Nie wiem, czy Wy też tak macie, ja mam tak na pewno: zawsze, kiedy patrzę na Arsenal i Barcelonę, przeżywam pokusę, żeby przestać mówić o piłce nożnej, a zacząć o literaturze, filmie, sztukach plastycznych, teatrze. Chrzanić te wszystkie pułapki ofsajdowe i wysoko, oj zdecydowanie za wysoko ustawioną linię obrony, olać kwestię ustawienia, pressingu i wolnego pola. Przejść na stronę metafory.
Przyznaję bez bicia: około 80. minuty wykasowałem kilkanaście mniej lub bardziej efektownych zdań o kontraście między Barceloną a jej angielskim klonem (czy też, jak zdążyłem napisać w okolicy 30. minuty, jej angielską podróbką). Wykasowałem uwagi na temat niezdolności do wyciągania wniosków z lekcji pobieranych w ubiegłym roku, a powiązanych przede wszystkim z zaangażowaniem całej drużyny w odbiór piłki, mający miejsce już przed bramką rywala i zmuszający do błędu jego obrońców. Pressing, szybkość i precyzja podań Barcelony w pierwszej fazie meczu tak samo jak przed rokiem zwalały z nóg człowieka przyzwyczajonego na codzień do oglądania Premier League; to właśnie w końcówce pierwszej połowy wymieniałem z redaktorem Mucharskim esemesy, z których wynikało, że stary Cruyff (przez Pepa Guardiolę) wymyślił futbol na nowo i uczynił z tej gry test na inteligencję. Niby było lepiej niż w tamtym legendarnym już meczu, kiedy w ciągu 20 minut Barcelona zrobiła z Arsenalu arcydietetyczną papkę, ale było lepiej tylko dlatego, że Messi psuł okazję za okazją (choć przyznajmy: raz czy drugi zakotłowało się także pod bramką Valdesa).
W niesłusznie niezauważonym nad Wisłą ubiegłotygodniowym wywiadzie dla „Guardiana” Xavi opowiada o filozofii gry swojej drużyny, o jej edukacji, o modelu wprowadzonym przez Cruyffa, a upostaciowionym w… grze w dziada („Najlepsze ćwiczenie: uczysz się odpowiedzialności i tego, jak nie tracić piłki. Jak stracisz, trafiasz do kółeczka. Pum-pum-pum-pum, zawsze bez przyjęcia. A jak jesteś w kółeczku, wszyscy się z ciebie nabijają. Lepiej nie być w kółeczku”). Mówi o szukaniu na boisku przestrzeni, ale też porównuje Arsenal i Barcelonę: „Różnica polega na tym, że u nas jest więcej piłkarzy, którzy myślą zanim zagrają, i robią to szybciej. Kluczem jest edukacja. Piłkarze ćwiczą tu 10-12 lat. Kiedy trafiasz do Barcelony, pierwsza rzecz, której cię uczą, to myślenie. Myśl, myśl, myśl. Szybko. Podnieś głowę, rozejrzyj się, znajdź wolne pole, popatrz, pomyśl. Rozejrzyj się, zanim jeszcze dostaniesz piłkę. Kiedy ją dostaniesz, musisz wiedzieć, który z kolegów jest nieobstawiony. Pum. Z pierwszej piłki. Weźmy takiego Busquetsa – najlepszego pomocnika w grze z pierwszej piłki. Przyjmuje, rozgląda się, gra z pierwszej piłki. Niektórzy potrzebują dwóch albo trzech dotknięć, ale zważywszy na to, jak szybki jest dziś futbol, to zbyt długo. Alves, z pierwszej piłki, Iniesta, z pierwszej piłki. Messi, z pierwszej piłki. Piqué, z pierwszej piłki, Busquets, ja… siedmiu albo ośmiu takich gości”.
Miałem ten wywiad w głowie przez całą pierwszą połowę, a i w drugiej do mnie wracał, ale w zupełnie innym kontekście: w drużynie Arsenalu był piłkarz jak ulał pasujący do opisu kapitana Barcelony, i nie był to Fabregas. Jack Wilshere, którego tyle razy wyśmiewał pod moimi wpisami niejaki Alasz, rozegrał może najlepszy mecz w życiu, a każdy jego ruch był jak ze scenariusza Xaviego. Pum-pum-pum-pum, pierwsza piłka, a kiedy się nie dało, to kilkanaście kroków z futbolówką przy nodze, szybkość, wyobraźnia, dziękujemy bardzo. Warto pamiętać, że chłopak przed rokiem o tej porze grał w Boltonie (gdzie grał wtedy Szczęsny, nie muszę przypominać).
Oczywiście to Barcelona pozostaje faworytem dwumeczu. Oczywiście to Katalończycy mieli przewagę w posiadaniu piłki, liczbie celnych podań, przechwytów, przechwytów na połowie przeciwnika i w tym wszystkim, w czym zawsze mają przewagę. A jednak tym razem nie wygrali. Tym razem także ich wysoko ustawiona linia obrony dała się zaskoczyć, ich bramkarz pozwolił sobie wbić piłkę przy krótkim słupku, ich defensywni pomocnicy zaspali przy szybkim kontrataku. Tym razem chłopaki z Arsenalu nie spękały, że zacytuję klasyka zajmującego się zupełnie inną tematyką: walczyły do końca, nawet ryzykując, że stracą kolejną bramkę (ale Barcelona tym razem była jakaś łaskawa, no i był Szczęsny…), ba: okazały się lepiej przygotowane fizycznie. Arsene Wenger ma święte prawo mówić o triumfie swojej filozofii: przed rokiem mówił, że na całym boisku, od bramkarza do środkowego napastnika, wszyscy piłkarze Barcelony byli od jego piłkarzy lepsi, szybsi, mocniejsi; że lepiej podawali. Tym razem już tak nie powie: nawet jeśli jego drużyna nie przejdzie dalej, zapamiętamy tę noc.
Ciekawe uwagi i udane porównania 😉 Ale nie zdzierżę już ani jednego porównania Arsenalu do kopii Barcelony. Na boga, jeśli ktoś chce upokorzyć Wengera może to zrobić w inny sposób. Czy Arsenal dawnymi czasy prezentował futbol Allardyce’a, że nagle zaczął naśladować Barcelonę?Już prędzej Tottenham można przyporządkować jako kopię (tu wstaw dowolną drużynę). Tam managerowie zmieniali się znacznie częściej, a z nimi zamysły taktyczne.Jako kibic Arsenalu jestem dumny, bo zewsząd słyszałem: „Arsenal nie umie grać w defensywie, potrafia tylko atakować. Dlatego przegrają”. No i jednak dało się.
Zgadzam się w 100%. Dla mnie jako fana Arsenalu nazywanie go małą Barceloną, albo kopią Katalońskiej drużyny jest upokarzające. Jak można mówić coś takiego o zespole, który rok w rok gra w Lidze Mistrzów. Od dziś będę nazywał Liverpool nędzną podróbką Interu, a Tottenham Wannabe Manchester (a jak! Skoro prowokujemy…). Powtarzanie takich stereotypów jest na tyle szkodliwe, że to umniejsza rangę klubu nawet jeśli wygrywa. Później kibice innych klubów oglądają mecz i nie widzą czarującego z piłką w polu karnym przeciwnika Walcotta, przytomnego Songa, który w środku pola haruje jak przysłowiowy wół (nie dając się przy tym sprowokować), a nawet wyjątkowo pewnego w defensywie Ebue. Pewnie, że lepiej przez całe spotkanie wypatrywać błędów i tłumaczyć, że to nie Arsenal zagrał świetny mecz, tylko Messi nie był w formie. Z większym szacunkiem już podchodzi się do Milanu, który od ilu już sezonów nie prezentuje nic poza kolejnymi kolekcjami koszulek z coraz to nowymi nazwiskami gwiazdorów nań. Cieszę się, że Tottehnam ich pokonał. Mimo, że to najwięksi rywale Kanonierów, to kibicuje angielskim klubom w CL. Derby Północnego Londynu w finale Ligi Mistrzów na Wembley to by było coś. 😉
Daj Boże choćby derby wielkiego Londynu na Wembley. A może rozegrać trójmecz Londynu w finale?
Nie, lepiej nie 😀
Panie Michale, dlaczego Pan nie wspomnial nic ze nieuznana bramka Messiego została zdobyta prawidłowo? Barca miałaby 2-0 i na 99 % procent tego meczu by nie przegrała.
hehe bo bramka została zdobyta ze spalonego i prawidłowo nie została uznana. Pedro strzela a messi jest na spalonym. Prasa w Hiszpanii nie zna zasad :Dhttp://www.youtube.com/watch?v=S7tLmp7kQJAKlatka po klatce z sarkastycznymi komentarzami Definitely onside :-)
Gol był prawidłowy, co zresztą widać na załączonym filmiku.
alasz – albo jestes ignorantem albo trolem, nie wiem co gorsze. Bramka została zdobyta prawidłowo.
Czyżby, nareszcie, słynne już wypowiedzi o „dojrzewaniu, postępach” miały zostać potwierdzone twardym pucharowym dowodem? Poczekajmy, zobaczmy wpierw rewanż. Co nie znaczy, że kibice AFC nie powinni się radować dziś do białego rana. Odparli zarzuty krytyków, wygrywając z silnym rywalem, grając mimo wszytsko, po swojemu.
To tylko jeden mecz, to tylko drugi krok (a może nawet pierwszy w tym maratonie na Wembley) ale każdy kto jest kibicem rozumie co dziś gości w sercu fanów Arsenalu. Rozumiejcie naszą radość i entuzjazm tego wielkiego wieczoru dla każdego przecież fana piłki. O rewanżu narazie nie myślimy, zostajemy na Wyspach i kopiemy tutaj na pozostałych trzech frontach. Jeszcze raz! Dzisiaj króluje duma i uznanie dla tych panów z armatką na piersi bo przeszli samych siebie. Nie mówmy o Barcie, której wielkości nie odbierze ta porażka, odłóżmy przeklęte gloria victis, dzisiaj nie sam Londyn Północny jest stolicą futbolu, dzisiaj wszyscy jesteśmy Kanonierami! Po prostu cieszcie się z nami 🙂
Z przyczyn losowych nie mogłem obejrzeć meczu w całości, ale wydaje mi się, że to jednak Arsenal zdołał narzucić Barcy warunki gry. Nie mieliśmy tego, co zawsze cechuje mecze Katalończyków – długiej, monotonnej gry w dziada. Owszem, Barca zdeklasowała Arsenal liczbą podań, owszem złożyła ich 50 w 118 sekund (!), ale zaraz po tych chwilach uśpienia do głosu dochodził Arsenal, cucąc artystów naprawdę groźnymi akcjami. Ostatecznie to Arsenal oddał więcej strzałów na bramkę i to Arsenal wyglądał lepiej kondycyjnie, po 90 minutach nieustannego pressingu z obu stron. Londyńczycy poszli na wymianę ciosów, mając ku temu wszelkie argumenty w pomocy i ataku. Z obroną było nieco gorzej – świetnie zagrali Kościelny i Szczęny, ale Kanonierom sprzyjało też dużo szczęścia. Na Camp Nou będą go potrzebowali jeszcze więcej, bo żadna taktyka nie jest w stanie wyeliminować z gry Messiego, jeśli ten będzie miał lepszy dzień niż wczoraj.Gol Arshavina fantastyczny. Błyskawiczne wyprowadzenie akcji na jeden kontakt, 30 metrów sprintu przy niesłychanej wrzawie, chwila napięcia, chwila zwątpienia i nagle Arshavin wyskakuje spoza ekranu, by ku zaskoczeniu wszystkich, dobić Barcę ;)Brawa dla The Gunners i mam nadzieję, że pozostaniecie w Lidze Mistrzów. Walka o mistrzostwo Anglii musi się rozegrać w równych warunkach 😉
„wilshere” – napisalem na twitterze okolo 21:05. Najwiekszy szok meczu.
O Wilsharze napisałem pod poprzednia notką już w połowie meczu, bo naprawdę był dziś najlepszym graczem na placu boju. Trzeba uderzyć sie w pierś, choć ma sinusoide formy co jest normalne w takim wieku, dziś był jego najlepszy mecz w krótkiej karierze.Czy my literaturze, sztukach teatralnych? Na całe szczęście dla mnie nie, wszystko da sie pojąc rozumem a jest to jedyne narzędzie którego należy używać do obserwacji otaczającego świata w tym piłki nożnej.Natomiast co do gry barcelony, juz to kiedyś pisałem i akurat tutaj zdania zmienić nie mogę, bo w przeciwieństwie do wilshare, który czynem boiskowym udowodnił mi że nie miałem racji, wciąż widzę ten sam problem w ich grze. Nie negowałem i nie neguje ich talentu do grania ale to byli i wciąż są oszuści, co może dziś specjalnie widoczne nie było (ale jakby sie przyjrzeć to jasne ze były przypadki, lot abidala ala superman gdy eboue ewidentnie odchodził od niego), jednakże jeśli, a miejmy nadzieje tak sie stanie, na CN wynik będzie korzystny dla arsenalu zobaczymy teatr. Gra z klepki nie wymaże mi z pamięci farsy na SB, nie obchodzi mnie że busquets gra świetnie z pierwszej piłki, bo przez niego thiago motta stracił szanse, jedyna w karierze, gry w finale LM, stracił bo sergio postanowił pokazać że ma talent aktorski. Nie zapomnę włączonych zraszaczy, całej masy symulacji dostępnych praktycznie co tydzień, ostatnio zamieszczałem messiego i jego „z martwych wstanie w polu karnym” gdy tylko piłka przyturlała się do umierającego.Wiem że jest to w każdej drużynie, w MU jest nani, to prawda, ale nie w takich ilościach i nie w takiej skali, nawet nani takich cyrków nie odstawia.Dla Pana jest to więcej niż futbol, cóż jak kto woli, dla mnie to jest obraza idei sportu jako takiego. Nie jest to coś co chce oglądać i dlatego widzę w barcelonie owszem symbol naszych czasów, ale właściwie symbol chorób tego sportu, nigdy talentu im nie odmawiałem, tym bardziej boli mnie że z takimi umiejętnościami robią z piłki nożnej farse a nie sport. Człowiek oglada dzisiejsze spotkanie i słyszy jak komentator mówi że odpadli po błędach arbitra z interem. Błędy były to jest prawda, wyrzucił motte i uznał bramkę pique ze spalonego, śmiał nie uznać gola po przyjęciu ręką. To jest prawdziwe oblicze tego kluby, niestety przesłonione wspaniałymi umiejętnościami.
Sam żeś jest „przesłoniony”.:P
Cieszę się, że dostrzegłeś świetną grę Wilshere’a. Gdybyś tylko spróbował mieć inne zdanie… 😀 Na szczęście (moje, Twoje i Pana Michała) wszystko skończyło się happy endem, więc żadnej kłótni w komentarzach nie będzie. O ile nasze dyskusje w ogóle można było nazywać „kłótniami” :]Mówiąc całkowicie poważnie – w pełni zgadzam się z Twoją recepcją Barcelony. Dla mnie to jest teatr zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym. A za teatrem piłkarskim w ogólności, mówiąc delikatnie, nie przepadam. Nienawidzę delikatniego obchodzenia rywala dookoła. Uwielbiam za to szybkie, mocne pchnięcia. Nawet przyznam się szczerze, że nie lubię obecnego stylu gry Arsenalu, mimo że mu kibicuję. Wolałem ten poprzedni.
Powiem tak: popełniasz grzech krytykowania kogoś, kiedy ten nie jest w stanie się bronić-kibiców Barcelony za bardzo tu nie uświadczysz. Wcześniej myślałem, że po prostu nie lubisz Barcelony, bo tak po prostu masz i już-w świecie kibiców to całkiem normalne. Ale widzę, że jesteś zupełnie zaślepiony nienawiścią. Nie chce tutaj robić cyrku i wykłócać się o to, czy Pique na spalonym nie był czy nie(sam dokładnie rok temu sprawdziłem), czy Toure zrobił wszystko żeby ręką nie zgrać i nie miało to wpływu na akcje czy nie. Śmieszne jest po prostu, to co uskuteczniasz i nie rozumiem Twego zamiaru. Wyciągasz fakty, które dopasowujesz do swojej tezy, a nie masz tu praktycznie żadnych przeciwników w dyskusji na ten temat. Czyli przejdzie niemal bez komentarza każdy, nawet największy nonsens, jaki napiszesz. Można by wręcz rzec, iż rozsiewasz swoją prywatną propagandę. Próbujesz znaleźć podatny grunt i siać nienawiść do Barcelony?A pisanie, że przez Busquetsa Motta stracił szansę zakrawa o śmieszność. On go zmusił? Zrobił szopkę-okej, było to nieładne-mi też się nie podoba, ale nie jest jego winą, to co robi przeciwnik, opanuj się. Poza tym jest to demonizowanie przypadku przez to, żebył to zawodnik Barcy. Jestem świadom, że ludzie kibicujący innym klubom z ambicjami mają dość ogólnego zachwytu nad kimś innym. Jednak Ty zapędzasz się w jakąś ślepą furię.Nie wiem, może ja jestem niewidomy i nie dostrzegam, że w porównaniu z całą resztą globu Barcelona symuluje na potęgę i jest wszystkim co złe we współczesnym futbolu. Wiem za to, że Ty nie jesteś w stanie w żaden obiektywny sposób mi tego udowodnić, i na odwrót. Jednak wypowiadasz się w tonie tak jednostronnej ślepoty, że mam wrażenie, że moja ocena może być bardziej obiektywna.
To co napisałem dotyczyło wpisu gospodarza, który zachwyca się barceloną, ja daje suche fakty które świadczą o tym że nie sa tacy wspaniali. Co do motty to trzeba było nie pisac bo to jest wierutna bzdura. Co zrobił motta? wystawił rekę na która nabiegł ten klaun i wywrócił się dając wrażanie że go uderzył, nawet takiego ruchu nie było, bo chyba nawet Ty nie będziesz mi mówił ze go uderzył, miał zniknąć do ciężkiej cholery czy nie wchodzić na stadion, choć i tak by go zraszaczami wygonili. Gość padł na murawę i udawał że był uderzony, spoglądając czy juz sędzia dał kartkę i czy juz czas na ozdrowienie, czy może dalej trzeba sie turlać. Wczoraj zresztą bez cyrków sie nie obyło, alves traci piłkę po czystym jak łza odbiorze clichy’ego i mamy trenera machającego łapkami i krzyczącego jakby mu nogę urwało alvesa ( o właśnie przypomniało mi sie jak chcąc wymusić karnego na san siro rok temu złapał się nie za tę noge którą rzekomo sneijder dotknął). Dlaczego? bo wychodzili z kontrą. Nie cierpię tych oszustów i jeśli ktoś wystawia im laurkę to ja jestem tym który pokazuje drugie oblicze. Taki jakiś odczuwam wewnętrzny moralny obowiązek.
http://www30.zippyshare.com/v/74596398/file.htmlNie wiem jak Ty, ale ja rąk w ten sposób nie trzymam, ani jak biegam normalnie, ani jak gram w piłkę-chyba, że chciałbym kogoś trafić w twarz. Nie wiem o jakiej sytuacji z wczoraj z Alvesem mówisz-serio nie kojarzę. Kojarzę jedynie kiedy sam przy linii podał do rywala i ułamek sekundy po tym fakcie został kopnięty przez Clichy’ego. Nie znajdę natomiast sytuacji z przed roku tak na szybko. Jeśli myślimy o tym samym wślizgu Sneijdera z tyłu, który był zdaje się nie był nawet blisko piłki i smyrnął Alvesa po nogach, to na pewno przesadził-Alves lubi symulować, a Buquets cwaniczy, i prowokuje rywali do fauli(nie słownie, a swoim ustawieniem), żeby łapali kartki, to prawda i nie będę zaprzeczał i nie podoba mi się to, jednak nie widzę w całej reszcie drużyny, tego zła o którym mówisz-nic mu się nie stało(ale ponownie-czy on to wymyślił, lub jest wyjątkiem?) ale kontakt w tamtej sytuacji był.Ponownie-powiedz szczerze, że niezależnie od wszystkiego będziesz ich nienawidził, a to, co tutaj przedstawiasz bardziej wygląda mi na próby usprawiedliwienia tej nienawiści.
> http://www30.zippyshare.com/v/74596398/file.html> Nie wiem jak Ty, ale ja rąk w ten sposób nie trzymam, ani> jak biegam normalnie, ani jak gram w piłkę-chyba, że> chciałbym kogoś trafić w twarz.Czyli nie grasz w piłke. Ja gram i ja trzymam, jak zastawiam to siła rzeczy, taki odruch trzymam rękę w powietrzu. Oglądałem to w trakcie pisania podpisuje sie pod tym co napisałem, jak to jest uderzenie to jestem święty (nie wierze w boga wiec chyba nie moge). Mój ulubiony fragment jest około 8 sekundy jak sprawdza czy może wstać. Tak mocno oberwał.http://www.youtube.com/watch?v=fwfZwdP66og> Nie wiem o jakiej sytuacji z wczoraj z Alvesem> mówisz-serio nie kojarzę. Kojarzę jedynie kiedy sam przy> linii podał do rywala i ułamek sekundy po tym fakcie> został kopnięty przez Clichy’ego.http://www.dailymotion.pl/video/xh2h4e_barcgt4_people#from=embedokoło 10 minuty, komentator „i dont think there is anything at all”Nie został kopnięty, byc moze końcówka buta dotknięty a i w to wątpię. Sam się przewrócił i sam symulował. Nazywaj rzeczy po imieniu.> sytuacji z przed roku tak na szybko. Jeśli myślimy o tym> samym wślizgu Sneijdera z tyłu, który był zdaje się nie> był nawet blisko piłki i smyrnął Alvesa po nogach, to nahttp://www.youtube.com/watch?v=tt5vdYkTmqUZnów szukasz kontaktu którego nie było, nawet muśnięcia, sneijder inteligentnie, wiedzac ze zasymiluje zostawił nogę w powietrzu. Nawet draśnięcia. Wiesz jak to znalazłem? Alves dive inter 😀 Ponownie, nie za ta nogę, jeśli w ogóle, sie trzyma. Ups ale gafa.> pewno przesadził-Alves lubi symulować, a Buquets cwaniczy,> i prowokuje rywali do fauli(nie słownie, a swoim> ustawieniem), żeby łapali kartki, to prawda i nie będę> zaprzeczał i nie podoba mi się to, jednak nie widzę w> całej reszcie drużyny, tego zła o którym mówisz-nic mu się> nie stało(ale ponownie-czy on to wymyślił, lub jest> wyjątkiem?) ale kontakt w tamtej sytuacji był.Suma wszystkich grzechów, w każdym meczu regularnie każdy, każdy-to prawda, nie tyle i przede wszystkim nie tak regularnie, no i na jak duża skale. Messi z realem udawał ze carvalho go uderzył łokciem…niedawno stefan się tutaj śmiał jak wrzuciłem bramke messiego z ligi, umiera w polu karnym płacze, trzyma sie za noge, sędiza nie przerywa grają dalej, on wciaż swoje piłka obok niego-wstał i strzelił gola. Niesamowite, zeru bólu, do końca spotkania, no wstał jakby zupełnie zdrowy.> Ponownie-powiedz szczerze, że niezależnie od wszystkiego> będziesz ich nienawidził, a to, co tutaj przedstawiasz> bardziej wygląda mi na próby usprawiedliwienia tej> nienawiści.1. nienawiść to za duże słowo, bardziej odraza i obrzydzenie.2. Za czasów rijkarda i ronaldinho nawet lubiłem ta drużynę a przecież wygrywali.Swoją drogą sa tacy którzy potrafią wmawiać że sędzia ovrebo nie wydrukował meczu, dobrze że chociaż tego nie poruszyłeś.Jeśłi będziesz tylko chciał zobaczysz że to wszystko co napisałem to prawda, nie moge bardziej tego udowodnić, nie będę tez juz próbował.Pozdrawiam, wymieniliśmy argumenty.
> Czyli nie grasz w piłke. Ja gram i ja trzymam, jak> zastawiam to siła rzeczy, taki odruch trzymam rękę w> powietrzu.Dzięki, że mi uświadomiłeś czy gram-sam nie wiedziałem. Ja Cie więc uświadomię, że Twoja gra nie ma nic wspólnego z tym co sam głosisz, bo wymachiwanie łapami niczym wiatrak nie ma nic wspólnego z męską grą. Nie twierdzę, że chciał mu zrobić krzywdę, ale nie wiem jak nazwać odpychanie czyjejś twarzy ręką? Uderzeniem może nie, ale na pewno nie czystą grą.>około 8 sekundy jak sprawdza czy> może wstać. Tak mocno oberwał.Ale czego teraz dowodzisz, o czym bym nie powiedział?około 10 minuty, komentator „i dont think there is anything at all”Nie został kopnięty, byc moze końcówka buta dotknięty a i w to wątpię. Sam się przewrócił i sam symulował. Nazywaj rzeczy po imieniu. Tam był faul-nie wiem czy wiesz ale komentarz jest angielski, więc niekoniecznie obiektywny. Nie mówie, że bolało go tak jak to zaprezentował, ale skoro coś takiego sprawia, że masz mdłości to chyba wcale nie powinieneś oglądać piłki.> http://www.youtube.com/watch?v=tt5vdYkTmqU> Znów szukasz kontaktu którego nie było, nawet muśnięcia,> sneijder inteligentnie, wiedzac ze zasymiluje zostawił> nogę w powietrzu. Nawet draśnięcia. Wiesz jak to> znalazłem? Alves dive inter 😀 Ponownie, nie za ta nogę,> jeśli w ogóle, sie trzyma. Ups ale gafaI tym razem Cię komentarz już nie interesuje? Został właśnie trafiony w prawą nogę, za którą się trzymahttp://www38.zippyshare.com/v/39843806/file.htmlA to, że znalazłeś to takim hasłem, to jest argument?.> Suma wszystkich grzechów, w każdym meczu regularnie każdy,> każdy-to prawda, nie tyle i przede wszystkim nie tak> regularnie, no i na jak duża skale. Messi z realem udawał> ze carvalho go uderzył łokciem…niedawno stefan się tutaj> śmiał jak wrzuciłem bramke messiego z ligi, umiera w polu> karnym płacze, trzyma sie za noge, sędiza nie przerywa> grają dalej, on wciaż swoje piłka obok niego-wstał i> strzelił gola. Niesamowite, zeru bólu, do końca spotkania,> no wstał jakby zupełnie zdrowy.Łał, normalnie wymyślił nową zdradliwą taktykę strzelania goli-nie pamiętam takiej bramki. A rzeczywiście:http://www.101greatgoals.com/videodisplay/angel-maria-portugal-8450935/tak zachowuję się zawodnik, który pada jak rażony piorunem, kiedy ktoś koło niego przebiega.> 1. nienawiść to za duże słowo, bardziej odraza i> obrzydzenie.> 2. Za czasów rijkarda i ronaldinho nawet lubiłem ta> drużynę a przecież wygrywali.> Swoją drogą sa tacy którzy potrafią wmawiać że sędzia> ovrebo nie wydrukował meczu, dobrze że chociaż tego nie> poruszyłeś.Ja niczego nie poruszyłem, odpowiadałem jedynie, na częściowo nieusprawiedliwione ataki i grubo przesadzone osądy.> Jeśłi będziesz tylko chciał zobaczysz że to wszystko co> napisałem to prawda, nie moge bardziej tego udowodnić, nie> będę tez juz próbował.> Pozdrawiam, wymieniliśmy argumenty.Mogę odpisać dokładnie to samo, żaden z nas nie zdoła przekonać drugiego-czyż nie jest to piękno tej gry, nie ma jednego, zawsze prawidłowego stwierdzenia w futbolu.
To że jest kontakt nie oznacza że jest faul, to gra kontaktowa. Bramka di mari jak bramka, nic specjalnego, no bo chyba nie chciałeś mi pokazac ze go tam faulowali? Prosze cie, to jest sport dla facetów którzy codziennie trenują to ze cie zawadzi nie znaczy że cie sfaulował faul. Zdjęcie pokazuje ze sneijder DOTKNĄŁ, ale nie sfaulował, a dlatego że jego noga została w powietrzu, czyli fizycznie nie był wstanie spowodować upadku. Alves na cale szczęście dostał żółta kartkę. Swoją droga wielu z nas narzeka że w LM sędziowie gwiżdżą byle kontakt. Co do rąk na ja mam tak że jak zastawiam piłke odruchowa wystawiam rękę do tyłu, ma tak w sumie każdy zawodnik jakiego widziałem, taki odruch. Tak dopełniając dyskusje.
Pewnie że gra kontaktowa, ale to ma swoje znaczenie i granice-czym innym jest gra ciałem, a czym innym kładzenie/odpychanie rękami twarzy innego zawodnika.W tej sytuacji Messi ledwie utrzymał się na nogach więc nie można powiedzieć, że ledwie go zahaczył-mógłby się wywalić i każdy sędzia podyktowałby faul.Ja nie twierdzę nawet, że tam należał się karny-chciałem jedynie pokazać, że kontakt był i Alves trzymał się za „prawidłową” nogę.Wcale się nie dziwię-sędziowanie w PL jest inne, ale ponownie pojawia się kwestia tego, że kibice wyspiarskiej piłki(sam poniekąd się za takiego uważam-lubię angielską ligę, oglądam mecze i uważam, że ogólnie jest najlepsza, najatrakcyjniejsza i najbardziej wyrównana) oczekują, iż wszyscy mają się do nich dostosować.Podobny odruch ma każdy piłkarz, że łapie się za nogę-to wcale nie oznacza, że jest to prawidłowe.
Z całym szacunkiem ? Nani to jeden z większych oszustów w dzisiejszej piłce. Co do sędziowania to powiem tak – ten sezon na wyspach pokazał, który klub n wyspach najbardziej na błedach sędziego się wzbogacił. Nawet wschodząca gwiazda hehe Wojtek Szczęsny o tym pisał po jakimś meczu. Nie zmienia to faktu, że Barca przegrała i to nie przez atak ale raczej przez obronę. Już ze Sportingiem Piue popełnił przy straconej bramce mega – pomyłkę a w środę grał bardzo niefrasobliwie. Mało też kto wspomina, że arsenal potrafił zneutraloizować Iniestę, świetnie im to wyszło tak jak asekuracja Kościelnego, którego Leo często próbował wyciągać niemal pod linię środkową. Szacuneczek za to i piszę to jako fan Barcy. Na koniec muszę się przyczpić do wypowiedzi, które piłkę angielską gloryfikują pod niebiosa i uważają za najsilniejszą. Przepraszam bardzo – może i liga jest najsilniejsza ale raczej dzieje siętak dzięki obcokrajowcom, którzy w niej grają a nie przereklamowanym Angolom. Spurs w meczu z Milanem 3 Anglików w pierwszym składzie, Arsenal w meczu z Barcą 2 itd. p.s. Bramka Leo nieuznana i co z tego ? Nie pierwsza i nie ostatnia…niestety
Prosze Was, drodzy Panowie, o nie rozpoczynanie licytacji, który to klub najwięcej zyskał na pomyłkach arbitrów. Nic tym nie osiągniemy, oprócz podniesienia sobie nawzajem ciśnienia, bo zgodzić się w takich dyskusjach jest rzeczą niemożliwą. Pomyłki arbitrom zdarzać się będą, w końcu są tylko ludźmi. Najprościej winę za porażkę jest zwalić na złego sędziego, który nam gola nie uznał/uznał oszukanego gola przeciwnikowi, zamiast przyznać, że „nasi” mogli zagrać lepiej. Osobiście uważam, że eskperyment z 4 sędzią jest ślepą uliczką, a dużo lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie piłek „z czipem”. Przynajmniej nie było by kontrowersji przy „wątpliwych golach”.Fajnie jest obrzucać sędziów całym G… za przegrany mecz, nie dostrzegając, że ludzie Ci wykonują swoją niewdzęczną robotę z miłości do pięknej gry, za grosze (porównując do zarobków pozostałych panów biegających po zielonym polu) a po jednej pomyłce są mieszani z błotem.
Ja nie zacząlem i tak jak wspomniałem – sędzia sie pomylił nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Odpowiedziałem tylko na wypowiedzi kolegi Alasza, któiry jak mniemam wielkim kibicem United jest.
Jestem kibicem MU, a Ty oglądasz lige hiszpańska i to widac bo insynuowanie że sędziowie pomagają MU jest sprzeczne z faktami. Zobacz sobie ile decyzji było przeciw i ile punktów przez to stracili. Były za? Owszem, ale mniej. Także totalnie nie trafiłeś, jednak przychylam sie do prośby Dezyderiusza i o tym mówić nie będę.
Nie insynuuje, że pomagają tylko stwierdzam, że w tym sezonie było dużo błędnych decyzji sędziowskich, których konsekwencją było zdobycie 3 punktów przez United i tyle. Ewidętny karny dla WBA za faul nevila, wyimaginowany karny w meczu pucharu Angli z Liverpoolem itd ! Wojtek Szczęsny ze mną sie zgadza heh
Szczęsny jest wygadany, ale wygląda na bramkarza stworzonego dla wielkich meczy i wielkich drużyn, oby mu się wiodło!
Patrząc na Arsenal, myślałem o tym, co Jan Klata w „TP” napisał o Kubicy i o wszystkich rwących sobie włosy z głowy nad jego niepoprawną brawurą. Bo czyż dzisiejsza brawura Arsenalu – wbrew sugestiom mądrali, przypominających Wengerowi o drobnomieszczańskich cnotach umiaru i troski o bezpieczeństwo – by jednak zagrać przeciw Barcy otwarcie i w jej stylu, nie była trochę jak wsiądnięcie do Skody na nierównym asfalcie? Swoją drogą, to myślenie, o jakim napomyka Xavi, okazało się poniekąd zgubne dla Valdesa przy pierwszym golu, bo wyraźnie widać było moment, w którym prostuje ugięte nogi i odchyla od słupka, myśląc (!) że nastąpi dośrodkowanie. Myślał oczywiście jak najsłuszniej: kąt między lewą nogą van Persiego a linią bramkową zaczął dążyć do zera. Tyle że van Persie poszedł za radą Herberta: „uciszaj racjonalną furię” i odpuścił sobie kartezjańskie 'myślę, więc gram’, wybierając czysty futbolowy instynkt. A widzieliście furiacką radość Szczęsnego po golu Arszawina? Nic, tylko założyć chłopakowi kaftan bezpieczeństwa… Zresztą, nieszczęście Barcy zaczęło się, kiedy Guardiola słusznie pomyślał, że pora zdjąć Villę i wstawić Keitę. Jeśli mecz przypadkiem oglądał z zaświatów Jacques Lacan, krajan Wengera, niechybnie powtarzał stary cytat z siebie: strzeżcie się rozumienia.
Jako kibic Tottenhamu byłem za… Arsenalem, bo jakoś „duch Spurs” nakazuje mi dopingować w myśl zasady „tym razem niech wygra słabszy”.Przyznam szczerze, że te bramki Arsenalu były trochę „out of nowhere”. Mam wrażenie, że to strasznie fartowne zwycięstwo było i w rewanżu Arsenal nie może pozwolić sobie na otwartą grę. Obie drużyny zagrały jak na siebie słabo w ofensywie, miały sporo miejsca, a mało z tego wynikało. Bramka Van Periego się może nie powtórzyć bo Valdes barzdo rzadko popełnia błędy. Trzymam jednak kciuki za Szczęsnego i Arsenal. Choć nie ważne kto wo przejdzie dalej i tak Tottenham ich sklepie ;)COME ON YOU SPURS
A bramka Tottenhamu wczoraj wynikła z olbrzymiej przewagi tego zespołu – proszę Cię… Ja jako kibic Arsenalu wczoraj byłem za… Tottenhamem, bo jakoś „duch Gunners” nakazuje mi dopingować w myśl zasady „niech wygra ten, kto też potrafi grać pięknie”. Bardzo się ze zwycięstwa Spurs ucieszyłem i nie mam zamiaru go deprecjonować podobnymi do Twoich komentarzy.
Również kibicuję Spurs i również byłem wczoraj za Arsenalem. Wprawdzie tak bardzo nie cierpię Wengera i tej jego nieznośnej paplaniny to jednak zawsze trzymam kciuki za brytyjskie drużyny, no może poza ManU bo oni już dość wygrali 🙂 Kto wie może w tym roku Liga Mistrzów zostanie całkowicie zdominowana przez Premier League. Co do meczu, to na pewno mógł się podobać w przeciwieństwie do potyczki na San Siro. Pamiętać jednak należy iż Arsenal grał u siebie przeciwko Barcelonie, więc nie było innego wyjścia. Myślę że w rewanżu wcale nie musimy ekscytować się takim tempem i ofensywną grą. Arsenal zaimponował mi przede wszystkim sercem do gry i przygotowaniem fizycznym. Mam nadzieję, że kibice Kanonierów się nie obrażą jeśli napiszę iż to właśnie tego serducha brakuje im w lidze o czym przekonują niejednokrotnie straty pewnych punktów i niesamowite rozkojarzenie. Bardzo żałuję iż tuż przed golem Messiego, Fabregas nie wykorzystał tej setki. Może gdyby wtedy padła bramka, raczej kiepsko jeśli chodzi o wykończenie akcji dysponowana Barcelona nie strzeliła by anie jednej bramki co miałoby kolosalne znaczenie przed rewanżem. Wydaje mi się, że to właśnie Fabregas był wczoraj chyba najsłabszym zawodnikiem Arsenalu, często podejmował złe decyzje jednak nie zagrał tragicznie. Podobały mi się wasze skrzydła, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić iż zarówno Spurs jak i Arsenal dysponują najlepszymi skrzydłowymi w Europie. Wasze kontrataki były zabójcze, rzeczywiście kapitalnie grał Wilshere (choć w pierwszych dwudziestu minutach nie ustrzegł się kilku bardzo niebezpiecznych strat) i wcale nie jesteście bez szans na Camp Nou! Myślę że to będzie zupełnie inny mecz niż przed rokiem i po cichu węszę sensację. Mam nadzieję, że wam się uda! Powodzenia! Za was wczorajszy mecz już należy się wam szacunek.
Nie traktuj moich słów jako celowego deprecjonowania osiągnięcia Arsenalu. Po prostu uważam, że Gunners to słabsza drużyna od Barcy, no bo lepszej na świecie nie ma. Zwycięstwo jest więc wspaniałym rezultatem, ale ciężkim do obrony w rewanżu. Niemniej jednak życzę powodzenia.Przecież nie napisałem, że Spurs dominowali. A czy to, że Tottenham wygrał trochę szczęśliwie, zmienia cokolwiek w ocenie zwycięstwa Arsenalu?
Szanowny Panie,z lubością stosuje Pan w swoich felietonach krwiste /”bloody”/słowa /np. „Cholerne United”, w tym felietonie” „chrzanić”,”olewać”/, chyba z nadzieją, że teksty -dzięki wulgaryzmom- będą bardziej realistyczne, przekonujące, perswazyjne.Tak, krwisty charakter piłkarzy i kibiców zmusza ich do rzucania słów jeszcze bardziej dosadnych. Myślę, że ma Pan jużlistę najbardziej krwistych wyrażeń kibiców, które uczynią każdy następny felieton zaskakująco realistycznym i przekonującym.
Dzięki za tę uwagę. Będę o niej pamiętał przy następnych wpisach (co nie znaczy, że zaczną spływać krwią).
Szanowny Panie , dziękuję za satsfakcjonującą mnie odpowiedż i cieszę się, że zgadza się Pan,że verba non sunt verbera, a poza tym 'verba nullo pretio emuntur’.Z najlepszymi myślami – J.G.
Zgadzam się w 100% z kolegą Youth86. Absolutnie na blogu Pana Michała nie dostrzegam jakiegoś problemu z nadmiernym posługiwaniem się wulgaryzmami itp. Nie wiem jak inni, ale ja każdy wpis czytam jednym tchem, a między innymi używany język i stylistyka sprawiają, że dla mnie to zdecydowanie blog numer 1 jeśli chodzi o PL.
Nie zgodzę się- felietony Pana Michała napisane są jedną z najlepszych polszczyzn w szeroko pojętym internecie zalewanym manią skrótowości i nowomowy naszych czasów. Czyta się je przyjemnie- nie tylko dzięki tematyce, ale również (zwłaszcza) za sprawą języka. Czapki z głów… tendencja, o której piszesz po pierwsze nie razi, po drugie jest prawie niezauważalna.
Tak, ta tendencja jest niezauważalna dla kogoś, kto przebywa w takim towarzystwie, w którymkażde zdanie zawiera kilka wulgaryzmów. Consuetudo est altera natura …
Hmmm, nie uważam, że jakiekolwiek przyzwyczajenie do wulgaryzmów jest moją drugą naturą, skoro jednak wie Pan lepiej ode mnie nie będę polemizował…Cieszę się, że zna Pan wspaniały język łaciński- jestem pełen podziwu. Osób z klasycznym wykształceniem, szczególnie w naszych, jakże chamskich i wulgarnych czasach, jest już niestety jak na lekarstwoZ wyrazami szacunku
niech Pan przemyśli problem nadużywania nieprzyzwoitych słów, przecież pisze Pan nie w brukowcuczy innym tego rodzaju piśmie, ale w elitarnym – tak uważam od kilkudziesięciu lat – „Tygodniku Powszechnym”,do tego tygodniku katolickim!
Nie zgodzę się z jednym. I to z rzeczą, która dla mnie jest fundamentalna – Barcelona Barceloną, ale na pewno nie jest jej klonem (czy podróbką) Arsenal. Bo to Arsene Wenger był prekursorem takiego stylu gry, nie Van Gaal, Rexach czy Rijkaard. Dla mnie to raczej Barcelona jest kopią Arsenalu Wengera.
hehe, a wiesz, że przed Wengerem było życie na planecie. Przeczytaj wpis Michała raz jeszcze, odszukaj tam nazwisko Cruyff i powinno się rozjaśnić. Chciałem żeby Arsenal wygrał i co z tym fantem teraz począć?
Fajna notka… ale Panie Michale… ja tak tylko czekam i czekam, aż napisze Pan, albo chociaż wspomni coś o niejakim Garym Nevillu, który rozegrał zdaje się, kilka spotkań dla Man United i Anglii.Ja wiem, że Nev to nie kogut, żeby mu laurkę osobną tworzyć, ale może chociaż parę zdań podsumowujących jego całkiem udaną karierę?Co do Barcy, mam wrażenie, że ten zespół zbyt łatwo spoczywa na laurach gdy prowadzi i dominuje rywala po 1 połowie. Już, któryś raz zaobserwowałem to zjawisko na przestrzeni ostatnich 2-3 sezonów…
Czy wam, fanom MU, coś na głowę spadło? Rozumiem, że jest was ileś tam milionów na facebooku czy innym twiterze, ale litości, dajcie choć chwile pożyć czymś innym niż MU. Alasz co prawda dziś trochę przystopował, ale to pewnie cisza przed burzą.
Może kolega popełnił małe faux pas, domagając się wzmianki o United gdy dwa landyńskie kluby przeżywają chwile sławy, ale Nev troche w angielskiej kopanej osiągnął, i ze dwa małe zdania mu się należą. A przynajmniej ja tak rozumiem wpis erictheking87
Ja nie mam nic przeciwko wzmiankom o GN. Problem zaczyna być wtedy, gdy każdą notkę sprowadzimy do United, a tak czasem to wygląda.
Jestem daleki od chcenia sprowadzania każdej notki do Man United. Szczerze mówiąc, nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy zamiast o United mogli poczytać o jakichś ciekawych wydarzeniach z Championship albo League One (pewnie Cię to zdziwi, ale właśnie sądzę).Co do Nevilla, to tak jak Dezyderiusz zrozumiał – chodzi po prostu o to, że gość biegał przez 20 lat po boiskach Premiership i z uwagi na to parę zdań Pan Michał mógłby o nim napisać.Wierz mi na słowo mewstg.blox.pl, że gdyby np. Tony Adams wczoraj zakończył karierę, dokładnie tak samo prosiłbym o jakiś artykuł mu poświęcony.
Taka jeszcze dygresja co do wczorajszego meczu, był taki moment gdy villa starał się przedrzeć tuz przy lini końcowe, chyba koscielny go powstrzymał ale villa próbował jeszcze wyłuskać piłke i to on jako ostatni ja dotknoł. Zawodnicy Arsenalu wiedzieli że gre wznowi bramkarz, barcelony też, inne zdania był dodatkowy arbiter, który przez był jakies centymetry od zdarzenia i ku zdziwieniu wszystkich dał rzut rożny. Doprawdy, co za idiotyczny pomysł z tymi dodatkowymi arbitrami którzy albo nic nie wnoszą (wersja optymistyczna) albo jeszcze popełniają błędy (realistyczna).
To wyobraź sobie, co by było, gdyby decydował jakiś koleś za monitorem 🙂
piłka odbiła się od Kościelnego, widać przy zwolnionym tempie.
SENSACJA: Jonathan Woodgate i Michael Owen kontuzjowani! Jak nigdy XD
A ja powiem inaczej, może nie jestem jakimś specjalistą ale widziałem że siłą Arsenalu były nie te pum-pum tylko szybkie przebojowe rajdy i długie podania. Może tego nie było zbyt wiele ale po rajdzie Nasriego padł gol a po tym z początku meczu Walcotta mógł paść. Po długim podaniu też padł gol. Oczywiście to wszystko prawda z tym ze myślenie na boisku jest ważne, że trzeba wiedzieć gdzie się zagra zanim dostanie się piłkę. Ale ja byłbym ostrożny w porównywaniu Arsenalu do Barcelony bo według mnie ich siła tkwi gdzie indziej. The Gunners to jednak Angielski zespół i to czym wygrywają jest Angielskie). Chodzi mi o długie podania i te rajdy. Chce jeszcze powiedzieć… tzn. było kilka piłek ze strony Arsenalu do nikogo. Mało ale się zdarzało. To wyglądało tak jakby Arsenal grał według wyćwiczonych schematów. Chodzi mi o to że oni nie zastanawiają się do kogo by tu zagrać tylko zagrywają na pamięć bo wiedzą że tam będzie ich kolega. Ale to tylko takie moje spostrzeżenie nie musi ono być wiążące gdyż te niecelne podania mogły wyniknąć z błędu. Ciekawa w grze Arsenalu była brutalność i nieustępliwość. Song chyba specjalnie na początku grał tak ostro żeby pokazać Inieście i Xaviemu że on tam jest i niech wiedzą co ich czeka jeśli wejdą na jego teren. Wenger kazał swoim chłopakom pilnować skrzydeł. Xavi dosyć często rozrzuca tam piłki żeby rozciągnąć obronę rywali, wtedy w środku robi się luz i przy zgraniu w pole karne pada dużo goli. Często skrzydłowi(szczególnie Messi) sami schodzą do środka i kończą sprawę. Teraz skrzydłowi obrończy Angielskiej drużyny należycie wykonali swoją pracę a przy stracie Arsenal momentalnie zgęszczał pole pod bramką. Często się robił kocioł pod bramką ale to chyba bardziej przeszkadzało Barcelonie niż Szczęsnemu.
Zaczynam uważać że barcelona boi się prędkości, jeśli przy tym ich pressingu (warto zwrócić uwagę że praktycznie zawsze z anglikami czyli z najlepszymi maja siły na 60 minut, potem juz jest sporo gorzej) będziesz w stanie podać na wolne pole do kogoś szybkiego mają problemy. Natomiast kuriozum sytuacji jest to że oni mogą mieć tak wąska kadrę bo co tydzień grają z januszami, którzy i tak mają tak dziurawa obronę (espanyol z realem, mecz przy którym cały czas sie śmiałem) że spokojnie wygrają. Nie tracą energii w takich ilościach jak Anglicy w swojej lidze. Weźmy takiego messiego, nigdy nie strzelił gola na angielskiej ziemi, czyli jego strzelanie w hiszpani w dużej mierze wiąże sie z poziomem tej ligi. Dominacja w bardzo słabej lidze buduje trochę ich mit. To jest dobry zespół, ale bajka jest że najlepszy w historii. Wygrali LM 1 raz i to jeszcze dzięki wydrukowaniu meczu przez ovrebo na SB. Ten mecz pozwoli Arsenalowi uwierzyć że potrafią, a to jest już 50% sukcesu. Nie postawiłbym pieniędzy na wygrana Barcelony w LM w tym sezonie, jest paru specjalistów którzy cos wymyślą gdy przyjdzie sie z nimi zmierzyć, Sir Alex po porażce w finale powiedział że całe wakacje oglądał ten mecz, raz po raz i wie jak ich pokonać. Z jednej strony chciałbym to zobaczyć z drugiej wole mieć 4 angielskie kluby w ćwierćfinale.
Jestem za!!! Angielskimi półfinałami. Masz jakiś pomysł na losowanie?? Mała ustawka??
No my juz jesteśmy ustawienie, więc drugi mecz siłą rzeczy też 😀
Sir Alex wiedział jak pokonać Barcelonę bo dwa tygodnie wcześniej zrobił to Hiddink… tyle że sędzia wydrukował mecz jak sam napisałeś. Ferguson był jednak przekorny i myślał że on zrobi to lepiej i w ładniejszy sposób, po swojemu. teraz pytanie czy chce pokonać Barce sposobem Hiddinka czy może ma jakiś swój własny którym nas zaszokuje. myślę że tamta Barcelona była jednak silniejsza. Bo młodsza, szybsza, i z motywacją żeby potwierdzić swoją supremację, żeby pokazać że baz Ronaldinho też mogą, że Messi jest lepszy. Teraz mają już wszystko i grają trochę tak nonszalancko, jakby im się coś należało, trudno mi to podeprzeć jakimiś faktami, to jest takie moje odczucie. Piję do tego że Manchester mógłby ograć Barcelonę swoim stylem bez nowego super planu.
A pamiętasz jak Barcelona biegała rok temu? Myślę, że motywacji czy szybkości to im jeszcze nie brakuje-średnia wieku zespołu to chyba tylko 26 lat. Nie jesteście widzę świadomi pewnego faktu. Barcelona rok w rok pod Guardiolą zalicza kiepski luty. Pep zakłada, że jest to czas na ponowne podładowanie baterii aby zespół był gotów na najważniejsze spotkania w dalszej części sezonu.
No nie wiem nie wiem, jak z ta motywacją u nich. Fizycznie niemożliwym jest wygrywać każdy mecz w sezonie. Po drugie, mimo wszystko w meczach z mało znanymi rywalami widać było w ich grze nonszalancję graniczącą z olewaniem. Na Emirates popełnili te same błędy, co w zeszłym roku – wyszli na prowadzenie, a potem spuścili z tonu. Zadziwiające podobieństwa w przebiegu tych dwóch meczy – początek to dominacja Barcy (choć nie tak wyraźna jak w 11 mesięcy temu), wyjście na prowadzenie, a potem rozluźnienie w szeregach Barcy, wejścia Walcotta (wtedy z ławki) rozrywające boki Katalończyków, i w końcu AFC strzela gole.Nie umniejszam nic z zasług Arsenalu – rozegrali zaiste wielki mecz, i chwała im za to – ale przyznać trzeba, że GDYBY zawodnicy Barcy nie odpuścili po 60 minucie, mecz mógłby się inaczej skończyć.
Odpuścili piszesz, dla mnie oddychali rękawami. Oni byli pieruńsko zmeczeni po tym meczu, nie uważam że mogli grac tak jak na początku przez 90 minut.
Po części zgodzę się z Alaszem po części z Tobą. Oni nie olewają, lecz zaczynają się rozluźniać i bawić w dziada, co jak powiedział sam Xavi, sprawia im radochę. Jednak potem kiedy zaczęły się robić problemy nie mieli już sił mentalnych i fizycznych, żeby obraz gry diametralnie zmienić.
Ja zaobserwowałem, że Barca często po świetnej 1 połowie, w której pokazuje rywalowi, że dzielą ich lata świetlne, najnormalniej w świecie w 2 części gry wychodzi albo rozluźniona, albo nieskoncentrowana, albo po prostu lekceważąca przeciwnika.Bo był to kolejny mecz na przestrzeni ostatnich 2-3 sezonów kiedy barcelończycy po fantastycznie rozegranych pierwszych 45minutach, napytali sobie biedy w drugiej połówce spotkania.Takie granie na pół gwizdka, czy lekceważenie przeciwnika, owszem, może przejdzie w Hiszpanii, gdzie drużyny klękają i tylko proszą o mniejszy wymiar kary, ale nie z angielskim klubem wychowanym na zasadach mówiących, że zawsze gramy do końca, nawet jeśli przegrywamy 3-0…
A tutaj sam robisz to, czego tak nie lubisz-rozstrzygasz bezspornie czyjąś wyższość. Piszesz, że Messi nie jest tak dobry jak się wydaje, bo nie grał w Anglii, czyli jedynej lidze świata gdzie grają poważni zawodnicy. W kwestii jego budowy, która rzekomo uczyniłaby z niego gracza ławkowego na wyspach, to chciałem jedynie podać przykład Davida Silvy od którego Messi jest znacznie lepiej zbudowany i lepiej stoi na nogach.Ok-liga hiszpańska jest słabsza od angielskiej, każda jest. Ma to też drugą stronę medalu, o czym moim zdaniem mogliśmy się wczoraj po części przekonać. Kiedy Barca nie jest w optymalnej formie, to trudniej jest jej wejść na najwyższe obroty. Są przyzwyczajeni do wygrywania na spokojnie i to na pewno nie jest dla nich ułatwieniem.Jednak akurat angielskie obrony nie są jakimiś tworami ze stali. Proszę bardzo, z ostatniego tygodnia :http://www.101greatgoals.com/videodisplay/birmingham-newcastle-8508040/Obrona Birmingham powolna jak przeładowany wół,http://www.101greatgoals.com/videodisplay/manchester-united-manchester-city-premier-league-february-2011-8477884/Przy pierwszej bramce obrona kompletnie pogubiona, przy drugiej bardzo łatwo zgubione krycie. Tylko gol Rooneya nie jest obarczony jakimś wielkim błędem obrony-to był błysk geniuszu. Jednak właśnie tak wygląda futbol-90% goli pada po błędach obrony i tylko 10% jest dziełem geniuszu, więc błędy obrońcy popełniają wszędzie. I tu może się nie zgodzisz, ale moim zdaniem geniuszu najwięcej mają w Katalonii.
Co do tych błędów obrony, jasne że aby padł gol musi być błąd w teorii nawet bramka rooneya, Zabaleta powinien zapobiec dośrodkowaniu. Wszystkie obrony tracą gole, wszystkie zatem popełniają błędy.Jako że jestem chory i mam wyjątkowo czas to oglądam nawet „lige” hiszpańską. Zobacz sobie mecz espanyol-real. Tam w obronie nie było błędów, tam nie było obrony. Jacyś ludzie biegali za tymi w białych koszulkach, tfu, żeby jeszcze za nimi, biegli w tym samym kierunku. 3 Obrońców, sam jeden adebayor (gdyby on wykorzystał te setki…) ronaldo podaje i gdzie oni są? Wszędzie tylko nie przy adebayorze. Mecz, do oglądania był naprawdę świetny, ale taki jak american pie, dobrze sie bawisz tylko że tutaj głupota przebija głupotę. Ronaldo strzela więcej goli niz w MU, postępu nie zrobił, a pomocników ma słabszych, czyli prosta droga dedukcji wychodzi ze rywale słabi.Gol city to fart, trudny strzał, był obok smalling, który nie leci w światło bramki odbija się od pleców i wpada do bramki. Tyle. Pierwsza bramka to indywidualny błąd zabalety. To jest niesamowity kontrast z tym co sie dzieje w Hiszpanii.
Pewnie, że obrońcy hiszpańscy są słabsi-liga jest słabsza. Jednak to co Ty przytaczasz, to korespondencyjne porównanie, nie dające się w żaden sposób sprawdzić. Bo dlaczego wiecznie zawodzące w lidze Atletico potrafiło ograć Liverpool i Fulham? Ja postrzegam to(gigantyczną czasem różnicę widoczną w meczach z Barcą i Realem) jako kwestię motywacyjną. Przynajmniej połowa gry siedzi w głowach.
Racja, jesli chcemy na poważnie dyskutować kwestie wyższości obrońców angielskich nad hiszpańskimi, powinnismy ograniczyć sie do starć klubów angielskich z hiszpańskimi. Czyli do meczy Realu z Liverpoolem (0-1 i 4-0 jeśli dobrze pamiętam), CFC z Barceloną, ale czy na tej podstawie można kategoryzować całość ligi? Wg mnie, nie za bardzo.
Dlatego ja poruszam temat drużyn drugiej linii. Dwumecz Liverpoolu z Realem był dawno, nie wiem czy można aktualnie traktować to jako oddające jakąś rzeczywistość. Atletico, Liverpool czy Fulham nie są ścisłą czołówką na dziś i dlatego taki przykład wyciągnąłem. I w żadnym wypadku po to, by twierdzić, że hiszpańscy obrońcy są lepsi, bo tak wcale nie uważam. Zależy mi na tym, żeby pokazać, że mecze Barcy czy Realu z resztą w lidze hiszpańskiej, nie są wykładnikiem ich umiejętności czy możliwości piłkarskich, a tego z jaką mentalnością podchodzą do takich starć.
Powinienem był „podwiesić” sie pod posta Alasza, bo mam podobne zdanie w kwestii obrony w LL do Ciebie. I tak ogólnie, to nie chciałbym oglądać drużyn broniących się „idealnie” – bez bramek nie ma frajdy, czy ktokolwiek lubi bezbramkowe remisy?Taka idealnie szczelna obrona to mi się kojarzy z „grą” Interu na Camp Nou po czerwonej dla Motty. Za Barceloną nie szaleję, ale więcej takich meczy oglądać sobie nie życzę.
Pozwolę się dołączyć do dyskusji – jak Stecu kiedyś trafnie zauważył na swoim blogu – problemem PD jest nie słaba jakość pozostałych drużyn, ale ich mentalność. Drużyny hiszpańskie sprawiają wrażenie zespołów klękających przed wielką barcą i realem i proszących o jak najmniejszy wymiar kary.Uważam, że jest to po prostu kwestia psychiki, i tego w jaki sposób nawet nie piłkarsko, ale mentalnie real z barca zdominowały PD.Co do meczu Atletico-Fulham, to można spojrzeć na to z innej strony – porównajmy wartość ($) obu drużyn i wyjdzie nam, że opływające w kasę atletico ledwo, ledwo poradziło sobie z fulham, które możliwościami daleko w tyle było za atletico.
A Liverpool ? Ta ekipa kasy trochę chyba ma no i graczy – reprezentantów między innymi Angli. Jakoś od 2 lat angielskie kluby pozostają bez sukcesu w europejskich pucharach
Dwa lata temu Barca pokonała angielski klub, w półfinale grały 3 angielskie drużyny. Od 2006 roku co najmniej 2 angielskie zespoły były w półfinale. Zaiste, strasznie marnie wiodło się angielskim klubom do ostatniego sezonu….
Ja nie powiedziałem, że marnie sie wiodło angielskim klubom, odnoszę wrażenie, że fani tej ligij przez swe zaślepienie ( sory ale chyba tak to musimy nazwać ) nie czytają ze zrozumieniem ale idąc tą drogą licytacji to małe zapytanie – ile angielskich klubów grało w zeszłym sezonie w półfinale LM ? Fakty są faktami a te są takie, że angielskie kluby nie wygrały przez 2 lata ani LM ani LE i tyle.
> nie czytają ze zrozumieniem ale idąc tą drogą licytacji toTy to juz dałeś mi pokaz czytania ze zrozumienia wcześniej gdy ci odpisałem ap ropo wyimaginowanej pomocy sędziów, ten argument w twoich ustach jest śmieszny> małe zapytanie – ile angielskich klubów grało w zeszłym> sezonie w półfinale LM ? Fakty są faktami a te są takie,> że angielskie kluby nie wygrały przez 2 lata ani LM ani LE> i tyle.LE-masz pojecie jak traktuje sie w angli te rozgrywki? nizej od ligi nizej od pucharu niej od carling cup, to jest puchar rezerw, jedynie hodgson bawił się w to a i tak spoczynku kibice mieli mu za złe że przemęcza graczy nie istotnym pucharkiem. Są rożni kibice, z bandziorem czystą przyjemnością była wymiana zdań ale są też tacy jak ty a po tym co widzę w komentarzach „w polu karnym” wiem że należysz do większości.
Koleg spokojnie …. to tylko piłka. A na koniec takie małe pytanie – dlaczego po dodpadnięci w fazie grupowej LM Benitez i zawodnicy Liverpoolu opoowiadali, że chcą zmazać plamę wygraniem LE ? Kłamali ? A do tego doskonale pamiętam skład Liverpoolu z 2 – meczu z Atletico i jeśli to były rezerwy to zgadzam się tobą. pzdr
Nie kieruje mną zaślepienie, chciałem tylko zaznaczyć, że Twoje postawienie sprawy jest nie pełne.
Finaly LM od 2005 roku:2005 Anglia Liverpool F.C. – Włochy AC Milan 3:3 (0:3, 3:3, 3:3),po dogrywce, karne 3:22006 Hiszpania FC Barcelona – Anglia Arsenal F.C. 2:1 (0:1)2007 Włochy AC Milan – Anglia Liverpool F.C. 2:1 (1:0)2008 Anglia Manchester United F.C. – Anglia Chelsea Londyn 1:1 (1:1, 1:1, 1:1), karne 6:52009 Hiszpania FC Barcelona – Anglia Manchester United F.C. 2:0 (1:0)2010 Włochy Inter Mediolan – Niemcy Bayern Monachium 2:0 (1:0)Pytanie – jaka liga zdominowala te rozgrywki na przestrzeni ostatnich 6 lat? Co ciekawe, w finalach byly az 4 rozne kluby z PL. A jeszcze ciekawsze, ze w Hiszpanii poza Barcelona nie ma zycia.
Ciekawi mnie ostatnio sprawa polskiej publicystyki i dziennikarstwa . Otóż kibice Barcelony, tak jak każdego innego klubu, są wszędzie na świecie. Ale żeby komentator sportowy(z racji zawodu bezstronny) był w stanie 90 minut mówić o stylu barcelońskim i boskości Messiego ?. A w studiu nie lepiej- jedyne opinie to : słabość Barcelony, ona to przegrała, nie Arsenal wygrał, Wojtek wygrał mecz, co powiesz, co powiesz Maćku. Żenada. Jedynie na Canal + w Polsce da się słuchać komentatorów
Bardzo ciekawy temat, ja pozwolę sobie go rozszerzyć, nie wiem jak Ty ale ja jak czytam prase sportowa napisana, jak przypuszczam, przez dziennikarzy sportowych którzy z racji zawodu powinni to i owo wiedzieć, mam uczucie pustki. W znakomitej większości opisują oni wydarzenia które miały miejsce w meczu (jeszcze żeby choć to było dobre, niekiedy jestem przekonany ze oni meczu nie oglądali). Ja mecz widziałem wiec poco mi informacja ze x strzelił, wiem to przecież widziałem. W prasie brytyjskiej mamy takiego Martina Samuela-mój osobisty ulubieniec, Henryego Winter’a no i paru innych którzy zwracają uwagę na pewne rzeczy, wyciągają wnioski, cokolwiek, ale nie piszą prostej relacji ze spotkania.To co najbardziej mnie jednak irytuje to kompletny brak wiedzy, oglądasz sobie n sport i to co oni tam mówią to przekracza ludzkie pojęcie. To jest ich praca, ich obowiązkiem jest znanie zawodników i to nawet rezerwowych.Sytuacja jest dramatyczna, nie zanosi sie na poprawę, ale czego ja wymagam w kraju gdzie brak kompetencji jest widoczny na każdym kroku. Wydaje mi sie że nabór do tej stacji wyglądał tak-idzie ktoś ulicą więc spytali czy chce komentować, zgodził się wiec dali mu umowę.Byc może problem tkwi w edukacji, w końcu nie kto inny jak mój własny brat chciał sobie skończyć studia które nie będą wymagały od niego pracy ani tez czasu. Poszedł na dziennikarstwo na UW, dzienne oczywiście i skończył bez najmniejszych oporów.
Prasa to podobny przykład niekoniecznie taki sam. To, co się pisze jest bardziej subiektywne i w związku z tym łatwiej jest przedstawić mecz, inaczej niż go widzi osoba czytająca. W prasie polskiej mam bardzo często wrażenia zupełnie inne od autora. Oczywiście bardzo często też jest tak, że autor tekstu meczu, o którym pisał, nie obejrzał. Powodów jest multumTo samo jeśli chodzi o telewizję. Powodów dlaczego poziom komentatorstwa jest niski, jest bardzo dużo. Nawet prosta formuła komentator + ekspert w Polsce nie ma przełożenia, a wydaje się do zrealizowania bardzo łatwa. Na przykład w Polsacie jest Borek, w miarę dobrze mówi. Ale obok niego siedzi Kołtoń, który ani nie ma nic ciekawego do powodzenia, ani nie wie jak.
Ad polscy komentatorzy sportowi – powiem tylko tyle, że absolutnie rozbił mnie komentator, który podczas meczu LM Manchesteru United pomylił Scholesa (taki mały, blady, z rudą łysiejącą powoli czupryną) z – uwaga, uwaga – Andersonem (też mały, też pomocnik i koniec podobieństw) Zaraz za nim (to chyba był Szpakowski 😛 ) plasuje się Michał Pol z jego „ChicharINHO”.Zrozumiałbym takie lapsusy, gdyby dotyczyły zespołów z Afryki, Ameryki Północnej albo Antaktydy, ale nie w przyadku jednego z najbardziej rozpoznawalnych klubów świata!Ad prasa pisana – moim zdaniem, dziennikarstwo powinno dotyczyć życia szarych ludzi, spraw lokalnych. Im bardziej się od tego oddalamy, tym bardziej rozmywa się linia charakterystyczna dla danego dziennikarza a wchodzimy w ogólniki, pisane pod kątem trafienia do szerokiego odbiorcy (zasada ogólna, widze to w pisaniu o piłce, ale też np. o sposobie opisywania obrad Parlamentu)A czego się spodziewać od jedno-dwu stronnicowych podsumowań wieczorów LM w gazetach typu Metro?
Juz abstrahujac od tej pseudofachowosci ludzi z nsportu, czy oni nie mogliby nie skreslac, dyskryminowac futbolu wywodzacego sie z krajow ubozszych w pilkarskie tradycje? Irytuje mnie to strasznie, porazke Romy z Szachtarem tez uznano za sensacje, choc Szachtar duuuzo lepiej wyglada i na papierze i w szatni. W C+ z tym komentarzem jest roznie, taki Orlowski zajmujacy sie La Liga ma duze problemy z zachowaniem obiektywnosci, srednio na meczu Barsy nawija o Blaugranie przez 80 minut, gdy idzie mecz Realu poswieca Barcelonie jakas polowe meczu, ja rozumiem ze druzyna wszechczasow itd. ale trzeba znac umiar. Smiesznym przpadkiem jest Milko komentujacy Serie A, ten facet nie potrafi najwyrazniej czytac, przekreca nazwiska notorycznie, pilkarz o nazwisku Andujar, to u niego Andahur, nie ogladam zbyt czesto serie a, ale ostatnie mialem okazje zobaczyc mecz miedzy Viola a Interem no i pan MIlko znow sobie nie poradzil, caly mecz wymawiac nazwisko Ljajicia, jako Ljajczic, w pewnym momencie drugi komentator powiedzial Ljajic, Milko na moment sie zreflektowal i w nastepnej akcji wymowil nazwisko poprawnie, ale potem znow wrocil „Ljajczic”.
Glosujmy….Alasz na komentatora !!! kto za ??
Jeden z wielu moich talentów, obawiam sie tylko że nie sprostali by moim warunkom finansowym 😀
Cokolwiek by się nie stało na Camp Nou, środa faktycznie już przeszła do historii. Barcelona po raz kolejny zawodzi w Anglii i nie można tu mówić o przypadku (choć dla niektórych każde jej potknięcie to zwykły pech i splot fatalnych okoliczności). A odnośnie fragmentów o liczbie podań, których wymiana powinna zapewniać trzy punkty / awans, pozwolę sobie zaprosić do dyskusji tutaj: http://blog.mufc.pl/artykuly/264/dzieci-wengera-smialy-zatrzymac-potege/
Jak dla mnie to ten mecz przegrał Barcelonie Guardiola który od 67 minuty nakazał bronić wyniku zdejmując najlepszego napastnika Ville ,a w zamian posyłając na boisko przeciętnego defensywnego Keitę co natychmiast wykorzystał Wenger błyskawicznie robiąc zmianę odwrotną tzn Arszawin za Songa co było decydujące.Pozatym w ciągu dwóch poprzednich sezonów Barcelona nie wygrała ani jednego meczu wyjazdowego w fazie pucharowej LM(odpowiednio 5 remisów i porażka + teraz kolejna),pamiętam np. jak szczęśliwie nie przegrała pierwszego meczu ze Stuttgartem który był stroną częściej strzelającą i atakującą(myślę,że to częściowo wynika z faktu iż w pucharowych dwumeczach o stawkę grają taktycznie tzn z nastawieniem takim: u siebie wygrana ,a na wyjeździe spoko będzie remis)Jeszcze taka sprawa,że od 6 lat LM wygrywają kolejno:anglicy,hiszpanie,włosi,anglicy,hiszpanie,włosi …wychodzi,że w tym roku ponownie anglicy
Właśnie patrzę na męczarnie Chelsea Everton. Kurna, co się stało z tą mocą Bluesmanów? Myślami są już przy LM i meczu z Kopenhagą? Oj może być obciach z taką grą, i to straszny …
Oni sie nie oszczędzają, graja tyle na ile ich w tej chwili stać, czyli niewiele. Wynik cieszy mnie z tej prostej przyczyny że nie trzeba będzie znowu odwlekać meczu na SB, a ja wbrew temu co mówi John Terry nie uważam ze smerfy zdobędą 6 pkt w meczach z diabłami. 2.12 w totmixie że kopenhaga nie przegra meczu u siebie i uwaga uwaga 5.40! za jej zwycięstwo, namówili mnie.Dziś wieczorem czerwone diabły kontra czerwone diabły, u gospodarzy szykuja sie debiuty najzdolniejszych z młodzieży, takich jak paul pogba czy ravel morrison. Będzie ciekawie.
Niestety Morrisona nie ma, ehh jak patrze na ta „zdolna mlodzierz” w osobach Bebe, Obertana czy Gibsona, to nasuwa mi sie jedno pytanie, skad sie oni w ogole wzieli w takim klubie jak MU?
Gibson o obertan to jest prawda, ale na bebe to poczekajmy, alex po zakupie mówił ze minimum rok muszą nad nim popracować a miał pare niezłych akcji jak gol zw LM czy gol z wolves. Bracia da silva smalling hernandez i wielu innych, ja w angli lepszych młodych na tych pozycjach nie widzę. Jest jeszcze cleverley macheda, anderson wspomniany morrison pogba, jest evans który ma słbszy sezon ale pamietajmy jak on potrafił grać, real proponował za niego 20 mln, choć ci akurat za pepe dali 30…. Ostatnio osłabiona akademia wygrała 6-1 z tą z city. Jest tego naprawdę dużo, jak 2-3 sie uda bedzie wspaniale. Wex pod uwagę że oni w takim zestawieniu graja po raz 1 i pewnie ostatni. Rozkręcają się pewnie i tak 4 sie skończy najmniej.Z gibsonem to jest jednak o tyle dziwne że każdy kibic uważa że jest on słaby (jedno fenomenale podanie tuz przed golem do hernandeza, on tak chciał czy mu zeszło?), ale takie osoby jak trapattoni czy ferguson sie na niego uparli. Dziwne.
No trzeba przyznać, po prostu Crawley zostało zmiecione …..
Żenada, potykali sie o własne nogi, dosłownie.
Prosze cie, nawet nie porownuj Evans do Pepego, Irlandczyk nie dosrasta do piet Portugalczykowi, do Pepego przypieto dwie debilne latki, raz ze typowy przeplacony obronca z Liga Sagres ( zwlaszcza Stec glosi ta teorie wyjatkowo dumnie), dwa ze to brutal, a nie pilkarz , ktory przeszedl sie po napastniku Getafe. To bzdura, kibicuje Tottenhamowi i gdyby ktos mi zaproponowal za 30 mln Pepego, wzialbym go z pocalowaniem reki, to obronca z najwyzszej polki. Kilka lat temu zderzylem sie z plotka o rzekomym zainteresowaniu Evansem ze strony Barsy i Realu, ale zrodlem tej plotki byla jakas angielska bulwarowka, a juz w oferte 20-mln na pewno nie uwierze, btw Irlandczyk w zadnym momencie swojej kariery nawet nie byla wart podobnych pieniedzy. Mowisz ze nie widzisz lepszych pilkarzy niz bracia da Silva, Smalling czy Hernandez w PL, w podobnym wieku na identycznych pozycjach. Sturridge, Hoilett, Kakuta czy Pacheco od Hernandeza wcale gorsi nie sa, poprostu ich sytuacje w klubach nie pozwalaja na rozwoj na odpowiedni rozwoj ich talentow, IMO Hernandez jest zawodnikiem dobrym, ale o potencjale mniejszym niz kazdy z wymienionych przeze mnie graczy. Smalling jest niezly, ale na jego pozycji moga grac chocby Phil Jones, Jeffrey Bruma, Richards czy James TOmkins, zaden z nich wcale od Chrisa nie odstaje. Bracia da Silva to wysoka polka i faktycznie ciezko znalezc bardziej utalentowanych od nich bocznych obroncow, Kieran Gibbs marnuje swoj talent przez kontuzje i slepa wiare Wengera w Clichy’ego, ale jest to obronca o ogromnym talencie, sa tez niezli Kelly i van Aanholt, no i przede wszystkim Kyle Walker, nie moge sie doczekac jego wystepow na WHL, chlopak ma papiery na swiatowa czolowke na swojej pozycji, musi sie jeszcze troche poprawic w obronie, ale od Huttona i Corluki juz w tym momencie jest lepszy. Jesli chodzi o Gibsona, coz Trapattoni to nie ma wielkiego wyboru jesli chodzi o srodkowych pomocnikow, w zasadzie jest tam tylko jeden klasowy pilkarz – James McCarthy, Ferguson stawia na Irlandczyka bo … ma poprostu takie skrzywienie, ten facet lubi stawiac na walecznych i solidnych, ale przecietnych umiejetnosciami zawodnikow z krajow okoloangielskich, jak chocby Fletcher czy O’Shea.
Ja fletchera przeciętnym nigdy bym nie nazwał, w wyspach ostatnimi czasy jak weźmiesz 2 czy 3 sezony lepszych nie było (essien sie leczy). Ja w evansa wierze bo pare razy pokazał ma wielki potencjał, grał naprawdę rewelacyjnie w zeszłym roku.
Ja napisalem ze Fletcher ma przecietne umiejetnosci, a nie ze jest przecietnym pilkarzem, charakterem duzo nadrabia, pilkarsko to sredniak. Mowisz ze nie ma w ostatnich 2-3 latach lepszego dm-a od Fletchera, ja z tym w ogole sie nie zgadzam, bedac kibicem Tottenhamu czy Evertonu nigdy bym nie zamienil Fellainiego czy Huddlestone’a na Szkota. Fletcher to ten typ pilkarza ktory w zadnym innym klubie z czuba tabeli PL by sie nie sprawdzil, MU ma swoja specyfike, dlatego tam sobie radzi.
Jak tak to sie zgadzam. Charakter to ważna sprawa, w przypadku neville’a to właśnie on pozwolił mu grac na takim poziomie, bo czystym piłkarskim talentem również nie grzeszył. Sa przypadki takie jak ronaldinho-talent piłkarski jest wielki, ale nie poparty cechzami charakteru, jak pracowitość wytrwałość, skrupulatność, no i nie przesadzę mówiąc że neville osiągnął więcej od brazylijczyka maja talent nieporównywalnie mniejszy.Samymi cechami wrodzonymi nie da sie zajść na szczyt.
Jeszcze co do pepe, mój kolega jest za realem, modli sie by perez nie przedłuzył kontraktu z pepe, który juz zszedł z wymaganiami z 6 mln na 4 mln za sezon, perez jednak stwierdził jasno że wiecej niz 3.5 mu płacić nie bedzie. Gość popełnia błedy, zbyt dużo, jest gorszy od gallasa czy kinga z cała pewnościa, wyzej i to sporo cenie dawsona. Także nie wiem po co byc go brał a juz napewno za 30 mln.Alex z tymi słabymi graczami wygrał wszystko co sie da, inni z „lepszymi” jak widać moga mu buty czyścic, a lepsi sa ci co wygrywają.
No to kolega chyba kibicuje Realowi z Zaragozy ew. z Sociedad, bo zaden szzanujacy sie kibic Realu Madryt nie bedzi chcial sie pozbyc Pepego. Wystarczy wejsc na forum Realu Madryt i poczytac opnie na temat Portugalczyka, by spostrzec ze oni tam wieksze zaufanie maja do Pepego niz do Carvalho. Ja podobnie, to Pepe jest liderem formacji obronnej, nie Carvalho czy Ramos, jedyny powod przeciw nowemu kontraktowi dla Portugalczyka to jego podatnosc na kontuzje. Zaden stoper obecnego Tottenhamu nei ma umiejetnosci na poziomie Pepego, kiedys King, moze w przyszlosci Kaboul, na ta chwile ZADEN.
To byście sie posprzeczali, on zachwala carvalho i gani pepe. Choc można powiedzieć ze jest do niego uprzedzony, bo zwala nań co sie da. Po meczu z barcelona go kompletnie skreślił. Z tym kontraktem z pepe jest jeszcze jedna istotna kwestia, otóż chodzi o osobe agenta-mendesa. Jest on agentem bodaj 6 graczy teraz i trenera realu. Perez jest niezadowolony ze ma aż tylu jego graczy, dlatego tak twardo negocjuje umowę. 3.5 mln i ani gorsza więcej. pepe już zjechał z 6 na 4, ciekawe czy zaakceptuje oferte, bo jeśli nie bedzie wolnym graczem co oczywiście poniekąd zagwarantuje mu wiesze pieniądze przy podpisywaniu kontraktu, jednak nie widze go w największych klubach.
United zagrało bardzo słabo, szczerze mówiąc wg. mnie najlepszy na boisku był właśnie Gibson. Asysta + powinny być dwie kolejne, bo jednym podaniem wypuścił najpierw Hernandeza sam na sam, a potem Fabio – a, że obaj zepsuli swoje sytuacje to już nie jego wina…Mam wrażenie, że Gibson to piłkarz który ma spory potencjał, a coś go blokuje – tzn. ma jakieś problemy z odblokowaniem się z poważniejszymi przeciwnikami. Dzisiaj zagrał naprawdę dobrze, a prostopadłe piłki które puszczał raz po raz naprawdę mogły się podobać.Poza nim chyba wszyscy zagrali równie fatalnie łącznie z Rooney’em… nie wiem, czy trenowali nową taktykę o nazwie roboczej „chaos”, czy myślami niektórzy byli już przy meczu w Marsylii. Tak czy inaczej wyglądało to nędznieBrawa dla Crawley za gonienie wyniku i za świetnych kibiców, którzy wciąż wierzyli i dopingowali swoich piłkarzy
Ja sie obawiam że ten mecz gibsona da mu furtkę do innych co gorsza ligowych potyczek. Moim zdaniem miał dużo miejsca i dlatego tak pare razy zagrał, nie jest to gracz który gra tak pod presją. Choć możliwe jest ze alex na treningach widzi soc czego my nie widizmy i tym sposobem dostaje on szanse.
Na szczescie dla United, OM forma nie grzeszy i nawet na Velodrome o zwyciestwo nie bedzie az tak trudno. Wylaczyc z gry Valbuene i po Marsylii, Remy bez formy, Gignac ma mentalnosc Benzemy, wiec nic sam nie zrobi. Meczu MU mialem okazje ogladac ledwie przez 30 minut, ale dziwi mnie fakt ze Fergie nie wpuscil zadnego mlodego, tak jakby bal sie dogrywki, czyli dodatkowego zmeczenia pilkarzy, ktorzy i tak powaznych rol w MU nie odgrywaja.
nie byłoby dogrywki tylko powtórzony mecz w stadionie Crawley
Więc dlaczego w meczu CFC – Everton była dogrywka? Czy w FA Cup czasem nie jest tak, że jest albo dogrywka i karne (za zgodą obu stron), albo powtórzony mecz? Pytam, bo nie wiem
Bo everton zremisował z chelsea 0-0 na goodison wiec była powtórka, po kolejnym remisie-karne.
bo to był powtórzony mecz 4 rundy, w pierwszym meczu na Goodison też było 1-1, w przypadku remisu w powtórzonym meczu są dogrywka i ew. karne
faktycznie 1-1
Bo ten dzisiejszy mecz to była właśnie powtórka meczu poprzedniej rundy. W FA Cup gra się powtórkę meczu na stadionie przeciwnika. Gdy w powtórce meczu jest remis- wtedy gra się dogrywkę i karne.
Kilka lat temu zastanawiałem się, czemu Fletcher’a trzyma w składzie… jeszcze wcześniej po cholerę nam Brown (straszne kiksy w meczach z Deportivo w LM na początku XXI wieku). Dzisiaj już wiem czemu tacy piłkarze dostają swoją szansę. Gibson to swój chłop, nie będzie się awanturował jak usiądzie na ławce i pokornie będzie czekał zawsze na swoją szansę – tacy piłkarze budują wielkość tego klubu. A jeśli nawet nie wyrośnie na wielką gwiazdę to z pewnością pod skrzydłami Fergusona wyrośnie na solidnego środkowego pomocnika z potężnym uderzeniem, dobrymi wrzutkami, dokładnym długim podaniem, dobrze bitymi wolnymi, itd. Kwestia kolejnych dwóch, trzech sezonów. Fletcher też nie rokowałTacy piłkarze mają jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę – są tani. Nie trzeba ich kupować, a ich kontrakty też nie uszczuplają zbyt mocno klubowej kasy
Obys z tym gibsonem miał racje. Jednakże to wyśmiewanie graczy MU mnie drażni, toż w innych klubach wiecej jest słabiaków, toż denilson to jest gibson bez strzału, a graczy MU nie zamieniłbym na tych przytaczanych przez adiptere, sturridge za hernandeza? Nigdy. Jak dla mnie Alex jest mistrzem w wyciąganiu maxa z młodych talentów, nikt sie z nim nie równa. Ludzie często mówią o wengerze, ale gośc na top świata wyciagnoł raptem 4 grajków cole henry fabregas i vieira pod jego skrzydłami stali sie najlepsi. Reszta albo tego poziomu nie osiągnęła albo jak bergkamp juz taka przyszła.
Alasz czemu nie masz cywilnej odwagi i nie odpowiesz na post dziaam’a odnosnie nieuznanej bramki Messi’ego? wsrod pierwszych komentarzy pod tym wpisem widnieje taka o to Twoja wypowiedz”hehe bo bramka została zdobyta ze spalonego i prawidłowo nie została uznana. Pedro strzela a messi jest na spalonym. Prasa w Hiszpanii nie zna zasad :D”na co dziaam odpowiedzial Ci ze ta powtorka wyraznie pokazuje ze o zadnym spalonym nie moze byc mowy. I to jest prawda. Niestety Twojej odpowiedzi sie nie doczekalem. To pokazuje, ze albo widzisz rzeczy jakich nikt inny nie widzi (masz tzw. zwidy) albo jestes czlowiekiem z ktorym nie warto nawet podejmowac dyskusji.
Sytuacja jest tak że przy podaniu do pedro nie ma spalonego, a potem ja uważam że pedro podaje do messiego po odbicu sie piłkihttp://www.youtube.com/watch?v=S7tLmp7kQJA 16 sekunda i w tym momencie jest spalony, tak wtedy myslałem. Jednak ktos mi powiedział że skoro messi jest z pedro to juz go nie ma. Nie wiedziałem tego, myślałem że kierunek podania decyduje, a te było do przodu. Nie wiedziałem tego i tyle.Co jak co, ale uwierz mi ze ja krytykę łykam bez popitki. Czy chcesz czy nie chcesz podejmować dyskusje mi to jest obojętne jak zeszłoroczny śnieg.
Tylko widzisz nawet w tym linku, ktory Ty teraz podales widac jak by, ze 1. Podanie do Pedro – nie ma spalonego.2. Ten strzela, Messi jest daleko za linia pilki (3 sekunda) – nie ma spalonego3. Pilka po strzale odbija sie od Szczesnego i chyba od Pedro (bo z tej powtorki ciezko to stwierdzic na pewno) ale zalozmy ze sie odbija od niego to i tak Messi jest w tym momencie w idealnej linii z pilka (16 sekunda) i dalej nie ma spalonego. Mowisz, ze krytyke lykasz bez popitki, tylko piszesz w czwartek ze spalony byl ewidentny. Dziaam pisze ze o zadnym spalonym nie moze byc mowy, Tobie niby ktos tlumaczy ze spalony byl, ale jakos nie spieszysz sie zeby odwolac swoja poprzednia opinie na ten temat na forum mimo ze byles przez ten czas bardzo aktywny.
> 2. Ten strzela, Messi jest daleko za linia pilki (3> sekunda) – nie ma spalonego Powtarzam jeszcze raz, myślałem że znaczenie ma tylko kierunek podania, a to że messi był za czy przed sie nie liczy. Kolega wyprowadził mnie z błedu. Natomiast skoro skorygował to dziaam to już do tego nie wracałem. Bo i po co, skoro zostało poprawione. Chciałeś sprostowanie to dostałeś, coś jeszcze?
Dobra, widze ze nie lapiesz o co chodzi. Ja juz prosciej nie potrafie wytlumaczyc, wiec koncze temat.
Alasz, na ten moment Hernandez>Sturridge, ale za rok, dwa Anglik bedzie lepszy, widze jaki potencjal ma jeden, a jaki drugi, Sturridge bedzie kiedys napastnikiem formatu Rooney’a, Hernandez raczej nie.
Takie wnioski wysnuwasz po raptem trzech, czy czterech udanych meczach Sturridge’a? To będzie niezły napastnik – zgoda, ale formatu Rooneya? Przypomnę Ci, że Rooney w jego wieku miał na koncie 40 parę bramek w Premier League, kolejne 10 w Champions League i jakieś kolejne 10 w krajowych pucharach, pomijając kolejną dyszkę w reprezentacji Anglii w której Sturridge nawet nie zadebiutował – Rooney dokonał tego grając najpierw w Evertonie, a potem będąc już jedną z gwiazd jednego z najpotężniejszych klubów na świecie – strzelał te bramki przeciwko Arsenalowi, Chelsea, itd. A Sturridge? Strzelił jak do tej pory w karierze na seniorskim szczeblu 18 bramek z czego tak naprawdę skuteczny jest tylko w Boltonie…Dla porównania ledwie rok starszy Hernandez strzelił na seniorskim szczeblu już koło 50 bramek – w tym dwadzieścia parę dla jednej z najmocniejszych drużyn w ameryce południowej (finalista Copa Libertadores), kolejne kilkanaście dla United będąc rezerwowym i kolejne kilkanaście dla reprezentacji swojego kraju (i to nie tylko dla ogórków, a też dla Francji, Hiszpanii, czy Argentyny). Jesteś pewien, że rokuje gorzej niż Sturridge?Wróżenie dla Sturridge’a przyszłości jednego z najlepszych napastników świata, bo takim bez wątpienia jest Rooney jest po prostu mocną przesadą
Tutaj jestem za Stefane. Hernandez ma wielki talent do trzymania lini z obrońcami, jest bardzo inteligentnym graczem, świetnie wykańcza oboma nogami, jest bardzo skoczny, bardzo szybki, niezły technicznie. To jest ogromny potencjał. Sturridge’a chelsea cchiało oddac do poolu ale tamci go nie chcieli, to o czymś świadczy. Miał robić za 5 mln, a jest anglikiem.
Alasz, to nie bylo tak, Chelsea nie chcialo tracic Sturridge, dlatego wypozyczylo go do Boltonu, bo ciagle na Stamford wiaza z nim nadzieje. The Blues byli sklonni oddac Anelke, tyle ze nie chcial tego Liverpool, bo zalezalo im na gotowce, tak by kupic nastepce Torresa, nie na dzis, ale na przyszlosc.
Nie zaoferowali sturridge’a potem? Dałbym słowo że o tym czytałem i chyba nohorny w meczu boltonu o tym wspominał. Nie dam sobie głowy uciać, być moze plotki transferowe, ale tak mi sie wydawało.
Stefan, ja Sturridge’a widzialem 3,4 razy w Boltonie, do tego dochodzi kilkanascie spotkan w Chelsea, kilka w Manchesterze City ( gdzie jako niespelna 20-letni zawodnik, robil naprawde swietne wrazenie, wespol z Michaelem Johnsonem) no i jeszcze kilka spotkan w reprezentacji mlodziezowej, wiec uzbieralo sie tych spotkan przynajmniej 30. Zreszta by dostrzec ta iskre w pilkarzu wystarczy czesto jedno spotkanie i Sturridge od poczatku mi przypadl do gustu. Rooney szybciej eksplodowal, zgoda, ale czy on dzis jest lepszym pilkarzem niz powiedzmy 36 miesiecy temu? Moze i jest ale bardzo niewiele, natomaist Sturridge wciaz ma wielkie rezerwy, dlatego twierdze ze kiedys bedzie napastnikiem ze swiatowego topu.
Też miałem okazję oglądać Sturridge’a – wielokrotnie. Był taki okres, że wydawało mi się, że to jest właśnie ten piłkarz, który za rok, czy dwa razem z Rooneyem zbuduje atak reprezentacji Anglii na lata… tymczasem minął rok, czy dwa – a Sturridge wciąż jest tylko niespełnionym talentem i piłkarzem bardzo perspektywicznym, ale wciąż biorąc pod uwagę samych tylko Anglików jest z 10ciu lepszych napastników od niego. Już nie mówiąc o świecie gdzie mamy chociażby, Pato, czy Krkic’a…
Mógł byś wymienić tych 10 Anglików którzy na chwile obecną(Obecną!!!) są lepsi bo sam jestem ciekawy. Prawda jest taka ze gdyby Ancelotti stawiał go na szpicy w miejsce bezproduktywnego Drogby, zamiast na skrzydło w miejsce zazwyczaj przyzwoicie grajacych Maloudy lub Anelki to Daniel miał by w tym sezonie w samej lidze coś około 10 bramek… Ale że mamy kołcza jakiego mamy, wiec…
Rooney, Carroll, Bent, Defoe, Crouch, Agbonlahor – to już 6 angielskich napastników którzy na chwilę obecną są NA PEWNO lepsi i skuteczniejsi niż Sturridge – no chyba, że pod uwagę weźmiemy wyłącznie trzy ostatnie ligowe mecze, wtedy można nawet dojść do wniosku, że Sturridge już jest najlepszym Angielskim napastnikiem. Pomijam takich piłkarzy jak Welbeck (na poziomie bardzo podobnym co Sturridge) itd, bo porównywanie ich nie ma większego sensu. Tak, czy inaczej nawet do debiutu w seniorskiej reprezentacji Anglii Sturridge ma dość długą drogę, a co dopiero do zostania piłkarzem formatu Rooneya – tylko tyle i aż tyle
Jesłi brać po uwage skuteczność to już jest lepszy od Defoe,Agbonlahora, a we wszystkich rozgrywkach ma tyle samo bramek co Rooney. Jesli chodzi o gre to tez gra lepiej niz Defoe, Crouch i Agbonlahor. Wiec jesli nadal bedzie robił takie postępy, to ta reprezentacja nie wydaje sie wcale taka odległa
Reprezentacja to jedno, a do bycia futbolową gwiazdą pokroju Rooneya droga jest jeszcze dłuższa, bardziej kręta i do tego wyboista, nie uważasz?
Akurat Krkic to… robiace troche szumu chucherko, ktore ma przebieg kariery bardzo zblizony do Sturridge’a, umiejetnosci moim zdaniem troche mniejsze. A 100 napastnikow lepszych od Sturridge’a nie ma, poprostu, ale nie bede cie prosil o podanie twojej listy, bo to ciagnelo by nasza dyskusje w nieskonczonosc. Czytam wlasnie ze Danny Welbeck jest powaznie zainteresowany gra dla Ghany, szkoda by bylo. Anglicy stracili niedawno Victora Mosesa, ciekawe czy wyciagna wnioski.
Krkic to piłkarz, który zadebiutował w seniorskiej kadrze Barcy mając nieskończone 17ście lat, najmłodszy debiutant Barcy w lidze w historii, najmłodszy piłkarz Barcy w LM, w debiutanckim sezonie poprawił rekord Raula dla debiutanta w lidze jeśli chodzi o ilość strzelonych bramek. Jest młodszy od Sturridge’a a strzelił już przeszło 40 bramek dla Barcelony. Ten chłopak to prawdziwy crack, podobnie jak Pato. Pomimo mojej sympatii dla Sturridge’a uważam, że od obu jest po prostu znacząco słabszym piłkarzem, co nie zmienia faktu, że może kiedyś ich przerośnie – czego mu życzę.Szkoda by było gdyby Welbeck wybrał Ghanę, ale prawda jest taka, że nawet pomimo świetnych występów w drużynie Czarnych Kotów jest co najmniej kilku piłkarzy przed nim do gry w reprezentacji Anglii… podobnie zresztą jak w wypadku Sturridge’a. Poczekamy zobaczymy co z tego duetu wyrośnie – w U-21 pięknie się uzupełniają
No statystyki Krkica robią wrażenie, tylko biorac pod uwage kogo on ma za partnerów w Barcelonie, jaki poziom panuje obecnie w La Liga w porównaniu z czasami gdy grał Raul to już to nie robi takiego wrażenia. Poza tym gosciu z sezonu na sezon gra coraz gorzej i nic nie wskazuje na to by sie miało to zmienić( przynajmniej napewno nie w Barcelonie)
A to tylko dowodzi akurat, że w rozwoju można się też zatrzymać – ilu już mieliśmy piłkarzy którzy rokowali na wielkie gwiazdy? Krkic dwa lata temu wyglądał na piłkarza, który za jakiś czas przerośnie Messiego i Ronaldo i został w tym samym miejscu… Jesteś taki pewien, że Sturridge będzie się wciąż rozwijał w takim tempie jak w ostatnich tygodniach, że ominą go kontuzje i zniżki formy, itd? Właśnie dlatego uważam, że prorokowanie, że zostanie piłkarzem na miarę Rooneya po ledwie trzech, czy czterech rewelacyjnych występach jest co najmniej mocno na wyrost
Ja nie pisałem ze zostanie piłkarzem na miare Roo … -_-
adipetre tak pisał – i stąd cała dyskusja, bo że będzie solidnym napastnikiem to co do tego nie mam wątpliwości, ale żeby zaraz ze światowego topu? Nie wydaje mi się
Łoł Roma jak Arsenal:prowadzili z Genoą na wyjeździe 3:0 żeby przegrać 3:4(i to grając cały mecz w 11),coraz gorzej tam się dzieje.Szachtar praktycznie już awansował do 1/4 LM ,a i tak duża szansa,że wygra także rewanż
MU-Arsenal w kolejnej rundzie FA cup. Jeśli przejdą lorient oczywiście. Przypomina mi sie ostatnie spotkanie pucharowe, 4-0 sprzed 3 lat dwie bramki fletchera naniego i roo, świetny mecz.
UEFA podała ceny biletów na finał LM na wembley, w stosunku do cen sprzed dwóch lat, niemal podwojone. Sir Alex skrytykował te ceny, a zwłaszcza idiotyczne 26 funtów opłaty administracyjnej (haha, za co to jest?), polecam obejzec o posłuchac rozmowy w sunday supplement gdzie min Martin Samuel oskaraza uefe o chciwość.http://www.skysports.com/tv_show/story/0,20144,12382_6759431,00.html
Jak dla mnie to Anglicy są hipokrytami i pajacami kiedy zaczynają wrzeszczeć w takich sprawach tylko dlatego,że to Uefa czyli Europa,kontynent Wróg!.Sami jakie niby ceny mają,ustalają itd itp.Oczywiście nie zmienia to faktu,że 95 Euro za najtańszy bilet dla kibiców obu zespołów które zakwalifikują się do finału to DUŻO
BYŁEM,WIDZIAŁEM,ZWARIOWAŁEM !Poleciałem do Londynu na mecz i nic więcej. Mieszkałem tam przez 4 lata więc zwiedzać już nie musiałem. A że mam kumpla z karnetem dla dwojga, którego żona wspaniałomyślnie na TEN WIECZÓR oddała mi swoje krzesełko… ( na mojej Cracovii to by nie przeszło, na szczęście na Arsenalu, kamery nie sprawdzają buzi wchodzącego !)Przeżyłem wieczór bezcenny, warty wszystkich wyrzeczeń.Czekałem na taki mecz od czasu finału Liverpool – Milan. Przy całym szacunku dla moich ukochanych Srok i ich powrotu z 0-4 , bez 2 wątpliwych karnych to by się nie udało. A tu gospodarze mieli za rywala wiemy kogo. Barcę nie każdy kocha ale ktokolwiek zna sie na piłce wie,że w ofensywie rządzi i basta. Na szczęście dla „Wengersów” w obronie bywa różnie.Oj będzie w rewanżu arcyciekawie.PS1.Dziękuję żonie Sylwii za nie pierwsze poświęcenie2.Atmosfera na trybunach to 1/4 z tego co pamiętam z Anfield Road ( 2-1 z Juve w TYM 2005)3.Kumpla,fana Spurs przepraszam,że nie krzyknąłem dla niego Y.I.D. ARMY 🙂