Nastawiałem się na leciutko rozleniwiony, niekontrowersyjny w świetle wydarzeń atmosferycznych, tekścik o potrzebie przerwy zimowej, w dużej mierze powtarzający zresztą argumenty za wpisem z początku tego roku, ale mamy nowy element, wiodący nas – jak zobaczycie za chwilę – w stronę dziennikarstwa śledczego.
Najpierw jednak o rzeczywistej potrzebie przerwy. Mówił o niej jeszcze Sven Goran Eriksson jako trener reprezentacji po tym, jak złamania lub pęknięcia kości śródstopia doznali David Beckham, Danny Murphy i Gary Neville (wszyscy przed mundialem w 2002 r., później podobne kontuzje leczyli także Wayne Rooney, Ashley Cole, Steven Gerrard, Michael Owen, Ledley King i Jermain Defoe). Niemal każdy z nich grał w piłkę więcej niż przeciętny zawodnik – czytamy w dossier, opublikowanym na łamach Sports Injury Bulletin. A z wypowiedzi przedstawiciela komitetu medycznego UEFA wynika, że w ligach, które nie mają przerwy zimowej, kontuzje na finiszu rozgrywek, a więc w kwietniu i maju, zdarzają się cztery razy częściej niż w krajach, które pozwalają piłkarzom na choć kilkunastodniowy wypoczynek (do grudnia liczba kontuzji jest porównywalna). Są i inne argumenty za zorganizowaniem przerwy zimowej: ponad połowa piłkarzy ankietowanych swego czasu przez BBC narzeka na syndrom wypalenia, związanego z długimi i męczącymi rozgrywkami.
Tym razem atak zimy przyszedł w grudniu, poprzednim razem odwoływano mecze w drugim tygodniu stycznia – i to raczej jest bardziej prawdopodobny termin przerwy zimowej. Premier League odpowiadała dotąd, że w zasadzie jest za, widzi jednak problemy logistyczne: jakoś trzeba upchnąć w kalendarzu nie tylko 38 spotkań ligowych, ale także rozgrywki dwóch krajowych i dwóch europejskich pucharów oraz mecze reprezentacji. Bez złudzeń jednak: chodzi jej również o korzyści ekonomiczne, bo kiedy większość lig europejskich odpoczywa, głodni piłki kibice oglądają Premier League. Jest też kwestia tradycji, choć myślę, że nikt z proponujących przerwę nie chciałby pozbawić kibiców angielskich futbolu w okresie świąteczno-noworocznym. Czyli jeśli czas na odpoczynek, to po rozgrywanej w pierwszy weekend stycznia trzeciej rundzie Pucharu Anglii. O ileż spokojniej pracowałoby się klubowym działaczom podczas okienka transferowego…
Wróćmy jednak do wątku śledczego. Otóż o ile trudno się dziwić odwołaniu z blisko dobowym wyprzedzeniem meczu Blackpool z Tottenhamem (na Bloomfield Road nie ma podgrzewanej murawy), albo przedpołudniowym i wczesnopołudniowym decyzjom na temat przełożenia popopołudniowych meczów Arsenalu czy Liverpoolu, to podjęta na dobrze ponad dzień przed spotkaniem Chelsea-MU decyzja o przełożeniu tego pojedynku wzbudziła podejrzenia, czy przypadkiem gospodarze nie grają na czas. Już w niedzielę znany blog kibiców gości opublikował aktualne zdjęcia z okolic Stamford Bridge: nie wynikało z nich bynajmniej, by dotarcie na stadion wiązało się z jakimś poważnym niebezpieczeństwem; również pociągi z Manchesteru do Londynu funkcjonowały dziś bez większych zakłóceń. Atmosferę podgrzewa „Daily Mail”, cytując za stroną internetową Chelsea opinie, że w dzisiejszych czasach i przy obecnej technologii przekładanie meczów jest absolutną rzadkością: żeby do czegoś takiego doszło, murawa musiałaby być zamrożona albo kompletnie pod wodą, co na Stamford Bridge wydaje się niemożliwe.
A więc? Z pewnością ostatnie tygodnie nie należały do najlepszych we współczesnej historii Chelsea, a dodatkowych parę dni treningów i być może jakiś mecz kontrolny przyda się z pewnością Frankowi Lampardowi. Z drugiej strony mecz z Tottenhamem można było przecież uznać za przełomowy, a i czekająca klub w kolejnych tygodniach zgęstka spotkań może dać mu się we znaki bardziej niż rywalom…
Nie bardzo wierzę w spiski, a przecież się dziwię. Mecz Arsenalu ze Stoke odwołano na trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem. Spotkanie Chelsea z MU – na godzin dwadzieścia dziewięć. Czy na pewno trzeba było aż tak się spieszyć? Kiedy to piszę, do rozpoczęcia meczu MC z Evertonem pozostaje doba, a działacze gospodarzy zapewniają, że spotkanie powinno się odbyć.
Alasz wczoraj wyrażał swoje wątpliwości co do powodów przełożenia tego meczu. My go uspokajaliśmy, wykazując daleko idącą wyrozumiałość dla władz klubu, zrozumienie ciężkich warunków atmosferycznych, pochwałę troski o bezpieczeństwo kibiców i pewność jak najbardziej uzasadnionych przyczyn do odwołania meczu, a tu się okazuje, że Pan również ma pewne wątpliwości – nóż w plecy 😉
Oto zdjęcie ulicy tuz przy Stamford Bridge.http://therepublikofmancunia.com/can-chelsea-justify-postponement/Pamiętajmy ze Londyn to Londyn, to ze w północnym wichura nie oznacza automatycznie ze w zachodnim też.Bluckburn mogło, a z tego co widzę Chelsea też. Pociągi chodziły jakby co. Ja sie dopatrzeć nie moge powodów odwołania tego jednego meczu-tego który mnie interesuje, na emiratse grać sie nie dąło, ale na SB bez problemu.
Alasz, odwołano wszystkie mecze w Londynie w weekend, także Millwall, a ich stadion już jest trochę bliżej niż Emirates i też był zasypany…Ja wiem, że Londyn jest rozległy, nie raz i nie dwa się o tym przekonałem osobiscie, ale bez przesady, to nie są różne strefy klimatyczne i jak mi znajomi z Londynu pisali w ten weekend, to faktycznie byłby problem z ludźmi dostającymi sie z Manchesteru do Londynu a potem na Stamford Bridge. Z drugiej strony pomyslcie jakich teorii bysmy wysłuchiwali gdyby mecz odwołano na 3h przed pierwszym gwizdkiem, prawda? Blackpool jakos o sabotaż nikt nie oskarża, Wolves też się nie obrywa za to, że w sobotę odwołano mecze niedzielne. To też jest dziwne.Swoją drogą cieszę się, że na tym zacnym forum mimo nieco prowokującego wpisu autora unika się pogłębiania bzdurnych teorii o tym jak to Chelsea pasuje nie grać w tym terminie z Manchesterem United. Ja wiem, że ostatnie wyniki londyńczyków są kiepskie, ale czy faktycznie ich rywale prezentują się obecnie jak Barcelona by się bać ich jak ognia? No własnie. Już widzę jak to carlo Ancelotti ciężarówką zwozi snieg i zrzuca pod stadionem żeby tylko nie grać meczu z United, a z łopatami zasuwa pół drużyny – nie żeby odsnieżyć, ale żeby nasnieżyć. 😉
Otóż to. Ta spiskowa teoria jest tak bzdurna, że trudno traktować ją poważnie. Ja rozumiem rozgoryczenie kibiców, sam bardzo chciałem zobaczyć mecze Arsenalu, Chelsea czy Tottenhamu, ale nie bądźmy dziecinni. Stało się, wpływu na to nie mamy.Uwielbiam Pana blog, Panie Michale, ale wydaje mi się, że wpisując się w te niepoważne dywagacje, puścił Pan bąka. Bez urazy. Ale od świetnego komentatora należy wymagać ;). No chyba że to zamierzona prowokacja, mająca na celu podgrzać dyskusję i ruch na blogu podczas martwego niemal piłkarskiego weekendu.Może lepiej podyskutujmy o szansach mistrzowskich City, wszak dzisiaj mogą zostać liderem.
Nie chce się kłócić naprawdę, ale zdjęcia pokazujące murawę na SB pokazują że jest zielono jak tylko sie da. Przypomnę wam „zabieg” Mourinho przed meczem z barceloną, gdzie murawa była w znacznie gorszym stanie, a mecz sie odbył. Nie wmawiam tez ze to z powodu strachu, było im na reke zagrać mecz kiedy indziej, kiedy będą lepiej dysponowani, ja prawdę mówiąc tez robiłbym wszystko by przesunąć ten mecz, gdybym był na ich miejscu.Zdjęcia stadionu i okolic. http://www.dailymail.co.uk/sport/football/article-1340059/Chelsea-v-Manchester-United-postponed-despite-lack-snow.html
Daily Mail twierdzi, że są to zdjęcia z tego dnia, tak tylko dodam 🙂
Wiem. W niedziele opadów praktycznie nie było. Rio Ferdinand również wyraził swoje zdziwienie przełożeniem tego spotkania.
Michał Zachodny wyraził swoje zdziwienie przełożeniem meczu.Michał Okoński wyraził swoje zdziwienie przełożeniem meczu.Alasz wyraził swoje zdziwienie przełożeniem meczu.Rio Ferdinand wyraził swoje zdziwienie przełożeniem meczu.Tylko czy którykolwiek z nich był w tym czasie w Londynie?
No właśnie. Za to ta pani była: youtube.com/watch?v=j6yX70Ce9VY&feature=player_embeddedNaprawdę trzeba by wziąć pod uwagę brak doświadczenia Anglików w starciu ze śniegiem. Słyszałem kiedyś jakiegoś newsa o tym, że 7cm śniegu sparaliżowało miasto.
To ja jeszcze raz powtórzę, co mnie zdziwiło (proszę czytać powoli): odwołanie meczu na 29 godzin przed jego rozpoczęciem. To nie jest Blackpool, gdzie nie ma podgrzewanej murawy, tylko Stamford Bridge. Mecze Millwall czy Arsenalu odwoływano również, ale nie z takim wyprzedzeniem. Większość kibiców z Manchesteru ruszałaby pociągami w niedzielę rano, było jeszcze kilkanaście godzin, żeby podjąć decyzję. Nie mówię, że nie należało jej podjąć, dziwię się momentem podjęcia tej decyzji i nie dziwię się, że wywołała spekulacje.
Czas zdecydowanie działa na korzyść Chelsea- problem Londyńczyków polega na tym, że piłkarze United również się cieszą i korzystają z wolnego. Wczoraj faworytem był tylko Manchester, w następnym terminie faworytów może być dwóch, tylko może.
Mimo wszystko faworytem będzie Chelsea, grają u siebie a MU w tym sezonie na wyjazdach, notuje same poza stoke remisy. Zdarza sie ze drużna na przełamanie potrzebuje rywala z najwyższej półki, to może byc takie właśnie spotkanie.Tylko Chelsea ze swoja dość wąską kadrą może miec problemy przy meczach w tak dużej intensywności jakie sie malują przed nami.Zadania nie zmieniłem, chelsea korzystała z okazji i robiła co mogła zeby mecz sie w swoim terminie nie odbył. Dać sie dało co pokazują zdjęcia.
Chelsea gra u siebie, ale jej ostatnie domowe wyniki, raczej nie (a przynajmniej nie powinny) wlewają wiele nadziei w serca piłkarzy i kibiców, przed starciem z pierwszą drużyną ligi. United na dziś nadal ma większą pewność siebie, a co raz lepsza forma wszystkich piłkarzy tylko zmniejsza szanse Londyńczyków na powodzenie. W Chelsea to wiedzą i jak widać nawet nie próbują tego ukryć, desperacko poszukując nadziei w upływającym czasie.
Nie no jakoś tego nie kupuję. Sprawdziłem sobie w google maps odleglosc pomiedzy Heathrow a SB – wychodzi jakieś niecałe 20 km. No to w mojej opinii, skoro najważniejsze lotnisko Blondynu jest zamknięte i sparaliżowane totalnie przez śnieg, to obok nie mogło być wiele lepiej. Zdjęcia zdjęciami, ale pokazano na nich ulice i chodniki, a nie stadion – tak to widzę. A że mecz odwołano dzień wcześniej to na moje nawet dobrze świadczy – przynajmniej kibice nie musieli się tłuc tyle kilometrów (prawie 300) bez celu (albo żeby w połowie drogi się dowiedzieć z radia albo smsa od kumpla, że „bez sensu facet tam jedziesz”). Tak mi się przynajmniej wydaje – co nie zmienia bynajmniej faktu, że brak meczów kompletnie zrujnował mi weekend :-)))))
Zmiana kalendarza w lidze angielskiej ? Myślę, że powinna ona bardziej dotyczyć Pucharu Anglii i Pucharu Ligi. W tym pierwszym powinno się zrezygnować z powtórek meczów i grać dogrywki, w tym drugim – zrezygnować z podwójnych meczów półfinałowych. Piłkarze choć co jakiś czas mieliby przynajmniej tydzień wolnego. No ale tak, łatwo mi się o tym pisze nie dotykając sfery ligowej: po prostu nie wyobrażam sobie np. dwóch tygodni przerwy bez angielskiego futbolu. Inna sprawa, że 4 mecze w 11 dni to iście końska dawka.Odnośnie odwołanych meczów – do końca łudziłem się, że mecze zostaną przesunięte o 24 godziny, względnie na wtorek/środę. Boiska stadionów Emirates i St. Andrew’s były rzeczywiście porządnie zasypane, zresztą pewnie oglądał Pan sobotnie MoTD albo ten filmik z oficjalnej strony Arsenalu http://www.arsenal.com/news/news-archive/lee-mason . Rzeczywiście, tam nie dało się grać. Płyta Anfield była odpowiednio przygotowana, rozeszło się o bezpieczeństwo kibiców. Jestem pewien, że odpowiednie służby byłyby w stanie przywrócić odpowiedni stan ścieżek i dróg około stadionowych na niedzielę No ale cóż, możemy jedynie liczyć na to, że ta pauza przed świętami dobrze wpłynie na te 14 zespołów, które w weekend odpoczywają.Ciekawe, na jakie terminy poupychają te mecze. I czy stadion Blackpool będzie gotowy na mecz z Liverpoolem w Boxing Day, bo już – ewentualne – trzecie odwołanie meczu na tym stadionie mogłoby grozić chyba jakimiś sankcjami dyscyplinarnymi.
Zimowa przerwa w lidze? Moim zdaniem nie. Przystępując do rozgrywek, trenerzy i działacze zdają sobie sprawę z ilości spotkań, wiedzą też mniej więcej jak wygląda terminarz. Ich psim obowiązkiem jest zatem przygotować się do wszystkich spotkań, ale i – jeśli rzeczywiście piłkarze będą przemęczeni – tak gospodarować składem, by poprzez system rotacji dać możliwość odpoczynku kluczowym graczom. Przecież kadra zespołu PL liczy zdaje się 25 graczy. To przecież dwa składy. A zresztą: przemęczenie. Wiem, że gra w PL wymaga dużej siły i sprawności fizycznej. Ale też nie przesadzajmy. Za coś się w końcu płaci ogromne pieniądze tym młodym ludziom. Odpoczną na emeryturze, czyli po trzydziestce ;). Przyznaję, nie jestem fizjologiem, ale od zawsze mnie rozbrajały komentarze dziennikarzy czy samych zawodników naszej, pożal się Boże, ekstraklasy, mówiących o przemęczeniu spowodowanym np. rozegraniem 6 meczów w ciągu miesiąca. OK, jeszcze jedna lub dwie sesje treningowe, o różnym przecież natężeniu. Nie wytrzymują, narzekają? No cóż, może się nie nadają? Przecież wytrzymałość fizyczna, kondycja, umiejętność szybkiej regeneracji sił to też atuty sportowca – może nie mniej ważne niż celne kopanie futbolówki. Kuriozalnie brzmią wypowiedzi o „znużeniu” sezonem. No kurka wodna, inni przez 40 lat wykonują tę samą, nierzadko żmudną, ciężką fizyczną pracę, a rozpieszczeni dwudziestoletni milionerzy mówią o znużeniu i braku motywacji?!
Ja jestem za przerwa zimową, taka dwu tygodniową w styczniu. Rozgrywki przeciągnęły by sie trochę duzej, murawy w maju i czerwcu sa w najlepszym stanie. Skoro najlepsi trenerzy proszą o przerwę to znaczy ze coś jest na rzeczy.
Nie jestem w stanie wyrazić swojego rozgoryczenia faktem odwołania meczu, ale do szukania spisku się nie biorę. Owszem, zaraz po ogłoszeniu tej decyzji przeglądałem redcafe, gdzie oczywiście trafiały się opinie, że „ledwo śnieży”, ale za chwilę kto inny odpisywał, że lotniska i metro (kolej podmiejska?) są sparaliżowane. Zdjęcia z Londynu nie rozwiały moich wątpliwości, tym bardziej, że największe opady miały przyjść wieczorem, a z drugiej strony prognoza na dzień następny wskazywała na lekkie tylko opady po rozpoczęciu spotkania.Analogia z meczem przeciwko Blackpool podrzuca jeszcze jeden punkt do rozważenia. Na mecz benjaminka nie przyjeżdża pół piłkarskiej Anglii, a na taki szlagier – owszem. I pewnie to zaważyło na wczesnym podjęciu decyzji. Gdyby armia fanów musiała w niedzielę pocałować klamkę, pewnie nie przysporzyłoby to miłośników Futbol Association ;)Tak czy tak więcej plusów z takiego obrotu spraw na pewno wyciągnie Chelsea. United mają teraz dwa mecze do upchnięcia w terminarzu, na większość stycznia stracą koreański talizman, który wyjeżdża na Asian Cup (swoją drogą, czy to prawda, że MŚ 2022 mają zostać rozegrane tak jak teraz, zimą?). Ale jak zawsze jest też druga strona medalu: powodem, dla którego kibice Diabłów tak się „napalili” na ten mecz, była niemoc Chelsea, lejąca się posoka potężnego lwa, którego wystarczy dobić. Niewykluczone, że taka atmosfera udzieliłaby się też piłkarzom, szczególnie Andersonowi czy Naniemu. W nowym terminie na pewno nie będzie łatwiej, i myślę, że czeka ich próba charakterów.
Co sądzicie o mistrzowskich aspiracjach City? Wyposzczony weekendową posuchą piłkarskich emocji, oczekiwaniu na mecz City-Everton chciałem Was zapytać, czy to możliwe? Wiem, że to wróżenie, ale czyż nie tym się tu często zajmujemy? ;). Czy City może już w tym sezonie zdobyć tytuł? Spieramy się tu wielokrotnie o potencjał Arsenalu, mówimy o tym, że szans nie jest pozbawiony Tottenham. Są oczywiście murowani faworyci, czyli MU i Chelsea. O City jest niewiele, częściowo pewnie z tego względu, że mało tu chyba fanów zespołu Manciniego (jeśli są, ujawniać się ;)). Najwięcej chcielibyśmy pisać o „swoich”, nawet Pan Michał ;), to zrozumiałe. Ale czy w świetle najnowszych doniesień, że Tevez jednak zostaje (a i w styczniu pewnie ktoś dojdzie), nie powinniśmy poważniej potraktować Citizens? Wiemy, że „na papierze” skład wygląda imponująco, wzmocnić przydałoby się chyba tylko defensywę (co się stało z błyszczącym kiedyś w Evertonie LeScottem?!). Problemem są chyba przede wszystkim te dziwne tarcia w drużynie, o których co chwilę donoszą media. A jeszcze a propos składu. Nie wiem, czy to kwestia tego, że największe gwiazdy nie chciały iść do City (Kaka) czy raczej jakiejś przemyślanej nowej koncepcji, ale sporo ostatnich transferów było naprawdę niezłych. A przede wszystkim kupowani są gracze „głodni” (może poza braćmi Toure i niewiele grającym Vieirą – znającymi smak mistrzostwa), a nie utytułowani mistrzowie, których nazwiska elektryzowałyby nawet kibicowskie dzieci Neo (jak Raul, Henry, Kaka czy niewypał-Robinho).
W temacie Teveza – wkurza mnie ten koleś – nie pasowało mu w MU siedzenie na ławce (a i tak sporo minut nazbierał), poszedł do MC bo więcej płacili. Teraz 2 lata nie minęły i znowu mu coś nie pasuje. Gadka o możliwej emeryturze była już chyba kiedy Ferguson nie kwapił się do wykupienia go. Co do ich szans – jakoś cały czas mam wrażenie, że bez Teveza nic nie grają, gdyby nie jego gole i walka, byliby dużo niżej. Tak myślę, ekspertem nie jestem :-PSkład na papierze mają naprawdę dobry, zastanawia mnie tylko, czy ego któregoś z trójki Tevez, Adebayor i Balotelli nie rozsadzi w pewnym momencie drużyny.
Aspiracje mistrzowskie chwilowo rozbijają się o głowę T. Cahilla 🙂 Kocham tę ligę 🙂
Nie lubię Alana Hansena, ale w jednym się z nim zgodzę, stwierdził mianowicie że to najbardziej otwarta liga ostatnich lat, jednak trofeum mogą wygrać tylko dwa zespoły.City niestety, to tylko kwestia czasu. Ja jako miłośnik piłki angielskiej wolałbym zeby Abramowicze i inne Szejki inwestowali (jeśłi juz nie da sie tego wyeliminować) w kluby z historią jak Liverpool Everton czy Aston Ville a nie w kluby które wielkie staja sie tylko dzięki pieniądzom przelanym przez właściciela bo ten miał cheć na zabawkę.
Jak to możliwe, że Everton jest ledwo ledwo nad kreską oznaczającą spadek ? Chyba nie ma bardziej walecznej drużyny w Premiership… Zastanawiam się jak musi się czuć Janek Mucha, który pewnie liczył na grę, a to oglądaniu popisów Howarda może zapomnieć o występach w Evertonie…
Nikt nie wie, jak to możliwe ;). Zespół składający się z wielu naprawdę świetnych graczy, którzy zmieściliby się w jedenastce zespołów o pewnie większych aspiracjach. Howard, Baines, Jagielka, Pienaar, Fellaini, Arteta… No i Tim Cahill – kto wie, czy nie najlepiej grający głową gracz PL. Szkoda że ma już 31 lat, bo wydaje mi się, że mógłby być wzmocnieniem każdego chyba klubu ligi angielskiej. A czego brak w Evertonie? Bramkostrzelnego napastnika. Przydałby się tam taki hmm… może Adebayor, mógłby stworzyć z trochę cofniętym Cahillem ciekawy duet.Od kilku sezonów jest to drużyna, która urywa punkty (i to nierzadko komplet) faworytom, by potem stracić je w starciu z – teoretycznie przynajmniej – słabszymi.A co do City: w sumie nie zagrali tak źle, było sporo okazji. Szybko stracone dwa gole ustawiły mecz, potem Everton rzadko atakował, broniąc się na 30-tym metrze. Powinien też być chyba karny w końcówce, kiedy Hibbert odbił piłkę ręką (nie mam pewności, bo oglądałem w sieci, jakieś kiepskie łącze).
Wczoraj współczułem kibicom obu ekip. Gdybym był fanem Evertonu, pewnie zamierałbym co chwilę w strachu przed golem. Gdybym natomiast był zwolennikiem MC, pewnie chciałbym udusić sędziego za brak rzutów karnych przy „rękach” bardziej i mniej wątpliwych. Dla postronnego widza – fantastyczny mecz. Nie zgodzę się jednak z większością komentatorów – Baines wcale nie zagrał wczoraj dobrego meczu. Gol był urodziwy, akcja – przednia. Ale w obronie Baines nie był szczególnie pewny. Fantastyczny był natomiast Distin. Wiem, że ten facet gra nierówno, ale nawet w tym sezonie zdarzyło się kilka meczów, w których grał na najwyższym światowym poziomie. Wczoraj imponował pewnością, spokojem, mądrością. W pierwszej połowie sponiewierał Teveza, nie odpuszczając mu w pojedynkach biegowych i dobrze zastawiając piłkę.
Everton to drużyna która bardzo motywuje się na tych największych,najbogatszych,czołówkę,a z resztą już gra przeciętnie,a często żenadzi
Mario Balotelli otrzymał nagrodę tuttosport golden boy dla najlepszego gracza poniżej 21 lat w europie. Niby nic wartego uwagi gdyby nie jego wypowiedź przy okazji odebrania wyróżnienia.http://www.independent.ie/sport/soccer/premier-league/golden-boy-award-winner-balotelli-says-only-lionel-messi-better-than-me-2469464.htmlPoza messim nie ma od niego lepszych, nagrodą zaskoczony nie jest bo kto inny jak nie on. Osobiście lubie ludzi pewnych siebie, ale ta pewność powinna byc czymś podparta. Tutaj nie jest. O Jacku Wilsharze powiedział : „What’s his name? Wil…? No, I just don’t know him”W pamięci mam mecz Interu z Barcelona na san siro z zeszłego roku (fantastyczny) gdzie jose wpuścił go na boisko pod koniec. Oglądałem mecz w gronie kolegów i każdy jeden z nas był w szoku po tym co zaprezentował ten gracz. Wszedł i zamiast dzieżko pracować pomagać kolegom, grac dla zespołu, mieliśmy indywidualne, bezsensowne popisy po których tracił piłkę (pamiętam tez ze Pan Michał pisał o nim po tym spotkaniu pozytywnie co mnie zszokowało).Zmierzam do tego że jego talent atletyczno-technicnzy nie podlega dyskusji, tyle że jak sam Mourinho powiedział on nie ma mózgu, a ten przydaje sie zawsze, również na boisku. Dopóki to sie nie zmieni, nigdy nie zostanie dobrym zawodnikiem.
Smutny dzień dla piłki nożnej. Platini na kolejne 4 lata.
Chyba dla Ciebie ten dzień jest smutny bo Platini to naprawdę konkretny i porządny facet i jak dla mnie bardzo dobrze iż to on zarządza UEF-ą,no trochę za bardzo ideologiczny socjalistycznie z tą swoją równością.
Ten człowiek jest oderwany od otaczające go rzeczywistości. Ian Holloway określił Platiniego jako „useless”, mimo wszystko delikatnie. Mógłbyś mi podać, który z jego pomysłów, sprawdził się w praktyce?wypowiedź hollowaya:http://www.youtube.com/watch?v=Utb-coxjkK8Financial Fair-play, fajnie to brzmi ale masz moje słowo że nic z tego nie będzie, najwyżej sheik zapłaci za reklamę parkingową 100 mln za sezon, nie zabronią mu.Ja osobiście pomysły pana Platiniego dziele na dwie grupy, głupie albo idiotyczne.Dodatkowych sędziów w LM nie komentuje, chciałbym by to było dno jeśli chodzi o jego twórczość ale jak wiadomo idioci są bardzo pomysłowi.Najbardziej jednak irytuje mnie że gdy zostaje mu podsuniety pomysł dobry, pomysł racjonalny w innych sportach stosowany z powodzeniem (pomoc techniczna dla sędziego) to on i jego kolega Blater go dorzucają „bo tak”.
Tylko,że w ten sposób praktycznie wszyscy dowódcy związków piłkarskich postępują,w FA także są tacy „konserwatyści” którzy nie chcą wprowadzać zmian itp,taka karma chyba…w każdym razie mi on w miarę pasuje i jest lepszy od wielu innych potencjalnych kandydatów