Powrót króla: jak cieszy, jak nie cieszy

III runda Pucharu Anglii była to niezwykła runda, w której rozmaite znaki na niebie i ziemi zapowiadały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Ale ja nie o tym. Nie o cudem uratowanym remisie Arsenalu z Leeds, nie o objętym niespodziewanie prowadzeniu Leicester w meczu z MC i koncowym remisie, podarowanym gospodarzom przez Joe Harta, nie o sensacyjnym zwycięstwie Stevenage Borough wreszcie, choć miałbym ochotę, bo drużynę tę lubię od czasu regularnych przedsezonowych sparingów Tottenhamu (na boisku Stevenage grywały przed laty rezerwy Kogutów i stąd ta życzliwość dla kopciuszka). Że pierwsza niedziela stycznia jest moją ulubioną datą, a takie zespoły jak Tamworth czy Havant & Waterlooville trzymam we wdzięcznej pamięci, pisałem już nieraz. Teraz chciałbym o Liverpoolu, i to nawet nie w kontekście usprawiedliwionej porażki z MU, tylko w kontekście powierzenia tej drużyny Kenny’emu Dalglishowi i tego, jak przedstawiły to angielskie media.

Powszechna narracja o tym, co w ciągu ostatnich dni wydarzyło się na Anfield Road, jest narracją o powrocie króla, i to powrocie w godzinie największej potrzeby. Nic to, że Dalglish przestał być menedżerem Liverpoolu 20 lat temu, jego ostatnia poważna praca (w Newcastle, epizodu z Celtikiem postanowiłem nie liczyć) zakończyła się zwolnieniem, a przez minione 10 lat, kiedy to i owo się jednak w futbolu zmieniło, nie miał z tym zawodem nic wspólnego. Najważniejsze, że jest klubową legendą, człowiekiem, który „ma Liverpool w sercu” i którego pokolenie dominujące dziś na Fleet Street pamięta jako idola czasów młodości. Chóru dziennikarzy witających go z zachwytem mogliby pozazdrościć Beatlesi w najlepszych latach.

W gruncie rzeczy i ja mam wszelkie powody, by życzyć mu sukcesu. Ja także pamiętam go z czasów młodości, ja także pozostaję w głębi duszy sentymentalnym chłopcem, układającym po cichu opowieści o powrocie do utraconej Arkadii i „dokończeniu niedokończonych spraw”. Ja także męczę się niewymownie, kiedy slogany o wspaniałej tradycji jednego z najwspanialszych klubów świata wypowiadają właściciele z Ameryki, szkoleniowcy z Hiszpanii czy piłkarze z Argentyny. A jednak coś mi nie pozwala uwierzyć w realizację tego scenariusza, i sam dobrze nie wiem, co. Populizm, o który podejrzewam podejmującego decyzję Johna W. Henry’ego? Podejrzenie, że skoro ściągnął nowoczesnego dyrektora sportowego (mam na myśli Damiena Comollego), to nie po to, żeby współpracował z kolejnym mamutem? Zniechęcające przykłady innych „mesjaszy”, wracających po latach na stare śmieci: Keegana i Shearera w Newcastle czy Hoddle’a w Tottenhamie? Bolesne doświadczenie z nieudanym powrotem Robbiego Keane’a na White Hart Lane? Oczywiście, właściciel ryzykuje niewiele: umowa jest do końca sezonu, czyli jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie czas na znalezienie właściwszego kandydata. Może więc mój kłopot polega tak naprawdę na tym, że martwię się o wizerunek samego Dalglisha, rzucony na szalę w tak niesprzyjającym momencie i postawiony tym razem nie naprzeciwko drużyny złożonej z oldskulowych Anglików, Walijczyków i Szkotów w stylu Barnesa, Rusha czy Hansena, którym niczego nie trzeba tłumaczyć, ale gromady młodych multimilionerów z całego świata, którzy może nie wiedzą dobrze, kim byli Bob Paisley czy Joe Fagan? Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z zabawnym paradoksem: pozostając sentymentalnym chłopcem i z sentymentalnych powodów stawiam pod znakiem zapytania coś, co innych sentymentalnych chłopców zachwyca…

Roya Hodgsona mi żal, ale jego odejście od kilkunastu dni wydawało mi się nieuniknione. Dzisiejsza porażka była, jak napisałem, usprawiedliwiona, zwłaszcza po tym, jak Howard Webb kolejny raz na Old Trafford wyciągnął karnego z kapelusza (Gerrarda bronił nie będę). Stopniowe osuwanie się Liverpoolu w coraz poważniejszy kryzys obserwujemy w gruncie rzeczy od porażki w finale Ligi Mistrzów w 2007 r. Patrząc na obecny skład i formę drużyny trudno mieć złudzenia: wychodzenie z tego kryzysu potrwa jeszcze jakiś czas, zwłaszcza że rywali w tym czasie zrobiło się jakby więcej. Pełen nienajlepszych przeczuć wypowiadam życzenie, aby Kenny Dalglish nigdy nie szedł sam.

135 komentarzy do “Powrót króla: jak cieszy, jak nie cieszy

  1. ~Q

    moim zdaniem karny był kontrowersyjny, ale takie można gwizdać pod gospodarzy.nie był to rasowy (bezkontaktowy, czy celowe wpadnięcie na kogoś, podczas gdy można tego było swobodnie uniknąć) nurek, to było wytrącenie zawodnika składającego się do dośrodkowania w polu karnym przy jednoczesnym braku kontaktu z piłką.może i Berba mógł się utrzymać, może nawet zdołałby dośrodkować, ale z wytrąconą o te kilkanaście centymetrów nogą podpierającą byłby to jakiś farfocel w trybuny i tyle, a zapowiadało się na dosyć groźną akcję.piłka to sport kontaktowy i zawsze trudno jest ocenić gdzie się kończy twarda gra, a gdzie zaczynają faule.w tym konkretnym przypadku, uważam że każdy wybór (no oprócz kartki dla Berby, bo został niewątpliwie zahaczony i miał prawo się wywrócić) byłby tyleż kontrowersyjny co słuszny.

    Odpowiedz
      1. ~Roger_Kint

        > Pisałem już pod poprzednim wpisem – po obejrzeniu całej> masy powtórek mam wrażenie, że karny był jak najbardziej> prawidłowy.Aha.A którą częścią ciała Agger faulował? Serio pytam bo obejrzałem te powtórki i nadal nie wiem na czym polegał ten faul. Ale może mi pomożesz i przejrzę na oczy.Komentator twierdzi, że Agger dotknął Berbatowa w lewe kolano. Ale na ujeciu z 18 sekundy (najlepszy widok na akcję i lewe kolano Berbatowa) nic takiego nie widzę.Ale nawet Berba został dokniety to nadal pozostaje pytanie: czy został sfaulowany. No bo piłka nożna to nie jest sport niekontaktowy, nie?

        Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            Faktycznie 'ankle’ to nie kolano. Ale wtopa!Nie dooglądałem do tego miejsca.Szkoda, że mi je pokazałeś, bo teraz faktycznie muszę zmienić zdanie. Czynię to bardzo niechętnie i z wielkim obrzydzeniem 🙂

          2. ~Stefan

            A widzisz;) Kontakt był na 100%, Agger stopą trącił kostkę Berbę akurat jak Berba przenosił ciężar ciała z prawej nogi na lewą – na pewno Agger wytrącił Berbę z równowagi, kwestia tylko czy Berba położył się, bo nie dał rady ustać, czy położył się żeby wydusić karnego… a, że Berba raczej nie nurkuje to myślę, że to pierwsze

          3. ~alasz

            Ja uważam że kontakt był, Berbatov nie symulował, miał prawo sie wywrócić, ALE karnego bym nie dał w tej sytuacji. Zbyt „miękki”. Co nie zmienia faktu że w drugiej połowie na Evansie juz był ewidentny, w myśl tego karnego jednak dobrze że Howard Webb nie dał drugiego.

  2. ~alasz

    Wesoła sprawa, kiedy błąd jest na niekorzyść MU to wtedy „sami sobie winni”, kiedy jest na korzyść MU to „kolejny raz”. Nie ma karnego dla WBA, źle, nie ma w tym samym meczu dla MU po ręce przy dośrodkowaniu Fabio-przemilczmy, jest karny z kapelusza dziś- źle nie ma ewidentnego na Evansie-w porządku.Kolejny karny z kapelusza na OT, czyli poza karnym w meczu ze spursami, ( http://www.youtube.com/watch?v=qoqrEkd9Zpg stop klatka 5:10. nie wyjaśnia czy gomes był pierwszy czy carrick, a dla przypomnienia palacios przy 0-0 powinien wylecieć za to wejście.http://www.youtube.com/watch?v=pQA2zIzfsC8 )były liczne inne. Może faul mashernao na Valenci rok temu, gdzie nie wiadomo czy był w polu czy nie, ale ostatni zawodnik gdy fauluje ogląda czerwona kartke, była zółta. Sięgam pamięcią do meczu MU-Liverpool we wrześniu i karny dla the reds również był po małym kontakcie, tak samo jak dziś Berbatov runął na ziemie gdy poczuł dotyk tak samo wtedy Hiszpan. Rok temu na anfield Owen faulowany sam na sam i Carragher otrzymał żółta kartkę. Dziś w meczu z liverpoolem błąd sędziego na nasza korzyść, czyli mamy ostatnio bilans 1 dla nas 3 dla nich, ciężko powiedzieć byśmy na tym dobrze wychodzili.Zmierzam do tego że gdy w pewnym momecie coś jest na korzyść MU to jest skandal, gdy (częsciej) jest w druga strone przechodzimy do porządku dziennego. Panie Michale, po 2-1 z Chelsea na OT napisał pan że mimo spalonego drogby zasłuzenie wygrali bo byli lepsi, tak może dziś to samo?Naprawdę chciałbym powtórek wideo, wtedy byłoby uczciwie, a patrząc na ten sezon i ostatni, MU więcej punktów by zyskało niż straciło.

    Odpowiedz
    1. ~RW

      Cóż – Berbatov oczywiście broni Howarda Webba za podyktowanie rzutu karnego i twierdzi,że karny był jak najbardziej. Oczywiście wypowiedź tuż po meczu – ciekawe jak zobaczy w TV powtórki tego zajścia czy dalej będzie taki przekonany… Ot wychodzi różnica między Walcottem a Bułgarem.”Uważaj o czym marzysz bo marzenia mogą się spełnić” – jesteś taki pewny, że powtórki dałyby kilka punktów więcej MU? Możliwe, ale zastanów się ile punktów by stracili w innych meczach i sytuacjach gdzie było gwizdane na korzyść MU? Nie wymieniaj tu przykładów kiedy United zostało źle potraktowane przez sędziego/drużynę przeciwną gdyż MU też nie jest niewiniątkiem i jakbyś poszukał (w akcie katharsis ze swojej złości/frustracji/żalów/smutków/cierpienia) to doszukasz się równie wielu kontrowersyjnych sytuacji, które zostały rozstrzygnięte na korzyść ekipy z Old Trafford. Musisz się z tym pogodzić bo czasem mam wrażenie, że wszędzie widzisz spisek skierowany przeciwko Czerwonym Diabłom – teraz zaczynasz atakować Pana Michała, że też nie widzi oczywistej oczywistości jaką była zasłużona wygrana ekipy MU? Wiem,że to trudne ale powstrzymaj się przed fanatycznymi wpisami o wyższości United nad innymi klubami z powodów nieuznanych bramek,karnych,kartek i innych powodów. Widziałem, że obiecałeś poprawę w stosunku co do pisania skrajnie agresywnym stylem o innych klubach i nawet nawet Ci to wychodzi, lecz wystarczy jedna iskra i już wybuchasz od nowa i zaczynasz od nowa krytykować pozostałe zespoły. Proponuję trochę samokrytyki i „wrzucić na luz” a będzie ok.

      Odpowiedz
      1. ~woj

        Szkoda, że w przypadku menadżerów jest zawsze odwrotnie- Wenger zawsze wykręca się wymówką, że akurat danej sytuacji nie widział, a Ferguson przyznał po meczu ze Stoke, że Gary Neville powinien wylecieć z boiska, a sędzia przyznać graczom Pulisa rzut karny.Można tak sobie odbijać piłeczkę, a wcale nie będzie to świadczyło, że ktoś ma więcej klasy, bądź nie.

        Odpowiedz
        1. ~RW

          > Szkoda, że w przypadku menadżerów jest zawsze odwrotnie-> Wenger zawsze wykręca się wymówką, że akurat danej> sytuacji nie widział, a Ferguson przyznał po meczu ze> Stoke, że Gary Neville powinien wylecieć z boiska, a> sędzia przyznać graczom Pulisa rzut karny.> Można tak sobie odbijać piłeczkę, a wcale nie będzie to> świadczyło, że ktoś ma więcej klasy, bądź nie.> Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – siedząc na ławce trenerskiej nie widzisz dokładnie całej sytuacji niż gdybyś stał 1-2 metry obok prawda? Wenger odpowiada dyplomatycznie,może mija się z prawdą/nieprawdą, ale jak już wspomniałem wyżej ciężko dojrzeć coś co dzieje się po drugiej stronie boiska bez obejrzenia powtórki co nie wyklucza własnego zdania na ten temat. Zauważ dodatkowo,że Wenger jest krytykowany za swoje wypowiedzi: wprowadzenie powtórek (popieranych przez Alasza), faulach,rzutach karnych spalonych i innych tematach związanych z piłką nożną na które Francuz wypowie.Ferguson odpowiada to co myśli – cóż z tego,że był/nie był karny skoro i tak nie będzie miało to znaczenia dla wyniku. Jak powie,że był to wszyscy się zgodzą i kiwają głowami, a jak nie był to i tak większość nie odważy się skrytykować ze względu na szacunek jakim jest darzony,

          Odpowiedz
          1. ~woj

            Ale ja nie siedze po zadnej stronie, jako obserwator z boku, zauwazylem po prostu hipokryzje Francuza. Zawsze, praktycznie bez wyjatkow, gdy jego druzyna skorzysta na decyzji sedziego, to tlumaczy sie chwilowa slepota i pomrocznoscia jasna.Oczywiscie, faule przeciwnikow, nawet te wyimaginowane, widzi zawsze doskonale ;).W pewnym sensie to nawet zabawne 🙂

          2. ~Polaś

            Powiem szczerze, że Wenger właśnie często denerwuje mnie tymi swoimi usprawiedliwieniami (nawet, gdy ma rację), ale też krzywdzący jest osąd, że wejścia przeciwników widzi doskonale. Po meczu z Birmingham przyznał, że nie widział tych brutalnych fauli Bowyera.

          3. Michał Okoński

            Howard Webb: w sześciu ostatnich meczach na Old Trafford cztery karne. Za ten rzekomy faul Gomesa na Carricku, który – jak pamiętacie – pozwolił przegrywającym Diabłom wrócić do gry, później publicznie przepraszał. Generalnie uważam go za bardzo dobrego sędziego. Ale czasem chce być, hm, za dobry.

          4. ~alasz

            Karny na Carricku jak pokazuje powtórka którą dąłem jest 50-50, nie jest tak że na 100% nie słuszny bo jak pokazuje powtórka chyba jednak Carrick minimalnie szybciej odbił piłke. Słuszny? Byc może nie, ale nie jest z kapelusza. Polecam powtórkę wejścia palaciosa w Ronaldo z 6 minuty tego meczu, bez kartki a to jest natychmiastowe czerwo )obie powtórki w poście wyżej). Więc nie jest tak że w tym meczu sędzia skrzywdził tylko Spurs, no i pamiętajmy że przy 2-1 wciąż wygrywali, to nie działa tak że jak strzelamy jedna to kolejne 4!! są pewne.Co do karnych które daje, warto wspomnieć o tych których nie dał MU, bądź podobnych które dał rywalom. 5 karny w tym sezonie, jak napisałem nie słuszny, ale lekka ręka moge przypomnieć sobie parę karnych które się należały a których nie było, nawet na samym berbatovie (rangersi, blackbur to tylko na Bułgarze).Tottenham ze wszystkich swoich pretensji na OT ma słuszność bezwzględna tylko przy bramce mendesa, i nie słuszność bezwzględna przy bramce naniego z tego sezonu. Gomes ma piłkę w ręku postanawia położyć na ziemi, sam jeden wie dlaczego.

      2. ~alasz

        > Cóż – Berbatov oczywiście broni Howarda Webba za> podyktowanie rzutu karnego i twierdzi,że karny był jak> najbardziej. Oczywiście wypowiedź tuż po meczu – ciekawe> jak zobaczy w TV powtórki tego zajścia czy dalej będzie> taki przekonany… Ot wychodzi różnica między Walcottem a> Bułgarem.Jak zobaczy powtórkę stefana to będzie dalej bronił tego karnego, bo jak pokazuje że kontakt był i spowodował upadek, berba nie symulował, zresztą nie pamiętam żeby symulował. Co nie zmienia faktu że wciaż uważam że ten karny nie powinien być gwizdnięty.> „Uważaj o czym marzysz bo marzenia mogą się spełnić” -> jesteś taki pewny, że powtórki dałyby kilka punktów więcej> MU? Możliwe, ale zastanów się ile punktów by stracili w> innych meczach i sytuacjach gdzie było gwizdane na korzyść> MU? Nie wymieniaj tu przykładów kiedy United zostało źle> potraktowane przez sędziego/drużynę przeciwną gdyż MU też> nie jest niewiniątkiem i jakbyś poszukał (w akcie> katharsis ze swojej> złości/frustracji/żalów/smutków/cierpienia) to doszukasz> się równie wielu kontrowersyjnych sytuacji, które zostały> rozstrzygnięte na korzyść ekipy z Old Trafford.To nie tak, oczywiście że bywają mecze gdzie sędzia myli sie na korzyść MU, nie neguje tego, chodzi mi tylko o to że klub z OT jest atakowany za każdy jeden taki przypadek, jest on wyolbrzymiany i nagłaśniany. W drugą strone to tak nie działa. Dobry przykład dałeś i Ty wczoraj, gdzie po tym karnym wszedłeś i krytykowałeś go. Jak mówię słusznie, jednakże nie robiłeś tego gdy błędy były na niekorzyść MU, w tym celu, aby pokazać że inne drużyny również mają takie „przychylności” a jednak nie trąbi sie o tym cały czas. Zapewne mam skrzywienie, ale chyba nie do końca skoro karny na berbatovie krytykuje, według moich obliczeń sędzia 2 razy nie dał karnego który sie należał przeciwnikom MU i aż 7 razy nie dał go diabłom. Są nam „krewni” 5 karnych w ogólnym rozrachunku. Dibały (jeszcze) w tym sezonie nie strzeliły nieprawidłowej bramki, a takie stracili. Zmierzam do tego że błędy są ale jedne są wyolbrzymiane a drugie nie. Mu nie „wysymulowało” jeszcze 11 w tym sezonie, próby były, efektów nie.> z tym pogodzić bo czasem mam wrażenie, że wszędzie widzisz> spisek skierowany przeciwko Czerwonym Diabłom – teraz> zaczynasz atakować Pana Michała, że też nie widzi> oczywistej oczywistości jaką była zasłużona wygrana ekipy> MU?Nie atakuje, stwierdzam ze gdy diabły były skrzywdzone to było to skwitowane „wygrał lepszy”, a także „sami sobie winni”. W druga strone, gdzie dostali prezent są ganieni. Tak źle i tak niedobrze.> Wiem,że to trudne ale powstrzymaj się przed fanatycznymi> wpisami o wyższości United nad innymi klubami z powodów> nieuznanych bramek,karnych,kartek i innych powodów.Nie to było moim celem, jak pisałem wyżej, chciałem pokazać że zdarzało sie innym i nie było krytyki takiej jaka jest dziś na MU.> Widziałem, że obiecałeś poprawę w stosunku co do pisania> skrajnie agresywnym stylem o innych klubach i nawet nawet> Ci to wychodzi, lecz wystarczy jedna iskra i już wybuchasz> od nowa i zaczynasz od nowa krytykować pozostałe zespoły.> Proponuję trochę samokrytyki i „wrzucić na luz” a będzie> ok.Ok, postęp musi jednak zajść w czasie, weź to pod uwagę, nie wszystko na raz. No i uwierz mi, nie wybuchłem 😀

        Odpowiedz
        1. ~RW

          Brawo ! Widzę,że potrafiłeś rzeczowo i bez agresji wyjaśnić swoje zdanie – tak trzymać.Prawda – było trącenie o kostkę, ale nie oszukujmy się – za taki faule to w meczu powinny być dyktowane po 5 rzutów karnych w każdym meczu. Tym bardziej,że Howard Webb jest bardzo dobrym sędzią i nie powinien takowych gwizdać. Miał jednak do tego prawo – w końcu to on był rozjemcą w tym spotkaniu.Jak już wspomniałem nie oglądałem meczu od końca pierwszej połowy – możliwe,że tam z kolei MU było pokrzywdzone przez sędziego. W sumie bilans powinien wyjść na 0. Błędy na korzyść Czerwonych Diabłów są wyolbrzymiane bo to jakby nie patrzeć jedna z najlepszych drużyn w Premier League, która ma wielu fanów na całym świecie i której mecze wywołują wiele emocji. Zauważyłeś aby takie dyskusje były toczone po rzutach karnych/spalonych/kartkach w przypadku takiego Fulham/Wigan gdy nie grają z czołówką? Taka jest już natura ludzka tym bardziej,że dziennikarze tylko czekają na okazje by je rozdmuchiwać. Z moich obserwacji wynika,że gdy grają drużyna silna i słaba i karny jest niesłuszny dla silnej to lawina krytyki spada – karny dla słabszej to z kolei nie ma takiej awantury.Na koniec – naprawdę myślałem,że wybuchłeś, ale skoro piszesz,że nie to spoko. Swoją drogą to będzie straszny widok zobaczyć Cię wściekłego – Pan Michał będzie musiał zamknąć bloga z tego powodu,a słynna „suszarka” SAFa przyjmie Twoją postać;) Tak serio – trzymaj ten poziom,a efekty powinny być widoczne do końca roku tfu sezonu:)

          Odpowiedz
  3. ~lewik

    Kenny największy sukces już odniósł. Zjednoczył fanów.Tak jak napisałeś, poczatek tarć w Liverpoolu zaczal sie po finale 2007 roku kiedy Benitez publicznie wypowiedzial sie na temat funduszy na transfery. Od tego czasu stopniowo Benitez, poprzez coraz czestsza (usprawiedliwiona) krytyke wlascicieli, swoja taktyke i w koncu wyniki dzielil kibicow. Nastepnie Hicks i Gillete – co do tego, ze byli zarazą nikt raczej watpliwosci nie mial (choc byli i tacy, ktorzy uwazali ze wiekszym problemem klubu byl Benitez), ale juz sposob w jaki nalezy okazywac swoje niezadowolenie budzil gorace dyskusje. Ostatni fatalny sezon, pozaboiskowe zawirowania zwiazane ze zmiana wlascicieli, coraz wieksze nieporozumienia wsrod samych kibicow, sprawily, ze ludzie zatracili ta radosc z jaka chodzili na mecze, dopingowali czy po prostu ogladali w tv. Zatrudnienie Hodgsona dolalo jeszcze oliwy do ognia. Spora grupa fanów uwazala, ze dostal ta posade dzieki lobbingowi londynskich mediow, a przede wszystkim, ze jego CV jest po prostu za slabe na taki klub jak LFC. Pomijajac beznadziejny futbol jaki w tym sezonie gral Liverpool, Hodgson zupelnie nie czul tego klubu. Jestem pewien, ze Shanks slyszac jego wypowiedzi przewracal sie w grobie. Bedac na kilku meczach w tym sezonie widzialem na boisku, ale przede wszystkim na trybunach apatie i marazm. Pelne radosci chwile z San Siro czy Bernabeu wydawaly sie jakby lata swietlne temu. Po raz pierwszy od niepamietnych czasow na Anfield widac bylo puste krzeselka. Zwolnienie Hodgsona bylo nieuniknione i w sytuacji gdy klub zaczal zatracac swoja tozsamosc, o pomoc moza bylo zwrocic sie tylko do jednej osoby. Ekscytacja z jaka przyjeto wsrod fanow powrot Dalglisha jest wielka, a czytajac rozne fora az dziw bierze ze 50letni faceci pamietajacy przeciez wielkie druzyny Liverpoolu, spac wczoraj w nocy nie mogli, bo dzis byl ten dzien kiedy mogli zobaczyc Króla prowadzacego ich druzyne. Brzmi to smiesznie, ale takie byly reakcje. Dzis z kolei rezim Hicksa & Gilleta i pobyt Hodgsona wydaja sie lata swietlne temu. Znow idac na mecz czy ogladajac go w TV czuc bylo ta ekscytacje, ze gra nasz Liverpool. I cytujac samego Króla: „Their (players) endeavour and enthusiasm and commitment to the cause was matched by the supporters and if we get everyone pulling in the same direction we’ll have a good chance to improve things going forward.” Z dnia na dzien nie da sie naprawic dlugiego okresu zaniedban, ale z Kennym przynajmniej bedziemy wszyscy szli razem w jednym kierunku.A o wizerunek Dalglisha, my kibice, sie nie boimy. Za to co zrobil dla tego klubu zawsze bedzie legendą. A to co beda mowic media i inni? Od bardzo dawna w Liverpoolu mamy to w glebokim powazaniu.

    Odpowiedz
  4. ~Michał Zachodny

    Co znaczy w oderwaniu od pracy?Siedział w głuszy przez kilkanascie lat, bez telewizora, gazet, dostępu do materiałów?Skąd możemy wiedzieć jak analizował w tym czasie grę Kenny Dalglish, czy korzystał z aktualnych opracowań FA (są cholernie dobre), czy analizował trendy w taktyce, czy obserwował treningi np. Beniteza i Hodgsona, czy robił zapiski, czy sam cos przygotowywał… Jasne, praca na codzień z zawodnikami to cos zupełnie innego niż teoretyzowanie czy tej teorii się uczenie, ale pamiętajmy, że schematy treningowe są tylko sugerowane przez menedżerów, a prowadzone przez asystentów i przygotowywane przez specjalistów, niezależnie od tego kto trenerem jest. W każdym profesjonalnym klubie musi być zachowana ciągłosc treningu i choć pewnie Dalglish swoje uwagi będzie miał to raptownie sesji treningowych The Reds nie zmieni. Zwłaszcza, że to nie przygotowanie fizyczne jest problemem Liverpoolu w tych miesiącach… No i pamiętajmy, że tego się nie zapomina, po wejsciu do szatni wszystko wraca (serio, serio), a rozgryzanie charakterów piłkarzy trener ma we krwi. Poza gażami wiele piłkarze się nie różnią od tamtych graczy z którymi miał doczynienia Dalglish… Trafi do głów piłkarzy, zwłaszcza mając za sobą taką historię… to działa na ludzi. A taktycznie? z tego co widzę to Zonal Marking pana Dalglisha chwali mimo że czasu na zmiany miał niewiele. Niemniej jednak twierdzę, że mówienie o tym, że był poza pracą jest niepotrzebnym i negatywnym wyolbrzymianiem roli jaka mu przypadła w ostatnich latach. Także wydaje mi się, że mamut to nie jest okreslenie na miejscu… Bez urazy.

    Odpowiedz
    1. ~Roger_Kint

      > Skąd możemy wiedzieć jak analizował w tym czasie grę Kenny> Dalglish, czy korzystał z aktualnych opracowań FA (są> cholernie dobre), czy analizował trendy w taktyce, czy> obserwował treningi np. Beniteza i Hodgsona, czy robił> zapiski, czy sam cos przygotowywał…Po odejściu do Interu Benitez rekomendował Dalglisha. Nie sądzę by zrobił to w ciemno.> Jasne, praca na codzień z zawodnikami to cos zupełnie> innego niż teoretyzowanie czy tej teorii się uczenie, ale> pamiętajmy, że schematy treningowe są tylko sugerowane> przez menedżerów, a prowadzone przez asystentów i> przygotowywane przez specjalistów, niezależnie od tego kto> trenerem jest.Właśnie zatrudniliśmy Steva Clarka: bedzie trenerem pierwszego zespołu. Kwestię treningów mamy zatem załatwioną.

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Dokładnie o to mi chodzi – w tym momencie Dalglish jest najlepszym kandydatem, a argument o jego biernosci w futbolu przez ponad dekadę jest bzdurny.

        Odpowiedz
        1. ~Roger_Kint

          > Dokładnie o to mi chodzi – w tym momencie Dalglish jest> najlepszym kandydatem, a argument o jego biernosci w> futbolu przez ponad dekadę jest bzdurny.Może nie bzdurnym ale nie ważącym aż tyle jak się zdaje na pierwszy rzut oka.Niemniej Dalglish faktycznie nie prowadził drużyny przez – jeśli dobrze policzyłem 12 lat. To kupa czasu. Nawet jesli w tym czasie trzymał rękę na pulsie, to i tak nie da się porównać godzin wylatanych w warunkach bojowych do godzin wylatanych na symulatorze, nie?Niemniej umiejętności trenerskie i taktyczne nie sa teraz dla nas kluczowe co uczyniło Króla bardzo silnym kandydatem.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Będziemy widzieć. Blog to, jak wiadomo, doskonały poligon doświadczalny do sprawdzania/obalania tez. W tym, co napisałem, chodziło mi nie o to, czy zmienił się sam Dalglish, ale o to, jak zmienił się świat piłki, w tym może przede wszystkim jak zmienili się sami piłkarze. Generalnie zachwycony zatrudnieniem KD Alan Hansen w tej kwestii jest również pełen obaw: że świetnie zarabiającym kosmopolitom nie będzie tak zależało na klubie, jak jego pokoleniu i jak np. Carragherowi.Oczywiście zatrudnienie Steve’a Clarke’a jest posunięciem znakomitym; zachwycałem się tym na twitterze, choć gdybym miał wejść w skórę kibica Chelsea byłbym cholernie zmartwiony, że nie wrócił do Cobham, gdzie ktoś taki jak on jest cholernie potrzebny.

          2. ~Michał Zachodny

            Myslę, że na Stamford Bridge nikt nawet nie pomyslał sobie, że Clarke’a z West Hamu można wyrwać…A skoro już porównujemy do symulatora lotów godziny na ławce – to ja prowadzenie drużyny porównam do jazdy na rowerze. Kwestia tego, że musi się teraz Kenny Dalglish dostosować do małych zmian warunków – inne pokolenie ludzi, inne zarobki, inna mentalnosc. Pamiętajmy jednak, że radził sobie jako zawodnik i menedżer jednoczesnie więc co jak co, ale do zmiennych potrafi się dostosowywać. Pod tym względem nie mam obaw.Poza tym ten sezon dobitnie nam pokazuje znaczenie asystentów menedżerów – wpadka z wylotką Wilkinsa a kryzys Chelsea, rola Clarke’a i Lee w pracy Dalglisha, Phelan w mediach zamiast Fergusona… to nie są już ludzie od znaczników i 'grzybków’…

          3. ~alasz

            Dla mnie to ze Dalglish jest człowiekiem „starej daty” to tylko i wyłącznie plus. Ja uważam, a mam 21 lat i to spostrzeżenie nie jest związane w żaden sposób z piłka nożną że społeczeństwo się cofa, był mocny krach parę lat temu pod tym względem i następnie było tylko gorzej. Gdy patrze na dzisiejszych nastolatków ich nawyki sposób czy sposób bycia to wywołują oni we mnie w większości tylko śmiech politowania.Nie ma jednoznacznej przyczyny takiego spadku, powodów można szukać zapewne wiele (twierdze uparcie ze w 2 miesiące nauczę małpę by zdała maturę podstawową z matematyki, więc z edukacją najlepiej nie jest). Regres jest jednak widoczny gołym okiem.Przybył gość z klasa co widać na pierwszy rzut oka, więc jeśli mają choć minimum oleju w głowie (babel może mieć problem) będą dla niego robić wszystko co tylko mogą.

          4. ~Witek

            „Ja uważam, a mam 21 lat i to spostrzeżenie nie jest związane w żaden sposób z piłka nożną że społeczeństwo się cofa, był mocny krach parę lat temu pod tym względem i następnie było tylko gorzej. Gdy patrze na dzisiejszych nastolatków ich nawyki sposób czy sposób bycia to wywołują oni we mnie w większości tylko śmiech politowania.Nie ma jednoznacznej przyczyny takiego spadku, powodów można szukać zapewne wiele (twierdze uparcie ze w 2 miesiące nauczę małpę by zdała maturę podstawową z matematyki, więc z edukacją najlepiej nie jest). Regres jest jednak widoczny gołym okiem”.Co ty bredzisz?! Domorosły socjolog się znalazł. Zajmij się już lepiej piłką, bo próbując zrozumieć twoje dziecinne złote myśli o „krachu pod tym względem” nie będę mógł zasnąć. Poważnie, zmasakrowałeś mnie.Parafrazując: „Gdy czytam dzisiejszych 21-latków, jedyną reakcją jest śmiech politowania”.

          5. ~Dezyderiusz

            Witek, czy ty masz jakiś kompleks Alasza? Chłopak w pewnym momencie się zagalopował, ale przeprosił i chociaż stara się kontrolować. A nawet jeśli ta trudna sztuka mu się nie udaje, to i tak jego komentarze stanowią wartość dodaną konkretnej dyskusji. Czego nie da się powiedzieć o Twoich wpisach.

  5. ~Roger_Kint

    > Najważniejsze, że jest klubową> legendą, człowiekiem, który „ma Liverpool w> sercu” i którego pokolenie dominujące dziś na Fleet> Street pamięta jako idola czasów młodości.To rzeczywiscie w tym momencie może okazać sie najważniejsze. Cele sportowe Poolu nie wymagają by nami zarządzał jakiś taktyczny geniusz. Wystarczy by nie zmuszał zawodników do grania systemem do którego nie mamy składu. My nie walczymy o mistrzostwo ani o Puchar Europy. My walczymy sami ze sobą: zawodnicy są zdemoralizowani i grają na 50% swoich możliwości. > Może więc mój kłopot polega tak naprawdę na tym, że martwię się o wizerunek> samego Dalglisha, rzucony na szalę w tak niesprzyjającym> momencieTo jest bardzo sprzyjający moment. Najlepszy.Hodgson przyniósł 25 punktów w 20 meczach co daje śliczną średnią: 1.25 na mecz. Jeśli Król Kenny zwiększy średnią – do powiedzmy 1.5 – to okaże się być lepszym managerem dla Liverpoolu niż manager roku 2010, nie?Oczekiwania wobec zespołu sa tak niskie, presja na wynik tak słaba, że nie widzę lepszego momentu na oddanie się romantycznym klimatom.I nie wyobrażam sobie by te kilka miesięcy prowadzenia Poolu mogło naruszyć wizerunek Dalglisha – o ile ukończymy rozgrywki powyżej 18 miejsca w tabeli. Facet jest legendą i nią pozostanie. Myślisz, że wizerunek Alana Shearera ucierpiał z powodu jego managerowania w Newcastle?> gromady młodych multimilionerów z> całego świata, którzy może nie wiedzą dobrze, kim byli Bob> Paisley czy Joe Fagan?Wiedzą. Na pewno wiedzą kim był Dalglish.Przez ostatnie lata król był blisko drużyny, spotykał sie z zawodnikami. Torres poświęcił Dalglishowi 3 strony swojej autobiografii. I wystawił mu taka laurkę, że Brudziński wypowiadający się o Kaczyńskim wychodzi na umiarkowanego krytyka :-)> Stopniowe osuwanie> się Liverpoolu w coraz poważniejszy kryzys obserwujemy w> gruncie rzeczy od porażki w finale Ligi Mistrzów w> 2007 r.Tak myślisz?.W pierwszym roku panowania Hicks i Gillete sypnęli kasą co skutkował zatrudnieniem m.in Torresa, Mascherano i Arbeloy. To był jedyny rok w którym Benitez mógł kupować zawodników pierwszego wyboru.Inwestycje przyniosły natychmiastowy skutek: w sezonie 2007/2008 zdobyliśmy o 8 punktów niż w sezonie 2006/2007 a wynik ten jeszcze poprawiliśmy o kolejne 8 punktów w sezonie 2008/9.Jak na zespół którego kryzys „obserwujemy w gruncie rzeczy od porażki w finale Ligi Mistrzów w2007 r.” Liverpool radził sobie całkiem nieźle, nie?> Patrząc na obecny skład i formę drużyny trudno> mieć złudzenia: wychodzenie z tego kryzysu potrwa jeszcze> jakiś czas, zwłaszcza że rywali w tym czasie zrobiło się> jakby więcej.Wychodzenie do jakiego poziomu?W tej chwili jesteśmy na poziomie 1.25 punktu na mecz.King Kenny z nami mistrzostwa nie wygra ani nawet nie weźmie nas do Top4. Ale przeciez nie takie zadania przed nim stoją i nie z tego będzie rozliczany.> Pełen nienajlepszych przeczuć wypowiadam> życzenie, aby Kenny Dalglish nigdy nie szedł sam.Nie będzie.Pozdrawiam i dziękuję za sympatyczna notkę.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Roger, wyszło wręcz poetycko, a sama końcówka („Nie będzie”)…. No prawie łezka w oku. Dzięki za komentarz

      Odpowiedz
  6. ~lady_in_redd

    ’Stopniowe osuwanie się Liverpoolu w coraz poważniejszy kryzys obserwujemy w gruncie rzeczy od porażki w finale Ligi Mistrzów w 2007 r.’A sezon 2008/2009 zakończony drugim miejscem, gdzie mistrza przegraliśmy tylko na własne życzenie?Kryzys to się zaczął, kiedy odszedł Xabi Alonso, potem doszły kontuzje,a potem lawinowo reszta kłopotów. W momencie, kiedy Benitez stracił szatnię (przy sporej pomocy Carry), było już po imprezie.Co do Dalglisha, tym b. go szanuję, że był skłonny zaryzykować własną legendę, by pomóc Liverpoolowi znajdującemu się w prawdziwej potrzebie. Dobrze wie, że bierze klub w nienajlepszej kondycji. Dodatkowo zachował ogromną klasę w swoich wypowiedziach o poprzedniku, a to też w cenie.Po wczorajszym meczu, widać, że czas spędzony w Akademii i u boku Beniteza na marne nie poszedł. Liverpool za króla archaicznego futbolu prezentował nie będzie, wbrew obiegowej opinii proroków. A i posłuch u piłkarzy jest, co ważne, bo wyznaczyć hierarchię w szatni też się po ostatnich incydentach, przyda…Jedyne, co pozostaje to sprawa Torresa. Co się z chłopakiem dzieje, to nie wie chyba nikt. I to, moim zdaniem, będzie największym wyzwaniem dla Kenny’ego.A media, cóż, jak sam autor wspomniał – zbyt zgrabna to historia, by jej nie sprzedawać na pniu. Choć ton, w jakim media prezentują jego powrót, cieszy. Widać, odezwała się we wszystkich tęsknota za czasami, kiedy futbol był przede wszystkim sportem, bez tej całej medialno, świecidełkowej oprawy.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      I to właśnie pokazuje, że winny kryzysu jest Benitez – bo jak można dopuścić do tego żeby jak piszesz kryzys się zaczął po odejściu Xabiego Alonso, jak można dopuścić żeby jeden zawodnik decydował w takim stopniu o obliczu drużyny? Nawet jeśli jest to jeden z najlepszych rozgrywających na świecie. W United i Arsenalu stale ktoś odchodzi – a obie drużyny cały czas grają w TOP4. To właśnie pokazuje umiejętne długofalowe prowadzenie drużyny. Kiedy jednego dnia odchodzi z drużyny Ronaldo i Tevez gotowe są jakieś inne rozwiązania, kiedy jednego dnia odchodzi Adebayor i Toure Arsenal nadal gra swoją piłkę. W Liverpoolu starczyło, że odszedł Alonso i wszystko się sypnęło, a co by było gdyby odszedł Gerrard, czy Torres?Piszę to jako kibic Diabłów, który Liverpool bardzo szanuje i naprawdę chciałbym żeby Liverpool wrócił na salony, bo nie oszukujmy się teraz gra ogony i nikt się specjalnie z Liverpoolem nie liczy. Mam nadzieję, że Kenny postawi Liverpool na nogi, bo aż przykro patrzeć na 18krotnego mistrza Anglii okupującego dolne rejony tabeliBTW – będziecie mieć pociechę z Martina Kelly’ego

      Odpowiedz
      1. ~lady_in_redd

        To nie było tak, że wszystko posypało się, bo Alonso odszedł i winny jest Benitez, bo uzależnił drużynę od jednego zawodnika. Chodzi raczej o to, że faktyczny kryzys zaczął się od odejścia Alonso, do czego dołożył się narastający konflikt na linii właściciele – Benitez i brak funduszy na wzmocnienia, oraz kontuzje kluczowych zawodników – Gerrarda i Torresa.Każdy manager ma prawo do słabego sezonu i taki też miał prawo przydarzyć się Benitezowi, zwłaszcza, że drużyna była w przeważającej większości jego autorskim dziełem i to dziełem nieskończonym, baa, z dużą dziurą po jednym z kluczowych zawodników(Alonso). Gdyby właściciele stanęli na wysokości zadania, i sypnęli pieniędzmi, zespół wróciłby na właściwe tory. A tak było już tylko gorzej, w momencie kiedy Benitez stracił szatnię, było już właściwie pozamiatane. Hodgson z kolei był wygodny dla poprzednich właścicieli, bo robił, co kazano, niepytany, się nie odzywał, kontestować też niczego nie zamierzał. Ten trener w LFC, od początku był pomyłką, ale w momencie, kiedy sfrustrowany wynikami, obrócił się przeciwko kibicom, jego dni były już policzone. Bo zresztą sam Shankly mówił – „At the end of the day the game belongs to the people. And if you don’t have the people on your side then you’ve got nothing.” To dzięki temu – dzięki wsparciu kibiców, mimo narastającego konfliktu z właścicielami, Benitez tak długo grał niezłomnego i jakoś dawał radę. I to samo z kolei okazało się gwoździem do trumny Hodgsona. Co do przykładu Fergusona, który tu powołujesz – tak, potrafił zastępować z pozoru niezastąpionych. Ale prawdziwego następstwa Ronaldo, tak właściwie jeszcze nie znalazł. Zresztą, nie ma co tu porównywać, MU jest autorskim dzieckiem Fergusona przeszło 20lat, od kilku ma on tam słowo ostateczne i klub poniżej wysokiego poziomu nie schodzi. Ale nie było tak zawsze. Na początku jego przygody, też miał różne – często słabsze sezony, a i takie, w których większość kibiców chciała jego odejścia – co teraz nikomu chyba na myśl by nie przyszło, by nawoływać do zwolnienia SAFa.(a tak w ogóle, jeśli chcemy bawić się w statystykę, Benitez szybciej osiagnął 100 wygranych spotkań w LFC aniżeli SAF w MU, ale to w celach czysto informacyjnych, bez chęci wywoływania dyskusji,kto lepszy itd, bo nie ma to najmniejszego sensu moim zdaniem)

        Odpowiedz
        1. ~woj

          Winny jest Benitez, bo to on chcial sezon przed odejsciem Hiszpana, zastapic go Barrym. Alonso sobie to zapamietal i sezon pozniej po prostu odszedl, zostawiajac Beniteza z problemem w srodku pomocy. Zreszta Alonso w wypowiedziach po transferze wyraznie przyznal co bylo powodem jego odejscia.

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            > Winny jest Benitez, bo to on chcial sezon przed odejsciem> Hiszpana, zastapic go Barrym. I to jest wina Beniteza?Po pierwsze Benitez nie chciał zastąpić Alonso. Benitez chciał kupić Barryego.Widzisz – w normalnym klubie z aspiracjami nie byłoby tego problemu. Kupilibyśmy Barryego i zatrzymalibyśmy Alonso. Barry zapewniłby nam pokrycie lewej obrony (byłby zawodnikiem drugiego wyboru ) i środka pola ewentualnie lewej pomocy. W środku pola rywalizowałby z Alonso. Zawodnik który wymięka odpada i jest sprzedawany. Jak widać bilans wychodzi mniej wiecej tak samo – kluczową różnicą jest kolejność posunięć. Wyobrażasz sobie taka sytuację, że SAFowi zarząd odmawia 14 mln na zawodnika pierwszego wyboru? Ale myśmy nie byli normalnym klubem i Benitez operował pod sell to buy policy. A to w sposób nieunikniony powoduje problemy takie jak z Alonso. Wine za nie ponoszą właściciele.> Alonso sobie to zapamietal i … sezon później zagrał najlepszy futbol w karierze. Może grał tak dobrze dzięki całej drace z Barrym? Bo poprzednie dwa sezony miał bardzo średnie.> sezon pozniej po prostu> odszedl, zostawiajac Beniteza z problemem w srodku pomocy.> Zreszta Alonso w wypowiedziach po transferze wyraznie> przyznal co bylo powodem jego odejscia.Po Alonso przyszedł Real Madryt. Myślisz, że facet by odmówił gdyby jego relacje z Benitezem były poprawne? Ja np. znam zawodnika, którego relacje z byłym managerem są rewelacyjne a i tak dał nogę do Realu mimo, że grał w topowej drużynie angielskiej. Ty pewnie tez o takim zawodniku słyszałeś, nie?

          2. Michał Okoński

            @lady_in_red mnie przekonała/przypomniała mi sezon następny i walkę do mistrzostwo niemal do końca. Wycofuję zdanie o początku po przegranym finale Champions League.

          3. ~lady_in_redd

            Akurat tu się zgadzam z tym co napisał woj. Sprawa z Alonso obnażyła największą wadę Beniteza, czyli brak zdolności interpersonalnych, jakkolwiek to nazwać, wszyscy wiemy o co cho ;)Barry miał przyjść na miejsce Alonso – taki był zamysł Beniteza. Tak ten zamysł odebrała też większość kibiców i sam zainteresowany. Benitez nie zrobił nic,by to załagodzić – zero rozmowy z Xabim. Alonso wypowiadał się potem, że już w tym momencie zaczął planować odejście. Wszystko jestem w stanie Benitezowi wybaczyć(remisy ze Stoke, pozbycie się niektórych zawodników, niewykorzystywanie zmian etc), ale nie sprawę Alonso, którą Benitez pokpił od a do z, moim zdaniem.A że Benitez musiał prowadzić politykę doraźnego zaspokajania potrzeb(sprzedawania, żeby kupić), to już inna sprawa, tylko, że jak to się ma do Xabiego niby? By nie odszedł, nie trzeba by kupować kontuzjowanego Włocha w promocji.

          4. ~Roger_Kint

            „A że Benitez musiał prowadzić politykę doraźnego zaspokajania potrzeb(sprzedawania, żeby kupić), to już inna sprawa, tylko, że jak to się ma do Xabiego niby? By nie odszedł, nie trzeba by kupować kontuzjowanego Włocha w promocji.”Ma się tak, że Benitez nie musiałby sprzedawać Alonso, żeby kupic Barryego.

          5. ~lady_in_redd

            No tak, ale, Barry miał być wtedy nr 1, a Xabi nr 2 (taki był zamysł). Xabi myślał, że albo będzie numerem 2 albo co gorsza będzie wystawiony na listę transferową/tudzież na nią wypchnięty. Miał prawo tak myśleć, skoro Benitez nie raczył z nim porozmawiać, a wszyscy dookoła huczeli.

          6. ~Roger_Kint

            Kto byłby którym numerem to by się dopiero okazało. Benitez nie trzyma się nieudanych transferów – jak sie zawodnik nie sprawdza to ląduje z numerem 2,3, 7 albo 17.Walka o miejsce w składzie jest korzystne. Także dla zawodnika. W końcu Alonso zagrał sezon życia juz po tym jak sie poprztykał z Benitezem. Może facet potrzebował wstrząsu?Poza tym Barry jest tez lewym obrońcą – w razie kontuzji Aurelio (a znając Fabio można śmiało przyjąć, że będzie kontuzjowany minimum pół sezonu), mielibyśmy dobrego zastępcę i nie byłoby konfliktu interesu. Pozdrawiam

          7. ~lady_in_redd

            Nie zaprzeczam, ale należało z Xabim porozmawiać i wytłumaczyć. Jako zawodnik miał prawo oczekiwać takiej szczerej rozmowy od trenera, który go przecież do Liverpoolu ściągnął te parę lat wstecz. Zresztą to nie ma znaczenia. Manager kompletny rozmawia ze swoimi zawodnikami, nie musi od razu być dla nich spoko gangsta ziomem, bo rozumiem, że nie każdemu styl Mourinho pasuje, a i sama Beniteza w tych klimatach bym raczej nie widziała. Ale minimum szacunku na linii – manager-zawodnik być powinno. A szacunek zakłada m.in takie o to, szczere rozmowy. „Nic o mnie, beze mnie” – parafrazując 😉

          8. ~alasz

            Jedno jednak powiedziane nie zostało, benitez pieniądze wydawał większe i od Wengera i od Sir Alexa (biore pod uwagę net spending!!) a mimo to kadra stawała sie coraz gorsza, nie wiem czy już tymi danymi rogerowi nie rzuciłem wcześniej, ale warto o tym pamiętać, bo mam wrażenie ze troche za dobra laurke dostaje hiszpan, który w interze też tłumaczył sie zmęczeniem graczy, ciekawe bo barcelona i ich gracze grali tyle samo a na to nie narzekają a po jego odejściu jakby od razu lepiej.Moim zdaniem Benitez się nie rozwija, ma swoje metody ich się trzyma jeśli z jakiś powodu albo przestają działać albo sie nie pasują do sytuacji (inter) to trudno bo i tak będzie to samo.

          9. ~Roger_Kint

            > Jedno jednak powiedziane nie zostało, benitez pieniądze> wydawał większe i od Wengera i od Sir Alexa (biore pod> uwagę net spending!!) a mimo to kadra stawała sie coraz> gorsza, 1. Ale jak już się analizuje wydatki to koniecznie trzeba sprawdzić z jakiego poziomu startowali w 2004 roku. Żeby zobrazować problem: ja mam małego fiata z 1989 roku a Ty najnowszego Merca klasy E. Obaj sprzedajemy swoje bryki, dokładamy po 50 000 i kupujemy nówki sztuki. Kto będzie miał lepsze autko?2. Jak to stawała się coraz gorsza? Od sezonu 2004/2005 do 2008/2009 stawała się coraz lepsza. W sezonie 2008/2009 była w zasadzie taka sama – ale chłopaki się zgrali i było gites. Pogorszyło sie w 2009/2010 i 2010/2011 za który Benitez nie odpowiada.3. Wydatki na transfery są istotne, ale o wiele istotniejsze są wydatki na pensje. Jeśli możesz dużo zapłacić za wykonywaną pracę (choćby po okresie próbnym) tym lepszych fachowców mozesz zatrudnić. I tu zawsze pozostawaliśmy w tyle za czołowymi drużynami ligi.

          10. ~erictheking87

            Roger, a co ze słynną szkółką Poolu i młodymi graczami? Bo my tu sobie gadu gadu o transferach, ale w Lpoolu coś cieńko z jakością juniorów wprowadzanych do 1 składu.Fowler, Owen, McManaman, Gerrard – jeszcze niedawno mieli świetnych młodych graczy (Carry nie wymieniam, bo on taki wspaniały nie był… wyrobił się na starość …trochę ;]), ale ostatnimi czasy okrutna posucha panuje – przynajmniej tak mi się wydaje.Kurcze, Fowler z McManamanem to byli gracze… pamiętam jak byłem mały, a oni jako młode strzelby występowali na okładkach PN… nie obserwuję młodzieży Poolu – jest tam ktokolwiek kto chociaż w połowie rokuje tak dobrze jak Ci dwaj za młodu?A Utd produkują od lat 2000 hurtem graczy średniej co najwyżej klasy, których jest wszędzie pełno – solidni rzemieślnicy bez polotu.Może Cleverley z Welbeckiem to zmienią – chociaż różnie to może być z nimi. Szczególnie ten pierwszy przywodzi mi na myśl świetnego Bena Thornleya – kolegę Becksa, Scholesa, Nevillów i Butta, który potencjałem im z pewnością nie ustępował, ale częste kontuzje zatrzymały jego rozwój definitywnie.

          11. ~lady_in_redd

            Pytanie nie do mnie, ale wspomnę tylko o Martinie Kellym – kto oglądał wczorajszy mecz z MU, ten wie,że będzie z niego pożytek na długie lata. Podobnie ze Spearinga(obecnie w Leicester na wypożyczeniu).

          12. ~erictheking87

            True – myślałem o nim podczas meczu, ale jakoś mi z głowy wyleciał. Czy to jakiś krewny słynnego Garego Kellego? W sumie obaj RB więc by się zgadzało patrząc tylko na pozycje na boisku i nazwisko ;-)A obaj nawet ciutkę podobni z wyglądu (chociaż mimo wszystko pozostawiam to paniom do oceny – nie jestem znawcą męskich wdzięków i wyglądu ;P)Sprawdzenie się w The Championship a w PL, to mimo wszystko jak stąd do Nepalu. Wielu młodych chłopaków błyszczy w 2lidze… i sporo z nich tam zostaje już na zawsze.

          13. ~lady_in_redd

            No przecież Spearinga sprawdził na pierwszym froncie już sama Rafa Benitez i to nie tylko w EPL, ale i w rewanżu z Realem na Anfield w fazie pucharowej LM, gdzie wpuścił go w miejsce schodzącego w drugiej połowie Gerrarda. Spearing wykazał wtedy prawdziwy scouse spirit, a o mało co, to on zdobyłby 4. bramkę. Oglądając go, odnosiłam podobne wrażenie jak jakieś 10lat temu, kiedy oglądałam młodego Gerrarda 😉 Oczywiście, potem okazało się, że Spearing musi jeszcze sporo popracować, ale zadatki ma świetne, by za kilka lat być ostoją naszej pomocy.

          14. ~Roger_Kint

            > Roger, a co ze słynną szkółką Poolu i młodymi graczami? Nasza szkółka była dobra 20 lat temu. Później to był generalnie obiekt żartów. Myśmy w ogóle w ciągu ostatnich lat wyprodukowali tyko jednego przyzwoitego zawodnika (Stephena Warnocka). Cała reszta ginęła gdzieś w odmetach niższych klas rozgrywkowych. Późną wiosną 2008 Benitez dostał nowy kontrakt w którym uzyskał kontrolę nad szkółką. Zrobił tam bezlitosną czystkę, restrukturyzację i zatrudnił m.in ludzi którzy wcześniej odpowiadali za szkółkę Barcelony (Jose Segura i Rodolfo Borrell). Do tego sprowadzono kilku bardzo uzdolnionych młodzików. Żeby te zmiany zaowocowały trzeba poczekać, ale jestem przekonany, że za te zmiany kibice Poolu będą bardzo wdzięczni Rafie. > jest tam> ktokolwiek kto chociaż w połowie rokuje tak dobrze jak Ci> dwaj za młodu?Tacy zawodnicy jak Fowler czy Owen to kolesie reprezentujący poziom top4 w wieku lat 17. Takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko i nie sądzę byśmy mieli aż takie perły w naszej szkółce.Niemniej – oprócz Kelly-ego, który rokuje na solidnego obrońcę – warto zwrócić uwage na trzech kolesi: Suso, Pacheco i Sterlinga. Wielu naszych kibiców wiąże nadzieje z kilkoma innymi zawodnikami (Ayala, Ngoo, Darby, Ecclestone, Bruna) ale jakos nie jestem przekonany.A w Spearinga jakoś nie wierzę. Życze mu wszystkiego najlepszego, ale jakoś nie wydaje mi sie to zbyt prawdopodobne.> A Utd produkują od lat 2000 hurtem graczy średniej co> najwyżej klasy, których jest wszędzie pełno – solidni> rzemieślnicy bez polotu.My nie robiliśmy nawet tego .Pozdrawiam

          15. ~alasz

            Jonjo Shelvey, o nim nie wspomniałeś a to chyba, z tego co wiem, największy młody talent w liverpoolu. W niedziele może nie był rewelacyjny ale był solidny ma dopiero 18 lat. Pare dobrych słów o nim słyszałem.

          16. ~lady_in_redd

            No tak, ale pytanie było o wychowanków – produkty naszej Akademii, a Jonjo nie jest ani tym ani tym ;)A co do Pacheco, którego tu już do tablicy wywołano, to przekonana jestem, iż kto jak kto, ale Kenny na pewno da mu szansę błyśnięcia w pierwszej drużynie. Zwłaszcza, że młody dzisiaj na oczach króla strzelił gola w drużynie rezerw.To mógłby być atak marzeń – Torres w formie sprzed 2lat plus nieznany jeszcze obrońcom EPL, świeży Pacheco.

          17. ~etk87

            To chyba wychowanek Charltonu, nie pamiętam dokładnie.Sprawdziłem – tak z Charltonu chłopak jest. Nie wypadł zbyt okazale w meczu z Utd. ale sytuacja była dlań kompletnie niesprzyjająca, chociaż z drugiej strony miałem wrażenie, że przejawiał ochotę do gry w piłkę w przeciwieństwie do starszych kolegów.

          18. ~alasz

            Będąc sobą (złośliwcem) powiem że owszem nie zaprezentował się jakoś zniewalająco, ale i tak był lepszy od „największego angielskiego talentu” Jacka W. gdy tamten występował na OT.

          19. ~Witek

            Twoje słowa: „Gdy patrze na dzisiejszych nastolatków ich nawyki sposób czy sposób bycia to wywołują oni we mnie w większości tylko śmiech politowania”. Owszem, trafiłeś w sedno – właśnie tak myślę o tobie.

          20. ~woj

            1. Skąd możesz wiedzieć jaki ktos ma styl bycia, jeśli go nie znasz?2. Lepsze to niż bycie małostkowym, czepliwym i upierdliwym, małym człowieczkiem, jak Ty.

          21. ~Witek

            Owszem, ale mam wrażenie, że ty mnie też, woju, nie znasz. Oceniając mnie, opierasz się na moich wpisach podobnie jak ja na postach alasza. Dlaczego więc nazywasz mnie małym człowieczkiem, to niezbyt kulturalne.

          22. ~pk

            Witek, hipokryto, narzekasz na poziom Alasza, a jedyne co robisz, to po nim jedziesz. Zacznij dodawac merytoryczne komentarze, bo poki co to zachowujesz sie jak onetowy troll, nie wnoszacy nic do dyskusji. Btw. cala draka z Alaszem zaczela sie tak na powaznie od tego, jak uparcie twierdzil, ze Cleverley jest lepszy od Wilshere’a. Wtedy nawet mnie to wkurzalo. Najsmieszniejsze jednak jest to, ze poki co, ten sezon przyznaje mu racje. A juz z pewnością, dzisiaj taka opinia nie bylaby ani troche kontrowersyjna.

          23. ~Witek

            Nie jestem hipokrytą. Zdaję sobie sprawę z żenującego poziomu swoich komentarzy. Wybacz, alaszu, ale masz wyjątkowy talent do podnoszenia mojego ciśnienia. Twoje ciśnienie podnosi chyba za to wszystko co związane z Arsenalem. Każda okazja jest dobra, by przywalić Kanonierom. A to twierdzisz, że tylko pozornie walczą o mistrzostwo, a to nazywasz piłkarzy Arsenalu siatkarzami. Podejrzana jest ilość karnych otrzymanych przez zespół Wengera i brakuje ci niewinnych przyśpiewek o pedofilskich zapędach tegoż. Songa nazywasz najsłabszym defensywnym pomocnikiem w PL, a Wilshere’a najbardziej przereklamowanym. Dośrodkowania Sagni są na poziomie polskiej ligi (no, z tym ewentualnie mógłbym się zgodzić), a Chamakh to symulant. Upadek Wilshere’a ewidentnie uderzonego przez przeciwnika porównujesz z haniebnym symulowaniem Busquetsa, a – o ile dobrze pamiętam – lepszy od Walcotta jest Obertan, a od Bendtnera Macheda. Twoje opinie są niestety bardzo często niesprawiedliwe. A po wszystkim jeszcze oburzasz się, kiedy ktokolwiek napisze choćby złe słówko (karny po faulu (?) na Berbatovie) o twoim United i żądasz należnego im szacunku. Ale dobra, pasuję już. Może rzeczywiście przeginam, za bardzo się nakręciłem. Postaraj się może ograniczyć swoją złośliwość kierowaną w stronę Arsenalu. No chyba że nie potrafisz powstrzymać swej nienawiści, ewentualnie lubisz moje złośliwe odpowiedzi.

          24. ~Stefan

            Alasz kontrowersyjnie wyraża swoje opinie, a Ty po prostu nie trzymasz poziom – taka jest między Wami różnicaBez odbioru

          25. ~adipetre

            Andre Wisdom, jezeli na Anfield nie zniszcza mu kariery to zostanie on legenda tego klubu, skala talentu bez porownania przebija Jamie’go C.

          26. ~RW

            > 1. Ale jak już się analizuje wydatki to koniecznie trzeba> sprawdzić z jakiego poziomu startowali w 2004 roku. Żeby> zobrazować problem: ja mam małego fiata z 1989 roku a Ty> najnowszego Merca klasy E. Obaj sprzedajemy swoje bryki,> dokładamy po 50 000 i kupujemy nówki sztuki. Kto będzie> miał lepsze autko?> 2. Jak to stawała się coraz gorsza? Od sezonu 2004/2005 do> 2008/2009 stawała się coraz lepsza. W sezonie 2008/2009> była w zasadzie taka sama – ale chłopaki się zgrali i było> gites. Pogorszyło sie w 2009/2010 i 2010/2011 za który> Benitez nie odpowiada.> 3. Wydatki na transfery są istotne, ale o wiele> istotniejsze są wydatki na pensje. Jeśli możesz dużo> zapłacić za wykonywaną pracę (choćby po okresie próbnym)> tym lepszych fachowców mozesz zatrudnić. I tu zawsze> pozostawaliśmy w tyle za czołowymi drużynami ligi.> Oczywiście z tym, że:Odp 1. Arsenal w tym czasie przeprowadzał się na nowy stadion i od sezonu 04/05 wydatki na transfery nie przekraczały 20 mln funtów a dodajmy,że od tego momentu Wenger zaczął budowę nowej drużyny kompletnie od podstaw.Odp 3. Może jednak nie tędy droga? Może warto było postawić na młodych zdolnych,zainwestować w szkółkę (swoją droga podoba mi się Wilson, szkoda,że nie dostaje szans w pierwszej drużynie zamiast Kyriagosa czy Carraghera) gdzie pensje dla młodych graczy są drugorzędną sprawą? Wtedy wydatki na transfery zmniejszyłyby się a i koszty utrzymania pensji byłyby niskie w porównaniu do tych graczy, którzy teraz reprezentują Liverpool. Według mnie zabrakło Benitezowi/Hodgsonowi odwagi w stawianiu na młodych zawodników i to tutaj leży problem. Spójrzmy na chwilkę w stronę zachodniego Londynu. Tam problem teraz wychodzi – starsi gracze non stop grający i utalentowana młodzież nie dostająca praktycznie większych szans na grę w pierwszym zespole,a pomimo kryzysu w Chelsea menadżer dalej nie postawi na młodość w pomieszaniu z doświadczeniem. Dopiero w Pucharze Anglii odważył się CA na taki ruch i przyniosło to efekt.

          27. ~Roger_Kint

            > Odp 1. Arsenal w tym czasie przeprowadzał się na nowy> stadion i od sezonu 04/05 wydatki na transfery nie> przekraczały 20 mln funtówKażdy manager ma swoje mocne i słabe strony. Wenger jest mistrzem w dyscyplinie „tanio kupić – wyszkolic – drogo sprzedać”. Myśmy za to mieli świetnego taktyka i niezłego stratega. Pewnie, fajnie byłoby mieć managera łączącego talent strategiczny Fergusona, man-management i taktykę Mourinho oraz oko do młodych talentów Wengera. No ale to nie bardzo możliwe jest.> Odp 3. Może jednak nie tędy droga? Może warto było> postawić na młodych zdolnych,zainwestować w szkółkę (swoją> droga podoba mi się Wilson, szkoda,że nie dostaje szans w> pierwszej drużynie zamiast Kyriagosa czy Carraghera)Moim zdaniem dostanie szansę gry. I to nie raz.> gdzie> pensje dla młodych graczy są drugorzędną sprawą? Wtedy> wydatki na transfery zmniejszyłyby się a i koszty> utrzymania pensji byłyby niskie w porównaniu do tych> graczy, którzy teraz reprezentują Liverpool.To tak nie działa. Arsenal np miał i ma wyższy payroll od nas. Stawianie na młodych oznacza:Zawodnikom grającym na poziomie top4 trzeba płacić odpowiednio bez wzgledu na wiek. Bo po prostu odejdą. Za dobrze wykonaną pracę trzeba dobrze płacić. Od tego nie ma ucieczki.> zabrakło Benitezowi/Hodgsonowi odwagi w stawianiu na> młodych zawodników i to tutaj leży problem.Jeśli chodzi o Beniteza to Lucas, Ngog i Insua mogą mieć inne zdanie, Osobiście uważam, że np taki Insua grał za dużo. Nasz podstawowy skład był młody (jeśli znajdę chwilkę w nocy to sprawdzę dokładne statsy) Pozdrawiam

          28. ~Roger_Kint

            > Nie zaprzeczam, ale należało z Xabim porozmawiać i> wytłumaczyć. Jako zawodnik miał prawo oczekiwać takiej> szczerej rozmowy od trenera, który go przecież do> Liverpoolu ściągnął te parę lat wstecz. Zresztą to nie ma> znaczenia. Manager kompletny rozmawia ze swoimi> zawodnikami, nie musi od razu być dla nich spoko gangsta> ziomem, bo rozumiem, że nie każdemu styl Mourinho pasuje,> a i sama Beniteza w tych klimatach bym raczej nie> widziała. Ale minimum szacunku na linii – manager-zawodnik> być powinno. A szacunek zakłada m.in takie o to, szczere> rozmowy. „Nic o mnie, beze mnie” – parafrazując ;)Wybacz Lady opóźnioną odpowiedź.Generalnie masz rację – Benitez się tu nie wykazał. Sentencja: winny.A to że znalazł sie w takich warunkach w których powinien był się wykazywać jest winą właścicieli.Pozdrawiam

          29. ~jareko17

            Alonso powiedział Benitezowi, że odchodzi już w maju (po ostatniej kolejce), więc nie wiem czy już była oferta Realu (wydaje się, ze jeszcze nie). Hiszpan po prostu poczuł się potraktowany jak szmata i chciał odejść. Jak widać teraz (częste pobyty na Anfield, życzenia dla kibiców i Kenny’ego) czuje się związany z LFC i śmiem twierdzić, że gdyby był dobrze wtedy potraktowany nie połasił by się na Real. To nie jest typ Ronaldo (świecącej gwiazdy)…ale to tylko gdybanie

          30. ~pk

            Ronaldo odszedl do Realu nie tylko dlatego, ze jest „swiecaca gwiazda”. On po prostu zawsze marzyl o grze w PD i Realu – to po 1. A po drugie on jest stworzony do tej ligi – malo walki, duzo techniki i symulanctwa – z calym szacunkiem dla wszystkich milosnikow PD. Gdyby Benitezowi wypalil Aquilani wszystko moglo potoczyc sie inaczej…

        2. ~pk

          (a tak w ogóle, jeśli chcemy bawić się w statystykę, Benitez szybciej osiagnął 100 wygranych spotkań w LFC aniżeli SAF w MU, ale to w celach czysto informacyjnych, bez chęci wywoływania dyskusji,kto lepszy itd, bo nie ma to najmniejszego sensu moim zdaniem)Pewnie, ze nie ma sensu, bo jak SAF obejmowal MU, to w poprzednim sezonie klub ledwo uniknal spadku. Jak Rafa przychodzil do Liverpoolu, to klub zakonczyl poprzedni sezon na 4 miejscu. Inne byly wymagania od obydwu panow. Ferguson wspominal, ze dla niego najwiekszym wyzwaniem na poczatku tenerskiej kariery w Manchesterze, bylo wyciaganie graczy z pubow, w ktorych chlali na umor.

          Odpowiedz
        3. ~Stefan

          Primo – właściciele sypnęli groszem, Benitez wydał kupę na Aquillaniego – jak to się skończyło wszyscy wiemy…Secundo – Ferguson objął United w ostrej rozsypce, za Atkinsona United skończyło sezon z minimalną przewagą nad strefą spadkową, a Benitez obejmował bodajże piątą drużynę w lidze, więc logicznym jest, że 100 zwycięstw osiągnął wcześniej, tyle że o niczym to nie świadczy

          Odpowiedz
  7. ~alasz

    Taki dowcip zasłyszany: Beckham dopiero 5 dni w Londynie a posh juz w ciąży, John Terry doprawdy się nie obija 😀

    Odpowiedz
  8. ~etk87

    Na teamtalku jest fajna galeryjka z fotkami Becksa trenującego ze Spursami – można z nich wywnioskować, że chłopak już się dogaduje z nowymi kolegami.

    Odpowiedz
  9. ~pk

    I jak wygladala gra Poolu? Czasu bylo malo, ale chlopaki powinni zaczac przynajmniej walczyc. Meczu nie widzialem, moze ktos napisze, jak wygladalo zaangazowanie pilkarzy, czy nowy trener cos zmienil, itd.

    Odpowiedz
    1. ~jareko17

      Zaczęliśmy naprawdę dobrze, ładna bramka Torresa. Przez 10 minut kontrolowaliśmy grę, ale w 13 minucie przytrafił się koszmarny błąd: najpierw Raul niedokładnie podał, później Agger poszedł na raz (zamiast przytrzymać obrońcę, a Skrtel już nie zdążył i było 1-1. Od tego momentu było coraz gorzej, a już po stracie bramki na 1-2 nie stworzyliśmy żadnej sytuacji. Tragiczne zawody Johnsona (na lewej obronie) i Jovanovica; bardzo słabo Kelly, Agger, Skrtel, Lucas i Kut. Meireles niby się starał ale bardzo dużo niedokładności było w jego grze. Na niezłym poziomie dzisiaj Torres i o dziwo Poulsen. Czy zabrakło motywacji? Coraz częściej wydaję mi się że temu zespołowi brakuje umiejętności…

      Odpowiedz
      1. ~pk

        „Czy zabrakło motywacji? Coraz częściej wydaję mi się że temu zespołowi brakuje umiejętności…”Ja kibicuje MU, ale mowie to bez zadnej zlosliwosci, bo Liverpool szanuje – obawiam sie, ze tak wlasnie jest. Ze po prostu ci pilkarze utracili forme, uzmyslowili to sobie, i mimo staran, nie sa w stanie grac lepiej. Menadzer wiele nie zmieni, potrzebne sa transfery. Bo samym staraniem i bieganiem, to mozna grac na poziomie Stoke.Pozdrawiam i dzieki za odpowiedz =)

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Zawsze uważałem że dużo jest w głowach, myślę że wbrew pozorom dużo Liverpoolowi nie brakuje by znów liczyć się w czołówce, parę transferów by sie przydało, nawet żeby wpuścić jakieś świeże powietrze, kogoś spoza, kogoś z dala od ostatnich problemów, aby dodał trochę jakości zwłaszcza ktoś kreatywny, taki playmaker z prawdziwego zdarzenia, no i obowiązkowo napastnik, to jest mus. Gdyby taki ktos się zjawił zanotował imponujący start (cos jak torres po przybyciu) to pociągnąłby za sobą kolegów którzy szybko weszli by na wyższy poziom.Nawet gdy torres odzyska forme (za dobry gracz by jej nie odzyskać) to musi byc jeszcze jeden klasowy striker by była konkurencja. Swoją droga gdyby sie taki pojawił to byc może przyspieszył by powrót do formy Hiszpana.Tak swoją drogą to z glena johnsona lepiej robić skrzydłowego, bo co on czasem wyprawia w obronie to zadziwia nie jednego (blackburn).Nigdy Liverpoolu miłością nie darzyłem, ale z ręka na sercu, wolałbym rywalizacji z wielkim klubem jak The Reds niż z sztucznymi tworami takimi jak city, miejsce pierwszych jest w czołówce miejsce drugich jest w walce o utrzymanie. Sir Alex zawsze mówił że prawdziwe derby sa z liverpoolem, dla mnie to największy klasyk na świecie.

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Coś w tym jest. Ja też mam wrażenie, że w Liverpoolu brakuje raptem jednego, czy dwóch piłkarzy którzy robiliby różnicę, którzy natchnęli by pozostałych. Obecny skład jest wypalony, gra bez wiary w sukces.Też wolałbym widzieć LFC w czubcie tabeli…

          2. ~Bartek

            Oczywiście, że The Reds muszą się wzmocnić. Ale nie wierzę, że z tego składu nie da się wycisnąć więcej – tacy gracze jak Maxi czy Babel to nie są jakieś ogórki. Choć bez transferów nie ma szans na powrót do czołówki. Po raz kolejny zaimponowało mi wczoraj Blackpool. Możemy pisać, że to Liverpool zagrał źle. Ale gracze Hollowaya rozegrali rewelacyjny mecz. Vaughan i Adam łączą pracowitość z przeglądem pola i spokojem. Taylor Fletcher posturą musi trochę przerażać obrońćów. Grandin jest całkiem błyskotliwy technicznie, a Cambell choć wygląda jak rasowy recydywista, ma wydolność konia – cały mecz biegał i nękał obronę. No i obrona – spokój i opanowanie z Torresem na plecach – to nie byle co. Jeśli spojrzymy na budżet tego klubu – chyba nie da się stworzyć lepszej drużyny.

          3. ~alasz

            Na temat Charlie’go Adama, jego przyszłości dokładniej ,pytali sie dziennikarze sky Iana Hollowaya który powiedział że jest on winien drużynie, jemu i kibicom gre w blackpool do końca obecnego sezonu, a potem to sie zobaczy, chyba ze dostanie telefon od MU to wtedy może iść. Takie podejście to ja rozumiem 😀

          4. ~Dezyderiusz

            Co do Blackpool, czytałem ostatnio na fourfourtwo ciekawy artykuł o nich, w którym padają znamienne słowa „It’s all about the manager. Those players would run through brick walls for Ian Holloway.”

          5. ~Bartek

            Z pewnością chłopcy Hollowaya traktują go z wielkim szacunkiem i dużo by dla niego zrobili. Ale bez ich indywidualnych umiejętności samo oddanie nie dało by tylu punktów, ile mają już teraz.Tam naprawdę jest kilku interesujących piłkarzy – grupka bardzo solidnych ligowców. A że Holloway dodatkowo znakomicie poskładał z nich drużynę – chwała mu za to. Ja życzę mu jak najlepiej. Może przez romantyczną kibicowską głupotę i sympatię dla Kopciuszków, ale chciałbym, żeby utrzymali się w następnym sezonie w lidze. 🙂 Bo o ten jestem raczej spokojny.

          6. ~alasz

            Ostatnio Rafał Nahorny wspominał że DJ campell do niedawna dorabiał jeżdżąc ciężarówka. Niesamowite patrząc na to co wyprawiają w w takiej lidze jak premier league. Ta druzyna przypomina mi monaco ze swojego genialnego sezonu, grupa graczy którzy byli odrzuceni gdzie indziej, teraz tworzą kolektyw który nie dość że efektywny to także niezwykle efektowny.

    2. ~Jaskier

      Pewnie ktoś zaraz napisze dokładniej. Ja oglądałem tylko ostatnie 10 minut. Spodziewałem się niezłego widowiska, huraganowych ataków Liverpoolu. Nic z tego. Przy piłce głównie Blackpool. Nie wyglądało to najlepiej. Nie widziałem tej pasji, z jakiej jeszcze do niedawna słynęli The Reds. Dalglish ze smutkiem kręcił głową w końcówce. Kiepski debiut. O ile porażka z MU nie była niespodzianką (poza tym miał niezłe alibi – kontrowersyjny karny, a potem gra w 10), to tutaj spodziewałem się, że zadziała efekt nowego menadżera. Szkoda.

      Odpowiedz
  10. ~etk87

    Sorry, dla mnie Kenny jako manago to pomyłka. Nie jestem zwolennikiem byłych wielkich piłkarzy/managerów. Keegen, Dalglish, Shearer, Keano, Ince, Robson itd. itd. to byli wybitni gracze, ale w znakomitej wiekszości przypadków co najwyżej przeciętni managerowie. Może dlatego, że ich specjalizacją zawodową było przez pół życia (bądź całe) kopanie piłki a nie myślenie jak mają ją kopać inni.W każdym bądź razie nie wieszcze Kennemu pełnoprawnego sukcesu (w rozumieniu np. doskoczenia do 4 miejsca, albo nawet do LE, co byłoby sukcesem dla managera z 'zawodu’ zatrudnionego jak manager juz docelowy). Kenny ma przed sobą z wielu względów mniejsze wymagania niż miałby gość mający być managerem 'na stałe’, więc jeśli tylko nie spadnie to znajdzie się w win-win situation, ale Liverpool już niekoniecznie.

    Odpowiedz
    1. ~sadeq7

      Ta pomyłka zdoybła trzykrotnie mistrzostwo Anglii jako trener Liverpoolu, więc w tym przypadku nie można mówić o braku mózgu

      Odpowiedz
      1. ~etk87

        tylko, że było to futbolowe wieki temu, ale życzę Dalglishowi dobrze – wolę wygrywać z mocnym Liverpoolem niż z drużyną, która dostaje od Wolvesów i Blackpool.

        Odpowiedz
  11. ~Jaskier

    Ciekawa kolejka przed nami, już nie mogę się doczekać. Sporo „smaczków”. Powrót Santa Cruza do Blackburn na mecz z Chelsea, być może (choć wątpliwy) debiut Dżeko. Szansa Arsenalu na przerwanie fatalnej passy (1 gol w trzech meczach) i zapewne gorące przyjęcie Dalglisha przez kibiców The Reds, na dodatek w meczu derbowym. No i deser. Kto wie, czy nie kluczowe spotkanie dla Tottenhamu w kontekście ich aspiracji mistrzowskich. Porażka Kogutów pozbawi ich chyba szans na dogonienie United. Poza tym Berbatov na starych śmieciach (bez urazy ;)) i trudny test dla Rafaela w starciu z Bale’em. Rooney wyzdrowiał? Pogoda też zachęca do spędzenia weekendu przed telewizorem.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Ponoć Rooney zdrowy, a jesli on zdrów to wydaje mi się że zagramy 4-5-1 czyli berba na ławie. Harry Redknapp i Rafael Van der vaart buńczucznie zapowiadają wygraną, nie wykluczam oczywiście takiej wypowiedzi dobrze wpływają na gre diabłów. O Rafaela jestem całkowicie spokojny, sam nie powstrzyma bale ale w połączeniu z dobra asekuracja powinno być w porządku. WHL to stadion na którym diabłom idzie naprawdę dobrze.

      Odpowiedz
      1. ~Jaskier

        „W tym dniu wszyscy będziemy Kogutami” ;). Coś mi się wydaje, że Koguty będą miały w tym meczu sporo okazjonalnych kibiców (Arsenal, City, Chelsea na pewno liczą na potknięcie lidera).Z innej beczki: słyszeliście, że Everton zaakceptował ofertę za Pienaara? Ciekawe dokąd pójdzie. Czyżby Chelsea?

        Odpowiedz
        1. ~me262schwalbe

          Zbyt wiele nie obiecuję sobie po tym meczu (w sensie diametralnej zmiany w rubryce pkt. przy nazwie Tottenhamu), po prostu, Koguty leżą United, cóż taka karma. Nawet 3-0 do przerwy nie pomaga …, zawsze też można liczyć na sędziego, który raz da karnego, innym razem nie zobaczy bramki … . A to, że będzie wielu dodatkowych kibiców, hm… Spurs grają przede wszystkim dla siebie.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Diametralnej to nie, max 3 pkt. Dawałem link wcześniej do tego karnego na Carricku w pamiętnym meczu na OT, jak patrze na to dziś to uważam że 60-40 że karny się należał. Wydaje się że Carrick pierwszy dotknął piłki a co za tym idzie należała się 11. Nie jest to na pewno karny z kapelusza, jest kontrowersyjny ale gdyby go nie było to miałbym pretensje. Przez te lata tylko bramka mendesa była ewidentnym ograbieniem spursów, bo jak pisałem bramka Naniego to tylko i wyłącznie głupota gomesa, ma piłkę w rękach wyrzuca przed siebie bez żadnego gwizdka, sam bym strzelał.Jako że gramy na wyjeździe będzie remis 😀 coś mi jednak mówi że to będzie dobry mecz z dużą ilością bramek.

          2. ~me262schwalbe

            Z tego co pamiętam, to sam łebb miał wątpliwości po meczu, po obejrzeniu powtórek. Ale nie ma to już znaczenia. Kogutom często się zdarza, że jak karny należy się nawet w 100 %, nie tylko 60/40, to i tak gramy dalej. Do bramki kabareciarza, nie chce mi się wracać.

        2. ~Bartek

          Jeśli MU ma stracić punkty – niech je traci z Kogutami, że tak sparafrazuję Houlliera. 🙂 Z Pienaarem sprawa jest ciekawa. Czytałem niedawne doniesienia o zainteresowaniu Chelsea i Kogutów. Cena, która tam padała, była dość śmieszna (2-3 mln bodajże). Nie chce mi się wierzyć, że za taką kasę Moyes puściłby tak dobrego grajka. Toż Marcin Robak, rok starszy i tysiąc razy gorszy, poszedł do Turków za milion euro. Wiem, że to rynek dyktuje ceny (czasem absurdalnie niskie, czasem absurdalnie wysokie), ale dziwne byłoby, gdyby Pienaar został sprzedany za 2 miliony, Joey Barton za 3 (kolejna plotka wracająca w mediach), a Rudnevs za 6 🙂 Swoją drogą – ciekawe manewry wykonują włodarze Birmingham. Jeśli faktycznie ściągną Millera, Keane’a i dołożą do tego Bentleya, może być całkiem przyjemna ekipa. Bo ekipie McLeisha brakowało dobrych egzekutorów, takich, co by gwarantowali strzelanie goli i walkę. W tym kontekście Keane i Miller byliby jak znalazł.

          Odpowiedz
          1. ~Jaskier

            No tak, tylko że Pienaarowi kończy się za pół roku kontrakt, a propozycję nowego odrzucił. Dlatego to ostatnia szansa na jakiekolwiek pieniądze, choćby małe. Martin O’Neill w West Ham? Jeśli tak, cieszę się, brakowało mi w PL tego gościa gestykulującego przy linii.

          2. ~Bartek

            No tak, masz rację – zupełnie zapomniałem, że to koniec kontraktu i się oburzyłem na relację cena/jakość. 🙂 Za Martinem też tęsknię. Może już teraz wróci. Kiedyś przecież musi.

    1. ~adipetre

      Z tego co ja slyszalem to Tottenham juz uzyskal zgode od wladz miasta, na budowe nowego stadionu, widzialem nawet jego projekt – cudowny, choc nieco przypominajacy Emirates.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Są rozważane opcje jak narazie, rozbudowa WHL, czyli de facto cos takiego jak legia zrobiła u siebie, czyli granie na placu pudowy, zostawiamy trybunę burzymy resztę, tam sie buduje a my gramy, albo ten olimpijski tylko że tam jest bieżnia i zarówno west ham jak i spursi chcieliby sie jej pozbyć. To jest rudna decyzja, chodzi o koszta, wszakże dochody z grania przed 1 trybuna będą mizerne. Decyzja nie zapadła.

        Odpowiedz
      1. ~Patrycy

        ufff…. sprawdziłem niedokładnie, bo tylko na livescore. całe szczęście masz rację i jest transmisja. dzięki za uspokojenie 😛

        Odpowiedz
  12. ~Tomas_h

    Nie wiem czy widzieliście bramkę Tevez na 2/1 w meczu z Wilkami ale szczerze polecam – cud mniód i paluszki ;-)))

    Odpowiedz
    1. ~RW

      I takiego zawodnika puścił Ferguson … Szkoda bo teraz ciągnąłby Czerwone Diabły za uszy (a może rogi?) w meczach wyjazdowych gdzie brakuje takiego napastnika szybkiego,silnego dobrze dryblującego. Co jak co,ale pozwolenie na odejście tego zawodnika to jest jedna z największych „wpadek” transferowych Szkota.

      Odpowiedz
      1. ~Dezyderiusz

        Jeśli chodzi o umiejętności kopania piłki – zgodzę się w pełni z przedmówcą. Jednak Tevez piłkarz to też Tevez człowiek, i z tego co się słyszy, nie lubi nie-byc najważniejszą postacią w drużynie. Nie podobało mu się jak w United w (prawie) każdym meczu wchodził z ławki, chociaż jak to podliczyć to każdy napastnik grał mniej więcej tyle samo. Teraz też chyba się bawi w wyliczankę: „we środę nie lubie Manciniego, w czwartek nie lubię X, w sobotę nie lubię Y” I ciągle wspomina, że gra do 30 i emerytura.Tevez musi byc w centrum uwagi, bo inaczej się źle czuje. I nawet nie chodzi mi o to, że zmienił United na rywala zza miedzy.

        Odpowiedz
        1. ~RW

          To prawda,że jako człowiek to z nim różnie bywa, ale czemu się dziwić gdy Twoja rodzina jest na drugim końcu świata i tylko od czasu do czasu sie z nią widujesz? Możliwe,że w tym tkwi cały problem,że Tevezowi brakuje właśnie rodziny w chłodnym i zimnym Manchesterze podczas gdy jego przyjaciele,dom i całe życie jest w Argentynie z bliskimi.Pomijając jednak wyżej wymienione to majac go w składzie SAF już miałby cała konkurencję dawno w tyle tak jak Borussia Dortmund w Bundeslidze.

          Odpowiedz
      2. ~alasz

        5 goli w ostatnim sezonie ligowym w MU, bramka co ponad 1200 minut, gdyby tylko Rooney był w formie nikt by nie zauważył brak Teveza. On był tylko rezerwowym i nikim więcej, a te 5 ligowych bramek to i owen zastąpi tylko nie będzie na to potrzebował tylu godzin na boisku. Ludzie często mówią po odejściu „teveza i ronaldo”, stawianie obu tych graczy obok siebie i mówienie że mieli taką samą bądź podobna wartość dla drużyny jest niedorzeczne. Zastąpić Ronaldo sie nie udąło bo to najlepszy gracz świata, zastąpić teveza to nie był żaden problem. Tevez rozwiną skrzydła w city, ale i tak przegrałby walke o skłąd z rooneyem w formie i berbą. Osobiście go nie lubiłem, biegał bez ładu i składu, wymiernych korzyści nie przynosił, goli mało asyst prawie wcale. Joorabchian chciał za niego 32 mln funtów czyli rekord MU, prostei oczywiste że alex tyle dać za rezerwowego nie mógł.

        Odpowiedz
        1. ~RW

          Może gdyby grał częściej w pierwszym składzie to by się rozwinął jak w City teraz? Mnie z kolei wydaje się,że Berbatov jest gorszy od Teveza – Tevez szuka gry, zasuwa od pola karnego do pola karnego,a Berbatov ? Gdyby Tevez dostał więcej szans i grał od pierwszych minut to kto wie …Pytanie – czy bramka na 4-3 w meczu City – Wolves strzelona przez Zubara została prawidłowo uznana? Swoją drogą sędziował dobrze znany Lee Mason, bardzo kontrowersyjna postać w tym sezonie.

          Odpowiedz
  13. ~Tomas_h

    Niedziela, jedziemy – you never walk alone na start. Ciekawe, Dalglish w świątyni da radę z chłopakami? Naprzód, przygrywka przed „daniem głównym” ;-)))))

    Odpowiedz
    1. ~Bartek

      Dalglish wreszcie może być zadowolony. Ale jeśli w drugiej połowie zobaczymy Everton, jaki znamy, może być ciekawie. Na razie mam wrażenie, że obrońcy Moyesa są co najmniej wczorajsi.

      Odpowiedz
  14. ~alasz

    Ferguson znów zaskoczył, tym razem jednak nie zgadzam się z jego ustawieniem, przypomina mi to kamikadze, nie zagęścił środka pola a duet fletcher-carrick może nie sprostac duetowi palacios-modric wspieranym przez bardziej wysuniętego ale jednak van der vaarta. Cieszy powrót VDS. Zastanawiam się czy 4-4-2 to jest pomysł taktyczny czy bardziej chęć grania Berbatovem. Być moze Alex poszedł droga Harry’ego i jak on to mówi „just go for it”, przekonamy sie, moż ebyc bardzo dobry i otwarty mecz. Oby. Oby zwycięstwo diabłów 😀

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      No jak dla mnie to rewelacja. Brakuje tylko wisienek na torcie, ale akcje w jedną i w drugą stronę rewelacyjne. Tempo niesamowite, pomysłowość (tu szczególnie po stronie gospodarzy) na mistrzowskim poziomie. Z MU do wyróżnienia przede wszystkim Rafael, a do suszarki Berba. Kwadrans oddechu i znowu zapniemy pasy :-)))

      Odpowiedz
  15. ~alasz

    Dobry żywy mecz jak na razie, mam pewne obawy czy rafael dotrwa do końca spotkania a nie ma za bardzo kim go zastąpić, sprawdzają sie moje obawy co do środka pola, świetny fletcher ale słaby Carrick, ciekaw jestem czy wejdzie Scholes albo Anderson. Swoją droga jak patrze dziś na ławkę MU to jestem pod wielkim wrażeniem jakości jaka tam siedzi. Byłbym za andersonem i jego wejsciem, bo mam wrażenie że takiej siły i szybkości w pomocy właśnie brakuje. Zaczynamy drugie 45 minut, mam nadzieje ze diabły strzela tą jedną bramkę więcej.

    Odpowiedz
      1. ~alasz

        Prorok prorokiem ale kartke sponsoruje assou-ekotto swoim upadkiem, nie ma mowy ze go tak ściął, ale juz za pierwsze wejście mogła byc czerwona więc powiedzmy że sie wyrównało. Kapitalna 2 połowa Carricka.

        Odpowiedz
        1. ~jareko17

          Upadek wydaje mi się normalny, po prostu został zaczepiony w biegu, to ciężko żeby się nie przewrócił. Ja bym kartki nie dał, bo jednak dość przypadkowo, a nie podejrzewam Rafaela o taką przebiegłość, by chciał przerwać groźną akcję, a żeby faul wyglądał na totalny przypadek. Pierwsze wejście Rafaela za którą dostał żółtą, też się muszę zgodzić, że sędzia miał podstawy żeby go wyrzucić. Co do meczu to chyba był widać, że Tottenhamowi jednak trochę brakuje do bycia pretendentem do tytułu…niewykorzystana szansa.Co do derbów Liverpoolu. Bardzo dobra pierwsza połowa LFC (10 strzałów celnych), po której powinni schodzić z 3-0, a nie 1-0. W drugiej błędy obrony, która jest po prostu tragiczna. Przebudowę drużyny trzeba zacząć od dwóch porządnych stoperów. To co robi Skrtel to śmiech na sali. Pozytywem dla kibiców LFC jest na pewno powrót do formy Torresa.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Tutaj jeszcze powtórka na której widać że na pewno nic umyślnego tam nie było, a sam komentator mówi ze mike dean podjął złą decyzje. Mecz siadł po tej kartce, spotkanie toczyło sie takimi falami, raz jedni raz drudzy mieli przewagę, remis jest uczciwym wynikiem.http://www.101greatgoals.com/videodisplay/rafael-silva-sent-off-tottenham-8192244/Jeszcze co do samego Deane’a uważam go za beznadziejnego arbitra za którym sie nie nadążny raz gwizdnie błahostkę innym razem nie gwizdnie „urwania nogi”. Oby było go jak najmniej.

          2. ~jareko17

            Odnośnie arbitrów to jestem trochę załamy jakością ich pracy…uważam, że w Anglii jest 2 naprawdę wysokiej klasy arbitrów: Dowd (świetnie prowadzone derby Liverpoolu dzisiaj) i Alan Wiley. Na dobrym poziomie, choć czasem przytrafiają im się gwiazdorskie gafy też 2: Webb i Clattenburg. Natomiast panowie Dean, Jones, Walton, Bennett, Riley, Mason, Oliver to po prostu katastrofa. Nawet nie chodzi o jakieś wielbłądy, ale o brak czucia gry, brak umiejętności wyrobienia sobie szacunku u piłkarzy (reakcja Gerrarda na czerwoną kartkę wobec Webba i dzisiaj Rafaela wobec Deana – nie zwalał bym wszystkiego na młodość brazylijczyka, a właśnie większą wagę przywiązał do rangi arbitra). W poprzednim tygodniu (chyba arsenal-mancity) mecz prowadził Jones, który pod koniec meczu doprowadził do tego że zawodnicy każdą decyzję kontestowali i darli mordę…

          3. ~alasz

            Dobrym przykładem w tamtym meczu były czerwone dla zabalety i sagny, po co? Jak napisałeś nie czuł spotkania, lepiej było jakma webb w zwyczaju wziac obu w uścisk wytłumaczyć i odesłać, na upartego po żółtej. Dean to jest katastrofa, za nim nie nadążysz. Jest takie powiedzenie, że arbiter ma dobry występ wtedy gdy nie odczuwamy jego obecnosci a po spotkaniu o nim nie pamiętamy. Niestety rzadko ma to miejsce w tym sezonie.

        2. ~adipetre

          Przeciez Rafael nogami zachaczyl Kamerunczyka, czerwien zasluzona, juz za pierwsze wejscie Rafael mogl smialo dostac czerwona kartke.

          Odpowiedz
  16. ~Tomas_h

    Dawno nie widziałem tak ściśniętego MU na swojej połowie. Zresztą posiadanie piłki mówi o wszystkim, w pewnym momencie było chyba 66-34. Jak na moje, tylko mi tu nie krzyczeć, to jak na dotychczasowe występy w bieżącym sezonie na wyjeździe ten bezbramkowy remis można śmiało uznać za sukces. Do tego odegrany w 10. Zabrakło Spursom magicznego ostatniego podania, lub też troszkę lepszego oka VDV przy nieocenionym podaniu Chicharito 😉 Jakkolwiek było, zachowanie 0/0 wg mnie, to cool wynik.

    Odpowiedz
    1. ~Dezyderiusz

      Chyba już nie będę oglądał United na wyjeździe, zbyt dużo nerwów mnie to kosztuje. A co do wyniku – remis na trudnym terenie, w 10 – przed meczem brałbym w ciemno. A Kogutom życzę dobrej gry i 2 miejsca 🙂 A po drodze urwania punktów rywalom United.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Trochę pecha mieliśmy z tymi wyjazdami, patrz taki everton 3-1 prowadziliśmy i się zmyło, fulham podobnie, o Birmingham że nie wspomnie, gdyby to były zwycięstwa…ale nie były. Nie wiem tylko dlaczego przyjmuje sie że na stamford bridge to na pewno przegramy, do tego meczu to chelsea, według mnie, będzie tylko matematycznie walczyć o mistrzostwo. Terminarz wbrew temu co sie czyta (prasa musi podgrzać atmosferę) nie jest trudniejszy niż u rywali. Jeśli chodzi o top 5 to mamy jeszcze city, chelsea u siebie i arsenal z chelsea na wyjeździe. Chelsea ma dwa razy MU city i tottenham, Arsenal ma tottenham i MU. Zanim przeczytam o łatwiejszym terminarzu kanonierów przypomnę ze to samo było juz rok temu i o ile mnie pamiec nie myli dwa lata temu, zamiast odrabiania strat to się jeszcze zwiększały. Wyjazd na anfield to nie oszukujmy się nie to co kiedyś.

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          NIom – pech na wyjazdach to mało powiedziane. Można było zawału dostać, szczególnie z Evertonem (te ostatnie 3 minuty i wcześniejszy karny) jak i (chyba) z WBA – tam chyba prowadziliśmy 0/2. Skończyło się remisem. Szkoda tych punktów, bardzo. Pociesza mnie fakt 2 meczów w zapasie, ale wiadomo jak jest – dzisiaj Chelsea szuka formy, a na 1 marca to kto to wie w jakiej aktualnie będzie. Jest dobrze, nie ma co marudzić, trza dopingować i przy meczach takich jak dziś, po prostu brać Nervosol ;-))))

          Odpowiedz
  17. ~Stefan

    Ładny mecz, wysoki poziom. Przedstawię kilka moich luźnych spostrzeżeń:1) Rafael zasłużył na wylot – owszem za drugi faul sędzia nie musiał pokazywać żółtej kartki, ale za pierwszy mógł pokazać nawet czerwoną. Poza tym kolejny dobry występ – jak na 20 latka – robił robotę. Nadążał za Bale’m – a to wielka sztuka. I do tego bardzo odważnie grał do przodu. Dzisiaj gubimy trochę punktów przez tego chłopaka, odpadliśmy z CL rok temu itd, ale to inwestycja w przyszłość. Warto na niego stawiać2) Jeśli Nani nie gra dobrego meczu to nie ma komu pociągnąć do przodu – cała gra ofensywna United to jedna wielka improwizacja. Rooney nie ma formy, Berba nie jest piłkarzem który sam kreuje akcje, Giggs nie jest już w wieku w którym da radę wziąść na siebie ciężar gry, widać brak Parka i Valencii – jak wrócą to może być tylko lepiej.3) Genialna gra w defensywie United – Tottenham praktycznie nie miał ani jednej sytuacji bramkowej przez cały mecz. Najbliżej strzelenia był VdV, po podaniu Chicharito i wcześniej kiedy główkował w boczną siatkę. Poza tym mimo dużej momentami przewagi był bez zębów4) Tottenham jeśli chce walczyć o najwyższe cele MUSI kupić napastnika światowej klasy. Po wejściu Defoe Tottenham grał ultra ofensywnym ustawieniem, a i tak walił głową w mur, a Defoe i Crouch nie mieli pomysłu co zrobić z piłkąW związku z okolicznościami (wyjazd, gra w 10tkę przez ponad 30 minut) jestem w miarę zadowolony z remisu, chociaż uważam, że grając nieco bardziej rozważnie można było ten mecz wygrać, szczególnie, że United w drugiej połowie do momentu zejścia Rafaela było drużyną lepsząI jeszcze coś o wczorajszym meczu WHU – AFC, bo obejrzałem:1) Gdyby AFC popełniło w obronie tyle błędów w meczu z Tottenhamem co wczoraj dostałoby 5/6 bramek2) Szczęsny obronił sam na sam po jednej z fatalnych interwencji obrońców – Kanonierzy będą mieli pociechę z tego bramkarza

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Prawie się zgadzam, pkt. 3 genialna obrona, dlatego, że koguty nie mają armat; pkt. 4 obstawiałem, że HR wprowadzi JD za Gallasa i próbować zagrać 352 z VdV zawieszonym pomiędzy dwójką napastników a linią pomocy, bardziej już chyba nie da się wzmocnić tej drużyny. Widocznie takie rozwiązanie nie było ćwiczone. Świadczy to, że nawet na ostatnie 5 minut HR nie zroszował JJ za Gallasa.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Warto podkreślić poziom dzisiejszego spotkania, zaryzykuje stwierdzenie że meczu na wyższym poziomie w tym sezonie w premier league nie było. Ja przynajmniej takowego nie pamiętam.

        Odpowiedz
    2. ~RW

      Pozwolę odpowiedzieć Tobie na argumenty i przy okazji dodać swoje.W przypadku Arsenalu – WHU zespół z Upton Park wczoraj nie miał zbyt wiele do powiedzenia, miał kilka okazji i powinna paść dla nich 1 bramka z tych co wywalczyli/podarowali im obrońcy Arsenalu jednakże gdyby RvP nie trafił w słupek a do siatki,a Walcott wykorzystał okazję sam na sam to już w pierwszej połowie byłoby 4-0 i po meczu. W drugiej połowie Kanonierzy bardzo wyraźnie „zabili mecz” i głównie podawali sobie piłkę aniżeli myśleli o strzeleniu kolejnych bramek. Dopiero w końcówce zaczęło się ostrzeliwanie bramki Greena na dobre przez Wilshera,Nasriego i Walcotta. Warto dodać,że Bridge był głównym winowajcą wszystkich bramek zatem to do niego moga mieć pretensje fani Młotów i pozostałych drużyn życzacych potknięcia Kanonierom.Odnośnie gry obrońców to przypomnę,że w Carling Cup Tottenham przegrał u siebie aż 4-1 przy podobnie złożonej linii obrońców zatem nie ma aż tak źle.Wnioski po dzisiejszym meczu:1) Rafael wyleciał słusznie jak większość zauważyła – chłopak jest bardzo dobry, ale szybko gotuje mu się głowa no i łatwo wylatuje z boiska. W dzisiejszym meczu to jednak nie powstrzymał Bale’a jak tutaj mówił Alasz – widać było,że chłopak nie ma już siły a Bale konsekwentnie to wykorzystywał jednakże żeby nie było w pojedynku Bale – Rafael powiem remis ale w stronę gospodarzy.2) To prawda,że dzisiaj w ofensywie United za wiele nie zdziałało. Praktycznie większośc akcji blokowana przez stoperów Gallasa i Dawsona (świetny gracz,czyścił dzisiaj kolejne akcje United) a resztę bronił pewnie Gomes.3) Co do tej genialnej gry defensywnej to zgodzę się jeśli chodzi o Ferdinanda i Vidica, ale to co Evra dzisiaj wyprawiał wołało o pomstę do nieba. Ileż to razy Lennon się przedzierał jego stroną? Gdyby jego wrzutki/podania były celniejsze to Tottenham by to wygrał,a tak pozostaje psioczenie/wychwalanie go przez kibiców Tottenhamu/Manchesteru United. Wracając do Evry – może to zmęczenie sezonem,może spadek formy,ale to był najgorszy występ Francuza jaki widziałem (aczkolwiek wiele meczów MU nie oglądam zatem proszę fanów Czerwonych Diabłów o wyprowadzenie z błędu jeśli były jeszcze słabsze momenty Evry w tym sezonie).4) Czemu Harry nie wpuścił Pavluczenki? Przecież jakby dorzucił zamiast VDV jeszcze tego wielkoluda to w końcowych minutach powinny być tylko wrzutki z boków boiska i podejrzewam,że Van der Saar by skapitulował.5) Dzisiejszy mecz MU to rzeźnia patrząc pod kątem fauli i kartek – aż 20 razy faulowali graczy Spurs, w tym 5 żółtych kartek i jedna czerwona – prawdziwy (niechlubny) rekord w tym sezonie (patrząc pod kątem tylko zespołu United).Ogólnie mecz bardzo ciekawy, ale kolejny raz hit kolejki bezbramkowy…

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Mecz to rzeźnia MU? Jestem w szokuhttp://www.skysports.com/video/inline/0,26691,12602_6666669,00.html poszukaj tam wypowiedzi modrica i Dawsona, Dawson zapytany czy to był brutalny mecz bo było 7 żółtych kartke i czerwona powiedział że absolutnie nie, ze to był bardzo czysty mecz i obie drużyny dały z siebie wszystko ale uczciwie. Problemem był Mike Deane gwiżdżący czasem takie duperele że przykro patrzeć, co zauważyli komentatorzy z C+ śmiejąc sie że rozkaże znów wznowić gre bo piłka była centymetr obok. Rafaelowi gwizdnął źle wykonany aut bo wybijał z wysokości głowy a nie zza… Jeśli spojrzymy na to do tego co prezentował arsenal na OT i to pomimo tego że webb puszczał jak ma w zwyczaju gre, to nie ma porównania. Co do kartki Rafaela im więcej oglądam to zdarzenie to tym więcej uważam że druga kartka jest niesłuszna a jest to zdanie podzielane przez większość komentatorów. Tottenham miał dwa strzały w światło bramki, najgroźniejsza ich akcja była po podaniu chicharito do van der vaarta, druga połowa do momentu czerwonej kartki była pod MU, które miało groźniejsze sytuacje od kogutów.To był wyrównany mecz i co cieszy, bo to rzadkie w tym sezonie, stał na najwyższym poziomie. Co mnie zaskoczyło to wypowiedz która przeczytałem jednego kibica arsenalu, że gdyby MU dziś grąło z arsenalem to mecz skończył bys sie wysokim zwycięstwem kanonierów. Ja uważam ze zarówno Tottenham jak i MU pokonali by dzisiaj każda inna drużynę tej ligi, i to bez problemów.Pisałem na początku sezonu że Spurs w ciągu 2 lat będa lepsi od Arsenalu, dziś utwierdzili mnie w tym przekonaniu, a znając specyfikę kanonierów-czyli im dalej w las tym gorzej im idzie to byc może przegonią ich jeszcze w tym sezonie. To co obie drużyny prezentowały defensywnie jest poza wyobraźnia graczy z emirates.

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          To fakt – poziom defensywy Spurs jest dla Arsenalu poza zasięgiem. W tej chwili w defensywie Spurs prezentują się zaraz za United najlepiej w lidze

          Odpowiedz
      2. ~Stefan

        Evra jest wymęczony sezonem dlatego momentami nie nadążał za Lennonem, zresztą nie tylko tym sezonem – 30tka się zbliża, a Evra gra mecz w mecz od trzech sezonów – zresztą grał mocno do przodu żeby pomóc dla niewyrabiającego się Giggs’a (w sumie nie można za to winić 38mio latka). Dzisiaj naprawdę było widać brak Parka – właśnie w takich meczach Koreańczyk daje z siebie najwięcej – bo ma siłę atakować i bronić przez cały meczWg. mnie mecz agresywny nie był – a sędzia jak słusznie zauważyli komentatorzy gwizdał głupoty i żółte kartki też rozdawał aż za chętnie

        Odpowiedz
  18. ~alasz

    16 stycznia 2011-poznaliśmy mistrza Hiszpani, nawet nie potrzeba grać drugiego z dwóch meczy tej ligi. 52 pkt po 19 kolejkach jak nie trudno policzyć na 57 możliwych. Maja 5 pktów przewagi-tyle ile stracili przez połowę sezonu, nawet jeśli stracą tyle samo a real wygra WSZYSTKO to wciąż będą mistrzem bo tam decyduje bezpośrednie spotkanie. Pisałem że jest jak w Szkocji, nie jest, monopol jest większy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *