Zanim o meczu Arsenal-Chelsea, w którym moim ulubionym momentem był ten z 92. minuty, kiedy rozluźniony Arsene Wenger tłumaczył siedzącemu obok, zmienionemu parę minut wcześniej Robinowi van Persiemu jakieś niuanse taktyczne, słówko o innym ulubionym momencie. Otóż w „Looking for Eric” – filmie, który za kilkanaście dni ma wejść na ekrany polskich kin – jest scena, w której główny bohater pyta Cantonę o najwspanialszą chwilę jego piłkarskiej kariery, po czym próbuje zgadnąć, o jakiego gola mogłoby tu chodzić. „To nie był gol – odpowiada Francuz, którego fantastyczne bramki były w końcu ozdobą niejednego dvd. – To było podanie”.
Tak sobie myślę, że coś podobnego mógłby powiedzieć Luka Modrić. Chorwat strzelił już na Wyspach niejedną piękną bramkę i rozegrał niejeden kapitalny mecz (od pojedynku Anglia-Chorwacja na Wembley zaczynając; spotkania, które Modricia wypromowało, a niejako w konsekwencji przyniosło dymisję Steve’a McClarena), ale nie wiem, czy wczorajsze podanie do Alana Huttona, po którym Rafael van der Vaart strzelił pierwszą bramkę dla Tottenhamu, nie zasługuje na specjalne wyróżnienie. Mistrzowskie aspiracje Londyńczyków są w Anglii przedmiotem ironicznych uśmiechów, ale mówiący o nich co jakiś czas Harry Redknapp ma na swoje usprawiedliwienie – oprócz naturalnej i zdrowej ambicji, za którą przecież trudno go krytykować – m.in. to, że w jego drużynie gra kilku piłkarzy, którzy z powodzeniem znaleźliby miejsce w najlepszych klubach świata. Jednym z nich niewątpliwie jest Modrić. Nawet jeżeli nie wszystkie jego uderzenia trafiają w światło bramki, i tak jest w Premier League gwiazdą pierwszej wielkości, imponującą wizjonerskimi podaniami, rajdami z piłką, ale także – co nie przestaje mnie zdumiewać, gdy patrzę na jego mikrą posturę – wślizgami i sercem do walki bark w bark. Tuż przed świętami mówiło się o tym, że na Chorwata zasadza się Chelsea, co wywołało błyskawiczną ripostę Redknappa „Nie na sprzedaż”. Jakoś się nie dziwię ani potrzebie wzmocnień Chelsea, ani niechęci Tottenhamu do sprzedawania.
Wróćmy jednak do tych mistrzowskich aspiracji. W zasadzie jedyne, co menedżer Tottenhamu powiedział na ten temat, to wyzwanie rzucone własnym piłkarzom. „Dlaczego mielibyście nie zdobyć mistrzostwa? Kto powiedział, że to niemożliwe?!”. Na razie wypada na tym poprzestać: jedno zwycięstwo, nawet wyjazdowe i nawet w dziesiątkę, wiosny nie czyni, ale z drugiej strony nikomu nie wolno odbierać wiary w siebie. Chcą grać o mistrzostwo – niech grają.
Rozpisuję się na temat zwycięstwa nad Aston Villą z paru powodów. Po pierwsze, mam poczucie, że Tottenham, jaki znałem przez całe życie, nawet jeżeli przed laty objąłby w takim meczu prowadzenie, to z pewnością grając ponad godzinę w osłabieniu nie zdołałby go dowieźć do końca. Po drugie, wśród piłkarzy klasy światowej oprócz Modricia chciałbym wymienić także Bale’a i oczywiście van der Vaarta (powiem to jeszcze raz: 8 milionów za faceta, który w pierwszych 15 meczach dla nowego klubu strzelił 10 bramek…). Po trzecie, także ci nieświatowi grają bardzo dobrze (wczoraj zwłaszcza Assou-Ekotto, Kaboul i tak krytykowany kilka tygodni temu za serię niecelnych podań w meczu z Liverpoolem Palacios). Po czwarte, kontuzjowani wracają do zdrowia akurat na kluczowy moment sezonu. Po piąte, dobrze jest mieć menedżera, który nie pęka i mimo niepomyślnej decyzji sędziego (wątpliwa czerwona kartka dla Defoe’a) potrafi podtrzymać wśród piłkarzy wiarę w wygraną. Po szóste, przyjemnie patrzy się na takie kontry. Po siódme, sprowadzeni na White Hart Lane Gallas czy van der Vaart dzielą się z innymi piłkarzami nie tyle doświadczeniem, co żądzą zwyciężania. Patrząc na Tottenham i Aston Villę (ale też na Bolton i Liverpool), wydaje się niewiarygodne, jak gruntownie przebudowują się hierarchie angielskiej piłki. Już nawet nie chce mi się dodawać, że pilnie śledzę spór między jednymi z najwierniejszych czytelników tego bloga, Robertem Błaszczakiem i Michałem Zachodnym, z których ten pierwszy przed rozpoczęciem sezonu postawił tezę, że Chelsea zakończy go na miejscu dającym awans do Ligi… Europejskiej.
Wśród zmieniających hierarchię jest oczywiście Manchester City, który dzięki prezentowi bramkarza Newcastle wygrał trudny mecz na St. James’ Park. W szalikach i rękawiczkach, z przekonanym do zostania w Manchesterze Tevezem w pierwszym składzie i Balotellim na ławce, szczęśliwie wyszedł na prowadzenie i zdołał przetrzymać napór gospodarzy: po wpadce z Evertonem to strasznie ważne punkty i chwila oddechu dla nieprzepadających za sobą wzajemnie megagwiazdorów.
Ale skoro o zmienianiu hierarchii mowa, nie można tego aspektu pominąć przy omawianiu zakończonego przed chwilą meczu Arsenalu z Chelsea. Pamiętacie, oczywiście, rzeź niewiniątek z poprzedniego sezonu – spotkanie, w którym Drogba i koledzy brutalnie pokazali Kanonierom ich miejsce w szeregu. Wiele zmieniło się od tamtej pory w obu klubach, poczynając od kwestii najprostszych: ławka rezerwowych gości przy ławce gospodarzy wyglądała dziś ubogo (czy naprawdę wprowadzenie Ramiresa mogło odmienić tę drużynę?), zarówno jeśli idzie o personel piłkarski, jak wspierający menedżerów trust mózgów. To Chelsea potrzebuje wzmocnień i jest mocno niejasne, czy w styczniu o takowe będzie łatwo. To jej najlepsi piłkarze – Essien, Malouda – robili dziś dziecinne błędy, zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy (a oprócz sytuacji, które kończyły się bramkami, piłkarze Arsenalu jeszcze kilka razy z przerażającą łatwością wchodzili w pole karne, mijając nieruchomych obrońców). To Arsenal w kluczowych momentach był porażająco skuteczny. To Arsenal sprawiał wrażenie drużyny silniejszej fizycznie, a co może nawet ważniejsze: mocniejszej psychicznie. To jego menedżer wyciągnął wnioski z poprzednich spotkań, odsuwając od składu kiepsko grających Arszawina i Squilacciego. Oczywiście można się upierać, że zadecydowało feralne 10 minut przed i po przerwie, że teraz, kiedy do składu wrócił Lampard, drużyna z pewnością zacznie grać lepiej, ale takie głosy pozostaną odosobnione. Powszechne przekonanie jest takie, że Chelsea w ostatnich tygodniach straciła „aurę”, i że ma to związek z odejściem z klubu dotychczasowego asystenta Carlo Ancelottiego Raya Wilkinsa. Przekonanie mniej powszechne, zwłaszcza po niedawnej porażce z MU, jest takie, że Arsenal należy traktować serio. Hierarchie w lidze angielskiej gruntownie się przebudowują, nawet jeśli na takie zdanie Alex Ferguson tylko wzruszyłby ramionami.
Modric jest rzeczywiście świetny. Wydaje mi się, że w PL chyba tylko Fabregas ma taką wrodzoną (?) umiejętność rozgrywania. Któryś z komentatorów C+ powiedział o Chorwacie, że już przed przyjęciem piłki wie, jakie będzie jego kolejne zagranie. I rzeczywiście. Nierzadko te zagrania Cesca czy Luki wydają się takie jakby od niechcenia, ale po chwili dopiero dostrzega się, że to najlepsze, co można było w danym momencie zrobić. Gdyby oddali Modrica Chelsea, byłby to strzał we własną stopę. Szans na tytuł Tottenhamowi nie odmawiam, podobnie jak czterem innym drużynom. Chociaż Chelsea chyba jednak przeliczyła własne siły. Pisze Pan o ławce rezerwowych The Blues w dzisiejszym meczu – naprawdę wyglądało to dramatycznie.United może nie imponuje, ale jest zabójczo skuteczne. Jeśli ktoś ma uciec reszcie, to chyba tylko oni.Ja oczywiście mam nadzieję, że nie pozwoli im uciec Arsenal. Jeśli nie teraz, to kiedy. Kontuzjowany jest z graczy pierwszej jedenastki tylko Vermealen, nie ma miejsca na wymówki.
No, tylko Fabregas i Modric.Nie to co np Scholes- jego rozgrywanie przez lata bylo takie toporne i wymuszone.
Każdy ma prawo do swojej opini, nawet tak głupiej jak ta.
Mam nadzieje, ze to bylo o Jaskierze, bo moj post to wyrazna ironia 😉
To ja serdecznie przepraszam, nie poznałem się, myślałem ze na serio….
Po pierwsze: pisząc o Modricu i Cescu, użyłem słów „wydaje mi się” i „chyba”. Nie wiem, jak jeszcze mocniej wyrazić, że to tylko moja opinia. Głupia opinia, alaszu? No tak, wybacz, nie prezentuję widocznie takich „Himalajów intelektu” jak Ty, na przykład w wizjonerskiej opinii z wczoraj: „Jutro derby londyny, czyli co zawsze „tym razem to już sie uda” odcinek xxx, wenger przekonuje ze rywale wygrywali szczęśliwie”.PS O Scholesie nie wspomniałem, bo po pierwsze: to, że potrafi rozgrywać, jest oczywiste, a po drugie: w tej chwili nie gra.
W dniu upragnionego triumfu Arsenalu, nie chce psuć nastroju. Święta. Wyjaśniam tylko-głupia opinia była do komentarza m, ale jako ze była ironia na której sie nie poznałem to przeprosiłem. Nic związanego z twoim komentarzem.Co do cytatu który wrzuciłeś, pełna wersja głosi”Jutro derby londyny, czyli co zawsze „tym razem to już sie uda” odcinek xxx, wenger przekonuje ze rywale wygrywali szczęśliwie, ale po jego analizie meczu z OT „rywal sie bronił” wiem że on nie oglada tych samych spotkań co ja.”Odnosiłem sie do słów Wengera, które co tu dużo mówić nie maja wiele wspólnego z rzeczywistością. Rywale wygrywali szczęśliwie? Inne spotkania oglądał.Wesołych świąt.
Ale moze rzeczywiscie, za malo ja wyrazilem, choc w mojej glowie wydawala sie dosc wyrazna.Inaczej niz ironia na post Jaskiera nie dalo sie jednak zareagowac, bo niewymienienie Scholesa wsrod naturalnych rozgrywajacych, a wymienienie Modricia (skadinand swietnego gracza, zeby nie bylo) jest jakims ponurym zartem.
Harry Redknapp idealnie podsumował sytuacje swojego zespołu.“We are massive outsiders; 33-1 is about right. But it’s not impossible. You’ve got to believe in yourself. There’s very little between the top five. Rafa, Modric and Bale could get in any team.” – Harry Redknapp.Co do tego rozgrywania to jest taki jeden któremu inni mogą tylko dorównać. Scholes sie nazywa. Swoja drogą jeśli anderson (nie wiem co sie z nim stało i powiem szczerze nie obchodzi mnie to) będzie dalej grał tak jak gra ostatnio to w niedługim czasie bedzie sie go wymieniało w tym gronie. Piłki z sunderlandem były po prostu genialne, dla mnie zdecydowanie najlepszy gracz tej kolejki. United zaczyna sie rozpędzać, historia uczy nas ze druga połówka w ich wykonaniu jest zawsze sporo lepsza. Steve Bruce po meczu chwalił zespół gości ze stracił tak mało goli. Powiedział też „we ware chasing shadows in the first half”.
To, co dzisiaj Modrić pokazał w meczu ze Srokami, było kapitalne. Niesamowity jest ten facet – cały czas pod grą, cały czas w ruchu, biega, myśli, widzi, kiedy trzeba – zastawia piłkę, walczy i się przepycha. Wraca do obrony, biegnie do ataku, przenosi ciężar gry, zmienia tempo rozegrania. Nie wierzyłem, że sprawdzi się w Anglii, a wciąż nie chce mi się wierzyć, że jest jednym z najlepszych pomocników (a w tym sezonie to chyba najlepszym) w Premiership.
Nie można wygrać meczu jak się nie biega. Nie jest to jakieś wyszukane czy błyskotliwe stwierdzenie z mojej strony. Nie umniejszając tutaj zasług arsenalu, bądźmy szczerzy, kanonierzy nie grali jakoś rewelacyjnie, ale 3-1 nie oddaje meczu. Fabiański był bezrobotny. Arsenal jak zawsze podchodził pod pole karne ale chelsea, jako drużyna, broniła na radar, niby podchodziła ale nie przeszkadzała. Liczba wślizgów niebieskich zatrważająco niska, jakby grali w białych strojach to by sie nawet nie pobrudziły…W ataku jeszcze gorzej, jako ze nie było ruchu i nie było komu zagrywać piłek, po bezproduktywnej wymianie piłki w środku boiska „ty do mnie ja do ciebie” postanawiano posłać długą na drogbe, który faktycznie przyjmował ale potem były problemy. Zapamiętam akcje z końcówki meczu gdzie lampard rozrzuca piłke na prawe skrzydło, świetne podanie na skraj pola karnego a kakuta stoi…nawet sie nie ruszył. To podsumowuje całą gre Chelsea. Prowokacyjnie spytam na koniec, czy w tej kolejce był zespół gorszy od niebieskich?
Modric to świetny piłkarz, przypomina mi jednak o wiele bardziej innego zawodnika z Arsenalu – Rosickyego, Również bardzo dynamiczny, skory do obrony, oddający niegdyś piękne strzały. Imponował mi również Assou-Ekoto, natomiast Bale’owi bliżej do Walcotta niż zawodnika klasy światowej. Zapewne mał kto się zgodzi, ale takie jest po prostu moje odczucie.
Może to zabrzmi zabawnie i bezpodstawnie (najbardziej dla fanów MU), ale ktos to musi powiedzieć – tytuł jest Manchesterowi United po prostu darowany na tym etapie sezonu. Arsenal bardzo dobrze zagrał z Chelsea, ale to jak rutynową porażkę poniesli na Old Trafford oraz trzy klęski u siebie nie mogą przycmić obrazu drużyny Wengera – oni dzisiaj pokazali jak mogą grać, ale jeszcze do mistrzostwa brakuje im utrzymania tej formy, tej dyscypliny taktycznej i psychicznej. Chelsea? Sama się wypisała z tego wyscigu ostatnimi miesiącami – tylko, że tłumaczenie się zwolnieniem Wilkinsa jest słabe – jeszcze przed jego odejsciem mecz na Anfield Road pokazał problemy The Blues, które maja do dzisiaj – brak kreatywnosci, alternatywy dla skostniałego i rozszyfrowanego stylu, systemu gry. Manchester City? Ile Tevez będzie za uszy ciągnął kolegów? Ile wytrzyma bez kłótni z kimkolwiek z klubu? Tottenham? Jeszcze nie teraz, ale siłę mają naprawdę imponującą. Manchester United nie przegrywa, trzyma równy poziom, ma do dyspozycji kadrę, która nie jest pozbawiona wad, ale ma ich najmniej. To wystarczy do tytułu, ale więcej głosów będzie o tym, że mistrzem Anglii zostali ci, którzy mieli mniej przywar, a nie najwięcej zalet…
Słowa prawdy z twojej strony, tyle tylko że teraz jest inne MU niż przez połowę sezonu. Pisałem wcześniej że cierpię oglądając mecze MU, bo grali beznadziejnie (sunderland wyjazd i mecz z wolves dla przykładu) ale to sa prawdziwi mistrzowie, piałem że do stycznia byle mieć jak najmniej strat, tyle problemów ile miało MU nie miał żaden klub, (kontuzje, mimo wszystko najliczniejsze, afery rooneya jedna i druga) ale jak Rafał Stec trafnie to opisał, MU ma Sir Alexa, dzięki któremu największe kryzysy są nieodczuwalne. Alex powiedział ze jesteśmy na 3 biegu, jeśli to co graliśmy z sunderlandem Arsenalem Valencia czy Balckburn to 3 bieg to obawiam się ze 4 nie wytrzyma nikt w tej lidze. Pierwsza połowa z sunder była rewelacyjna, po meczu Alex mówi ze w drugiej grali „ekonomicznie” mając w pamięci ze Birmingham nie gra i będzie świeże. Nie mam pytań.Jeśli MU wygra lige w tym sezonie, to mimo wszystko, trzeba będzie podziękować Romanowi Abramoviczowi, to on pozwolił żeby słabe MU nie wypadło z gry, rywal miał szanse odjechać, nie wykorzystali, drugiej szansy może nie być.
Musisz jednak przyznać, wizjonerze alaszu, że nawet boski Alex czasem bredzi. Jakże inaczej potraktować jego wypociny nt. szans mistrzowskich trzech drużyn? news.bbc.co.uk/sport2/hi/football/eng_prem/9319180.stm Powinien przecież powiedzieć, że szansę na mistrzostwo ma wyłącznie United. Arsenal nigdy ich nie miał, a Chelsea je właśnie straciło, nieprawdaż?
Boski Alex jest jak sama nazwa wskazuje-boski. On mówił o szansach no i te mają te drużyny, Harry stwierdził ze ma szanse jak 1-33. Jego własne słowa. Sir Alex poparł to uzasadniając brakiem doświadczenia w grze na dwóch frontach. To samo CIty. Arsenal i Chelsea mają większe od wymienionych, siłą rzeczy mają doświadczenie dlatego uznał ze to wyścig 3 koni. Nie oceniał natomiast szans tych 3 koni :DJaskier, mieliśmy sprzeczkę, nie przeczę że z mojej winy, obiecałem ociupinkę stonować. Czytam twoje komenty bo patrzysz na sprawę z zupełnie innej perspektywy niz ja, niekiedy, choć rzadko się z tobą zgodzę, czasami przekręcasz moje wypowiedzi urywając jakieś fragmenty co mnie zastanawia, jednak taki juz jestem że swoje opinie lubię podawać w surowej formie. Nie wiem czy/jak dużą urazę do mnie żywisz, ja w każdym razie do Ciebie żadnej.Co do tego cytatu:”Arsenal nigdy ich nie miał, a Chelsea je właśnie straciło, nieprawdaż?”No to jest blisko mojej opini, nie zaprzeczam. Chelsea jeszcze nie straciło szans, a Arsenal no cóż, realistycznie to ma bardziej nadzieje już szanse, powtórzę tekst roku jaki usłyszałem na egzaminie, „Wie Pan, nadzieja jest cnotą a my mężczyźni z cnotą walczymy całe życie.”
Inna kwestia tej konkretnej wypowiedzi Fergusona, chyba pominięta – POLITYKA! Przecież on nie może w grudniu powiedzieć, że są pewniakami do mistrzostwa, że rywale są tak słabi, że tytuł jest ich. To jest menedżerskie samobójstwo, a Ferguson jest zbyt starym lisem (boskim? Jeszcze nie, ma wiele wad ;-)) by takie szkolne błędy popełniać.
Manchester United ma formę rosnącą i kilku zawodników zdolnych pociągnąć grę w trudnych momentach. Jest drużyną kompletną, o znakomitym balansie pomiędzy doświadczonymi a młodymi zawodnikami. Tworzy zespół, który ciągle szuka walki i jest bezkompromisowy w zdobywaniu punktów. Obecna pozycja w lidze jest efektem siły diabłów, nie słabości pozostałych ekip! Tekst o darowaniu mistrzostwa brzmi niedorzecznie. United w poprzednim sezonie przebudowywało hierarchię drużyny po odejściu Ronaldo i Teveza- więc podarowaliśmy wam mistrza?!Chelsea marzy o podobnym systemie. Po prostu zrzyna koncepcję budowania zespołu z United. Na siłę chcą wykorzystać swoich młodych piłkarzyków, zapominając o ciągłości siły rażenia tak potrzebnej do walki o najważniejsze trofea. Dziś piłkarze rosyjskiego finansisty pokazali nie tylko brak ambicji ale również brak możliwości zwyciężania. Drużyna uzależniła się od przebłysków pojedynczych piłkarzy. Gdy są Oni bez formy- reszta zespołu nie ma koncepcji jak grać. Każda era ma swój koniec. Dziś jedna drużyna pokazała, że rośnie i już wie jak ogrywać „silniejszych”, druga, że potrzebuje powiewu świeżości (takiego za 60mln$ w zimowym okienku). Mimo wszystko, Chelsea poza TOP4… I don’t think so!!!Fajna ta angielska liga!!!
Niedorzeczne? Wybacz, ale słyszałem wiele głosów kibiców United rok temu, że tylko przez słabosc Chelsea oddali im tytuł. Zresztą 'oddawanie’ w ręce piłkarzy MU tytułu źle zrozumiałes – tak jak napisałem – wygra ten, kto będzie miał najmniej wad, a nie ten kto będzie najlepszy z najlepszych. Zdaję sobie sprawę jak 'ten kto ma najmniej wad’ brzmi i że w gruncie rzeczy nie ma większej różnicy z 'najlepszy z najlepszych’. Jednak dla mnie różnica jest fundamentalna – w pierwszym przypadku patrzymy na to jakie są błędy i przywary, a jest ich trochę, a w drugim zachwycamy się formą zwycięzców i przegranych.Wybaczcie, ale United nie prezentują się teraz wybitnie, nie są najlepsi na swiecie, nie są murowanymi faworytami w Lidze Mistrzów. Zwycięstwa z Blackburn i Sunderlandem, ich styl, był imponujący, ale, nie oszukujmy się, podobnie to wyglądało z Chelsea, która gromiła rywali na starcie… Zadziwiające, że wtedy wszyscy machali rękoma mówiąc o słabosci ich rywali, a nie formie podopiecznych Ancelottiego. Teraz, w bardzo podobnych okolicznosciach przyrody, Manchester United prezentuje się wspaniale. Są obvecnie najsilniejsi z ligi, ale dla mnie oznacza to słabosc rywalizacji.Co do zrzynania – czy to jest zabronione? Skąd to dziecinne oburzenie? Jak cos działa to inne kluby starają się to skopiować – stąd 'transfery’ Kenyona i Arnesena…
A kto powiedział, że nie można kopiować pomysłu na drużynę? Nie ja. Uważam jednak, że Romek chce skopiować United na siłę, nie mając podstaw by to zrobić (stąd zżynanie). Co prawda są w zespole utytułowani doświadczeni piłkarze, może by się także znalazło kilku zdolnych, młodych kopaczy (nie śledzę młodzieżówki Chelsea- ale kasa inwestowana w nią jest Bardzo duża, więc coś powinno z tego wyrosnąć)- brak jednak najważniejszego, ciągłości i swobody na ławce trenerskiej. Ancelotti to dobry trener, sprawdzony w klubie z Panem i władcą za sterami. Romek to jednak nie Berlusconi i długo bez zmiany nie wytrzyma. United i Arsenal zawdzięczają swoja płynność w transformowaniu drużyn swoim wieloletnim trenerom. Miałem kiedyś nadzieję, że tym trzecim w lidze będzie Mou, dziś mam nadzieję na wieloletnią współpracę Redknappa z Tottenhamem
Na miejscu kibiców Arsenalu nie robiłbym z tego zwycięstwa wielkiego i epokowego wydarzenia, oznaki zmiany mentalności Kanonierów, czy co tam jeszcze można było przeczytać.To nie jest tak, że wygrana z Chelsea jest ostatnio jakąś wielką sensacją. Wręcz przeciwnie- wygrywa (a przynajmniej remisuje) z nimi ostatnio praktycznie każdy, jedynie 18 w tabeli Fulham nie zdobyło na nich żadnego punktu. To dużo mówi i formie tej drużyny i niektóre gorące głowy robiące z tej wygranej coś niewiarygodnego, powinny chyba trochę ochłonąć.A wygranej oczywiście gratuluję.
Ale gdzie te opinie o epokowym znaczeniu wczorajszego triumfu? Tutaj chyba takich nie było. To po prostu zwycięstwo, ważne zwłaszcza dlatego, że oznacza równocześnie kolejną porażkę silnego rywala. Możemy przegrać jutro z Wigan i tyle tej euforiii… Zmiana mentalności po zwycięstwie nad Chelsea? Pewnie to przesada, na pewno nie będzie tak, że od teraz każdy mecz z MU i The Blues wygramy, to oczywiste. Ale też trzeba przyznać, że ta seria porażek była naprawdę długa – przerwanie jej powinno przynieść piłkarzom coś w rodzaju ulgi. Komentatorzy wczoraj przypominali, że np. Walcott grał z Chelsea 6 razy i 6 razy przegrał. To musiało być frustrujące.Współczuć wypada fanom Chelsea. To, co przytrafia się ostatnio The Blues, powinno stanowić przestrogę dla każdego faworyta, który poczuł się zbyt pewnie. Pokazuje też, jak ogromne znaczenie ma w futbolu wiara we własne umiejętności. To banał, ale jak inaczej wyjaśnić tę czarną serię? Trudno już mówić o pladze kontuzji, wczoraj brakowało chyba tylko Alexa i Anelki.
Wsrod kibicow Arsenalu w Anglii, dziennikarzy i 'ekspertow’. Wystarczy poczytac ich wypowiedzi na twitterze.Nie twierdze oczywiscie, ze takie opinie pojawialy sie tutaj.
Zwycięstwo z którymś z dwójki Chelsea i Manchester United dawno Arsenalowi się nie przytrafiło. Epokowe nie jest, ale może dać dużo mentalnej siły dla Arsenalu. Ostatnimi czasy, chyba tylko tego brakowało chłopcom Wengera. Czas pokarze.
Dokładnie – nie ważne w jakiej formie jest Chelsea. Ważne, że kanonierzy wreszcie uporali się z Chelsea – to da im kopa. Dzisiaj stawiam na over 2.5 w ich meczu z Wigan
Jutro, co dzień grac sie nie da 😀
Myślę, że nie powinniśmy przesadzać w żadną ze stron. Na pewno wczorajszy mecz nie oznacza, że Arsenal zdobędzie mistrzostwo sezonu 10/11, ale pozwólmy się cieszyć z niego kibicom Kanonierów, bo jest ono ważne, prestiżowe, kończy pewną niefortunną serię i na pewno bardzo wzmocni morale drużyny. Oczywiście, że Chelsea nie przez takie drużyny była ostatnio ogrywana i jej gra wyglądała wczoraj, jak wyglądała. Jak porównamy to z pierwszym meczem pomiędzy tymi drużynami, to rzuca się w oczy, że Arsenal aż tak bardzo swojego stylu gry nie zmienił – drużyna była za tamten mecz ogólnie chwalona, dziwne było, że nie dała rady strzelić choćby jednego gola, przy swojej niezłej grze, ale rywal wtedy prezentował się o niebo lepiej. Wczoraj ciężko było co niektórych graczy The Blues poznać, jak się okazywało po jakimś złym zagraniu, że tak kiepsko mógł podawać np. Malouda, to aż się człowiek za głowę łapał. Jednak mimo wszystkich ostatnich kłopotów Chelsea, ich wygrana w tym meczu nie była aż tak bardzo nieprawdopodobna, po spotkaniu z Tottenhamem wydawało się, że coś może ruszyć i że z każdym kolejnym meczem będzie coraz lepiej. Ponadto, drużyny typu Chelsea i ich poszczególni gracze są znani z tego, że na ważne spotkania potrafią się zebrać w sobie mimo wszystkich problemów i grać w tak prestiżowych meczach to, czego nie udawało się grać z teoretycznie słabszymi. Kibice Arsenalu na pewno przystępowali do oglądania tego meczu pełni obaw, więc fakt, że Arsenal zagrał swoje, wykorzystał słabość Chelsea i zaprezentował dobrą grę musi cieszyć i pozwala z większym optymizmem patrzeć w przyszłość. Do tego, jak każdy wygrany mecz, wczorajsze spotkanie przyniosło wymierne korzyści – trzy punkty, MU nie odskoczyło, drużyna jest na drugim miejscu z zaległym meczem wobec zajmującego trzecie miejsce City. Przesadna euforia jest niewskazana, ale spora radość z tego zwycięstwa – jak najbardziej.
Piłkarze Chelsea nie mają presji z ławki, dlatego nie wykazują zaangażowania i przede wszystkim koncentracji podczas meczu (problem zdaje się pogłębiać). Arsenal ma drużynę w której non stop musisz walczyć o miejsce w podstawowej 11, podobnie jak w MUnited. Efekt widać jak na dłoni.
Może będą mieli presję styczniowych transferów, chyba szykują się jakieś większe zakupy (a jeśli się nie szykują, to powinny, bo sytuacja kadrowa jest mocno nieciekawa). Pytanie – kto ich będzie dokonywał.
Drugie pytanie: Na jakie pozycje? W każdej części boiska czegoś im brakuje. Kolejna kwestia, czy będzie szukał kogoś drogiego na pierwszy skład, czy tańszej dobrej zmiany z perspektywą rozwoju?Jedno jest pewne, jeśli prześpi Romek to okno, będzie nieciekawie w obozie niebieskich..
Zależy od tego, na kiedy mają być pożądane rezultaty. Jeśli na już (a pewnie takie jest założenie, bo w sumie mistrzostwa nikt jeszcze nie przegrał – z liczących się kandydatów, oczywiście), to raczej opcja nr 1. Jeśli w klubie funkcjonuje jakaś dłuższa perspektywa budowy drużyny (nawet za cenę ewentualnego braku obrony tytułu) to opcja nr 2. A najchętniej, to pewnie by Abramowicz połączył jedno z drugim: zakupy gwarantujące udaną pogoń za uciekającą czołówką w najbliższych miesiącach plus perspektywa rozwoju, żeby w kolejnym sezonie zespół znów nie dostał zadyszki po piorunującym początku, nie doznał jakiegoś niewytłumaczalnego porażenia, gdy liga się rozrusza i można byłoby liczyć na rezerwowych w razie jakichś kłopotów. No i jeszcze pasowałoby dobrać takich graczy, żeby w szatni wszystko było w porządku, więc graczom typu (i z mniemaniem o sobie) takiego, przykładowo, Balotelliego trzeba by było odmówić. Ale kto by nie chciał takich transferów 🙂
Świat Premiership powoli staje na głowie, ale przetasowania hierarchii nie są wcale ostateczne. Dziś nie da się chyba powiedzieć, kto liczy się w walce o tytuł (co robi Sir Alex), kto się nie liczy, kto upadł, ale powstanie, a kto będzie już leżał do końca sezonu. Od lat nie widziałem Chelsea tak rozbitej jak ostatnimi czasy, ale przecież gracze Ancelottiego (a przynajmniej tych kilku wartościowych i zdrowych, którzy są w składzie) są w stanie przetrwać dołek i doczekać lepszych czasów. W Arsenal wciąż nie chce się wierzyć po meczu z MU, Tottenham jest tak nierówny, że za swoją nierówność niegodzien mistrzostwa, MC to beczka prochu, a MU niby wygląda coraz solidniej, ale ta ekipa w ostatnich sezonach udowadniała, że nie lubi wykorzystywać okazji na odskoczenie przeciwnikom (lub do nich doskoczenie). Czyli mistrza zdobyć mogą wszyscy i nikt. Niepewność dotyczy też pozostałych objawień i rozczarowań. Wciąż czekam na zadyszkę Boltonu, zatarcie Sunderlandu, odrodzenie AV i stabilizację Evertonu. Bo każda z tych rzeczy wydaje się nieunikniona.Huśtawkę serwują nam także piłkarze. Przecież Palacios w ostatnim meczu Kogutów zagrał kapitalnie, a jeszcze kilka tygodni temu gość był dramatyczny. Anderson, na którym postawiliśmy już cały stos krzyży, nagle wyrasta na gwiazdę; Gomes puszcza „cabaje”, a później dokonuje cudów, Drogba staje się cieniem samego siebie, a Balotelli raz przez 90 minut płacze, że cały świat go nie kocha, a w kolejnym meczu jest jednym z najlepszych. Słowem – w tym roku liga wydaje się jeszcze bardziej nieprzewidywalna niż zwykle.
Bart, świetna analiza, zarówno poszczególnych zespołów jak i graczy 😉 Zabrakło mi jeszcze słówka o Nanim, określanego przez nas nie tak znowu dawno jako „jeździec bez głowy”. Ale konkluzja dobra – co się dzieje w tym roku, tego jeszcze świat nie widział …..
Widział widział, zdarza sie w sezonach po mundialu, nie tylko w angli liga staje na głowie, patrz włochy no i przede wszystkim Niemcy. Hiszpania? tam jest taka przepaść że z lornetkami nie wypatrza duetu.No i zapomniałem, spójrzcie na rodzimą ekstraklase 😀
Masz świętą rację, Tottenham jest bardzo nierówny, ale za to bardzo równy jest MU, W-D-W-D-W-D, oby tak dalej, w sumie 66 pkt. po 38 kolejkach, na LE wystarczy …
Spójrz w tabele, zobacz na co wystarcza…
Rozumiem, że 66 pkt. w pełni Cię zadowala, więc z całego serca życzę i Tobie i MU tego na koniec sezonu
Dla mnie mogło by byc i 15 jesli mamy zostać na tym miejscu w tabeli na którym jesteśmy.
19 razy 3 + 19=…76 a sam przyznasz ze to moze dac mistrzostwo zwłaszcza w tym sezonie. Jeśli omsknął Ci sie palec to serdecznie dziekuje za życzenia 😀
o faktycznie pomyłka w rachunkach. Jednak patrząc wstecz, 76 pkt to trochę mało na majstra, pzdr
Pierwsza rzecz, którą muszę poruszyć – wreszcie „Looking for Eric” w kinach! Zapraszam wszystkich interesujacyhc się piłką jak i kinem społecznym! Druga sprawa – jeśli Arsenal tak pogrywał z Chelsea, to czy to znaczy, że MU jest tak silne, że z nimi Cesc i spółka wyglądali jak chucherka…hym? Fakt, takiego misz-maszu w Premiership niebyło odkąd Mourinho nie zaczął wprowadzać Chelsea poziom mistrzowski. Ale z tego bałaganu i ze wszystkich komantarzy da się słyszeć jeden niezmienny ton…. United wychodzi na tym najlepiej. Jako kibic cieszę sie ogromnie, jako wielbiciel piłki jestem pełny podziwu dla Sir Alex’a, jako przyszły trener jestem zafascynowany…analizuje wszystko – bo tak, moi „bracia w umiłowaniu do piłki kopanej”, dokladnie tak trzeba prowadzic zespół! Prawie 1/4 wieku, 24 lata… i zawsze tak samo. Wychować, dopełnić transferami…wychować i dopełnić, a starsi niech daja przykład i tak w kółko. Ile razy mówiło się o kryzysie Man United, tyle razy w najbliższych sezonach mówiło się o wielkich zwycięstwach. Niesamowite, jak dla mnie…najlepsze budowanie zespołu w historii piłki. Ale koniec o MU… teraz o lidze w ogólności. Jest to sezon szczególny, w którym wiele czołowych drużyn trafiło na fazę przebudowy, czy też w przypadku Chelsea fazy której nie znali…bo ten zespół nie był budowany, on został stworzony w 2 sezony. Dzieki temu Bolton jest na 5 miejscu, Sunderland 6… cuda na kiju, ale to dobrze. Dobrze, bo Premiership to jedyna liga gdzie nikt nie trzęsie portkami przed nikim. Każdy tylko czeka, żeby wygrać choćby z silniejszym rywalem. To nie jest La Liga gdzie wszyscy klękaja przed Barca i Realem dając im na początek meczu odrazu 3 bramki prowadzenia za samą nazwę. Oj chciałbm ja te „podobno wielkie zespoły” zobaczyć u nas w lidze…oj chciałbym zobaczyć jak 3 razy w tygodniu graja mecz z zespołem prawdziwych facetów, którzy mają gdzieś, że na koszulce pisze Messi, Iniesta czy Di Maria. Jak dobrze, że ten sezon jest taki a nie inny…oj dzieje się dużo sie dzieje, i bedzie coraz ciekawiej. A do przewidywań mistrzostwa wstrzymałbym się do powiedzmy konca stycznia, bo wtedy to poznamy krajobraz po bitwie „okresu świątecznego”. Wielkie pozdrowienia dla Pana Michała ciesze się, że są właśnie tacy dziennikarze sportowi jak Pan, jak Rafał Stec czy Andrzej Tworowski z C+…dziekuje za tak wysoki poziom i prosze o wiecej! 😉 PS mam nadizeje ze Tottenham wreszcie będzie walczył o korone, grają tak jak MU w ’99 i to mi sie bardzo podoba! 🙂
Widzę ze moja opinia o Tottenhamie jako Mu lat 90, jest podzielana. Mnie tylko Looking for Eric trochę zawiódł, nie wiem, może za dużo oczekiwałem.
Największą niespodzianką wczorajszego meczu była da mnie postawa Djorou. Chłopak był od dużą presją wchodząc za słabego Francuza, a wygrał coś koło 100% pojedynków z Drogbą.
Był pod dużą presją? Gorzej wypaść od squillaciego nie mógł. Faktem jest ze był to jego bardzo dobry występ, w przeciwieństwie do koscielnego był pewny w swoich interwencjach. To było drużynowy występ i to należy najbardziej pochwalić.Chelsea nie jest juz na pochyłej, to jest spadek bez trzymanki. Nie biegali, 0 ruchu, obrona tez na stojąco, oj ma bolton farta że z nimi grają, Aston Villa również. Wchodzić w takiej formie w okres świąteczny to jest wyrok śmierci. Cenie Ancelottiego ale z Romanem może nie doczekać nawet nowego roku.
Tak racja, występ jak najbardziej drużynowy w wykonaniu Arsenalu. Wreszcie chciałoby się powiedzieć, bo o umiejętnościach już wiele i wielu napisało…Dzisiaj kolejna runda spotkań – wietrze niespodzianki Alasz. Co o tym sądzisz??
Gdzieś mi sie o uszy obiło że z bodaj 9 ostatnich spotkań Newcastle-Tottenham spursi wygrali 1!! Niewiarygodne. Sugerując sie jednak kogucia logika dziś wygrają. No i MU…mecz wyjazdowy…jakby tak wygrać… no i znając nasze szczęście dzis akurat Ben Foster będzie miał mecz życia. Mówisz niespodzianki, a ja Ciebie spytam, co będzie niespodziankami, większość dzisiejszych spotkań może skończyć dwojako, bitych faworytów wskazać nie potrafię. Bardzo ważne mecz dla fulham ze stoke no i mecz West ham-everton dla obu okazja do zdobycia kluczowych punktów.Chciałbym móc oglądać te spotkania ale nawał pracy czeka, nie narzekam jednak bo ciesze sie z przywileju że lubię to robić. Grunt by na MU sie wyrobić 😀
Ja wam zaś powiem iż bardzo mi się podoba Bundesliga która jest mega wyrównana i naprawdę dobry poziom sportowy prezentuje.Mecze są mega atrakcyjne dla oka,świetnie się je ogląda(obecnie Eurosport 2 transmituje, także łatwy dostęp)…właśnie wyprzedziła w klasyfikacji dołującą Serie A(od przyszłego sezonu 4 zespoły Bundesligi będą grały o LM).Oczywiście wiadomo iż jedynym odwiecznie światowym(odpowiednik Barcy,Manchesteru U., Realu,Milanu itd). zespołem jest tylko Bayern,ale z całej reszty co jakiś czas wychodzi ktoś kto miesza na szczytach LM(jak Borussia Dortmund,Bayer Leverkusem).
Gol dla birmingham to jest farsa, jeszcze wieksza niż ich „gra”. 2 punkty ukradła arbiter.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić…
Sędzia nie ma prawa tego uznać. Zigic wzbił sie na 2,5 metra bo urzył vidicia jako trampoliny.
http://therepublikofmancunia.com/wp-content/uploads/2010/12/Birmingham-handball.jpgTen gol to jedna wielka kpina.West brom musi byc pokonane, aczkolwiek jestem spokojny ze MU zacznie wygrywać na wyjazdach, mam tylko nadzieje ze raczej szybko.
Arsenal przegrał w tym sezonie z tylko jednym wielkim klubem (MU) i to na wyjeździe.
Weź człowieku przestań się użalać, bo to jest śmieszne. Wiem, że bramka nie powinna być uznana ( w tej sytuacji powinna być odgwizdana ręka, spalonego raczej nie było, a faul na Rio to takie 50/50, sędzia mógł gwizdnąć ale nie musiał), ale United w tym meczu nie pokazali zupełnie nic, szczególnie w pierwszej połowie, dostosowali się do poziomu gospodarzy. W koncówce z kolei, United dali się wciągnać w bezładną kopaninę, w której Birmingham są mistrzami ( podobnie 3 pkt. starcił tam w poprzednim sezonie Arsenal) United mieli swoje szanse, nie wykorzystali ich, więc musieli się liczyć z tym, że będzie nerwowa końcówka w której wszystko jest możliwe. Co do meczu- zaskakuje mnie Berbatov- gościu jest w tym sezonie w niesamowitym gazie, naprawdę, dzięku niemu United mogą być spokojni o zdobywanie bramek, Rafael- sporo fantastycznych odbiorów, naprawdę MU mają klasowego następce Nevilla…. I to by było tyle pozytywów, teraz negatywy- przede wszystkim Rooney- szarpie,walczy ale…. brakuje mu dużoooo do optymalnej formy, a niestety dla niego okres święteczno- noworoczny nie jest najlepszy do szukania formy, ją trzeba mieć, Gibson- wprawdzie asysta ale nie ten level, a podobno wg. Ciebie jest dużo lepszy od Songa :PCo do gospodarzy- dobrze zagrali byli kanonierzy Larsson oraz Hleb, ogólnie cały zespół na równym, przyzwoitym poziomie. Zero fajerwerków, ale konsekwencją można zdobywać punkty z faworytami, zobaczymy co pokażą z Arsenalem w sobotęWiem szanowny panie alaszu, że jesteś gwiazdą tego bloga i dla niektórych jesteś alfą i omegą, ale naprawdę śmiejesz się i nazywasz hipokrytą Wengera, a sam nie jesteś lepszy. I nie piszę tego by Cię obrazić, bo sam nie jestem lepszy. Możesz całą winą zrzucić na sędziego, to jest twoje święte prawo. Tylko ja na twoim miejscu raczej zastanawił bym się nad formą wyjazdową MU, tym bardziej, że w nowy rok macie wyjazd do WBA i tam o punkty nie będzie łatwo. No ale MU twoim zdaniem jest na poziomie Barcelony, więc na pewno sobie poradzicie….Co do reszty meczy- zaskakuje mnie postawa City, wydawało by się że po aferze z Tevezem, wiecznie narzekającym Ballotelim, będą się staczać w dół, tymaczasem zdobywają punkty i są tuż- tuż za liderami. Moim zdaniem będą mocni, lecz trzeba pamiętać, że w rundzie rewanżowej mają masę trudnych wyjazdów- Arsenal, CFC, MU, AV czy Everton. Spurs przestali być drużyną, która przegrywa mecze w których są zdecydowanymi faworytami. No i ten Bale…. Zaskoczył Fulham, WHU zaczęli wreszcie coś grać, a romantyczna przygoda Blackpool trwa ale to jest temat na inną rozmowę, i tak już wystarczająco was zanudziłem:P
Piszesz że bramki nie powinno być a potem nazywasz mnie hipokrytą, hmm dziwna logika. Nie płacze spowodu murawy jak wenger tylko to jest bramka jak byk jest nie prawidłowa. Faul i ręka, co jeszcze ma byc by przerwać gre.
> Piszesz że bramki nie powinno być a potem nazywasz mnie> hipokrytą, hmm dziwna logika. Nie płacze spowodu murawy> jak wenger tylko to jest bramka jak byk jest nie> prawidłowa. Faul i ręka, co jeszcze ma byc by przerwać> gre.Murawa, sędzia, piłka, głośni kibice- niekwestionuje faktu, że bramka jest nieuczciwie zdobyta- chodzi mi o to, że często wyśmiewałeś się z wymówek Wengera (czego niekwestoinuje, ale wielu menedżerów je stosuje, także Ubóstwiany przez Ciebie niezłomny Sir Alex- swoją drogą- jak oceniasz zmiany a właściwie ich brak, bo na waszym forum ostro krytykują Fergusona) mimo, że sam pod notką napisałeś 3 lamenty dotyczące sędziego. A problemem w tym meczu dla MU nie był sędzia, ale ich słaba gra, wygraliście w sezonie 2007/08 mistrzostwo metodą zero- jedynkową ( United wygrywało wtedy mecze najczęściej 1-0), teraz się wam to nie uda
Alex takich zmian dokonuje i tyle, wielokrotnie w tej pokrętnej dla mnie logice sie sprawdzało. Żebyśmy nie wygrali musi nas ktoś powstrzymać sa tacy jedni niebiescy z londynu ale mają dołek. Czerwoni z londynu maja odwrotna specyfikę do MU druga połówka sezonu z reguły gorsza, jak wspominany przez ciebie sezon, tyle ze nie 2007/2008 bo wtedy graliśmy piłke niesamowitą, a sezon potem gdzie dołączyły sie rozgrywki KMŚ. Ciekawe wczoraj w pubie najliczniej było tych z arsenalu, potem ci z MU, cieszyli sie ze chelsea przegrywa bo Arsebal to Arsenal, juz było to ćwiczone.
Zmiany w końcówkach to jest strasznie śliski temat, trenerzy czasami nie chcą dokonywać zmian, bo nowi zawodnicy na boisku potrzebują czasu by wejść w mecz, i czasami popełniają kosztowne błędy. Ferguson zrobił tak jak uważał za słuszne, nie mnie to oceniać, dziwi mnie tylko zejście Andersona, myślałem że zejdzie Gibson, pewno Alex chciał mu dać odpocząć. Co do komentarza dotyczącego Arsenalu- każdy mecz, każdy sezon jest inny. Śmiem twierdzić, że Arsenal ma najmocniejszą kadrę (chodzi mi o całość), dobrym przykładem jest ostatni mecz z CFC, gdy do meczowej kadry Arsenalu nie zmieścili się tacy piłkarze jak Eboue, Denilson czy Vela, myślę, że Carlo patrząc na swoją ławkę, bardzo chętnie by ich przygarnął:)
@Numb – buziaki 😉
O właśnie przeczytałem wypowiedź Szkota, i jest tak jak myślałem. Całkowicie ją rozumiem i szanuję, ale….. każdy menago przyczyny słabszego wyniku będzie szukał wszędzie, tylko nie we własnej drużynie, i nie jest to tylko domena Wengera drogi alaszu…
Otóż nie, po przegranym finale LM, powiedział ze dobrze sie stąło bo wygrąła druzyna lepsza. Po przegranych innych meczach, nawet gdy ja psioczyłem na błedy (jak z chelsea w zesłzym sezonie na SB) alex nie zwalał winy. Po porażce na Anfield 2-0 gdzie czerwona carraghera była ewidentna bo owen był sam na sam, również Alex nie wymyślał. Dziś w końcówce, samej końcówce pał gol niedorzeczny bo mozna sie na tam dopatrzeć 3!! wykroczeń, o ile spalony dyskusyjny to faul i reka pewne. Ciężko znaleźć większy błąd sędziego. Widze ze nie tylko ja mam troche do zrobienia przez noc… Z wengera i jego wypowiedzi drwią juz nawet kibice Arsenalu o czym przekonałem sie w poniedziałek. Powtórki musza byc wprowadzone i basta.Pozdrawiam.
@numbhttp://www.manutd.com/en/News-And-Features/Football-News/2010/Dec/Boss-left-feeling-Blue.aspx?pageNo=1Gdzie Ferguson zwala wine za porazke na jakies inne czynniki? Sa tam dwie strony wypowiedzi, i jeden akapit, ze sedzia nie powinien byl uznac gola. Powiedzial prawde? Powiedzial. A co mial zrobic zapytany o to? Ze gola stracili slusznie, bo slabo grali? Nie ma tu obrazania dziennikarzy i narzekania na stan murawy. Jest za to taki akapit:The first half was a non-event. The ball was in the air a lot and that’s how Birmingham set their stall out. It’s a difficult place to come to. They got stuck right into us. They’re at the bottom of the league so you expect that. It’s a tough place to come to. It’s a tight ground, a lively pitch. You see the result they’ve had over the years. They make it difficult for you.Ferguson nie zwala winy za porazke na sedziego, powiedzial, ze gol nie powinien byc uznany i ciezko z tym polemizowac. Chyba, ze mowisz o innej jego wypowiedzi, ktorej ja nie znam, wtedy zwracam honor. Jednak w tej na oficjalnej stronie, Ferguson jest grzeczny ;]Pozdrawiam
Kiedy pisałem tego posta, była poźna godzina, co zapewne miało dosyć istotny wpływ na jakość mojej wypowiedzi. Nie chciałem napisać, że Ferguson zwala całą winę na sędziego (chodź ma prawo czuć żal i rozgoryczenie), chodziło mi oto, że United swoją grą w koncówce doprowadziło do takiej sytuacji, i to jest dla mnie główny powód remisu, zresztą podpisuję się obiema rękami, pod tym co powiedział Ferguson dla Sky: „We were the better team, but maybe we should have finished them off after we went 1-0 up.”
Tak w ogóle to jesteś za powtórkami? Jesli nie to chciałbym raz w życiu usłyszeć sensowny argument dlaczego nie można korzystać z technologi. Wczoraj to nie była wina samego sędziego, to jest człowiek on nie może widzieć wszystkiego, to wina tych starych cepów z fifa i uefa że czynia z futbolu sport przedpotopowy. Tennis hokej Rugby futbol amerykański że wymienię niektóre ze sportów korzystających z dzisiejszej techniki. Spirnt na 100 metrów tez pewien byc mierzony na oko i ze stoperem w ręku, będzie bardziej „ludzki”.Był błąd, można temu zapobiec w przyszłości, bo wiadomo ze, powtarzając te same czynności nie można oczekiwać różnych rezultatów. Ile jeszcze trzeba takich farfoclów by sięgnąć po proste i dostępne rozwiązanie… Faul, ręka, może nawet spalony, szkoda jeszcze ze nie złapał piłki i z nią tam nie wbiegł…Na przyszłość nie porównuj tylko wengera-przybysza z innej planety do Sir Alexa, bo ten drugi jeszcze nie opuścił orbity okołoziemskiej.
Mógłbyś, nawrócony alaszu, nie obrażać trenera rywali? Wiem, ze dla ciebie to trudne, każda okazja do oplucia jest dobra. Mimo wszystko postaraj się kontrolować. Nie wolno porównywać wengera z fergusonem? a dlaczegóż to? Może – skoro już uprzejmie wyjaśniłeś maluczkim czego nie wolno robić wyjaśnisz nam w swej przenikliwości dlaczego? Wenger „przybyszem z innej planety”? Skąd wiesz? Czyżbyś go spotkał w kosmosie, wracając ze swej rodzinnej planaety o wymownej nazwie ŻALasz?
Obrażam… ostatnio czytałem że Evra obraża arsenal bo śmiał powiedzieć że 5 lat nic nie wygrali. Ja mówię że wenger buja w obłokach, ze swoimi stwierdzeniami, nie jestem w tym zdaniu odosobniony, podzielają je liczni ludzie (rafał Stec chociażby, pisze bardziej uszczypliwie niż ja) w tym sporo kibiców Arsenalu, przykłady, dość daleko posunięte poniżej.http://kanonierzy.com/wengeruj_to.phpAplikacja ze strony arsenalu, o czyms to świadczy. Mi wygenerowało a właściwie wengerowało tekst w którym znajdziemy poniższy fragment.”Pozostaje nam się tylko cieszyć, gdyż nikt mi nie będzie wmawiał, że czarne jest czarne, a białe jest białe.”Na koniec serdeczna prośba do witka. Nie czytaj tego co pisze, wielokrotnie juz mi udowodniłeś że nie rozumiesz słowa pisanego, domyślam sie że z tą przypadłością w życiu jest ciężko, ale jak w piosence „always look aon the bright side of life”.
Piszesz o piosence cyt.: „always look aon the bright side of life”. Widzisz, ty nawet tytuł piosenki potrafisz zmienić, by tylko zawrzeć w nim nazwę sponsora twojego united. No chyba że jestem niekompetentny i nie znam jakichś faktów (domyślam się, że ty znasz). Pewnie Monty Pythoni w swoim wieszczym twórczym szale przewidzieli, że za jakiś czas sponsorem najlepsiejszego klubu zostanie AON. W takim razie szacun.
Literówka… to mi dopiekłeś, brawo.
Dziękaonuję. Dzisiaj nie płaczesz już nad pomyłkami sędziowskimi? Też zdaje się były jakieś ręce w polu karnym wigan. Ale w tym wypadku pewnie powiesz, że pomyłki sędziowskie wpisane są w piękno pilki nożnej. Jak tam, łapał ktoś wczoraj VDSara przy tej ręce/faulu/spalonym?
Hehe „18” po Mikealu wpadła w równie godne ręce 🙂 Śmieje się przez łzy, ale takie są fakty. Meczu nie oglądałem, mój najświętszy internet mi na to nie pozwolił, więc nie będe komentował poczynań boiskowych. Z relacji słyszałem, że Arsenal grał piach, sędzia odwalał cyrki a Wenger się obudził w 83 min… Sytuacja jest analogiczna do tej z wczoraj- faworyt mimo słabej postawy prowadzi jedną bramką, nie potrafi strzelić kolejnej, czym stwarza okazję dla rywali. Taka jest specyfika takich meczy, szczególnie na wyjazdach. Nie dobijesz rywala- możesz słono za to zapłacić. Spodziewałem się kilku zmian, ale, że Wenger zmieni prawie całą drużynę- tego nie przewidywałem. Pewno chciał wygrać jak najmniejszym nakładem sił, w sobotę kolejny ciężki wyjazd do Birmingham, potem z kolei Arsenal ma City, więc było to uzasadnione. No ale wystawienie Skilla do składu to było samobójstwo, jak on ma grać przeciwko City czy CFC, gdy on Wigan nie daje rady??Pozostałe mecze ocenie także po wyniku- mało kogo już chyba szokują wyniki Liverpoolu, potrafią grać z Arsenalem, MU czy CFC, by potem przegrać z Blackpool czy Volves…..Widać, że drużynom z doła tabeli zaczyna się palić grunt pod nogami, wczoraj WHU zagarł przyzwoicie, dzisiaj Wigan oraz Volves. CFC nareszcie zwycięskie, ale czy wyszli już z dołka?? Nie wiem, najpierw muszę obejrzeć jakiś porządny skrót…
Co do powtórek- osobiście jestem za rozwiązaniem, które jest w hokeju na trawie. Nie wiem czy widziałeś, tam gdy jest jakaś sporna sytuacja, to sędzia główny kontaktuje się z sędzią, który znajduje się tak jakby w centrum tv, gdzie ma do dyspozycji kamery ze wszystkich możliwych ujęć, jest sam więc nie ma presji tłumu, na spokojnie może ocenić sytuację. Strasznie mi się to podoba, nie zajmuje to dużo czasu ( na pewno mniej niż potencjalne dyskusje z zawodnikami), sędzia główny jest 100% przekonany o decyzji no i trenerzy nie mają na co zwalać winy:) Co do Wengera- dzisiaj zrobił 8 zmian w skladzie, zobaczymy czy wyjdzie to Kanonierom na zdrowie…..
Nie widziałem ale brzmi bardzo rozsądnie, w połączeniu z zasadami z Tennisa gdzie gracz w ciągu seta ma 3 możliwości zakwestionowania decyzji sędziów i dostaje obraz symulacji komputerowej, w przypadku gdy to gracz miał racje nie odejmuje mu sie tej możliwości. Taki system według mnie byłby idealny.Gdy to pisze wigan wygrywa po karnym, faul na pewno na pierwszy rzut oka karny na 100%, po powtórkach już nie jestem przekonany czy w polu czy tuż przed nim to powtórki pokazuja sytuacje na styku. Zawsze będzie pewien margines, ale chodzi o to żeby nie było wielbłądów jak bramka lamparda na MŚ. Tam też wymaga sie by liniowy pilnował lini spalonego a jednocześnie linii bramkowej, może frytki do tego?
http://news.bbc.co.uk/sport1/hi/football/eng_prem/9325256.stm A jednak. I bedzie przez to poraz kolejny ukarany przez FA
a ja gratuluje kibicom arsenalu wiktorii nad chelsea 🙂 gratulacje spoznione, ale szczere ;)kibicom united gratuluje berbatova, bo wczoraj byl bardzo niezly (ah ten slupek…). gdyby bramke strzelil zigic to pol biedy – w koncu to liga angielska… takie rzeczy sie tutaj zdarzaja na codzien, bol jest jednak podwojny, bo strzelil ja ten…. nieszczesny lee bowyer (ku uciesze mojego ojca).
Nie mogłem obejrzeć dzisiejszych meczy. Ktoś napisze kilka słów jak zagrali The Blues, Kanonierzy i Cleverley?Siadam oglądać skróty
Skrót z MotD obejrzałem, no i przypomniał mi sie busquets z interem, tym razem w wykonaniu wilshare’a. Padł jak rażony piorunem a N’zobia owszem przystawił głowę do jego głowy ale uderzenia to tam nie było. Mozna dyskutować czy czerwona za zamiar czy nie, wczoraj w meczu birmingham z Mu było podanie w przepychance andersona z bodaj bowyerem, tam były rękoczyny i skończyło sie na żółtych. Tutaj więcej aktorstwa niż przewinienia.Jak Tom Cleverley? Ze skróty to chyba obok N’zobi najaktywniejszy gracz Wigan, parę fajnych podań, zwłaszcza to do rodallegi, najwyższej próby. Ostatnio na RoM przeczytałem opinie ze jeśli on nie będzie w przyszłości podstawowym graczem MU to któryś z kibiców zobowiązał sie biegać nago dookoła OT 😀 Squillaci nie pozwolił Caldwellowi strzelić tej bramki, rasowy środkowy obrońca, za nic w świecie nie pozwoli rywalowi strzelić. Transfer sezonu to van der vaart a klapa sezonu?Karny dla Arsenalu, owszem należał się, jakieś 30 sekund na powtórkę i problem z głowy, nawet hokej na trawie ma technologie, futbol zaraz będzie najbardziej zacofanym sportem świata.
Czy możesz mi podać jakieś stronki, naktórych można znaleść dobre skróty meczów EPL? Byłbym wdzięczny 🙂
101greatgoals.com/videodisplay/wigan-arsenal-motd-8004628/ Tu masz dobre skróty. Około 8:30 możesz zobaczyć „symulowany” upadek wilshere’a. Czerwona absolutnie uzasadniona. Skoro dostał ostatnio Kaboul, jak można nie ukarać Nzogbii? Oczywiście dla alasza nie ma znaczenia, że w meczu padły 4 gole, było sporo emocji. W jego analizie najwięcej miejsca zajmuje opis „aktorstwa” wilshere’a. Brawo za obiektywizm, ŻALaszu. A porównanie tej sytuacji z symulowaniem Busqetsa (który dotknięty w szyję, złapał się za twarz), jest po prostu żałosne. Zajmij się lepiej kabareciarzem Nanim.Tutaj nie dostrzegasz uderzenia Nzogbii, kiedyś widziałeś krasnoludki łapiące VDSara – może jakiś lekarz?
Z przyjemnością czytam twoje komentarze, nic mnie tak nie rozwesela 😀 Choc bedąc szczerym poprzedni miałeś lepszy.
Tutaj są skróty z MotD wszystkich spotkań, choć na 101greatgoals też po jakim s czasie umieszczają.http://motd2u.blogspot.com/
ogladalem prawie caly mecz wigan z arsenalem, i czerwona moim zdaniem w pelni zasluzona. moze jack troche overreacted jak to mowiaja anglicy (hmm… ciekawe jakie jest polskie tlumaczenie – przereagowal, nadreagowal?) ale sorry – mozna lubic lub nie tego chlopaka, ale czerwien byc musiala za cos takiego.porownanie do tego katalonskiego symulatna moim zdaniem nietrafione.inna sprawa, ze ani on, ani tom nie zagral meczu zycia. owszem obaj mieli kilka niezlych akcji, ale generalnie bez szalu bylo.obaj zaliczyli sporo niecelnych podan, troche strat ale i obaj mieli kilka zagran, po ktorych widac, ze moga w przyszlosci byc klasowymi graczami.jednak mecz ogolnie tak jak i obaj mlodzi anglicy byl po prostu sredni.w pamieci mi jedynie utkwila dosyc twarda gra sagny – taka na pograniczu faulu. no i chamakh, ktory w zasadzie nie powachal nawet pilki przez caly mecz.
Nie napisałem że sie nie należała ale gdyby nie upadł na murawę i nie poprzewracał sie trochę, to nie było by tej kartki. Za sam zamiar uderzenia można otrzymać bo to jest zachowanie naganne.
Piszesz: „gdyby nie upadł na murawę i nie poprzewracał sie trochę, to nie było by tej kartki”. Znów doznałeś jakiegoś objawienia? Potrafisz też – obok innych licznych talentów – czytać w myślach arbitra? Co w takim razie z tą sytuacją? 101greatgoals.com/videodisplay/tottenham-newcastle-motd-8004631/ (około 1:48). Popatrz, nie przewrócił się, nie turlał, a czerwień dostał. Skąd więc wiesz, że nie byłoby tej kartki za delikatne jak pewnie powiesz przewinienie? Śmieszny jesteś. Nawet trener Martinez ostro skrytykował Nzogbię za uderzenie. W normalnym świecie to on powinien mieć większe problemy z obiektywizmem.
Kartka kaboula jest naciągnięta, co więcej w Canale + uważali że to błąd sędziego, sugerując nawet że tiote nie powinno byc juz na boisku i to newcastle powinno grać w 10, to w odniesieniu do przebiegu meczu, spójrz na to co sie stało w meczu Birmingham-United, Anderson z którymś z graczy niebieskich wdał sie w przepychanki z rękoczynami i było po żółtej. Bowyer nie dostał czerwonej za wejscie w gibsona wyprostowana noga, sędziowie gwiżdżą rożnie, raz tak raz tak, sa niesystematyczni, na co skarżył sie nawet ostatnio fabregas, żadna to jednak nowość.Zmuszony jestem skończyć odpowiadać na twoje…nie wiem jak to nazwać, komentarze? próby komentarzy? czy po prostu stukanie w klawiaturę, bo to trafniej oddaje to co prezentujesz. Szczęścia w życiu życzę, będzie Ci potrzebne. Mam nadzieje że sie nie obrazisz ale przesłałem linki twoich poprzednich wypowiedzi koledze piszącemu prace przejściową na temat nie rozumienia tekstu pisanego przez społeczeństwo. Jak widać nawet takie cos może sie komuś przydać. Cokolwiek wystukasz od teraz to przeczytam pośmieje sie i zostawię, babcia mówiła zeby nie śmiac sie z ludzkiego nieszczęścia ale ja zawsze byłem niepokorny.
Dzięki, jestem zaszczycony niestety ostatnim komentarzem. Wysłałeś linki koledze? Dobry żart, ty masz kolegów?! Będziesz zatem bojkotował moje pożal-się-boże komentarze? Och nie! Tylko nie to! Może jednak przemyśl to jeszcze, rzuć czasem jakimś przemądrzałym komentarzem, rzuć perłą przed wieprze.Twoje komentarze za to nadałyby się do jakiejś pracy pt. „Fanatyzm sportowy a problemy z postrzeganiem rzeczywistości”. Ewentualnie: „Kult jednostki w sporcie na przykładzie stosunku alasza do Fergusona”. Względnie: „Dzieci neo a sport: analiza przypadku alasza”. I jeszcze niezawodne: „Problemy z ortografią współczesnej młodzieży”. W sumie dobry pomysł, wezmę to pod uwagę, doktoryzując się.Z bólem serca żegnam.
McCarthy to jednak kozak. Facet nie owija w bawełnę, sami zobaczcie 😀 http://transfersblog.pl/2010/12/kibice-wolves-i-menadzer-powiedza-ci-prawde/