Na pewno znajdą się tacy, którzy powiedzą, że ten dziewiętnasty tytuł będzie na długo ostatnim. Że po van der Sarze na emeryturę pójdą Scholes i Giggs. Że Carrick i Anderson zatrzymali się w rozwoju, a Evans czy Welbeck to nie te buty. Że Berbatow zawodzi w meczach o stawkę, Fletcher i Ferdinand mają kłopoty ze zdrowiem, a Rafael i Fabio – z okiełznaniem temperamentu. Że już w tym sezonie Manchester United rzadko zachwycał, czasem kompletnie nie przekonywał, a często wymęczał zwycięstwa. Że zdarzało się nawet, tak, tak, że wypuszczał w końcówce niemal pewny komplet punktów.
Wszystkie te zdania będą prawdziwe, jest jednak coś (ktoś?), co powstrzymuje mnie przed dociskaniem pedału do końca. Pamiętam wymianę zdań między mną a Rafałem Stecem po finale Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat. „Myślę o dzisiejszej bezradności Alexa Fergusona i czuję, że powinienem podzielić się z Wami intymnym w gruncie rzeczy przeżyciem: patrzyłem na twarz szkockiego menedżera, kontemplowałem stan jego dziwnej nieobecności i uświadamiałem sobie, że widzę człowieka starego – pisałem wtedy. – Intymne przeżycie, bo skojarzone z bolesnym przeczuciem czekającej cię samotności, kiedy odkrywasz, że twój ojciec, twój szef, a niechby i papież, nie jest już tamtym supermanem sprzed lat, że nagle brakuje mu energii i świeżości pomysłów. A jeszcze jak zestawić to z bezwstydną młodością Guardioli…”. Mój znakomity kolega, zestawiając go zresztą z Woody Allenem (widziałeś, Rafał, „Północ w Paryżu”?) odpowiadał, że „Ferguson w Rzymie nie był stary. Był zdruzgotany klęską. Oto miara sukcesu – czuć się przegranym, gdy wygrało się niemal wszystko”. I kontynuował pochwały pod adresem człowieka, który „zawzięcie uczy się nowoczesnego futbolu” i który ładuje w drużynę ogromną energię: „Gdyby ktoś mnie pytał, to Ferguson dopiero teraz osiągnął trenerski szczyt. I nikomu nie obiecał, że się zatrzyma”.
No więc wiem już, że nawet jeśli Barcelona i tym razem zabierze piłkarzy MU na karuzelę, a ja będę patrzył na bezradną twarz sir Alexa (bo przecież wcale nie musi się tak zdarzyć…), to podobnych słów nie napiszę. Być może lepiej byłoby dla niego, niezależnie od wyniku finału Ligi Mistrzów, przejść na emeryturę po tym sezonie, ale nie sądzę, żeby się na to zdecydował, skoro wciąż przyjeżdża do klubu jako jeden z pierwszych (o siódmej rano!?): gość mi wygląda na takiego, że póki zdrowie jako tako dopisuje, nie zrezygnuje z adrenaliny, jaką daje ten fach. Zwłaszcza, że wciąż potrafi się nią dzielić z zawodnikami.
O tych zawodnikach wypada napisać słów kilka. O 40-letnim van der Sarze, którego rolę w drużynie pokazał najdobitniej wczorajszym występem Tomasz Kuszczak. O Vidiciu, od kilku sezonów najlepszym na swojej pozycji w Premier League. O Giggsie, wobec którego każdy przymiotnik wydaje się niewystarczający. O Rooneyu, którego przekonanie do pozostania w klubie, a następnie wysłanie na kilka tygodni do USA, było majstersztykiem Fergusona (gdy to się stało, cytowałem na blogu wnioski Henry’ego Wintera; nie zmylił się mistrz taki) – kiedy Anglik ostatecznie poradził sobie z problemami w życiu osobistym, kiedy oparł się propozycji „hałaśliwych sąsiadów” i podpisał nowy kontrakt z klubem, musiał nie tyle wrócić do formy fizycznej, co oczyścić głowę. O Nanim, Valencii, Parku, z których każdy miał w tym sezonie wielkie chwile. O Berbatowie, który nawet mimo bajecznej skuteczności wciąż uważany jest za piłkarza rezerwowego. O Hernandezie wreszcie, bez dwóch zdań transferze sezonu (nawet jeśli dzisiejszy gol na Anfield znów kazałby w tym kontekście wymieniać także van der Vaarta) – jeśli zestawimy 6 milionów, jakie MU zapłacił za Meksykanina z 27 milionami wyłożonymi przez MC za Dżeko, nie mówiąc już 50 kawałkach za Torresa, mamy kolejny cegiełkę do budowy pomnika pewnego Szkota. Jestem cholernie ciekaw, jak zabierze się za kolejną przebudowę zespołu. Kto stanie w przyszłym sezonie między słupkami i kto pojawi się w środku pola. Byle nie Modrić…
Na pewno znajdą się więc tacy, którzy to mistrzostwo Anglii witać będą wzruszeniem ramion. „Nie grali jak mistrzowie” – powiedzą. Tyle że – jak trzeźwo zauważył Paul Wilson – nawet jeśli nie grali jak mistrzowie, to jak mistrzowie walczyli. Dziennikarz „Guardiana” cytuje dawnego bramkarza MU, Bena Fostera, mówiącego o „etosie zwyciężania” na przykładzie meczu z Blackpool, którzy przegrywali 2:0, żeby – oczywiście – wygrać. Czy wyobrażacie sobie MU, który roztrwania czterobramkowe prowadzenie z Newcastle (kłania się tekst Piersa Morgana, skądinąd kibica Arsenalu, bezlitośnie zestawiającego osobowości sir Alexa i Arsene’a Wengera)? Oto jeden ze składników eliksiru Fergusona.
Nieoczekiwanie dla siebie samego, znów rozpisałem się o Manchesterze United, a planowałem wpis o Manchesterze City, który po zwycięstwie w Pucharze Anglii i dzisiejszej porażce Arsenalu ma jeszcze szanse na trzecie miejsce. Chciałem, po pierwsze, dołączyć do chóru tych, którzy oburzali się umieszczeniem finału FA Cup w środku ligowej kolejki: rozgrywano go w chwili, gdy wszyscy emocjonowali się zdobytym kilkanaście minut wcześniej mistrzostwem MU i niewiarygodnym spotkaniem Blackpool-Bolton. Po drugie, chciałem zwrócić uwagę na to, że w ostatnich tygodniach o obliczu tej drużyny stanowili ci, których nie sprowadzano za astronomiczne pieniądze (z istotnymi wyjątkami Yaya Toure czy Silvy) – tacy Richards, de Jong, Hart, a przede wszystkim Kompany. „Cierpliwości – mówił niedawno Patrick Viera w znakomitej rozmowie na łamach „Timesa” (nie linkuję, bo płatna). – Budujcie drużynę, jakbyście budowali dom. Od fundamentów, czyli od obrony. I od organizacji gry”.
Z pewnością do MC będzie okazja wrócić. Podobnie jak do Tottenhamu – w tym przypadku okazję będę potrafił znaleźć i… bez okazji. Dziś na Anfield zaimponowali przede wszystkim na poziomie wspomnianych przez Vierę fundamentów: najlepsi w drużynie, a tym samym na boisku, byli Dawson, Sandro, Modrić, a przede wszystkim Ledley King. To w zasadzie niewiarygodne: po siedmiu miesiącach nieobecności wrócić nie w pełni sił i zagrać na takim poziomie. Przyznam, że zapomniałem, jak może wyglądać gra defensywy Tottenhamu, kiedy King jest na boisku; jak sama jego obecność działa na kolegów, jak telepatycznie układa się jego współpraca z Dawsonem. Niby nie mam powodów narzekać na Gallasa, ale tu jesteśmy na jakimś pozapiłkarskim poziomie. I jak tu nie trzymać tego faceta w klubie, mimo chronicznych kłopotów z kolanami, mimo będących konsekwencją braku regularnego treningu urazów pachwin, skoro nawet gdy gra dziesięć meczów w sezonie, jest to dziesięć meczów znakomitych?
Pisząc o spotkaniu z Liverpoolem – i uprzedzając pytania – nie mogę nie dodać, że moim zdaniem karny Tottenhamowi się nie należał: faul Flanagana na Pienaarze, jeśli w ogóle był do odgwizdania (takich starć zdarza się przecież w meczu kilkanaście), to przed polem karnym. Z Howardem Webbem mieliśmy zawsze pieskie szczęście (przypomnę dwubramkowe prowadzenie na Old Trafford i zmieniającego losy meczu karnego z kapelusza za rzekomy faul Gomesa na Carricku), a tu proszę: jaka odmiana. I jaka odmiana, że jakiś piłkarz z White Hart Lane potrafi strzelać jedenastki…
W kwestii Ligi Europy Harry Redknapp mówi swoje: że nie ma najmniejszej ochoty grać we czwartek wieczorem na drugim końcu kontynentu, żeby potem spędzać cały piątek w podróży i szykować się do niedzielnego meczu w lidze. Na piątym miejscu zależy mu jednak, bo – jak mówi – to kwestia dumy. A pewnie też i wakacyjnych planów: ponieważ zespół przewodzi w klasyfikacji Fair Play, prawo gry w Europa League dostanie i tak, tyle że będzie musiał rozpocząć sezon trzy tygodnie wcześniej, co już kompletnie mu się nie uśmiecha.
Z Awramem Grantem (i z West Hamem w Premier League) pożegnam się osobno. To musi być osobny wpis. Podobnie jak osobny wpis należeć się będzie piłkarzom Iana Hollowaya – wszystko jedno, czy za tydzień na Old Trafford spadną z Premier League, czy też (czego im wszyscy, łącznie z kibicami MU jak sądzę, szczerze życzymy) wywalczą utrzymanie.
Też zauważyłem, że przy Kingu Dawson gra co najmniej dwie klasy lepiej i przy takim układzie obsada bramki nie ma większego znaczenia. W związku z tym może warto grać nawet 10 vs, 11 od pierwszej minuty; w sensie King obecny ciałem i duchem ale nie grający. Odnośnie SAF’a, to dla mnie menago wszechczasów – bez dwóch zdań. Przekonamy się o tym dopiero wtedy, gdy sam stwierdzi, że już dość i MU wyląduje w okolicach 6-8 miejsca. I jeszcze słowo na temat wyrównywania błędów sędziowskich – szkoda, że Kogutom wyrównują wtedy, kiedy jest im to zupełnie niepotrzebne; ale się ma tak być, to słabo widzę szanse na utrzymanie Birmingham City …
Niedoczekanie twoje z tymi miejscami MU!!Co do wychodzenia na 0, to nie wiem czy w 90 minutach sędzia da rade w meczu z blackpool wcisnąć wszystko aby MU sie zbilansowało (same dwa mecze z chelsea, dają 2 czerwone (luiz ivanović) i 3 karne (lampard i valencia na OT, ręka terryego na SB) i karny z kapelusza dla rywali (zirkow)), może lepiej żeby przeszło na następny sezon.
No w tej swojej miłości do MU, kiedyś będziesz może wspominał piękne czasy, jak od 33 kolejki MU będzie grało o czapkę gruszek. Jeśli zaś chodzi o wzmocnienie środka Modriciem, to hm… odnosząc się do stwierdzenia Harry’ego, że Robbiego Keane’a puści za 50 mln, zachowując proporcje, Manchester po prostu na niego nie stać.
Nie miałem na myśli modricia jako wzmocnienie, choć jakby co to będe szczęśliwy, chodzi o pozycje. Nazwiskiem nie rzucam, bo potem przyjdzie ktoś kogo zupełnie nie znam i będzie wymiatał jak hernandez.Jak robbie keane za 50 mln, to za ile modric? miliard?
Nie wiem ile, ale przy takim podejściu Harry’ego, na pewno MU nie stać na Modricia.
Podejście Herry’ego może nie mieć nic do rzeczy jeżeli Modric będzie chciał grać w LM, a piłkarz na jego poziomie (w tej chwili to według mnie jeden z pięciu najlepszych rozgrywających na świecie) na pewno chce… a jak wiadomo z niewolnika nie ma pracownika. Chociaż szczerze mówiąc co do Modrica mam mieszane uczucia.
No wiadomo, pieniądz rządzi światem. Kwestia ile, jeśli dojdzie do rozmów. D.Levy na pewno zrobi dobry interes.
Z pewnością, do tego jedna opcja dla Fergusona odpadła – Hamsik z Napoli zagra w przyszłym roku w Lidze Mistrzów, więc pewnie z odejściem nie będzie mu się śpieszyło.
A mogę wiedzieć, skąd te sumy za Keane’a? Bo moim zdaniem z kapelusza. Z West Hamem była umowa, że jeśli się utrzymają, zapłacą Tottenhamowi 6 milionów, teraz z pewnością jest wart mniej -może takie QPR wyłoży 4-5 milionów. Modrić to oczywiście inna para kaloszy, z wieloletnim kontraktem podpisanym przed rokiem i udanym sezonem za sobą.
W jednym z wywiadów Harry mówił: że Robbie jest częścią jego planów, że między napastnikami trwa zacięta rywalizacja, on jest kapitanem, jest z nami, spisuje się świetnie i jest dla nas bardzo ważną postacią. Dopiero gdyby ktoś dawał 50 mln Ł, to nie obejrzymy Keane’a na WHL. Piszę z pamięci, sens mniej więcej taki, wywiad ten miał miejsce w okolicach ubiegłego zimowego okienka transferowego. Od tego czasu wartość Robbiego raczej nie wzrosła …
Tak jest z nimi, że wylądował na wypożyczeniu w słabiutkim West Hamie (i tam też dawał ciała).Ferguson też mówił, że nie sprzeda Realowi nawet wirusa. I pół roku później oddał im Ronaldo.Posługiwanie się takimi argumentami w dyskusji i podawanie takich słów jako pewnik nie jest zbyt poważne.
Sądzę, że nikt przy zdrowych zmysłach, nie zaoferowałby 50 mln Ł za Robbiego Keane’a. Podałem to tylko jako odpowiedź dla potencjalnych nabywców Luki Modricia.
Tak sie zastanawiam, czy gdyby ktoś hipotetycznie dał te 50 mln za keane’a, Leavy by sie jeszcze targował?Czy wsadził go w pudełko zamówił kuriera i wysłał jak najszybciej z paczką merci gratis.
valencia = zirkovidentyczna sytuacja
Dla mnie nie, Valencii aminoł terry’ego i dostał w noge, smalling odsuwał sie a zirkov po prostu symulował. Ale nawet przyjmując twoje myślenie, jedni dostali drudzy nie. Tak tylko mówie, nie złość się na mnie tym razem, złość piękności szkodzi 😀
Chciałbym by blackpool się utrzymało, naprawdę, ale ci piłkarze którzy wyjdą na OT, będą chcieli wygrać, choćby dlatego że część z nich będzie miała nadzieje na finał, a także dlatego że berba będzie chciał byc królem strzelców. No i trzeba byc uczciwym wobec reszty drużyn ligowych. Pamiętacie dwa lata temu cały czas pisano o Mu jak to sie podłoży hull i newcastle spadnie, United wygrąło 1-0 po golu gibsona, a newcastle przegrało i spadło.Co do podsumowań sezonowych: największy zwycięzca to oczywiście MU, Mistrz, finał LM, a to wszystko w sezonie przebudowy, jak pisął Martin Samuel ten sezon stworzył nowych bohaterów, Nani, bracia da silva, smalling, hernandez, a także spory postęp andersona, który w niektórych meczach wygląda naprawdę fantastycznie.Zmiana pokoleniowa zachodzi tak płynnie że aż niezauważalnie, taki arsenal przegrał na OT dwa razy, w obu meczach z drużyna nie starszą od kanonierów.Potrzeba dwóch moze 3 wzmocnień, poza bramkarzem środkowy pomocnik i może skrzydłowy, ale jak patrze na rywali to myśle ze maja daleko większe problemu niz MU. W przyszłym sezonie United będą lepsi, najważniejsze zmiany pokoleniowe już zaszły w tym, Scholesa prawie nie ma Giggs jest sporadycznie, no ale zastąpić VDSa będzie bardzo ciężko.Jedno moje życzenie, niech ktoś godny zacznie grac z legendarna 7, bo MU bez swojej magicznej 7 jest jakoś taki niekompletny.Co do największych przegranych, dla mnie Arsenal bez dwóch zdań, poza konkurencją.Przed sezonem dawano im wieksze szanse na tytuł niz MU (lineker sie kłania), mieli wreszcie okazje, United z problemami rooneya, kontuzja Valenci i Ferdinanda który grał sporadycznie, United w fazie przebudowy, Chelsea w kryzysie, a oni, nawet jak na swoje wysokie standardy dawania ciała, zaiwdli na cąłej lini. Znów pękli w najważniejszym momencie, znów potwierdzili moje słowa że ich pokonać sie nie da, nim będziesz miał szanse sami się pokonają.Co rok słysze o postępie tego zepsołu, nigdy go nie zauważyłem, teraz z cała stanowczością i pewnością stwierdzam regres.Ciężki sezon przed kanonierami, ale także przed chelsea, która ma najstarszą kadre i musi zacząć wymieniać graczy, a że nie wiadomo pod czyimi skrzydłąmi ten trudny proces zajdzie, sytuacja wydaje się dość ciężka.Do góry idzie city i liverpool, sezon prawdy dla tottenhamu, muszą sie zdecydować na jakiś krok, albo inwestują dalej, albo stoją w miejscu czyli sie cofają.
Blackpool – Bolton.Eeeeeej! 19!
Poprawione. Dużo słów, mało czasu.
Czy tylko mi się wydaje, że powtórzy się historia bodajże sprzed trzech lat? Ostatnia kolejka, pewne mistrzostwo United, West Ham potrzebujący punktów do utrzymania, niespodziewana przegrana United i tego samego lata transfer Teveza? Blackpool przecież i tak będzie się musiało pozbyć Adama, nie sprostają jego wymaganiom płacowym. Zresztą piłkarz tej klasy nie będzie chciał walczyć wyłącznie o utrzymanie.Nawet jeżeli tak nie będzie – to mam wrażenie, że jako, że Blackpool gra ofensywną piłkę to Fergie przećwiczy sobie na nich jakieś taktyczne założenia przed meczem z BarcelonąNo i jeszcze chciałem się pochwalić – kilka miesięcy wstecz (nie chce mi się szukać moich komentarzy chociaż pisałem o tym kilkukrotnie) prognozowałem, że do mistrzostwa w tym sezonie starczy 80 punktów – nie pomyliłem się
Z pięć kolejek temu też pisałem, vicemistrz nie będzie miał więcej niż 75 pkt., czyli do mistrzostwa wystarczy 76 …, natomiast do utrzymania może nie wystarczyć 40 pkt.
Ja o tych 80 punktach pisałem koło nowego roku – dlatego jestem z siebie dumny;)
Pamiętasz jak życzyłeś MU serii wszystko w domu wygrane i wszystko na wyjeździe zremisowane? 76 punktów to daje, czyli mistrzostwo. Napisałeś że może na lige europejska starczy, odpowiedziałem że sezon tak sie układa że może starczyć i na mistrza.Tylko jeden zespół w tym sezonie przekroczy średnio 2 pkt na mecz.
Pamiętam, w przyszłym roku też wystarczy
W kwestii utrzymania się Mandarynek, to istnieje jeszcze taka możliwość, że przy minimalnej porażce na OT i jednocześnie dwubramkowej przegranej Birmingham na Lane i wygranej Stoke z Wigan, B’pool będzie uratowane.Najciekawszym pojedynkiem ostatniej kolejki będzie mecz Wolves z B’burnem. Istnieje możliwość, że przy remisie polecą obie obok Młotków do CC.
przepraszam panowie iż trochę wchodzę na margines ale nie mogę opisać swojego szczęścia jak szybko Polscy kibice zrozumieli swój błąd ,oczywiście nie umniejszał bym tu roli pana Donalda Tuska i jego restrykcjijeśli tak będzie wyglądał doping na polskich stadionach na pewno bedziemy bliżej Europy !macie panowie link: http://www.weszlo.com/news/6871
Do pochwał piłkarzy Tottenhamu za mecz z Liverpoolem nie mogę nie dorzucić małej krytyki Dalglisha. Nie mógł skorzystać z Meirelesa i Gerrarda, więc odchudził środek pomocy wprowadzając Carolla. W efekcie ciężar gry przeniósł się szeroko na skrzydła, co jest wodą na młyn dla Tottenhamu. Przez to ciężej też było wykorzystać atuty Suareza, a ani Glen Johnson, ani Rodriguez, ani Flanagan nie zasypali Carolla wrzutkami (wszystkie 3 pojedynki powietrzne w polu karnym Tottenhamu Caroll przegrał). Brakowało kreatywności w środku i wiatru na skrzydłach. Myślę, że Shelvey zamiast Carolla to wcale nie bardziej ryzykowne ustawienie na taki mecz.
Mając taką dwójkę napastników i grając nimi jako dwójką właśnie, a nie szukając trzeciego, Dalglish musi wyć z tęsknoty za skrzydłowymi. Tu pewnie zresztą skieruje się część transferowej aktywności Daniela Comollego (Ashley Young jako cel numer jeden? byle nie Aaron Lennon…)
Damiena 🙂 chyba gdzieś się Panu dzisiaj spieszy 🙂
Podobno Aston Villa chce za younga 25 mln funrów. Abstrakcja jak za gracza który za rok będzie za darmo.Z drugiej strony to Liverpool, klub który kupuje Keane’a i Carrolla za kwoty nie adekwatne do umiejętności, jak na to że wydali na transfery więcej od MU, a na pensje podaj sednio 1 tys funtów mniej na zawodnika, to sami sobie winni swojej sytuacji.
Mnie z kolei bardziej podoba się Liverpool bez Carolla, a więc i bez konieczności obsadzania skrzydeł typowymi skrzydłowymi.
Z graczami tego typu jest ten problem że daja drużynie alibi, możliwość grania na odwal sie, na głowe, wrzucamy do skutku w końcu sie uda. Gracze tak wierzą że coś strzeli że praktycznie przestają grać cokolwiek innego. Sam napastnik dostanie tyle łokci i tak mu sie odechce grać że przestanie nawet skakać. Co gorsza sędziowie, jak udowodniły badania, jakoś tak odruchowo biora strone mniejszego, jak tamten wejdzie faulem moga nie gwizdnąć, ale jak duży cos zrobi to praktycznie zawsze gwizdną.Dla mnie to jest straszne ryzyko brac gościa po połowie udanego sezonu za taka kwote, gościa tak ograniczonego, lewa noga jest siła jest gra głową jest, ale prowadzenie się nie profesjonalne w połączeniu z brakami technicznymi, no i badź co bądź nie przetestowany na dłuższą metę.
Wiecie moze, czy MU bedzie sie staral o przyznanie medali za mistrzostwo jakims graczom, ktorzy nie rozegrali 10 meczow w sezonie (jak Kuszczakowi ostatnio)? W gronie kandydatow pewnie bylby Neville, Owen moze Brown?
Owen do medalu kwalifikuje się automatycznie- zagrał wymaganą liczbę meczów.
A faktycznie. Gosc zagral 10 spotkan, lacznie 203 minuty =) Niezly minimalizm.
Kuszczak bez szans dostał dwa takie medale, co jest ewenementem w historii ligi, Owen sie załapie, brown nie wiem.
po ostatnim meczu kuszczak raczej powinien dostac bilet na pociag do west bromwich niz nie medal…van der gouw lubil platac figle, ale tak kiepskiego meczu w jego wykonaniu nie widzialem, nawet kiedy wchodzil po pol roku sromotnego grzania lawy za schmeichela…kuszczak to jest gosc idealny do druzyny z dolnej polowki tabeli premiership. i w takim klubie bedzie gwiazda taka jaka byl w wba, jesli tylko bedzie gral w pierwszej 11 co kolejke.niestety ma zbyt wiele wad, ktore dyskwalifikuja go juz na starcie do posady nr 1 w klubie ze scislej czolowki tabeli.
cos dla fanow united: dzisiaj o 20 zaczyna sie mecz z sheffield united w finale mlodziezowego pucharu anglii.mysle, ze warto zobaczyc bedzie to spotkanie.
Dziś pierwszy mecz, wyjazd, sprzedano ponad 30 tys biletów!! United walczą o 10 rekordowy triumf w tych rozgrywkach.http://www.guardian.co.uk/football/blog/2011/may/16/sir-alex-ferguson-sheffield-united-fa-youth-cupTaka lekka zapowiedź.Najbardziej ciekawi mnie morrisona, który według min Henryego Wintera jest najbardziej utalentowanym angielskim graczem młodego pokolenia. Widziałem co potrafi robić z piłka, ale jego charakter (kto wie czy zaraz w wiezieniu nie skończy) budzi obawy co do dalszej kariery.
blackpool i wigan ( tak jak Cracovia:) muszą się utrzymać. the hammers wrócą za rok. co za kolejka,co za liga! do dziś nie śpię po weekendowych emocjach. pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki.psgratuluję wywiadu z panem Walterem-świetny.
http://ekstraklasa.wp.pl/kat,1740,title,To-manipulacja-i-uciekanie-od-istoty-problemu,wid,13409685,wiadomosc.html
Świetny mecz zagrali wczoraj Citizens, a Tevez, no po prostu palce lizać. Po raz kolejny rozwala mnie Mika Richards, który zaczyna mi się kreować na debeściaka w linii obrony – od dłuższego czasu mam go na oku i widzę że po kontuzji jest jeszcze lepszy niż przed 🙂 Natomiast filozofia Wengera i potencjalne walki w barażach o LM – no niezłe jaja na koniec wychodzą ….