Zwycięskie remisy

Jak ja lubię takie weekendy. Jestem redaktorem prowadzącym, pół numeru rozsypane, raport MAK i beatyfikacja wymagają stosownej uwagi, a wszystko, co najważniejsze w Premier League rozgrywa się w niedzielne popołudnie. W dodatku trudno się będzie przed Wami wykpić kolejnym gorzkim i przejmującym tekstem na temat pieskiego losu menedżera, tym razem opisywanego na przykładzie Awrama Granta, którego media – bo na razie jeszcze nie pracodawcy – zwolniły kilkanaście godzin przed derbowym meczem z Arsenalem. Nawet jeśli ich informacje, że drużynę przejmuje Martin O’Neill, w sobotę się nie potwierdziły, to przecież nie można się było spodziewać, że medialne zamieszanie ułatwi menedżerowi i piłkarzom Młotów przygotowania do meczu z Kanonierami.

Odpuśćmy jednak dywagacje na temat karuzeli menedżerów (choć przykłady odejść Hodgsona, Allardyce’a, Hughtona, a teraz najpewniej Granta pokazują, że pożegnanie z klasą wciąż bywa w tym świecie zadaniem ponad siły klubowych właścicieli…) i zajmijmy się tym, co istotne. Chronologicznie zaczynając od derbów Liverpoolu i bitelsowskiej „długiej drogi pod wiatr”, na którą przed dwoma tygodniami wstąpił Kenny Dalglish. Nic na to nie poradzę, że kiedy patrzę na twarz Szkota, przychodzą mi na myśl te właśnie klimaty: nie chodzi tylko o banalne stwierdzenie, że podobnie jak Wielka Czwórka jest jedną z legend Liverpoolu, ale o nasilające się, moim zdaniem, podobieństwo do równie ładnie starzejącego się Paula McCartneya.

To, że droga, którą miał nigdy nie iść sam, okazuje się długa i pod wiatr, omówiliście w dyskusji pod poprzednim wpisem, zwłaszcza w kontekście przegranej z Blackpool: meczu, który mimo dobrego początku koncertowo rozłożyli sami Liverpoolczycy. Dziś jednak było zdecydowanie lepiej. I nie mówię już o tym, że po powrocie Dalglisha na ławkę trybuny zaczęły śpiewać głośniej. Mówię o pressingu, w którym celowali zwłaszcza Lucas i Spearing (młodzianowi darujemy fatalne podanie z 3. minuty, i tak wypadł lepiej niż ostatnio Poulsen), mówię o ustawieniu Meirelesa w środku pomocy (czy znajdzie tu miejsce obok Gerrarda, to inna kwestia), mówię o wykorzystanej szansie Kelly’ego (momentami żal było wprawdzie patrzeć, jak grający na nie swojej pozycji Johnson próbuje przełożyć sobie piłkę na prawą nogę, ale przyznajmy: raz podziałało…), mówię wreszcie o postawie Torresa, który tylko w ciągu pierwszej połowy był częściej przy piłce niż w ciągu całego niedawngo meczu z Wolves. Hiszpan wydaje się silniejszy ze spotkania na spotkanie, odbiera piłki, nie boi się starć bark w bark, w sumie wygląda jak Fernando Torres sprzed, powiedzmy, dwóch sezonów.

Nawet jeśli Dalglish wciąż jeszcze nie przyniósł wyników, przyniósł zauważalną poprawę gry – przynajmniej sądząc po pierwszej połowie, bo w drugich 45. minutach były dwa szybkie ciosy Evertonu i jego wyraźne panowanie na boisku. Kiedy mówimy o dziesięcioletniej nieobecności menedżera Liverpoolu w branży mówiliśmy być może o czymś takim: nie zareagował wystarczająco szybko na wyrównującego gola i na to, że goście z każdą kolejną minutą zaczęli podchodzić wyżej i wyżej – a potem musiał gonić wynik. Skądinąd tyle się naśmiewaliśmy z krycia strefowego stosowanego przez Rafę Beniteza przy rzutach rożnych, a teraz dzięki nieocenionemu Zonal Marking dowiadujemy się, że przy kryciu indywidualnym Liverpoolczycy tracą jeszcze więcej bramek. Kolejny mecz, kolejne dośrodkowania, kolejne błędy środkowych obrońców i kolejny raz trzeba zaczynać od nowa…

Inna sprawa, że goście momentami musieli stawać na rzęsach, a gdyby nie Tim Howard już do przerwy powinni przegrywać znacznie wyraźniej. Ani Coleman, ani Baines nie zdołali poszaleć w akcjach ofensywnych, w środku Fellaini musiał harować w defensywie równie ciężko jak Lucas i Spearing, głębiej niż zwykle grał też Arteta. Z Beckfordem mam kłopot porównywalny z jego problemami w przyjęciu piłki. Przez niemal cały mecz zawodzi, a trybuny tęsknią za Sahą, po czym w tym jednym jedynym momencie robi to, co do niego należy. W sumie i Moyes, i Dalglish muszą być zadowoleni, podobnie jak Redknapp i Ferguson z wyniku drugiego popołudniowego spotkania.

Chociaż… Tak w głębi serca Harry Redknapp musi przyznać (piszę to jeszcze przed wypowiedziami menedżerów dla prasy, więc nie wiem, czy przyzna także publicznie), że jego piłkarze nie okazali się wystarczająco dobrzy, żeby poradzić sobie z Manchesterem United – nawet grającym przez ostatni kwadrans w dziesiątkę. Niby hierarchie się zmieniają, niby dożyliśmy czasów, w których w meczu Tottenham-MU większość obserwatorów ciszej lub głośniej typuje zwycięstwo gospodarzy i niby te spodziewania znajdują jakoś odzwierciedlenie na boisku, ale ostatecznie piłkarze Alexa Fergusona nie dają sobie strzelić gola i utrzymują status jedynego niepokonanego zespołu Premier League.

Oczywiście: na ten remis MU musiał się ciężko napracować, a gdyby nie jeden z najlepszych w tym sezonie meczów Nemandji Vidicia być może van der Vaart czy Crouch znaleźliby w końcu drogę do siatki. Wśród gości zdumiewało zwłaszcza przejście obok meczu Naniego i Berbatowa (sparaliżowany na White Hart Lane?), pozytywnie zaskakiwał natomiast Rooney – nie tylko groźnymi strzałami z daleka, ale także grą na… prawej obronie, kiedy wymagała tego sytuacja; Carrick radził sobie w defensywie, powstrzymywał Modricia, jak umiał najlepiej, ale z jego londyńskich czasów pamiętam, że potrafił również znakomicie podawać.

Tottenham próbował i środkiem (z kiepskim skutkiem, bo jeśli ktoś w tym sektorze był niepilnowany, to Palacios, na którego jakość podań i strzałów narzekaliśmy już nieraz), i skrzydłami (tu było lepiej, ale tych najlepszych dośrodkowań Bale’a czy Huttona napastnicy nie wykorzystali). Niestety, fantastycznemu w pierwszej fazie meczu Modriciowi zabrakło sił w końcówce (podobnie zresztą jak van der Vaartowi), choć i tak jego statystyki robią wrażenie: 77 podań, w tym 64 celne; dla porównania: Carrick 39/32, Fletcher 45/36, Palacios 44/37. Niestety, zbyt późno na boisku pojawił się Defoe. Czy powinien grać od pierwszej minuty, co zmusiłoby Tottenham do częstszego szukania okazji grą po ziemi? Może przeciwko ruchliwemu i szybkiemu konusowi zadanie Vidicia byłoby trudniejsze?

W sprawie czerwonej kartki Rafaela moja opinia nikogo, jak sądzę, nie zdziwi: drugi faul Brazylijczyka nie zasługiwał na kartkę, choć w pierwszej połowie zastanawiałem się, czy skoro van der Vaart został ukarany żółtą, to wejście Rafaela w Palaciosa nie powinno być napiętnowane surowiej. Generalnie Mike’owi Deanowi można zarzucić niekonsekwencję: kilka ostrych wejść piłkarzy obu drużyn zignorował kompletnie, nie gwizdnął też karnego po tym, jak Vidić ciągnął za koszulkę van der Vaarta, choć z początku się wydawało, że będzie przerywał grę po każdym muśnięciu rywala.

W sumie szklanka w połowie pełna. Żeby pokonać Manchester United potrzebny był dzisiaj błysk geniuszu – błysk, którego zabrakło. Żeby dogonić w tabeli pierwszą czwórkę, trzeba przywozić więcej punktów z meczów wyjazdowych. Tottenham ma fajny sezon, dziś znów udowodnił, że wśród najlepszych nie jest ubogim krewnym, a wiosną może jeszcze poszaleje w Lidze Mistrzów. Ale miejsce, które zajmuje w tabeli po dzisiejszym spotkaniu, zajmie, obawiam się, także w połowie maja. Jak widzicie, wciąż nie straciłem wiary w Chelsea.

78 komentarzy do “Zwycięskie remisy

  1. ~alasz

    W sprawie Tottenhamu to dużo rozstrzygnie mecz z Milanem, jesli przejdą dalej to obawiam sie że będą na 5 miejscu, jesli odpadną no to uważam że będą na 4. Czyim kosztem? Którejś londyńskiej ekipy. W ogóle LM to ciekawy temat w kontekście ligi, Arsenal zagra sobie dwa mecze i kończy udział (no chyba ze będzie cud, nie licz na nie zdaj sie na nie jak to mówią) Tottenham-Milan to close call że tak powiem, dla mnie 50-50, dobrze życzę spursom, a nie wiem co dla nich lepsze. No i mamy Chelsea-Copenhage a uwierzcie że to nie są ogórki, wielu mówiło że najłatwiejszy rywal z angielskich klubów, dla mnie to solidny, ciężki przeciwnik, chelsea jak gra tak gra, nie wróże im znaczącej poprawy, obawiam się że może zostać 1 ekipa w LM a to było by niedobre i dla ligi i dla MU. W LM anglikom sukcesu nie wróże, bo liga kosztuje ich za duzo, wykrwawiają się, tutaj nie ma ślepych w obronie i niedorozwiniętych w pomocy jak w hispzani tu trzeba grac na maxa, Barcelona ma 18 osobowa kadre!! wyobrażacie to sobie w premierleague? 19 spotkan a oni 5 pkt stracili, mają 5 przewagi i praktycznie zdobyli mistrzostwo.

    Odpowiedz
    1. ~Bartnexo

      Myślisz, że Barca grająca w lidze Angielskiej by traciła więcej punktów do 19 kolejki? Nie wydaje mi się 🙂

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Jestem pewien na 100%, bo nie wyobrażam sobie żeby ich 18 osobowa, choćby nie wiem jak dobra, kadra dała rade trudom sezonu. Oni maja 11, zgodzę się że najlepszą na świecie, ale zmienników to juz nie mają, choć trzeba dodać że ciężko zdjąć xaviego czy inieste tak zeby nie było widać straty jakości. Zauważ ze barcelona jak spotyka monolit defensywny to jest w szoku i nie słabo sobie radzi. Rubin, copenhaga. Jednak poziom gry w destrukcji takiego stoke a choćby takiej sevilli to sa dwa światy. Obrońca z ligi angielskiej-carvalho radzi sobie komfortowo hiszpani, wszyscy go chwalą, pełen relaks, jeden z najlepszych obrońców w hiszpani-squillaci wygląda jak jedna wielka pomyłka w angli.

        Odpowiedz
        1. ~Bandzior

          Masz poniekąd racje, ale „poniekąd” ponieważ moim zdaniem dopatrujesz się błędnych przyczyn takiej, a nie innej gry obronnej. Cała rzecz rozchodzi się o wole walki. Wiele klubów w Hiszpanii nie podejmuje walki na serio, a nawet jeśli, to po stracie gola uchodzi z nich powietrze. Na pewno nie brak im umiejętności, ponieważ (poniekąd zgodnie ze stereotypami) obrońcy w PD są dobrzy technicznie i dość szybcy. Jednak mają wyraźne braki w sferze mentalnej i gry głową, w stosunku do angielskich odpowiedników. Na potwierdzenie, że oni potrafią grać przytoczę pucharowy mecz Bilbao Barca(1:1). W tym meczu Baskowie wypompowali się do ostatniej kropli potu, biegali niesamowicie i śmiem twierdzić, że grając w taki sposób po prostu rozbiliby przytoczone tu Stoke. Poza tym, przecież zespoły angielskie na co dzień nie grają jak Rubin czy Kopenhaga w meczach z Barcą. Zauważ, że grając ultradefensywnie najlepsze zespoły osiągają sukces w mniej więcej połowie potyczek. Stoke czy choćby Evertonu nie stać na to, żeby zagrać w defensywie tak jak Chelsea pod Hiddinkiem. Zespoły hiszpańskie bronią inaczej i myślę, że skomasowana obrona daje skutki tylko wtedy, kiedy drużyna zagra bezbłędnie. A mimo wszystko tego o obronach angielskich też powiedzieć nie można. Sądzę więc, że w obecnej formie i w PL Barcelona wygrywałaby równie łatwo.Co do rywalizacji Spurs z Milanem, to mam wrażenie, jakby wszyscy wciąż się lekko obawiali wskazać Londyńczyków jako faworytów. A w moich oczach są wyraźnym faworytem. Nie widzę po prostu już takiego potencjału w zespole Mediolańczyków(podkreślam-w zespole). Może jednak racją jest, że nie wiadomo czy na dobre wyjdzie im awans. Jednak z drugiej strony-po co komu pozycja w czwórce, jeśli potem nie zależy mu na grze w LM? A wygrana z renomowanym rywalem z kontynentu mogłaby dać dodatkowy wiatr w żagle i tak pędzącego Tottenhamu.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Napisałeś że w Hiszpani odpuszczają, co jest prawdą (pamiętna wypowiedz trenera że i tak nie mają szans), a w angli nie, co jest faktem, ale ja zmiezałem do tego, że owszem spoczatku zdobywali by punkty jak chelsea, ale w końcu by sie zmęczyli albo skontuzjowali. Kadra 18 piłkarzy!!Co do milanu, włoska lige omijam szerokim łukiem, ale są tam liderami, poza tym to są mimo wszytko włosi. Mają tam takie stworzenie jak inzaghi co nie wiadomo jak, ani dlaczego, ale te bramki zdobywa (głównie ze spalonych). Tylko i az dlatego ze są włochami daje im 50% szans, Wiesz jak to kiedyś Alex powiedział, „kiedy włosi podają mi paste to sprawdzam, w końcu to oni wynaleźli zasłonę dymną :D”

          2. ~Bartnexo

            Przepisałeś kadrę Barcy, przepisz również szkółkę do ligi angielskiej! Uzupełnienie kadry w razie konieczności mają wystarczające właśnie z zaplecza młodzieżowego. Dodatkowo ich styl gry pozwala im na rozegranie większej ilości spotkań o mniejszej intensywności z również pożądanym skutkiem. Chciałbym, żeby było inaczej, ale jedyną szansą na słabszy bilans punktowy Barcelony, byłby antyfootball wyspiarskich klubów PL.

  2. ~me262schwalbe

    Smutno mi, bo gdyby ten sport nazywał się łyżwiarstwo figurowe, to Tottenham wygrałby zarówno za program artystyczny, jak i za wrażenia, a skończyło się sprawiedliwym remisem. Remisem, z którego cieszą się wszyscy poza kibicami Spurs. Kibice MU, powiedzą, że ten remis jest OK, bo skrócili dystans, ARS, CHE i MC powiedzą, że odrobili dwa oczka. Co do czerwonej kartki dla Rafaela uważam, że jak najbardziej słuszna, gdyż wszyscy, łącznie z samym zainteresowanym, czerwononosym, rozjemcą i nawet niewidomym obserwatorem tego meczu mieli świadomość, że takie lub podobne wejście zakończy się odesłaniem winowajcy do szatni. Co do szans, czy byłoby lepiej gdyby od początku grał JD zamiast Crouch’ego, powiem tak, że o ile w ofensywie mogłoby być lepiej, o tyle w defensywie – hm… można sobie przypomnieć poprzednią konfrontację MU-Spurs i sposób w jaki United zdobywa pierwszą bramkę (brak wspomagania wysokiego gracza przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów). Niemniej jednak dziś MU nie miało zbyt wiele okazji do dośrodkowań ze stałych fragmentów. Może by się udało.

    Odpowiedz
  3. ~kijciwoko

    Akurat Hodgson z właścicielami pożegnał się w zgodzie. Za to dla kibiców Liverpoolu owszem, rozstanie z Royem z klasą było ponad nasze siły – ale z drugiej strony jak inaczej można rozstać się z gościem, który zabił ducha gry na Anfield, posprowadzał do składu gwiazdorów klasy Konchesky’ego i Poulsena, na każdym kroku podkreślał jak to przyjaźni się z Fergusonem, sam klub próbował wprowadzić do Championship a o słabe wyniki obwiniał kibiców?

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Argument przyjaźni z fergusonem jest mocny 😀 Że tez go do egzorcysty za to nie wysłali 😀 Widzę ze przyjaźń z diabłem wcielonym jest gorsza nawet od spadku do championship 😀

      Odpowiedz
  4. ~Borsuk

    Mozna powiedziec ze Tottenhamowi dopisalo dzisiaj szczescie. Trzeba im to oddac ze zagrali dobry mecz, ale wydaje sie ze podeszli nieroztropnie przy rozkladaniu sil na pelne 90 minut. Od poczatku forsowali szalencze tempo przy relatywnym spokoju United, a w grze Spursow z Fulham i Evertonem ewidentnie bylo widac zmeczenie i jego boiskowe efekty. Zasadnym jest wiec powstajaca watpliwosc czy aby na pewno Tottenham wytrzyma fizycznie w drugiej polowie przy tego typu grze. I w tym wlasnie miejscu dyskretnie wkrada sie na scene Mr. Fart i krzyzuje droge planom taktycznym Fergusona i slabnacych gospodarzy. W 74 minucie wylatuje nieslusznie Rafael, przy przewinieniu wydawalo sie nieintencjonalnym oddalonym od bramki bo w kwadracie przylegajacym do lini bocznej oraz srodkowej w sytuacji, ktora nie byla kontra. Dzieje sie to na moment przed dokonczeniem diametralnej zmiany taktycznej polegajacej na wymianie zupelnie nie kreatywnego srodka pola skladajacego sie z Carricka i Fletchera ,grajacych razem w tym sezonie max. dwukrotnie, na hybryde Carricka z Andersonem i Scholesem. Czyli cos naprawde obiecujacego a na tym nie dosc, bo prawdopodobnie Berba cierpiacy na migreny nieudolnosci zostalby dalej zastapiony przez Hernandeza, ktory jest w najlepszej formie z formacji napastnikow Manchesteru i nie zawodzi jesli tylko dostanie szanse. Niestety nie bylo nam to dane zobaczyc, za to dalo sie dostrzec nieumiejetnosc wykorzystania przewagi i zmeczenie Kogutow, choc moglo to po czesci wynikac z poswiecenia Palaciosa za Defoe co ciut zdezorganizowalo gre srodka pola. Jednak jestem pewien ze ogladalibysmy zupelnie inne i o wiele ciekawsze ostatnich 15 minut gdyby nie jedna w wielu wpadek Mike’a Deana tego popoludnia. Dodam tylko ze to drobne pociaganie za koszulke zadna miara nie kwalifikowalo sie na rzut karny( ta mysl jednoczesnie mnie smieszy i oburza; w zeszlym sezonie w podobny sposob podyktowano jedenastke na wyjezdzie z Portsmouth, a domniemanym winnym tez byl Vidic; paranoja w czystej postaci), Van der Vaart nie powiniej ujrzec zoltej kartki bo Rooney zwyczajnie symulowal( mimo straty punktow jestem wdzieczny ze Anglik nie zrobil tego w pierwszych minutach w polu karnym kogutow bo okazje mial ku temu o wiele lepsza, za to ja mam dosyc naciaganych i rozpamietywanych przez ABU zwyciestw), a Bale mimo wielkiego talentu w tych kilku wypadkach kiedy pokonywal Rafaela sila rozpedu nie byl w stanie celnie wykanczac podan. Albo Walijczyk przestrzeliwal cale pole karne, albo posylal takie petardy ktore predzej oderwaly glowe Crouchowi niz wyladowaly w siatce. To nie byly dobre crossy

    Odpowiedz
  5. ~m

    „czy skoro van der Vaart został ukarany żółtą, to wejście Rafaela w Palaciosa nie powinno być napiętnowane surowiej.”Bardzo możliwe, że wejście Rafaela powinno zostać ukarane czerwoną kartką, ale wnioskowania logicznego w tym zdaniu nie widzę? Jaka jest zależność, między wykopaniem piłki, za co Van der Vaart dostał żółtą kartkę, a ostrym wejściem brazylijczyka?Holender dostał kartkę zgodnie z przepisami- wykopał piłkę daleko po gwizdku, na dodatek z widoczną złością. Da Silva dosta z kolei za ostry faul, więc jak można porównywać te dwie sytuacje?

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Myślę, że Pan Michał chciał tym podkreślić niekonsekwencję arbitra. Szkoda, że sędzia zepsuł to widowisko. Jestem pewien, że gdyby Rafael został na murawie w ostatnich piętnastu minutach doszłoby do prawdziwej wymiany ciosów

      Odpowiedz
  6. ~Vogue.

    Tottenham gra piękną piłkę, ale są mało skuteczni. Pamiętam mecz z początku sezonu Tottenham-Manchester City, gdzie Koguty zagrały po prostu NIESAMOWICIE, a i tak podzieliły punkty z bardzo, ale to bardzo słabo prezentującym się City. Podobnie było wczoraj, chociaż United nie grało tak słabo, ale muszę obiektywnie przyznać, że Tottenham (niestety) zasługiwał na zwycięstwo. Ogólnie trzymam za nich kciuki, bo chociaż jestem fanką United 😀 to liczę na to, że pokażą jeszcze na co ich stać i najchętniej widziałabym ich na drugim miejscu w tabeli pod koniec sezonu. Ale sądzę, że to będzie 4 albo 5 miejsce, jednak Chelsea, Arsenal i Manchester (United dla jasności!) są nie do pobicia, jeszcze nie teraz, tak mi się wydaje. Już niedługo City też odpadnie z walki o mistrza, my mamy dwa zaległe mecze, Chelsea i Arsenal po jednym. Chociaż w tym roku walka będzie bardzo ciekawa i czuję, że znów nic nie będzie wiadome aż do ostatniego meczu :).JAK JA UWIELBIAM PREMIER LEAGUE!To nie to co co Primera Division gdzie tylko Real i Barca się liczą, albo.. sama Barcelona -.-

    Odpowiedz
  7. ~Jak

    Co do Tottenhamu z Milanem to jak najbardziej koguty są faworytem.Milan od kilku lat jest zespołem zgranym i przecietnym w stosunku do swojej marki i wielkiej przeszłości…,przedewszystkim Tottenham jest szybki dynamiczny ofensywny przez 90 minut,a MiIan gra w truchtanego i w słabym tempie co jest wielką różnicą.Dalej:rewanż jest na WHL (gdzie koguty potrafią pokonać prawie każdego) co także daje przewagę.Pozatym w Milanie często łapią kontuzje ci którzy robią różnicę i mogą coś zmnienić(Inzaghi nie zagra do końca sezonu,Zambrotta także na koguty nie będzie gotowy,Nesta też co chwilę wypada(podobnie jak Pato),a Cassano nie może grać w LM.Na Bale-a i Lennona wyjdą Abate oraz Antonini

    Odpowiedz
  8. ~RW

    Pozwolę sobie przenieść dyskusję pod nowy wpis.Oczywiście,że kwestia czy był faul czy nie zależy od sędziego i tego czy „czuje” grę jak to ktoś ładnie napisał. Jednakże Pan Dean gwizdał tak a nie inaczej i dlatego było aż tyle fauli i kartek (komentatorzy z C+ sami mówili,że to sędzia który najwięcej pokazuje kartek w tym sezonie Premier League). Przytoczyłem ten przykład by pokazać, że wszystko zależy od pracy sędziego, a odniesienie do ilości fauli MU było ironią w stosunku do spotkania MU-Arsenal, które Alaszu stawiasz za wzór do krytykowania Arsenalu. Chciałem też zwrócić uwagę, że w sobotnim meczu gracze Arsenalu nie złapali ani jednej kartki z kolei MU dzisiaj złapał ich parę co na pewno wpłynie na ranking Fair Play.Wracając do kartki Rafaela podejrzewam, że prędzej czy później wyleciałby z boiska bo widać,że gorąca głowa + młodość to mieszanka wybuchowa. Za często zdarza mu się tracić panowanie i nie nauczył się jeszcze boiskowego cwaniactwa (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) przy takich meczach. Ferguson musi popracować nad jego charakterem i mentalnością. Swoją drogą dlaczego SAF nie wpuścił Fabio pod koniec drugiej połowy? Evra już ledwo nadążał za Lennonem przy braku asekuracji Giggsa to gracz Tottenhamu szarżował tą stroną boiska (Giggs do zmiany i przesuniecie Evry do przodu,a w jego miejsce Fabio albo zmiana samego Evry na Fabio).Rzut oka na tabelę i widzę,że próbujecie demonizować poziom obrony Kanonierów – jakby na to nie patrzeć to 22 bramki stracone przy 19 MU (jedno spotkanie rozegrane mniej),Chelsea, City (jedno spotkanie rozegrane więcej) oraz 25 Tottenhamu i 23 Sunderlandu (jedno spotkanie rozegrane więcej) nie jest bardzo złym wynikiem przy rywalach w górze tabeli. Ośmielę się napisać, że jest dobrym wynikiem w porównaniu do wyżej wymienionych zespołów. Alasz – weź pod uwagę,że w tym sezonie środek obrony Arsenalu to dwójka ( w zasadzie to nawet trójka bo Djourou więcej czasu w gabinetach lekarskich spędził niż na boisku) nowych graczy, w dodatku najważniejsze ogniwo Veermalen mający kontuzję. Nie zapominajmy o zmianie bramkarza, który potrafił puścić szmatę jak również bronić fenomenalnie. Oczywiście, że dzisiaj Tottenham i MU pokazali bardzo dobrą grę w obronie, ale w przekroju połowy sezonu nie są o wiele lepsi pod tym względem od reszty stawki.Odnośnie meczu – zgadzam się,że stał na wysokim poziomie lecz nie ma co dywagować co by było gdyby. Obydwie drużyny spisały się na medal … srebrny (byłyby bramki to i byłoby złoto) a jeśli chodzi o poziom Tottenhamu to stale się podnosi. Czy „wypchnie” Arsenal? Możliwe, aczkolwiek niewykluczone, że może stać się to kosztem innych Londyńczyków – Chelsea. Ten sezon jest przede wszystkim ciężki dla każdej z drużyn. Minimalizm i kunktatorstwo MU, nieprzewidywalność MC, nowe nadzieje Arsenalu, wypalona Chelsea, przebojowość Tottenhamu. Top Four – relikt przeszłości czy tylko zmiana warty i tworzenie nowej historii? Kto odegra w niej rolę bohatera, kto zapisze się jako antybohater, kto wróci z tarczą, kto wróci na tarczy?Panie MichaleDerby Merseyside były równie ciekawe jak hit kolejki na White Hart Line. Ja zwróciłem uwagę na fantastyczne przyjęcie piłki i strzał Meirelesa – facet dzisiaj zasuwał na boisku za dwóch – oraz fatalne błędy środkowych obrońców LFC. Niezrozumiała dla mnie decyzja zdjęcia bardzo dobrego Aggera i wpuszczenie Kyriagosa. Praktycznie w obronie na plus tylko Kelly oraz Agger (mimo przegrywania pojedynków główkowych to dodawał pewności całej defensywie) a reszta do natychmiastowej wymiany. Zastanawia mnie wahania formy Torresa – niedawno został ojcem i może dlatego prezentuje słabszą formę ostatnio (dzisiaj wyjątkowo pokazał,że wraca do gry „stary” dobry Torres)?Ostatnie pytanie – dlaczego Harry nie wpuścił Pavluczenki w końcówce meczu?

    Odpowiedz
        1. ~m

          Nie wiem dlaczego, stwierdzam tylko fakt, że nie mógł wejść, bo nie było go na ławce.A czemu tak Ferguson wybrał, to już pytanie nie do mnie ;-).

          Odpowiedz
    1. ~pk

      Rafael to sie zagotowal dopiero jak Dean mu pokazal czerwona. Nie wazne slusznie czy nie (z punktu widzenia Rafaela), bo moim zdaniem on faulowac nie chcial. Czytalem kiedys z nim wywiad po meczu z Bayernem, bardzo przezywal tamta kartke (ktora swoja droga tez byla taka 'so-so’) i mowil, ze wiecej takiego bledu nie popelni. Tutaj tor biegu jego i Assou-Ekoto (?) sie krzyzowal, da Silva wiedzial, ze na niego wpadnie, ale robil co mogl aby tego uniknac. Kontra to nie byla, mowie, nieistotne czy ta kartka sie nalezala, byc moze. Po prostu moim zdaniem, on poczul dawne demony z meczu z Bayernem, ze znow „przez niego” klub przegra, a na dodatek ze staral sie nie faulowac i w ogole. Bo tak, to Fergie wiele juz go uczyc nie musi, gosc rozegral niemal 1500 minut w tym sezonie, prawie tyle co Rio Ferdinand, i poza wczorajszym dniem, nie jestem w stanie przypomniec sobie jego bledu. Pewnie cos bylo, dawal sie ogrywac, ale nie pamietam aby przez niego MU stracilo bramke. A wczorajsze dwa rajdy, pokazuja potencjal, jaki jeszcze moze z siebie uwolnic. Ma tez swietne dosrodkowania, w mojej opinii duzo lepsze niz Evra, ktory laduje takie balony… W obronie przewaznie gra po profesorsku, wczoraj moze nie bylo idealnie, ale naprzeciwko mial Bale’a, ktory z Maiconem robi co chce, wiec ja Rafaelowi wybaczam.

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Też tak mi się wydaje – Rafael schodząc na WHL miał w oczach „Boże, nie…znowu”. Fergie konsekwentnie na niego stawia, bo najwyraźniej widzi, że chłopak ma niesamowity talent. Ja to zdanie podzielam, to wciąż żółtodziób, a już w tej chwili jest jednym z lepszych prawych obrońców w Premiership. Z jednej strony cieszę się bardzo, że mamy Evrę (jednego z trzech najlepszych lewych obrońców świata), z drugiej szkoda że blokuje on rozwój Fabio, bo chłopak jest tak samo utalentowany jak jego brat bliźniak

        Odpowiedz
          1. ~mewstg.blox.pl

            Alasz, rozumiem, że gdyby skończyło się 0:1 to wszystkie żale do p. Deana ze strony fanów MU by zniknęły? A ten artykuł, cóż dużo lania wody w pusto. Też jakiś rozgoryczony pisał, bo jakoś tak mało konkretnie. Wygląda to mniej więcej tak, że przeczytał gdzieś, na pewno w Wiki, że Dean sędziuje 25 lat, ale mecze z jego udziałem ogląda pd poprzedniego sezonu, czyli w skrócie nie wie o czym pisze. Bo, to że Dean jest niekonsekwentny, ze wypacza wynik, że się popisuje to wszyscy wiemy.

          2. ~alasz

            Z definicji zmiennych losowych, w zdarzeniach nie zależnych zakładając symetryczność zdarzeń można oczekiwać wyników 50-50. Oczywiście może byc odchylenie, ale w przypadku tego pana nie mieści sie ona w normach statystycznych.

      2. ~alasz

        Harry Redknapp po meczu spytany o kartkę Rafaela przyznał że była to za osta kara i bronił chłopaka. http://www.guardian.co.uk/football/2011/jan/16/harry-redknapp-rafael-da-silva„He was just running and he has clipped Benoît’s heels. He has not broken his stride and stuck a leg out, saying 'I’ll trip him’. He was trying to get out of the way.”Mike’a Deane’a nie cierpię ten człowiek jak może coś dac przeciw MU to da. widać ze z liverpoolu. Najlepsze jest to ze on musi mieć rozdwojenie jaźni, juz tłumacze, wczoraj gwizdał największe duperele jakie tylko wypatrzył, natomiast w meczu AV-MU nie gwizdał nic, nawet najbrutalniejszych zagrań obu stron. No to skąd taka przemiana?Mówi sie że dobry arbiter to taki które z meczu sie nie pamięta a po meczu sie o nim nie dyskutuje. Wczoraj ze wszystkich ludzi na boisku on miał najgorszy dzień.Powodował niepotrzebne emocje. Po co ta zółta dla VDV? Po co gwizdnąć minimalnie źle wykonany aut rafaela-niemal w każdym meczu jest coś minimalnie nie tak, a to stopy oderwie a to z lini głowy a nie zza, ale po co?Najlepiej prace tego człowieka skwitował Alex Ferguson.”I don’t need to discuss it. You can see it for yourself. I don’t have to discuss the referee. It’s out of my bounds now, thank God.”

        Odpowiedz
    2. ~alasz

      > Pozwolę sobie przenieść dyskusję pod nowy wpis.> Oczywiście,że kwestia czy był faul czy nie zależy od> sędziego i tego czy „czuje” grę jak to ktoś ładnie> napisał. Jednakże Pan Dean gwizdał tak a nie inaczej i> dlatego było aż tyle fauli i kartek (komentatorzy z C+> sami mówili,że to sędzia który najwięcej pokazuje kartek w> tym sezonie Premier League). Przytoczyłem ten przykład by> pokazać, że wszystko zależy od pracy sędziego, a> odniesienie do ilości fauli MU było ironią w stosunku do> spotkania MU-Arsenal, które Alaszu stawiasz za wzór do> krytykowania Arsenalu. Chciałem też zwrócić uwagę, że w> sobotnim meczu gracze Arsenalu nie złapali ani jednej> kartki z kolei MU dzisiaj złapał ich parę co na pewno> wpłynie na ranking Fair Play.http://www.premierleague.com/page/FairPlayTable/0,,12306,00.htmlJest różnica miedzy przewinieniami gwizdniętymi i ich liczba a ich skalą. Nie przypominam sobie by gracze MU podstawiali noge spursom gdy sędzia nie widział (song na fletcherze) czy przewracali rywala bo ich minął zwodem (wilshare evre), nie miał bym pretensji o żadne z takich zagrań gdyby nie hiporyta wenger, najpierw nazywający fletchera „graczem który tylko fauluje”, potem krytykujący stoke za taka gre, aż w końcu jego własna drużyna robi to samo tylko jeszcze liczniej. > Wracając do kartki Rafaela podejrzewam, że prędzej czy> później wyleciałby z boiska bo widać,że gorąca głowa +> młodość to mieszanka wybuchowa. Za często zdarza mu się> tracić panowanie i nie nauczył się jeszcze boiskowego> cwaniactwa (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) przy takich> meczach. Ferguson musi popracować nad jego charakterem i> mentalnością. Swoją drogą dlaczego SAF nie wpuścił Fabio> pod koniec drugiej połowy? Evra już ledwo nadążał za> Lennonem przy braku asekuracji Giggsa to gracz Tottenhamu> szarżował tą stroną boiska (Giggs do zmiany i przesuniecie> Evry do przodu,a w jego miejsce Fabio albo zmiana samego> Evry na Fabio).> Rzut oka na tabelę i widzę,że próbujecie demonizować> poziom obrony Kanonierów – jakby na to nie patrzeć to 22> bramki stracone przy 19 MU (jedno spotkanie rozegrane> mniej),Chelsea, City (jedno spotkanie rozegrane więcej)> oraz 25 Tottenhamu i 23 Sunderlandu (jedno spotkanie> rozegrane więcej) nie jest bardzo złym wynikiem przy> rywalach w górze tabeli. Ośmielę się napisać, że jest> dobrym wynikiem w porównaniu do wyżej wymienionych> zespołów. >Alasz – weź pod uwagę,że w tym sezonie środek> obrony Arsenalu to dwójka ( w zasadzie to nawet trójka bo> Djourou więcej czasu w gabinetach lekarskich spędził niż> na boisku) nowych graczy, w dodatku najważniejsze ogniwo> Veermalen mający kontuzję. Nie zapominajmy o zmianie> bramkarza, który potrafił puścić szmatę jak również bronić> fenomenalnie. Oczywiście, że dzisiaj Tottenham i MU> pokazali bardzo dobrą grę w obronie, ale w przekroju> połowy sezonu nie są o wiele lepsi pod tym względem od> reszty stawki.MU też miało kontuzje w obronie, tylko widzisz chodzi o możliwości i progres w tej kwesti, MU grało słabo ale ma możliwości grać lepiej, Arsenal grał max tego co potrafi, regułą jest w przypadku obu klubów że druga połowa jest inna od pierwszej. Zazwyczaj Arsenal w tej fazie sezonu jest przed MU a potem tamci ich sobie doganiają i przeganiają. Tak było rok temu, tak było w większości przypadków, w tym sezonie zapewne MU w drugiej połówce powiększy przewagę nad Arsenalem, który, wiem wiem, ma łatwiejszy terminarz. jak rok temu i jak dwa lata temu. Jest takie powiedzenie: „Fool me once, shame on you; fool me twice, shame on me”, raz potraktowałem słowa wengera serio, moja wina, ale 2, 3,4 i 5 raz sie nie nabieram.> Odnośnie meczu – zgadzam się,że stał na wysokim poziomie> lecz nie ma co dywagować co by było gdyby. Obydwie drużyny> spisały się na medal … srebrny (byłyby bramki to i> byłoby złoto) a jeśli chodzi o poziom Tottenhamu to stale> się podnosi. Czy „wypchnie” Arsenal? Możliwe, aczkolwiek> niewykluczone, że może stać się to kosztem innych> Londyńczyków – Chelsea. Ten sezon jest przede wszystkim> ciężki dla każdej z drużyn. Minimalizm i kunktatorstwo MU,> nieprzewidywalność MC, nowe nadzieje Arsenalu, wypalona> Chelsea, przebojowość Tottenhamu. Ja uczciwie przyznam że dla mnie Arsenal jest za słaby. Siedzę sobie w pubie i wysłuchuje od kibiców arsenalu, wielu prywatnie lubie :D, jaki to nie pech, jak blisko było, jak to sie prawie udało. Według mnie i taka mam filozofie w życiu, na sukces składają się drobiazgi, tu zabrakło trochę tam trochę i jeszcze tutaj tyci tyci. To znaczy ni mniej nie więcej ze są za słabi. Ty wiesz że ostatnio na meczu z city usłyszałem od któregoś ze z Barceloną rok temu to mieli pecha? MU to inaczej niz fartem Arsenalu nigdy nie pokonało z tego co słucham, tam bo sie gibs poślizgnął tam bo diaby bramki pomylił tutaj bo gol fartem. Jeśli okaże się że to ja nie mam racji, dostajesz ode mnie list z z przeprosinami i przyznaniem sie do błędu, to może sie stać, pożyjemy zobaczymy.Dziś przychodzę na uczelnie i wojtek (fan arsenalu) juz z uśmiechem od ucha do ucha biegnie „remisik!!” „gonimy”, taki szczęśliwy był ze aż serca go na ziemie sprowadzać nie miałem.

      Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      Niezły wpis :-)))) Ale rzeczywiście trzeba przyznać, ze to co robi Luka na boisku jest po prostu niesamowite. Boska piłką i boski przegląd sytuacji – jak on ogarnia cały ten ruch i decyduje którą stroną… . No jak dla mnie to bajka po prostu.

      Odpowiedz
    2. ~Stefan

      Fakt, w United bardzo brakuje tej klasy rozgrywającego – Scholes nie da rady grać co mecz, a i motoryka już nie ta. Obawiam się tylko, że Spurs nie oddadzą Modrica za żadne pieniądze – przynajmniej dopóki mają widoki na Ligę Mistrzów – skończyły się czasy kiedy United wykupowało sobie praktycznie kogo chciało z Tottenhamu… Teraz liczy się kasa, trzeba robić wyniki finansowe

      Odpowiedz
  9. ~dziaam

    W meczu Tottenham-MU obie drużyny skutecznie się blokowały na skrzydłach, co właściwie ustawiło mecz. Myślałem, że Redknapp zaryzykuje wpuszczenie Defoe wcześniej, niestety nie odważył się. Szkoda, że zasadnicze zmiany zaszły wówczas, kiedy większość piłkarzy na boisku powłóczyła już nogami, ale i tak mecz był dobry. Dawno nie widziałem tak klasycznego taktycznie starcia z szalejącymi skrzydłami. Arsenal i City nieco odrobiły, co też jest ewidentnym plusem w perspektywie reszty sezonu.

    Odpowiedz
  10. ~dziaam

    Dla Aston Villa idą ciekawe czasy. Szkoda trochę tego sezonu, ale za rok może być już bardzo dobrze: młodzież (Albrighton, Bannan, Lichaj, Hogg) nabrała trochę doświadczenia w bardzo ciężkich meczach, starzy wyjadacze (Petrov, Reo Cocker) się podleczyli, a Young zostaje. Teraz dojdą Makoun i Bent i obaj bedą dużymi wzmocnieniami. Kameruńczyk może stworzyć świetną parę z Petrovem, a Bent wnieść trochę żywotności na środek ataku. Pięknie.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Z tego co ja wiem to mają byc cięcia AV wydaje 80% swoich przychodów na pensje piłkarzy, co jest zatrważającym procentem, wiadomo że przy city (150%) czy Chelsea (110%) to nie robi takiego wrazenia ale tam sa sponsorzy. Optymalnie powinno sie to kształtować jak w MU czy Arsenalu trochę poniżej 50%

      Odpowiedz
        1. ~alasz

          To znaczy ze mieli przychód 245, 45 mln? Otóż nie, chodzi o przychód czyli po odliczeniu wydatków. Pragnę zauważyć że w tym roku MU jako pierwszy klub w histori przekroczył 100 mln, co jest jak widać rekordem, z prostych przyczyn Chelsea takich zarobków nie ma a nawet blisko nie jest. MU przez lata było absolutnym wzorem finansowym na świecie, dlatego właśnie amerykańska rodzina ich kupiła, bo przynoszą największe zyski na świecie, kupili ich za kredyt który jest spłacany (niedawno PIK za 270 mln zostało wykupione). Spłacono juz ponad 50% tego kredytu, tak sie robi interesy, najpierw musisz włożyć zeby móc wyjąc.

          Odpowiedz
          1. ~soltys

            No tak tylko ze ty mylisz przychody z zyskiem. Z tego co pamiętam przed poprzednim sezonem Chelsea na pensje piłkarzy wydawała około(chyba) 110 mln Euro(wtedy tez mi chodziło o ojro) przy przychodzie 242 mln, a przed tym sezonie odeszli Ballack,Deco i Cole ktorzy pobierali dość sowite pensje wiec na pewno ten wskaźnik nie będzie wynosił 110 %.

          2. ~alasz

            To fakt, mój błąd, ale nie zmienia to faktu że wujek roman dokłada to interesu a nie na nim zarabia.

          3. ~soltys

            To też fakt ale raczej kwestią czasu jest nim klub będzie na siebie zarabiał, poza tym Chelsea w przeciwieństwie do United nie musi spłacać długu bo cały został umorzony przez Abramowicza

          4. ~alasz

            MU jako takieg długu nie ma i nie posiadało, dług ma właściciel który wziął kredyt i on musi go spłacić, pod zastaw klubu zgoda, ale on ma inne źródła dochodu, przypomnę ze niedawno spłacił blisko 250 mln funtów nie używając klubowej kasy. Została połowa, a przy takich wynikach finansowych MU jakie sa obecnie (najlepsze w świecie sportu, nie tylko w futbolu) to dużo wody w Tamizie nie upłynie zanim sie to spłaci był blisko miliarda zmalał o przeszło połowę. Są rożnego rodzaju długi, nie należy ich wrzucać do jednego worka, Chelsea ma dług fikcyjny bo względem właściciela, Arsenal dług na budowę stadionu, MU dług właściciela związany z przejęciem, to nie są długi spowodowane złym zarządzaniem i wydawaniem pieniędzy których nie mają jak robi to barcelona czy real.Co do tego że chelsea zacznie przynosić zyski to taki pewny już nie jestem, klub ma nieporównywalnie mniejsza markę w porównaniu z potentatami, stadion który nie generuje odpowiednich dochodów, czarną dziure zwana 'akademia” i płaci graczom sporo więcej niz konkurencja.

          5. ~sloń

            Właściciel MU już nie ma długu. Całość długu (ok 500 mln) jest po stronie klubu. Są to wyemitowane rok temu obligacje z terminem wykupu na 2017 (roczne odsetki około 45 mln funtów, płatne z kasy klubu).Glazerowie spłacili PIK, jednocześnie emitując tego samego dnia udziały spółek będących właścicielami MU. Wartość tych udziałów równa się dokładnie kwocie spłaconych PIK. Oznacza to, że raczej nie wyłożyli żadnej gotówki tylko prawdopodobnie dali komuś udziały w klubie. Komu tego nie wiemy.Dług Glazerów/MU związany z przejęciem nigdy nie przekroczył 800 mln funtów, a w przeciągu całych rządów Glazerów MU wydało kilkaset mln funtów na obsługę zadłużenia. Tak na prawdę to Glazerowie kupili klub za pożyczone pieniądze a dług spłaca się z kasy klubu, też bym chciał taki interes.Pozdrawiam

    2. ~adipetre

      Na Petrova to ja nie moge patrzec, nic nie daje Villi i to juz od dluzszego czasu, Bannan jest bardzo utalentowany, Hogg raczej nie, jest jeszcze Fabian Delph, on ma mozliwosci wieksze od Bannana, ale nonstop drecza go kontuzje. Ja czekam na wybuch talentu Delphouneso, chlopak robi na mnie duze wrazenie, w przeciwienstwie do Carewa jest szybki, w przeciwienstwie do Agbonlahora sprawnie i pomyslowo posluguje sie pilka. Za tydzien w meczu Villi z City prawdziwy test czeka Kyle’a Walker’a, mlodziezowca wypozyczonego z Tottenhamu, przewiduje ze ten pilkarz w ciagu 2-3 lat wygryzie ze skladu reprezentacji Anglii Glena Johnsona.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        A propo Villi Darren Bent złożył formalną prośbę o transfer po tym jak wpłyneła oferta z Astonn villi w wysokości 18 mln funtów. Jesli o mnie chodzi to na miejscu kotów bym brał póki sie nie rozmyślą. Od pewnego czasu mam wrażenie że Bent jest dobry wtedy gdy cały zespół gra pod niego. Gdy w Sunderlandzie coraz więcej do powiedzenia mieli gyan i welbeck to bent zgasł. Piłkarz swietny do pewnego pułapu, powyżej którego nie podskoczy.

        Odpowiedz
        1. ~adipetre

          Ja bym powiedzial, pilkarz niezly do pewnego pulapu. Nie jest wart nawet polowy z tej kwoty, widzialem kilka meczow Sunderlandu, pilkarsko Welbeck przerasta i Benta i Gyana. Nic dziwnego ze graja taki piach gdy Danny jest kontuzjowany.

          Odpowiedz
          1. ~dziaam

            Bent grając w średniakach walnął w tej lidze już całkiem sporo bramek, właściwie nigdy nie schodzi poniżej 10 rocznie, więc ja bym się powstrzymał przed skreślaniem go, czy wyznaczaniem mu pułapów, których nie przeskoczy. Inna sprawa, że w tej lidze bardzo mało jest klasowych zawodników, za których zapłacono tyle, ile są warci. Przepłacenie za Benta to naturalny bieg historii Premier League i niech pierwszy rzuci kamieniem klub, co nie przepłaca. Taka liga po prostu.

          2. ~adipetre

            BLACKPOOL ! To nieprawdopodobne, zalacili za Charlie’go Adam’a 0,5 mln, a Matt Phillips ktory jeszcze kilka dni temu robil jak chcial Kolarova (20 mln) kosztowal jeszcze mniej !

          3. ~dziaam

            Ale czy już należy nazywać ich „klasowymi” zawodnikami, czy może lepiej jeszcze się wstrzymać?

          4. ~Jaskier

            Bent już w Villi. Piszecie, że to dobry gracz do pewnego pułapu. Tylko na jakim pułapie jest obecnie drużyna Houliera…

          5. ~alasz

            Cena za benta może dojść nawet do 24 mln funtów!! To jest szalone. Sunderland ubił złoty interes. Bent najdroższym anglikiem w historii, łącznie kluby zapłaciły za niego ponad 50 mln funtów.

          6. ~golazo_FCB

            Wpiszę się zatem w długą tradycję przepłacania za Anglików. Za nikogo (w sensie narodowości) się tak w świecie nie przepłaca, także cena Benta też dziwną nie jest.

  11. ~Heh

    Też tak sądzę że Tottenham nie ma szans na awans do ligi mistrzów. Spurs mimo że grają bardziej ofensywnie to mają słabszy bilans bramkowy niż Manchester City. City strzeliło już 37 bramek podczas gdy Tottenham zaledwie 31.

    Odpowiedz
  12. ~Heh

    Może lepiej porównam ich statystyki od Arsenalu gdyż to jedyna drużyna w czołowej czwórce grająca równie ofensywnie lub bardziej ofensywnie niż Tottenham. Arsenal – 45 bramek, Tottenham – 31. To jest trochę spora różnica więc wiadomo że Tottenham się nie liczy w walce o mistrzostwo. Wydaje się również że nie da rady się zakwalifikować do ligi mistrzów gdyż obok Arsenalu jeszcze trzy ekipy prezentują podobny poziom a Tottenham od nich odstaje.

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      To fakt, odstaje, udowodnil to gniotac City na WHL, albo pokonujac Arsneal na Emirates. Statystyki nie maja nic do rzeczywistosci, posilkuja sie nimi tylko ci ludzi, ktorzy o futbolu nie maja bladego pojecia i nie potrafia wypowiedziec wlasnej opinii na podstawie tego co widza na boisku. Ja roznicy miedzy TOttenahmem a reszta nie widze i Spurs dalej moga z niemalymi szansami walczyc o LM.

      Odpowiedz
      1. ~dziaam

        Statystykami posługują się zarówno ci, co nie mają pojęcia o futbolu, jak i ci, którzy mają całkiem niezłe. Uwierz mi. Trzeba umieć.

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Statystyka można się podeprzeć ale nie jest jednoznaczna, to liczba, która nie kłamie, ale ona pokazuje pewną i tylko ta jedna dana. Spursi sa dobra drużyną, gonia szczyty. Zobaczymy jak to sie potoczy, ja tylko sie nie zgadzam ze stwierdzeniem heh: „Arsenalu jeszcze trzy ekipy prezentują podobny poziom a Tottenham od nich odstaje.” Myślę ze spurs nie ustępują ani kanonierom ani Chelsea na ta chwile.

          Odpowiedz
          1. ~dziaam

            Statystyki są pomocne, ale jak ktoś meczu nie widział, są właściwie bezużyteczne, bo na ich podstawie można wyciągnąć tylko wnioski (a) płytkie i/lub (b) mylne. Takie jak np określenie ogólnego potencjału drużyny na podstawie ilości strzelonych bramek.

          2. ~alasz

            Oczywiście, tyo tylko liczba bramek, nie mówi nam o kontuzjach, spadkach formy i wielu innych czynnikach, które składaja się na potencja. Nie wpsominając że gol golu nie równy. Tak jest także ze wszystkimi innymi danymi, nie można przeceniać tych informacji.

        2. ~RW

          Dziaam ma rację. Co z tego,że Tottenham gniótł City u siebie jak końcowy wynik to 0-0 i 1 punkt dla każdej drużyny w tabeli (która i dziwo też jest statystyką)?

          Odpowiedz
  13. ~Andrzej Kotarski

    Liverpool zagrał przedziwnie. Kompletna dominacja pierwszej połowy i szokująco słabe 20 minut drugiej. W końcówce żadnej składnej akcji, która mogłaby przesądzić wynik.Glen Johnson na lewej to wielka pomyłka, mimo pół-asysty. Jak wyzdrowieje w pełni Aurelio to ma tam grać, łapać formę, bo lepszej alternatywy nie ma.Passa bez porażki Manchesteru jest zadziwiająca, tym bardziej, że większość komentatorów ligi twierdzi, że grają przeciętnie. Wyniki mają niesamowite, szczególnie u siebie. Byłoby zabawnie, gdyby mistrzem został zespół z 15 remisami, a to z takim Vidicem w obronie możliwe:)Największa ciekawostka początku tygodnia to prawie dopięty transfer Benta. Czy się odnajdzie w systemie Aston Villi? Przecież już nie będzie tak „boską” postacią jak w Sunderlandzie.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Zaryzykuje stwierdzenie, że MU gra tak jak gra bo wiecej sytuacja od nich nie wymaga. Gdyby pojawił sie godny pretendent prawdopodobnie by przyspieszyli. Taka mentalność ta drużyna woli gonić, a tu jak na złość nikt nie chce się ścigać… Co nie mzienia faktu że na bank MU przegra jakies spotkanie, co wyjdzie im tylko na dobre, co jak co, ale po porażce podnoszą się wzorowo. W zeszłym sezonie było 7 porażek, aleks uznał ze zdecydownaie za duzo, tylko teraz przegioł w drugą strone 😀

      Odpowiedz
  14. ~alasz

    Steven Pienaar wybrał Tottenham, Harry powiedział że juz zaklepane, zostają formalności będzie do dyspozycji na sobotni mecz. Czyli odrzucił ofertę Chelsea, cóż pewnie chce grac w LM:D

    Odpowiedz
    1. ~Jaskier

      Pienaar to dobry piłkarz, pewnie się Kogutom przyda. Powoli Tottenham staje się specjalistą w ściąganiu za grosze naprawdę ciekawych piłkarzy (wcześniej Kranjcar czy Van der Vaart). Pytanie tylko, czy potrzebny im akurat kolejny pomocnik. Pamiętam, że swego czasu fantastycznie grał Kranjcar – teraz jest odstawiony na boczny tor, a szkoda. Bardziej by się chyba przydał defensywny pomocnik (Palacios w obecnym sezonie gra słabo) lub klasowy napastnik. No i chyba jednak bramkarz. Jeśli te braki kadrowe Koguty uzupełnią – już raczej w przyszłym sezonie – mogą naprawdę powalczyć o tytuł. Generalnie zespół się rozwija. Widać to choćby po tym, że świetni gracze chcą tam przychodzić, a aktualni nie palą się do odejścia. Kiedyś United wyrwali Carricka czy Berbatova – teraz chyba już nie byłoby tak łatwo (np. ze świetnym Modricem czy Bale’em). Gdyby nie mieszający Manchester City, myślę, że to Koguty zastąpiłyby (może na lata?) Liverpool w Big Four.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Nie powiedziałbym że z Carrikiem czy Berbatovem było łatwo 😀 co to to nie, berbe w końcu porwali z lotniska, choć człowieka który bardziej chciał byc porwany nie pamiętam. Leavy nie lubi sie targować z MU, ponoć do dziś ma pretensje że tak tanio (według niego) oddał Carricka.Co do Benta to masz racje, dla villi jak znalazł, agbonlahor nie trzeba carew to samo a heskeya to przemilczę. Sunderland powinien byc wdzięczny, miałem wrażenie że teraz gdy miał konkurencje w postaci gyana i welbecka Bent jej nie wytrzymywał, to jest taki gracz który musi mieć pewne miejsce w składzie i muszą grać na niego. Dobry dla drużyn z drugiej polówki, czyli jak znalazł dla villi. 18 mln to naprawdę duzo za tego zawodnika, a z tego co czytałem transfer pienaara sponsoruje właśnie villa, gdyz totenham zmyślnie wstawił paragraf o % pieniędzy z następnej sprzedaży. Pieniądze villi więc poszły na pienarra. Świetny biznes.

        Odpowiedz
      2. ~Masa

        Według mnie zakup Pienaara za 2,5 – 3 mln to świetny ruch ze strony Tottenhamu. Dostajemy naprawdę świetnego, uniwersalnego pomocnika, który wcale nie musi być tylko rezerwowym. Na dodatek pstryczka w nos dostaje Chelsea ;)) Tyle, że faktycznie kadra Spurs powoli robi się za szeroka i powoli mogą zaczynać ciążyć klubowi takie kwestie jak 65tys funtów tygodniowo dla niegrającego Keane’a.Mam nadzieję że zdecyduje się na transfer do West Hamu, bo z całym szacunkiem ale nie widzę obecnie dla niego szans na grę, tym bardziej że podstawowe ustawienie przewiduje obecnie 1 typowego napastnika i van der Vaarta za nim. Następnie trzeba by się zastanowić nad przyszłością Kranjcara, Dos Santosa czy Pavlyuchenki. Piszę się, że klub chce kupić przede wszystkich klasowego napastnika, tylko nie widzę wielu kandydatów – Carroll byłby zdecydowanie za drogi, do Luisa Fabiano nie mam przekonania, zresztą obecnie nie wiem czy byłby dla nas wzmocnieniem.Cavani nie do ruszenia z Napoli. Sprawa Suareza też dość skomplikowana, bo chciałoby go pół Europy i w LM też by pomóc nie mógł.

        Odpowiedz
        1. ~me262schwalbe

          Ze względu na cenę/jakości rzeczywiście bardzo dobry ruch. W dodatku walczak, a tych trudno znaleźć w kadrze Kogutów. Pozostaje małe ale… gdzie HR pomieści tylu świetnych pomocników. Czyżby przymierzał się do gry 262 bądź zmodyfikowane 2332 ??? Np Gomes-King-Daws-Bale-Kranjcar-Modric-Hudd-Pienaar-Lennon-Defoe-Crouch

          Odpowiedz
      3. ~adipetre

        Palacios to i tak tylko rezerwowy, wraca z wypozyczenia Walker (ten chlopak moze bzc rownie dobry jak Bale) , Huddlestone zdrowieje, kupujemy dobrego napastnika, pozbywamy sie szrotu (Keane, Pav, Bentley, OHara) i mistrzostwo jest na wyciagniecie reki.

        Odpowiedz
  15. ~RW

    Mike Dean sędzią meczu Leeds – Arsenal. Dopiero w połowie się zorientowałem. Dziwne prawie nie używa gwizdka,a kartek to dzisiaj zapomniał wziąć ze Sobą. O dziwo spokojnie sędziuje bez żadnych kontrowersji aczkolwiek mecz raczej szybki i raczej mało fauli wiec nie ma za dużo roboty.Na uwagę zasługuje fantastyczny strzał Johnsona sprzed pola karnego w samo okienko. Genialne uderzenie, naprawdę warto zobaczyć.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Mike Deane jest z liverpoolu, to w połączeniu z faktem regularnego rolowanie MU nasuwa wnioski że jednak nie jest bezstronny. To że nie uzywa gwizdka to żadne zdziwienie, kobieta zmienna jest, AV-MU puszczał wszystko, a ostatnio nic, taki kaprys dnia. W ostatnim sezonie po popisie na OT został zdegradowany do championship, pytanie tylko dlaczego wrócił. To czy MU będzie niepokonane czy nie w duzej mierze zależy od FA czy dadzą mu jeszcze mecz united czy nie, a jako ze FA zawsze lubi diabły inaczej to spodziewam sie jeszcze ze 4 spotkań z tym sędzinom.Rafael podwójnie ukarany za zbrodnie której nie popełnił.O czym wspominał Martin Samuel tutaj:http://www.dailymail.co.uk/sport/football/article-1348409/MARTIN-SAMUEL-Darren-Bent-24m-mad-fun-common-sense.htmlKara za nie okazywanie respekty sędziemu który na to nie zasługuje, Mike jednak złozył skarge, ciekawe bo gdy Terry robił to samo juz na niego nie doniósł. To samo z gerrardem rooneyem i wengerem. Na rafaela musiał złożyć doniesienie, nie mógł by bez tego spać. Pajac.http://therepublikofmancunia.com/picture-rafael-vs-terry-gerrard-rooney-carragher-and-wenger/http://therepublikofmancunia.com/wp-content/uploads/2011/01/Terry-and-Rafael1.jpgSa w tej lidze równi i równiejsi w tej lidze, zawsze tak było.

      Odpowiedz
      1. ~RW

        > Mike Deane jest z liverpoolu, to w połączeniu z faktem> regularnego rolowanie MU nasuwa wnioski że jednak nie jest> bezstronny. Alasz – to,że Dean pochodzi z Liverpoolu nie ma żadnego znaczenia – nawet nie sugeruj, że sędziuje „pod Liverpool” żeby MU nie mógł zdobyć 19 tytułu mistrzowskiego bo to byłoby śmieszne. Równie dobrze mógłbyś oskarżyć każdego Niemca, że sędziując polakom jest stronniczy.> To że nie uzywa gwizdka to żadne zdziwienie,> kobieta zmienna jest, AV-MU puszczał wszystko, a ostatnio> nic, taki kaprys dnia. W ostatnim sezonie po popisie na OT> został zdegradowany do championship, pytanie tylko> dlaczego wrócił. To czy MU będzie niepokonane czy nie w> duzej mierze zależy od FA czy dadzą mu jeszcze mecz united> czy nie, a jako ze FA zawsze lubi diabły inaczej to> spodziewam sie jeszcze ze 4 spotkań z tym sędzinom.Wiem wiem – ironia,ale Pan Dean jednak jest mężczyzną co nie zmienia faktu,że czasami jego decyzje są kontrowersyjne, ale warto też spojrzeć na to z innej strony. Mecz Tottenham – MU był z tych „ciężkich gatunkowo” podobnie jak starcia, które przywołujesz i dlatego (podejrzewam), że w nich częściej gwizda i nie pozwala na ostrą grę. Innymi słowy: „To ja tu jestem Sędzią i nie podskakujcie” z drugiej strony jak mecz na takim poziomie zaczyna się robić ostry to trzeba od razu zawodników temperować z zapędami niż gdyby potem miało dojść do tragedii w postaci ciężkiej kontuzji. Spalone to inna beczka – tam możesz mieć pretensje tylko do sędziów bocznych bo to oni za nie odpowiadają i sędzia główny w dużej mierze nimi się sugeruje.Dzisiejszy mecz Mike Dean prowadził spokojnie bo i fauli nie było zbyt wiele i gra szybka. W drugiej połowie w graczach Leeds zaczęła wzburzać frustracja zarówno z powodu niekorzystnego wyniku jak i decyzje sędziego o faulach. Dwóch graczy zostało upomnianych kartkami za dyskusje z sędzią/podważanie jego decyzji,a kolejna za bezmyślny wślizg z tyłu w nogi gracza. Jak dla mnie nie można było mu dzisiaj nic zarzucić w kwestii sędziowania.> Rafael podwójnie ukarany za zbrodnie której nie popełnił.> Kara za nie okazywanie respekty sędziemu który na to nie> zasługuje, Mike jednak złozył skarge, ciekawe bo gdy Terry> robił to samo juz na niego nie doniósł. To samo z> gerrardem rooneyem i wengerem. Na rafaela musiał złożyć> doniesienie, nie mógł by bez tego spać. Pajac.> Sa w tej lidze równi i równiejsi w tej lidze, zawsze tak> było.Przesadzasz – dwie żółte kartki głupio złapane i to od razu w Twoich oczach zbrodnia? Może gdyby Rafael naprawdę ostro sfaulował co by się skończyło kalectwem albo śmiercią zawodnika przeciwnej drużyny to tak – wtedy to byłaby zbrodnia.Sędzia jest bezstronny zatem trzeba okazywać mu szacunek pomimo, że nie zawsze ma rację lub nie zgadzamy się z jego decyzjami. To tak jak dziecko/nastolatek wyrzuca rodzicom,że są głupi/tacy i owacy, a powinno ich szanować oraz decyzje, które podejmują odnośnie niego.Podejrzewam,że całe to zamieszanie ma związek z programem FA „Respect”

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Respect nowa kampania nie jest, dałem zdjęcia na których inne osoby wykrzykują i gestykulują deanowi w twarz, bez efektu. Martin Samuel napisał ze dean nie umie przyznać sie do błedu, bo go popełnił, tym samym powinien miec choć tyle przyzwoitości by nie donosić na rafaela. nie wymagam wyjątkowego traktowania, wymagam aby gracz MU był traktowany tak samo jak gracz chelsea, gracz liverpoolu i trener arsenalu. 1 mecz na pewno plus jakiś tam bonusem bo smiał podnieść głos na wielce wielmożnego. To tak sie zdobywa szacunek?

          Odpowiedz
      2. ~numb

        > Sa w tej lidze równi i równiejsi w tej lidze, zawsze tak> było.Polecam obejrzeć:Dwww.flickr.com/photos/ 25645678@N06/3947228203/P.S Świetne bramki w meczu Leeds – Arsenal, a bramka Johnsona i podania Bendtnera do RvP to cud, miód i orzeszki:D

        Odpowiedz
          1. ~alasz

            Jak już przy śmiechach jesteśmy zobaczcie to :Dhttp://www.youtube.com/watch?v=vbTMzVGogRQ&feature=player_embedded

          2. ~Dezyderiusz

            Kontynując temat śmiechu: słyszeliscie, że Ferguson ma zamiar wpuścić w najblizszym meczu zawieszonego Rafaela, tyle że w koszulce Fabio?

          3. ~pk

            Pamietam wywiad z Fergusonem, kiedy mowil, ze wlasnie taka zamiana jest bardzo kuszaca 😉 To bylo na poczatku przygody blizniakow na wyspach, i wtedy raczej nikt by ich nie odroznil.

  16. ~papuda.blox.pl

    Sprawa Granta to element cyrku jaki urządzają sobie na Upton Park porno-właściciele. Nie jestem wielkim fanem Avrama, ale na Boga – co zmieni jego zwolnienie w tej fazie sezonu? Myślę, że lepiej jest spaść, uregulować budżet płacowy, dać szansę młodym niż utrzymać się kolejny rok dzięki chwilowemu zrywowi spowodowanemu zmianą menadżera. O sprawie pisałem również u siebie: http://www.papuda.blox.pl

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *