Czasami trzeba powiedzieć po prostu „brawo”. Pal licho dyskusje o mistrzostwie Anglii albo o czwartym miejscu, liczenie punktów i meczów, które zostały. To było spotkanie z gatunku tych, które uwielbiają oglądać kibice i które uwielbiają rozgrywać piłkarze. Mecz, w którym zwycięstwo którejkolwiek ze stron byłoby potwierdzeniem tytułowej tezy, że „futbol jest okrutny” – dzisiejszego wieczora na szczęście nie był.
To się po prostu nie może udać, powtarzałem sobie od momentu, kiedy zobaczyłem składy. 4-2-3-1 Arsenalu na ultraofensywne 4-4-2 Tottenhamu. Gospodarze z nieruchawym Huddlestonem w środku pomocy (lepszy byłby już Sandro) i bez szybkiego Defoe’a z przodu, co pozwalało obrońcom Arsenalu ustawiać się wysoko, bez ryzyka, że nie zdążą dogonić wychodzącego za ich plecy napastnika – coś, co w pierwszej połowie notorycznie przytrafiało się defensywie Tottenhamu z Walcottem. To się nie mogło udać: już pierwszy gol gości był klasycznym przykładem tego, jak łatwo rozgrywa się piłkę, hm…, mistrzom rozgrywania piłki, kiedy de facto mają przewagę jednego zawodnika. Te wszystkie wymiany podań i pozycji, za którymi nie gospodarze nie nadążali… A że się udało? Tottenham wrócił do gry, korzystając z momentu gapiostwa rozluźnionych Kanonierów po golu Walcotta, i dokładnie to samo zdarzyło się przy kapitalnej skądinąd kontaktowej bramce Huddlestone’a. Lekcje po meczu z Liverpoolem nieodrobione; oto dlaczego ta grupa ludzi nie zdobędzie mistrzostwa Anglii.
Tak tylko na marginesie przyszło mi do głowy, że widząc trenera równie znerwicowanego, jak skulony na ławce rezerwowych i nieustannie czochrający grzywkę Wenger, piłkarze Arsenalu po prostu muszą mieć problem z wiarą w siebie. Co innego ci od Redknappa, po raz nie wiem już który w tym sezonie skutecznie odrabiający straty i mający za plecami kogoś, kto każdą trenerską decyzją – nawet tymi najbardziej hucpiarskimi, jak widać – zdejmuje z nich presję. Nie posuwam się tak daleko jak inni blogerzy, uwielbiam patrzeć na grę Arsenalu, ale widzę problem francuskiego menedżera: nie sposób go nie widzieć, kiedy oprotestowuje niemal każdą decyzję znakomicie przecież sędziującego arbitra.
Mamy więc kwestię ustawienia i kwestię zbiorowej psychiki zespołów. Mamy kwestię filozofii gry – otwartej, stawiającej na atak dużą grupą zawodników, odpuszczającej pressing. Ale mamy też kwestie indywidualnych błędów: w przypadku Tottenhamu byłyby to wpadki Dawsona (był zbyt daleko Nasriego przy drugim golu) i Gallasa (nie wybił piłki, która następnie trafiła do Walcotta przy trzecim golu); w przypadku Arsenalu, niestety, Wojciecha Szczęsnego, którego po udanym wyjściu do Bale’a w pierwszej połowie najwyraźniej poniosła adrenalina, bo niepotrzebnie wybiegał do jednego z najszybszych piłkarzy w lidze, Aarona Lennona. Polski bramkarz zrehabilitował się oczywiście kilkoma fantastycznymi interwencjami (podobnie zresztą jak Gomes za gola Ronaldo sprzed tygodnia); zrehabilitował się również Gallas, który niemal całą drugą połowę potężnie utykał, by w chwilach, które tego wymagały, podrywać się do szybkiego biegu i przerywać akcje rywala. Nie przydałby się w drużynie Arsenalu ktoś o takim charakterze?
Miał ten mecz, jak widać, swoich bohaterów, ale najjaśniejszym był Rafael van der Vaart. Miło mi to stwierdzić, bo w ciągu ostatnich tygodni mnożyłem wątpliwości na temat gry Holendra, czasem samolubnej, a z pewnością blokującej drogę do pierwszego składu Jermaina Defoe. Wielkie spektakle wymagają jednak wielkich aktorów: van der Vaart nie tylko zdobył kapitalną bramkę i wykorzystał ważny rzut karny, ale ciężko pracował na całym boisku, odbierając (!) i podając piłki na sposób profesorski. Oglądaliśmy w tym meczu co niemiara artystów drugiej linii, ale z niejakim zdziwieniem muszę skonstatować, że nie Fabregas i Nasri (choć Francuz miał świetne pierwsze 45 minut), ale van der Vaart i Modrić ostatecznie ukradli show, co znalazło odzwierciedlenie także w końcowych statystykach. Po pierwszej połowie wydawało się nieprawdopodobne, że Tottenham skończy ten mecz jako drużyna częściej będąca przy piłce.
Wiele się mówiło w tym tygodniu o wybranym piłkarzem roku (moim zdaniem zdecydowanie na wyrost, bo tak naprawdę tylko za dwa znakomite mecze z Interem) Bale’u. Mam poczucie, że jego kontuzja tak naprawdę ułatwiła Kogutom zadanie; że próby grania większości piłek na lewą stronę były zbyt przewidywalne, a bez Walijczyka trzeba było wzbogacić instrumentarium. Po lewej stronie zresztą kolejny znakomity mecz rozegrał Benoit Assou-Ekotto – to po jego podaniu Szczęsny przewrócił Lennona, a czyste i chłodne odbiory piłki momentami Kanonierów wręcz ośmieszały. Udana też była zmiana Czorluki na Kaboula; nie jestem pewien, czy nie wymuszona kontuzją, ale odrabiającym straty piłkarzom Redknappa potrzebny był ktoś z energią młodego Francuza po prawej stronie.
A mistrzostwo Anglii i kwestia czwartego miejsca? Po tym fantastycznym meczu nadal wszystko jest możliwe. Z tym że w kwestii wiary w niemożliwe więcej mimo wszystko zyskał dziś Tottenham.
Aha. Czyli po sprawiedliwym remisie wnioski są takie: Redknapp cacy, Wenger be. Proponuję mimo wszystko spojrzeć na tabelę i na to o co biją się kluby super-Harrego i bzika-Wengera… I jeszcze to „ośmieszanie piłkarzy Arsenalu przez BAE”. Paradne.
Wystarczy spojrzeć na to, jakie są oczekiwania od Tottenhamu, a jakie od Arsenalu i kto się z nich wywiązuje lepiej.
Nieprawda. Długo mówiło się, że w tym sezonie Koguty powalczą o majstra. Zwłaszcza po przyjściu VDV i eksplozji formy Bale’a. I co? Udało się?Dlaczego niby Tottenham ma walczyć tylko o awans do LM, nie kupuję tego. Zespół jest bogaty, na transfery wydaje zdecydowanie więcej niż Arsenal, płace też są wysokie. Piłkarze? W większości świetni, tacy, którzy byliby wzmocnieniem każdego silniejszego klubu: VDV, Modric, Dawson, Bale, BAE, Pienaaar… Czyżby zatem kolejny „nearly-team”?
Pokaz mi kto pisal o mistrzostwie dla Tottenhamu? Arsenal jeszcze niedawno byl Invincibles, teraz nie moze nic wygrac od 5 lat. Zobacz sobie, do ostatniego meczu na Emiratach, kiedy ostatnio Tottenham wygral z Arsenalem na wyjezdzie. U Kogutow widac wyrazny progres, u Kanonierow jest regres. Mozna zaklinac rzeczywistosc, ale to jest fakt. Dla Tottenhamu sukcesem jest gra w LM (takie sa oczekiwania zarzadu, kibicow, pilkarzy) i oni to osiagneli. Dla Kanonierow sukcesem powinno byc mistrzostwo, i im to nie wychodzi. A jesli ktos zakladal przed sezonem, ze Tottenham moze bic sie o mistrza, to tylko pozazdroscic optymizmu. Ale jesli tak dalej pojdzie w rozwoju tych dwoch klubow, to juz za kilka lat bedzie tak jak zakladasz, ze walka Tottenhamu o LM to bedzie porazka, a sukcesem bedzie bitwa o mistrzostwo. Tylko, ze jesli Wenger nic nie zmieni, odbedzie sie to kosztem Arsenalu. Bo bezposrednie mecze pokazuja, ze Tottenham slabszy nie jest. Tylko doswiadczenia im brakuje w walce na kilku frontach.
OK. Przyznajesz więc, że Arsenal to klub poza zasięgiem Tottenhamu (bo jak rozumieć stwierdzenie, że walczą o coś innego?). Skoro sukcesem dla Kogutów jest awans do LM, to życzę powodzenia. Z takim składem wszystko, o czym marzycie to awans do LM? Smutne…Pokaz mi kto pisal o mistrzostwie dla Tottenhamu?angielskapilka.com/news/redknapp,,mozemy,wygrac,lige,.htmlspursmania.org/index/news/1558/Rafa_wierzy_w_tytul
Ja nie kibicuje Tottenhamowi… Mowie to bez zadnego zaangazowania. Tylko kibice kogutow ktorych ja znam, nie sa zawiedzeni tym sezonem, kibice Kanonierow sa.
podzielam opinię autora. mecz mniam mniam.uwielbiam takie pościgi. szkoda tylko,że arsenal nie zagrozi już mu ( ale to już wiedzieliśmy wcześniej).szkoda,że jutro takiego nie obejrzę przy Kałuży ale i tak już się nie mogę doczekać :).wg.mnie Bale’a oceniasz zbyt surowo. oprócz Interu pokazał jeszcze wiele razy kawał pięknej piłki.dla mnie wart wszystkich pieniędzy ( zdziwię się jeśli Barca go nie kupi)
Super wyszło, że można ten mecz zestawić z Gran Derbi. I co? I tym gorzej dla Gran Derbi. Widziałem tylko to co działo się po zakończeniu derbów północnego Londynu i jedno słowo ciśnie się na usta: nuuuuudy. Pablo KSC&NUFC wypatruj dzis na sektorze I dwóch gości w koszulkach Spurs, małego i dużego.
Jako że na ten mecz sie spóźniłem a widziałem hiszpański klasyk, rad jestem zakomunikować że zbliżamy sie do końca mitu barcelony. Jose sprawił że znów wygladali na gości którzy podaja bezcelowo piłke wszerz boiska, a rywal wygrywa, stare dobre czasy, którym zwiastuje powrót. Zwiastuje, bo Jose wyciągnął wnioski, pozwala im przyjmowac piłke, nie naciskał odrazu, tak by sektory boiska były kryte, piłkarze się spokojnie przemieszczali, nie chceli zabierać piłki, az Katalończycy podchodzili pod bramke i wtedy piłke tracili. Real za to grął jak trzeba grac czyli im szybciej pod tamta bramke tym lepiej. Bohaterem meczu zostaje arbiter, nareszcie człowiek który nie daje kartek rywalom barcleony za to że kopna piłke, nie nabiera się na teatry, wie że jak lezy to na 99% udaje i należy grac dalej, pozwalał rywalowi po prostu grac w piłke, jak mężczyźni z Katalończykami, no i nagle okazało sie ze juz tacy wspaniali nie są.Wielu mówi o Ronaldo, Szpakowski cłąy czas mówił jak on zawodzi, ale on grał dużo lepiej niz emssi, jakoś tego nie zauważali. Ronaldo miewał przestoje, psuł, ale był i grał, messi? nic ciekawego.ktos powie, przegrał futbol, ja mówię wygrał sport z teatrem co bardzo mnie cieszy.
daj spokój alasz… szpakowski ponownie zrobił z siebie pajaca, takiego, że aż żal o tym mówić.jeśli ktoś przełączył się prosto z jakiejś brytyjskiej transmisji derbów londynu na mecz w tvp pewnie dostał równie mocno co ja po uszach…co do sędziego wydawało mi się, że wcale taki dobry nie był… jak na moje oko i tak gwizdał dla barcelony… zresztą pojedynek madrycko-kataloński po wyśmienitych derbach londynu wypadł bardzo blado.fakt, barca to najmocniejsza ekipa na kontynencie, i wygrana realu w pucharze tego nie zmieni.ale lęk przed mourinho jest niemalże namacalny. od dawna mam wrażenie, że oni czują przed nim głęboko ukrywany strach, jak przed jakimś demonem, który wylęgł się w katalonii i stara się ją zniszczyć za wszelką cenę.no i w sumie, trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem nieźle do tej pory 😉
Wracaj do szkoły, albo nie wypowiadaj się publicznie na forum. Nazwy miast i klubów piszemy wielką literą analfabeto.
No Robbie, aleś pojechał :-)))))))))
Straszne, doprawdy karygodne, jak ja mogę z tym żyć… seppuku jednak nie popełnię, co do szkoły, zdziwiłbyś się gdybyś zobaczył ile chcą płacić temu analfabecie. Chcesz leczyć kompleksy? Wal śmiało, obyś był czepialski, bo jeśli nie rozumiesz tektu przez wielkości literek, to może nie być lekarstwa.
Co do kompleksów- to Ty każdym postem starasz się je leczyć,.Odkąd pamiętam zawsze tylko starasz się poniżyć Barcelonę, nie wiem jaki masz doświadczenia z dzieciństwa z tym klubem(miastem?), że tak jej nienawidzisz. Jeśli jesteś dorosły to tylko gorzej o Tobie świadczy, bo każdy Twój post jest na poziomie gimnazjalisty…PS. Przepraszam panie Michale za moje posty nie na temat. Od dawna bardzo lubię pana czytać, ale posty użytkownika o nicku „alasz” tak mi działają na nerwy, że musiałem zareagować…Postaram się już nie ponieść nerwom…
Czyli nie o wielkość literek chodzi, na przyszłość pisz prosto z mostu. Co do Barcelony, pisałem to wiele razy powtórzę to raz jeszcze, postawę tej drużyny, jej permanentne kantowanie, symulowanie i to w najgorszym wydaniu, czyli by rywal dostał kartkę, albo „bo straciłem piłke i ida z kontrą”, ich totalne chamstwo (zraszacze jak ktos nie wie o co chodzi), a także inne zachowania na boisku, zachowania teatralne a nie piłkarskie, są obrazą sportu jako takiego.Nigdy nie odmówiłem im umiejętności piłkarskich, ale nie do zaakceptowania jest ich zachowanie na boisku. Powtarzam, wczoraj sport wygrał z teatrem, co mnie cieszy.
Nie chodzi mi tylko o Barce, ale o Wteoje traktowanie z pogardą innych klubów poza MU(choć szczególnie FCB). Jeśli chodzi o Twoje zarzuty:kartkowanie- bez komentarza…Symulowanie- Sergio Busquets i Dani Alves to są symulanci, trzeba z tym walczyć… Jednak w porównaniu z np. Nanim (http://www.youtube.com/watch?v=KcOuTkVsv1A) to jeszcze dużo muszą się nauczyć.Zraszacze- chamstwo zgadzam się, ale co mają do tego zawodnicy? Te zraszacze z Interem załączył jakiś pracownik Camp Nou, co mają z tym wspólnego zawodnicy?Zachowania teatralne- ironia losu, kibic ManUtd mówi o zachowaniach teatralnych piłkarzy innych klubów… Przecież wspomniany Nani powinien grać w jakimś słabym teatrze, a nie w Teatrze Marzeń. Wcześniej CR7 również gorszy w „aktorzeniu” nie był.Jeśli chodzi o to, że takie sytuacje mają miejsca w FCB to się zgadzam, ale akurat kibic MU powinien być ostatnią osobą, która może wypominać innym takie zachowania.Co do tego, że sport wczoraj wygrał- każdy może mieć swoje zdanie, choć gram amatorsko w piłkę i szczerze mówiąc to bałbym się grać przeciwko takiemu zawodnikowi jak Pepe.To zwykły bandyta stadionowy, prędzej czy później zrobi komuś krzywdę…
Nani, prawda, ale i tak nie symuluje tak jak ci z barcelony, nie chce sie licytować, ale w filmiku był faul, nani swoim płaczem rozdmuchał ten faul do granic możliwości, to prawda, jednak poza nim w MU naprawdę jak na dzisiejsze standardy, za których obniżenie winę ponosi FIA i UEFA, jest niewiele symulacji. Z czołowych klubów w angli uważam najmniej, choć w każdej drużynie sie zdarza, a i Chelsea ma dziś torresa.Tekst „kibic MU nie ma prawa” uważam za niedorzeczny, bo gdzie jak gdzie w tym klubie mniej teatru niz we włoskich, w angli też w czołówce, wszakże Arsenal czy Chelsea, jak pokazał dwumecz LM sa wciąż przed diabłami. Tylko widzisz sa dwie kwestie, wyolbrzymianie faulu, jak nani, czy symulowanie na karnego, choć naganne, nie irytuje mnie tak jak cyrki barcelony. Traci piłkę-leży i płacze, nawet go nie musnął, nawet kontaktu nie było, a on lezy i udaje sfaulowanego, sędzi oblegany przez minimum 6 ich graczy, z dziwnych powodów nie karze ich kartkami. Takie akcje jak busquets z mottą-człowiek nie zagrał w finale bo ten pajac postanowił sie poturlać na boisku. Masz inne sympatie, inaczej to widzisz, ok,irytuje cie mój pogląd? Trudno, ale ja z tego powodu zmieniać zdania nie zamierzam.
Też nie chce się licytować, lecz śmieszy mnie gadanie, że Nani symuluje, ale nie „aż tak jak ci z barcelony”. Nie aż tak bo jest z MU? Symulacje Sergio B. czy Daniego Alvesa nie różnią się od tych Naniego. Pokaż mi jakieś „aktorzenia”, gdy zawodnik Barcelony nawet nie jest „musnięty”, zawodnicy Barcy właśnie „rozdmuchują faule” tak jak Nani(zazwyczaj Busquets).Sam zresztą wymieniasz więcej klubów i krajów w których się symuluję. Powiedzmy sobie szczerze- to jest problem całej piłki, wszystkich lig europejskich, a nie Barcelony. Zgadzam się musimy z tym walczyć, ale Barcelona na tle innych klubów nie wygląda pod tym względem dużo gorzej. Po prostu Katalończycy mają po 168cm, są wątli i łatwo ich przewrócić, ale to nie znaczy, że zawsze symulują…
Ech, ech, ech…. Arsenal zawiodłeś… kolejny raz. Kolejny raz nie potrafili „dowieźć” przewagi do końca, kolejny raz zamiast dobić przeciwnika, pozwolili mu odrobić straty. Znowu mam mieszane uczucia jeśli chodzi o Szczęsnego. Kilka świetnych interwencji, pewność siebie i taaaaaki babol. Słaby Fabregas, który chyba walczy sam ze sobą – iść do Barcy, czy nie iść do Barcy. A niech idzie jeśli ma tak grać. I jeszcze ta bezsensowna podwójna zmiana 10 minut przed końcem. Skoro nie zadziałała w niedzielę, to skąd pomysł, że wniesie coś do gry tym razem? Pytam się skąd? Zmęczony Walcott jest wart więcej od wypoczętego Arshavina (przynajmniej w tym sezonie) a klocek Bendtner…. nie znam innego przypadku zawodnika, który tak bardzo nie pasuje do reszty… wiem, wiem zaraz będą głosy, że zdarza mu się strzelać bramki, ważne bramki (Arshavinowi zresztą też) ale jedynym sposobem na Spurs wczoraj była prędkość. W powietrzu nad ich polem bramkowym panował Dawson. No i kolejny raz zatęskniłem za Gallasem. Tak się gra i tak się wierzy w zwycięstwo. Zabranie mu opaski kapitańskiej i pozbycie się z drużyny… gdybym był Wengerem to plułbym sobie w brodę codziennie rano przy goleniu.Tyle. Dobrze, że Real wygrał bo mam dość ochów i achów na temat Barcelony. Utarcie nosa nr 1. Czekamy na kolejne.
BAE zawalił pierwszą bramę (złamał pułapkę chyba o 3 metry) i jeżeli Pan takich rzeczy nie dostrzega, to już nie dziwią mnie Pana twierdzenia na jego temat.Bardzo dobry zawodnik, świetny ofensywnie i znakomity obrońca 1na1, ale również często zalicza klopsy, straty piłki na własnej połowie i fatalne zagrania w najważniejszej sferze gry obronnej – grze zespołowej – ustawieniu, asekuracji, czytaniu gry, pułapkach ofsajdowych et cetera.Niewiele lepszy niż Clichy, a Ca$hleyowi może buty czyścić.Trzeci DL na Wyspach (za Colem i Bainesem, a obok Evry, będącego w słabszej formie)
teza o słabej kondycji psychicznej zawodników Arsenalu jest już tak wyświechtana, że jej częste powtarzanie ją unieważnia. to za proste wytłumaczenie. owszem potrzebują takiego kapitana jakim był Viera, ale to nie zmieni podstawowego problemu: to nie słaba psychika, ale niska inteligencja (nazwijmy ją boiskową, by nie urażać) powoduje głupie faule i zagrania ręką przed i w polu karnym. Policzmy ostatnie horrory: Newcastle, Liverpool, Spurs: karne (słusznie podyktowane) za zagrania Rosickiego, Koscielnego, Eboue, Szczęsnego w sytuacjach zwyczajnie głupich. i ten wczorajszy faul Djourou na 17 metrze około 60 minuty, po którym Van Der Vart strzelił nad poprzeczką. bardziej niż pomocy psychicznej Arsenal potrzebuje jakiegoś pobudzenia inteligencji. słaba psychika nie tłumaczy faktu że Rosicki wystawia rękę do góry gdy piłka leci na aut, a Eboue tratuje w rogu pola karnego Lucasa, który ratuje piłkę uciekającą za linię końcową.
To był jeden z tych meczów, który oferował wszystko, co do zaoferowania ma futbol – zresztą zarówno jeden, jak i drugi zespół mają „talent” do rozgrywania podobnych spotkań.Mam natomiast od dłuższego czasu wrażenie, że to nie tyle piłkarze Arsenalu, co sam Wenger doszedł do ściany – to bardziej on niż piłkarze stoi na drodze, by zespół przekroczył mentalne granice swoich możliwości. Strasznie się miota, „zaraża” team niepewnością i co gorsza nie potrafi wpłynąć na zespół podczas gry – kiedy ostatni raz dokonane przez niego zmiany cokolwiek przyniosły?A tak na marginesie – doskonały blog, Panie Michale.
Świetny mecz, napewno bedzie pamiętany. Ale widząc Wengera, bedącego kłebkiem nerwów jakby od tego meczu zalezała jego posada, ta niepewnośc, zmiany które nic nie wniosły, skłaniam sie ku tezie tutaj wskazywanej, ze zespól bedący wypadkową jego projektu oraz jego filozfii gry, doszedł do sciany, której nie moze przeskoczyć. Nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę. Fabregas chyba tak, sądząc po wywiadzie jakiego udzielił. To miał byc TEN rok lecz, mimo sympatii dla Kanonierów, raczej juz nie bedzie. A przyszły jakoś wydaje mi sie ze bedzie jeszcze trudniejszy… Bo i owszem jest LM kolejny raz, walka o mistrzostwo do prawie konca, sa mecze super do ogladania, jest Szczęsny i Wilshere ale brakuje wisienki na torcie oraz stabilności. Za duzo wpadek grzebiących szanse na powodzenie.
Tym prawdziwym? Żałosne odrobinę. Naprawdę fanboje premiership nie są w stanie zrozumieć, że mecze Barcelony z Realem są tak nazywane w Hiszpanii ze względu na to, że wykraczają poza płaszczyznę sportową? Ja wiem, że łzy wam lecą z oczu, że nikogo nie obchodzi mecz dwóch drużyn frajerów (poza kibicami tychże drużyn(notabene obie ograne przez te rozgrywające między sobą prawdziwe Gran Derby… A nawet nie ograne a ogolone jak na frajerów przystało (5-0 w dwumeczu, elo! i brak celnego strzału na Camp Nou)… Przecież każdy z was wie że i Real i Barca połykają was sportowo bez popity! Także buzie na kłódkę i wyczekiwać środy (gdzie mam nadzieję wynik będzie podobny do wczorajszego)
Nie dość, że okradacie Europę z talentów, to dodatkowo jak widzę nawet nazwę i prestiż meczu próbujecie ukraść. No cóż… Na pocieszenie pozostaje to, że akurat T. i A. to dwie najbardziej frajerskie drużyny świata. Z hiszpańskimi gigantami się zbłaźnili, to fanboj Okoński poprawia sobie humor. Co pan powie o tych dwumeczach? Czy takie drużyny zasługują na rozgrywanie wielkich derbów ? (Gran Derbi to hiszpańska nazwa, więc proszę się odczepić od niej)
Taaaaaaa. Real faktycznie połyka wszystkich w Lidze Mistrzów. Od lat… Real w ostatnich latach to kiepski klub, na poziomie powiedzmy Schalke. Obecność obu tych klubów w półfinale LM to ogromne zaskoczenie. Pierwszy awans do 1/8 finału od 6 lat… W lidze hiszpańskiej regularne bęcki od Barcy. „Derby Europy”? Heh, kupa śmiechu, czego to marketingowcy nie wymyślą. Widać, że dzisiaj Wielki Czwartek, gimnazjaliści mają wolne i postanowili zajrzeć na blog Michała Okońskiego…
Ale po co zawłaszczacie nazwę „Gran Derbi”? Hm? I kto tu pisze o derbach Europy? Chyba tylko fanboje premiership. I czy to nie ten średniak Real pokonał Tottenham w dwumeczu 5-0? Co w takim razie powiedzieć o nich? Drużyna beznadziejna! I mała informacja dla pana Okońskiego – gdyby kiedyś chciał napisać notkę, że Totki kogoś tak pokonały ( PIĘĆ do ZERA, nie wstyd wam?) – manita nazywają to Hiszpanie.PS nie jestem gimnazjalistą ale jeżeli chcesz sobie ulżyć to śmiało! 🙂
brak możliwości banowania, to wielki minus blogów onetowych. chcesz komentować, komentuj z klasą (albo przynajmniej bez prostackich wycieczek osobistych w stronę autora, czy innych komentujących). chcesz bić pianę, bij ją gdzie indziej.
Gran derbi to nazwa, z którą nie spotykam się zagranicą. Wszędzie pisze się o el clasico, ewentualnie (choć rzadko) el derbi Espanol. W Polsce praktycznie nie używa się innej nazwy niż Gran Derbi, co jest w sumie nazwą bezsensowną – to nie są przecież derby.
el_sietePosłuchaj mnie kolego pełna zgoda prawie we wszystkim ale atak na autora dla mnie zupełnie niezrozumiały. To jego blog i tyle – możesz załozyc swój i tam atakować wszystkich. Co do samej piłki to o ile liga angielska jest bardziej wyrównana to dwa najsilniejsze kluby na świecie grają niestety w Hiszpanii. Jako kibic Barcy muszę niestety przyznać, że niestety czas Realu nadchodzi:) i jeśli ktoś ma jakiekolwiek pojęci o piłce to wie z czego bierze się widowiskowość gry wyspiarskich ekip. Derby,, które są tu omawiane ( Spurs – Gunners ) były świtnym widowiskiem pod względem dramaturgii ale z całym szacunkiem – gra obronna obu ekip ( w tym mecz ) to poziom naszej ekstraklasy. Ja lubię Spurs od 20 lat ( za Gazze ) ale jak widziaem tego wielkiego Hudlestona miotającego się jak dzieciak we mgle to beke miałem straszną ale by zrozumieć różnice między Barca/ Real a angielskimi klubami trzeba może choć raz w życiu kopnąć piłkę. A już z tym końcem Barcelony to Pan Alasz … przesadził strasznie a najlepsze jest to, że paradoksalnie ekipą, ktolra najbardziej upodabnia się do hiszpańskich gigantów jest właśnie ukochane ( jak mniemam ) przez niego United. Są świetnie zorganizowani i w ten sposób niwelują różnicę wynikającą z faktu posiadania mniej utalentowanyc graczy niż np. Chelsea. W United taki O’ shea wchodzi i gra jak równy z równym z kolesiami teoretycznie od niego o wiele lepszymi co wynika niestety właśnie zorganizacji gry. Dla SAF – a w związku z tym pełen szacunek ale jak zauważyłem na tytm forum jest paru kolesi, ktorzy z powodzeniem mogą go zastąpić hehe
Wszystkich źle życzących diabłom (sporo tu takich) zasmuci nowy ranking forbesa. Znowu po raz 7 z rzędu MU wygrało zestawienie najbardziej wartościowych klubów świata. Dochody rentowność i pozom zadłużenia zostały uwzględnione.http://www.angielskapilka.com/news/man,utd,najbardziej,wartosciowy,wg,magazynu,forbes,%7Bsessid%7D.html
Man U wygralo by rowniesz zestawienie na najbardziej zadluzony klub na swiecie na piekna sumke 800 mln dolcow. Ale po co o tym wspominac,przeciez wszystko jeeeeest OK.Glezierzy wypompowuja kase z klubu zamiast inwestowac,kibice protestuja na kazdym meczu,ceny biletow astronomiczne. O nawet dzis pojawil sie ciekawy artykulik jak to kibice sa zadowoleni z Glazierow Poczytaj sobie, aaaaa zapomnialem ze ciebi to nie dotyczy bo na mecze to nie uczeszczasz. http://www.dailymail.co.uk/sport/football/article-1379259/Manchester-United-fans-tell-Glazers-Cut-Old-Trafford-ticket-prices.html
Wyższe ceny biletów w Premiership od United ma Arsenal a „Twoja” (sądząc po nicku) Chelsea mniej więcej porównywalne.Dług jak dług, powstał przez przejęcie – jest częścią przedsiębiorstwa. Nawet nie wiecie jak dużo firm na świecie ma gigantyczne kredyty ale póki firma przynosi zyski daleko wykraczające ponad spłatę odsetek (a tak jest w przypadku United) to kogo to obchodzi. Glazerowie wypompowują kasę z klubu? Nie wiem skąd masz takie informacje – SAF nigdy się nie uskarżał na brak pieniędzy, Gill też nie. Jak pokazuje powyższy ranking United jako firma ma się świetnie, więc na płaszczyźnie ekonomicznej nie można nic zarzucić Glazerom. Zresztą – Romek do Chelsea wpompowuje grube miliony i co to daje?
800 mln, uwielbiam ta bajkę, widzę że choćby spłacili to i tak zostaje całość. Oficjalnie spłacili PIK, ze swoich pieniędzy, dług wynosi 500 mln, ale pisz dalej że 800. Potem napiszesz że nie wiadomo skąd spłacili i pewnie wzięli inne kredyty. Dług jest spłacany, a klub jest operacyjny. Prawdę mówiąc to nie ma klubu w lepszej kondycji finansowej, dług spłacany, obroty nieustanie rosna a i wartość klubu coraz większa, nie dziwie się że amerykanie odrzucili, jesli takowa rzeczywiście była, oferte katarską, nie sprzedaje się tak dochodowego interesu.Długi to normalna sprawa, tyle tylko ze on wcale nie jest taki duży jak na wielkość i możliwości finansowe klubu.
to sprawdz ile to jest 500 mln funtow kolego. Co ? wychodzi moze 800 mln dolarow ??? nie mozliwe !!!! PIK splacony to prawda tylko skad pieniadze na to mieli ? 210 mln funtow nawet Glazierom piechota nie chodzi. i dlaczego chcieli sprzedac osrodek treningowy i go potem ODNAJAC ? Desperacja troche zalatuje. To co to tez bajki ?
Prasa pisała że chcieli sprzedać nazwę stadionu, a patrze i wciąż jest OT, carrington też nie sprzedane, wiec jak dla mnie bajki. Jak sprzedadzą to pogadamy, narazie trzymamy się faktów, czyli nie sprzedane a dług wynosi 500 mln funtów, klub jest najbardziej wartościowym klubem świata z rekordowymi zyskami. Mogło być gorzej 😀
Szkoda ze nie wiesz kto to Red Knights,,skad sie wzial protest I kolory zolto-zielone ze Glazierzy wpakowali klub w potezne dlugi bo pod zastaw KLUBU pozyczyli pieniadze zeby go kupic.Szkoda ze sadzisz ze dziesiatki tysiecy prawdziwych kobicow Man U wie mniej albo wcale niz ty jeden kibic na odleglosc.Przekonamy sie zreszta wktotce ile to Ferguson dostanie siana na zakupy letnie.Tylko prosze nie cutuj Gilla ze w kasie jest 140 mln do wydania bo tej kasy NIE MA.To propaganda zeby uspokoic kibicow. Tu sobie przeczytaj o Carrington http://www.guardian.co.uk/football/2010/jan/13/glazers-manchester-united-training-ground .Sam fakt ze brali cos takiego pod uwage chyba swiadczy o problemach a nie wspaniale prosperujacym klubieI nie przytaczaj moze zle przetlumaczonych artykulow jako pewnik. Ktos w angielskapilka .com powinien pare lekcji wziascDlugi klubu nie zostaly wziete pod uwage. Tu => http://fcbusiness.co.uk/news/article/newsitem=1119/title=man+utd+the+world%92s+most+valuable+soccer+team znajdziesz orginalna wiadomosc I trudno o lepsze zrodlo.Zreszta mozesz tam pogrzebac to sie moze dowiesz wiecej prawdy o Glezierach I ich “imperium”
Ja to wszystko wiem, tylko ze protesty ludzi to nie jest coś co o czymkolwiek świadczy, spójrz na polske, ilu ludzi protestuje nie wiadomo po co i na co pod pałacem prezydenckim co miesiąc. To że guardian napisał, cóż piszą masę głupot. Uwielbiam jak przestawiasz każda informacje świadczącą o złej sytuacji jako pewnik, a każdą która pokazuje jak to wcale nie jest źle jako kłamstwo. Ten powie że są pieniądze-kłamie na bank, tamten powie że nie ma, na pewno mówi prawdę. Ja jestem pewny swego, przekonamy sie w przyszłości kto ma racje.Wzięto po uwagę zadłużenie, wszystkie te kluby jakieś tam mają, united, proporcjonalnie do wielkości klubu, nie ma większego zadłużenia niż choćby barcelona, czy nawet arsenal. % długu względem wartości klubu jest porównywalny.
Protesty ludzi o niczym nie swiadcza Ciekawe.Rece opadaja.
Ludzie protestuja na caly swiecie, przeciwko wszystkiemu praktycznie. Jedni przeciwko aborcji, inni przeciwko gejom, inni przeciwko wycinaniu drzew, jeszcze inni przeciwko żelkom Haribo itp. itd. Ale czy to znaczy, ze maja racje? NIE! To znaczy tylko tyle, ze maja inne zdanie w tej konkretnej kwestii, ze nie podoba im sie postepowanie konkretnych stron „konfliktow”. Podejrzewam, ze fani United w tym momencie protestuja przeciwko wysokim cenom biletow, a takze przeciwko faktowi, ze wlascicielem United jest „jedna osoba” bo tak trzeba traktowac rodzine Glazerow, majac wiekszosc udzialow moga podjac kazda decyzje jaka im przyjdzie do glowy. Tak jak w Chelsea Abramowicz czy w City jakis tam szejk. Obawy (ja takze je mialem) byly najwieksze przed przejeciem klubu, wtedy mowilo sie ze Glazery beda chcieli wyprzedawac zawodnikow zeby ciagnac jak najwiecej kasy dla siebie. Jak widac nic takiego jak narazie nie ma miejsca – za ich „panowania” odeszli tylko Ronaldo i Tevez, ale nie oszukujmy sie kto by nie byl wlascicielem to Portugalczyk na 100% w koncu by odszedl, a Argentynczyk jak pokazaly niedawne jego wybryki w City, ma wybujale ego ktore Fergusonowi najzwyczajniej w swiecie nie pasuje. Jak narazie nie mozna miec wiekszych zastrzezen do sposobu zarzadzania klubem przez Jankesow, United wciaz sa najsilniejsza druzyna w Anglii, stoja przed szansa zdobycia 19 tytulu, awansu do finalu LM, generuja najwyzsze zyski ich wartosc rynkowa stale rosnie. Dlug ktory Glazerowie zaciagneli jest ICH dlugiem, blednie nazywanyk dlugiem klubu. W momencie jak Jankesi nie beda w stanie splacac zadluzenia sprzedadza klub (chetni na pewno sie znajda) i kase ze sprzedazy przeznacza na splate zadluzenia. Ludzie czy naprawde wierzycie ze wszyscy Ci milionerzy to maja setki milionow na kontach? takich ludzi jest tylko garstka jakies szejki, abramowicze itp. ktorym kasa ze sprzedazy ropy wpada bezposrednio do kieszeni. Wszyscy inni przedsiebiorcy maja mnostwo pozaciaganych kredytow, caly dzisiejszy swiat i gospodarka opiera sie na kredytach. Dlatego przestancie poszerzac defetyzm, ze United jest mega zadluzone i widmo upadku zaglada klubowi w oczy. Klub ma sie bardzo dobrze, co pokazuja wyniki, zobaczymy jak bedzie wygladac letnie okienko transferowe. Ja sie spodziewam przyjscia max 2 graczy – bramkarza (De Gea) i srodkowego pomocnika (Sneijder badz Douglas Costa), bo na kazda inna pozycja jest bardzo dobrze obsadzona i zadne wzmocnienia nie sa tam potrzebne.
Gratuluje sesownego wpisu.Jednak mozna.Ja sam dalem “mu “ sie nadziac po raz kolejny.Z protestami mozesz miec racje, lecz sam fakt ze protest istnieje to na cos wskazuje.Rowniez liczba lub procent ogolu protestujacych odgrywa role a szczegolnie jesli protestuje wiekszosc jak to czasami ma miejsce w wypadku Man U. Czestotliwosc I nasilenie zmienia sie I jest napewno zalezne od powodzen odnoszonych na boisku I obecnie w wypadku ManU jest znikome Bylo znaczniej glosno kiedy odszedl Ronaldo I jak Chelsea wygrala “double” oraz niepokojace byly skromne zakupy letnie Fergusona .Prawda ze Ronaldo I tak odszedl by do ukochanego Realu natomiast sprawa Teveza jest chyba nadal bardziej skomplikowana I nie sadze ze to on sam podejmuje decyzje.Agent ktory go reprezentuje ma kontrowersyjna reputacje.Zreszta podobna sytuacje mielismy z Rooneyem I tez wielu sadzi ze to nie jego byl pomysl zeby klub postawic pod sciana.Co ciekawe w tym przypadku jest to ze Ferguson po raz pierwszy bedac Managerem sie ugiol Jak ich nazywasz jankesi jeszcze dlugo beda musieli walczyc o zaufanie I ich niepopularnosc zwiazana jest ze sposobem w jaki nabyli ManU. Klub doskonale prosperowal I nie mial funta dlugu a zostal sprzedany za pozyczone pieniadze na ktore gwarancja nie sa Glezierzy lecz klub Prawda jest tez ze klub zupelnie dobrze sobie radzi ale moglo by byc znacznie lepiej Obsluga finansowa pozyczki od chwili zakupienia klubu (czyli splaty.procentow) obliczana jest na sume 380 mln funtuf. Czyli bez Glezierow ta suma po prostu zostala by w klubie.Pozostaje jeszcze sprawa rejestracji firmy wlasciciela klubu ale moze innym razem.Zycze powodzenia w LM.Jak jeses zainteresowany statystykami I historia transferow to znajdziesz tu => http://www.transferleague.co.uk/premiership-transfers/manchester-united-transfers.html wszystkie informacje o Premiership. Tylko prosze nie dawaj tego linku alaszowi Ja nie chce zeby on byl jeszcze madrzejszy
Zgoda co do kosztow kredytu, one w jakis sposob obciazaja konto klubu. Zeby nie byo ze ja jakos skacze z radosci z tego powodu, ze Glazerowie przejeli klub, pewnie ze wolalbym zeby byl to ktos kto wszedlby z wlasna kasa. Ale skoro juz sa, to uwazam ze i tak nie zarzadzaja tym klubem jakos tragicznie, a na pewno nie tak jak przed przejeciem zapowiadano. Wyprzedazy graczy nie ma, jakis dziwnych ruchow czy decyzji zwiazanych ze stadionem, osrodkiem treningowym etc. (poki co) nie ma. Sa drogie bilety, ale kurcze popatrzmy na to z innej perspektywy. Jestesmy wlascicielami firmy (tak trzeba postrzegac dzisiejsze kluby), na produkty ktorej jest ogromny popyt, jestesmy monopolistami na rynku (moze troche pokretna logika, ale to jest jakas forma monpolu – jesli jestes kibicem klubu X to chcesz kupowac bilety na mecze klubu X), wiec logicznym wydaje sie podniesienie ceny za „nasz produkt”. Kwestia transferow do klubu tak jak poprzednio pisalem, z ocenianiem pod tym wzgledem Glazerow poczekam do najblizszego okienka transferowego. Wedlug mnie ostatnie 2 okienka (mowie o letnich) byly w 100% przemyslane przez Fergiego i mysle, ze w duzej mierze w jego przekonaniu zakonczyly sie sukcesem. 2 lata temu odszedl Ronaldo przyszedl Valencia, ktory w moim odczuciu sprawdza sie w 100% jako jego „nastpeca” (choc nie lubie tego okreslenia, bo takich pilkarzy nie mozna zastapic). Odszedl wtedy, tez Tevez i mysle, ze SAF widzial w jego roli Owen, tu akurat sie pomylil. Za to w kolejnym okienku naprawil swoj blad i sciagnal Chicharito, ktory dla mnie jest godny nastepca Teveza. Do tego zakup Smallinga, bo bylo widac w poprzednim sezonie ze srodek obrony jest kruchy i czesto wypada np. Ferdinand, przec na tych pozycjach musieli grac czasem Carrick czy Fletcher. Tam byly potrzebne wzmocnienia i tam ich dokonano. Tylko transferu Bebe nie rozumiem, no ale nie mozna miec wszystkiego:) Ja uwazam, ze SAF od 2 lat konsekwtnie buduje zespol, ktory bedzie mogl z czystym sumieniem zostawic swojemu nastepcy, zeby ten nie musial przestawiac zbyt wielu klockow, bo ten za stary itp. I szuka do tego mlodych perspektywicznych graczy za stosunkowo niewielkie pieniadze, bo jak pokazala historia kilkudziesiecio milionowych transakcji nastolatkow jak Robinho, Diego, Gago i jeszcze kilku by sie pewnie znalazlo, mozna sie na tym niezle przejechac. A tak kupuje graczy 5 do 10 milionow to jak nie wypali to nie bedzie takiej straty.Takie jest moje zdanie na ten moment, wszystko sie moze zmienic w lipcu-sierpniu. Bo wtedy beda potrzebne wzmocnienia natychmiastowe na bramce i w sorku pomocy, a na te troche kasy bedzie trzeba wydac.Tak wiec uwazam, ze nie jest tak zle jak to jest czasem przedstawiane w mediach, a przede wszystkim nie moge sie zgodzic z okresleniem ze klub ma takie i takie dlugi. P.S. przepraszam Panie Michale za taki dlugi monolog nie temat, ale jakos tak mi poszlo po tej klawiaturze:) a zeby nie bylo ze spamuje to swietny mecz z Arsenalem. To byly prawdziwe emocje, a nie jakies pompowane balony przez media z Hiszpanii. Kapitalna postawa i gra Kogutow praktycznie caly mecz, a od stanu 3:1 to juz czapki z glow. Trzymam kciuki w walce z The Citizens
Moinm zdaniem najwieksza “zaleta” Glezierow jest nie wtracanie sie w sprawy futbolu.Powiem wiecej ,niesamowite jest ze pozostawili prowadzenie calego klubu Fergusonowi.Przeciesz on o wszystkim decyduje, nawet istnieje powiedzenie ze Ferguson decyduje ile babcia od herbaty zarabia.Zreszta znajac harakter “czerwonego nosa” niech by tylko sprobowali…… Pewnie musieli by szukac nastepcy w trybie szybkim.Czym kierowal sie Ferguson w transferach w ostatnich 2 latach jest trudno powiedziec.Historia wskazuje ze nie obawial sie wydac 25 czy nawet 32 mln za zawodnika.Ostatnio wydatki sa skromniejsze ale zakupy bardziej przemyslane (prawie jak Wenger) no I mial sporo szczescia.Szczegolnie z Chicarito Sprawa godnego nastepcy EVS byla tez bardzo istotna na koniec 2010 sezonu I tez jakos nie udalo sie tego zalatwic I Fergi musial namawiac EVS o pozostanie rok dluzej..Ale to wlasnie powoduje plotki ze z ta kasa to troche cienko.Zeczywiscie ostatnie protesty dotyczyly cen biletow ktore moga byc porownane z cenami Chelsea.Problem polega na tym ze roznica w poziomie ekonomicznnym jak I zarobkami (niestety) jaki panuje pomiedzy Manchesterem I Londynem jest znaczna co powoduje ze kibicow Man United “mniej “ stac na bilet. Z tym budowaniem nowego zespolu to zgoda tylko z tym zostawianiem go dla nastepcy to niekoniecznie.Mam jakies takie przeczucie ze to jeszcze dlugo nie nastapi.Glazierzy nie pozwola.Instytucji sie nie pozwala przechodzic na emeryture.A takim cwaniak jest.
Gdy MU było PLC to co roku płacili dywidendę i kasa nie zostawała w klubie. SAF wielokrotnie narzekał, że miał problemy z transferami, bo zawsze musiał się pytać zarządu, rady nadzorczej i jeszcze udziałowców. Teraz tylko mówi Gillowi ile chce i kasę dostaje. Glazerowie zatwierdzają, ale według słów SAFE nigdy mu nie odmówili. A że potrafią wydać sporo kasy to było widać gdy kupowali Naniego, Andersona i Hargraevsa to około 50 mln funtów było, w jednym okienku. Sam Anderson kosztował koło 30 mln euro, tyle podało niedawno Porto.
tak tylko ze te ceny kibicom Chelsea i Arsenalu nie przeszkadzaja.Fale protestow przeciwko Glazierom trwaja od wielu miesiecy i nie z zamilowania za tradycja 60-70 tys kibicow zaklada szaliki zielono zolte na Old Trafford. http://www.dailymail.co.uk/sport/football/article-1286642/Manchester-United-claim-victory-Green-Gold-campaign-pleasing-season-ticket-renewal-figures.html Romek to sobie moze ze swoja kasa robic co mu sie podoba. Jego kasa.A ze wydaje na tak wspaniale cele to i ja sie ciesze.Pewnie jak bym mu nawet zabronil to by nie posluchal.
Czy szanowny autor bloga spróbuje to jakoś skomentować?sport.wp.pl/kat,1744,title,Reprezentant-Chorwacji-wspiera-faszyzm,wid,9768351,wiadomosc.html?ticaid=1c2b3#Popieranie ustaszy? No masakra jakaś. Dla przypomnienia: eioba.pl/a/1tin/ustasze-chorwacja-i-faszyzm-ante-paveli-a-zbrodnie-i-mordy
Chciałbym się odnieść tylko do tych kilku słów:”(…) znakomicie przecież sędziującego arbitra.”Nie wiem ile wody upłynie w Tamizie zanim po jakimkolwiek meczu EPL przyznam ze stuprocentowym przekonaniem, że arbiter spisał się na szóstkę. Przykro to przyznać, ale trwający sezon to jedno wielkie pasmo pomyłek i niepowodzeń sędziów. Wczoraj nie było niestety wyjątku. Obiektywnie przyznaję, że faul Diaby’ego i brak jakiejkolwiek reakcji gwizdkowego zakrawa o kryminał. Może nie bezpośrednio na konto głównego, ale pośrednio przecież też, zaliczyć należy puszczenie akcji van der Vaarta (bodaj). Tylko dzięki Wojtkowi nie padła wtedy bramka ze spalonego. Nie jestem pewny (nie widziałem idealnej powtórki) ale wydaje mi się też, że nieuznany gol RvP również mógł być źle oceniony.Ja rozumiem, że wczorajszy mecz nie był łatwy do sędziowania. Rozumiem, że jak na poziom wcześniejszych spotkań, wczorajsze aż tak tragicznym w wykonaniu Atkinsona nie było. No ale musze niestety też stwierdzić, że jeśli EPL jest najszybszą ligą europejską i największą liczbą zdecydowanych starć bezpośrednich, to do tego poziomu winni równać także arbitrzy. Ja tego niestety nie widzę.
A o bestialskim ataku Diaby’ego na Modrica to drogi kanonier nie wspomni? :))
Przecież wspomniał. Proponuję czytać cały post, nie tylko jego zapowiedź.
Ciekawie to może się zrobić w sobotę. Przy ewentualnej wpadce MU z Evertonem wyścig o mistrzostwo może nabrać zupełnie nowego wymiaru. Do gry niespodziewanie wróci Chelsea. Piłkarze Moyesa nie przegrali w lidze od siedmiu spotkań i ich szanse na Old Trafford wcale nie są zerowe. Jeśli zawodnicy Ancelottiego i Wengera wygrają weekendowe mecze, to kolejne dwie kolejki będą arcyciekawe i najprawdopodobniej zadecydują o tytule. Wiem, że fani United maja odmienne zdanie, ale fajnie by było gdyby Everton w sobotę coś z Manchesteru wywiózł. :)Dwa kolejne weekendy przyniosły by nam wówczas spotkania o niebywałym ciężarze gatunkowym:30.04-01.05 Chelsea-Tottenham i Arsenal-MU08.05 Stoke-Arsenal i MU-ChelseaPozdrawiam 🙂
Popo słuszna uwaga. To nie będzie na pewno spacerek świąteczny 😉 Na szczęście kibicujemy EPL, gdzie (czasami) o tytuł walczy się do ostatniej kolejki. Więc niech się dzieje, bo jak wiadomo, kunktatorstwo nie popłaca … Do boju, United, do boju!
Spox, będzie O:O. Majster sam przyjdzie.
Nie żebym odmawiał klasy Evertonowi, ale z Old Trafford w tym sezonie ciężko jest wywieźć cokolwiek… myślę, że United wie o co gra i wie, że musi wygrać to spotkanie żeby potem było spokojniej
Te Gran Derbi śmierdzi trochę kompleksami. Arsenal był słabszy od Barcelony. Tottenham zebrał łomot od Realu. Bolesne ale trzeba z tym żyć. Kibice ligi włoskiej i niemieckiej jakoś nie mają takich problemów z Realem i Barceloną.
W translatorze Gran Derbi śmierdzi wyrażeniem „wielki derby”. W tym wypadku języka hiszpańskiego użyto w celu przeciwstawienia popularnego el clasico, który nie jest derbami i który stał na przeciętnym poziomie, derbom północnego Londynu, które są prawdziwymi derbami i stały na poziomie daleko wyższym.
W translatorze Gran Derbi śmierdzi wyrażeniem „wielki derby”. W tym wypadku języka hiszpańskiego użyto w celu przeciwstawienia popularnego el clasico, który nie jest derbami i który stał na przeciętnym poziomie, derbom północnego Londynu, które są prawdziwymi derbami i stały na poziomie daleko wyższym.
Mecz Tottenhamu z Arsenalem było o wiele bardziej widowiskowy,ale o jego wyższości sportowej to przecież w żaden sposób nie świadczy(widziałem spotkania polskiej ligi o wiele bardziej widowiskowe,bogate w emocje itd od niejednego angielskiego taktycznego klasyku).Wiadomo jaki styl prezentują drużyny Mourinho w wielkich meczach pucharowych,ten styl to:rozbroić i zwyciężyć! i to decyduje o przebiegu każdego takiego spotkania.Półfinały LM będą podobneZaś samą nazwę Gran Derby każdy na świecie kojarzy tylko z jednym spotkaniem i tak już będzie zawsze 🙂
Ciągłe tutaj niektórzy płaczą o symulowanie Barcelony,ale jednak np.na tych zdjęciach widać,że piłkarze Realu grali miejscami wręcz brutalnie,chamsko http://img34.imageshack.us/img34/4535/vlcsnap2011042112h57m16.pnghttp://img812.imageshack.us/img812/7943/vlcsnap2011042112h57m40.pnghttp://img683.imageshack.us/img683/4305/vlcsnap2011042113h00m17.pnghttp://img864.imageshack.us/img864/9411/vlcsnap2011042112h58m23.png
Praktycznie mistrzostwo jest w kieszeni, wygrać jeden mecz z 3 najbliższych potem wygrać z blackpool na OT i choćby rywale wszystko wygrali i tak mistrzostwo trafia do teatru marzeń. 5 minut doliczonego, ale jakby było 0-0 to jaki byłby tutaj tumult ze sędzia „dał minuty” MU. No i pewnie będzie skandal bo kawałek koszulki była na spalonym.Typowe United, granie do końca, akcja za akcja, rywal pod ostrzałem w końcu sie złamie. Takie United uwielbiam.
Takie United uwielbiasz? No to kiepski masz gust.
O gustach się nie dyskutuje.Imponuje mi zaciętość i dążenie do celu choćby nie wiem co. Podobają mi sie jak potrafią raz za razem przyciskać rywala który w końcu musi popełnić błąd. Heart of the champion, to najlepiej podsumowuje ta druzyne, która jest tuz tuz od mistrzostwa. United albo Chelsea, 70% szans mają diabły, 30% niebiescy.
MU gra dobrze, ale ich nieskuteczność jest ostatnio absurdalna. W pierwszej połowie Everton nawet niespecjalnie przeszkadzał, ale nic to, jak trzeba to nawet w kolegę z drużyny się trafi, byle tylko nie strzelić.. powinno być z 5:0, a skończyło się na „ciężko wywalczonym” 1:0. Tak nie może być w decydujących meczach.
Też uwielbiam taką grę – twardą walkę do końca, zamykanie przeciwnika w polu karnym i naciskanie pomimo, że nic nie chce wpaść, a bramkarz przeciwnika rozgrywa fantastyczny mecz… i bramka przy takiej obronie częstochowy w ostatnim kwadransie daje chyba największą satysfakcję.Jeszcze dwa mecze trzeba wygrać – najlepiej dwa następne…
Sytuacja jest na tyle dobra że należy skupić sie na schalke, mecz na Emirates jest pomiędzy spotkaniami z Niemcami. Sam wiesz jak nam idzie z niemieckimi rywalami, bilans jest tragiczny, nie pamiętam kiedy przeszliśmy ich druzyne. Pamiętam tez pojedynek z leverkusen wiele lat temu, z berba w skłądzie. Dwa remisy i przeszli dalej… Spacerku nie będzie, Schalke jest skoncentrowane na LM.Dlatego też pościłbym mocno przewietrzony skład na Arsenal, nie musimy koniecznie wygrać, a jako że mamy lepszych piłkarzy to uważam że i drugi garnitur da sobie rade. Może nie aż tak eksperymentalne zestawienie jak w pucharze angli, w końcu wyjazd, ale kuszczak, evans (dziś bez błędny), smalling fabio, anderson, owen czy tez powracający po kontuzji Fletcher powinni wystarczyć. No i może Park, bardzo dobrze mu się gra na tym stadionie, tylko kwestia tego czy Alex nie oszczędzi go na LM.Liverpool ostatnio tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie warto pchać wszystkich sił na to spotkanie, jak sie nie uda i Arsenal wygra (wątpię) to i tak nic sie nie stanie.
Doskonale pamiętam dwumecz z Bayer’em Leverkusem wydawało się, że droga do finału będzie stosunkowo łatwa, ale 2:2 na OT i 1:1 na BayArena pogrzebało szanse na finał. Z Schalke trzeba wystawić koniecznie najmocniejszy możliwy skład, tyle że mecz z Arsenal też nie będzie o pietruszkę. Dobrze, że do gry wraca Fletcher – taki głodny gry piłkarz na tym etapie sezonu zawsze się bardzo przydaje. Owen zagrał dzisiaj bardzo dobrze, podobnie jak Evans i Fabio. W kolejnych meczach będzie mógł zagrać też Scholes. W tym momencie wielkim bonusem jest bardzo szeroka kadra United i brak poważniejszych urazów.
Daj spokój Stefan… nawet tego nie przypominaj. Losowanie wydawało się jednym z najlepszych na przestrzeni dekady (wtedy), a tymczasem skończyło się jak się skończyło. Nie wiem czy czasem nawet Berbatov nie walnął jakiejś bramki United wtedy…Zresztą United zawsze mieli ciężkie przeprawy z Niemcami, że wspomnę tylko pojedynki z Borussią w latach 90, Bayernem czy właśnie z Bayerem.Chociaż z drugiej strony, nie drżę przed Schalke, i raczej jestem dosyć spokojny o wynik. Remis i zwycięstwo w rewanżu przychodzą mi na myśl.
Nie – Berba nam wtedy nie strzelił. Dobijał nas dwukrotnie Neuville…Faktycznie ja też przed meczem z Schalke jestem jakiś spokojniejszy – przed laty byliśmy znacznie bardziej błyskotliwą drużyną z przodu, dzisiaj jesteśmy przede wszystkim wyjątkowo solidną drużyną z tyłu. Chociaż na tym poziomie rozgrywek nie ma słabych przeciwników to jeżeli United zagra swoje i nikt nie popełni głupich indywidualnych błędów (jak Rafael z Bayernem) to awans jest nasz.
Zobaczyć jak MU przechodzi niemiecką drużynę w fazie pucharowej-nowe przeżycie. Strzelić bramkę i z dobrym wynikiem przenieść rywalizacje na OT. Niemieckie druzyny maja wspaniałą mentalność, nigdy nie możesz byc pewien że ich pokonałeś.Ciekaw jestem składu na dziś, ale patrząc na everton myśle że zaczniemy parkiem i Nanim na skrzydłach z Rio i Vidiciem w obronie, byc może z Rafaelem. W środku Carrikc z Giggsem i powinno byc dobrze. Trudny dwu mecz bez dwóch zdań.
znów ABE zawala pierwszą bramkę, aż przykro go porównywać z takim Colem czy nawet Bainesem…
Oglądam sobie przy śniadanku sunday supplement, rozmawiają o tytule czy też Wengerze. Rozbawiło mnie zdanie jednego z dziennikarzy, że byłby w szoku gdyby Arsenal wygrał z MU na emirates, według niego nikt w to nie wierzy, od dziennikarzy przez piłkarzy kanonierów aż po kibiców.”Byłbym zaskoczony gdyby piłkarze arsenalu wyszli na boisko myśląc „tak, wygramy to”, myślę że żaden z nas (dziennikarzy) nie wierzy ze oni mogą to zrobić, myślę że ich kibice też nie.”Mimo wszystko trochę przesadza, choć rozumiem jego punkt widzenia.http://www.skysports.com/video/inline/0,26691,13989_6893385,00.htmlZaciekawiło mnie tez zdanie które zostało wygłoszone w tym programie, jakoby Wenger głęboko wierzył że ta drużyna którą ma powinna wygrać lige. On, naprawdę uważa że ma pecha, że decyzje go krzywdzą. Jesli tak jest i on naprawdę wierzy ze to jest ekipa zdolna to wygrać to rzeczywiście powinien odejść.Słyszałem głosy jakoby Alex Ferguson nabijał sie z Wengera mówiąc że dobrze mieć Chelsea za sobą, dobrze czuc że ktoś cie goni. Nie uważam by nabijał sie z francuza sugerując że sie nie liczą, uważam że powiedział to co myśli, jak widzę po tej rozmowie, to co myśli wielu.
Tjaaaa. Jakiś dziennikarzyna wie, co myślą i w co wierzą kibice Arsenalu, zawodnicy i cała reszta… To ci dopiero psycholog.
A dziennikarze to niby nie maja kontaktu z graczami Arsenalu?
Właśnie ostatnio otrzymaliśmy doskonały dowód na to, że lepiej mieć za plecami Chelsea niż Arsenal. W czasie kryzysu w Chelsea powtarzałem kolegom: „dopóki Chelsea nie wróci do gry, nasz tytuł nie jest zagrożony, na pewno nie przez Arsenal”. To się teraz potwierdza – jak już Chelsea wróciła do gry, to jakoś trudno jest uwierzyć w to, że nie będzie wygrywać tego, co ma do wygrania. I wygrywa. A Arsenal? Wszyscy wiedzą, że nie wygra tego, co musi wygrać i tak właśnie jest. Gotowy jest nawet przegrać z Boltonem, który wcześniej dostał 5:0 od Stoke. Arsenal zawsze straci dokładnie tyle, żeby nie stanowić zagrożenia. Jak pisze Goodplaya:”2010-2011: With 11 games to go the title was in our hands. We’ve won once in seven and now the title is gone.2009-2010: With seven games to go we were two points adrift. We won one of our next six and finished 11 behind Chelsea.2007-2008: We were five points clear with 12 to play. We won one of our next eight.”Dlatego jestem zupełnie spokojny o mecz na Emirates. Natomiast starcia z Chelsea się boję i boję się wszelkich kolejnych strat punktów, bo wiem, że Chelsea szansy z rąk nie wypuści.
już sie nie moge doczekać 21.00 Canal + Sport Blackburn – City typowo angielska rąbanka chłopy na skwał po 2metry szybkie lołkicki łokcie gra na długą piłke wykopy piłki nad trybuny .zapinamy pasy !
mimo wszystko szkoda profesora Wengera że kolejny sezon a on nic nie wygrywa.Myśle ze zapłacił lojalnością wobec tych ludzi których posiada niestety nie sa oni na tyle dobrymi piłkarzami i brak im charyzmy i doświadczenia .Wenger ostatnio dał do zrozumienia piłkarzą ze sie na nich zawiódł”Jeśli kogoś trzeba winić, to jestem nim ja. Ja wybrałem drużynę, piłkarzy i dla mnie prezentowali się wspaniale przez cały sezon „
Tak mi teraz do głowy przyszło – czy myślicie, że złotym lekarstwem na problemy Arsenalu mogłoby być np. zatrudnienie kompetentnego dyrektora sportowego? Pomijając fakt, że zapewne zburzyłoby to, albo przynajmniej naruszylo zaufanie na linii Wenger-klub, czy nie byłoby to lepsze rozwiązanie nie dawanie Wengerowi wolnej ręki w tym temacie?Ja zaczynam mieć coraz mocniejsze wrażenie, że Wenger potrzebuje faceta, który mu wciśnie na siłę do drużyny paru gości z charakterem, i który za niego z głową wyda te 40baniek jakie Arsenal ma ponoć na transfery.
Mi pozostaje w kwestii Arsenalu powiedzieć: „a nie mówiłem”.Mam wrażenie że panuje opinia jak to niewiele kanonierom brakuje do poziomu MU i Chelsea. Nie wiem skąd bierze się ten pogląd, byc może przez prase usilnie przyrównująca ten zespół do wymienionych, ale kanonierzy maja większy dystans niż się zdaje do pokonania. Nie jest przypadkiem to że od lat dostają od MU i Chelsea bezpośrednio, a w spotkaniach wagi cięzkiej albo wyglądają na zdecydowanie za słabych, albo w ogóle nie podejmują walki.Zaraz będzie lament że „ostro” atakuje klub z londynu. Mówię szczerze co widze. Ilekroć jest „ten” mecz, mecz który ma pokazać ile sa warci, tu i teraz, bez osłaniania sie, wygląda to jak rzeź niewiniątek.Pamiętam półfinał LM z MU na emirates, byłem z kibicami Arsenalu przy stoliku, mój kolega powiedział że sie spóźni, no i się spóźnił, 10 minut, nie było juz o co grać. Taki właśnie jest Arsenal, dużo gadki, dużo zapowiedzi, ale efektu nie ma.Przed spotkaniem z boltonem dałem link do rozmowy przy śniadaniu dziennikarzy, jak jeden powiedział, nikt racjonalnie myślący nie traktuje ich poważnie. To samo powiedział Alex Ferguson, przed meczem z evertonem. To samo pisze Rafał Stec, swego czasu pisząc o wengerze jako niegroźnym dziwaku. Taki właśnie jest ten zespół.Sytuacja wymaga poprawy, ale im brakuje czegoś co rodzi się w bólach i trzeba na to dużo czasu-mentalności zwycięscy. To jest najważniejszy i najtrudniejszy do zdobycia element odróżniający dobrą ekipę od mistrzów.Pisząc to mam na uwadze że w sierpniu znów będę czytał jak to będzie ich rok, jak co roku.
Faktycznie, Chelsea zdeklasowała w tym sezonie Kanonierów. 3 punkty przewaagi, po raz pierwszy od pół roku. Nie rozumiem kompletnie tych opinii, wedle których świetny sezon mieli Chelsea (bo wyprzedzili pod koniec sezonu Kanonierow), Liverpool (bo hmmm. nie spadli z ligi?) i Koguty (bo zajęli zaszczytne 5. miejsce miejsce w lidze), a Kanonierzy skompromitowali się , wywalczając wicemistrzostwo bądź w najgorszym wypadku haniebne 3. miejsce…
Wicemistrzostwa nie będzie, 3 to max, a jeśli city wygra zaległy mecz będą 2 pkt za kanonierami, którzy łatwego terminarza nie mają. Zobaczymy jak się to jeszcze potoczy, ale można śmiało powiedzieć, mija kolejny rok i postępów jak nie było tak nie ma. Dziaam pisał swego czasu o olbrzymim progresie. Nie wiem w czym sie jawił, dla mnie nic się nie zmieniło.Liverpool miał mieć sezon przejściowy, marzyli o pucharach ale nieśmiało, Tottenham pierwszy raz grął na dwóch frontach, walczy o 4 miejsce w lidze, Chelsea zanotowała sezon przegrany i szykuje się wietrzenie składu, ale to Arsenal cały czas głośno krzyczał „w tym roku to na pewno”, ba jeszcze tydzień temu co chwila czytałem wypowiedzi graczy Arsenalu (szczesny o braku formy MU, Wilshare jak to dojdą MU itp), dużo mówią a wyszło jak co roku. Młoda drużyna słyszę, gdzie ejst jakikolwiek progres? Cokolwiek pokazujące choćby krok do przodu. Nic, znów przyszedł decydujący okres i znów Arsenal sie stawił się do walki.Pisano do mnie na tym forum, „zobaczymy co powiesz po mistrzostwie Arsenalu”. Na jednej stronie widziałem nawet tytuł „Deja veu”, świetnie podsumowuje sytuacje.
Od 3 lat wszyscy piszą o Wengerze jak o niegroźnym dziwaku, latem właściwie nikt poważny nie daje im szans na zwycięstwo, już częściej czytam o tym, że wypadną z czwórki, niż że wygrają ligę. Ale Ty wciąż gdzieś słyszysz głosy i widzisz ludzi, którzy pompują jakieś baloniki. Weź się przestań rozglądać za tymi balonikami, może nie będziesz musiał lać siedemsetny raz tego samego, nudnego jak flaki z olejem jęczenia. I jeszcze się dziwisz, że Wenger i piłkarze mówią że nie są źli i się nadają. Naprawdę, chce Ci się? MU będzie mistrzem, ciesz się z tego i siedź dalej w głowie Fergusona, gdzie Twoje miejsce. @WengerMiałem napisać notkę, ale w ciekawszych miejscach blogosfery powiedziano już wszystko. Mogę tylko mieć nadzieję, że AW poważnie potraktuje swoje własne słowa sprzed niecałych dwóch lat i uzna nieprzydatność kilku pupilów do gry na tym poziomie. Bo co do tego, że nie odejdzie od swojej filozofii, jest przekonany. I bardzo dobrze, niech przy niej trwa do końca.
Najpierw piszesz o „wielkich postępach”, potem jak pytam się gdzie są odpowiadasz że ja wyszukuje te historie. Nie szukam, jest ich pełno.Nie chcesz nie czytaj tego co pisze, ale jesli przeczytam o kolejnych postępach bede chciał je zobaczyć, cóż taki los, wyszło na moje.
Nie piszę po to, żeby odpowiadać na bezsensowne pytania, tylko żeby zwrócić Ci uwagę: walczysz z wirtualnymi balonikami, by za moment sam sobie zaprzeczyć wymieniając całe stada publicystów, którzy od dawna żadnych baloników nie pompują i nie traktują AFC jako faworytów do niczego. Jeśli przed sezonem ktoś pompuje Arsenalski balonik, to są to ci, którzy zaraz dopisują „a za rok i tak wyjdzie na moje i nic nie zdobędą”. A to jest zwyczajnie durne.A jeśli nie jesteś w stanie skumać, czemu Wenger mówi co rok o walce o mistrza, to w ogóle powinieneś przewartościować całą swoją wiedzę o futbolu.
Moja wiedza o futbolu opiera sie na Alexie Fergusonie czy innych lepszych od Wengera szkoleniowcach. Cos musi byc w tym że Mourinho wyśmiewa Wengera a Fergusona nie. To co mówi Wenger jest śmieszne, co gorsza cyklicznie powtarzane. Gdy MU miało lata bez sukcesów po tytułach Arsenalu i Chelsea, Alex nie mówił tego co Wenger, nie upierał sie że ma druzyne równą reszcie. Rożni ich wiele, miedzy innymi to ze jak przegrał z City w półfinale pucharu angli poszedł do szatni City gratulować wyniku. Wenger albo nie podaje ręki, albo podaje tak jak Rednkappowi, czyli lepiej juz nie podawać.Nie bede przewartościowywał postrzegania futbolu z powodu człowieka który popadł w śmieszność, jest różnica między wiara w sukces a głupotą. Wenger przekroczył te granice.Przypominam że przed sezonem były głosy stawiające „stary” MU za Arsenalem, Alex Ferguson dostał pytanie na konferencji przed meczowej czy jego celem jest TOP 4.
„Moja wiedza o futbolu opiera sie na Alexie Fergusonie czy innych lepszych od Wengera szkoleniowcach.”Właśnie widzę. Dlatego już może pogódź się z tym, że Wenger jest Wengerem i nie przynudzaj co chwila, że znów zobaczyłeś coś, czego Ferguson nie zrobiłby wżyciunigdy. Dorosłemu studentowi nie przystoi permanentne zaskoczenie rzeczywistością, to kilkuletnie dzieciaki dziwią się, że po jesieni przychodzi zima. A Ty w tym momencie wyglądasz na bardzo dumnego z siebie, bo znów nie pomyliłeś się co do Wengera. No wielkie brawa.
Z naw dwóch to Ty widziałeś postęp a nie ja, więc nie mnie zaskoczyła rzeczywistość, pisałem przecież „jak co roku”. Więc dzięki za brawa, mimo że ironiczne.
Z nas dwóch ja pisałem o jakiejś zmianie, co już samo w sobie ma więcej sensu. Ty się cieszysz, że woda znów okazała się mokra, dokładnie tak, jak prognozowałeś przed rokiem.
Raczej chodzi o to, że Arsenal znowu nie wytrzymał presji, a Chelsea z Liverpoolem pozbierali się do kupy po solidnych zawirowaniach na początku sezonu (albo nawet w większej jego części w przypadku tych drugich).Wygląda na to, że słońce znów zaczyna świecić nad Liverpoolem, i faktycznie tak jak Kuyt twierdzi – jedno solidne okienko transferowe może wystrzelić Liverpool z powrotem do ścisłej czołówki ligi.
moim zdaniem Wengerowi nie jest potrzebny taki człowiek on jest świetnym trenerem i doskonale wie jaki piłkarz z jakim charakterem jest mu potrzebny tylko musi znależć sie taki człowiek(właściciel) który wybije mu lojalność wobec nie których zawodników z którymi nie osiągnie tego co chcą osiągnąć.Ostatnio Fabregas w don balon dał pstryczek Wenegerowi i zasugerował iż musie wybrać czy klub ma szkolić zawodników czy ma zacząć wygrywać puchary
właśnie wydaje mi się, że Wenger dobiera ludzi ze złym charakterem (lub po prostu bez niego), a Ci młodzi, którzy się pojawiają w klubie uczą się jak przegrywać wielkie starcia (to jest skutek uboczny, o którym chyba niewielu myśli, ale moim zdaniem ma on kolosalne znaczenie).W każdym z czołowych klubów angielskich – man united, chelsea, man city, spurs, liverpool jest przynajmniej kliku graczy, którzy z automatu mogliby być kapitanem w razie gdyby właściwy kapitan nie mógł założyć opaski.Natomiast w Arsenalu domyślny kapitan nie nadaje się do tej rolii – Fabregas nie ma cech przywódcy, nie potrafi dowodzić drużyną ani chwycić ją 'za mordę’ wtedy kiedy rozłazi się w 65minucie meczu z przeciwnikiem z najwyższej półki.Wenger moim zdaniem buja w obłokach w ciągu ostatnich kilku lat (on naprawdę coraz mniej przypomina faceta, którego pamiętam z końcówki lat 90), a jego piłkarze prezentują wspaniały styl rozmarzonych artystów.Niestety zderzenie owych artystów z zawodowymi żołnierzami, którzy odnieśli wiele ran w bitwach czy to EPL czy LM bywa równie przyjemne, jak dobicie łbem do ściany.I pomimo, że od czasu do czasu drużyna marzycieli potrafi wznieść się na wyżyny i wygrać ze sprawnie funkcjonującą armią (jak np. w meczu z Barcą by daleko nie szukać), to w kolejnym meczu są brutalnie sprowadzani do krainy rzeczywistości, czy to przez Barcę, czy przez United bądź Chelsea.A co gorsza, przeciwnicy wiedzą, że Arsenal w końcu pęknie, więc prędzej czy później kończy się to skutecznym szturmem na bramkę Almunii/Szczęsnego/Fabiańskiego (niepotrzebne skreślić).Dopóki Wenger nie zrozumie, że potrzebuje ludzi z charakterem, którzy będą inspirowali kolegów i dawali do myślenia przeciwnikom, dopóty nie stworzy drużyny z mentalnością zwycięzców.ps. fachura, jakbyś mógł na przyszłość stosować interpunkcję to byłbym wdzięczny. Jej brak strasznie przeszkadza w czytaniu Twoich wypowiedzi (przynajmniej mi ;P).
A może niech ten Wenger już nic nie zrozumie? Może czas się z nim pożegnać i zatrudnić kogoś z nową wizją Arsenalu? Ile można…
Ironia wali okrutnie po oczach, ale może faktycznie coś w tym jest. Pamiętam go jak przychodził do Arsenalu jako nikomu nieznany trener z Japonii, który dokonał istnej rewolucji (pamiętam wywiad z Davidem Plattem z jednego z czasopism o LM wydanych przed sezonem 98/99, gdzie Platt przynał, że nigdy wcześniej nie słyszał nawet słowa 'brokuły’).Wenger niestety nie przypomina mi gościa sprzed lat, który sprawiał wrażenie pewnego siebie i wszystkiego co robi. Podczas meczów stał wyprostowany i dowodził swoją drużyną z linii bocznej niczym generał.Teraz wygląda jak kłębek nerwów – albo siedzi skulony kołysząc się na krześle albo miota się w kierunku sędziego, a jego nerwowość ewidentnie udziela się jego piłkarzom.Strasznie lubię i szanuje tego gościa, i po prostu smutno mi gdy widzę co się z nim dzieje.Szkoda, że Arsenal przegrał w finale z Birmingham, bo naprawdę liczyłem, że Wenger wreszcie coś wygra. Ten mecz po prostu był kwintesencją tego czym jest dzisiaj Arsenal, może gdyby wygrali, to wszystko potoczyłoby się inaczej, ale nie zasłużyli na wygraną – nie potrafili złamać i dobić rywala, a to cecha nieodłączna tych, którzy zgarniają seryjnie puchary.
Kłębek nerwów to mało powiedziane, Wenger podczas meczów cały czas wygląda po prostu na człowieka bezradnego. Niestety
Dodałbym nawet, że na człowieka zaszczutego. Brzemię, które Wenger musi dźwigać jest z każdym sezonem kończącym się rozczarowaniem coraz cięższe, a krąg przychylnych mu osób jest coraz mniejszy.Ostatnio trafił nawet pod friendly fire, bo tak można zinterpretować wywiad Fabregasa pt. 'developing youth or winning silverware’.Wenger nie ma łatwo, ale sam też nie jest bez winy.Mimo wszystko wciąż nie jest za późno by przerwać zaklęty krąg – wystarczy (to moja skromna opinia), by złamał swoje zasady i zakupił 2-3 doświadczonych graczy z charakterem.Czasami mam po prostu wrażenie, że Wenger jest więźniem (już nawet nie zakładnikiem) swoich własnych pomysłów… i to jest właśnie ta szyba, która oddziela Arsenal od półki z pucharami.
Eric, zaleciało mi władcą pierścieni 😀
heh, zdemaskowałeś moją słabość do Tolkiena 😉
> wystarczy (to moja skromna opinia), by złamał swoje> zasady i zakupił 2-3 doświadczonych graczy z charakterem.Takich raczej nie kupi. Na pewno kupi młodych, ale może przynajmniej będą lepsi od obecnych.
No właśnie i to dalej będzie błędne koło. Bo klub i menedżer kształtują psychikę młodych graczy, więc może się tak stać, że zamiast psychiki zwycięzców zaszczepi się w nich psychika notorycznie pękających w kluczowych momentach.O Fergusonie wiadomo, że jest mistrzem w tym temacie (po braciach da Silva już widać, że zostali zarażeni klasycznie manchesterska wola wali do końca), ale również i Moyes bardzo dobrze zarządza młodymi graczami – z tym, że cały Everton cechuje się raczej fizycznym, walecznym charakterem, więc siłą rzeczy młodzi gracze także nim nasiąkają.Klimat i charakter drużyny, w której się wychowują często zostawia piętno na młodych graczach.btw. mam takie lamerskie pytanie dziaam – jak się tworzy cytaty na blogach onetowych?
> O Fergusonie wiadomo, że jest mistrzem w tym temacie (po> braciach da Silva już widać, że zostali zarażeni> klasycznie manchesterska wola wali do końca), ale również> i Moyes bardzo dobrze zarządza młodymi graczami – z tym,> że cały Everton cechuje się raczej fizycznym, walecznym> charakterem, więc siłą rzeczy młodzi gracze także nim> nasiąkają.> Klimat i charakter drużyny, w której się wychowują często> zostawia piętno na młodych graczach.Pewnie, ale jakbym chciał, żeby Arsenal był Manchesterem, albo Evertonem, to już dawno zwróciłbym się do Alasza, żeby mi to zaprognozował na przyszły rok. A ja nie chcę. Zastanów się, czy Ty na pewno chcesz oglądać Arsenal bez Wengera i jego filozofii? Nie wystarczą Ci Moyes i Ferguson, którzy tak pięknie robią coś z niczego? > btw. mam takie lamerskie pytanie dziaam – jak się tworzy> cytaty na blogach onetowych?Pojęcia nie mam, sam używam bloxa i obsysam w tym tak strasznie, że nie umiem se nawet wrzucić na stronę główną fotki takiej, jaką chcę. Chyba że pytasz jakim sposobem ja Ciebie cytuję w niniejszej dyskusji. No to mam nad prawym górnym rogiem ramki do pisania guzik „Wrzuć treść” 🙂
Ja nie mówię, że chciałbym żeby Arsenal był United czy Evertonem. I nie mówię, że chciałbym oglądać Arsenal bez Wengera. Arsenal z lat 97/8 czy 2003/4 też grał według filozofii Wengera, ale to były drużyny z charakterem. Obecna tego charakteru nie ma po prostu (nie mówię o stylu, tylko o charakterze).A co do 'wrzuć treść’ to… faktycznie działa ;D dzięki 😉