W pierwszej chwili do głowy przychodziły same zdania najbanalniejsze: że żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu. Później przypominały się dowcipy: że takie rzeczy zdarzały się, owszem, ale jak się kupiło Djalminhę w starych edycjach Championship Managera. Dalej był czas dodawania i odejmowania: że MC zapłaciło za Teveza 47 milionów, że co tydzień płaci mu 250 tysięcy, że zliczając jedno z drugim powiedzieć można, iż na sprowadzeniu Argentyńczyka klub będzie w plecy ładnych parę milionów… Nie, zaraz, spokojnie, przecież w ubiegłym roku to głównie jego gole i determinacja zapewniły drużynie awans do Ligi Mistrzów. Na samym końcu pojawiała się więc nuta współczucia: że facet źle znosi rozłąkę z bliskimi, że tak naprawdę o niczym innym nie marzy, jak powrót do ojczyzny, i że pech polega na tym, iż za Oceanem nie ma klubów na tyle zasobnych, by mogły go kupić… Że wczoraj się pogubił i dziś rano – przerażony miażdżącą oceną mediów – próbuje to odkręcić (właśnie przeczytałem oświadczenie Teveza, że… nie odmówił gry, przeprasza kibiców, a w przyszłości ma zamiar dotrzymywać wszystkich zobowiązań wobec klubu).
Nie, zaraz, spokojnie. Żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu, powtórzę. Można współczuć Tevezowi i można mieć mnóstwo zastrzeżeń do Roberto Manciniego (można krytykować styl, w jakim współpracował z Adebayorem, Bellamym, Bridgem i tyloma innymi, można mieć w tyle głowy słowa Jerome’a Boatenga, który po rocznym pobycie w MC wrócił do Niemiec i przed wczorajszym meczem chętnie opisywał fatalną atmosferę w szatni niedawnego pracodawcy), ale po prostu nie można zaakceptować takiego zachowania. Pal licho, że mamy do czynienia z drastycznym naruszeniem obowiązków zapisanych w kontrakcie. Ważniejsze, że Tevez był nielojalny wobec kolegów, którzy w tamtym momencie spotkania cholernie potrzebowali jego pomocy (MC przegrywał wprawdzie 2:0, ale do końca zostawało pół godziny – przykład z tego samego wieczora, dotyczący innej drużyny z Manchesteru, pokazuje, że w tym czasie można odwrócić losy niejednego meczu). W pomeczowym studiu Graeme Souness jechał po bandzie, ale w jednym muszę mu przyznać rację: jeżeli istnieje stereotyp piłkarza jako rozkapryszonego, śpiącego na kasie samoluba, to Argentyńczyk wpisał się w niego idealnie.
O tym, że Roberto Mancini będzie miał problem z utrzymaniem swoich megagwiazd w stanie choćby względnej satysfakcji, pisałem wielokrotnie. Balotelli z Tevezem na ławce to na dłuższą metę mieszanka wybuchowa, a przecież takich świetnie zarabiających, trudnych charakterologicznie piłkarzy jest w tej drużynie więcej (wczoraj eksplodował także Dżeko, demonstrując niezadowolenie ze zmiany ciskaniem bluzy i butów w ławkę rezerwowych). Że tacy ludzie mają niszczący wpływ na atmosferę, to oczywistość kolejna. Reszta piłkarzy patrzy i zastanawia się, kto tu rządzi i kogo słuchać.
Kiedy więc menedżer MC ostro mówi, że Tevez jest skończony w MC, mam poczucie, że nie może mówić nic innego. Czy jednak szejkowie podzielą jego opinię, czy może – zwłaszcza jeżeli Manciniego przestaną bronić wyniki (a w Lidze Mistrzów po pierwszych dwóch kolejkach ma nóż na gardle…) – będą woleli poświęcić Włocha, by jego następca przeprosił się z Argentyńczykiem – tego nie byłbym aż taki pewny. To dramat tego świata, w którym oczywiste racje (powtarzam po raz kolejny: żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu) muszą znajdować kompromis z argumentami ekonomicznymi. Ze względu na te ostatnie trudno sobie wyobrazić, by klub zechciał rozwiązać umowę z Tevezem – a z drugiej strony już latem przekonaliśmy się, że znalezienie kupca nie będzie proste.
Zabawne, że bronię Manciniego, bo kiedy oglądałem wczorajszy mecz, miałem ochotę go skrytykować. Owszem, zaczęło się obiecująco i, owszem, już w drugiej minucie sędzia mógł podyktować rzut karny dla gości, ale tak jak w ubiegłym sezonie menedżer MC grzeszył nadmiernym murowaniem bramki, tak tutaj zgrzeszył nadmiernym optymizmem. Zbyt ofensywnie ustawieni boczni obrońcy (zwłaszcza za Richardsem co chwilę zostawały hektary wolnego pola), nieoswojony z piłką po półrocznej przerwie Kolo Toure: jeśli już Mancini musiał podejmować ryzyko ze wstawianiem do składu nieogranego zawodnika, powinien to być raczej Nigel de Jong w środku pomocy, skuteczniejszy w destrukcji od Barry’ego, o Nasrim nie wspominając… Przecież grali z Bayernem, przecież musieli zneutralizować Ribery’ego, Mullera, Schweinsteigera!
Po godzinie gry pojawiła się szansa na poprawienie błędów. De Jong i Tevez mogli odmienić losy spotkania. Ale Argentyńczyk odmówił wyjścia na boisko…
Manchester City jest wiceliderem tabeli. Od niepamiętnych czasów ma najlepszy początek rozgrywek. Ale Argentyńczyk odmówił wyjścia na boisko…
Mancini zlekceważył Bayern tak bezczelnie, że należy mu się każde słowo krytyki, jakie usłyszy/przeczyta. To w końcu drużyna, która w 9 ostatnich meczach o punkty nie straciła bramki, z ligowym bilansem 21-1, mająca w składzie siedmiu reprezentantów rewelacyjnej ekipy Loewa! A Mancini beztrosko wystawia 4 atakujących-niebroniących, skrzydła zostawia w całości bocznym obrońcom (bo Nasri i Silva przy każdej okazji ścinają do środka), na przeciw których wychodzą Ribery i Muller wspomagami bocznymi obrońcami Bayernu. Samobójstwo przecież. W dodatku pomoc ustawia głeboko na swojej połowie, dając Schweinsteigerowi na rozegranie tyle czasu, że decyzje o wyborze skrzydła mógł podejmować wyliczanką „Himmel, Holle, Wurst mit Pelle”. Kolarov zamiast Nasriego i De Jong zamiast Dzeko byliby bardziej optymalnym wyborem. Ja wiem, że siła ofensywna City jest porażająca, ale grali na niemieckiej ziemi, gdzie ostatnio drużyna z Anglii wygrała bodajże w 1993, poza tym Bayern to Drużyna, zgrana, doświadczona i kochająca wielkie wyzwania. Jak Mancini myślał, że ktoś się przestraszy Silvy i Aguero, to należały mu się baty dwa razy większe. Arogancja została ukarana, do tego w pięknym stylu.Bayern zabójczy, tym meczem wszedł do ścisłego grona faworytów. Co do Tevesa dwie uwagi: – nie zmieniłby losów meczu; – to nie jest profesjonalista.
Absolutnie sie nie zgadzam. Owszem, Mancini nie ustawil zespolu pod Bayern, ale City chce byc najlepsza druzyna na kontynencie, wiec nie ustawia is pod przeciwnika, tylko gra swoje. Ostatnio to samo robi Mourinho (vide Superpuchar Hiszpanii), to samo zrobil AVB na Old Trafford. Tak, wiem. Laczy ich wszystkich trzech to, ze grajac tak przegrali. Tym razem sie nie udalo. Ale jakos widz dostalem swietne widowisko, a im nastepnym razem sie uda. Akurat wczorajszy mecz byl w pierwszej polowie bardzo wyrownany i moglo sie skonczyc zupelnie inaczej. Bez dokladnej wiedzy nt. zdrowia De Jonga i Milnera nie moge wytknac Manciniemu ani jednego bledu w ustawieniu. A na tym polega rotacja, ze Toure musial kiedys zastapic Lescotta. I zgadzam sie z Mancinim, ze bezpieczniej jest taki ruch wykonac w meczu, ktory mozna przegrac bez wiekszych konsekwencji (a takim byl ten wczorajszy, bo Napoli rowniez prawdopodobnie polegnie w Monachium) niz w meczu ligowym, gdzie strata kazdego punktu dzis moze sie okazac tragedia w maju.
> Laczy ich wszystkich trzech to, ze> grajac tak przegrali. Tym razem sie nie udalo. To przeciez nie zaprzecza mojej tezie: taktyką skazał drużynę na pożarcie. Nie interesuje mnie, czy on ten mecz chciał przegrać, opisuję tylko co widziałem. Nie zgadzam się, że moglo się skończyć inaczej. To był klasyczny przykład dominacji na boisku, gdzie jedna drużyna nie pozwala drugiej na nic. Jeśli jesteś kibicem City, to powinno Cię zmartwić, że wyłączenie Silvy (brawo Luis Gustavo) ogranicza ich siłę rażenia do minimum. > Akurat wczorajszy mecz byl w pierwszej polowie bardzo> wyrownany i moglo sie skonczyc zupelnie inaczej. Mówisz serio? Te 15 minut, w czasie których mogli mieć karnego, to jest wyrównany mecz?> bez dokladnej wiedzy nt. zdrowia De Jonga i Milnera nie moge> wytknac Manciniemu ani jednego bledu w ustawieniu. Czyli olanie skrzydeł – najsilniejszej broni Bayernu – i dodatkowo pozostawienie miejsca Schweinsteigerowi, ktory te skrzydła uruchamia, to nie jest wg Ciebie błąd taktyczny? > A na tym polega rotacja, ze Toure musial kiedys zastapic> Lescotta. Akurat nie mam większych pretensji do Toure, nie tam City przegrało mecz.
> > Laczy ich wszystkich trzech to, ze> > grajac tak przegrali. Tym razem sie nie udalo.> To przeciez nie zaprzecza mojej tezie: taktyką skazał> drużynę na pożarcie. Nie interesuje mnie, czy on ten mecz> chciał przegrać, opisuję tylko co widziałem.Jesli nie chcesz czytac ze zrozumieniem, nasza rozmowa sie konczy w tym miejscu.
Wydaje mi się, że zrozumiałem. Uważasz, że trener drużyny aspirującej do miana najlepszej, nie powinien patrzeć na taktykę przeciwnika, tylko grać swoje (z czym się nie zgadzam, ale okej). Nie zaprzecza to tezie, że Mancini z taką taktyką nie miał szans, co staram się uargumentować w kolejnych zdaniach.Czego nie zrozumiałem?
Wydaje mi sie, ze moje „Laczy ich wszystkich trzech to, ze grajac tak przegrali. Tym razem sie nie udalo.” przekules w potwierdzenie Twojej tezy, ze trener skazal ich na porazke. Jesli tak to widzisz, to jest to blad logiczny. Mi chodzilo o to, ze podjal ryzyko. Zgoda, spore ryzyko. Takie samo jak dwaj wymienieni przeze mnie panowie.Nie jestem fanem City, ale uwazam, iz Mancini mial pewne prawo takie ryzyko podjac, nie tylko w trosce o pielegnacje mentalnosci zwyciezcow, ale rowniez w walce o 3 punkty. W 38. minucie rownie dobrze moglo byc 0:1, dzieki czemu obydwaj bracia, Silva, a zwlaszcza Richards mogliby sie skupic bardziej na destrukcji niz samobojczych szarzach.Pamietam, ze MU pokazal niedawno, ze w Europie mozna dojsc bardzo daleko murujac na wyjazdach. Ale City nie ma ludzi do murowania, podobnie jak Barcelona. Posunalbym sie dalej: nastawienie bardziej defensywne byloby bledem (sic).Agree to disagree?
> Wydaje mi sie, ze moje „Laczy ich wszystkich trzech to, ze> grajac tak przegrali. Tym razem sie nie udalo.” przekules> w potwierdzenie Twojej tezy, ze trener skazal ich na> porazke. nie nie, nic nie przekuwałem, po prostu myślę, że jedno drugiego nie wyklucza.> Nie jestem fanem City, ale uwazam, iz Mancini mial pewne> prawo takie ryzyko podjac, nie tylko w trosce o> pielegnacje mentalnosci zwyciezcow, ale rowniez w walce o> 3 punkty. No tu się nie zgadzamy ewidentnie, nie widzę szans na inny rezultat przy takim ustawieniu.> W 38. minucie rownie dobrze moglo byc 0:1,> dzieki czemu obydwaj bracia, Silva, a zwlaszcza Richards> mogliby sie skupic bardziej na destrukcji niz samobojczych> szarzach.Na ich nieszczęście w 45 minucie byo 2-0, na poprawę czego mieli całą drugą połowę. Słabość skrzydeł była już wtedy ewidentna, Mancini nie zrobił nic. Co innego wierzyć w swoich ludzi, co innego zostawiać ich 1v2 na skrzydłach. > Pamietam, ze MU pokazal niedawno, ze w Europie mozna dojsc> bardzo daleko murujac na wyjazdach. Ale City nie ma ludzi> do murowania, podobnie jak Barcelona. powtórzę: Kolarov zamiast Nasriego, De Jong/Milner zamiast Dzeko/Aguero. Mamy wtedy 7 graczy z pola potrafiących bronić, do tego Silvę z napastnikiem na kontry, do których podączać się mogą środkowi pomocnicy. Wtedy byłaby szansa. > Posunalbym sie> dalej: nastawienie bardziej defensywne byloby bledemTak ofensywne nastawienie było nonszalancją, a nawet arogancją.
@Garfield”Owszem, Mancini nie ustawil zespolu pod Bayern, ale City chce byc najlepsza druzyna na kontynencie, wiec nie ustawia is pod przeciwnika, tylko gra swoje”Obecnie tylko Barca moze z kazdym grac swoja pilke, bez zmiany taktyki, bez zmian personalnych. Real w meczach z Barca wystawia na DM Pepe, czego normalnie nie robi. Manchester zmienia ustawienie w bardzo wielu spotkaniach. O CFC sie nie wypowiadam, zobaczymy czy odniosa sukcesy z kazdym grajac tak samo. Arsenal ma jedna taktyke, 4-5-1, jak nie idzie przestawiaja sie na 4-4-2. Ich ostatnie sukcesy wiadomo jakie sa. Wielokrotnie tutaj krytykowano Wengera po meczach z MU czy CFC jak za kazdym razem gral tak samo, i ciagle tak samo przegrywal po szybkich kontrach (az do ostatniego roku). Dla mnie najlepsza druzyna na kontynencie nie musi wiecznie 'grac swojego’, czyli z naiwnym ustawieniem tak samo grac z Bayernem jak z Boltonem. Do tego trzeba miec genialnych graczy jak Barca. Nawet MU sobie nie moze na to pozwolic, jakos nie uwazam tego za slabosc SAFa, ze w jednym meczu gra 4-4-2, w drugim 4-5-1 a w trzecim 4-4-1-1. „Ale City nie ma ludzi do murowania”Ma, rok temu bardzo dobrze im to wychodzilo. Tylko Manciniego zjadla pewnosc siebie. „Pamietam, ze MU pokazal niedawno, ze w Europie mozna dojsc bardzo daleko murujac na wyjazdach.”4-5-1 to kiepskie murowanie… Wczoraj grali 4-5-1, 6 bramek w meczu 😉 W zalozeniu to ma byc kontrola srodka pola, ewentualnie przejecia w srodku i kontra. Ale murowanie? To ze gra jeden napastnik, to nie znaczy, ze nastawiamy sie na obrone, bardziej na kontrolowanie tempa, pressing, przejmowanie pilki daleko od wlasnego pola karnego. Tym bardziej, ze wiele z tych spotkan MU gralo w srodku z Giggsem, Parkiem, Nanim i Valencia, graczami dosc ofensywnymi.
Barcelona ZMIENIA taktykę „pod rywala”. http://www.zonalmarking.net/2011/08/29/barcelona-5-0-villarreal-tactics/Ostatnio tego nie zrobiła i miała poważne problemy z Valencią – i dopiero w drugiej połowie Guardiola dostosował swoją taktykę.
Ogladalem obydwa mecze. Barcelona zmienila taktyke na Villarreal z przymusu, bo miala jednego zdrowego obronce. Jestem przekonany, ze z Alvesem i Pique lub Puyolem zagraliby swoje. Z Valencia nie zmienili ustawienia, tylko przypomnieli Alvesowi w przerwie, ze jest mimo wszystko obronca i Mathieu ich rozlozy do konca, jesli nie zacznie bronic choc troche. Mozesz przytoczyc przyklad zdrowej Barcy, ktora od pierwszej minuty zmienia ustawienie pod przeciwnika?
> Ogladalem obydwa mecze. Barcelona zmienila taktyke na> Villarreal z przymusu, bo miala jednego zdrowego obronce.> Jestem przekonany, ze z Alvesem i Pique lub Puyolem> zagraliby swoje.Ja wcale nie jestem o tym przekonany, uważam, że Guardiola 3-4-3 próbuje świadomie i celowo. A że żaden z nas nie siedzi w głowie Guardioli, pozostaniemy pewnie przy swoich zdaniach.> Z Valencia nie zmienili ustawienia, tylko> przypomnieli Alvesowi w przerwie, ze jest mimo wszystko> obronca i Mathieu ich rozlozy do konca, jesli nie zacznie> bronic choc troche. Ależ oczywiście że zmienili, obejrzyj raz jeszcze drugą połowę meczu – Adriano wszedł przed Alvesa na prawe skrzydło, w związku z czym z 1v2 zrobiło się 2v2. Alves oczywiście się cofnął, ale bylo to wynikiem korekty taktycznej.
> Ja wcale nie jestem o tym przekonany, uważam, że Guardiola> 3-4-3 próbuje świadomie i celowo. A że żaden z nas nie> siedzi w głowie Guardioli, pozostaniemy pewnie przy swoich> zdaniach.Na tym etapie jeszcze w to nie wierze, ale brzmi interesujaco. Po Mundialu przestraszylem sie, ze wszyscy przestawia sie na na 4231. A teraz – Bogu dzieki – znow robi sie ciekawiej. Wiele wloskich druzyn tez wraca do gry trojka z tylu. Niech jeszcze Brazylia wroci do starego dobrego 244 ;-)> Ależ oczywiście że zmienili, obejrzyj raz jeszcze drugą> połowę meczu – Adriano wszedł przed Alvesa na prawe> skrzydło, w związku z czym z 1v2 zrobiło się 2v2. Alves> oczywiście się cofnął, ale bylo to wynikiem korekty> taktycznej.Zapomnialem, mea culpa!
Dziaam, dziękuję za wywołanie jednej z fajniejszych ostatnio dyskusji na blogu (cieszę się też, że choć zaczęło się ostro, to jakoś się uspokoiło). Co do mnie, nadal uważam, że Mancini przeszarżował – że lepiej byłoby, gdyby w wyjściowej jedenastce jednego czysto ofensywnego piłkarza zastąpił defensywny pomocnik. Pozostała trójka z przodu nadal robiłaby wielki młyn podczas kontrataków, a tyły byłyby zabezpieczone. To są rozgrywki grupowe poza wszystkim, myślenie o remisie z takim rywalem nie byłoby niczym zdrożnym.
Oczywiscie 99% fachowcow zgodziloby sie w Wami, ale mam nadzieje, ze moja prowokacje tez udalo mi sie w jakis sposob zamknac klamra snujac powyzej STS: Szejkowa Teorie Spiskowa.PS@Dziaam: dzieki tez za zabranie glosu w innym watku (tj. dyskusji #4962 pt. dlaczego MU jest swiete i kazde dziecko marzy, by w nim grac). Cisnienie skoczylo mi na tyle, ze juz mialem pisac esej o tym, jak Tevez przy podpisywaniu kontraktu naklamal, ze Old Trafford to jedyne takie miejsce na ziemi, a potem wylecial czym predzej, gdy okazalo sie, ze od malutkiego nosi w sercu Legie. Dzieki Twojej rzeczowej wstawce moge zamiast tego isc na rower 🙂
Ja bym powiedzial, ze Barca zaczela zmieniac taktyke. W tym sezonie. W tamtym jej sie to nie zdarzalo. Ale w zasadzie to masz racje. Co jeszcze bardziej pokazuje, ze nikt nie moze grac „zawsze swojego” i Mancini popelnil blad uwazajac, ze jego zespolu to nie dotyczy.
> Obecnie tylko Barca moze z kazdym grac swoja pilke, bez> zmiany taktyki, bez zmian personalnych. Real w meczach z> Barca wystawia na DM Pepe, czego normalnie nie robi.To bylo w zeszlym sezonie. Tym razem sprobowali odwrotnego rozwiazania liczac na powakacyjne braki kondycyjne Barcy. To o tych meczach pisalem.> Dla mnie najlepsza> druzyna na kontynencie nie musi wiecznie 'grac swojego’,Ja nie twierdze, ze musi. Nie twierdze, ze to sie uda. Ja tylko zauwazam, ze tak wybral Mancini, tudziez protestuje, gdy ktos pisze, ze skazal sie na porazke.Zreszta zaczynam podejrzewac, ze to nie tylko on jest odpowiedzialny za te magiczna odmiane, bo jeszcze nigdy nie doswiadczylem takiej drastycznej zmiany u zadnego trenera. Byc moze szejkowie mieli dosc krytyki za defensywny styl? (Capello z Madrytu tez wylecial tuz po zdobyciu mistrzostwa.) Moze doszli do wniosku, ze tylko druzyny grajace swoje i grajace z polotem sa zapamietywane na zawsze? Co wiecej, moze maja racje? Zespoly, ktore najbardziej pamietam do dzis, to Milan za pierwszej kadencji Sacchiego, Barca Cryuffa, Arsenal 1996-2011 (RIP) i Barca Guardioli. Dla mniej spostrzegawczych: nie ma na tej liscie ani MU, ani zadnej druzyny Mourinho.> „Ale City nie ma ludzi do murowania”> Ma, rok temu bardzo dobrze im to wychodzilo. Tylko> Manciniego zjadla pewnosc siebie.Albo doszedl do wniosku, ze z Nasrim i Agüero ciezej bedzie grac w destrukcji niz z Tevezem w formie, ergo poszedl na wymiane ciosow. Alternatywnie, vide spiskowa teoria dziejow powyzej 🙂
„Żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu”… ale takiego jak Man UNITED! Od City każdy ich gracz jest większy, bo to nie City stworzył tych piłkarzy, a ci najemnicy mają tworzyć City. Piszę oczywiście prześmiewczo ale chyba coś w tym jest. Ci piłkarze nic City nie zawdzięczają dlatego nie chcą za to City umierać, no może zawdzięczają kasę ale tę dostali by od każdego innego klubu również. (może ciut mniejszą ale i tak nie do pojęcia dla śmiertelnika)
Zaryzykuję stwierdzenie, że o wyniku akurat tego meczu zadecydowałe bardziej względy taktyczne i czysto piłkarskie, niż mentalne. Zresztą piłkarze nie są głupi i wiedzą, że ich wartość jest silnie skorelowana z wynikami klubu, w którym grają.
> „Żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu”… ale> takiego jak Man UNITED! Od City każdy ich gracz jest> większy, bo to nie City stworzył tych piłkarzy, a ci> najemnicy mają tworzyć City. Piszę oczywiście prześmiewczo> ale chyba coś w tym jest.nie, nic w tym nie ma, to jakieś brednie i totalny brak szacunku dla rywala zza miedzy. niektorym komentujacym tu na blogu chyba sie cos niecos ostatnio pozacieraly granice dobrego wychowania, a do tego wszedzie musza wcisnac swoje trzy grosze o man utd (za chwile bedzie to nastepny idealny i swiety klub po zakonie barcelonskim), nawet jak temat w zasadzie kompletnie tego nie dotyczy. troche pokory, a nie napinki, bo sie udalo 5 meczow pod rzad wygrac.
„Żaden piłkarz nie jest ważniejszy od klubu” to cytat z Fergusona, więc nieprawdą jest, że tekst nie dotyczy Man Utd. Nie tylko z tego powodu zresztą ale skoro czytelnik się zniesmaczył to i pewnie nie starczyło sił na zrozumienie tekstu.
Nie ma na tym blogu zgody na lekceważenie rywali, pogardliwe sformułowania i tak dalej. To nie ma nic wspólnego ze sportem i z ligą, o której tu rozmawiamy. Będę usuwał takie komentarze, Wyrywacza Chwastów upominam.
film z Balotellim w roli głównej http://www.youtube.com/watch?v=yBrD1eWo-6E
Wyrywacz Chwastów ma rację. Gdzie tu jest lekceważenie rywala? To nie jest lekceważenie rywala – przynajmniej ja tak tego nie odbieram – a zwracanie uwagi na bardzo duży problem klubów, które hurtem skupują gwiazdeczki. City nie stworzyło tych piłkarzy, to nie są ich wychowankowie (a Ci którzy nimi byli zostali mówiąc wprost olani). Nie oszukujmy się, jeszcze dwa lata temu praktycznie żaden piłkarz nie marzył o grze w City, a Ci którzy dzisiaj marzą to też głównie najemnicy, którzy chcą zarobić. Zupełnie czym innym jest najemnik Ronaldo w Realu – który marzył o graniu w tym klubie od dziecka, a czym innym Tevez (czy każdy inny) piłkarz w City. Chelsea po latach inwestycji powoli staje się klubem z renomą, która przyciąga piłkarzy; drobny przykład:Jaka jest różnica między Lukaku, a Balotellim? Są w podobnym wieku, obaj to piłkarze mogący wyrosnąć na gwiazdy światowego formatu. Różnica jest taka, że Lukaku marzył o grze w Chelsea – bo tam gra jego idol Drogba, a Balotelli? A Balotelli przyszedł do City, bo dobrze płacą i niespecjalnie kto inny go chciał ze względu na jego charakterWyrywacz Chwastów zauważył bardzo ciekawy problem, a że ktoś tam się zniesmaczył… trudnoJa rywala nie lekceważę, ale również widzę, że City ma problemy i to ma te problemy przez własną głupotę, przez złe zarządzanie, przez skupowanie krnąbrnych i rozkapryszonych gwiazd. Przez to, że nie szanują swoich wychowanków – gdyby ostało się ich w jedenastce więcej to na dłuższą metę klub radziłby sobie lepiej.
Sorry, ale bredzisz. Kilka lat temu Czelski byla w IDENTYCZNEJ sytuacji jak City dzis i takie komentarze jak Twoj mozna przeklejac slowo w slowo. Mozna miec moralne zahamowania co do szybkiej budowy za petrodolary – ba, sam je mam – ale nie opowiadaj, ze u lokalnego sasiada kazdy pilkarz gral tylko dlatego, ze nigdy o niczym innym nie marzyl, a jedyna etyczna forma budowy wielkiego klubu to zakup jednego-dwoch zawodnikow rocznie, do tego niezbyt drogich. Juz nawet nie mam sily tu dowodzic, ze 99% pilkarzy to najemnicy, ale jak dorosniesz, sam to zrozumiesz. Do tego czasu unikaj wywiadow z Assou-Ekotto. Btw, gdyby ktos pytal, moj stosunek do takiej sytuacji jest ambiwalentny. Business is business.PSCo do wychowankow w City: czy ktos moze mnie uswiadomic? Ja pamietam trzech na poziomie: Hart, Richards i Onouha. W pierwszej jedenastce gra dwoch. To chyba nie zbrodnia?
Cos w tym jest. Piłkarze chcą zarabiać, to jasne, ale moim zdaniem to też kwestia prestizu. MC go nie ma, Chelsea ma niewielki. Nie są to kluby o wielkiej histori, oba urodził się praktycznie z dnia na dzień. Płacą to mają (zresztą przeciez dla samego preztizu nie gra się w wielkich klubach), jednakże jest coś takiego że gdy jesteś w miejscu, powiedzmy zasłużonym, z osiągnięciami to zachowujesz sie inaczej niż zwyczajnym.Zmierzam do tego że w wielkich firmach, kazdy pracownik ma poczucie uczestniczenia w wielkim projekcie, w zasłużonym projekcie, słynnym, z bohaterami itp, przez co ma świadomość co musi osiągnąć by go zapamiętali.City? każdy z tych graczy, aguero czy silva moga byc juz dziś wymieniani jako najlepsi gracze w histori klubu, konkurencja licha. Zawodnik w takim miejscu może poczuć sie jako „większy niż klub”, wszak ciężko nie zgodzić się z opinia Sir Alexa że City to mały klub. Nie ma sukcesów.Osobiście nie lubie sztucznych tworów, o wiele wiele bardziej, chciałbym by sheikowie kupowali evertony czy inne zasłużone marki. City miało juz stadion, to jest jedyny powód dla którego ich kupili.
City wygralo FA Cup w 1904, wiec „klub bez historii” to lekka przesada. Nie jest to najwiekszy angielski klub, ale niech sobie szejk kupuje, co mu sie podoba. Moze corka lubi blekit?Moze kto inny wolalby, zeby Alex Ferguson objal stanowisko w utytulowanym Evertonie, a nie w lekko zakurzonym United. Ale to jeszcze o niczym nie swiadzczy…PSMiedzy nami :-)http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629325
Czym innym jest najemnik typu Ronaldo, który od dziecka marzył o grze dla Realu, a czym innym najemnik typu Tevez. Każesz mi dorosnąć, tymczasem najwyraźniej sam nie dorosłeś i nie wiesz, że każdy pracuje za kasę, tylko jeden faktycznie chce pracować w firmie XYZ ze względu na atmosferę, prestiż, itd, a drugi pracuje w firmie ZYX tylko dlatego, że w XYZ nie chcą go, a do tego w ZYX ma odrobinę wyższe wynagrodzenie. Odpowiedz sobie na pytanie, czy taki Ronaldo nie dostałby więcej w City, albo Anży. Tylko, że dla niego mimo wszystko priorytetem jest co innego – dla niego priorytetem jest coś czego nie znajdzie w City – przynajmniej na tą chwilę.Autor tego bloga pracuje w Tygodniku Powszechnym – oczywiście za darmo by nie pracował – nie łudźmy się, ale wątpię też żeby pokusił się przenieść się do Vivy, albo Przyjaciółki gdyby zaoferowano mu 10, czy 20% więcej.Co do wychowanków City – zapomniałeś o Irelandzie, SWP i Sturridge’u… no i pomyliłeś się z Hartem – Hart nie jest wychowankiem City, a Shrewsbury Town.Generalnie nie gniewaj się, ale to Ty bredzisz – jeżeli nie widzisz, że polityka kadrowa i transferowa City jest wręcz żałosna (mój faworyt to to okienko po którym mieli 11stu napastników) i że znaczna część składu to kopacze którzy poszli tam tylko dlatego, że kto inny ich nie chciał (Tevez, Balotelli), albo mogli liczyć na wysoką tygodniówkę to ciężko nam będzie się dogadać.Chelsea w przeciwieństwie do City przed erą Abramowicza była liczącą się drużyną i rok rocznie grała o puchary, do tego praktycznie do dzisiaj przetrwały fundamenty z tamtej „przedabramowiczowskiej” ery Chelsea – Lampard, Terry, a na dzień dobry grali też inni piłkarze których Abramowicz zastał w swojej drużynie. Dzisiaj w City nie gra praktycznie nikt kto jest naprawdę zżyty z tym klubem, komu można by powierzyć opaskę kapitańską wiedząc, że ma ten klub w sercu, a nie tylko w tytule comiesięcznego przelewu na konto.Za to dzisiaj sytuacja Chelsea jest znacznie inna niż City – i to starałem się wykazać komentarzem wyżej, ale najwyraźniej tego nie załapałeś. Dzisiaj Chelsea staje się powoli drużyną w której ludzie chcą grać – nie tylko dla pieniędzy, a także dlatego żeby spełniać marzenia. Jak Lukaku. Przed City jeszcze bardzo długa droga…
Nie żeby mnie ten temat specjalnie pasjonował, ale się wypowiem. Przekonanie, że w United wszyscy grają ku chwale klubu i Sir Alexa, a w City dla przelewów, jest trochę dziecinne. Okej – jedna drużyna ma wielkie tradycje, trenera z 25-letnim stażem i furę pucharów, druga tylko wagony z pieniędzmi i szczere chęci. Ale piłkarze to ludzie, są tacy i owacy, przyjście do MU / City nie zmieni ich natychmiast w oddanych żołnierzy / chciwe hieny. (A już przesądzanie, że kapitan City nie identyfikuje się z klubem, bo klub nie ma tradycji, jest nieładne.) Żeby rozumieć hasło „żaden piłkarz nie znaczy więcej niż klub”, nie trzeba należeć do legionów Alexosa Fergusonimusa. Wystarczy mieć trochę oleju w głowie i wiedzieć, że w tym sporcie znaczysz tyle, ile ugrasz ze swoją drużyną. I Ferguson nie tłumaczy swoim zawodnikom nic inego. Nie każe im się modlić do herbu, tylko odwołuje się do ich własnych marzeń: „chcesz być wielki – pomóż klubowi wygrywać”. Ta zasada obowiązuje tak samo w MU-Z-Och-Jak-Wspaniałymi-Tradycjami, tak samo w napompowanym petrodolarami City.
Nie sądzę, żeby o szacunku do klubu przesądzały tylko jego wyniki finansowe albo tylko jego aktualne wyniki sportowe. Każdy z tych klubów ma swoją, czasem bardzo długą historię, ma na koncie puchary i tytuły, ma wielkich piłkarzy z przeszłości (czasem już nieżyjących) i z teraźniejszości. Do przemyślenia: gest Juventusu, który na otwarcie nowego stadionu zaprosił Notts County.
Szacunek do klubu może być efektem wieloletniej tradycji, dawnych sukcesów, czasem nawet jeden epizod może sprawić, że klub zapisze się w historii. Ja pisałem o czymś inym. Piłkarze chcą spełniać swoje marzenia, w pierwszej kolejności to stanowi ich motywację. Oczywiście, Ryan Giggs może wiele powiedzieć na temat dumy z nosznia takiego a nie innego herbu na koszulce, ale to jest przede wszystkim pierońsko ambitny, zachłanny na wygrywanie sportowiec. Dlaczego David Silva ma być w porównaniu z nim najemnikiem? Bo zdecydował się spełniać marzenia w City? Tak potoczyły się jego losy, a ja jestem dziwnie spokojny, że podejmując decyzję o podpisaniu kontraktu, chciał tego samego co Giggs idąc do United – wygrywać. Nie mam powodu przypuszczać, że było inaczej.
I Yaya Toure też odszedł z Barcy do City głównie żeby wygrywać? No pewnie tak, a rekordowa tygodniówka nie miała nic do tego – tak naprawdę ma błękitne serce…Owszem nie przeczę, że są w tym klubie piłkarze którzy się z nim identyfikują w ten czy inny sposób, ale stwierdzam, że większość jest zwykłymi najemnikami, którzy chętnie w każdej chwili zmieniliby klub, gdyby Barca/United/Real czy dowolna inna drużyna o której marzy większość piłkarzy:a) chciała ichb) pozwoliła im zarabiać tyle samo, albo chociaż podobnieI tyle. Doskonale o tym wszyscy wiedzą. I to nie jest brak szacunku do City, bo ja naprawdę szanuję ten klub i myślę, że koniec końców w najbliższym czasie wyrośnie na europejskiego kolosa. Tyle, że przynajmniej przez najbliższe kilka sezonów piłkarzy będą musieli przyciągać do siebie nie renomą, a wysokimi czekami, a po kilku ładnych latach być może zaczną się u nich pojawiać pierwsi piłkarze, którzy marzyli o tym żeby u nich grać od dziecka – jak Lukaku w Chelsea, itd.
święte słowa, zwłaszcza że City musi płacić dużo większe tygodniówki niż reszta czołowych klubów. Nie ma możliwości żeby racz dostając kontrakt od MU i MC w tych samych regionach płacowych wybrał city. Nie jest to realne. Tak jak stefan napisał, przykład z gazetemi jest idealny.
„Dlaczego David Silva ma być w porównaniu z nim najemnikiem? Bo zdecydował się spełniać marzenia w City? Tak potoczyły się jego losy, a ja jestem dziwnie spokojny, że podejmując decyzję o podpisaniu kontraktu, chciał tego samego co Giggs idąc do United – wygrywać. Nie mam powodu przypuszczać, że było inaczej.”Zgadzam sie, ze gracze idacy do City chca wygrywac i nie uwazam akurat Silvy za najemnika, ale mowiac tak ogolnie o City, skoro Twoim zdaniem to takie proste, ze wszyscy ida tam aby wygrywac, to dlaczego City musi placic takie wysokie tygodniowki? Wiadomo, maja kase – moga placic. Ale dlaczego to robia, skoro sa gracze, ktorzy i tak by do nich przyszli, bo chca wygrywac? Ja z kolei jestem dziwnie spokojny, ze placa tyle, bo gdyby nie to, to wielu z ich graczy wybraloby kluby z renoma. PS. Akurat co do Giggsa to motywacje mysle ze byly prostsze – jak szedl do United mial 14 lat i dostal obietnice przejscia na zawodowstwo w ciagu 3 lat – czyli szanse na pieniadze (to dopiero najemnik ;]). A United w tamtym okresie bylo bardzo dalekie od wygrywania czegokolwiek =P Bardziej chodzilo mu pewnie o granie. Ale to szczegol, bo generalnie sie zgadzam, ze przewazajaca wiekszosc graczy idzie do MU aby wygrywac.
> skoro Twoim zdaniem to takie proste, ze wszyscy ida> tam aby wygrywac, Nie mówię, że jest, mówię, że nie masz pojęcia po co ten konkretny piłkarz tam poszedl, więc wolę przypisać człowiekowi pozytywną motywację, niż doszukiwać się jego małości. > to dlaczego City musi placic takie> wysokie tygodniowki? Wiadomo, maja kase – moga placic. Ale> dlaczego to robia, skoro sa gracze, ktorzy i tak by do> nich przyszli, bo chca wygrywac? To akurat jest dość proste. Płacą po pierwsze dlatego, że najlepsi bardzo dużo kosztują. Po drugie – i to jest oczywiste, nie kwestionowalem tego ani razu – muszą przebić ewentualne oferty topowych klubów, ktore też mają sporo kasy. Na tym polega ich koncepcja stworzenia w krótkim czasie potęgi. I raz jeszcze – może się komuś ta koncepcja nie podobać, ale nie widzę powodów, żeby nazywać (pazernymi tylko na kasę) najemnikami piłkarzy, którzy zgodzili się w niej uczestniczyć.
Generalnie sie z Toba zgadzam, uwazam ze pilkarze City to w wiekszosci profesjonalisci, ktorzy poszli tam bo chca wygrywac. Ale jak sam piszesz City „musi przebić ewentualne oferty topowych klubów, ktore też mają sporo kasy”. Po prostu to wyglada tak, ze jesli nie zaplaca wiekszej tygodniowki (duzo wiekszej, zarobki w City sa niesamowite) niz jakis renomowany klub , to maja male szanse na skuszenie danego pilkarza. Zdaja sobie z tego sprawe wlasciciele City, dlatego oferuja takie zarobki. Gdyby nie to, mieliby male szanse na topowych pilkarzy. I ja nie mam nic do zawodnikow ktorzy wybieraja MC, naprawde. Takiego Silve czy Aguero moze nic nie obchodzic historia ligi angielskiej, jak ktorys z nich ma do wyboru Liverpool albo City, a w jednym placa mu 4 razy tyle, to czemu ma tam nie pojsc? Ja bym poszedl (bedac jakims Hiszpanem). Ale nie mozna mowic, ze ich motywacja to tylko wygrywanie. Gdyby tak bylo nie szli by 2 czy 3 sezony temu do City, ktore bylo daleko od wygrywania czegokolwiek. Nie mowie, ze to zle, bo to naturalne, ale moim zdaniem wiekszosc pilkarzy idzie do City po pierwsze dla kasy (w tym znaczeniu, ze bedzie wieksza niz gdziekolwiek indziej, bo w kazdym klubie gra sie dla kasy). Za rok czy dwa pewnie sie to zmieni, jak City wyrobi swoj wlasny styl gry, znajda sie pilkarze ktorzy beda chcieli grac tam, bez wzgledu na kase (w sensie ze nie bedzie ona kluczowym czynnikiem). Ale powtarzam, to ze idzie tam ktos dla pieniedzy, nie znaczy, ze jest najemnikiem w zlym tego slowa znaczeniu. Tevez to gosc, ktory w czerwonej czesci Manchesteru tez strzelal fochy i to specjalny przypadek (chociaz Balotelli moze go wziac za przyklad).
> Ale jak sam piszesz City „musi przebić> ewentualne oferty topowych klubów, ktore też mają sporo> kasy”. Po prostu to wyglada tak, ze jesli nie zaplaca> wiekszej tygodniowki (duzo wiekszej, zarobki w City sa> niesamowite) niz jakis renomowany klub , to maja male> szanse na skuszenie danego pilkarza. To jest oczywiste.> nie mozna mowic, ze ich motywacja to tylko> wygrywanie. Nie można też mówić, że tylko pieniądze. > Gdyby tak bylo nie szli by 2 czy 3 sezony temu> do City, ktore bylo daleko od wygrywania czegokolwiek. Nieprawda. Kiedy Silva, czy Toure szli do City, przedstawiono im konkretny projekt obejmujący najbliższe sezony, który zdaniem zarządzających powinien w krótkim czasie przynieść grę w LM i wygranie ligi. Z tego co widzę, jak dotąd wszystko idzie im z grubsza zgodnie z planem. > moim zdaniem wiekszosc pilkarzy idzie do City po pierwsze dla kasy A moim zdaniem na poparcie tej tezy masz tylko to, że ci pilkarze tę kasę dostają. Bo w ich głowach nie siedzisz, prawda?
> Nie można też mówić, że tylko pieniądze.Ja tak nie mowie. Ponadto podkreslam, ze to nic zlego, ze ida tam (moim zdaniem) dla pieniedzy, a potem dla wygrywania. Nie mowie, ze miedzy tymi motywacjami jest duzy dystans, mogliby przeciez isc do Anzy czy Kataru, ale jednak uwazam, ze jest to dla wielu pilkarzy City glowny powod przyjscia do klubu.> A moim zdaniem na poparcie tej tezy masz tylko to, że ci> pilkarze tę kasę dostają. Bo w ich głowach nie siedzisz,> prawda?Prawda. Ale Ty rowniez nie. I co masz na poparcie swojej tezy, poza wiara w ich czysto sportowe intencje? Ja po prostu widze ile City musi zaplacic, zeby ktos do nich przyszedl. Jak zaczna do nich przychodzic gracze, i beda zarabiac tyle ile w innych klubach z czolowki, to zmienie zdanie. Nie mowie, ze mam racje, po prostu dla mnie tak to wyglada. Pozdrawiam
> Prawda. Ale Ty rowniez nie. I co masz na poparcie swojej> tezy, poza wiara w ich czysto sportowe intencje? Pisałem o złożoności ludzkich motywacji i żeby w związku z tym nie przypisywać im takich, które Ci pasują. Nic poza tym.> Ja po prostu widze ile City musi zaplacic, zeby ktos do nich> przyszedl. Jak zaczna do nich przychodzic gracze, i beda> zarabiac tyle ile w innych klubach z czolowki, to zmienie> zdanie. Ale kto twierdzi inaczej? City pracuje na swoją renomę. Robi to po to, żeby w przyszłości topowym piłkarzom sama nazwa „Man City” wystarczyła, żeby chcieć tam grać. Ci, którzy są teraz, mają za zadanie wywalczyć klubowi tę pozycję i są za to suto opłacani. Czy następnym Twoim spostrzeżeniem będzie kolor murawy na Etihad? Oszczędzę Ci zachodu – ona też ma kolor pieniędzy.
„Ale kto twierdzi inaczej? „To sie zgadzamy czy nie, bo ja juz nie rozumiem =) Ja to widze tak, ze Ty za glowna (nie jedyna) motywacje pojscia pilkarza do City uwazasz wzgledy sportowe, ja za glowna (nie jedyna, co podkreslam w kazdym poscie) motywacje uwazam pieniadze. Jak slusznie stwierdziles, nie wejdziemy do glow pilkarzy, wiec nie stwierdzimy, kto ma 100% racji. Ja podalem argument ze City musi duzo placic, zeby ludzie chcieli u nich grac – czyli te pieniadze sa dla nich motywacja do przejscia. Ty sie z tym nawet zgodziles (Ale kto twierdzi inaczej?). To nasuwa sie pytanie. Czy gracze przechodziliby do tego City, gdyby klub nie placilby im 3 razy tyle co inne, czy nie? Jesli tak, to jednak sie nie zgadzasz (mimo – „Ale kto twierdzi inaczej? „), jesli nie, to wychodzi na to, ze pieniadze decyduja o tym czy ktos tam przejdzie… Nie mowie, ze to jedyny motywator, ale kluczowy, bo sam napisales, ze City musi placic wiecej niz inne kluby, zeby sciagnac do siebie topowych pilkarzy. Nie mowie, ze jak sa w klubie to graja tylko dla kasy i sie z nim nie utozsamiaja, ale w moim odczuciu to pieniadze sklaniaja ich do przejscia.
> Ja to widze tak, ze Ty za glowna (nie jedyna) motywacje pojscia> pilkarza do City uwazasz wzgledy sportoweJa nie podejmuję się stwierdzać, co było czyją główną motywacją, bo nie mam aż takiej wiedzy, a spekulacja na ten temat mnie nie interesuje. Chciałem tylko wykazać, ze są inne opcje niż „tu tylko dla chwały klubu, a tam tylko dla pieniędzy”, a taką dychotomię dostrzegłem w komentarzach poprzedzających mój pierwszy. Sorry, jesli błędnie.
@dziaam”Przekonanie, że w United wszyscy grają ku chwale klubu i Sir Alexa, a w City dla przelewów, jest trochę dziecinne”Dziaam przeciez tu nie chodzi o United, niepotrzebnie sie tak na nich spinasz. Dyskusja byla w szerszym kontekscie, z koronnymi przykladami Lukaku i Chelsea oraz Ronaldo i Realu. Nikt nie podawal przykladow pilkarzy, ktorzy ida do MU bo kochaja ten klub.
Odpowiem naraz. Kwestionuję klucz zaproponowany wcześniej przez kogoś, że w City grają sami najemnicy, bo klub ma mały prestiż, niewiele trofeów na koncie itd. Po pierwsze, żaden klub nie jest prestiżowy w chwili powstania, musi na to zapracować. Wiem, że najbardziej nie podoba Wam się sposób, w jaki City chce ten prestiż zyskać – i ja nie zamierzam ingerować w to, co się komu podoba. Mnie się po prostu nie podoba przypisywanie na tej podstawie motywów piłkarzom, którzy przyszli do City. To, że trafił się tam ewidentny i patologiczny przypadek braku profesjonalizmu, nie znaczy, że to jest tam norma. Motywacje poszczególnych piłkarzy mogą być naprawdę bardzo różne, ale generalnie przyjmuję, że każdy z nich ma wielką sportową ambicję i stara się ją realizować w najlepszy możliwy sposób. Oczywiście, ambicja to jedno, są też inne czynniki: pensja, atrakcyjność ligi, miejsce zamieszkania, klimat, otoczenie, a nawet to, czy żona będzie miała z kim chodzić do fryzjera. To, co mi się nie podoba, to przypisywanie takich a nie innych motywacji pilkarzom, tylko dlatego, że grają w City. Przykład Toure też nieczego nie przesądza, bo on w Barcelonie nie miał szans na pierwszy skład. Może i mógłby zagrać w Interze, Milanie, czy Chelsea, ale zdecydował się uczestniczyć w projekcie szejków. Może chodziło tylko o kasę, a może pomyślał, że ten projekt ma ręce i nogi i w może w najbliższych latach przynieść trofea. Ja tego nie wiem. A Wy skąd wiecie?
Trochę się z Panem pozwolę nie zgodzić to, że Mancini postawił na atak nawet kosztem straty bramki nie było wcale głupie czy lekceważące najsłabszą stroną Bayernu moim zdaniem jest właśnie obrona pomimo ostatnich świetnych występów i czystych kont Neuera w innych formacjach zespól z Bawarii ma graczy którzy spokojnie mogą sięgnąć po Ligę Mistrzów a defensywa lubi popełniać gigantyczne błedy. Po drugie ja takie mecze lubię oglądać gdzie trenerzy nie kalkulują tylko grają o wszystko. Jedno mnie tylko dziwi, że Mancini którego miałem za starego zatwardziałego wyznawce nudnego jak flaki z olejem Catenaccio w tym sezonie gra najbardziej ofensywny futbol w Europie oprócz Barcelony. I jak się okazuje szeroka kadra to nie tylko same dobrodziejstwa ale i zmartwienia
Pozwolę się zupełnie nie zgodzić. Jak można powiedzieć o defensywie, która w 7 meczach traci jedną bramkę, że jest najsłabszym ogniwem? Obrona Bayernu to nie tylko Van Buyten, oni bronią całą drużyną, a głupie blędy nie zdażyły im się od zeszłego sezonu. Mancini zwyczajnie nie odrobil lekcji, nie wiem czy widział choć jeden emcz Bayernu przed eczorajszą wizytą na Allianz.
Gra tym samym stylem w każdym meczu, niezależnie od klasy i sposobu gry rywala, to zwyczajna ignorancja, jak AVB i RM nie wprowadzą pewnych zmian do wiele z silnymi drużynami nie ugrają.
Dokładnie, nawet Barcelona Guardioli musi w ten lub inny sposob sie dopasowywac do przeciwnika. Dobrym przykladem byl mecz z Valencia gdzie niezbyt dobre ustawienie w 1 polowie zaowocowalo slabsza gra Barcelony i niekorzystnym wynikiem.
Kolo nie wraca po kontuzji tyko zawieszeniu, więc obycie z piłką nie powinno być tu problemem…
Przy okazji, jeśli temat nie znudził, u mnie na blogu małe podsumowanie błędów Manciniego(zgadzam się w większości z Panem Michałem) i drobna reakcja na temat Teveza.http://angamoss.blox.pl/Dla mnie, jako kibica, Tevez jest w Manchesterze skończony. Mancini nie musiał tego mówić na konferencji, bo każdy fan City czuje mniej więcej to samo. Jeśli gadał głupoty, to zawsze zyskiwał sobie zwolenników grą i dominacją w ataku. Teraz przypominam sobie, jak gdzieś kiedyś z tyłu głowy odezwał mi się głos, iż Tevezowi po prostu nie wolno ufać. Czego by nie powiedział, to brednie. „Wcale nie odmówiłem gry” – to dlaczego nie grał? Rzeczywistość się zakrzywiła?! Dajcie spokój.A tak na marginesie: co zrobilibyście na miejscu City? Albo gdyby taka sytuacja, względnie podobno, miałaby miejsce w klubie, któremu kibicujcie?
Spokojnie, rozejdzie się po kościach… Byli tu niedawno tacy kibice United, którzy nie wyobrażali sobie dalszej gry w tym klubie Wayne’a Rooneya, postulując jego wywalenie, względnie długoterminowe zesłanie na ławkę. Czas leczy rany, że tak górnolotnie pojadę ;).A co do samego Teveza. Faktycznie, głupio się zachował. Mnie jeszcze zastanawia jeden fakt. Piszecie, że zawiódł kibiców i kolegów z zespołu. Oglądając powtórkę, odniosłem wrażenie, że ci koledzy są po jego stronie. Jakieś poklepywanie, rozmowy z zasłoniętymi ustami… Dziwne to. W szatni City chyba wrze. Może na przykładzie Teveza, Kolarova czy Milnera inni gracze widzą, co może ich czekać po kolejnym okienku – ławka rezerwowych, wypożyczenie albo transfer do innego klubu. Wiem, wiem, to przecież ich praca, dostają za to pieniądze itd. Tyle że w takich warunkach jest to TYLKO praca, trudno o identyfikacją z zespołem. Wszyscy trzej wymienieni przyszli za grube miliony, nie można nawet powiedzieć, że zawiedli – i oto przychodzi taki Clichy (czy lepszy od Kolarova?) i wskakuje do jedenastki. Ofensywa transferowa pewnie się nie zatrzyma, w kolejnym okienku przyjdzie zapewne jakiś świetny pomocnik i wygryzie ze składu kogo? Nasriego? czy Silvę? Wspomina się też o zainteresowaniu VanPersiem…W normalnie funkcjonujących zespołach jest trzon w postaci ogranych, doświadczonych zawodników, pewnych miejsca w składzie. Na ławce kilku solidnych zmienników, często grywających nawet od początku, no i jacyś młodzieńcy czekający na swoją szansę, najczęściej w końcówkach. Kto teraz pełni w City rolę tych ostatnich? Balotelli, Johnson, Milner? To wszystko gracze, których taka rola na pewno nie zadowoli…Podsumowując, moim zdaniem bez dobrego trenera-psychologa się nie obejdzie, Mancini takim nie jest.
„Spokojnie, rozejdzie się po kościach…”Jesli Tevez dostanie szanse gry od Manciniego i strzeli kilka bramek (np. zwycieska przewrotke w derbach ;P) to tez tak uwazam. Ale problem Argentynczyka moze byc taki, ze trener po prostu nie da mu juz szansy, a wtedy Tevez nie bedzie mial mozliwosci „kupienia” kibicow (bo wywiadami, ze on zawsze profesjonalnie podchodzi do grania i wcale nie odmowil wejscia na boisko tego nie uczyni). Z Rooneyem byla inna sytuacja, bo mial pelne wsparcie Fergusona, ktory mimo beznadziejnej formy Anglika stawial na niego, co ostatecznie sie oplacilo. Zgadzam sie natomiast w 100% co do Twojego 3 i 4 akapitu. Niepewnosc gry w City jest przerazajaca. Taki Aguero nie moze miec pewnosci, ze za rok nie przyjdzie jakis Neymar czy inny gwiazdor, i nie wskoczy w jego buty. Przeciez Tevez rok temu mial w City pozycje, jak teraz jego rodak Sergio, a gdzie jest teraz wszyscy wiemy. Wiem, ze jest w slabszej dyspozycji, ale to jednak byl najlepszy gracz w tamtym sezonie w City, a teraz siedzi na lawie, pewnie go to wkurza. Nie mowie, ze to cos tragicznego, wystarczy spojrzec na Berbatova. Ale w City jest inna skala tego zjawiska, tam z okienka na okienko najlepsi gracze moga juz nie byc najlepsi. To tak jakby Rooney, Vidic czy Nani ciagle musieli sie zastanawiac, czy w zimie za 30 mln nie przyjdzie ktos, kto posadzi ich na lawce (najgorsze, ze bezpodstawnie, bo wcale zle nie graja). Rywalizacja o miejsce w skladzie powinna wygladac tak jak Ty to opisales. Jest jakis trzon, sa dobrzy zmiennicy i mlodzi gracze ktorzy naciskaja tych wyzej w hierarchii. Moze sie zdarzyc, ze mlody posadzi na lawie kogos z trzonu (np Jones Ferdinanda czy Welbeck Berbatova, ale to jest bardziej naturalna sytuacja niz gdy jest kilku graczy na dana pozycje, kazdy kosztowal grube miliony, kazdy uwaza ze jest tak samo dobry, ale zawsze jeden musi siedziec na lawie a drugi na trybunach – to w koncu musi wybuchnac).
Nie zgadzam sie, ze w City doszlo do tak ekstremalnej sytuacji. Tevez na wakacje wyjezdzal opowiadajac na prawo i lewo, ze juz nie wroci, a jak juz wrocil, to na oko w czwartym miesiacu ciazy. Balotelli tez wiecej gada (tudziez rzuca lotkami) niz pokazuje na boisku. Oni siedza wiec na lawie. Kilka marud odeszlo. Mi szkoda tylko Onouhy. Na prawej i lewej obronie jest po 2 rownorzednych zawodnikow i wszyscy graja. W pomocy i w ataku tez jest rotacja. Dzeko strzelil 4 bramki i grzecznie usiadl na lawce w nastepnym meczu.Natomiast zgadzam sie z Wami, ze wielkim wyzwaniem dla trenera jest to, zeby wszyscy sie takim stanem rzeczy cieszyli. Tu oklaski dla SAFa. Nie wiem, jak on to robi, ze Berbatow z drugim Owenem grzeja lawe przez miesiac, a potem z usmiechem wychodza na boisko i gryza trawe. Nawet u Mourinho (ktorego w szatni kochaja, bo stara sztuczke „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam” opanowal do perfekcji) slychac narzekania wsrod zawodnikow przysrubowanych do lawki.
Jose ma jeszcze tą swoją żelazną 11, której wolałby nie zmieniac, w tym sezonie, choc głównie przez urazy cos miesza, ale on lubi grać ciągle swoimi ludźmi. Jest bodaj jedynym menago który powiedział że woli węższą kadre.PS. Jeśli piszesz o gryzieniu trawy nie umieszczaj w przykładach berbatova, za bardzo kontrastuje 😀
Sa jeszcze ludzie z fantazja =) http://sport.onet.pl/pilka-nozna/liga-angielska/sensacyjna-oferta-dla-carlosa-teveza,1,4865803,wiadomosc.html
Swoją drogą dzisiaj wspaniały dzień w europejskich Pucharach dla Angielskich klubów , wszystkie wygrały swoje mecze. O ile zwycięstwo Spurs na Shamrock Rovers było raczej do przewidzenia, podobnie zresztą jak Fulham i Birmingham nad kolejno Odense i Maribor (mimo, że oba mecze Anglicy grali na wyjazdach), o tyle wygrana Stoke z Besiktasem nie była taka oczywista. Liga Turecka jest silna i bogata, a w Besiktasie gra kilku piłkarzy z naprawdę najwyższej półki. Tym bardziej zasłużone brawa dla Stoke. Imponująco rozpoczęli ten sezon, zrobili świetne transfery, w lidze napsuli krwi największym potentatom, a w Europie pokazują się również z jak najlepszej strony.
Według mnie, szejkowie City nie mają wystarczającej cierpliwości, żeby zbudować klub odnoszący sukcesy przez dziesięciolecia. Wystarczy sobie, przypomnieć, jak zbudowano United. SAF miał duży kredyt zaufania u działaczy i mógł robić wszystko powoli i dokładnie. Niestety City kupuje gwiazdy „aby były”. Robią to stanowczo za szybko. Gdyby City byłby budowany na zdrowych zasadach byłoby dużo lepiej.P.S Co do przechodzenia piłkarzy do City, to moim zdaniem robią to oni, aby się wypromować. Przecież, jeżeli obchodziła by ich tylko kasa, to poszliby do klubów z kataru, Anży, czy z arabii saudyjskiej.
Na razie Twoja teoria niezbyt się sprawdza, bo samo wydawanie pieniędzy to nie jest żadna oznaka nerwowości sama w sobie. Taką byłoby np. zwolnienie Manciniego. Do tego dziś chyba dość daleko, choć oczywiście: pożyjemy, zobaczymy…Co do wczorajszych spotkań (piszę tu, bo notka o antesemityzmie to sprawa bardziej poważna i ogólna), kilka zwierzeń:1. Dalglish udowodnił po raz n-ty, jakim jest burakiem. Jak można przez wiele tygodni jechać na sędziów, a potem po otrzymaniu wczesnego prezentu gwiazdkowego w najczystszej formie najpierw kręcić, że się zdarzenia nie widziało (cała reszta świata Bogu dzięki widziała), a na dokładkę skłamać, że do tego momentu mecz był wyrównany?2. MU to banda farciarzy, a Norwich obok Swansea wyrasta na zespół, któremu nie da się nie kibicować, niemal jak Blackpool rok temu.3. City niby świetnie na papierze, ale znów przez prawie godzinę nie mogli się przebić przez autobus i któregoś dnia to się skończy bezbramkowo z jakąś marną drużyną. Balotelli trochę jak Nani: czasem geniusz, czasem najbardziej irytujący zawodnik, ciągle zwalniający i popełniający głupie straty.