Ostatni raz taką ciszę w telewizji słyszałem podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 2002 r., kiedy Papież nieoczekiwanie dla wszystkich zatrzymał się na modlitwę w Katedrze Wawelskiej, a dziennikarze sprawozdający jego podróż zrobili coś, co powinni, choć w telewizyjnych standardach wydaje się to niedopuszczalne: milczeli tak długo, jak długo on klęczał z brewiarzem przed Konfesją św. Stanisława, czyli bodaj pół godziny. W sobotnim Match of the Day milczenia było wyjątkowo dużo: program otworzyło „You’ll Never Walk Alone”, któremu towarzyszyły obrazy z Anfield Road, relację z meczu Liverpool-Blackburn rozpoczęto od pełnej minuty ciszy przed pierwszym gwizdkiem (zajęła 10 procent całego skrótu), a i późniejsza rozmowa Raya Stubbsa z Alanem Hansenem i Markiem Lawrensonem pełna była pauz i odbywała się ściszonym głosem. Hansen i Lawrenson są dawnymi piłkarzami Liverpoolu. Pierwszy z nich był kapitanem drużyny, której przed dwudziestu laty przyszło rozgrywać tamten mecz w Sheffield. Przed mikrofonem na Hillsborough zasiadał dzisiejszy sprawozdawca spotkania z Blackburn, John Motson. Wśród ofiar znalazł się m.in. kuzyn Stevena Gerrarda, Jon-Paul.
Myślę, że nie ma powodu rozpisywać się szczegółowo na temat samej tragedii: jej szczegółowy (choć może nadmiernie idealizujący kibiców) opis znajdziecie choćby na stronie fcliverpool.pl, pisze też o niej Tomasz Kalemba, a wnioski, jakie z niej wyciągnięto, odmieniły brytyjski futbol. Faktem jest, że zawiniła policja, która – nieświadoma ścisku, panującego już w sektorach przeznaczonych dla Liverpoolu – zdecydowała o otwarciu bramy i wpuszczeniu kolejnych setek fanów tłoczących się przed stadionem, a nerwową atmosferę zwiększyło jeszcze rozpoczęcie meczu w terminie (dziś, kiedy na ulicach otaczających obiekt wciąż znajdują się rzesze kibiców, po prostu opóźnia się pierwszy gwizdek). Mówimy o czasach, w których podzielone siatką trybuny przypominały więzienny wybieg: ci, którzy weszli wcześniej, nie mieli dokąd uciec przed napierającym tłumem. Dusili się w ścisku. Umierali zadeptani. Na miejscu i w szpitalu zmarło 96 osób.
***
Czytam autobiografię Alana Hansena. „W ciągu pierwszych kilku minut półfinału Pucharu Anglii między Liverpoolem a Nottingham Forest na stadionie Hillsborough, w sobotę 15 kwietnia 1989 roku czułem się szczęśliwszy niż mogłem przypuszczać” – pisze dzisiejszy ekspert Match of the Day. Po kontuzji kolana nie grał przez dziewięć miesięcy i zaledwie cztery dni wcześniej wystąpił po raz pierwszy w meczu rezerw. Nie spodziewał się nawet, że pojedzie do Sheffield (myślał raczej o partii golfa), a jeśli już, to w celu dodania kolegom otuchy. Na rozgrzewce zdenerwowany, w ciągu pierwszych minut zaliczył jednak kilka udanych zagrań, a po jednym z nich Peter Beardsley trafił w poprzeczkę bramki Nottingham Forest. Na to, co dzieje się dookoła, nie zwracał uwagi aż do momentu, kiedy na boisko wbiegło pierwszych kilku kibiców – co zresztą przywitał z irytacją. „Tam ludzie umierają, Al” – krzyknął jeden z nich. „Pamiętam, jak pomyślałem: ‘Doprawdy?’” – pisze Hansen, w kolejnych akapitach dając wgląd w całą dwuznaczność sytuacji zawodowego piłkarza, dla którego podczas ważnego meczu traci znaczenie absolutnie wszystko.
W szóstej minucie sędzia przerwał spotkanie, a obie drużyny zeszły do szatni. Hansen jest szczery: „Wiedzieliśmy, że tam, na zewnątrz, wydarzyło się coś okropnego, ale wciąż buzowała w nas adrenalina i myśleliśmy o tym, żeby grać dalej”. Rozmiary katastrofy uświadomił sobie dopiero następnego dnia, kiedy zobaczył niezliczone ilości kwiatów składane w hołdzie na Anfield Road, a prawdziwa refleksja przyszła jeszcze później: gdy jako kapitan Liverpoolu zaczął odwiedzać szpitale i uczestniczyć w pogrzebach.
Hansen wspomina m.in. wizytę w szpitalu w Sheffield, gdzie stał przy ciele czternastolatka, podłączonego do maszyny podtrzymującej życie. Nie było żadnej nadziei, ale matka chłopca chciała, żeby aparatury nie odłączano do chwili, w której znajdą się przy nim jego ukochani piłkarze. „Chociaż był nieprzytomny, siedzieliśmy tam i mówiliśmy do niego przez dobrych parę minut. Potem ktoś powiedział, że on nie żyje i zaczął zasłaniać łóżko parawanem. Kompletnie się wtedy rozsypałem. Płakałem, próbując pocieszyć tę jego matkę, ale skończyło się na tym, że to ona pocieszała mnie: dziękowała za przyjazd, mówiła, jak syn kochał nasz klub – siła, jaką miała ta kobieta, była dla mnie czymś niewiarygodnym”.
W następnej sali obrońca Liverpoolu natrafił na mężczyznę, który dopiero co odzyskał przytomność: „Rozpoznał mnie natychmiast i od razu zapytał, czy jeśli wejdziemy do finału, załatwię mu bilet”… Alan Hansen przyznaje, że dopiero po Hillsborough zaczął rozumieć, co futbol może znaczyć dla innych ludzi. Sam był po prostu zawodowym piłkarzem – nieźle zarabiał, dobrze się bawił, odczuwał dumę z kolejnych trofeów, ale działo się to jakby w oddzieleniu od zwykłych kibiców.
Co nie znaczy, że teraz jego pogląd na świat się uprościł. Im dalej od Hillsborough, im więcej rocznic, uroczystości, odsłoniętych pomników itd., tym częściej myśli o tym, jak zmieniłoby się jego życie, gdyby w katastrofie zginął ktoś z jego bliskich. „Adam [syn piłkarza – MO] miał wtedy 8 lat, ale gdyby miał 15 czy 16, mógłbym załatwić mu bilet – i to właśnie na miejsce stojące. Wyobrażam sobie siebie mówiącego: ‘Nie idź na sektor VIP-owski, na stojących jest lepsza atmosfera…”.
Alan Hansen jest przekonany, że po czymś takim futbol przestałby dla niego istnieć. W autobiografii stawia nawet kwestię, czy Liverpool powinien kończyć tamten sezon, choć zdaje sobie sprawę, że ogromna większość kibiców – także związanych z ofiarami – chciała, by grali dalej. Wiele razy słyszał, że wygrana nad Evertonem w finale Pucharu Anglii była najlepszą formą pociechy, ale sam biegnąc z pucharem przez Wembley, nie przestawał czuć się winny. W sobotnim Match of the Day mówił: „Piłka nożna w ogóle nie ma znaczenia. Cokolwiek przeżyliśmy, to nic w porównaniu z tym, co codziennie przeżywają osamotnieni po śmierci bliskich”.
Słuchałem tych zdań, zestawiając je z gorzką puentą tekstu o Hillsborough, umieszczonego przez Nicka Hornby’ego w „Futbolowej gorączce”: „Namiętności związane z grą pochłaniają wszystko inne, łącznie z taktem i zdrowym rozsądkiem. Jeśli możliwe jest pójście na mecz w 16 dni po tym, jak niemal 100 osób zginęło w jednej chwili – a jest to możliwe, sam to zrobiłem pomimo nowej świadomości nabytej po Hillsborough – wówczas chyba nieco łatwiej zrozumieć kulturę i okoliczności, które doprowadziły do takiej hekatomby. Nic nie ma znaczenia poza piłką nożną”.
***
Zatytułowałem ten tekst „Minuta ciszy”, a pisałem go w trakcie żałoby narodowej po pożarze w Kamieniu Pomorskim. Czym jest minuta ciszy? Niezbędną dawką hipokryzji w świecie, gdzie „show must go on”? Jak pogodzić cierpienie jednostek i „żałobę narodową”? Tadeusz Sławek bronił kiedyś w „Tygodniku Powszechnym” koncertu „Rolling Stonesów”, odbywającego się mimo żałoby po wypadku polskiego autokaru we Francji: „Kto był na rzeczonym koncercie i doświadczył przejmującej ciszy trzydziestotysięcznej publiczności, honorującej w imieniu wykonawców i organizatorów pamięć ofiar, przyzna, że obecność na Służewcu przysłużyła się sprawie pomocy cierpiącym co najmniej tak samo dobrze, jak medytacja w domowym zaciszu. W tym momencie, w którym wszystko zastygło w milczeniu, a ciemniejący późny zmierzch przecinały jedynie włączone wirujące światła ambulansów i samochodów straży pożarnej, każdy z nas zbliżał się w jakimś sensie do owej samotności opłakiwania”.
Zanim rozpoczął się mecz Liverpool-Blackburn piłkarz gości (wcześniej grający też w Liverpoolu) Stephen Warnock złożył przed trybuną The Kop wieniec kwiatów. BBC, która przez cały tydzień nadaje programy wspomnieniowe, 15 kwietnia przeprowadzi transmisję centralnych uroczystości żałobnych, odbywających się na Anfield Road. Zakończony dopiero co zdumiewający mecz Chelsea-Liverpool – choć tak bardzo chciałbym napisać na jego temat – powinien zejść na dalszy plan. Jak mówi Alan Hansen, piłka nożna w ogóle nie ma znaczenia.
Some people believe football is a matter of life and death. I can assure you it is much, much more important than that.
W środku było jeszcze: „I am very disappointed with such an attitude.”
On to powiedział na długo przed Heysel i przed Hillsborough. BYł wspaniałym, szlachetnym człowiekiem. Po takich tragediach nie powtórzyłby tych słów ze zwykłego szacunku dla ofiar. Już lepiej cytować „You’ll Never Walk Alone”…
Życie to piłka nożna, piłka nożna to miłość 🙂 Nie wyobrażam sobie życia bez piłki ani innych dyscyplin sportowych jak Koszykówka czy Tenis. Dla kibiców oddanie swojego serca klubowi to coś więcej niż miłość do kobiety w przypadku kobiet do mężczyzn ale takich mało jest 😉 Ci co w tym nie siedzą nie zrozumieją Nas fanatyków co to znaczy miłość do klubu. Bo w zasadzie jak można kochać „coś” co jest przedmiotowe. A jednak można 🙂 Mam 23 lata mimo, że nie grałem nawet w trampkarzach jedynie amatorsko to zamierzam pomóc polskiemu sportowi poprzez studiowanie np. na managera sportowemu. Promować sport. W Naszym kraju tego brakuje. Każdy leniwie siedzi przed komputerem wraca z pracy zamiast wyjść nawet na spacer włącza komputer lub TV. Dziecko prosi „Tato idź ze mną pokop piłkę” a Tata „Idź sam” W takiej Anglii przykład kibiców Liverpoolu. Oni żyją piłką, to jest ich miłość. Bez tego nie mogą żyć. A dlaczego Turcja zawsze daleko zajdzie czy to w Mistrzostwach Europy czy Świata. Bo tam ich wyznacznikiem jest piłka. Byłem w tym kraju dwa razy (Uwielbiam ten kraj) tam młode chłopaki nie siedzą cały Boży dzień w domu tylko biegają czy to za piłką czy się ścigają. Trudno znaleźć grubego Turka. Szkoda, że u Nas tak nie ma[*]
Mógłbym wymienić z 10 rzeczy ważniejszych niż piłka nożna, ale szkoda tu miejsca. Wystarczy się zastanowić…Jeżeli Tobie i wielu innym osobom sport, taki czy inny, dodaje sił życiowych, motywacji, entuzjazmu, to jest to piękne…Jest jednak druga strona medalu. Studiując w Krakowie zdołałem się o tym przekonać. Począwszy od szpetnych napisów na murach, a skończywszy na krwi w autobusie. Ci ludzie właśnie są fanatykami – oni poza swoim klubem nie widzą świata, bo niczego innego w ich życiu nie ma, a piłka daje im wszystko, czego potrzebują.Nie wydaje mi się, żeby jakiś inny sport wyzwalał tak negatywne emocje, nie mówiąc już o innych dziedzinach życia, które tylko jednoczą ludzi…
Mi dodaje energii sport, podróże i muzyka dodatkowo jeszcze informatyka. Ale sport na pierwszym miejscu. Ale to są ludzie, którzy żyli w patologiach szukają. To samo się tyczy różnic na podstawie On jest z innego miasta lub dzielnicy. Ja chciałbym się angażować w sport od strony biznesu. WIem, że się da mimo, że to Polska i tu się liczą mocne plecy. Jak już nie mogę profesjonalnie grać to chociaż pomagać z innej strony. Ja żyje piłką jak kibice Hiszpańscy, Tureccy czy angielscy. To dla mnie miłość a mecz rodzaj święta, spektaklu.
Krzychu… jak widać nie szkoda Ci było miejsca na resztę Twojego wywodu więc nie krępuj się i zapodaj tą przykładową listę.A gdyby nie istniała piłka nożna to kibole, o których wspomniałeś znaleźliby sobie inny obiekt z którym by się identyfikowali. Bo tu nie chodzi o piłkę nożną. Tu chodzi o identyfikację z grupą. Kluby piłkarskie o tyle się do tego idealnie nadają, że terytorialnie obejmują zwykle całe miasto lub konkretne dzielnice i podział na „my” i „oni” jest niezwykle czytelny.
Hehe sam przyznałeś jesteś fanatykiem, o ile nikogo nie bijesz na ulicy i nie biegasz jak idiota z szalikiem i nie drzesz mordy na cały regulator, jesteś fanatykiem w pozytywnym znaczeniu… co do dzieci ojciec raczej powie „teraz oglądam mecz idz synku pobawsie sam” w końcu ojciec fanatyk piłki i meczyku nie przepuści …
> Życie to piłka nożna, piłka nożna to miłość 🙂 Nie wyobrażam sobie życia bez piłki ani innych dyscyplin sportowych jak Koszykówka czy Tenis. Dla kibiców oddanie swojego serca klubowi to coś więcej niż miłość do kobiety w przypadku kobiet do mężczyzn ale takich mało jest 😉 Współczuję. To to już zboczeniem jest.> Mam 23 lata mimo, że nie grałem nawet w trampkarzach jedynie amatorsko to zamierzam pomóc polskiemu sportowi poprzez studiowanie np. na managera sportowemu. Promować sport. W Naszym kraju tego brakuje. W naszym kraju brakuje ludzi znających język polski. Od tego lepiej zacznij.> Każdy leniwie siedzi przed komputerem wraca z pracy zamiast wyjść nawet na spacer włącza komputer lub TV. Dziecko prosi „Tato idź ze mną pokop piłkę” a Tata „Idź sam” A dziecko nie ma kolegów? To biedne to dziecko…> W takiej Anglii przykład kibiców Liverpoolu. Oni żyją piłką, to jest ich miłość. Bez tego nie mogą żyć. A dlaczego Turcja zawsze daleko zajdzie czy to w Mistrzostwach Europy czy Świata. Bo tam ich wyznacznikiem jest piłka. Byłem w tym kraju dwa razy (Uwielbiam ten kraj) tam młode chłopaki nie siedzą cały Boży dzień w domu tylko biegają czy to za piłką czy się ścigają. Trudno znaleźć grubego Turka. Szkoda, że u Nas tak nie ma [*]W takiej Tajlandii np. ludzie żyją muay thai, to jest ich miłość. Bez tego nie mogą żyć. A efekt tego jest taki, że każdemu Turkowi, Anglikowi, czy jakiemuś innemu pseudokibicowi, jak fiknie, tak obiją facjatę, że przez miesiąc ze szpitala nie wypełznie.
jestes chory i zalosny w swojej milosci do pilki noznej. Obys nigdy nie zaznal prawdziwej milosci, nie zaslugujesz na nia z taka postawa! Zostaniesz na starosc sam, zgrzybialy, chory, zniedoleznialy, a „pilka nozna” poda ci przyslowiowa szkolanke wody. Obys nigdy nikogo nie skrzywdzil, takim jak ty nie wolno ufac!
Popieram „Piłka nożna nie ma znaczenia” Pieniądze stracone na tę głupia bieganinę można przeznaczyć na żywność, domy i edukację.
Ja nie popieram masz komplexy albo nie umiesz grac w pilke! Piłka jest najpiekniejszym sportem meskim kazdy mezczyzna to powie, poza tym sport jest ważniejszy niż wam sie wydaje napewno wazniejszy niz ksiazki itp. sport nie tylko ma plusy jezeli chodzi o kondycje i lepsze samopoczucie fizyczne sport to przede wszystkim ZDROWA rywalizacja ktora jest wpleciona w nasze ludzkie odruchy sport leczy przedewszystkim ducha łączy lokalne grupy ludzi a przede wszystkim daje szczeście, to że żyjemy w czasach gdzie wszystko przelicza sie na pieniadze nawet ŚWIĘTA to dla wielu tylko BIZNES to juz wina jednostek i chciwosci. ;]
Lubię bardzo czytać, ale uważam, ze sport jest ważniejszy niż ksiażki, zwłaszcza grupowy. Uczy współpracy, rozwija, dodaje sił i energii. W dzisiejszych czasach, w dobie internetu ludzie coraz rzadziej uprawiają sport, coraz rzadziej się spotykają, no i mało tez czytają. Szkoda
Porównanie w stylu: co jest wazniejsze? Słońce czy księżyc? Obydwa ciała niebieskie są bardzo wazne. Pamiętaj o tym
„pieniądze stracone” – ale przez kogo? Z tego co wiem kluby są prywatnymi firmami, a ich właściciele dobrowolnie wydają kasę na własny klub. Porozmawiaj z właścicielem takiego klubu i powiedz mu że pieniądze, które wydaje na piłkę nożną są stracone. Że więcej zyskałby wydając to na domy dziecka i pomoc chorym. Zobaczymy co pan biznesmen Ci odpowie. Reprezentacja też nie jest utrzymywana przez państwo tylko ze składek PZPN… więc o co Ci chodzi zan? Ludzie znaleźli sobie rozrywkę, sami ją sponsorują, rozwija się wokół tego niezły przemysł (gry video, gadżety…), sport nie promuje broni palnej, ani pornografii. Sport uczy zasady że za nieprzestrzeganie reguł są kary.Stracone pieniądze to te wydawane na zasiłki dla rzekomych bezrobotnych (bezrobotny powinien dostawać kupon na jeden obiad dziennie i mieć wszelkie szkolenia gratis – ALE nie może dostawać pieniędzy do ręki za samo istnienie na tym świecie. Musi chcieć zmienić swoje życie jeśli nie chce do końca życia dostawać obiadu za kupony)
Świetnie powiedziane, a raczej napisane!Denerwuje mnie to gadanie, że pieniądze, które przeznacza się na promowanie i rozwijanie futbolu (a także innych sportów) powinny pójść „na biednych”. Sport promuje pewną postawę (tak, wiem, zaraz się posypią komentarze typu „jasne, chuligaństwo” itp. ale pozostawię to bez komentarza, każdy kibic wie, czym się różni prawdziwa miłość do sportu od zwykłego bandytyzmu, a futbol tylko przypadkowo ma z tym coś wspólnego), powoduje, że dzieciaki, zamiast pić piwo pod klatka, biegną za piłką, chcą stać się kimś, tak jak ich idole. Gdyby nie piłka, zasililiby szeregi tych „biednych”, na których rzekomo lepiej wydać te pieniądze, które, jak słusznie napisał mój przedmówca, prywatni przedsiębiorcy z własnej woli przeznaczają na swoją i/lub tłumów pasję… wiem, że może wydawać się, że to trochę uproszczone myślenie, ale każdy chyba rozumie, o co chodzi. a jak komuś się piłka nie podoba, uważa to za stratę czasu, to niech na mecze nie chodzi, futbolu w telewizji nie ogląda i założy fundację pomagającą potrzebującym.pozdrawiam.
Owszem, „czysta” piłka to jest coś wspaniałego, ale niestety dziejszy futbol (i nie tylko) to jeden wielki showbiznes z machlojami. Mimo, iż za młodu trenowałem, to teraz nawet nie spojrzę na piłkę, wszystko wyreżyserowane i przekupione.
No, wczorajszy mecz Liverpoolu z Chelsea wyreżyserowany na pewno nie był. Jaki piękny sposób przywrócenia wiary w futbol w kontekście rocznicy tej tragedii (piłkarze nosili zresztą czarne opaski)… Futbol jest piękny, zwłaszcza w Anglii, gdzie po Hilsborough zmieniło się wszystko. Szkoda, że tylu musiało zginąć, aby stało się to możliwe.
Nie jest wazniejszy tylko tak samo wazny jak ksiazki i rozwoj intelektualny, bo byc niedoukiem a tylko wiedziec gdzie sa dwie bramki i pole karne to troche glupio. No chyba ze jest sie trenerem i mowa tu o taktyce i mentalnosci zawodnikow to co innego. A co do najpiekniejszego. Prawdziwy mezczyzna nie bojacy sie ostrej gry powie ze najpiekniejszy sport to pilka reczna… Nikt nigdy mi nie wmowi ze pilka nozna to najpiekniejszy sport, tak samo tobie nikt nie wmowi ze pilka reczna to najpiekniejszy sport. To zalezy od gustu.
To nie sport rozwija cywilizację tylko nauka. Nawet sport rozwija się dzięki nauce więc nie przewartościowujcie kopania piłki.
Też popieram. Szczególnie szkoda pieniędzy „wyrzuconych w błoto na nasze rodzime boiska „. !!!
A dlaczego chcesz komuś mówić na co ma wydawać pieniądze? Jak chcesz to możesz całe zarobki przekazać na UNICEF, Radio Maryja, parafię lub na Twoją rozrywkę, nikomu nic do tego.
sport jest ważny kiedy mówimy o dziedzinie twórczej : gimnastyka , akrobatyka sportowa, i szereg innych, natomiast football to bieganina, ktora powinna byc sprowadzona do roli sportu podworkowego… a teraz czekam na odszczekiwanie … bo jest zabawne 🙂
Dla ludzi, ktorzy ten sport kochaja to nie jest zwykla bieganina. Jedni zarabiają pracując jako biznesmeni, a inni grając w piłkę.
Dlatego idę na studia podyplomowe związane z zarządzaniem w sporcie 🙂 Kocham piłkę to moja główna pasja bez której nie mogę żyć
To samo można powiedzieć o większości dziedzin życia. Bo do życia potrzebne jest tylko jedzenie, tlen i jakieś schronienie. Po co wydawać pieniądze na jakieś głupie rozrywki.
Powiem inaczej. Komercyjne mecze są dla pijanej hołoty, dlatego normalni ludzie tam nie chodzą. Podwórkowe mecze, gdzie nie liczy się wygrana, ale zabawa, są w porzo. Na stadione pełnym pijaków i chuliganów moja noga już więcej nie postanie.
Zawsze znajdzie się coś mniej ważnego od głodujących sierot i biednych potrzebujących pomocy – ale dlaczego ofiarą pada tu piłka nożna? Ja popieram hasła: „Wojna w Iraku nie ma znaczenia” – pieniądze wyrzucone w błoto a konflikty które ta wojna tworzy sa o wiele poważniejsze od walk kibiców. Inne ciekawe hasło: „Tańce z gwiazdami czy to na lodzie czy to na parkiecie – nie mają znaczenia” Dlaczego tych pieniędzy nie wydamy sensownie? Piłka nożna promuje zdrowy tryb życia. Dzieciaki oglądają L.M. a potem same grają w piłkę. Ilu fanów tańca na czymkolwiek może to o sobie powiedzieć.
Autor jest typowym pismakiem. Amen
… w dodatku jest strasznym leniem i myśli, że bycie inteligentnym może zastąpić ciężką pracę. Niestety, samo myślenie to nie praca. Filozofowanie nigdy nie było podstawą żadnej gospodarki ani cywilizacji. A Piłka nożna nie jest własciwie żadnym obciązemniem dla gospodarki.
to też może być uzależnienie, reguluje uczucia. polecam terapię takim kibolom!
To czy autor to typowy pismak ma akurat najmniejsze znaczenie a to czy „piłka nożna nie ma znaczenia” dyskusyjne. W końcu dlaczego ciagle zapatrzeni jesteśmy w latającego Małysza, szybkiego Kubicę i przynoszącą nam niechlubną sławę polską piłkę nożną. To nie mój wymysł gdyż widzę wiele razy ludzi w różnym wieku, o różnych zawodach i statusach jak zafascynowani śledzą losy naszych. I choć biadolą na nich, komentują czasem klną czasem chwalą,to jedno jest pewne, mają nadzieję. A tragedie zdarzają sie wszędzie, ważne tylko by zmienić po nich coś na lepsze. Nie dziwią mnie powyższe komentarze. Tak naprawdę na każdym blogu ponad 80% komentarzy to cyniczne drwiny i wielkie filozofie, tylko ciekawa jestem czy te mądre słowa „te pieniądze można wydać na jedzenie i domy”, przekładaja sie na to co komentator w domu robi z niezjedzonym chlebem albo niemodną odzieżą, daje bezdomnym?
PIŁKA NOZNA ?? – IGRZYSKA DLA MOTŁOCHU !!Dać im chleba i igrzysk – a się uspokoją….Znacie to ??Już rzymscy cesarze wiedzieli jak skanalizować frustrację mas, aby odreagowały ją na arenach, a nie na plecach rządzących..
spróbujmy prostego eksperymentu:1) przez3 miesiące będziesz obserwował poczynania wybranej drużyny piłkarskiej, 2) a potem pójdziesz na 2 ich mecze w okolice młyna…Myślę, że tak jak ja (mimo, że przez wiele lat wolałem komputer i książkę od kopania skóry… poczujesz emocje jakie towarzyszą mi dziś kiedy oglądam jakąkolwiek dyscyplinę sportu. Kibic i drużyna to związek emocjonalny. Kibic się identyfikuje, chce wiedzieć jak najwięcej i uczestniczyć w tym (choć czasem jest to tylko studio S13). Na tym polega kibicowanie. Są nieliczne grupy troglodytów którzy poznali piłkę nożną z podwórka, nie śledząc wyników/spotkań/życia klubu, a lejąc innych troglodytów „za barwy” ale tak naprawdę dla samo dowartościowania, ale nie ma społeczeństwa idealnego. i nikt nie zmusi ich do obudzenia emocji… to musi stać się samo. Dlatego piłka nożna jest dla kibiców.
Panie Michale, skąd ta banda idiotów się tu wzięła? Onet Pana zalinkował?
Onet, onet… Ale najgorsze sie już chyba przewalilo, i szczesliwie rzadko sie zdarza.
Komentarze sprzeczne z elementarną kulturą i ewidentnie nie na temat są usuwane, ale poza tym trudno nadmiernie ingerować… Mam nadzieję, że stałych Czytelników nadmiernie to nie odstrasza. Rozmowa pośród zgiełku też jest możliwa, choć trudna. Siedzę również nad wpisem o wczorajszych i dzisiejszych zdarzeniach w Lidze Mistrzów – postaram się go umieścić około północy.
Panie Michale, dziękuję za ten tekst…
Ja również…
I ja.
Dziękuję i pozdrawiam stałych bywalców. Dziś wieczorem, po ćwierćfinałach, będzie już można spokojnie porozmawiać, bez onetowego „akompaniamentu”.
DZISIAJ ZATRZYMANO DWUSETNA OSOBĘ ZAMIESZANĄ W AFERĘ KORUPCYJNA ZWIĄZANĄ Z POLSKĄ PIŁKA NOŻNĄ! MYŚLICIE, ŻE W INNYCH KRAJACH JEST INACZEJ? TO SIE MYLICIE. PIŁKA NOŻNA TO ZABAWA DLA DUŻYCH DZIECI, Z DUŻĄ KASĄ BO JAK COS IDZIE NIE PO ICH MYŚLI TO SIE PRZEKUPI KOGOS I JUŻ! ŻAL MITYCH KTÓŻY STAWIAJĄ PIŁKĘ NA RÓWNI Ż ŻYCIEM WIDAĆ ŻE TO WASZE ŻYCIE JEST BARDZO UBOGIE.
PO RAZ TRZECI: HIENA! JAK WYGLĄDA TEN TEKST OBOK TEKSTÓW O KAMIENIU? ŻENADA – WIĘCEJ TRUPÓW? CIEKAWE CZY TO SIĘ UKAŻE?
Świetna sprawa piłeczka tylko niech sobie załatwiają pieniążki sami na meczyki, stadioniki itd.Powstała mekka pasożytów zyjąca z państwowej kasy a z pewnoiścią lepiej by było przeznaczyć pieniążki na chociażby pomoc biednym.Bo jak to jest, że piłkarzyki zarabiają po 100 000 prezesi po 300 000 aj czy chcę czy nie muszę do nich dokładać ze swej pensji.
Średnio interesuje mnie piłka, wynik ma drugoplanowe znaczenie. Ale dzień w którym gra moja drużyna to dla mnie święto! Celebruje atmosferę. Stoje ramię w ramię z ludźmi 30 lat starszymi i 15 lat młodszymi. Tysiące osób tworzy jeden organizm. W pozornym haosie panuje wolność, ale są też proste nienaruszalne ludzkie zasady. Kariera, pieniądze, pościg za dniem jutrzejszym zostaja poza trybuną. Jest tu i teraz. Ciężko to zrozumieć komuś z zewnątrz, ciężko zrozumiec, że można pędzić przez pół Polski by zdażyć na 10 minut meczu na wyjeździe, lecz wiem, że ludzi mi podobnych są tysiące. Pozdrawiam wszystkich fanatyków, nie ważne z której strony barykady.
Pięknie napisany artykuł, rzadko się czyta tak dobrze napisany tekst szczególnie w necie. Wiem, nie forma ale treść, ważna bardzo ważna i przejmująca. Gratuluję autorowi i pozdrawiam.
Piłka nożna od dawna nie jest sportem…W prawdziwym sporcie liczył się wieniec a nie szmal, korupcja. Tylko tępy zapiwiony ryj uważa że piłka to sport dla prawdziwych mężczyzn. Kto gorszy głupi ten co gania za piłką czy ten co to ogląda?!?!
Ja ganiam za piłką i oglądam ile się da 🙂 A mam wrażenie, że leczysz swoje kompleksy swoimi wypowiedziami. CHciałbyś być tak jak inni ale nie możesz, więc zazdrościsz tym co mają jakieś pasje. Czyż nie prawda? :>
Piękny tekst Michale, pozdrawiam!
Nieznoszę sportu i wszystkiego co sie z tym wiąze.Ktoś napisał że sport jest ważniejszy od ksiazek ze zwględu na zdrowa rywalizację,co jest całkowiecie absurdalne.Wazne jest aby człowiek miał kondycję fizyczną,niemniej nie chodzi tutaj o dyscypliny sportowe.Jaki to aport skoro sportowcy faszeruja się wszelkimi witaminkami,odżywkami i..nierzadko sterydami.Poza tym wystarczy posłuchać jednej wypowiedzi sportowca ..i wszystko wiadomo…
Straszna tragedia…Wyrazy współczucia dla rodzin ofiar…
pilka nozna to nie jest bog… ale traktowana jest jak bożekkażdy grzech, a w szczególności grzech bałwochwalstwa, prowadzi do śmiercimamy Jezusa, Syna Bożego, ktory każdy nasz grzech poniósł na krzyżtrzeba nam jedynie odwrócenia się od grzechu, zmiany naszego myślenia i wiary w Jezusa Mesjasza
świetny artykul … naprawde …
to samo, kilka lat temu, zgotował nam p. Nadarkiewicz i spólka na Pucharze Świata w Zakopanem, cudem wraz z dziećmi uniknęliśmy stratowania, Córka do dzisiaj odczuwa bóle w klatce piersiowej. traumatyczny obraz zgniatającego się nawzajem tłumu zapamietamy do końca życia, Sąd zakończył sprawę nie wyjaśniając skad wzięło się ponad 20 tys. dotkowych biletów, a w/w pan i spólka nadal organizują masowe imprezy
Tzw. sport wyczynowy lub zawodowy NIE MA ŻADNEGO SENSU … jest to tylko i wyłącznie metoda na robienie kasy, manipulacji i prania brudnej kasy. Wyobraźcie sobie taki obrazek: monitor LCD 43″ lub rzutnik, sala wypełniona po brzegi, smród spalonego tytoniu, na stołach puszki po wypitym piwie, … „podniosła” atmosfera … a na boisku biega sobie 22 wybrańców, milionerów, bardzo często po „dawce dopingu”, …. TO NIE JEST SPORT ! To fabryka, brojlernia, …… A teraz inny obraz … społeczeństwo żyje spokojnie, grają w piłkę nie za pieniądze lecz dla przyjemności i ZDROWIA, nie ma skorumpowanych „sędziów” … społeczeństwo jest zdrowsze, dłużej żyje (w zdrowiu) ………….. A cóż takiego WIELKIEGO WYNIKNIE Z TEGO ŻE ktoś tam przebiegnie 100 m w 9 sekund ? CHORY CZŁOWIEK ! SPORT WE WSPÓŁCZESNEJ FORMIE JEST WIELKIM BIZNESEM i niczym więcej!
A czemu państwo popiera piłke…? Przede wszystkim kasa 🙂 jak zawsze. Poza tym policja ma co robić, no i można utrzymywać więcej zasranych policjantów pod pretekstem 'że są na meczach potrzebni’. No i zapewne wychodzi się z założenia, że większość patologicznych środowisk zalana jest nudą, i gdyby nie chodzili na mecze i zabijali sie nawzajem to narobiliby dużo więcej szkód (chociaż tak czy inaczej rabowanie i pobicia przez kiboli są na porządku dziennym, a wystarczającym pretekstem 'że idziesz za kimś innym’).Nie wiem czy samo czekanie wystarczy, ale musi nadejść czas, kiedy wszyscy ludzie zorientują się, że największym skarbem jaki każdy z nich z osobna posiada jest ich własny ROZUM. Piłka, samochody, alkohol – wszystko to urzeczywistnia sie dla nas w naszych własnych umysłach. Mamy mózgi, które pozwalają nam zrozumieć swoją wyjątkowość na tym świecie. Przytoczyłbym historie o mnichu zbiegłym z shao-lin, ale nie chce mi sie. 🙂 Pozdrawiam myślących.
Świetny tekst, wspominki Hansena naprawdę poruszające… ale troszkę szkoda, że o wczorajszym półfinale tak mało;) No nic, może tego bezstronnego (bo niezwiązanego z jedną czy drugą stroną;) komentarza doczekam się niedługo! Sam miałem okazję kilka razy pisać o Hillsborough i tej wielkiej tragedii (w kontekście rozwiązania problemów ze stadionami i kibicami, z przeniesieniem tego na naszą ziemię), te setki historii wzruszających aż do łez… Podobnie jak z tragedią w Monachium drużyny Manchesteru United.Niestety nie można tego powiedzieć o komentarzach pod tą notką. Rozumiem, że link pewnie znów pojawił się na stronie onetu, ale to zupełnie nie tłumaczy niskiego poziomu wypowiedzi, niestety.
Dzięki za dobre słowo. Spróbuję wieczorem napisać o wczorajszych i dzisiejszych ćwierćfinałach. „Akompaniamentu” już nie będzie, więc uda się nam spokojnie porozmawiać…
Tekst, tak jak znakomita większość Pana wpisów – świetny! Mam jednak pytanie odnośnie Pana opinii o teraźniejszych kibicowskich czasach w Anglii. Czy po wiadomej tragedii wszystkie restrykcje poszły w dobrą stronę i, czy tak naprawdę nie skrzywdziły dużej części fanów piłki nożnej na Wyspach. Chodzi mi o stadiony w 100% siedzące, co – moim zdaniem – zabija całą atmosferę i otoczkę kibicowską futbolu. Czy angielskie władze nie poszły po najprostszej linii oporu i czy nie można było zapewnić pełnego bezpieczeństwa na trybunach stojących? Przykłady z Europy Zachodniej (powiedzmy, że biorę pod uwagę najsilniejsze ligi piłkarskie świata) pokazują, że możliwe jest bezpieczne 'stanie’ na stadionie podczas meczu piłkarskiego. Podczas, gdy przykładowo Niemcy na swoich meczach bawią się świetnie (śpiewają, tworzą 'oprawy’), Anglicy siedzą i czują się jak w teatrze bądź operze (naturalnie zdarzają się wyjątki od reguły i są stadiony na, których pomimo zakazów atmosfera jest znakomita – Stoke City). Jak zapewne Pan wie, klub FC United of Manchester zezwala swoim fanom na stanie podczas meczu i zachęca ich tym samym do przybywania na swój stadion w Bury. Zarówno mieszkańcy miasta, policja, włodarze klubu nie mają absolutnie żadnych obiekcji do kibiców. Wręcz przeciwnie – zachwalają swoją widownie. Naturalnie na meczach tego klubu frekwencja nie osiąga takich poziomów jak na spotkaniach największych klubów, ale pokazuje to, że jednak można. Również bodajże Ipswich Town otworzyło na swoim stadionie sektor stojący i do tej pory nie ma z tym żadnych problemów, a fani są z tego faktu bardzo zadowoleni. Pytanie, więc czy te największe kluby (oraz WŁADZE PAŃSTWOWE) nie mogą pójść kibicom na rękę (bo ci w znakomitej większości chcą przyjść na mecz, postać i swobodnie pośpiewać) zamiast tępić najstarsze tradycje kibicowskie. Tym bardziej, że przy okazji koncertów muzycznych odbywających się na stadionach piłkarskich nie ma obowiązku siedzenia (lekkie kuriozum, nieprawdaż?), a wypadki zdarzają się niezmiernie rzadko. Futbol dzięki takim zabiegom traci swoje korzenie i zamienia się w sztuczny twór w którym nie ma miejsca na radosną spontaniczność. Bezpieczeństwo musi być oczywiście ponad wszystkim, ale warto dać ludziom również trochę swobody i wtedy zapewnić im spokojne przeżycie 90. minut na swoim stadionie ze swoją ukochaną drużyną.A to już jest istny absurd: http://i269.photobucket.com/albums/jj70/xborox/img075.jpg
No właśnie: bezpieczeństwo ponad wszystkim. Myślę, że warto za nie zapłacić, a takie rocznice pokazują, że nie mówimy o zagrożeniach teoretycznych.Dotykamy ciągnącego się wiele lat i wieloaspektowego sporu, więc trudno o prosty sąd. Jednak: choć często słyszy się głosy o kryzysie kibicowania, zaniku atmosfery itd., to „winne” są raczej dążące do maksymalizacji zysków kluby, sprzedające np. bilety korporacyjne ludziom i instytucjom średnio zainteresowanym futbolem, niż fakt, że wszędzie mamy miejsca siedzące. Fantastyczna atmosfera to przecież nie tylko nowe w Premiership Stoke: na Anfield Road, White Hart Lane, Fratton Park i w wielu innych miejscach doping wciąż jest niebywały.Cytowany przeze mnie tekst Hornby’ego powstawał, kiedy w Anglii trwała najgorętsza debata nad raportem Taylora. Zacytuję z niego jeszcze kilka prostych zdań: „Nie sądzę, aby chodziło o to, że oglądanie meczu na stojąco jest zdecydowanie lepsze od kibicowania na siedząco. Każdy, kto ma mniej niż metr dziewięćdziesiąt, musi się liczyć z ograniczeniem pola widzenia, a poza tym stanie przez dwie godziny jest niewygodne. Kibice martwią się, że koniec sektorów stojących oznacza koniec hałasu, atmosfery i wszystkiego tego, co sprawia, że piłka nożna jest niezapomnianym przeżyciem. Warto jednak zauważyć, że sektory siedzące na Ibrox wrzeszczą znacznie głośniej niż Clock End i North Bank razem wzięte. To, że ludzie na stadionie siedzą, nie oznacza, że czują się jak w kościele”.Oczywiście on też trochę upraszcza. Ale zwracam uwagę, że debata trwa od 20 lat, a futbol wciąż nie stał się – jak piszesz – „sztucznym tworem” (wczoraj na Stamford Bridge mieliśmy najlepszy dowód), kibice zaś mają się dobrze i są bezpieczniejsi niż kiedykolwiek wcześniej.Problem jest szerszy i bardziej skomplikowany: futbol stał się rozrywką dla ludzi zamożniejszych, dla klasy średniej, która wyparła ze stadionów tradycyjnych kibiców. Szkoda? No pewnie, że szkoda. Z drugiej strony fajnie widzieć na trybunach całe rodziny i fajnie mieć poczucie, że nic im nie grozi.I jeszcze jedno: policja na Hillsborough (podobnie jak jej przełożeni, a nawet ówczesny rząd) bała się kibiców i traktowała ich jak potencjalnych przestępców. Dziś postrzega ich raczej jak konsumentów, choć wciąż specyficznych. Jeśli ci konsumenci nadal będą się domagać, by pozwalano im stać, z pewnością stanie się to na powrót możliwe – a policja i klubowi stewardzi będą tylko pilnować, żeby stojących nie było zbyt wielu w jednym miejscu.Co powiedziawszy powtarzam: problem nie w krzesełkach albo ich braku. Ale to temat na inną opowieść. Pisałem zresztą kiedyś szerzej o „planie ratowania futbolu”, tworzonym przez ludzi zaniepokojonych odrywaniem się tego sportu od tradycyjnej bazy, i działania naprawcze obserwuję również: te wszystkie klubowe fundacje, działające na rzecz młodych ludzi z dzielnicy, promujące sport i zdrowy tryb życia, organizujące odwiedziny piłkarzy w szkołach czy szpitalach to jeden z licznych przykładów.
YOU’LL NEVER WALK ALONE
Uczcijmy wszyscy razem śmierć zmarłych kibiców minutą ciszy oraz pomódlmy się za nich, aby kibicowali swoim piłkarzom,ale tam z góry ;( To w ogóle nie musiało się tak stać, NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK!!! [*][*][*]
To the 96 that passed away at hillsborough on that fateful day, now lookin down with smiles so proud, u sing with us as we sing aloud, u help us, guide us, get us through. I know Istambul was down 2uand though the future is unknown, 1 things 4 sure…You’ll Never Walk Alone!!!!!!
I dzisiaj równiez była dłuuuga minuta ciszy na stadionie Anfield. Byłam tam. Atmosfery jaka tam panowała nieda się opisać. Stadion był prawie pełny…szkoda że Polska niema takich kibicy.
Ktoś mógłby powiedzieć ze to sprawiedliwość dziejowa za morderców z Liverpoolu na Heysel 4 lata wczesniej,ale niestety to proza bezsensownego tak naprawde życia-dobrze zrobiłem że z wiekiem przestałem wierzyć w bogów,kościoły,religie oraz ideoologie wszelkie które zawsze powodują nieporównywalnie więcej cierpień w stosunku do korzyści
uff, no i Manchester pozamiatał Portugalczyków, z tyłu na zero tak jak rok temu w LM, skromnie ale do przodu. Jednak „uff” bo było nerwowo. Giggs – klasa elegancja i siła spokoju. Ronaldo – podobno dostał burę od szefa i dzis trochę powalczył, heh. Evra cóż za znakomity obrońca. Nie wiem czy zwrociliscie uwagę na ostatnia akcje MU w pierszej połowie, już w doliczonym czasie – koronkowa akcja. No i …piękna bramka Ronaldo. Manchester – Arsenal i Barcelona – Chelsea. Może powtórka z przed roku??? Tak czy inaczej, będzie się działo;-)