Prosta historia

Londyn liże rany, a po historiach ponurych i niewytłumaczalnych, jakich słuchaliśmy w ostatnich dniach, nadszedł czas na opowieści budujące. Jedna z nich dotyczy dzielnicy, w której wszystko się zaczęło i której nazwa jest równocześnie nazwą pewnego klubu piłkarskiego.

Jesteśmy na Tottenham High Road, jednej z najbardziej zniszczonych podczas burd ulic miasta. Pod oldskulowym szyldem „Gentlemen hairdressing” wciąż straszą wybite szyby, wewnątrz nie zdołano jeszcze skończyć sprzątania. Właściciel, 89-letni Aaron Biber, nazajutrz po zamieszkach był przekonany, że to koniec. Nie miał ubezpieczenia, nie stać go było na zaczynanie wszystkiego od nowa, może też zwyczajnie nie miał już sił, w starości i poczuciu osamotnienia (przed rokiem zmarła mu żona). Podczas grabieży stracił nawet suszarki i czajnik. Wśród niewielu rzeczy, które zostały nienaruszone, był stary kaseciak i fotografia Petera Croucha z autografem (Biber od lat kibicuje Tottenhamowi).

Aaron Biber miał jednak szczęście w nieszczęściu. Jego historia poruszyła stażystów pewnej agencji reklamowej, którzy założyli stronę internetową „Keep Aaron Cutting” i zawiadomili media. W parę dni na remont zakładu udało się zebrać 35 tys. funtów, do Bibera na strzyżenie przyjechał Peter Crouch, przywożąc także zaproszenie na mecz z MU, o sprawie napisały „Independent”, „Guardian” i „Wall Street Journal”. Jeszcze jeden przykład potęgi piaru, można by powiedzieć, bo z punktu widzenia mistrzów narracji historia starego człowieka, który po 41 latach pracy w tym miejscu dzięki pomocy dobrych ludzi nie musi zwijać interesu, wydaje się wymarzona. Z drugiej strony: sam poczułem się lepiej oglądając wczoraj na stronie Tottenhamu zdjęcia z wizyty Croucha u Bibera. Zdaję sobie sprawę, że pomoc fryzjerowi leży w interesie klubu, który walczy o środki publiczne na rozbudowę stadionu w tej skądinąd dramatycznie wymagającej doinwestowania dzielnicy, ale niech tam: wierzę również w ludzką bezinteresowność. Posłuchajcie opowieści Aarona Bibera na dobry początek dnia.

39 komentarzy do “Prosta historia

  1. ~Garfield

    Historia prosta, ale fantastyczna! Brawo!A tak na marginesie i zupełnie nie na temat, ciekawe czemu 42 forumowiczów zapisało się do ligi fantasy, ale nikt się nie udziela na tamtejszym forum. Nikt nie zauważył jego istnienia, czy nikt nie kombinuje tyle co ja? W to ostatnie nie wierzę patrząc na rewelacyjne rezultaty niektórych graczy w poprzednich sezonach :-)http://fantasy.premierleague.com/my-leagues/194795/forum/71804/thread/

    Odpowiedz
  2. ~alasz

    Wielka szansa przed wisłą dzisiaj. Oby dali rade, cos strzelili i nic nie stracili. Tyle lat czekam na polski zespół w LM że już zatraciłem nadzieje, zwłaszcza mając w pamięci mecz z panatinaikosem. Oby tym razem stanęli na wysokości zadania.

    Odpowiedz
  3. ~Spokojnie

    Miło patrzeć na gwiazdę „postmodernistycznego”, skomercjalizowanego, zglobalizowanego i stanowczo przesiąkniętego zbyt wielkimi pieniędzmi futbolu, która korzysta z usługi fryzjerskiej w prostym, zwykłym, ludzkim zakładzie. Dla dobra własnego wizerunku, to Spurs jeszcze kliku innych graczy mogliby wysłać do pana Aarona, zrobiłby on co niektórym gentlemanom porządek na głowach w starym, dobrym stylu 😉

    Odpowiedz
  4. ~alasz

    Jeśli tak ma wyglądać mecz piłkarski jak barca-real to ja pasuje. Arbiter jest w piekle, nie sposób prowadzić tego spotkania… jak tu sie zorientowac, raz jest rzeczywiście uderzony, raz nawet nie dotknięty a reakcja taka sama… swoją droga real napalony, a barcelona na relaksie, status quo bedzie zachowane. O przeciętności by nie powiedzieć słabości reszty ligi świadczy wynik odense z villiareal. Jeśli dalej wszystko będzie szło ku powiększaniu przepaści między 2 a resztą to sami sie skrzywdzą, w końcu liga stanie sie kompletnie nie atrakcyjna, a wtedy nawet indywidualne umowy telewizyjne stracą na wartosci bo telewizja nie wyłoży takiej kasy na mecze które nie wzbudzają zainteresowania odbiorców, tak czy siak kwestia czasu az liga padnie, za 5-10 lat zostaną im tylko gigantyczne długi. Jeśli się zgodza na umowe to równiez stracą na polu międzynarodowym, jednak zyskają długoterminowo, choć będą w cieniu anglików. Jeszcze tylko rząd zniesie 25% podatek dla obcokrajowców przez pierwsze 6 lat, a musi bo w kraju 40% bezrobocia i tyle zostanie z hiszpańskiej potęgi. Pozostaje trochę poczekać 😀

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      ależ oni są pocieszni… prawdą jest to co mówią, ze na camp nou i na santiago przychodzą kibice jak do teatru. bo teatr się tam odbywa zaiste prawdziwy.ale barca już czuje oddech realu na plecach, już są tuż tuż za nimi, tuż tuż… jestem naprawdę ciekawy kiedy real w końcu przeskoczy barce w ligowej tabeli.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Ja to widzę inaczej, Barcelona, takie mam wrażenie, chce zyskać świeżość, nie przygotowywali się jakoś szczególnie na start sezonu. Taki messi praktycznie po wakacjach wrócil i zagrał sobie dwa mecze z realem. Real ma straszne ciśnienie, ale jak barca wejdzie w sezon będzie po staremu. Widzisz oni mogą sobie na to pozwolić bo z reszta ekip la liga wygrają choćby stali. Taka jest przepaść. Czy real goni? może i tak, ale nie kupuje tego że sa druga ekipą na świecie. Na tle podobnej barcelony MU w sparingu wyglądał dużo lepiej, a ten pucharek to praktycznie mecz towarzyski. Liczę że progres w trakcie sezonu pozwoli diabłom ratować honor prawdziwego sportu.Cóż gran derbi za nami, na kolejny mecz pozostaje im czekać aż do startu LM. BuahahahahaCierpliwości, ten model padnie prędzej niż później a potem przez długie lata nie wyjda z kryzysu. Przyszłość jest w angli i niemczech.

        Odpowiedz
  5. ~Stefan

    Jeśli to jest piłka na najwyższym światowym poziomie to ja wysiadam… Mnóstwo symulowania, gra przerywa dosłownie co minutę, a czasem wręcz częściej, bramka ze spalonego, dwie bramki po szkolnych błędach obrony, 9 żółtych i 3 czerwone kartki. Jak dla mnie dramat i dno.Byle do weekendu – zapowiada się piękny klasyk na Old Trafford

    Odpowiedz
      1. ~nalewacz

        Nie przesadzajcie panowie. Jestem zadeklarowanym fanem MU i ligi angielskiej, ale wczorajszy mecz, poza koncowka ogladalem z wielka przyjemnoscia. Pilkarsko byly zarówno i emocje jak i wysoki poziom.Poza pilkarsko – dno. Psychopata Marcelo, bezmozg Pepe i Ramos, Angel „obraca mna szatan” Di Maria, umierajacy Pedro i Alves, sporo zlosliwosci na lini Villa – gracze Realu. No i Mourihno. Nie wiem co mu sie stalo, ja nie pamietam zeby mu tak szajba odwalala w Anglii. To ze cala ławka Barcelony wbiegla na boisko to sie nie dziwie, gorace glowy w obu druzynach, no i oczywiste polowanie na kosci w 90 minucie.Piłkarsko, kazda druzyna z Anglii odstaje od gigantow z hiszpani. Real jest niesamowicie wybiegany, Benzema w swietnej formie, intensywnosc gry pilkarzy z Madrytu typowo angielska. O Barcelonie za duzo nie trzeba pisac. W kategoriach tu i teraz MU raczej nie ma zbyt duzych szans w ewentualnym dwumeczu, nie z taka obsada srodka pola. Ferguson mowiac o detronizowaniu Barcelony raczej mial na mysli przyszle lata, a nie tu i teraz. Dlugofalowy rozwoj, a nie wielkie zakupy. Zwlaszcza ze Xavi, Puyol, Iniesta z kazdym rokiem starsi.

        Odpowiedz
        1. ~mattparker39

          Zgadzam się. Ja przyjemnie spędziłem czas oglądając oba mecze, choć za hiszpańska piłką nie przepadam. W obu meczach padło 9 bramek, mieliśmy jedną piękną (Villa), dwie świetne asysty (Messi i Pique) i sporo walki. Co do faulów, symulowania, itp to przecież każdy wiedziałem przed meczem, że te elementy będą, czy chcemy czy nie wpasowały się one w te spotkania. Zawsze mam ubaw z nich jak zaciekle chcą sobie dogryzać nawzajem, może trochę to żałosne, ale skoro ich to bawi czemu nie ma bawić nas?

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Dla mnie jak pisałem to jest pakiet, nie potrafię rozdzielać. Proporcje sa zachwiane i to skrajnie, piłkarsko świetne akcje, po czym symulanctwo, oszukaństwo a potem chamstwo. Ujmę to w ten sposób, to piękna kobieta z HIV. Nie da sie tego rozdzielić.

        2. ~hazz2

          hehe już tu taki był co koniec Barcy odtrąbił a póżniej ta Barca rozniosła jego ukochaną ekipę 3:1 w finale LM. Wczorajszy mecz rozgrywany był na poziomie aktualnie trudnym do osiągniecia dla ekip z PL i tyle

          Odpowiedz
      2. ~erictheking87

        w kwestii samej gry i jej jakości muszę się wypowiedzieć pozytywnie – imponował mi szczególnie real w dwumeczu (w pierwszym byli naprawdę bardzo dobrzy), były akcje, były bramki, były emocje, ale niestety było też paskudne aktorzenie i sporo niehonorowej gry. to byłby naprawdę niezły mecz, gdyby nie fakt, że co 3 minuty ktoś musiał się w spektakularny sposób rzucić na murawę, a najczęściej faulującym był podmuch wiatru.

        Odpowiedz
        1. ~nalewacz

          @erictheking87Było troche symulki np. tarzajacy sie Di Maria, lezacy pare rady Pedro, ale kurde bylo tez sporo ostrej gry, wiec troche nie rozumiem Twojego argumentu o wietrze. Wejscie Ramosa w Adriano, Pepe wpadajacy na Messiego z wystawionym przedramiem/łokciem, Khedira biegajacy jak pitbull (grajacy ostro ale bez jakiegos chamstwa).

          Odpowiedz
    1. ~Junak

      Do gdzieś tak 70 minuty to był normalny czysty mecz(bardzo dobry zreszta).Wszystko się zaczeło od specjalnego,chamskiego przywalenia w nogi Messiemu przez Marcelo gdy ten wyskakiwał do piłki.Od tego momentu poprzez nakręcanie królewskich przez Mourinho ci zaczeli grac znowu jak w zeszłorocznych meczach tzn chamsko i brutalnie trzaskać rywali,a Barcelona ponownie po swojemu sie temu sprzeciwiła i wykorzystała głupotę Realu.Zakończeniem było wycięcie Fabregasa przez Marcelo znowu przy samej ławce rezerwowych i klasyczna rozpierducha.Jeszcze Mourinho musiał sam prowokować ciagnąc za ucho asystenta Guardioli gdy ten stał tyłem i w niczym nie uczestniczył.Jednak sam mecz był bardzo dobry jak powtarzam(szczególnie do tego feralnego momentu od którego wszystko się zaczeło…choć i potem piłkarskich emocji nie brakowało)

      Odpowiedz
      1. ~erictheking87

        no nie przesadzałbym, rzucali się na murawę przez całe spotkanie regularnie, w dodatku serio miałem wrażenie w drugiej połowie, że sędzia nie gwizdał części faulów na graczach realu (m.in. gdy villa sciął równo z murawą jednego z piłkarzy z madrytu). inna sprawa, że mecz sam w sobie był całkiem niezły, a już na pewno o lata świetlne lepszy niż te zeszłosezonowe buble, których nie dał się oglądać po prostu.

        Odpowiedz
  6. ~dziaam

    Bosz.. co za banda skwaszeńców:)Świetny mecz, mnóstwo pięknej piłki z obu stron, mocarny Real, zmęczona, ale wciąż zabójczo groźna Barcelona, wymiany podań na niebotycznym chwilami poziomie. Dla mnie bomba. Naprawdę szczerze współczuję wszystkim, którzy wczoraj nie widzieli dobrego meczu.

    Odpowiedz
    1. ~nalewacz

      Dziaam, ja skwaszony nie jestem 😛 Wczoraj obie ekipy pokazaly futbol na poziomie na razie chyba nie osiagalnym dla ekip z PremierLeague jak napisal Hazz2. Tylko kurde smród i syf pozostal po wydarzeniach w ostatniej minucie … To chyba jeden z celow Mou, zeby zniechecic ludzi do ogladania meczów Real – Barcelona.

      Odpowiedz
      1. ~dziaam

        No i ja współczuję ludziom, którym odrobina syfu (obecna w futbolu od zawsze, raz go więcej, raz mniej) odbiera przyjemność oglądania piłki na najwyższym poziomie. Chociaż wiem, że akurat na tym forum powszechne jest niezrozumienie specyfiki ligi (np) hiszpańskiej i wynikające z tego opinie o niej. Niemniej jednak po tym co widziałem wczoraj (o Grze mówię) trudno mi uwierzyć co ja tu czytam.

        Odpowiedz
          1. ~dziaam

            No fakt, w chabernastym poście ktoś raczył łaskawie zauważyć, że poza tą wstrętną, niecną, kompromitującą ligę i hańbiącą cały futbol symulką, ktoś tam jeszcze grał w piłkę. Najmocniej przepraszam.

        1. ~erictheking87

          ah dziaam, ty jak zwykle zgłębiłeś tajemną wiedzę niedostępną dla przeciętnych śmiertelników i nie omieszkasz nam o tym wspomnieć.zresztą bezsensownie mieszasz pojęcia, zrozumienia specyfiki ligi z przyjemnością czerpaną z oglądania meczu.z owej 'specyfiki ligi’ wielu sobie zdaje dobrze sprawę, bo to prosta rzecz, równie oczywista jak np. różnice kulturowe między dwoma państwami, żadna wiedza tajemna.sęk w tym, czy chcesz oglądać mecze, które ci się nie podobają i później tłumaczyć to samemu sobie, że taka właśnie jest specyfika tej ligi, i że tak ma to wyglądać, czy może chcesz się uczciwie, dobrze bawić przez półtorej godziny.bo ja mam wiele innych zajęć i jeśli poświecam 1.5h na mecz, to po to żeby mieć rozrywkę, a nie samego siebie katować.i nie obchodzi mnie, że specyfika serie a czy la ligi jest taka czy inna, pomimo, że ją całkiem nieźle rozumiem – interesuje mnie produkt jaki otrzymuje, tj. widowisko piłkarskie. i albo mi się ono podoba, albo nie, a to przecież najważniejsze, żeby być usatysfakcjonowanym z tego co się oglądało i na końcu móc stwierdzić: 'podobało mi się. nie zmarnowałem czasu’.

          Odpowiedz
          1. ~dziaam

            Po pierwsze, gdybyś rozumiał specyfikę (i nie, nie chodzi o kwestie kulturowe, tu cały czas chodzi o piłkę), to byś się tyle nie dziwił.Po drugie, jak Ci się nie podoba, to oglądaj tylko angielską piłkę.Po trzecie, skoro po meczu takim jak wczorajszy piszesz nie o grze, a o symulkach, które popsuły Ci „widowisko piłkarskie”, to tu już nie chodzi o to, że ja mam tajemną wiedzę, a Ty nie masz. Tu chodzi o to, że obaj lubimy futbol, ale kompletnie za co innego. I ja współczuję ludziom, którzy mają takie podejście do piłki, jak Ty. Oczywiście szanuję Twoje podejście, ale nie zamierzam przestać z niego szydzić, bo tak generalnie uważam je za piłkarskie „missing the point”.

          2. ~erictheking87

            > Po pierwsze, gdybyś rozumiał specyfikę —>>>(i nie, nie chodzi> o kwestie kulturowe, tu cały czas chodzi o piłkę)<< się tyle nie dziwił.ależ ja się nie dziwie. po prostu mówię, że mi się to nie podoba – widzisz różnicę?> Po drugie, jak Ci się nie podoba, to oglądaj tylko> angielską piłkę.oglądam głównie ligę angielską, ale czasem rzucę sobie okiem na inne. na np. ligę włoską rzucam okiem od czasów incea, bergkampa czy carlosa w interze, więc już jakiś czas… zresztą obawiam się, że nie od Ciebie zależy co będę oglądał, a czego nie.> Po trzecie, skoro po meczu takim jak wczorajszy piszesz> nie o grze, a o symulkach, które popsuły Ci „widowisko> piłkarskie”polecam przeczytać, co pisałem we wcześniejszych komentarzach. to tu już nie chodzi o to, że ja mam tajemną> wiedzę, a Ty nie masz. Tu chodzi o to, że obaj lubimy> futbol, ale kompletnie za co innego.no świetne odkrycie, generalnie na tym polega róznica poglądów – obaj mówimy co nam się podoba, a co nie.I ja współczuję> ludziom, którzy mają takie podejście do piłki, jak Ty.ja współczuję ludziom z ego nadmuchanym do rozmiarów balonu, jeśli już sobie pozwalamy na takie sympatyczne uwagi.> Oczywiście szanuję Twoje podejście, ale nie zamierzam> przestać z niego szydzić, bo tak generalnie uważam je za> piłkarskie „missing the point”.no widzisz, Ty masz ubaw z mojego missing the point i szydzisz z moich poglądów, a ja mam ubaw z Twojego pustego zarozumialstwa i bezczelności, więc przypuszczalnie dalej będziemy sobie dostarczać taniej rozrywki.no i oczywiście ja również głęboko szanuje Twoje podejście, żeby nie było tu jakichś niepotrzebnych niedomówień.

          3. ~dziaam

            > mam ubaw z Twojego pustego> zarozumialstwa i bezczelnościWcale nie takiego pustego, jednak staram się zawsze napisać coś ciekawego o meczach, które oglądałem. Żałuję, że u Michała Okońskiego coraz rzadziej spotykam podobnych do mnie.> przypuszczalnie dalej> będziemy sobie dostarczać taniej rozrywki.Zawsze do usług.

          4. ~erictheking87

            > Żałuję,> że u Michała Okońskiego coraz rzadziej spotykam podobnych> do mnie.sądzę, iż zapewniasz wystarczające stężenie tupetu/blog. jeszcze jeden dziaam tutaj groziłby katastrofą.aczkolwiek, jeśli lubisz rozmawiać z podobnymi sobie, to proponuję pogadać z lustrem – wszyscy wtedy będą zadowoleni.

          5. ~dziaam

            > sądzę, iż zapewniasz wystarczające stężenie tupetu/blog.> jeszcze jeden dziaam tutaj groziłby katastrofą.Cieszę się, że szpila jest odczuwalna, o to mi z grubsza chodzi. Dopóki głównym wątkiem pomeczowym (no, chyba że gra MU lub Livek) będzie praca sędziów i analiza powtórek fauli, dopóty będę wpadał i wołal „A GDZIE KURNA MECZ?!” :)> aczkolwiek, jeśli lubisz rozmawiać z podobnymi sobie, to> proponuję pogadać z lustrem – wszyscy wtedy będą> zadowoleni.Sądzę, ze jest tu sporo ludzi, którzy po prostu lubią piłkę, bez podziału na kluby i ligi. To są właśnie tacy jak ja.

          6. ~erictheking87

            > Cieszę się, że szpila jest odczuwalna, o to mi z grubsza> chodzi. wiem, że na tym Twoja główna działalność się opiera, ale niestety nie zauważyłem żadnej szpili. no chyba, że stwierdzenie, że masz tupet odbierasz jako komplement, ale wtedy to już nie mój problem.> Sądzę, ze jest tu sporo ludzi, którzy po prostu lubią> piłkę, bez podziału na kluby i ligi. To są właśnie tacy> jak ja.sądzę, że jesteś w błędzie, zresztą sam się przyznawałeś, że trzymasz kciuki za barcelone i arsenal.no ale szczerość to wartość, którą nie wszyscy cenią.

          7. ~alasz

            Eric to strata czasu. Swoja drogą gdzieś zaistnieć musi, o tym ile jest wart przekona się w realnym świecie. Dziaam, socjologia? tak strzelam, acz możesz mnie wyprowadzić z błędu.

          8. ~dziaam

            Wyobraź sobie, że w tych całych interwebsach funkcjonują nie tylko studenci. Czasem zdarzają się też ludzie, którzy konforntację z realnym światem mają daleko za sobą. Za Ciebie, mimo wszystko, trzymam kciuki.

          9. ~alasz

            Spoko, ale nie trzeba. Spuśćmy wszyscy nieco z tonu, raz że to i tak nigdzie nie prowadzi, dwa że zaszliśmy za daleko. W całej te aferce zapomniano o wisełce. 1-0 mimo nieprzekonywującej gry, kto wie, może się w końcu uda.

          10. ~erictheking87

            Racja, mądre słowa Alasz. z mojej strony sorry Dziaam jeśli za bardzo Ci przyłożyłem. nie bierz tego za bardzo do siebie. peace.co do wisły to bym się wstrzymał… przypomina mi się dwumecz z panathinakosem od razu 😉

          11. ~dziaam

            > wiem, że na tym Twoja główna działalność się opiera, ale> niestety nie zauważyłem żadnej szpili. no chyba, że> stwierdzenie, że masz tupet odbierasz jako komplement, ale> wtedy to już nie mój problem.Twoje dąsy i rozważania o moim ego, alaszowe aluzje dotyczące mojej inteligencji – to wszystko osbieram jako sygnał, że trafiam.> > Sądzę, ze jest tu sporo ludzi, którzy po prostu lubią> > piłkę, bez podziału na kluby i ligi. To są właśnie tacy> > jak ja.> sądzę, że jesteś w błędzie, Może nie są większością, ale to tylko bardziej motywuje mnie, żeby w komciach kłaść nacisk na Grę i lekceważąco odnosić się do wątków dziewiątorzędnych.> zresztą sam się przyznawałeś,> że trzymasz kciuki za barcelone i arsenal.> no ale szczerość to wartość, którą nie wszyscy cenią.Za Barcelonę? Bzdura. Uważam ich za najlepszą drużynę świata i rzeczywiście cieszę się z tego jak wygrywają. Ale jak za rok w GD Real ich rozjedzie, to mój zachyt nad jego walorami znajdzie upust, może nawet na tym blogu. Jeśli to będzie Manchester United, to też się będę rozpływał. Za Arsenal trzymam, to jedyna zagraniczna drużyna, z którą sympatyzuję. Tylko jakoś nie przesłania mi to reszty (jakże bogatego) piłkarskiego świata.

        2. ~Marseyciderman

          Powiem tak, z tego co tu widze, to wiekszosc kibicow united, chyba do tej pory nie moze sie pogodzic z tym, ze Barca juz drugi raz zlala ich ukochana ekipe, najprosciej mowiac grala z nimi w dziada. Wiec co im pozostalo. Beda teraz jechac po lidze hiszpanskiej i starac sie udowadniac, ze to jednak united jest lepszy, bo wygral jakis nic nie znaczocy sparing. Prawda jest taka ze do Barcelony i Realu Madryt, to anglika jeszcze troche brakuje. Nawet powiem ladne troche. Pozdrawiam trzezwo kochajacych dobra pilke.

          Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *