Znacie? To posłuchajcie. Widzieliście? To obejrzyjcie jeszcze raz. „Piękne do bólu mogą być rzeczy do bólu przewidywalne” – zaesemesował Naczelny i właściwie należałoby zauważyć, że jak na to, co dziś pokazała Barcelona, Manchester United i tak zaskakująco długo utrzymywał się w grze. Zaczął przecież bardzo dobrze, coś jak w Rzymie przed dwoma laty, w dodatku nie stracił gola w 10., a dopiero w 27. minucie, no i jeszcze zdołał wyrównać zanim Barcelona zdążyła go dobić (i cóż z tego, że podając do Rooneya Giggs był na spalonym…). Dzięki takiemu rozwojowi wypadków, na jakiś czas zakłócającemu narrację ułożoną długo przed pierwszym gwizdkiem, oglądaliśmy cały mecz z zapartym tchem, przez ponad godzinę (strasznie długo) niepewni ostatecznego rozstrzygnięcia, mimo iż wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że rozstrzygnięcie może być tylko jedno. Bodaj nigdy jeszcze 90 minut nie upłynęło mi tak szybko (inna sprawa, że sędzia zakończył pierwszą połowę równo z upływem 45. minut, a do drugiej doliczył tylko trzy – spieszył się na samolot, czy co?).
Tak sobie myślę, że czas szybko upłynął również piłkarzom Manchesteru United, zwłaszcza tym z drugiej linii, którzy po prostu nie byli w stanie nadążyć za rywalami: ileż to razy Carrick i Giggs stali z rozdziawionymi gębami na trzydziestym metrze, patrząc jak tych dwóch typków, Iniesta i Xavi, którzy przed ułamkiem sekundy wyminęli ich jak slalomowe tyczki, wjeżdża właśnie w pole karne. Ileż to razy w tymże polu karnym własnej drużyny Rooney znajdował się szybciej niż środkowi pomocnicy, wspierając pogrążonych w gigantycznej zaiste opresji Vidicia i Ferdinanda. Ileż to razy obrona MU została kompletnie rozklepana przez podania, których tor zdawał się wytyczony z milimetrową precyzją – jak przy bramce Pedro, kiedy zagrana przez Xaviego piłka mijała gąszcz nóg zawodników z Manchesteru zyskując tytuł Asysty Roku.
Właściwie w świetle tego, co pokazała dziś Barcelona, jakakolwiek rozmowa o taktyce mija się z celem. Że Giggs z Carrickiem byli za wolni? Że kiedy już Carrick zdołał dwa razy rzucić piłkę za plecy Alvesa, to Hernandez nie potrafił jej przyjąć (Berbatow by potrafił…)? Że nikt z obrońców nie wyszedł na czas do Messiego, o co apelował przed meczem cytowany przeze mnie przed południem David Pleat? Zamiast stawiać podobne pytania lepiej dobrze przestudiować atlas nieba, by określić, z jakiej to właściwie planety pochodzą panowi Xavi, Iniesta czy Messi. A może by tak nazwać któreś nowoodkryte ciało niebieskie „La Masia”? O tym, że ktoś już wpadł na to, by nazwać jakąś planetoidę „Cruyff” jestem właściwie przekonany.
Dziennikarze z Hiszpanii niepokoili się nieobecnością w wyjściowej jedenastce Puyola – ale MU nie był w stanie zmusić zastępującego go Mascherano do poważniejszego wysiłku; Hernandez, o którym (oddajmy mu sprawiedliwość) rok temu mało kto z nas słyszał, w zasadzie nie dotknął piłki. Innymi słowy: obejrzeliśmy wielki mecz, w którym żaden z kandydatów do Oscara za pierwszoplanową rolę NIEANGLOJĘZYCZNĄ nie rozczarował. Co innego ci z Anglii – choć może nie przesadzajmy, może na tle Barcelony 2010/11 każdy rywal wypadłby równie blado. Żal w każdym razie, że w takich okolicznościach kończy się kariera van der Sara, a i Giggs czy Scholes pewnie już w finale Ligi Mistrzów nie zagrają. Przed Alexem Fergusonem wielkie wietrzenie szatni, a na liście moich przerażeń poczesne miejsce zajmuje przejście Modricia na Old Trafford. Może on by nadążył za Iniestą czy Xavim…
Co mi się podobało (copyright Czadoblog): że Puchar odbierał Eric Abidal i że zanim sami sięgnęli po trofeum, zawodnicy Barcelony ustawili się w szpaler, by oddać honor rywalom. A także odpowiedź Vidicia na pytanie reportera ITV, jak by najkrócej podsumował dzisiejszy mecz. „3:1” – wycedził do kamery serbski obrońca.
Co mi się nie podobało: niewymuszone błędy piłkarzy MU w kryciu przy pierwszej i drugiej bramce. Fakt, że w 90. minucie jedyne, na co było ich stać, to rozgrywanie piłki na własnej połowie. I to, że Berbatow (tak mówią), na wieść, że nie znalazł się w kadrze na finał, wyjechał ze stadionu. Różnica klas.
Różnica klas – to nie był dzień Manchesteru. Jako, że jestem na wymianie studenckiej w Portugalii oglądałem mecz w towarzystwie dwóch Włochów, Słowaka i Armeńczyka, wszyscy zgodnie stwierdzili, że Manchester zagrał po prostu blado. Przecież przez pierwsze minuty Barcelona nie istniała, a potem… 3:1 – ten wynik najlepiej oddaje to co działo się na boisku. Mimo, że nie lubię Barcelony za perfidne symulacje i kocham Manchester muszę to powiedzieć; Barcelona dzisiaj była po prostu znacznie lepsza – tak, dokładnie o dwie bramki, o klasę…Chciałbym pogratulować dla kibiców Katalończyków – drużyna, która ograła dzisiaj United jest bez wątpienia najlepszą drużyną na świecie w chwili obecnej, a kto wie może też najlepszą w historii piłki.No cóż, może za rok…
Przekopiuje swoj komentarz z bloga R.Steca. Ktos krytykowal SAFa za wystawienie Giggsa i Carricka. A kto inny mial wyjsc? Carrick w LM gral swietnie, Giggs to samo (mecze z Chelsea, wszystkie asysty jego, dzis tez asysta). Kto mial zagrac ja Was pytam? Fletcher, ktory nie gral 2 miesiace z powodu wirusa i nie radzil sobie w meczu z Blackpool? Scholes ktory ma gorszy sezon od Giggsa? Anderson ktory dobrze gra tylko z kelnerami? To, ze Manchester przegral to nie wina Fergusona. Po prostu Barca jest zbyt dobra. Czesto ja krytykowalem za symulacje itd, ale w pilke graja najlepiej na swiecie. Manchester nie ma graczy, ktorzy moga jej sie przeciwstawic. Jedyny blad Fergusona to za dlugie trzymanie Valencii, ale czy Nani by cos zmienil? Nie. Nie oszukujmy sie. Szczere gratulacje Blaugranie, graja mega pilke, moga miec lekka lige itd, ale sa najlepsi na swiecie. Mecz czysty, na dobra sprawe bez kontrowersji (rece nie na karne, ewentualnie spalony, ale w ogolnym rozrachunku Rooneyowi nalezal sie gol a Barcelonie zwyciestwo). Moze sklad MU z 99 moglby wygrac z tym Barcelony, ale zadne inne ustawienie dzisiejszego skladu nic by nie dalo. Mozna bylo oczywiscie zagrac a’la Mourinho, ale do tego potrzebny byl Fletcher, ktory jest bez formy. A i tak mysle ze nic by to nie dalo. Moze skonczyloby sie jednym golem mniej dla Barcy.Oni sa za dobrzy. Alasz mozesz sie wsciekac, ze przechodzili dzieki sedziom, ja to po czesci rozumiem, ale dzis zniszczyli Manchester. To, ze sedzia gwizdnal 3 faule ktorych nie powinno byc nic nie zmienia. Manchester mial jedna dobra sytuacje – gol ze spalonego. Trzeba wzmocnic srodek pola, innej opcji nie ma. Napisalem to juz kiedys, Niech Gill spyta Levy’ego ile chce za Modrica i po prostu tyle da. Fletcher odzyska forme i bedzie dobrze.
Kiedyś sir William Ewart Gladstone powiedział pod adresem Austro-Węgier, które zajmowały Bałkany HANDS OFF; mam nadzieję, że to samo usłyszą w Manchesterze od D.Levy’ego przed zajęciem Chorwata.
Zapomniałem jeszcze o jednym – o czym wypada wspomnieć. O czym? O tym, że Barcelona z roku na rok notuje progres – jeszcze dwa lata temu najwyraźniej nie wiedzieli, że wogóle można piłkę uderzyć z dystansu – chcieli z nią wejść do bramki jak piłkarze Wengera – wymieniali dziesiątki niepotrzebnych podań zamiast po prostu uderzyć z dystansu. Dzisiaj uderzali – skutecznie i co najważniejsze właśnie wtedy kiedy trzeba było, dlatego wygrali. Dlatego, że pomimo bycia najlepszymi dostrzegają swoje braki i potrafią je wyeliminować
A co w tym złego, że wyjechał ze stadionu? Może to co się wydarzyło na boisku było ponad jego zdolności do wytrzymania 🙂 Facet chciał gracz na „najwyższym poziomie”-zagrał. Chciał być mistrzem-został. Nie był królem strzelców-został. Pora iść dalej… albo zakończyć karierę.
a ja uwazam, ze united zagrali jak mogli. fergie wycisnal wszystko co sie dalo z nich. na wiecej ich po prostu nie bylo stac. uwazam, ze grali z poswieceniem, probowali jak mogli, ale trafili po prostu na lepszego od siebie.sad but true.dobrze, ze chociaz jedna ladna, bramkowa akcje przeprowadzili…
NO nie poznaje kibiców MU, przecież macie wszystko, co najlepsze: młodzież, menago, piłkarzy (a nawet dwóch) na każdą pozycję, najlepszy zarząd, żadnych długów, najwięcej kibiców na świecie i w okolicach i na tym blogu. Znowu spisek UEFA, sędziów, kobiet, Żydów i cyklistów odebrał jak najbardziej zasłużone trofeum.
Kolejna wypowiedź pokazująca Twój poziom, sfrustrowany śmieszny człowieczku :)Mecz super, choć zwyciężyło odwieczne Zło.
Poużywaj sobie, w końcu trzeba mieć jakąś radość w życiu.MU wróci, wraca zawsze, tak to już z nimi jest, pisano że to najsłabsza drużyna w histori klubu, cóż pewne braki były, ten mecz to unaocznił. To wciąż najwspanialszy klub świata, jeszcze wrócą.Co do przeszłości, maluje sie w czerwonych barwach. Jesli o finanse się martwisz, ten sezon znów skończą z największym zyskiem w histori, a dług który już jest o połowę mniejszy od pierwotnego w najbliższych lat będzie spłacony.
cały czas kochasz tą męską gre ? heh No tak ale to kiedyś przynajmniej 1 trzeba te pilke kopnąć:)
nie mam pojecia czemu dowaliles sie akurat to mojego wpisu. nie przypominam sobie, zebym kiedykolwiek twierdzil, ze man utd ma wszystko naj.chyba wczoraj troszke zaszalelismy po finale co?
A przepraszam, miało być ogólnie do kibiców MU. Trochę pokory, mnie już życie/kibicowanie już dużo nauczyło, stąd jestem uczulony na wypowiedzi typu: przeciwnicy nic nie mogli nam zrobić; karny nam się należał tylko sędzia … itp. itd. I żeby uściślić zarówno Barca jak i MU ani lubię, ani nie lubię, ganz egal.
Przecież nikt nie napisał, że Barcelona nie wygrała zasłużenie ! Po co w ogóle Twój wpis ? Czego się synek czepiasz ?
Czepiam się mianowicie tego, że NIKT z kibiców MU nie stwierdził, że sędzia podarował MU bramkę, czyli pozwolił im wrócić do gry. Jak coś jest niesłusznie przyznane Chelsea, Barcelonie lub komukolwiek, to od razu jest spisek, że wszyscy są przeciwko MU. Załóżmy, że jakimś cudem wynik ustalony przed przerwą utrzymałby się do końca i w karnych wygrało MU (co akurat byłoby już wielce prawdopodobne), to już widzę peany, wspaniała gra w obronie, BArca była 80% przy piłce i co z tego – taką taktykę wybrał SAF, glory MANU itd. itp. A głos podnoszący to, że Barca została w tej sytuacji skrzywdzona zostałby natychmiast zlinczowany. W całej swojej miłości do klubu oczy zarosły wam MANUOBIEKTYWNOŚCIĄ.
Zdajesz sobie sprawę, że jesteś bardziej żałosny niż niektórzy kibice MU na tej stronie?Co to za metoda- czekanie na porażke nielubianej drużyny, żeby móc dać upust swoim frustracjom?
I może zamiast dyskutować na podstawie swoich projekcji 'co by było gdyby’ lepiej zacznij dyskutować odnosząc się do wypowiedzi rzeczywiście napisanych?Ale co ja mówie, tobie nie o dyskusje chodzi, tylko danie upustu swoim emocjom.
Wielka szkoda, że United, które każdy bez wyjątku postawi w gronie największych zespołów świata, będący rok w rok wśród faworytów do wszelkich trofeów, wobec Barcy wygląda tak mizernie.Bez dwóch zdań – Barcelona pokazała dziś piłkę z innej półki. W pierwszej połowie MU wysoko zawiesił poprzeczkę, wymuszając na Katalończykach tak niecodzienne dla nich straty piłki, a mimo to z łatwością wchodzili oni w pole karne. Druga odsłona należała jednak do Barcy, wszelkie argumenty United rozmyły się w serii indywidualnych błędów w pierwszych minutach po przerwie, połączonych z nie najlepszymi występami tych, którzy po prostu musieli dzisiaj zagrać „mecz życia”.Gratulacje dla Barcelony, gratulacje dla Manchesteru. 2010/11 UEFA Champions League runner-up, za jakiś czas spojrzymy na to z dumą 🙂
no tak – lalki z ligi hiszpańskiej wygrały ? hehea buda dla united ze spalonego jaki h…
Przed meczem pisano, że MU ma szeroką ławkę i wyrównany skład. Barcelona podobno gra tylko w 11 i jest przemęczona sezonem. Jak było, wszyscy widzieli. Katastrofalna pomoc i zero argumentów na ławie. Co taki zespół robił w finale? Kogo oni przeszli? Starych dziadków z Chelsea i jakieś dziwne Schalke. To miał być rewanż za Rzym, a wyszło znacznie gorzej. Nic nie dało granie na Wembley. Do tego dodałbym straty marketingowe i prestiżowe na rzecz Barcelony, które będą gigantyczne.
Kolejny frustrat. Szeroka ławka, równa się dobra alternatywa dla podstawowego składu. W Barcelonie jest 14-15 świetnych graczy, większość lepszych niż w ManUtd, ale jeśli na boisko wyjdzie Bojan zamiast Messiego, to różnica będzie zauważalna. W United, król strzelców PL nie znalazł się w kadrze meczowej. Szeroka kadra polega na tym, że zawodnik nr 29 będzie w stanie zastapić tego z nr 8. W United jest to możliwe, w Barcie wątpię. Szczęście Barcelony polegało na tym, że nikogo zastępować nie trzeba było. Jeśli Manchester nie zasłużył na finał, to kto? Wygrali w 1/8 z mistrzem Francji, w 1/4 z mistrzem Anglii, w 1/2 z vice-mistrzem Niemiec, który wcześniej (1/4) wyeliminował mistrza Włoch, który z kolei wyeliminował wcześniej (1/8) mistrza Niemiec.Ostatnie zdanie o jakichś stratach marketingowych, to niezrozumiały bełkot. Pozdrawiam.
Dziwny wybór zawodników do porównania. Berba-Messi? Chyba Rooney-Messi. I w tym wypadku nie możesz powiedzieć, że ktoś jest w stanie Anglika równie dobrze zastąpić. Gdyby nie on, to wczoraj byłoby do 0(nie chce debatować czy brak jego pracy w defensywie nie wpłynąłby na większą ilość goli Barcy-wolę założyć, że nie). Z pewnością Berbatov jest lepszy od Bojana, ale to jest zawodnik rezerwowy-niezależnie od ilości goli, które w tym sezonie strzelił. Nie chcę tu dochodzić rzeczy, których kompletnie nie da się udowodnić. Moim zdaniem jednak Keita jest zawodnikiem znacznie lepszym od Andersona. U Fergusona byłby pewnie zawodnikiem pierwszego składu(walczy i dostosowany do taktyki, ponadto bardzo dobry technicznie). Affelay i Bojan to mimo wszystko melodia przyszłości. Skoro można przeprowadzić trzy zmiany w meczu, to Pep mógł wprowadzić Puyola, Keitę i kogoś z trójki Bojan, Affelay, Thiago. Każdy z nich byłby w stanie wnieść do zespołu więcej niż się powszechnie ludziom wydaje(mowa o trzech ostatnich).Oczywiście, że United mają kadrę szerszą i może zwiększającą pole manewru. Jednak na ile taktyką manewruje Barcelona? Prawie wcale, więc nie potrzebują 30 piłkarzy na każdą ewentualność. Zwłaszcza, że wielu z nich jest dość uniwersalnych. I po co im taki np Berbatov(z całym szacunkiem dla Bułgara-świetny piłkarz), skoro lepiej (dla Barcy), dawać się ogrywać Affelayowi, który po zrozumieniu i zgraniu z zespołem, może być zawodnikiem pierwszego składu, a i w tej chwili potrafi coś drużynie dać(np asysta przy golu Messiego na Bernabeu). Generalnie, kiedy zespół Barcy jest (niemal) w komplecie, a od dawna było wiadomo że tak będzie w finale, to nie ma rozpatrywać krótkiej ławki jako ich słabego punktu-oni wtedy po prostu nie potrzebują dłuższej.
Hart był wg mnie (czyli nie 'bez dwóch zdań’) najlepszym bramkarzem na Wyspach (a mecze przeciwko Tott to popisówki), strzał Messiego obroniłby bez wysiłku…
właściwie to nie powinniśmy nic pisać o tym meczu ale . . . to co sie wczoraj rozegrało na naszych oczach to po raz kolejny zapis unikatowej historii kolejne trofeum mistrzów świata po fenomenalnej grze.United wczoraj nie istniał (to jest mistrz Anglii??) po dobrym początku właściwie po kilku minutach Czerwonych Diabłów widać nie było .szkoda na prawdę szkoda że na dzień dzisiejszy nie ma na świecie drużyny która była by godnym przeciwnikiem (może przesadzam?) która by nawiązała jakąkolwiek walkę wciąż nie daje mi spokoju(jako kibicowi ligi angielskiej) to co tu napisał kilka dni temu dlaczego tak wielki klub jak Manchester mający fenomenalną(?) kadre nie posiada środkowego pomocnika klasy światowej ? panowie może wy mi powiecie kto wczoraj miał sprawować taką rolę (Giggs ??) . . . . przegrali godnie i zasłużenie przegrali z drużyną jakiej na świecie jeszcze nie było z resztą na potwierdzenie moich słów niech bedzie zachowanie Fergusona i jego uśmiech po ostatnim gwizdku on doskonale wiedział że przegrał ten mecz z drużyną z kosmosu nic zrobić nie mogli to jest ten mecz po którym zawodnicy United pretensji do siebie mieć nie mogą !
Z tą Barceloną nie da się wygrać :/ można ją pokonać, pobić. Ale próbować się z nią w umiejętnościach czysto piłkarskich? Ferguson próbował, co z tego wyszło wszyscy widzieli. Barca niszczy psychikę rywala, tym ciągłym „dziadkiem” . Sprawiają, że cała drużyna stoi w środku, a w środku stać nie lubi nikt. Próbuje się, walczy, ale wyjście z kółka jest praktycznie niemożliwe. Może w następnym sezonie;)
Real wypadł na tle Barcelony zdecydowanie lepiej od MU, Królewscy mieli więcej przekonania w swoją siłę. Zabrakło mi w tym finale zaangażowania i walki części piłkarzy United, widać również potrzebę znalezienia łącznika na środku (ROO nie może robić wszystkiego), między pomocą a atakiem była taka sama luka jak w roku 2009. Od początku żałowałem, że nie wystawił Berby i Naniego. Hernandes ma niesamowitą zdolność ustawiania się na krosowe podania w polu karnym, dziś jednak, trzeba było na to pole karne w ogóle dojść. Valencia szarpał, ale niewiele z tego wyszło- jedno niedokładne dośrodkowanie to zdecydowanie zbyt mało jak na finał- Portugalczyk, to magik, mając całe 90 min pokazałby więcej (fakt, że zawalił jedną bramkę- powinno się mu zabronić wracać do obrony!). Widzieliście drżącą rękę SAFa, ehhh jak on chciał wygrać na Wembley!!!
Barcelona i długo, długo nikt. Najgorsze jest to, że gdy zastanawiałem sie, jak będzie wyglądał ten mecz kilka dni wcześniej, wyobrażałem sobie dokładnie to, co działo sie wczoraj. Manchesteru nie stać na lepszą gre niestety, środkowi pomocnicy nie byli w stanie dogonić piłkarza Barcy z piłką (!), tak sie nie da grać. Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony że dotarliśmy do finału LM grając najsłabszym zespołem od wielu, wielu lat, no ale trzeba to powiedzieć – Manchester ma swoje problemy, których w katalonii brak. Może gdyby Glazerowie nie czerpali z MU jak ze studni, moglibyśmy sie wzmacniać, jak wszystkie najlepsze kluby na świecie… Tak jak zostało tu już powiedziane, Ferguson wycisnął z nich tyle, ile sie da. Chwała MU za to ;)Naszła mnie taka myśl po tym meczu: kiedyś czytałem, że Sir Alex ściągnął Berbatova do ManUtd, aby pokazać, że można wygrywać, będąc wolnym i mając technike, przegląd pola i doświadczenie. Cóż, wczorajszy mecz najdobitniej pokazał, że sie nie da. Może wystarcza to na lige, gdzie bardziej liczy sie ławka i zgranie zawodników (rotacja w Anglii musi być). Nie wystarcza natomiast na finały, gdzie obie drużyny wspinają sie na wyżyny swoich umiejętności. W sierpniu zobaczymy nowy Manchester United, jestem tego pewny. Wrócimy silniejsi. Gratulacje dla Barcy.
osobiscie, dla mnie sneijder>modric, jedynym powaznym problemem tego pierwszego sa kontuzje, ktore w anglii raczej by sie tylko poglebily.natomiast, jesli berbatov faktycznie wyjechal ze stadionu przed meczem, to jest to jego koniec w united moim zdaniem. i w zasadzie 2 polowa sezonu przekonala mnie, ze jednak najlepszym rozwiazaniem bedzie go sprzedac. jesli uda sie wyciagnac jakies 20mln Ł od np. bayernu, to bedzie to idealne rozwiazanie.niestety wczorajszy mecz z barca uswiadomil mi, ze united brakuje jednak jakosci w skladzie, zeby moc z nimi rywalizowac.owszem sa wystarczajaco dobrzy na cala reszte europy i anglii, ale na barce to za malo. a predzej czy pozniej bedzie sie trzeba z nia zmierzyc.ja bym bral przede wszystkim sneijdera. dla mnie to priorytet – ten gosc idealnie pasuje do united. a jesli odejdzie berba to, trzeba by kupic napastnika.
Podobno berbatov chce odejść a tottenham złożył oferte 10 mln, nie ma szans na taka kwotę, juz niemcy dają 15. Chca berba dają modricia
panowie a teraz pytanie za 100 punktów czy jest ktoś w stanie stworzyć w przyszłości lepszą drużyne niż FC Barcelona ?(why not??) czy jest to ten poziom nie osiągalny ,poziom do którego można się zbliżyć lub go osiągnąć? bo chyba doskonalszego dzieła nikt już nie stworzy.
Dokładniej zanalizuję to, co się stało, jak już obejrzę ten mecz ponownie (i z jaśniejszym umysłem – czyli nie na party). Oczywiście, spodziewałem się, jakie będą komentarze – że Barca och jeju jeju (innej opcji tutaj nie ma), a MU albo 1) generalnie jest za słaby, 2) aż taki słaby to nie jest, ale wczoraj żadna drużyna Barcy nie dałaby rady. Z niczym się tu nie zgadzam, zresztą z opiniami o finale w 2009r. też się nie zgadzam. Choć co do tego meczu zdania jakoś się zmieniły w przeciągu lat – wtedy wszyscy gadali, że Barca rozbiła, stłamsiła etc.etc. a teraz jakoś słyszę, że to Fergie popełniał wtedy błędy. Otóż moim zdaniem teraz było tak samo. Ewidentnie było widać, że MU ma jakiś pomysł na grę, ewidentnie było widać, że ten pomysł jest jakiś taki dziwny (Messiego najwięcej razy faulował.. Valencia, dlaczego akurat on??) i ewidentnie było widać (mniej więcej już po 10 minutach), że ten pomysł nie działa. Po prostu nie działa. Na goal.com piszą, że najbardziej zawiódł Valencia – a jak miał nie zawieść, skoro poza faulowaniem Messiego nie robił chyba niczego innego, a już z całą pewnością nie robił tego, do czego jest stworzony i co robi zawsze. Pierwszej bramki np. nie da się wyjaśnić ani „generalną słabością” MU ani „generalną galaktycznością” Barcy – tam po prostu coś nie wyszło tak, jak miało, a zdezorientowanie VDS-a nie było zwyczajnym błędem, było zdezorientowaniem właśnie: „to nie tak miało być”. A co się stało w przerwie? Zespół zdołał wyrównać, czyli generalnie całkiem niezła sytuacja. Dlaczego więc na drugą połowę wyszła drużyna, która zamiast wyglądać jak pałający żądzą zwycięstwa wojownicy, wyglądała jak grupa rozbitych ludzi, którym wszystko wymyka się z rąk, bo plan nie zadziałał i oni nie wiedzieli, co mają z tym zrobić. Jak mówię, to tylko luźne myśli, oparte o niespecjalnie uważne jedno obejrzenie. Ale jak na razie mam dojmujące wrażenie, że Sir Alex Ferguson po prostu znowu się pomylił. Tak samo, jak w 2009r.
W 1899r. Charles H. Duell, kierownik Amerykańskiego Biura Patentowego, ogłosił, że wynaleziono już wszystko, co można było wynaleźć, i niedługo przyjdzie mu zamknąć biuro. Jak widać zdecydowanie sie pomylił 🙂 Moze nie powstanie nigdy druzyna taka sama jak obecna FC Barcelona pod wzgledem stylu gry, ale na pewno jeszcze zobaczymy sprawne i wspaniale maszynki pilkarskie. Zawsze jest miejsce do poprawy i doskonalenia.
I jeszcze jedno – przez pierwsze mniej więcej 5 minut piłkarze Barcelony byli przerażeni. Mieli dosłownie nogi spętane strachem, nie wychodziło im nic. Wszyscy obecni ze mną na oglądaniu byli zgodni, że tak zlęknionej Barcy nie widzieli jeszcze nigdy. Skąd to się wzięło? Ano dlatego, że MU faktycznie zaczęło mecz grając w jakiś sposób inaczej, niż się spodziewali. Oni też widzieli, że to nie tak miało być. Spokój odzyskali dopiero wtedy, gdy okazało się, że plan MU nie działa.
A może Fergie po prostu zrobił to samo co w 2009r. – zaskoczyć Barcę i szybko wyjść na prowadzenie, dopiero od tego momentu grać swoje. I zwyczajnie kolejny raz nie miał planu B..
Chyba masz rację. Te zmiany których dokonał SAF, też były zrobione zbyt późno. Może za dwa lata wyciągnie wnioski? 🙂
Ale też coś mówią. Jeżeli nikt nie kazał Valencii nie grać swojej piłki, to powinien zostać zmieniony już w przerwie, a on dograł do końca. Hernandeza zadanie przerosło, ale na ławce nie było Berbatowa. A Scholes za Carricka – co to za zmiana? Co ona miała wnieść? Był plan, który zakończył się klęską i nikt nie miał żadnych innych opcji w zanadrzu. Zadanie domowe nie zostało odrobione.
Pewnie Valencie, SAF by zdjął, gdyby nie kontuzja Fabio (w przerwie, przy wyniku 1:1 mógł jeszcze na niego liczyć). Dodatkowo, Giggs również zasługiwał na odpoczynek za linią- może Anderson ze swoim dystansem do gry, wniósłby spokój i pewność siebie do zespołu, tak przestraszonego rozbieganymi korduplami. Berb przez cały sezon udowadniał swoje umiejętności i charakter, więc powinien grać od pierwszej minuty, a Hernandes, (jak ktoś wcześniej wspomniał) powinien jokerować na ławie.Bez zaangażowania, bez ryzyka, bez zwycięstwa… to nie w stylu tej drużyny, a trzęsąca się ręka, zdezorientowanego Fergusona, przy trzeciej bramce Katalończyków, ukazała starość, strach i bezradność trenera, który nie wyciągnął wniosków z ostatniej porażki w finale! Sir Alexa odejścia nie chcę, ale na Boga, niech w końcu wywali trochę kasy na jakieś porządne wzmocnienie! W kadrze mamy paru świetnych, ale już nie topowych weteranów i niewypałów do wymiany (Scholes- jeśli ma grać Carrick, Brown, O’Shea, Obertan, Owen). Do roboty, bo w przyszłym sezonie Real osiągnie poziom Barcy, a Chelsea zapewne się tam zbliży.
Mi się z kolei wydaje iż zaczeli identycznie jak w Rzymie tzn. zamiast od początku atakować rywala ze świetną obroną narażając się na zabójcze kontry po prostu zaczeli klepać bardziej u siebie,na swojej połowie aby to rywal pierwszy ruszył i aby mecz był bardziej otwarty bo to dla Barcelony zawsze jest lepsze
Zakończył się sezon w sposób przewidywalny cudu nie było. MU absolutnie nie zawiódł podjął walkę i przegrał. W tym sezonie piłkarze MU mimo, że zdobyli kolejny tytuł to żaden z nich nie zanotował osobistego progresu(o Hernandezie trudno mówić bo nowy). Wielu miało regres. Natomiast genialny trener ciągle znajdował rezerwy w organizacji gry na ligę to wystarczyło. Czego zabrakło w finale żeby w ogóle marzyć o remisie? „Silnego” napastnika. Żaden Snijder jak niektórzy by chcieli nic by nie pomógł. Potrzeba było człowieka, który potrafiłby te kilka piłek, które dostaje napastnik w okolicach środka boiska przeprowadzić do pola karnego i próbować strzelić.Reszta wiadomo broni inaczej się nie da. Szybki twardy napastnik jak Bent jak kiedyś Agbonlahor czy nawet Defoe. Hernandez jest sprytny,dobry w walce natomiast póki co prezentuje słabą szybkość. Spodziewałem się, że Sir Alex zagra jednym napastnikiem a jeśli Rooney miał grać głównego konstruktora(robi to w tym sezonie doskonale) to z tych szybkich(czy jeszcze?!) zostaje tylko Owen. Trener oczywiście wie lepiej i po meczu nie był zawiedziony. Z tego co miał nie dało się zagrać lepiej. Paradoksalnie Barcelona też miał swoje kłopoty. Choroby, kontuzje słabsza wymiana piłek w środku niż zwykle. Czy ktoś widział taki mecz, żeby Xavi miał tyle niecelnych podań?Iniesta grał w środku za Xavim a nie szalał na skrzydle, była obawa przed MU czy niepełna dyspozycja.Galaktyczny Messi przeprowadzał piłkę „na piechotę” z 30-40metra do pola karnego. Podaniami się nie dało MU był tak cofnięty, że Barcelona chyba(?) ani razu nawet nie próbował wrzutek za plecy w czym są arcymistrzami. Dwa słowa o zawodnikach próbuje się szukać winowajców przegranej MU. To nie ma sensu a obarczanie Edwina jest po prostu niestosowne. Dla mnie to bezapelacyjnie nie tylko najlepszy bramkarz ale również najlepszy zawodnik tego sezonu w UK. I bardzo przykro było mi słyszeć i widzieć jak Sir Alex podczas konferencji(tydzień temu)wysłał Edwina na emeryturę słowami, że to najlepszy moment w jego karierze bo jest na szczycie i nie chciałby widzieć jego powolnego upadku. Jeśli nawet to prawda to zawodnikowi, któremu klub tak wiele zawdzięcza można by oszczędzić takiego sposobu odesłania na emeryturę. Nie wiem co czuł Edwin słysząc te słowa ale ja poczułem ból. Taki jest Sir Alex. Pamiętam jak za jedną złą interwencję wywalił Howarda też mi się to nie podobało. Okazało się jednak, że znalazł lepszego bramkarza, który po krótkim czasie stał się najlepszym bramkarzem Świata. Jednak po Edwinie, że znajdzie lepszego po prostu nie wierzę. Pzdr.
A ja nie widze niczego zlego w slowach Fergusona o Edwinie. Po pierwsze z tego co mi wiadomo to nikt Holendra nie wysylal na emeryture tylko on sam podjal taka decyzje. A SAF spytany czy nie zaluje ze Holender juz nie bedzie bronil, powiedzial ze „czasem lepiej zejsc ze sceny jeden mecz wczesniej, niz dwa za pozno”. Nie widze w tych slowach niczego zlego, niczego obrazliwego dla Edwina. Ferguson ma wiele za uszami, ale akurat w tej sytuacji zachowal sie OK moim zdaniem.
Przytoczyłem wypowiedź z konferencji, której stosowny fragment widziałem i sens przytoczyłem.Ty przytaczasz zupełnie inne słowa chyba z innej wypowiedzi, której nie znam.Sir Alex nie ma nic za uszami(moim zdaniem) natomiast brakuje mu nieraz dyplomacji i zwykłej serdeczności.
Ten mecz moim zdaniem nie wyłonił drużyny nr1 w Europie, bo tutaj od 3 lat sprawa jest oczywista. Wczoraj poznaliśmy drużynę nr2 na naszym kontynencie- jest nią Real Madryt. Tylko drużyna Jose Mourinho tak naprawdę była w stanie się przeciwstawić Barcy, MU nie miałby żadnych szans w starciu z Realem.
A wiesz to dlatego bo Real w tym sezonie wypracowal imponujacy bilans bramkowy 4-9 i zdołał wygrac jeden mecz na 5 grajac z Barcelona ? A juz o poprzednich latach i wynikach Realu w Europie nie wspomne.
To 5-0 i 2-0 u siebie z pewnościa świadczą kto jest numerem 2…
No tak bilans ma niekorzystny, toteż mówię nr2, a nie 1. Mimo wszystko Real był najbliżej Barcelony ze wszystkich jej rywali. Ale na 6 meczów Barcy z MU, Anglicy mieliby nie mieliby lepszego bilansu niż 4-9…
Głupoty. Numer 2, numer 3… Jedno starcie niczego nie rozstrzyga. Gdyby tak na to patrzeć, to numerem 2 byłby Arsenal (wygrana z Barcą, odpadnięcie po wątpliwej kartce van Persiego, bilans w dwumeczu 3-4). A przecież to nieprawda, że Kanonierzy są drugą drużyną w Europie.A Real? Tym bardziej! Zespół, który po raz pierwszy od 5 czy 6 lat awansuje do ćwierćfinału LM drugim zespołem w Europie? Wolne żarty…
Ale my mówimy o tym, co jest teraz, a nie co działo się przez poprzednich 5, 6 czy 10 lat. A obecnie Real jest mocniejszy od Manchesteru. Prawdę mówiąc Arsenal w najwyższej formie też. No właśnie, w najwyższej formie… A to się niestety zdarza raptem w kilku meczach w sezonie.
Co Wy za glupoty tu wypisujecie?! Ci sa numer 2, tamci numer 7 w Europie. Numerem 2 w Europie jest w tym roku United i koniec kropka. Numerem 2 w Anglii jest Chelsea. A rozbrajajace jest tekst kolegi wyzej, ze Arsenal w najwyzszej formie jest lepszy od United. Skoro ta „najwyzsza” forme sa w stanie pokazac tak rzadko, ze starcza to na zaledwie 4 miejsce w Premiership to znaczy, ze sa slabi i tyle. Ze sa slabsi od City, od Chelsea i od United. Ta wypowiedz byla jak zywcem wyjeta z ust Wengera czlowieka zyjacego we wlasnym swiecie.A co do ewentualnej rywalizacji United z Realem, to nie uwazam trzeba zauwazyc ze Real w srodku pomocy ma zawodnikow i system gry bardzo podobny do Chelsea, a z takim United sobie radza w zestawieniu Giggs – Carrick co pokazal cwiercfinal LM. Niestety ale na Barce to Ci panowie sie nadaja, a zwlaszcza Giggs. Przeciw nim trzeba graczy agresywnych, walczacych o odbior jak Fletcher czy Anderson. Zobaczcie sobie na zachowanie Giggsa przy Xavim, w momencie jak ten podawal do Pedro. Fletch wg mnie nie pozwolilby Hiszpanowi na zagranie tej pilki.
Bzdura. Utd jako przeciwnik bardziej Barcelonie pasuje niz Real, ale to nie znaczy ze przegralby bezposredni mecz z Realem. MU brakuje sily defensywnej w srodkuboiska, w Madrycie maja tego pod dostatkiem. Ponad 3 tygodnie temu pisalem o tym u siebie, dla mnie zadnej niespodzianki wczoraj nie bylo. Mecz niezwykle przewidywalny, ale wspanialy.
Dokładnie taka sama refleksja mi się nasunęła po obejrzeniu tego meczu. MU po prostu nie istniał, a Real walczył, chociaż w rozrachunku przegrał. Ale zdecydowanie nr 2 to teraz Real, a nie MU.
Nie ma sensu tych spotkań porównywać. Z MU jest generalnie tak, że ja, jako fan tej drużyny od niepamiętnych czasów, zawsze miałem wrażenie, że jesteśmy generalnie słabsi, niż to się zwykło uważać – podobno wszyscy tak mają, nawet fani Barcy, ale w przypadku MU coś jest na rzeczy, skoro ostatnio nawet SAF zaczął mawiać, że skoro United jest takie wspaniałe i wybitne, to czemu właściwie tak rzadko wygrywa Ligę Mistrzów. Ale nie zmienia to faktu, że niczego nie wniesie w tym temacie porównywanie pojedynków Realu z Barcą. Owszem, tam zostały Barcelonie postawione warunki (ale też tylko niekiedy, właściwie chyba tylko raz, nikt mnie nie przekona, że np. mecz w LM na Santiago Bernabeu to była jakaś wyrównana walka, nie mówiąc już o pamiętnym 5:0), ale z drugiej strony w finale naprawdę grał jakiś strasznie dziwny Manchester, ja widziałem wszystkie mecze MU w tym sezonie i naprawdę ich nie poznawałem. Nie można w żadnym wypadku wyciągać wniosków na temat tej drużyny na podstawie tego meczu. To było duże zagranie va banque Fergusona, postawienie wszystkiego na jedną kartę (wyżej pisałem o całkowitym braku alternatyw, planów B itp.) – no i, niestety, karta okazała się błędna.
http://www.transfermarkt.co.uk/en/-hiddink-closer-to-chelsea-return/news/anzeigen_63992.htmlCiekawe czy to tylko plotka, czy jednak cos jest na rzeczy. Moim zdaniem najlepsze rozwiazanie dla Chelsea z mozliwych.
Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, gracze United przed finałem zostali namaszczeni jako „jedyna drużyna, która jest w stanie powstrzymać Barcelonę”, chociaż każdy, kto regularnie oglądał MU w tym sezonie, doskonale zdawał sobie sprawę z różnorodnych problemów zespołu i z tego, że grają z przeciwnikiem, który potrafi wszystkie słabe punkty bezlitośnie wykorzystać. Tytuł ten nadano drużynie chyba tylko ze względu na osobę sir Alexa i w tym momencie, czytając pomeczowe komentarze, można odnieść wrażenie, że Barcelona zmiotła z powierzchni ziemi jakąś rewelację sezonu, która pozostałych przeciwników odprawiła z kwitkiem w przedbiegach i tylko Leo Messi i spółka byli w stanie ich powstrzymać, jako – wiadomo – nadpiłkarze i w ogóle ludzie z innej galaktyki. Prawda jest jednak taka, że trzeba zejść z kosmosu na ziemię: sobotnie United zostałoby prawdopodobnie pokonane przez jeszcze kilka innych, klasowych drużyn i nie jest to żadną niespodzianką. MU w tym sezonie grało w kratkę, szczególnie słabo poza OT, z dużym bólem głowy w linii pomocy. Pomocnicy błyszczeli indywidualnie w różnych momentach sezonu, ale cała formacja nie może zostać zbyt dobrze oceniona w posezonowych podsumowaniach. W sobotni wieczór to pomoc zawiodła najbardziej – Giggs był widoczny tylko momentami, Carrick to nie jest piłkarz, od którego wymaga się popisywania się wielką kreatywnością i pomysłowością, Park się nabiegał na początku spotkania i potem słaniał się na nogach, a Valencia swój wkład w grę ofensywną zaznaczył jednym dośrodkowaniem, w dodatku niecelnym, co mogłoby być zbyt mało nawet na przeciętny mecz ligowy. Błędy defensywy? Skoro nie została odciążona przez graczy ofensywnych, to indywidualne błędy wisiały w powietrzu. Słaby Chicharito? To nie jest gracz od kreowania sobie okazji, jemu trzeba piłkę dostarczyć. Nie można mieć pretensji, że grając z dwoma obrońcami na plecach nie dawał rady przyjmować piłek kopniętych przez Carricka spod własnego pola karnego. Dla mnie, jako kibica MU, inny przebieg gry, niż sobotni, byłby sporą niespodzianką, a mecz oglądałam bez większych emocji (no może poza golem Rooneya), znając z góry jego zakończenie (przekonująca wygrana Barcelony), ale nie dlatego, że grali z „piłkarzami z playstation” i „drużyną nie z tej Ziemi”, „nie do pokonania”, tylko dlatego, że nie da się wygrać z klasowymi drużynami bez środka pola, a zwłaszcza z zespołem, który wypracowuje dominację nad przeciwnikiem poprzez zdobycie ogromnej przewagi w posiadaniu piłki. Nawet kontrataki trzeba mieć kim wyprowadzać. Może jakby Nani grał choćby od początku drugiej połowy, to byłaby szansa, że zaabsorbowałby obrońców w większym stopniu i parę razy szarpnął do przodu, ale nie ma co się łudzić, że zmieniłoby to bardzo przebieg gry. Jednak wszedł za późno i jeszcze miał na swoje nieszczęście udział przy straconej bramce.Tuż po zdobyciu przez United mistrzostwa, wiele osób zarzucało, że mistrz jest najsłabszy od lat. Wygranie PL i osiągnięcie finału LM uznano za spory sukces MU przy tym składzie, nie zapominając o kilku przysługach od największych ligowych rywali. Żeby było jasne – nie chcę deprecjonować wielkości Barcelony, to jest bardzo dobra drużyna, a w sobotni wieczór pokazali kawał rewelacyjnego futbolu, tylko trzeba zachować odpowiednie proporcje w tych hymnach pochwalnych. To nie jest tak, że drużyna z Manchesteru była jedyną, która mogła się przeciwstawić Barcelonie – nie mogła. Obawiam się, że w tym sezonie nie doszłaby do finału, gdyby w ćwierćfinale nie trafiła na znaną z krajowego podwórka Chelsea lub gdyby Inter docenił Schalke w swoim dwumeczu. Oczywiście przykro jest pisać w ten sposób o swojej drużynie osobie, która im kibicuje od wielu lat, ale tak to niestety wyglądało, a wszystkie artykuły o „starciu gigantów” to tylko chwyty marketingowe, mające podnieść temperaturę przed meczem. Gigant na Wembley był tylko jeden i było to jasne na długo przed 28 maja.
Jest dużo racji w tym, co piszesz. Radość z mistrzostwa Anglii, rozczarowanie sobotnim finałem przeplatane jest niepewnością, co do przyszłości wielu zawodników, szczególnie Paula Scholesa. Tak naprawdę nie da się obiektywnie ocenić ile wart jest tegoroczny tytuł. Pola do poprawy jest dużo, ale rywale, choćby takie City, nie śpią.Co do LM, ja przed finałem skrobnąłem coś takiego:”Różnica między starciem z 2009 roku a tym dzisiejszym jest zasadnicza. W pierwszej odsłonie finału marzeń, do gry przystępowała najbardziej przerażająca machina ofensywna w Europie, w drugim narożniku ciasno gardę trzymała angielska twierdza, nie do zdobycia przez przeszło 1000 minut w lidze, niepokonana przez dwa sezony w Champions League.Jeśli coś w tym obrazie się zmieniło to na pozór tylko w obozie mistrzów Anglii. Barcelona nadal śrubuje rekordy, ewoluuje w stronę piłkarskiego ideału, choć końcówkę sezonu mają obiektywnie słabszą, choć mecze z Realem ukazały pewne skazy na krysztale, choć obecnie mają więcej przeciwników niż wówczas, gdy Guardiola odkrywał dla świata swoje cudowne dziecko.Tym razem na United nie ciąży brzemię sprzed dwóch lat. Niedoceniane przez cały sezon, nawet po historycznym 19. mistrzostwie jest skazywane na pożarcie. Podczas gdy poprzednim razem mówiło się wprost o starciu dwóch skrajnie różnych filozofii gry, tym razem o sukcesie zadecydować może siła woli i poświęcenie wszystkich członków drużyny.”Tych ostatnich, kluczowych elementów w sobotę nie było w ilości wystarczającej, by zrekompensować braki kadrowe i spadek formy poszczególnych zawodników. Przez pierwsze 45 minut autentycznie wierzyłem, że jeśli dopisze nam szczęście, sami jesteśmy w stanie agresywnym, niezmordowanym pressingiem, oczywiście w granicach rozsądku, wyrwać Barcy to trofeum. Zresztą to ostatnie zdanie jest symptomatyczne. Później przyszło otrzeźwienie.Zgodzę się, że United miało takie samo szanse na pokonanie Barcy jak Real, twardo grająca Chelsea z Drogbą na szpicy czy Arsenal (gdyby finał rozegrano przed ich nagłym upadkiem psychicznym), jedyny zespół, który znalazł haka na Katalończyków w tegorocznej edycji.Może jednak wyolbrzymianie zarówno szans United, jak i, co od kilku lat nie dziwi, idealizowanie Barcelony „do porzygu”, stanowi pewną próbę rozruszania Ligi Mistrzów, która w tym sezonie była najzwyczajniej w świecie nudna. Zresztą to wynika z samej formuły rozrywek, które rok w rok rozstrzygają się pomiędzy wąskim gronem klubów.Dobrze, że jest rewelacyjne Porto, dobrze, że wraca Ajax. Wisła w Lidze Mistrzów zapewniła by nam emocje przynajmniej w rundzie jesiennej, którą tak często giganci przetupują.
Obejrzałem sobie drugi raz i spisałem myśli. Oto wynik:Rewatch parę kwestii mi zweryfikował. Przesadziłem ze słowami, że Barca była przerażona – nie, nie przerażona, ale rozkojarzona na pewno i to znacznie. Jak się to ogląda teraz, na spokojnie, to widać, czego zabrakło u nas: agresji. Zaczęliśmy ze zbyt dużym respektem i zbyt asekuracyjnie. Aż się chce krzyknąć: panowie, przyciśnijcież trochę! Nie przez 5, a przez 10 minut mieliśmy ich nieomal na talerzu, ale baliśmy się zaatakować mocniej – baliśmy się, że odpowiedzą nie wiadomo czym, bo przecież to ta Wielka Barcelona: a oni wtedy właśnie, przez tych 10 minut, nie byliby w stanie niczym odpowiedzieć. Weźmy Parka – owszem, doskonały w destrukcji, ale to nie był ten Park choćby z meczu z Chelsea. Widzę teraz sytuację z późniejszych minut – fantastyczna akcja bardzo dobrego Fabio, podanie, a Park stoi i się patrzy, choć normalnie byłby już pewnie z piłką w polu karnym.. nie mówiąc już o Valencii, który ewidentnie grał defensora, praktycznie nie zainteresowanego atakowaniem. Owszem, Barca powoli się rozkręcała, ale cóż takiego z tego wynikało, pierwsza groźna sytuacja (choć wyglądała na groźniejszą, niż faktycznie była, pozycja Pedro wcale nie taka łatwa do strzału – niemniej fatalnie spóźnił się tu Rio) to 15 minuta, pierwszy celny strzał to minuta 20.. no i gol, który po prostu nie powinien był paść, a wynikł prawdopodobnie z głęboko zakodowanego w naszych zawodnikach przeświadczenia, że „Pedro to ten najmniej groźny” – więc Evra patrzył na Messiego, gdy Pedro właśnie mu hyc! zza pleców. Inna sprawa – gdzie był wtedy Park?? Nie można zmuszać Evry do asekurowania środka, mecz z Liverpoolem pokazał, czym to się kończy! No i VDS, dlaczego spodziewał się, że Pedro uderzy w długi róg, skoro asekurował go tam bardzo dobrze (fakt, spóźniony, ale jednak) Vidić? Niby formalnie nie było widać jakiegoś wielkiego przestrachu, nie ustawialiśmy autobusów, Rooney wręcz zaskakująco mało angażował się w destrukcję (to też dziwne, chyba to on, wraz z Parkiem, powinni byli nękać Messiego, a nie Valencia..), a Hernandez, wiadomo, nie wracał, choć jak już raz wrócił, to z nawet niezłym efektem, niestety, nie zauważonym na ławce – ale wciąż wygląda to jakoś niemrawo, ospale, Evra ewidentnie bez rytmu meczowego, Giggs bał się jakiegokolwiek starcia (to o to chodziło, panie Stec, że wreszcie było u niego widać wiekowość?), o Parku już było itd. Natomiast, pomijając kilka groźnych błędów, których, jako się rzekło, być nie powinno, obrona wygląda rewelacyjnie, mnóstwo doskonałych przechwytów, także w wykonaniu Carricka, a strzały z dystansu nie stwarzały VDSowi żadnych problemów (każdy wie, że w Barcy z dystansu groźni są tylko Messi i Villa). No i nasz gol, genialna akcja Fabio, Carricka, Giggsa i Rooneya, z Hernandezem rewelacyjnie czyszczącym mu pole do strzału. Piłka krążyła jak między tyczkami. Nie dało się tak więcej? Na pewno się dało, było się tylko nie bać.. słowem, moim zdaniem pierwsza połowa była niezła, a mogła być znacznie lepsza.EDIT: tak sobie teraz myślę, że jeśli już Valencia miał grać taką rolę, to może faktycznie należało posadzić na ławce Chicharito i wpuścić Naniego? Formalnie na lewej, ale tak naprawdę biegającego z jednej połowy na drugą, zapewniając jakiś support z prawej strony dla wysuniętego wtedy Rooneya (skoro już ten i tak miał mieć mniej zadań defensywnych, niż to ostatnio było w zwyczaju..).51 minuta, gdy uratował nas VDS – Alves miał w polu karnym jakiś kilometr kwadratowy wolnej przestrzeni, no, kto zgadnie dlaczego? Taaak, właśnie tak, bo Evra asekurował środek! Boże..Bramka na 2:1 – Park ma gdzieś to, że tuż za nim stoi sobie spokojnie Messi i czeka na piłeczkę – a Evra asekuruje środek.. no i cóż, zaskoczenie, nie udało mu się zablokować strzału. Tak, to było nie do wygrania. Absolutnie.Koło 60 minuty zaczyna się coś dziać z naszej strony, Valencia wreszcie podchodzi wyżej i nawet trochę przykręcił Abidalem. Łezka się w oku zakręciła – Antonio, nareszcie! A cztery minuty później setka Barcy, po całkowitym zagapieniu się.. Evry, który był tak zajęty eee asekurowaniem środka, że zostawił Alvesowi kilometr kwadratowy, i tak dalej i tak dalej. Noż kurde! Parę minut potem, bardzo groźny strzał Xaviego, w wolną przestrzeń, którą asekurował sami-wiecie-kto. BTW Rooney z minuty na minutę gorszy, tak, jak zwykle jest wszędzie, tak teraz nigdzie go nie ma, piłka mu odskakuje jak, nie przymierzając, w RPA, wszyscy go wyprzedzają, no i gdzie są te jego długie podania? A może po prostu nie miał komu? Chwila zrywu i znowu gramy zwyczajnie źle. Gol Villi – o dziwo tutaj w głównej roli Nani, robiący za lewego obrońcę, który ma zatrzymywać Messiego (no co, ktoś przecież musi asekurować środek). Powiedzmy, że trochę się to Naniemu nie udało, no ale Hernandez pewnie też miałby problemy. Ale też strzał po prostu genialny, przy którym chce się powiedzieć: mogło spokojnie nie wpaść, niestety, akurat wpadło. Gol spowodował ponowny zryw naszych, ale jest już chyba zbyt nerwowo, patrz zagranie Carricka do Chicharito (nie, panie Okoński, Berbatow też by tego nie przyjął). Około 70 minuty Rooney wreszcie przypomniał sobie, że jest tu dość ważną postacią i miał parę fajnych wejść, w jednym był chyba nawet faulowany w dość dogodnym miejscu, niestety, sędzia wolnego nie odgwizdał. W tym czasie Barca się rozluźniła i wyraźnie stała się wrażliwsza na ciosy, znowu pojawiają się głupie błędy, niestety, Park nadal wykazywał najwyżej połowę normalnego zaangażowania i głównie bezcelowo biegał, a Valencii znów nikt nie próbował nawet uruchamiać (oczywiście, faktem jest też, że niemal wszystkie górne piłki zagrywane na środek zbierał Pique, dla mnie piłkarz meczu jeśli chodzi o Barcelonę). Mimo to cały czas mamy więcej z gry niż w pierwszej połowie, ale nie ma kto ukąsić, Giggs i Rooney coraz bardziej frustrują się własną niemocą. Od 80 minuty zaczęło to wyglądać jak wiele z naszych meczów ligowych w tym sezonie – rywal czekający na jakieś porządne ukąszenie z naszej strony i my, nie potrafiący wiele z tym zrobić. Po prostu schemat, jak z Evertonem, Rangers czy Wolverhampton (tak mi akurat przyszło na myśl, ale tego rodzaju gry było w tym sezonie mnóstwo, zwłaszcza na wyjazdach), mieliśmy nawet niecelny strzał Naniego (hehe).No i tyle. Może to schorzenie fanowskie, ale ja nie widziałem żadnej galaktyki, ja widziałem katastrofalne błędy w obronie, błędy w taktyce, których do końca meczu nikt nie próbował korygować (Valencia!!), oraz indywidualną niemoc poszczególnych naszych piłkarzy (Evra!! a także Park, Rooney, Giggs..). Ja wiem, że Barcelona jest de best, spoko, tylko że mnie interesuje głównie gra mojej drużyny, a w tej nie widziałem żadnego tego rodzaju „zła”, którego nie widziałbym już wcześniej. Na innych to w większości przypadków wystarczało (ale też i kilka razy nie), na Barcę nie wystarczyło. Ot i wszystko. Manchester United był w stanie grać kilka razy lepiej i wtedy może wygrałby ten mecz. Natomiast z taką formą, jak w sobotę w drugiej połowie, prawdopodobnie nie wygrałby (no, chyba, że na Old Trafford) z większością drużyn Premier League.Piłkarz meczu? Mam ochotę powiedzieć, że Scholes – znakomita zmiana, znów bezbłędny i emanujący spokojem, szkoda, że nie grał od pierwszej minuty, ale teraz to sobie można tak gadać. No i może nie czyściłby tak dobrze, jak miejscami Carrick. Może Vidić, który chyba niczego specjalnie nie zawalił. Znacznie mniejszy problem jest z flopem meczu – Evra, bez dwóch zdań.@Spokojnie: trochę się zgadzam, a trochę nie. Tę drużynę, jak wspomniałem wyżej, stać na wiele, wiele więcej, niż zaprezentowała w sobotę. Niestety, problemem jest to, że pokazywała to zbyt rzadko w tym sezonie..
I tak przy okazji, za wiele Barcy nie oglądam, więc specjalnie przyglądałem się tej słynnej tiki-tace (czy jak to się tam nazywa). Wygląda to banalnie prosto – zdecydowana większość podań piłkarzy Barcy idzie do tego kolegi z drużyny, którego właśnie mają przed sobą. Zaciekawiłem się, szczerze mówiąc, co jest w tym takiego trudnego do rozgryzienia dla trenerów ich przeciwników. Wiadomo przecież, że jeśli tak jest, to chodzi o grę bez piłki, którą Barca ma opanowaną do perfekcji. Nawet w tym artykule do Guardiana obrońcy z La Ligi radzili piłkarzom MU – baczcie na Messiego przede wszystkim wtedy, kiedy nie ma piłki, kiedy ją oddaje. Nietrudno się było zorientować oglądając finał, że nikt w MU o tej radzie nie słyszał. Jerzy Dudek w wywiadzie dla Wyborczej wyrażał swoje zaskoczenie faktem, że Manchester United był po prostu nieprzygotowany do tego meczu, nie wiedział, co Barca gra, w czym jest najgroźniejsza, jakie ma słabe punkty. No właśnie.
Z Barcelona jest troche tak jak z Messim – wiesz co zrobi, ale i tak go nie zatrzymasz, bo zrobi to za szybko i za dokladnie. Twierdzenie, ze Ferguson nie znal mocnych stron Barcelony, jest rownie prawdopodobne jak to, ze Mourinho i Pepe nie wiedzieli ze Alves lubi przysymulowac.
Wiadomo, że to taka konwencja – nikt na serio nie myśli, że MU nie przygotowywał się do tego meczu, problem w tym, że tych przygotowań nie bardzo było widać na boisku. Skoro wiesz, że Messiemu nie wolno dawać miejsca do rozpędzenia się, bo później nie da się już odebrać mu piłki, to dlaczego mu je dajesz? Itd.itp. Na Zonal Marking napisali, że MU miał za mało ludzi w środku, bo, po pierwsze, SAF ustawił 4-4-2, a, po drugie, nakazał Rooneyowi trzymać Busquetsa, przez co zredukował znacznie jego destrukcyjny potencjał. Dołóżmy do tego akurat gorszą dyspozycję Parka, tragiczną grę bez piłki Evry – i mamy sporą część odpowiedzi.
To, że było za mało ludzi w środku, jest dla mnie oczywiste. Jednak nawet gdyby SAF dołożył kogoś kosztem Hernandeza, a przygotowania trwały rok, i tak byliby dla Barcy łatwiejszym przeciwnikiem niż Real. W każdej konfiguracji mają za słaby środek.
No nie wiem, czy na pewno za słaby. Mi to wychodzi na bardzo słaby mecz – mnóstwo błędów zarówno indywidualnych, jak taktycznych. Coś też z siłowym przygotowaniem mi osobiście nie odpaliło. Park na serio wyglądał bardzo mizernie, a Ryan w ogóle nie miał ochoty na granie. Przydługa analiza powyżej jest bardzo bardzo celna.
Przez cały sezon mówiło się o tym, że pomoc w MU jest słaba, zwłaszcza na wyjazdach. Tym bardziej potrzebowała rekompensacji jakości przez ilość. SAF tłumaczy na oficjalnej, że wysłał Berbatowa na trybuny właśnie dlatego, iż pomoc uważał za kluczową i chciał mieć trzech pomocników na ławce. Jednocześnie jednak ustawił 4-4-2 i zredukował destrukcyjny potencjał Rooneya.. znaczy, ja się domyślam, dlaczego – bo plan był taki, że Manchester zaczyna dominacją i szybko strzela bramkę, a do tego celu SAF uznał, że potrzebuje Chicharito. Tyle, że w takim razie, w momencie, kiedy już było oczywiste, że ten plan nie wypalił (a stało się oczywiste jeszcze przed pierwszą bramką dla Barcy), należało zacząć go korygować, nie mówię już o jakichś zmianach przed przerwą, ale choćby o uwolnienie Rooneya (w tył) i Valencii (w przód). Tymczasem, jak wszyscy, ZM zauważa, że jedyną zmianą w przerwie było wymienienie pozycjami Giggsa i Parka, a pierwsza zmiana personalna była wymuszona (kontuzja Fabio – nawiasem mówiąc blog zauważa, jak często Rafael i Fabio musieli z tego powodu schodzić z boiska w tym sezonie, tymczasem SAF jakby o tym zapomniał, nie przewidział takiej możliwości, uznał, że nie potrzebuje bocznego obrońcy na ławce, który zajmowałby mu miejsce pomocnika, no bo skoro trzeba grać 4-4-2..).
Ale ja się zgadzam w większosci z tą analizą. Szkoda, że MU nie zagrało dobrze, nawet pomijając błędy Fergusona. Co nie zmienia mojej opinii, że zwycięstwo Barcelony w takiej formie nastąpiłoby niezależnie od tego, jak zaprezentowaliby się piłkarze United. 3v3 zamiast 2v3 w środku boiska mogłoby zmniejszyć rozmiary porażki, ale w zwycięstwo nijak nie dało się tego obrócić.
No ale z kolei ja się z tą opinią nie zgadzam. Nie widziałem żadnej niesamowitej formy, jeśli chodzi o Barcelonę – już z Arsenalem, moim zdaniem, zaprezentowała się znacznie lepiej. Nieprzypadkowo najgroźniejsze sytuacje, jakie stworzyła, to te z Alvesem w roli głównej, a o tym było wyżej.. większość piłek posyłanych przez Barcę w pole karne Vidić i Rio zbierali bądź blokowali dosłownie na stojąco (oczywiście, gdy akurat nie popełniali błędów i nie zawadzał im Evra). W obronie, owszem, panował Pique, ale już jego koledzy nie dorównywali mu poziomem i czuło się, że mocniejszy cios powaliłby ich na kolana. Cóż z tego, skoro np. Valencia dostał taką szansę.. chyba raz (i już po tym jednym razie było widać, że gdyby nie powrozy, jakimi związał go SAF – przecież nawet mina Antonio wyrażała frustrację piłkarza, któremu nie pozwolono grać – to Abidal pod koniec meczu mógłby już tylko błagać o litość, jak Ashley Cole) a reszta.. też już o tym było. Rooney dwa razy spróbował rajdu i dwa razy udało mu się bez większego wysiłku minąć dwóch piłkarzy Barcy – tyle, że raz nie miał komu oddać piłki, a za drugim razem był chyba faulowany (pewien nie jestem, bo nie było powtórki). Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że gdyby Manchester grał lepiej, to i Barca grałaby lepiej. Ale, po pierwsze, to jest tylko gdybanie, może tak, może nie, po drugie, w obronie raczej lepiej by nie grała, a po trzecie, nie mówimy o tej Barcy, która „mogłaby być” (a sam już widywałem lepszą Barcę), tylko o tej, która faktycznie była, czyli przede wszystkim wykorzystującej ewidentne słabości United.
> Nieprzypadkowo najgroźniejsze> sytuacje, jakie stworzyła, to te z Alvesem w roli głównejZdecydowanie musisz obejrzeć ten mecz jeszcze raz. > większość piłek posyłanych przez> Barcę w pole karne Vidić i Rio zbierali bądź blokowali> dosłownie na stojąco (oczywiście, gdy akurat nie> popełniali błędów i nie zawadzał im Evra).Znów wydaje mi się, że mówimy o jakimś innym meczu.> zawsze można> powiedzieć, że gdyby Manchester grał lepiej, to i Barca> grałaby lepiej.Dobra, powiedz to wyraźnie, bez owijki w bawełnę: czy jeśli United zagrałby tak, jak w ostatnim meczu z Chelsea, to Twoim zdaniem byłby w stanie wygrać ten mecz?
Czy jeśli Manchester zagrałby tak, jak z Chelsea, to byłby w stanie wygrać? Tak, moim zdaniem byłby w stanie – co, oczywiście, nie znaczy, że wygrałby na pewno 😉 Ale byłby w stanie, to na pewno.A mecz oglądałem wczoraj drugi raz, myślę, że dość uważnie (wiele sytuacji puszczałem sobie po kilka razy).
> Tak, moim zdaniem byłby w stanie – co,> oczywiście, nie znaczy, że wygrałby na pewno 😉 Ale byłby> w stanie, to na pewno.No to się nie zgodzimy. Moim zdaniem bez dwóch-trzech defensywnych pomocników nie da się ograć Barcelony. MU nie miał ani jednego.> A mecz oglądałem wczoraj drugi raz, myślę, że dość uważnie> (wiele sytuacji puszczałem sobie po kilka razy).To co Ty z tym Alvesem? Bramki strzelone przez wszystkich 3 napastników po asystach wszystkich 3 pomocników Barcelony, a Ty zapamiętaleś Alvesa? Owszem, robił swoje, ale w porównaniu ze swoimi najlepszymi występami wypadł jedynie poprawnie. Barcelona przede wszystkim robiła co chciała w środku, a w takiej sytuacji nie ma na świecie przeciwnika, którego nie ogra.
>To co Ty z tym Alvesem? Bramki strzelone przez wszystkich 3 napastników po asystach wszystkich 3 >pomocników Barcelony, a Ty zapamiętaleś Alvesa? Owszem, robił swoje, ale w porównaniu ze swoimi >najlepszymi występami wypadł jedynie poprawnie. Tyle, że wszystkie bramki dla Barcy padły w sytuacjach, które wcale tak groźnie nie wyglądały. To nie były momenty jak z Alvesem, który miał dwa razy pół pola karnego do swobodnej dyspozycji. Każda bramka Barcelony to błąd (i to spory) konkretnego zawodnika MU – przede wszystkim Evry, dwa razy także Parka, no i przy trzeciej można teoretycznie obwiniać Naniego, tyle, że on wykonywał nie swoje zadanie. >Barcelona przede wszystkim robiła co chciała w środku, a w takiej sytuacji nie ma na świecie >przeciwnika, którego nie ogra. A dlaczego robiła co chciała? Bo MU bez przerwy był, jak to się po angielsku mówi, outplayed liczbowo. Z Chelsea np. jeden Park stanowił równoznaczność dwóch pomocników – tak pracował. A w sobotę? Nie radził sobie nawet sam ze sobą. I nie chodzi tu o kwestie techniczne, bo tak Park, jak i Evra zanotowali co najmniej kilka znakomitych przechwytów, także na Messim, chodzi tu o to, że ich ustawianie się, gra bez piłki i marking były f-a-t-a-l-n-e (a Park na dodatek fizycznie był po prostu cieniem samego siebie).
Zapominasz o pewnej istotnej kwestii. Pomoc Barcelony nie tylko świetnie operowała piłką, ale (co jest bardzo często ignorowane lub niezauważane) również bardzo dużo biegała. Xavi przebiegł prawie 12 km-najwięcej w meczu, a Iniesta 10,5. Ile powinien Twoim zdaniem przebiec Park, żeby zniwelować ich przewagę, 15,18? Jeszcze o takich wynikach nie słyszałem. 3 defensywnych pomocników Realu(kiedy zawodnicy Barcy byli przemęczeni) orało po prostu boisko i to przynosiło skutek jeśli chodzi o utrudnienie gry w środku pola. Jednak żaden z pomocników MU nie zagra jak Xabi Alonso i wtedy Pepe-po prostu nie są w stanie wejść na taki poziom(w przypadku tego ostatniego-również poziom gry nieczystej). Prawda jest taka, że MU potrzebuje i kreatora i defensywnego pomocnika przed nowym sezonem.A co do gdybania, to stwierdzenie, że gdyby Valencia mógł grać bardziej ofensywnie, to Abidal prosiłby o litość, jest niczym innym jak gdybaniem. I to mocnym, bo Abi świetnie broni jeden na jeden(a przed operacją był po prostu nie do przejścia dla kogokolwiek).
W związku z tym, że ja się generalnie zgadzam z Tobą, zastanawiam się, w czym ewentualnie nastąpiła rozbieżność w naszych opiniach. Prawdopodobnie, gdybym dodała mój zagubiony akapit (tak się kończy pisanie postów w pracy w dokumencie Word, w celu stwarzania pozorów), stopień zgodności byłby większy. Mój przypadkowo niedoklejony akapit nawiązywał do słów sir Alexa, który stwierdził po meczu, że „Zostaliśmy zdeklasowani przez lepszy zespół, ale spodziewałem się, że sami zawodnicy pokażą się z lepszej strony” (nie czytałam tego w oryginale, więc nie wiem, czy dokładnie tak brzmiały jego słowa). I z tym się zgadzam, że tego pokazania się z lepszej strony kilku naszych graczy zabrakło, a gdyby drużyna zagrała tak, jak, powiedzmy, z Chelsea na OT, to oglądalibyśmy inny mecz. Drużynę na pewno stać było na o wiele więcej, ale za bardzo w kratkę wyglądał cały sezon, by nie przewidywać, że istnieje prawdopodobieństwo, iż w sobotę możemy mieć tę gorszą stronę kratki. Poza tym, w mojej wypowiedzi użyłam stwierdzenia „sobotnie United” i chodziło mi właśnie o to, że z taką grą, jak w sobotę, to nie tylko „kosmiczna Barcelona” i „piłkarz z playstation” by nas pokonali, ale kilka innych solidnych, klasowych drużyn. W tym sezonie MU miało swoje problemy, a grę na najbardziej optymalnym poziomie pokazywali zbyt rzadko, żeby przed finałem uznawać ich za „jedyną drużynę, która jest w stanie powstrzymać Messiego”. Stąd też nie bardzo rozumiem te wszystkie pofinałowe pozaziemskie narracje, galaktyki, planetoidy i nie wiadomo, co jeszcze. Mój szef stwierdził, że „jak on pamięta MU, to była bardzo dobra drużyna, a jednak ta Barcelona im pokazała”. Tylko, że ostatnim razem widział ich chyba dwa sezony temu, bo meczu rezerw z Schalke nie liczę. I to jest właśnie problem z rzetelną oceną tego meczu przez wiele osób – ci, który nie widzieli United w tym sezonie, twierdzą, że skoro nawet Manchester United nie dał rady, to już nikt nie da rady Barcelonie przez najbliższych kilka lat. Tak przy okazji – świetna analiza. Podczas czytania większości pomeczowych podsumowań miałam chwilami wrażenie, że oglądałam inny mecz, a tu proszę, ktoś w końcu zauważył, że United grali źle i kilku piłkarzy ewidentnie się nie popisało. Ja też skupiałam się przede wszystkim na naszych, więc nie zauważyłam nawet, jak bardzo „jeden piłkarz zdominował ważny mecz” (to o Messim) i też uważam, że nic z tego, co złego stało się w sobotę, nie było żadną nowością w tym sezonie.
Xavi Xavi i jeszcze raz Xavi…. Messi robił swoje, ale zdecydowanie mózgiem tej machiny jest właśnie Xavi.
To nie moje słowa, to z któregoś z pomeczowych podsumowań 🙂
Wiem wiem, jest och teraz mnóstwo. Wczoraj w nsport Pol przez godzinę się kłócił z innymi o przegraną i grę MU
Na 101 Great Goals pojawił się filmik analizujący kilka sytuacji z meczu http://www.101greatgoals.com/video-a-tactical-breakdown-of-barcelona-3-manchester-united-1/95141/. Widać na nim, jak MU permanentnie brakuje tego jednego piłkarza więcej w środku i po jakich prostych błędach traci bramki. Jest tam też jeden moment, kiedy Fabio ten cały pressing Barcy blisko pola karnego zlikwidował niemal sam, jednym odważnym wyjściem z piłką – ale nie miał jej potem komu oddać.. Szkoda, że nie ma analizy bramki Rooneya: wysoki pressing, odzyskanie piłki, kilka szybkich podań i obrona Barcy nie wie, co się w ogóle stało. Kto wie, może to właśnie łatwość, z jaką zdobyliśmy tego gola, zmyliła SAFa? Może uznał, że skoro udało się strzelić w taki sposób, to nie trzeba nic zmieniać?
Na tym filmiku widać też, że nawet 3v3 w środku na nic się nie zda, jeśli składa się ona z Carricka, Giggsa i Valencii. Zgodzę się, że MU miał szanse to wygrać, gdyby miał w składzie Pepe i Lassa Diarrę.
Z Valencią to był po prostu błąd, piszę to od początku. Carrick radził sobie z początku całkiem dobrze, ale permanentnie brakowało mu wsparcia. Giggs i Park byli totalnie zagubieni i bez formy, tylko że właśnie dlatego to nie była normalna sytuacja. Nie było żadnego wsparcia ze strony Rooneya, a przecież on w tym sezonie wielokrotnie odgrywał rolę DM-a. No i Evra.. mnie było go czasem wręcz żal, na jego miejscu po pierwszej bramce chyba bym się popłakał z bezsilnej wściekłości: „k**** mać, obydwu miałem pilnować??! ja jestem LEWYM obrońcą!!” (identyczne miałem wrażenie w meczu z Liverpoolem na Anfield – ale tam można to było jeszcze tłumaczyć kontuzją Vidica i fatalną postawą Browna).
Przepraszam, nie kontuzją Vidica, tylko, oczywiście, jego czerwoną kartką z Chelsea.
Nigdy nie dojdziemy do porozumienia, jeśli barcelońskie baty United będziesz porównywał do meczów z CFC, czy LFC – nie te buty. Powtarzam: gdyby Giggs, Park, Carrick, Evra, Valencia i Vidić byli w życiowej dyspozycji (zresztą moim zdaniem wszyscy oni byli w formie), to i tak BRAK DEFENSYWNYCH POMOCNIKÓW powoduje, że nie mieliby z Barceloną większych szans.
>Nigdy nie dojdziemy do porozumienia, jeśli barcelońskie baty United będziesz porównywał do meczów z >CFC, czy LFC – nie te buty. Powtarzam: gdyby Giggs, Park, Carrick, Evra, Valencia i Vidić byli w >życiowej dyspozycji (zresztą moim zdaniem wszyscy oni byli w formie), to i tak BRAK >DEFENSYWNYCH POMOCNIKÓW powoduje, że nie mieliby z Barceloną większych szans. Nic na to nie poradzę, że takie porównania cisną się na usta każdemu, kto oglądał MU w tym sezonie regularnie. Przecież ja wiem, jak wygląda Park, kiedy jest w formie, więc wiem, że w sobotę tak nie wyglądał. To samo się tyczy Evry. Na dodatek wiem, dlaczego Evra zawalił właściwie wszystkie bramki dla Barcy, bo też już to kiedyś widziałem. Valencia może i nawet był w formie, ale nie da się tego stwierdzić, bo „swoje” grał w tym meczu najwyżej minutę, przez resztę czasu mając za zadanie faulować Messiego. I tak dalej, i tak dalej. A przecież pomimo wszystkich słabości United, o których się tu rozpisuję, przez 20 pierwszych minut meczu Barcelona nie oddała celnego strzału na bramkę MU, a przez pierwszych 15 minut nie potrafiła nawet zbliżyć się do bramki VDS-a. Czy tak wygląda mecz, w którym przeciwnik Barcelony „nie ma większych szans”? Gdyby Evra i Park byli w normalnej dyspozycji, Rooney miał więcej swobody, a nie więcej problemów z przyjęciem piłki (matko, Wayne, poćwiczże to trochę), Valencia nie był przyszpilony z tyłu (to chyba wymagałoby 4-5-1, albo więcej wiary w znakomitego Fabio), gdyby Giggs nie unikał starć, gdyby Nani wyszedł w pierwszym składzie, gdyby SAF szybciej zareagował, albo wręcz w ogóle jakkolwiek reagował na rozwój wydarzeń na boisku.. to może, oczywiście, MU też by przegrał, kto to wie. Ale tylko może. Ja w tym meczu nie widziałem niczego, co w każdych okolicznościach „musiało” się stać.
Dziamowi chodzi bardziej o to ze obecnie Barcelona ma najlepszych pilarzy i najlepszy system do gry w ataku pozycyjnym, do gry pilka i z tym sie absolutnie zgadzam. I najpierw trzeba im przede wszystkim przeszkodzic i wybic takie granie z glowy i dopiero wtedy myslec o wygranej. MU w takim skladzie potrafi bardzo dobrze grac pilka i atakowac, ale Barcelona jednak robi to lepiej. Z taka kadra jaka ma obecnie MU ciezko by bylo ulozyc zespol pod Barcelone. Musialby grac Owen Hargreaves z forma z sezonu 2008/2009 albo jeszcze lepiej – Roy Keane z sezonu 1998/99 😀
>Dziamowi chodzi bardziej o to ze obecnie Barcelona ma najlepszych pilarzy i najlepszy system do gry w >ataku pozycyjnym, do gry pilka i z tym sie absolutnie zgadzam. I najpierw trzeba im przede wszystkim >przeszkodzic i wybic takie granie z glowy i dopiero wtedy myslec o wygranej. MU w takim skladzie >potrafi bardzo dobrze grac pilka i atakowac, ale Barcelona jednak robi to lepiej. >Z taka kadra jaka ma obecnie MU ciezko by bylo ulozyc zespol pod Barcelone. Musialby grac Owen >Hargreaves z forma z sezonu 2008/2009 albo jeszcze lepiej – Roy Keane z sezonu 1998/99 :DAle ja rozumiem, o co wam chodzi. I zgodziłbym się z wami, gdyby sobotni mecz tak właśnie wyglądał, jak mówicie: gdybym widział, że MU stara się na maksa, wszyscy są w doskonałej formie i robią co mogą, tylko po prostu, z powodu braków kadrowych, nie są w stanie nic na Barcę poradzić. Tylko, że sobotni mecz tak nie wyglądał. No nic na to nie poradzę, nie wyglądał tak, przynajmniej dla mnie. Jak teraz czytam kibiców Barcy, piszących np. że „Park biegał jak szalony”, to mogę tylko zapytać, czy wy w ogóle widzieliście kiedyś, co on naprawdę potrafi? Z pierwszym akapitem też nie wiem, czy się zgodzić. Nie wiem, czy komukolwiek od paru lat udało się wybić Barcelonie jej sposób gry z głowy i nie wiem, czy właśnie w taki sposób wygrywali z nią ci, którzy z nią wygrywali. Rafał Stec, który teraz pisze o tym, w jaki to kosmiczny sposób Barca dominowała itp. jeszcze parę miesięcy temu pisał, że skończyły się w futbolu czasy, w których przez „dominację” rozumiało się czystą statystykę posiadania piłki. Mało tego, jeszcze w komentarzu pomeczowym twierdził, że aby wygrać z Barcą, trzeba „zaakceptować swoją słabość” – czyli pozwolić im robić to, w czym i tak nie da się im przeszkodzić, pozwolić im dominować, a zwycięstwo wydzierać innymi sposobami. Wszędzie powtarzają się opinie o tym, jak niezwykle łatwo Barca dochodziła do sytuacji bramkowych. Dobrze, Barca niekiedy dochodziła (głównie w drugiej połowie), ale to dlatego, że Manchester popełniał głupie błędy (sporo o tym już napisałem). Kiedy ich nie popełniał, Barca rozgrywała sobie piłkę w środku (za łatwo, to prawda, o tym też już było), a potem wszystko czyścili bez szczególnych problemów Vidić i Rio. I to wszystko, jak też przyznają kibice Barcy, bez żadnych groźnych fauli czy gry nie fair. Tak samo też przyznają (gdy pominiemy te wszystkie rozpływania się nad „galaktycznością”), że wystawianie jedynie dwóch pomocników w środku było „samobójstwem”. Najdalej w przerwie należało to naprawić. Było jasne, że Chicharito raczej już nie strzeli, więc plan nie wypalił i Meksykanin powinien zrobić miejsce dla dodatkowego pomocnika, było ich trzech na ławce! Na co liczył SAF? Że Park jednak się obudzi i zacznie grać za dwóch? Ja nie mówię, że wtedy MU by wygrał, skąd ktoś to może wiedzieć. Ale przecież nikt chyba nie zaprzeczy, że ze strony MU można było zrobić więcej.
Widziałem około 20 meczów MU w tym sezonie, w tym wszystkie ważne i wszystkie z trudniejszymi przeciwnikami. Teoretyzujesz coś o tym, jak MU wyglądałoby w formie, a zupełnie nie odnosisz się do tego, skąd MU miałoby wziąć piłkę, skoro cały czas ma ją Barcelona. Na argumenty, że bez defensywnych pomocników nie rozbijesz trójkątów tworzonych przez Messiego, Xaviego i Iniestę, odpowiadasz coś w stylu „ale gdyby Valencia to, Park tamto, a jeszcze jakby Rooney siamto”. Rozumiesz już, czemu nie dojdziemy do porozumienia?
Znowu oglądam ten filmik. Sytuacja sprzed pierwszego strzału Villi – Barca ledwie przekroczyła linię środkową, a Rooney już stracił wszelkie zainteresowanie wspomaganiem kolegów w destrukcji. Chodzi i się gapi. Dobrze, że nie usiadł. I ktoś się jeszcze dziwi, że Barca nie miała problemów z tworzeniem mini-przewag liczebnych? Tylko, że to po prostu nie jest podobne do tego, co MU i Rooney grał wcześniej.. nie miał sił? SAF coś mu nagadał? Nie wiem. Ale to nie było normalne. Zresztą ok, astrologów (czyli tych, którzy głoszą, że odpowiedzi na pytanie, dlaczego Barca wygrała, trzeba szukać w gwiazdach) pewnie i tak nic nie przekona. Może już wystarczy analizowania, i tak niczego to nie zmieni. Z faktami podstawowymi ja się i tak zgadzam – Barca była lepsza, wygrała zasłużenie. A to, dlaczego tak się stało, to już inna sprawa. Miejmy nadzieję, że SAF wyciągnie z tego wnioski. Za rok może będzie lepiej.
To, że MU brakowało siły w środku, to wszyscy wiedzą i wszyscy piszą. Ja mogę powiedzieć tylko, jak ja to rozumiem – SAF uznał, że może wyjść 4-4-2, bo zamierza przycisnąć Barcę na początku, zanim się rozkręci, strzelić gola (albo i dwa) itd. Stąd, zamiast wzmacniać środek, wystawił Chicharito i odebrał Rooneyowi zadania defensywne. Tak, to prawda! Tylko że to NIE WYSZŁO. A skoro nie wyszło, to należało, zanim stanie się tragedia (do przerwy było 1:1, więc, jak na sytuację, w której plan na mecz nie wyszedł, dobry wynik i żadnej tragedii – ale zarazem Barca zdążyła wysłać pod adresem MU kilka poważnych ostrzeżeń) to naprawić. Ale SAF tego nie naprawił. Mógł wejść Scholes, który jako żywo jest DM-em, na dodatek piłkarze Barcy czuli przed nim spory respekt. Mógł uwolnić się od „szklanej pułapki” w środku boiska Rooney. Przecież podobno SAF szykował się nawet na 3-4-3 w sytuacji awaryjnej! Tymczasem jaka była odpowiedź na kontuzję Fabio? Cofnięcie Valencii do obrony (właśnie wtedy, kiedy zaczynał się rozkręcać), czyli de facto rozbrojenie jednego z najgroźniejszych dział Manchesteru i to w momencie, gdy przegrywało się 2:1 i trzeba było odrabiać straty. Ale o tym można pisać i pisać, niczego to już nie zmieni. A ja też już nie zamierzam nikogo przekonywać.
Wystarczy, że napisałeś, ze Rooney nie interesował się defesywą. Nie mamy o czym gadać, oglądamy inne mecze.
Ja tego nie piszę z głowy – obejrzałem ten filmik i opisałem sytuację, którą tam widać i nie była to jedyna taka sytuacja. Jeśli chcesz, sam możesz ją obejrzeć. Nie wiem, o jakim meczu ty piszesz, ja piszę o sobotnim finale.
Sorry, ale dopiero przeczytałem Twój przedługi wywód wyżej. Napiszę tylko, że kompletnie się nie zgadzam co do znaczenia indywidualnej postawy kogokolwiek w MU. Błąd – taktyczny – popełnił Ferguson, reszta robiła co mogła i tak grając mogliby ograć w Anglii każdego. Jeżeli chcesz mi coś jeszcze odpisać, to albo niech to będzie jakaś recepta na środek pola Barcelony – inna niż dołożenie Fletchera/Andersona, albo sobie daruj, bo innych pytań nie mam.
Eee, sorry, ale jeżeli najpierw piszesz, że United nie poradzili sobie z powodu braku DM-ów, a potem, że chcesz recepty innej niż dołożenie kogoś (na przykład DM-a, czego może nie zauważyłeś) to ja już nie rozumiem, o co ci chodzi. Poświęcam sporo czasu na pisanie o błędach taktycznych, ale nie przeszkadza mi to zauważyć, że kilku piłkarzy MU nie było w tym meczu sobą. Zresztą także SAF, kiedy już złożył odpowiednie hołdy genialności Barcelony, też przyznał, że od niektórych zawodników oczekiwał więcej.
’The manager said when #Barca had the ball I had to get close to Busquets. He then said I should get forward more.’
Dzisiaj do Van der Sara dołaczył Paul Scholes 🙁 Dzieki Paul za te prawie 20 lat gry dla MU.
http://www.telegraph.co.uk/sport/football/teams/manchester-united/8547151/Manchester-United-midfielder-Paul-Scholes-retires-but-stays-at-Old-Trafford-on-coaching-staff.htmlTak jak już czytałem miesiąc temu, przed SAF kolejne wielkie wyzwanie. Olbrzymie wietrzenie szatni i zmiana składu, odmłodzenie i poskładanie tego wszystkiego w spójną całość. Tym razem, podobno, ma w końcu mieć kasę na zakupy, więc ciekawe co będzie. Liczę na to, że żadnych gwiazd nie będzie brał za 5 dych, bo nie o to w tym chodzi. Sezon 2011 będzie pasjonujący, to pewne.
Jeśli będzie Pan brał sie za Scholsey, to proszę nie cytować H.Wintera jakoby Paul byl fanem Oldham. On sam wypowiedział się juz na ten temat 🙂
Według najnowszych badań amerykańskich astronomów i astrofizyków – w 2036 w Ziemię uderzy meteoryt, co może spowodować koniec świata. Więcej informacji http://vsevidno.com/koniecswiata/koniec-swiata-2036.html