Jedna z najlepszych porad zawodowych, jakie kiedykolwiek otrzymałem, była – jak to często bywa – poradą pierwszą. Pracujący wówczas w „Tygodniku Powszechnym” Adam Szostkiewicz spojrzał poważnie zza okularów na długowłosego chudzielca i zalecił mu czytanie książek. No więc siedzę i czytam po raz kolejny autobiografię sir Aleksa Fergusona, a zdania dotąd pomijane nabierają nowych sensów.
„W obronie był kompletny bajzel” – wspomina Szkot na przykład swój ostatni mecz na ławce Manchesteru United, 19 maja ubiegłego roku przeciwko West Bromwich. „Kiedy prowadziliśmy 5:2, mogło to się skończyć 20:2 dla nas, kiedy było 5:5, mogło się skończyć 20:5 dla nich”. Taką drużynę zostawiał – a stronę wcześniej opowiadał, jak przyglądał się grającym w tym spotkaniu piłkarzom ze świadomością, że wielu z nich nie znało nigdy innego menedżera. Obserwując z tygodnia na tydzień przejścia sierot po Fergusonie zapominamy może o perspektywie tamtego dnia. Podobnie jak zaciera się w nas stopniowo, również przez niego opisywana, jednomyślność klubowego zarządu podczas podejmowania decyzji na temat następcy.
Jesteśmy na pierwszych stronach książki, dokładniej: w jej pierwszym rozdziale. Zanim Ferguson zechce opowiedzieć o swoim życiu, ze szczególnym uwzględnieniem manchesterskich sukcesów, zdąży przypomnieć o momencie przełomowym, opisywanym już kilka razy na tym blogu meczu pucharowym z Nottingham Forest, kiedy po PONAD TRZECH LATACH bez sukcesów Szkot był o włos od zwolnienia z pracy. Później zaś zadeklaruje: „Kiedy patrzę wstecz, skupiam się nie tylko na zwycięstwach, ale także na porażkach”. I skrupulatnie wyliczy: trzy przegrane w finale Pucharu Anglii (z Evertonem, Arsenalem i Chelsea), trzy w finale Pucharu Ligi (z Sheffield Wednesday, Aston Villą i Liverpoolem) i dwa w finale Ligi Mistrzów (obie z Barceloną). „To jedna z nici, tworzących manchesterską tkaninę: zdolność do podnoszenia się po klęskach. Zawsze pamiętałem, że jest jeszcze coś, oprócz zwycięstw i triumfalnych przejazdów przez miasto w otwartym autobusie”.
Miejmy nadzieję, że stronę trzynastą autobiografii poprzednika David Moyes przeczytał ze szczególną uwagą – cały akapit o klęsce jako niezbywalnym elemencie ludzkiej egzystencji, o przekuwaniu porażek w sukces i pokazywaniu siły w momentach trudnych, może być dla niego nieoczekiwanym źródłem wsparcia. Oby przyjął do wiadomości także i to memento: „Jeśli pozwolisz, by porażka osłabiła twojego ducha, spodziewaj się kolejnych”. Zdaniem Fergusona bowiem, z porażek można się wiele nauczyć. Kiedy ich doświadczał, natychmiast myślał o tym, co można poprawić i jak odbudować zespół. Mówił, że to jedna z jego zalet: dokonywanie szybkiej analizy w chwilach, kiedy inni się załamują.
Oto dlaczego trochę zmartwiły mnie wczorajsze tłumaczenia nowego menedżera MU po porażce ze Stoke. O pechu to może mówić trener Norwich po meczu z Cardiff, na który złożyła się dobra pierwsza połowa, dwa proste błędy na początku drugiej, i fantastyczna końcówka, w której zwycięstwo Walijczyków uratował Marshall do spółki ze słupkiem, poprzeczką i wybijającym piłkę z bramki Bellamym. Mistrzowie Anglii nie powinni znać pojęcia „pech”, podobnie jak całej masy innych zresztą, typu „sędziowska pomyłka” na przykład. Na rykoszet, kontuzje i sędziowski błąd, powinni umieć odpowiedzieć, zwłaszcza mając na boisku taki tercet, jak van Persie, Mata i Rooney, a za nimi Carricka, zaś rywalem nie jest żadna z drużyn z pierwszej czwórki. Umówmy się: poza fenomenalnym uderzeniem Rooneya z rzutu wolnego w samej końcówce, zbyt wielu okazji Manchester United w meczu ze Stoke nie miał. Przypadkowo stracona bramka, a nawet dwie – czy takiego MU nie znaliśmy już z czasów Aleksa Fergusona?
David Moyes nie wygląda dobrze i, jak widać, już nie bardzo wie, co mówić. Z lektury autobiografii poprzednika powinien jednak wynieść jeszcze coś: sir Alex już nie wróci, żeby go zastąpić, jest więc zdany na samego siebie. Czy da radę? „Wielu Szkotów ma w sobie upór i silną wolę – pisze sir Alex. – Kiedy opuszczają kraj, mają tylko jeden cel. Odnieść sukces. Oni nie wyjeżdżają, by uciec od przeszłości. Wyjeżdżają, by stać się lepsi – możecie to zobaczyć na całym świecie, przede wszystkim w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych”. Dalej jest mowa o determinacji; woli postawienia na swoim i osiągnięcia celu – determinacji i woli, które, zdaniem autora, Davida Moyesa cechuje w równym stopniu, co jego samego.
Kibice MU, powiedzcie sami: czy sir Alex mógł się aż tak pomylić?
Świetnie napisane. A wywołany do tablicy (jako kibic MU) odpowiadam.
Przede wszystkim nie sądzę by można było sprawę sukcesji rozpatrywać jako pomyłkę bądź porażkę Fergusona. Z prostego powodu – kogo innego miałby wybrać SAF? Przyjmując założenie, że klub potrzebował sprawdzonego, dobrego trenera, który nie ucieknie po 3-4 latach zbierać kolejne trofea gdzie indziej (jak np. Mourinho), nie za bardzo widzę jakieś opcje. Moyes za to dał naprawdę wiele powodów by na niego postawić. Wiele razy była o nich mowa więc nie ma sensu ponownie ich przytaczać. Osobiście, dla mnie, testem będzie lato i kolejne transfery. One pokażą tak naprawdę czy Moyes ma plan i pomysł na drużynę. A będzie musiał na nowo złożyć obronę (Vidic, Evra out) jak i pomoc (Andersona już nie ma, Giggs zakończy karierę, Young’a oddadzą za grosze, Kagawa może uciec gdzieś gdzie będzie grał). W tym sezonie absolutnie wystarczy mi, że nie skończą poniżej 6 miejsca. Zresztą czy ktoś realnie spodziewał się więcej?? W ostatnich latach wszyscy byliśmy świadkami jak drużyny w pierwszym sezonie po odejściu silnego (nie tylko charyzmą) trenera wyraźnie traciły na jakości (Inter i Chelsea po Mourinho, Real i Del Bosque). A nijak to się ma do trzęsienia ziemii jakim jest odejście człowieka silniej identyfikowanego z MU niż jakikolwiek piłkarz w ostatnich 20 latach. Dla większości czytelników tego bloga Manchester United = Sir Alex Ferguson. A jeśli my tak na to patrzymy to tym bardziej zawodnicy MU. Także kompletnie mnie nie dziwi brak pary, determinacji i charakteru jaka ta drużyna miała jeszcze sezon temu. Każdy wie, że SAF wyciągał ze średnich piłkarzy 130% ich możliwości.
To jedna strona medalu. Druga to po prostu fakt, że wszystkie drużyny, które wyprzedzają w tej chwili MU są nieporównywalnie mocniejsze kadrowo niż sezon temu.
Jeden Mata wiosny nie czyni, a tym bardziej mistrzostwa 🙂
Żeby nie było, że tylko usprawiedliwiam. Wyniki wynikami, ale głupie pomeczowe tłumaczenia zaczynają irytować. Moyes’a cały czas wspiera zarząd, kibice, SAF, także mniej takich konferencji, a więcej spokoju proszę.
Najzabawniejszy w tym wszystkim jest fakt, że 4 miejsce jest nadal w zasięgu. Ale to chyba po prostu bardziej świadczy o tym, że City, Arsenal i Chelsea grają już w innej lidze.
Nie wiem, czy taka opcja przeszła komukolwiek w Manchesterze przez głowę, ale moim zdaniem świetnym następcą sir Alexa byłby Laurent Blanc.
Rewelacyjna notka Panie Michale. Jako kibic United odbieram te pytania niejako osobiście. I cholera, bardzo chciałbym znać na nie odpowiedź.
Oprócz oczywistych braków kadrowych, które Moyes odziedziczył po swoim poprzedniku, a które zdaje się zauważać (środkowy pomocnik, lewy obrońca, brak kreatora gry z prawdziwego zdarzenia) i plagi kontuzji, całą resztę problemów United ciężko jest mi wytłumaczyć. Oto menadżer którego Everton przez lata słynął z woli walki doprowadza do sytuacji w której piłkarze o których jeszcze pół roku wcześniej mówiło się najczęściej jako o posiadaczach mentalności zwycięzców nie wykazują determinacji. Oto menadżer znany ze świetnej ręki do obrońców (sam był przecież obrońcą) ma problemy ze skutecznym zestawieniem bloku obronnego. Mógłbym tak długo, tylko co z tego skoro do niczego to nie prowadzi.
Pozostaje mieć nadzieję, że Moyes autobiografię swojego poprzednika przeczytał bardzo uważnie i że wyciągnie z niej wnioski.
Ja w Moyesa nie wierze, co nie zmienia fakty że sezon jest już stracony, właściwie skończony, żaden nowy manager tego nie zmieni. Dwa pytania pozostają bez odpowiedzi, czy MU odpadnie z Grekami czy w następnej rundzie, a także które ostatecznie misce zajmie w lidze, przy czym realnie będą to miejsca 5-8.
Co do Moyesa, facet nie ma osiągnięć by w ogóle rozważyć jego zatrudnienie w klubie (nie, Panie Michale, to że jest się miłym i przyzwoitym człowiekiem nic nie znaczy, liczą się wyniki jakie sie osiąga, nic poza tym), bilans z czołówką- tragiczny, trofea- brak (a wygrywały mniejsze kluby niz everton).
MU to największy klub w Angli, żeby móc zarządzać tym zespołem trzeba czego więcej niż bycia dobrym ligowym szkoleniowcem, to tak samo jak z piłkarzami, trzeba czegoś więcej niz solidnego ligowca by trafić do klubu.
Skład? Nie będę podważał braków kadrowych (środkowy pomocnik, stara gwardia itp), ale wciąż jest to zespół lepszy niż posiada Everton, Tottenham (spurs sa w kryzysie a MIMO TO są wyżej niż MU) czy nawet Liverpool. Mistrzostwa nikt nie oczekiwał. Wypaść z 4 nie miał prawa.
Co pokazał Moyes przez te pół roku? Czy ktoś dostrzegł jakiś plan gry? Zamysł? Cokolwiek? Proszę się podzielić.
Rodgers w LFC tez przegrywał, ale nikt nie napisze że nie było widać nad czym pracuje, work in progress, potrzeba czasu, ok, ale widzimy że coś sie rodzi, u Moyesa widzę tylko regres, niekiedy chaos, a także graczy którzy nie wiedza co maja robić na boisku.
Widziałem statystyki gry, MU ma najwięcej wrzutek w lidze, nieprawdopodobny wręcz procent celnych (coś koło 5%), mimo to trener gra skrzydłami. Zwolniono cały sztab trenerski i zastąpiono go Evertonowskim, prace sztabu i metody krytykują specjaliści (zwłaszcza pewien Holender, a mówiąc szczerze wierze w to co mówi).
No i Moyes… wypowiedzi od pierwszego dnia nie wróżyły niczego dobrego. „Robie to samo co w evertonie” Sir Alex zawsze chciał się uczyć, szukać nowego, nie stać w miejscu, nie widzę tego u następcy.
To nie jest człowiek odpowiedni do tej roboty, jest szkotem, a Alex jest wielkim patriotą, zaryzykuje jednak i powiem że gdyby Moyes nie był szkotem to w życiu by nie dostał tej roboty.
Można mówić wiele o Alexie Fergusonie i jego znaczeniu dla klubu, ale te wyniki nie będą wiecznie tolerowane, akcje spadają, pozycja negocjacyjna ze sponsorami maleje, właściciele zrobią co do nich należy, zwolnią człowieka który nie wykonuje należycie powierzonej mu pracy.
Jeśli Moyes zostanie na drugi sezon, będą dwa stracone lata zamiast jednego. Alex Ferguson po przegranych meczach był zły, on walczył ze wszystkimi o najmniejsze detale, to był facet który przywoływał dzieciaki podające piłkę na meczu by podawały footballówki odpowiednio szybciej lub wolniej w zależności od danej sytuacji. To był facet który przede wszystkim zawsze szedł na przód. Moyes załamuje ręce, przybiera defensywna postawę, tłumaczy sie. Alex Ferguson nigdy tego nie robił, on grał dalej jeszcze bardziej zdeterminowany.
PS. Wojcik pisze że zespoły po odejściu silnego trenera traciły na jakości. Patrz Everton.
Zgadzam sie w większości, dodam tylko ze Moyesa powinni wywali po sezonie jeśli [raczej nie] nie załapie sie do LM. Kadra kadrą ale to Moyes tą kadrę wychwalał przed sezonem mimo ze tourne po Japoni pokazalo ze cos jest nie tak. Stylu i pomysłu brak. I chyba powoli piłkarze tez zaczna sie buntowac. Juz teraz po cichaczu SAF powinien szykowac swoj ostatni transfer, wybrac solidniejszego nastepce i namawiac go do przescia w razie 5 lub gorszego miejsca w lidze co powinno oznaczac zwolnienie Moyesa. Ja doradzał bym dac sobie spokoj z brytyjczykami i wziasc sie za molestowanie Kloopa ktory to znodzi sie szybko dominacja i hegemonia Bayernu. + pozolilo by to wykupic kogos z duetu Reus, Gundogan ewentualnie Subotic.
A ja nadal uważam, że MU będzie na czwartym miejscu w maju. 🙂
Ja również,a pierwszym krokiem w tym kierunku będzie 9 punktów zdobytych w tym miesiącu.
Heh, przypuszczam, że gramy w tym miesiącu z Arsenalem, City i Liverpoolem?
Ja podobnie myślałem w grudniu, kiedy to nawet pisałem tutaj, że United wygra wszystkie mecze, bo mieli rozegrać spotkania ze słabszymi przeciwnikami, ale przeciwnikami, którzy nie boją się otwartej piłki. Przy odrobinie szczęścia udało im się to zrobić, ale następny miesiąc okazał się znowu w ich wykonaniu nie najlepszy. W lutym spotkanie z wyjątkowo słabym Fulham nie powinno być mimo wszystko dużym problemem. Inna sprawa to Crystal Palace na Selhurst Park i potyczka z Arsenalem, ale twierdzę, że United obydwa spotkania również powinno rozegrać bez straty punktów.
Jednak inne zespoły raczej nie będą szalenie tracić punktów, a ekipa z Manchesteru nie wykazuje żadnej poprawy w swojej grze, aby można było sądzić, iż uda im się w marcu zdobywać punkty hurtowo. A ani Everton, ani The Reds, ani Tottenham nie maj a zamiaru oddać walkę o TOP4 walkowerem. Poza tym każda z tych ekip prezentuje całkiem przyzwoity poziom, czego o ekipie z OT powiedzieć nie można.
Boli mnie nadal fatalne podanie Kolo Toure. Boli mnie obrona Liverpoolu. Bez Sakho czy Aggera w aspekcie obronnym nie widać żadnej poprawy gry, a zaczyna się okres, kiedy takie straty punktów są na wagę LM. I jeszcze te fatalne boki, szczególnie lewy bok:)
@Eric
Jedynie z Fulham, Arsenal, CP-będzie 9 punkcików aż miło i od razu nastroje się poprawią!
Zgadzam sie całkowicie ze stelma. Moyes stosuje od początku sezonu taktykę, która nie działa. Mimo to nie próbuje nic nowego, a jego „Futbol” jest oparty na nadziei- Moyes ma nadzieje, że piłka trafi do napastników, to oni zrobią coś genialnego i wpadnie bramka. Gdyby MU nie miało trenera wyniki pewnie nie byłyby gorsze.
„Rodgers w LFC tez przegrywał, ale nikt nie napisze że nie było widać nad czym pracuje, work in progress, potrzeba czasu, ok, ale widzimy że coś sie rodzi, u Moyesa widzę tylko regres, niekiedy chaos, a także graczy którzy nie wiedza co maja robić na boisku.”
To jest kluczowy fragment. Pisałem przed sezonem, że ważniejsze jest stworzenie drużyny z taktyką odpowiadającą najlepszym zawodnikom niż same wyniki. Tymczasem Moyes nie zrobił nic, absolutnie nic, co by wskazywało na jakiś postęp. Dla mnie przegrana ze Stoke była punktem zwrotnym- nie tylko nie wierze w Moyesa, ale na prawdę mam nadzieje, że to jego pierwszy i ostatni sezon za sterami MU. Ten człowiek nie uczy się na błędach, nie widzi problemów, a może nawet wierzy, że wszystko jest ok (wystarczy poczytać wywiady pomeczowe). Przysięgam, to był najgorszy mecz United jaki widziałem od kilku sezonów. Piłka spędziła chyba większość czasu w powietrzu- dokładnie tak jak lubi Stoke. I to dobitnie świadczy o tym, że Moyes nie wie co robi. Hoofball przeciwko Stoke na ich stadionie w wietrznej pogodzie? Nie da się upaść niżej.
Świetny tekst. SAF się nie pomylił. SAF wiedział, że zostawia drużynę w rozsypce. Wiedział, że trenerowi o wielkim nazwisku może zabraknąć cierpliwości. Wybrał DM, ponieważ ten jest w stanie się pozbierać wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Nie przewidział, że przez wiele tygodni nie będą grali RVP, WR, Carrick i Vidic. Kluczowi gracze w układance SAF w poprzednim sezonie. Ja bym od tego pecha nie uciekał. Choć w przypadku meczu ze Stoke rzeczywiście trochę to głupie tłumaczenie. Bardziej już miałbym pretensje do sędziego za niepokazanie czerwonej kartki graczowi Stoke. Wracając do pecha to mecze z Newscastle i Evertonem były i kiepskie i pechowe. Suma nieszczęść zawsze jest do kwadratu. Generalnie zgadzam się, że pech to słabe tłumaczenie. Trzeba odbudować morale tej drużyny. I dla radości fanów MU – takich jak ja – i dla dobra Ligi Angielskiej. Pozdrawiam
no BRAWO!!! W KOŃCU Ktoś zauważył!!! Brawo Hirek! (szczególnie pierwsze 4 linijki)
ps. może i nie słucham R&B, ale zawsze potrafię docenić basistę, który stoi w drugiej linii i kładzie porządne fundamenty.
Ja bym aż tak dużej wagi do słów Moyesa po meczu nie przywiązywał. SAF, Mou, i reszta byli/są znani z tego, że publicznie praktycznie nie krytykują swoich. Ci musieliby już coś mocno spieprzyć. Moyes już w grudniu po jednym z meczów strasznie wydarł się na wszystkich strasząc, że ich pozwalnia, choć w mediach mówił o pechu, itp.
Najgorsze jest to, że skład (personalnie) wydaje się zestawiony całkiem dobrze przy obecnych zawodnikach (przemilczę Younga i Cleverleya), tylko, że dalej tylko ułamek procenta dośrodkowań dochodzi…
U Moyesa zaczyna być widać desperację w oczach. Obawiam się, że wyciąga on trochę złe wnioski – mówiąc o dużych zakupach/zwolnieniach w lecie (i co on kurde ma do Evry!?), to wygląda na to, że chce pozbyć się pozostawionej przez SAFa starszyzny, bo u nich respektu wyrobić sobie nie potrafi. Jeśli przekupi „świniaka”, żeby ten został, to obawiam się o tożsamość (charakter) tego klubu:/
Do Evry ma prawdopodobnie to, że gra beznadziejnie, nic w ataku, a w obronie kompletne dno. To, że Francuz nie potrafi dobrze bronić wiadomo było od dawna, ale to co w ostatnich meczach wyprawia jest czymś groteskowym. Odpuszcza zawodników, „wyłącza się” w najbardziej krytycznych momentach. Jak oglądam transmisje w angielskiej telewizji to w każdym meczu komentatorzy go
krytykują.
W poprzednim sezonie jeszcze jakoś to wyglądało, aczkolwiek w tym nie mogę patrzeć na lewą obronę, a Buttner alternatywą jest żadną. Trochę żałuję, że w końcu nie doszło do tego wypożyczenia Coentrao, gorzej by chyba nie grał.
Co do gry MU, to cóż można więcej napisać. Grają bez ładu i składu, nie widać w tym żadnego zamysłu oprócz wrzucania tych wrzutek gdzie nikogo nie ma. Zastanawia mnie też fakt, że w ogóle pomocnicy nie atakują szesnastki, grają coś w podobieństwie Barcelony i tiki-taki, posiadanie itp, ale potem jakaś beznadziejna wrzutka a potem kontra. Inna sprawa, to fakt, że bardzo słabo jak na swój poziom gra Carrick i nie ma komu bronić potem w środku. Cleverley jest gościem od wszystkiego i niczego, bo ani atakować nie potrafi (ten strzał nad poprzeczką pod koniec meczu…), ani też bronić.
Koniec końców, jak wydawało mi się, że United znajdzie się w top4, tak teraz już nie jestem tego taki pewien. Spodziewałem się jakiegoś progresu w grze, jakichś zmian, no bo w końcu mamy już luty, ale ciągle wygląda to tak samo topornie jak na początku sezonu. O ile nawet nie gorzej.
Co on ma do Evry? Evra to w tej chwili zdecydowanie najsłabsze ogniwo. Tak jak przez lata nigdy nie schodził poniżej pewnego wysokiego poziomu, tak teraz po prostu zleciał na pysk. On nie zapomniał jak się gra, a wg. mnie jest po prostu wyeksploatowany do granic możliwość.
Szczerze mówiąc mam wrażenie, że 1/3 straconych bramek w tym sezonie to wina właśnie Evry. Ile akcji bramkowych przeciwników idzie jego stroną? Do ilu wrzutek Pat dopuszcza, a przede wszystkim jak często jego opóźniony powrót do bloku defensywnego powoduje, że środkowy obrońca musi wybiec do skrzydłowego żeby nie pozwolić na wrzutkę, a wtedy jest jeden obrońca w szesnastce mniej.
Serio, uwielbiam Pata, przez kilka sezonów był zdecydowanie w TOP5 lewych obrońców świata, były momenty kiedy być może wręcz był najlepszy na swojej pozycji na świecie, ale obecnie to nawet nie jest TOP 15 w w BPL… Powiem więcej, Evra gra jak sabotażysta. I pod tym względem owszem – braki w środku są oczywiste, ale najważniejszym transferem wg. mnie będzie lewy obrońca. Drużynę buduje się od tyłu.
Tak pomylił się i to grubo porażka rzecz ludzka ale nie widzę żeby szybko myślał co poprawić zmienić dla mnie sprawa jest jasna ciągłe szukanie braków w drużynie i gadanie o pechu Moyesa są nudne i bez sensu , nie wierze że man.utd będzie w pierwszej czwórce zresztą nie zasługuje na to raczej będzie 6,7 ta jak everton Moyesa to nie jest trener potrafiący walczyć o tytuły
Ktoś kiedyś powiedział, że przyczyną takiego a nie innego wyboru Bossa było to, że nie docenił samego siebie. I może coś w tym jest. Ferguson chciał zachować ciągłość w filozofii i obrazie klubu i Moyes wydawał się do tego idealny – szkocki pracuś, nie kombinujący zanadto z taktyką, zaszczepiający piłkarzom przywiązanie od ciężkiej harówki i zespołowości. SAF nie przewidział tylko tego, że nikt nie jest w tym tak dobry jak on sam. To podobna sytuacja do tej, kiedy klub sprzedaje ważnego piłkarza i szuka na jego miejsce kogoś o takich samych predyspozycjach – najczęściej wychodzi z tego niewypał. A tu trzeba wspomnianego we wcześniejszym wpisie P. Okońskiego „ojcobójstwa”. I trzeba było do tego użyć „potomka” adoptowanego, a nie następcy w którym płynie ta sama krew.
Obstawiam, że Moyes przewietrzy w najbliższych okienkach kadrę i myślę, że wyjdzie mu to nieźle, bo nawet w okresie pracy z United widać, że ma dobre oko do personaliów. Jednak tą nową drużyną za jakieś dwa lata może sterować już ktoś inny.
To byłoby najgorsze co może być gdyby Moyes zbudował drużynę, a prowadzić miał ją ktoś inny. Myślę, że skoro góra klubu pozwala dla Moyesa na naprawdę duże transfery oznacza to, że dostanie co najmniej jeszcze ze dwa lata żeby to wszystko się zazębiło.
Moyes ma dobre oko do piłkarzy. Transfery Fellainiego i Maty, a także podchody pod lewego obrońcę pokazują, że widzi gdzie są największe braki. Dlatego moim zdaniem jest nadzieja, że w pewnym momencie zacznie to grać.
Chodziło mi o sytuacje, w której Moyes ma już „swój” skład, a zespół nadal gra poniżej oczekiwań. Wtedy nie byłoby wymówki i przyszedłby ktoś inny.
Jasne, teraz rozumiem. Jednak myślę, że jeżeli zbuduje swój zespół to zacznie on grać na miarę oczekiwań. Tak jak cały czas powtarzam, można mieć do Moyesa wiele zastrzeżeń, ale na pewno pod jednym względem jest lepszym menadżerem niż SAF – widzi oczywiste braki. SAF od czasu transferu Owena Hargreavesa nie kupił ani jednego pomocnika, Moyes w ciągu dwóch pierwszych okienek kupił dwóch pomocników i ostrzy sobie zęby na kolejnych. Przecież w tym klubie już od dwóch sezonów mizeria w środku pola była nie do wytrzymania.
Bardzo jestem ciekaw jak to dalej się ułoży i czy po myśli Moyesa.
Moyes wpadł w swoja pułapke, sam latem w mediach trąbił o silnym składzie i niepotzrebnych transferach gdy nagle okazało sie ze sie myli przejżał na oczy i zmienił zdanie, jak w wiekszosc portali [słynna 12 r.savagea], gazet nagle znalazła się grupa do odstrzału, grupa zawodnikow wypalona typu rio, evra vidic albo za slaba ando, cleverley, nani, joung, smalling, fabio, welbeck….. i pewnie jeszcze kilku. Tylko ze Moyes jest skazany na tych zawodników do konca sezonu, co mecz w skladzie ma 3 a czasem 5-6 zawodnikow którzy juz nie sa sercem z united ale mysla o przyszlosci, wiedza ze tu sa bez szans. Jak cleverley moze grac dobry futbol jesli jest posmiewiskiem nr 1 w gazetach, wytykanym palcem piłkarzem z tabliczką „Niepotrzebny / oddam za pół ceny”.. Rok temu dali by sie pokroic za United teraz to juz tylko popłuczyny Fergusona. Moyes zacznie budowa na serio od lata, zaczął od Maty juz zima… co z tego bedzie nie wie nikt. Kroosa juz tez chce City i pewnie ta druyzne Kroos wybierze. Beda inni do kupienia. Mysle ze jak znow wystartuje jak w tym sezonie nie bedzie juz przebacz i bedzie zmiana trenera. Ja tam trzyma kciuki za United z Moysem i bez..
Dzisiejszy mecz pokazuje kibicowi MU jak wygląda Manager. Jose robi wszystko to czego Moyes nie potrafi, czyli układa taktykę pod przeciwnika, reaguje na wydarzenia na boisku i walczy jak facet ze swoją druzyna o najdrobniejsze detale, a nie załamuje ręce i potem gada bzdury o szczęściu.
Banner City z Moyesem jest zwyczajnie prawdziwy.
Chelsea zagrała dzisiaj wybitnie, nie dobrze a wybitnie. A City, no cóż zostało po prostu zneutralizowane w 100%. Świetna taktyka Jose i co by dużo nie mówić świetni wykonawcy – Hazard 11 udanych dryblingów!
Jak wspominałem po środowym meczu z Tott nawet beznadziejni tego dnia spurs potrafili zagrozić city więc mozna przypuszczać, że Zoze na bank cos wymyśli no Mou cos wymyslił tzn mial w przeciwieństwie do Tima plan i tyle. Świetny mecz Chelsea
A ja już oczami wyobraźni widziałem tych hejterów Żoze przebierających nerwowo nóżkami, by coś tam dzisiaj po meczu nabazgrolić, a tu guzik z pętelką…
Jednak pieniądze nie grają-można zarobić na transferach 11 milionów i City sprowadzić do parteru. Braku też Maty jakoś specjalnie nie widać… A Matic pokazał, że sięgniecie po niego było świetnym posunięciem. Jeśli w takiej formie wróci również Romeu to Luiz i Obi Mikel mogą spokojnie zostać sprzedani za ciężkie pieniądze:)
Byli tu tacy którzy zapowiadali 4 autobusy, a tu niespodzianka-był 1 autobus, którym City odjechało do zajezdni, po raz pierwszy od 2010 roku nie strzelając bramki u siebie:)
Ciekawe jaką łatkę doczepi po tym meczu Mourinho autor bloga, trzeba przecież być konsekwentnym 🙂
Jak to powiedzieli chłopcy w Skysports – „Jose Mourinho masterclasses”.
Neville z Carragherem pięknie pokazali jak Matic i Luiz zneutralizowali przestrzeń pomiędzy liniami, w zasadzie odcinając wpływ Davida Silvy na grę.
City w sytuacjach kryzysowych, pod swoją bramką miało kompletny burdel i naprawdę, ten mecz mógł się spokojnie skończyć 5, 6-0.
Tak jak Mancini miał marudną drużynę, tak trzeba powiedzieć, że od tyłu prezentowała się ona solidnie.
Faktycznie ten baner im się udał, a do tego to zdjęcie…no na geniusza to on na nim nie wygląda 🙂 2 kolejne też były zabawne 🙂