Jeśli po zakończonym dopiero co meczu MC ze Swansea odczuwam potrzebę dopisania post scriptum do wczorajszego tekstu, to dlatego, że pierwsza kolejka Premier League okazała się kolejką powitań. I tak:
Z angielską ekstraklasą przywitał się Andre Villas-Boas, który ni stąd, ni zowąd skrytykował piłkarzy Stoke, rozpychających się ponoć i przytrzymujących za koszulki jego podopiecznych podczas starć w obu polach karnych. Szczerze mnie dziwi ta wypowiedź, bo akurat Luiz czy Terry potrafią grać równie ostro co Woodgate czy Shawcross i myślałem, że portugalski menedżer jest tego świadom. Jeśli kierujesz klubem Premier League, nie możesz się skarżyć na to, że czasami pada.
Z angielską ekstraklasą przywitał się David de Gea, który dowiedział się już, że na taryfę ulgową ze strony sędziów nie ma co liczyć (podczas starć w polu karnym, zwłaszcza z udziałem bramkarzy, pozwalają oni na zdecydowanie więcej niż w innych krajach kontynentu), oraz że stanie między słupkami Manchesteru United wymaga nie tyle nawet talentu, techniki czy refleksu, ale przede wszystkim koncentracji. Pozostajesz, bracie, bezrobotny przez niemal cały mecz i musisz obronić ten jeden-jedyny strzał – byleś go obronił, bo jeśli nie, media cię zniszczą. W przypadku de Gei właśnie zaczęły.
Z angielską ekstraklasą przywitał się Gervinho. Miał wiele udanych akcji oboma skrzydłami, ale skończył z czerwoną kartką i przez trzy mecze (w tym z MU i Liverpoolem) nie będzie mógł wystąpić. Koledzy nie powiedzieli mu, że akurat z Bartonem lepiej nie zadzierać?
Z angielską ekstraklasą przywitał się Kun Aguero: szczęśliwie w dniu, który miało naznaczyć odejście Fabregasa. Umarł król, niech żyje król. Ależ to był debiut: pół godziny gry, celny strzał już przy pierwszym kontakcie z piłką, a potem dwa gole (ten drugi bajeczny…) i asysta. Podobno facet nie przepracował solidnie okresu przygotowawczego i nie jest jeszcze w pełni formy.
Z angielską ekstraklasą przywitały się Queens Park Rangers i Swansea. W obu przypadkach długo wyglądało na to, że przywitanie może być udane: w meczu z Boltonem QPR początkowo miało przewagę i rozbił je dopiero gol do szatni. Swansea broniła się dłużej, a w ciągu pierwszych 20 minut spotkania z MC wręcz zachwycała umiejętnością gry piłką. Beniaminek wymieniający kilkanaście krótkich podań na połowie trzeciej drużyny kraju, w dodatku na jej stadionie – patrząc na to zaczynaliśmy rozumieć, dlaczego Swansea do niedawna nazywano Barceloną Championship… Statystyki brzmią wręcz niewiarygodnie: w sumie tych podań było 486, najwięcej ze wszystkich drużyn Premier League w ten weekend i o 144 więcej niż MC. Co nie zmienia faktu, że i w przypadku QPR, i w przypadku Swansea powitanie okazało się bolesne. Z angielską ekstraklasą przywitał się Michael Vorm: wpuścił cztery gole, ale gdyby nie on… Hm, a może Alex Ferguson sprowadził nie tego bramkarza?
Kun to potencjalnie najlepszy pilkarz PL, zobaczymy czy da rade 🙂
Aguero zagrał fantastycznie. co bedzie jesli tevez zostanie w city? przy ustawieniu 4-2-3-1 preferowanym przez manciniego nie bedzie miejsca dla dwóch tak znakomitych napastników. i znowu zacznie sie narzekanie teveza i rozbijanie atmosfery w szatni-tak wiec nalezy miec nadzieje,ze inter po sprzedazy eto’o pozyska krnabrnego teveza.
mariano, zacznie się narzekanie teveza – a czy w jakimkolwiek momencie ono rzeczywiście się zakończyło??? chciwy bastard i tyle można powiedzieć o gościu, nie umniejszając oczywiście umiejętności grania w piłę
W żadnych wypadku nie chcę się czepiać, ale jeśli juz mówimy o statystykach, to nawięcej podań w ten weekend miał Arsenal – 608 (dane z Guardiana).
Podawałem za StatsZone. Może mówimy o podaniach celnych? Nie upieram się oczywiście.
Cholera koleś ze słabej ligi hiszpańskiej a dał radę w 1 meczu. Jak on się zdołał tak szybko zaadoptować hehe ?
@hazz2No, szczegolnie de Gea pokazuje, ze nie ma zadnej roznicy miedzy Anglia a Hiszpania. MU stracil 3 gole a on popelnil 3 bledy i 4 razy zostal przepchniety w powietrzu. Czterdziestoletniego Van Der Saara przepchnieto w powietrznym pojedynku ostatnio gdzies z 3 lata temu. Swansea gra futbol bardziej hiszpanski niz angielski, zobaczymy jak Kun zagra z kims innym niz beniaminek, ktory chce grac otwarta pilke nawet z najwiekszymi, co sie chwali ale skazuje ich na porazki.
Z de Geą jest ten problem,że to bramkarz który stosunkowo niedawno grał tylko w rezerwach Atletico(do jesieni 2009) i miał być ewentualnym zmiennikiem sprowadzonego jako pierwszy bramkarz za bodaj 7-8 mln euro Sergio Asenjo(szansę w bramce 1 drużyny dostał po kontuzjach dwóch pierwszych bramkarzy i późniejszych sporych błędach Asenjo którą wykorzystał i nie oddał miejsca już), 7 listopada tego roku skończy 21 lat,kosztował wielkie pieniądze(jak na bramkarza),nie mówi po angielsku i trafił do absolutnie topowego klubu oraz ligi świata gdzie ma z marszu być świetny.Potencjał ma wielki,ale ktoś taki w zupełnie nowym otoczeniu po prostu będzie musiał mieć czas na dostosowanie z czym wiążą się błędy,pomyłki…czego właśnie w oczekiwaniach wszystkich być nie może.Van der Saar po nieudanej grze w Juventusie także był już na równi pochyłej i wielu wieszczyło,że się skończył,ale trafił na Fulham w którym się odbudował i potem wrócił na szczyt w UnitedA Aguero ma wszystko aby być czołowym zawodnikiem ligi:jest dość niski a jednocześnie bardzo dobrze zbudowany,fantastycznie trzyma się na nogach,bardzo trudno go przewrócić,świetny technicznie,grający bardzo zespołowo a przy tym z instynktem snajpera.Do tego mimo 23 lat posiada bogate doświadczenie
uważam, że de gei trzeba dać z pół roku na adaptację – chłopak nie nauczy się wszystkich różnic kulturowych w 3 tygodnie. ma do opanowania praktycznie wszystko – od języka począwszy, poprzez sposób życia na co dzień i pogody, aż po zupełnie inny sposób gry w piłkę.sęk w tym, że w pół roku podczas, którego de gea będzie się przystosowywał, united może stracić sporo punktów, które przy tak wyrównanej konkurencji w tym roku, mogą być wyjątkowo ciężkie do odrobienia.jednak gdy myślę o de gei, automatycznie do głowy przychodzi mi david silva – pierwsze pół roku miał fatalne wprost, drugie znakomite i teraz jest wręcz jednym z najlepszych piłkarzy w lidze.
Hansen napisał coś dość podobnego – może nie o różnicy i kulturowości, ale o braku czasu. Bo kalendarz dla De Gei jest mało że niezbyt litościwy (za chwilę Tottenham i Arsenal, już w V kolejce Chelsea) to jeszcze do tego wypadli z obrony Vidic i Ferdinand. Oj będzie się musiał szybko chłopak uczyć….. Co ciekawe, sprawdziłem jeszcze wczoraj jego wzrost i wagę. Wcale nie jest takie chucherko, na jakie wygląda – aż zdziwiony byłem :-)))
W tym tkwi właśnie drobny paradoks i problem z gatunku błędnych kół. Żeby De Gea zaczął grać tak, jak się od niego oczekuje, potrzebuje on czasu, ogrania się, częstych występów, przyzwyczajenia się do ligi, i tak dalej. Przesunięcie go do rezerw czy posadzenie na ławce spowolni proces jego rozwoju, gdyż ten typ błędów, które popełnia, może wyeliminować najskuteczniej poprzez regularną grę, uczenie się na tym, co nie wyszło wcześniej, radzenie sobie z presją, nawiązanie doskonałej komunikacji z obroną, a nawet przez czytanie narzekań dziennikarzy na swój własny temat, by się przyzwyczaić do tego, jak łatwo można popaść w niełaskę i spiralę wygórowanych oczekiwań (wystarczy kosztować 20 mln i przyjść do MU po VDS ;)). Jednocześnie, jak powiedziałeś, na tej nauce cały zespół może zbyt dużo stracić, zakładając nawet optymistycznie, że wystarczy mu na to wszystko pół roku, choć moim zdaniem może to także trwać dłużej (młody chłopak, obcy kraj, inny styl gry, nieznajomość języka, chyba też pewne cechy jego osobowości), a SAF się z tym (mam nadzieję) liczył. Bramkarz jest trochę jak saper, gdy się pomyli to już w większości przypadków oznacza to utratę bramki, stąd też trudniej mu się zaadaptować, gdy ma trudności, niż piłkarzowi z pola. Co w takim razie powinien zrobić SAF – trzymać DDG na boisku za cenę kilku niefortunnie straconych bramek (i punktów) z nadzieją, że najgorsze szybko będzie za nim, czy wybrać wariant teoretycznie bezpieczniejszy i posadzić niepewnego golkipera na ławce? Pewnie coś pośrodku – z jednej strony dawać grać, póki jego błędy, oby coraz rzadsze i mniej spektakularne, będą kończyły się tak, jak wczoraj, czyli tym, że koledzy z ofensywy strzelą jedną bramkę więcej, niż on puści (inna sprawa, że kolega Nani mógł strzelić te dwie i wtedy nie byłoby komentarzy, że przez jego błąd o mało nie zremisowali), ale jeśli bezpośrednio przez niego faktycznie zostaną stracone punkty, to przez jakiś czas będzie się on zapewne zapoznawał ze specyfiką ligi z ławki rezerwowych.
trafiłaś w samo sedno problemu, oczywiście jest bardzo proste rozwiązanie tego problemu – przynajmniej teoretyczne – a zwie się ono 'wypożyczenie’. jednak jak (daleko nie szukając) przypadek np. takiego fostera czy carsona pokazał, niekoniecznie świetna gra na wypożyczeniu owocuje świetną grą w wielkim klubie…
No właśnie. Do tego David wygląda bardziej na takiego, co to go raczej trzeba wziąć pod swoje skrzydła i troskliwie pielęgnować, niż stresować kolejną zmianą miejsca i rzuceniem na głęboką wodę do walki o pierwszy skład, powiedzmy, zespołu Championship (oczywiście przesadzam, ale aż strach pomyśleć, co by tam się z nim czasem działo przy stałych fragmentach…).No nic, ja jestem dobrej myśli i wierzę w chłopaka, ale słowo „cierpliwość” to chyba poodmieniamy przez wszystkie przypadki w najbliższym czasie 😉
Silva, Toure też przyszli ze slabej ligi hiszpańskiej i co ? Bez tych dwóch druga linia City nie istnieje bo taki Barry czy inny Milner to drewna nie do porąbania. Proponuje przeczytać felieton Wołowskiego z interii. Poziom zaślepienia świetnym zresztą produktem jakim jest PL pozostaje u wielu na wysokim poziomie.
Ostatnim piłkarzem, który zadebiutował w Premier League dwoma golami był…Mido.Z zachwytami więc lepiej poczekać.
Zawsze warto czekać, zwłaszcza z zachwytami. Ale Kun to jednak ciut inny rozmiar kapelusza niż Mido. On już wielokrotnie udowadniał swoją wartość, od lat prezentuje duże umiejętności, więc nie ma obaw, że debiut był jego pojedynczym błyskiem i jaskółką, co to nie czyni wiosny. Pewnie, wcale nie musi się sprawdzić. Ale wierzyć warto. 🙂 Za to Vorm zachwycił. Pewnie, nie można się podpalać, ale jego pierwszy występ w PL był imponujący. Choć nie powiedziałbym, że to on a nie DeGea powinien trafić do ekipy diabłów. Z Hiszpana będzie jeszcze pociecha. Nie chce mi się wierzyć, że za cztery mecze wciąż będzie przepychany przez obrońców jak w ostatnim spotkaniu. Ale na miejscu najbliższych rywali nie szczędziłbym wrzutek – przy nieobecnych Rio i Nemanji, przy diabelnie niepewnym bramkarzu MU może stracić dużo goli jeśli ktoś zechce wykorzystać ich chwilowe słabości.
Oczywiście, w pełni się zgadzam. Kun to klasa światowa, więc droga kariery, którą podążył Mido mu nie grozi. Chodziło mi jedynie o pokazanie, że rozdawanie tytułów króla strzelców, a także mistrzostwa po pierwszym meczu jest zdecydowanie zbyt pochopne. Tym bardziej po meczu z 'naiwnym’ beniaminkiem.Inna sprawa, że wg mnie zakup Aguero to świetny ruch klubu z Eastlands. To jest naprawdę ktoś, kto jest wartością dodaną znacznie zwiększającą wartość drużyny, W ciągu sezonu stanie się pewnie jednym z 5 najlepszych graczy ligi.
Jasne, Twoje intencje zrozumiałem i w pełni się zgadzam z Twoją przestrogą. Nie ma co wpadać w euforię, choć nadzieje można z Kunem wiązać. Jego transfer może być lekiem na niektóre bóle MC. Jeśli Mancini pozbędzie się Teveza, znacząco oczyści atmosferę w szatni. Pierwsze słowa Aguerro wydają mi się nieprzypadkowe: że mu klimat nie przeszkadza i w Manchesterze czuje się dobrze, a na swoje szanse będzie czekał. Dokładna odwrotność Teveza, który chce grać zawsze, kiedy już gra, twierdzi, że jest wyeksploatowany, a tak poza tym to tęskni za rodziną, słońcem, kolegami z dzieciństwa i kolejnymi dwudziestoma tysiącami tygodniowej podwyżki. Kun ma technikę, fantazję i inteligencję. Jest doświadczony i dość poukładany. Jeśli tylko nie zostanie zniszczony fizycznie, może być objawieniem sezonu. Ale trochę się o niego boję, bo w Anglii dzieje się różnie: taki Ben Arfa w ubiegłym sezonie mnie też oczarowywał, a wystarczył jeden bandycki wślizg i zamiast czarować musiał się leczyć.
Ale jak to? Pipka z ligi hiszpańskiej, argentyński pies z pampy rozstawia po kątach prawdziwych spoconych brytyjskich mężczyzn? W pierwszych 30 minutach zdobywa dwie bramki i zalicza asystę? J pytam jak to? Przecież to jest słaby latynos, płaczek,a jak popatrzycie na youtube to lubi nurkować. Kurcze no:/Stoke, Wolves i inni mężczyźni pokażą mu na pewno co to znaczy FUTBOL.
Witamy kolejnego napinacza. 🙂 Ach, czymże byłby świat bez dyskusji o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem?
zastanawia mnie, po co napisałeś ten komentarz. ludzie tutaj naprawdę chcą kulturalnie i merytorycznie rozmawiać o piłce i to właśnie odróżnia ten blog od całej reszty witryn w sieci. jeśli chcesz w powyższy sposób rozmawiać, to witamy, ale jeśli nie, to nie rób niepotrzebnego flejma, bo nie znajdziesz tu nikogo kto wda się w takie spinki słowne.pozdrawiam 🙂
Żebyś się nie zdziwił jak Shawcross uprzykrzy mu życie w meczu ze Stoke… Swansea to drużyna, która gra piękną piłkę, ale poziomem odstaje od reszty drużyn Premier League bardzo. Fakt, debiut ładny – zobaczymy na co dalej będzie go stać, bo takich którzy w wielkim stylu debiutowali było wielu. Ot chociażby Kieran Richardson, który w debiucie w reprezentacji Anglii jako młody chłopak wbił dwie bramki i co z niego wyrosło? Dość przeciętny skrzydłowy w dość przeciętnym klubie
W Premier League poza Swansealoną nie ma przeciętnych drużyn. Są drużyny waleczne, może drewniane, ale w których są krew, pot i łzy. Musicie o tym pamiętać. Myślę, że Stoke nawiązałoby bez problemu równorzędną walkę z Napoli, Valencią czy Lille. Czyż nie? Wszak gra tam twardziel Ryan Shawcross i Rory Delap. Tych dwóch ma w sobie więcej waleczności i determinacji niż pipki z południa.
Po pierwszym komentarzu myślałem, że napisałeś go dla jaj i znikniesz. Ale, niestety, ty po prostu jesteś taki głupi, że lubisz trollować w internecie. Przykre
Cieszymy sie, ze widzisz roznice miedzy liga hiszpanska a angielska, ale juz nie musisz nam wiecej pisac o „pipkach z poludnia”, ktokolwiek nimi jest. Zostaw te szczegoly dla siebie.
Słuchajcie: mnóstwo razy wśród dyskusji na tym blogu pojawiały się ostre ataki na ligę hiszpańską, oparte na stereotypach, które trafnie moim zdaniem wypunktował Kunik. Moment jest szczególny: z tejże ligi hiszpańskiej przybywa nagle zawodnik niebędący skądinąd jej największą gwiazdą i robi prawdziwe wejście smoka. Może to dobra okazja, żeby się zastanowić nad sensownością tych wszystkich wycieczek pod adresem Primera Division i dać sobie z nimi spokój na przyszłość? Dyskusje o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia nie mają kompletnie sensu: jedni wolę te, drudzy tamte, ale jedne i drugie potrafią być piękne. A że teologicznie ważniejsze są wielkanocne? No cóż piłkę nożną wymyślono w Anglii 😉
Majkel, spoko, ale PIPKI ????? Nie czujesz się zniesmaczony?
Pamiętam Meksykanina, też nie największa gwiazde ligi meksykańskiej i tez zrobił wejście smoka, ze znacznie lepszą ekipa niz swansea. Może jest to czas by sie zastanowić nad ligą meksykańską?Panowie Robinho też miał dobry start. No i co z tego. Wczoraj City siedziało na swansea łączy czas liczba strzałów wręcz kosmiczna, Aguero dał im ten ostatni szlif w 16. Chwała mu za to, ale pisanie o największej gwieździe ligi? hehSam apel popieram, wprawdzie jest po części winny zaistniałej sytuacji.Co do dyskusji, pogodzę wszystkich jednym pytaniem.Kiedy zaczyna sie la Liga?Nie mogłem sobie darować 😀
no Panie Michale, jeśli pominiemy barce i real to aguero zostaje w tym momencie największą gwiazdą ligi – taki best of the rest. i ocenianie go po 1 meczu z najsłabszą drużyną ligi to niekoniecznie świetny pomysł (chociaż sam jestem zdania, że może zostać piłkarzem jeszcze lepszym niż był w hiszpani, bo w anglii na pewno piłkarsko się rozwinie jeszcze).na tej samej zasadzie można rzucić porównanie, że ronaldo rozjeżdża przeciwników w hiszpanii jakby jechał po autostradzie.no bo przecież zdominował tak la lige, że nawet jego najlepszy sezon w EPL jest dalekooo w tyle.a na upartego można przecież wrzucić nawet ranking uefa:11 — England17.87515.00017.92818.3572.37571.53522 — Spain13.87513.31217.92818.2142.00065.32933 — Germany13.50012.68718.08315.6661.50061.436wynika z niego, że primiera division bardziej z bundesliga rywalizuje, niz z EPL ;-)no ale to takie gadanie bez sensu, z którego nic dobrego nie wynika, dlatego też proponuje porzucić temat…
@ Majkel – czy to nie jest powód do aktywacji MODEROWANIA ?????
> @ Majkel – czy to nie jest powód do aktywacji MODEROWANIA> ?????Nie, to jest powod bys troszke wyluzowal, a jako bonus sprawdzil w slowniku znaczenie slow 'ironia’ i/lub 'sarkazm’. Zgadzam sie z MO: przestancie juz dyskutowac nad wyzszoscia jednych czy drugich Swiat (zwlaszcza jesli jednych w ogole nie obchodzicie) i ograniczcie sie do analizy tego, co sie rzeczywiscie dzieje na boiskach. Bo sie odechciewa czytac. Zywie nadzieje, iz Cie zbytnio nie zniesmaczylem.Wracajac do tematu: Agüero to zawsze byl swietny pilkarz, ale (nie tylko moim zdaniem) ostatnie pol godziny przeciw mocno zmeczonej Swansealonie to mizerna podstawa do oceny jak poradzi sobie w tej lidze.Moja 11-stka kolejki: Rooney Klasnic AgüeroYoung Silva Toure Larsson Riise Cahill Brown Given
Nie wiem, czy do tej jedenastki nie wrzuciłbym bramkarza Swansea – poza tym z resztą mniej więcej się zgadzam
gościu drogi, będzie z przymrużeniem oka – nie wiem co ci lekarz przepisał i jaki to ma kolor, ale bierz połowę dziadostwa …..
Ciekawe kiedy Aguero włączy starą śpiewkę południowców – Ja chcę do domu. Eforia po jego debiucie świadczy tylko o obecnej słabości Premier League.
Słabości? Czy ja wiem. Jeśli głośne nazwisko zmienia jedną silną ligę na drugą i w debiucie strzela dwie bramki euforia jest czymś naturalnym.
Porównania lig jest ciekawym tematem. Futbol sie zmienia, ewoluuje, zmieniają się zasady (wślizgi kiedyś były normą dziś sa zjawiskiem rzadko spotykanym, grożącym wykluczeniem z gry), inne są wymogi bo i inny jest odbiorca.Liga angielska i hiszpańska przechodzą podobny proces jak silniki spalinowe. Kiedyś diesel i benzyniak, użyje pospolitego nazewnictwa, były na dwóch zupełnie oddzielnych biegunach, dziś więcej je łączy niz dzieli a oba zmierzają w tym samym kierunku.Jeszcze nie dawno w cenie byli chłopy na schwał, z dużą siła fizyczną, obecnie pożada się graczy szybko myślących, dobrze wyszkolonych technicznie. To zawdzięczamy wielkim sukcesom hiszpańskich zespołów (barcy i reprezentacji) z czego sie ciesze. To jest cos co chciałbym aby ligi angielska zapożyczyła z hiszpańskiej, jednak hiszpanie sprzedają ten fantastyczny atut, którym słusznie fani się chwalą w nieodłącznym zestawie którego ja i wielu kibiców nie chce. Symulanctwo i przesadna bezkonfliktowość w grze. To co jest charakterystyczne dla ligi angielskiej to waleczność, nie mylić z brutalnością, charakterem i zaangażowanie, słowem mentalnością zwycięscy. Te atrybuty muszą pozostać na miejscu. Sama la liga musi przyjąc model finansowy z angli i niemiec, bo inaczej przestanie istnieć. Warto by było aby skupili się na grze w piłke, tym co potrafią robic a nie oddawali cyrki jak to mają w zwyczaju, patrz każde jedne gran derbi.Trend opisany wyżej nie jest nowością, zauważony został dawno temu, także przez anglików. O czym mówie? Spójrzcie na nowe pokolenie pomocników, Cleverley (bardzo ciekawa historia swoją droga, obawiano się że przez posture fizyczną może mu się nie udać, tymczasem w league 1 i championship na tle tych mocnych facetów brylował właśnie szybkim myśleniem, był sensacją w watford), Wilshare i Mcearchan. W porównaniu z Gerrardem i Lampardem różnią sie wszystkim. Bazują na mobilności ruchliwości i pomysłowości, kosztem braków fizycznych. Ktoś dostrzegł potrzebę zmiany systemu szkolenia. Efekty zaczynają byc widoczne.Sir Alex jak zwykle jest daleko przed konkurencja w lidze, bolesne porazki z barceloną w połączeniu z jego żądza wygrywania i checia ciągłego rozwoju doprowadziły do zmian sytemu gry. MU co widac po sparingach, meczu o tarcze i spotkaniu z WBA zmienia swój sposób gry, ewoluuje, kto oglądał spotkania ten wie, że MU zawiązuje więcej akcji na jedn kontakt, szuka się na małych przestrzeniach, ale zostawia swój fantastyczny charakter. Oczywiście jest to work in progres. W podobnym kierunku zapewne bedzie podążała chelsea. City raczej zostanie przy sile mięśni + indywidualne zdolności. Po meczu o tarcze, Alex przyznał że Cleverley nie grał od początku tylko dlatego że obawiał sie jego starcia z siła Toure i De jonga. Jak widać było nie potrzebnie, poradizł sobie śpiewająco, tacy piłkarze sa dzis w cenie, dlatego od dawna też pisałem o jego wielkim talencie.Oczywiście nie wszyscy podążają z duchem czasu, Dalglish i jego Liverpool chca podbic świat systemie z lat 80, w których zarówno klub jak i trener zostali. Pisałem juz że przynoszą nóż do walki karabinów maszynowych, ale jak chcą kto będzie im bronił, w końcu Polacy atakowali czołgi na koniu (czołgi wygrywały).Zainteresowanych tematem polecam nowy wpis Dariusza Wołowsliego (wspaniale przeniósł problem na polskie boiska, choć u nas przyczyn tyle że szkoda gadać) na ten właśnie temat.http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2123394#ZobaczKomentarzeWyjątkowo ciekawe komentarze pod wpisem, warto poczytać.Wiem że nie jestem autorytetem w tej sprawie, ale zachecam do niepodpalania się, to jest temat warty szerokiej dyskusji i warto usłyszeć różne argumenty, tylko niech co poniektórzy używają właśnie argumentów merytorycznych.
Zgadzam się z większością tego co napisałeś, poza akapitem o Dalglishu i Polakach atakujących czołgi. Ad Liverpool: Dalglish udowodnił juz chyba – a nawet nasz wspaniały gospodarz miał wątpliwości w tym temacie – że nie zapomniał jak się prowadzi drużynę. Wydaje mi się, że jeśli właściciele nie będą się „wtrącać”, to w prespektywie kilku lat Liverpool może znów stanowić w lidze siłę, której nie będzie można lekceważyć. Tegoroczne transfery mnie nie powalają (Caroll ma wg mnie dużo do udowodnienia; pytaniem otwartym jest, czy opadający z sił w okolicach 70 minuty Adam nadaje się na „motor” drużyny; Henderson jest młody i ma szanse zostać bardzo dobrym piłkarzem, ale jeszcze nie teraz; z kolei Enrique powienien być bardzo solidnym wzmocnieniem). Jak mówiłeś – nie podpalajmy się, ale też nie bądźmy jak hiszpańska inkwizycja :-)Ad czołgi/kawaleria – Jak możesz powtarzać taką bzdurę?! Nigdzie nie ma potwierdzenia, aby podczas kampanii wrześniowej dochodziło do tego typu starć! Polscy oficerowie nie byli straceńcami, ani idiotami – dobrze wiedzieli, że konie i szable nie mają szans z Panzer I / Panzer II uzbrojonymi w karabiny maszynowe i 20 mm działka! Ułani wycofywali się, jeśli na przeciw nim „wyskakiwały” czołgi. Znane są natomiast udane manewnry polskiej jazdy, która rozbijała liczniejsze i lepiej uzbrojone oddziały zmotoryzowane Wehrmachtu (bitwa nad Bzurą). Przepraszam za offtop, ale poruszyłeś moje patriotyczno-hobbystyczne zamiłowania, i musiałem to sprostować 🙂
Spoko, gdzieś tam zasłyszałem tą historie i uwierzyłem, wszak polak ma pomysły. Historia się nie interesuje, więc przepraszam i przyjmuje uwagę.Choć moja wersja była zabawniejsza…Co do poolu ja im wróże chude lata. Choć piłka zmienną jest, jak choćby na euro grecja zszokowała archaicznym modelem krycia każdy swego.
Haha, to też była pierwsza rzecz, do której się przyczepiłem w komentarzu Alasza… i chyba jedyna 😉
Co do polskiej „myśli szkoleniowej”, to warto zobaczyć jak daleko w tyle jesteśmy.http://www.youtube.com/watch?v=dd8WeXr1CIoU-11, taka deklasacja… potem jest już tylko gorzej. Co sie dziwić jak czytam wywiady z Piechniczkiem czy innym a on mi opowiada jak było w latach 70…ba jeszcze wmawia ze piłka wciąż jet taka sama.
alasz symulanctwo i przesadna bezkonfliktowość rodem z boisk hiszpańskich. 1. symulanctwo nie jest wcale specjalnością ligi hiszpańskiej. Cristiano symulował w Anglii, symuluje w Hiszpanii. podobnie Dani Alves: symulował grając w Sevilli, symuluje grając w Barcelonie i będzie symulował jeśli kiedyś przejdzie do ligi angielskiej. do tego towarzystwa można spokojnie dorzucić kilka innych nazwisk z obu lig ( a właściwie z każdej ligi na świecie). to nie jest kwestia tej, czy innej ligi, tylko głupoty i nieuczciwości tych piłkarzy. 2. przesadna bezkonfliktowość. wybacz, ale to tak jakbyś miał pretensje o to, że Natalie Portman nie wygląda tak samo jak Scarlett Johansson;) z punktu widzenia kibica ligi angielskiej może agresji w grze jest za mało, ale nam kibicom piłki hiszpańskiej to zupełnie nie przeszkadza.zgadzam się natomiast, że w Hiszpanii muszą zmienić zasady podziału pieniędzy z praw telewizyjnych, choć z drugiej strony, czy np. 15- 20 mln więcej dla Valencii jakoś znacząco poprawi jakość zespołu? przy mądrym wydawaniu tej kasy w dłuższej perspektywie może i tak. zwróć uwagę jednak, że tajemnica potęgi finansowej Chelsea i Man City nie wzięła się z równego podziału zysków z praw tv, tylko po prostu trafił się im przebogaty właściciel.i jeszcze pytanko: ile razy w swoim życiu oglądałeś GD?pzdr
Co do 1. jasne że jest, klasyki ala Steven „brzydzę sie symulowaniem” Gerrard, bodaj najczęściej symulujący gracz w całej lidze, acz w polu karnym, tylko chodzi mi o natężenie. W LM czy gran derbi Barcelona robi to nagminnie i w sposób najbardziej obrzydliwy, patrz łapanie się za twarz busquetsa by wymusić czerwoną kartke mimo że go nie dotknęli (marcelo, thiago). Takich zachowań w angli jest znacznie mniej, sa sporadyczne a nie nagminne. Zbyt dużo tego, odrzuca mnie to. Płynnie więc przechodzę do punktu 2.2. jasne że pisze z punktu widzenia kibica ligi angieslkiej, choć wole Natalie Portman :DCo do pytania, ulegam pompowanemu intensywnie balonikowi, mam znajomych kibiców obu ekip (ci z realu sa jak z liverpoolu „tym razem sie uda”) siłą rzeczy oglądam. Ile? od ładnych paru lat wszystkie, może ze 2-3 przegapiłem. Podobnie jak derby mediolanu.Jeszcze co do „krysi”, pierwsze dwa lata nagminnie padał w polu karnym, ale potem sie zdecydowanie poprawił, było to sporadyczne, dziś na tle meczów z barceloną też wiele wytknąć mu nie można.Jasne jest messi, który dostaje kopa i biegnie dalej, ale busquets, mascherano, alves, iniesta to co niekiedy robią to jest szczyt umiejętności aktorskich.Co przerasta mnie, to UEFA i fifa, jakby nie widzieli narastającego problemu, zajmują się ściąganiem koszulki przez gracza, przeklinaniem a nie tym co jest najgorsze. Za ewidentne teatry powinno się zawieszać.Co do pieniędzy, chelsea city, zaraz malaga to odrębne światy, ale zobacz że takie sunderlandy czy aston ville, a nawet stoke czy WBA stac na wydanie ładnych paru milionów na transfery.La liga? najmocniejsze 2 zespoły sie wzmocniły, malaga też a reszta? raczej się osłabia, z roku na rok przepaść sie zwiększa.Również pozdrawiam.
W postawie De Gei bardziej od tych puszczonych bramek martwi mnie, że jest strasznie przestraszony, nie komunikuje się z obrońcami (na razie bariera językowa robi swoje), nie potrafi trafnie oceniać sytuacji podczas dośrodkowań w pole karne, czy ruszyć do piłki czy zostać na linii. Z tego spotkania z WBA utkwił mi zwłaszcza jeden obrazek, gdy Jones pokazywał De Gei jak ma skakać do dośrodkowań i łapać piłkę. Mam nadzieję, że to okres przejściowy i swoje zrobi czas, i aklimatyzacja. Tutaj wyjdzie siła charakteru Davida i jeśli przetrwa ten okres na pewno stanie się lepszym bramkarzem. Jak na razie Premier League jest bardzo brutalna dla Hiszpana.
a Wenger sprzedał kolejnego zawodnika… tym razem Eboue, a to że stracą Nasriego cały czas jest całkiem prawdopodobne…nie wiem czy pan Wenger myśli bardzo intensywnie o transferach, ale jeśli nie, to powinien zacząć intensywnie myśleć o wizycie u lekarza… tego od głowy.
http://www.studs-up.com/2011/08/age-of-innocence/http://www.studs-up.com/2010/02/ignorance-is-bliss/Tyle w temacie :DOgladam Arsenal, mają farta że jest 1-0, fajnie że trener nie koryguje ciągle powtarzanych błędów zespołu, jak choćby nie podawaj w poprzek boiska. Nie trać idiotycznie piłki przed polem karnym. Przecież widać ze udinese ustawiło sie na kontry…wenger wake up…
Jeśli tak chcą grać w meczach z MU, CFC, LIV, MC czy choćby Boltonem, Evertonem i Sunderlandem, to maaaarnie to widzę.
Ło rany co to było… Chaos, chaos wszechobecny. Song po tym spotkaniu nie powinien wychodzić na murawę przez kilka spotkań (na szczęście dla wengera zawieszony…) sam sporkourował przynajmniej 4 groźne kontry. Straty w prostych sytuacjach, zagrania w poprzek boiska.Udinese było duzo lepsze, miało wiele okazji, ale na szczescie arsenal wygrał 1-0. Jedno co trzeba pochwalić w kanonierach to zacietość i walke, tym się uratowali.Wenger kupuj bo to w rewanżu nie wystarczy, tyle że wiadomo że musisz kupić więc będą cie doić jak krowę, ale sam sobie winien.Dramat…
Wg mnie to szczęście miało imię – Wojtek 🙂 Jeśli WS podtrzyma taką grę, to nie będzie trzeba kupować bramkarza (wiem wiem – pamiętam, że on też niejako ponosi winę za przegrany finał CC, ale – jak to ujęli w studiu nsport – obrońcy dają mu dużo szans na wykazanie się)
To po pierwsze, a po drugie – Wojtek ma wciąż 21 lat… ma czas żeby się uczyć
Dokładnie, dziś Udinese było bardziej świadome swoich możliwości i tego jak mają grać, do kogo podać, kiedy przyśpieszyć i wrócić. Arsenal grał na przebłyski i zdecydowanie brakowało tej drużynie kręgosłupa, który utrzymałby presję. Na rewanż będą wszyscy kluczowi piłkarze, co powinno dać awans Londyńczykom. Udine choć silne u siebie, z klasowymi rywalami nie mają zachwycających wyników… a dodatkowo są znacząco osłabieni w stosunku do poprzedniego sezonu.Strata kolejnego sprawdzonego piłkarza zakończy sen Wengera na jakiś czas. Co gorsze, wydaje się, że wszystkie okazje na dobry transfer, zostały już wykorzystane… teraz trzeba przepłacać!
Dramat… ale ten dramat to nie wynik taktyki, czy czegokolwiek innego, a tego jakich Wenger ma piłkarzy. Jednak to tylko jego wina – bez dwóch, trzech, czy czterech (zakładając odejście Nasriego) naprawdę solidnych wzmocnień może zapomnieć o TOP4, a nawet ze wzmocnieniami będzie o to ciężko. Tak naprawdę w kadrze Arsenalu na chwilę obecną po prostu brakuje jakości. Oprócz Szczęsnego, Wilshere’a, Nasriego (który najpewniej niebawem odejdzie), Varmaelena, Walcotta, Ramseya, Gervinho i Van Persiego reszta to przeciętni piłkarze. Owszem jest jeszcze Gibbs, czy Oxlade-Chamberlain – ale to pieśń przyszłości a nie piłkarze którzy tu i teraz pociągną ten wózek. Zresztą z wymienionych wyżej Ramsey, czy Walcott też nie są piłkarzami kompletnymi, itd. Naprawdę marnie widzę szanse Arsenalu na jakiekolwiek sukcesy jeżeli nie wzmocnią w sposób znaczący składu
Tylko że wszyscy wiedzą że musza kupić, ba wszyscy wiedzą że maja za co, będą doić niesamowicie, całe lato miał wenger na kupno wiadomo ze cesc odchodzi więc trzeba było kupić, teraz sa dwa tygodnie, będą przepłacać.
jeśli cały sezon będzie wyglądał tak jak jego 2 pierwsze mecze, to Wenger będzie skończony.francuz musi jak to ladnie mówią anglicy 'spalsh cash’ na co najmniej 2 klasowych zawodników. a w obecnej sytuacji będzie to kosztowało pewnie jakieś 40-50baniek.z ramseya może będzie bardzo dobry gracz w przyszłości, ale w tej chwili arsenal dramatycznie potrzebuje wzmocnien. i to naprawde konkretnych wzmocnien, a nie zapychaczy w stylu gervinho…
Gervinho to spore wzmocnienie – tyle, że nie na teraz. Na chwilę obecną on więcej biega i szarpie niż gra, ale jeżeli nauczy się nieco więcej myśleć na boisku może zostać gwiazdą ligi
no właśnie w tym problem – jak pokazuje przykład obertana, to rzecz która najtrudniej obudzić w zawodniku – szybkie myślenie i podejmowanie trafnych decyzji. byłem sporym zwolennikiem talentu francuza, bo uważałem, że ma wielki potencjał, ale nie potrafił myśleć w kluczowych sytuacjach. podobnie zresztą jak walcott (co zresztą było widać wczoraj).gervinho ma ten sam problem, uważam, że to dobry transfer wengera jeśli traktujemy go w kryteriach uzupełnienia głębokości składu. jeśli jednak wenger wymyślił sobie, że on będzie motorem napędowym zespołu od pierwszej chwili, no to sorry…
Wenger kupił teoretycznie niezłego zawodnika, który nie ma jednak 'end product’… niemożliwe, wcześniej nigdy mu się to nie zdarzało ;).
Wczoraj przegladalem strone canal+ i okazalo sie, ze mozna na niej za darmo ogladac skroty spotkan BPL oraz rozne fajne materialy jak goals of the week, saves of the week, moment of the week etc. Smacznego – http://www.canalplus.pl/sport/liga-angielska/bramki-wideo?GOTW1_1313450104683_136
Ciekawe te powitania. Mnie zastanowił de Gea – chłopak widać przytłoczony przez Premier League i klub, w którym gra. Bo w sumie ciężkie jest życie bramkarza 😉 http://barteknowak.blox.pl/2011/08/Ciezkie-jest-zycie-bramkarza-David-de-Gea.html
poziom dzisiejszej gierki jest nie do osiągnięcia dla kopaczy z PL ! O czym my gadamy ?