Czekam z tym wpisem do północy, żeby zawiesić go pod datą 14 kwietnia – dokładnie trzy lata od daty powstania bloga „Futbol jest okrutny”. Taka okoliczność zmienia, rzecz jasna, podejście do wydarzeń dzisiejszego wieczora. Każe popatrzeć na mecz Tottenhamu z Realem z perspektywy tych kilku lat – i tylu wcześniejszych, kiedy trudno było marzyć nie tylko o ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale także o awansie do niej, a nawet w ogóle o awansie do europejskich pucharów. Wspomnieć o wyrzuceniu Martina Jola w trakcie meczu z Getafe, a wcześniej np. o zatrutej lazanii (to w czasach tuż przedblogowych), potem zaś o dramatycznym rozstaniu z Keanem i Berbatowem, fatalnym początku sezonu 09/10, jeszcze pod Juande Ramosem, o przyjściu Redknappa i jego mantrze o dwóch punktach w ośmiu meczach, o straszliwej passie meczów bez zwycięstwa z Garethem Balem w składzie. I o wszystkich babolach Heurelho Gomesa, niestety…
Tak jest, jako kibic Tottenhamu jestem całkowicie usatysfakcjonowany tymi dwunastoma meczami w Lidze Mistrzów, podczas których padło kilkadziesiąt bramek. Pamiętam sierpniowe początki, i szybkie prowadzenie Young Boys 3:0 w meczu w Bernie, kiedy wyglądało na to, że dalszego ciągu nie będzie. Potem cztery gole Interu na San Siro i koncert Garetha Bale’a w drugiej połowie, powtórzony później w meczu rewanżowym. I znakomity powrót do Mediolanu, tym razem w walce o ćwierćfinał. Jasne: gdyby nie czerwona kartka Croucha w Madrycie, gdyby nie dzisiejszy błąd Gomesa, czułbym się jeszcze lepiej. Ale powodów do dumy znalazłem całkiem sporo także podczas rewanżu na White Hart Lane, gdzie zdarzył się i nieuznany gol, i słupek, i kilka kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym Realu (moim zdaniem słusznie zinterpretowanych przez sędziego), a przede wszystkim – gdzie piłkarze odmówili poddania się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem i do upadłego walczyli o jak najlepszy wynik. Wyjąwszy błąd bramkarza, i może jeszcze nieskuteczność środkowego napastnika, nie było widać przepaści między tymi dwiema drużynami.
Patrzę na blogową winietę i myślę o samotności bramkarzy. Mnóstwo razy w ciągu tych lat Heurelho Gomes ratował Tottenhamowi skórę, choćby w meczu z Arsenalem niemal równo rok temu (gdyby nie tamte interwencje, również nie byłoby Ligi Mistrzów…), a przecież zapamiętany zostanie dzięki wpadkom, choćby w meczach z Fulham i Udinese, albo z Manchesterem United przy golu Naniego. Oraz dzięki tej dzisiejszej, niestety. Podobnie jak Paula Robinsona z tej mojej winiety, dziś strzegącego bramki Blackburn, pamięta się w dużej mierze dzięki kępce trawy, na której podskoczyła mu piłka podczas meczu reprezentacji Anglii z Chorwacją. Ogromnie mi się spodobała reakcja Ikera Casillasa po golu Ronaldo: nie cieszył się, wyraźnie współczuł koledze po fachu…
Tottenham ma jeszcze szanse zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie, ale musiałby w ciągu ostatnich siedmiu spotkań zdobywać punkty m.in. z Chelsea, Manchesterem City i Liverpoolem na wyjeździe, oraz z Arsenalem u siebie. Myślę, że wątpię (choć napisałem przed dzisiejszym meczem, że wierzę w cuda…), a w związku z tym najważniejsze pytanie, jakie sobie dziś zadaję, brzmi, czy uda się zatrzymać w drużynie Modricia czy Bale’a (a choćby i Assou-Ekotto, który wyrósł w tym sezonie na najlepszego lewego obrońcę w Anglii), wzmacniając go dodatkowo jakimś bramkostrzelnym napastnikiem. W przyszłym sezonie o awans do Ligi Mistrzów będzie jeszcze trudniej, bo do grona pretendentów z pewnością dołączy Liverpool.
Ale tak naprawdę nie o tym chciałem pisać. Trzy lata blogowania oznaczają pewnie kilkaset wpisów – trudno dziś policzyć dokładnie, ile, tej statystyki akurat nie prowadziłem. Myślę, że to trochę jak z meczami Premier League, o której w końcu głównie tu piszę: czasem były lepsze, czasem gorsze, zawsze jednak odbywały się z udziałem fantastycznej i wymagającej widowni (że tak się Wam podliżę…). Właśnie zakończył się mecz kolejny. Umorusany i poobijany schodzę do szatni, unosząc ręce i klaszcząc, żeby podziękować za doping.
100 lat Panie Michale ! 😉
Postów dobrych, bardzo dobrych czy po prostu fantastycznych jest na tym blogu zdecydowanie więcej niż marnych. Nie wiem, czy w ogóle byłbym w stanie takowy wyłowić na tym blogu.Przyznaję się bez bicia – nie jestem z blogiem od samego początku jego istnienia. Zacząłem Go rzetelnie czytać dopiero wraz ze startem sezonu 2009/10. Przywiązałem się do niego bardzo mocno, dla lepszego kontaktu z autorem założyłem Twittera. Odwiedzam regularnie – nigdy się na wpisie nie zawiodłem, nie raz z niego czerpię argumenty do dyskusji z kolegami, forumowiczami itd. Co do jubileuszowego wpisu – urzekła mnie końcówka ;-)Ze swojej strony gratuluję wytrwałości w pisaniu bloga. Ze swojej strony życzę zdrowia i dalszych chęci, abyśmy za dwa lata mogli świętować okrągłą rocznicę Pańskiego blogowania. ;-)Pozdrawiam !
100 lat! Pozdrawiam i gratuluję
sport sportem, ale nie wstyd ostatnio pisać dla TP? jest jakaś szansa zobaczyć Pana znakomite teksty w czymś, co da się czytać?
Człowieku…to blog o piłce. Dlaczego walisz kozim bobkiem między oczy nie tylko Panu Michałowi ale i mnie, i pewnie stałym czytelnikom tego bloga wypisując rzeczy które nijak się mają do tematyki ? Pewienie gdybyś poznał zamiłowania „polityczne” i światopogląd wszystkich czytelników tego bloga znalazłbyś sie w niemałym szoku. Na całe szczęście są rzeczy które jednoczą ludzi bez względu na przekonania. Jedną z nich jest ten blog. 100 lat Panie Michale. Ciesze się, że kiedyś dane mi było tutaj trafić. P.S. Myslałem, żepo wczorajszym pojedynku będę po prostu współczuł, jednak po przeczytaniu tego wpisu szeroko się uśmiechnąłem. Powodzenia i serdecznie pozdrowienia od kibica Chelsea.
Gratulacje Panie Michale za fantastycznego bloga. Według mnie jest najlepszy w Polsce blog piłkarski.Życzę dalszych trafnych analiz ligii angielskiej oraz dobrych wyników kogutom w końcówce sezonu. Jako kibic Man Utd liczę na Harrego i chłopaków w szczególności w meczach z City i Arsenalem:).Jeszcze raz pozdrawiam i życzę wszystkiego naj z okazji urodzin bloga.
O „Tygodniku” to rzeczywiście tzw. offtopic, ale chętnie odpowiem: nie jest mi wstyd, raczej to dla mnie jeszcze jeden z powodów do dumy. Okropnie lubię to pismo. Jak to stoi w nocie o autorze bloga: od 1987 r. związany emocjonalnie z Tottenhamem, od 1991 r. – emocjonalnie i zawodowo – z „Tygodnikiem Powszechnym”… Co powiedziawszy, zamykam temat: jak napisał Ultrasonograf, na całe szczęście są rzeczy, które jednoczą ludzi bez względu na przekonania, zamiłowania „polityczne” czy światopogląd.
A ja własnie czytając tę notkę (zanim przeszedłem do komentarzy) pomyślałem, ze to dobra okazja żeby napisać tutaj, że dzięki Tobie przeczytałem w necie kilka artykułów z Tygodnika. To że czytam Twojego bloga od ponad roku regularnie to jasne. Ale nigdy nie przyszło by mi do głowy siegnąc po Tygodnik …. Gdyby nie Twoje dojrzałe teksty o piłce. Ja bardzo cenię ludzi z pasją, a Twoją jak mniemam oprócz piłki jest równiez Tygodnik. I dlatego zajrzałem do tych artykułów.
zdrowia i kolejnych 3 lat bloga i tak do końca świata i jeden dzień dłużej
To naprawde fajny blog, raz tu zajrzałem, od tamtej pory zaglądam regularnie 😉
Gratulacje za wytrwałość, konsekwencję w pisaniu. Dziękuję też za duży obiektywizm na temat wszystkich drużyn angielskich ( przede wszystkim Arsenalu ). Wszystkiego dobrego…
Sto lat! Jubileusz nie jubileusz, pozwolę się nie zgodzić z Panem Redaktorem:)Może przepaści nie było widać, ale różnicę owszem. Kiedy Real nabierał tempa (a nie za często im się wczoraj chciało), Koguty zwyczajnie nie nadążały, do tego jeśli któryś został zaatakowany przez gracza Realu, od razu był w tarapatach. Z kolei piłkarze Mourinho spokojnie utrzymywali się przy piłce pod presją przeciwnika, przynajmniej większość z nich. Podsumowując: największą różnicę widziałem w umiejętnościach indywidualnych, z oczywistymi, acz nielicznymi wyjątkami. Tottenhamowi trzeba gratulować, szkoda tych straconych punktów w lidze, bo na awans do przyszłorocznej LM zasługują daleko bardziej niż pozbawione jakiejkolwiek myśli przewodniej City.
Z tych trzech sytuacji gdzie Tottenham chciałby domagać sie karnych z tego co widziałem na skrócie spotkania sędzia mógł podyktować tylko jeden-ten przy sytuacji z Modriciem.Przy pozostałych (Bale,Pawliuczenko) nie ma tematu.
Tottenham miał dobry sezon dzięki Interowi. Pisano o nim jako o europejskiej rewelacji. Zdecydowanie na wyrost!Od wczoraj wiemy jednak, że czarnym koniem Europy jest Schalke. Też dzięki słabości Interu, ale co innego ograć mistrza w grupie, co innego w walce o półfinał. O Tottenhamie pisano za dużo i zbyt dobrze (takie mam wrażenie w porównaniu z Schalke).Dopiero Real pokazał im miejsce w szeregu.Zobaczymy co zwojują za rok, w Lidze Europejskiej.
„Tottenham miał dobry sezon dzięki Interowi”No tak, Inter wziął i się ograł sam. To samo Milan.
Powodzenia w dalszej pracy i 100 lat blogowania! Pozdrowienia od Nietypowego,subiektywnego 😉
A ja życzę do 120 lat!
Majkel ode mnie masz standing ovation Jak wiesz blogów ci u nas dostatek, ale przyznam, że tylko tu jestem z regularnością zegarka i tylko tutaj wrzucam coś czasami od siebie. I dobrze mi z tym :-)))
Witam! To mój pierwszy komentarz. Choć czytam blog regularnie od 3 lat (od EURO 2008). Mam na imię Kamil i może od razu określę swoją przynależność – jestem kibicem Czerwonych Diabłów od 1999 r. Chciałem tylko podziękować za blog, to dla mnie rytuał czytanie notki po każdej kolejce PL. Oraz bije brawa dla Kogutów to była piękna przygoda kibicować także im w LM (wciąż liczę że dadzą radę na 4 miejsce w lidze).Pozdrawiam
Wielkie gratulacje za prowadzenie najlepszego bloga sportowego, na jaki dane bylo mi trafic. Mimo, ze zdarzaja sie tu klotnie (tego chyba nie da sie uniknac, przy emocjach jakie wyzwala w nas pilka), dyskusje pod Panskimi wpisami i tak sa najciekawsze i stoja na najwyzszym poziomie. Co do samych wpisow, to juz najwyzsza klasa. Pozdrawiam i czekam na kolejna notke =)
Choć czytam pana bloga regularnie od ponad 2 lat nigdy nie czułem potrzeby komentowania.Aż do dziś.Zdecydowanie popieram kolegów, to jest najlepszy blog o futbolu w necie.Tak trzymać panie Michale! 🙂
Dzięki za obiektywizm, merytoryczność, interesujące i wyważone opinie będące przyczynkiem do bardzo ciekawych dyskusji pod wpisami. Choć sam rzadko się udzielam, czytam zawsze obowiązkowo. ten blog jest dla mnie doskonałym podsumowaniem wydarzeń Premier League, coś jak MOTD.Pozdrawiam i życzę więcej wiary w Spurs, bo ten sezon wciąż może być jeszcze bardziej udany.
Gratulacje! Dzięki za świetny blog, a już niedługo kolejna okazja do świętowania, bo stukną 2 miliony!
Gratulacje, Michale! Skoro wszyscy tak chwalą, to ja też dorzucę swoje trzy grosze. Dziękuję za odwagę w prezentowaniu niepopularnych poglądów (do dziś Ci mam za złe stwierdzenie, że Van Persie zasłużył na drugą żółtą kartkę w meczu z Barcą ;)), za godność, z jaką przyjmujesz porażki Twojego Tottenhamu, i za wyrozumiałość dla komentujących Twoje wpisy (mnie jej czasem niestety brakuje ;)).Dziękuję też osobno za pojawiające się tu czasem odmienne od pozostałych notki, w których pozwalasz sobie na większą dozę niemal ekshibicjonistycznych zwierzeń czy refleksji (jak wpisy po Smoleńsku, po śmierci byłego piłkarza czy przy okazji walentynek). To Twoja mocna strona, lubię taki hmm… felietonistyczno-eseistyczny styl. Dziękuję i za to, że pomimo powodzi emocji, jakie wyzwala futbol, zdajesz sobie sprawę z tego, że słynne powiedzenie Shankly’ego to tylko piękny bon mot, który pustym się staje w obliczu prawdziwych (niekibicowskich) tragedii… I że wiesz, że w gruncie rzeczy wciąż jesteśmy małymi chłopcami w spodenkach na szelkach, którzy z wypiekami na twarzy śledzą boiskowe poczynania piłkarskich herosów (w większości już młodszych od nas). Czytanie Twoich notek to obowiązkowa lektura po każdej kolejce PL, a także pomiędzy nimi. Jeszcze raz dzięki! Życzę Ci i Twojemu Tottenhamowi regularnego zdobywania… wicemistrzostwa Anglii (wiem, że zrozumiesz, dlaczego wice…).PS Może zorganizujesz kiedyś jakiś blogowy wypad do knajpy na mecz PL? 🙂
Również gratuluję świetnego bloga, którego czytuję od długiego czasu regularnie. Dzięki za świetne blogowanie na żywo i linki do świetnych tekstów w angielskiej prasie. Choć przyznam, że jak dla mnie za dużo tu czasem taktyki, która jest ważna i ciekawa, ale jej rola w piłce jest moim zdaniem troszkę przeceniana. Zgadzam się z trenerem Spurs, że piłka to gra, gdzie wychodzi 11 na 11, i jak się ma piłkę, to trzeba dokładnie zagrać do kolegi, natomiast gdy się ją straci, to należy ją przeciwnikowi odebrać. Plus 100% koncentracja przez cały mecz i pełne poświęcenie.Pozdrawiam i więcej optymizmu przy okazji życzę:)
Serdeczne gratulacje Panie Michale. Początków przygody z blogiem nie pamiętam, tym bardziej nie przypomnę sobie momentu, w którym wizyta tutaj stała się obowiązkowym punktem dnia. Cieszy mnie to, że niezmiennie dba Pan o jakość każdego pojedynczego zdania, co udziela się czytelnikom. Przy tym nie znam bloga, który miałby tak wyrazistego gospodarza – nie człowieka z klawiaturą, ale równego partnera do rozmowy. Po prostu „mes que un blog” ;)Więcej wolnego czasu (przy nieubłaganych przełożonych z „Tygodnika”), więcej entuzjazmu dla pięknej gry i jeszcze więcej okazji do niepohamowanej radości :)PS Czy idea zlotu jest nadal aktualna? 😉
myślałem że Pan żartuje z tym BAE jako najlepszy DL w Anglii, ale widzę że Pan chyba w to wierzy, wobec czego podejmuję się Pana oświecić:najlepszy w Anglii w tym sezonie – Ca$hley – bez dwóch zdańwice – Baines – fantastyczny w ofensywiedopiero potem jest BAE na równi z Evrą bym powiedział, który akurat miał słabszy rok…
Dopisuję swoje podziękowania – za swietny blog, z intertekstualnymi smaczkami i szerokim spojrzeniem. I oby Tottenham sprawil niespodzianke i zagrał w Lidze Mistrzow za rok 🙂
Wielkie dzięki za ten blog. I za wszystkie felieton w dawnych czasach:) I za linki do wartościowych stron. Tak trzymać Panie Michale. A tekst o Deanie Richardsie – majstersztyk.
Pamiętam swój pierwszy wpis na tym blogu. Było to po meczu Polaków sędziowanym przez Howarda Webba, zdarzyło mi się wtedy zakwestionować cały spór o jego sędziowanie i zwróciłem uwagę, że i nam bramkę ze spalonego uznał, no i straszne cięgi oberwałem od forumowiczów 🙂 Rzadko się tu udzielam, ale czytam regularnie, przyznam że to pierwsza zakładka jaką otwieram po odpaleniu kompa. Michał, świetna robota, rzekłbym : Cymes!
No Panie Michale, skoro wszyscy tak oficjalnie, to ja również – wielkie dzięki za te 3 lata świetnych tekstów o piłce. Czytam blog od prawie że samego początku (nie ukrywam, że dzięki temu, że Stecu go podlinkował na swojej stronce), komentuje pewnie też, ze 2 lata już… i tak naprawdę jak czytuje okołopiłkarską polską prasę, to dopiero wtedy uświadamiam sobie jaka przepaść dzieli Pana od reszty tego całego motłochu.A najfajniejszą rzeczą w tym wszystkim, jest chyba Pańska interakcja z czytelnikami.pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja akurat trafiłem tutaj za pośrednictwem Tygodnika Powszechnego, właśnie tam po raz pierwszy przeczytałem nazwisko Michał Okoński i tam dowiedziałem się, że ów Michał Okoński prowadzi bloga o angielskiej piłce.. obecnie nie wyobrażam już sobie coweekendowego śledzenia Premier League bez Pana wpisów. Dziękuję!
GRATULUJĘ!!! Już trzy latka!! Piękny wiek! Dzięki Twoim wpisom Koguty stały mi się bliższe. Życzę na następny rok kolejnych niespodzianek- to przecież wasza specjalność!
standing ovation od KAŁUŻY 1 i St.James Park :). wiem,że dziś media elektroniczne rządzą ale może wart pokusić się o wydanie w wersji książki papierowej takiego the best of z FJO albo może nawet wszystkich felietonów.zamawiam sztuk 5 🙂
Wierny kibic, oklaskuje i prosi o jeszcze Panie Michale 🙂
W tym samym czasie, co Pan mam powody do dumy, częściej niestety powody do rozpaczy. Kończący się sezon rzeczywiście jest inny niż wszystkie dotąd, które ogarniam pamięcią. Mimo iż, z punktu widzenia kibica Kogutów, tym razem może nie być happy endu. Życzę gospodarzowi i wszystkim komentującym wysokiego poziomu dziennikarstwa i komentarzy. Na koniec powiem krótko: Różnijmy się pięknie.Ps. Może jako gospodarz zorganizuje Pan coś w rodzaju typera, który dodałby nowych emocji naszym cotygodniowym spotkaniom.
Berbatov w minute zepsul setke i dwusetke. Zeby to nie byl jeden z tych meczow, ktorymi nas Bulgar raczyl w zeszlym sezonie, gdy potrafil spudlowac doslownie wszystko.
Najbardziej doświadczony zawodnik na placu łapie czerwo… ehhh bye bye The Treble:/
alez ten balotelli mnie wk…urza. jak patrze na tego goscia to naprawde niezdrowe emocje sie we mnie budza. jest tak prowokacyjnym typem, ze naprawde, powinien sie cieszyc, ze keane zakonczyl juz kariere, bo teraz by pewnie zebow rozsianych po murawie wembley szukal.
Fakt, jest irytujący. Ale mecz mają w plecy dzięki Berbie-Carrick-Scholes. Bardzo późno Hernandez, na 10 minut Fabio i pozamiatane. Z każdym by było ok, ale nie z tymi patałachami …. Ech, życie nie pieści …
Oooooo nagle patalachy.Bo lepiej grali i zasluzyli na final? Czy moze patalachy bo zaden nie potrafi tak pieknie wchodzic jak Scholes? Lub padac na glebe jak Nani ?
widac, ze z berba cos nie tak jest – chyba mu nie sluzy rywalizacja ze strony hernandeza. w ogole czasami mam wrazenie, jakby berbatov ogolnie za nim nie przepadal (pare jego gestow w strone hernandeza zapadlo mi w pamiec, szczegolnie tych, po nieudanych akcjach mlodego chlopaka z meksyku).dean pozwalal dzisiaj na meska gre i trzeba przyznac, ze gracze city korzystali z tego skwapliwie, ale w sumie to dobrze – chyba wiekszosc z nas preferuje twarda walke na boisku.chociaz mam wrazenie, ze de jong niekoniecznie powinien konczyc mecz na plycie boiska.mecz ogolnie wyrownany – zawazyly szczegoly niestety. nie wiem czy city zasluzylo na final jako druzyna, natomiast wydaje mi sie, ze na final zasluzyl mancini – za caloksztal pracy jaka wklada, i w nagrode za caly ten wysilek jakiego wymaga zapanowanie nad szatnia, w ktorej tak gesto jest od ego pilkarzy, ze powietrze w niej moznaby kroic nozem.
szkoda ze kean skonczyl kariere.powinien Berbie pare kopow zasunac i z grzywy poprawic to moze by zaczol zdobywac bramki
moja wypowiedz byla skierowana do tomasa_h, sorry, ze nie zaznaczylem.pozdrawiam.
to moze „rewelacje” o wybijaniu zebow za bycie lepszym na boisku wysylaj mu listem.to jest blog publiczny
Prowokowanie kibicow druzyny przeciwnej po koncowym gwizdku, przez goscia ktory nic nie pokazal przez caly mecz, to nie jest bycie lepszym na boisku.
Nic nie pokazal? ktory mecz ogladales?? byl jednym z najleprzych nie tylko z zawodnikow City ale w ogole. A niby w jaki sposob prowokowal? mozesz przytoczyc czy moze mialbys problemy Ja tylko widzialem jak oko puscil do Ferdinanda. Moze cos umknelo mojej uwadze czy moze ktos nie potrafi meczy przegrac.
Chyba jednak coś umknęło Twojej uwadze… następnym razem uważniej oglądaj mecz to nie będziesz musiał zadawać takich pytań
Van der Sar said: „I think he [Balotelli] misunderstood which side of the stadium he had to go to so he could thank the supporters. Maybe in Italy they do things differently.” Balotelli skakal przed kibicami United, ciagal sie za herb, potem prowokowal Ferdinanda. Za takie zachowania Adebayor byl zawieszony. Moze dla Ciebie to nie problem, ale w derbach takie zachowania potrafia doprowadzic do niepotrzebnych spiec na i poza boiskiem miedzy kibicami. I powiedz mi w ktorym momencie Balotelli byl tym swietnym zawodnikiem… Poza jednym strzalem nie pokazal nic. http://www.skysports.com/football/user_ratings/0,19768,11065_3376845,00.html wejdz sobie tutaj i zobacz oceny zarowno ekspertow jak i kibicow. Wielki Balotelli ma najnizsza w City z graczy pierwszego skladu.
Balotelli nauczyl sie jak sie cieszyc od Nevilla. Tu sobie zobacz ; http://www.youtube.com/watch?v=o2DwSZdB5VE Zreszta obydwaj Balotelli I Nevill moim zdaniem nie zasluguja na nagane a Ferdinand I Van de Sar powinni pamietac I to bardzo dobrze zachowanie po bramce Rooneya I dlaczego wlasnie nie gral na Wembley. Po incydencie natomiast z Nevillem policja zawitala na Old Trafford I upomniala klub ze jesli jeszcze raz cos takiego to beda wyciagniete konsekwencje.POLICJA a nie FA !!!Proponowal bym nie polegac na ocenach ze Sky sport tylko na wlasnych obserwacjachSky zawsze byl stronniczy I wielu komentatorow na Sky sport ma przeszlosc zwiazana z Man united poza tym takich ocen w necie jest pelno I to z watpliwych roznych zrodel.Nie powiedzial bym ze Balloteli byl najlepszy z graczy City ale nawet wedlug ocen Sky dostal 6 co w porownaniu z graczami Man United wypadlo bardzo dobrze.2 dostalo ocene 4. Zaraz zaraz, Scholes 4 ??? za co???
> Balotelli nauczyl sie jak sie cieszyc od Nevilla. Tu sobie> zobacz ; http://www.youtube.com/watch?v=o2DwSZdB5VETo bylo bezposrednio po bramce a nie pol godziny po niej, i Neville zostal za to ukarany. Licze na konsekwencje FA. Ponadto mysle ze Neville troche mocniej przezywa derby Manchesteru niz Balotelli, i Wloch mogl sobie takie zachowanie darowac.> Zreszta obydwaj Balotelli I Nevill moim zdaniem nie> zasluguja na nagane a Ferdinand I Van de Sar powinni> pamietac I to bardzo dobrze zachowanie po bramce Rooneya I> dlaczego wlasnie nie gral na Wembley.Dzis Dalglish po meczu rzucil bluzga do Wengera (slusznie zreszta), co zarejestrowaly kamery. Ciekawe na ile go zawiesza.> natomiast z Nevillem policja zawitala na Old Trafford I> upomniala klub ze jesli jeszcze raz cos takiego to beda> wyciagniete konsekwencje.POLICJA a nie FA !!!No i slusznie zrobili. Mam nadzieje, ze na CoMS tez przyjada.> Proponowal bym nie polegac na ocenach ze Sky sport tylko> na wlasnych obserwacjachOceny znalazlem dopiero po moim pierwszym poscie, oceniajacym gre Wlocha> Sky zawsze byl stronniczy I wielu komentatorow na Sky> sport ma przeszlosc zwiazana z Man united Tak, dlatego cale United zostalo ocenione na 4,5,6 a biednego Balotelliego ocenili najnizej w City, zebym mogl to wykorzystac jako argument w rozmowie z Toba. Nie chodzi o jakos ocen jako takich, tylko ze jak juz ktos ocenia wszystkich graczy, a jakis jest oceniony najgorzej, to znaczy ze ktos uwazal go za takiego. Czy to jest 6 czy 7 nie istotne. Moglbys ponadto zauwazyc, ze sa tam tez oceny kibicow, ktore z reguly sa celniejsze od tych „ekspertow”. Tam Balotelli rowniez nie blyszczy. Ale nawet nie o oceny chodzi. Poza jednym bardzo dobrym strzalem, Wloch niczym Manchesterowi nie zagrozil, zadnego wyjscia do pilki, rozpychania sie, wygrywania glowek. Zero zagrozenia. Ogolnie poza strzalami z dystansu, City niewiele potrafilo zdzialac. Wydaja miliony na tych napastnikow, a jedynego dobrego musieli z United kupic. Moze da sie im sprzedac Berbe za 40 mln?
Gratuluje sportowego zachowania.Nic dodac.Kibic Man United.Typowe.
Zapraszam na http://emidietisss.blog.onet.pl/
Diabły w drugiej połowie zagrały słabo, ot i cała filozofia. Do tego kolejna czerwona dla Rudego. Szacunek, szacunkiem, ale który to już raz w tym sezonie zachowuje się tak bezmyślnie ?
Dzisiaj pewnie dużo goryczy wyleją tu fani United. Ja jednak jestem dumny – nie z wyniku rzecz jasna, mogliśmy zagrać lepiej; Carrick który wyglądał na ostoję pomocy w tym meczu mógł nie popełnić głupiego błędu, chwilę wcześniej błąd zresztą popełnił fenomenalny poza tą jedną sytuacją Van der Sar, a Scholes – no cóż, kolejny kompletnie bezsensowny faul w jego wykonaniu i zasłużona czerwona kartka. Pomijam już dwie niewykorzystane sytuacje Berbatowa, który ostatnio raczej nas od nich odzwyczaił – cóż każdemu się zdarza.Jestem dumny z tego jak United grało w dziesiątkę momentami spychając City do obrony i z tego że Mancini musiał zmienić wybitnie ofensywnego Davida Silvę na wybitnie defensywnego Vieirę. United pokazało prawdziwą determinację i wolę walki, prawdziwie diabelski charakter. Zabrakło szczęścia, kiedy indziej się uśmiechnie…
Balotelli zachował się dokładnie tak samo jak niejednokrotnie zachowywał się Gary Neville w stosunku do fanów LFC.
za co byl karany, zapomniales dodac. Ponadto z calym szacunkiem do Balotelliego, mysle ze Neville troche inaczej podchodzil do derbow i emocje mogly go ponosic. Zeby to byl mecz z Chelsea i cos takiego zrobil Terry to rozumiem, ale Balotelli? Kto to jest w ogole.
To trzeba byc arsenalem żeby tak spieprzyć.Brakowało mi ujęcia na Sir Alexa, ale pewnie dusił sie ze śmiechu XD
W ostatnich latach to juz lepiej byc kibicem Kogutow niz Kanonierow.
O proszę. Tak jak podejrzewałem, alasz tylko czekał na forumowy comeback. Trzeba było wczoraj się uaktywnić w dyskusji. Trzeba być Scholesem i Carrickiem, by tak spieprzyć xD xD xD
Trudno, przegrali i tyle, nie robię z tego dramatu. Wczoraj akurat byłem tak zajęty że nawet meczu nie widziałem, ale jak chcesz podlecz swoje kompleksy i po wyżywaj sie na mnie, znaj mój gest.
a zaluj bo bylo na co popatrzec.Mancini mial taaaaka mine i sie skrecal ze smiechu. Nawet Balotelli byl usmiechniety
Właśnie, żałuj. Chociaż nieraz zdarzało się, że wymądrzałeś się na temat meczów, których nie oglądałeś. Błagam więc, dokonaj analizy odpadnięcia z hukiem z FA CUP, chętnie się pośmiejemy (co tym razem zadecydowało? sędziowie?).
Poziom waszych komentarzy dyskredytuje was jako komentatorów w równym jeśli nie w większym stopniu niż niektóre komentarze alasza. Lepiej nic nie piszcie, niż macie stosować takie personalne wycieczki, szczególnie pod urodzinowym postem Pana Michała. Tutaj rozmawia się o piłce, resztę zostawcie sobie na kontakt prywatny. I prosze, nie tlumaczcie się czymkolwiek, po prostu uszanujcie powagę tego bloga.Dziękuje.
Dołączam się do prośby. Weekend był trudny: awantury między piłkarzami MU i MC oraz menedżerami AFC i LFC, ale proszę o kontynuowanie dyskusji (pod kolejnym wpisem) bez obraźliwego języka, osobistych wycieczek itd.
> Właśnie, żałuj. Chociaż nieraz zdarzało się, że> wymądrzałeś się na temat meczów, których nie oglądałeś.> Błagam więc, dokonaj analizy odpadnięcia z hukiem z FA> CUP, chętnie się pośmiejemy (co tym razem zadecydowało?> sędziowie?).Zgodnie z tym co powiedział trener Manchesteru United dla własnej strony:””Murawa była trudna do gry. Z jednej strony murawa była dobra, ale z drugiej bardzo hamowała grę. Wolimy boiska, gdzie można zagrać szybką piłkę. City potrafiło się lepiej odnaleźć na takiej murawie niż my.”(tłumaczenie z manusite.pl)Co do meczu Arsenalu – mecz na remis i taki też padł wynik, moim zdaniem sprawiedliwy. Karny dla Arsenalu – wątpliwy, karny dla LFC – też, aczkolwiek przedłużenie czasu z 8 do 12 minut (doliczając nawet minutę na celebrację bramki RVP) to przesada. Wracając do meczu szkoda Carraghera, widać że poważny uraz – podobnie z Aurelio (kolejna kontuzja tego gracza w tym sezonie) i Carollem. Wpłynęło to na przebieg gry – nastawienie Liverpoolu na kontrataki oraz twardą defensywę.Ostatnia myśl – Wenger nie potrafi przyjąć porażki (nie podanie ręki Daglishowi), ale czy można się dziwić skoro jego drużyna remisuje i traci cenne punkty w ostatnich(?) sekundach doliczonego czasu gry?
no ciekawe z czego sie dusil jak fulham i everton robily nam kuku. pewnie wlasna guma mu do tchawicy wpadla.alasz, serio stary, odpusc juz temu arsenalowi. ok, daja sie zalatwic jak frajerzy czasami, ale komu sie to nie zdarza? ten post zalatuje mi takim – wybacz mocne porownanie – takim devilpage’owskim błotkiem…naprawde – co za duzo, to niezdrowo.