą, to niezły bałagan się zrobi. Ciekawe, kiedy władze ligi wcisną tę kolejkę w terminarz, skoro Blackpool-MU sprzed dwóch tygodni udało się na 25 stycznia zaplanować. No i przyznać trzeba, że wyjątkowo niefortunnie się złożyło, akurat miał się odbyć, że tak to ujmę, dosyć istotny mecz. Gdy teraz odbędzie się w lutym czy w innym, jeszcze bardziej odległym terminie, to wszystkie okoliczności z nim związane mogą się diametralnie zmienić. Gdy ruszy LM, to Arsenal, MU i Chelsea (a także Liverpool w LE) będą miały mocno ograniczone pole manewru. Chyba, że zrobią jakąś akcję „na szybko” i zaplanują te mecze na pierwszy, lepszy, wolny środek tygodnia, bez oglądania się na stacje telewizyjne, intensywność rozgrywek, itp.
Jak tak dalej pójdzie będziemy mieli przerwę zimową. Niezaplanowaną. Znając życie wcisną to jeszcze w styczniu, najpóźniej lutym.
Rozumiem, że znasz wynik konfrontacji Milan-Spurs, skoro nie przewidujesz problemu wolnego terminu dla Tottenhamu.
Przewiduje ze gdzieś to upchną, wszystkim, na siłe.
Nie, gdy zaczęłam pisać komentarz, nie wiedziałam, że ten mecz również został odwołany. Gdy w trakcie pisania sobie sprawdziłam, czy wiadomo coś o potencjalnych terminach, o które zahaczyłam w mojej wypowiedzi, przeczytałam ogłoszenie o odwołaniu jutrzejszych spotkań i dopisałam, że niedzielne mecze również zostały przełożone. Przez czystą nieuwagę nie dodałam Tottenhamu do listy klubów, które będą miały problem z terminami w dalszej części mojej wypowiedzi. Gdy sprawdzałam, które mecze są odwołane i które kluby z występujących w LM będą musiały pogodzić wypadające mecze ze startem w pucharach, ten figurował jako mający się odbyć. W związku z tym, że nie znam również pozostałych wyników 1/8 finału LM oraz 1/16 LE, chciałam tam ująć wszystkie kluby, których mecze zostały przełożone,a które biorą udział w europejskich rozgrywkach, proszę więc nie posądzać mnie z góry o jakąś złośliwość lub skazywanie Spurs na porażkę. I nie rozumiem również złośliwości skierowanej w mojej stroną – czy naprawdę nie można najpierw pomyśleć o pomyłce, tylko trzeba od razu zarzucać złe intencje?
Spox, na wstępie chciałem zaznaczyć, że wszelka złośliwość jest mi całkowicie obca. Całkowicie zrozumiałe jest dla mnie, że wyniki meczów, które są przed nami jest jedną wielką niewiadomą – inaczej book miałby poważne kłopoty. Twoje wyjaśnienie jest najwyższej próby, aczkolwiek mogłaś to również pozostawić bez komentarza, gdyż woogle nie dostrzegłem celowego działania tylko ogólny problem. Swoją drogą wydaje mi się, że przełożenie meczów jest dla Spurs korzystniejsze niż dla innych ekip. pzdr
Nie chciałam, żeby ktoś moją pomyłkę źle zinterpretował, ponieważ w żadnym wypadku nie odbieram szans Kogutom na korzystny wynik w dwumeczu z Milanem. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak zaprezentowali się w zakończonej właśnie fazie LM i wygrania przez nich grupy (pomimo znanych nam wszystkim problemów obrońców tytułu), stąd nawet do głowy mi nie przyszło, by ich celowo pomijać i z góry zakładać, że wszyscy będą mieli problemy z terminami, tylko Tottenham nie, bo nie da rady Milanowi.
Poprzez bezpieczeństwo kibiców, mój kolega Alasz, rozumie się nie tylko tych, co siedzą na stadionie. Skoro w Londynie jest snieżyca, to pomyśl o stanie ich dróg? A teraz pomyśl sobie, ile samochodów/autokarów wypełnionych kibicami MU zmierzałoby po tych oblodzonych drogach do Londynu? Wydaje mi się, że właśnie to stoi za odwołaniem sporej części dzisiejszych meczy. Tylko Sunderland vs Bolton i WHU vs Blackburn odbyły się zgodnie z planem. Warunki pogodowe, a nie spisek.
Spisku nie szukałem, twierdze jednak ze było możliwe rozgarnie tych spotkań. Mozna było z decyzja poczekać choćby do ostatniej chwili. Moje rozgoryczenie jest tym większe (tak wiem ze to dziecinne) ze kiedy nareszcie mam czas pooglądać więcej niz 1 spotkanie to odwołują większość. Takie są właśnie skutki tego globalnego ocieplenia.
Byłbym zapomniał, oświeć mnie prostego człowieka bez wyobraźni, jakie niebezpieczeństwa, pułapki-zapewne śmiertelne, czekały na tych śmiałków którzy odważyli by sie przyjść na mecz? Pochwale sie wiec tutaj moja odwagą, otóż ja chodzę w większym mrozie, w większym śniegu codziennie na uczelnie. Dwa razy zgnoiłem po drodze, ale wciąż chodzę…Prognoza pogody w londynie na jutro.http://pogoda.onet.pl/2,177,1258,londyn,miasto.htmlMrozy. Minimalna temperatura na jutro -1!! Maksymalna +2. Opad śniegu w milimetrach-0. Nie da się grać.
Skoro już jedziesz po wszystkich to wyżyj się od razu i pojedź kolejno Arsenal, Birmingham, Wigan, Blackpool Liverpool oprócz Chelsea – przecież te zespoły też odwołały spotkania. Konkretniej swoje żale możesz przesłać do policji z poszczególnych miast, gdyż to po konsultacjach z nią odwołano mecze a nie według własnego uznania.Przepraszam – czy Ty porównujesz Polskę i Anglię?? To może od razu porównaj Mercedesa i Fiata, w końcu też dwa samochody. To,że w Anglii dbają o bezpieczeństwo kibiców (różnie rozumiane przez różnych ludzi o różnych poglądach) nie oznacza od razu, ze w Polsce też nie dbają. Przykład – cała kolejka Ekstraklasy odwołana, ciekawe dlaczego… Wracając do nieodbytego meczu – wolisz walkę na śnieżki graczy Chelsea i MU czy hit piłkarski i prawdziwą grę w piłkę nożną? A może boisz się (pod)świadomie, że MU nie da rady przeciwko The Blues będącym w formie i bez większości kontuzjowanych graczy? Nie, zapomniałem że ubrałbyś wszystko ładnie w wymówkę jak ta przy meczu z Arsenalem: Jak Arsenal wygra to i tak nic nie znaczy,a jak przegra to pokażą że nie dorośli do walki o mistrzostwo. Jakkolwiek by nie było zawsze Arsenal by przegrał z Twojego punktu widzenia
Musze zmienić styl pisania na jakiś zrozumiały, dla co poniektórych.
Przeanalizuję Twoją wypowiedź:Zdanie nr 1. > Śmieszne, dzien przed odwołują mecz i to jeszcze z powodu> bezpieczeństwa fanów, najgłupsze wyjaśnienie jak> słyszałem.Możliwe,że nie mam poczucia humoru, ale każdy ma inne więc ok. Co do najgłupszego wyjaśnienia to użytkownicy Spokojnie i Jak wytlumaczyli sprawę, nie będę się powtarzał.Zdanie nr 2.> Cos mi sie zdaje ze chelsea robiła wszystko by> mecz sie nie odbył… Jasne – wezwali szamana by wywołał taką śnieżną pogodę i atak śniegu (to ironia). Możliwe,że masz trochę racji i spotkanie mogłoby się odbyć na siłę, ale jakim kosztem (zdrowie fanów, zawodników, utrata widowiska) i czy miałoby większy sens?Zdanie nr 3.> Sklepy również powinny być zamknięte> z powodu bezpieczeństwa kupujących oczywiście…Rozumiem to jako ironię – pomyliłem się czy myślisz tak naprawdę?
„Możliwe,że masz trochę racji i spotkanie mogłoby się odbyć na siłę, ale jakim kosztem (zdrowie fanów, zawodników, utrata widowiska) i czy miałoby większy sens?”Właśnie o to mi chodziło, że nie poczyniono jak największych starań, nie poczekano jak najdłużej, porostu odwołano.O ile utrata widowiska brzmi wiarygodnie, choc i tak śniegu tyle co kot napłakał a i podgrzewana murawa zrobiłaby swoje, o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć troske o graczy, ale też uważam to za przesadzę, to zdrowia fanów nie pojmuje. Kibice MU-czyli przybysze pewnie by sie nie pojawili, ale kibice Chelsea byli by na miejscu, no i zaryzykuje stwierdzenie ze bezpieczni.
Wszystkie mecze które są przekładane to ze względu na te tzw bezpieczeństwo kibiców po konsultacjach z policją itp,a wynika to z faktu iż autostrady,pociągi pozamykane,poodwoływane lub też ograniczenia jakieś inne są co utrudnia podróże fanom(szkoły też w UK pozamykali) co dla nas przyzwyczajonych do konkretnych śnieżnych i mroźnych zim jest śmieszne(no bo chodzi tutaj o minimalnie plusowe temperatury w ciągu dnia i trochę opadów śniegu),ale brytyjczycy panikują ponieważ inaczej,gorzej w całej swej materii są przygotowani do takich dla nich ekstremalnych warunków.
Zgadzam się z Tobą,ale widzisz Alasz tego nie rozumie, widzi w tym celowe działanie Chelsea bo przecież MU by wygrało jutro gdyby nie ta pogoda.
„Śmieszne, dzien przed odwołują mecz i to jeszcze z powodu bezpieczeństwa fanów, najgłupsze wyjaśnienie jak słyszałem. Cos mi sie zdaje ze chelsea robiła wszystko by mecz sie nie odbył… Sklepy również powinny być zamknięte z powodu bezpieczeństwa kupujących oczywiście…”To jest to co napisałem, ty napisałeś co innego niz ja i wciskasz to w moje usta.
Weź alasz do cholery jasnej nie kompromituj siebie i przy okazji innych fanów United. Blackpool też się cykał przed meczem z Kogutami? West Brom robił w spodnie przed starciem z Wikami? Wstyd mi za ciebie.
„Śmieszne, dzien przed odwołują mecz i to jeszcze z powodu bezpieczeństwa fanów, najgłupsze wyjaśnienie jak słyszałem. Cos mi sie zdaje ze chelsea robiła wszystko by mecz sie nie odbył… Sklepy również powinny być zamknięte z powodu bezpieczeństwa kupujących oczywiście…”Alasz sorry stary, ale trochę przeginasz już pałę, nawet jak na mój dosyć wyrozumiały gust. Kumam, że może masz trochę słabszy tydzień, ale wydaje mi się, że ostatnio jesteś zbyt offensive.Bezpieczeństwo fanów jest podstawą odwołania wszystkich spotkań o ile się nie mylę (np. mecz na Anfield, mógł się odbyć bo murawa była ok – ale ryzyko związane z dotarciem na stadion było zbyt wysokie) i dokładnie tak jak Jak pisze, jest to związane z beznadziejnym stanem dróg, wypadkami czy problemami związanymi z funkcjonowaniem komunikacji publicznej.Anglicy są niestety kompletnie nieprzygotowani do walki z niskimi temperaturami (już zeszłej, bardzo mroźnej dla Brytyjczyków zimy Mayor of London musiał się tłumaczyć z tego, dlaczego nie ma odśnieżarek w Londynie i dlaczego miasto jest kompletnie nieprzygotowane na takie ekstremalne [dla nich] sytuacje) i już w zeszłym roku mieli olbrzymie problemy z konsekwencjami wynikającymi z owych ujemnych temperatur.Moim zdaniem to bardzo rozsądne i logiczne postępowanie, w pełni uzasadnione.
Rafa Benitez-ten człowiek to ma tupet. Wygrał właśnie klubowe mistrzostwa świata, fajnie, ale to jesień miał delikatnie mówiąc słabą. Nie przeszkadza mu do jednak po meczu postawić ultimatum Morattiemu. Powiem szczerze że ja się zgubiłem.Domaga sie 4-5 nowych twarzy, a jeśli nie to nie można obwiniać go za słabe wyniki. Przed sezonem rozmawiałem ze znajomymi ile zajmie Benitezowi zniszczenie dorobku Mourinho, stawiałem ze sezon, koledzy stawiali krócej, ale chłop dokonał tego bez porównania szybciej. To może byc ostatni wielki klub Beniteza, on po prostu jest za słabym szkoleniowcem by trenować tych największych. Dla dobra interu, niech tylko niekupująca mu tych piłkarzy których on by chciał, bo wpadka gonić bedzie wpadkę.