Od czego zacząć? Od modlitwy Hernandeza przed pierwszym gwizdkiem, wysłuchanej już po 36 sekundach (powiedział Pan: „i oto daję ci nieuważnego Davida Luiza”)? Od dziecięcej radości sir Alexa Fergusona po końcowym gwizdku (Szkot znalazł się o krok od DWUNASTEGO w karierze mistrzostwa Anglii)? A może, przewrotnie, od meczu z Schalke, który miał jego zawodnikom zakłócić przygotowania do najważniejszego spotkania sezonu (nie z nimi te numery: Szkot od tylu lat umiejętnie stosuje rotację składu, że każdy z piłkarzy potrafi tu grać z każdym, każdy potrafi się wkomponować w drużynę i żaden nie pęka – nawet jeśli chodzi o półfinał Ligi Mistrzów)? Z tematów do omówienia jest przecież jeszcze przyszłość Carlo Ancelottiego, mocno po tej porażce wątpliwa (choć osobiście – piszę to bez wielkich nadziei – Włocha bym zostawił, oczywiście radykalnie przebudowując starzejący się zespół, w którym dziewięciu piłkarzy wyjściowej dziś jedenastki sprowadził do klubu Jose Mourinho). I generalnie cały sezon, w którym zespoły z górnej połówki tabeli wiele razy dołowały, za to te z dołu zaskakująco się podciągnęły.
Nie, zacznę jednak od Ryana Giggsa. Niby nie nabiegał się tyle, co szalejący na prawym skrzydle Antonio Valencia (czy ten gość, co go krył, naprawdę nazywał się Ashley Cole?!) albo harujący z lewej i w środku Park (od lat znakomicie wypadający w meczach o wielką stawkę; dziś pozbawiający Essiena i Lamparda przestrzeni do nabrania powietrza, a w kwestii ustawienia często wymieniający się pozycjami z Rooneyem, co przyprawiało Ivanovicia o spore kłopoty), ale dwa jego podania były w tym meczu absolutnie kluczowe. Nie przypadkiem realizator pokazał słynny transparent o piłkarzu, który znów doprowadzi was do płaczu… Gdyby nie kapitalne zagranie Walijczyka do Parka, który przytomnie natychmiast przekazał piłkę Hernandezowi (transfer roku, bez dwóch zdań), wszystko przecież mogłoby się potoczyć inaczej. Piłkarską klasą, doświadczeniem, przeglądem pola i precyzją podań Giggs wyrasta ponad głowy rywali i kolegów – jak słusznie zauważył ktoś na Twitterze, ten gość ma chyba piwnicę pełną butelek szampana, przyznawanych wraz z tytułem piłkarza meczu.
Kiedy Chelsea otrząsnęła się z pierwszego szoku (albo kiedy MU odpuścił nieco niebywały pressing z początku spotkania) było już za późno. Strzelić trzy bramki na Old Trafford, kiedy przegrywa się 2:0? W zasadzie niemożliwe. Widzowie niezaangażowani w końcówce pierwszej połowy mogli się zastanawiać, czy Ivanović dogra do końca, czy może wyleci z czerwoną kartką (po szybkiej żółtej, dwa razy mógł zobaczyć kolejną, ale Howard Webb nie chciał najwyraźniej psuć widowiska – pewnie również dlatego nie podyktował karnego za rękę Lamparda), czy może w drodze pod prysznic wyprzedzi go David Luiz, mający szaleństwo w oczach po błędzie z pierwszej minuty i reprymendzie od Ancelottiego (w tym przypadku sędziego uprzedził menedżer, zdejmując Brazylijczyka po 45 minutach). Carlo Ancelotti powiedział po meczu, że w zasadzie powinien w przerwie wymienić 10 z 11 zawodników; Chelsea w drugiej połowie ocknęła się, a widzowie niezaangażowani mogli zastanawiać się z kolei, czy drużyna Manchesteru jest naprawdę tak mocna piłkarsko jak psychicznie – przez niedługi czas jednak. Gdyby Rooney i Hernandez zechcieli wykorzystać okazje stwarzane im w końcówce przez Valencię, skończyłoby się pogromem.
Gdybanie jest czymś, czego z pewnością nienawidzą menedżerowie. Wszystkiego się spodziewał Carlo Ancelotti, ale nie tego, że jego misternie tkany plan gry w tym meczu załamie się już w pierwszej minucie. W zasadzie za decyzje personalne trudno go ganić: zarówno ustawienie, jak i skład osobowy wydawały się przed meczem optymalne. Kalou czy Anelka – w świetle ostatnich tygodni prosty wybór, podobnie jak postawienie na Drogbę zamiast Torresa. Szkoda, że Benayoun tak długo odzyskuje rytm meczowy po kontuzji, bo pewnie więcej wniósłby w grę Chelsea po przerwie niż Ramires. A 50-milionowego prezentu od Abramowicza Włochowi współczuję od dawna; kłopot menedżera Chelsea przypomina trochę ten Redknappa z van der Vaartem: jeśli Holender, to nie Defoe albo nie Lennon…
W sumie nie ma się co rozgadywać. W 1992 r. Alex Ferguson zapowiedział, że w kwestii liczby tytułów mistrzowskich pobije swoich największych rywali. Za tydzień, góra dwa, dotrzyma słowa.
I niech dotrzymuje :-))))) Rany jak się cieszę, przeżywałem dzisiejsze spotkanie nieprawdopodobnie. Glory glory – dziękuję za sezon.
Nie ma co dziękować, jeszcze robota do wykonania. Generalnie bardzo dobry sezon może być fantastyczny, byle by gracze dali z siebie wszystko w finale no i nie było takich akcji jak dziś przeciwko MU.3 tygodnie do końca sezonu, obyśmy go wspominali latami.
No widzisz, piszesz 3 tygodnie, a ja mam na myśli 2 mecze. Finał Ligi Mistrzów to zdecydowanie inna półka. A tak nawiasne – wiecie już kto będzie sędziował?
Trudno powiedzieć, czy ten sezon był niesamowity – bywały chyba lepsze, coś tak mi się zdaje (statystycy podają, jak się nie mylę, że obecny mistrz na pewno zakończy sezon z najmniejszą ilością punktów od 2002/03). Ale na pewno był niezwykle wyczerpujący – dla zawodników i dla kibiców. Pamiętam tę radość z tego, że za chwilę dociągniemy do 30-go meczu z rzędu bez porażki. Pamiętam, jak po tamtej porażce z Wolverhampton miałem wrażenie, jakby uszło ze mnie całe powietrze. Mentalnie byłem całkowicie przygotowany na porażkę w dzisiejszym meczu, zwłaszcza, że od początku sezonu tylko Chelsea uważałem za godnego nas przeciwnika i tylko Chelsea budziła we mnie – nie boję się do tego przyznać – strach (miejscami wręcz zabobonny). To, że do porażki nie doszło, że wręcz przeciwnie – mamy w pełni zasłużony tryumf świętowałem dzisiaj długo. Jestem szczęśliwy i zmęczony. Brakujący punkt leży przed nami, wystarczy go tylko podnieść. Weźmy go, uchlejmy się z radości i jedźmy na wakacje. A, no tak, jest jeszcze finał LM na Wembley. Ale dla mnie to już tylko zabawa, uciecha dla kibiców i piłkarzy. Dajcie nam fajne, ciekawe widowisko, a jak się uda wygrać, to super, to byłaby fantastyczna wisieńka na torcie. Na razie skupmy się na zdobyciu tortu.
Chciałem sprostować – dopiero odszedłszy od komputera zorientowałem się, że mogę zostać źle zrozumiany. Pisząc o „godnym przeciwniku” nie miałem intencji ujmowania któremukolwiek z pozostałych rywali w PL godności. Wręcz przeciwnie – mam wielki szacunek dla wszystkich, a zwłaszcza do tych, z którymi przegraliśmy, gdyż wszystkie te porażki były zasłużone. Chodziło mi jedynie o to, że od początku Chelsea była dla mnie jedynym istotnym i groźnym rywalem do tytułu i, jak się ostatecznie okazało, nie myliłem się. Na razie tyle, niezręcznie trochę podsumowywać sezon, gdy formalnego rozstrzygnięcia w końcu nie ma.
W związku z tym, że jako kibic MU mam zamiar się po prostu cieszyć i już nie nudzić, jak to fajnie, że wygrali, słówko o ich bezpośrednich rywalach do tytułu.Arsenal dziś podwójnie negatywnie zaskoczył. Po pierwsze – mieli jeszcze jakieś tam szanse na mistrzostwo, zapowiadali walkę do końca i maksymalne wykorzystanie tego przysłowiowego promyczka nadziei, jaki dało im zwycięstwo na Emirates w zeszłym tygodniu. Dodatkowo, mieli pełne prawo przypuszczać, że po porażce na Emirates, MU może poczuć się mniej pewnie w pojedynku z goniącą go Chelsea, a ratujący w spektakularny sposób sezon piłkarze Ancelottiego zrobią wszystko, by wykorzystać okazję, jaka się nadarzyła. Po drugie – samo zwycięstwo nad MU wydawało się być dla Kanonierów impulsem do dobrej gry w końcówce sezonu i pokazania klasy drużyny w ostatnich meczach. Czemu więc zagrali tak, jak zagrali i pozbawili się tej minimalnej szansy, którą sobie sami wykreowali w zeszłym tygodniu, można się tylko domyślać. Czy nie za wcześnie spisali sezon na straty, a Wenger mówiący jeszcze przed meczem ze Stoke o „priorytecie, jakim jest utrzymanie miejsca na podium Premier League”, nie pozbawił ich resztek motywacji? Fakt, dodał, że muszą wygrywać, żeby to podium utrzymać, ale chyba spuścił ze swoich graczy powietrze. Może jakby City wczoraj nie przegrało z Evertonem, to mobilizacja byłaby większa, a tak chyba zabrakło powodu do gryzienia murawy dziś.Jeśli chodzi o Chelsea, to ja również jestem za pozostawieniem Ancelottiego. Ciężko znaleźć jakieś jego wyraźne błędy, wypada współczuć konieczności upychania szkoda-pisać-ilu milionów na boisku i posiadania szefa wiadomo jakiego, a jeszcze trzeba docenić wykonaną pogoń, która o mały włos nie skończyła się walką o mistrzostwo do ostatniej kolejki (choć ja czekam jeszcze na ten punkt z ostatecznym świętowaniem). Z drugiej strony – może dla niego samego lepiej byłoby, gdyby odszedł pracować w klubie, w którym bardziej polegać będą na jego zdaniu, właściciel nie będzie mu sprawiał wspomnianych prezentów „promocja last minute”, a gracze z niewiadomych przyczyn nie będą mu się rozkładać w środku sezonu. Jak dla mnie fakt, iż udało mu się to wszystko jeszcze poskładać w całość, utrzymać w porządku i zdobyć prawdopodobnie wicemistrzostwo na koniec sezonu, jest powodem do dużego uznania dla tego pana. Ale jeśli zostanie on pozostawiony na swoim stanowisku, to przebudowa zapewne znów będzie w dużej mierze zależeć od Abramowicza i Włoch zamiast tworzyć drużynę według swojej wizji, będzie zapewne mierzył się z wizją pracodawcy i dostosowywał ją na siłę do rzeczywistości.Drobna uwaga: David Luiz to Brazylijczyk.
Brawa dla United, tym meczem może nie udowodnili, ale na pewno potwierdzili, że mistrzostwo idzie w dobre ręce. To jak Ferguson ten sezon wyprowadził na (możliwy) dublet zasługuje na wielkie uznanie.
No cóż, w mojej opinii, w przeciągu całego sezonu, mistrzostwo załatwił transfer Hernandeza (najpierw superrrezerwowy, potem etatowy egzekutor) i 2 comeback’i, z Blackpool i West Hamem. Gdy różnica między MU i Chelsea wynosiła 15 punktów, to wszyscy już rozdawali tytuł, a ja liczyłem na wygrane mecze zaległe, wpadki Diabłów i wygraną CFC na OT i już byłoby po równo. Niestety tylko dwie pierwsze sytuacje nastąpiły, a tutaj rozczarowanie, bo kto jak kto, ale Chelsea umie grać na OT (prawdopodobnie najlepszy bilans ze wszystkich przyjezdnych klubów, patrząc głębiej, a nie tylko na erę Abramowicza). Zresztą, gdyby dziś górą była CFC, to i tak ciężko by było o mistrzostwo – The Blues zostały tylko „nieleżące” im w ostatnich latach Newcastle i Everton (zwłaszcza ten drugi), a MU Blackburn, które jeszcze mogłoby coś ugrać, ale i Blackpool, które z OT tak czy siak pewnie wróci z bagażem minimum 4 bramek. Gratulacje, teraz dokopcie panienkom z Katalonii, bo ich bardziej nie lubię niż Devils’ów ;]
a ja miałem spore obawy co do meczu z Blackburn – od dłuższego czasu atakowały mnie wspomnienia meczu z Roversami z zeszłego sezonu, kiedy to Berba zawalił z tuzin świetnych okazji i w efekcie czego mistrzostwo odjechało.Zresztą mecze z Roversami odkąd pamiętam były ciężkie…
Dokładnie, trauma Blackburn również i we mnie siedzi, choć ja akurat pamiętam z tamtego roku głównie zmarnowaną setkę przez Valencię i Gary’ego Neville’a kopiącego w trybuny, zamiast w pole karne (cholera wie, czemu zapamiętałem akurat to, może dlatego, że w tym momencie jakoś ostatecznie straciłem wiarę w to, że damy radę wygrać). Dziś jednak nie chcę zapeszać, więc nie powiem, jaki wynik przeczuwam w tym meczu. Ale akurat tym razem także powtórne 0:0 wezmę bez cienia narzekań 😉
Miejmy nadzieje, że pozostałe trzy spotkania chłopaki zagrają czując tę euforie, wszak nie ma lepszych okoliczności, aby zapewnić sobie tytuł, niż wygrywając w wielkim stylu z największym rywalem.Jestem przekonany, że taka sama jedenastka zagra przeciw Barcelonie (prócz lewej obrony, kluczowej zresztą). Świetne widowisko, szybki football, twarda gra – to jest odpowiednie zwieńczenie tego szalonego sezonu.
o właśnie, co do lewej obrony – bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Johnny Evans. jak zobaczyłem, że wchodzi na lewą obronę za O’Shea (właśnie, dlaczego on zszedł?), to nie powiem, ciśnienie mi skoczyło (pomimo, że naprawdę bardzo lubię Evansa). A tymczasem spisał się naprawdę bardzo dobrze, jego występ został oczywiście przyćmiony przez Giggsa, Valencię, Hernandeza czy świetnego Parka (jego forma rośnie w oczach, a to może być naprawdę kluczowy gracz na mecz z Barcą), ale należą mu się spore brawa za ten mecz.
True, true. Smalling na prawej też sobie dobrze poczynał przez te kilka minut. W ogóle zmiana warty w formacji defensywnej przebiega bardzo naturalnie. Warto wspomnieć chociażby, że Fabio dopiero niedawno wbił sie w podstawową jedenastke diabłów, a teraz to pierwszy kandydat na RB. Ciekawe jak Ferguson ich pogodzi, gdy Rafael będzie zdrów i w pełni sił 😉
Ja bym powiedział, że zamiany Fabio na Rafaela (i na odwrót) też przebiegają zupełnie naturalnie, więc nie przewiduję problemów 🙂
W tej chwili największy problem widzę w pogodzeniu Naniego i Valencii. Dziś Nani znowu siedział na ławce, w dodatku ani przez chwilę nie miało się poczucia, że wprowadzenie go na boisko jest potrzebne. A przecież był w tym sezonie postacią absolutnie kluczową, jedną z tych, którym w pierwszej kolejności MU będzie zawdzięczać tytuł. Tylko co zrobić, skoro on wprawdzie może grać na lewej stronie, ale najwyraźniej jest tam gdzieś tak ze dwa razy mniej efektywny (próby przesuwania go bardziej do środka kończyły się jeszcze gorzej) i w efekcie ląduje na ławce, bo na prawej pozycję umościł sobie niepodzielnie Valencia i z każdym meczem tylko się na niej umacnia? Owszem, fantastycznie mieć takiego rezerwowego jak Nani, tylko czy to aby zaspokaja jego ambicje, skoro jeszcze niedawno publicznie mówił, że uważa się za czołowego piłkarza na świecie i, szczerze mówiąc, statystyki bardziej go popierają niż mu zaprzeczają.. nie wiem, co SAF zamierza z tym zrobić, ale coś będzie musiał zrobić.
Myślę że wiele zalezy od rywala, formy i planu Fergusona, w meczu z Chelsea na OT grał Nani i Park, dziś Valencia i Park z barcelona przewiduje to samo, obaj dobzi w obronie, Valencia to błyskawica a park tytan pracy. Zobaczymy, jak to sie potoczy, ale jak mówia piłkarze liczy się cały skład.Pamiętasz Bayern Monachium na OT? świetne spotkanie Naniego na lewej i Valencii na prawej, pare takich jeszcze mieli razem, Ferguson lubi rotować skąłdem więc nie sadze by był problem, Nani mimo wszystko troche obniżył loty ostatnio co w połączeniu z taka gra Ekwadorczyka skazuje go na ławkę. Który piłkarz ligi posadziłby dziś Valencie na ławkę? żaden.PS. Licze na dwa spotkania berby w lidze, musi dziugnac tego króla strzelców.
Pewnie masz rację, Park będzie równie kluczowy na Barcę co Fletcher w środku pola. Wprowadzenie Naniego zamiast Koreańczyka, tym samym pójście na wymianę ciosów, już raz przed dwoma laty zawiodło Fergusona. Portugalczyk, ma również tendencje do zwalniania akcji i przetrzymywania piłki (na pressing Barcy to podstawowy błąd) co promuje Valencię do wyjściowego składu. Trzeba wyciągnąć wnioski ze starć Dumy Katalonii z Realem i zagrać agresywnie w środku (ostrożnie z faulami). Mamy szansę na fantastyczny sezon! 🙂
Mam takie dziwne przeczucie, że kluczową kwestią w meczu z Barcą będzie dyspozycja Carricka.Przy okazji, obejrzałem sobie niedawno jeszcze raz finał z 2009. Cóż to był za koszmarny mecz, nie tylko pod względem gry MU, generalnie (oglądając na żywo wydawało mi się, że Barca nas tłamsi i niszczy, teraz odniosłem wrażenie, że była niewiele lepsza). Mam nadzieję, że powtórka będzie zdecydowanie ciekawsza.
Carrick jako rozgrywający, lub bardziej jako wyrzucający w bój (bieg) Rooneya, Hernandesa i Valencię, będzie miał ogromne znaczenie. Fletcher ma zagrać rolę Pepe z Realu w United (to właśnie tą pozycję SAF powinien skopiować od MOU). Ma biegać i bezwzględnie (bez głupoty) zatrzymywać barcelońskie trio. Carrick i …(Park? / Scholes jest troszkę ryzykowny / Giggsa uwielbiam i jest w formie, ale w defensywie niekoniecznie dobrze sobie radzi) mają być jego, głównie defensywnym wsparciem. Do finału pojawi się pewnie wiele koncepcji. Jedno jest pewne- wiadomo co zagra Barca i kim!
Fletcher jak mówi Ferguson jest wspaniały bo ma dar niezwykle czystych odbiorów co w europie jest istotne, tyle że ten człowiek po chorobie wygladajak totalny wrak, zawsze był szczupły, ale obecnie wygląda jakby miał anoreksje. Strasznie ten wirus wykończył jego organizm. Miejmy nadzieje że sie wykuruje i będzie w formie.Fletcher od pepe jest lepszym defensywnym pomocnikiem, jak jest w formie to szczerze mówiąc lepszego poza zdrowym haregreavesem nie ma (ten to by sie przydał…). W kwestii odbioru to Park co pokazłą mecz z chelsea jest wyborny, najważniejsze będa kontry szybkie rzuty do Valencii i Hernandeza, bo tak uważam że zagramy dwójką Rooney (on umie wszystko) Hernanzdez.Jeśli sędzia pozwoli na mecz piłkarski można to wygrac.
Pepe nie jest nominalnie defensywnym pomocnikiem, nie był do tego w pełni przeszkolony (jego odbiór ma być skuteczny, On ma być nie do przejścia), więc tak precyzyjny być nie może. OK, jeśli Fletcher nie złapie formy! To kto jak zagramy w środku? Carrick i Park, ze Scholsem?
tak miedzy nami, fletch tez nie jest DM z 'zawodu’. ci ktorzy kibicuja man united troche dluzej, pamietaja zapewne, ze fletch zaczynal kariere jako prawoskrzydlowy – 'mlody nastepca davida beckhama’.
Dobrze, ale mimo wszystko dalej jest to linia pomocy. Dodam, że to Ferguson wyciąga 100% możliwości piłkarza- jeśli uznał, że trzeba przesunąć Go do środka to tak było najlepiej. Pepe to OBROŃCA, więc gra w pomocy jest w jego przypadku bardziej nietypowa (pierwsze kroki jako DM, co prawda zrobił w reprezentacji Portugalii, ale były to mecze na słabszego rywala).
Właśnie staram się dociec przyczyn tej obniżki lotów. Może mi się zdawało, ale po powrocie Valencii były nawet takie momenty, kiedy obaj znajdowali się na prawej stronie boiska, bo Naniego po prostu tam ciągnęło. Skończyło się to bodaj po jednym meczu i, zapewne, reprymendzie SAFa. Owszem, mecz z Bayernem był udany, ale tam, po pierwsze, Nani szybko zdobył bramkę, co z pewnością go podbudowało, a, po drugie, to było jeszcze zanim wszyscy – włącznie z nim samym – otrzymali od losu okazję, by przekonać się, iż jeśli tylko pozwolić mu dłużej pograć na prawej, to chłopak nagle wskakuje na pierwsze miejsce klasyfikacji gole+asysty. A jednocześnie pełna zgoda, że sadzanie na ławce Valencii byłoby absurdem. I to jest właśnie problem. Owszem, można z Naniego zrobić „small game playera” (w odróżnieniu od „big game playerów” typu Park – Nani zapewne zawsze będzie gotów ośmieszać obrony różnych fulhamów), podobnie zresztą, jak Berbatowa (z pewnością jeszcze nie raz wbiłby z pięć bramek różnym blackburnom), tylko pytanie, co z ich ambicjami. Ale może masz rację, może faktycznie w przyszłym sezonie Nani będzie regularnie grał na lewej tak, jak z Bayernem, bądź tak, jak w tym sezonie na prawej?Zgadzam się, że w ostatnich dwóch meczach należy dać więcej szans Berbie, a takoż Owenowi. Poradzą sobie, a Chicha dzisiaj po końcowym gwizdku wypluł chyba płuca, niech się trochę odświeży przed Barcą.
Mnie cały mecz zastanawiał Valencia, jak to jest że Ronaldo, gość który umie wszystko, kórego wszechstronna gra nie ma słabych punktów, nie radził sobie mimo wymyślnych trików i cudów na kiju z Colem, a Valencia człowiek jednego zwodu, wybitnie prawonożny, co mecz w pojedynkach z colem wychodzi zwycięsko a dziś to go po prostu ośmieszał. Piłka do Valenci i było zagrożenie, co za gracz, jak rzadko traci piłkę, jak pewnie sie z nia czuje, choć miał 2 czy 3 sytuacje gdzie powinien podać szybciej, np w akcji gdzie terry sfaulował go w polu karnym.Gdy tylko gracze MU widzą że on dostaje piłke biegną ile sił w pole karne, odebrac mu piłke trudno, świetnie centruje. Jest trochę jak MU, jest najlepszym skrzydłowym ligi ze sporym marginesem, ale ciężko słyszeć pochwały prasy za jego gre, nie jest jakoś wybitnie widowiskowy, ale jest niesamowicie efektywny.Pisałem jak bardzo nam brakowało jego gry gdy miał kontuzje, po powrocie gra tak że nie sposób podejmować że miał przerwę. Cracking player jak to sie mówi.Ostatnim graczem który w debiutanckim sezonie strzelił 20 goli był RVN, Chicha jest niesamowicie skuteczny, weźmy pod uwagę że był długo rezerwowym, no i jakie gole strzelał, jak ważne.Choć van der vaart miał świetny początek to transferem sezonu na pewno jest ten chłopak z meksyku.W idealnym świecie dziennikarze którzy na poczatku sezonu wróżyli MU wypadniecie spoza top 4 (byli tacy) i ci którzy widza w tej drużynie najgorszy zespoół w histori MU, napisali by sprostowanie, albo popełnili seppuku, otrzymując nagrodę darwina, tak sie nie stanie, a szkoda.
Valencia przypomina robota, machinę, ustawioną na określony program i realizującą go z odhumanizowaną wręcz precyzją, całkowicie pozbawioną emocji. On nie krzyczy, nie dyskutuje, nie potrzebuje jakichś dodatkowych uzgodnień na boisku, on wykonuje algorytm. To jest w nim fascynujące.
Giggs świetnie się sprawdza jako piłkarz środka boiska. Spokój, przegląd pola i charyzma- wspaniale się Go ogląda! Jako dodatek, od czasu do czasu, zamiesza bocznym obrońcą na swojej lewej flance. Oby joga służyła Mu, jak najdłużej!!! W końcówce United miało bardzo ciekawe zestawienie obrońców. Czterech środkowych, niczym DIABELSKI MUR! Co SAF wymyśli na Barce? Oby coś innego jak dwa lata temu.
Oglądam MOTD, patrze na skrót Stoke-Arsenal, no i po raz nie powiem który bo zgubiłem sie po pierwszym tysiącu muszę powiedzieć że posiadanie piłki, które z nieznanych mi powodów jest tak często przytaczane jest statystyk porównywalna z liczba autów kazdej drużyn. Po co Arsenalowi 75% posiadania skoro 3 razy trafia w światło bramki, stoke robi użytek z 25 i trafia 5 razy, czyli jak na moje sa dużo wydajniejsi. Jako że oglądam skrót, czyli najciekawsze akcje to widzę tylko Stoke, nic Arsenalu.Schalke tez miało więcej piłke niż MU. Na szczęście auty były na korzyść MU.
a ja tylko pozwolę sobie złamać schemat i pochwalić chelsea – za całokształt sezonu. pokazali raz jeszcze, że mają charakter zwycięzców, i pamiętam taki moment sezonu, kiedy dzieliła ich od united czarna dziura, a wszyscy zastanawiali się czy uda im się do top4 dostać. arsenal o ile mnie pamięć nie myli był wtedy tuż tuż za united…i proszę – 3 mecze przed końcem sezonu i londyńczycy mieli naprawdę realne szanse na tytuł. mieli wspaniały start, następnie straszliwy kryzys, z którego pozbierali się jak prawdziwi mistrzowie, wrócili i walczyli o mistrzostwo do samego końca praktycznie.nie ukrywam, że mam z tego pewną satysfakcję, bo pisałem gdy byli w dołku, że za wcześnie wielu niebieskich skreśliło. pomimo całej masy przeciwności, średniej formy gwiazd w 2 części sezonu, transferze torresa pokazali, że naprawdę mają mentalność zwycięzców.rzekłbym: bierz przykład arsenalu!
Czytał ktoś panów z wall street journal?http://online.wsj.com/article/SB10001424052748704569404576299314103473174.html?mod=WSJ_topics_obamaOpisali barcelone, jak każdy widzi (no dziaam nie widzi), dobrze że choć częśc prasy pisze prawdę o tym pseudo piłkarskim klubie. Realowi też sie dostało, chłopaki wiedza gdzie sie gra w prawdziwa piłke 😀
Brak mojego komentarza w sprawie gry Barcelony w półfinale LM wytłumaczyłeś sobie moim rzekomym nad nią zachwytem i im bardziej ja na ten temat milczę, tym upierdliwiej wytykasz mi, że czegoś nie widzę. Nie po raz pierwszy popisujesz się w tej sposób. Nie mam pewności, że ta zakała futbolu ogra MU w finale LM, ale jestem przekonany, że pieśni o moralnej wyższości United masz już napisane i gotowe do wklejenia zaraz po finałowym gwizdku.
Dobry artykuł, najbardziej roześmiałem się przy punkcie 3 wyliczanki: A tendency to react to any impact with opposing players by writhing around like Desdemona on her deathbed in the final act of Verdi’s Otello.Dooobre
Jejku Ciebie naprawdę trudno zrozumieć czasem. Wydajesz się być gościem , który zna się na rzeczy, a zaraz potem wypisujesz coś w stylu ” że chlopaki wiedzą gdzie sie gra w prawdziwą piłkę”. Piłka jest JEDNA wspólna dla wszystkich, jedynie sposób do prowadzenia gry (filozofia jak to niektórzy ujmują) jest inny. Każda drużyna stara się wypracować jakiś swój styl, który potem okazuje się bardziej lub mniej skuteczny. Tobie odpowiada styl MU, komus innemu Barcelony, jeszcze komuś innemu Arsenalu,itd itd.Twoim problemem jest to że nie potrafisz spojrzeć na to wszystko z dystansem, postępujesz w imię zasady niejakiego Jarosława K. ” kto nie z nami ten przeciwko nam”.Smutne to jest bardzo, bo według mnie pomimo wszelkich różnic w zdaniu, swojego autorskiego punktu widzenia na sprawy piłkarskie i około piłkarskie, kibicowaniu swojej ulubionej drużynie, nie potrafisz się wznieść ponad pewien poziom dyskusji. Jest tylko Manchester to, Manchester tamto, Barcelona be, Real fuj, Arsenal ojeje, Chelsea brr. Jesteś chodzącą, zadufaną w sobie olbrzymią masakrą.A Manchesterowi United gratuluję Mistrzostwa. Całkowicie zasłużonego. Mam nadzieję na dobry mecz w finale Ligi Mistrzów.Oby to był Manchester jako wygrana drużyna.Pozdrawiam.Wiem że jesteś pewnie spoko gościem, ale hasło Manchester United zmienia Cię i to bardzo.
Jasne style, ale nie ma takich artykułów o innych drużynach w szanowanym na świecie pismie, nie lubie Realu, Arsenalu czy Liverpoolu, ale szanuje te kluby. Barcelony szanować nie moge, to co oni wyprawiają jest dla mnie zakała futbolu, skonsolidowaniem wszystkiego co najgorsze pod jednym szyldem.Wiedza gdzie gra sie w piłke, chodziło mi o angielska piłkę, tym bardziej w natłoku achów i ochów medialnych (włącz sobie n sport i oglądaj mecz barcelony, dla rozrywki można liczyć liczbe orgazmów ryczela, który nawet po strzeleniu karnego czyli czegoś co gracz polskiej ligi w miare potrafi, nazywa gracza nad człowiekiem) należy pokazywać swój sprzeciw.Doszliśmy do momentu gdzie ktoś nazywa cyrkowców drużyna wszech czasów, bynajmniej nie aktorską, na to mojej zgody byc nie może.
Co do cyrkowców jestem tego samego zdania i popieram Cie całkowicie. To staje się podobne do Harlem Globetrotters, czyli pokazówka, udawanie, show dla samego show. Nie lubię, nie lubię. ale jest coś bardzo pocieszającego. Otóż Barcelona to drużyna „zapadająca się ” tzn styl ograny z genialnym Messim. To ostatni sezon kiedy Barcelona tak bardzo zdominowała nie lubianą przeze mnie ale szanowaną ligę hiszpańską. Mam możliwość oglądania nSport czasem. Rzeczywiście komentarze dotyczące Barcy są przesadzone i robi się z nich nadludzi. Mają swój czas , który jak wspomniałem powoli się kończy. Co do komentatorów lubiących Barcelonę, jest jeszcze Wojciech Kowalczyk, któy nie widział (nie chciał widzieć??) faulu na Ronaldo w rewanżu na Camp Nou. To juz jest przesada w takim komentowaniu.No ale trudno, zawsze można wyłaczyć głos:PCieszę się, ze dochodzimy w swoich małych sporach do jakiegoś porozumienia. Tak jak Ty nie lubisz Arsenalu tak ja nie przepadam za Twoim Manchesterem ale szacunek mam ogromny do tego klubu, bo po prostu na niego zasługuje.
Dojdziemy do porozumienia jeszcze w jednym, mam chorobę MU, ale ta choroba sprawia że jestem szczęśliwy, a więc prosze dożywocie. Wiesz w niektórych kręgach mam zakaz podnoszenia tematu futbolu w jakiejkolwiek formie pod kara cielesną :DPS. Słyszałem kowalczyka, coś tam bredził o upadku mascherano i o tym że sędzia postapił słusznie bo mógł zdarzyć i zablokować strzał. Gość padł jak postrzelony jak tylko poczuł kontakt bo wiedział że w życiu nie zdąży. Swoja drogą, zapraszać do studia regularnie osobe w krawacie jednego klubu jako eksperta to marny pomysł. Pamiętam jego wypowiedz po meczu z Chelsea czyli popisie ovrebo, wychwalał barcelone po czym powiedział że to dowód na wyższość hiszpańskiej piłki XD
Oj wydaje mi się że wszyscy którzy w jakiś sposób komentują piłkarskie wydarzenia są chorzy na piłkę i pewnie większość będzie miała dożywocie xDWracając jeszcze do Wojciecha Kowalczyka, nie jest złym tzw ekspertem, niemniej jednak jest fanatykiem Barcelony tak jak Ty „Diabłów”, a przez to brakuje obiektywizmu, co jest właściwie zrozumiałe i usprawiedliwione. Co by nie mówić jeszcze o tychże ekspertach najlepsi są w Canal +, chociaż Polsat też nie taki zły 😛
nie wiem czy pamietacie, ale pare razy Stecu sie pojawil jako ekspert w TVP. oczywiscie szybko zniknal, bo porozstawial paroma strzalami po katach wszystkich ekspertow.pozniej zdaje sie, ze bywal w studiu podczas transmisji skrotow LM, wspolnie z Rafałem Patyrą (ktory, to jest jednym z moich ulubionych dziennikarzy telewizyjnych zajmujacych sie sportem, nie wiedziec czemu zniknal kompletnie z TVP) tworzyli bardzo – moim zdaniem – udany duet: rzetelny, profesjonalny, interesujacy i co najwazniejsze, obiektywny.
Wiecie co? A ja zaczynam lubić Dalglisha. Kurcze, taki pocieszny, mówi tak, że zrozumieć nie sposób, a charyzma i wpływ na drużynę kapitalne. Co się z nimi stało od czasu jego przyjścia na Anfield, to nieprawdopodobne. Jestem naprawdę pod wrażeniem …
a co sie stalo z Maxim? to jest dopiero nieprawdopodobne. dla mnie byl to jeden z najbardziej beznadziejnych transferow do EPL, a teraz pod dalghishem gosc wali hat-tricka za hat-trickiem, wspomagajac to jeszcze asystami.it’s just unbelievable jak to mawiaja.
Dla fanów Tottenhamu futbol dzisiaj po raz kolejny odsłonił swe okrutne oblicze. Trochę szkoda drużyny Redknappa. Niby historyczny sezon, z całkiem udanym debiutem w LM, a tu taki klops na koniec. Miała być walka o mistrzostwo, a skończy się pewnie poza pucharami… Ciekawe co na to gwiazdy, które posmakowały gry w LM. Bale, Modric, VdV – chętnych na nich pewnie nie brakuje.
Ano prawda – przebudzenie jest dość okrutne. Podobało mi się wczoraj, to chyba zasługuje na podkreślenie, zachowanie Harryego i Manciniego. Wiadomo o co walczyli rok temu i jak ta walka się kończyła, a teraz, no szacun i klepnięcie misia. Fajna sprawa, czują do siebie respekt starsi panowie dwaj .
Ryan Giggs – i wszystko w temacie: http://michalpol.blox.pl/2011/05/Giggs-wiecznie-mlody.html