Lato Kogutów

Kiedy dziś myślę o momencie przełomowym, przypomina mi się kilka dni stycznia i lutego: najpierw szaleństwo spekulacji o trzydziestomilionowym transferze napastnika (Forlan? Rossi?), w czasie gdy Liverpool wraz z nowym menedżerem zakontraktował Suareza i Carrolla, a potem przegrana batalia o przejęcie stadionu olimpijskiego. Niedługo później Tottenham wygrał wprawdzie z Milanem w Lidze Mistrzów, ale w kolejnych trzynastu meczach odniósł jedno zwycięstwo. I nie to, że w którymkolwiek z tych spotkań grał źle – na ogół było tak, jak wczoraj z Manchesterem City: piękna piłka bez efektu bramkowego, bo albo ustawienie z van der Vaartem powodowało, że w polu karnym przeciwnika brakowało jednego piłkarza, albo niepewni miejsca w wyjściowej jedenastce Defoe, Pawluczenko i Crouch gubili rytm meczowy i formę. „Nie zamierzam popełniać samobójstwa” – mówił wczoraj po meczu Harry Redknapp, dumny z tegorocznych osiągnięć i przekonany, jak sądzę, że nieprędko uda się je powtórzyć.

Mam bowiem wrażenie, że w tym roku Tottenham osiągnął swój szczyt możliwości – głównie ze względów ekonomicznych. Nawet jeśli klub byłoby stać na jednorazowe wydanie trzydziestu milionów za piłkarza, nie byłoby go stać na późniejsze płacenie temu piłkarzowi (a w ślad za nim pewnie niezadowolonym z niższych pensji kolegom) ponad stu tysięcy tygodniowo. Jednym ze źródeł dotychczasowych sukcesów prezesa Levy’ego (oprócz nowatorskich pomysłów, jak rozdzielenie sponsoringu na klubowych koszulkach między mecze ligowe i pucharowe) była struktura płacowa: nawet największe gwiazdy zarabiały tu najmniej w porównaniu z innymi klubami czołówki, góra kilkadziesiąt tysięcy funtów tygodniowo. W tym roku i tak prezes zdecydował się na zaoferowanie najlepszym zawodnikom lepszych umów (Gareth Bale nowy kontrakt podpisywał aż dwukrotnie, przed i w trakcie sezonu), co natychmiast znalazło odbicie w wynikach finansowych. Teraz ekstra wydatki udało się sfinansować dzięki ekstra przychodom z Ligi Mistrzów, ale w przyszłym roku trudno na to liczyć: brutalna prawda jest taka, że zanim w klubie zacznie się rozmawiać o naprawdę bramkostrzelnym napastniku, trzeba będzie kilku piłkarzy sprzedać (a sprzedać tych niechcianych, jak Bentley czy Keane, nie będzie łatwo, bo ich wypożyczenia do innych klubów nie okazały się sukcesem).

Zwłaszcza że porażka w walce o przejęcie stadionu olimpijskiego oznacza oddalenie się na lata perspektywy wzrostu dochodów z biletów na mecze. White Hart Lane w każdej kolejce wypełnia się po brzegi, lista oczekujących na karnet liczy 25 tys. ludzi – żyjemy w takich czasach, że zapewnienie klubowi stabilnych źródeł finansowania jest co najmniej równie ważne, jak kompetentny menedżer czy znakomity lewoskrzydłowy. Bez nowego stadionu Tottenham nie będzie mógł rywalizować z MU, Chelsea, Arsenalem, MC i Liverpoolem.

Ten ostatni klub za poprzednich właścicieli pogrążony był w kryzysie; nowy na początku chętnie sięgnął do kieszeni w przekonaniu, że wzmocnienia zespołu plus baza kibicowska plus światowa marka w niedługiej perspektywie wystarczą do – także finansowego – powrotu w szeregi elity. Po transferach Suareza i Carrolla (ten ostatni sfinansowany dzięki megapieniądzom za Torresa), ale też, co warto podkreślić, po odważnym sięgnięciu po klubowych wychowanków, charyzmatyczny menedżer Kenny Dalglish w błyskawicznym tempie pozwolił zapomnieć o traumatycznej końcówce rządów Beniteza i katastrofalnym epizodzie Hodgsona – w przyszłym roku ten zespół znów będzie tam, gdzie zwykle.

A Manchester City? Jedynymi, którzy mogą powstrzymać dalszy triumfalny marsz tego klubu, są szejkowie, do których należy. Nie że przestaną go finansować, ale że jakimś nieoczekiwanym ruchem zdestabilizują to, co wydaje się jakoś ustabilizowane. Drużyna nie gra pięknie, czasem zęby bolą, patrząc na ultradefensywne ustawienie Roberto Manciniego, ale… Włoch osiągnął to, czego od niego oczekiwano – a przecież zapewne sięgnie jeszcze po Puchar Anglii i może nawet trzecie miejsce w lidze. Dzisiejsza prasa pełna jest spekulacji, kogo w przyszłym roku zobaczymy pod znakiem „Blue Moon” (pisze się choćby o Fabregasie i Ibrahimoviciu) – niewątpliwie do wszystkich pokus finansowych, jakie może zaoferować MC gwiazdom piłki dochodzi podstawowy afrodyzjak: Liga Mistrzów. Choć nie mogę nie zauważyć, że zaspokojenie pragnień kosztowało ponad 300 milionów i że część z tych pieniędzy (transfery Jo, Roque Santa Cruza, może też Dżeko) z pewnością zmarnowano…

Niezadowolonym z osiągnięć Harry’ego Redknappa w Tottenhamie dam za przykład Aston Villę, która po rocznym życiu z przestrzelonym budżetem i odejściu postawionego wobec konieczności oszczędzania Martina O’Neilla z drużyny o zbliżonym do Kogutów statusie zmieniła się w zespół broniący się przed spadkiem. W przyszłym roku, po niemal pewnym odejściu Ashleya Younga (jeżeli do Liverpoolu, będzie to kolejna demonstracja intencji właściciela tego klubu…), lepiej przecież nie będzie.

Oczywiście Tottenham ma potencjał, żeby znów walczyć o Ligę Mistrzów. Tyle że Daniela Levy’ego i Harry’ego Redknappa czeka tego lata mnóstwo wyzwań. Przede wszystkim: zatrzymać w klubie Lukę Modricia (Chorwat dla gry Tottenhamu wydaje mi się zdecydowanie istotniejszy niż Gareth Bale). W dalszej kolejności: zdecydować, czy korzystniejsze jest budowanie ofensywy wokół Rafaela van der Vaarta, czy dla dobra atmosfery wśród piłkarzy Holendra z manierami gwiazdorskimi sprzedać (Redknapp tłumaczy ostatnie niepowodzenia właśnie obniżką formy przemęczonego van der Vaarta, który po mundialu właściwie nie miał czasu na solidne przygotowanie do sezonu, i długo leczącego kontuzję Bale’a). Problemy pomniejsze to kwestia obsady bramki i tego, kto oprócz Dawsona tworzyć będzie podstawową parę stoperów. Problem fundamentalny: czy zadłużać się na lata, żeby znaleźć środki na rozbudowę White Hart Lane, czy szukać kolejnej lokalizacji nowego obiektu (batalia prawna, mająca na celu zakwestionowanie zwycięstwa West Hamu w boju o stadion olimpijski, jest raczej skazana na klęskę)? I kto po Harrym Redknappie, jeśli ten za kilkanaście miesięcy obejmie posadę trenera reprezentacji? Wśród tych wszystkich pytań jedno wydaje się pewne: Redknapp ma rację, bo tak niezwykłego sezonu, jak ten dobiegający końca, fani Tottenhamu szybko nie przeżyją.

50 komentarzy do “Lato Kogutów

  1. ~Jaskier

    Problemy finansowe to jedno, wyniki sportowe to drugie. Brak kwalifikacji do LM, a może nawet do LE to po prostu klęska, za którą Redknapp ponosi odpowiedzialność. Wyniki finansowe? Sęk w tym, że w tejże LM można sporo zarobić. Tak więc winę za mniejsze przychody w przyszłym sezonie ponosi zespół… Skład? Zacznijmy od obrony. Nieraz zachwycałeś się Dawsonem, BAE nazwałeś niedawno najlepszym lewym obrońcą w PL. Więcej niż solidny Gallas, którego brak piętnowałeś w Arsenalu.Pomoc? Fantastyczny Modric, potrafiący podać dokładnie z 50m, dysponujący świetnym przeglądem pola. Van der Vaart, którego przyjście niektórzy uważali do niedawna za transfer sezonu, zjawiskowy Bale i szybki jak strzała Lennon. Do tego niezły Huddlestone i błyszczący w Evertonie Pienaar.Atak? No tutaj jest kiepsko. Ale ktoś przecież wiedział co robi, kupując w ostatniej chwili VDV i ściągając w zimie Pienaara, zamiast rozejrzeć się za solidnym atakującym. Jak pokazali Ferguson (Hernandez!) i Wenger (bardzo dobry w pierwszej połówce sezonu Chamakh), wcale nie trzeba buńczucznie opowiadać o 30 milionach… Pomocników nie brakowało. Na rezerwie marnował się m.in. Kranjcar.Z takim składem przerżnięcie ligi to po prostu blamaż. Stosunek goli +6 w zespole, którego trener i gracze mówili przed sezonem o mistrzostwie?! Szkoda Kogutów, lubię ten zespół. Ale boję się, że masz rację, pisząc, że na podobny sezon trzeba będzie dłuuugo poczekać. W czołówce robi się bardzo ciasno. Jeśli Liverpool w LM, to czyim kosztem? Nie będzie łatwo.

    Odpowiedz
    1. ~dziaam

      Zawalenie sezonu? Chwalisz skład Tottenhamu (deczko na wyrost IMO), z którym ligi nie powinno się przerżnąć, ale jednocześnie zupełnie zapominasz, jakim potencjałem dysponują ci, którzy Tottenham wyprzedzają w tabeli. Dawson to jednak nie Vidić, Huddlestone to nie De Jong, a Lennonowi jeszcze trochę brakuje do Naniego. Moim zdaniem ten sezon to i tak duży sukces Redknappa.

      Odpowiedz
      1. ~Jaskier

        Jeśli sukces Redknappa, to w LM. 6 miejsce w lidze (a może ich wyprzedzić jeszcze Everton), to IMO fatalny rezultat. Wiem, jak wyglądają kadrowo zespoły wyprzedzające Tottenham. OK, pomińmy United i Chelsea. Ale czy Arsenal, City i Liverpool faktycznie dysponują silniejszą kadrą? Czy obrońcy Arsenalu nie są słabsi od sąsiadów zza miedzy? Czy Liverpool ma silniejszą pomoc od Tottenhamu?Może nie jest tak, że to Tottenham dobrnął do kresu swoich możliwości, ale zrobił to Redknapp?

        Odpowiedz
        1. ~dziaam

          Pamiętaj, że nie rozmawiamy o przepaści, a o różnicy. Moim zdaniem kadra Tottenham względem Arsenalu i City plasuje się na swoim miejscu, czyli o około 10 punktów w 36 meczach niżej. Trochę rzadziej wygrywali, trochę częściej przegrywali i remisowali. Nie chciałbym licytować się na jakość poszczególnych graczy, w końcu drużna to coś więcej, niż suma talentów jej członków, prawda?

          Odpowiedz
          1. ~Jaskier

            Pewnie, że piłkarska wartość poszczególnych graczy to nie to samo co wartość całej drużyny. Ale na tym właśnie polega kunszt trenerski: na umiejętności wykorzystania potencjału swoich zawodników. Mam wrażenie, że w tej dziedzinie czegoś zabrakło – gołym okiem laika widać było, że w drugiej części sezonu ofensywa Kogutów nie funkcjonowała poprawnie. Zaskakują też czasem decyzje personalne Redknappa, jak wczorajsze trzymanie na ławie Defoe i wpuszczenie go dopiero na ostatnie minuty. No i jeszcze jedno. Nie trzeba porównywać Kogutów z drużynami z miejsc 1-5, by dostrzec, że w 36 meczach tego sezonu Tottenham zdobył o 11 punktów (!) mniej niż w 36 meczach sezonu ubiegłego. To naprawdę dużo. W tym kontekście sezon naprawdę trudno uznać za udany. Nie zostali przecież osłabieni odejściem zawodnika, przeciwnie: doszli VDV i Gallas.

          2. ~pk

            „No i jeszcze jedno. Nie trzeba porównywać Kogutów z drużynami z miejsc 1-5, by dostrzec, że w 36 meczach tego sezonu Tottenham zdobył o 11 punktów (!) mniej niż w 36 meczach sezonu ubiegłego. To naprawdę dużo. W tym kontekście sezon naprawdę trudno uznać za udany. Nie zostali przecież osłabieni odejściem zawodnika, przeciwnie: doszli VDV i Gallas.”To jest niezly argument, ale z drugiej strony, warto by sprawdzic, o ile mniej punktow mialy w tym momencie sezonu, tyle ze rok temu Arsenal, MU, CFC i MC. Bo wydaje mi sie, ze tez sporo mniej. Ogolnie ten sezon jakos jak po grudzie idzie pilkarzom, moze to przez mundial? Tottenham moze mial tez problem z laczeniem LM i EPL? Ale nie wiem, nie sprawdzalem wynikow spotkan poprzedzajacych i nastepujacych po meczach w LM. Jak juz pisalem nizej, moim zdaniem duza roznica miedzy skladem Tottenhamu a MC to pozycja bramkarza. Dla mnie to kluczowa postac w druzynie, Gomes jednak kilka spotkan zawalil. Gdyby mieli takiego Givena, jestem pewien, ze walka o LM trwalaby do ostatniej kolejki.

          3. ~Jaskier

            Po 36 meczach wygląda to następująco:Chelsea: -10 punktów; United: -3 punkty; Arsenal: -5 punktów; City: -1 punkt; Liverpool: -4 punkty, Tottenham: -11 punktów.Faktycznie, każdy zespół z czołówki w porównaniu z rokiem ubiegłym zdobył punktów mniej. Ale straty Kogutów są i tak największe. Biorę pod uwagę tylko czołówkę, bo taka Aston Villa wypadła gorzej o 22 punkty.

          4. Michał Okoński

            Po pierwsze: takie dyskusje lubię najbardziej. Po drugie: jest się o co spierać. Czy sezon Tottenhamu był udany, czy – jak napisał Jaskier – zakończył się klęską? Na tych jedenaście punktów mniej zdobytych po 36 meczach trzeba jednak patrzeć w kontekście punktów zdobywanych w Lidze Mistrzów. Redknapp publicznie mówi, że jest zadowolony, a William Gallas z kolei publicznie mówi, że jest rozczarowany, bo drużyna zawiodła (znacie takie teksty z Arsenalu, czyż nie?). Rzecz w tym, że… obaj mają rację. Będziemy pamiętać mecze z Interem i Milanem (ale też z Arsenalem np., zwłaszcza ten na Emirates), a równocześnie będziemy żałować punktów traconych z Blackpool, Wolves czy West Hamem. Gdyby te wszystkie remisy u siebie zamienić na zwycięstwa, gdyby nie błąd sędziego/Gomesa w 45. minucie meczu z Chelsea… Który kibic której drużyny tak nie gdyba?Jednak dla mnie klęska to za mocne słowo. Pamiętam, że z nazwisk tu wymienionych Modrić i Bale nie grali po kilka miesięcy, Defoe czy Huddlestone pół sezonu, a King dwie trzecie szonu; że obrona była kontuzjami dosłownie dziesiątkowana. To częściowo usprawiedliwia. Jedyny zarzut do Redknappa wiąże się ze wspominanym tu często dylematem okołovandervaartowym: czy przeciwko słabszym rywalom nie powinien sadzać swojego gwiazdora na ławce, nawet ryzykując awanturę i licząc na to, że dwójka napastników, wspierana przez dwójkę skrzydłowych i tak nastrzela goli? Bariery rozwoju ekonomicznego są obiektywne: dochód z Ligi Mistrzów, owszem, był, ale pozwolił, myślę, przede wszystkim lepiej płacić piłkarzom; następnego kroku naprawdę się nie zrobi bez dużego stadionu.O tym, jak drużyna będzie wyglądać w przyszłym sezonie, trudno wyrokować. Z pewnością klub liczy na sprzedanie Keane’a, Bentleya, dos Santosa, Jenasa i Krajnczara, z pewnością menedżer nie będzie płakał po Bassongu, Pawluczence, może też Crouchu i van der Vaarcie, z pewnością poważnie rozważona zostanie zapierająca dech w piersiach oferta sprzedaży Bale’a i z pewnością wiele lęków wiązać się będzie z możliwością, że ktoś (MU? jakiś wielki klub z Hiszpanii lub Włoch?) zawróci w głowie Modriciowi; niejasna jest przyszłość Gomesa. Wiele niewiadomych. Z wypożyczenia do AV może wrócić na prawą obronę świeżo upieczony reprezentant Anglii Walker, po lewej jest rzeczywiście chwalony przeze mnie Assou-Ekotto, w środku mocnym punktem jest Dawson (z kim?), przed nimi – liczę na to – Modrić, uzupełniany albo przez Huddlestone’a, albo przez będącego odkryciem drugiej części sezonu Sandro (a przecież może jeszcze pojawić się Parker lub Adam – o któregoś z nich Tottenham będzie się bił na rynku transferowym z innymi chętnymi). Jest Lennon, jest Defoe… Wciąż jest na kim budować.Czy to wystarczy na Ligę Mistrzów? Rywalizacja będzie ostrzejsza niż w tym roku. Klub z pewnością wzmocni linię ataku, ale pod warunkiem odchudzenia składu. Myślę, że z nieawansowaniem do Ligi Europy wiąże się kalkulacja, że walcząc o mniej celów będzie mimo wszystko łatwiej (Redknapp już od dwóch tygodni mówi, że nie chce grać we czwartki wieczorem gdzieś na drugim końcu Europy, a potem spędzać cały piątek w podróży). Ale ten sam realizm, który każe mi uznać, że choć dystans do Arsenalu wyraźnie się zmniejszył, to Tottenham Arsenalem nie jest i do jego osiągnięć przykładamy inne kryteria, każe mi mówić również, że Koguty prędko do Ligi Mistrzów nie wrócą.

          5. ~dziaam

            Uważam, że jeśli Harry Redknapp nie znajdzie alternatywy dla swojego – bardzo mocnego, nie zaprzeczam – 4-4-2 (4-4-1-1), to nie uda mu się nawiązać walki z pierwszą czwórką, gdzie wszyscy trenerzy mają zasoby zdolne zneutralizować skrzydła Kogutów.

          6. Michał Okoński

            W meczach z mocnymi rywalami to było prawie zawsze 4-5-1 i jego warianty, np. (choć rzadko) 4-2-3-1.

          7. ~dziaam

            Z tego co pamiętam, z czołówką ligi wychodzili z Modrićem + DM, dwoma skrzydłowymi, VdV/Defoe i Crouchem. Dla mnie to jest bardziej 4-4-1-1, niż 4-5-1 i pochodne. To jest właśnie problem z VdV – jest mało żyteczny w defensywie. Jeśli ma się gracza klasy Ozila, Davida Silvy, czy Rooneya (wiem, ten to akurat umie wszystko), to można sobie pozwolić na zwolnienie go z tych obowiązków, ale i wtedy zabezpiecza się tył DWOMA piłkarzami zdolnymi asekurować tyły. VdV nie jest moim zdaniem tej klasy piłkarzem.

          8. ~pk

            „Myślę, że z nieawansowaniem do Ligi Europy wiąże się kalkulacja, że walcząc o mniej celów będzie mimo wszystko łatwiej (Redknapp już od dwóch tygodni mówi, że nie chce grać we czwartki wieczorem gdzieś na drugim końcu Europy, a potem spędzać cały piątek w podróży).”Zdaje sobie sprawe, ze prestizowo czy sportowo, to LE nie jest nikomu w Tottenhamie potrzebna. Mysle ze jakby stal sie jakis maly kataklizm, i MU spadl w przyszlym sezonie na 5 miejsce, to w LE gralby drugim/trzecim skladem (nawet w LM Smalling zagral wiecej spotkan niz Vidic czy Ferdinand, bo jednego z nich czasem oszczedzano na lige). Ponadto widzielismy w tym roku „zaangazowanie” Liverpoolu i MC w meczach LE. Ale czy za Lige Europy nie ma jakis konkretnych pieniedzy? Jest to bardzo duza roznica w stosunku do LM? Moze z perspektywy Tottenhamu wartoby pograc w Europie (w sensie awansowac do niej, i dosc dalej niz tylko wyjscie z grupy) tylko dla pieniedzy? PS. Jak udziela sie Pan w dyskusji, blog staje sie jeszcze lepszy, a mogloby sie wydawac, ze to niemozliwe.

          9. ~alasz

            W kwestii pieniędzy w LE, otóż wygranie całej LE przynosi mniejszy dochód niż zakwalifikowanie sie do fazy grupowej LM, nawet piłki nie kopna uczestnicy LM i juz zarobili wiecej niz zwycięzca tego dziwnego turnieju. Ja nie wiem jaki jest sens tych rozgrywek, osobiście żadnego meczu w całości nie obejrzałem i jakoś nie żałuje. Nie podnosi mi ciśnienia ten puchar, gdybym miał wymienić 3 ostatnich zwycięzców z pamięci miałbym problem.Aston Villa juz sabotowała swój własny udział w tym turnieju, kibice mieli do hodgsona w fulham pretensje że graczy męczy tym turniejem (jakos w półfinale mu wybaczyli :D)Dla mnie sprawa jest jasna, albo 4 albo 6, jak 5 to rezerwami, ale rezerwami głębokimi, czyli 17 letnimi chłopakami z rezerw.

          10. ~etk87

            4-4-1-1 to pochodna 4-5-1… chyba, ze gramy 2 napadziorami crouch/defoe i nawet jesli jeden jest cofnietym napastnikiem, to jest to i tak 2 z przodu.4-4-1-1 to 4obroncow, 4 pomocnikow, 1 AM (czyli pomocnik) i striker = 4-5-1uklad shadow striker+striker to x-x-2, uklad AM-striker to x-x-1-1 badz x-pomocnicy-1.VDV przenigdy nie bedzie napastnikiem. grywal jako lewoskrzydlowy/lewypomocnik w ajaxie, grywal w srodku jako CM, grywal jako AM, ale foreward czy tym bardziej striker z niego taki jak z defoe pomocnik.w ogole zauwazylem, ze w ciagu ostatnich 10 lat strasznie zaczeto rozdrabniac zapis.kiedys kiedys pisalo sie, ze szeroki diament, diament, zwykla linia czy kwadrat (DM/DM+AM/AM) to po prostu 4-4-2. dzisiaj to jest to 4-1-2-1-2 badz 4-2-2-2-2 albo jeszcze inna smieszna wariacja.dla mnie tak samo 4-5-1 z pomoca w ukladzie W (WG-DM-AM/CM-DM-WG) to zwykly wariant 4-5-1 a nie 4-2-3-1 czy 4-3-1-1-1 czy jakakolwiek inna wesola ukladanka cyfrowa.

          11. ~hazz2

            Panie Michale ale jak myśląc o LM można rozwazać sprzedanie VdV ? On i Modrić to gracze na chwilę obecną wyrastający o głowę ponad resztę grajków Tottenhamu. To niestety jest właśnie rola Redknappa by znależć im miejsce. Jak już kiedyś wspominałem według mnie problemem jest brak kumatego napadziora takiego jak np. Suarez . Z całym szacunkiem ale Defoe, Crouch i Pav to nie ta półka. Co do def. pomocników to już dzisiaj widać , że Sandro jest dużo lepszym graczem niż Hud, którego jedyną zaletą jest niezła technika. Tyle, że na tą pozycję oprócz tego potrzeba agresji, szybkości, przewidywania a tego mu brakuje. Pokazał to mecz z Arsenalem. Sandro był kapitane BrazyliiU – 21 i zdobył z Internazionale CL, już teraz powołują go do 1 kadry. W przyszłym sezonie będzie jeszcze lepszy bo w wyszkoleniu taktycznym przerasta większość wychowanych na wyspach. W związku z tym jeśli jest tak jak Pan pisze i Harry ma problem z upchnięciem tych graczy razem w pierwszej 11 to powinien chyba zmienić pracę. Parker, Adam ? Oni są zbędni, za obu trzeba by zapłacić po 15 mln a taki Lass pewnie i tak by był tańszy ( Real pewnie będzie chciał go sprzedać bo przyszedł ten Turek ) Tu trzeba napadziora z otwartą głową a najlepiej dwóch. ( kontuzje )

          12. ~dziaam

            Upchnięcie Modrića i VdV w jednej drużynie, to problem, którego HR przede wszystkim nie powinien mieć. Są gracze, którzy nie bardzo do siebie pasują, a nie są na tyle wszechstronni, żeby na każdej pozycji mogli pokazywać, co mają najlepszego. Jeżeli miałbym podać nazwisko jednego napastnika z PL, który do VdV kompletnie nie pasuje, to chyba wskazałbym Suareza. Ktoś taki mógłby przyjść ZAMIAST Holendra, ale nie jako jego partner.

  2. ~dziaam

    Ciężko napisać coś konstruktywnego o przyszłorocznej taktyce Totenhamu. W tym sezonie wciąż miałem wrażenie, że tam nie do końca wszystko gra, chyba głównie za sprawą Van der Vaarta i Modrića. Nawet pomijając fakt, że czasem dublują swoje pozycje, obaj potrzebują silnego wsparcia defensywnych graczy, gdyż sami bronić nie lubią. Jeśli więc HR chce utrzymać siłę na skrzydłach, musi pomyśleć o asekuracji ze środka. Dwaj bardzo kreatywni gracze lubiący środek boiska zwyczajnie nie powinni mieścić się w składzie.

    Odpowiedz
  3. ~Angamoss

    Tottenham istotnie zgrał 'typowe’ spotkanie – spora przewaga, ale goli brak. Porównując ten występ do pierwszej kolejki ligi widać, że jednocześnie obrona City zagrała znacznie lepiej, a atak Kogutów – gorzej. Mancini woli wygrywać 1:0, nie jest to moja ulubiona jego cecha, ale dopóki jesteśmy skuteczni w wykonywaniu roboty – a to przecież wczoraj chodziło – narzekania zostawię dla siebie. Jeszcze wczoraj cieszyłem się z tego zwycięstwa, ale dziś naszła mnie refleksja, iż robię to po raz ostatni. Celem klubu jest walczyć o coś więcej, niż tylko LM co roku(choć to też pewien cel minimum). Mancini planuje pozbyć się wszystkich niepotrzebnych mu piłkarzy(lista długa), ale za dużo środków z wyprzedaży nie dostanie. Na pewno zaś musi kupić środkowego obrońcę(Kolo i tak nie odegra żadnej roli w przyszłym sezonie) i podjąć decyzję w sprawie kilku młodziaków. Najważniejsze jednak, że Roberto zostaje w City. Nie przeżyłbym kolejne rewolucji.Co z Tottenhamem? Letnie okienko zadecyduje. Jeśli możniejsi podbiorą najlepszych zawodników, to istotnie może być wielki kłopot, aby utrzymać poziom z ostatnich dwóch lat.A tak na marginesie, Jo został kupiony jeszcze za czasów Shinawatry, choć to nie zmienia faktu, że pieniądze to zmarnowane. Dziwi mnie jednak, że wrzuca Pan do tego samego worka co on i Santa Cruz Edina Dżeko. Moim zdaniem za wcześnie, aby tak oceniać transfer Bośniaka. jeszcze będzie postrachem bramkarzy EPL 😉

    Odpowiedz
    1. ~dziaam

      Nie rozumiem zachwytów nad Mancinim. Wszyscy podkreślają wysoką jakość defensywy City, która praktycznie zapewniła im start w LM. No więc ta defensywa, to: Kompany, Toure, Lescott, De Jong, Zabaleta i Richards – Mancini ręki do niej nie przyłożył. Oczywiście, jako Włoch potrafi obrońców ustawić i zmobilizować, tego nie zamierzam mu odbierać. Ale gdziekolwiek próbował swoich autorskich pomysłów (ofensywa), tam już nie jest tak kolorowo. Jedyny sensowny argument za pozostawieniem go na stanowisku, to ostrożność i spokój, które są obowiązkowe w piłce na najwyższym poziomie. Dlatego zgadzam się, że powinien zostać, ale nie zgadzam się, że robi jakąś wybitną robotę.

      Odpowiedz
      1. ~Angamoss

        Oczywiście obrońcy nie są 'jego’ ale wydaje się, że np. Richards okrzepł po słabszych dwóch poprzednich sezonach w swoim wykonaniu. podobnie Kompany, Lescott i – moje największe zaskoczenie – Zabaleta. Nie mówię tutaj o zachwycie, ale o zauważalnych różnicach. Mancini jest niezłym taktykiem defensywnym, w ofensywie zaś dokonał istotnego przeobrażenia, z City grające głównie 4-4-2(ew. 4-2-4) zrobił 4-2-3-1 z dominującym w środku de Jongiem, Silvą i Toure. Zaś jeden z transferów defensywnych, tj Boateng, nie da się ocenić ze względu na często kontuzje tegoż. Kolarow inaczej zaś, póki co prezentuje słabą skuteczność w obronie, w ataku nieco lepiej, ale też to jeszcze nie funkcjonuje jak należy.Z atakiem, tj. ściśle tz tą formacją, Mancini sukcesów nie zaliczył. Balotelli mimo goli jaki jest, każdy widzi, Dżeko to samo(upieram się, dajmy mu czas), a z prawdopodobnym odejściem Teveza Roberto będzie potrzebował zastąpić go kimś skutecznym bez względu na okoliczności. Poza tym, Manciniego zwyczajnie bronią wyniki. Ma finał Pucharu Anglii i el. Champions League, a może się nawet pokusić o awans bezpośredni. No i argument z innej beczki – wielu trenerów gotowych od zaraz odnosić na Eastlands sukcesy nie ma za wielu.

        Odpowiedz
        1. ~dziaam

          Znów, za same wyniki Manciniemu należy się podwyżka. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że zawdzięcza je w głównej mierze żelaznej obronie, czy że drużyna nie gra płynnie w ataku. Mnie po prostu wydaje się, że Mancini w kwestii ataku się miota, sam nie wie czego chce. Czy chce Dzeko w 4-2-3-1 (głupi pomysł), czy może w 4-3-3 (lepszy), albo 4-4-1-1 (najlepszy, w ogóle dawać Dzeko do Tottenhamu!)? Co w takim razie z Balotellim, który do 4-2-3-1 świetnie się nadaje? Czy David Silva ma biegać ze skrzydła do środka, czy między liniami, ze środka na skrzydła? Do tego można dopisać problem z Milnerem i Barrym, którym zywczajnie Mancini nie może znaleźć miejsca. Mam nadzieję że to okienko transferowe spowoduje rozwiązanie tego ostatniego problemu, osobiście sprzedałbym jednego z nich, a drugiego posadził na ławkę.Jeszcze słówko o FFP w kontekscie City: poza Tevesem, Silvą i Toure statystyczny zawodnik po sezonie w City jest sporo tańszy, niż był w momencie przyjścia. Oczywiście przyczyną jest to, że szejkowie przepłacają, ale po wejściu FFP może być to dla nich mocno upierdliwe.

          Odpowiedz
          1. ~Angamoss

            Co do Barry’ego, to Mancini znalazł mu rolę, nie jest ona może specjalnie eksponowana(więcej w tym asekuracji i gry bez piłki), ale stała. Z Milnerem się zgodzę, facet jest ofiarą Roberto, który nie potrafi użyć go jak należy i to spory problem dla Anglika w tym momencie jego kariery.Z Dżeko też mi się wydaje, że nie nadaje się jako osamotniony napastnik, a że od czasu do czasu Mancini grywa dwoma przeciwko słabszym ekipom, to i Dżeko na pewno w końcu pokaże więcej niż dotychczas. Nie wierzę w 4-3-3 z nim, Balotellim po lewej i Tevezem po prawej. To nie działa, bo dwóch z nich nie kreuje sytuacji, tylko czeka na konkretne dogranie. A zrzucać całą odpowiedzialność na Carlosa nie ma sensu. A co do Silvy, to właściwie jest jedynym zawodnikiem na boisku bez jasnego przyporządkowania. Teoretycznie gra po lewej stronie i konstruuje akcje z lewym ofensywnym obrońcą(Kolarowem), ale dobrze wiem, że lubi zejść do środka i dograć piłkę-marzenie.

          2. ~dziaam

            Akurat Tevesa w ogóle nie brałem pod uwagę, wydaje mi się, że chłopak jest na wylocie. Po głębszym przemyśleniu sprawy, uważam, że może się trochę pospieszyłem z krytyką Manciniego. Nie zdaje sobie raczej sprawy, jak trudno jest ustawić grę ofensywną takiej drużyny jak City. Mnóstwo wariantów, wiele charakterów i ambicji, a także różne predyspozycje piłkarzy – to na pewno utrudnia sprawę. Jasne, Mancini kombinował czasem tak słabo, że zęby bolały od patrzenia na grę City. Ale z drugiej strony nie wybaczyłby sobie, gdyby nie sprawdził każdego wariantu, bo nie zawsze da się przewidzieć, czy akurat któryś nie zażre. Więc za to, że Mancini kombinował jak szalony, a mimo wszystko awansował do LM (lub eliminacji), należą mu się szczere gratulacje. ALEe… Okres bezkarnych kombinacji kadrowych dobiega końca. Od sierpnia startuje nowy sezon PL i LM. Jeśli Mancini jesienią nie podejmie kilku męskich decyzji, sukcesu w Europie nie osiągnie.

    2. ~pk

      „Dziwi mnie jednak, że wrzuca Pan do tego samego worka co on i Santa Cruz Edina Dżeko. Moim zdaniem za wcześnie, aby tak oceniać transfer Bośniaka. jeszcze będzie postrachem bramkarzy EPL ;-)”Moim zdaniem ciezko sie dziwic takiemu szufladkowaniu, jak ma sie do porownania takie transfery jak Suarez, Hernandez czy Rafael VDV, wszyscy przyszli spoza Anglii, a na „dzien dobry” wprowadzili sie do zespolow. Ile mozna sie klimatyzowac? Teraz Dzeko wyglada jak mocno przeplacony i nietrafiony transfer. Moze w nastepnym roku bedzie postrachem bramkarzy EPL, moze nie. Tylko troche duzo kasy wydali na takie gdybanie.Wyzej byla dyskusja o graczach Tott i MC (i innych klubow). Moim zdaniem najwieksza przewaga City nad Tottenhamem to pewny bramkarz (a nawet dwoch).

      Odpowiedz
  4. ~pk

    A nie bedzie tak, ze caly akapit o MC bedzie nieaktualny jak wejdzie w zycie finansowe fair play? Ze skoncza sie transfery po kilkadziesiat mln w kazde okienko? Pytam bo nie wiem. Oczywiscie beda mogli bazowac na tym co juz maja, ale dalej nie wygladaja na kogos kto moze rywalizowac z MU i CFC na przestrzeni calego sezonu. Puchary to inna bajka, tam maja spore szanse.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Zależy jak to Financial fair play w praktyce będzie wyglądało. Ciężko jest zakazać wydawania swoich pieniędzy. Chelsea będzie miała nie mniejsze problemy, te kluby nie utrzymują się same, bez chojnego inwestora nie będą konkurencyjne. Chelsea miała 70 mln straty w połowie sezonu, wydała kolejne 70 co daje 140, to o 130 więcej niż mogą sobie rocznie pozwolić jak financial fair play zadziała.Jestem sceptykiem, pomysły fifa/uefa dziele na głupie i idiotyczne, ten był dobry w zamyśle ale może wyjść z tego martwy przepis.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Ja też się boję, że znajdzie się tysiąc sposobów na obejście ograniczeń. A tego, że w ciągu tego lata MC zaszaleje po raz kolejny, jestem po prostu pewien.

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          PS Przeczytałem jednak w dzisiejszym Timesie, że letnim megazakupom MC będzie towarzyszyła wyprzedaż – właśnie w trosce o Financial Fair Play.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Tylko gracze z city beda bardzo tani, kluby wiedza ze muszą sprzedawać, bo i tak kadra za duza, a kupować będą za krocie, kazdy klub wie ze city ma pieniądze i dyktuje im cene z kosmosu, cook o tym wspominał, efekty sa takie ze gracze pokroju dzeko czy milnera kosztują 30 mln, a warci sa około 15. Nie przewiduje transferu z city za wiecej niz 10 mln, no chyba ze tevez, ale nie przypuszczam że odejdzie, więcej nigdzie nie zarobi.

          2. ~Angamoss

            Bo i zawodników których Mancini nie chce jest sporo. Ale wielkich kwot z transferów nie można się spodziewać, bardziej chodzi o ulgę dla budżetu płacowego.Bellamy, RSC, Caicedo i Onuocha – każdy z nich jeśli odejdzie, to pewnie za nieznaczną kwotę(Felipe ma małą kwotę pierwokupu w umowie wypożyczenia, a wczoraj strzelił gola Barcelonie:)), Bellamy chce grać w Cardiff, a ci dużo nie są w stanie dać, to samo Nedum, nie sądzę aby Sunderland wyłożył jakąś kosmiczną kwotę. A Santa Cruza to się pozbędziemy nawet za 40 piłek.Inaczej z Adebayorem, tu spodziewam się konkretnych pieniędzy(ewentualnie funty plus jakiś zawodnik, ale skąd, to jest zagadka).Czy City poczynią wielkie zakupy? To zależy. Odejście Teveza może uruchomić interesująca lawinę. Na pewno zaś Mancini kupi środkowego obrońcę i będzie szukał pewniejszego skrzydłowego od Johnsona. I może jakiś mega transfer, ale nie sądzę, aby to była tak wielka ofensywa, jak rok temu.

  5. ~xpander

    Michale, ciężko się zgodzić z tezą, że Tottenham zagrał we wtorkowym meczu pięknie.Oglądając ten mecz miało się wrażenie, że mógłby on trwać kilka godzin więcej, a gracze z Londynu i tak gola by nie strzelił.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Czasem tak mam z Arsenalem: uwielbiam na to patrzeć, choć gole nie padają. A tu był jeszcze Joe Hart…

      Odpowiedz
  6. ~rusinka1987

    Ciekawe czy już jutro United będą chcieli świętować mistrzostwo, czy specjalnie się podłożą, by wznieść puchar na OT. Mam przeczucie, że tak właśnie może być.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      FA zapowiedziało że co by nie było puchar wręczony będzie w ostatniej kolejce. Poza tym MU chce zaklepać juz teraz bo z blackppol będzie grała rezerwowa 11, jako że zbliza sie finał. Alex powiedział że gracze i tak by nie myśleli o meczu z blackpool tylko o finale i na nim sie skupiają.Normalnie obawiałbym sie tego wyjazdu, ciężko tam sie gra MU, ale w tej sytuacji remis będzie mile widziany.

      Odpowiedz
      1. ~rusinka1987

        jak ta rezerwowa „11” zagra tak jak z Schalke(a forma co by nie powiedzieć jest konkretna) to skończy się nie 4-1, a 10-0

        Odpowiedz
  7. ~alasz

    Jest jeszcze ktoś kto nie odpuszcza w walce o mistrzostwo, FA znów faworyzuje MU, tym razem chcą zawiesić Fergiego za wypowiedz przedmeczem z chelsea gdzie nazwał Webba najlepszym sędzią w kraju. Co ciekawe Ancelotti powiedział że to swietny arbiter, on uniknie kary. Warto przypomnieć że w tym spotkaniu arbiter popełnił 3 duże błędy wszystkie na niekorzyść MU, dwa karne i czerwona ivanovicia.Po jedynym w historii ludzkości przypadku karania za przeklinanie, rekordowych 5 meczach zawieszenia mamy to.W przyszłym sezonie niech po faworyzują kogos innego.

    Odpowiedz
    1. ~etk87

      alasz daj spokoj. ferguson ewidentnie chcial wywrzec presje na webbie, a to 'mam nadzieje, ze szczescie usmiechnie sie do nas tym razem’ w kontekscie chwalenia sedziego, bylo po prostu jak to mawiaja 'hopeless’.nie przypominam sobie, zeby carlo sugerowal, ze webb powienien gwizdac dla chelsea, a ta sugestie w wypowiedzi fergiego nawet slepiec by zauwazyl.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Nawet Wenger stanoł w obronie Fergusona mówiąc że ma prawo do swojego zdania. Powiedział ze liczy że tym razem szczęście bedzie po naszej stronie, w kontekście poprzednich 3 ligowych potyczek z Chelsea to zrozumiałe. Niestety znów były błędy, znów na ta samą stronę.5 karny w tym sezonie dla MU, w ostatnich 3 meczach należały się 4 dostaliśmy 1, nie pasuje mi ta statystyka. Przypominam „ręke carricka” sprzed lat na SB, za to był karny, a lamparda gdzie była wysoko nad głową nie została uznana.Alex Ferguson dba o dobro klubu, normalne że przypomina decyzje który ewidentnie skrzywdziły MU. W tym sezonie było ich zbyt dużo jak na mój gust.

        Odpowiedz
  8. ~Angamoss

    Tak jeszcze na koniec chciałem zaprosić Pana Michała jak i wszystkich czytelników „Futbol jest okrutny” do mojego bloga na 'ciągle nawijanie’ o finale Pucharu Anglii ;-)http://angamoss.blox.pl/(trochę w ramach rewanżu za zeszły rok pozwoliłem sobie zmienić top bloga na podobnie okolicznościowy:))

    Odpowiedz
    1. ~etk87

      ten wystep kuszczaka to byla katastrofa. on jest zdenerwowany nawet jak jest w formie, ale dzisiaj to byl po prostu fail.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Patrzę na niego po raz kolejny w powtórkach w C+. Konkluzja jest taka – oby miał kontrakt już dograny, bo dzisiaj po prostu zagrał na poziomie ekipy z innej ligi. Pochlał wczoraj, czy co ???

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Dawno nie grał, ale to chyba jego ostatni występ w barwach MU, no chyba ze zagra z blackpool, co ciekawe Alex powiedział po meczu że znowu taki rezerwowy skład to nie będzie grał na OT za tydzień, żeby piłkarze byli w rytmie meczowym, jedn zagrają z blackpool drudzy w meczu neville’a.

          Odpowiedz
  9. ~niebieskanogaTerrego

    Gratulacje dla Manchester United. Od kibica Chelsea. Duzo by mozna bylo pisac.Moze za rok….

    Odpowiedz
  10. ~alasz

    Howard webb uparł sie żeby nie dawac czerwonych kartek. Wyzuć tego suareza bo ile mozna symulować (skauci barcelony już składają ofertę, widac że ma barceloński futbol w swoim DNA), to samo kartki dla kuyta i maxiego. Lubie webba, daje grać, ale oszustów trzeba plenić, mecz zaczyna przypominać popisy cyrkowe, na te byłem nastawiony za dwa tygodnie.

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Mnie najbardziej martwi fakt, że sędziowie oddają Kogutom (czytaj: żeby w ogólnym rozrachunku wyszedł na zero) wtedy kiedy zupełnie jest im to nie potrzebne. Biedne Birmingham City, w takim układzie muszą polecieć za nie swoje błędy.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *