Chwile, w których mam pretensje do samego siebie, że mundial przysłania mi resztę świata, nie zdarzają się często – po prostu mało co do mnie z tej reszty świata dociera. Gdyby tak nie było, zorientowałbym się przecież w porę, że przyjeżdża Dylan, a jakbym się zorientował, pewnie pojechałbym go zobaczyć, bo następna okazja może się prędko nie zdarzyć. Co on do cholery ma do tego mojego kibicowania, że przyjeżdża zawsze w czasie mundialu? Poprzednio, 17 lipca 1994 roku, dwadzieścia cholernych lat temu, występował na stadionie Cracovii, a fakt, że jego koncert przypadał akurat w tym miejscu i akurat w dniu finału mistrzostw świata bóg futbolu ocenił surowo: po kilku kawałkach (m.in. „Just Like A Woman”, „All Along The Watchtower”) rozpętała się gigantyczna burza, zgasło oświetlenie, zespół przestał grać. Dylan został jeszcze chwilę na scenie, śpiewając przy wtórze samej gitary akustycznej „Masters Of War”, ale dłużej niż kilkanaście minut nie dało się tego ciągnąć: występ został przerwany.
Jako że mi się wszystko kojarzy, miałbym w tym momencie ochotę powiedzieć: dokładnie jak występ Hiszpanii na tegorocznym mundialu. „Once upon a time you dressed so fine / You threw the bums a dime in your prime, didn’t you? / People’d call, say, >Beware doll, you’re bound to fall< / You thought they were all kiddin’ you”. Czy to nie jest opis tego, co się stało z tą elegancką reprezentacją? „Now you don’t talk so loud / Now you don’t seem so proud…” Czy to nie jest o tym, jak wracała jak niepyszna do kraju, wyeliminowana z turnieju już po fazie grupowej? Powiecie pewnie, że przeginam, ale dzisiejszego wieczoru, kiedy wiem, że gdzieś tam w lesie pod Słupskiem ten utwór pojawi się pewnie jako jeden z bisów, nawet fraza „You’ve gone to the finest school” kojarzy mi się z La Masią i jej wychowankami. „You’re invisible now, you got no secrets to conceal”, bo wszystko już o tobie wiemy…
Słuchana przez piłkoholika „Like A Rolling Stone” jest opowieścią o przemijaniu. O karierze wielkiej drużyny, która naprawdę długo utrzymywała się na szczycie, ale w końcu osunęła się w dół jak toczący się głaz. „How does it feel?” Czy będzie potrafiła zacząć jeszcze raz, z zastępem młodych: Thiago, Isco, Illaramendim, Moratą? „When you got nothing, you got nothing to lose…”.
A może to ostatnie zdanie odnosi się raczej do reprezentacji Kostaryki, która za chwilę ma walczyć o półfinał z Holandią? Ech, naprawdę chciałbym tego wieczora posłuchać Dylana.
Dylan w Polsze, a ja niestety też koncert musiałem wykreślić, chlip chlip
Szczęście w nieszczęściu, ale Like a Rolling Stone nie wybrzmialo wczoraj http://www.setlist.fm/setlist/bob-dylan/2014/dolina-charlotty-supsk-poland-3bc1fce4.html
No to dobrze, żem nie pojechał, bo bym tego nie przeżył. Po za tym przy całym szacunku dla mistrza, wybrałbym to co mną wstrząsnęło w Zabrzu bodaj 21 lat temu. Faith No More :). O tak, podobnie jak Jack White i Pearl Jam sprawili, że w Gdynii oszalało ze szczęścia więcej niż na niejednym stadionie mundialowym.
PS
Jak nie kochałem komentującego Iwańskiego Macieja tak wczoraj jego analfabetyzm sięgnął zenitu. I piszę tak dlatego, że ogłądam Tima Krula przynajmniej co tydzień. Wielu innych kibiców olewających premier league może gościa nie rozpoznawać z widzenia ale relacjonujący mecz sprawozdawca tvp ośmiesza się stwierdzając, że „…na podstawie sylwetki nie powiem państwu czy wejdzie Krul czy Vorm „. Nawet ignorant nie ma pojęcia, że różni ich kolor skóry.
No Iwański to taka tańsza wersja Szpaka a ten jest generalnie tradycyjnie beznadziejny ale przynajmniej potrafi rozbawić. Cisnął z tym Maradoną w sobotę na maxa
Najgorszy komentator jest lepszy niż były piłkarz.
Wyjątkiem jest oczywiście Marcin Rosłoń.
Reszta jest żałosna.
http://pilka—nozna.blogspot.com
Jesteś ciekaw jaka osoba podgląda cię na facebooku? dzięki tej aplikacji dowiesz sie kto i kiedy wchodził na twój profil!
http://epidem.pl/c03ed.html
To tak jak Ojciec Dyrektor http://www.almoc.pl/img.php?id=2122 klepie biedę
Będzie może niebawem jakiś art o lidze holenderskiej?