8.45
Mój redaktor naczelny, który niepostrzeżenie zamienia się na tym blogu w bohatera literackiego, mówi, że mamy do czynienia z wymarzoną sytuacją: za dwanaście godzin rozpocznie się mecz, w którym ucieszy nas każdy wynik. No, może poza bezbramkowym remisem albo jakimś mało przekonującym 1:0 (ale czy ktokolwiek z nas serio wierzy, że w tym meczu bramki nie padną albo padnie zaledwie jedna?).
Bo zważmy: po jednej stronie Barcelona, o której publicysta „Timesa” napisał wczoraj, że „jest więcej niż klubem – jest stylem życia”, po drugiej zaś Manchester United, który – w ogromnej mierze dzięki swojemu menedżerowi, ale także dzięki wspaniałym poprzednikom, choćby Mattowi Busby’emu i legendzie jego „dzieci”, dzięki tragedii Monachium, dzięki finałowi z Bayernem sprzed 12 lat i dwóch bramkach zdobytych w doliczonym czasie gry, dzięki śrubującemu wszelkie rekordy Ryanowi Giggsowi wreszcie – również jest „więcej niż klubem”. Komu ma życzyć zwycięstwa kibic niezaangażowany; ktoś, kto od lat ogląda przede wszystkim angielską piłkę i mając kłopoty z zaśnięciem przepowiada sobie pierwsze jedenastki wszystkich drużyn Premier League, ale kto uważa jednocześnie, że najpiękniejszy futbol świata grają dziś piłkarze Pepa Guardioli? Zwycięstwo Pięknej Piłki ucieszy go przecież równie mocno, jak zwycięstwo Pięknej Historii (zupełnie jakby Barcelona nie miała pięknej historii, albo Manchester nie grał pięknej piłki…). Zwycięstwo faceta, który trenerkę uprawia zaledwie od trzech lat (plus rok w Barcelonie B), ale już napchał klubową gablotę pokaźną liczbą pucharów i pucharków (tylko w 2009 r. zdobył 6 trofeów: mistrzostwo, puchar i superpuchar Hiszpanii, wygrał Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i klubowe mistrzostwo świata) podobnie jak triumf faceta, który spokojnie mógłby być ojcem tego pierwszego, a wyliczenie jego osiągnięć musiałoby zająć parę akapitów. Piękni i bestie, jak ustawia to dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” (Puyol piękny? Hernandez bestia?), rzemieślnicy twardo stąpający po ziemi kontra drużyna, która utrzymując się przy piłce niemal lewituje… Schematów narracyjnych nasuwa się mnóstwo, ale wszystkie prowadzą nas do jednego wniosku: pal licho Obamę i korki, niż za oknem i nocne burze, to będzie wyjątkowy dzień.
9.20
Dla dziennikarzy sportowych dni i godziny przed takim wydarzeniem należą do najlepszych w roku. Owszem, na samych konferencjach prasowych jest przewidywalnie i nudno (chyba że ktoś zapyta Fergusona o Giggsa…), ale tym bardziej można się wykazać szperaniem w archiwach, tworzeniem sążnistych portretów głównych bohaterów i gruntownych taktycznych analiz, a choćby i poczuciem humoru.
Co do mnie, zawsze zaczynam lekturę od Jonathana Wilsona. Autor fundamentalnej książki o taktyce, „Inverting the Pyramid”, zaczyna z kolei od Ajaxu z lat 70., od którego wiedzie prosta linia do dzisiejszej Barcelony, przez Rinusa Michelsa i Johanna Cruyffa po Pepa Guardiolę, który przecież 20 lat temu grał w zespole prowadzonym właśnie przez Cruyffa. Nazwijcie to jak chcecie: futbolem totalnym, futbolem absolutnym (absolutem futbolu), czy co wam jeszcze przyjdzie do głowy, chodzi o to samo. Kiedy jest się przy piłce, wymieniać podania i pozycje (pass & move), a kiedy się jej nie ma – pressingiem dążyć do jak najszybszego odbioru. U angielskich dziennikarzy cenię zdolność formułowania prostych zdań, więc jedną z fraz Wilsona z przyjemnością przytoczę: „W końcu jeżeli utrzymujesz się przy piłce, musiałbyś mieć naprawdę cholernego pecha albo wykazać się całkowitą niekompetencją, żeby stracić gola”.
Oczywiście może być też tak, jak przed rokiem z Interem: Mourinho nie zamierzał grać piłką, chciał przetrzymać natarcie i skarcić Barcelonę z kontrataku, co się udało. Wyjątek potwierdzający regułę: naprawdę wielkie drużyny, te, które żyją w ludowej pamięci, zawsze myślą o ofensywie. A jeśli już się bronią, to na połowie rywala.
Do jednego zdania Wilsona wypada będzie wrócić: w finale przed dwoma laty, kiedy to Barcelona zabrała MU na karuzelę, przez pierwszych 10 minut Czerwone Diabły były lepszym zespołem. Wszystko skończyło się, kiedy Eto’o strzelił bramkę: Katalończycy po prostu nie oddawali piłki. Jak wylicza Opta, z roku na rok są w tym coraz lepsi: w Lidze Mistrzów, w sezonie 2006/07 przeciętnie utrzymywali się przy piłce przez 61,1 proc. meczu, a średnia rosła w każdych kolejnych rozgrywkach: 63,2, 65,6, 70,6 aż do 73,3 proc. w tym sezonie. Oto dlaczego niektórzy nazywają ich cyrkowcami i oto dlaczego pierwsza i najważniejsza przestroga dla Manchesteru brzmi: nie stracić szybko bramki.
10.05
Jak grać przeciwko Barcelonie? Może trójką środkowych obrońców, jak Bielsa z Chile na Mundialu, pyta Wilson, i zaraz odrzuca tę możliwość (choć może kiedy MU straci bramkę i nie będzie miał nic do stracenia, kto wie: wtedy boczni obrońcy staną się de facto skrzydłowymi – Mark Ogden pisze, że ten wariant ćwiczono na treningach w ciągu ostatnich dwóch tygodni). Z pewnością nie 4-4-2, które daje Katalończykom przewagę jednego piłkarza w środku, może więc 4-2-3-1 (z 27 zespołów, które grały przeciwko mistrzom Hiszpanii w tym ustawieniu, dwadzieścia wprawdzie przegrało, ale trzy wyszły zwycięsko? Powszechny konsens w tej sprawie mówi o 4-4-1-1, z Rooneyem za Hernandezem, choć są i tacy, którzy nie wykluczają niespodzianki – zwłaszcza że w gruncie rzeczy nie możemy być pewni, czy w środku pola zagra Ryan Giggs, którego formy w świetle sensacji obyczajowych z ostatnich dni naprawdę nie można być pewnym.
David Pleat nie wchodzi w detale ustawienia, mówi raczej o roli poszczególnych zawodników: Rio Ferdinanda, który będzie musiał podejmować ryzyko wychodzenia za Messim przed własne pole karne. Parka, powstrzymującego szarże Daniego Alvesa. Rooneya, utrudniającego życie rozpoczynającemu akcje Barcelony Busquetsowi. Hernandeza, dobiegającego do Valdesa, by wymusić na nim daleki wykop w miejsce rozegrania z obrońcami lub Busquetsem. W kwestii całej drużyny zaś: świetny przed laty menedżer, dziś ekspert telewizji i „Guardiana” apeluje o opanowanie i odporność psychiczną, żeby (to druga fundamentalna przestroga dla Manchesteru) nie dać się sprowokować i dograć mecz w jedenastu (na prawej obronie zagra pewnie któryś z braci da Silva: ich ta uwaga dotyczy w pierwszej kolejności…).
Żeby zaś wrócić do szczegółów taktycznych: wolna przestrzeń za plecami uwielbiających atakować bocznych obrońców to może być jeden z nielicznych słabych punktów Barcelony. Podobnie jak radzenie sobie z dośrodkowaniami i gra głową środkowych obrońców: wysoki Pique czasem się jednak myli, a wciąż nie wiemy, czy jego partnerem będzie Puyol, czy np. Mascherano (jeśli Puyol wystąpi na lewej obronie). Byle szybko nie stracić bramki, powtarzają pewnie kibice MU, to w końcówce uda się coś strzelić samemu. Barcelona przecież w końcówce traci siły…
11.10.
Przygotowania, przygotowania… Angielskie media donosiły w ciągu ostatnich tygodni, że w rozlicznych grach wewnętrznych, organizowanych w ośrodku treningowym w Carrington, Nani wykorzystywany był do odgrywania roli Messiego, Owen – Davida Villi, Scholes zaś – Iniesty. Że drużyna musiała jeszcze raz obejrzeć, ze szczegółowym komentarzem trenerów, finał sprzed dwóch lat. Że licząc się z niekorzystnym rozwojem wypadków, ćwiczono wspomnianą już grę trójką obrońców (ze Smallingiem zastępującym w wyjściowej jedenastce Parka, bocznymi obrońcami w roli skrzydłowych i Valencią przesuniętym de facto do ataku). Perfekcyjnie, z dbałością o detal (pamiętacie, jak przed dwoma laty w finale Pucharu Ligi Ben Foster przed serią rzutów karnych oglądał na iPodzie, jak poszczególni piłkarze Tottenhamu biją jedenastki?), nawet jeśli Alexowi Fergusonowi daleko do taktycznych obsesjonatów w stylu Mourinho czy Beniteza, a jego największym menedżerskim atutem jest umiejętność zarażenia piłkarzy wolą zwyciężania.
A przecież w tym roku przygotowania obu drużyn przebiegały w sposób daleki od ideału. Jeśli idzie o Barcelonę, wiadomo: dym znad Islandii skłonił zespół do wcześniejszego niż planowany wylotu do Londynu i odbywania ostatnich treningów na obiektach Arsenalu. W mediach i wśród kibiców trochę zamieszania wywołała też wypowiedź Johana Cruyffa na temat niepewnej przyszłości Guardioli. Jeśli idzie o MU, również wiadomo: tematem tygodnia nie tylko w prasie sportowej i plotkarskiej był romans Ryana Giggsa, a właściwie podjęta przez legendę Manchesteru próba sądowego zablokowania publikacji na ten temat. Z tysiąca powodów nie zamierzam w tę sprawę wchodzić, zauważę jedynie, że mimo iż przez wiele tygodni mogła czuć się krępowana, Fleet Street zachowała się szalenie powściągliwie, oszczędzając Walijczykowi łaźni, która niedawno stała się udziałem Terry’ego czy Rooneya. Dziennikarze nie chcieli osłabiać szans Manchesteru w finale Ligi Mistrzów? Nie stracili sympatii do może najwybitniejszego piłkarza Wysp ostatnich dwóch dekad? Tak czy inaczej, rytm przygotowań do meczu z Barceloną z pewnością został zakłócony, a Alex Ferguson ze współpracownikami musi się zastanawiać, w jakim stanie ducha jest tak naprawdę ich kluczowy zawodnik przed najważniejszym meczem roku.
12.05
I w ten sposób dochodzimy do tematu ulubionego: opowiadania ludzkich historii. Ile by się mówiło o ustawieniu, ile nie rysowało i nie ćwiczyło na treningach schematów poszczególnych akcji czy stałych fragmentów, ile nie apelowało o wywiązywanie się z tzw. założeń taktycznych, w końcu przychodzi ten moment, w którym ktoś nie wytrzymuje presji, zagapia się, odruchowo łapie piłkę w ręce lub w porywie frustracji odpycha przeciwnika, który wcześniej go sfaulował (albo – uwaga – który udawał sfaulowanego…) i wszystko bierze w łeb.
Opowiedzenie tego widowiska przez biorących w nim udział aktorów jest jednak ponad siły jednego blogera. Weźmy samego Edwina van der Sara, o którym napisano, że jest „zbyt normalny, jak na bramkarza”: starszy o rok od Guardioli bramkarz MU zakończył właśnie sezon, w którym bez dwóch zdań był najlepszym, spośród stojących między słupkami w Premier League, a który mimo to rozegra dziś ostatni mecz w karierze… Jakiż to będzie temat, zarówno jeśli (odpukać) przytrafi mu się jakiś koszmarny błąd, jak jeśli zostanie bohaterem meczu i jako pierwszy z piłkarzy MU podniesie w górę Puchar Mistrzów? Weźmy wspomnianego już Giggsa: 20 lat gry w pierwszym składzie MU (rekordowe 875 meczów), 12 mistrzostw kraju, dwie wygrane w Lidze Mistrzów, żywa legenda, wspaniały wizerunek, kompletnie nieoczekiwane zachwiany: wyobraźmy sobie, że to on przesądza o zwycięstwie lub przeciwnie: nie wytrzymuje presji i schodzi z czerwoną. Weźmy Rooneya, który swoją aferę przeżuwał przez długie miesiące, żeby wrócić jako piłkarz jeszcze doskonalszy niż przed rokiem (ale który wciąż zdolny jest do sporadycznych napadów szaleństwa, weźmy bluzg do kamery w meczu z West Hamem czy faul bez piłki w spotkaniu z Wigan). Weźmy Fletchera, który wiele miesięcy borykał się z tajemniczym wirusem. Pracowitego i niezawodnego w meczach o wielką stawkę Parka. Niemal nieznanego światu jeszcze rok temu Hernandeza. Berbatowa, znów skazanego na rolę rezerwowego, ale z potencjałem odmienienia losów meczu – podobnie jak Nani, który i tym razem znajdzie się w cieniu Valencii (kolejny, który przez długie miesiące nie grał w piłkę, po koszmarnej kontuzji z początku sezonu).
A cóż w takim razie powiedzieć o Barcelonie? O najlepszym na świecie Messim? O traktowanych niemal jak bliźniacy Xavim i Inieście, duecie rozgrywających jakich świat dawno nie widział i długo nie zobaczy, a który telepatyczną więź rozwijał już w słynnej szkółce La Masia, gdzie trafili jako 11- i 12-latek (Iniesta wieszał tam na ścianie wielkie zdjęcia Guardioli, mogącego – jak wspomina – rywalizować jedynie z Catheriną Zeta Jones? O Abidalu (pewnie będzie na ławce) i jego walce z chorobą nowotworową? O Busquetsie, którego Sid Lowe trafnie nazywa najlepszym aktorem drugoplanowym? Wspomniałem wcześniej, że dni i godziny przed takim finałem są dla dziennikarzy najlepszymi w roku – dowód pierwszy z brzegu to ten portret Iniesty, namalowany przez Sida Lowe’a, dowód drugi – ta sylwetka Evry, pióra blogującego teraz po drugiej stronie kanału Rafała Steca.
12.40
No to zaczynają się przecieki. Ian McGarry z radia 5Live ćwierka, że Darren Fletcher jest szykowany do gry od pierwszej minuty – zamiast Carricka lub Giggsa, jak sądzę. Jedna z najważniejszych decyzji w życiu Fergusona, miałem napisać, ale nie przesadzajmy: podjął takich dziesiątki…
12.50
A skoro wspomniałem już o Barcelonie, wypada mi wrócić do przywoływanego już w lutym na tym blogu wywiadu z Xavim, opowiadającym o filozofii gry swojej drużyny, o jej edukacji, o modelu wprowadzonym przez Cruyffa, a upostaciowionym w… grze w dziada („Najlepsze ćwiczenie: uczysz się odpowiedzialności i tego, jak nie tracić piłki. Jak stracisz, trafiasz do kółeczka. Pum-pum-pum-pum, zawsze bez przyjęcia. A jak jesteś w kółeczku, wszyscy się z ciebie nabijają. Lepiej nie być w kółeczku”). Pomocnik z Katalonii mówił o szukaniu na boisku przestrzeni, ale też porównywał spotykające się wówczas w grze o ćwierćfinał Arsenal i Barcelonę: „Różnica polega na tym, że u nas jest więcej piłkarzy, którzy myślą zanim zagrają, i robią to szybciej. Kluczem jest edukacja. Piłkarze ćwiczą tu 10-12 lat. Kiedy trafiasz do Barcelony, pierwsza rzecz, której cię uczą, to myślenie. Myśl, myśl, myśl. Szybko. Podnieś głowę, rozejrzyj się, znajdź wolne pole, popatrz, pomyśl. Rozejrzyj się, zanim jeszcze dostaniesz piłkę. Kiedy ją dostaniesz, musisz wiedzieć, który z kolegów jest nieobstawiony. Pum. Z pierwszej piłki. Weźmy takiego Busquetsa – najlepszego pomocnika w grze z pierwszej piłki. Przyjmuje, rozgląda się, gra z pierwszej piłki. Niektórzy potrzebują dwóch albo trzech dotknięć, ale zważywszy na to, jak szybki jest dziś futbol, to zbyt długo. Alves, z pierwszej piłki, Iniesta, z pierwszej piłki. Messi, z pierwszej piłki. Piqué, z pierwszej piłki, Busquets, ja… siedmiu albo ośmiu takich gości”.
To naprawdę nie jest cyrk. To myślenie na żywo.
14.15
Jak wygrać z Barceloną? Rafa Benitez w „Timesie” mówi o stałych fragmentach (wiadomo: duzi na małych), długich piłkach (szybka dystrybucja z obrony do ataku, najlepiej za plecy wybiegających do przodu bocznych obrońców – jeśli zagra, będzie to jedno z najważniejszych zadań Michaela Carricka) i dyscyplinie (również wiadomo: kartki).
Jak wygrać z Manchesterem? Tu człowiek, który wygrał Ligę Mistrzów z Liverpoolem, powtarza mantrę powszechną: być przy piłce, nieustannie się ruszać, z piłką i bez, a wreszcie próbować tego, co po angielsku zgrabnie nazywa się killer passes – zabójczych podań, które w istocie są znakiem firmowym Barcelony. W dotychczasowych meczach Ligi Mistrzów Katalończycy wymienili 9298 podań, z czego 91 proc. celnych. 5743 miały miejsce na połowie przeciwnika, 2473 – w okolicy i w obrębie pola karnego. Dodajmy do tego 334 dryblingi i rajdy, 86 celnych strzałów i 76 niecelnych, 27 goli – w każdej z tych statystyk Barcelona ma miażdżącą przewagę nad Manchesterem…
14.40
Przeciek numer dwa (trochę powiązany z tym pierwszym): że obecność Fletchera w pierwszym składzie nie będzie oznaczała absencji Carricka czy Giggsa, ale ławkę dla Hernandeza – wtedy rzecz jasna na szpicy grałby Rooney, wspierany przez Valencię i może w takim razie również typowanego dotąd na ławkę Naniego. Wiemy, że Ferguson nie boi się odważnych gestów, więc tak naprawdę żadna jego decyzja nas nie zdziwi. Szybki Meksykanin na podmęczoną obronę Barcy to również brzmi sensownie. Byle nie było za późno…
15.20
Okładki mediów niezorientowanych: Rooney kontra Messi. Niczego nie odmawiając geniuszowi Argentyńczyka: nawet jeśli to jego bramka (bramki?) w ostateczności rozstrzygną, mam poczucie, że o wszystkim, co najważniejsze w drużynie Barcelony zadecydują Xavi z Iniestą. Co innego w Manchesterze: nie negując roli Michaela Carricka (jeśli to na niego w końcu postawi Ferguson) w asekurowaniu obrony i rozpoczynaniu ataków precyzyjnymi podaniami w stylu tych, do których przyzwyczaił nas jeszcze w Tottenhamie, dzisiejsza forma Rooneya rzeczywiście może okazać się przesądzająca.
Miałbym w tym momencie ochotę raz jeszcze wrócić do kilkuakapitowego zaledwie tekstu Henry’ego Wintera, który jako pierwszy i długo jedyny zwrócił uwagę na znaczenie tamtej decyzji sir Alexa Fergusona o wysłaniu napastnika, który chwilę wcześniej naraził się opinii publicznej skandalem obyczajowym, a najwierniejszym kibicom – żądaniem wystawienia na listę transferową i krótkim flirtem z „hałaśliwymi sąsiadami”, na tygodniowe ładowanie akumulatorów w ośrodku sportowym Nike’a, ukrytym gdzieś w lasach Oregonu. To po powrocie zza Oceanu rozpoczął się proces odzyskiwania formy, a w ślad za nią – odzyskiwania zaufania kibiców, a końcówka sezonu w wykonaniu Rooneya okazała się zabójcza.
O tym, jak w tym czasie zmieniła się rola tego piłkarza na boisku możecie przeczytać choćby w znakomitej zapowiedzi finału na blogu kibiców… Barcelony: początkowo występował u boku Berbatowa w ataku, grając z nim niemal w jednej linii, później, kiedy Ferguson próbował ustawienia 4-2-3-1 często przypadała mu niezbyt lubiana rola atakującego z lewej flanki, aż wreszcie zaczął grać między liniami – właściwie nie tyle jako drugi napastnik, co jako dodatkowy gracz środka pola. To właściwie niewiarygodne, jak uniwersalny jest Rooney (pamiętamy przecież, że niemal cały poprzedni sezon to on był wysuniętym napastnikiem), ile ma energii, jak wiele potrafi przebiec za akcją, nie odpuszczając „swojego” piłkarza rywali i goniąc za nim nawet przed własne pole karne – wtedy o przewadze w środku boiska drużyn grających trójką pomocników nie może być mowy.
Dziś może mieć swój dzień. W 2008 r. z Chelsea został zmieniony, rok później z Barceloną uganiał się po lewym skrzydle (na szpicy miał straszyć, i nie straszył Ronaldo) – chciałoby się powiedzieć „do trzech razy sztuka” (a może „teraz albo nigdy”…), także po to, by w końcu egzorcyzmować ducha nieudanego mundialu. Stać go i na gole, i na kluczowe podania – zarówno do Hernandeza, jak do skrzydłowych, stać go na to, by zamienić życie Busquetsa w koszmar. I, co może najważniejsze: stać go z pewnością na opanowanie nerwów. Ten mecz nie został jeszcze przegrany.
15.55
To teraz dla odmiany trochę suchych faktów:
Manchester United w tym sezonie Ligi Mistrzów jeszcze nie przegrał, Barcelona poległa raz – na Emirates.
Barcelona strzeliła najwięcej goli (27), MU stracił ich najmniej (4).
Barcelona podawała najcelniej (ponad 90 proc.), Xavi i Busquets mieli ponad 1000 celnych podań.
Żaden z 18 goli MU nie został zdobyty głową.
Barcelona w każdym meczu zdobywała bramkę (ostatnio bez gola z Rubinem Kazań w 2009 r.).
Najlepsze statystyki wśród bramkarzy ma van der Sar (31 obronionych z 35 celnych strzałów). Skądinąd w przypadku zwycięstwa MU Holender będzie najstarszym zdobywcą Ligi Mistrzów/Pucharu Europy (w ogóle najstarszym finalistą był ponad 41-letni Dino Zoff).
O tym, od ilu minut w Champions League nie strzelił Berbatow nie chce mi się nawet pisać – nikt się nie spodziewa, że dziś wyjdzie w pierwszym składzie.
16.10
Napisałem, że to są dobre godziny dla dziennikarstwa? Sid Lowe z „Guardiana” kosi wszystkich. Cóż za genialny pomysł: Jak powstrzymać Messiego, historia opowiedziana przez sześciu obrońców, którzy próbowali…
W największym skrócie: Patrz na niego nawet, kiedy twoja drużyna ma piłkę. Spróbuj przewidzieć i uprzedzić podanie do niego (ale jak to, do licha, zrobić, kiedy wiele podań Barcelony zdaje się zaprzeczać regułom geometrii – jak gole Nasriego, nie przymierzając, strzelane z linii końcowej boiska), bo jak już ma piłkę, nie sposób mu jej odebrać. Wypychaj go poza własne pole karne. Nigdy nie zostawaj z nim w sytuacji jeden na jednego. Nie fauluj, nic ci to nie da. I wreszcie, co czyni rzecz już skomplikowaną prawie niemożliwą – obserwuj także jego kolegów, będą chcieli wykorzystać fakt, że to on skupia całą twoją uwagę.
Jak powstrzymać Messiego, kiedy jesteś Rio Ferdinandem?
17.15
Michał Zachodny pomieszcza na swoim blogu kawałek prozy o tym, jak może wyglądać ostatnia przedmeczowa odprawa Alexa Fergusona. Nie podejmę się przedstawić wizji alternatywnej, choć przypominam sobie natychmiast opowieść o tym, jak swoją odprawę przeprowadził Guardiola przed dwoma laty: dwadzieścia kilka minut przed rozpoczęciem meczu zdecydował o zakończeniu rozgrzewki. Wezwał piłkarzy do szatni. Zamknął drzwi. Zgasił światło.
Chwilę później rozpoczął się pokaz siedmiominutowego filmu – kompilacji najlepszych momentów kończącego się sezonu z fragmentami „Gladiatora”, podlanej muzyką Pucciniego („Nessun dorma”, a jakże…). Poszukajcie w sieci tego obrazu pasji i kunsztu, mobilizacji i wysiłku, radości i wyciszenia, a nade wszystko jedności grupy ludzi, która za chwilę miała grać najważniejszy mecz w sezonie; zwróćcie uwagę na te dłonie na herbie, Puyola całującego kapitańską opaskę i Russela Crowe idącego wśród zbóż, a w końcu na gladiatorów i piłkarzy stojących jeszcze w tunelu przed wyjściem na arenę; posłuchajcie brzęku mieczy i tenora śpiewającego „Vincerò! Vincerò!” (zwyciężę!).
Że kicz? Że nieznośny patos? Że Jerzy Engel też puszczał swoim piłkarzom filmy i nie podziałało? Na piłkarzy Barcelony podziałało. Co istotne, każdy z nich zobaczył na filmie swoją twarz, nawet niegrający od roku z powodu ciężkiej kontuzji Milito (podobno zresztą Argentyńczyk rozpłakał się, podobno nie on jeden, choć część piłkarzy krzyczała w uniesieniu). W istocie: bycie menedżerem wymaga czegoś więcej niż tylko wiedzy taktycznej. Czasem trzeba zabawić się w montażystę.
Darujcie autocytat, ale czas nas goni coraz bardziej. Jako się rzekło, Fergusona o pokazy wideo nie podejrzewam. Myślę raczej o tym, że jak przed każdym wieczornym meczem, po spacerze, lunchu i kilku godzinach na wyciszenie, zabiera właśnie zawodników na ostatni tego dnia lekki posiłek – co i mnie nakazuje odejść na chwilę od komputera i zająć się przygotowanym na tę okazję łososiem.
18.20
Syn Alexa Fergusona twierdzi, że tata świetnie wie, jak ograć Barcelonę i że jej słaby punkt to wolne sektory boiska wytwarzane w momencie, gdy Katalończycy tracą piłkę (czyli, jak tu już wspominaliśmy, głównie za plecami bocznych obrońców). Co jest dla mnie argumentem rozstrzygającym za występem w środku pomocy MU zarówno Giggsa, jak i Carricka: ktoś w końcu musi piłkę w te wolne sektory celnie zagrywać.
Sądząc bowiem z ćwierknięć docierających z centrum prasowego, Fleet Street jest podzielona: jedni obstawiają pięcioosobową drugą linię (z Fletcherem i bez Hernandeza, za to z Rooneyem w ataku), a drudzy 4-4-1-1 (bez Fletchera, z Rooneyem i Hernandezem z przodu); o wyjściową jedenastkę Barcelony nie ma oczywiście sporu. Mnie się wydaje, że możliwe jest pogodzenie obecności Szkota i Meksykanina, tyle że wtedy ofiarą pada ktoś z dwójki Giggs-Carrick. Zwłaszcza patrząc z perspektywy tego ostatniego byłoby szkoda: przed dwoma laty przyprawiony o zawroty głowy przez katalońską karuzelę, z pewnością marzy o rewanżu. Ale chodzi, myślę, o coś więcej: dla Carricka finał Ligi Mistrzów może być rozstrzygającym momentem w karierze, która wciąż daleka jest od stabilizacji. Mimo upływu lat Anglik nie jest pewny miejsca w pierwszym składzie MU, o reprezentacji nie mówiąc. Osobiście mam do niego wielki sentyment z czasów gry w Tottenhamie, ale co jakiś czas nachodzi mnie wrażenie, że wtedy grał lepiej niż teraz. Choć przecież i teraz zdarzają mu się bardzo udane występy, jak choćby z Chelsea czy z Schalke – w obu przypadkach w duecie środkowych pomocników z Giggsem. Problem właśnie w tym: dobry mecz, a potem klapa, dobry mecz, klapa, klapa, dobry mecz (skądinąd coś podobnego dzieje się chyba z Andersonem), a w tym wszystkim cierpliwość menedżera, który daje mu kolejne szanse, a potem klnie po cichu, bo niespodziewanie się pomylił.
W wymiarze osobistym Michaela Carricka czeka dziś arcyważne spotkanie: jeżeli zawiedzie, jeżeli nie spełni pokładanych w nim (przyznaję: niemałych) oczekiwań, myślę że Alex Ferguson zacznie myśleć o jego oddaniu.
18.45
Dwie godziny do meczu, trybuny się wypełniają, stan podgorączkowy przechodzi niepostrzeżenie w gorączkę. Przeciek pierwszy: sir Alex szykuje w składzie wielką niespodziankę. Przeciek drugi: Darren Fletcher jednak na ławce. Pospekulujecie, co to może być za niespodzianka? Berbatow od pierwszej minuty? Jednak trójka środkowych obrońców?
Powtórzmy: Guardiola nie ma takich dylematów. Jedyna niewiadoma to obsada lewej obrony: czy będzie to Abidal (ależ by to było piękne, swoją drogą…), czy Puyol, którego na środku zastąpi wówczas Mascherano.
19.15
Przed składami (ostatni przeciek: Berbatowa nie ma nawet na ławce, jeśli to nie kontuzja, z pewnością jest to zapowiedź odejścia z klubu…), czas na podsumowania.
Czas na mecz najlepszej klubowej drużyny Europy/świata z najlepszą drużyną Anglii. Czas na pojedynek młodego trenerskiego wilka ze starym lisem. Na zderzenie zwierzęcej siły Rooneya z finezyjną błyskotliwością Messiego. Na porównanie elegancji w grze obronnej Ferdinanda i Pique ze zdecydowaniem Vidicia i Puyola. Na pożegnanie van der Sara i przywitanie Abidala.
Czas też na najważniejszy w życiu test dla węgierskiego sędziego Viktora Kassai – młodszego od van der Sara, Giggsa czy Scholesa. Czy będzie potrafił zapanować nad sytuacją, kiedy piłkarze Barcelony zaczną wywracać się z podejrzaną łatwością? Warto zauważyć, że w tym sezonie Ligi Mistrzów nie pokazał jeszcze czerwonej kartki, a w meczu Arsenalu z Bragą nie podyktował ewidentnego karnego, czym naraził się na wściekłość Arsene’a Wengera. Pamiętam go z meczu Tottenhamu z Interem: byłem zdumiony, że do spotkania tej rangi wyznaczono młokosa z Europy Środkowej. Poradził sobie znakomicie, więc dziś się już nie dziwię. Choć w pewnym sensie nie zazdroszczę…
19.50
Szybko składy, szybko o składach.
Barcelona: Valdes – Dani Alves, Pique, Mascherano, Abidal – Busquets, Xavi, Iniesta – Pedro, Messi, David Villa
MU: Van der Sar – Fabio, Vidić, Ferdinand, Evra – Valencia, Giggs, Carrick, Park – Rooney – Hernandez.
W zasadzie bez sensacji, choć z dużym osłabieniem Barcelony (Puyol tylko na ławce, ciekawe czemu?), i z bijącą w oczy nieobecnością Berbatowa nawet na ławce. Szansa Manchesteru: szybki Hernandez naprzeciw Mascherano; Fabio ma mimo wszystko chłodniejszą głowę od Rafaela. Sądny dzień dla Giggsa i, jak pisałem, dla Carricka. Jeśli długo nie padną bramki, porównanie ławek rezerwowych daje nadzieję Czerwonym Diabłom.
Mimo wszystko jednak, z perspektywy United, mission impossible. Z drugiej strony, przekonywaliśmy się o tym setki razy, futbol nie jest nauką ścisłą. Hiszpańskojęzyczni, pisze Rafał, ponoć przejęci brakiem Puyola.
Bawcie się dobrze, zakończę tam, gdzie zacząłem: w tym meczu ucieszy nas każdy wynik. Wrócę, jak już będzie po wszystkim.
Jedyny, którego lubiłem z MU (Giggs) okazał się zwykłym …., więc mam nadzieję na okazały wynik. Klasę trzeba zachowywać również poza boiskiem.PS. Panie Michale proszę się nie przejmować tym, co pisze ta antypolska gadzinówka.
Przynajmniej zachowują klase na boisku, nie to co cyrkowcy z hiszpani.
Wybieram klasę poza boiskiem- mówię to z 100% przekonaniem. Nie ma takiej symulki, wymuszenia trofeum, które było by gorsze niż zdradzenie swojej żony(Giggs, Rooney).
ja myślałem o takiej 11, ale niestety z powodu fletcha chyba nie będzie ona możliwa:http://this11.com/boards/1306571084515780.jpgchyba, że fergie zaryzykuje i postawi na fletcha. tylko on wie w jakiej jest formie – jeśli w dobrej, będzie nieocenionym wzmocnieniem na barce.aczkolwiek ta wydaje mi sie bardziej prawdopodobna:http://this11.com/boards/1306571468300436.jpgdla mnie osobiscie podstawa jest zeby johnny o’shea gral na prawej obronie. jego doswiadczenie, spokoj i sila fizyczna daja wieksze korzysci druzynie w takim meczu, niz gra ofensywna i zwinnosc braci da silva (a jesli ktos z tej 2 mialby zagrac to stawiam na fabio, ktorzy moze nie jest tak efektowny jak rafael ale wydaje sie, ze ma 'zimniejsza glowe’).
możemy pisać wszystkie za i przeciw ale w takim meczu jak finał zadecydują detale,wynik może być każdy jedno jest pewne grają dwa najlepsze kluby Europy wielcy trenerzy to co zrobił Guardiola w kilka lat i Ferguson w lat kilkanaście dodają jeszce wiekszego smaczku do tego fenomenalni piłkarze wzór do naśladowania dla młodzieży(z Giggsem na czele 🙂 ) dziś cały swiat patrzy na wembley(ps:widzieliscie wczorajszy transparent 🙂 dziś wszystkie oczy skierowane na Londyn ,jestem pewny ze SAF nie zniży sie do poziomu Mourinho,Alemerii,Getafe czy Rubina Kazań i nie bedzie autokaru tylko odważna walka jak przystało na finalistę!!
VDS-Fabio, Ferdinand, Vidić, Evra-Valencia, Carrick, Giggs, Park-Rooney, Hernandez – ta jedenastka jest prawie pewna, jedyna wątpliwość to prawa obrona – może zagrać Ołszej, ale wydaje mi się zbyt wolny. Z tym, że tylko formalnie będzie to 4-4-2, faktycznie 4-5-1, z wysuniętym Hernandezem i Rooneyem operującym praktycznie na całym boisku.
Owszem, bracia Da Silva stwarzają zagrożenie kartkami, ale, po pierwsze, Rafael o wiele większe (tak, nie są dokładnie tacy sami) a po drugie O’Shea często fauluje jak się spóźni z interwencją, a jest prawie pewne, że z Barcą by się spóźniał permanentnie.
a co można napisać na temat sędziego dzisiejszego spotkania, czy da się zakrzyczeć piłkarzom barcelony
Co do Giggsa, w testimonialu Garryego mial asyste, na podlamanego nie wygladal. Ale czy zagra taki pewien nie jestem.
nie rozumiem dlaczego każdy pomija Naniego (to przez jego egoizm boiskowy,Fergi juz zastosuje odpowiednią suszarkę przed finałem)Park to dobry zawodnik i owszem ale Nani podchodzi pod poziom genialny ! i będe zaskoczony jeśli dziś nie wyjdzie w pierwszej „11”
Nie ma szans zeby Nani zagral kosztem Parka. Po pierwsze, slabo gra na lewej stronie, a Valencii nie wygryzie z prawej. Po drugie, ostatnio jest bez formy, w przeciwienstwie do Parka. Po trzecie, ktos bedzie musial powstrzymywac Alvesa, a Park zrobi to lepiej niz Nani.
Będziesz zaskoczony 😀
każdy sie boi Barcelony!! nie ma w Europie(ja wierze ze jest jedna ! )drużyny która by myślała o zwyciestwie z Barca w sposób jak najbardziej godny mianowicie atak ! wszyscy chca wygrac prymitywnie tylko dobra obroną jesli tak ma dzis wygladac mecz mam nadzieje ze wygra Barca ! PS :Najlepszą obroną jest atak !!
Przyjrzyjmy sie faktom, w meczach z Chelsea, Interem, Arsenalem, Realem sedzia ewidentnie pomagał Barcelonie, z chelsea to chyba 5!! ewidentnie krzywdzących decyzji, magiczne czerwone kartki z interem, Arsenalem i Realem. CO swięcej Arsenal do czerwonej kartki był w ćwierćfianle, a realu nie mogli złamać.Skoro sa tacy wspaniali, dlaczego uczciwie nie potrafią wygrywać?Oszuście, przede wszystkim oszuści, dopiero potem piłkarze.
Długo dawałem sobie na wstrzymanie. Ale muszę to w końcu powiedzieć- nie jesteś normalny. Ile razy napiszesz to samo? Przecież już wszyscy o tym wiemy.
co ostatniego wpisu o Xavim: http://www.youtube.com/watch?v=dd8WeXr1CIo&feature=player_embedded mecz 11latków Barcy. Styl jest wpajany od razu.
alasz skończ z tymi farmazonami dobrze wiesz że sa genialni i wygrywaja zasłużenie (drużyna która wygrywa w rok wszystkie puchary musi byc GENIALNA !!tylko hipokryci tego nie widzą)! błędy sędziowskie są były i będą ! Mourinho powiedział ze wstydził by sie gdyby wygrał tak jak Guardiola a ja wstydził bym sie wygrać tak jak Mourinho mając wielki zespoł parkuje autobus ? to jest piłka nożna ? to jest wstyd dla tak wielkiego kluby by grać tak prymitywnie ! nawet Di Stefano wielka legenda Realu to przyznał!Mam nadzieje ze SAF nie zniży sie do tego poziomu !
Wole uczciwie, zgodnie z zasadami parkować autobus niz poniżać sie jak farsa. Nie, nie sa tacy super, bo kantuja a jak im nie iidzie sedzia pomaga. Dlatego, mimo że MU jest nielubiane, 11 na 16 kibiców w europie jest za nimi w finale, dlatego że chca UCZCIWEGO zwyciescy. Nie szanuje takiego klubu jak farsa, nie zasługują. Nie podoba mi sie sama ich gra, nie jestem fanem podawania w nieskończoność piłki.Robert, powtarzam to, jako reakcja na pisanie o nich jako i drużynie piłkarskiej, przede wszystkim to oszuści, trzeba o tym przypominać.
Bla, bla, bladżizas ależ to zrobiło się nudne…
hahahahah alasz dzieki poprawiłes mi humor 8 MISTRZÓW Świata (mówi ci to coś taki turniej rozgrywany w RPA w czerwcu) obecni mistrzowie Hiszpanii w rok zdobywają dosłownie wszystko koniec nie ma sensu . . . pozdrawiam mimo wszystko
specjalny link dla alasza http://www.youtube.com/watch?v=FRVRmwCb2fQ&feature=feedf obejrzyj i potem przemyśl to co napisałeś
Sam odpowiadam na posty użytkownika o nicku „alasz”, ale zaraz tego żałuję. Najlepiej ignorować tego użytkownika. Przecież o to chodzi w jego prowokacjach, żeby denerwować innych i żebyśmy mu odpowiadali…
Słuchaj, błedy sie zdarzają, owszem wiem że scholes strzelił prawidłową bramke ze spalonego, ale nie porównuj zachowania porto do farsy. Tarzali sie po murawach? Nie, Wywierali presje na arbitrze chodząc całą drużyną do arbitra? Nie Udawali że ktoś ich uderzył gdy nie uderzył? Nie.Mówia że są wiecej niż klubem, ale na boisku zachowuja sie jak gnidy, xabi alonso powiedział że dla niego znajomość z piłkarzami barcleony sie skończyła, nie poda im reki nawet na zgrupowaniu. Rozumiem go, tez bym tak zrobił.Pokaż mi druga drużyne która dostała tyle decyzji na swoją korzyść, jeszcze rozumiem, spalony, można nie wychwycić, ale czerwień van persiego to jest skandal, tak samo jak czerwień motty. Polecam kartki dla realu, arbeloa za to że pedro na niego wpadł, adebayor za to że mascherano postanowił złapac sie za twarz, nieuznany gol relau bo mascherano sie przewrócił. W jednym meczu jest masa irytująco wyraźnych zachowań tych piłkarzy, a arbiter woli nie dostrzegać.Dzisiejszy mecz obejrzę z kolegami wielu drużyn, milanu, liverpoolu, chelsea, arsenalu, romy, legii, realu, KAŻDY jeden z nich, nie trawi symulantów z bracelony i mimo że większość nie cierpi MU, chcą triumfu diabłów, bo przynajmniej grają jak faceci.Cyrk na kółkach a nie klub.
alasz, dyskusja z Tobą nie ma sensu… przykro. Chelsea tez nie dostała karnego z MU, błedy sędziów są wszędzie i każdy wywiera presje na arbitrze, piłkarze, trenerzy, działacze, kibice, taki jest futbol. Marcelo też symulował i Real zarobił karnego w GD ligowym dzięki czemu zremisował. Przypominasz sytuacje tylko z GD w którym Real grał brutalnie wtedy żeby jeszcze bardziej uwypuklić chamskie zagrania zaczely się symulki. Powiem ci że nikt nie lubi symulek ale to tez jest część gry i taki Nani też robi to świetnie 🙂
Poruszyłeś mój ulubiony watek „real grał brutalnie”, spośród wszystkich głupot fanatyków barcelony ten argument był najgłupszy. CO tam było brutalne? Normalna meska gra. Chiałem zauwązyć że za gorsze zagranie nakładka w finale copa del rey busquets na alonso nie dostał kartki. No ale i alonso nie tarzałsie na murawie i nie zmartwychwstął po czerwonej kartce, a cąły real nie domagał sie kartki.Swoje widziałem, oby dziś było wyjątkowo bez cyrków, a jeśłi takie beda niech sędzia daje kartki. Tego życze wszystkim oglądajacym to spotkanie. Niech wygra lepszy, a że lepszy jest Manchester… 😀
lol. wpisz sobie na youtubie „real madrid fauls ” i jak to są zwykłe faule to ok. Real pobił ilość fauli w meczu LM… dżentelmeńsko to oni nie grali… twardo również… a chamsko i brutalnie a i owszem. Też uważam że wygra MU ale takie jechanie po drugim klubie, rywalu w finale, godnym przeciwniku, jest co najmniej nie na miejscu.
Jakby grali godnie to bym tego nie robił, nie zmuszałem ich do cyrków tak regularnych że zegarek można odo tego ustawiać. Oglądałem mecz realu i brutalności nie widziałem, zwykłą męska gre, no i przeciwników którzy byli obrazą sportu.Polecam Ci film Any given sunday, pacino tam mówi, „any given sunday you can win or lose, but you have to do it like a man”. Katalończycy tego nie rozumieją.Jeśli MU dziś przegra, trudno, ważne by zagrali na maksa i nie robili z siebie pośmiewiska jak cyrkowa drużyna.
Alasz, proponuję 5 zł na cel dobroczynny za każde kolejne użycie słowa „cyrk” w Twoich postach.
Zbierze się pokaźna sumka 😀 Jednakże zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Pan nie chce (nie wieże że nie dostrzega) choć nadmienić o symulacjach tej drużyny? Przecież innym potrafi Pan to wypomnieć.
Rzadko piszę o ich meczach. Obiecuję, że jeśli będzie potrzeba, nie będę milczeć 😉 Ale Ty już ich nie obrażaj.
Umowa stoi!
„To naprawdę nie jest cyrk. To myślenie na żywo.” suuuuupeeerrrr!!!!!
Zauważyłem, że wiele osób widzi Hernandeza jako pewniaka do gry od pierwszej minuty, ja natomiast uważam, że jeśli Fletcher rzeczywiście będzie grał, to właśnie kosztem Meksykanina. Sądze że Ferguson będzie chciał wzmocnić środek w pierwszym okresie gry i zniechęcić nieco katalończyków do gry, potem wpuszczając Meksykanina na troche bardziej zmęczonych rywali. Carrick to pewniak do gry, tak samo Giggs, Park i Valencia (przy takim środku gra zazwyczaj wyglądało o wiele lepiej, niż przy roszadach ze Scholesem), Anderson to wątpliwa opcja, defensywnie nienajlepszy, natomiast bardzo dobry kondycyjnie. Bardzo mi sie podobają relacje obu zespołów przed meczem, trenerzy, jak i zawodnicy wyrażają szacunek dla rywala, mam nadzieje, że nie zmieni sie to po meczu, i zwycięstwie ManUtd oczywiście 😉
Tym razem zraszaczy nie włączą 😀
dla mnie 4-5-1 jest optymalnym ustawieniem. bez hernandeza, za to z fletchem, zreszta wrzucilem moja koncepcje w poscie na samej gorze.park-giggs-carrick-fletch-valencia, to bardzo silna linia pomocy, ktora moze mocno uprzykrzyc zycie barcelonie.a fletch moze byc kluczowy…
Krótka debata przedstawicieli oficjalnych polskich fanclubów obu drużyn:http://www.youtube.com/watch?v=-nWR52FeWWY
to samo napisałem u Rafała Steca o ewentualnym wprowadzeniu Fletchera:jeśli Fletcher zagra to raczej widziałby go w takiej roli jak z Milanem rok temu. Czyli lewa strona pomocy…a zadania box-to-box plus siedzieć cały czas na Xavim. Tylko kto wtedy zejdzie stawiałbym na Parka albo Valencie. Jeśli Ferguson chce zagrać bardzo roztropnie taktycznie to zejdzie Valencia, jeśli woli zostawić troche huraganu na prawej stronie to zejdzie Park. Wtedy Rooney grałbym za plecami Chicharito a czasem męczył Alvesa ze skrzydła. Dzieki Fletcherowi Giggs mógłby wtedy grać przed nim i Carrickiem jako AMC rozdzielający piłki. Hym…sprytne ze strony Fergusona jeśli tak zrobi…zupełnie coś innego niz we wczesniejszych meczach z Barca…. Juz nie moge się doczekać 😉
Valencia zagra na mur beton dlatego że:a) jest w super formieb) sprawia że Rooney gra lepiejc) bo jego szybkość to coś czego barcelona musi się obawiać, czy puyol czy abidal, jeśli Valencia go minie to juz go nie dogonią.Im dłużej będzie 0-0 tym lepiej, trzeba to zrobić w stylu MU, czyli ostatnie 20 minut będzie nasze.
Nie wyobrażam sobie, aby Valenci zabrakło w finale. Jego wkład w grę zespołu jest nieoceniony. Dla laika gra Ekwadorczyka może wydawać się toporna, ale ten piłkarz z piłką przy nodze jest nie do zatrzymania przez jednego obrońce. Zawodnik gra bardzo zespołowo, dlatego liczę na jego asystę w tym meczu ;))
Tak się zastanawiam, w założeniu że wychodzimy Chicharito-Rooney, potrzebujemy gola, kogo wprowadzi Sir Alex? Owena czy Berbe? Czy obaj zmieszczą sie na ławce?Powiem szczerze, mimo całego mojego uwielbienia dla Bułgara, gdybyśmy potrzebowlai gola, to większą szanse na jego zdobycie daje anglik. Wciśnie ta piłkę jakoś, odbije mu sie, ale wleci. Berba może sie irytować, dąsać i obrażać, anglik będzie na chodzie.Ławka-bardzo jetem ciekaw jej składu.
To jednak w samym założeniu głupi pomysł wystawiać Hernandeza bo w razie potrzeby Sir Alex komplikuje sobie roszady w składzie. Pozbawia się elementu zaskoczenia, czyli Hernandeza wchodzącego w 70 może 75 minucie.
Zaskoczenia? W takich meczach nie ma mowy o zaskoczeniu. Ewentualnie można myśleć o zagraniu „szybki na zmęczoną obronę”, ale wydaje mi się, że w finale LM i z drużyną taką jak Barcelona tego rodzaju myślenie wygląda odrobinę naiwnie. Ja bym Hernandeza wystawił. Zaś co do pytania – ja bym wprowadził Owena. Berba nie przekonuje, no nie przekonuje, a Owen miał ostatnio kilka fajnych momentów (jak już grał). No i Owen, jak ma setkę, to strzeli (nawet jak nie musi się specjalnie starać, bo gol niczego nie zmieni, patrz Blackpool) – a Berba w ostatnim czasie nie jest w stanie żadnej sytuacji wykorzystać.
To się tylko tak wydaje że wszyscy o sobie wszystko wiedzą i niema mowy o zaskoczeniu, widziałem mnóstwo ważnych meczów w tym nawet finałów gdzie jedna drużyna zaskakiwała drugą poprzez wprowadzenie kreatywnego zawodnika, obrońcom oczy zarastały. Choćby ostatni finał Barcelony z Manchesterem, Ferguson wiedział jak zagra Barcelona i wiedział jak ją ograć bo Hiddink zrobił to z Chelsea… Tzn. przegrał ale zneutralizował ją.
Skoro kibicujesz CFC powinienes wiedziec, jak grozny jest Hernandez od pierwszych sekund. Doslownie.
Wiem i doceniam to, choć bardziej przeraża mnie niefrasobliwość Davida Luiza w pierwszych minutach.
Fanatyczny wpis, świetnie się czyta. I mam pytanie czy jest jakaś możliwość żeby ta książka o której pan wspomina „Inverting the Pyramid” była gdzieś do kupienia w języku Polskim? przetłumaczona? albo czy może w ogóle ktoś myśli o jej przetłumaczeni? chętnie bym się z nią zapoznał ale niestety bariera językowa.
Jak powstrzymać Messiego? Można pilnować jego samego ale on to wymaga od jednego piłkarza ciągłego chodzenia za nim a jak wiem co to dla Leo jeden obrońca kiedy ten chłopak czasem i czterem daje radę. Myślę że ten najprostszy sposób to przecinanie podań, wiem że to bardzo trudne i wymaga niezwyklej inteligencji i wiedzy gdzie się ustawić ale to chyba najlepszy sposób no bo w pojedynkach jeden na jeden Barca góruje. Można tak jak Mourinho ale to też jest trudne i trzeba do tego być słynnym Portugalczykiem, trzeba reagować na przebieg meczu. i to nie gwarantuje gola bo gra wtedy toczy się bardzo blisko środka i ciężko o kontrę w których to Manchester jest najlepszy. W interesie Fergusona jest podpuścić Blaugrane tak żeby podeszła bardzo blisko. Fakt że oni świetnie wymieniają podania na malej przestrzeni, ale każda strata będzie generować szybkom kontrę. Myślę ze warto skupić więcej piłkarzy w centrum kosztem skrzydeł. powstaje pytanie co to da? Znaczenie zneutralizuje skuteczność tych podań o których pisałem wyżej. Jakie będą skutki odsłonięcia skrzydeł? Manchester narazi się na wrzutki które raczej krzywdy mu nie zrobią… Z groźniejszych zagrań to takie zejścia do linii końcowej i zgrania na 16 metr, wtedy obrońcy automatycznie wchodzą blisko bramki gotowi na centrę. To tak moja dywagacja. Ferguson ma na pewno swój plan, ciekawy jestem co mu Mourinho powiedział? jaką mu dal radę. jeśli Ferdinand będzie biegał za Messim z pewnością na dobre to Manchesterowi nie wyjdzie. Przepraszam za błędy ale chyba da się z tego wywnioskować jak powinien zagrać Manchester według mnie.
Kawałek prozy? Raczej tylko próba! Dzięki za podlinkowanie, smacznego łososia… i szybkiego powrotu od stołu przed komputer! 🙂
„Pospekulujecie, co to może być za niespodzianka? Berbatow od pierwszej minuty?” – zareagowałem szczerym, acz bardzo nerwowym śmiechem… nie no proszę… bez żartów… bo mam nadzieję, że to żart…stary chyba rozum postradał jeśli chce berbatova wystawić.aż mi się ciepło zrobiło…mam nadzieję, że plotka #1 jest nieprawdziwa, a plotką #2 jest to, że fletch zagra zamiast hernandeza.nie no, ja bym berbatova przykuł do ławy osobiście najchętniej, bez jaj, to prawie jak podłożenie się barcy. szansa na to, że zagra mecz życia jak ten z poolem jest 1/10. szansa, że będzie bezproduktywny i zmarnuje piłkę(piłki) meczową(meczowe) jest jak 9/10…proszę tylko nie berbatov… żadnych niespodzianek… 4-5-1 albo 4-4-2 z fletchem/chicharito i wystarczy…bo zawału dostanę zaraz.
Panie Michale… ja wiem, że budowanie emocji itd. …ale są tu kibice zaangażowani o słabych nerwach…z tym berbatovem to naprawdę byłby szok (ciężki).plotki są, że podobno owen, który miał grzać trybuny będzie na ławie.
Eric, ze słabymi nerwami i kibicujesz MU? Jak ty te lata przezyłeś? Ja mam 22 lata i mnóstwo siwych włosów (serio, gdzie nie ide ludzie mnie pytaja jak można byc siwym w wieku 22 lat), kto wie czy dożyje do końca tego meczu. NIC nie zapewnia takich emocji jak MU, nawet skok ze spadochrony, wiem bo próbowałem.CO do meczu, idealnie nastraja mnie ten tekst Pacino z Any given suanday:http://www.youtube.com/watch?v=9rFx6OFooCsMottem na dziś jest inny cytat z tego samego filmu: „Any Given Sunday you can win or you can lose, but you have to do it like a man”
też się zastanawiam… bliznę na kolanie po wykonaniu ślizgu przez cały dywan po golu sheringhama mam do dzisiaj :Dnie wiem na ile informacje steca dot. wyjsciowych skladow sa pewne… ale moze byc naprawde goraco dzisiaj:ferguson idzie na wojne:Van der Sar – Fabio, Ferdinand, Vidic, Evra – Valencia, Carrick, Giggs, Park – Rooney, Hernandeza barca bez puyola w srodku:Valdes – Dani Alves, Mascherano, Pique, Abidal – Xavi, Busquets, Iniesta – Pedro Messi Villajesli takie faktycznie beda sklady… to zapowiada sie niezla jazda…
sklady potwierdzone… czyli dzisiaj bedzie na ostro.
Podoba mi sie to, raz kozie śmierć, może i mamy się czego bać, ale oni też mają, jedna piłka za plecy do Valenci albo Hernandez i tyle ich widzieli.Przeczucia? Bedziemy dumni z Diabłów.
Chris Smalling na prawej obronie, to chyba będzie ta niespodzianka, Fletcher powinien zagrać, Carrick i Park też powinni zagrać, do tego na skrzydłach Giggs i Valencia. A dalej to wszystko wiadomo.
Rany , to chyba jedyne co mogę powiedzieć. A blog i commenty czytam od 14tej …. Napięcie odbiera mi rozsądek ….. Glory – alleluja i do przodu, nie dajcie się, United !
kowalczyk tez sie juz nawet nie probuje kamuflowac – krawacik z herbem barcy… zdrowy rozsadek osiaga juz wartosci minimialne.trzeba szybko cos walnac, bo puyol zapewne wejdzie na druga polowe za abidala i bedzie problem… chociaz z drugiej strony abidal i puyol skoro wystapia dzisiaj w takich a nie innych rolach moze swiadczyc o niekoniecznie pelnej sprawnosci fizycznej… obu.niestety aktorzy znowu graja w swoich strojach… czemu do cholery ja sie pytam? strasznie mnie to wkurza.maja te swoje turkusowe stroje, niech w nich graja, dajcie wreszcie united zagrac na czerwono-bialo-czarno.oj cisnienie rosnie… rosnie okrutnie.
Znowu wszyscy sędziowie łącznie z UEFA sprzysięgli się przeciwko najgłośniejszemu blogowiczowi, Teraz to dopiero będzie jazda. Ciekawe co teraz powie Alasz …
Kiedyś w czasach gdy ten sport był normalny, braki techniczne można było nadrobić walecznością, dziś? Valencia bodaj 3 razy zabrał piłkę, albo jak z iniesta bark w bark albo czystym wślizgiem, no i sedzia dyktuje wolny…kolega powiedział że jakby grali z ludźmi z porcelonay, nie można dotknąć, wejść wślizgiem, nie pozwalają grac twardo, co sie przewróci to leży. FInał jest w angli, ale nie ma angielskiej gry. Skoro anglicy ja wymyślili to trzeba się do niej stosować, jak nie pasuje przeżuć się na szachy.Gdy MU gra z blackpool to oni wlaka nadrabiają braki, no i dobrze, angielskim drużyna na to nie pozwalają bo biedna symulacja drużyna nie może byc kopnięta, nie jest to dziwne że graja cały czas tym składem i nie mają kontuzji?
Nie przesadzaj Alasz, dzisiaj i tak by walecznosc za wiele nie dala. Barca o klase lepsza i trzeba to przyjac na klate. Wielkie brawa dla katalonczykow. Mecz czysty, bez symulek. Mysle ze i tak Fergie wycisnal 110% z tego co mial. Jeszcze raz brawa dla Barcelony. Podpisano:Fan Manchesteru UnitedPs. Kochajmy tradycje i historie, nie trofea 🙂
Masz racje, na pewno dziś byli by lepsi, ale to co mówie tyczy się wszystkich spotkań, wszystkich meczów, nie wiem czy przeszli by arsenal czy real uczciwie, nie mówie nie, ale nie wiem, chciałbym się przekonać.Tak 2 tygodnie sobie poodpoczywlai i zagrali.Co do MU wiadomo było że były braki, w sumie cud że wogóle graliśmy w tym finale, chłopaki dali z siebie wszystko, dumny po wygranej wierny po przegranej.
Zauważyłem jeszcze jedno Barcelona była lepsza od Realu i od Arsenalu przy stanie 11:10, natomiast od MU była już lepsza od 11 minuty i 10 sekundy. Ale mam bardzo dobrą wiadomość dla wszystkich fanów MU; macie fantastyczną młodzież i menago wszechczasów, który wciąż chce się uczyć i wciąż zdobywać trofea, najbliższy sezon jest wasz. Zdobędziecie więcej trofeów niż Koguty przez ostatnie 50 lat.
zmiana!!! no giggs out! on nie istnieje! fletch za niego i nani za valencie bo za chwile bedzie za pozno!
Gratulacje – nei znam planu, ale chętnie o nim w poniedziałek poczytam. Jak na moje, to mało co zagrało tak jak trzeba. A raczej – nic, za wyjątkiem pierwszych 10 minut. Niedobry mecz, co tu dużo gadać.
gratulacje dla fanow barcy. united dali z siebie wszystko. mozna gdybac czy 4-5-1 z fletchem w srodku zamiast hernandeza cos by zmienilo, ale widzialem, ze ten zespol dzisiaj naprawde dla z siebie wszystko. trafili o prostu na lepszych i przegrali. byla walka, byla ofiarnosc, ale barca po prostu byla lepsza.nie mam do nich zadnego zalu (w przeciwnienstwie za final z 2009), jest mi przykro, ale ciesze sie, ze pokazali walecznosc i grali z poswieceniem.
A ja się cieszę bo w lutym z postawy Arsenalu po meczach z Barcą nabijania się było bez liku. Oszczędzę sobie drwin. Oprócz jednej – cudzołóstwo nie popłaca:) Dzisiejszy mecz pokazał na czym polega piłka, kto jest lepszy. I jeżeli ktoś nazywa piłkarzy Guardioli „cyrkowcami” lub znowu nie widzi fauli Valencii, to jest to przypadek beznadziejny. I nigdy nie kopał piłki.Mały Argentyńczyk jest wielki i basta.
Dla mnie ten mecz był strasznie sztuczny, owszem Barcelona była dzisiaj fenomenalna, Messi był nie do zatrzymania, Barca zagrała jak zwykle na najwyższym poziomie ale manchester… chyba jednak nie dał z siebie wszystkiego, czegoś mi w nim brakowało, chyba brakło mi waleczności, United nie potraktowali rywala zbyt brutalnie… Ja widziałem tą drużynę walczącą w niejednym meczu a dzisiaj byli tacy jakby już przed meczem ten finał ich zadowalał, po meczu Barcelona też cieszyła się tak od niechcenia a piłkarze Fergusona z tej porażki nie robili wielkiej tragedii, tak sobie zwyczajnie gadali z rywalami. Widziałem różne finały, najbardziej powalający widok to Włosi po finale Euro 2000. Widać było że oni to przeżyli, że ten finał był dla nich ważny. Rok temu Inter też wygrał coś o czym wielu w tym klubie marzyło oni byli bardzo przejęci tym tytułem a zwieńczeniem tego był zapłakany Materazzi w ramionach Mourinho. Dzisiaj to było takie nijakie, Jak rok temu ci sami piłkarze wygrywali mundial to był szał. Puyol cieszył się jak dziecko. Barcelona to już maszyna do wygrywania, takie podejście wynika z rutyny, to nie jest że oni bardzo chcą i się wreszcie udaje. Oni podchodzą do tego jak do swojego obowiązku.