Rekordowe wpływy, ponad 2,1 miliarda funtów, i rekordowe straty, prawie pół miliarda, to finansowe podsumowanie roku w Premier League, przygotowane przez jedną ikon angielskiego dziennikarstwa sportowego (czy też zajmującego się stykiem sportu i ekonomii) Davida Conna. Zyski to przede wszystkim efekt wielomilionowych kontraktów telewizyjnych i najdroższych w świecie biletów. Straty, które przyniosło, bagatela, 16 z 20 klubów ekstraklasy, wiążą się choćby z rozdętą strukturą płacową – w niektórych klubach na pensje wciąż wydaje się więcej niż wynoszą roczne obroty. Co by było, gdyby nie bogaci właściciele…
Przepisywanie znakomitej roboty Conna byłoby niestosownością – namawiam do przeczytania jego artykułu i przestudiowania towarzyszącej mu tabeli. Pouczające, weryfikujące niejeden mit (np. w kwestii zadłużenia MU Conn podaje, że wynosi ono 590 mln, publicysta „Guardiana” pokazuje też, ile pieniędzy Glazerowie WYCIĄGNĘLI z klubu, a ile wpompowali w swoje drużyny szejk Mansour i Roman Abramowicz), tłumaczące niejedną barierę wzrostu (np. przez porównanie przychodów z biletów wypełnionych przecież po brzegi stadionów Arsenalu i Tottenhamu) i zapowiadające pewne trendy (np. dalszy wzrost cen biletów: pod reżimem Financial Fair Play kluby będą musiały skądś brać pieniądze na pensje swoich gwiazd). Na mnie największe wrażenie zrobiły nie wulgarne wydatki MC, rekordowo niski stosunek płac do obrotów Arsenalu (te ostatnie zaburza jednak jednorazowy wpływ ponad 150 milionów ze sprzedaży nieruchomości na dawnym Highbury) czy tradycyjnie solidne zarządzanie Tottenhamem (6 miejsce w obrotach, 5 w dochodach z biletów, 4 w stosunku płace/obroty – tylko 56 proc.), ale słupki dotyczące Blackpool.
Gościliśmy i bardzo chcielibyśmy dalej gościć w Premier League drużynę, której roczne obroty wyniosły 9 milionów funtów – choć dane pochodzą z sezonu, w którym piłkarze Hollowaya walczyli o awans do ekstraklasy, nie sądzę, by w ciągu następnych miesięcy zamienili się w krezusów. Inna sprawa, że nawet jeśli w niedzielę wygrają na Old Trafford (co w tym sezonie nikomu jeszcze się nie udało), i tak mogą spaść. To już jednak temat na osobny wpis.
Oglądając tą tabelkę zdałem sobie sprawę jak bardzo w życiu przydaje się znajomość języka angielskiego.
Zdecydowanie ciekawsze, dokładniejsze, bardziej dogłębne i aktualne analizy można poczytać na:http://swissramble.blogspot.com/Wydaje mi się też, że lepiej byłoby poczekać z taką analizą jeszcze z miesiąc lub dwa- wtedy mielibyśmy dane aktualne na maj/czerwiec 2011, a nie tak jak w tym opracowaniu na maj/czerwiec zeszłego roku. Od tego czasu wiele się zmieniło- Chelsea w gorszej sytuacji niż była, City dostało jeszcze więcej gotówki, wyniku Arsenalu nie zakłamuje sprzedaż apartamentów na highbury, a United swoją sytuację nieznacznie poprawiło (większy obrót, trochę obligacji spłaconych, etc)
Świetny link, dzięki.
jak dla mnie jak sie dobrze wybierze, to mozna niezle zarobic, noblowskie ciagle dobrze stoja i ja na nich jeszcze nie stracilem